• Nie Znaleziono Wyników

Władysław Magnuszewski (1926-1996)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Władysław Magnuszewski (1926-1996)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Januszewicz

Władysław Magnuszewski

(1926-1996)

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 30, 199-201

1995

(2)

Rocznik Towarzystwa Literackiego im. A. M ickiew icza X X X /1995

KRONIKA ŻAŁOBNA

M aria Januszew icz

WŁADYSŁAW MAGNUSZEWSKI (1926-1996)

(P rzem ów ienie w ygłoszone 25 kw ietnia 1996 roku na uroczystości żałobnej ku czci ś.p. Profesora ^W ładysława M agnuszew skiego, w gm achu głów nym

W yższej Szkoły Pedagogicznej im. T. K otarbińskiego w Zielonej Górze)

„W ielkieś nam pustki uczynił - Panie Profesorze - tym zniknieniem sw o­ im ” . Parafraza słów Trenów K ochanow skiego najw ierniej oddaje nasz ból po o dejściu Pana, znakom itego historyka literatury polskiej i w ielkiego form atu hum anisty. Jako pracow nicy Z akładu H istorii L iteratury P olskiej, którym k ie­ row ał P an, Panie P rofeso rze, ponad d w adzieścia lat, czujem y się szczególnie o siero cen i. B rakuje nam P ana opieki, m ądrości i roztropności. A jesz c z e tak niedaw no był Pan z nam i, rozm aw iał i żartow ał, dopóki ciężka cho rob a nie zeb rała sw ego okrutnego żniw a. T ak trudno pogodzić się m yślą, że vanitas

vanitatum et om nia vanitas i słow am i poety barokow ego H iero nim a M o r­

sztyna:

[...] nie masz ci na św iecie nic zdradnym trwałego, W szelka rzecz byw szy ginie, śmierć koniec w szystkiego.

O dszedł Pan od nas, Panie Profesorze, 20 kw ietnia 1996 roku, w wieku 70 lat i po przepracow aniu 25 lat w zielonogórskiej W yższej Szkole P edago­ gicznej, w chw ili sw ego podw ójnego jubileuszu i w chw ili zbierania ow oców swej pracy. Życie zaś nie skąpiło Panu trudów i wyrzeczeń. Z perspektyw y czasu m ógł Pan m ieć jednak satysfakcję, że swoje dokonania zaw dzięczał własnej pracow itości, w ytrw ałości i am bicji. Urodzony we wsi M oniuszki na Podlasiu, po przeżyciu trudnego okresu II wojny światowej oraz okupacji radzieckiej i niem ieckiej, po ukończeniu studiów polonistycznych pierw szego stopnia w G dańsku i m agisterskich w Poznaniu, jed n ą część swego dorosłego życia zw iązał Pan z G orzow em W ielkopolskim (od 1952 r.) i szkolnictw em średnim , drugą

(3)

— 2 0 0 —

zaś, od założenia w roku 1971 w Zielonej Górze W SP, z jej W ydziałem H um a­ nistycznym , Instytutem Filologii Polskiej i szkolnictw em w yższym . W łaśnie tu przekraczał Pan kolejne szczeble naukow ej kariery, aż po tytuł profesora nad­ zw yczajnego otrzym any w 1988 roku. D oktoryzow ał się Pan i habilitow ał w U niw ersytecie im. A. M ickiew icza w Poznaniu, w spółpracow ał z Instytutem B adań Literackich Polskiej A kadem ii Nauk, przew odniczył Sekcji Literackiej L ubuskiego Tow arzystw a N aukow ego oraz w iele lat, aż do śm ierci, spraw ow ał funkcję prezesa Zielonogórskiego Oddziału Tow arzystw a L iterackiego im. A. M ickiew icza.

Zaw sze pasjonow ała Pana Profesora literatura staropolska (renesansu i ba­ roku) i ją uczynił Pan terenem badaw czych penetracji. Znaw com przedm iotu szczególnie znane są rozprawy: Z dziejów elearów polskich. Stanisław Stroyno-

w ski - lisowski zagończyk, przyw ódca i legislator oraz Zagadki autorskie lite­ ratury polskiego baroku. O gółem w Pana dorobku naukow ym znalazło się siedem

książek i kilkadziesiąt artykułów , prace bardzo wartościow e, napisane piękną polszczyzną. Literatura m iała dla Pana wartość o tyle, o ile zaw ierała w sobie i przekazyw ała ważne treści oraz ew okow ała doniosłą sferę problem ów egzy­ stencjalnych, narodow ych i etycznych. Przy tym równie ważni byli dla Pana tw órcy zarów no wielcy, jak i ci pom niejsi. Bez reszty pochłonięty pasją ba­ daw czą, z detektyw istyczną dociekliw ością odkryw ał Pan P rofesor nieznane karty z daw nego piśm iennictw a polskiego. Posiadał Pan niezw ykle rozległą w ie­ dzę, a jednocześnie był bardzo skromny.

