• Nie Znaleziono Wyników

Stó³ do pracy z komputerem powinien mieæ wysokoœæ 700-720 mm, aby klawiatura znajdowa³a siê na wysokoœci ³okcia u¿ytkownika lub lekko poni¿ej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stó³ do pracy z komputerem powinien mieæ wysokoœæ 700-720 mm, aby klawiatura znajdowa³a siê na wysokoœci ³okcia u¿ytkownika lub lekko poni¿ej"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Jak oceniæ ryzyko pracy przy komputerze (7)

Stó³ (cd.)

4.3. Wysokoœæ sto³u oraz siedziska krzes³a powinna byæ taka, aby zapewnia³a:

a) naturalne po³o¿enie koñczyn górnych przy obs³udze klawiatury, z zacho- waniem co najmniej k¹ta prostego miêdzy ramieniem i przedramieniem Sto³y do pracy z komputerem powinny byæ nieco ni¿sze ni¿ tradycyjne biurka, gdy¿ precy- zyjne ruchy potrzebne przy pracy z klawiatur¹ czy mysz¹ naj³atwiej siê wykonuje przy u³o¿eniu d³oni nieco poni¿ej ³okci. Wskazane jest dodatkowo podparcie przedramion na przedniej czêœci sto³u lub pod³okietnikach fotela; w obu przypadkach ni¿sza wysokoœæ sto³u czy biurka u³atwia wykonywanie pracy i zmniejsza zmêczenie r¹k.

O ile stosuje siê stó³ z regulacj¹ wysokoœci blatu, nale¿y j¹ dobraæ tak, aby powierzchnia sto³u znajdowa³a siê lekko poni¿ej wysokoœci ³okcia.

Zaleca siê, aby stó³ mia³ wysokoœæ zapewniaj¹c¹ naturalne u³o¿enie r¹k i zapewnia³ dobr¹ precyzjê ruchów. Stó³ do pracy z komputerem powinien mieæ wysokoœæ 700-720 mm, aby klawiatura znajdowa³a siê na wysokoœci ³okcia u¿ytkownika lub lekko poni¿ej. Stó³ powi- nien mieæ g³êbokoœæ przynajmniej 800 mm, co zapewnia wystarczaj¹c¹ iloœæ miejsca dla naturalnego u³o¿enia r¹k przy pracy oraz swobodê dla nóg pod sto³em.

b) odpowiedni k¹t obserwacji ekranu monitora w zakresie 20-50° w dó³ (li- cz¹c od linii poziomej na wysokoœci oczu pracownika do linii poprowadzo- nej od jego oczu do œrodka ekranu), przy czym górna krawêdŸ ekranu monitora nie powinna znajdowaæ siê powy¿ej oczu pracownika Dopuszczalny k¹t obserwacji ekranu monitora wynosi 20-50° w dó³, patrz¹c od linii pozio- mej na wysokoœci oczu pracownika do linii poprowadzonej od jego oczu do œrodka ekranu.

Oznacza to, ¿e górna krawêdŸ monitora powinna siê znajdowaæ najwy¿ej na wysokoœci oczu siedz¹cego u¿ytkownika lub (lepiej) lekko poni¿ej.

Przy zbyt wysoko umieszczonym monitorze jest d³u¿sza droga wzroku pomiêdzy doku- mentem, ekranem i klawiatur¹, czego efektem jest wiêkszy wysi³ek oraz bóle szyi bêd¹ce skutkiem nienaturalnego u³o¿enia g³owy.

c) odpowiedni¹ przestrzeñ do umieszczenia nóg pod blatem sto³u

W przypadku pozycji siedz¹cej cia³a konieczne jest istnienie wystarczaj¹cego poziomego, pionowego i bocznego przeœwitu pomiêdzy tu³owiem oraz koñczynami dolnymi u¿ytkowni- ków a elementami stanowiska pracy. Przestrzeganie tych wymagañ zapewnia: komfort,

³atwoœæ u¿ycia wyposa¿enia i wykonania zadañ, bezpieczeñstwo oraz ³atwoœæ siedzenia lub stania.

Odpowiednia wysokoœæ dolnej krawêdzi sto³u ma zapewniæ wystarczaj¹c¹ iloœæ miejsca na nogi, zw³aszcza u¿ytkownikom o wysokim wzroœcie. Miejsce dla nóg pod sto³em powinno mieæ wymiary: wysokoœæ min. 650 mm, szerokoœæ min. 800 mm, g³êbokoœæ min. 700 mm.

4.4. Powierzchnia blatu sto³u powinna byæ matowa, najlepiej barwy jasnej.

Faktura powierzchni blatu sto³u czy biurka powinna byæ matowa lub pó³matowa, by nie mêczyæ zbytnio wzroku ewentualnymi refleksami œwiat³a pochodz¹cymi z otoczenia.

Zaleca siê stosowanie do blatu sto³u materia³ów o barwach jasnych, pastelowych. Nale¿y unikaæ koloru czarnego oraz bia³ego, szczególnie z po³yskiem, gdy¿ sprzyja to powstawa- niu odblasków.

Krzes³o

5.1. Krzes³o stanowi¹ce wyposa¿enie stanowiska pracy powinno posiadaæ:

a) dostateczn¹ stabilnoœæ, przez wyposa¿enie go w podstawê co najmniej piêciopodporow¹ z kó³kami jezdnymi

Konstrukcja krzes³a powinna umo¿liwiaæ u¿ytkownikowi czêste zmiany pozycji cia³a. Aby ten cel osi¹gn¹æ, nale¿y zapewniæ: odpowiedni k¹t pochylenia siedziska, jednoczesne prze- mieszczanie siedziska i oparcia, piêcioramienn¹ podstawê krzes³a z rolkami oraz mo¿li- woœæ obrotu osiowego krzes³a. Stabilnoœæ krzes³a jest zapewniona, o ile rzut obrysu siedzi- ska nie wykracza poza obrys podstawy krzes³a.

Materia³, z którego wykonane s¹ rolki, powinien byæ dostosowany do rodzaju pod³o¿a. Na przyk³ad miêkkie rolki stosuje siê na pod³o¿u drewnianym, ceramicznym wzglêdnie z two- rzywa sztucznego. a rolki twarde – do wyk³adzin dywanowych.

