• Nie Znaleziono Wyników

"The Family Life of Ralph Josselin : a Seventeenth-Century Clergyman : an essay in Historical Anthropology", by Alan Macfarlane, London 1970 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""The Family Life of Ralph Josselin : a Seventeenth-Century Clergyman : an essay in Historical Anthropology", by Alan Macfarlane, London 1970 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

b y ły organ izow an e p rzez obcych k u p có w i n ie in icjo w a ły ja k ieg o ś o ży w ien ia g o sp o ­ darczego n a o m aw ian ych terenach. Z iem ie te, n a co autor zw raca sto su n k o w o m ało u w agi, p o zo sta w a ły w śc isły m zw ią zk u z feu d a ln ą ek on om ik ą im p eriu m tu reck ieg o i p rzeży w a ły w raz z n im okres sta g n a c ji i w y c o fy w a n ia s ię z a k ty w n e g o u d ziału w w y m ia n ie m ięd zy n a ro d o w ej. K ryzys h an d lu le w a n ty ń s k ie g o w początk u X V III w ., w id z ia n y ocza m i rumuńsWiego badacza, « e w ią ż e się z upadtóiem h an d lu m ięd zy T urcją a E uropą Z achodnią w ogóle. J e st on raczej p rzeja w em zm ian y u kładu dróg h a n d lo w y ch — za stą p ien ia w y m ia n y szla k iem Ś ró d ziem n o m o rsk im przez h a n d el k o n ­ ty n en ta ln y , z W ied n iem i L ip sk iem jako g łó w n y m i cen tram i w y m ia n y .

P e w n ą w a d ą p racy P . C ern ovod ean u jest n ad m iern e u leg a n ie d okum entom d y­

p lo m a ty czn y m i w y d a rzen io m p o lity czn y m jak o czyn n ik om sp raw czym w d zied zin ie ro zw o ju h an d lu a także brak obrazu ek on om ik i om a w ia n y ch terenów . Sądzę, że ten o sta tn i czyn n ik p o tra fiłb y , b a rd ziej ń iż spory d y p lo m a tó w i k upców , w y ja ś­

n ić p rzyczyn y m ałej a k ty w n o ści ek on om iczn ej M ołd aw ii, S ied m iogrod u i W ołoszczy­

zny. K sią żk a za słu g u je jed n ak na u w a g ę n ie tylk o ze w zg lęd u n a in teresu ją cą pro­

b le m a ty k ę i jej z w ią z k i z dziejam i h andlu polsk iego, lecz przede w szy stk im z u w agi n a szerok ie h oryzon ty b a d a w cze autora, w yk o rzy stu ją ceg o staran n ie dorobek lite ­ ratu ry in n y ch k ra jó w i u n ik a ją ceg o w sw o ich sąd ach za ścia n k o w o ści i p a rty k u la ry z­

m u. P raca P . C ern ovod ean u p rzeła d o w a n a je s t przyp isam i. W tym jed n a k p rzy p a d k u n a leży to ocen ić p o zy ty w n ie, gdyż dostarczają one in form acji o nieznanej szerzej litera tu r ze ru m u ń sk iej i jej pogląd ach . P o ży teczn e je s t rów n ież op u b lik ow an ie k sią żk i w ję z y k u a n g ielsk im , co n ie w ą tp liw ie p rzy czy n i s i ę do jej m ięd zyn arod ow ej p op u laryzacji. N ie je s t to w y p a d ek od osob n ion y — praca n o si k o lejn y n u m er w y d a ­ w a n ej od k ilk u la t se r ii h istoryczn ej R u m u ń sk iej A k a d em ii N auk. W ydaje się, że tak że i w P o lsc e n a leża ło b y p o m y śleć o p u b lik a cji cen n iejszy ch p o zy cji n aszej h is to ­ r io g ra fii w w ersjach obcojęzyczn ych , bez tego b o w iem n ie m ożem y lic z y ć na rzeczy ­ w iste u p o w szech n ien ie dorobku p o lsk iej h istorii. W d zied zin ie h isto rii gospodarczej dla uczonych zagran icznych źród łem w ie d z y o P o lsce p o zo sta je n ad al w y d a n a w w e r sji fran cu sk iej sy n teza R u t k o w s k i e g o , u zu p ełn io n a przez n ieliczn e d ruko­

w a n e za gran icą artyk u ły. Z jaw isk o to· budzi u zasad n ion y niepokój.

