Wyraz AULA pochodzi z jêzyka greckiego, przejêty zosta³ przez ³aci- nê, a póniej przez wiele jêzyków nowo¿yt- nych, m.in. przez jêzyk polski. Grecka i ³a- ciñska AULA oznacza³a dziedziniec, atrium, pa³ac. Od XVI wieku nazwa
AULA jest stosowana prawie wy³¹cznie jako okrelenie reprezentacyjnej sali wyk³a- dowej w uczelni, przeznaczonej do uroczy- stoci akademickich.
Aula Politechniki Gdañskiej znajduje siê na II piêtrze Gmachu G³ównego, z³o¿onego z przyziemia o wysokoci 4 m, wysokiego parteru, piêtra pierwszego i drugiego, ka¿de o wysokoci 5 m, i poddasza o wysokoci 3,08 m. Aula mieci siê w tylnej czêci jego korpusu centralnego. Wnêtrze naszej Auli ma 24 m d³ugoci, 12 m szerokoci i 9,5 m wysokoci, co daje powierzchniê 288 m2,, a kubaturê 2736 m3 .
Aula PG jest obecnie miejscem, w któ- rym odbywaj¹ siê ró¿ne uroczystoci aka- demickie: inauguracje lat akademickich, uro- czyste posiedzenia senatu zwi¹zane z nada-
waniem doktoratów honorowych, z promo- cjami doktorów i doktorów habilitowanych, okolicznociowe akademie itp. W Auli od- bywaj¹ siê równie¿ wyk³ady plenarne wiêk- szych zjazdów i konferencji naukowych, a
tak¿e koncerty muzyki powa¿nej.
Historia Auli Politechniki, któr¹ tu opo- wiemy, toczy siê przez blisko 100 lat, na tle skomplikowanych dziejów politycznych Gdañska, obejmuje ró¿ne rz¹dy i nierz¹- dyoraz dwie wojny wiatowe . W tym cza- sie Politechnika nale¿a³a do Prus (1904-18), przez trzy lata po zakoñczeniu I wojny wia- towej pozostawa³a pod kontrol¹ Komisji Pañstw Sprzymierzonych, zwyciêzców I wojny wiatowej (1918-1921), potem pod- lega³a Senatowi Wolnego Miasta Gdañska (1921-1939), a w latach II wojny wiatowej by³a pod okupacj¹ III Rzeszy Niemieckiej (1939-45); od r. 1945 nale¿y do Polski. W latach 1945-52 by³a to Rzeczpospolita Pol- ska, w latach (1952-1989) Polska Rzeczpo- spolita Ludowa , a od roku 1989 jest to znów Rzeczpospolita Polska.
W dniu otwarcia politechniki (Königliche Technische Hochschule zu Danzig), to jest 6 padziernika 1904 r., dysponowa³a ona sied- mioma budynkami powsta³ymi w latach 1900-1904 wg projektu i pod nadzorem Al- berta Carstena, wybitnego architekta, póniej- szego wieloletniego profesora i kierownika Katedry Architektury w tej¿e politechnice.
By³y to : Gmach G³ówny, Gmach Insty- tutu Elektrotechnicznego, Gmach Chemii, Laboratorium Maszynowe z w³asn¹ elek- trowni¹, ciep³owni¹ i wie¿¹ cinieñ, oraz trzy niewielkie budynki przeznaczone na miesz- kania dla s³u¿b.
Gmach G³ówny i powsta³e wówczas trzy du¿e budynki zosta³y po II wojnie wiato- wej wpisane na listê zabytków.
Gmach G³ówny o kubaturze 122 tysiêcy m3 mieci³ w r. 1904 na czterech kondygna- cjach (nie licz¹c piwnic i poddaszy) oko³o
Aula Politechniki Gdañskiej - fragmenty historii
Plan II piêtra Gmachu G³ównego Politechniki z r. 1904 (ze zbiorów Pracowni Historii PG)
Hol przed Aul¹, fotografia z r. 1904 (ze zbiorów Pracowni Historii PG)
210 pomieszczeñ, m.in. 17 sal wyk³adowych (od 27 do 140 miejsc), 24 krelarnie (po 12 do 45 sto³ów), 36 gabinetów profesorow i docentów, 11 pomieszczeñ dla asystentów, 11 pomieszczeñ na zbiory i pomoce dydak- tyczne a prócz tego sale socjalne, sanitaria- ty, gara¿e dla rowerów i in.
W korpusie centralnym znajdowa³y siê podwójne schody, Biblioteka G³ówna, Rek- torat i Sala Senatu, Aula oraz dwa wysokie hole. Rektorat, Sala Senatu, Aula i dwa wy- sokie holu parteru i II piêtra nale¿a³y do najelegantszych. Po³o¿enie Auli pokazuje plan drugiego piêtra z r. 1904.
Do Auli wchodzi³o siê z eleganckiego holu, którego sklepienie wspiera³o siê na omiu kolumnach z czerwonawego marmu- ru z opaskami z tombaku. G³ówne wejcie do Auli stanowi³y wielkie, bogato rze¿bio- ne, dêbowe odrzwia umieszczone w portalu z piaskowca, ozdobionym alegorycznymi postaciami Sztuki i Techniki. By³y tam jesz- cze dwa wejcia boczne i jedno prowadz¹ce na balkon, zamykane dêbowymi drzwiami.
Sufit Auli wspiera³y cztery pary marmuro- wych kolumn, rozmieszczone pod d³ugimi
cianami (widaæ je na starych fotografiach ówczesnej Auli).
Po prawej stronie od g³ównego wejcia znajdowa³o siê podium przeznaczone na czêæ prezydialn¹, a na nim bogato rzebio- ne stalle profesorskie, czyli ozdobne ³awy z wysokimi oparciami, oraz mównica. Prze- widziano tam 30 miejsc uprzywilejowanych dla cz³onków senatu i innych wysoko po- stawionych osób.
Salê obiega³y intarsjowane dêbowe bo- azerie o wysokoci 3 metrów. Bogato rze- biona by³a równie¿ balustrada empory (chó- ru, balkonu). W kolorystyce dominowa³y br¹z, zieleñ i z³oto.
wiat³o dzienne zapewnia³y Auli trzy wielkie okna otwierane korbowodami. Okna Auli mia³y w dolnych czêciach kolorowe witra¿e. Dwa pozosta³e okna, w czêci za- chodniej i wschodniej, by³y mniejsze i bez- barwne. wiat³o sztuczne zapewnia³y Auli lampy Nernsta i ¿arowe, umieszczone w trzech wielkich koronowych kandelabrach.