Krzes³a tradycyjne (nieobrotowe), jak i fotele obrotowe bez kó³ek nie nadaj¹ siê do pracy z komputerem, gdy¿ wymuszaj¹ wadliw¹ postawê cia³a. Stosowane w niektórych biurach

„klêczniki” lub du¿e pi³ki gimnastyczne jako siedziska do pracy z komputerem s¹ wskaza- ne jedynie jako œrodek dla tymczasowej zmiany pozycji.

b) wymiary oparcia i siedziska, zapewniaj¹ce wygodn¹ pozycjê cia³a i swo- bodê ruchów

Krzes³o, podobnie jak stó³, powinno byæ dobierane w zale¿noœci od rodzaju i charakteru wykonywanej pracy. Jeœli na danym stanowisku jest wykonywana praca o charakterze ci¹- g³ym, na przyk³ad wprowadzanie danych czy projektowanie wspomagane komputerowo, to wymagania co do parametrów ergonomicznych powinny byæ wy¿sze. Jeœli natomiast na danym stanowisku przewiduje siê wykonywanie prac o charakterze dorywczym, to wów- czas wystarczy krzes³o spe³niaj¹ce wymagania podstawowe.

Zaleca siê, aby oparcie zapewnia³o plecom u¿ytkownika podparcie we wszystkich pozy- cjach siedz¹cych. Oparcie powinno mieæ maksymaln¹ wypuk³oœæ na wysokoœci czêœci lê- dŸwiowej krêgos³upa. Górna krawêdŸ oparcia powinna siê znajdowaæ nieco poni¿ej pozio- mu ³opatek, dziêki czemu ruchy górnej czêœci tu³owia nie bêd¹ ograniczane.

c) regulacjê wysokoœci siedziska w zakresie 400-500 mm, licz¹c od pod³ogi Wysokoœæ krzes³a powinna wystarczaj¹co zapobiegaæ pochylaniu krêgos³upa i zwiêkszaniu wysi³ku przy wstawaniu i siadaniu, powinna tak¿e pozwalaæ na uzyskanie odpowiedniej przestrzeni dla nóg.

Zaleca siê siedzisko ustawiæ na takiej wysokoœci, aby przy swobodnym ustawieniu stóp na pod³odze zachowany by³ k¹t prosty w kolanach. Wysokoœæ ustawienie siedziska nie powin- na byæ zbyt du¿a, aby stopy nie utraci³y pe³nego styku z pod³og¹ i nie powstawa³ nacisk krawêdzi siedziska na doln¹ powierzchniê uda u¿ytkownika.

d) regulacjê wysokoœci oparcia oraz regulacjê pochylenia oparcia w zakresie:

5° do przodu i 30° do ty³u

Oparcie krzes³a powinno mieæ mo¿liwoœæ regulacji k¹ta pochylenia, dziêki której u¿ytkow- nik mo¿e ustawiaæ pochylenie oparcia wed³ug swoich indywidualnych potrzeb. Zakres re- gulacji k¹ta pochylenia oparcia powinien wynosiæ do 5° ku przodowi i do 30° ku ty³owi.

Ustawiony przez u¿ytkownika k¹t pochylenia oparcia nie mo¿e ulegaæ zmianie pod naci- skiem cia³a. Zakres regulacji wysokoœci oparcia powinien umo¿liwiaæ wygodne siedzenie w krzeœle zarówno osobom o niskim, jak i o wysokim wzroœcie.

e) wyprofilowanie p³yty siedziska i oparcia odpowiednie do naturalnego wygiêcia krêgos³upa i odcinka udowego koñczyn dolnych

Oparcie zapewnia podparcie czêœci lêdŸwiowej oraz obrêczy barkowej i górnej czêœci tu³o- wia. Powinno ono byæ wypuk³e, wyprofilowane ku przodowi, na wysokoœci odcinka lêdŸwio- wego winno ³agodnie przechodziæ w powierzchniê p³ask¹ lub wklês³¹.

Oparcie i p³yta siedzeniowa powinny byæ pokryte odpowiednio grub¹ warstw¹ miêkkiego, sprê¿ystego obicia tapicerskiego, najlepiej z materia³u naturalnego, antyelektrostatyczne- go. Powierzchnie siedziska i oparcia powinny byæ wykonane z materia³ów przepuszczaj¹- cych powietrze.

f) mo¿liwoœæ obrotu wokó³ osi pionowej o 360°

Krzes³o powinno umo¿liwiaæ dokonywanie bezpiecznych obrotów wokó³ osi pionowej, przy zachowaniu jego stabilnoœci i bezpieczeñstwa dla u¿ytkownika.

Mo¿liwoœæ dokonywania pe³nych obrotów wraz z przesuwaniem fotela na rolkach u³atwia siêganie do elementów wyposa¿enia znajduj¹cych siê z ty³u lub poza zasiêgiem ramion u¿ytkownika.

g) pod³okietniki.

Pod³okietniki nie powinny utrudniaæ u¿ytkownikowi przyjmowania preferowanej pozycji roboczej. Powinny mieæ odpowiedni kszta³t oraz mo¿liwoœæ przy³¹czenia lub od³¹czenia stosownie do potrzeb.

Pod³okietniki winny mieæ kszta³t nieutrudniaj¹cy swobody mchów i pozwalaj¹cy na dobre dosuniêcie fotela do sto³u, przy którym odbywa siê praca z klawiatur¹ i monitorem ekrano- wym.Cdn.

Jerzy Grabosz, Marcin Sikorski Wydzia³ Zarz¹dzania i Ekonomii Zalecane wymiary stanowiska pracy z monitorem ekranowym

(2)

Organizacje m³odzie¿owe, praca spo³eczna i dyscyplina studiów

Jak ju¿ o tym wspomnia³em w poprzednim tekœcie, po niepowodzeniu w dostaniu siê na studia wy¿sze, aby zwiêkszyæ swoje szanse w nastêp- nym roku, za rad¹ najbli¿szych wst¹pi³em w 1948 roku podczas praktyki w Stoczni Gdyñskiej do organizacji m³odzie¿owej OM TUR. Poci¹gnê³o to za sob¹ dalsze nastêpstwa w postaci przynale¿noœci do Zwi¹zku M³odzie¿y Polskiej (ZMP), który powsta³ w roku 1948 przez po³¹czenie OM TUR z ZWM i innymi ówczesnymi organizacjami prokomunistycznymi.

W konsekwencji tego musia³em braæ udzia³ w zebraniach ko³a ZMP i s³u- chaæ uœwiadamiaj¹cych ideologicznych referatów na temat historii ruchu robotniczego, walki klasowej, historycznej roli Zwi¹zku Radzieckiego itp.