A d a m M a n ik o w s k i

T h e F a m ily L ife o f R a lp h J o sselin . A S e v e n te e n th -C e n tu r y C le r g y ­ m an . A n E ssay in H isto ric a l A n th ro p o lo g y by A la n M a c f a r l a n e , C am bridge U .P., L ondon 1970, s. X IV , 241.

O k reślen ie „an trop ologia” b y w a o statn io n ad u żyw an e, tak ta rzecz w każdym ra zie w y g lą d a w św ie tle term in o lo g ii przyjętej w P o lsce, która p r zy w y k ła do w ę ż ­ sz e g o sto so w a n ia tego term in u . A la n ' M a c f a r l a n e n ie z a g łęb ia się w rozw ażan ia teo rety czn e i term in ologiczn e; m ło d y badacz o trzym ał w 1968 r. sto p ień doktora za pracę o r eg u la cji sto su n k ó w m a łżeń sk ich i sek su a ln y ch w sied em n a sto w ieczn ej A n glii, a jed n o cześn ie z r ecen zo w a n ą w y d a ł drugą k sią żk ę o czarach w A n g lii za T u d orów i S tu artów . Osoba R a lfa J o sselin a z a cie k a w iła go z racji p am iętniika-diariu- sza, który ten że zo sta w ił, i p ersp ek ty w b ad aw czych , jak ich ten dość szczery i in ­ ty m n y tek st dostarcza.

J o sselin to p ostać ja k stw o rzo n a dla potrzeb h isto ry k ó w sied em n a sto w ieczn ej A n g lii, zw ła szcza zaś w o jn y dom ow ej i rew olu cji. S yn zam ożnej rod zin y y eom en ów z E ssex u , a b so lw en t C am bridge, tu ła ł się d łu go jako „ w yob cow an y in te le k tu a lis ta ”, szu k ając posad y. G dy sły sz a ł o w a k a n sie — p ożyczał k o n ia od p rzy ja ció ł i sp ie sz y ł w sk o k u ch w y cić okazję. T e w ła śn ie la ta , u w ień czo n e sk ro m n ą posad ą w jednej z p a ­ r a fii h ra b stw a B uck in gh am , a n a stęp n ie p rob ostw em Earl's C olne w E ssex , b y ły ok resem n a p ięcia , k tóre m ia ło w y b u ch n ą ć w o jn ą dom ow ą. J o sselin jesio n ią 1642 r.

(3)

zao p a trzy ł s ię w szp ad ę, 'halabardę, proch i k rzesiw o : „bębny p oczęły b ić, z m ojej stron y pod jęłam s ię zach ęcić in n y ch do w y m a rszu ”. W 1645 r. ru szy ł sam jako k a ­ p ela n w p o le, o c zy w iście grom ić K a w a leró w .

R ozw ażan ia p o lity czn e sta n o w ią p o ło w ę tek stu dzien n ik a. M acfarlan e o k reśla je jak o a w o r m ’s e y e — chyba przesad n ie, sk oro nasz b oh ater m ia ł poza sobą la ta u n iw ersy tetu , d y sp o n o w a ł dużym o czytan iem , zn a jo m o ścią g rek i ï he'brajszczyzny, sw ad ą k a zn o d ziejsk ą d n ie z łą pozycją w ok oliczn ym to w a r z y stw ie . R obakiem n a z w a ł­

bym tego fa rm era, który z a p y ta n y p rzy o rce n a p olu b itw y pod M arston M oor n ie w ie d z ia ł kto, o co i z kim m ia n o w id e w a lczy J. Joisselin to raczej lo k a ln y organ izator tej dotąd m ilczą cej m a sy {choć n ie w ię k s z o ś d ) A n g lik ó w , k tórzy w latach czterd zie­

sty ch p rzeszli 'do o tw artej ak cji p rzeciw dw orow i.

