• Nie Znaleziono Wyników

jNTe 43 (1429).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "jNTe 43 (1429)."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

jNTe 4 3 (1429). W arsz a w a , dnia 24 października 1909 r. Tom X X V III.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIECONY N AU KUNI PRZYRUDNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA".

W Warszawie: ro c z n ie r b . 8, k w a rta ln ie r b . 2.

Z przesyłką pocztową ro c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W R e d ak cy i „ W sz e c h św ia ta " i w e w sz y stk ic h k się g a r­

n iach w k ra ju i za g ra n ic ą .

R e d a k to r „W szechśw iata'* p rz y jm u je ze sp raw am i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y 6 d o 8 w ieczo rem w lo k a lu re d a k c y i.

A d r es R ed a k cy i: W S P Ó L N A .NŁ 37. T elefon u 83-14.

P. E H S L I C H.

0 C Z Y N N O Ś C I A C H C Z Ą S T E C Z K O ­ W Y C H K O M Ó R K I ').

W historyi p oznania zjaw isk życiowych 1 ś w ia ta o rganicznego rozróżnić możemy d w a główne o kresy . P ie rw o tn ie przez długi czas anato m ia, zwłaszcza ciała ludzkiego, b y ła p o c z ątk ie m i końcem wiadomości n au k o w y c h . Dopiero o d k r y ­ cie m ik ro sko pu umożebniło dalsze po­

stępy. Dużo m usiało potem wody u p ły ­ nąć, zanim S c h w a n n dowiódł, że k o m ó r­

k a stano w i o s ta tn ią je d n o s tk ę biologicz­

ną. Byłoby rzeczą conajm niej z b yteczn ą rozwodzić się n a tera m iejscu o n ie s k o ń ­ czonych postępach, ja k i e biologia we w sz y stk ic h sw y c h działach zawdzięcza w p ro w a d z e n iu pojęcia komórki; dotąd jeszcze j e s t ono osią całej współczesnej

n a u k i o życiu.

') Wykład, wygłoszony w Sztokholmie z oka­

zja otrzymania przez Ehrlicha nagrody Nobla.

J e s t rzeczą powszechnie u z n a n ą i n ie ­ w ątpliwą, że wszystko, co się o d b y w a w organizmie, zarówno asym ilacya, j a k dysy m ilacy a, ostatecznie sprow adza się do kom órki, że kom órki ro zm a ity c h n a ­ rządó w są specyficznie zróżnicow ane po­

między sobą i w s k u te k tego pełnią w szystkie najróżnorodniejsze fun k cye ustroju.

Osiągnięte w tej dziedzinie w yn iki oparte są przew ażnie n a b a d a n iu histo- logicznem m a r tw y c h i żywych tk a n e k , rzecz prosta, ze współudziałem n a u k po­

krew nych, j a k fizyologia, toksykologia, a zwłaszcza a n a to m ia i biologia p oró­

wnawcza. A je d n a k sk ło n n y je s t e m m n ie ­ mać, że to, czego m ikroskop mógł doko ­ nać i czego dokonał, dobiega ju ż kresu, że dla dalszego w n ik n ięc ia w n a jw a ż n ie j­

sze, n a d w sz y stk ie m dom inujące z a g a d ­ nienie życia kom órki, zastosowanie n a ­ w e t na jba rd zie j su b te ln y c h m etod o p ty ­ cznych okazać się musi bezsilnem. T e ­ raz w łaśnie nadszedł czas głębszego w n i­

knięcia w n a js u b te ln ie js z ą istotę chemi- zmu życia kom órkow ego i rozłożenia zbiorowego p ojęcia kom órki na m nóstwo poszczególnych,określonych czynności czą­

steczkow ych. Ponieważ j e d n a k wszystko,

(2)

674 WSZECHS WIAT JM® 43

co się w kom órce odbywa, p o sia d a p rz e ­ ważnie c h a r a k t e r c hem iczny, poniew aż k s z ta łto w a n ie b u d o w y chem icznej leży poza ob ręb em rzeczy w idzialnych, przeto szu k ać m usim y n o w y c h m etod bad a n ia .

Ten now y k ie r u n e k m a n ie ty lk o p ie r­

wszorzędne znaczenie dla rzeczywistego zrozum ien ia s p r a w życiow ych, ale s t w a ­ rza ponad to p raw d z iw ie ra c y o n a ln ą p o d ­ sta w ę dla s to so w an ia ś ro d kó w le c z n i­

czych.

J a k to się często zdarza, p ierw sz y k rok w tej zawiłej dziedzinie do k o nany został bez w yraźnie zam ierzonego celu. Po Sła­

w n e m o d k ry ciu a n ty to k s y n przez Behrin- g a postanow iłem głębiej zb a d ać ta je m n i­

czą isto tę tej s p ra w y i po d łu g ich p o s z u ­ k iw a n ia c h udało mi się trafić n a w ła ści­

w ą drogę.

W iadom o powszechnie, że własność w y tw a r z a n ia a n ty c ia ł po siada ty lk o p e ­ w n a o kreślo na g r u p a s u b s ta n c y j j a d o w i ­ tych, a m ianowicie t. zw. to k sy n y . to p r o d u k ty p r ze m ia n y m a te ry i komórek z w ierzęcy ch lub roślinnych: j a d błoniczy, tężcowy, a b ry n a , ry cy n a , j a d y wężowe i t. d. Ż ad na z t y c h s u b s ta n c y j nie k ry sta liz u je się, w szystk ie zaś n a leżą do ciał b iałk ow atych . T o k s y n a w ogólności od­

z nacza się d w ie m a w łaściwościam i: jad o - w ito śc ią oraz zdolnością w y tw a r z a n ia swoistej a n ty t o k s y n y w u s tr o ju z w ie rz ę ­ cym.

Moje b a d ania ilościowe w tej k w estyi dowiodły, że to k sy n y , a zw łaszcza roz­

tw ory t o k s y n y błonicznej, u le g a ją ju żto s a m o r z u tn ie pod d z iałan iem czasu, ju żto pod w p ły w e m ciepła albo n ie k tó r y c h ciał c he m icz n y c h (np. jo du) szczególniejszej p rzem ianie: tra c ą mniej lub więcej na jad o w ito ś c i, ale u t r z y m u ją zdolność w y ­

tw a rz a n ia a n tyciał. Oprócz tego okazało się, że te p r o d u k t y zmienione, k tó re n a ­ zw ałem tok soid a m i i z k tó re m i Arrhe- nius sp o tk a ł się również w sw y ch licz­

n y c h po szukiw aniach, z a ch o w u ją ponad 1 to w ła sn o ść sw oistego zobojętn ian ia a n ­ ty to k s y n . W p o m y śln y c h p r z y p a d k a c h udało się mnie, rów nie j a k i in n y m b a ­ daczom w ykazać, że p rze m ia n a to k s y n y w toksoid może się o d b y w a ć najzu p eł- : niej ilościowo: p e w n a o k reślon a ilość j a ­

du wiąże tę sam ę ilość a n ty t o k s y n y po p rzek ształceniu w toksoid, co i p r z e d te m .

P a k t y te można objaśnić tylko w te n sposób, że w to k syn ie istnieć m uszą dwie g ru p y o zasadniczo odm iennej funkcyi.

