Jak oceniæ ryzyko pracy przy komputerze (7)
Stó³ (cd.)
4.3. Wysokoæ sto³u oraz siedziska krzes³a powinna byæ taka, aby zapewnia³a:
a) naturalne po³o¿enie koñczyn górnych przy obs³udze klawiatury, z zacho- waniem co najmniej k¹ta prostego miêdzy ramieniem i przedramieniem Sto³y do pracy z komputerem powinny byæ nieco ni¿sze ni¿ tradycyjne biurka, gdy¿ precy- zyjne ruchy potrzebne przy pracy z klawiatur¹ czy mysz¹ naj³atwiej siê wykonuje przy u³o¿eniu d³oni nieco poni¿ej ³okci. Wskazane jest dodatkowo podparcie przedramion na przedniej czêci sto³u lub pod³okietnikach fotela; w obu przypadkach ni¿sza wysokoæ sto³u czy biurka u³atwia wykonywanie pracy i zmniejsza zmêczenie r¹k.
O ile stosuje siê stó³ z regulacj¹ wysokoci blatu, nale¿y j¹ dobraæ tak, aby powierzchnia sto³u znajdowa³a siê lekko poni¿ej wysokoci ³okcia.
Zaleca siê, aby stó³ mia³ wysokoæ zapewniaj¹c¹ naturalne u³o¿enie r¹k i zapewnia³ dobr¹ precyzjê ruchów. Stó³ do pracy z komputerem powinien mieæ wysokoæ 700-720 mm, aby klawiatura znajdowa³a siê na wysokoci ³okcia u¿ytkownika lub lekko poni¿ej. Stó³ powi- nien mieæ g³êbokoæ przynajmniej 800 mm, co zapewnia wystarczaj¹c¹ iloæ miejsca dla naturalnego u³o¿enia r¹k przy pracy oraz swobodê dla nóg pod sto³em.
b) odpowiedni k¹t obserwacji ekranu monitora w zakresie 20-50° w dó³ (li- cz¹c od linii poziomej na wysokoci oczu pracownika do linii poprowadzo- nej od jego oczu do rodka ekranu), przy czym górna krawêd ekranu monitora nie powinna znajdowaæ siê powy¿ej oczu pracownika Dopuszczalny k¹t obserwacji ekranu monitora wynosi 20-50° w dó³, patrz¹c od linii pozio- mej na wysokoci oczu pracownika do linii poprowadzonej od jego oczu do rodka ekranu.
Oznacza to, ¿e górna krawêd monitora powinna siê znajdowaæ najwy¿ej na wysokoci oczu siedz¹cego u¿ytkownika lub (lepiej) lekko poni¿ej.
Przy zbyt wysoko umieszczonym monitorze jest d³u¿sza droga wzroku pomiêdzy doku- mentem, ekranem i klawiatur¹, czego efektem jest wiêkszy wysi³ek oraz bóle szyi bêd¹ce skutkiem nienaturalnego u³o¿enia g³owy.
c) odpowiedni¹ przestrzeñ do umieszczenia nóg pod blatem sto³u
W przypadku pozycji siedz¹cej cia³a konieczne jest istnienie wystarczaj¹cego poziomego, pionowego i bocznego przewitu pomiêdzy tu³owiem oraz koñczynami dolnymi u¿ytkowni- ków a elementami stanowiska pracy. Przestrzeganie tych wymagañ zapewnia: komfort,
³atwoæ u¿ycia wyposa¿enia i wykonania zadañ, bezpieczeñstwo oraz ³atwoæ siedzenia lub stania.
Odpowiednia wysokoæ dolnej krawêdzi sto³u ma zapewniæ wystarczaj¹c¹ iloæ miejsca na nogi, zw³aszcza u¿ytkownikom o wysokim wzrocie. Miejsce dla nóg pod sto³em powinno mieæ wymiary: wysokoæ min. 650 mm, szerokoæ min. 800 mm, g³êbokoæ min. 700 mm.
4.4. Powierzchnia blatu sto³u powinna byæ matowa, najlepiej barwy jasnej.
Faktura powierzchni blatu sto³u czy biurka powinna byæ matowa lub pó³matowa, by nie mêczyæ zbytnio wzroku ewentualnymi refleksami wiat³a pochodz¹cymi z otoczenia.
Zaleca siê stosowanie do blatu sto³u materia³ów o barwach jasnych, pastelowych. Nale¿y unikaæ koloru czarnego oraz bia³ego, szczególnie z po³yskiem, gdy¿ sprzyja to powstawa- niu odblasków.
Krzes³o
5.1. Krzes³o stanowi¹ce wyposa¿enie stanowiska pracy powinno posiadaæ:
a) dostateczn¹ stabilnoæ, przez wyposa¿enie go w podstawê co najmniej piêciopodporow¹ z kó³kami jezdnymi
Konstrukcja krzes³a powinna umo¿liwiaæ u¿ytkownikowi czêste zmiany pozycji cia³a. Aby ten cel osi¹gn¹æ, nale¿y zapewniæ: odpowiedni k¹t pochylenia siedziska, jednoczesne prze- mieszczanie siedziska i oparcia, piêcioramienn¹ podstawê krzes³a z rolkami oraz mo¿li- woæ obrotu osiowego krzes³a. Stabilnoæ krzes³a jest zapewniona, o ile rzut obrysu siedzi- ska nie wykracza poza obrys podstawy krzes³a.
Materia³, z którego wykonane s¹ rolki, powinien byæ dostosowany do rodzaju pod³o¿a. Na przyk³ad miêkkie rolki stosuje siê na pod³o¿u drewnianym, ceramicznym wzglêdnie z two- rzywa sztucznego. a rolki twarde do wyk³adzin dywanowych.
