• Nie Znaleziono Wyników

Gry frazeologiczne Wisławy Szymborskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gry frazeologiczne Wisławy Szymborskiej"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Ligęza

Gry frazeologiczne Wisławy

Szymborskiej

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 31, 27-39

(2)

Wojciech Ligęza

GRY FRAZEOLOGICZNE WISŁAWY SZYMBORSKIEJ

Nic bardziej banalnego jak utarte zwroty, jak powszechne prawdy zapisane w zdaniach, które nie budzą żadnych wątpliwości. Nic mniej rewelacyjnego jak złote myśli pamiętane i powtarzane przez pokolenia. Przysłowia zapewniają nas o tym, że świat pozbawiony jest tajemnicy, a „potoczna antropologia, etyka oraz metafizyka” pozwalają uniknąć kłopotu porządkowania zjawisk na własne ryzyko. Przysłowia osadzają tego, kto powtarza głos ogółu, we wspólnocie mądrych i doświadczonych, gdzie wcale nie trzeba przyznawać się do prywat­ nych olśnień, ani być krytycznie usposobionym intelektualistą1.

Niewiele nowej wiedzy wynika z oswojonych, funkcjonujących w kulturze cytatów. Wchodząc w orbitę mowy codziennej, zużywają się one bardzo szybko. Maksymy też należy umieścić po stronie zdrowego rozsądku, bo przecież zwięźle wyłożone zasady moralne m ają obowiązywać wszystkich. Potoczna filozofia zastygła w językowej formie kultywuje oczywistość.

Przysłowia oraz porzekadła, jakby rzecz ujął Gremais, układają się w „serie skończone”, potwierdzają przyswojony dobrze system znaczeń i poparte powagą zbiorowego autorytetu zachowują to, co niezmienne: ich kształt zostaje „wyłą­ czony z czasu”2. Poznanie potoczne stawałoby naprzeciw poznania naukowego, żywioł paremiologii z wpisaną weń pierwotną i spontaniczną filozofią życia przeciwstawiałby się racjonalności. Jednakże trudno bezsprzecznie uznać, że zdrowy rozsądek przy każdej okazji wchodzi w konflikt z krytycznymi, rozpo­ czynającymi się od wątpienia, operacjami intelektu. Zdarza się tak, lecz nie wyłącznie. Trzeba bowiem i o tym pamiętać, że„pierwsze założenia” zapobiegają rozpraszaniu energii poznawczych oraz rozburzaniu gmachu gromadzonych mąd­ rości3.

Inne jeszcze rozróżnienie: uniwersalny wymiar przysłów, porzekadeł i sen­ tencji odgradza się od „idiomów” jakiegoś czasu, czy jakiejś ideologii. W szy­ stkich interesuje zdrowie oraz pogoda. Natomiast rzeczy aktualne (polityczne) poruszają, integrują lub zniewalają jedynie daną wspólnotę, czy grupę.

(3)

W języku kamienieją bez różnicy sformułowania odkrywcze oraz płody umysłu pospolitego, wieczne prawdy i wypowiedzi o doraźnie perswazyjnym charakterze. Szeroko rozumiana współczesność przejmuje więc rozmaity materiał frazeologiczny - różnej proweniencji i próby, o szlachetnym rodowodzie i ple- bejskim pochodzeniu. Perły myśli, skrzydlate słowa obok obrotów banału, prze­ sądu oraz zwykłego głupstwa.

Zainteresowanie frazeologicznymi zasobami języka zaznacza się bardzo moc­ no niemal od samych początków poezji Wisławy Szymborskiej. W wierszach wczesnych, tuż-powojennych wspólna problematyka wychodzenia z wojny oraz budowania nowego ładu zostaje wypowiedziana na sposób awangardowy4, wsze­ lako i tu, w obręb ekspresji osobnych, przedostają się potoczne frazeologizmy. Rozwiązanie to oddala się od haseł i sloganów z tamtych czasów.

Kilka lat później, w czasach stalinizmu, zrytualizowany, niedialogowy język rozmnożył się w licznych poetyckich replikach. Przy pomocy obrzędowych zdań-zaklęć przemawiał do ludu autorytet zbiorowy utożsamiany z mądrością partii. W wierszach Wisławy Szymborskiej z początku lat pięćdziesiątych znaj­ dziemy obowiązkowy repertuar tematów i stosunkowo niewiele nowomowy. Agitacyjne prefabrykaty odświeżane były w tej poezji przez język potoczny, niekiedy zaś zdarzały się gry frazeologiczne. Można by nawet mówić o zjawisku socrealistycznego konceptyzmu.

Wszystko, co należało oznajmić, było jasne. Jednakże kształt retoryczny propagandy szybko się zużywał. Odnowienie sposobów wyrażania nie rozmijało się z celami agitacyjnymi, a przy okazji poezja w jakiejś przynajmniej mierze neutralizowała nudę i sztampę. Jeśli odbiorca nie mógł być zaskakiwany doborem głoszonych sądów, to może odczuwał estetyczne zadowolenie, że jest kuszony w formie nieco zmodyfikowanej - odbiegającej od gazetowych standardów.

