• Nie Znaleziono Wyników

Podstawy kultu maryjnego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Podstawy kultu maryjnego"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Feliks Zapłata

Podstawy kultu maryjnego

Collectanea Theologica 38/3, 53-67

(2)

KS. FELIKS ZAPŁATA SVD, PIENIĘŻNO — WARSZAWA

PODSTAWY KULTU M A R Y JN EG O 1

Pismo św. podaje nam szereg faktów czci, oddanej M aryi jeszcze za jej życia 2. F akty te zm uszają teologów do zdania sobie spraw y, dlaczego w ogóle M aryja jest godna czci i dlaczego jest naw et godna czci nadzw yczajnej, zwanej przez teologów hyperdulią.

Tem atem przeto poniższej pracy nie jest aspekt historyczny kultu m aryjnego ani jego przejaw y czy przeciwnicy, lecz wyłącznie u z a s a d n i e n i e k u ltu m aryjnego w oparciu przede w szystkim o Boskie M a c i e r z y ń s t w o , aby w ten sposób sięgnąć jak n a j­ głębiej i przez analizę Boskiego M acierzyństwa uw ypuklić charak­ te r kultu m aryjnego, aby i nasi bracia odłączeni rozum ieli racjonal­ ność, owszem — konieczność tego kultu.

Zasadniczo stw ierdzam y, zgodnie z ogólną nauką Kościoła i w ię­ kszością teologów, w przeciw ieństw ie do V a s q u e z a 3, że nie

• 1 L iteratu ra na powyższy tem at w największym wyborze i najczęściej cytowana w pracy: A l d a m a J. SJ, La M aternité virginale. W: Maria, t. 7, 117—152. B i t t r e m i e u x J., Relationes B. Virginis ad Personas SS. T rin i­

tatis, Divus Thomas (Plac) 1934, 549 nn. i 1935, 6 nn. F e c k e s C., Die Gnadenausstattung Mariens. W: K ath. M arienkunde, t. 2, 101—179. F e c k e s

C., Die G ottesm utterschaft. W: K ath. M arienkunde, t. 2, 13—100. F e c k e s C.,

Das M ysterium der göttlichen M utterschaft, P aderborn 1937. G a l o t S. SJ, La Sainteté de Marie. W: Maria, t. 7, 417—448. Het G oddelijk Moederschap. Verslagboek der zesde Mariale Dagen, Tongerloo 1937. K o e h l e r T., M ater­ nité spirituelle de Marie. W: Maria, t. 1, 573—600. K o e h l e r T., M aternité spirituelle. M aternité m ystique. W: Maria, t. 6, 551—638. K r u p a A. L.

OFM, Electa u t sol, Lublin 1963. K r u p a A. L. OFM, Znaczenie Maryi

w religii. W: Pod tchnieniem Ducha Świętego. Red. ks. M. F i n k ę , Poznań

1964, 299—330. La M aternité spirituelle de Marie, Et. Mar. Fr. t. 1—3, 1959—1961. M i z i o ł e k W., K u lt M atki Bożej. W: Gratia Plena. Red. B. P r z y b y l s k i OP, Poznań 1965, 429—455. N i c o l a s J. M. OP, Marie

et la Trinité. W: Maria, t. 7, 421—430. P h i l i p p e M. D. OP, Le M ystère de la Trinité divine de Marie. W: Maria, t. 6, 367—416. P h i l i p p e M. D.

OP, Des resources incomparables de la M aternité divine, L aval théol. et philos. 4 (1948) 49—76; tlu m .'B . P r z y b y l s k i OP (w maszynopisie). D oku­ m enty Kościoła cytuję: „M ystici Corporis” wg tłum . X. St. B., Encyklika o Kościele, M istycznym Ciele Chrystusa, Londyn 1945; „L um en gentium ” (LG) wg tłum . „Z nak” n r 131, m aj 1965.

2 Por. Łk 1, 28; 1, 42—43; 11, 27—28. 8 Por. In III p. S. Thom., t. I, disp. C. c. II.

(3)

w yjątkow a świętość, tzw. „pełnia łask” M aryi jest podstawą spe­ cjalnej czci N ajśw iętszej Dziewicy, lecz jej Boskie M acierzyństwo, pojęte c a ł o ś c i o w o . Boskie M acierzyństwo bowiem — jak zo­ baczymy poniżej — wyniosło M aryję ponad w szystkich św iętych i aniołów aż po sam e granice bóstwa, staw iając ją w porządku zjednoczenia hypostatycznego i nadając jej „godność w pew nej m ie­ rze nieskończoną” 4; a ponadto — w łaśnie dlatego, że zgodziła się być m atką Jezusa, nowego Adama i Głowy nowej ludzkości, tym sam ym zgodziła się na d u c h o w e M acierzyństwo w szystkich odnowionych w Chrystusie. Pius X jasno sform ułował powyższą praw dę w swej encyklice Ad diem illum, tłumacząc, że C hrystus w łonie M aryi do swego ciała w znaczeniu fizycznym „przyłączył ciało duchowe, utworzone z tych w szystkich, którzy mieli w eń uw ierzyć”. W konkluzji więc dodaje, że M aryja rzeczywiście nosiła nas w swym łonie i porodziła nas; a więc „w sposób d u c h o w y , mistyczny, nazyw am y się synam i M aryi, a ona jest rzeczywiście naszą m atk ą” 5.

Boskie M acierzyństwo — pojęte całościowo — obejm uje więc i historycznego i mistycznego C hrystusa, a z kolei jest podstaw ą uświęcenia M aryi, czyli podstawą „pełni łask” i przywilejów, jakie Trójca Przenajśw iętsza zlała na M aryję; jest więc podstawowym

principium całej misji życiowej M aryi i całej też m ariologii6.

Boskie M acierzyństwo, będąc z istoty swej dopełnieniem chry­ stologii, wcześnie znalazło się w raz z chrystologią w centrum ostrych sporów teologicznych. Ich echem i spuścizną są doktrynalne sform ułow ania soborów powszechnych. Pierw sze i najbardziej pod­ stawowe podał nam Sobór Efeski: „Jeśli kto nie w yznaje, że Em ma- nuel jest praw dziw ie Bogiem i dlatego święta Dziewica jest M a t k ą B o ż ą ; zrodziła bowiem według ciała Słowo Boże, które stało się ciałem — niech będzie wyłączony ze społeczności w ier­ nych” 7. Podobnych wypowiedzi jest wiele 8.