Aula mia³a ozdobny sufit, dêbowy nad czêcia prezydialn¹ i balkonem.
Na sali przewidziano 30 miejsc w czêci prezydialnej, 13 miejsc uprzywilejowanych w pierwszym rzêdzie, 374 miejsca w dal- szych osiemnastu rzêdach i 88 miejsc na na balkonie, co razem stanowi 505 miejsc. Przy innym umeblowaniu Aula mog³a pomieciæ a¿ 800 osób.
Ostateczny wystrój Aula uzyska³a wów- czas, gdy przyby³y w r. ak. 1905/06 trzy mo- numentalne malowid³a cienne, wykonane przez Ludwiga Dettmanna, niemieckiego malarza ur. w 1865 ko³o Flensburga. Nie
znamy dok³adnie wygl¹du i tematyki tych obrazów. Badacze historii sztuki, zajmuj¹cy siê twórczocia Dettmanna, sugeruj¹, ze ob- razy przedstawia³y: cesarza ogl¹daj¹cego Kana³ Morza Pó³nocnego, mityczn¹ kuniê cyklopów oraz warsztaty szkutnicze. Pew- ne wyobra¿enie o wygl¹dzie Auli z obraza- mi daje fotografia jej przedniej czêci po- chodz¹ca z lat dwudziestych, bardzo niedaw- no pozyskana do zbiorów Pracowni Histo- rii PG
W r. 1909 Politechnika zaczê³a siê roz- budowywaæ. Przyby³o Laboratorium Wy- trzyma³ociowe, w 1912 powsta³ Instytut Hydromechaniki dla Wydz. Budownictwa i Budowy Okrêtów, a w 1913 rozbudowano Laboratorium Maszynowe oraz zagospoda- rowano poddasza Gmachu G³ównego, prze- znaczaj¹c je na krelarnie i pracownie.
Lata I wojny wiatowej 1914-18 przynio- s³y Politechnice Gdañskiej najpierw spadek liczby studiuj¹cych i kadry z powodu mobi- lizacji, a póniej straty w ludziach, ale baza lokalowa nie dozna³a ¿adnych zniszczeñ.
Pewien rozgardiasz powsta³ z powodu or- ganizacji szpitala wojskowego. Brak opa³u i energii elektrycznej spowodowa³ zastój w pracy i ubytek kadry.
W okresie miêdzywojennym przyby³ po- litechnice w r. 1928 Dom Studencki przy obecnej ul. Siedlickiej, a w r. 1929 dobudo- wano do Gmachu G³ównego Auditorium Maximum, powiêkszono Budynek Elektro- techniki i zbudowano nad Aul¹ tunel aero- dynamiczny. W r. 1939 pozyskano dla In- stytutu Lotniczego dom dawnej lo¿y masoñ- skiej przy ul. W³asna Strzecha .
II wojna wiatowa wybuch³a w 1939 r. w Gdañsku i o Gdañsk. W politechnice nie by³o ju¿ polskich studentów, którzy zostali si³¹ usuniêci na prze³omie lutego i marca 1939.
Aula , fotografia z r. 1904 (ze zbiorów Pracowni Historii PG)
Fragment przedniej czêci Auli z obrazami L. Dettmanna, fot. z lat dwudziestych (ze zbiorów Pracowni Historii PG)
Wrzeniowe dzia³ania wojenne nie dotknê-
³y politechniki. Póniej by³a okupacja nie- miecka i praca uczelni w warunkach wojen- nych. Pod koniec 1944 r., wobec zbli¿aj¹ce- go siê frontu wschodniego, zaczêto w poli- technice organizowaæ szpital wojenny. W styczniu 1945 ostatecznie zawieszono zajê- cia dydaktyczne i rozpoczêto przygotowa- nia do ewakuacji. Kadra, wartociowa apa- ratura, czêæ ksiegozbioru i dokumenty Po- litechniki zosta³y ewakuowane 27 stycznia statkiem Deutschland. W politechnice za- cz¹³ funkcjonowaæ wielki szpital wojenny na 3000 ³ó¿ek. Marcowe naloty sowieckie, a póniej ostrza³ artyleryjski, spowodowa³y jedynie nieznaczne uszkodzenia budynków.
26 marca z rejonu politechniki wycofa³a siê niemiecka obrona wojskowa, a uczelniê opu-
ci³ ostatni niemiecki rektor, prof. Martyrer.
W uczelni pozosta³ szpital wojenny ozna- kowany symbolami Czerwonego Krzy¿a. Po po³udniu do niebronionej politechniki we- sz³a Armia Czerwona. Wojsko wypêdzi³o z piwnic ludnoc cywiln¹ i rozpoczê³o brutal- n¹ likwidacjê szpitala. Podczas tej akcji po- wsta³ w Gmachu G³ównym po¿ar, który ob- j¹³ obj¹³ g³ównie czêæ rodkow¹ gmachu:
g³ówn¹ klatkê schodow¹, ca³¹ Bibliotek¹ G³ówn¹ oraz trakty tylne wy¿szych kondy- gnacji z Rektoratem, Sal¹ Senatu i Aul¹. W korpusie centralnym i traktach tylnych ru- nê³y stropy. Pomieszczenia w skrzyd³ach Gmachu G³ównego wypalone zosta³y wy- biórczo; zniszczeniu uleg³y g³ównie krelar- nie wykorzystywane jako sale szpitalne. Po-
¿ar przeniós³ siê do Gmachu Chemii, gdzie wypali³y siê dwa laboratoria.
Jak napisa³ Zdzis³aw Bara w Jednod- niówce na stronie 10 Z Auli pozosta³y je- dynie nagie ciany i poskrêcane dwigary z resztkami stropu.
Obraz zniszczeñ ilustruje fotografia w lewym dolnym rogu.
Gmach Instytutu Elektrotechnicznego i Laboratorium Maszynowe nie dozna³y wiêk- szych zniszczeñ, poza strat¹ oszklenia. Rów- nie¿ budynki i pawilony powsta³e po roku 1904 wysz³y obronn¹ rêk¹.
Ogólne zniszczenia budynków oszacowa- no na 16% dopiero po zakoñczeniu odbudo- wy w r. 1955, przez porównanie kubatury odremontowanej z kubatur¹ budynków po- litechniki ziwentaryzowan¹ w r. 1939 (od- budow¹ objêto w dziesiêcioleciu 35 728 m3, a ogólna kubatura w r. 1939 wynosi³a 221 731 m3 ).