Neoficki zapał, który poprzedza żmudną drogę partyjnego samodoskonalenia, określa wariacja na temat „słomianego ognia” : „Słomka porywu krótko płonie” (DŻ l i ) 5. Możliwości perswazyjne języka potocznego zostają zmobilizowane w Rozmowie ze sceptykiem — z natury rzeczy nie dość entuzjastycznie oceniającym nowe czasy: „Ani cię klęska ziębi, / ani zwycięstwo grzeje” (PZS 24). W „życiorysie przykładnym” młodego aktywisty objawienie marksistowkie było od razu dane, nie musiał on więc przedzierać się do pism autora Kapitału „Przez siedem rzek rozpaczy / przez siedem gór kłamstwa” (PZS 13).

Nadejście nowego ustroju zapowiadanego przez Armię Czerwoną było tak oczywiste jak natura, a wojenna operacja wydawała się czymś łagodnym i przy­ jaznym: „Front jak wiosenny deszcz przewieje” (DŻ 9). I jeszcze wskażmy

naukę ad usum młodzieży budującej Now ą Hutę: „Klasa z pam ięcią złą umiera” (DŻ 17).

(4)

Przysłowie oraz aforyzm, które pojawiły się w ostatnich przykładach, po­ dobnie jak kolokwialne frazeologizmy wzmacniają ideologiczną słuszność w y­ powiedzi. Ten krąg języka jest ściśle zamknięty. Przenoszone przez stałe związki wyrazowe próby odnowienia znaczeń właściwie zostają zmarnowane. Dogmatu przecież nie da się przeformułować.

Zbiorowa wiara porzucona została ostatecznie w tomie Wołanie do Yeti (1957). Ostały się natomiast jako kontekst negatywny ułożone w stałe związki słów wszelkie sądy, które uzurpują sobie prawo do wyłączności. Poetkę do dziś nie opuszcza pokusa, by rozbijać utrwalone w języku stereotypy myślenia, wypróbować potoczne sądy jako komentarze do zdarzeń życia osobliwych i wy­ bitnie jednostkowych, ze swobodą i swadą żonglować frazeologią, nie respek­ tując zastygnięcia składni oraz ograniczenia zakresu sensów.

Zwrócić warto uwagę na najprzedniejszej miary dowcip językowy, jaki po­ wstaje z ożywienia idiomatyki. „Wycięte” i posklejane na nowo fragmenty związków frazeologicznych tworzą równie zabawne kolaże jak te, które Wisława Szymborska komponuje przy pomocy nożyczek i kleju. W żartach językowych materiałem są zadomowione w języku zwroty, w żartach plastycznych - dawne ryciny oraz pocztówki zestawione z „nieoczekiwanymi” zdaniami z gazet6. Zwrot frazeologiczny, który metonimicznie przylega do jakiejś światopoglądowej ca­ łości, jakiś system przekonań reprezentuje, wydobyty przez Szymborską z tego otoczenia w świetle wątpienia i śmiechu ukazuje poznawczą bezradność.

Utarte słowa i prawdy wprowadzone zostają w ruch. Niezmienność prowo­ kuje do zmiany, oczywistość zachęca do wątpienia, pewność skłania do pytań, forma zamknięta wyzwala ochotę do lingwistycznego eksperymentu. Dajmy wyrazisty przykład:

W yskakiwałam ze skóry, trwoniłam kręgi i nogi, odchodziłam od zmysłów' bardzo dużo razy. Dawno przymknęłam na to w szystko trzecie oko,

machnęłam na to płetwą, wzruszyłam gałęziam i. (W W 27)

W wierszu Przemówienie w biurze znalezionych rzeczy efektowny przemarsz frazeologicznych kombinacji układa się w opowieść o ewolucji gatunku ludzkie­ go. Bohaterka spektaklu uczłowieczenia z pełnym determinacji uporem, z gestem utracjuszowskim, nerwowym napięciem, z bagatelizującą tę przygodę rezygnacją prezentuje rozbieranie się z kostiumów, jakimi dysponuje „garderoba natury” . Najważniejsza akcja rozgrywa się jednak w języku.

Czegóż tu nie ma? A raczej ile różnych kombinacji językowych występuje w tym wierszu na raz. Wymienić należy deleksykalizacje czyli dosłowne po­ traktowanie sensów metaforycznych („wyskakiwałam ze skóry”), wymiany ele­ mentów w stałych związkach wyrazów („machnęłam płetwą” zamiast „machnęłam ręką”, podobnie „gałęzie” zastępują „ramiona”), domieszanie no­ wych składników („przymknęłam na to wszystko trzecie oko”), czy wreszcie

(5)

zabieg kompozycyjny i składniowy polegający na pewnym rytmie wyliczania: przetworzone frazeologizmy układają się w następstwo dwóch triad retory­ cznych. I do tego jeszcze cały komplet odnowionych znaczeń podporządkowany zostaje jednej poetyckiej idei - lekko i żartobliwie prowadzonemu wykładowi z antropologii.

Everymanowi ewolucji w otoczeniu zwykłych rzeczy przydarza się udział w czymś niezmiernie dziwnym. Można to coś nazwać anamnezą osobistego i osobowego doświadczenia przeszłości gatunków. W wierszu Przemówienie

w biurze znalezionych rzeczy odległość serii idiomów językowych od tematu

jest dość znaczna. Użyty przez Szymborską materiał w codziennym języku pojawia się z różnych okazji. Natomiast niecodzienna metoda poetycka kolażu7, czy też centonu rozmaitym kolokwializmom nadaje jednolite znaczenie. Jak w dowcipie językowym efekt obcości ma być przezwyciężony przez nieodparte wrażenie trafnej asocjacji. To, co trudne i niemożliwe (w sensie artystycznym i myślowym) ma wydać się łatwe, niezobowiązujące.