J e d n a z nich, p o zo sta jąc a i w toksoidzie w s k u te k tego, że j e s t trw alsz a, posiada zdolność u odporn ian ia zw ierzęcia po za- s tr z y k n ię c iu i w y t w a r z a n i a w jeg o u s t r o ­ j u a n ty c ia ła z je d n e j s tro n y , z drugiej zaś zdolność z o b o ję tn ia n ia a n ty c ia ła za­

równo in vitro, j a k in vivo. Pon iew aż s to s u n e k to k s y n y do je j a n ty t o k s y n y j e s t ściśle specyficzny (to k s y n a tężcow a zo­

b o ję tn ia w yłącznie j a d tężcowy, błoni­

c z a —ty lk o błoniczy, suro w ica w ę ż o w a — tylk o w ężow y i t. d.), p rz e to m u sim y przypuścić, że d w a ta k ie przeciw n e so­

bie ciała wiążą się chemicznie; ze w zglę­

du na ścisłą sw oistość w z a je m n ą n a jła ­ twiej w y tłu m a c z y ć to m ożna istn ien ie m d w u g ru p chem icznych, ściśle określonej budow y, p a su ją c y c h do siebie wzajemnie, j a k to powiedział Emil F ischer, j a k klucz do zamka. Poniew aż oba te ciała łączą się z sobą bardzo siln ie, ponieważ zobo­

j ę t n i a j ą się w z a je m n ie n a w e t w razie bardzo wielkiego ro zcieńczenia i bez po­

mocy wszelkich o d c z y n n ik ó w c h e m icz ­ nych, przeto m usim y p rzypuścić, że cała ta s p ra w a opiera się n a bardzo silnem pow inow actw ie c h e m ic z n e m i p raw d o po­

dobnie j e s t analogiczna z p ra w d z iw e m i sy n te z a m i chem icznem i.

W samej rzeczy, nowsze b a d a n ia w y ­ kazały, że można zap om ocą o d dz ia ływ a ń chem icznych rozdzielić p r o d u k t połącze­

nia, t. j. obojętny z w ią z e k to k s y n y z an- ty to k s y n ą , n a pierwo tne części składowe.

M o rgenroth np. dow iód ł tego dla s z e re ­ gu jadów , między inn em i dla wężowego i błoniczego; pod w p ły w e m k w a s u sol­

nego połączenie ich z odpow iedn iem i an- ty to k s y n a m i rozpada się n a składniki p ierw otne , podobnie j a k n iektó re ciała chemiczne, np. glukozydy, rozp ad ają się pod działaniem k w a s u na c u k ie r i odpo­

w iednią grupę aro m atyczną. Z b a d a ń t y c h okazało się, że trw a ła g ru p a c z ą s te ­ czki toksynow ej, k tó rą n a z y w a m g ru p ą c h w y tn ą (haptophor), może w yw ierać p o ­ tężne i sw oiste działanie chemiczne, tak,

(3)

jY» 43 WSZECHSWIAT 675

iż najprościej było przypuścić, że ta wła- i śnie g r u p a c h w y tn a w a r u n k u je łączenie ! się to k s y n y z k om órką ustrojów. W ie ­ my, że n iektó re j a d y b a k te ry jn e w y w o ­ łu ją z a b u rz e n ia po tygodniow ej lub dłuż­

szej in k ubacyi, w y w ie ra ją c w pływ szko ­ dliw y na serce lub nerki. W iem y , że zw ierzęta, chore na tężec, mogą całe m ie ­ siące daw ać obraz c h a ra k te r y s ty c z n y c h kurczów i drg aw e k . W obec tego, bez­

pośrednio n a s u w a się przypuszczenie, że w szystk ie te o bjaw y m o gą być tylko u w a ru n k o w a n e zw iązaniem j a d u przez ściśle określone k om pleksy kom órkow e u stroju.

Uczyniłem przeto przypuszczenie, że np.

j a d tężcow y łączy się z określonem i g r u ­ pami chem icznem i p roto p lazm y k om ó rk o ­ wej specyalnie w rucho w y ch kom órkach zwojowych i że p o w sta ją c y w te n spo­

sób zw iązek ch em iczny j e s t p od staw ą i p rzyczy ną choroby. Odpowiednie gru- j py chem iczne w k om órkach nazw ałem receptoram i. Głośne dośw iadczenia W a s ­ s e rm a n n a potwierdziły w całości mój po ­ gląd; w y k a z a ły one poraź pierwszy, że norm aln a s u b s ta n c y a m ózgow a może zo­

bojętnić i uczynić nieszkodliw ą określo­

n ą ilość zm ieszanego z nią j a d u tężco­

wego. Aczkolwiek doświadczenia te spo­

tk a ły się z n ieje d n y m zarzutem , to j e ­ d n a k żaden z nich nie okazał się słusz­

n y m i dziś u w a ż a m za f a k t pewny, że istotnie w k o m ó rk a c h zr^ajdujemy sw o ­ iste u g r u p o w a n ia chemiczne, wiążące sub- s ta n ć y ę ja d o w itą . Możność uodpornienia zapomocą toksoidów, z a w iera ją c y c h sarnę tylko grupę c h w y tn ą , dowodzi, że rec e p ­ tory komórki, w a r u n k u ją c e wiązanie j a ­ du, łą c z ą się z częścią c h w y tn ą cząstecz­

ki to ksy n ow ej. G rupa c h w y tn a cząstecz­

ki to k sy n o w e j m u si się odznaczać n a d e r złożoną i sw o istą budow ą s te re o ch e m ic z ­ ną; poniew aż zaś oddziaływ a ona w j e ­ dnym i ty m sa m y m czasie i k ieru n k u z je d n e j s tr o n y n a recep to ry komórek i z d rug ie j n a a n ty to k s y n y , przeto z a ­ w a r ta w protoplazm ie g r u p a re c e p to ro w a m usi być id e n ty c z n a z a n ty t o k s y n ą z n a j­

d u ją c ą się w roztw orze surow icy u o d ­ pornionego zwierzęcia: praw dziw ie s z tu ­ czny klucz nie może przecież otwierać

ro zm a ity c h zamków. M usimy teraz zwa­

żyć, że re c e p to r kom órkow y j e s t czemś zgóry istnieją ce m w organizmie, n a t o ­ m ia st sztucznie w y tw o rzo na a n ty to k s y n a j e s t n a s tę p s tw e m uodpornienia, a więc j e s t pro d u k te m w tórnym . W obec tego, niepodobna oprzeć się przypuszczeniu, że a n ty to k s y n a m usi to być w ydalona przez kom órk ę jej część składowa, a m ia n o w i­

cie re c e p to r w ytw orzon y w nadm iern ej ilości i wydalony n a zew n ątrz. O bjaśnie­

nie to w y daje mi się bardzo prostem . W y s ta rc z y tylk o przypuścić, że rozm aite sw oiste r ec e p to ry komórek, wiążące się z ja d e m wężowym, błoniczym, k iełb a­

s ia n y m i t. p., nie są zgóry sam e przez się przeznaczone do c h w y ta n ia jadu, z k tó ry m zwierzę w n o rm a ln y c h w a r u n ­ k ach przez całe życie może się nie spot­

kać, lecz że isto tn em ich przeznaczeniem j e s t wiązanie chem iczne n o rm a ln y ch p r o ­ d u k tó w przem iany m ate ry i, t. j. p rz y ­ sw ajanie. Gdy r e c e p to ry te, k tó re mo­

żemy uważać za łańcuchy boczne p r o to ­ plazm y, przeznaczone do asym ilow ania, za ję te są przez to k sy n y , wówczas odpo­

w ie d n ia czynność n o rm a ln a tej g ru p y u lega zawieszeniu. N astępuje wówczas proces, k tó ry Karol W e ig e r t uw a ż a za praw o zasadnicze w y ró w n y w a n ia braków tkankow ych; b r a k niety lk o zostaje w y ­ rów nany , ale n a w e t p o k ry ty z n a d w y ż ­ ką. O statecznie pod w pływ em w ielokro­

tnie pow tarzanego u o dpornienia kom órki ustroju w y tw a r z a ją tak i n a d m ia r odpo­

w iednich receptorów , że funkcye n o r m a l­

ne • u s ta ją zupełnie i k om ó rka wydziela z siebie do k rw i ciążący jej nad m iarę zapas.

