• Nie Znaleziono Wyników

Aula Politechniki Gdañskiej znajduje siê na II piêtrze Gmachu G³ównego, z³o¿onego z przyziemia o wysokoœci 4 m, wysokiego parteru, piêtra pierwszego i drugiego, ka¿de o wysokoœci 5 m, i poddasza o wysokoœci 3,08 m

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Aula Politechniki Gdañskiej znajduje siê na II piêtrze Gmachu G³ównego, z³o¿onego z przyziemia o wysokoœci 4 m, wysokiego parteru, piêtra pierwszego i drugiego, ka¿de o wysokoœci 5 m, i poddasza o wysokoœci 3,08 m"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Wyraz „AULA” pochodzi z jêzyka greckiego, przejêty zosta³ przez ³aci- nê, a póŸniej przez wiele jêzyków nowo¿yt- nych, m.in. przez jêzyk polski. Grecka i ³a- ciñska „AULA” oznacza³a dziedziniec, atrium, pa³ac. Od XVI wieku nazwa

„AULA” jest stosowana prawie wy³¹cznie jako okreœlenie reprezentacyjnej sali wyk³a- dowej w uczelni, przeznaczonej do uroczy- stoœci akademickich.

Aula Politechniki Gdañskiej znajduje siê na II piêtrze Gmachu G³ównego, z³o¿onego z przyziemia o wysokoœci 4 m, wysokiego parteru, piêtra pierwszego i drugiego, ka¿de o wysokoœci 5 m, i poddasza o wysokoœci 3,08 m. Aula mieœci siê w tylnej czêœci jego korpusu centralnego. Wnêtrze naszej Auli ma 24 m d³ugoœci, 12 m szerokoœci i 9,5 m wysokoœci, co daje powierzchniê 288 m2,, a kubaturê 2736 m3 .

Aula PG jest obecnie miejscem, w któ- rym odbywaj¹ siê ró¿ne uroczystoœci aka- demickie: inauguracje lat akademickich, uro- czyste posiedzenia senatu zwi¹zane z nada-

waniem doktoratów honorowych, z promo- cjami doktorów i doktorów habilitowanych, okolicznoœciowe akademie itp. W Auli od- bywaj¹ siê równie¿ wyk³ady plenarne wiêk- szych zjazdów i konferencji naukowych, a

tak¿e koncerty muzyki powa¿nej.

Historia Auli Politechniki, któr¹ tu opo- wiemy, toczy siê przez blisko 100 lat, na tle skomplikowanych dziejów politycznych Gdañska, obejmuje ró¿ne rz¹dy i “nierz¹- dy”oraz dwie wojny œwiatowe . W tym cza- sie Politechnika nale¿a³a do Prus (1904-18), przez trzy lata po zakoñczeniu I wojny œwia- towej pozostawa³a pod kontrol¹ Komisji Pañstw Sprzymierzonych, zwyciêzców I wojny œwiatowej (1918-1921), potem pod- lega³a Senatowi Wolnego Miasta Gdañska (1921-1939), a w latach II wojny œwiatowej by³a pod okupacj¹ III Rzeszy Niemieckiej (1939-45); od r. 1945 nale¿y do Polski. W latach 1945-52 by³a to Rzeczpospolita Pol- ska, w latach (1952-1989) Polska Rzeczpo- spolita Ludowa , a od roku 1989 jest to znów Rzeczpospolita Polska.

W dniu otwarcia politechniki (Königliche Technische Hochschule zu Danzig), to jest 6 paŸdziernika 1904 r., dysponowa³a ona sied- mioma budynkami powsta³ymi w latach 1900-1904 wg projektu i pod nadzorem Al- berta Carstena, wybitnego architekta, póŸniej- szego wieloletniego profesora i kierownika Katedry Architektury w tej¿e politechnice.

By³y to : Gmach G³ówny, Gmach Insty- tutu Elektrotechnicznego, Gmach Chemii, Laboratorium Maszynowe z w³asn¹ elek- trowni¹, ciep³owni¹ i wie¿¹ ciœnieñ, oraz trzy niewielkie budynki przeznaczone na miesz- kania dla s³u¿b.

Gmach G³ówny i powsta³e wówczas trzy du¿e budynki zosta³y po II wojnie œwiato- wej wpisane na listê zabytków.

Gmach G³ówny o kubaturze 122 tysiêcy m3 mieœci³ w r. 1904 na czterech kondygna- cjach (nie licz¹c piwnic i poddaszy) oko³o

Aula Politechniki Gdañskiej - fragmenty historii

Plan II piêtra Gmachu G³ównego Politechniki z r. 1904 (ze zbiorów Pracowni Historii PG)

Hol przed Aul¹, fotografia z r. 1904 (ze zbiorów Pracowni Historii PG)

(2)

210 pomieszczeñ, m.in. 17 sal wyk³adowych (od 27 do 140 miejsc), 24 kreœlarnie (po 12 do 45 sto³ów), 36 gabinetów profesorow i docentów, 11 pomieszczeñ dla asystentów, 11 pomieszczeñ na zbiory i pomoce dydak- tyczne a prócz tego sale socjalne, sanitaria- ty, gara¿e dla rowerów i in.

W korpusie centralnym znajdowa³y siê podwójne schody, Biblioteka G³ówna, Rek- torat i Sala Senatu, Aula oraz dwa wysokie hole. Rektorat, Sala Senatu, Aula i dwa wy- sokie holu parteru i II piêtra – nale¿a³y do najelegantszych. Po³o¿enie Auli pokazuje plan drugiego piêtra z r. 1904.

Do Auli wchodzi³o siê z eleganckiego holu, którego sklepienie wspiera³o siê na oœmiu kolumnach z czerwonawego marmu- ru z opaskami z tombaku. G³ówne wejœcie do Auli stanowi³y wielkie, bogato rze¿bio- ne, dêbowe odrzwia umieszczone w portalu z piaskowca, ozdobionym alegorycznymi postaciami Sztuki i Techniki. By³y tam jesz- cze dwa wejœcia boczne i jedno prowadz¹ce na balkon, zamykane dêbowymi drzwiami.

Sufit Auli wspiera³y cztery pary marmuro- wych kolumn, rozmieszczone pod d³ugimi

œcianami (widaæ je na starych fotografiach ówczesnej Auli).

Po prawej stronie od g³ównego wejœcia znajdowa³o siê podium przeznaczone na czêœæ prezydialn¹, a na nim bogato rzeŸbio- ne stalle profesorskie, czyli ozdobne ³awy z wysokimi oparciami, oraz mównica. Prze- widziano tam 30 miejsc uprzywilejowanych dla cz³onków senatu i innych wysoko po- stawionych osób.