Wskazana metoda ukrywa podstęp: figury frazeologiczne zagęszczone i prze­ tasowane, bądź rozsiane w tekstach poetyckich „udają” wyrażenia naturalne. Na pierwszy rzut oka nie oddziałują w sposób ostentacyjny. Montowanie przy­ toczeń z różnych poziomów kultury nie ma nic wspólnego z wysilonymi kon­ ceptami. Dopiero nieco uważniejsza lektura odkrywa, jak istotne i podstawowe

o

znaczenie mają w poezji Wisławy Szymborskiej gry z frazeologią .

Nie sposób się znużyć udziałem w tej grze, stwierdzić, że wszystkie tajniki już przeniknęliśmy, gdyż z zasady obowiązują tu ciągły rozwój, zmiana i kom ­

plikacja. „Frazeologia stosowana” jest dla poetki niewystarczająca, więcej je ­ szcze: to wdzięczny obiekt kompromitowania obiegowych prawd. Ale takim założeniem można posługiwać się na wiele sposobów. Wyzwanie - rozmaicie pojmować.

W wierszu Przemówienie w biurze znalezionych rzeczy i w innych utworach (np. Sto pociech, Pokój samobójcy, Konszachty z umarłymi, Jawa) Szymborska, nawiązując do gotowych składników mowy, zaprzecza schematom syntaktyki i semantyki, przysposabia frazeologizmy do własnych celów, przekształca je w porządku własnej wypowiedzi. W miejsce tego, co przewidywalne, wprowa­ dza dialog i wieloznaczność.

Na przeciwnym biegunie możliwości umieścić należy Rachunek elegijny. Rozważania o śmierci nie mogą się rozwinąć z braku odpowiedniego języka. Słownik wyrazów bliskoznacznych mnoży peryfrazy powstające z lęku i bez­ silności. Tego rodzaju próby pozwalają trzymać się z dala od grozy śmierci i nie przyznać się do całkowitej klęski poznawczej. Wisława Szymborska roz­ montowuje odpychająco-przybliżające metafory zamieszkujące mowę codzienną, dorzucając kilka równie bezradnych wariantów swojego pomysłu:

(6)

Ilu tych, których znałam

przestąpiło ten próg (jeżeli to próg)

przebiegło przez ten most (jeśli nazwać to m ostem )

-znalazło się na drugim brzegu (jeśli znalazło się

a drugi brzeg istnieje) - (K iP 18)

Język wątpliwości (wszystkie te warunkowe ,jeż e li” oraz „jeśli” dodane w nawiasach) bierze górę nad prowizorycznymi próbami nazwania. Wcale bo­ gata frazeologia złożona z peryfraz śmierci ujawnia tu wątłość domysłów. Fra­ zeologia ta zastępuje milczenie wobec tajemnicy. Przeto pozytywne przemodelowanie idiomatyki nie pojawi się, bo pojawić się nie może.

Podsumujmy, co zostało już powiedziane. Pierwsza z frazeologicznych gier, niepomiernie częściej pojawiająca się w poezji Szymborskiej niż druga, skupia w sobie ukryte moce języka, eksperymentuje z niewykorzystanymi możliwo­ ściami. Kwestionując utarte prawdy przekazywane w konwencjonalnym porząd­ ku słów poszerza skalę poznania, tworząc nowe lingwistyczne zbitki, niezależnie od poważnej refleksji działa na poczucie humoru czytelnika. W drugiej z gier nadmiar spontanicznej produkcji frazeologizmów zostaje rozproszony i zanego­ wany. Istnieją bowiem dziedziny, o których nic zobowiązującego nie da się orzekać. Wisława Szymborska posługuje się wówczas wypowiedzią autodestruk- cyjną: językiem bez perspektyw rozwoju - w chwilę przed zamilknięciem.

Gry frazeologiczne Szymborskiej odżywiają się kolokwialną idiomatyką, językiem gazety, tekstami kultury, cytatami literackimi, sentencjami.

Oto przykłady parafraz znanych wersetów biblijnych: „Hania [...] tak bardzo nic nie ma, / że zabłądzi w bezmiarze igielnego ucha” {Hania, WdY 13); „Tyle ciągle się dzieje [...] Gdzie kamień na kamieniu” (Rzeczywistość wymaga, KiP 14) ; „...ziemia i niebo przeminą, ale nie liczba Pi” {Liczba Pi, WL 44). Roz­ patrzmy po kolei trzy odwołania do Ewangelii według św. Mateusza (XIX, 24; XXIV,2; XXIV, 35). Przeformułowanie przestrogi dla bogatych łączy się z w y­ ciągnięciem wniosku, iż dla biednych ucho igielne powinno być „bezmierne” i rozrastające się w labirynt {Hania). Posępne proroctwo biblijne zamienia się w optymizm po klęsce: życie nie zna pustki, a zatem rozwija się bujnie również na ruinach i pobojowiskach {Rzeczywistość wymaga). W nietrwałości rzeczy oraz nauk nieprzemijalna jest matematyczna abstrakcja - pośrednio porówny­ wana tu z wiecznym Słowem Bożym {Liczba Pi). Nieoczekiwany aneks sytua­ cyjny, czy pojęciowy, gdzie tradycyjne „mądrościowe” podejście się nie sprawdza, służy ujawnieniu wyjątków w regule.