Na pierwszym czy drugim roku studiów musia³em tak¿e sam przygotowaæ i wyg³osiæ jakiœ referat.

Na pochodzie pierwszomajowym trzeba by³o defilowaæ z czerwonym krawatem i w odpowiedniej koszuli, co mnie bardzo ¿enowa³o. Co jakiœ

czas podejmowano ró¿ne czyny spo³eczne i zobowi¹zania. I tak na przy- k³ad:

– kiedyœ ca³a nasza grupa usuwa³a gruz w pobli¿u ¯urawia i oczysz- cza³a zabytkowy ³añcuch. Jeden z naszych kolegów, znany elegant, nosi³ ceg³y poprzez gazetê. By³ to okres kultu pracy fizycznej, wiêc na jego po- stêpowanie zareagowa³y póŸniej zgorszeniem i oburzeniem tak zwane czyn- niki spo³eczno-polityczne;

– innym razem braliœmy udzia³ w spisie analfabetów na terenie Gdañ- ska. Ka¿dy dosta³ w przydziale jak¹œ ulicê, chodzi³ od mieszkania do miesz- kania i spisywa³ analfabetów;

– którejœ jesieni musieliœmy znów wzi¹æ udzia³ w wykopkach, zbieraj¹c ziemniaki za kopaczk¹ konn¹.

Od czasu do czasu na uczelni odbywa³y siê jakieœ masowe okoliczno-

œciowe wiece z udzia³em prawie wszystkich studentów i pracowników Poli- techniki. Taki wiec odby³ siê na przyk³ad po œmierci Stalina.

Bywa³y tak¿e wydarzenia bezpoœrednio wstrz¹saj¹ce naszym œrodowi- skiem. Pamiêtam na przyk³ad, jak w 1950 roku tak zwany Apel Sztok- holmski, wystosowany przez Œwiatowy Ruch Obroñców Pokoju w sprawie zakazu u¿ycia broni j¹drowej, jeden z kolegów z wy¿szego roku studiów podpisa³ lekkomyœlnie jako August Bêcwalski. Zrobiono z tego wielk¹ afe- rê polityczn¹. Na sali zgromadzono studentów z ca³ego naszego wydzia³u i aktywni dzia³acze polityczni potêpiali bezlitoœnie delikwenta. Jeden z nich histerycznie rozdziera³ na sobie koszulê dla spotêgowania protestu. Tylko kolega czy przyjaciel winowajcy odwa¿nie i rzeczowo stara³ siê sprowadziæ sprawê z aspektu politycznego do lekkomyœlnego wybryku m³odoœci. Bez- skutecznie. Skoñczy³o siê to usuniêciem winnego z uczelni. Uda³o mu siê jednak studia odbyæ w innym mieœcie.

Ca³y czas przynale¿noœæ do ZMP bardzo mi ci¹¿y³a. Ale – jak siê uspra- wiedliwia³em sam przed sob¹ – wymusi³a to na mnie rzeczywistoœæ i ona te¿ nie pozwala mi obecnie wyst¹piæ z tej organizacji.

We wspó³¿yciu z kolegami stara³em siê byæ uczynny i uprzejmy.

I, jak mi siê wydaje, by³em lubiany. To, a tak¿e dobre wyniki w nauce

i prawdopodobnie nale¿enie do ZMP, spowodowa³o, ¿e wysuniêto moj¹ kan- dydaturê i zosta³em wybrany na starostê naszego roku (1949 rok). Dosz³o mi wiele obowi¹zków: interweniowanie w dziekanacie w sprawach rozk³a- du zajêæ, ustalania terminów egzaminów, zbieranie od kolegów indeksów i zanoszenie ich do poszczególnych katedr w celu wpisania wyników egza- minów, zaliczeñ, frekwencji itp.

Po drugim roku nauki wprowadzono dyscyplinê studiów. Nak³ada³a ona obowi¹zek uczêszczania na wszystkie wyk³ady i zajêcia. Do moich obo- wi¹zków, jako starosty, dosz³o jeszcze sprawdzanie obecnoœci. W tym celu na ka¿dym wyk³adzie puszcza³em w obieg listê, na której podpisywali siê wszyscy obecni. Stara³em siê byæ jak najbardziej tolerancyjny. Dopiero gdy ktoœ nie by³ obecny na kilku wyk³adach, stawia³em minus w odpowiedniej rubryce. Nieobecny musia³, zgodnie z obowi¹zuj¹cymi przepisami, przed- stawiæ jakieœ pisemne usprawiedliwienie, ja parafowa³em je i przekazywa-

³em opiekunowi roku, którym by³ jeden z naszych profesorów. To wszystko by³o pracoch³onne i k³opotliwe. Ponadto tego rodzaju kontrola mnie osobi-

œcie nie odpowiada³a. Po prostu nie le¿a³o to w moim charakterze. W zwi¹zku z tym na jakimœ zebraniu, t³umacz¹c siê licznymi innymi zajêciami, popro- si³em o wybranie kogoœ do kontroli obecnoœci na zajêciach. Jeden kolega zgodzi³ siê i sprawê mia³em z g³owy. Da³em mu wyraŸnie do zrozumienia,

¿eby by³ te¿ tolerancyjny, a ja nie bêdê siê w nic wtr¹ca³. I tak zosta³o.

Zdarza³y siê tak¿e kontrole zewnêtrzne. Kiedyœ przyszli tacy kontrole- rzy i stwierdzili, ¿e wszyscy byli obecni z wyj¹tkiem starosty, to znaczy mnie. Ale akurat wróci³em od lekarza i mog³em pokazaæ odpowiednie za-

œwiadczenie.

Innym razem dziekanat stwierdzi³, ¿e w pierwszym dniu po jakichœ

œwiêtach by³a na wyk³adach du¿a absencja. Sprawdzono obecnoœæ i wyzna- czono specjaln¹ komisjê, przed któr¹ nieobecni na wyk³adach musieli siê t³umaczyæ. Ja tak¿e musia³em stawiæ siê przed t¹ komisj¹. Sk³ada³a siê ona z dziekana i dwóch cz³onków. Dziekan zapyta³: – Dlaczego nie by³ pan na wyk³adach w dniu...? Odpowiedzia³em zgodnie z prawd¹: –- Bo ca³¹ noc jecha³em poci¹giem i zaspa³em.