4 S. Thom. I, 25, 6, ad 4.

5 „Ad diem illu m ”, Le Encicliche M ariane, wyd. Amleto T o n d i n i. Roma 1950, 310 (odtąd: EM).

6 Aczkolwiek większość teologów przyjm uje Boskie Macierzyństwo za podstawę całej m isji życiowej M aryi, to jednak w szczegółach istnieje w ielka dyskusja, co mianowicie jest podstawowym principium katolickiej mariologii. Por.: G. R o s c h i n i OSM, Mariologia; Romae 1947, t. 1, 323 nn, R. L a u - r e n t i n , Un problèm e initial de méthodologie moriale. W: Maria, t. 1, 695 nn.; M. N i c o l a s OP, Essai de synthèse mariale. W: Maria, t. 1, 707 nn.; G u y d e B r o g l i e SJ, Le „principe fondam entale” de théologie mariale. W: Maria, t. 6, 297 nn.

7 Denz.-Schonm. 252; por. BF VI, 8.

8 Por.: Denz.-Schonm. 272; 301; 202; 427; 502; oraz Grzegorz z N azjanzu, List do Kledoniusza (101), PG 37, 177; Ench. p a tr. 1017.

(4)

W wypowiedziach tych jedno zwłaszcza nas uderza, że są to ra ­ czej dokum enty dotyczące osoby C hrystusa, a w konsekw encji rów ­ nież dotyczące osoby M aryi; a więc pokazuje się jeszcze raz, że mariologia jest istotną częścią chrystologii, k tó ra bez niej nie byłaby zrozumiała; ale i mariologia — sam a dla siebie — nie m iałaby sen­ su ni znaczenia. Tak określone przez naukę Kościoła Boskie Macie­ rzyństw o jest pełną p o d s t a w ą nadzwyczajnego k u ltu m aryjnego. I. MACIERZYŃSTWO MARYI ROZPATRYWANE OD STRONY

LU DZKIEJ

M aryja dała swemu dziecku wszystko, co tylko może dać każda ziemska m a tk a 9. W momencie kiedy Duch Święty zstąpił na nią, dokonała M aryja ze swej strony wszystkiego, czego tylko n atu ra żąda od każdej niew iasty. Większość teologów dzisiejszych — w brew nauce niektórych w ielkich scholastyków — idąc zwłaszcza za nauką * współczesnych biologów, odrzuca pasyw ną rolę kobiety w akcie poczęcia, rolę jedynie recepcyjną, ucząc, że rola kobiety w tym akcie jest rów nie wysoce aktyw na i jako taka koniecznie potrzebna, aby nowe życie mogło zaistnieć. Zdaniem dzisiejszych biologów w łaśnie w tedy kobiecość rozkw ita pełną aktywnością. Oczywiście jest to nieświadom a i instynktow na często aktywność samej n atu ry kobiecej.

W takim jednak ujęciu M aryja w jeszcze pełniejszym , bo w peł­ ni aktyw nym znaczeniu, ukazuje się nam jako autentyczna m atka Jezusa. Cała w spaniała jej kobiecość w pełni aktyw nie rozw ija wszystkie swe możliwości; dając z siebie w szystko, dała wprawdzie swemu w ybranem u dziecku ciało cierpiętliw e i śm iertelne, ale dzię­ ki tem u mogło być ofiarą za ludzkość, a Bóg bezpośrednio stw orzył duszę, posiadającą wszelką doskonałość um ysłu i woli oraz łaski, ponadto widzenie uszczęśliwiające i wiedzę wlaną.

Co więcej — M aryja jest m atką Jezusa w p e ł n i e j s z y m znaczeniu, aniżeli w szystkie inne m atki ziemskie. M aryja przecież była j e d y n a — bez w spółpracy męża — w kształtow aniu ciała Jezusa; jedynie Duch Święty zstąpił na nią i moc Najwyższego ją zacieniła (por. Łk 1,35) i dlatego dodał Archanioł, kończąc swe zwiastowanie: ,,Przeto i co się z ciebie narodzi święte, Synem Bo­ żym będzie nazw ane” (Łk 1,35).

Lepiej chyba teraz można zrozumieć, dlaczego Bóg w takiej sytuacji nie postąpił s a m o w ł a d a n i e w żądaniu od M aryi jako od kobiety usług do dokonania dzieła odkupienia, lecz w pierw za­

9 Por. A. L. K r u p a OFM, Znaczenie M aryi w religii, dz. c y t. oraz

(5)

żądał od niej zgody. M aryja bowiem m iała dać świadomie i dobro­ wolnie swą cząstkę jako kobieta. Bóg nie chciał, aby Jego Syn m iał zawdzięczać swe Człowieczeństwo Boskiemu wszechwładztwu, lecz miłości Bożej, jaśniejącej w pokornej służebnicy. Jej M acierzyństwo miało być g o d n e rozum nej istoty, jakim jest człowiek. W ty m znaczeniu słusznie zauważyli Ojcowie, co tak lapidarnie w yraził św. A ugustyn, że M aryja poczęła Jezusa p i e r w e j w duchu, aniżeli w ciele 10.

Ponadto — św iat stworzeń w M aryi odnosi wspaniałe tryum fy. Właśnie poprzez n atu rę kobiecą M aryi, zaktualizow aną do najw yż­ szego stopnia mocą Ducha św., stw orzenie mogło dokonać swego najwyższego czynu. Bo czyż może być coś większego nad Boga— Człowieka?. Św. Paw eł przeęież powiedział ą Jezusie: „On stoi na czele wszystkiego i wszystko ma w Nim swój b y t” (Kol. 1, 17). Do dokonania więc największego z dzieł Boskich przyczyniła się w łaś­ nie m acierzyńska moc kobiecej n atu ry M aryi. Stworzenie Boże nie dokonało czegoś równie wielkiego nigdy przedtem ani potem. N ikt i nic naw et nie może marzyć o zdystansow aniu takiego dzieła, bo też nikt i nic nie dorówna Bogu—C złow iekow i11.

A dalej — godność M aryi jeszcze bardziej urasta, kiedy pom y­ ślimy, że na mocy aktyw nej roli swej n a tu ry kobiecej mogła Ma­ ry ja w ogóle coś przedstaw ić samem u Bogu, co było godne zjedno­ czenia z Synem Bożym; możemy przecież i m usim y powiedzieć, że Syn Boży przybrał szaty n atu ry ludzkiej z ciała i krw i M aryi. Jest to funkcja niebywała!.