(7)

W podobny sposób zostają uruchomione cytaty literackie. Znów przykłado­ wo: w wierszu Ścięcie kwestia Ofelii z IV aktu H am leta: „W pewnych okoli­ cznościach sowa jest córką piekarza” (SP 31) wypowiadana w monologu na dwa głosy Marii Stuart i Elżbiety Tudor, monologu udręczenia i niepewności na własny temat, nie rozjaśnia wcale motywów postępowania dwóch ambitnych królowych. Która z pań wygrywa, która przegrywa? Która z bohaterek jest szalona? Kto ma rację? Może w ogóle nie należy o to pytać, ponieważ odczucie obcości wobec roli granej w teatrze życia zostało rozdzielone równo po połowie. Żadna jasność, czy pewność nie może być tu brana pod uwagę.

Słynne zdanie z Goethego o chwili radości: „Trwaj, jesteś tak piękna” staje się podstawą antytetycznego przetworzenia w wierszu Szymborskiej Nic dwa

razy. O „złej godzinie” tak się tam mówi: „Jesteś - a więc musisz minąć. /

Miniesz - a więc to jest piękne” (WdY 15). Rewers znaczeniowy ukazuje więc zalety przemijającego czasu - życia bez prób i możliwości powtórek.

Cytaty pojawiają się jak gdyby mimowolnie. Bez uprzedzenia i zapowiedzi. Nawet udając, że nie są cytatami. W wierszu Przyczynek do statystyki (prywatne dane pochodzą z mądrości i doświadczenia) w kategorii tych ludzi „z którymi nie ma żartów” wystąpi „czterdziestu i czterech”9 na sto. Efekt automatyzmu, czy jakiegoś nadmiaru, bo skąd tu nagle Mickiewicz, rychło się rozprasza, gdyż domyślamy się, że kategoria obejmuje mesjaszów, zbawców ojczyzny, mężów opatrznościowych.

W kolażu mają prawo do dziwacznej koegzystencji różne wycinki niejedno­ rodnej rzeczywistości. Na zasadzie paradoksalnego nieprzystawania dopełniają się różne poziomy stylistyczne. W otoczeniu mowy codziennej występują sen­ tencje mędrców i filozofów, inaczej przykrojone niż w oryginalnym brzmieniu, najczęściej przypisane do zjawisk jednostkowych oraz prywatnych przygód umysłu. Formuła Montaigne'a „Kij rozgałęził się w gęstwinę końców” (Notatka, S 54) - występująca też w autorskim wprowadzeniu jako ważne motto całej twórczości10 - odnosi się do antropogenezy i tłumaczy poprzez podstawową kategorię w filozofii poetyckiej Szymborskiej, jak ą jest elementarne zdziwienie światem.

Ludzkie zadufanie tak się chełpi własnym rozwiniętym mózgiem, tak ob­ wieszcza swe zwycięstwo nad kostkami wymarłego gatunku, jakby każdy z nas był połączeniem Kanta z Pascalem: „Wyborni Delegaci, / niebo gwiaździste nad myślącą trzciną, prawo moralne w niej - ” (Szkielet jaszczura, WW 24). O czym mowa w tych emblematach filozoficznych? O masowym występowaniu „władzy sądzenia”, etyki, wartości kultury, potęgi rozumu, wielkości i wolności człowieka? Jeśli tak sprawa zostanie postawiona, efekt ironiczny jest zagwa­ rantowany.

Ważna wydaje się również w wierszach Szymborskiej subiektywizacja mąd­ rości ze stemplem autorytetu. Wiersz Nicość przenicowała się także i dla mnie

(8)

jest traktatem metafizycznym, ale dość szczególnym ze względu na poetycki konceptyzm, a także kolokwialną lekkość wywodu. Przypominająca „nicość nicestwiejącą” Heideggera „nicość przenicowana” 11 Szymborskiej - jest obra­ zowa, gdy pomyślimy o odwróconej na drugą stronę tkaninie świata dostępnego ludzkiemu doświadczeniu, i zarazem podległa indywidualnemu zdumieniu.

Filozoficzny aforyzm z Bytu i nicości J.P.Sartre'a: „Jesteśmy sami, nic nas nie usprawiedliwia” przybrał u Szymborskiej kształt gramatycznej liczby poje­ dynczej: „Wiem, że póki żyję, nic mnie nie usprawiedliwia” (P od jed n ą gwiaz­

dką, WW 45). Zmiana jest drobna tylko pozornie. W miejsce wykładu

z antropologii filozoficznej, który proces „stawania się” ludzkiej egzystencji,

1 'y

niegotowej wciąż, nieustalonej, łączy z nicością oraz absurdem , otrzymujemy skrzącą się paradoksami osobistą medytację o znacznie mniejszych ambicjach uogólnienia. W wierszu Szymborskiej poszczególna istniejąca jednostka ludzka ujawnia co krok własną winę wobec innych zewnętrznych bytów, lecz poza otchłanną egzystencjalną rozpaczą odkrywa bezcenne ziarnka nadziei i współ­ czucia, krople radości, drobinki sensu życia.

Stereotypy języka gazety są doskonałą zwykłością: produkując m asową in­ formację, niczego nie odkrywają, znaczą literalnie to, co znaczą, a ich skute­ czność perswazyjna polega na ograniczeniu elementów komplikujących wypowiedź: na niewielkiej ilości syntagmatycznych kombinacji i oraz ubóstwie paradygmatycznych wyborów. (Pomijam w tym miejscu magie oraz rytuały politycznej nowomowy). Komunikaty prasowe, radiowe i telewizyjne o ustalo­ nych zasobach frazeologicznych wykorzystują automatyzm percepcji.