– Na drugi raz po przyjeŸdzie proszê siê umyæ, coœ zjeœæ i przyjœæ na wyk³ady. Udzielam panu ustnej nagany!

Podobne nagany otrzymali i inni, którzy opuœcili wyk³ady.

Kiedyœ wyrazi³em siê doœæ krytycznie o sensie formalnej dyscypliny pracy, dodaj¹c, ¿e mnie ona przeszkadza, a nie pomaga w nauce. WypowiedŸ ta trafi³a widocznie, „ gdzie trzeba”, bo sprawê tê poruszono na najbli¿szym zebraniu ZMP. Jeden z moich przyjació³ dosta³ polecenie uœwiadomienia wszystkich o znaczeniu dyscypliny studiów oraz szkodliwoœci wyst¹pieñ tych, którzy maj¹ coœ przeciwko niej, choæby nawet robili to bez z³ej woli. Wszy- scy zrozumieli, ¿e tu chodzi o moj¹ wypowiedŸ, choæ nie pad³o ¿adne na- zwisko. Referent mia³ póŸniej pewne wyrzuty sumienia w stosunku do mnie, jak to wyczu³em z jego zachowania siê, ale co mia³ zrobiæ? Takie dosta³ wytyczne od „góry”.

W przerwie semestralnej, po pi¹tym semestrze, mia³em nieprzyjemn¹ scysjê z dziekanem, którym wówczas by³ profesor Sz. Posz³o o rejestracjê na szósty semestr. Niemal wszyscy otrzymali j¹ warunkowo. Jako starosta roku zg³osi³em siê w tej sprawie do dziekana i próbowa³em wyjaœniæ, ¿e jeden egzamin nie móg³ byæ zdany z powodu choroby egzaminatora, wielu kolegów zda³o inne egzaminy, lecz nie zd¹¿yli uzyskaæ w terminie wpisu, w³o¿yli wiêc do indeksu odpowiedni¹ informacjê, której nie uwzglêdniono.

Dziekan wyjaœni³, ¿e warunkowa rejestracja nie zostanie wpisana do in- deksu i nie chcia³ uznaæ zasadnoœci mojego protestu. Poniewa¿ ja siê upie- ra³em przy swoich argumentach, zdenerwowa³ siê i wyrzuci³ mnie za drzwi.

Gdy ju¿ by³em w drzwiach, profesor Sz. zreflektowa³ siê i powiedzia³: „Prze-

(3)

praszam, unios³em siê”. Wtedy przestraszy³em siê, bo zrozumia³em, ¿e sobie mnie dobrze zapamiêta.

Stara³em siê jako starosta roku wszystkie sprawy, które do mnie nale-

¿a³y, za³atwiæ ku zadowoleniu kolegów. Tak¿e w nauce sz³o mi nie najgo- rzej. Wkrótce zorientowa³em siê z wypowiedzi kolegów zaawansowanych w dzia³alnoœci spo³eczno-politycznej na szczeblu ZMP lub PZPR, ¿e moje notowania w tych ko³ach wzrastaj¹ i mogê siê spodziewaæ jakichœ propozy- cji, awansu politycznego czy czegoœ w tym rodzaju. Bardzo mi to nie odpo- wiada³o. Postanowi³em jakoœ temu przeciwdzia³aæ, ale tak, aby sobie za bardzo nie zaszkodziæ. Czeka³y mnie przecie¿ egzaminy dyplomowe, na- kazy pracy itp. Wkrótce nadarzy³a siê sposobna okazja.

Na koñcu szóstego semestru mieliœmy zdawaæ egzamin z podstaw mark- sizmu-leninizmu. Nie pamiêtam ju¿, kto i z jakiej okazji wyst¹pi³ z propo- zycj¹ podjêcia zobowi¹zania, aby ten egzamin zdaæ z wynikiem co naj- mniej dobrym. By³o to na zebraniu naszego roku, które prowadzi³em jako starosta. Po wp³yniêciu wniosku wyst¹pi³em przeciwko niemu, argumentu- j¹c, ¿e mamy przecie¿ wiele innych egzaminów, zakoñczenie projektu dy- plomowego, przygotowanie siê do egzaminu koñ- cowego i inne obowi¹z- ki. Dyplom powinniœmy zrobiæ w terminie, bo przecie¿ przemys³ okrêtowy potrzebuje nowych kadr i tak dalej. Stara³em siê przy tym sprawiaæ wra¿e- nie za¿enowanego i naiwnego, kieruj¹cego siê dobr¹ wol¹, lecz nieœwiado- mego wa¿noœci i wy¿szoœci przedmiotu ideologicznego nad ca³oœci¹ przed- miotów fachowych. Cel swój osi¹gn¹³em, „awans” przesta³ mi groziæ.

W kilka lat póŸniej kolega, gdy siê dowiedzia³ ode mnie o motywach, jakimi siê wówczas kierowa³em, powiedzia³: „Nigdy bym siê tego nie do- myœli³”.

Starost¹ by³em jeszcze przez krótki czas, póŸniej zrezygnowa³em z tej funkcji i wybrano kogoœ innego. Natomiast w ZMP by³em znacznie d³u¿ej, a mianowicie a¿ do roku 1957, do chwili rozwi¹zania tej organizacji.

Na uczelni dzia³a³o ponadto Zrzeszenie Studentów Polskich (ZSP), Ko³o Studentów Techniki Okrêtowej „Korab” i Akademickie Zrzeszenie Sporto- we (AZS). By³y te¿ inne organizacje, ale z nimi nie mia³em nic wspólnego.

ZSP by³o organizacj¹ „ideowo-wychowawcz¹”, której zadaniem mia³a byæ poprawa warunków nauki i bytu studentów. Jako starosta musia³em od czasu do czasu chodziæ na jakieœ zebrania organizowane przez ZSP.

Bardzo mi³o wspominamy z kolegami ko³o „Korab”. Mia³o ono przed- wojenne tradycje, dzia³aj¹c od 1924 roku, ³¹cz¹c i pomagaj¹c m³odzie¿y polskiej przed 1939 rokiem w studiach na Politechnice w Gdañsku. Przyjê- cia do „Korabia” odbywa³y siê na tak zwanym „Balu «Murzynów»”. „Ko- rab” mia³ u³atwiaæ studia miêdzy innymi przez za³atwianie praktyk, po- moc przy wykreœlaniu linii teoretycznych itp. Z okazji jakiegoœ jubileuszu

„Korabia”, jeœli dobrze pamiêtam, zosta³a wydana tak zwana „Jednod- niówka”, która nie spodoba³a siê ówczesnym w³adzom politycznym. Pro- wadzono w zwi¹zku z tym jakieœ postêpowanie, ale to wszystko odbywa³o siê na wy¿szych latach studiów i dla nas nie by³o jasne, o co chodzi. Mo¿na siê by³o jedynie domyœlaæ.