Można tu poczynić porównanie z sakram entam i. I tu taj stw orze­ nie staje się narzędziem Boskiej mocy. Ale już w Eucharystii w i­ dzimy, że w łaśnie istota chleba i w ina m usi zniknąć, a pozostają tylko przypadłości, które z Ciałem czy K rw ią C hrystusa w cale nie tw orzą jednej istoty. Poza tym ani chleb ani wino w niczym — sa­ me z siebie — nie przyczyniają się do sakram entalnej przem iany. K apłan nadto jest tylko przechodnim narzędziem .

Jakżeż przerasta to wszystko czynna ro la M aryi-m atki! Jej dzia­ łalność — jak jeszcze poniżej zobaczymy — jest w ew nętrznie skie­ row ana do tego, aby Bóg-Człowiek mógł zaistnieć. Syn Boży jest więc c e l e m jej działalności m acierzyńskiej. M aryja nie jest tu jakim ś tylko przejściow ym narzędziem, lecz — jak zresztą każda m atka dla swego dziecka — jest pełnowartościową przyczyną, współdziałającą z mocą Bożą. K onkretnie biorąc, M aryja dostar­ czyła Synowi Bożemu ciała i K rw i jako owocu swej siły kobiecej, aby mogła powstać n o w a i s t o t a , Jezus Chrystus. K a j e t a n

10 De V irginitatef c. 3, PL 40, 398; por. S. Thom. III, 30, 1.

11 Por. słowa P i u s a X II z przem ówienia radiowego do uczestników Kongresu mariologicznego w Rzymie dn. 24. X. 1954 r., AAS 46/1954/678.

(6)

ma rację pisząc, że M aryja poczynając i rodząc, dosięgnęła tym samym g r a n i c B ó s t w a 12. Chyba nic wznioślejszego i w ięk­ szego nie da się powiedzieć o działalności stworzenia, jakim przecież jest M aryja; chyba żadna druga m atka ziemska nie zaktualizow ała w takiej pełni całej swej n atu ry kobiecej co M aryja 13.

W ten sposób już od strony l u d z k i e j patrząc na m acierzyń­ ską rolę M aryi w dziele Wcielenia Syna Bożego, stw ierdzam y nie­ byw ałą moc łaski Bożej w M aryi, do pewnego stopnia nieskończe­ nie pełniejszą od łask, jakie otrzym ują inne m atki. A to z kolei staje się podstaw ą jej niezw ykłej g o d n o ś c i , co jest ostatecznie podstawą n a d z w y c z a j n e j c z c i , zwanej przez teologów

hyperdulią.

II. MACIERZYŃSTWO MARYI ROZPATRYWANE OD STRONY BOSKIEJ

Jak już wyżej wspomnieliśmy, działalność m acierzyńska M aryi była w ew nętrznie skierow ana na Słowo Boże, inaczej mówiąc p r z e d m i o t e m m acierzyńskiej działalności M aryi była Osoba Boska. Każde w ogóle m acierzyństwo siłą swej n atu ry dąży do oso­ by 14. M acierzyństwo więc M aryi dąży do osoby, l^óra właśnie w w ypadku M aryi jest B o g i e m . Osoba Boska zatem jest przed­ miotem w ew nętrznym tak dla Człowieczeństwa C hrystusa jak i dla m acierzyństw a M aryi. Oczywiście w spółpraca M aryi ograniczała się do kształtow ania ciała, które jednak zawsze było istotnie w łasnoś­ cią Słowa, ku którem u dążyło i ciążyło jako ku swemu term inowi. Konieczną konkluzją z powyższego rozumowania jest: m acierzyń­ stwo M aryi jest napraw dę B o s k i e , a M aryja jest napraw dę m atką Boga czyli Bogarodzicą — theótokos. Niemożliwością więc było: zrodzić najpierw Chrystusa, który potem w unii m oralnej złączyłby się z Bogiem, jak nauczali nestorianie. M aryja jest n a­ praw dę theótokos, ą nie chrystótokos tylko! M aryja weszła przez

12 In p. II—Ila e S. Thomae q. 103, a. 4, ad 2.

13 P rzykrą i niedopuszczalną przesadą brzm ią słowa kaznodziei, który w kazaniu o kapłaństw ie — najczęściej z okazji prym icji — porów nuje kapłana z M aryją, głosząc wyższość kapłana, dlatego, że M aryja, nie m ając władzy konsekrow ania, raz tylko dała życie Chrystusowi, gdy tymczasem kapłan — codziennie itp. Wcale nie pam ięta tak i kaznodzieja, że dać byt nowej istocie, jaką jest Jezus Chrystus, jest dużo więcej, aniżeli tej samej istocie dawać tylko obecność sakram entalną we Mszy św., będąc nadto tylko narzędziem niewidzialnego arcykapłana-C hrystusa, gdy tymczasem M aryja była przyczyną sprawczą Chrystusa. M aryja nadto była dopuszczona do uczestnictwa w jednej jedynej krw aw ej ofierze C hrystusa na krzyżu, gdzie wszelkie łaski zostały raz na zawsze z d o b y t e dla ludzkości, gdy tym cza­ sem kapłan jest tylko narzędziem a p l i k a c j i raz już zdobytych łask

(7)

to w pewne powinowactwo z Bogiem, Słowo bowiem złączyło się w jej łonie z ludzką naturą. Oczywiście nie można mówić o żadnym w łaściwym pokrew ieństw ie z Bogiem, lecz o możliwie jak n a j­ większym z b l i ż e n i u się do Bóstwa od zewnątrz. Ta zaw rotna jednak g o d n o ś ć , jaka stąd spływa na M aryję, musi być podsta­ w ą specjalnej i nadzw yczajnej c z c i z naszej strony.

W akcji poczęcia nie było m iejsca d la mężczyzny. Sama Trójca Przynajśw . — jako przyczyna sprawcza — dokonała dziewiczego poczęcia, co przypisuje teologia Duchowi Świętemu, bo Wcielenie je st przecież w ybitnie dziełem miłości i miłosierdzia 15. M acierzyń­ stwo M aryi zatem jest Boskie w sam ym swym p o c z ą t k u ! A stąd w ynika, że ludzka n atu ra C hrystus jest napraw dę arcydziełem! K ształtow ał ją przecież sam m istrz nad m istrze, Duch Święty.