Salê obiega³y intarsjowane dêbowe bo- azerie o wysokoœci 3 metrów. Bogato rzeŸ- biona by³a równie¿ balustrada empory (chó- ru, balkonu). W kolorystyce dominowa³y br¹z, zieleñ i z³oto.

Œwiat³o dzienne zapewnia³y Auli trzy wielkie okna otwierane korbowodami. Okna Auli mia³y w dolnych czêœciach kolorowe witra¿e. Dwa pozosta³e okna, w czêœci za- chodniej i wschodniej, by³y mniejsze i bez- barwne. Œwiat³o sztuczne zapewnia³y Auli lampy Nernsta i ¿arowe, umieszczone w trzech wielkich koronowych kandelabrach.

Aula mia³a ozdobny sufit, dêbowy nad czêœcia prezydialn¹ i balkonem.

Na sali przewidziano 30 miejsc w czêœci prezydialnej, 13 miejsc uprzywilejowanych w pierwszym rzêdzie, 374 miejsca w dal- szych osiemnastu rzêdach i 88 miejsc na na balkonie, co razem stanowi 505 miejsc. Przy innym umeblowaniu Aula mog³a pomieœciæ a¿ 800 osób.

Ostateczny wystrój Aula uzyska³a wów- czas, gdy przyby³y w r. ak. 1905/06 trzy mo- numentalne malowid³a œcienne, wykonane przez Ludwiga Dettmanna, niemieckiego malarza ur. w 1865 ko³o Flensburga. Nie

znamy dok³adnie wygl¹du i tematyki tych obrazów. Badacze historii sztuki, zajmuj¹cy siê twórczoœcia Dettmanna, sugeruj¹, ze ob- razy przedstawia³y: cesarza ogl¹daj¹cego Kana³ Morza Pó³nocnego, mityczn¹ kuŸniê cyklopów oraz warsztaty szkutnicze. Pew- ne wyobra¿enie o wygl¹dzie Auli z obraza- mi daje fotografia jej przedniej czêœci po- chodz¹ca z lat dwudziestych, bardzo niedaw- no pozyskana do zbiorów Pracowni Histo- rii PG

W r. 1909 Politechnika zaczê³a siê roz- budowywaæ. Przyby³o Laboratorium Wy- trzyma³oœciowe, w 1912 powsta³ Instytut Hydromechaniki dla Wydz. Budownictwa i Budowy Okrêtów, a w 1913 rozbudowano Laboratorium Maszynowe oraz zagospoda- rowano poddasza Gmachu G³ównego, prze- znaczaj¹c je na kreœlarnie i pracownie.

Lata I wojny œwiatowej 1914-18 przynio- s³y Politechnice Gdañskiej najpierw spadek liczby studiuj¹cych i kadry z powodu mobi- lizacji, a póŸniej straty w ludziach, ale baza lokalowa nie dozna³a ¿adnych zniszczeñ.

Pewien rozgardiasz powsta³ z powodu or- ganizacji szpitala wojskowego. Brak opa³u i energii elektrycznej spowodowa³ zastój w pracy i ubytek kadry.

W okresie miêdzywojennym przyby³ po- litechnice w r. 1928 Dom Studencki przy obecnej ul. Siedlickiej, a w r. 1929 dobudo- wano do Gmachu G³ównego Auditorium Maximum, powiêkszono Budynek Elektro- techniki i zbudowano nad Aul¹ tunel aero- dynamiczny. W r. 1939 pozyskano dla In- stytutu Lotniczego dom dawnej lo¿y masoñ- skiej przy ul. W³asna Strzecha .

II wojna œwiatowa wybuch³a w 1939 r. w Gdañsku i o Gdañsk. W politechnice nie by³o ju¿ polskich studentów, którzy zostali si³¹ usuniêci na prze³omie lutego i marca 1939.

Aula , fotografia z r. 1904 (ze zbiorów Pracowni Historii PG)

Fragment przedniej czêœci Auli z obrazami L. Dettmanna, fot. z lat dwudziestych (ze zbiorów Pracowni Historii PG)

(3)

Wrzeœniowe dzia³ania wojenne nie dotknê-

³y politechniki. PóŸniej by³a okupacja nie- miecka i praca uczelni w warunkach wojen- nych. Pod koniec 1944 r., wobec zbli¿aj¹ce- go siê frontu wschodniego, zaczêto w poli- technice organizowaæ szpital wojenny. W styczniu 1945 ostatecznie zawieszono zajê- cia dydaktyczne i rozpoczêto przygotowa- nia do ewakuacji. Kadra, wartoœciowa apa- ratura, czêœæ ksiegozbioru i dokumenty Po- litechniki zosta³y ewakuowane 27 stycznia statkiem “Deutschland”. W politechnice za- cz¹³ funkcjonowaæ wielki szpital wojenny na 3000 ³ó¿ek. Marcowe naloty sowieckie, a póŸniej ostrza³ artyleryjski, spowodowa³y jedynie nieznaczne uszkodzenia budynków.

26 marca z rejonu politechniki wycofa³a siê niemiecka obrona wojskowa, a uczelniê opu-

œci³ ostatni niemiecki rektor, prof. Martyrer.

W uczelni pozosta³ szpital wojenny ozna- kowany symbolami Czerwonego Krzy¿a. Po po³udniu do niebronionej politechniki we- sz³a Armia Czerwona. Wojsko wypêdzi³o z piwnic ludnoœc cywiln¹ i rozpoczê³o brutal- n¹ likwidacjê szpitala. Podczas tej akcji po- wsta³ w Gmachu G³ównym po¿ar, który ob- j¹³ obj¹³ g³ównie czêœæ œrodkow¹ gmachu:

g³ówn¹ klatkê schodow¹, ca³¹ Bibliotek¹ G³ówn¹ oraz trakty tylne wy¿szych kondy- gnacji z Rektoratem, Sal¹ Senatu i Aul¹. W korpusie centralnym i traktach tylnych ru- nê³y stropy. Pomieszczenia w skrzyd³ach Gmachu G³ównego wypalone zosta³y wy- biórczo; zniszczeniu uleg³y g³ównie kreœlar- nie wykorzystywane jako sale szpitalne. Po-

¿ar przeniós³ siê do Gmachu Chemii, gdzie wypali³y siê dwa laboratoria.

Jak napisa³ Zdzis³aw Bara w “Jednod- niówce” na stronie 10 “Z Auli pozosta³y je- dynie nagie œciany i poskrêcane dŸwigary z resztkami stropu”.

Obraz zniszczeñ ilustruje fotografia w lewym dolnym rogu.

Gmach Instytutu Elektrotechnicznego i Laboratorium Maszynowe nie dozna³y wiêk- szych zniszczeñ, poza strat¹ oszklenia. Rów- nie¿ budynki i pawilony powsta³e po roku 1904 wysz³y obronn¹ rêk¹.