Nale¿a³em tak¿e do Sekcji ¯eglarskiej AZS: remontowa³em jachty w przy- stani w Wis³oujœciu, by³em na dwóch obozach ¿eglarskich i zdoby³em sto- pieñ sternika. Od tego czasu zaczê³y siê moje przygody ¿eglarskie. Ze wzglêdu na trudne do za³atwienia formalnoœci zwi¹zane z uzyskaniem zezwolenia na wyjœcie w morze, przerzuci³em siê zdecydowanie na wody

œródl¹dowe.

Tadeusz Witalewski Absolwent Politechniki Gdañskiej

„... tu Studencka Agencja Radiowa ..."

Wspomnienie to dedykujê mojej ¯onie Danucie

„Wszystko p³ynie" – powiedzia³ filozof. Ale mimo up³ywu czasu „nasze Radio" ze swoj¹ specyficzn¹ atmosfer¹ i kli- matami, tak czêsto powraca do mnie, jak gdyby to pierw- sze spotkanie z nim mia³o miejsce wczoraj. A przecie¿ od owego paŸdziernikowego dnia 1966 roku wyros³y ju¿ dwa pokolenia. Wówczas to pierwszy raz w ¿yciu siedzia³em w prawdziwym studiu radiowym, przed prawdziwym mikro- fonem i „próbowa³em" tekstów przed prawdziwym redak- torem dy¿urnym. By³ nim – Andrzej B³aszkiewicz „Gene- ra³“. Zrobi³ mi wtedy nadziejê na wspó³pracê. PóŸniej przez parê tygodni zagl¹da³em do pokoju redakcyjnego, obser- wuj¹c, jak siê pracuje w tym „tyglu", przys³uchiwa³em siê nagrywanym audycjom, przegl¹da³em scenariusze.

A¿ razu pewnego...ziœci³o siê. Zaanga¿owa³a mnie Ewa Pol- kowska – i to od razu do s³uchowiska wg „Dziejby leœnej" Leœmiana. Rola Pustelnika, œpi¹cego i œni¹cego, polega³a m.in. na chrapaniu. Dla urealnienia sytuacji i oczy- wiœcie dla...wygody wykonawcy w studiu u³o¿yliœmy auten- tyczne pos³anie. W takich warunkach nie mo¿na by³o za- graæ inaczej, jak tylko realistycznie. I wówczas okaza³o siê,

¿e owo tak bardzo auten- tycznie zagrane – chrapanie ujawni³o moje nikomu do tej pory nieznane zdolnoœci ak- torskie. Od tej pory anga¿owano mnie do s³uchowisk bez

¿adnych ju¿ w¹tpliwoœci, a moi dowcipni koledzy – wyko- nawcy i realizatorzy, fakt u³o¿enia pos³ania w studio sko- mentowali mniej wiêcej tak: „...on ju¿ od pocz¹tku pilnowa³ swego miejsca w studiu, w dzieñ i w nocy. To bêdzie dobry nabytek, bo wie czego chce".

I tak pop³ynê³y tygodnie, miesi¹ce i lata wspó³pracy ze wspania³ymi, nieco starszymi i bardziej doœwiadczonymi kole¿ankami i kolegami ze wszystkich redakcji, a przede wszystkim z sekcji lektorsko-spikerskiej.

Studio TV Gdañsk - za chwilê „PANORAMA" na antenie (czerwiec 1974)

(4)

Wspomnê chocia¿by moich idoli – Henia Tomaszewskiego

– „Tomka", niedoœcigniony wzór lektora i spikera, oraz Haniê Seweryniuk. Œwietne, ciekawe g³osy, du¿a swoboda przed mikrofonem, zaskakuj¹cy brak tremy i rzadka umiejêtnoœæ naturalnej, niezmanierowanej interpretacji, praktycznie ka¿dego tekstu. A s³awetna codzienna zapowiedŸ progra- mu :„...tu Studencka Agencja Radiowa..." w ich wykonaniu by³a ju¿ sama w sobie majstersztykiem interpretacyjnym.

Te „podpatrywania mistrzów" bardzo mi siê przyda³y w póŸ- niejszej profesjonalnej ju¿ pracy lektora i prezentera.

Przez wszystkie te lata tworzyliœmy. Tworzyliœmy „nasz SAR", tworzyliœmy niepowtarzalny klimat, tworzyliœmy grupê zawsze otwart¹ na „nowe" i nowych. Ka¿dy z nas wnosi³ coœ innego, nowego, niepowtarzalnego, bo osobi- stego.

S³yszeliœmy nazwiska naszych poprzedników wymienia- ne z szacunkiem, ale i z ciekawoœci¹ – Wójciak, Smoczyñ- ski, Baraniak. Ka¿dy chcia³ ich poznaæ lub chocia¿ zoba- czyæ. Bo to w³aœnie oni wymyœlili studenckie radio na Poli- technice Gdañskiej, bior¹c na siebie ca³y trud jego two- rzenia, kszta³towania i sytuowania w œwiadomoœci ówcze- snego œrodowiska.

A potem, gdy ich czas w radiu min¹³, przychodzili, ob- serwowali nas, podpowiadali, niekiedy pytali. My zaœ, ko- rzystaj¹c z przywileju pojêtnych uczniów i nastêpców, s³u- chaliœmy o doœwiadczeniach przesz³oœci i wprowadzaliœmy elementy nowsze.

Od jesieni roku 1968, za akceptacj¹ Andrzeja Nowaka

„Kima", ówczesnego „Naczelnego" – wprowadzi³em na an- tenê audycjê cykliczn¹ – „powieœæ w odcinkach". Zacz¹-

³em od powieœci „Baron von Goldring“ Dold Mychaj³yka, która okaza³a siê przebojem antenowym. Jej popularnoœæ przesz³a nasze, a g³ównie moje – oczekiwania. Zachêci³a jednak do kontynuacji tego cyklu przez kolejne lata.