W yd an e drukiem fra g m en ty , zw ła szcza zaś p ełn y tek st diariusza u k azu ją s y l­

w e tk ę g o rliw eg o d uchow nego, um'iarko'wanego stro n n ik a C rom w ella, w sw e j p arafii zagrożon ego raczej p rzez ra d y k a lizm r e lig ijn y (kw akrów ). 25 listop ad a 1652 o trzy m a ł ak t o ro zp o w szech n ien iu E w a n g e lii w N ow ej A n g lii w śr ó d pogan; „ p o sta n o w iłem — p isze —· dać 5 fu n tó w , ja sam z żoną i dziećm i, i p op ierać to ja k ty lk o możnia”.

Jo sselin o trzy m y w a ł 60 fu n tó w roczn ie z pro'bostwa, a dopiero co z 89 fu n tó w p o ­ p ra w ił sw ój o g ó ln y roczny b u d żet n a 160.

C zy teln ik a a n g ie lsk ie g o in tereso w a ć b ęd zie k ażdy szczegół: zarobki proboszcza, jeg o stosu n k i z ziem ia ń stw em . Co jed n a k p rzyn osi J o ss e lin i jego b iograf c z y te ln i­

k o w i z eu ro p ejsk ieg o k on tyn en tu ? N a jciek a w sze są części „ Ś w ia t sp o łeczn y : rodzina, k rew n i, s ą s ie d z i” i „Swiatt u m y s ło w y ”.

W p ierw szej z n ich M acfarlan e r y su je k ręg i p o w ią za ń m ierząc je — w zorem so cjo lo g ó w '(czy antropologów ) — stop n iem zażyłości. O krutny sp ra w d zia n to śm ierć bliźniego·. J o sselin em w strzą sa śm ierć córki oraz „m iłej i c z u łe j”, jak siostra, zn a­

jom ej. Ś m ierć ro d zicó w , sio str y , sy n ó w , in n ej córk i kom entuj-e n a sz prob oszcz z s e r ­ deczn ością i żalem . K rew n i żony (w śród nich teścio w ie) otrzym u ją w p a m iętn ik u tylko n o ta tk ę. Inna m eto d a b ad aw cza to sz k ic o w a n ie k ręg ó w codziennej zażyłości.

S ta le od w ied za się rodziców , dzieci, siostry. S ła b szy k o n ta k t w ią że J o sselin a z t e ś ­ ciam i i stry jem ; w z a je m n ie pom agają sobie. W ujow ie, k u zyn i, szw a g ro w ie już są poza k ręgiem p om ocy i sta ły ch k on tak tów . M acfarlan e stara się rezu lta ty sw y c h b ad ań pow iązać z w y n ik a m i stu d ió w nad d w u d ziesto w ieczn y m i rodzinam i lon d yń sk im i.

W ydaje się jed n ak , że rezu lta ty n ie przynoszą w ie le , je ś li w ogóle cok olw iek . W k a ż­

dym razie w y n ik a z nich tr w a ło ść m o d elu rodziny, a raczej h ip oteza w sp ó łistn ie n ia różnych m o d e li2. J o sselin o w ie różnią się od b ad an ych londyńczyików , a le ci ostatn i są m ięd zy sob ą tak zróżn icow an i, że ro ztrop n ie b ę d z ie uznać zarów no nasz casus sied em n a sto w ieczn y jak i te p ó źn iejsze za rów n orzęd n e w a r ia n ty „ m a łej” rodziny.

C u d zysłów toył tu n iezb ęd n y, b o w iem J o sse lin o w ie m ie li d ziesięcioro dzieci, których p ołow a p rzeżyła ojca. W chodziła w r e sz c ie w sk ła d rod zin y „ fa m ilia ” — słu żb a. M ac­

fa rla n e u jm u je to jednakż zb yt d osłow n ie, cytu jąc zd an ia typu: „[służąca] p ierw sza, która w y sz ła za m ąż z m ojej rod zin y [fa m ily ]”. J e s t to w p ew n y m se n sie usterka m eto d y k r eślen ia w sp o m n ia n y ch w yżej k ręg ó w zażyłości, do k tórych n ie w łączon o służby.