Krzes³a tradycyjne (nieobrotowe), jak i fotele obrotowe bez kó³ek nie nadaj¹ siê do pracy z komputerem, gdy¿ wymuszaj¹ wadliw¹ postawê cia³a. Stosowane w niektórych biurach
klêczniki lub du¿e pi³ki gimnastyczne jako siedziska do pracy z komputerem s¹ wskaza- ne jedynie jako rodek dla tymczasowej zmiany pozycji.
b) wymiary oparcia i siedziska, zapewniaj¹ce wygodn¹ pozycjê cia³a i swo- bodê ruchów
Krzes³o, podobnie jak stó³, powinno byæ dobierane w zale¿noci od rodzaju i charakteru wykonywanej pracy. Jeli na danym stanowisku jest wykonywana praca o charakterze ci¹- g³ym, na przyk³ad wprowadzanie danych czy projektowanie wspomagane komputerowo, to wymagania co do parametrów ergonomicznych powinny byæ wy¿sze. Jeli natomiast na danym stanowisku przewiduje siê wykonywanie prac o charakterze dorywczym, to wów- czas wystarczy krzes³o spe³niaj¹ce wymagania podstawowe.
Zaleca siê, aby oparcie zapewnia³o plecom u¿ytkownika podparcie we wszystkich pozy- cjach siedz¹cych. Oparcie powinno mieæ maksymaln¹ wypuk³oæ na wysokoci czêci lê- dwiowej krêgos³upa. Górna krawêd oparcia powinna siê znajdowaæ nieco poni¿ej pozio- mu ³opatek, dziêki czemu ruchy górnej czêci tu³owia nie bêd¹ ograniczane.
c) regulacjê wysokoci siedziska w zakresie 400-500 mm, licz¹c od pod³ogi Wysokoæ krzes³a powinna wystarczaj¹co zapobiegaæ pochylaniu krêgos³upa i zwiêkszaniu wysi³ku przy wstawaniu i siadaniu, powinna tak¿e pozwalaæ na uzyskanie odpowiedniej przestrzeni dla nóg.
Zaleca siê siedzisko ustawiæ na takiej wysokoci, aby przy swobodnym ustawieniu stóp na pod³odze zachowany by³ k¹t prosty w kolanach. Wysokoæ ustawienie siedziska nie powin- na byæ zbyt du¿a, aby stopy nie utraci³y pe³nego styku z pod³og¹ i nie powstawa³ nacisk krawêdzi siedziska na doln¹ powierzchniê uda u¿ytkownika.
d) regulacjê wysokoci oparcia oraz regulacjê pochylenia oparcia w zakresie:
5° do przodu i 30° do ty³u
Oparcie krzes³a powinno mieæ mo¿liwoæ regulacji k¹ta pochylenia, dziêki której u¿ytkow- nik mo¿e ustawiaæ pochylenie oparcia wed³ug swoich indywidualnych potrzeb. Zakres re- gulacji k¹ta pochylenia oparcia powinien wynosiæ do 5° ku przodowi i do 30° ku ty³owi.
Ustawiony przez u¿ytkownika k¹t pochylenia oparcia nie mo¿e ulegaæ zmianie pod naci- skiem cia³a. Zakres regulacji wysokoci oparcia powinien umo¿liwiaæ wygodne siedzenie w krzele zarówno osobom o niskim, jak i o wysokim wzrocie.
e) wyprofilowanie p³yty siedziska i oparcia odpowiednie do naturalnego wygiêcia krêgos³upa i odcinka udowego koñczyn dolnych
Oparcie zapewnia podparcie czêci lêdwiowej oraz obrêczy barkowej i górnej czêci tu³o- wia. Powinno ono byæ wypuk³e, wyprofilowane ku przodowi, na wysokoci odcinka lêdwio- wego winno ³agodnie przechodziæ w powierzchniê p³ask¹ lub wklês³¹.
Oparcie i p³yta siedzeniowa powinny byæ pokryte odpowiednio grub¹ warstw¹ miêkkiego, sprê¿ystego obicia tapicerskiego, najlepiej z materia³u naturalnego, antyelektrostatyczne- go. Powierzchnie siedziska i oparcia powinny byæ wykonane z materia³ów przepuszczaj¹- cych powietrze.
f) mo¿liwoæ obrotu wokó³ osi pionowej o 360°
Krzes³o powinno umo¿liwiaæ dokonywanie bezpiecznych obrotów wokó³ osi pionowej, przy zachowaniu jego stabilnoci i bezpieczeñstwa dla u¿ytkownika.
Mo¿liwoæ dokonywania pe³nych obrotów wraz z przesuwaniem fotela na rolkach u³atwia siêganie do elementów wyposa¿enia znajduj¹cych siê z ty³u lub poza zasiêgiem ramion u¿ytkownika.
g) pod³okietniki.
Pod³okietniki nie powinny utrudniaæ u¿ytkownikowi przyjmowania preferowanej pozycji roboczej. Powinny mieæ odpowiedni kszta³t oraz mo¿liwoæ przy³¹czenia lub od³¹czenia stosownie do potrzeb.
Pod³okietniki winny mieæ kszta³t nieutrudniaj¹cy swobody mchów i pozwalaj¹cy na dobre dosuniêcie fotela do sto³u, przy którym odbywa siê praca z klawiatur¹ i monitorem ekrano- wym.Cdn.
Jerzy Grabosz, Marcin Sikorski Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Zalecane wymiary stanowiska pracy z monitorem ekranowym
Organizacje m³odzie¿owe, praca spo³eczna i dyscyplina studiów
Jak ju¿ o tym wspomnia³em w poprzednim tekcie, po niepowodzeniu w dostaniu siê na studia wy¿sze, aby zwiêkszyæ swoje szanse w nastêp- nym roku, za rad¹ najbli¿szych wst¹pi³em w 1948 roku podczas praktyki w Stoczni Gdyñskiej do organizacji m³odzie¿owej OM TUR. Poci¹gnê³o to za sob¹ dalsze nastêpstwa w postaci przynale¿noci do Zwi¹zku M³odzie¿y Polskiej (ZMP), który powsta³ w roku 1948 przez po³¹czenie OM TUR z ZWM i innymi ówczesnymi organizacjami prokomunistycznymi.