5 kwietnia przyby³a polska Grupa Ope- racyjna delegowana przez Ministerstwo Owiaty, z celem przejêcia, zabezpieczenia i uruchomienia Politechniki Gdañskiej. W sk³ad Grupy wchodzili: dr Stanis³aw Turski jako kierownik, in¿. Kazimierz Kopecki, dr Kazimierz Kubik, in¿. Franciszek Otto i Sta- nis³aw Szymañski. Grupa zatrzyma³a siê pocz¹tkowo w Oliwie, a po wyjciu wojska radzieckiego z obiektow politechniki otwo- rzy³a swoje biuro w gabinetach przylegaj¹- cych do ma³o zniszczonego Laboratorium Maszynowego . Z tych czasów zachowa³ siê opis zniszczeñ uczelni dokonany latem 1945 przez dr. S. Turskiego. Istnieje równie¿ cen-
ny i fachowy rejestr zniszczêñ opublikowa- ny przez dr. B. Bukowskiego w r. 1947.
Odbudowa zniszczeñ wojennych Poli- techniki trwa³a do pocz¹tków r. 1955. W pierwszej kolejnoci odbudow¹ objêto mniej zniszczone budynki Laboratorium Wytrzy- ma³ociowego i Chemii oraz niele zacho- wane sale w skrzyd³ach Gm. G³ównego.
Odbudowê Auli zakoñczono w r. 1949.
W odbudowê wnêtrz Gmachu G³ównego silnie zaanga¿owa³ siê prof. Witold Minkie- wicz z Wydz. Architektury PG (ur. 1880, w miêdzywojniu profesor, dziekan i rektor Po- litechniki Lwowskiej). Wg jego projektu, który nie zmienia³ pierwotnego uk³adu funk- cjonalnego, i pod jego nadzorem odbudowa- ne zosta³o wejcie g³ówne, g³ówna klatka schodowa, hole korpusu centralnego i Aula.
Za³o¿enia tej odbudowy nie zak³ada³y rekon- strukcji wewnêtrznego wystroju ani zacho- wania dawnego stylu. Nowa Aula zosta³a wyposa¿ona w piêæ jednakowych wielkich okien i dêbowy sufit. Nie odtworzono wi- tra¿y, kandelabrów, kolumn i rzebionych boazerii. Innonwacj¹ by³o ca³kowite prze- szklenie cian g³ównej klatki schodowej i zmiana stylu holu II p.
Ju¿ w nastêpnym roku zaczê³a siê nowa
przygoda naszej odbudowanej Auli.
Oto fragment z protoko³u Senatu: Se- nat w dniu 27 kwietnia 1950 r., na którym obecni byli : Ob. Rektor Szulkin, prorektor Nowacki, Ob. Ob. Dziekani i Prodziekani , Rylke, Minc, Hummel, Osiñski, Kopecki, Ku³akowski, Profesorowie Mermon, Boguc- ki, Przedstawiciel Partii Ob. Kilian, Dyrek- Aula podczas odbudowy (ze zbiorów Pracowni Historii PG)
Fragment wypalonej czêci Gmachu G³ówne- go z oknami dawnej Auli na kondygnacji trze- ciej; widok od ul. Traugutta (ze zbiorów Pra- cowni Historii PG)
tor Administracyjny dr E. Sroka oraz przed- stawiciele adiunktów i asystentów in¿. Do- browolski, Stefek, w trzecim i ostatnim punk- cie porz¹dku obrad, sprawy bie¿¹ce, Rek- tor Szulkin podaje do wiadomoci wniosek wysuniêty przez cz³onków partii na zebra- niu Podstawowej Organizacji Partyjnej (POP), aby Aulê Politechniki nazwaæ imie- niem Juliana Marchlewskiego, dla uczcze- nia zas³ug bojownika o wolnoæ i demokra- cjê ludow¹ i budowniczego socjalizmu w Polsce. Senat jednog³onie przyjmuje poda- ny wniosek i zg³asza propozycjê opracowa- nia tablicy pami¹tkowej i wykonania popier- sia. Prof. Nowacki przyjmuje opiekê nad ca³oci¹ wykonania. Do opracowania tabli- cy i popiersia wy³oniono komisjê artystycz- n¹ w osobach profesorów Lama, Borowskie- go, Minkiewicza. Ustalono, ¿e Komisja na- tychmiast po zebraniu siê przyst¹pi do opra- cowania projektów.
Dzi razi nas nie tylko schematyzm opi- nii o proponowanym patronie Auli, ale rów- nie¿ nieakademicki sposób wymienienia obecnych cz³onków senatu, bez imion, czy choæby ich inicja³ów .
I tak odbudowana wielkim kosztem i sta- raniem Aula Politechniki zyska³a patrona, a w jedn¹ z jej cian wmurowano portret Ju- liana Marchlewskiego w postaci p³askorze- by. Na razie nie uda³o siê nam ustaliæ, czyje to by³o dzie³o.
Lata 1950-1953 by³y w Polsce okresem nasilonego stalinizmu. W Politechnice roze- sz³a siê poczt¹ pantoflow¹ wieæ, ¿e pa- tron Auli zosta³ odgórnie nakazany, a POP by³a jedynie transmisj¹. Podobnych ingeren- cji by³o w Polsce mnóstwo. Rownie¿ w r.
1950 ulica Dworcowa we Wrzeszczu zosta-
³a przemianowana na ul. Juliana Marchlew- skiego (obecnie Romana Dmowskiego), a ulica Niedzia³kowskiego na Feliksa Dzier-
¿yñskiego (obecnie Legionów ).
W Warszawie Plac Bankowy przemiano- wano na Plac Feliksa Dzier¿yñskiego; w r.
