• Nie Znaleziono Wyników

Sztuka w perspektywie operacyjnego konstruktywizmu Niklasa Luhmanna

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sztuka w perspektywie operacyjnego konstruktywizmu Niklasa Luhmanna"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Erazm Kuźma

Sztuka w perspektywie operacyjnego

konstruktywizmu Niklasa Luhmanna

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (124), 15-29

(2)

Szkice

Erazm KUŹMA

Sztuka w perspektywie operacyjnego

konstruktywizmu Niklasa Luhmanna

Konstruktywizm przed konstruktywizmem

Słowa „ k o n stru k c ja”, „k onstruow anie”, „ko n stru k ty w izm ” stosowane do sztu ­ ki pojaw iały się co najm n iej od czasów aw angardow ych ruchów artystycznych na początku X X w ieku (w m an ifestach artystów rosyjskich - A. Pevsnera, N. Gabo, E. L issitzkiego, w m an ifestach artystów polskich z gru p y „B u n t”), ale k o n stru k ­ tyw izm L u h m a n n a n ie m a z tym i ru ch a m i i ich nazew nictw em nic wspólnego. K onstruktyw izm z początku w ieku był w ytw orem sam ych artystów i lu d z i ze sztu ­ ką zw iązanych, był teorią i m etodą tw orzenia dzieł sztuki. W praw dzie odwoływali się oni do ówczesnej n au k i, ale źródła i cele k o nstruktyw izm u L u h m a n n a są zu ­ pełnie inne, a i on sam nie był artystą czy teoretykiem sztuki, lecz filozofującym socjologiem . Jego k o nstruktyw izm jest ogólną teo rią obejm ującą n ie tylko system sztuki, lecz także system gospodarki, system św iadom ości, system kom u n ik acji itd., a p rzede w szystkim - system system ów - społeczeństwo. Oczywiście dzisiaj, z perspektyw y m inionego w ieku, m ożna doszukiw ać się m iędzy tym i k ie ru n k a m i pew nych podobieństw , ale nie zależności. P odobieństw a w ynikają z naukow ego i praktycznego podejścia do sztuki jako zjaw iska społecznego: artysta „m iał być inżynierem słowa, k o n stru k to rem m a teria łu , m a jstrem św iadom ym swego rzem ios­ ła ” 1, m iał być tw órcą, a nie odtw órcą. N ow e podejście w iązało się też ze zm ian am i w teo rii pozn an ia, z prześw iadczeniem , że m yśl lu d zk a nie odtw arza świata, lecz go stw arza. K ubiści - a główny teoretyk konstru k ty w izm u N a u m Gabo pisał, że

G. G azda Konstruktywizm , hasło w: Słow nik europejskich kierunków i grup literackich

(3)

91

„K ubizm jest b ezp o śred n im źródłem , z którego wywodzi się m yśl konstruktyw na, aczkolwiek te n zw iązek był raczej odpychaniem niż przyciąganiem ”2 - pow ołując się na teorie nie-E uklidesow e i teorie R iem anna tw ierdzili: „N ie m a nic realnego poza n am i sam ym i, nie m a nic realnego oprócz zderzenia doznania z in d yw idual­ nym u k ieru n k o w an iem um ysłu. [...] Jest tyle w yobrażeń przedm iotów , ile oczu na nie spoglądających, tyle w yobrażeń istoty, ile pojm ujących um ysłów ”3. Także głów­ ny teoretyk i p rak ty k abstrakcjonizm u, W asyl K andynski, we w spom nieniach wy­ znawał: „R ozbicie ato m u było dla m nie jakby rozbiciem całego świata. N agle ru ­ nęły najtrw alsze m ury. W szystko stało się niepew ne, n iespójne, słabe” . Skoro tak, nie m a co się oglądać na zastany świat, trzeba go stw arzać na nowo: „Tworzenie dzieła sztuki jest tw orzeniem św iata”4. Zysk z tego taki, że dzieło jest całkow icie w yjaśnialne, bo jest św iadom ą k o n stru k cją - ta k zapew niał w zakończeniu swej głównej rozpraw y O duchowości w sztuce (1912).

W obszarze języka niem ieckiego i sztuki niem ieckiej, zwłaszcza k ręgu „D er B laue R e ite r”, źródłem m yślenia konstruktyw istycznego była rozpraw a W ilhelm a W orringera Abstrakcja i wczucie (1908), która głosiła, że dzieło sztuki jest ta k im sam ym sam odzielnym p rzedm iotem , jak p rze d m io ty natury, ale z n a tu rą nie ma nic w spólnego, w yrasta bow iem z dwóch przeciw staw nych nastaw ień psychologicz­ nych: p ęd u do w czucia się i p ęd u do abstrak cji (Einfühlungsdrang - Abstraktions­

drang):

Tak jak pęd do w czucia zak ład a estetyczną przyjem ność znajdow aną w pięknie tego, co organiczne, tak pęd do a bstrakcji swoje piękno z n ajd u je w tym , co zaprzecza życiu, w n ie­ organicznym , krystalicznym - m ówiąc prościej, w każdej abstrakcyjnej praw idłow ości i konieczności.5

W yjaśniał dalej, że ów p ęd do abstrak cji w yrasta z lę k u p rze d n ieo g arn io n ą w ielo­ ścią i różnorodnością n a tu ry i że ab strakcja wyzwala z przypadkow ości i bezza­ sadności istnienia. F ranz M arc, pow ołując się na W orringera i K andynskiego, swój esej zatytułow any Konstruktywne idee nowego malarstwa kończył konstatacją: „C zło­ w iek już nie zależy od obrazu natury, lecz niszczy go, by ukazać potężne praw a, które rządzą poza p ię k n ą z łu d ą ”6.

W Polsce najb liżsi ideom konstru k ty w izm u jako ogólnej teo rii byli form iści. G łów ny ich przedstaw iciel, L eon C hw istek, m yśl swoją wywodził z tego samego

2 N. G abo The Constructive Idea in A r t (1937), w: Modern A rtist on A rt, ed. by R.L. H e rb ert, P ren tice H all, N ew Yersey 1965, s. 106.

3 A. Gleizes, J. M etzin g er Cubism (1912), tam że, s. 8, 13. 4 W. K and in sk y Reminiscences, tam że, s. 27, 35.

5 W. W orringer Abstraktion und Einfühlung. E in Beitrag zu r Stilpsychologie, M ü n ch en 1911, s. 3.

6 F. M arc Die konstruktiven Ideen der neuen Malerei, w: „Der Blaue R eiter”. Dokumente einer geistigen Bewegung, hrsg. von A. H ü n ek e, P. R eclam , L eipzig 1986, s. 446.