Z drugiej 'strony słu żb a w rod zin ie w ie jsk ie j ow ych czasów nie sk ła d a ła się w k ażdym p rzyp ad k u z osób n iższeg o p ochodzenia. J o ss e lin sw o je d zieci też k ieru je

i M . A s h 1 e y , E n g la n d i n th e S e v e n t e e n th C e n tu r y (1603—17l i ) , H a r m o n d s w o r t h 1952, s . 79.

ä P o r . u w a g i o r o d z i n i e m a g n a c k i e j u L . S t o n e , T h e C risis o f th e A r is to c r a c y , O x f o r d 1965, cz. I l l , r . X I. Z a k ł a d a ć j e d n a k n a l e ż y p o w a ż n e r ó ż n i c e w r a m a c h j e d n e j g ru ip y s p o ł e c z ­ n e j , p o d o b n i e jaik d o s t r z e g a m y t a k i e r ó ż n i c e w o k ó ł s i e b i e i d z i s i a j . C h o ć b y c y t o w a n y w y ż e j z w r o t ( d o t y c z ą c y s k ł a d k i n a m i s j e w N o w e j A n g lii) — „ j a s a m z ż o n ą i d z i e ć m i ” w s k a z u j e , że u J o s s e l i n ó w p o d k r e ś l a s i ę u p r a w n i e n i a c z ł o n k ó w r o d z i n y , n i e z a ś p a t r i a r c h a l i z m w i e l e b ­ n e g o R a l f a .

(4)

n a słu żb ę; je s t to, jak w w ie lu in n y ch sp o łeczeń stw a ch , fo rm a nauki, ad ap tacji, tren in gu życiow ego.

„Ból, grzech i B ó g ” zajm u ją w ie le m ie jsc a w d zienniku. J o sselin p rzy jm u je śm ie r ć n a jb liższy ch ła tw ie j lu b b o le ś n ie j, a le zm arli n ie są p rzed m io tem żad n ych form k u l­

tu; żałob a je s t k rótk a pod ob n ie ja(k pam ięć, „b ow iem B óg k aże nam zap om n ieć zm arłych ... to za p o m n ien ie n ie d otyczy z a le t i cn ót z m a r ły c h ... a le ich o só b ” — jak czytam y z jed yn ej zach ow an ej m o w ie p ogrzebow ej R alfa. 'Śm ierć p rzy n o si p ełn e o d ­ d zielen ie od żyw ych ; zm arli is tn ie ją jako dusze, ale n ie m a ją k o n ta k tu z ziem ią.

„Zanim otw orzysz dla m n ie grób ■— p rzyp om in a J o sse lin n a p iśm ie B ogu — otw órz w rota n ie b ie sk ie ”. C zy jed n ak , cy tu ją c za M a cfa rla n em d alsze z w ro ty teg o ty p u , nie b ra lib y śm y za dobrą m o n e tę k azn od ziejsk ich frazesów ? Jak często p isa n y n a g o ­ rąco d zien n ik w y d a rzeń i w y d a tk ó w m oże p o m ieścić w sp o m n ien ia o zm arłych , ch o ćb y ży li oni w cią ż w trw ałej pam ięci? N a su w a się w ra żen ie, że d ośw iad czen ia w s p ó ł­

czesne, a rgu m en ty zdrow torozsądkow e i o g ó ln e zasady m eto d y czn e p rzem a w ia ją tu szczeg ó ln ie siln ie p rzeciw w n io sk o w a n iu e x sile n tio .

N iezm iern ie ciek a w e są ro zw a ża n ia autora diariu sza na tem a t grzech u i kary.