1952 Boles³aw Bierut da³ swoje imiê Uni- wersytetowi Wroc³awskiemu, a w r. 1953 zmieniono nazwê Katowic na Stalinogród.
Aula Marchlewskiego przetrwa³a a¿ 39 lat... Ale 11 listopada 1988 r. , w 70. roczni- cê odzyskania niepodleg³oci Polski po 123 latach niewoli, odby³a siê w tej¿e Auli aka- demia zorganizowana przez Rektora Bole- s³awa Mazurkiewicza z okolicznociowym wyst¹pieniem i kocertem chóru . To po raz pierwszy od zakoñczenia II wojny wiato- wej rocznica ta mog³a byæ oficjalnie obcho- dzona! A wród zgromadzonych na akade- mii by³o ju¿ sporo osób, które z wydawnictw
drugiego obiegu wiedzia³y dobrze, kto to
by³ Julian Marchlewski. Wkrótce zawi¹za³a siê grupa inicjatywna, z³o¿ona g³ównie z osób z krêgów Solidarnoci, i wszczê³a dzia³ania zmierzaj¹ce do zmiany nazwy na- szej Auli. Postanowiono wiêc zebraæ i upo- wszechniæ informacje o ¿yciu i dzia³alnoci Juliana Marchlewskiego, sformu³owaæ apel do Rektora i Senatu o zmianê nazwy Aula Politechniki Gdañskiej im. Juliana Mar- chlewskiego na Aula Politechniki Gdañ- skiej, zebraæ podpisy podobnie myl¹cych pracowników Politechniki Gdañskiej, przed-
³o¿yæ apel z podpisami JM Rektorowi z pro- b¹ o akceptacjê i postawienie sprawy na po-
siedzeniu Senatu z wnioskiem o podjêcie w³aciwej uchwa³y.
By³ to pocz¹tek roku 1989. Gor¹ca atmos- fera. Trwa³y przygotowania Obrad Okr¹g³e- go Sto³u. Dodatkowe wzburzenie opozycyj- nej opinii publicznej wywo³a³ fakt, ¿e aku- rat wtedy Poczta Polska emitowa³a z okazji rocznicy odzyskania niepodleg³oci Polski seriê znaczków pocztowych z podobiznami
Pionierów Niepodleg³oci Polski, a wród nich, obok prawdziwych pionierów Józe- fa Pi³sudskiego, Ignacego Paderewskiego, Gabriela Narutowicza, Ignacego Daszyñ- skiego, Wincentego Witosa, Wojciecha Kor- Artyku³ o Julianie Marchlewskim z podziemnej Gazety Politechnicznej, 1989, nr 1 str. 3.
Kopia archiwalnego egzemplarza (ze zbiorów T. Soko³owskiej)
fantego i Stanis³awa Wojciechowskiego fi- gurowa³, o zgrozo, Julian Marchlewski, prze- ciwnik niepodleg³oci Polski! To by³o wiê- cej ni¿ tylko bólem....
Oto ta seria i znaczek z Marchlewskim.
Przed uruchomieniem akcji zbierania pod- pisów pod apelem o zmianê nazwy Auli zo- sta³ przekazany do druku w podziemnej
Gazecie Politechnicznej, niewielki artyku³ pt. CZYJ TO BOHATER? G³os w sprawie patrona Auli Politechniki Gdañskiej. Arty- ku³ ukaza³ siê na pocz¹tku kwietnia 1989 r.
na stronie 3. Gazety Politechnicznej.
Pod koniec kwietnia 1989 Apel, zwi¹- Seria znaczków Pionierzy Niepodleg³oci Polski, wydana z okazji 70. rocznicy odzy- skania niepodleg³oci; patron Auli J. Mar- chlewski pierwszy z prawej w rodkowym rzêdzie (ze zbiorów W. Wojnowskiego)
zane z nim materia³y informacyjne o Julianie Marchlewskim i listy z podpisami ok. 700 osób popieraj¹cych Apel przekazano Panu Rek- torowi B. Mazurkiewiczowi z prob¹ o przed- stawienie sprawy Senatowi Politechniki.
Na posiedzeniu Senatu w dniu 12 lipca 1989 r. Rektor B. Mazurkiewicz, odpowia- daj¹c na apel o zmianê nazwy Auli PG nosz¹- cej imiê Juliana Marchlewskiego, zapropono- wa³, aby sala nr 370 w Gmachu G³ównym zosta³a nazwana Aula Politechniki Gdañ- skiej. Wniosek zosta³ przyjêty w g³osowaniu jawnym jednomylnie (jest to fragment pro- toko³u z posiedzenia Senatu, na którym obec-
Aula Politechniki Gdañskiej, rok 1970, widoczna p³askorzeba z wizerunkiem J. Marchlewskie- go (ze zbiorów Pracowni Historii PG, fot. T. Chmielowiec)
ni byli: Rektor i prorektorzy B. Mazurkie- wicz, Z. Kowalski, W. Sobczak oraz W. Grusz- kowski, W. Anders, Cz. Taraszkiewicz, E.
Bielewicz, E. Wittbrodt, Z. G³a¿ewski, B.
Drozdowski, T. Soko³owska, M. Zientalski, A.
Tejchman, P. Kowalik, L. Kobyliñski, J. Bu- rzyñski, W. Przybylski, H. Ró¿añska, I. Dur- lik, T. Klocek, M. Polowczyk, R. Katulski, S.
Winiowski, K. Frydel. P³askorzeba z podo- bizn¹ Marchlewskiego zosta³a zas³oniêta.
Teresa Soko³owska, Barbara Z¹bczyk-Chmielewska, Krystyna Dagga
Wszyscy znamy Paw³a Jasienicê jako gawêdziarza, barwnie opisu- j¹cego dzieje naszego narodu. Nigdy nie przypuszcza³am, ¿e spotkam siê z nim jako osob¹ utrwalaj¹ca na kartach ksi¹¿- ki dzieje naszej Uczelni.
Moja przygoda z nim zaczê³a siê na
tegorocznych Targach Napêdy i Stero- wanie 2002. Do naszego stoiska, pre- zentuj¹cego Bibliotekê G³ówn¹, pod- szed³ starszy, przeuroczy pan, którego za- interesowa³ album wydany z okazji 50- lecia uczelni. Okaza³o siê, ¿e jest absol- wentem Politechniki. Studiowa³ w latach
piêædziesi¹tych na Wydziale Mechanicz- nym. Rozmowa z nim by³a dla mnie prawdziw¹ uczt¹, poniewa¿ nie tylko zasypa³ mnie lawin¹ anegdot o znanych profesorach (m.in. o prof. Otto i jego bra- cie) oraz historyjek z ¿ycia studenckie- go, ale przede wszystkim zaprezentowa³ wspania³¹ literack¹ polszczyznê, co dzi- siaj jest rzadkoci¹, zw³aszcza w wyko- naniu in¿yniera (na co dzieñ mam mo¿- liwoæ s³uchania naszych studentów, któ- rzy nader chêtnie pos³uguj¹ siê tzw. ku- chenn¹ ³acin¹, a kultura jêzykowa jest im absolutnie obca).