Ideologiczne hasła nie są dla Szymborskiej wdzięcznym obiektem parodii i parafrazy pewnie dlatego, że zbyt szybko przemijają. Bardziej interesują poetkę solidniejsze wymiary rzeczywistości opisywane (na przykład) w „skamieniałym języku” statystyki czy meteorologii. „Wielka liczba” zagarnia wszystkie dzie­

dziny życia i stąd wypływa ironiczna konkluzja: „by zyskać na znaczeniu po­ litycznym / Wystarczy, żebyś był ropą naftową, paszą treściwą czy surowcem wtórnym ” (Dzieci epoki, LnM 26).

Najbardziej, jak to tylko możliwe, wyświechtana frazeologia gazety w za­ cytowanym fragmencie zyskuje nagle wieloznaczność: skoro polityka pożera jednostkę ludzką, człowiek masowy staje się „paszą treściwą” (wreszcie „treść” istnienia jest uchwytna), jeśli statystyka zajmuje się rzeczami typowymi i prak­ tycznymi, jednostka przydać się może do wtórnego opracowania, a zatem jest ona „surowcem wtórnym”. Żart językowy i przykra prawda zespalają się w poe­ tycką całość. Figurę Szymborskiej można by nazwać naddaną m etaforyzacją utartych zwrotów.

W radiowych prognozach zmienną pogodę opisuje się przy pomocy niezmie­ nnych fraz. Język ten jest tak bardzo schematyczny, że w ielką ilość możliwych opowieści o żywiołach mieści w łatwo policzalnych i zarazem konwencjonalnych

(9)

zdaniach. Pewność, że natura będzie odwiecznie wykonywać swoją pracę, Szym­ borska zastępuje epifanicznym zdumieniem: „Cud na porządku dziennym: / wiatry dość słabe i umiarkowane, / w czasie burz porywiste” {Jarmark cudów, LnM 42).

Ile razy to już słyszeliśmy? Ale właśnie powinniśmy usłyszeć różnicę po­ między banałem a olśnieniem. Zwrot nie odnosi się do żadnej serii zjawisk, lecz kieruje naszą uwagę ku niepowtarzalnej chwili. Następuje tu odpodobnienie od sztampy. Utarta frazeologia przyswojona powraca do stanu niewinności tak, jakby zestawienie przytoczonych słów zdarzyło się po raz pierwszy.

W wierszu Rzeczywistość wymaga komunikat o pogodzie rozświetla się idyl­ liczną treścią w zestawieniu z innym złowrogim komunikatem, który na czas jakiś przynajmniej jest nieaktualny: „do rozkwitłych sadów w pobliżu Verdun / nadciąga tylko front atmosferyczny” (KiP 14). Pamięć o przeszłości zapisana w wyrażeniach „walki na froncie”, czy „front natarcia” ujawnia pewna preme­ dytacja artystyczna - użycie frazeologizmu „front atmosferyczny” w funkcji niezupełnie opisowej.

Kolokwialna idiomatyka w poezji Szymborskiej to całe obszerne zagadnienie. Skłonność do zanurzania wypowiedzi w żywiole mowy codziennej staje się u Szymborskiej sposobem literackiego bycia, które kompromituje uroczystą oraz napuszoną formę. Styl ten przemienia dywagację w konwersację, a odbiorcę - w rozm ówcę13. Spontaniczna kreatywność słowa potocznego jest tu doceniona i wykorzystana, lecz w tym miejscu dopiero rozpoczyna się gra poetycka.

Kolokwializmy rozbijają reguły mówienia na scenie {Monolog dla Kasandry), służą zakwestionowaniu stylu lirycznej relacji z podróży {Clochard), odbierają powagę traktatom poetyckim {Psalm). Szczególny kontekst modyfikuje zwroty frazeologiczne. Znaczenie całości nie znika, lecz ponad nim rozbudowuje się konkretny sens poszczególnych słów14.

Weźmy przykłady „ornitologiczne”. Wyliczenie „ptaka za ptakiem jak leci”

{Psalm, WL 9) odnieść należy i do obrazu i do czynności niezbyt pedantycznego

postrzegania oraz klasyfikowania, lecz również określa wolność natury, która nie podlega granicom „ludzkich państw”. W innym utworze przedmiotem do­ ciekań jest niebezpieczna rewelacja naukowa. O wyniku badań nikt nie powinien się dowiedzieć - „nawet ptak, bo nuż wyśpiewa” {Odkrycie, WW 22). Polise- miczna igraszka („ujawnić tajemnicę” - „wyśpiewać”) u Szymborskiej odsyła do wcale poważnych miar etycznych człowieczeństa.

W wierszu Nic darowane rachunek życia obejmuje „wszelką tkankę” : „Długi będą ściągnięte ze mnie wraz ze skórą” (KiP 34-35). To, co jest potoczną metaforą, w tym przypadku być nią przestaje. Przekreślenie przenośnego sensu przeradza się w koncept metafizyczny, w elegijną „buchalterię” z domieszką melancholijnego humoru.