Ogólne zniszczenia budynków oszacowa- no na 16% dopiero po zakoñczeniu odbudo- wy w r. 1955, przez porównanie kubatury odremontowanej z kubatur¹ budynków po- litechniki ziwentaryzowan¹ w r. 1939 (od- budow¹ objêto w dziesiêcioleciu 35 728 m3, a ogólna kubatura w r. 1939 wynosi³a 221 731 m3 ).

5 kwietnia przyby³a polska Grupa Ope- racyjna delegowana przez Ministerstwo Oœwiaty, z celem przejêcia, zabezpieczenia i uruchomienia Politechniki Gdañskiej. W sk³ad Grupy wchodzili: dr Stanis³aw Turski jako kierownik, in¿. Kazimierz Kopecki, dr Kazimierz Kubik, in¿. Franciszek Otto i Sta- nis³aw Szymañski. Grupa zatrzyma³a siê pocz¹tkowo w Oliwie, a po wyjœciu wojska radzieckiego z obiektow politechniki otwo- rzy³a swoje biuro w gabinetach przylegaj¹- cych do ma³o zniszczonego Laboratorium Maszynowego . Z tych czasów zachowa³ siê opis zniszczeñ uczelni dokonany latem 1945 przez dr. S. Turskiego. Istnieje równie¿ cen-

ny i fachowy rejestr zniszczêñ opublikowa- ny przez dr. B. Bukowskiego w r. 1947.

Odbudowa zniszczeñ wojennych Poli- techniki trwa³a do pocz¹tków r. 1955. W pierwszej kolejnoœci odbudow¹ objêto mniej zniszczone budynki Laboratorium Wytrzy- ma³oœciowego i Chemii oraz nieŸle zacho- wane sale w skrzyd³ach Gm. G³ównego.

Odbudowê Auli zakoñczono w r. 1949.

W odbudowê wnêtrz Gmachu G³ównego silnie zaanga¿owa³ siê prof. Witold Minkie- wicz z Wydz. Architektury PG (ur. 1880, w miêdzywojniu profesor, dziekan i rektor Po- litechniki Lwowskiej). Wg jego projektu, który nie zmienia³ pierwotnego uk³adu funk- cjonalnego, i pod jego nadzorem odbudowa- ne zosta³o wejœcie g³ówne, g³ówna klatka schodowa, hole korpusu centralnego i Aula.

Za³o¿enia tej odbudowy nie zak³ada³y rekon- strukcji wewnêtrznego wystroju ani zacho- wania dawnego stylu. Nowa Aula zosta³a wyposa¿ona w piêæ jednakowych wielkich okien i dêbowy sufit. Nie odtworzono wi- tra¿y, kandelabrów, kolumn i rzeŸbionych boazerii. Innonwacj¹ by³o ca³kowite prze- szklenie œcian g³ównej klatki schodowej i zmiana stylu holu II p.

Ju¿ w nastêpnym roku zaczê³a siê nowa

“przygoda” naszej odbudowanej Auli.

Oto fragment z protoko³u Senatu: “Se- nat w dniu 27 kwietnia 1950 r., na którym obecni byli : Ob. Rektor Szulkin, prorektor Nowacki, Ob. Ob. Dziekani i Prodziekani , Rylke, Minc, Hummel, Osiñski, Kopecki, Ku³akowski, Profesorowie Mermon, Boguc- ki, Przedstawiciel Partii Ob. Kilian, Dyrek- Aula podczas odbudowy (ze zbiorów Pracowni Historii PG)

Fragment wypalonej czêœci Gmachu G³ówne- go z oknami dawnej Auli na kondygnacji trze- ciej; widok od ul. Traugutta (ze zbiorów Pra- cowni Historii PG)

(4)

tor Administracyjny dr E. Sroka oraz przed- stawiciele adiunktów i asystentów in¿. Do- browolski, Stefek, w trzecim i ostatnim punk- cie porz¹dku obrad, sprawy bie¿¹ce, Rek- tor Szulkin podaje do wiadomoœci wniosek wysuniêty przez cz³onków partii na zebra- niu Podstawowej Organizacji Partyjnej (POP), aby Aulê Politechniki nazwaæ imie- niem Juliana Marchlewskiego, dla uczcze- nia zas³ug bojownika o wolnoœæ i demokra- cjê ludow¹ i budowniczego socjalizmu w Polsce. Senat jednog³oœnie przyjmuje poda- ny wniosek i zg³asza propozycjê opracowa- nia tablicy pami¹tkowej i wykonania popier- sia. Prof. Nowacki przyjmuje opiekê nad ca³oœci¹ wykonania. Do opracowania tabli- cy i popiersia wy³oniono komisjê artystycz- n¹ w osobach profesorów Lama, Borowskie- go, Minkiewicza. Ustalono, ¿e Komisja na- tychmiast po zebraniu siê przyst¹pi do opra- cowania projektów.”

Dziœ razi nas nie tylko schematyzm opi- nii o proponowanym patronie Auli, ale rów- nie¿ nieakademicki sposób wymienienia obecnych cz³onków senatu, bez imion, czy choæby ich inicja³ów .

I tak odbudowana wielkim kosztem i sta- raniem Aula Politechniki zyska³a patrona, a w jedn¹ z jej œcian wmurowano portret Ju- liana Marchlewskiego w postaci p³askorzeŸ- by. Na razie nie uda³o siê nam ustaliæ, czyje to by³o dzie³o.

Lata 1950-1953 by³y w Polsce okresem nasilonego stalinizmu. W Politechnice roze- sz³a siê “poczt¹ pantoflow¹” wieœæ, ¿e pa- tron Auli zosta³ odgórnie nakazany, a POP by³a jedynie transmisj¹. Podobnych ingeren- cji by³o w Polsce mnóstwo. Rownie¿ w r.

1950 ulica Dworcowa we Wrzeszczu zosta-

³a przemianowana na ul. Juliana Marchlew- skiego (obecnie Romana Dmowskiego), a ulica Niedzia³kowskiego – na Feliksa Dzier-

¿yñskiego (obecnie Legionów ).

W Warszawie Plac Bankowy przemiano- wano na Plac Feliksa Dzier¿yñskiego; w r.