(4)

źródła, z którego czerpali później konstruktyw iści-teoretycy, m ianow icie z psycho­ logii p ostaci (rozpraw a S u r les variations périodiques du contenu des images vues dans

un contour donné, 1909) i doszedł do te o rii w ielości rzeczyw istości (Pojęcie rzeczywi­ stości, 1917), co zaowocowało w krótce rozpraw ą Wielość rzeczywistości w sztuce (1918)

- rozpraw ą poszerzaną i rozw ijaną aż do ostatecznej postaci w książce Granice na­

uki z 1935 roku. C hciał p rzy tym te poszczególne rzeczyw istości traktow ać jako

system y w ew nętrznie niesprzeczne, co jest pew ną analogią do system izm u L uh- m anna. M etodę badaw czą tych system ów nazyw ał p o n ad to „m etodą k o n stru k cy j­ n ą ” (Zastosowanie metody konstrukcyjnej do teorii poznania, 1923). M etoda ta zakła­ dała, że nie m a n a u k i czy filozofii bezzałożeniow ej, co oczywiście prow adzi do relatyw izm u. W Granicach nauki, gdy pisał o zależności w rażeń od wyobrażeń, o tym, że poznajem y tylko to, co wiemy, że m am y poznać, powoływał się C hw istek na arty k u ł lwowskiego lekarza i m ikrobiologa L udw ika Flecka Z ur Krise der „Wirklich­

ke it” (w p iśm ie „D ie N atu rw issen sch aften ”, 1929)7. Także F leck p isał w tym arty­

kule o w ielości rzeczyw istości w ytw arzanej przez każdego osobnika, o zależności pozn an ia od tradycji, w ychow ania, kultury. Z tych w szystkich prek o n stru k cjo n i- stów na późniejszy rozwój doktryny, ściślej m ówiąc na „radykalny k o n stru k ty ­ w izm ” Siegfrieda S chm idta, pew ien w pływ m iał tylko w spom niany przez C hw ist­ ka L udw ik Fleck. N a Z achodzie odkrył go T h o m as K uhn w Przedmowie do S tru k­

tury rewolucji naukowych (1962), gdzie powoływał się na rozpraw ę Flecka Entste­ hung und Entwicklung einer wissenschaftlichen Tatsache (1935). O d tego m o m e n tu

p o pularność Flecka na Zachodzie rosła, w Polsce dopiero w 2006 ro k u p rz e tłu m a ­ czono i opublikow ano tom jego rozpraw (Psychosocjologia poznania naukowego8). S chm idt, szukając „dyskursów p a ra le ln y c h ” do radykalnego ko n stru k ty w izm u , w skazuje na te n sam artykuł, co C hw istek, i tra k tu je F lecka jako rep rez en ta n ta „kulturow ego k o n stru k ty w iz m u ”9.

N a koniec tej części w racam do późnego N au m a Gabo, spoglądającego na ko n ­ struktyw izm w sztuce z perspektyw y nie tylko nowych osiągnięć w n auce i filozo­ fii, lecz także, a naw et p rzede w szystkim w ydarzeń historycznych i politycznych. We w spom nianym wyżej artykule z 1937 ro k u był jeszcze p ełen optym izm u: są w h isto rii okresy b u rz e n ia i budow ania. K ubizm był okresem b u rze n ia, k o n stru k ­ tyw izm jest początk iem okresu bud o w an ia i nie ogranicza się do sztuki, będąc „ogólną koncepcją św iata czy lepiej - duchow ą postaw ą pokolenia, ideologią stwo­ rzoną przez życie” . K iedy ponow nie w ypow iadał się na te m at konstru k ty w izm u w ro k u 1944, ro k u II w ojny światowej, w yciągał już inne w nioski. F idiasz, L eo n ar­

L. C h w istek Pisma filozoficzne i logiczne, wyb. i kom. K. Pasenkiew icz, t. 2, W arszawa 1965, s. 227.

L. F leck Psychosocjologia poznania naukowego. Powstanie i rozwój fa ktu naukowego oraz inne pisma z filozofii poznania, red. Z. C ackow ski, S. Sym otiuk, W ydaw nictw o UM CS, L u b lin 2006.

S.J. S ch m id t Die Zähmung des Blicks. Konstruktivismus - Empirie - Wissenschaft, S u h rk am p , F ra n k fu rt/M a in 1998, s. 26-29.

7

8

9

(5)

18

do da Vinci, Szekspir, N ew ton, P uszkin - też byli ko n stru k ty w istam i w swoim cza­ sie, bo nie m a praw d ostatecznych. N ie jest tak ą praw dą też abstrakcjonizm :

W k o n stru k ty w n ej filozofii nie m a m iejsca dla w iecznych i absolutnych praw d. W szyst­ kie praw dy i w artości są naszym i k o n stru k cjam i, podległym i zarów no zm ianom czasu i p rzestrzen i, jak i przem yślanym w yborom życia dążącego do perfekcji. [...] Perfekcja w konstruktyw nym sensie nie jest stanem , lecz procesem , nie jest dobrem ostatecznym , lecz k ieru n k iem .10

W szystko to n ie m a nic w spólnego z k o nstruktyw izm em L u h m a n n a, nie dziwi więc b ra k u niego naw iązań do aw angardy początków X X w ieku.

Pojęcia i instrumenty operacyjnego konstruktywizmu

N ik las L u h m a n n swoje pu b lik acje dzielił na te sprzed k siążki Soziale Systeme.

Grundriß einer allgemeinen Theorie z ro k u 198411, które zresztą nazyw ał „serią zero­

w ą” - oraz te po tej książce. A są to: Die Wirtschaft der Gesellschaft (1988), Die Wis­

senschaft der Gesellschaft (1990), Das Recht der Gesellschaft (1993), Die Kunst der Ge­ sellschaft (1995); cykl te n zakończył sum m ą socjologiczną Die Gesellschaft der Gesel­ lschaft (1997). Ju ż po jego śm ierci (w 1998 roku) z rękopisów w ydano jeszcze Poli­ tik der Gesellschaft (2000) i Religion der Gesellschaft (2000)12. Ten p otężny blok te k ­

stów w raz z in n y m i p u b lik a cjam i, tu nie w ym ienionym i, liczy kilkanaście tysięcy stron. Znaw cy i k o n ty n u a to rzy m yśli L u h m a n n a rów nież i b lok pow stały po 1984 ro k u dzielą na fazy: w czesny L u h m a n n i późny L u h m an n .

W książce rozpoczynającej te n cykl w ykłada L u h m a n n swoją teorię, u stala pojęcie i term iny, które - konsekw entnie ulepszając je i w zbogacając - będzie sto­ sował w pozostałych elem en tach cyklu, także w o d n ie sie n iu do sztuki. K siążkę otw iera i zam yka m etafora lotu, p olem icznie odw ołująca się do H eglowskiej m e­ tafory sowy M inerw y w ylatującej o zm ierzchu, k iedy rzeczywistość jest już u k ształ­ tow ana i p o d d aje się ustalen io m filozoficznym (tak p isał H egel w Przedmowie do

Zasad filozofii praw a). L u h m a n n w swojej Przedmowie powie, że i jego teoria jest

lotem p o n ad „rzeczyw istością”, który jednak rzeczyw istości nic dać nie może. Lot jego te o rii jest lotem na ślepo w edług przyrządów , „ponad zw artą w arstw ą c h m u r” . W praw dzie m iędzy c h m u ra m i w idać „drogi, osiedla, rzeki, w ybrzeża, co

przypo-10 N. G abo Constructivism, w: H. R ead, The Philosophy o f Modern A rt, M e rid ia n Books, N ew York 1957, s. 271.

11 C ytaty lokalizuję w tekście, po skrócie SS.

12 N. L u h m a n n Soziale Systeme. Grundriß einer allgemeinen Theorie, 1984; tegoż Die Wirtschaft der Gesellschaft, 1988; tegoż Die Wissenschaft der Gesellschaft, 1990; tegoż Das R echt der Gesellschaft, 1993; tegoż Die K unst der Gesellschaft, 1995; tegoż Die Gesellschaft der G esellschaft, 1997; tegoż Politik der Gesellschaft, 2000; tegoż Religion der Gesellschaft, 2000 - w szystkie pozycje wyszły nakładem w ydaw nictw a S u h rk am p , F ra n k fu rt/M a in .