W konsekwencji tego musia³em braæ udzia³ w zebraniach ko³a ZMP i s³u- chaæ uwiadamiaj¹cych ideologicznych referatów na temat historii ruchu robotniczego, walki klasowej, historycznej roli Zwi¹zku Radzieckiego itp.
Na pierwszym czy drugim roku studiów musia³em tak¿e sam przygotowaæ i wyg³osiæ jaki referat.
Na pochodzie pierwszomajowym trzeba by³o defilowaæ z czerwonym krawatem i w odpowiedniej koszuli, co mnie bardzo ¿enowa³o. Co jaki
czas podejmowano ró¿ne czyny spo³eczne i zobowi¹zania. I tak na przy- k³ad:
kiedy ca³a nasza grupa usuwa³a gruz w pobli¿u ¯urawia i oczysz- cza³a zabytkowy ³añcuch. Jeden z naszych kolegów, znany elegant, nosi³ ceg³y poprzez gazetê. By³ to okres kultu pracy fizycznej, wiêc na jego po- stêpowanie zareagowa³y póniej zgorszeniem i oburzeniem tak zwane czyn- niki spo³eczno-polityczne;
innym razem bralimy udzia³ w spisie analfabetów na terenie Gdañ- ska. Ka¿dy dosta³ w przydziale jak¹ ulicê, chodzi³ od mieszkania do miesz- kania i spisywa³ analfabetów;
której jesieni musielimy znów wzi¹æ udzia³ w wykopkach, zbieraj¹c ziemniaki za kopaczk¹ konn¹.
Od czasu do czasu na uczelni odbywa³y siê jakie masowe okoliczno-
ciowe wiece z udzia³em prawie wszystkich studentów i pracowników Poli- techniki. Taki wiec odby³ siê na przyk³ad po mierci Stalina.
Bywa³y tak¿e wydarzenia bezporednio wstrz¹saj¹ce naszym rodowi- skiem. Pamiêtam na przyk³ad, jak w 1950 roku tak zwany Apel Sztok- holmski, wystosowany przez wiatowy Ruch Obroñców Pokoju w sprawie zakazu u¿ycia broni j¹drowej, jeden z kolegów z wy¿szego roku studiów podpisa³ lekkomylnie jako August Bêcwalski. Zrobiono z tego wielk¹ afe- rê polityczn¹. Na sali zgromadzono studentów z ca³ego naszego wydzia³u i aktywni dzia³acze polityczni potêpiali bezlitonie delikwenta. Jeden z nich histerycznie rozdziera³ na sobie koszulê dla spotêgowania protestu. Tylko kolega czy przyjaciel winowajcy odwa¿nie i rzeczowo stara³ siê sprowadziæ sprawê z aspektu politycznego do lekkomylnego wybryku m³odoci. Bez- skutecznie. Skoñczy³o siê to usuniêciem winnego z uczelni. Uda³o mu siê jednak studia odbyæ w innym miecie.
Ca³y czas przynale¿noæ do ZMP bardzo mi ci¹¿y³a. Ale jak siê uspra- wiedliwia³em sam przed sob¹ wymusi³a to na mnie rzeczywistoæ i ona te¿ nie pozwala mi obecnie wyst¹piæ z tej organizacji.
We wspó³¿yciu z kolegami stara³em siê byæ uczynny i uprzejmy.
I, jak mi siê wydaje, by³em lubiany. To, a tak¿e dobre wyniki w nauce
i prawdopodobnie nale¿enie do ZMP, spowodowa³o, ¿e wysuniêto moj¹ kan- dydaturê i zosta³em wybrany na starostê naszego roku (1949 rok). Dosz³o mi wiele obowi¹zków: interweniowanie w dziekanacie w sprawach rozk³a- du zajêæ, ustalania terminów egzaminów, zbieranie od kolegów indeksów i zanoszenie ich do poszczególnych katedr w celu wpisania wyników egza- minów, zaliczeñ, frekwencji itp.
Po drugim roku nauki wprowadzono dyscyplinê studiów. Nak³ada³a ona obowi¹zek uczêszczania na wszystkie wyk³ady i zajêcia. Do moich obo- wi¹zków, jako starosty, dosz³o jeszcze sprawdzanie obecnoci. W tym celu na ka¿dym wyk³adzie puszcza³em w obieg listê, na której podpisywali siê wszyscy obecni. Stara³em siê byæ jak najbardziej tolerancyjny. Dopiero gdy kto nie by³ obecny na kilku wyk³adach, stawia³em minus w odpowiedniej rubryce. Nieobecny musia³, zgodnie z obowi¹zuj¹cymi przepisami, przed- stawiæ jakie pisemne usprawiedliwienie, ja parafowa³em je i przekazywa-
³em opiekunowi roku, którym by³ jeden z naszych profesorów. To wszystko by³o pracoch³onne i k³opotliwe. Ponadto tego rodzaju kontrola mnie osobi-
cie nie odpowiada³a. Po prostu nie le¿a³o to w moim charakterze. W zwi¹zku z tym na jakim zebraniu, t³umacz¹c siê licznymi innymi zajêciami, popro- si³em o wybranie kogo do kontroli obecnoci na zajêciach. Jeden kolega zgodzi³ siê i sprawê mia³em z g³owy. Da³em mu wyranie do zrozumienia,
¿eby by³ te¿ tolerancyjny, a ja nie bêdê siê w nic wtr¹ca³. I tak zosta³o.
Zdarza³y siê tak¿e kontrole zewnêtrzne. Kiedy przyszli tacy kontrole- rzy i stwierdzili, ¿e wszyscy byli obecni z wyj¹tkiem starosty, to znaczy mnie. Ale akurat wróci³em od lekarza i mog³em pokazaæ odpowiednie za-
wiadczenie.