1952 Boles³aw Bierut da³ swoje imiê Uni- wersytetowi Wroc³awskiemu, a w r. 1953 zmieniono nazwê Katowic na Stalinogród.

Aula Marchlewskiego przetrwa³a a¿ 39 lat... Ale 11 listopada 1988 r. , w 70. roczni- cê odzyskania niepodleg³oœci Polski po 123 latach niewoli, odby³a siê w tej¿e Auli aka- demia zorganizowana przez Rektora Bole- s³awa Mazurkiewicza z okolicznoœciowym wyst¹pieniem i kocertem chóru . To po raz pierwszy od zakoñczenia II wojny œwiato- wej rocznica ta mog³a byæ oficjalnie obcho- dzona! A wœród zgromadzonych na akade- mii by³o ju¿ sporo osób, które z wydawnictw

“drugiego obiegu” wiedzia³y dobrze, kto to

by³ Julian Marchlewski. Wkrótce zawi¹za³a siê grupa inicjatywna, z³o¿ona g³ównie z osób z krêgów “Solidarnoœci”, i wszczê³a dzia³ania zmierzaj¹ce do zmiany nazwy na- szej Auli. Postanowiono wiêc zebraæ i upo- wszechniæ informacje o ¿yciu i dzia³alnoœci Juliana Marchlewskiego, sformu³owaæ apel do Rektora i Senatu o zmianê nazwy “Aula Politechniki Gdañskiej im. Juliana Mar- chlewskiego” na “Aula Politechniki Gdañ- skiej”, zebraæ podpisy podobnie myœl¹cych pracowników Politechniki Gdañskiej, przed-

³o¿yæ apel z podpisami JM Rektorowi z proœ- b¹ o akceptacjê i postawienie sprawy na po-

siedzeniu Senatu z wnioskiem o podjêcie w³aœciwej uchwa³y.

By³ to pocz¹tek roku 1989. Gor¹ca atmos- fera. Trwa³y przygotowania Obrad Okr¹g³e- go Sto³u. Dodatkowe wzburzenie opozycyj- nej opinii publicznej wywo³a³ fakt, ¿e aku- rat wtedy Poczta Polska emitowa³a z okazji rocznicy odzyskania niepodleg³oœci Polski seriê znaczków pocztowych z podobiznami

“Pionierów Niepodleg³oœci Polski”, a wœród nich, obok prawdziwych pionierów – Józe- fa Pi³sudskiego, Ignacego Paderewskiego, Gabriela Narutowicza, Ignacego Daszyñ- skiego, Wincentego Witosa, Wojciecha Kor- Artyku³ o Julianie Marchlewskim z podziemnej „Gazety Politechnicznej”, 1989, nr 1 str. 3.

Kopia archiwalnego egzemplarza (ze zbiorów T. Soko³owskiej)

(5)

fantego i Stanis³awa Wojciechowskiego – fi- gurowa³, o zgrozo, Julian Marchlewski, prze- ciwnik niepodleg³oœci Polski! To by³o wiê- cej ni¿ tylko bólem....

Oto ta seria i znaczek z Marchlewskim.

Przed uruchomieniem akcji zbierania pod- pisów pod apelem o zmianê nazwy Auli zo- sta³ przekazany do druku w “podziemnej”

„Gazecie Politechnicznej”, niewielki artyku³ pt. ”CZYJ TO BOHATER? G³os w sprawie patrona Auli Politechniki Gdañskiej”. Arty- ku³ ukaza³ siê na pocz¹tku kwietnia 1989 r.

na stronie 3. „Gazety Politechnicznej”.

Pod koniec kwietnia 1989 “Apel”, zwi¹- Seria znaczków “Pionierzy Niepodleg³oœci Polski”, wydana z okazji 70. rocznicy odzy- skania niepodleg³oœci; patron Auli J. Mar- chlewski – pierwszy z prawej w œrodkowym rzêdzie (ze zbiorów W. Wojnowskiego)

zane z nim materia³y informacyjne o Julianie Marchlewskim i listy z podpisami ok. 700 osób popieraj¹cych “Apel” przekazano Panu Rek- torowi B. Mazurkiewiczowi z proœb¹ o przed- stawienie sprawy Senatowi Politechniki.

Na posiedzeniu Senatu w dniu 12 lipca 1989 r. ” Rektor B. Mazurkiewicz, odpowia- daj¹c na apel o zmianê nazwy Auli PG nosz¹- cej imiê Juliana Marchlewskiego, zapropono- wa³, aby sala nr 370 w Gmachu G³ównym zosta³a nazwana – Aula Politechniki Gdañ- skiej. Wniosek zosta³ przyjêty w g³osowaniu jawnym jednomyœlnie” (jest to fragment pro- toko³u z posiedzenia Senatu, na którym obec-

Aula Politechniki Gdañskiej, rok 1970, widoczna p³askorzeŸba z wizerunkiem J. Marchlewskie- go (ze zbiorów Pracowni Historii PG, fot. T. Chmielowiec)

ni byli: Rektor i prorektorzy – B. Mazurkie- wicz, Z. Kowalski, W. Sobczak oraz W. Grusz- kowski, W. Anders, Cz. Taraszkiewicz, E.

Bielewicz, E. Wittbrodt, Z. G³a¿ewski, B.

Drozdowski, T. Soko³owska, M. Zientalski, A.

Tejchman, P. Kowalik, L. Kobyliñski, J. Bu- rzyñski, W. Przybylski, H. Ró¿añska, I. Dur- lik, T. Klocek, M. Polowczyk, R. Katulski, S.

Wiœniowski, K. Frydel. P³askorzeŸba z podo- bizn¹ Marchlewskiego zosta³a zas³oniêta.

Teresa Soko³owska, Barbara Z¹bczyk-Chmielewska, Krystyna Dagga

Wszyscy znamy Paw³a Jasienicê jako gawêdziarza, barwnie opisu- j¹cego dzieje naszego narodu. Nigdy nie przypuszcza³am, ¿e spotkam siê z nim jako osob¹ utrwalaj¹ca na kartach ksi¹¿- ki dzieje naszej Uczelni.

Moja przygoda z nim zaczê³a siê na

tegorocznych Targach “Napêdy i Stero- wanie 2002”. Do naszego stoiska, pre- zentuj¹cego Bibliotekê G³ówn¹, pod- szed³ starszy, przeuroczy pan, którego za- interesowa³ album wydany z okazji 50- lecia uczelni. Okaza³o siê, ¿e jest absol- wentem Politechniki. Studiowa³ w latach

piêædziesi¹tych na Wydziale Mechanicz- nym. Rozmowa z nim by³a dla mnie prawdziw¹ uczt¹, poniewa¿ nie tylko zasypa³ mnie lawin¹ anegdot o znanych profesorach (m.in. o prof. Otto i jego bra- cie) oraz historyjek z ¿ycia studenckie- go, ale przede wszystkim zaprezentowa³ wspania³¹ literack¹ polszczyznê, co dzi- siaj jest rzadkoœci¹, zw³aszcza w wyko- naniu in¿yniera (na co dzieñ mam mo¿- liwoœæ s³uchania naszych studentów, któ- rzy nader chêtnie pos³uguj¹ siê tzw. ku- chenn¹ ³acin¹, a kultura jêzykowa jest im absolutnie obca).