(10)

Wieloraki ogląd zjawisk w poezji Szymborskiej łączy się z wyborem formy. Miara zdrowego rozsądku, który zapisany został w potocznych zwrotach, trzyma w ryzach liryczne fantazje oraz uczone pomysły interpretacji świata, ale trudno nie zauważyć, że prostoduszne porozumienie z odbiorcą nie jest pozbawione ironii. Według Szymborskiej mowa codzienna oraz prawda powszechna wówczas tylko są coś warte, gdy posiadają znamię poetyckiej indywidualności. Z kolok- wializmów, nie przejmując się sztywną składnią, Szymborska swobodnie kom­ ponuje nowe całości15. Paradoksalnie „odzyskany język” jest potoczny i równocześnie prywatny, niepowtarzalny, jednostkowy.

Zastanawiałem się nad inkrustacją tekstu codziennymi zwrotami frazeologi­ cznymi, ale chciałbym też zwrócić uwagę na wiersz Pogrzeb, gdzie największe jest nagromadzenie kolokwializmów, ściśle zaś mówiąc: utwór składa się z sa­

mych przytoczeń pozbawionej wszelkiej celebracji mowy na zwykłe okazje. Oto fragmenty:

„brat też poszedł na serce, to pew nie rodzinne” „z tą brodą to bym pana nigdy nie poznała” „sam sobie winien, zaw sze się w coś m ieszał”

„śnił mi się tydzień temu, coś mnie tknęło” „niebrzydka ta córeczka”

„wszystkich nas to czeka”

„złóżcie w d ow ie ode mnie, m uszę zdążyć na” (LnM 32)

Utwór na głosy, polifoniczny reportaż, językoznawczy ekstrakt polszczyzny kolokwialnej, pozornie nieuporządkowany, pospiesznie sklejony. Narzuca się skojarzenie z losowaniem zdań z kapelusza. Jednakże w tym chaosie istnieje bardzo przejrzysty porządek, gdyż Szymborska, układając psychologiczno- socjologiczne studium użyć języka w stresowej sytuacji pogrzebu i zarazem prezentując ten styl mówienia, ujawnia pośrednio ważną obserwację: żałobnicy (i przedstawiciele gatunku „śmiertelnych”) unikają przede wszystkim dotykania istoty śmierci. Im dalej od meritum, tym lepiej, im bliżej banału językowego, tym bezpieczniej.

W wierszu Pogrzeb przy pomocy poetyckiego instrumentarium zbadany zo­ staje fenomen wycofywania się z kręgu śmierci. Nie jakieś „skrzydlate słowa”, nie wzniosłe lub pełne konceptów konsolacje, lecz zwykle kolokwialne frazy m ają terapeutyczne znaczenie dla mówiących. Poza obszarem języka przemycone zostają istotne przesłania.

Wśród rozpatrywanych w tym szkicu gier Szymborskiej z przysłowiami, porzekadłami, maksymami, cytatami, stereotypami mowy oficjalnej i potocznej aforyzmy są najbardziej otwarte, dialogowe, krytyczne wobec nieskomplikowa­ nych prawd ogólnych. Aforyzm służy bowiem podkreśleniu konwertycznego widzenia świata. Przezwycięża ugruntowany ogląd rzeczy. Dociera do empirii, by zaprezentować j ą w sposób niekonwencjonalny i niebanalny.

(11)

W idoczną w poezji Szymborskiej skłonność do układania aforyzmów uznać należy za kontrapunkt omawianych dotąd rozwiązań. Od strony sztuki formu­ łowania myśli niczego nie brakuje aforyzmom Szymborskiej, gdyż są one dobrze skonstruowane, oparte na paradoksie, błyszczące mądrością i dowcipem. Wyjęte z całości poszczególnych utworów, pozbawione kontekstowych dookreśleń mog­ łyby złożyć się na niewielką antologię:

U byliśm y zw ierzętom , / Kto ubędzie nam. (N otatka, S 55) C iesz się, rozumie, instynkt też się m yli. (P rzylo t, SP 44) N ic bardziej zw ierzęcego / niż czyste sum ienie

{P och w ala złe g o o sobie mniem ania, WL 37)

Godne ubolewania są małe narody. {G łosy, W W 12)

M oże nie ma m iejsc innych jak pobojowiska. (R zeczyw istość wym aga, KiP 15) W porównaniu z chmurami / życie wydaje się ugruntowane. (C hm ury, W zZP 180) ...księga zdarzeń [jest] zaw sze otwarta w połow ie

(M iłość o d p ier w sze g o w ejrzenia, KiP 27)

N ie ma takiego życia, / które by choć przez chw ilę / nie było nieśm iertelne.

(O śm ierci b ez p rzesa d y, LnM 15)

Zw yżkuje cena za to, że się nie umarło w cześniej. (W b ia ły dzień, LnM 18) N ie ma rozpusty gorszej niż m yślenie. (G los w sp ra w ie porn ografii, LnM 34)

Tę kolekcję uzupełnić można wypisami z Lektur nadobowiązkowych:

N ie osiągnął w życiu nic prócz w ieczności. (LN 1 9) Dobroć bez chytrości jest bezsilna. (LN I 212)

Cierpienie (nawet ono!) ma sw oje ulubione pozy. (LN II 192) Czułość to luksus osiągalny zaw sze cudzym kosztem. (LN II 114)

Ludzie nijacy unikają śm ieszności. (LN I 72)

Walka z humorem nikomu nie dodaje powagi. (LN III 219) Niektóre snobizm y są dramatyczne. (LN I 122)

Im w iększa ambicja, tym m niejsza skłonność do w dzięczności. (LN II 25)