Innym razem dziekanat stwierdzi³, ¿e w pierwszym dniu po jakich
wiêtach by³a na wyk³adach du¿a absencja. Sprawdzono obecnoæ i wyzna- czono specjaln¹ komisjê, przed któr¹ nieobecni na wyk³adach musieli siê t³umaczyæ. Ja tak¿e musia³em stawiæ siê przed t¹ komisj¹. Sk³ada³a siê ona z dziekana i dwóch cz³onków. Dziekan zapyta³: Dlaczego nie by³ pan na wyk³adach w dniu...? Odpowiedzia³em zgodnie z prawd¹: - Bo ca³¹ noc jecha³em poci¹giem i zaspa³em.
Na drugi raz po przyjedzie proszê siê umyæ, co zjeæ i przyjæ na wyk³ady. Udzielam panu ustnej nagany!
Podobne nagany otrzymali i inni, którzy opucili wyk³ady.
Kiedy wyrazi³em siê doæ krytycznie o sensie formalnej dyscypliny pracy, dodaj¹c, ¿e mnie ona przeszkadza, a nie pomaga w nauce. Wypowied ta trafi³a widocznie, gdzie trzeba, bo sprawê tê poruszono na najbli¿szym zebraniu ZMP. Jeden z moich przyjació³ dosta³ polecenie uwiadomienia wszystkich o znaczeniu dyscypliny studiów oraz szkodliwoci wyst¹pieñ tych, którzy maj¹ co przeciwko niej, choæby nawet robili to bez z³ej woli. Wszy- scy zrozumieli, ¿e tu chodzi o moj¹ wypowied, choæ nie pad³o ¿adne na- zwisko. Referent mia³ póniej pewne wyrzuty sumienia w stosunku do mnie, jak to wyczu³em z jego zachowania siê, ale co mia³ zrobiæ? Takie dosta³ wytyczne od góry.
W przerwie semestralnej, po pi¹tym semestrze, mia³em nieprzyjemn¹ scysjê z dziekanem, którym wówczas by³ profesor Sz. Posz³o o rejestracjê na szósty semestr. Niemal wszyscy otrzymali j¹ warunkowo. Jako starosta roku zg³osi³em siê w tej sprawie do dziekana i próbowa³em wyjaniæ, ¿e jeden egzamin nie móg³ byæ zdany z powodu choroby egzaminatora, wielu kolegów zda³o inne egzaminy, lecz nie zd¹¿yli uzyskaæ w terminie wpisu, w³o¿yli wiêc do indeksu odpowiedni¹ informacjê, której nie uwzglêdniono.
Dziekan wyjani³, ¿e warunkowa rejestracja nie zostanie wpisana do in- deksu i nie chcia³ uznaæ zasadnoci mojego protestu. Poniewa¿ ja siê upie- ra³em przy swoich argumentach, zdenerwowa³ siê i wyrzuci³ mnie za drzwi.
Gdy ju¿ by³em w drzwiach, profesor Sz. zreflektowa³ siê i powiedzia³: Prze-
praszam, unios³em siê. Wtedy przestraszy³em siê, bo zrozumia³em, ¿e sobie mnie dobrze zapamiêta.
Stara³em siê jako starosta roku wszystkie sprawy, które do mnie nale-
¿a³y, za³atwiæ ku zadowoleniu kolegów. Tak¿e w nauce sz³o mi nie najgo- rzej. Wkrótce zorientowa³em siê z wypowiedzi kolegów zaawansowanych w dzia³alnoci spo³eczno-politycznej na szczeblu ZMP lub PZPR, ¿e moje notowania w tych ko³ach wzrastaj¹ i mogê siê spodziewaæ jakich propozy- cji, awansu politycznego czy czego w tym rodzaju. Bardzo mi to nie odpo- wiada³o. Postanowi³em jako temu przeciwdzia³aæ, ale tak, aby sobie za bardzo nie zaszkodziæ. Czeka³y mnie przecie¿ egzaminy dyplomowe, na- kazy pracy itp. Wkrótce nadarzy³a siê sposobna okazja.
Na koñcu szóstego semestru mielimy zdawaæ egzamin z podstaw mark- sizmu-leninizmu. Nie pamiêtam ju¿, kto i z jakiej okazji wyst¹pi³ z propo- zycj¹ podjêcia zobowi¹zania, aby ten egzamin zdaæ z wynikiem co naj- mniej dobrym. By³o to na zebraniu naszego roku, które prowadzi³em jako starosta. Po wp³yniêciu wniosku wyst¹pi³em przeciwko niemu, argumentu- j¹c, ¿e mamy przecie¿ wiele innych egzaminów, zakoñczenie projektu dy- plomowego, przygotowanie siê do egzaminu koñ- cowego i inne obowi¹z- ki. Dyplom powinnimy zrobiæ w terminie, bo przecie¿ przemys³ okrêtowy potrzebuje nowych kadr i tak dalej. Stara³em siê przy tym sprawiaæ wra¿e- nie za¿enowanego i naiwnego, kieruj¹cego siê dobr¹ wol¹, lecz niewiado- mego wa¿noci i wy¿szoci przedmiotu ideologicznego nad ca³oci¹ przed- miotów fachowych. Cel swój osi¹gn¹³em, awans przesta³ mi groziæ.
W kilka lat póniej kolega, gdy siê dowiedzia³ ode mnie o motywach, jakimi siê wówczas kierowa³em, powiedzia³: Nigdy bym siê tego nie do- myli³.
Starost¹ by³em jeszcze przez krótki czas, póniej zrezygnowa³em z tej funkcji i wybrano kogo innego. Natomiast w ZMP by³em znacznie d³u¿ej, a mianowicie a¿ do roku 1957, do chwili rozwi¹zania tej organizacji.
Na uczelni dzia³a³o ponadto Zrzeszenie Studentów Polskich (ZSP), Ko³o Studentów Techniki Okrêtowej Korab i Akademickie Zrzeszenie Sporto- we (AZS). By³y te¿ inne organizacje, ale z nimi nie mia³em nic wspólnego.
ZSP by³o organizacj¹ ideowo-wychowawcz¹, której zadaniem mia³a byæ poprawa warunków nauki i bytu studentów. Jako starosta musia³em od czasu do czasu chodziæ na jakie zebrania organizowane przez ZSP.