W tej sytuacji na antenie przedstawi³em ponad 15 „ty- tu³ów" – ok. 250 odcinków i ponad 5000 minut czasu emisyjnego. Wykonaliœmy ogrom pracy daj¹cej przy tym wiele satysfakcji. A powodem do niej by³o du¿e i czêsto okazywane zainteresowanie s³uchaczy oraz liczne dowo- dy sympatii.

Razem z Andrzejem Nowakiem i Mietkiem Serafinem, póŸniejszym nastêpc¹ „Kima", mia³em swój udzia³ w reali- zacji radiowego magazynu studenckiego – „Niebieskie ¯a- gle”, emitowanego na antenie Polskiego Radia Gdañsk.

Pocz¹tkowo by³ on w ca³oœci rejestrowany w studiach Pol- skiego Radia, ale w chwili, gdy stwierdzono, ¿e strona tech- niczna nagrania wykonanego w naszym Studiu Central- nym nie budzi zastrze¿eñ, do Radia dostarczaliœmy ju¿

gotowy materia³ emisyjny.

Realizuj¹c niecodzienne pomys³y Andrzeja Nowaka, zde- cydowaliœmy siê któregoœ razu udŸwiêkowiæ filmowe rocz- niki „kronik wydarzeñ” na Politechnice Gdañskiej. Robili-

œmy to w warunkach tak trudnych technicznie, ¿e a¿ nie- prawdopodobnych. Ale mimo to pierwszy raz w historii SAR

– udŸwiêkowiliœmy film, zdobywaj¹c przy tym mnóstwo nowych doœwiadczeñ. Z opowiadañ Andrzeja wiem te¿, ¿e ówczesny „szef audiowizualny" uczelni – Lucek Bokiniec, dla którego technika filmowa i wszystko co siê z filmem, czy to fabularnym ( DKF), czy dokumentalnym – wi¹za³o nie mia³o tajemnic, nie bardzo wierzy³ w nasze zapewnie- nia o sukcesie. Dlatego z niecierpliwoœci¹ oczekiwa³ tej kopii. Pokazano j¹ podczas inauguracji roku akademickie- go na uczelni, a sam Szef, czyli Lucek by³ zupe³nie zasko- czony i...bardzo ustysfakcjonowany.

Faktem jest, ¿e zdobywane w ten sposób wszechstron- ne przygotowanie i wynikaj¹cy z niego stopniowy profe- sjonalizm umo¿liwi³ mi póŸniej ponad 26-letni¹ wspó³pra- cê z Polskim Radiem, telewizj¹ oraz studiami i instytucja- mi dubbinguj¹cymi filmy obcojêzyczne.

Atmosfera tamtych lat przy tworzeniu audycji „na

¿ywo" czy „zgrywanych" by³a nie do powtórzenia. Czy to magazyn codziennych zdarzeñ – „Dyli¿ans Aktualnoœci", czy to magazyny okazjonalne, kulturalne, polityczne, czy te¿ magazyny muzyczne, literackie, a nawet najprostsze komentarze i felietony – to zawsze emocje, inne pomys³y, zawsze – du¿y wk³ad pracy, rzetelnoœæ, wiedza. I prawie zawsze du¿a satysfakcja z wykonanej pracy.

Ktoœ zapyta: po co to wszystko? czy potrzebne by³o to wewnêtrzne spalanie siê? Kierowa³a nami okreœlona motywacja, która dzia³a³a, jak przys³owiowy miód na nie- dŸwiedzia. Byli ni¹ – s³uchacze. Podœwiadomie wyczuwali-

œmy swoj¹ s³u¿ebn¹ rolê wobec nich. W³aœnie wtedy uczy-

Nagrywanie kolejnego odcinka powieœci – „Obietnica"

F. Dürrenmatta ( nowe „ma³e” studio lektorskie SAR

– listopad 1975)

Ju¿ profesjonalna praca z mikrofonem - w oczekiwaniu na “wejœcie na antenê” z gdañsk¹ „Panoram¹"(OTV Gdañsk - grudzieñ 1975)

(5)

liœmy siê byæ potrzebnymi drugiemu cz³owiekowi. Wielu z nas pozosta³o wiernymi tej zasadzie, wynikaj¹cej czê- sto z osobistej wrêcz potrzeby. Z wielu znakomitoœci, które przesz³y przez SAR, du¿a grupa wybra³a dziennikarstwo profesjonalne, czêœæ podjê³a prace zawodow¹ w zespo-

³ach technicznych i realizacyjnych Polskiego Radia, tele- wizji, studiach nagrañ itp.

I jedni, i drudzy, a tak¿e ci, którzy nie zwi¹zali swoich dalszych losów zawodowych ze œrodkami masowego prze- kazu, stanowili wówczas jedno, stanowili – monolit, byli...

sarowcami. W³aœnie o nich i o nas czêsto myœlê, wspomi- naj¹c tych prawie 12 wspólnie spêdzonych lat.

Gdy przyszed³ czas rozstania i czas przemyœleñ, z za- skoczeniem uœwiadomi³em sobie ogromn¹ zaborczoœæ SAR-u. Nieœwiadomie wprowadzi³em go do swojego domu, do swoich spraw, do rodziny. „Radiem" zaczê³a zajmowaæ siê moja ¯ona Danuta, Jej uczniowie, Jej szko³a. W³aœnie w swojej szkole zorganizowa³a, uruchomi³a i prowadzi³a w³asne uczniowskie Radio. Myœlê, ¿e niektórym swoim uczniom zaszczepi³a owego „niewinnego" bakcyla.

Mo¿e to dziwne, ale do dzisiaj jestem z radiem mojej m³odoœci emocjonalnie zwi¹zany. Nie u¿ywaj¹c wielkich s³ów, mo¿na jednak œmia³o powiedzieæ, ¿e by³o to... nie- spotykane zjawisko socjologiczne.

Po¿egna³em siê z naszym Radiem pamiêtnego zimo- wego wieczoru 1978 roku podczas „sarowskiej choinki", otrzymuj¹c w podziêkowaniu za prawie 12 lat pracy, sym- boliczny „sarowski" upominek – kr¹¿ek od rozbiegówki z wy- t³oczonym napisem „SAR“. Wychodzi³em z klubu, z moj¹

¯on¹ Danut¹, ze wzruszeniem ws³uchuj¹c siê w coraz s³ab- sze, coraz cichsze i cichsze s³ynne „sarowskie”:

„...go...go...go!"