Ogrom na różnica, j a k a zachodzi p om ię­

dzy ilością z a strz y k n ię te g o j a d u a w y ­ tworzonej a n ty t o k s y n y stanow i n a j b a r ­ dziej c h a ra k te r y s ty c z n ą cechę całej s p r a ­ wy. K norr obliczył, że n a je d n ę część t o k sy n y przy p a d a a n ty to k s y n y t a k a ilość, że na jej zobo jętnien ie potrzeba k ilk a m ilionów razy większej ilości j a d u — od u żytej do uodpornienia.

To n a d m iarę sp otęg ow ane odradzanie się receptorów to k sy n o w y c h j e s t b ezpo­

śre d n im dowodem ich pierwotnej obec­

ności w u s tr o ju oraz chemicznej i n d y w i ­

(4)

676 W SZECHŚW IAT Na 43

dualności. Coś, co k o m ó rk a może n i e ­ u s ta n n ie na nowo p ro d u k o w a ć , n a k s z ta lt w ydzieliny przelew ać do krw i, m u si po­

siadać chem iczną in d yw id u alno ść . P o ­ znanie tego f a k t u było p ierw szy m k r o ­ kiem do zróżnicow ania pojęcia k om órki ja k o całości n a s z ere g fun k cy j p o szcze­

gólnych. Od sam ego p o c z ątk u byłem t e ­ go zdania, że to k s y n a może by ć ty lk o z w y k łą p r z y s w a ja ln ą s u b s ta n c y ą odżyw ­ czą, obok tego, że t a k powiem, p r z y p a d ­ kowo p o s ia d a ją c ą u b oczną g ru p ę c h e ­ miczną, zazwyczaj n ie trw a łą , od której zależy działanie toksyczne, j a k o takie.

P o g lą d ten, k tó re g o bron iłem od s a ­ mego początku, doczekał się z czasem w ielo stron n ego potwierdzenia. Okazało się, że w istocie g r u p a c h w y t n a j e s t cał­

kowicie niezależna od to k sy c z n e j, z n a ­ lazły się bowiem s u b s ta n c y e , p osiadające zdolność w y w o ły w a n ia p ro d u k cy i a n ty - ciał, t. j. fu n k cy o n u ją c e w c h a ra k te r z e antygen ów , pozbawione j e d n a k zupełnie w łasn o ści ja d o w ity c h . P rz e d e w s z y s tk ie m w ym ien ić tu m uszę p rec y p ity n y , o d k r y te przez K rausa, C z y stow icza i Bordeta.

S tw ie rd z o n y został doniosły la k t, że n a ­ w e t rodzim e b iałk a u s tr o ju zwierzęcego i roślinnego, zarów no w y w ie ra ją c e , j a k nie w y w ie ra ją c e działania ja d o w ite g o , m ogą s p ro w ad zać w y tw a r z a n ie a n ty ciał, o b d arzo n y ch sw oistem o d dzia ły w a n ie m chem icznem ; ty m sposobem c h a r a k te r a n ty g e n o w y ro zc iąg n ą ł się i n a zwykłe s u b s ta n c y e odżywcze, j a k tego poglądy moje w y m a g a ły od sam ego p o czątk u.

P om iędzy ja d a m i, w y tw a rz a n e m i przez p rzyrodę, rów nież znalazły się takie, n a k tó ry c h z ła tw o ś c ią m ożna było w y k a ­ zać niezależność w z a je m n ą a p a r a t u c h w y ­ tnego od jad o w ite g o . N ależą tu p r z e d e ­ w sz y s tk ie m c y to k s y n y , zarów no w y s t ę ­ pujące n o rm alnie w su ro w ic y k r w i zwie­

rzą t w yższych, j a k w y tw a r z a n e sz tu c z ­ nie przez u o dpo rnian ie zapomocą odpo­

w iedniego ro d za ju kom órek. W y ró ż n ia ją się one z pośród w szelk ich z n a n y c h nam ja d ó w s w ą n a d z w y c z a jn ą swoistością, I m onotropizm em działania, w ła ś c iw y m do­

tą d ty lk o tej j e d n e j k a te g o r y i jad ó w , pochodzącej w p ro st ze źródła w y t w a r z a ­ nia w żyw em ciele zw ierzęcem . W s k u ­

t e k złożonej bardzo budow y w y stę p u je w nich n a d e r dobitnie zróżnicow anie g r u p y c h w y tn e j i jado w itej: am bo cep to r, część składow a rozdzielcza, o b darzo n y tu j e s t w łasnością k o n c e n tro w a n ia w łaści­

wej s u b s ta n c y i czynnej na p o dleg a jąc y m jej działaniu s u b stra cie . Poniew aż zaś ko m ó rk i zwierzęce, w y stę p u ją c e j a k o a n ­ ty g en y , są pozbawione własności j a d o ­ w itych, przeto w y n ik a stąd , że g r u p a c h w y tn a j e s t j e d y n y m czynnikiem , dzia­

łają cy m w spraw ie w y tw a r z a n ia a n ty c ia ł (tego sam ego dowodzi możność u o d p o r­

n ian ia zapomocą roztw orów ciał białk o­

wych).

W łaśnie poznanie i głębsza analiza s to ­ su n k ó w swoistych, j a k i e zachodzą p o ­ m iędzy g r u p ą c h w y tn ą a n ty c ia ł a r e c e ­ ptoram i, m iały d e c y du jące zarów no t e ­ oretyczne, j a k p r a k ty c z n e znaczenie dla se ro d y a g n o s ty k i współczesnej. W spo m n ę t u tylko o oznaczaniu m ia n a a g lu ty n a - cyi, k tó re g o najw ażniejszem z a sto so w a ­ niem j e s t odczyn W id a la we k rw i t y f u ­ sowych. Obok tego p o sta w ić należy wprow adzone przez W a s s e r m a n n a i Uh- le n h u th a różnicowanie ciał białkow ych w raz z zastosow an iem sądow em ty c h m etod do rozpoznaw ania krwi.

W reszcie podnieść m usim y z apoczątko­

w ane przez W rig h ta m ierzenie w sk a ź n i­

k a opsonicznego, oraz w ielo k rotnie s t o ­ sow a ną m etodę wiązania k o m ple m e n tu, której p o d sta w ę n a u k o w ą sta n o w i ró ­ wnież zasada łączenia się a n ty c iała z o d ­ pow iednią g r u p ą chw y tną.

Nie chcę się w daw ać w dalsze szcze­

góły i poprzestanę tu ta j na w y c ią g n ię ­ ciu tylko jed n e g o wniosku. Istn ie je sze­

re g s u b sta n c y j odżywczych, przew ażnie n a t u r y białkowej, z n a jd u ją c y c h dla s ie ­ bie swoiste re c e p to ry w k o m ó rk ach u s t r o ­ ju . W s k u te k tego zapomocą u o d p o rn ia ­ nia można w yw ołać n ag ro m a d ze n ie we k r w i ty c h utw o ró w w wielkiej obfitości i to w postaci p e w n y c h odm ian t y p o ­ wych, do ja k ic h na le ż ą z je d n e j stro n y a g lu ty n in y , prec y p ity n y , am b ocepto ry i o pson iny — i z drugiej a n ty t o k s y n y i an- ty fe rm e n ty . Nagrom adzenie ty c h s u b ­ s ta n c y j we k rw i może być t a k wielkie, że daje się p rze d sięb ra ć szczegółowe ich

(5)

M 43 W SZECHSW IAT 677

badanie, o k tó re m w poprzednich w a r u n ­ kach, t. j. w e w n ą trz ciała komórkowego, wcale nie mogło być mowy. Badanie sposobów łączenia się to k s y n z antyto- k s y n a m i oraz poznanie n a d e r sk o m pliko­

wanej g r y am b oceptoró w niechaj będzie p rzyk ład em , do j a k dalekich granic b a ­ d a n ia te posunąć się mogły.