(6)

m in a to, co znane [...] . Ale n ik t nie pow inien ulegać złu d ze n iu , że te nieliczne p u n k ty o rientacyjne w ystarczą, żeby kierow ać lo te m ” (SS, s. 13). Tak odcina się L u h m a n n od klasycznej tradycji, od socjologii em pirycznej i filozofii krytycznej Jürgena H aberm asa, który p isał, że ideały oświecenia ciągle czekają na urzeczy­ w istnienie. L u h m an n o w sk i cykl 6 tom ów Soziologische Aufklärung skierow any był przeciw oświeceniow ym ideałom i złudom postęp u , m iał być „ośw ieceniem ” złud ośw iecenia. W o sta tn im zd a n iu k siążki Soziale Systeme pow raca L u h m a n n do m e­ tafory lotu - czas go rozpocząć, p rzyrządy są gotowe: „m ożem y teraz dodać sowie otuchy, niech nie szlocha w kącie, n iech rozpocznie swój nocny lot. M am y n arz ę­ dzia, by go śledzić, i wiemy, że chodzi o rozp o zn an ie now oczesnego społeczeń­ stw a” (SS, s. 661). Jakie są te n arzędzia, p rzyrządy zapew niające lot n a ślepo? Oczy­ w iście - pojęcie system u. R ozdział pierw szy rozpoczyna tak a deklaracja: „P oniż­ sze rozw ażania w ychodzą z założenia, że są system y” (SS, s. 30). Okaże się jednak, że jest coś pierw otniejszego, m ianow icie różnica. L u h m a n n jest filozofem różnicy, ta k jak H egel był filozofem całości. Jest filozofem różnicy, p odobnie jak M a rtin H eidegger czy Jacques D errid a, na którego często będzie się powoływał. P arafra­ zując B iblię i cytując G regory Batesona powie: „Na początku jest różnica, a nie tożsam ość. [ . ] difference that makes difference” (SS, s. 112). N ie znaczy to, że ró ż n i­ ca jest realn a w realnym świecie, chodzi tylko o to, że jakikolw iek sens, jakakol­ w iek inform acja m oże pow stać jedynie dzięki różnicy: „Każda obserw acja m usi posługiw ać się różnicą, przy czym jedność różnicy k o n sty tu u je się w system ie ob­ serw acyjnym , a nie - obserw ow anym ” (SS, s. 61). R óżnica, bo obserw uję to, a nie tam to , m yślę o tym , a nie o tam tym . W ięcej, w idzę różnicę m iędzy sobą - obser­ w ującym , a tym , co obserwowane, w idzę tylko dlatego, że nie jestem tym , co obser­ wowane, istn ieję o tyle, o ile jestem odgraniczony od otoczenia. Tak pow staje po d ­ stawowa różnica: system - otoczenie (System - Umwelt). W szystkie konsekw encje tej podstaw owej różnicy om awia L u h m a n n na setkach stron. Om aw ia więc: ró ż n i­ cow anie i odróżnicow anie (Differenzierung - Entdifferenzierung), bo system w yłania coraz to nowe elem enty pow iększające jego złożoność. Aby n ie rozpaść się, system m usi znaleźć płaszczyznę scalenia, a to um ożliw ia dalsze różnicow anie. Samostwór- czość (Autopoiesis), bo skoro system oddzielony jest od otoczenia, zdany jest na stw arzanie sam ego siebie. O peracyjne zam knięcie, bo chociaż otoczenie bodźcuje system (irritiert - później L u h m a n n Irritation b ędzie zam iennie stosował ze Störung,

Perturbation, powie: Ohne Störung keine Ordnung), to system m u si te bodźce p rze­

tworzyć na w łasne w ew nętrzne procesy. In terp e n e tra c ję , bo istn ieje wiele ro d za­ jów systemów, na przy k ład system y św iadom ości, system y społeczne i m im o że dla każdego system u inny system jest otoczeniem , to wchodzą one w stru k tu raln e sprzę­ żenia (strukturelle Kopplung). K om unikację, bo system y nie m ogą istnieć bez ko­ m u n ik acji, a i kom unikacja nie m oże istnieć bez systemów, jed n ak k om unikacja to też autopoietyczny system , a więc k o m u n ik u je sam ą siebie. S ym bolicznie uogól­ nione m edia kom unikacyjne (Symbolisch generalisierte Kommunikationsmedium) opar­ te na b in a rn y m kodow aniu: „tak - n ie ”, bo kom unikacja m oże trw ać tylko dzięki „ tak ”, w w ypadku „ n ie” m u si wrócić do poprzedniego „ tak ” albo innego „tak ” .

61

(7)

2

0

Podw ójną przygodność (doppelte Kontingenz), bo skoro system y są dla siebie oto­ czeniem , m iędzy system am i nie m a poro zu m ien ia, lecz przypuszczenie in te n cji innego system u. S am oodniesienie i cu d zoodniesienie (Selbstreferenz - Fremdrefe­

renz), bo system , odgraniczając się od otoczenia czy ustalając swoją form ę, m u si tę

różnicę swoje - cudze w prow adzić do swego system u jako zasadę o dróżnienia, czyli w prow adzić form ę w form ę (Wiedereintritt der Form). Teoria w yposażona w te (i in n e - SS, s. 16) te rm in y i pojęcia jest teo rią uniw ersalną, czyli superteorią. Po pierw sze dlatego, że obejm uje w szystkie systemy, od system u kom órki, system u nerwowego, system u świadomości po system y społeczne gospodarki, polityki, nauki, religii, w reszcie system system ów - społeczeństw o - i pozw ala na ich porów nyw a­ nie w edług je dnolitych kryteriów . Po drugie dlatego, że obejm uje też siebie, sam a jest sw oim p rzed m io tem , co likw iduje tradycyjną opozycję p odm iot - przedm iot.

W arto zauważyć, że w książce Soziale Systeme L u h m a n n pisze o różnych auto- poietycznych system ach, ale pom ija system sztuki. N ie pad a też w niej te rm in „kon stru k ty w izm ”. G dy m ów i o swojej teo rii pozn an ia, nazywa ją „posttranscen- d e n ta ln ą ” (SS, s. 648). O swoim k o nstruktyw izm ie będzie m ów ił wtedy, gdy zm u ­ szony będzie określić się wobec różnych konstruktyw izm ów pojaw iających się na giełdzie naukow ej, a zwłaszcza wobec „radykalnego k o n stru k ty w iz m u ” E rnsta von G lasersfelda i Siegfrieda J. S chm idta. Z robi to w rozpraw ie Erkenntnis als Konstruk­

tion (1988). O drzuci w niej „radykalny k o n stru k ty w izm ”, k tó ry jego zd a n ie m „jesz­

cze nie odrobił zad ań dom ow ych” i bliższy jest teologii niż trad y c ji teo rii po zn a­ nia. Z ap ro p o n u je w łasną w ersję o partą na zasadzie różnicy: konstruktyw istyczne p ozn an ie jest tylko w tedy m ożliw e - i dlatego m ożliwe, że system oddziela się od otoczenia, ale „to nie znaczy, że pozn an ie jest n ie re aln e czy że nie oznacza czegoś realnego; to znaczy jedynie tyle, że operacje, dzięki któ ry m poznający system się w yodrębnia, nie m ają swego odpow iednika w otoczeniu, bo gdyby ta k było, sys­ tem rozpłynąłby się w otoczeniu i pozn an ie nie byłoby m ożliw e”13. P óźniej, w roz­ p raw ie Das Erkenntnisprogramm des Konstruktivismus und die unbekannt bleibende

R ealität (w 5 tom ie Soziologische Aufklärung, 1990) pow ie, że k o nstruktyw izm n ale­

ży w yprow adzić z obserw acji drugiego stopnia, z second order cybernetic H einza von F oerstera. Swoją ostateczn ą w ersję k o n stru k ty w iz m u p rze d staw i w książce Die

Wissenschaft der Gesellschaft (1990). W edług niego dotychczasow e konstruktyw izm y

zasadzają się na obserw acji pierwszego stopnia, mówią, co spraw ia, że nie docieram y do rzeczywistości: język, psychika, k u ltu ra , czyli chodzi o pew ną realność, pew ną rzeczyw istość, co prow adzi do regresu w nieskończoność ciągu przyczynow o-skut­ kowego. „O «konstruktyw izm ie» m ożna w tedy mówić, kied y chce się zaznaczyć sam oopisanie się system u wiedzy, a to polega na ciągu operacji, dzięki którym utrw ala się autopoieza system u w otoczeniu, którego nie m ożna poznać, lecz w łaś­ nie tylko «konstruow ać»” 14. K onstruktyw istyczne pozn an ie jest więc

autologicz-13 N. L u h m a n n Erkenntnis als Konstruktion, w: tegoż Aufsätze und Reden, hrsg. von O. Jah rau s, R eclam , S tu ttg a rt 2001, s. 239.