To w³anie od niego in¿yniera i jed- noczenie humanisty, dowiedzia³am siê,
¿e w po³owie lat piêædziesi¹tych na za- mówienie ówczesnych w³adz Uczelni spisana zosta³a historia pierwszego po- wojennego dziesiêciolecia, a do wyko-
Pawe³ Jasienica i Politechnika Gdañska
Ods³ona pierwsza
nania tego szczytnego zadania wybra- no w³anie Paw³a Jasienicê. Na ponad trzystu stronicach opisuje on losy powo- jennej Politechniki Gdañskiej, siêga do czasów przedwojennych, a tak¿e czasów okupacji hitlerowskiej, przedstawia ów- czesnych pracowników naukowych oraz problemy, z którymi musieli siê borykaæ, a to wszystko ogl¹damy na tle panoramy Gdañska, dwigaj¹cego siê z ruin.
Jasienica nie uwa¿a³ siê za historyka.
Zawsze podkrela³, ¿e jest tylko eseist¹, a na historiê patrzy jak na materia³ lite- racki. Mo¿e dlatego dzieje, które spisa³, czyta siê niemal jak powieæ.
Tak siê z³o¿y³o, ¿e zbieranie materia-
³ów przypad³o na okres rocznicowy.
Dziwnie siê doprawdy z³o¿y³o. Zjecha-
³em tu na reporta¿ we wrzeniu 1954 roku i ani mi do g³owy nie przysz³o, ¿e mimo woli zjawiam siê na sam jubileusz. Tak, na piêædziesiêciolecie. Pierwsz¹ poli- technikê w Gdañsku za³o¿y³ bowiem Wil- helm II w roku 1904. Podobno jej ze- wnêtrzne efekty, owe pseudorenesanso- we ozdóbki na cianach z czerwonej ce- g³y, wykonane zosta³y wed³ug jego po- mys³ów.
Osob¹, która zaprosi³a Jasienicê, opro- wadza³a i relacjonowa³a wszystko, by³ profesor Kazimierz Kopecki. To w³anie z jego opowieci dowiadujemy siê, ¿e ju¿
w styczniu 1945 roku, gdy w Gdañsku trwa³y jeszcze walki, z Krakowa wyru-
szy³a na pó³noc grupa ludzi, cz³onków Delegatury Ministerstwa Owiaty na Gdañsk. W sk³ad grupy wchodzili: dy- rektor Marian Pelczar, dyrektor Jan Ki- larski, profesor Franciszek Otto, Stani- s³aw Szymañski, dr Kazimierz Kubik oraz profesor Kazimierz Kopecki. Ich zadaniem by³o przejêcie i zabezpiecze- nie wszystkiego, co stanowiæ mog³o bazê odradzaj¹cego siê wy¿szego szkolnictwa w Polsce.
By³y to trudne czasy. Profesor Kopec- ki otrzyma³ kwaterê na ul. Grottgera w Oliwie. Codziennie musia³ chodziæ na Uczelniê na piechotê. Dlatego koñ, któ- rego pewnego dnia uda³o siê zdobyæ, okaza³ siê nieocenionym skarbem, a zdo- byta uprz¹¿ wrêcz luksusem.
Budynek Politechniki by³ zrujnowa- ny. Ocala³a tylko frontowa ciana, ca³e wnêtrze by³o wypalone. Pierwsz¹ i naj- wa¿niejsz¹ rzecz¹ , któr¹ musiano wy- konaæ w pierwszej kolejnoci, by³o usu- niêcie 600 ludzkich zw³ok rozrzuconych po terenie ca³ej uczelni. By³a to pozosta-
³oæ po szpitalu, który w politechnicz- nych budynkach zainstalowa³ Wehr- macht. W jednym z pomieszczeñ znale- ziono polsk¹ tablicê herbow¹, zdobi¹c¹ wszystkie polskie przedwojenne urzêdy pocztowe. Widnia³ na niej bia³y orze³ umieszczony w szarym owalu z czerwo- ny t³em. Tablicê tê zdjêto ze ciany i za- wieszono na g³ównej bramie.
Dla mnie jako pracownika biblioteki szczególne znaczenie ma to, co zrobi³ profesor Kopecki i gdzie skierowa³ swo- je kroki, gdy po raz pierwszy przekro- czy³ bramê uczelni. Pawe³ Jasienica tak opisuje to zdarzenie:
Ciê¿arówka mknê³a g³ówn¹ alej¹ Wrzeszcza w kierunku Oliwy. Siedz¹cy w jej pudle profesor Kopecki zacz¹³ waliæ piêciami w tyln¹ cianê szoferki.
- Staæ. Minêlimy Politechnikê!
- Przecie tam ju¿ nic nie ma! Nie widzia³ pan, ¿e niebo wieci przez okno?
- Czekajcie tutaj. Sam pójdê.
U wrót Politechniki stoj¹ dwa cegla- ne domki. Obecnie ten po lewej rêce s³u-
¿y za siedzibê portiera. Dawniej by³o od- wrotnie. W jakim zakamarku uda³o siê profesorowi odnaleæ przytajonego cz³o- wieka.
- Kto pan jest? - Wony. - Jestem przed- stawicielem w³adz polskich. Proszê mnie natychmiast oprowadziæ po Po- litechnice. Najpierw chcê widzieæ miejsce, gdzie jest biblioteka.
Na podwórzu Niemiec przystan¹³ zdu- miony niezmiernie.
- O! Alles verbrant!
Okaza³o siê, ¿e przez ca³y czas trwania bitwy przezornie nosa z ukrycia nie wysu- wa³ i nie wiedzia³, co siê obok dzieje.
Wbrew pozorom i rozpowszechnionym mniemaniom papier zajmuje siê i tli opor- nie. W³ó¿cie do pieca plik gazet, a bê- dziecie musieli d³ugo mieszaæ pogrzeba- czem, zanim siê wszystko spopieli. Có¿
dopiero, kiedy w grê wchodz¹ ksi¹¿ki góry mocno oprawnych, cile pozszywa- nych tomów...
Gruba na parê metrów warstwa ¿aru pokrywa³a pod³ogi magazynów, w któ- rych poprzedni w³adcy ukryli bibliotekê.