Rzecz prosta, że z a g ad k a życia ta k skom plikow anego m echanizm u, ja k im j e s t u stró j zw ierzęcy jeszcze się przez to nie rozwiązuje; ale bądź co bądź j e s t to wiel­

ki k ro k naprzód, jeżeli m ożemy w yjm o ­ wać niejak o z m echanizm u poszczególne kółka i b ad a ć j e szczegółowo, zwłaszcza w porów n an iu z m eto d am i d aw nem i, k tó ­ re naprzód łam a ły i niszczyły całą s t r u k ­ tu rę i dopiero z n ag ro m a d zo n y c h bezład­

nie odłam ków p róbow ały się czegoś d o ­ wiedzieć.

W szy s tk ie receptory , przeznaczone i s łu ­ żące do p rz y s w a ja n ia przez kom órkę s u b ­ s ta n c y j odżywczych, n a z y w a m r e c e p to ra ­ mi odżywczemi; są one p o d łu g m nie źró­

dłem, z k tó re g o po w s ta ją w szy stkie p o ­ wyżej wyliczone a n ty c iała , m ające zaró­

wno teo re ty c z n e , j a k p r a k ty c z n e znacze­

nie. W obec niezm iern ie skom plikow anej budow y u s tr o ju oraz nieskończonej n ie ­ mal różnorodności i swoistości czynności ko m ó rk o w y ch m usim y s ta n ą ć n a s ta n o ­ w is k u w ielorakości rec e p to ró w od ży w ­ czych, t. j. m u sim y przypuścić, że istn ie ­ je cały szereg ich rodzajów. Co do od ­ porności można j e podzielić na 3 grupy:

1) P ie rw sz a k a te g o r y a nie przechodzi do k rw i w postaci a ntyciał. Możemy przypuścić, że należą tu ta j re c e p to ry od­

żywcze, służące do celów n a jprostszych, ja k o to p rzy sw aja n ie s u b s ta n c y j c u k ro ­ w ych i tłuszczów.

2) D ru g a k a te g o r y a przechodzi do krw i w postaci o p isyw an ych wyżej a n ­ tyciał, a w y tw a rz a n ie ich podlega p r a w u n a d m ie rn e g o odradzania.

3) T rzecia k a te g o r y a j e s t niejako p r z e ­ c iw ie ń s tw e m drugiej, gdyż m am y t u do czynienia nie z now otw orzeniem , lecz z zanikaniem receptorów .

D owodów d o św iadczalnych na rzecz te ­ go z ja w is k a m a m y d otąd, n ieste ty, j e s z ­ cze bardzo mało. J e d y n y może z n a n y

dowód zawdzięczamy H. Kosselowi, k t ó ­ r y w ykazał, że u królika, uodporn ianego przez czas dłuższy su row icą hem otoksy- czną węgorza, ciałka k rw i s ta ją się w r e ­ szcie niew rażliw e n a tę s u b s ta n c y ę tak, j a k g d y b y u tra c iły swoiste receptory.

W o sta tn ic h czasach udało mi się wraz z niemi w spółpracow nikam i dr. Róhlem i p a n n ą G ulbrausen głębiej w n ik n ą ć w isto tę s ztucznego zan ik u receptorów oraz w y ja śn ić cały m echanizm tej s p ra ­ wy. B adanie, k tó re nieb aw em ogłosimy, opiera się na d ośw iadczeniach n a d świ- drowcami. F r a n k e zakaził w swoim cza­

sie w moim zakładzie m ałpę ok reślonym g a tu n k ie m św idrow ców , wyleczył j ą po­

te m zapomocą śro dkó w chem oterapeu - t y c z n y c h i wreszcie dla z b a d a n ia s ta n u odporności zw ierzęcia zakaził j ą poraź d ru g i szczepem pierw otn ym . Zupełnie nieoczekiw anie m ałp a okazała się n ie o d ­ p o rn ą i po bardzo długim okresie inku- bacyi zachorow ała nanowo. Myszy, szcze­

pione k rw ią tej m ałpy, z a w ie ra ją c ą oczy­

wiście świdrow ce, zapadały n a zdrow iu i zdychały. Ale g d y ś m y uprzednio ze k rw i m ałpy św idrow ce usunęli, o trz y m a ­ liśm y surowicę, k tó ra zabijała świdrow ce pierw otnego szczepu. Z tego w yn ik a, że w ciele m ałpy w y tw o rz y ła się n ow a od­

m iana pasorzytów, która, w prze c iw ie ń­

stw ie do szczepu pierwotnego, nie m ogła być z a b ita przez surow icę naszej małpy.

Innem i słowy w y tw o rz y ł się szczep św i­

drowców, odporny w zględem surowicy.

Podobne spostrzeżen ia ogłosił j e d n o c z e ­ śnie z nam i Kleine, a ostatnio Mesnil.

Jeżeli teraz leczyć będziem y zw ierzęta zakażone p e w n y m ty p e m świdrowców, nie zapomocą c ałkow icie w y ja ła w ia ją c y c h d a w e k odpowiednich s u b sta n c y j (arsanil, a rs a c e ty n a , arsenofenyloglicyna) lecz za­

pomocą nieco m niejszych, wówczas św i­

drowce z nikają ze k rw i n a k ró ts z y lub dłuższy przeciąg czasu. W ty m p rz y ­ padk u również z łatw ością w ykazać mo­

żemy, że w y tw o rz y ły się antyciała. Nie­

liczne pasorzyty, k tóre zdołały u nik n ąć śmierci, pozostają przez pewien przeciąg czasu w n a rz ą d a c h zw ierzęcia i przysto so w ują się stopniow o do krążący ch w s u ­ row icy antycial. N a ty c h m ia s t po u k o ń ­

(6)

WSZECHS W IAT j \ ró 43

czeniu tego p rocesu p o w ra c ają do k rw i, r o zm n a ża ją się w niej szy bk o i s p ro w a ­ dz a ją śm ie rć zwierzęcia. Je że li tera z ten nowy szczep św idro w có w prze n iesie m y do dw u seryj m yszy, z k tó ry c h p ierw sz a była zakażona szczepem p ierw o tn y m , n a ­ stępn ie wyleczona zapom ocą sto so w n y ch d a w e k i w s k u t e k teg o z a w iera ła w s u ­ rowicy swoiste an ty c iała , g d y ty m c z as e m d ru g a s k ła d a ła się z m yszy n o rm a ln y ch , wówczas się p rze k o n a m y , że p aso rzyty jed n a k o w o szybko r o z w ija ją się zarów no w pierw szej j a k i w drugiej seryi.

W idzimy zatem, że p a s o rz y ty szczepu n aw ro to w e g o uległy p rzem ianie biologicz­

nej > gdyż s ta ły się o dporne w zględem suro w icy x). O siągnięta w te n sposób od­

m ia n a p a so rz y tó w b y n a jm n ie j nie j e s t powierzchowna, g d y ż można j ą u trz y m a ć bez zm iany całemi m iesiącam i drogą przeszczepiania n a z w ie rz ę ta n orm aln e.