Bardzo mi³o wspominamy z kolegami ko³o Korab. Mia³o ono przed- wojenne tradycje, dzia³aj¹c od 1924 roku, ³¹cz¹c i pomagaj¹c m³odzie¿y polskiej przed 1939 rokiem w studiach na Politechnice w Gdañsku. Przyjê- cia do Korabia odbywa³y siê na tak zwanym Balu «Murzynów». Ko- rab mia³ u³atwiaæ studia miêdzy innymi przez za³atwianie praktyk, po- moc przy wykrelaniu linii teoretycznych itp. Z okazji jakiego jubileuszu
Korabia, jeli dobrze pamiêtam, zosta³a wydana tak zwana Jednod- niówka, która nie spodoba³a siê ówczesnym w³adzom politycznym. Pro- wadzono w zwi¹zku z tym jakie postêpowanie, ale to wszystko odbywa³o siê na wy¿szych latach studiów i dla nas nie by³o jasne, o co chodzi. Mo¿na siê by³o jedynie domylaæ.
Nale¿a³em tak¿e do Sekcji ¯eglarskiej AZS: remontowa³em jachty w przy- stani w Wis³oujciu, by³em na dwóch obozach ¿eglarskich i zdoby³em sto- pieñ sternika. Od tego czasu zaczê³y siê moje przygody ¿eglarskie. Ze wzglêdu na trudne do za³atwienia formalnoci zwi¹zane z uzyskaniem zezwolenia na wyjcie w morze, przerzuci³em siê zdecydowanie na wody
ródl¹dowe.
Tadeusz Witalewski Absolwent Politechniki Gdañskiej
... tu Studencka Agencja Radiowa ..."
Wspomnienie to dedykujê mojej ¯onie Danucie
Wszystko p³ynie" powiedzia³ filozof. Ale mimo up³ywu czasu nasze Radio" ze swoj¹ specyficzn¹ atmosfer¹ i kli- matami, tak czêsto powraca do mnie, jak gdyby to pierw- sze spotkanie z nim mia³o miejsce wczoraj. A przecie¿ od owego padziernikowego dnia 1966 roku wyros³y ju¿ dwa pokolenia. Wówczas to pierwszy raz w ¿yciu siedzia³em w prawdziwym studiu radiowym, przed prawdziwym mikro- fonem i próbowa³em" tekstów przed prawdziwym redak- torem dy¿urnym. By³ nim Andrzej B³aszkiewicz Gene- ra³. Zrobi³ mi wtedy nadziejê na wspó³pracê. Póniej przez parê tygodni zagl¹da³em do pokoju redakcyjnego, obser- wuj¹c, jak siê pracuje w tym tyglu", przys³uchiwa³em siê nagrywanym audycjom, przegl¹da³em scenariusze.
A¿ razu pewnego...zici³o siê. Zaanga¿owa³a mnie Ewa Pol- kowska i to od razu do s³uchowiska wg Dziejby lenej" Lemiana. Rola Pustelnika, pi¹cego i ni¹cego, polega³a m.in. na chrapaniu. Dla urealnienia sytuacji i oczy- wicie dla...wygody wykonawcy w studiu u³o¿ylimy auten- tyczne pos³anie. W takich warunkach nie mo¿na by³o za- graæ inaczej, jak tylko realistycznie. I wówczas okaza³o siê,
¿e owo tak bardzo auten- tycznie zagrane chrapanie ujawni³o moje nikomu do tej pory nieznane zdolnoci ak- torskie. Od tej pory anga¿owano mnie do s³uchowisk bez
¿adnych ju¿ w¹tpliwoci, a moi dowcipni koledzy wyko- nawcy i realizatorzy, fakt u³o¿enia pos³ania w studio sko- mentowali mniej wiêcej tak: ...on ju¿ od pocz¹tku pilnowa³ swego miejsca w studiu, w dzieñ i w nocy. To bêdzie dobry nabytek, bo wie czego chce".
I tak pop³ynê³y tygodnie, miesi¹ce i lata wspó³pracy ze wspania³ymi, nieco starszymi i bardziej dowiadczonymi kole¿ankami i kolegami ze wszystkich redakcji, a przede wszystkim z sekcji lektorsko-spikerskiej.
Studio TV Gdañsk - za chwilê PANORAMA" na antenie (czerwiec 1974)
Wspomnê chocia¿by moich idoli Henia Tomaszewskiego
Tomka", niedocigniony wzór lektora i spikera, oraz Haniê Seweryniuk. wietne, ciekawe g³osy, du¿a swoboda przed mikrofonem, zaskakuj¹cy brak tremy i rzadka umiejêtnoæ naturalnej, niezmanierowanej interpretacji, praktycznie ka¿dego tekstu. A s³awetna codzienna zapowied progra- mu :...tu Studencka Agencja Radiowa..." w ich wykonaniu by³a ju¿ sama w sobie majstersztykiem interpretacyjnym.
Te podpatrywania mistrzów" bardzo mi siê przyda³y w pó- niejszej profesjonalnej ju¿ pracy lektora i prezentera.
Przez wszystkie te lata tworzylimy. Tworzylimy nasz SAR", tworzylimy niepowtarzalny klimat, tworzylimy grupê zawsze otwart¹ na nowe" i nowych. Ka¿dy z nas wnosi³ co innego, nowego, niepowtarzalnego, bo osobi- stego.
S³yszelimy nazwiska naszych poprzedników wymienia- ne z szacunkiem, ale i z ciekawoci¹ Wójciak, Smoczyñ- ski, Baraniak. Ka¿dy chcia³ ich poznaæ lub chocia¿ zoba- czyæ. Bo to w³anie oni wymylili studenckie radio na Poli- technice Gdañskiej, bior¹c na siebie ca³y trud jego two- rzenia, kszta³towania i sytuowania w wiadomoci ówcze- snego rodowiska.