Nawet ciany rozpali³y siê i bucha³y nie- znonym gor¹cem. Nie by³o przystêpu, a zreszt¹ nie warto go by³o szukaæ.
Niewiele ocala³o z przedwojennej nie- mieckiej Technische Hochschule, ale i tego trzeba by³o pilnowaæ, by resztek nie rozgrabili szabrownicy. Budynki, labo- ratoria, urz¹dzenia i aparatura wszyst- ko zosta³o zniszczone przez czêsto przy- padkowe pociski ciê¿kiej artylerii.
W dziesiêæ lat póniej Politechnika wygl¹da³a zupe³nie inaczej. Pawe³ Jasie- nica ze szczególnym naciskiem podkre-
la liczbê studentów: na omiu wydzia-
³ach studiowa³o ich piêæ tysiêcy, a Wy- dzia³ Mechaniczny liczy³ w 1954 roku tylu s³uchaczy, ile ca³a przedwojenna Rok 1945 Gmach G³ówny od strony ul. Trau- gutta
Rok 1945 widok wypalonej centralnej czêci Gmachu G³ównego
uczelnia. Zdaniem autora tylko zabiegi polityczne w³adz niemieckich utrzymy- wa³y do 1939 roku tê liczbê na poziomie jednego tysi¹ca. M³odzie¿ niemieck¹ zwabiano do Gdañska stypendiami oraz odpowiednim rozporz¹dzeniem, zgodnie z którym ka¿dy student niemieckich uczelni technicznych musia³ jeden se- mestr spêdziæ w Gdañsku.
Jasienica zachwyca³ siê nowymi bu- dynkami Wydzia³u Chemii oraz odbudo- wanym wnêtrzem g³ównego gmachu.
Wspomina te¿ o bibliotece i wiod¹cych do niej szerokich drzwiach. Mówi o pro- stocie, dyskretnych ozdobach i funkcjo- nalnoci, która ma s³u¿yæ tysi¹com stu- dentów. Wiele ju¿ zrobiono, ale wiele po- zosta³o jeszcze do zrobienia.
Pisz¹c o naszej Alma Mater, nie mo¿- na by³o pomin¹æ zwi¹zków Uczelni z mo- rzem. By³a to pierwsza w powojennej Polsce uczelnia techniczna, na której utworzono wydzia³ zajmuj¹cy siê budo- w¹ jednostek p³ywaj¹cych. W zwiedzaniu towarzyszy³ Jasienicy profesor Stanis³aw Szymborski z Katedry Budownictwa Morskiego, bêd¹cy jednoczenie wyk³a- dowc¹ na Wydziale Architektury. To w³a-
nie on wskaza³, jak wa¿ne jest powi¹za- nie architektury miasta z zawodem mary- narza, który zwiedzaj¹c wiat, przywozi do kraju nie tylko ró¿nego rodzaju budu- lec, ale równie¿ informacje o innych kul- turach, a tak¿e niejako wymusza solidnoæ i rzetelnoæ w pracy, bo tego nauczy³a go praca na morzu. Jako przyk³ad i cieka- wostkê zarazem podaje informacjê o
Rok 1945 aleja prowadz¹ca do zniszczonej Politechniki Gdañskiej
Kwiecieñ 1945 roku prof. W³odzimierz Waw- ryk przed g³ówn¹ bram¹
tym, ¿e polscy królowie chowani byli w trumnach wykonanych w³anie w Gdañ- sku, ze wzglêdu na jakoæ ich wykona- nia. O solidnoci pracy dawnych gdañsz- czan wiadczy przede wszystkim stan techniczny ocala³ych budynków po wie- kach i przejciach wojennych nigdzie nie by³o widaæ ladów zmursza³oci i niedzi.
Wydzia³ Architektury czynnie w³¹cza³ siê w odbudowê miasta. Architekci wi- doczni byli wszêdzie tam, gdzie budo- wano co nowego i gdzie pieczo³owicie rekonstruowano zniszczone nieraz do fundamentów wspania³e zabytki. Miêdzy innymi jak okrela autor ksi¹¿ki bra- li udzia³ w odbudowie kocio³a Marii Panny, najwiêkszym wyczynie rekon- struktorskim na wiecie. Wielkim uk³o- nem przed naszymi architektami jest stwierdzenie Jasienicy, ¿e warszawska Starówka jest blada i nijaka przy gdañ- skim Starym Miecie.
Pod wp³ywem opowieci profesora Tomaszewskiego, autora i wykonawcy miêdzy innymi nowego dworca w Gdy- ni, zapozna³ siê z projektowaniem i bu- dow¹ portów, które cile wi¹¿¹ siê nie tylko z budynkami sensu stricto technicz- nymi, ale równie¿ musz¹ uwzglêdniaæ budownictwo towarzysz¹ce tego rodza- ju zabudowie: stacje badawcze, domy wypoczynkowe, szko³y kszta³c¹ce mary- narzy, orodki wychowania fizycznego i inne obiekty zwi¹zane z ¿yciem porto- wym. Ka¿dy postawiony obiekt architek- toniczny musi byæ cile zwi¹zany z miejscem, ludmi, histori¹, rodowi-
skiem przyrodniczym. Gdañsk zwi¹zany jest z morzem, bo nad morzem le¿y, i do tej lokalizacji musi nawi¹zywaæ architek- tura.
Jest to nasze pierwsze spotkanie z pu- blicyst¹ i eseist¹ Paw³em Jasienic¹, któ- rego zauroczy³a nasza Uczelnia. Nastêp- ne spotkania ods³oni¹ pracê wydzia³ów oraz ludzi ich plany, marzenia i osi¹- gniêcia.
Na koniec jeszcze raz zacytujê auto- ra: Do rozmylañ tych sk³oni³ mnie bar- dzo oryginalny widok grodu, zbudowa- nego przez ludzi nale¿¹cych do bioce- nozy wyros³ej na przymorzu. W przeci¹- gu kilku tygodni zajmowa³em siê tutaj zwiedzaniem katedr i zak³adów uczelni, której rozrost i specyfika zgotowa³y mi nie lada jakie zaskoczenie. Wielki rozwój szkolnictwa wy¿szego nale¿y do charak- terystycznych faktów Polski wspó³cze- snej. ¯e jednak w czasie bardzo krótkim, w przeci¹gu dziesiêciolecia, mog³a roz- kwitn¹æ Politechnika o takim typie i pro- filu, to bez w¹tpienia wynika z faktu, i¿
od roku 1945 do naszej narodowej ,bio- cenozy nale¿y piêæ setek kilometrów przymorza.