Szczep n a w ro to w y z a ch o w u je stale swoję o dporność w zględem a n ty c iał, w y tw o rz o ­ n y c h przez szczep p ie rw o tn y i d a je się w t e n sposób rozpoznać z b e z w z g lę d n ą pewnością.

Tłum . Z. S.

(D ok. n ast.)

L. J. S I M O N.

S Y N T E Z A K A M F O R Y .

(D o k o ń czen ie).

III.

J e s t rzeczą z b y te c z n ą r o z p a try w a ć od­

dzielnie, jeżeli m ow a o w ytw órczości, ; kamforę, C ]0H ltlO, a oddzielnie borneol, i

*) Z u p ełn ie taki sam szczep o trzy m a ć m ożna j w in n y sposób, d alek o d o g o d n ie jsz y . Z ak ażam y j m y s z y szczep em p ie r w o tn y m , na d ru g i d żien j w y ja ła w ia m y j e z u p e łn ie zap om ocą c a łk o w ite j d a w k i i po 2 — 3 d n iach za k a ża m y j e z n o w u ty m sam ym szczep em , co p op rzed n io. P o m niej lub w ię c e j d łu g im p rzecią g u cza su zn a jd u jem y w e k r w i p a so rzy ty , z u p e łn ie o d p o w ia d a ją ce szczep o ­ wi nawrotowemu.

C i0H1 8 0 : m ają się one do s i e b i e — j a k m ów iliśm y—j a k aceton do odpowiedniego alkoholu drugorzędowego: przez p raw i­

dłowe, klasyczne w technice organicznej u tle n ie n ie z kam fory pow staje borneol.

D o stę p n a i n iedrog a m a te ry a pierwotna, z której się o trz y m u je kam forę i borneol (lub izoborneol) ł), olejek terp e n ty n o w y , j e s t p r o d u k te m d e sty la cy i żywicy, w y ­

ciekającej z nacięć robionych n a korze drzew iglastych, ta k rozpow szechnionych n a całej kuli ziemskiej. Główną część s kładow ą francu sk ieg o olejku t e r p e n t y ­ nowego stanow i w ęglow odór nien a sy c o ­ ny, pinen, którego skład i masa cząstecz­

kow a w y ra ż a się wzorem Ci0H16; różni się on od kam fory b rak ie m a to m u tlenu, od b orneolu zaś b rak ie m cząsteczki w o ­ dy. Z daw ałoby się n a p ierw sz y r z u t oka, że u tle n ia ją c pinen, o trz y m am y kamforę, dodając m u cząsteczkę w ody — borneol.

Byłoby t a k istotnie, g d y b y sto s u n e k ty ch dwu u tle n io n y c h postaci do węglow odo­

ru b y ł taki, j a k między acetonem i al­

koholem izopropylowym a propylenem , CH.,— C H = C H 2; CII3—CH (OH)— CH3;

CH3— C O - C H 3.

T a k j e d n a k nie jest: propylen, w ęglo ­ wodór ze wzorem C3H6, j e s t tylko jeden, podczas g d y węglowodorów ze s k ładem C1 0H16 naliczyć można więcej niż sto pięćdziesiąt. B rak izomeronów w przy ­ p a d k a c h niezłożonych, ich w y tw a r z a n ie się w złożonych j e s t zjaw isk iem zn anem chem ikow i - organikowi, zgadzającem się z te o ry ą i potw ierd zającem ją . Między owem i licznem i węglow odoram i ze sk ła ­ d em C10 H i6 m usi być j e d e n taki, k tó ry do kam fo ry i borneolu j e s t w t a k im s to ­ su n k u , j a k propylen do a c eton u i alko­

holu izopropylowego, lecz to nie j e s t pi­

nen. J e s t to kam fen. U tleniając kam-

•) K am fora przez zred u k o w a n ie daje n ie j e ­ den a lk o h o l d ru g o rzęd o w y le c z dw a: borneol i izo b o rn eo l, k tóre o d w ro tn ie przez u tlen ien ie oba dają tę ż sam ą kam forę. P o m ija m y tutaj to p o w ik ła n ie. N a d to kam fora s y n te ty c z n a różni

| się od k am fory z w a w r z y n o w c ó w w ła sn o ścią

j op tyczn ą: zd o ln o ścią sk ręcania p ła sz c z y z n y pola-

! ry z a c y jn e j. Własność ta nie w p ły w a jednak na

j jej zastosowania.

(7)

Ni 43 W SZEC H SW IA T 679

fen, j a k to robił ju ż B e rth e lo t w ro k u

1 8 5 8 , o trz y m a m y również j a k on k a m fo ­ rę, w w y d a jn o ś c i z resztą nie w y s ta rc z a ją ­ cej dla w y m a g a ń przemysłu; zam ieniając kam fen na wodzian, o trz y m a m y borneol (lub izoborneol). Zasadę z am ian y w ęg lo ­ wodorów z g ro m a d y etylenow ej na wo- dziany zaw dzięczam y również Berthelo- towi; on o trz y m ał rów nież alkohol z w y ­ czajny z e ty le n u i jeszcze łatw iej a lk o ­ hol izopropylowy z propylenu.

Odtąd, pod w a ru n k ie m łatw ego o trz y ­ m y w a n ia k am fenu, przygotow anie sztu cz­

ne kam fory i borneolu p r z e d s ta w ia ju ż te ty lk o trudności, k tóre te c h n ik p rz y ­ w y k ł przezwyciężać. O k a m fe n wszakże nie łatw o. P r z e m y s ł dzisiejszy potrafi j e d n a k zam ieniać, p rzy najm niej częścio­

wo, p in en w kam fen, co rozwiązuje s p r a ­ wę k om pletnie. K rótko opiszem y dwa sposoby, p ro je k to w a n e obecnie dla u r z e ­ c z yw istn ienia tej przem iany.

l) Przez działanie gazu chlorow odo­

ro w ego n a olejek t e r p e n ty n o w y o t r z y ­ mano przeszło sto la t te m u s u b sta n c y ę sta łą , chlorek t e r p e n ty n y , k tó ry j e s t w rzeczyw istości ch lorkiem pinenu. J e s t to s u b s ta n c y a top liw a około 125° o za­

p a c h u kam fo ro w ym , co przyczyniło się do n a d a n ia j e j niesłusznej nazwy k am fo ­ r y sztucznej. P o stac i stałej to w arzy szy część ciekła, k t ó r ą należy sta ra n n ie od­

dzielić. Zależnie od okoliczności roboty, ilość tego p ły n u j e s t bardziej lub mniej obfita. B erthelot, k tó ry zbadał tę reak- CK> w ykazał, w j a k ic h w a r u n k a c h tę uciążliw ą p rzym ieszkę m ożna sprow adzić do m inim um . S ta ły chlorek pinenu za­

pom ocą różn ych sposobów można prze­

m ienić w k a m fe n albo e te r borneolowy.

Chlorek p inen u j e s t p r o d u k te m d od a­

nia k w a s u chlorowodorowego do w ę g lo ­ wodoru: zd aw ałoby się więc, że dość j e s t odjąć od su b s ta n c y i <ej k w a s chlorowo­

dorowy, by o trz y m ać z pow ro tem pinen.

W rzeczyw istości owo w yelim inow anie k w a s u chlorowodorowego j e s t rzeczą t r u ­ dną, a g d y się n a w e t uda, o trz y m u je się j u ż nie pinen lecz kam fen. B erthelot, og rze w ają c s ta ły c hlorek z solą alkalicz­

n ą słabego k w a su , n a p rz y k ła d z m ydłem otrzym y w ał kam fen. J a k widzimy, imię

sław nego uczonego sp o ty k a się p rzy w s z y s tk ic h rea kc ya ch u ż y w a n y c h w ty m procesie i —rzecz p e w n a —że g d y b y um y sł je g o był mniej s p ek ulacyjny m , w y p o s a ­

żyłby on F r a n c y ę w p rzem y sł ka m fo ry s y n te ty c z n e j. Proponowano i inne s p o ­ soby o trz y m y w a n ia kam fenu k o r z y s tn ie j­

sze, w szy stkie one j e d n a k biorą począ­

te k z tego sam ego źródła: działania alkali wolnego lub słabo związanego n a chlo­

re k pinenu ]).