K lęsk a ogóln on arod ow a — grzech w sp ó ln y ; o so b ista szk od a — grzech m u sia ł być w ła ­ sny. J o sselin a n iep o k o i w 1648 r. jeg o w ła sn a pasja do szachów . Czy n ie za to B óg u k arał go śm iercią dziecka? J a k ież w tym p o d o b ień stw o do S a m u ela P ep y sa , który grzeszyć b ęd zie w n ie w ie le la t p óźniej n a m iętn o ścią do tea tru i m u zyk i, a le i to ile ż n ie w in n ie jsz y je s t w n a szy ch o cza ch ten „rozpustny” sza ch ista . G eneaa jego sk ojarzeń je s t prosta. S ta ry T esta m en t d ostarcza w ie lu p rzyk ład ów b ezp ośred n iego n a stę p stw a w in y i k ary za grzech, a b yła to przecież cod zien n a le k tu r a i g łó w n y pokarm d u ­ ch ow y proboszcza.

Z u p ełn ie od m ien n y ś w ia t p rzeżyć d u ch ow ych p ozn ajem y u dzieci. J o sse lin n o tu ­ je 33 sn y w ła s n e (p olityczn e, o sob iste, r e lig ijn e — czasem ap okaliptyczne), ale ta k że dw a sn y sw y ch dzieci. J eg o p ię c io le tn ia córka (gorzko· o p ła k iw a n a w trzy la ta p ó ź­

niej M ary) „śniła, że J ezu s C h rystu s b y ł w n a szy m k o śc ie le i 'stanął na m oim p u l­

p icie i sta ł tam przez c h w ilę, a p otem z szed ł i w sz e d ł do n iej do łóżka; p o w ied zia ła doń; poco do m niej przyszed łeś? O dpow iedział: p ospać trochę u cieb ie, p o ło ży ł s ię i spał; i zn ó w śn iła , że Jezu s C h rystu s rzeikł jej, że p rzyjd zie i k rólow ać b ęd zie n a ziem i 10 000 la t.” Te m ille n a r ia ń sk ie m a rzen ia m a łej d ziew czy n k i m ają m n ó stw o uroku. S n y dorosłych s ą za to p ełn e zgrozy: p ło m ien ie, p o sta cie n a n ieb ie — A p o k a ­ lipsa. O dblask, a zarazem podłoże p sy ch o lo g iczn e n e rw o w o ści ow ych czasów w a lk p o lity czn y ch i w y zn a n io w y ch .

G łów n y w a lo f d zien n ik a u p a tr y w a ć n a le ż y w tym , że je s t on obszerny; ja k k o l­

w ie k ła tw o p rzytoczyć p rzyk ład y o d m ien n e, lu d zk a g a d a tliw o ść p a m iętn ik a rsk a r o ś­

n ie w raz z m ija ją cy m i stu lecia m i. J e st on w ielo stro n n y ; często m am y do cz y n ie ­ nia z d zien n ik a m i w y d a rzeń zew n ętrzn y ch , w ła sn ej d zia ła ln o ści p o lity czn ej, itin e r á ­ riam i tylk o. W reszcie J o sse lin t k w i na m iejscu ; cod zien n a n u d a i p otrzeba r e fle k sji, n ie zaś szczeg ó ln e p rzyp ad k i — n a p rzyk ład p odróż — sk ła n ia ją go do p isan ia. O d­

pada w ię c w dużym sto p n iu p od ejrzen ie, że selek cja tem a tó w czy opis w y d a rzeń dokonane zostały z m y ślą g łó w n ie o p ostron n ym czy teln ik u , ja k k o lw iek p a te r fa m ilia s n ie m ógł w ą tp ić, że b ęd zie czy ta n y p rzez s w e dzieci.

N ie ty lk o z o b o w ią zk u zap y ta ć w a r to o polon ica. M acfarlan e tym się n ie za jm u je, a le n o w in y ze św ia ta z a m ieścił w w yb orze fra g m en tó w d iariu sza jeg o w yd aw ca.