Ewa Dyk-Majewska Biblioteka G³ówna Wszystkie zdjêcia pochodz¹ ze zbio- rów Pracowni Historii Biblioteki G³ów- nej Politechniki Gdañskiej
W zwi¹zku z nadchodz¹cymi obcho dami Jubileuszowego Roku Aka- demickiego 2004/2005 w naszej Uczel- ni, wi¹¿¹cymi siê z jej histori¹, któr¹ wy- znaczaj¹ dwie podstawowe daty roz- poczêcia edukacji technicznej na pozio- mie akademickim w Królewskiej Szkole Technicznej w Gdañsku (6 padziernika 1904 r.) oraz powo³ania Politechniki Gdañskiej jako polskiej pañstwowej uczelni akademickiej (24 maja 1945 r.), warto te¿ pamiêtaæ o ma³ych jubile- uszach roczników powojennych, których absolwenci mog¹ daæ wyraz wspomnie- niom o swojej Uczelni osobicie.
Do takich wspomnieñ niew¹tpliwie nale¿y zaliczyæ ksi¹¿kê pt. Spotkalimy siê w Gdañsku*, powiêcon¹ jubile- uszowi 40-lecia ukoñczenia studiów przez absolwentów Wydzia³u Budownic- twa L¹dowego (obecnie In¿ynierii L¹do- wej) PG z rocznika 1960.
Znaj¹c inicjatora i g³ównego redakto- ra tej ksi¹¿ki, by³am niejako na bie¿¹co
wiadkiem jej powstawania oraz zmagañ jego i ¿ony ze stron¹ edytorsk¹ i graficz- n¹ opracowania.
Jednak z ca³oci¹ zapozna³am siê do- piero po 17 marca 2000 r., po promocji ksi¹¿ki na uroczystym posiedzeniu Rady Wydzia³u In¿ynierii L¹dowej PG, w któ- rej uczestniczyli wspó³autorzy i podczas
której trafi³a ona, w swej ostatecznej for- mie, do zaproszonych goci wród których i ja mia³am przyjemnoæ byæ obecna.
Jest to ksi¹¿ka niezwyk³a i to niezwy- k³a z wielu wzglêdów... Podzielona na trzy czêci, opatrzone nag³ówkami: DOM RO- DZINNY, POLITECHNIKA oraz Z DY- PLOMEM W RÊKU, stanowi antologiê dziejów pokolenia wojennego, które ró¿- nymi drogami, z ró¿nym baga¿em do-
wiadczeñ rodzinnych i w³asnych, dotar-
³o na Gdañsk¹ Politechnikê. Tutaj ich losy spotka³y siê na okres studiów, które by³y
wtedy na pewno trudne, ale i piêkne nasz¹ m³odoci¹ jak wspomina te lata ab- solwent Wydzia³u Budownictwa L¹dowe- go z 1957 r., Tadeusz Duszyñski .
Dalsze losy, rozproszone z dyplomem w rêku po ró¿nych stronach Polski, a nie- jednokrotnie i wiata, znajduj¹ swój opis w ostatniej czêci ksi¹¿ki, w formie kon- kretnych wspomnieñ o ludziach i wyda- rzeniach zebranych w poszczególnych okresach: piêtnastu , dwudziestu piêciu, trzydziestu i... czterdziestu lat po studiach.
Teraz, z perspektywy ponad dwóch lat od przeczytania po raz pierwszy tej ksi¹¿- ki, nie bardzo wiem, co w niej wzruszy³o mnie najbardziej. Wychowana na Inwoka- cji do Pana Tadeusza, maj¹c w pamiêci obraz podwileñskiego maj¹tku, gdzie ocza- mi dziecka obserwowa³am kolejne prze- miany dworskiej kaplicy w ¿o³nierski szpi- tal, nie zdawa³am sobie sprawy z heroicz- nej odwagi w³acicielki maj¹tku oraz mo- jej Matki, które w czasach przetaczania siê rosyjsko-niemieckiego frontu przez wi- leñszczyznê ratowa³y polskich ¿o³nierzy.
Te obrazy i piewane na powitanie na- szych wojsk pieni u³añskie o¿y³y w mo- jej pamiêci pod wp³ywem niecodzien- nych wspomnieñ tych, którzy spotkali siê w Gdañsku, i dlatego te¿ wspomnie- nia te s¹ mi najbli¿sze.
W du¿ej mierze s¹ to wspomnienia lu- dzi pochodz¹cych z kresów, g³ównie wschodnich, których Dzieciñstwo (taki jest pierwszy podtytu³ czêci DOM RO- DZINNY) zwi¹zane by³o w wiêkszoci z
tu³aczk¹ wojenn¹ (motto rozdzia³u:
sk¹d pochodzimy, dok¹d zaniós³ nas los) i niepewnoci¹ jutra. Zapisane w sposób anonimowy s¹ histori¹ wielu z tego pokolenia, niezale¿nie od miejsca zamieszkania, a których ¿yciorys mo¿na uznaæ za wspólny. Zrozumia³am, dlacze- go nie zosta³y opatrzone nazwiskami.
Najbardziej poruszaj¹ce wspomnienia pochodz¹ z okresu samej wojny (prze- baczmy sobie, ale nie ok³amujmy siê).
Lata szko³y, to lata wyboru w³asne- go lub zasugerowanego przez najbli¿- szych dalszej drogi ¿ycia . Najbardziej utkwi³ mi w pamiêci cytat:
Pragnieniem Mamy by³o, abym by³ cz³o- wiekiem uczciwym i bogatym. Tato da³ mi dwie rady, kiedy maj¹c 16 lat odcho-
dzi³em z domu: Pamiêtaj, aby patrz¹c w lustro przy goleniu, nie musia³ siê sie- bie wstydziæ, Pamiêtaj, lepiej da- waæ ni¿ braæ.
POLITECHNIKA to znów anonimo- wa i jak¿e znamienna dla wszystkich roz- poczynaj¹cych studia sprawa wyboru
dlaczego na l¹dówkê (dlaczego na ar- chitekturê?) oraz nowa szko³a, nowy dom. Pierwszy raz w ¿yciu by³em we Wrzeszczu. Fronton budynku g³ównego robi³ wra¿enie tu przypominaj¹ mi siê
Dni drzwi otwartych, kiedy w grudniu 1955 roku przyjecha³am zziêbniêta, noc- nym poci¹giem do Gdañska zafascy- nowana Uczelni¹ do domu wróci³am z mocnym postanowieniem dostania siê na studia w³anie tu.