2) I n n a m eto d a tec h niczna polega n a w y e lim in ow a n iu k w a s u chlorow odorow e­

go w postaci ch lorku nierozpuszczalnego w środow isku reakcyi. W e d łu g w sk a z ó ­ wek p a te n tu uczonych f ra n c u s k ic h Be- hala, M agniera i Tissiera, działa się w roz­

tworze kw a su octowego i u ż y w a się octa­

n u ołowiu 2), e lim inując ty m sposobem k w a s chlorowodorowy w postaci ch lork u ołowiu. Kamfen o trz y m u je się w ty m przy p a d k u razem z estrem octow ym bor­

neolu i izoborneolu; za podw yższeniem te m p e r a t u r y re a k c y i tw orzenie się e s tr u przew aża. E s t r y te łatw o j e d n a k przez p roste zm ydlenie przem ienić w odpowie­

dnie alkohole.

P rzem iana ch lorku p in en u w kam fen, borneol czy izoborneol n a stę p u je w s k u ­ te k izom eryzacyi, p ow stającej po odszcze- pieniu k w a s u chlorowodorowego. Otóż, w ed ług kilku chemików, z resztą może n iez b y t z rzeczą obeznanych, czyn nik ten p rze d s taw ia poważną niedogodność;

po dodaniu go bowiem pow staje in n y ro­

dzaj izom eryzacyi parazytow ej, o b jaw ia ­ jącej się pow sta w a nie m pły nn ego c h lo r­

ku, co sta n o w i s tr a tę i zniew ala do no-

P ro p o n o w a n ą zasadą b y ł łu g p o ta ż o w y a lk o h o lo w y , w o d n y , albo a lk o h o lo w y ro z tw ó r am oniaku, anilina, m e ty lia k w ro ztw o rze w odno- alk o h o lo w y m , d w n m e ty lia k , p ip eryd yn a, n ik o ty ­ na i t. d ; z k w a só w : k w a s s te a r y n o w y , k w a s o c to w y , n a w e t fen o l, ja k w doskonałej m eto d zie R e y c h le r a .

2) B y ł d aw n iej w ty m sam ym celu p ropono­

w a n y o cta n srebra. P ro p o n o w a n o ró w n ie ż 80%

k w a s m ró w k o w y , u ży w a ją c w ty m celu dobrze w y s u s z o n y c h m ró w cza n ó w a lk a liczn y ch , o ło w iu lub g lin u , w s z y s tk ic h so li m eta lic zn y ch , k tó ry ch ch lork i— zdaje się — są n ierozp u szczaln e w k w a ­ sie m ró w k o w y m .

(8)

680 W SZEC H ŚW IA T JV» 43

wej sery i m anip ulacyj d o d a tk o w y c h . Czy nie u d ałob y się j e d n a k w yw ołać izome- ryzacy i bez użycia tego czy nnika? P r ó ­ by jeszcze d a w n ie jsz e pozw alały się t e ­ go spodziewać. B o u c h a rd i L afo nt s tw ie r ­ dzili, że g o rą c y olejek te r p e n ty n o w y o g rza n y z k w a s a m i (octowym, m ró w k o ­ wym, benzoesow ym ) daje e s t r y o d p ow ia­

d ające borneolowi i izoborneolowi; p r ó ­ bowano i inn y ch k w asów 1), lecz m e to ­ dy te p ra k ty c z n ie nie b ę d ą p raw d o p o ­ dobnie mogły w y tr z y m a ć p o ró w n a n ia z poprzedniemi.

Po o trzym an iu e s tr u borneolowego, n a p rz y k ła d o ctanu borneolu, z m y d la się go i o trzy m u je się alkohol terpe no w y , n astę p n ie oczyszczany przez k ry sta liz a- cyę; to w szystko nie p r z e d s ta w ia ż a d n y ch trud ności. By dopiąć zam ierzonego celu, to j e s t o trzy m ać kam forę, pozostaje u tle ­ nić borneol albo m ieszaninę born eo lu z izobcrneolem; to przejście od alkoholu drugorzędowrego do k e to n u odpowiedniego, czynność teo retyczn ie t a k e le m e n ta rn a , skoro tylko p rze jd zie m y b r a m ę fab ry c z ­ n ą — s ta je się p rzedm io tem rozlicznych prób. Pow odzenie przedsięw zięcia z a le ­ żeć może od w y b o ru znalezionego i o s ta ­ tecznie z a ap ro b ow anego ro ztw o ru . P o ­ d łu g p a te n tu u czonych fra n c u s k ic h w y ­ żej w ym ienionych, w c h a ra k te r z e ś ro d k a u tle n ia ją ce g o u ż y w a się n a d m a n g a n ia n u potasow ego rozpuszczonego w acetonie z w y c z a jn y m 2). Te sam e śro d k i w p r o ­ cesie u tle n ia n ia u ż y w a n e z re s z tą w znacznej ilości robó t p rze m y sło w y ch , w szczególności zaś w s y n te z a c h w a n ili­

n y i aliz ary n y . Pojm ie te rozliczne p r ó ­ b y i ich konieczność ten, kto zważy, że mimo licznych n iez b ę d n y c h m anipu lacy j udało się o trz y m a ć przez ta k i s z e r e g p rze­

mian, 50 do 60 kg kam fo ry ze 100 kilo­

g ram ó w olejku terp e n ty n o w e g o . Pro-

') K w a sy : trój c h lo r o o c to w y , s z c z a w io w y , s a ­ li c y lo w y , o r to e h lo r o b e n z o e so w y .

!) P ro p o n o w a n o w ty m sa m y m c e lu n ad ­ m an gan ian w ro z tw o r z e w o d n y m , c h lo r 1 pod­

c h lo r y n y , k w a s a z o ta w y sam lu b ro z tw o r z e w k w . a z o to w y m , p o w ie tr z e i tle n zo zo n izo w a - n e, lu b sam o p o w ie tr z e i tle n w o b e c n o śc i k a ­ ta liza to r ó w .

je k t o w a n e uproszczenie polega n a tem , by nie w y k o n y w a ć p rzed w stępn eg o zmy- d lania e s tró w borneolu, lecz o drazu u t l e ­ niać te e s try , n a p rz y k ła d octan borneolu, zapomocą b e zw odn ika chrom owego lub m ie sz an in y d w u c h ro m ia n u p o tasu z k w a ­ sem siarko w ym .

N a jw a ż n ie jsz y m krokiem n a drodze u d o s k o n a le ń w tej gałęzi prze m y słu b y ­ łoby o trz y m an ie bezpośrednie k a m fo ry z olejku terp e n ty n o w e g o zapomocą izo- m eryz ac yi i u tle n ia n ia jed n o c z e sn e g o lub n a stępczego bez stopni przejściow ych:

kam fenu, borneolu i izoborneolu, i ich estrów . Po tem, co było wyżej po w ie ­ dziane, o uto pijności takiej p r ze m ia n y wobec pojęć dzisiejszych o budowie t e r ­ penów i kam fo ry, może się w ydać sprze- cznem pow racanie 'do tego w zak o ń cz e ­ niu. Sprzeczność t a j e s t j e d n a k pozorną;

poczęści zm niejszona j e s t przez dodanie słowa „izom eryzacy a“, k tó re o dpow iada z ja w isk u w ędrów ki cząsteczkowej t a k częstej w tej k a te g o ry i s u b sta n c y j;

a wreszcie nie j e s t rzeczą r z a d k ą o b s e r­

wować postęp w iedzy ta m w łaśnie, gdzie robi ona zw ro t do pojęć porzuconych.