(8)

ne, „Bo jeśli poznanie jest k o n stru k cją, to dotyczy to także tego w łaśnie zdania i w szelk ich u z a sa d n ie ń p rzy czy n o w o -sk u tk o w y ch ”15. P óźniej L u h m a n n coraz częściej będzie w iązał k onstruktyw izm z deko n stru k cją, swoją „różnicę” z „róż­ n ią ” D erridy. W zakończeniu w spom nianej sum m y socjologicznej pow ie o n ie ­ u ch ro n n y m parad o k sie sam oopisania się społeczeństwa: chce ono opisać się jako jedność, ale m oże to zrobić tylko przez w prow adzenie różnicy system - otoczenie. S tąd konkluzja: „W dzisiejszym krajo b razie n a u k i te n p ara d o k saln y p u n k t wyj­ ścia m ożna sform ułow ać jako jedność kon stru k ty w izm u i d e k o n stru k ty w izm u ”16.

Konstruowanie systemu sztuki

Jak w spom niałem wyżej, w książce otw ierającej właściwy cykl socjologiczny nie m a m owy o system ie sztuki. N ie znaczy to jednak, że u ro k i sztuki były L uh- m annow i obce. W cześniej w ykazał się w ielką erudycją w tej m a te rii, zwłaszcza jeśli chodzi o lite ra tu rę i teorię literatu ry , czego św iadectw em książka Liebe als

Passion. Z ur Codierung von Intim ität (1982). Szczególnie często i we w szystkich książ­

kach i arty k u łach powoływał się na rom an ty czn ą lite ra tu rę niem ieck ą i na n ie ­ m iecką filozofię sztuki tego okresu. Ju ż w tej „serii zerow ej” pojaw iają się ro zp ra­ wy przygotow ujące późniejszy tom pośw ięcony sztuce. D zieje się tak p rzy okazji b ad a n ia m echanizm ów pow staw ania systemów. W iadom o, że system y pow stają dzięki k o m u n ik acji, ale ta kom unikacja m usi być jakoś w yspecyfikowana dla każ­ dego system u, m u si być inaczej kodow ana. T em u pośw ięcony jest arty k u ł z 1974 ro k u Einführende Bemerkungen zu einer Theorie symbolisch generalisierter Kommunika­

tionsmedien. O tóż te kody (przejęte z biologii, a n ie lingw istyki) trak to w an e są nie

jako w artości, ale jako abstrakcyjne dysjunkcje, „jako «tak albo nie», «mieć albo nie mieć», «prawda albo niepraw da», «piękno albo brzydota»” . B inarne kodow anie „m ieć albo n ie m ie ć” tw orzy system gospodarki, „praw da albo n ie p ra w d a” - system nauki, „piękno albo b rzydota” - system sz tu k i17. N astępny artykuł Ist der Kunst co­

dierbar? (1976) u k a z a ł się w książce zbiorow ej red ag o w an ej p rze z S ieg fried a

J. Schm idta zatytułow anej „schön”. Z ur Diskussion eines umstrittenen B egrif i L u h m an n na sam ym początku prow okacyjnie stw ierdza, że wcale nie chodzi m u an i o to, by rozw ażać, co to jest piękno, co to jest brzydota, an i o to, co artyści m yślą i mówią na te n tem at. D la niego jako socjologa sztuka jest pew ną form ą k o m u n ik a cji spo­ łecznej, a jeśli tak, to m u si się posługiw ać uogólnionym sym bolicznym m ed iu m kom unikacyjnym , tym b ardziej że m a ono zawsze postać b in a rn e g o kodow ania, jest abstrakcyjną dysjunkcją. Bez m e d iu m kom unikacyjnego nie m a k o m u n ik a­

15 Tam że, s. 512.

16 N. L u h m a n n Die Gesellschaft der Gesellschaft, t. 2, s. 1135. K olejne cytaty lokalizuję w tekście po skrócie GG, z podaniem n u m e ru tom u.

17 N. L u h m a n n Einführende Bemerkungen zu einer Theorie symbolisch generalisierter Kommunikationsmedien, p rz ed ru k w: Soziologische Aufklärung, t. 2, W iesbaden 2005,

(9)

2

2

cji, a bez k o m u n ik a cji nie m a system u. P y tanie w ty tu le - „Czy sztuka jest kodo- w alna?” - jest więc py tan iem , czy sztuka jest system em . O dpow iedź jest pozytyw ­ na, aczkolw iek m niej pew na niż p rzy innych system ach, bo kodow anie „piękno - b rzy d o ta” nastręcza pew ne kłopoty. Jest jeszcze in n y p ro b lem - zw iązków m iędzy- systemowych. M ają one tro isty charakter. S ubsystem z system em społecznym p o ­ w iązany jest funkcją, na p rzykład system sztuki z system em społecznym . Z in n y ­ m i subsystem am i - spraw nością (Leistung), na przy k ład system sztuki m oże obsłu­ giwać też system gospodarki, n a u k i czy religii. Z sobą sam ym - zw rotnością (Re­

flexion), odnosi się do siebie sam ego, dzięki te m u tem atyzuje się, uzyskuje tożsa­

mość przez rozpoznanie swej ciągłości historycznej. Te trzy typy związków m ają aspekt czasowy: pierw szy - teraźniejszości, d ru g i - przyszłości, trzeci - p rzeszło­ ści. System y trw ają, póki p ełn ią fu nkcje i u stru k tu ro w io n e są in sty tu cjam i, ale nie m uszą trw ać w iecznie. O statnie zdanie dotyczy m ożliw ości końca sztuki: b in a rn e kodow anie p ię k n o /b rzy d o ta jest coraz b ardziej przekształcane i zapośredniczane przez kodow ania innych subsystem ów. „Może się więc zdarzyć, że zw ielokrotnie­ nie odniesień m iędzysystem ow ych nie pozostaw i już m iejsca w yobraźni, sztuka na k ońcu będzie więc m usiała dokładnie pokazać, że ta k w łaśnie je st” 18. W tych pracach przygotow aw czych L u h m a n n zawsze m ów i o system ie sztuki, a nie o sys­ tem ie literatury, m alarstw a czy m uzyki. Tak będzie i później, chociaż niektórzy ko n ty n u ato rzy próbow ali te dyscypliny traktow ać jako systemy. Także po „serii zerow ej”, czyli po ro k u 1987 zainteresow anie sztuką nie słabnie: pow stają w tedy takie rozpraw y jak Das M edium der Kunst (1986) czy Die Ausdifferenzierung des K un­

stsystems (1993), które poszerzone w ejdą do zasadniczego dzieła poświęconego sztuce

- Die Kunst der Gesellschaft.