Waldemar Sza³tynis Absolwent Politechniki Gdañskiej

PS. Waldemar Sza³tynis „Szmaja“: lektor, spiker, kierownik sekcji lektorsko- spikerskiej, cz³onek Kolegium Redakcyjnego Studia Centralnego SAR w latach 1966-1978, absolwent Wydz. Elektrycznego PG r. 1971

POLITECHNIKA GDAÑSKA STUDENCKA AGENCJA RADIOWA

„Czas wstêg¹ snu...” zapisa³ poeta, czym¿e jednak jest czas, có¿ znacz¹ lata wobec wszechœwiata? Jakby jednak na sprawê nie patrzeæ, dobrze jest pos³ugiwaæ siê kalendarzem lub choæby poczciwym zegarem, które to narzêdzia pomagaj¹ funkcjono- waæ w ka¿dej szerokoœci geograficznej.

W œrodowisku akademickim Trójmiasta jednym z tematów jest od pewnego czasu Jubileusz Politechniki. Powsta³a tu w roku 1904 Uczelnia wykszta³ci³a tysi¹ce in¿ynierów wielu specjal- noœci. Zawsze by³a ostoj¹ studenckiej aktywnoœci, tak¿e na ni- wie pozanaukowej.

Oko³o 45 lat temu grupa aktywnych studentów Wydzia³u

£¹cznoœci stworzy³a Studenck¹ Agencjê Radiow¹, która zapi- sa³a wspania³e karty w historii studenckiej samorz¹dnoœci. By³a efektywnym narzêdziem komunikowania siê œrodowiska, sku- teczn¹ szko³¹ aktywnoœci i gry zespo³owej. Ka¿dy, kto spêdzi³ w jej szeregach kilka lat b¹dŸ miesiêcy, albo tylko tygodni, mówi o ostrogach, jakie SAR przypina³ do stóp, o przyjaŸniach, które przetrwa³y lata, o nabytych umiejêtnoœciach, które pozytywnie zweryfikowa³y nastêpne lata.

Jak wszystko co dobre w ¿yciu ma swój kres, tak i SAR prze- sta³a nadawaæ. Ale pomiêæ przetrwa³a. A poniewa¿ ...„zniecier- pliwiony ci¹g dalszy nie móg³ siê doczekaæ, ¿eby nast¹piæ...”

przeto pojawi³a siê kolejna grupa m³odych ludzi chc¹cych chcieæ robiæ studenckie radio. Poniewa¿ czas ju¿ inny, inna techniczna rzeczywistoœæ, wiêc bêd¹ nadawaæ nie w eterze, ale w Interne- cie. Niechaj rozwijaj¹ skrzyd³a i zainteresowania, korzystaj¹ z doœwiadczeñ poprzedników i nawi¹zuj¹ do tradycji.

Liczymy na spolegliwoœæ spo³ecznoœci akademickiej i ¿ycz- liwy stosunek do tego nowego przedsiêwziêcia.

Redaktorem Naczelnym nowej SAR i kreatorem tego przed- siêwziêcia jest Tomasz Klajbor, student IV roku ETI PG. Tel.

347 17 25, 606 80615, e-mail: klajbor@eti.pg.gda.pl O czym z przyjemnoœci¹ informuje:

Mieczys³aw Serafin Zarz¹d Ko³a SAR przy Stowarzyszeniu Absolwentów Politechniki Gdañskiej.

„Taniec to jest zawracanie g³owy nogami” – tak twierdz¹ z³oœliwi, którzy nie czuj¹ lub nie chc¹ dostrzec jego piêkna, harmonijnych ruchów tancerzy w rytm muzyki. Taniec mo¿e byæ sztuk¹, mo¿e byæ równie¿ sposobem spêdzania czasu. Taki w³aœnie model spêdzania czasu, rozwijania swoich zaintereso- wañ proponuje Wam Akademicki Klub Taneczny Politechniki Gdañskiej CONTRA.

Akademicki Klub Taneczny PG powsta³ w 1963 roku. W cza- sie swej prawie 50-letniej dzia³alnoœci wielokrotnie zmieniana by³a jego nazwa, m.in. „Medyk”, „Akwen”, a od 1995 roku AKT PG CONTRA. Od 1991 roku trenerami s¹ Grzegorz Sochaj i Jo- anna Stromska. Klub wspó³pracuje ze szko³ami podstawowymi i œrednimi, prowadzone s¹ równie¿ zajêcia z osobami starszymi

„Senior Hobby”. Na zakoñczenie ka¿dego kursu organizowane s¹ turnieje wewn¹trzklubowe „Pierwszy krok”, po których od- bywa siê nabór do sekcji turniejowej. Oprócz tego odbywaj¹ siê turnieje o charakterze cyklicznym, np.: Gwiazdkowy, Kar-

nawa³owy, „O Z³oty Pierœcionek”, i ciesz¹cy siê chlubn¹ trady- cj¹ turniej o Puchar Rektora Politechniki.

Obecnie w sekcji turniejowej trenuje 10 par w klasach od E do C. Ponadto w klubie s¹ prowadzone 3-miesiêczne kursy pod- stawowe i zajêcia dla grupy „Sympatyk Tañca”. W bogatej hi- storii Klubu mo¿na odnotowaæ powa¿ne osi¹gniêcia, jak te zdo- byte w ostatnich 10 latach:

1996 – Mistrzostwo Okrêgu Juniorów (w kategorii tañców stan- dardowych i latynoamerykañskich)

1997 – II Wicemistrzostwo Juniorów (w kategoriach wieko- wych 14-15 i 16-18 lat)

1998 – 1/4 fina³u Mistrzostw Polski

2000 – II Wicemistrzostwo Polski „Senior Hobby”

2000 – 1/2 fina³u Akademickich Mistrzostw Polski 2001 – II Wicemistrzostwo Pucharu Polski

2001 – Mistrzostwo Polski w kategorii senior: Grzegorz So- chaj i Joanna Stromska (trenerzy AKT PG).

Tañczyæ ka¿dy mo¿e

(6)

Pani Joasia i Pan Grzegorz s¹ wspania³ymi trenerami, uzdol- nionymi tancerzami, a ponadto potrafi¹ stworzyæ mi³¹, kole-

¿eñsk¹ atmosferê podczas zajêæ. Na parkiecie na treningach wylewa siê hektolitry potu, ale czyni siê to z tak¹ przyjemno-

œci¹, ¿e kto tego nie spróbowa³, niech ¿a³uje. Klub znajduje siê w budynku Bratniaka przy ulicy Siedlickej (nad KS „Kwadra- towa”).