A ponadto — ponieważ sam Duch Święty dokonywał cudownego dzieła Wcielenia w niepokalanym łonie M aryi, w ykluczony został udział mężczyzny, a stąd konsekw entnie M aryja pozostała d z i e ­ w i c ą : i w poczęciu i w porodzeniu. M aryja jest więc m atką i dziewicą — równocześnie! Po ludzku mówiąc, B o s k i e macie­ rzyństw o zbyt mało kosztowało M aryję, m ając za m istrza Ducha Świętego, ale o tyleż więcej żądało od M aryi d u c h o w e macie­ rzyństw o pod krzyżem, gdzie „siedm ioraki miecz boleści” — jak się w yraża trad y cja — przeszył serce M aryi (por. Łk. 2, 34—35), tak że stała się „prawdziwą Królową męczenników — jak tłum aczy Pius X I I 16.

Dziewicze m acierzyństwo M aryi k ry je w sobie nowe tajem nicze piękno, mianowicie objawia nam najpierw zazdrosną miłość Boga — O j c a względem swego Syna i względem tej, którą w ybrał na m atkę dla Syna. W łaśnie tego rodzaju dziewicze macierzyństwo w cudowny sposób gw arantuje nienaruszalną transcendentną god­ ność jedynego Boga, który sam posyła na ziemię Syna i sam jeden m a wyłączne prawo do Niego. Z drugiej strony dziewicze macie­ rzyństw o również gw arantuje absolutną przynależność M aryi do Boga — Ojca, powierzającego jej tajem nicę swego ojcostwa. Dzie­ wicze bowiem poczęcie i porodzenie jest doskonłą i bezwzględną miłością, w ypełniającą po brzegi macierzyńskie serce M aryi i bez­ apelacyjnie angażującą całe jej jestestw o na służbę odwiecznych planów Bożych.

Dziewictwo m acierzyńskie M aryi objawia nam — dalej — m i­ łość i uszanowanie S ł o w a względem tej, która stała się po­ czątkiem Jego Wcielenia, mianowicie jak Syn Boży w łonie Ojca

15 Rolę Ducha Świętego w samym łonie Trójcy Przenajśw iętszej, w dziele Wcielenia jak i uświęcenia interesująco ostatnio przeanalizow ał H. M ü h l e n ,

Der Hl. Geist als Person, M ünster 1963.

(8)

jest ustawicznie poczęty i rodzony bez uszczerbku i naruszenia Jego istoty, tak i w łonie M aryi został poczęty i zrodzony bez uszczerbku jej dziewiczego m acierzyństwa. Z Ojcem jest Syn zwią­ zany aż do granic tożsamości natury, a ze swą m atką — niepodzielną i pełną jednością życia i miłości.

A wreszcie — dziewicza godność M aryi pokazuje nam, jak jej m acierzyństwo zostało dopełnione Boską przyjaźnią m atki i Syna; Syn mianowicie do tego stopnia związał m atkę z Sobą, że nie tylko wziął z niej ludzką naturę, ale nadto przy jął ją i uzdolnił swoją laską do w ypełnienia roli „drugiej czy now ej E w y ” 17; czyniąc ją w ogóle swoją „szlachetną Tow arzyszką” 18 w całym dziele zbawie­ nia. W konsekw encji więc swego pełnego m acierzyństw a dziewi­ czego stała się M aryja „pierwowzorem Kościoła” i sam ym Kościo­ łem, M atką ludu chrześcijańskiego, M atką K o ścio ła19. Dziewicze serce M aryi jest zawsze tu oddane — całkowicie i bez reszty — ukochanem u Synowi. Serce każdej innej m atki jest podzielone między "miłością Boga a miłością męża i dzieci. U M aryi miłość pozostaje niepodzielnie oddana tylko Bogu, dlatego właśnie, że jej m acierzyństw o jest dziewicze, a jej Syn jest Bogiem. A naw et przez szereg miesięcy jest związana z Synem-Bogiem jedną i tą samą wspólnotą fizycznego życia. A w raz z tą wspólnotą łączyła M aryja ustawicznie jak najściślejszą więź w iary i miłości, tak że ciągle w niej była piękna harm onia między urzędem , funkcją czy godno­ ścią a w ew nętrzną w artością. Trudno aż nam poprostu wczuć się, jak niepom iernie w zrastała tu godność M aryi, czyli p o d s t a w a jej nadzw yczajnej czci.

Boska Osoba w C hrystusie — jak wiadomo — nie jest s k u t ­ k i e m działalności ani naw et Ducha Świętego, a tym m niej Ma­ ryi; nie zaistniała w Niej naw et n o w a realna relacja do człowie­ czeństwa w Chrystusie. Bóg bowiem pozostał nadal transcendentny, niezmienny, odwieczny. Musimy jednak powiedzieć, że m acierzyń­ ska działalność M aryi całą swą siłą w ew nętrzną dążyła do swego przedm iotu już p r z e d t e m istniejącego.

Z tego w ypływ a dalsza konsekwencja, mianowicie Syn, od wie­ ków istniejący, w y b i e r a sobie m atkę i w konsekw encji sam

17 Tamże.

18 „M unificentissim us Deus”, AAS 42/1950/768; ty tu ł ten zachodzi także w innych dokum entach, por.: „Ad coeli Reginam ”, AAS 46/1954/635; „H aurie-

tis aąuas”, AAS 48/1956/332; „Lumen gentium ”, 61.

19 Por. „Lumen gen tiu m ”, 63 oraz przemówienie Paw ła VI na zakończenie III Sesji Soboru; ponadto niektóre prace teologów np.: O. S e m m e l r o t h S J, Urbild der Kirche, W ürzburg 1954; A. M ü l l e r , Ecclesia-Maria, F reiburg 1955; H. C o a t h a l e m SJ, Le parallélisme entre la S. Vierge et VEglise, Romae 1954; A. J a n k o w s k i OSB, Mater Ecclesiae. Podstawy biblijne

(9)

ją s o b i e d a j e ; daje sobie taką, jaką chce mieć. A więc dziecko w ybiera sobie m atkę; ale i odwrotnie: M aryja-m atka w ybiera sobie Syna! Jest to całkiem szczególna cecha m acierzyństw a Maryi, b a r­ dzo podnosząca jej godność, co — jak wiem y — jest tym większą znów podstaw ą n a d z w y c z a j n e j czci dla niej.

W norm alnej rodzinie m atka nie w ybiera sobie dziecka. Oczy­ wiście rodzice posiadają wolność dokonania aktu prokreacji i go­ dzą się na przyjęcie dziecka. Na ty m jednak kończy się ich w ol­ ność w tym względzie. Nie mogą sobie bowiem w ybrać t a k i e g o , a nie innego dziecka. Owszem, rodzice często tw orzą sobie ideał swego dziecka, sądząc, że dojdzie do jego urzeczywistnienia. Ale niestety często ideał pozostaje t y l k o ideałem, a rzeczywistość daleko od niego odbiega. Wiele tu uk ryty ch czy jaw nych dram a­ tów, jakie się stale rozgryw ają na naszych oczach. Również dziecko nie może sobie w ybrać rodziców, co stw arza nowe konflikty, kiedy dziecko spostrzega, że rodzice go nie rozum ieją albo wprost spra­ wiają bolesny zawód.