A potem, gdy ich czas w radiu min¹³, przychodzili, ob- serwowali nas, podpowiadali, niekiedy pytali. My za, ko- rzystaj¹c z przywileju pojêtnych uczniów i nastêpców, s³u- chalimy o dowiadczeniach przesz³oci i wprowadzalimy elementy nowsze.
Od jesieni roku 1968, za akceptacj¹ Andrzeja Nowaka
Kima", ówczesnego Naczelnego" wprowadzi³em na an- tenê audycjê cykliczn¹ powieæ w odcinkach". Zacz¹-
³em od powieci Baron von Goldring Dold Mychaj³yka, która okaza³a siê przebojem antenowym. Jej popularnoæ przesz³a nasze, a g³ównie moje oczekiwania. Zachêci³a jednak do kontynuacji tego cyklu przez kolejne lata.
W tej sytuacji na antenie przedstawi³em ponad 15 ty- tu³ów" ok. 250 odcinków i ponad 5000 minut czasu emisyjnego. Wykonalimy ogrom pracy daj¹cej przy tym wiele satysfakcji. A powodem do niej by³o du¿e i czêsto okazywane zainteresowanie s³uchaczy oraz liczne dowo- dy sympatii.
Razem z Andrzejem Nowakiem i Mietkiem Serafinem, póniejszym nastêpc¹ Kima", mia³em swój udzia³ w reali- zacji radiowego magazynu studenckiego Niebieskie ¯a- gle, emitowanego na antenie Polskiego Radia Gdañsk.
Pocz¹tkowo by³ on w ca³oci rejestrowany w studiach Pol- skiego Radia, ale w chwili, gdy stwierdzono, ¿e strona tech- niczna nagrania wykonanego w naszym Studiu Central- nym nie budzi zastrze¿eñ, do Radia dostarczalimy ju¿
gotowy materia³ emisyjny.
Realizuj¹c niecodzienne pomys³y Andrzeja Nowaka, zde- cydowalimy siê którego razu udwiêkowiæ filmowe rocz- niki kronik wydarzeñ na Politechnice Gdañskiej. Robili-
my to w warunkach tak trudnych technicznie, ¿e a¿ nie- prawdopodobnych. Ale mimo to pierwszy raz w historii SAR
udwiêkowilimy film, zdobywaj¹c przy tym mnóstwo nowych dowiadczeñ. Z opowiadañ Andrzeja wiem te¿, ¿e ówczesny szef audiowizualny" uczelni Lucek Bokiniec, dla którego technika filmowa i wszystko co siê z filmem, czy to fabularnym ( DKF), czy dokumentalnym wi¹za³o nie mia³o tajemnic, nie bardzo wierzy³ w nasze zapewnie- nia o sukcesie. Dlatego z niecierpliwoci¹ oczekiwa³ tej kopii. Pokazano j¹ podczas inauguracji roku akademickie- go na uczelni, a sam Szef, czyli Lucek by³ zupe³nie zasko- czony i...bardzo ustysfakcjonowany.
Faktem jest, ¿e zdobywane w ten sposób wszechstron- ne przygotowanie i wynikaj¹cy z niego stopniowy profe- sjonalizm umo¿liwi³ mi póniej ponad 26-letni¹ wspó³pra- cê z Polskim Radiem, telewizj¹ oraz studiami i instytucja- mi dubbinguj¹cymi filmy obcojêzyczne.
Atmosfera tamtych lat przy tworzeniu audycji na
¿ywo" czy zgrywanych" by³a nie do powtórzenia. Czy to magazyn codziennych zdarzeñ Dyli¿ans Aktualnoci", czy to magazyny okazjonalne, kulturalne, polityczne, czy te¿ magazyny muzyczne, literackie, a nawet najprostsze komentarze i felietony to zawsze emocje, inne pomys³y, zawsze du¿y wk³ad pracy, rzetelnoæ, wiedza. I prawie zawsze du¿a satysfakcja z wykonanej pracy.
Kto zapyta: po co to wszystko? czy potrzebne by³o to wewnêtrzne spalanie siê? Kierowa³a nami okrelona motywacja, która dzia³a³a, jak przys³owiowy miód na nie- dwiedzia. Byli ni¹ s³uchacze. Podwiadomie wyczuwali-
my swoj¹ s³u¿ebn¹ rolê wobec nich. W³anie wtedy uczy-
Nagrywanie kolejnego odcinka powieci Obietnica"
F. Dürrenmatta ( nowe ma³e studio lektorskie SAR
listopad 1975)
Ju¿ profesjonalna praca z mikrofonem - w oczekiwaniu na wejcie na antenê z gdañsk¹ Panoram¹"(OTV Gdañsk - grudzieñ 1975)
limy siê byæ potrzebnymi drugiemu cz³owiekowi. Wielu z nas pozosta³o wiernymi tej zasadzie, wynikaj¹cej czê- sto z osobistej wrêcz potrzeby. Z wielu znakomitoci, które przesz³y przez SAR, du¿a grupa wybra³a dziennikarstwo profesjonalne, czêæ podjê³a prace zawodow¹ w zespo-
³ach technicznych i realizacyjnych Polskiego Radia, tele- wizji, studiach nagrañ itp.
I jedni, i drudzy, a tak¿e ci, którzy nie zwi¹zali swoich dalszych losów zawodowych ze rodkami masowego prze- kazu, stanowili wówczas jedno, stanowili monolit, byli...
sarowcami. W³anie o nich i o nas czêsto mylê, wspomi- naj¹c tych prawie 12 wspólnie spêdzonych lat.
Gdy przyszed³ czas rozstania i czas przemyleñ, z za- skoczeniem uwiadomi³em sobie ogromn¹ zaborczoæ SAR-u. Niewiadomie wprowadzi³em go do swojego domu, do swoich spraw, do rodziny. Radiem" zaczê³a zajmowaæ siê moja ¯ona Danuta, Jej uczniowie, Jej szko³a. W³anie w swojej szkole zorganizowa³a, uruchomi³a i prowadzi³a w³asne uczniowskie Radio. Mylê, ¿e niektórym swoim uczniom zaszczepi³a owego niewinnego" bakcyla.