N o ta tek je s t p ięć. 10 sie r p n ia 1651 r. „... sły szeliśm y , jak ob y P o la c y o to czy li K oza­

k ó w i ich w sp ó ln ik ó w ; za b ili i r a n ili n a p olu 48 000, z teg o 14 000 zab itych ; ok oło 80 000 zab itych i ra n n ych po· o b u stronach; je ś li tak to je s t to najb ard ziej p am iętn a b itw a , jak a m ia ła m ie jsc e w E u rop ie w ciągu stu la t”. T rzy za p isk i d otyczą w o jn y ze S zw ecją: 24 sierp n ia 1655 — o za jęciu przez S zw ed ó w W arszaw y i 26 sty czn ia 1656

— ogóln a r e ïle k s ja nad m in io n y m ro k iem na św ie c ie . N ic szczeg ó ln eg o m ia n o w ic ie się n ie zdarzyło; n ie w ie lk ie j w a g i zam iary M o sk w y p rzeciw S zw ecji, ża d n eg o sz c z e ­

(5)

góln ego obrotu sp ra w na św iecie, e x c e p t i t w e r e th e going b a c k e of th e a ffa ire s of S w e d e in P o la n d . R ok później (25 'stycznia 1657) — zn ó w nic n ow ego, ale C esarscy p o m o g li w yp rzeć S z w e d a do P ru s, R ak oczy m u sia ł cofn ąć się do S iedm iogrodu, a B randeniburczyk o d w r ó c ił przym ierze. W reszcie sz e ść la t później (24 sty czn ia 1663) zn ó w w ra ca m o ty w p o lsk i — w o jn a z M oskw ą, w ie ś c i o k sięciu d ’E n gh ien jaiko su k ­ cesorze tronu i jed n ym tchem — n o w e n ieb ezp ieczeń stw o tu reck ie grożące ch rześci­

ja ń stw u A O gólnie ·— z w y k łe w ia d o m o ści prasow e, k tó re b u d ziły za in tereso w a n ie zw ła szcza w ok resie 'spokoju p an u jącego n a zachodzie.

M on ografię M acfarlan e’a czyta się dosk on ale z r a c ji sty lu , u jęcia i ciek a w eg o tw orzyw a. R ękopis J o sse lin a dostarcza m a teria łu , k tórego op u b lik ow an y sk rót n ie za w sze p o zw a la się dom yślać. A n trop ologia h istoryczn a, która w id n ie je w tytu le, pozioataje jed n a k w ciąż, pod ob n ie a n a w e t w w ię k sz y m sto p n iu niż p sy ch o lo g ia h is to ­ ryczna, p o stu la tem czy m arzen iem . M arzen iem — b o w iem w tej sferze p roblem ów n a jw ię c e j p o p ełn ia m y an ach ron izm ów i n a jw ię c e j p o zo sta w ia m y luk; p o stu la tem —■

b o w iem k sz ta łc e n ie h isto ry k ó w 'i p sy ch o lo g ó w p rzeb iega w zd łu ż eutolidesow skich ró w n o leg ły ch , n igd y n ie sp o ty k a ją cy ch się p rostych.

A n to n i M ą cza k

Z o fia L i b i s z o w s k a , Z y c ie p o ls k ie w L o n d y n ie w X V I I I w ie k u ,

„ P A X ”, W arszaw a 1972, s. 310.

A utorka na w stę p ie p recyzu je, iż m o ty w e m p rzew od n im szk icó w zebranych w tej k siążce „są z w ią zk i ośw iecon ej P o lsk i ze sp o łeczeń stw em i p a ń stw em b rytyjsk im w drugiej p o ło w ie X V III stu le c ia ”. T y tu ł w zo ro w a n y , ja k się w y d a je , n a pracach M. L o r e t a i J. R e y c h m a n a , uznać w yp a d a za d ysk u syjn y. Co p ra w d a zdajem y sob ie sp ra w ę, że d ecyzja w tej sp ra w ie n ie n a leża ła do n a jła tw ie jsz y c h . Jak jed n ak z n a leźć la k o n iczn y ty tu ł a d ek w a tn y do ta k różn orod n ych w ą tk ó w jak p o lity k a zagra­

n iczn a A n g lii w XVTI'I w ., warun'ki p ob ytu n aszych rod ak ów w o siem n a sto w ieczn y m L on d yn ie, działaln ość polsk iej p la có w k i dyp lom atyczn ej przy dw orze św . Jakuba i sto su n ek E. B u rk e’a do Poilski?