Całkiem odw rotnie było w Przenajśw iętszej Rodzinie! N aj­ pierw — Słowo odwieczne w ybrało sobie m a t k ę . W ybór był całkowicie wolny, niepodyktow any jakim iś już istniejącym i w aru n ­ kami; był bowiem sam w sobie s t w ó r c z y ! Od tego w yboru za­ leżało w ogóle całe przeznaczenie M aryi. Słowo w ybrało więc sobie taką matkę, aby mogło pozostawać z nią w pełnej zażyłości i in ­ tymności oraz aby M aryja mogła odpowiadać aspiracjom Syna, a naw et zostać Jego „szlachetną Tow arzyszką” w dokonaniu odku­ pieńczego dzieła. Ten ideał M aryi, m atki Boga i ludzi, jaki powstał od wieków w myśli Bożej, został w p e ł n i urzeczywistniony. M aryja jest więc jedyną matką, która synowi nie spraw iła n a j­ mniejszego zawodu. Duch Święty bowiem czuwał nad w ykonaniem wyroków Bożych i M aryja wyszła z rąk Bożych piękna i niepoka­ lana, pełna w iary mężnej i o gorejącym sercu, gotowym na w szyst­ ko od pierwszego ,,/żat” w Nazarecie, aż po jego pełne urzeczyw ist­ nienie na K alw arii. Taką m atkę Syn mógł praw dziw ie kochać. Była przecież to miłość, którą On sam rozpalił w jej sercu mocą Ducha Świętego.

Stąd godność Maryi, m atki Boga i ludzi, tchnie niebyw ałą siłą, dając nam niewzruszoną podstawę do oddawania jej n a d z w y ­

c z a j n e j czci.

Nie tylko jednak Syn mógł w ybrać sobie matkę, lecz także m atka w ybrała sobie S y n a ! Pierw ej bowiem poczęła Go w sercu, aniżeli w łonie. A rchanioł Gabriel rozw iązując M aryi trudności po­ częcia dziewiczego (por. Łk 1, 34), równocześnie rozwinął przed nią odwieczne plany Boże, kreśląc jej sylw etkę Syna, przyszłego Mesjasza, że będzie Synem Najwyższego i że Bóg da Mu stolicę

(10)

Dawida i królestw u Jego nie będzie końca (por. Łk 1, 23—33). I do­ piero po otrzym aniu powyższych w yjaśnień, całkiem już świadomie i dobrowolnie, oddaje się M aryja Bogu na usługi (por. Łk 1, 38). M aryja więc j u ż wiedziała, że na t a k i e g o, a nie innego Syna się g o d zi20. Będąc nadto rozmiłowana w ideach m edjańskich, jak każda zresztą dobra córa narodu w ybranego, czekała w łaśnie na ta ­ kiego Mesjasza, który — jak słyszała z ust A rchanioła — ma być równocześnie jej Synem. W ten sposób M acierzyństwo M aryi jest bosko-wzniosłe, stając się dalszą niewzruszoną p o d s t a w ą n ad­ zw yczajnej czci Bogarodzicy.

III. RELACJE MARYI NA PODSTAWIE J E J BOSKIEGO MACIERZYŃSTWA

Wyżej była już mowa o boskim M acierzyństwie, ale zastanówm y się nad nim jeszcze głębiej, mianowicie nad relacjam i Maryi, w y­ pływ ającym i z boskiego M acierzyństwa.

W w ielkim momencie historii ludzkiej, kiedy M aryja wypowie­ działa „fiat”, dokonało się przedziwne w ydarzenie: najpierw mocą Ducha Świętego dotknięte łono M aryi napełniło się życiem, dając ze siebie wszystko, co każda norm alna niew iasta daje z siebie dziec­ ku; równocześnie została stworzona św ięta dusza Chrystusa i złą­ czona z pierw szym zaczątkiem komórek oraz odwieczny Logos raz na zawsze złączył z sobą duszę i ciało C hrystusa. W ten sposób zaczął istnieć Jesus C hrystus, „wczoraj i dziś ten sam i na w ieki” (Hbr 13, 8). Dla boskiego charakteru M acierzyństw a M aryi jest to rozstrzygające i istotne, że mianowicie w italna i m acierzyńska dzia­ łalność całej n atu ry niewieściej M aryi, chociaż ściśle mówiąc kształ­ towała tylko l u d z k ą n a tu rę C hrystusa, to jednak od pierwszego m om entu była skierow ana ku boskiej Osobie Słowa; inaczej mó­ wiąc, M aryja była Bogurodzicą już od pierwszego momentu. Ta okoliczność pociąga za sobą bardzo daleko idące konsekwencje: tak w stosunku M aryi do Trójcy Przenajśw iętszej, jak i w jej stosunku do całej ludzkości i ostatecznie w stosunku do samej siebie.

20 Jest dotąd nierozstrzygniętą kw estią wśród teologów, i l e z planów Bożych M aryja zrozum iała i pojęła w chwili Zw iastow ania. Jedni chcieliby, by M aryja w s z y s t k o zrozumiała, a drudzy — chyba słusznie — sądzą znowu, że m aryjne „fiat” z chwili Zw iastowania było świadome, ale zawierało w sobie jeszcze ciemności w iary i dlatego „w iara M aryi rozw ijała się i coraz bardziej staw ała się intensyw na i świadom a” (L. A l t i n g v o n G e u s a u,

Matka wierzących, Znak 17/1965/628; por. R. L a u r e n t i n , Structure de Lc I—11, Paris 1957; H. S c h i l l e b e e c k x OP, Maria moeder van de verlossing, A ntw erpen 1957; E. G ö s s m a n n , Die V erkündigung an Maria im dogmatischen V erständnis des M ittelalters, M ünchen 1965; J. R a t z i n -

(11)

W szystkie te aspekty boskiego M acierzyństw a razem stają się n a j i s t o t n i e j s z y m fundam entem i podstaw ą nadzw yczajnej czci M atki N ajśw iętszej.