Mo¿e to dziwne, ale do dzisiaj jestem z radiem mojej m³odoci emocjonalnie zwi¹zany. Nie u¿ywaj¹c wielkich s³ów, mo¿na jednak mia³o powiedzieæ, ¿e by³o to... nie- spotykane zjawisko socjologiczne.
Po¿egna³em siê z naszym Radiem pamiêtnego zimo- wego wieczoru 1978 roku podczas sarowskiej choinki", otrzymuj¹c w podziêkowaniu za prawie 12 lat pracy, sym- boliczny sarowski" upominek kr¹¿ek od rozbiegówki z wy- t³oczonym napisem SAR. Wychodzi³em z klubu, z moj¹
¯on¹ Danut¹, ze wzruszeniem ws³uchuj¹c siê w coraz s³ab- sze, coraz cichsze i cichsze s³ynne sarowskie:
...go...go...go!"
Waldemar Sza³tynis Absolwent Politechniki Gdañskiej
PS. Waldemar Sza³tynis Szmaja: lektor, spiker, kierownik sekcji lektorsko- spikerskiej, cz³onek Kolegium Redakcyjnego Studia Centralnego SAR w latach 1966-1978, absolwent Wydz. Elektrycznego PG r. 1971
POLITECHNIKA GDAÑSKA STUDENCKA AGENCJA RADIOWA
Czas wstêg¹ snu... zapisa³ poeta, czym¿e jednak jest czas, có¿ znacz¹ lata wobec wszechwiata? Jakby jednak na sprawê nie patrzeæ, dobrze jest pos³ugiwaæ siê kalendarzem lub choæby poczciwym zegarem, które to narzêdzia pomagaj¹ funkcjono- waæ w ka¿dej szerokoci geograficznej.
W rodowisku akademickim Trójmiasta jednym z tematów jest od pewnego czasu Jubileusz Politechniki. Powsta³a tu w roku 1904 Uczelnia wykszta³ci³a tysi¹ce in¿ynierów wielu specjal- noci. Zawsze by³a ostoj¹ studenckiej aktywnoci, tak¿e na ni- wie pozanaukowej.
Oko³o 45 lat temu grupa aktywnych studentów Wydzia³u
£¹cznoci stworzy³a Studenck¹ Agencjê Radiow¹, która zapi- sa³a wspania³e karty w historii studenckiej samorz¹dnoci. By³a efektywnym narzêdziem komunikowania siê rodowiska, sku- teczn¹ szko³¹ aktywnoci i gry zespo³owej. Ka¿dy, kto spêdzi³ w jej szeregach kilka lat b¹d miesiêcy, albo tylko tygodni, mówi o ostrogach, jakie SAR przypina³ do stóp, o przyjaniach, które przetrwa³y lata, o nabytych umiejêtnociach, które pozytywnie zweryfikowa³y nastêpne lata.
Jak wszystko co dobre w ¿yciu ma swój kres, tak i SAR prze- sta³a nadawaæ. Ale pomiêæ przetrwa³a. A poniewa¿ ...zniecier- pliwiony ci¹g dalszy nie móg³ siê doczekaæ, ¿eby nast¹piæ...
przeto pojawi³a siê kolejna grupa m³odych ludzi chc¹cych chcieæ robiæ studenckie radio. Poniewa¿ czas ju¿ inny, inna techniczna rzeczywistoæ, wiêc bêd¹ nadawaæ nie w eterze, ale w Interne- cie. Niechaj rozwijaj¹ skrzyd³a i zainteresowania, korzystaj¹ z dowiadczeñ poprzedników i nawi¹zuj¹ do tradycji.
Liczymy na spolegliwoæ spo³ecznoci akademickiej i ¿ycz- liwy stosunek do tego nowego przedsiêwziêcia.
Redaktorem Naczelnym nowej SAR i kreatorem tego przed- siêwziêcia jest Tomasz Klajbor, student IV roku ETI PG. Tel.
347 17 25, 606 80615, e-mail: klajbor@eti.pg.gda.pl O czym z przyjemnoci¹ informuje:
Mieczys³aw Serafin Zarz¹d Ko³a SAR przy Stowarzyszeniu Absolwentów Politechniki Gdañskiej.
Taniec to jest zawracanie g³owy nogami tak twierdz¹ z³oliwi, którzy nie czuj¹ lub nie chc¹ dostrzec jego piêkna, harmonijnych ruchów tancerzy w rytm muzyki. Taniec mo¿e byæ sztuk¹, mo¿e byæ równie¿ sposobem spêdzania czasu. Taki w³anie model spêdzania czasu, rozwijania swoich zaintereso- wañ proponuje Wam Akademicki Klub Taneczny Politechniki Gdañskiej CONTRA.
Akademicki Klub Taneczny PG powsta³ w 1963 roku. W cza- sie swej prawie 50-letniej dzia³alnoci wielokrotnie zmieniana by³a jego nazwa, m.in. Medyk, Akwen, a od 1995 roku AKT PG CONTRA. Od 1991 roku trenerami s¹ Grzegorz Sochaj i Jo- anna Stromska. Klub wspó³pracuje ze szko³ami podstawowymi i rednimi, prowadzone s¹ równie¿ zajêcia z osobami starszymi
Senior Hobby. Na zakoñczenie ka¿dego kursu organizowane s¹ turnieje wewn¹trzklubowe Pierwszy krok, po których od- bywa siê nabór do sekcji turniejowej. Oprócz tego odbywaj¹ siê turnieje o charakterze cyklicznym, np.: Gwiazdkowy, Kar-
nawa³owy, O Z³oty Piercionek, i ciesz¹cy siê chlubn¹ trady- cj¹ turniej o Puchar Rektora Politechniki.