W perfekcji jednak czai się nuda. (LN I 35)

M iędzy arcydziełem a kiczem istnieje m ocny zw iązek, dla obu stron

zresztą życiodajny. (LN II 85)

Myśli o naturze, historii, sztuce oraz kulturze, życiu i śmierci, ludzkich charakterach, sposobach poznawania świata, uczynkach, cnotach i przywarach - w tym zbiorze aforyzmów można nawet wyodrębnić odpowiednie działy. Jednakże zabieg wybierania specjalnie ułożonych zdań nie jest uprawniony. Co prawda wszystkie warunki zaistnienia gatunku zostały spełnione, bo przecież filozoficzne, moralne, estetyczne uogólnienia zamykają się w pełnej urody fra­ zach. Wszystkie z wyjątkiem - jednego i najważniejszego. Otóż Wisława Szym­ borska wcale nie uprawia osobnej sztuki aforyzmu. Nie w tej postaci przecież „zauważenia” miały być poddawane pod osąd czytelniczy, choć, trzeba powie­ dzieć, aforyzm, który z istoty swojej daje wyjaśniający schemat względnym pojęciom 16, wspiera poetykę Szymborskiej, wtedy zwłaszcza, gdy wyjaśnienie jest prowizoryczne i możliwe do zastąpienia w kolejnej próbie.

(12)

Aforyzmy i apoftegmata to składniki odnowionej przez Szymborską poezji

1 7

„filozoficznej, refleksyjnej, gnomicznej . Pomysły, skrótowo podane hipotezy, ironiczne pointy, kwestie w dialogu zostają przepracowane, dopełnione, niekiedy: zakwestionowane. Aforyzm wyczerpuje swą prawdę w sformułowaniu. Na afo­ ryzm można odpowiedzieć przeciw-aforyzmem. Dobre zdanie aforystyczne, któ­ re „ma urodę błyskawicy” nieznacznie tylko przeważa tę szalę. Jak pisze Wisława Szymborska w związku z lekturą Maksym i rozważań moralnych La Rochefou- cauld: „Otóż najcelniejsze z nich miewają nie więcej jak 51 procent słuszności. I niczego ponadto nie należy się po nich spodziewać. Wszelka próba zawarcia jakiejś ludzkiej sprawy w jednej krótkiej formule to utopia” (51 procent, LN III 223).

Dla Wisławy Szymborskiej fajerwerki myśli oraz wdzięczny kształt wyrazu są zaledwie środkiem, nigdy celem. „Zdania gnomiczne” na równych prawach jak inne zdania uczestniczą w poetyckiej grze pewności i pomyłek. Tego rodzaju sekwencje wypowiedzi (aforystyczne w wierszach, często sentencjonalne w Lek­

turach nadobowiązkowych) czytane w oderwaniu od artystycznych całości,

a więc z pominięciem określających je reguł, tracą związek ze znaczeniowym otoczeniem i mogą być odebrane jako „myśli do zapamiętania”.

W zapamiętywaniu nie ma oczywiście nic zdrożnego. Wszelako w poezji Szymborskiej spotykamy się w przeważającej mierze z zabawą w aforyzmy, z „aforyzmami ironicznymi, które trzeba traktować cum grano salis” 18, z de­ likatnymi pastiszami sentencji, z paradoksem jako ogólniejszą zasadą mówienia. Złota myśl nie może być dla Szymborskiej argumentem rozstrzygającym. Sze­ roko rozumiana gnomika oświetla zasadnicze wątki myślowe w poezji Szym­ borskiej i przez te wątki jest oświetlana.

Zdroworozsądkowe mniemania obdarzone naszą uwagą i refleksją tracą prze­ konującą m oc19. W rozpatrywanym przypadku trudno mówić o wyspekulowa- nym „mózgowym” sprzeciwie. Myślenie potoczne i krytyczne poznawanie zjawisk kontrolują się nawzajem. Wielorako oparta na paradoksie poezja Wisławy Szymborskiej, czerpiąc inwencję ze skostnień języka, przekracza tak wytyczone granice.

W poezji Szymborskiej stałe związki frazeologiczne na przekór swej istocie wykazują nieustanną gotowość do zmiany. Tworzą tutaj serie niekompletne, niepowtarzalne, modelowane wedle zmieniających się reguł. Przycinane, skle­ jane, występujące w urozmaiconych stylistycznie kolażach tekstowych odsłaniają nieoczekiwane sensy. Pozostawione w brzmieniu oryginalnym - na zasadzie „naiwnego nieporozumienia” opisują konkretne sytuacje.

Rozburzanie przez żart oraz ironię potocznych, bądź literackich (ugrunto­ wanych w kulturze) sekwencji słów odczytywać należy jako pośrednie wyznanie niezależnej postawy twórczej, a także anarchiczny gest wobec zbiorowych przy­ zwyczajeń, rutynowych recept na życie, wiary w magię słów. Policzek powsze­

(13)

chnym oczekiwaniom nie jest jednak bolesny. Przykładem własnego stylu myś­ lenia można się dzielić z innymi. Ponad oczywistościami poetka zawiązuje przecież nić porozumienia z odbiorcą, zaś lekcja ironicznego dystansu pozba­ wiona jest cech mentorskich.

Czytelnik poezji Wisławy Szymborskiej chętnie poddaje się eksperymentom, które wychodzą od frazeologicznych gier, lecz na językowej rzeczywistości nie poprzestają. Czytelnik z radością bierze udział w dialogu z autorytatywnymi prawdami.