1. S t o s u n e k M a r y i d o T r ó j c y P r z e n a j ś w i ę t s z e j Dnia 13. V. 1946 r. Pius XII w yliczając powody godności kró­ lewskiej M aryi stw ierdził, że „M aryja jest spokrewniona w po­ rządku unii hypostatycznej z całą Trójcą Przenajśw iętszą... jako pierw orodna c ó r k a Ojca, jako doskonała m a t k a Słowa i jako ukochana o b l u b i e n i c a Ducha Świętego” 21. Papież nakreślił tu krótko istotny stosunek M aryi do Trójcy Przenajśw iętszej, m ia­ nowicie najpierw zaznacza, że M aryja niesłychaną mocą Bożą zo­ stała włączona w zakres unii h y p o sta ty czn ej22. Sw. Tomasz chcąc uzasadnić w łaśnie nadzw yczajną cześć M aryi, mówi o „jej specjal­ nym powinowactwie z Bogiem” 23, a K ajetan kom entując to miejsce dodaje, że M aryja w łaśnie będąc m atką Boga „dosięgnęła swą n a­ tu raln ą czynnością granic Bóstwa” 24. Z tego w łaśnie względu św. Tomasz twierdzi, że N ajśw iętsza P anna będąc m atką Boga posiada pewnego rodzaju n i e s k o ń c z o n ą godność z powodu nieskoń­ czonego dobra, którym jest Bóg 25. Chyba już nic więcej nie można powiedzieć o czynności zwykłego stworzenia! Jest to godność tak zaw rotna i jedyna, że sama w sobie — nie uw zględniając już naw et innych łask czy przyw ilejów — jest dostateczną podstaw ą nadzw y­ czajnej czci M aryi.

Stosunek M aryi do Boga-Ojca

M acierzyństwo M aryi jest tak jedyne w swoim rodzaju, że jej czynność rodzicielska odnosi się do tego samego Syna na rów ni z odpowiednią czynnością rodzicielską Boga-Ojca w łonie Trójcy Przenajśw iętszej. Ten sam więc, który od wieków rodzi się z Ojca, rodzi się w czasie z Dziewicy. Spraw dzają się więc słowa Pawłowe: od Ojca „bierze swe imię wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi” (Ef 3, 15). Czynność rodzicielska M aryi — dziewicze poczęcie i po­ rodzenie w łączności z gorącą w iarą i czystą miłością — upodabnia

21 Por. AAS 38/1946/266; praw dę tę uznał W atykański II, por. LG, 53. 22 Por. S u a r e z , In III p. S. Thomae t. 2, q. 27, disp. 1, sect. 2, nr 4; C. F e c k e s, Die G ottesm utter schaff, dz. cyt., 52; M. J. N i c o l a s OP

dz. cyt., 428.

23 II—Ilae, 103, 4, ad. 2. 24 In p. II—Ilae, 103, 4, ad 2.

(12)

się do odwiecznego rodzenia Ojca. M aryi jako ,,córce um iłow anej” (LG, 53) powierza Ojciec swoją tajem nicę: nieskończoną swą miłość do ludzi (por. J. 3, 16). Jest to — jak zaznacza św. Paw eł — ,,wielka miłość, którą nas um iłow ał” (Ef 2, 4), bo jest to sam Duch Święty, w którym Ojciec kocha Syna, a Syn — Ojca i w którym są jedno; jeżeli więc daje M aryi swego Syna, daje jej ty m sam ym Ducha Świętego. A M aryja przepełniona Duchem Świętym okazuje się godna zaufania Ojca i cała oddaje się Ojcu na usługi. Jest więc peł­ na tkliw ej i pokornej miłości, silna w wierze i w sparta niew zruszoną ufnością przetrzym uje wszystkie próby aż po K alw arię i ąż po po­

ranek Wielkanocy. ^

Stosunek M aryi do Słowa

W stosunku znowu do Słowa odwiecznego jest M aryja ,dosk o ­ nałą m atk4”. W ybrana uprzednio przez Syna i odpowiednio przez Niego przygotow ana, aby móc godnie spełnić swe zadania, tow arzy­ szy odtąd Synowi od pierwszego „fiat” poprzez całe Jego życie ziemskie, zawsze „najściślej z Nim złączona w owej walce prze­ ciwko piekielnem u wrogowi... szlachetna Towarzyszka Boskiego O dkupiciela” — jak ją nazyw a Pius X I I 26. W miłości i oddaniu służy Chrystusowi, tak że miał On w M aryi w ierną powiernicę i współpracownicę w dokonaniu swego dzieła życiowego. M aryja staw iła do Jego dyspozycji wszystko: i ciało — niepokalane, i du ­ cha — pełnego wszelkich cnót, a zwłaszcza miłości i pokornej w ia­ ry. Jezus w ten sposób mógł w pełni wykonać plany Boże.

Stosunek M aryi do Ducha Świętego

W stosunku wreszcie do Ducha Świętego jest M aryja wg. P iu ­ sa X II „oblubienicą” 27. Leon X III podkreśla, że M aryję łączą ścisłe i przedziwne więzy z Duchem Świętym, tak, że słusznie zwie się ją niepokalaną Jego oblubienicą 28. Jeżeli Duch Święty unosił się nad wodami (por. Rdz 1, 2) podczas pierwszego stworzenia, wypadało, aby również był On obecny przy drugim stw orzeniu, czyli raczej przy jego napraw ie lub „rekapitulacji” — jak się w yraża św. Ire­ neusz (por. Ef 1, 10 w tekście greckim!). M aryja jest tą jedyną

26 „M unificentissim us Deus”, AAS 42/1950/768; Pius X II kilkakrotnie w raca do tej samej myśli, por.: „Mystici Corporis”, AAS 35/1943/247; „Ad

coeli R eginam ”, AAS 46/1954/634—35; „Haurietis aąuas”, AAS 48/1956/332.

27 Por. krytyczne uwagi, jakie N i c o l a s rozw ija o powyższym tytule w pracy Marie et la Trinité, dz. cyt., 428.

(13)

osobą w ybraną, która w pełni szła za każdym , choćby najlżejszym tchnieniem Ducha Świętego; jest w ogóle pierw szą z odkupionych, która otrzym ała łaskę przybrania za synów, mocą której wołamy: Abba-Ojcze (por. Rz 8, 15). Pod tchnieniem Ducha Świętego M aryja wypowiedziała swoje pierwsze „/zat” i ustaw icznie je dopełniał*. A obecnie — w zięta do nieba — jest przedziw nym narzędziem Ducha Świętego w uświęcaniu ludzi. Przez nią rozlewa On łaski Chrystusowe i tak dopełnia dzieła odkupienia poprzez w szystkie wieki.