„Sztuka społeczeństwa”

K siążka Die Kunst der Gesellschaft19 należy do późnej fazy tw órczości L u h m an - na, au to r zastosow ał w niej w szystkie pojęcia, term iny, m etody doskonalone przez lata. We Wstępie uporczyw ie pow tarza, że nie chodzi o obserw acje dzieł sz tu k i (m a­ larstw a, literatury, kom pozycji m uzycznych itd.), lecz o obserwacje, jak dzieła sztuki uczestniczą w kom un ik acji. Bezsensowne jest więc pytanie: co to jest sztuka? co to jest dzieło literackie, m alarskie, m uzyczne? Badacz m oże jedynie pytać, jak pew ­ ne p rze d m io ty stają się sztuką, uchodzą za sztukę. O stentacyjnie odcina się od roli znaw cy sztuki, m iłośnika, konesera. Pisze: „Że tu w ogóle jest mowa o sztuce - to nie w ynika ze szczególnego zainteresow ania autora tym przed m io tem , ale z zało­ żenia, że teoria m ająca u niw ersalne am bicje n ie m oże przeoczyć, że sztuka je st” (KG, s. 10). Jak w spom niałem wyżej - był jed n ak znaw cą i m iłośnikiem , zwłaszcza literatu ry ; tu skrywa się za m aską bezstronnego uczonego.

18 N. L u h m a n n Ist K unst codierbar?, p rz e d ru k w: Soziologische Aufklärung, t. 3, W iesbaden 2005, s. 301.

(10)

Bezsensow na byłaby próba streszczenia książki liczącej p o n ad pół tysiąca stron i odw ołującej się w tekście i przypisach do dalszych k ilk u n a stu tysięcy stron, ogra­ niczę się więc do k ilk u zagadnień. N ajp ierw do p ro b lem u jedności sz tu k i jako system u. L u h m a n n w yjaśnia tę jedność relacją m e d iu m - form a. W szystkie syste­ m y w yrastają z tej relacji, aczkolw iek dla każdego system u jest ona inna. M edium - to luźno pow iązane elem enty (pojm ow ane nie jako rzeczy, lecz jako abstrakty), form a - to elem enty w ybrane z m e d iu m i pow iązane ściśle. Ale podział m e d iu m - form a sam jest form ą, k tó ra później w chodzi w skład m e d iu m dla następ n y ch form i ta k w nieskończoność. Powiedzm y: z m e d iu m elem entów w ersyfikacji pow stała form a „sonet”, ale te n sonet później staje się m e d iu m , z którego w yłaniają się nowe form y - odm iany sonetu itd. P aralelna do różnicy m iędzy m e d iu m a form ą jest różnica m iędzy m nogością a jednostkow ym w aria n tem (Redundanz - Varietät), co z kolei zapew nia inform ację, bez której niem ożliw a jest kom unikacja. M ed iu m dla w szystkich systemów, a więc i dla system u sztuki, jest czas i p rzestrzeń. Stąd próby opisu ew olucji sztuki przez w yodrębnianie się sztuk czasowych (na p rzy­ k ła d m uzyki czy literatu ry ), przestrzen n y ch (na przy k ład m alarstw a czy arc h ite k ­ tury) i czasow o-przestrzennych (na przy k ład tańca czy te atru ). L u h m a n n p ro p o ­ n u je in n y czy n n ik ew olucji: o rn am e n taln o ść i figuratyw ność. „To w łaśnie orna- m e n taln o ść b ez p o śred n io u sta la p o rzą d ek czasu i p rz e strz e n i i w ypełnia te m e­ dia n a d m ia re m i je dnostkow ym w a ria n te m ” (KG, s. 185). O rn a m e n ta ln o ść to nie tylko p o rzą d ek p rz e strz e n i, lecz także czasu (tu L u h m a n n jako p rzy k ła d po ­ daje ta n iec czy b u d o w an ie n ap ięc ia i jego rozładow anie w opow iad an iu ). O rn a ­ m e n t w ogóle odgrywa c e n tra ln ą rolę w L u h m an n o w sk iej k o n cep cji sztuki. N ie ­ co dalej powie:

O rn a m en t (błędnie ta k nazw any [bo oznacza on „ozdobność” - dop. mój E.K.]) jest p o d ­ stawową form ą rozw oju form z form. U podstaw wszelkiego o rn a m e n tu jest przełam anie sym etrii, czyli problem formy. C hodzi o projektow anie asym etrii, które w szakże pozw a­ lają dostrzec, z jakich sym etrii one się rodzą [asym etria polega na nierów ności m edium i formy: form a spożytkow uje tylko część elem entów mediów, jest więc „m n iejsza”- dop. mój E.K]. O rn a m en ty są sam onapędzającym i się rek u rsjam i skierow anym i w stecz i do przodu. Pozw alają ujaw nić się re d u n d an c ji i jednostkow em u w ariantow i. (KG, s. 193­ -195; o wadze o rn a m e n tu św iadczy też olbrzym i p rzypis b ibliograficzny jem u pośw ięco­ ny i m iejsce o rn a m e n tu w ew olucji sztuki - w rozdziale Ewolucja; powie tam : „Czym dla ewolucji społeczeństw a była ew olucja mowy - tym dla ewolucji system u sztuki była ew o­ lucja o rn a m e n ta ln o śc i”, s. 349).

In n y m m e d iu m w spólnym dla w ielu system ów jest m e d iu m spostrzeżeniow e: św iatło, barw a, dźw ięk, co pozw ala na d zielen ie sz tu k i na ró żn e dyscypliny. Co je d n a k stanow i o jedności sz tu k i jako system u? Jak ie jest m e d iu m w łaściw e ty l­ ko sztuce? O dpow iedź, jak to zw ykle u L u h m a n n a , jest zaw iła i p ara d o k saln a . S pró b u ję ją ta k streścić: o jedności sz tu k i i jej odręb n o ści jako system u stanow i szczególna relacja m e d iu m - form a. O tóż relacja ta pow ołana jest do tego, by wywołać obserw ację, a to ud aje się, gdy ta relacja w yposażona jest w n ie o g ra n i­ czone m ożliw ości p rz e k ra cza n ia gran icy form y przez nowe różnicow anie m e d iu m

23

(11)

2

4

- form a, a więc na to, co nacechow ane i całą resztę nien acech o w an ą, w ięc nieob- serw ow alną:

M ed iu m sztuki jest więc w każdym dziele - ale nieobserw ow alne, bo jest po stronie nie- nacechow anej, działającej jako zaproszenie do dalszej obserw acji, a ta obserw acja zam ie­ n ia znow u m ed iu m w form ę. [...] W tym w sp ó łd ziałan iu form y i m edium w ylania się to, co w y ró ż n ia u d a n e d z ie ło , m ia n o w ic ie n i e p r a w d o p o d o b n a o c z y w i s t o ś ć (unwahrscheinliche Evidenz). (KG, s. 191, pod k reślen ia autora)

Ten ciąg: m e d iu m - form a - m e d iu m - form a m a jednak swoją granicę, gdy sama sztuka staje się swoim m e d iu m , jak to się dzieje w p o stm o d ern izm ie trak tu jąc y m cały dorobek sztuki jako m a teria ł do w ytw arzania nowej form y (KG, s. 206). Do tego p ara d o k su nieobserw ow alności dodać trzeba jeszcze p arad o k s obserw atora i obserwacji: obserw ator n ie jest podm iotem , obserw acja nie jest w idzeniem cze­ goś; to system obserw uje siebie (Selbstbeobachtung) i to, co n im nie jest (Fremdbe­

obachtung).