To w³aœnie od niego – in¿yniera i jed- noczeœnie humanisty, dowiedzia³am siê,

¿e w po³owie lat piêædziesi¹tych na za- mówienie ówczesnych w³adz Uczelni spisana zosta³a historia pierwszego po- wojennego dziesiêciolecia, a do wyko-

Pawe³ Jasienica i Politechnika Gdañska

Ods³ona pierwsza

(6)

nania tego szczytnego zadania wybra- no w³aœnie Paw³a Jasienicê. Na ponad trzystu stronicach opisuje on losy powo- jennej Politechniki Gdañskiej, siêga do czasów przedwojennych, a tak¿e czasów okupacji hitlerowskiej, przedstawia ów- czesnych pracowników naukowych oraz problemy, z którymi musieli siê borykaæ, a to wszystko ogl¹damy na tle panoramy Gdañska, dŸwigaj¹cego siê z ruin.

Jasienica nie uwa¿a³ siê za historyka.

Zawsze podkreœla³, ¿e jest tylko eseist¹, a na historiê patrzy jak na materia³ lite- racki. Mo¿e dlatego dzieje, które spisa³, czyta siê niemal jak powieœæ.

Tak siê z³o¿y³o, ¿e zbieranie materia-

³ów przypad³o na okres rocznicowy.

Dziwnie siê doprawdy z³o¿y³o. Zjecha-

³em tu na reporta¿ we wrzeœniu 1954 roku i ani mi do g³owy nie przysz³o, ¿e mimo woli zjawiam siê na sam jubileusz. Tak, na piêædziesiêciolecie. Pierwsz¹ poli- technikê w Gdañsku za³o¿y³ bowiem Wil- helm II w roku 1904. Podobno jej ze- wnêtrzne efekty, owe pseudorenesanso- we ozdóbki na œcianach z czerwonej ce- g³y, wykonane zosta³y wed³ug jego po- mys³ów.

Osob¹, która zaprosi³a Jasienicê, opro- wadza³a i relacjonowa³a wszystko, by³ profesor Kazimierz Kopecki. To w³aœnie z jego opowieœci dowiadujemy siê, ¿e ju¿

w styczniu 1945 roku, gdy w Gdañsku trwa³y jeszcze walki, z Krakowa wyru-

szy³a na pó³noc grupa ludzi, cz³onków Delegatury Ministerstwa Oœwiaty na Gdañsk. W sk³ad grupy wchodzili: dy- rektor Marian Pelczar, dyrektor Jan Ki- larski, profesor Franciszek Otto, Stani- s³aw Szymañski, dr Kazimierz Kubik oraz profesor Kazimierz Kopecki. Ich zadaniem by³o przejêcie i zabezpiecze- nie wszystkiego, co stanowiæ mog³o bazê odradzaj¹cego siê wy¿szego szkolnictwa w Polsce.

By³y to trudne czasy. Profesor Kopec- ki otrzyma³ kwaterê na ul. Grottgera w Oliwie. Codziennie musia³ chodziæ na Uczelniê na piechotê. Dlatego koñ, któ- rego pewnego dnia uda³o siê zdobyæ, okaza³ siê nieocenionym skarbem, a zdo- byta uprz¹¿ wrêcz luksusem.

Budynek Politechniki by³ zrujnowa- ny. Ocala³a tylko frontowa œciana, ca³e wnêtrze by³o wypalone. Pierwsz¹ i naj- wa¿niejsz¹ rzecz¹ , któr¹ musiano wy- konaæ w pierwszej kolejnoœci, by³o usu- niêcie 600 ludzkich zw³ok rozrzuconych po terenie ca³ej uczelni. By³a to pozosta-

³oœæ po szpitalu, który w politechnicz- nych budynkach zainstalowa³ Wehr- macht. W jednym z pomieszczeñ znale- ziono polsk¹ tablicê herbow¹, zdobi¹c¹ wszystkie polskie przedwojenne urzêdy pocztowe. Widnia³ na niej bia³y orze³ umieszczony w szarym owalu z czerwo- ny t³em. Tablicê tê zdjêto ze œciany i za- wieszono na g³ównej bramie.

Dla mnie jako pracownika biblioteki szczególne znaczenie ma to, co zrobi³ profesor Kopecki i gdzie skierowa³ swo- je kroki, gdy po raz pierwszy przekro- czy³ bramê uczelni. Pawe³ Jasienica tak opisuje to zdarzenie:

Ciê¿arówka mknê³a g³ówn¹ alej¹ Wrzeszcza w kierunku Oliwy. Siedz¹cy w jej pudle profesor Kopecki zacz¹³ waliæ piêœciami w tyln¹ œcianê szoferki.

- Staæ. Minêliœmy Politechnikê!

- Przecie tam ju¿ nic nie ma! Nie widzia³ pan, ¿e niebo œwieci przez okno?

- Czekajcie tutaj. Sam pójdê.

U wrót Politechniki stoj¹ dwa cegla- ne domki. Obecnie ten po lewej rêce s³u-

¿y za siedzibê portiera. Dawniej by³o od- wrotnie. W jakimœ zakamarku uda³o siê profesorowi odnaleŸæ przytajonego cz³o- wieka.

- Kto pan jest? - WoŸny. - Jestem przed- stawicielem w³adz polskich. Proszê mnie natychmiast oprowadziæ po Po- litechnice. Najpierw chcê widzieæ miejsce, gdzie jest biblioteka.

Na podwórzu Niemiec przystan¹³ zdu- miony niezmiernie.

- O! Alles verbrant!

Okaza³o siê, ¿e przez ca³y czas trwania bitwy przezornie nosa z ukrycia nie wysu- wa³ i nie wiedzia³, co siê obok dzieje.

Wbrew pozorom i rozpowszechnionym mniemaniom papier zajmuje siê i tli opor- nie. W³ó¿cie do pieca plik gazet, a bê- dziecie musieli d³ugo mieszaæ pogrzeba- czem, zanim siê wszystko spopieli. Có¿

dopiero, kiedy w grê wchodz¹ ksi¹¿ki – góry mocno oprawnych, œciœle pozszywa- nych tomów...

Gruba na parê metrów warstwa ¿aru pokrywa³a pod³ogi magazynów, w któ- rych poprzedni w³adcy ukryli bibliotekê.

Nawet œciany rozpali³y siê i bucha³y nie- znoœnym gor¹cem. Nie by³o przystêpu, a zreszt¹ nie warto go by³o szukaæ.

Niewiele ocala³o z przedwojennej nie- mieckiej Technische Hochschule, ale i tego trzeba by³o pilnowaæ, by resztek nie rozgrabili szabrownicy. Budynki, labo- ratoria, urz¹dzenia i aparatura – wszyst- ko zosta³o zniszczone przez czêsto przy- padkowe pociski ciê¿kiej artylerii.