O w y e k sp o n o w a n iu na p ierw szy p lan „życia p o lsk ieg o ” w sto lic y A n g lii za d ecy ­ d ow ała — jak w oln o su p on ow ać ■— baza źródłow a, u m o żliw ia ją ca szczeg ó ło w e o d tw o ­ rzen ie w a ru n k ó w pobytu P o la k ó w w L on d yn ie i za p rezen to w a n ie im ponującej d o­

p raw d y g a lerii postaci.

W tym p rzed e w sz y stk im z a k resie praca Z. L i b i s z o w s k i e j sta n o w i o sią g ­ n ię c ie p io n iersk ie i m oże sta n o w ić w zór d la podobnych prób w o d n iesien iu do i n ­ n ych sto lic eu rop ejsk ich . O by to w a rzy szy ła im tak a sam a d o ciek liw o ść i su m ien n o ść w p o szu k iw a n iu śla d ó w pobytu n a szy ch ro d a k ó w n a obczyźnie! O bszernie — m oże n a w e t zb y t o b szern ie — z o sta ły p rzed sta w io n e w k sią żce sto su n k i d yp lom atyczn e p o lsk o -a n g ie lsk ie w dobie S ejm u W ielk ieg o i drugiego rozbioru, przy czym W iększość u sta le ń zo sta ła tu p ow tórzon a za d a w n iejszą litera tu r ą ( K a l i n k a , D e m b i ń s k i , A s k e n a z y , F e l d m a n 'i inni), a ty lk o w n ie w ie lu w y p a d k a ch autorka p o le m i­

zu je z e sw o im i zn a k o m ity m i pop rzed n ik am i.

T rudno czyn ić autorce zarzu t z teg o pow odu, że d ała w sw ej k sią żce w ięcej n iż zap ow iad a ty tu ł (dotyczy to ro zd zia łó w IV, V i V I), ale n a k o n stru k cji pracy ta do w o ln o ść tem a ty czn a za cią ż y ła w sp osób isto tn y , czyn iąc z n iej zbiór bardzo luźno p o w ią za n y ch części. O gran iczen ie ram ch ron ologiczn ych k sią ż k i — zn o w u w b rew ty tu ło w i — d o drugiej p o ło w y X V III stu lecia , sp r z y ja ło n a to m ia st p o g łę b ie n iu p ro ­ b le m a ty k i i w o sta teczn y m rach u n k u w y s z ło jej na dobre.

з T h e D ia r y o f th e R e v . R a lp h J o s s e lin , 16161683, w y d . E . H o c k l i f f t , „ C a im d e n T h i r d S e r i e s ” t . X V , L o n d o n 1908, s . 89, 117, 119, 123, 144.

Cytaty

Powiązane dokumenty

przeprowadziłem obszerniejszą kwerendę archiwalną w dwóch polskich parafiach (Najśw. Serca Jezusowego i Świętego Krzyża) w New Britain (Conn.) w celu zebrania

obstruents in these systems consist of more elements if voiced than if voiceless, because |L| – the element responsible for full phonological voicing (articulatorily for the action

Wy- rażam więc głęboką satysfakcję, iż ukazuje się pierwszy w dziejach Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi periodyk poświęcony zagadnieniom teologii, filozofii i

[r]

Toteż autor biografii Reginy25 pisał: „czymś nowym i niesłychanym w owych czasach, lecz bardzo mądrym i roztropnym było założenie przez Reginę, w jej konwencie

W następstwie tych faktów postawiony został przed koniecznością nowego przemyślenia przesłanek, form i celów własnej działalności naukow ej” (s. Już ten

Jubileusz sześćdziesięciolecia działalności Związku Harcerstwa Polskiego na Warmii i Mazu­ rach stał się okazją do zorganizowania przez Komisję Historyczną W

in order to predict cavitation erosion on a propeller blade.1 In reference 2), the standard test procedure of the paint coating method using the stencil.. ink is proposed and it is