Sztuka istn ieje od zawsze, ale n ie zawsze była ona system em . To więc n astęp n e pytanie: jak sztuka stała się system em ? Poniew aż zaś system społeczny w yłania subsystem y po to, by w zw iązku z n arastającą złożonością system u p rzejęły okreś­ loną fu nkcję - zacząć trzeba od p ytania: co jest fu n k cją sztuki? F unkcja bow iem „przyciąga” ew olucję, której ostatecznym rez u ltatem jest autopoietyczny system (KG, s. 216). To przyciąganie L u h m a n n nazywa „a tra k to re m ”, bo nie uznaje przy- czynowości: „Ew olucja jest [...] tak ą form ą zm iany stru k tu ry , któ ra w ytw arza i re­ p ro d u k u je w łasne zało żen ia” (KG, s. 255). O d sam ego początku sztuka pełn iła jakieś funkcje, ale nie były one zastrzeżone w yłącznie dla niej. Tak więc już w sta­ rożytności sztuka pow ołana była do tego, by to, co n iekom unikow alne, m ianow i­ cie spostrzeżenie, a w w ypadku lite ra tu ry w yobrażenie (Anschauung) włączyć do k o m u n ik a cji dzięki stru k tu ra ln e m u sp rzężen iu poprzez język system u św iado­ m ości z system em k o m u n ik a cji (KG, s. 227). D alej: spostrzeżenie i w yobrażenie jest jednością re d u n d a n c ji i w aria n tu , w sztuce p rze k ład a się to na funkcję oscyla­ cji zaskoczenia (jednostkow ością) i rozpoznania (na tle red u n d a n cji). Jeszcze b a r­ dziej specyficzną fu nkcją sztuki stało się d zielenie realności na realn ą realność i fikcyjną realność, co um ożliw iło obserw ow anie tej pierw szej z perspektyw y tej drugiej (KG, s. 229). Ta funkcja „wyposaża świat w możliwość obserw ow ania sa­ m ego siebie” (KG, s. 235). W reszcie sztuka, zaostrzając tę opozycję, zwraca się w stronę fikcyjnej realności, by „dowieść, że w obrębie tego, co m ożliw e, istnieje p rzym us p o rz ą d k u ” (KG, s. 238). Z agospodarow ując tę fikcyjną realność, sztuka uzyskała autonom iczność, „p u n k t ciężkości przen ió sł się z cudzoodniesienia na sam oodniesienie” (KG, s. 240), sztuka stała się autopoietycznym system em funkcyj­ n ym system u społecznego. D okonyw ało się to w k ilk u e tap a ch skorelow anych z p rze m ian a m i społecznym i. Pierwszy im puls dał m ecenat w XV i XVI w ieku, bo ustalał kryteria sztuki i stworzył lite ra tu rę na te n tem at. D ru g i im puls wywołał pow stający rynek sztuki w X VII w ieku, bo w ykształcił on pojęcie w artości dzieła i u sta lił rangę artysty. A utonom ię zyskała sztuka w rom antyzm ie, a w yrazem tego

(12)

i św iadectw em było w ykształcenie się nowej dyscypliny - estetyki. W spółbieżne z tym i p rz e m ian a m i były p rze m ian y sem antyki: od nastaw ienia na zew nątrz, do nastaw ienia na w nętrze, czyli przejście od sym bolu do zn a k u i od zn a k u do we­ w nętrznej k om binacji form (KG, s. 272). Oczywiście L u h m a n n pam ięta o zwrocie do sym boliki w m odernizm ie, ale zw rot te n potw ierdza tylko tezę: daw niej symbol w yrażał to, co n ieogarnione, niepoznaw alne, bóstwo, w m o d ern izm ie sym bol wy­ raża ideę p ię k n a, czyli sam ą sztukę poprzez kom binację form , jest sam oodniesie- n iem się sztuki (KG, s. 286).

W raca też L u h m a n n do p ro b lem u kodow alności sztuki. N ie zadow alają go ani propozycje Siegfrieda J. S chm idta dotyczące system u lite ra tu ry (lite ra tu ra - nieli- te ra tu ra ), an i lu h m a n n isty N ielsa W erbera (in teresu jące - n u d n e ), an i w łasne sprzed k ilk u lat (piękne - brzydkie, bo przecież brzydkie m oże być elem entem sztuki). Teraz p ro p o n u je kodow anie procesu: pasuje - nie pasuje (Passen - N icht­

passen); każde „p asu je” prow adzi do następnego elem en tu , k tó ry znow u p o ddany

m u si być kodow aniu pasuje - nie pasuje i ta k do końca tw orzonego dzieła i ze w zględu na sam o dzieło, a nie ze w zględu na to, co jest poza nim . W te n sposób sztuka odnosi się do samej siebie i zarazem sam a siebie pro g ram u je, co znow u jest paradoksem : „P rogram jest n astępstw em operacji, które sam p ro g ra m u je ” (KG, s. 336). W tych w szystkich rozw ażaniach zakłada się zm iany sztuki w czasie, ale L u h m a n n stro n i od historyzow ania: system y n ie m ają h isto rii, system y ewoluują: „A bstrakcyjny m odel czasu opisuje teorię ew olucji jako cy rk u la rn y zw iązek wa­ ria n tu , selekcji i (re)stab ilizacji” (KG, s. 361), system p rez en tu je „dynam iczną sta­ b iliza cję” . Ew olucja n ie m a p oczątku an i końca: w arian t m oże pow stać tylko na g runcie stabilizacji, ale gdy te n w aria n t ewolucja w yselekcjonuje - system się re- stab ilizu je i um ożliw ia pojaw ienie się nowego w arian tu , i ta k w koło.

R odzajem podsum ow ania rozw ażań jest o statn i rozdział książki Sztuka społe­

czeństwa zaty tu ło w an y - Samoopisanie. L u h m a n n za jm u je się w n im zm ian a m i

w ew nętrznej stru k tu ry system u sztuki. N ajprościej m ówiąc - zachw ianiem rów­ now agi m iędzy sam oodniesieniem a cudzoodniesieniem : im bliżej w spółczesno­ ści, tym bard ziej sam oodniesienie w ypiera cudzoodniesienie, co n iejak o sam o­ czynnie prow adzi do przew agi sam oopisania n a d cudzoopisaniem . „W sam oopisa- n iu system czyni z siebie sam ego te m at, ustala swoją tożsam ość” (KG, s. 399). Pociąga to za sobą jeszcze inne następstw a: cudzoodniesienie nastaw ione jest na inform ację, sam oodniesienie - na przekaz, zm iana stru k tu ry zapew nia więc sz tu ­ ce tożsam ość, ale grozi zam knięciem w sobie sam ej, tym czasem w aru n k ie m ro zu ­ m ien ia jest rozróżnienie p rzek azu i inform acji. Poniew aż jed n ak różnica jest po d ­ stawą każdego system u, sztuka w prow adza nowe rozróżnienie: sztuka - n ie-sztuka i n ie u ch ro n n ie, zgodnie z zasadą w prow adzenia form y w form ę, nie-sztukę w p ro ­ w adza do swego w nętrza, co m oże b u d zić obawy o następstw a. Jaka jest więc przy­ szłość sztuki? N ik t tego nie wie, nie m oże w iedzieć, jedynie sam system sztuki zadecyduje o swej przyszłości. W każdym razie L uhm annow i, jako obserw atorow i zew nętrznem u, jako socjologowi, w ydaje się, że m uszą zaistnieć nowe rygory, ja­ kieś tru d n o ści w k o n stru o w an iu dzieła sztuki. O statnie zdanie k siążki ozdobione

2

5

(13)

2

6

cytatem z Eneidy tak brzm i: „Tylko przezw yciężenie tru d n o ści m oże nadać dziełu znaczenie: Hoc opus, hic labor est”20. Te słowa wypow iada Sybilla K um ejska do E ne­ asza, gdy te n pro si ją o pozw olenie w ejścia do podziem i, by spotkać się z duchem ojca. Sybilla pom oże m u, ale ostrzega: wejście jest łatw e, ale wyjście tru d n e - Hoc

opus, hic labor est (ks. VI, 129), co m ogłoby więc w kontekście książki L u h m a n n a

znaczyć: sztuka zeszła do podziem i, zatraca się jako system , sam a m u si pokonać tru d n o ści, by się sta m tą d wydostać i n ad al być system em funkcyjnym społeczeń­ stwa. Czy to się uda, czy nie - to w szystko jedno. System y nie m ają zew nętrznego sensu, upraw om ocnienia, tran scen d en cji.