G e rha rd, je d e n z p rotago n istów chemii o rg anicznej, w której rozw oju s y n te z a o d g ry w a ła ta k w ielk ą rolę — powiedział już, że „siła w italisty c zn a s a m a działa przez s yn tezę". A czyż c h im e ra s ta r y c h alchem ików , prze m ia n a p ierw iastkó w , nie p ow staje dziś znów ze sw ych popiołów ze zjaw ieniem się n o w y c h o d kry ć w dzie­

dzinie ra d y o a k ty w n o śc i? W końcu, czyż podobny los nie oczekuje owej g ra n ic y m iędzy m a te ry ą a energią, narzuconej przez geniusz Lavoisiera, granicy, z k t ó ­ r ą t a k zżył się um ysł ludzki.

IV.

W yżej w y kazyw aliśm y możliwość p r z e ­ kro czen ia j e d n y m skok iem tru d n o ś c i na drodze od olejku te rp e n ty n o w e g o do kam fory. Nie łudząc się co do s z y b k ie ­ go o d k ry c ia ta k w sp an iałego ro zw ią z a ­ nia, m ożna zadać sobie j e d n a k p y tanie, j a k a p rzyszło ść z g o tow ana j e s t dla owe­

go zespołu m ądrze o p racow anych i dro-

(9)

M 43 W SZEC H ŚW IA T 681

biazgow o s tu d y o w a n y c h badań, stresz- i

czonych przez n a s wyżej?

N astęp n ie, czy zwycięży kam fora s y n ­ te ty c z n a czy k am fora z waw rzynowców ? Czy k u l t u r a drzew kam forow ych ulegnie te m u sa m e m u losowi, co k u l tu r a m a ­ r z a n n y lub indygow ca; czy też o d w r o t­

nie, ru sz to w a n ia s y n te ty c z n e zaw alą się, z ostaw iając jed yn ie śla d y cie k a w yc h lecz bezpłodnych usiłowań?

T ak j a k tego w y m a g a w yroczne p r a ­ wo akcyi i reak cy i, podobnie j a k w s z y s t­

kie o bjaw y życia tw orzą zarodki choro­

bliwe — u k a z a n iu się nowej gałęzi p r z e ­ m y słu to w a rz y sz ą n a ty c h m ia s t sympto- m a ty ekonomiczne lu b naukow e, zdolne zagrozić je j rozwojowi.

Różnica między cenam i stałem i k u p n a i sp rzedaży kamfory, u s ta n o w io n a przez 1

rzą d jap o ń s k i, dowodzi, że nie tru d n o mu będzie w y tr z y m a ć k ó n k u re n c y ę fab ry k zachodnich; — śmiało więc można t w i e r ­ dzić, że p rz e d s ię b io rs tw a d o starczające kam forę w cenie wyższej p o n a d 500 fran­

ków za 1 0 0 k ilog ra m ów nie m ają ża­

dn y c h szan s powodzenia.

Inne niebezpieczeństw o, to postępow y w z ro s t ceny olejku terp e n ty n o w eg o , k tó ­ ra, z 70 frank ó w za 100 kg w ro ku 1900, podniosła się do 125 franków , w 1907 roku.

Być może na w e t, że k a m fo ra tego czy inneg o pochodzenia nie zachowa przez długi czas tak ie g o znaczenia, j a k i e ze w zg lędu na f a b ry k a c y ę celuloidu posiada dzisiaj. W y tw ó rc y celuloidu, ostrzeżeni k ry z y s e m 1904 roku, w idzieliby c h ę tn ie in n ą m a te ry ę zdolną z a stąpić lub p r z y ­ n a jm nie j dopełnić kamforę. Każdy z r e ­ sztą wie, że połączenie w j e d n y m roz­

tworze s ta ły m dw u ta k p a ln y c h m ateryj j a k n itroceluloza i k am fora nie j e s t wol­

ne od n ieb e z p ie c z e ń stw a ani dla w y t w ó r ­ cy, ani dla nabyw cy; dziś w b r a k u c z e ­ go innego s ta ra n o się nieb e z pie c z e ń stw o to zmniejszyć, w łączając do m ieszaniny p e w n e dobrze w y b r a n e s u b s ta n c y e . C e ­ luloid a z nim k a m fo ra w y jd ą n a t y c h ­ m iast z użycia, jeżeli pojaw i się nowa m a te ry a z zale ta m i p lasty czn o ści i t. p.

celuloidu lecz bez w ad jego.

Te uw a g i pe sym istyczne są j e d n a k t r o ­ chę przedw czesne. W chw ili obecnej przem ysł w y tw a rz a kamforę s y n te ty c zn ą , k tó ra robi k ó n k u re n c y ę n a tu ra ln e j; dało się to ju ż odczuć w widocznem zniżeniu cen y k am fory egzotycznej. Inne podobne w y p a d k i w ykazują, że w walce tego r o ­ d zaju z w ycięstw o zawsze było po s tr o ­ nie laborato ry um ; można mieć nadzieje, że i w tym razie będzie to samo; szczę- I ścia tego życzym y nowej gałęzi p rze­

mysłu.

Tłum. M. S.

I S U R O G A T Y S O L I K U C H E N N E J U P L E M I O N M U R Z Y Ń S K I C H 1).

Bunge s ta ra ł się przez cały szereg b a ­ dań e k s p e r y m e n ta ln y c h i etnograficznych ro zs trz y g n ą ć p y tan ie , j a k należy t łu m a ­ czyć s ta łe u ludzi zapotrzebow anie soli k u c h e n nej, ja k o dom ieszki do pokarm ów.

Z b adań tych okazało się, że soli k u ­ chenn ej u ż y w a ją ludy roślino - lub w szystkożerne, żywiące się zaś w yłącz­

nie m ięsem (myśliwi, ry b ac y, pasterze) nie używ ają je j wcale. A n aliza zaś po­

k a rm ó w w ykazała, że roślinne zaw ierają dużo polasu, a mało sodu — m ięsne zaś odw rotnie. Sole potasow e odciągają sód z naszego cia ła — to w y ja ś n ia zatem w zu­

pełności potrzebę soli sodowych u ludów, biorący ch p o k a rm roślinny.

T e m u objaśnieniu B ungego sprzeciw ił się L. Lapicąue, dlatego, że wielo p l e ­ mion m u rz y ń s k ic h u żyw a nie soli k u ­ c h ennej, lecz popiołów roślin, z a w ie ra ją ­ cych bardzo dużo potasu, j a k w y k a z a ły analizy L a p ic ą u e a pow tórzone przez B u n ­ gego. B unge j e d n a k obstaje przy swem tw ierd zeniu, na podstaw ie udzielonej mu przez m isyonarza S c h w a rtz la obserw acyi, że ludy u ż y w a jąc e popiołów roślinnych, p o rzu c a ją ten zwyczaj, skoro ty lk o m ają

!) B u n g e , JDie K o ch sa ltz-S u rro g a te der N e- g ersta m m e. Z sitsc h r ift fur B io lo g ie , li)08, to m L I, zesz. I, str, 105.