W dziesiêæ lat póŸniej Politechnika wygl¹da³a zupe³nie inaczej. Pawe³ Jasie- nica ze szczególnym naciskiem podkre-

œla liczbê studentów: na oœmiu wydzia-

³ach studiowa³o ich piêæ tysiêcy, a Wy- dzia³ Mechaniczny liczy³ w 1954 roku tylu s³uchaczy, ile ca³a przedwojenna Rok 1945 – Gmach G³ówny od strony ul. Trau- gutta

Rok 1945 – widok wypalonej centralnej czêœci Gmachu G³ównego

(7)

uczelnia. Zdaniem autora tylko zabiegi polityczne w³adz niemieckich utrzymy- wa³y do 1939 roku tê liczbê na poziomie jednego tysi¹ca. M³odzie¿ niemieck¹ zwabiano do Gdañska stypendiami oraz odpowiednim rozporz¹dzeniem, zgodnie z którym ka¿dy student niemieckich uczelni technicznych musia³ jeden se- mestr spêdziæ w Gdañsku.

Jasienica zachwyca³ siê nowymi bu- dynkami Wydzia³u Chemii oraz odbudo- wanym wnêtrzem g³ównego gmachu.

Wspomina te¿ o bibliotece i wiod¹cych do niej szerokich drzwiach. Mówi o pro- stocie, dyskretnych ozdobach i funkcjo- nalnoœci, która ma s³u¿yæ tysi¹com stu- dentów. Wiele ju¿ zrobiono, ale wiele po- zosta³o jeszcze do zrobienia.

Pisz¹c o naszej Alma Mater, nie mo¿- na by³o pomin¹æ zwi¹zków Uczelni z mo- rzem. By³a to pierwsza w powojennej Polsce uczelnia techniczna, na której utworzono wydzia³ zajmuj¹cy siê budo- w¹ jednostek p³ywaj¹cych. W zwiedzaniu towarzyszy³ Jasienicy profesor Stanis³aw Szymborski z Katedry Budownictwa Morskiego, bêd¹cy jednoczeœnie wyk³a- dowc¹ na Wydziale Architektury. To w³a-

œnie on wskaza³, jak wa¿ne jest powi¹za- nie architektury miasta z zawodem mary- narza, który zwiedzaj¹c œwiat, przywozi do kraju nie tylko ró¿nego rodzaju budu- lec, ale równie¿ informacje o innych kul- turach, a tak¿e niejako wymusza solidnoœæ i rzetelnoœæ w pracy, bo tego nauczy³a go praca na morzu. Jako przyk³ad – i cieka- wostkê zarazem – podaje informacjê o

Rok 1945 – aleja prowadz¹ca do zniszczonej Politechniki Gdañskiej

Kwiecieñ 1945 roku – prof. W³odzimierz Waw- ryk przed g³ówn¹ bram¹

tym, ¿e polscy królowie chowani byli w trumnach wykonanych w³aœnie w Gdañ- sku, ze wzglêdu na jakoœæ ich wykona- nia. O solidnoœci pracy dawnych gdañsz- czan œwiadczy przede wszystkim stan techniczny ocala³ych budynków – po wie- kach i przejœciach wojennych nigdzie nie by³o widaæ œladów zmursza³oœci i œniedzi.

Wydzia³ Architektury czynnie w³¹cza³ siê w odbudowê miasta. Architekci wi- doczni byli wszêdzie tam, gdzie budo- wano coœ nowego i gdzie pieczo³owicie rekonstruowano zniszczone nieraz do fundamentów wspania³e zabytki. Miêdzy innymi – jak okreœla autor ksi¹¿ki – bra- li udzia³ w odbudowie koœcio³a Marii Panny, najwiêkszym wyczynie rekon- struktorskim na œwiecie. Wielkim uk³o- nem przed naszymi architektami jest stwierdzenie Jasienicy, ¿e warszawska Starówka jest blada i nijaka przy gdañ- skim Starym Mieœcie.

Pod wp³ywem opowieœci profesora Tomaszewskiego, autora i wykonawcy miêdzy innymi nowego dworca w Gdy- ni, zapozna³ siê z projektowaniem i bu- dow¹ portów, które œciœle wi¹¿¹ siê nie tylko z budynkami sensu stricto technicz- nymi, ale równie¿ musz¹ uwzglêdniaæ budownictwo towarzysz¹ce tego rodza- ju zabudowie: stacje badawcze, domy wypoczynkowe, szko³y kszta³c¹ce mary- narzy, oœrodki wychowania fizycznego i inne obiekty zwi¹zane z ¿yciem porto- wym. Ka¿dy postawiony obiekt architek- toniczny musi byæ œciœle zwi¹zany z miejscem, ludŸmi, histori¹, œrodowi-

skiem przyrodniczym. Gdañsk zwi¹zany jest z morzem, bo nad morzem le¿y, i do tej lokalizacji musi nawi¹zywaæ architek- tura.

Jest to nasze pierwsze spotkanie z pu- blicyst¹ i eseist¹ – Paw³em Jasienic¹, któ- rego zauroczy³a nasza Uczelnia. Nastêp- ne spotkania “ods³oni¹” pracê wydzia³ów oraz ludzi – ich plany, marzenia i osi¹- gniêcia.

Na koniec jeszcze raz zacytujê auto- ra: Do rozmyœlañ tych sk³oni³ mnie bar- dzo oryginalny widok grodu, zbudowa- nego przez ludzi nale¿¹cych do “bioce- nozy” wyros³ej na przymorzu. W przeci¹- gu kilku tygodni zajmowa³em siê tutaj zwiedzaniem katedr i zak³adów uczelni, której rozrost i specyfika zgotowa³y mi nie lada jakie zaskoczenie. Wielki rozwój szkolnictwa wy¿szego nale¿y do charak- terystycznych faktów Polski wspó³cze- snej. ¯e jednak w czasie bardzo krótkim, w przeci¹gu dziesiêciolecia, mog³a roz- kwitn¹æ Politechnika o takim typie i pro- filu, to bez w¹tpienia wynika z faktu, i¿

od roku 1945 do naszej narodowej ,”bio- cenozy” nale¿y piêæ setek kilometrów – przymorza.

Ewa Dyk-Majewska Biblioteka G³ówna Wszystkie zdjêcia pochodz¹ ze zbio- rów Pracowni Historii Biblioteki G³ów- nej Politechniki Gdañskiej

(8)

W zwi¹zku z nadchodz¹cymi obcho dami Jubileuszowego Roku Aka- demickiego 2004/2005 w naszej Uczel- ni, wi¹¿¹cymi siê z jej histori¹, któr¹ wy- znaczaj¹ dwie podstawowe daty – roz- poczêcia edukacji technicznej na pozio- mie akademickim w Królewskiej Szkole Technicznej w Gdañsku (6 paŸdziernika 1904 r.) oraz powo³ania Politechniki Gdañskiej – jako polskiej pañstwowej uczelni akademickiej (24 maja 1945 r.), warto te¿ pamiêtaæ o „ma³ych” jubile- uszach roczników powojennych, których absolwenci mog¹ daæ wyraz wspomnie- niom o swojej Uczelni – osobiœcie.