Sztuka w summie konstruktywistycznej socjologii:

Die Geselleschaft der Gesellschaft

Jak w spom niałem wyżej, pierw sza książka L u h m a n n a, otw ierająca właściwą teorię systemów, nie m ówiła nic o system ie sztuki, nie m a też w niej mowy o ko n ­ struktyw izm ie. Inaczej w Społeczeństwie społeczeństwa. N ajp ierw parę słów o tym p arad o k saln y m tytule. M a on oznaczać, że to jest opis społeczeństw a w ytw orzony przez społeczeństw o (sam oopisanie) - bo nie m a do społeczeństw a d ostępu z ze­ w nątrz - ale sporządzony tak, jakby społeczeństw o było p rzedm iotem . Społeczeń­ stwo - pisze L u h m a n n - obserw uje siebie jako w ytw orzony przez siebie obiekt. Jednakże jeśli taka obserwacja w ytw arza swój obiekt, to każda n astęp n a obserw a­ cja zm ienia go. N ie m ożna więc - w zorem tradycyjnej socjologii - mówić czy py­ tać, czym jest społeczeństw o, bo ono nie m a substancji, m ożna tylko pytać, jak ono jawi się w k o m unikacji. Bo społeczeństw o składa się z kom un ik acji, a nie z ludzi. D latego L u h m a n n m ówi, że jego pojęcie społeczeństw a „jest rad y k aln ie antyhu- m anistyczne, radykalnie antyreligijne i radykalnie konstruktyw istyczne” (GG, t. 1, s. 35). O system ie sztuki m ówi się tu praw ie w każdym rozdziale i zgodnie z in ­ stru m e n ta riu m służącym opisowi każdego innego system u - od gospodarki po sztu­ kę i system system ów - społeczeństw o. Tak więc w pierw szym rozdziale Społeczeń­

stwo jako system socjalny au to r dowodzi, że system społeczny jest dzisiaj społeczeń­

stw em św iatow ym (Weltgesellschaft). Z tego w niosek, że i sztuka, skoro jest syste­ m em funkcyjnym system u społecznego, jest sztuką światową (Weltkunst), nie ma więc sensu mówić o sztuce narodow ej czy regionalnej. C zynnik różnicujący sz tu ­ kę: stru k tu ra d z ieło /k o n tek st jest ponadnarodow a i po n ad reg io n aln a i to ona wy­ tw arza różne innow acje, um ożliw ia różne form y w yrazu (GG, t. 1, s. 163). W roz­

20 Konstruktywizm w badaniach literackich. Antologia, red. E. K uźm a, A. S krendo, J. M adejski, U niversitas, K raków 2006, s. 89; por. też tam że, s. 43. D o kry teriu m tru d n o ści w raca L u h m a n n w swej sum m ie socjologicznej. Pisze tam o procesach inflacyjnych i deflacyjnych w sztuce. Inflacja n astęp u je wtedy, gdy m iern ik iem w artości p rzestaje być tru d n o ść w ykonania dzieła, św iadectwo u m iejętności artysty i co za tym idzie - rzadkość dzieła. Ale naw et gdy dzieło tych w arunków nie spełnia, może być objęte procesem deflacyjnym d zięki reklam ie, m odzie, lansow aniu pew nych nazw isk, polityce w ystaw ienniczej galerii itd. (GG, t. 1, s. 385).

(14)

dziale drugim : M edia komunikacji L u h m a n n ustala relacje m iędzy ró żn icam i A lter - Ego, przekaz - inform acja, d ziałanie - przeżycie i w tedy okazuje się, że sztuka najbliższa jest gospodarce i polityce, bo w tych trzech system ach relacja ta układa się tak: A lter - przekaz - działan ie ^ Ego - inform acja - przeżycie (GG, t. 1, s. 335 i n.). Tu też powie o in flacji i deflacji w system ie sztuki jak i w system ie gospodar­ ki (zob. p rzypis 18) itd.

Diaboliczna coda

L u h m a n n m ów i o zm ianie p ara d y g m atu n a u k i z chw ilą przejścia od obserw a­ cji pierw szego stopnia - gdy pytam y, co to jest społeczeństwo? co to jest sztuka? - do obserw acji drugiego stopnia, czyli obserw acji obserw acji innych i gdy pytam y, jak oni obserw ują społeczeństwo? jak obserw ują sztukę? (pam iętać jed n ak należy, że obserw atorem jest system , a nie podm iot, chociaż dla uproszczenia w k o m u n i­ kacji językowej przyznaje się system owi jakąś tożsam ość, nazw isko itd.). L u h m a n n jest w łaśnie ta k im obserw atorem drugiego stopnia, ale i on przecież jest obserw o­ w any przez innych obserw atorów i część z n ic h m ówi, że jego obserw acje są tra f­ ne, a część - że całkiem przeciw nie21. Tak sam o zresztą czyni L u h m a n n , gdy na przy k ład odm aw ia rac ji Jürgenow i H aberm asow i, a przyznaje ją na przy k ład He- inzow i von Foersterow i, ale sam m u si zrezygnować z roszczeń do praw dy w sensie klasycznym . W ynika to, po pierw sze, z niem ożności w yłączenia siebie z w ypowie­ dzi (Selbstexemptionsverbot). Każde tw ierdzenie X jest Y m u si być tak zm odalizo- w ane: A tw ierdzi, że X jest Y, a to prow adzi do autologii wyłączającej logikę dwu- w artościow ą, nie m a bow iem m ożliw ości zew nętrznego potw ierdzenia jakiejkol­ w iek ra c ji22. Owo ograniczenie logiki dw uw artościowej w yraża się w stylu L uh- m an n a licznym i p arad o k sam i, ale nie wywodzą się one z retoryki, lecz z paradok- salności systemów. „P aradoks jest ortodoksem naszego czasu” - powie p o d koniec swojej sum m y (GG, t. 2, s. 1144). A w jednym z o sta tn ic h wywiadów:

Teoria system ów jest przedsięw zięciem przygodnym . N ie rości sobie p re te n sji do tego, że jest jedynie słuszna, chociaż p ojęta jest jako u niw ersalna. M a odnosić się do w szystkie­ go, co dzieje się w społeczeństw ie, ale niekoniecznie jest to jedynie słuszna koncepcja. M a to zw iązek z tym , że ufundow ana jest na p a rad o k sach .23

A utologia, p a ra d o k s znoszą p ojęcie praw d y w sensie klasycznym , ale przecież L u h m a n n jako uczony, jako socjolog posługuje się tą nazwą. Co ona znaczy w jego systemie? N azwa ta, w edług niego, jest upraw niona jedynie w system ie nauki, a więc także w nauce o sztuce, jako uogólnione m e d iu m k o m unikacyjne w p ostaci dys- ju n k cji praw da - n iepraw da. System nau k i, ta k jak w szystkie inne systemy,

istnie-21 Por. D. K rause Luhmann-Lexikon. Eine Einführung in das Gesamtwerk von Niklas Luhm ann, neu b earb eitete u n d erw eiterte Auflage, S tu ttg a rt 2001, s. 92-101. 22 N. L u h m a n n Gesellschaftstruktur und Semantik. Studien zur Wissenssoziologie der

modernen Gesellschaft, t. 4, S u h rk a m p , F ra n k fu rt am M ain 1999, s. 96.