Wszystkich zainteresowanych prosimy o kontakt bezpoœred- nio w Klubie, telefoniczny b¹dŸ poprzez pocztê elektroniczn¹.

KRÓTKI FILM O... SAMORZ¥DZIE

Dedykacja: dla mêskiej czêœci Wydzia³u Elektrotechniki i Automatyki J

Wiêcej informacji mo¿na znaleŸæ na stronie internetowej Klu- bu: http://www.pg.gda.pl/~contra

Adres i kontakt: Akademicki Klub Taneczny Politechniki Gdañ- skiej CONTRA, ul. Siedlicka 4, tel.: (058) 347 27 32

e-mail:contra@pg.gda.pl

Dorota Powierza Studentka Wydzia³u Zarz¹dzania i Ekonomii

Nasz bohater: Przeciêtny, szary cz³onek Samorz¹du Studenckiego PG

Oto cz³onek Samorz¹du podczas rozpoczêcia obrad Oczy szeroko otwarte (s¹

oznak¹ zapa³u, albo wyalieno- wania lub onieœmielenia) Superteczka na gumkê, pomarañ- czowa lub ¿ó³ta, rzadziej niebie- ska lub czerwona (któr¹ otrzy- ma³ przy wejœciu – pozytywny akcent – studenci lubi¹ prezen- tyJ)

Uœmiech – wskazuje na zgubny zapa³ i chêæ uczestniczenia w obradach ( z obserwacji wynika, ¿e ginie po pierwszej godzi- nie)

Identyfikator – czyli wszystko o kandydacie: grupa krwi, braki w uzêbieniu, a tak¿e przynale¿noœæ wydzia³owa Kolejny prezent poprawiaj¹cy samopoczucie, przyjaciel na ca³¹ noc obrad: d³ugopis PG, koloru niebieskiego

Lœni¹ce lakierki komponuj¹ce siê z wyprasowanym garnitu- rem

Na twarzy wyraz pozornego zainteresowania – próba zatuszowania znudzenia lub dezorientacji

Mandat, który zosta³ mu powierzony nie wiedzieæ po co... ale w koñcu to zawsze lepiej mieæ man- dat ni¿ go nie mieæ, nie?

Teczka, z której wyjêty zosta³ plan obrad – cz³onek samorz¹du skreœla ka¿dy kolejny punkt, patrzy na zegarek i wzdycha, poniewa¿ jeszcze tyle punktów zosta³o...

Nasz przyjaciel d³ugopis PG w przypadku studentów Wydz. Architektury powoli siê wypisuje...

Woda mineralna gazowana Na³êczowianka (to mi podchodzi pod kryptoreklamê!)

Fili¿anka po kawie, która pewnie jeszcze nie raz bêdzie nape³niana...

„Komórka” – czyli telefon komórkowy, na który student spogl¹da co chwila w nadziei otrzymania sms’a, b¹dŸ

sygna³u, co znacznie urozmaici³oby przebieg obrad...

Szklanka - poobgryzany brzeg œwiadczy o niejednokrot- nym u¿ywaniu podczas d³uuuuuugich obrad.

Cz³onek Samorz¹du podczas trwania obrad

(7)

Oto cz³onek Samorz¹du po przerwie Zdrêtwia³a ju¿ rêka, gdy¿ liczba

kandydatów do wypowiedzi dynamicz- nie wzrasta

Wokó³ czêœci studentów wytwo- rzy³a siê magiczna aura

Pusta fili¿anka – w nag³ym przyp³ywie euforii i zaintere- sowania tematem obrad zapomniano o ponownym jej nape³nianiu

Wzniesiona rêka z mandatem (w koñcu zaczêto go u¿ywaæ!) – œwiadczy o nag³ym przyp³ywie pomys³ów na pytania i wnioski... nikt nie wie, gdzie le¿y Ÿród³o tej inspiracji!

Szeroko otwarte oczy oraz rozszerzone Ÿrenice

œwiadcz¹ o wzroœcie zainteresowania bie¿¹c¹ dyskusj¹

Pusta butelka po wodzie mineralnej Na³êczowiance, gazowanej. Sk¹d nag³y przyp³yw pragnienia... nie wiadomo !

Cz³onek Samorz¹du podczas omawiania ostatniego punktu obrad dnia pierwszego

W g³owie ma ju¿ tylko jedno

Rêka ledwo podtrzymuje ciê¿k¹ g³owê

Na twarzy widaæ wyraŸne zmêczenie

Oczy przybra³y kszta³t w¹skich szparek

Anna Klonowska Studentka Wydzia³u Architektury

PS. Materia³ powsta³ podczas Zwyczajnego Zjazdu Parlamentu Studentów Politechniki Gdañskiej, który odby³ siê 23-25 listopada 2001 r. – Redakcja

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podporz¹dkowanie wywodu myœli przewodniej, zachowanie ci¹g³oœci i logiki wywodu, spójne przejœcia miêdzy kolejnymi czêœciami pracy. Niespójna argumentacja, brak

ru h jednostajnie zmienny obli zy¢ ile obrotów koªo wykonaªo do hwili zatrzymania

graficzna prezentacja podstawowych przypadków iteracji Musisz potrafiã wykonaã schematy blokowe takie jak:1. obliczaj¹cy œredni¹

Z naszych dotychczasowych rozwa¿añ wynika, i¿ praca jest powinnoœci¹, czyli obowi¹zkiem, a cz³owiek pracuj¹cy jest podmiotem pracy, który przez pracê przyczynia siê do

Autorzy w artykule rozwa¿aj¹ wszystkie mo¿liwe problemy nowoczesnego podejœcia do zagadnieñ modelowania i optymalizacji uk³adów rozdrabniania surowców mineralnych w

b) zaświadczenie komornika o całkowitej lub częściowej bezskuteczności egzekucji alimentów oraz o wysokości wyegzekwowanych alimentów. Wysokość alimentów otrzymywanych w

Aula Politechniki Gdañskiej znajduje siê na II piêtrze Gmachu G³ównego, z³o¿onego z przyziemia o wysokoœci 4 m, wysokiego parteru, piêtra pierwszego i drugiego, ka¿de o wysokoœci

Cena nieruchomości wraz z należnym po- datkiem od towarów i usług podlegają zapłacie nie później niż do dnia zawarcia umowy przenoszącej własność (za datę zapłaty