Do takich wspomnieñ niew¹tpliwie nale¿y zaliczyæ ksi¹¿kê pt. „Spotkaliœmy siê w Gdañsku”*, poœwiêcon¹ jubile- uszowi 40-lecia ukoñczenia studiów przez absolwentów Wydzia³u Budownic- twa L¹dowego (obecnie In¿ynierii L¹do- wej) PG z rocznika 1960.

Znaj¹c inicjatora i g³ównego redakto- ra tej ksi¹¿ki, by³am niejako na bie¿¹co

œwiadkiem jej powstawania oraz zmagañ jego i ¿ony ze stron¹ edytorsk¹ i graficz- n¹ opracowania.

Jednak z ca³oœci¹ zapozna³am siê do- piero po 17 marca 2000 r., po promocji ksi¹¿ki na uroczystym posiedzeniu Rady Wydzia³u In¿ynierii L¹dowej PG, w któ- rej uczestniczyli wspó³autorzy i podczas

której trafi³a ona, w swej ostatecznej for- mie, do zaproszonych goœci wœród których i ja mia³am przyjemnoœæ byæ obecna.

Jest to ksi¹¿ka niezwyk³a i to niezwy- k³a z wielu wzglêdów... Podzielona na trzy czêœci, opatrzone nag³ówkami: DOM RO- DZINNY, POLITECHNIKA oraz Z DY- PLOMEM W RÊKU, stanowi antologiê dziejów pokolenia wojennego, które ró¿- nymi drogami, z ró¿nym baga¿em do-

œwiadczeñ rodzinnych i w³asnych, dotar-

³o na Gdañsk¹ Politechnikê. Tutaj ich losy spotka³y siê na okres studiów, które by³y

„wtedy na pewno trudne, ale i piêkne – nasz¹ m³odoœci¹” jak wspomina te lata ab- solwent Wydzia³u Budownictwa L¹dowe- go z 1957 r., Tadeusz Duszyñski .

Dalsze losy, rozproszone „z dyplomem w rêku” po ró¿nych stronach Polski, a nie- jednokrotnie i œwiata, znajduj¹ swój opis w ostatniej czêœci ksi¹¿ki, w formie kon- kretnych wspomnieñ o ludziach i wyda- rzeniach zebranych w poszczególnych okresach: piêtnastu , dwudziestu piêciu, trzydziestu i... czterdziestu lat po studiach.

Teraz, z perspektywy ponad dwóch lat od przeczytania po raz pierwszy tej ksi¹¿- ki, nie bardzo wiem, co w niej wzruszy³o mnie najbardziej. Wychowana na Inwoka- cji do „Pana Tadeusza”, maj¹c w pamiêci obraz podwileñskiego maj¹tku, gdzie ocza- mi dziecka obserwowa³am kolejne prze- miany dworskiej kaplicy w ¿o³nierski szpi- tal, nie zdawa³am sobie sprawy z heroicz- nej odwagi w³aœcicielki maj¹tku oraz mo- jej Matki, które w czasach przetaczania siê rosyjsko-niemieckiego frontu przez wi- leñszczyznê ratowa³y polskich ¿o³nierzy.

Te obrazy i œpiewane na powitanie na- szych wojsk pieœni u³añskie o¿y³y w mo- jej pamiêci pod wp³ywem niecodzien- nych wspomnieñ tych, którzy „spotkali siê w Gdañsku”, i dlatego te¿ wspomnie- nia te s¹ mi najbli¿sze.

W du¿ej mierze s¹ to wspomnienia lu- dzi pochodz¹cych z kresów, g³ównie wschodnich, których Dzieciñstwo (taki jest pierwszy podtytu³ czêœci DOM RO- DZINNY) zwi¹zane by³o w wiêkszoœci z

tu³aczk¹ wojenn¹ (motto rozdzia³u:

„sk¹d pochodzimy, dok¹d zaniós³ nas los”) i niepewnoœci¹ jutra. Zapisane w sposób anonimowy – s¹ histori¹ wielu z tego pokolenia, niezale¿nie od miejsca zamieszkania, a których ¿yciorys mo¿na uznaæ za wspólny. Zrozumia³am, dlacze- go nie zosta³y opatrzone nazwiskami.

Najbardziej poruszaj¹ce wspomnienia pochodz¹ z okresu samej wojny („prze- baczmy sobie, ale nie ok³amujmy siê”).

Lata szko³y, to lata wyboru – w³asne- go lub zasugerowanego przez najbli¿- szych – dalszej drogi ¿ycia . Najbardziej utkwi³ mi w pamiêci cytat:

Pragnieniem Mamy by³o, abym by³ cz³o- wiekiem uczciwym i bogatym. Tato da³ mi dwie rady, kiedy maj¹c 16 lat odcho-

dzi³em z domu: –„Pamiêtaj, abyœ patrz¹c w lustro przy goleniu, nie musia³ siê sie- bie wstydziæ”, – „Pamiêtaj, lepiej da- waæ ni¿ braæ”.

POLITECHNIKA – to znów anonimo- wa i jak¿e znamienna dla wszystkich roz- poczynaj¹cych studia sprawa wyboru –

„dlaczego na l¹dówkê” (dlaczego na ar- chitekturê?) oraz „nowa szko³a, nowy dom”. Pierwszy raz w ¿yciu by³em we Wrzeszczu. Fronton budynku g³ównego robi³ wra¿enie – tu przypominaj¹ mi siê

„Dni drzwi otwartych”, kiedy w grudniu 1955 roku przyjecha³am zziêbniêta, noc- nym poci¹giem do Gdañska – zafascy- nowana Uczelni¹ – do domu wróci³am z mocnym postanowieniem dostania siê na studia w³aœnie tu.

Spotkali siê w Gdañsku

Redaktor ksi¹¿ki mgr in¿ Lech Roœciszewski wrêcza jej egzemplarz prof. dr. in¿ W³odzimie- rzowi Przybylskiemu, prorektorowi ds. rozwo- ju w kadencji 1999-2002

Na praktyce geodezyjnej po pierwszym roku studiów, 1956 r. Odlewej: G. Rys, L. Roœciszew- ski, W. Specyalski, T. Suwezda, J. Sawicki, B.