(15)

2

8

je dzięki k o m u n ik acji, ale kom unikacja jest też autopoietycznym system em , więc jej istn ien ie dla innego system u jest niepraw dopodobne, a przecież system y ist­ nieją. W pew nym m iejscu L u h m a n n powie: „System jest przek ształcen iem n ie ­ p raw dopodobieństw a k o m u n ik a cji w praw dopodobieństw o”24. Trzy są przyczyny n iepraw dopodobieństw a k o m unikacji. Pierw sza to „podw ójna przygodność” : sys­ tem y św iadom ości są dla siebie otoczeniem . System św iadom ości tylko na p o d sta­ wie k o n tek stu k om u n ik acji m oże dom niem yw ać, co k o m u n ik u je in n y system , a ten kontekst jest dom yślny tylko dzięki p am ięci system u. D ruga - kom unikacja jest ograniczona przez czas i przestrzeń , a jeśli naw et tych ograniczeń nie m a, to inny system m oże odmówić uczestnictw a w kom un ik acji. Trzecia - kom unikacja jest zawsze niepew na, bo jeśli naw et in n y system przyjął uczestnictw o w kom unikację, to nie jest pew ne, że będzie postępow ał zgodnie z jej w skazaniam i25. Pojęciu praw dy pośw ięci L u h m a n n w Wiedzy społeczeństwa (1992) przeszło stustronicow y rozdział ta k w łaśnie zatytułow any Prawda. C zytam y tam :

P raw da nie jest w łasnością jakichś przedm iotów , zdań czy kognicji, to pojęcie oznacza tylko medium um ożliw iające n iep raw d o p o d o b n ą kom unikację. M ożna też pow iedzieć, że oznacza o bszar niepraw dopodobnych m ożliwości, d zięki którym w szczególnych okolicz­ nościach ko m u n ik acja może się organizow ać autopoietycznie. Praw da więc, eo ipso, nie jest racjo n aln a, a przede w szystkim nie jest u z asad n ian a przez o dniesienie do jakiegoś źródła (na przykład rozum u). Praw da jest jedynie m ożliwym do zaobserw ow ania sym bo­ lem , który to, co niepraw dopodobne, czyni m ożliwym - kiedy to się udaje.26

O bserw acja nastaw iona na ustalen ie jedności, całości, prawdy, Boga n ie u ch ro n n ie prow adzi do diabelstw a (L u h m an n gra tu ta j g reckim i opozycjam i symballo - dia-

ballo, symbolon - diabolon): każda p róba u sta le n ia jedności pociąga za sobą n ie ­

u ch ro n n ie ustalen ie różnicy, każda próba ustalen ia praw dy - n ie u ch ro n n ie p o ­ w iększający się obszar niepraw dy: „Sym bolicznie uogólnione m e d iu m k o m u n ik a ­ cyjne pow odujące em ergencję praw dy działa rów nocześnie jako diabolicznie uogól­ nio n e m e d iu m k om unikacyjne, które wywołuje ciągle pow iększający się obszar n iep raw d y ”27. Każda p róba ustalen ia pojęcia Boga n ie u ch ro n n ie pociąga za sobą pojęcie szatana W trad y c ji teologicznej Bóg m iał być nieobserw ow alną niezróżni- cow aną Jednością, Całością, Praw dą. Każdy, kto próbow ał obserwować tę Jedność, m u siał w prow adzić różnicę, czyli opow iedzieć się po stro n ie zła: „To p rze d się­ wzięcie zakładało n ie dopuszczalną różnicę, stało się diabolon, a ten , k tó ry się tego podjął - d ia b łem ”28. Tak więc L u h m a n n , w spółczesny filozof różnicy, obserw ator

24 N. L u h m a n n Die Unwahrscheinlichkeit der Kommunikation, w: Soziologische Aufklärung, t. 3, s. 35.

25 Tam że, s. 30-31.

26 N. L u h m a n n Die Wissenschaft der Gesellschaft, s. 173. 27 Tam że, s. 194.

(16)

obserw acji, p odejm uje się roli diabła obserw ującego bóstwo n au k i, sztuki, społe­ czeństw a - a p arad o k s polega na tym , że nie m a innego wyjścia, jeśli chce być tym bóstw om wierny. Tę sytuację obrazuje przytoczona przez niego sytuacja szatana Iblisa w m itologii sufickiej: Bóg n ak azał Iblisow i szanować A dam a jako swój twór, ale Ib lis w ahał się, uznając, że tylko Bóg w art jest czci, stan ął więc wobec wyboru: posłuchać Boga i zdradzić go jako jedynego w artego czci albo pozostać m u w ier­ nym i odm ówić posłuszeństw a; w ybrał to dru g ie i dlatego stał się szatan em 29. L u h ­ m a n n jako w spółczesny szatan Iblis.

Abstract

Erazm KUŹMA University of Szczecin

Art in Niklas Luhmann’s Operative Constructivism

Niklas Luhmann's constructivist concept of art has nothing to do with the constructivism of the early 20th century artistic avant-garde. Luhmann's basic constructivist terms include difference, autopoiesis, second-order observation. ‘Difference' relates to such opposites as ‘system' vs. ‘surrounding': the system of art developed as an entity different from the systems surrounding it (economics, politics, science, religion, etc.). Autopoiesis' is about self-creation: having established itself as distinct, the system of art operates according to its own rules, independently of its environment. ‘Second-order observation', finally, implies that rather than asking what art possibly is (this being a first-order observation), Luhmann looks at how a first-order observer considers something (a piece of) art. In general, referring to art, constructivism is a structure of an awareness system, rather than a predication of an existing reality.

Cytaty

Powiązane dokumenty

5 „Te osiągnięcia ewolucyjne, które zawiązują się na owych miejscach pęknięć komunikacji i z funkcjonalną precyzją służą transformacji tego, co nieprawdopodobne, w to,

Cassoni [20] określa proces równoległy jako dwie symetryczne interakcje między tera- peutą i klientem oraz między terapeutą i superwizorem. Według Cassoni [20] pojęcie

Kapłan modli się, bierze chleb, pochyla się i wypowiada słowa, które Pan Jezus powiedział podczas Ostatniej Wieczerzy: „Bierzcie i jedzcie to jest Ciało moje” (Mt 26,26b).. W

Poinformujcie  sąsiadów,  osoby  pracujące  w  zaprzyjaźnionych  sklepach,  w  których  od  lat  wasz  bliski  robił  zakupy.  Opowiedzcie  im  o 

Gdy pokazuje sylwetę księżyca – co jest sygnałem zbliżającej się nocy – dzieci kładą się na dywanie i przez chwilę nieruchomieją – śpią.. Zachęcam do obejrzenia

Inne niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ) i kortykosteroidy: jednoczesne stosowanie innych niesteroidowych leków przeciwzapalnych lub kortykosteroidów o działaniu ogólnym

Kolejnym ważnym socjolo- gicznym pojęciem – którego treść na naszych oczach zmienia się w sposób niezwykle istotny – jest pojęcie uspołecznienia, defi niowanego

Tego rodzaju postulaty, przybierające postać swoistej ideologii, a nawet ortodoksji, by w końcu stać się teorią systemu politycznego umożliwiającą jego odróżnienie się od