2. S t o s u n e k M a r y i d o c a ł e j l u d z k o ś c i Przedziw na bliskość czy powinowactwo w stosunku do Boga jest dostateczną i w ystarczającą podstawą do oddawania M aryi nadzw y­ czajnej czci. A jednak choć zasadniczo nie ma większej i głębszej podstaw y do nadzw yczajnej czci nad jej Boskie Macierzyństwo, mimo to jej Boskie M acierzyństwo, pojęte integralnie czyli Macie­ rzyństw o o d k u p i e ń c z e ku w ybaw ieniu nas z grzechów, staje

się nam jeszcze bliższe i dlatego też jeszcze bardziej dopełnia pod­ staw ę nadzw yczajnej czci Bogarodzicy.

Boskie M acierzyństwo M aryi z istoty swej nosi na sobie charak­ ter odkupieńczy. To właśnie chciał wyrazić anioł Pański Józefowi, oznajm iając mu, jakie ma nadać imię Synowi M aryi: ,,... i nazwiesz imię Jego Jezus, albowiem On w y b a w i lud swój od grzechów jego” (Mt 1, 21). M aryja więc — zgodnie z odwiecznymi planam i — nie tylko miała dać życie Jezusowi, ale jak najściślej z Nim złączo­ na miała aktyw nie Mu towarzyszyć i razem z Nim i w zależności od Niego miała w s p ó ł p r a c o w a ć w dokonaniu dzieła odku­ pienia ludzi i m iała przyjąć owoce tegoż odkupienia — nie tylko dla siebie samej jako n a j p e ł n i e j odkupiona 29, ale i ęlla całej ludz­ kości jako typ i m atka Kościoła, jako najpiękniejsze i pierwsze jego urzeczyw istnienie 30.

W ten sposób M aryja jako nasza W spółodkupicielka i M atka Kościoła zdobywszy dla nas życie nadprzyrodzone (tzn. w raz z C hrystusem i w zależności zupełnej i ustaw icznej od Niego) jest powszechną M a t k ą w s z y s t k i c h w iernych, jest Pośredniczką i Rozdawczynią wszelkich łask, nad których zdobyciem również w spółpracowała; jest więc w ten sposób Królową nieba i ziemi jako przedziwne narzędzie Trójcy Przenajśw iętszej w dokonywaniu dzieła odkupienia (w znaczeniu subiektyw nym ) poprzez wszystkie wieki.

29 Pius IX, „Ineffabilis Deus”, EM, 40.

30 Por. słowa Piusa X II, który nazywa M aryję „członkiem Kościoła”, ale całkiem „niezw ykłym ”, AAS 46/1954/679.

(14)

Tak brzmią dokum enty ostatnich papieży 31 i tak też ujm uje po­ słannictw o M aryi Sobór W atykański II w swym m agistralnym do­ kumencie „Lum en g entium ”, tłumacząc, że „M aryja... poświęciła całą siebie jako służebnicę Pańską O s o b i e i d z i e ł u Syna swe­ go, pod Jego zw ierzchnictwem i wespół z Nim... służąc tajem nicy odkupienia” (nr 56). To zjednoczenie z Synem — w yjaśnia dalej Sobór — „utrzym ała w iernie aż do krzyża, przy którym nie bez postanowienia Bożego* stanęła, najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się m atczynym duchem, z miłością godząc się, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertw a z niej zrodzona” (nr 58).

To integralne, pełne m acierzyństwo M aryi czyli macierzyństwo odkupieńcze staje się jeszcze pełniejszą podstaw ą n a d z w y c z a j ­ n e j czci, jaką oddajem y Maryi.

M a r y j a w o b e c s a m e j s i e b i e

Jeśli Jezus C hrystus mógł sobie w ybrać m atkę, to oczywiście wypadało, aby w ybrał ją g o d n ą swego Boskiego M ajestatu. I tak Boskie M acierzyństwo jest źródłem i podstaw ą całego jej w ynie­ sienia i ubłogosławienia, czyli całego zespołu łask i przywilejów, jakie M aryja otrzym ała tylko dlatego, że miała być m atką B o g a . Jeśli uw zględnim y w szystkie te przyw ileje i nadzw yczajne łaski, udzielone M aryi z powodu jej m acierzyństwa i ostatecznie całą jej osobistą ś w i ę t o ś ć , to otrzym am y jeszcze pełniejszą podstawę nadzw yczajnej jej czci.

Pełnia łask i przyw ilejów — jak pisze Pius IX w łfIneffabilis

Deus” , jest tak doskonała, że „nie ma w ogóle nad nią większej

poza Bogiem i ani nie można p o m y ś l e ć , by ktoś mógł poza Bogiem większą od niej osiągnąć” 32.

M acierzyństwo M aryi jest więc otoczone jakby wieńcem nie­ byw ałych przyw ilejów , jak niepokalane Poczęcie, ustawiczne Dzie­ wictwo, utw ierdzenie w dobrem i w ogóle wolność od pokus, na* miętności i niedoskonałości, a ostatecznie Wniebowzięcie, które — jak zaznacza Pius XII — jest koroną w szystkich p rzy w ile jó w 33. W szystkie jednak powyższe łaski i przyw ileje, łącznie z głównym ich korzeniem czyli Boskim M acierzyństwem na czele, choć same

31 W ystarczy wymienić: „Ineffabilis Deus”, EM 40. 42. 46; „Ad diem

illu m ”, EM 310. 312—314; „Mystici Corporis”, dz. cyt., 89—90; „Ad coeli R eginam ”, AAS 46/1954/634—35.

32 EM, 30.

33 AAS 42/1950/768.

(15)

w sobie tak oszałamiająco wzniosłe i w pew nym stopniu nieskończo­ ne, w żaden sposób nie pomogłyby M aryi w jej osobistym uświęce­ niu, gdyby M aryja nie połączyła o s o b i s t e j świętości z obiek­ tyw nym wyniesieniem. Sw. A ugustyn w yraził to, pisząc o dzie­ wictwie: ,,M aryja jest świętszą w przyjęciu w i a r y Chrystusa, aniżeli w poczęciu c i a ł a Chrystusa... Bo macierzyńskie zbliżenie się M aryi do Boga nie przyniosłoby jej żadnych korzyści, gdyby C hrystusa nie nosiła nabożniej w sercu niż w ciele” >4.