Sadowski, P. Œwiercz

(9)

Tymczasem okres studiów zosta³ opisa- ny z wszystkimi blaskami i odcieniami sza- roœci. Pojawiaj¹ siê tu konkretne wspomnie- nia, konkretnych Autorów, a przede wszyst- kim podrozdzia³ „Nasi Nauczyciele”.

Pomimo ¿e studiowa³am na Wydziale Architektury, znajdujê nazwiska znane mi i bliskie – jak profesora Franciszka Otto, który by³ legendarn¹ postaci¹, przede wszystkim na naszym Wydziale. „Z po- zoru bardzo niedostêpny, surowy, pryncy- pialny, mia³ ma³e s³abostki, np. upodoba- nie do b³êkitnego koloru”, jak wspomina Profesora absolwentka Wydzia³u Archi- tektury M.B. Widuch-Duszyñska. Sama doskonale pamiêtam, i¿ na egzaminy z geometrii wykreœlnej chodzi³am w grana- towej garsonce...

Rozdzia³ bogato ilustrowany karyka- turami znanych i szanowanych postaci, z charakterystycznymi wypowiedziami, a przede wszystkim wspomnieniami o Nich, takich jakimi widzieli Ich studen-

ci. Z tego to, miêdzy innymi, wzglêdu, wspomniana ksi¹¿ka stanowi bogaty przyczynek do historii naszej Uczelni.

Opisane rozdzia³y, zawarte na 133 stro- nach, obejmuj¹ nieco wiêcej ni¿ jedn¹ trze- ci¹ ca³oœci; pozosta³e dwie trzecie ksi¹¿ki to ju¿ doros³e ¿ycie. Z DYPLOMEM W RÊKU – jest wiêc nie tylko bilansem suk- cesów i pora¿ek zawodowych, wyra¿aj¹- cych siê procentami zajmowanych stano- wisk w zawodzie oraz poza wyuczon¹ spe- cjalnoœci¹, krotnoœci¹ zmiany miejsca za- trudnienia, posiadaniem dóbr materialnych, stanem rodzinnym, ale przede wszystkim zafascynowaniem prac¹, do której przygo- towanie da³a nasza Uczelnia.

Niezale¿nie od zaanga¿owania w pracy zawodowej i w sprawach rodzinnych – znajdowali czas na spotkania w czasie ko- lejno organizowanych zjazdów. W czerw- cu bie¿¹cego roku spotkali siê po raz ósmy.

I tu swoj¹ wypowiedŸ na temat tej nie- codziennej ksi¹¿ki chcia³abym zakoñ- czyæ fragmentem z ju¿ cytowanego listu Tadeusza Duszyñskiego,przes³anego na rêce g³ównego redaktora:

Wszystkie listy zamieszczone w ksi¹¿ce to jakby odbicie nas samych. Warto cofaæ siê pamiêci¹, ale na pewno te¿ warto prze- kazaæ tê pamiêæ naszym m³odszym Kole- gom, dziœ studiuj¹cym, pracuj¹cym w in- nym œwiecie, mo¿e bardziej nerwowym i trudnym, ale z pewnoœci¹ otwartym dla ka¿- dego z wiedz¹ i in¿yniersk¹ ambicj¹.

I zw³aszcza dlatego Im przede wszyst- kim te wspomnienia i klimat tamtych lat warto zostawiæ.

Maria Stawicka-Wa³kowska Wydzia³ Architektury Na drugim roku studiów, maj 1957 r.. Od lewej: J. Herok, J. Góra, M. Mikucki, J. Leszczyñski, K. Krawczyk, M. Wysocki, W. Wojnowski, W. Mroczek.

* Spotkaliœmy siê w Gdañsku. Wspo- mnienia absolwentów Politechniki Gdañskiej – Rocznik 1960. Materia-

³y zebra³ i opracowa³ Lech Roœciszew- ski. Wydano nak³adem autorów w War- szawie, 1999 r., ISBN 83-906848-0-2

Autorzy ksi¹¿ki: Jerzy Bako, Eulalia Berbeka, Stanis³aw Bia³kowski, Walida Bogucka-Hryniewiecka, Andrzej Boni- s³awski, Zdzis³awa Borzuchowska-Mo- siewicz, Jerzy Brzózy, Marceli Ciszewski, Jadwiga Duszyñska-Zaniewicz, Andrzej G³êbocki, Jerzy Góra, Jan Herok, Geno- wefa Jankowska-Pyliñska, Witold Kaliñ- ski, Kazimierz Kamys, Genowefa Kistow- ska-Sadowska, Anna Ko³akowska-Pa- welska, Gra¿yna Komincz-Tumialis, Ire- na Koreniuk-P³otek, Gerard Kosowski, Andrzej Mañkowski, Eulalia Marciniak, Mieczys³aw Mikucki, Stefan Minkowski, Bonifacy Nagadowski, Jerzy Pawelski, Iwona Pawlukiewicz-Sulikowska, Witold Pieœla, Zdzis³aw P³otek, Kazimierz Pod- skarbi, Stanis³aw Popis, Lucjan Potrze- bowski, Lech Roœciszewski, Bogus³aw Sadowski, Zdzis³aw Sadowski, Jan Sa- wicki, W. Ligia Sienkiewicz-Makarczyk, Wiktor Specyalski, Tadeusz Strzelczyk, Stanis³awa Szklanna-Morek, Jan Wendy- kowski, Marian Wysocki, Wies³aw Zbro- jewicz, W³odzimierz Zimnowodzki, Tere- sa ¯ubka.

Bli¿sze informacje o ksi¹¿ce mo¿na znaleŸæ na stronie internetowej:

www.rosciszewski.pl/rocznik60/

Prof. Franciszek Otto w karykaturze M. Krzysz- tofiaka, docenta Politechniki Poznañskiej, dok- toranta profesora W. Szulczyñskiego

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dany jest nast¦puj¡cy ci¡g liczb: pierwsza liczba to 2020, ka»d¡ nast¦pn¡ oblicza si¦ wedªug wzoru 1−a 1+a , gdzie a oznacza

[r]

[r]

Zaleca siê, aby stó³ mia³ wysokoœæ zapewniaj¹c¹ naturalne u³o¿enie r¹k i zapewnia³ dobr¹ precyzjê ruchów. Stó³ do pracy z komputerem powinien mieæ wysokoœæ 700-720 mm,

61], „nie jest jednak łatwo w świecie idei dowieść rewolucji ani też ciągłości, (...) myśl się rozwija jak linia na powierzchni, może się kręcić, zakreślać nawet

Dostrzega związek pomiędzy posiadaną wiedzą a możliwościami rozwiązywania problemów, potrafi podać kilkanaście przykładów.. Bejgier W., Ochrona osób i mienia,

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli".. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Rozumie potrzebę uczenia się przez całe życie oraz konieczność ciągłego rozwoju osobistego i zawodowego z zakresu stosowania systemów informatycznych w