Obecnie w sekcji turniejowej trenuje 10 par w klasach od E do C. Ponadto w klubie s¹ prowadzone 3-miesiêczne kursy pod- stawowe i zajêcia dla grupy Sympatyk Tañca. W bogatej hi- storii Klubu mo¿na odnotowaæ powa¿ne osi¹gniêcia, jak te zdo- byte w ostatnich 10 latach:
1996 Mistrzostwo Okrêgu Juniorów (w kategorii tañców stan- dardowych i latynoamerykañskich)
1997 II Wicemistrzostwo Juniorów (w kategoriach wieko- wych 14-15 i 16-18 lat)
1998 1/4 fina³u Mistrzostw Polski
2000 II Wicemistrzostwo Polski Senior Hobby
2000 1/2 fina³u Akademickich Mistrzostw Polski 2001 II Wicemistrzostwo Pucharu Polski
2001 Mistrzostwo Polski w kategorii senior: Grzegorz So- chaj i Joanna Stromska (trenerzy AKT PG).
Tañczyæ ka¿dy mo¿e
Pani Joasia i Pan Grzegorz s¹ wspania³ymi trenerami, uzdol- nionymi tancerzami, a ponadto potrafi¹ stworzyæ mi³¹, kole-
¿eñsk¹ atmosferê podczas zajêæ. Na parkiecie na treningach wylewa siê hektolitry potu, ale czyni siê to z tak¹ przyjemno-
ci¹, ¿e kto tego nie spróbowa³, niech ¿a³uje. Klub znajduje siê w budynku Bratniaka przy ulicy Siedlickej (nad KS Kwadra- towa).
Wszystkich zainteresowanych prosimy o kontakt bezpored- nio w Klubie, telefoniczny b¹d poprzez pocztê elektroniczn¹.
KRÓTKI FILM O... SAMORZ¥DZIE
Dedykacja: dla mêskiej czêci Wydzia³u Elektrotechniki i Automatyki J
Wiêcej informacji mo¿na znaleæ na stronie internetowej Klu- bu: http://www.pg.gda.pl/~contra
Adres i kontakt: Akademicki Klub Taneczny Politechniki Gdañ- skiej CONTRA, ul. Siedlicka 4, tel.: (058) 347 27 32
e-mail:contra@pg.gda.pl
Dorota Powierza Studentka Wydzia³u Zarz¹dzania i Ekonomii
Nasz bohater: Przeciêtny, szary cz³onek Samorz¹du Studenckiego PG
Oto cz³onek Samorz¹du podczas rozpoczêcia obrad Oczy szeroko otwarte (s¹
oznak¹ zapa³u, albo wyalieno- wania lub oniemielenia) Superteczka na gumkê, pomarañ- czowa lub ¿ó³ta, rzadziej niebie- ska lub czerwona (któr¹ otrzy- ma³ przy wejciu pozytywny akcent studenci lubi¹ prezen- tyJ)
Umiech wskazuje na zgubny zapa³ i chêæ uczestniczenia w obradach ( z obserwacji wynika, ¿e ginie po pierwszej godzi- nie)
Identyfikator czyli wszystko o kandydacie: grupa krwi, braki w uzêbieniu, a tak¿e przynale¿noæ wydzia³owa Kolejny prezent poprawiaj¹cy samopoczucie, przyjaciel na ca³¹ noc obrad: d³ugopis PG, koloru niebieskiego
Lni¹ce lakierki komponuj¹ce siê z wyprasowanym garnitu- rem
Na twarzy wyraz pozornego zainteresowania próba zatuszowania znudzenia lub dezorientacji
Mandat, który zosta³ mu powierzony nie wiedzieæ po co... ale w koñcu to zawsze lepiej mieæ man- dat ni¿ go nie mieæ, nie?
Teczka, z której wyjêty zosta³ plan obrad cz³onek samorz¹du skrela ka¿dy kolejny punkt, patrzy na zegarek i wzdycha, poniewa¿ jeszcze tyle punktów zosta³o...
Nasz przyjaciel d³ugopis PG w przypadku studentów Wydz. Architektury powoli siê wypisuje...
Woda mineralna gazowana Na³êczowianka (to mi podchodzi pod kryptoreklamê!)
Fili¿anka po kawie, która pewnie jeszcze nie raz bêdzie nape³niana...
Komórka czyli telefon komórkowy, na który student spogl¹da co chwila w nadziei otrzymania smsa, b¹d
sygna³u, co znacznie urozmaici³oby przebieg obrad...
Szklanka - poobgryzany brzeg wiadczy o niejednokrot- nym u¿ywaniu podczas d³uuuuuugich obrad.
Cz³onek Samorz¹du podczas trwania obrad
Oto cz³onek Samorz¹du po przerwie Zdrêtwia³a ju¿ rêka, gdy¿ liczba
kandydatów do wypowiedzi dynamicz- nie wzrasta
Wokó³ czêci studentów wytwo- rzy³a siê magiczna aura
Pusta fili¿anka w nag³ym przyp³ywie euforii i zaintere- sowania tematem obrad zapomniano o ponownym jej nape³nianiu
Wzniesiona rêka z mandatem (w koñcu zaczêto go u¿ywaæ!) wiadczy o nag³ym przyp³ywie pomys³ów na pytania i wnioski... nikt nie wie, gdzie le¿y ród³o tej inspiracji!
Szeroko otwarte oczy oraz rozszerzone renice
wiadcz¹ o wzrocie zainteresowania bie¿¹c¹ dyskusj¹
Pusta butelka po wodzie mineralnej Na³êczowiance, gazowanej. Sk¹d nag³y przyp³yw pragnienia... nie wiadomo !
Cz³onek Samorz¹du podczas omawiania ostatniego punktu obrad dnia pierwszego
W g³owie ma ju¿ tylko jedno
Rêka ledwo podtrzymuje ciê¿k¹ g³owê
Na twarzy widaæ wyrane zmêczenie
Oczy przybra³y kszta³t w¹skich szparek
Anna Klonowska Studentka Wydzia³u Architektury
PS. Materia³ powsta³ podczas Zwyczajnego Zjazdu Parlamentu Studentów Politechniki Gdañskiej, który odby³ siê 23-25 listopada 2001 r. Redakcja