Spotkali siê w Gdañsku
Redaktor ksi¹¿ki mgr in¿ Lech Rociszewski wrêcza jej egzemplarz prof. dr. in¿ W³odzimie- rzowi Przybylskiemu, prorektorowi ds. rozwo- ju w kadencji 1999-2002
Na praktyce geodezyjnej po pierwszym roku studiów, 1956 r. Odlewej: G. Rys, L. Rociszew- ski, W. Specyalski, T. Suwezda, J. Sawicki, B.
Sadowski, P. wiercz
Tymczasem okres studiów zosta³ opisa- ny z wszystkimi blaskami i odcieniami sza- roci. Pojawiaj¹ siê tu konkretne wspomnie- nia, konkretnych Autorów, a przede wszyst- kim podrozdzia³ Nasi Nauczyciele.
Pomimo ¿e studiowa³am na Wydziale Architektury, znajdujê nazwiska znane mi i bliskie jak profesora Franciszka Otto, który by³ legendarn¹ postaci¹, przede wszystkim na naszym Wydziale. Z po- zoru bardzo niedostêpny, surowy, pryncy- pialny, mia³ ma³e s³abostki, np. upodoba- nie do b³êkitnego koloru, jak wspomina Profesora absolwentka Wydzia³u Archi- tektury M.B. Widuch-Duszyñska. Sama doskonale pamiêtam, i¿ na egzaminy z geometrii wykrelnej chodzi³am w grana- towej garsonce...
Rozdzia³ bogato ilustrowany karyka- turami znanych i szanowanych postaci, z charakterystycznymi wypowiedziami, a przede wszystkim wspomnieniami o Nich, takich jakimi widzieli Ich studen-
ci. Z tego to, miêdzy innymi, wzglêdu, wspomniana ksi¹¿ka stanowi bogaty przyczynek do historii naszej Uczelni.
Opisane rozdzia³y, zawarte na 133 stro- nach, obejmuj¹ nieco wiêcej ni¿ jedn¹ trze- ci¹ ca³oci; pozosta³e dwie trzecie ksi¹¿ki to ju¿ doros³e ¿ycie. Z DYPLOMEM W RÊKU jest wiêc nie tylko bilansem suk- cesów i pora¿ek zawodowych, wyra¿aj¹- cych siê procentami zajmowanych stano- wisk w zawodzie oraz poza wyuczon¹ spe- cjalnoci¹, krotnoci¹ zmiany miejsca za- trudnienia, posiadaniem dóbr materialnych, stanem rodzinnym, ale przede wszystkim zafascynowaniem prac¹, do której przygo- towanie da³a nasza Uczelnia.
Niezale¿nie od zaanga¿owania w pracy zawodowej i w sprawach rodzinnych znajdowali czas na spotkania w czasie ko- lejno organizowanych zjazdów. W czerw- cu bie¿¹cego roku spotkali siê po raz ósmy.
I tu swoj¹ wypowied na temat tej nie- codziennej ksi¹¿ki chcia³abym zakoñ- czyæ fragmentem z ju¿ cytowanego listu Tadeusza Duszyñskiego,przes³anego na rêce g³ównego redaktora:
Wszystkie listy zamieszczone w ksi¹¿ce to jakby odbicie nas samych. Warto cofaæ siê pamiêci¹, ale na pewno te¿ warto prze- kazaæ tê pamiêæ naszym m³odszym Kole- gom, dzi studiuj¹cym, pracuj¹cym w in- nym wiecie, mo¿e bardziej nerwowym i trudnym, ale z pewnoci¹ otwartym dla ka¿- dego z wiedz¹ i in¿yniersk¹ ambicj¹.
I zw³aszcza dlatego Im przede wszyst- kim te wspomnienia i klimat tamtych lat warto zostawiæ.
Maria Stawicka-Wa³kowska Wydzia³ Architektury Na drugim roku studiów, maj 1957 r.. Od lewej: J. Herok, J. Góra, M. Mikucki, J. Leszczyñski, K. Krawczyk, M. Wysocki, W. Wojnowski, W. Mroczek.
* Spotkalimy siê w Gdañsku. Wspo- mnienia absolwentów Politechniki Gdañskiej Rocznik 1960. Materia-
³y zebra³ i opracowa³ Lech Rociszew- ski. Wydano nak³adem autorów w War- szawie, 1999 r., ISBN 83-906848-0-2
Autorzy ksi¹¿ki: Jerzy Bako, Eulalia Berbeka, Stanis³aw Bia³kowski, Walida Bogucka-Hryniewiecka, Andrzej Boni- s³awski, Zdzis³awa Borzuchowska-Mo- siewicz, Jerzy Brzózy, Marceli Ciszewski, Jadwiga Duszyñska-Zaniewicz, Andrzej G³êbocki, Jerzy Góra, Jan Herok, Geno- wefa Jankowska-Pyliñska, Witold Kaliñ- ski, Kazimierz Kamys, Genowefa Kistow- ska-Sadowska, Anna Ko³akowska-Pa- welska, Gra¿yna Komincz-Tumialis, Ire- na Koreniuk-P³otek, Gerard Kosowski, Andrzej Mañkowski, Eulalia Marciniak, Mieczys³aw Mikucki, Stefan Minkowski, Bonifacy Nagadowski, Jerzy Pawelski, Iwona Pawlukiewicz-Sulikowska, Witold Piela, Zdzis³aw P³otek, Kazimierz Pod- skarbi, Stanis³aw Popis, Lucjan Potrze- bowski, Lech Rociszewski, Bogus³aw Sadowski, Zdzis³aw Sadowski, Jan Sa- wicki, W. Ligia Sienkiewicz-Makarczyk, Wiktor Specyalski, Tadeusz Strzelczyk, Stanis³awa Szklanna-Morek, Jan Wendy- kowski, Marian Wysocki, Wies³aw Zbro- jewicz, W³odzimierz Zimnowodzki, Tere- sa ¯ubka.
Bli¿sze informacje o ksi¹¿ce mo¿na znaleæ na stronie internetowej:
www.rosciszewski.pl/rocznik60/
Prof. Franciszek Otto w karykaturze M. Krzysz- tofiaka, docenta Politechniki Poznañskiej, dok- toranta profesora W. Szulczyñskiego