(10)

682 W SZ E C H SW IA T JMI 43

sposobność o trz y m a n ia soli k u c h e n n e j, i na p o dstaw ie całego s z e re g u analiz u ż y w a n y c h przez m u rz y n ó w w różnych s tr o n a c h Afryki popiołów roślin n ych , k tó re w y k a z u ją, że wiele z nich z aw iera bardzo wiele soli sodow y ch. W ro zp ra ­ wie tej p r z y ta c z a a n alizy 7 tak ich pró­

bek.

P ie rw sz a p ró b k a takiej soli pochodziła z B e rb e ra ti w Kongo fra n c u s k ie m , a d o ­ s ta rc z y ł m u je j prof. Lapicąue z P ary ża.

Był to nie popiół lecz osad z w odnego w y c ią g u popiołu, rozpuszczalny p raw ie bez r e s z t y w wodzie. A naliza ch em icz­

na w y k a z a ła , że n a 1 ró w n o w a ż n ik po­

ta s u p r z y p a d a w nim 0,0063 ró w n o w a ż ­ n ik a sodu.

D r u g a p ró b k a pochodziła z części nie­

podległej Kongo, a o trz y m ał j ą od Frć- dericąua. Były to k a w a łk i p rę tó w sol­

nych, k tó re o trz y m u ją tu b y lc y z roślin w o d n y c h przez w ym ycie w odą ich popio­

łów i odparow anie w fo rm ach półcylin- dry cz n y c h . P r ę ty te, bardziej zb ite lub porow ate, zależnie od tśgo, czy pocho­

dziły z dolnej, czy górnej części formy, są b a r w y szarej od dom ieszki węgla, roz­

pu sz cz a ją się w wodzie i m a ją odczyn zasadowy. Na 1 ró w n o w a ż n ik p o tasu p rzy p a d a t u 0,0131 ró w n o w a ż n ik a sodu.

Popiół ro ślin n y z k r a j u A ngoni B u n g e o trz y m ał od m is y o n a rz a S c h w a rtz la przez p o ś re d n ic tw o d-ra A b d e rh a ld e n a . J e s t to ju ż nie w yciąg z popiołu, lecz sam po­

piół o trz y m a n y z drzew a i naw ozu k o ­ ziego. M urzyni d oda ją go do p o tra w z a ­ wsze ty lk o w form ie r o z tw o ru wodnego- A naliza w ykazała, że zaw ierał on wiele ciał sta ły c h , zw łaszcza w ęgla, że r e a g o ­ w ał zasadow o, a n a r ó w n o w a ż n ik p o ta s u , p rzy p a d a ło 0,0314 ró w n o w a ż n ik a sodu.

C z te ry n a s tę p n e pró b k i B u n g e o t r z y ­ m ał od po d ró żn ik a a fr y k a ń s k ie g o J a n a Vischera.

Sól z Suak-B aum es. O trzy m u je się j ą z rośliny, w ję z y k u B ornu zw anej „ k ig u “, k tó ra j e s t dość dużym, ro zg a łęz io n y m k rz e w e m ro sn ą c y m w okolicach j e z i o r a Tsad od w yd m N g ig m i aż po b a g n a Di- koa. Szczep K a n e m b u ż y ją c y w okolicy tego je z io ra sporządza tę sól z k igu w ten sposób, że su szy n a słońcu zielo­

ne gałęzi w raz z liśćmi, spala je , popiół pozostały zbiera do lejk a zrobionego z si­

tow ia i zawieszonego n a d dołem w zie­

mi. Przez kilka dni sączy się przez ten lejek wodę, a w y m y ta przez n ią sól z b ie ­ ra się w dole. S tą d w y b ie ra ją j ą i g o ­ t u j ą całą noc n a d płomieniem z tra w , a wodę p a ru ją c ą uzupełniają, d o d ając ciągle świeżego roztw oru, aż wreszcie cały g a r n e k napełni się solą stężałą. Po roztłuczeniu naczy nia o trz y m u je się s to ­ żek solny, k tó ry ju ż idzie do handlu.

Soli tej używ ają prze d e w sz y stk ie m na m iejscu, w yłącznie ja k o p r z y p r a w y k u ­ chennej. Roztwór w odny r e a g u je obo­

ję tn ie , zaw iera dużo kw. solnego, s ia rk o ­ wego i fosforowego, w a p ń i magnez, a n a 1 ró w now ażnik potasu 2,52 ró w n o w a ż n i­

k a sodu.

Sól Bilma pochodzi z oazy Bilma głó­

wnie z południowej części tej doliny.

Cała okolica obfituje w sól. M ieszkańcy kopią okrągłe doły, m ające 2 —3 m ś r e ­ dnicy. T am z b ie ra się po k ilk u dniach roztw ór soli, a n a powierzchni tw o rzy się pow łoka soli, w y g lą d a ją c a j a k lód. p rze ła m u ją i s tr ą c a ją n a dno k ilk a k r o ­ tnie, póki dól się nie napełni. P ote m j ą zbie rają w formy z ziemi i suszą n a słoń­

cu. Całe k a r a w a n y osłów p rzy cho dzą corocznie do Bilma i za hreczkę albo c h u s tk i i inne w y ro b y p rzem ysłow e k u ­ p u ją ową sól. J e s t to ciało żółtawe, al­

kaliczne, zaw ierające dużo k w a s u s i a r ­ kowego, wapń, magnez, żelazo, fosfor, a sód i po tas w ty m s to su n k u , że na 1 rów no w a ż nik potasu p rzy p a d a 7,80 ró- wnow. sodu.

Sól M anga o trz y m u ją n a zachód od j e ­ ziora n a brzegu S a h a ry , gdzie ju ż k o ń ­ czy się w e g e ta c y a i ro zpoczynają się p a ­ g ó rk o w a te w y dm y piaszczyste, a wśród n ich małe doliny n iep o k ry te piaskiem . W nich to sól się w ziemi g rom adzi i z niej j ą w ydo b yw ają. J a k tylko sk o ń ­ czy się po ra deszczowa, szczep M anga przenosi się do t y c h okolic, z d ra p u je w y ­ tw o rzo n y po deszczu n a po w ierzchni zie­

mi osad soli, w y m y w a go w odą i o d p a ­ row u je w form ach podobnych do głow y c u k ru . Około 2 milionów tak ic h głów idzie rocznie w handel głównie do K a m e ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lapbook jest „książką” tematyczną, którą tworzy się na dany temat i w której tworzeniu uczeń aktywnie uczestniczy.. Dzięki lapbookom uczniowie

Być może zaś wystarczyłoby powiedzieć, że podstawowy podział to podział na użycia UR i UA i że użycie UR dzieli się na użycia URI (referencyjneStrawson&gt;

Wątpić należy wszak, by kult pątniczy ogniskował się od początku wokół obrazu Matki Boskiej Byszewskiej, adorowanego publicznie w manierystycznym kościele z

Grzywien Piaftrow Wagi Treceńfkiey ko- fztuie w Amfzterdamie 22.. Courtage albo pośrzednićlwo Kupieckie

Nauczyciel prosi uczniów, aby wyjaśnili, z czym kojarzy im się „puste mieszkanie”. Czy kojarzy im się raczej z mieszkaniem bez mebli, czy z mieszkaniem bez ludzi? Uczniowie

„Fakt ten może służyć wszystkim za przykład i uzasadnienie tego pewnika, że nawet w naszych czasach (w których głosi się niestety tak często zupełny rozdział państwa

Ludności żydowskiej zabroniony jest stały pobyt poza gettem7. Żydzi mieszkający poza gettem powinni osiedlić się w nim w terminie do 15 kwietnia

Może się zdarzyć, że zamiast aplikacji pobierzesz program, który na pierwszy rzut oka wygląda identycznie, ale tak naprawdę jest aplikacją stworzoną przez hakerów..