M aryja jest więc jedynym po C hrystusie stworzeniem, które w doskonały sposób połączyło osobistą świętość życia z godnością czyli posłannictw em , danym przez Stwórcę. U zw ykłych ludzi kon­ statujem y rozdźwięk między godnością a w ew nętrzną w artością. U M aryi od pierwszego mom entu jest pełna harmonia, bo jest ,,łaski pełna” , czyli jest godną m atką Boga i ludzi. Mimo ciemności wiary, jakie jeszcze pozostawały, daje Bogu swoje pełne „fiat”; a ponadto ciągle w zrasta i rozw ija w sobie w iarę i miłość; przecho­ dzi przez doświadczenie i cierpienia, zawsze cicha, pełna w iary ofiarnej i służebnej; jest powiernicą Chrystusowego serca, tow arzy­ sząc Mu przez całe życie swą w iarą i miłością. W tej perspektyw ie łaski i przyw ileje, darmo dane M aryi, n ab ierają życia i stają się jej osobistą v. jasnością; ona je przyjm uje świadomie i dobrowolnie, dołączając do nich swoją osobistą w spółpracę, a to z kolei stw arza w niej kapitał nadzw yczajnej świętości.

Jeśli tak będziemy patrzeć na M aryję, nie będzie można jej nie czcić nazw yczajnym kultem . N ikt też, a zwłaszcza nasi bracia odłączeni, nie może nam brać za złe, że w ten sposób czcimy Ma­ ryję. ,,Kult ten bowiem — jak tłum aczy nam Sobór W atykański II — choć zgoła w yjątkow y, różni się przecież w sposób i s t o t n y od k ultu uw ielbienia, który oddawany jest Słowu wcielonemu na rów ­ ni z Ojcem i Duchem Św iętym ” (LG 66). Nie rów nam y M aryi z Chrystusem , bo w szystkie tytuły, jakim i obdarzam y M aryję, ,r o ­ zumie się w taki sposób — jak to znowu tłum aczy Sobór — że niczego nie u jm u ją ani nie przydają godności i skuteczności dzia­ łania C hrystusa, jedynego Pośrednika” (LG 62) 36.

Im więcej kto czci M aryję, tym więcej ,,poznaje, kocha i wielbi w sposób należyty S y n a i zachowuje Jego przykazania, przez którego wszystko (por. Kol 1, 15— 16) i w którym w iekuistem u Ojcu ,»spodobało się, aby przebywała... wszelka pełność” (Kol 1, 19)” (LG 66).

34 De virginitate c. 3. PL 40, 398.

35 W tym samym duchu u jął swe przem ówienie Paw eł VI „Signum m a­

gnum ”. Cała powyższa adhortacja dobitnie podkreśla potrzebę k u ltu M atki

(16)

DE CULTU MATRI REDEMPTORIS EXHIBENDO

Cum S. S criptura nobis proponat tria speoialis cultus erga B. Virginem facta, profundiorem eius rationem inquirim us hancque invenim us non in „plenitudine g ra tia ru m ”, sed in divina M aternitate. M aternitas vero divina est pleno sensu h u m a n a, M aria enim vi totius suae n atu rae m uliebris Filio suo donavit omnia, quae unaquaeque m ater dare potest; et adhuc pleniori aliis m atribus modo est m ater, cum sit sola i. e. nullo coopérante viro, sed sola „virtute A ltissim i”. Insuper omnia haec perficiebat conscio modo ac libero. M aternitas divina est pleno sensu s u b l i m i s ; activitas enim m aterna B. M ariae, naturam Filio suo dando hum anam , a prim o m o­ m enta dirigebatur in Personam divinam . Insuper — cum ipse Spiritus S. Incarnationis opus perficeret, M aternitas B. Virginis est virginea; hoc vero plane dem onstrat: P atris ius ad Filium transcendens; B. M ariae erga P atrem filialem adhaesionem ; Filii erga M atrem suam am orem honorem que. C u m to ta supradicta dignitate B. Virgo coniungebat semper et ubique suan; internam sanctitatem . Denique — in divina M ataernitate infans elegit sibi m atrem deditque sibi talem , qualem esse earn volebat; etiam m ater quidem conscio ac libero modo ad talem et non alium filium consentiebat. M aternitas est ultim atim et praesertim d i v i n a . Ex facto, m aternam B. M ariae activitatem a prim o momento in Personam divinam directam esse, principales ac decisi- vae pro B. Virgine conclusiones effluunt: prim o — B. Virgo ad unionis hypostaticae ad n u m eratu r ordinem, ita u t quadam dignitate infinita gaudeat; secundo — relate ad S. T rinitatem : erga P atrem est B. Virgo dilecta filia, quae eundem habet Filium ac ipse Pater; erga Filium — D eipara atque eius in Redem ptionis opere Socia; erga Spiritum S. — im m aculata Sponsa. Relate ad totum genus hum anum — „sublim iori modo red em p ta”, B. Virgo est ad participationem ipsius Redemptionis operis assum pta. Relate ad seipsam — coniungengo propriam ac personalem sanctitatem cum suorum privilegiorum summa, assecuta est pleni tudinem „qua m aior sub Deo nullatenus in tellig itu r” (Pius IX). Itaque exhibendus est B. M. Virginis specialis i. e. hyperduliae cultus.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Pallottinum, Poznań 1980, s. 1302) Robią to w formie cichej lektury. Można tez poprosić jednego ucznia o głośne i staranne odczytanie

N ie tylko jeden jest przedmiot, jeden cel i jedna metoda filozofii, a żadna jej część nie ma własnego celu i własnej metody, które b yłyb y tylko

Zasada indukcji strukturalnej orzeka, iż własność kategorii syntaktycznej może być udowodniona indukcyjnie poprzez analizę struktury jej definicji: dla każdego przypadku ba-

Zaznacz TAK, jeśli zdanie jest prawdziwe, a NIE, jeśli zdanie jest fałszywe.. Okres zbioru ogórków trwa krócej od okresu, kiedy można

a) Na koniec semestru prowadzący wystawia studentowi jedną ocenę, biorąc pod uwagę oceny uzyskane przez studenta podczas dwóch kolokwiów zorganizowanych w trakcie semestru. b)

Próbując odpowiedzieć na pytanie postawione w poprzednim akapicie, ogra ­ niczę swoje rozważania do samej definicji Dedekinda. Problem sprowadza się w tym wypadku głównie

Tolerancja jest logicznym następstwem przyjętego stanowiska normatywnego, jeśli to stanowisko obejmuje jedno z poniższych przekonań: (1) co najmniej dwa systemy wartości

35 W całej pracy stosuję numerację rozdziałów z wydania Ćwiklińskiego; rzecz jasna, w rękopisach nie ma numeracji, którą wprowadził dopiero wydawca, aby ułatwić korzystanie