Będąc osobow ością wielkiej klasy i zawsze kierując się w życiu praw ością i uczciw ością, żył Pan godnie, Panie Profesorze, w myśl w zorów etycznych ludzi epoki staropolskiej. D latego zaw sze respektow ał Pan zasady honoru i etosu rycerskiego, znał Pan dobrze wartość szlacheckiego parolu i m ożna było na Panu polegać jak na Zaw iszy. W ielkiej osobistej kultury, nienagannych manier, dw orskiej galanterii wobec pań zaskarbił Pan sobie w naszych sercach ogrom ną sym patię i adm irację.

Talent organizatorski, życzliw ość wobec ludzi, pogodne usposobienie w es­ pół z w ew nętrznym ciepłem i m łodzieńczym zapałem - to kolejne cechy, które zjednały w szystkich Panu, Panie Profesorze. Pana życie określa trafnie barokow a m aksym a: „C nota grunt w szystkiem u” . Jak pisał poeta tam tych czasów , Daniel N aborow ski:

Sama cnota i sława, która z cnoty płynie Nade w szystko ta w iecznie trwa i w iecznie słynie.

A iluż z nas Pan Profesor osobiście pom ógł i uchronił przed grożącą rotacją, gdy nie zdążyliśm y uporać się na czas z doktoratem czy habilitacją? Ileż po­ św ięcił czasu na wysłuchiw anie naszych problem ów i kłopotów. Zaw sze ojco­

(4)

— 201 —

wsko do nas usposobiony, w ym agający, ale i w yrozum iały, zadbał Pan o w spa­ niałą atm osferę w Zakładzie, o poczucie w spólnoty, w zajem nego zaufania i przyjaźni.

O dkąd sięgnę pam ięcią, zaw sze w gabinecie Pana, Panie Profesorze, p a­ now ał gw ar, rozm ow y i dyskusje, zawsze na płaszczyźnie partnerskiej, zaw sze bardzo gorące i spontaniczne, w yzw alające w nas tw órcze inw encje i pom ysły. Nie sposób policzyć wszystkich zebrań Zakładu, na których i młodsi pracow nicy, i starsi, i sam Pan Profesor, prezentow ali fragm enty sw ych prac. Zaw sze tow a­ rzyszyła im żyw a w ym iana zdań. Tu zdobyw aliśm y nasze szlify i ostrogi n a­ ukow o-badaw cze. A ile było posiedzeń T ow arzystw a Literackiego im. A dam a M ickiew icza, którego zielonogórskiem u oddziałowi prezesow ał Pan Profesor bez przerw y przeszło dw adzieścia lat. Ilu wybitnych prelegentów udało się Panu do nas sprow adzić. A stojące na najw yższym poziom ie ogólnopolskie sesje naukow e, na których pojaw iali się najznakom itsi uczeni, dzięki szacunkow i, jaki zjednał sobie Pan Profesor w świecie nauki.

W ielu z nas uznaje Pana za swego M istrza naukow ego, bo przecież był Pan P rofesor wobec nas i prom otorem , i m oderatorem , w yprom ow ał sw ojego doktora, recenzow ał trzy prace doktorskie i jed n ą habilitacyjną, m oją (co bardzo sobie cenię). M yślę, że nauczył nas Pan odpow iedzialności za słowo i troski o słowo, o jeg o jakość etyczną, logiczną, literacką i gram atyczną.

Ż egnając się z Panem Profesorem , zapew niam y Pana o naszej do N iego miłości i przyjaźni, przepraszam y za zdarzające się nam uchybienia i dziękujem y za Jego nieustającą opiekę nad nami. N a zawsze pozostanie Pan Profesor w naszej w dzięcznej pam ięci, w naszych rozm ow ach i ciepłych w spom nieniach. Polecam y Pana w m odlitwach Bogu i prosim y o spokój wieczny i światłość w iekuistą dla Pana, bo choć nieodw ołalny jest „m us śm ierci”, przecież „żywię duch, żyw ię duch” i to nakazuje mieć w brew w szystkiem u nadzieję

Cytaty

Powiązane dokumenty

Takie ułożenie osnowy zwiększa elastyczność boku opony, a opasania zapewniają usztywnienie bieżnika, co odpowiednio poprawia zachowanie się podczas jazdy po łuku i

Drugi etap życia Profesora rozpoczął się w 1952 roku.. Cezurę

Takim sposobem tw orzyło się społeczeństw o hybrydowate, w którym nowe, z reguły naśladow cze instytucje i procedury gospodarcze oraz polityczne są ako- m odow ane

jest, że w prowadzonych kampaniach propagandowych na rzecz realiza­ cji swego programu społeczno-ekonomicznego rząd kongresowy szeroko posługuje się imieniem Gandhiego, prawdą

rozpatrywany w trybie określonym w art. 1, Marszałek Sejmu lub Marszałek Senatu niezwłocznie informuje Sejm lub Senat. 1, jest prawnie bezskuteczne. 1-8 nie mają zastosowania do

and Camoes, A., Steel fiber reinforced self-compacting concrete: Experimental research and numerical simulation, ASCE Journal of Structural Engineering, 134, 2008, pp. ter,

We cannot sug- gest the “universal” best set of parameters MFtype and WStype applicable for any case study: in calibration all of them led to models better than the single one, but

rozdz.. Do­ piero w tym stanie rzeczy prokurator postanowił po przeszło rok trwającym śledz­ twie dochodzenie umorzyć. Mimo to Młynarski do końca życia pozostawał już na