Przypisy

1 Zob. T. H ołów ka, C o kryje się w p rzy sło w ia c h , w: M yślenie potoczn e. H eterogen iczność

zd ro w eg o rozsądku, przedm owa M. Czerwiński, Warszawa 1986, s. 125-135.

" A.J. Gremais, P rzysło w ia i p o rzek a d ła , przekł. J. Arnold. „Pamiętnik Literacki” 1978 z. 4, s. 309; 313.

3 Zob. T. Hołów ka, op. cit., s. 34 i n.

4 Zob. J. Ł ukasiew icz, W iersze w ew n ą trz gazety. „Teksty D rugie” 1991 nr 4, s. 18-19

(przedruk: Szym borska. Szkice, Warszawa 1996).

5 D la oznaczenia cytatów z W isław y Szymborskiej przyjmuję następujące skróty: DŻ -

D latego żyjem y, W arszawa 1952; PZS - P ytania zadaw an e so b ie, Kraków 1954; W dY - Wołanie do Yeti, Kraków 1957; S - Sól, Warszawa 1962; SP - Sto p o ciech , W arszawa 1967; W W - W szelki w ypadek, W arszawa 1972; WL - Wielka liczba, W arszawa 1976; LnM - Ludzie na m oście, W arszawa 1985; KiP — K on iec i p o czą tek , Poznań 1993; WzZP - W idok z ziarnkiem, piasku, Poznań 1996; LN I — Lektury nadobow iązkow e, Kraków 1973; LN 11 — Lektury nad­ obow iązkow e, C zęść druga, Kraków 1981; LN III - Lektury n adobow iązkow e, Kraków 1997.

6 Por. M. Baranowska, F ragm ent C esarza o d p ię t p o kolana. „Na G łos” 1993 nr 12, s. 7 5 -7 6 oraz P ocztów ka sio stra liryki, w tejże: Tak lekko było nic o tym nie w iedzieć... Szym ­

borska i św iat, W rocław 1996, s. 7 1 -7 4 .

7

Zob. D. Wojda, M ilczenie słow a. O p o e z ji W isławy S zym borskiej, Kraków 1996, s. 77 i n.

O

Problematyka ta została zasygnalizow ana w recenzjach i szkicach krytycznych o poezji W isław y Szym borskiej, m.in.: T. Kłak, M oje lektury. „Kamena” 1968 nr 4; J. M aśliński, Piękni,

bo p o dobn i. „Ż ycie Literackie” 1968 nr 18; M. Hendrykowski, N ow y tom ik Szym borskiej. „Nurt”

1983 nr 3 s. 27; B. Latawiec, Fenom en popu larn ości. „Nurt” 1977 nr 2, s. 27. 9 W. Szymborska, P rzyczyn ek do statystyki, „T w órczość” 1996 nr 10, s.4.

10 Zob. W. Szymborska, O d autorki, w: P oezje w ybran e, W arszawa 1967, s. 5 -6 . Także om ów ienie P rób Montaigne'a; LN III 190-192.

11 Por. J. K w iatkow ski, Przedmowa do: W. Szymborska, P oezje, W arszawa 1977, s. 15.

12

Zob. W. M ackiew icz, C złow iek m iarą w rzechrzeczy. Słynne sentencje filo zo fó w , Warszawa 1987, s. 2 3 7 -2 4 1 .

13 Zob. J. K wiatkowski, Ś w ia t w śr ó d n ie-św ia tó w , w: R em ont p eg a zó w , W arszawa 1969, s. 93.

14 Zob. S. Barańczak, P osążek z soli, w: E tyka i poetyka. Szkice 1 9 7 0 -1 9 7 8 , Paryż 1979, s. 115.

(14)

15 U. K ozioł tak tę kw estię ujmuje: „[forma] budowana często za pom ocą przetasow anych m odułów idiom atycznych zwrotów , które zderzone ze sobą w niespodziew ane układy nabierają w yrazistości, św ieżości i zarazem imitują m ow ę niew ym uszoną, niemal potoczną...” (W isełka.. „Odra” 1996 nr 11. s. 3).

16 Por. M. G łow iński, Aforyzm y, fraszki, liryki, w: M yślę w ięc jeste m ... O S tan isław ie Jerzym

Lecu, oprać. W. Leopold, Kraków 1974, s. 1 8 7-188.

17

Zob. J. Przyboś, P oezja Szym borskiej. „N ow e K siążki” 1968 nr 5, s. 319. (Przedruk w: R adość czytan ia Szym borskiej. W ybór tekstów krytycznych, oprać. S. Balbus, D. Wojda, Kraków 1996, s. 28).

18

M. G łow iński, J est w ielkim p o etą . „Arkusz” 1995 nr 5 oraz: O pinia o tw ó rczo ści P ani

W isławy Szym borskiej, w: Poznańskie Studia Polonistyczne. W okół Szym borskiej, Poznań 1996,

s. 14. '

Cytaty

Powiązane dokumenty

Easiest Paths, Fuzzy Accessibility, and Network Centrality for Walking and Cycling in Cities2. Pirouz Nourian 1 , Samaneh Rezvani 2 , Sevil Sariylidiz 3 , Franklin van der

Generiek, dat wil zeggen in alle gebieden, is de strategie voor zoetwater gericht op de vijf nationale doelen voor zoetwater (DPZW, 2014, augustus A, paragraaf 3.1) en op korte

Third, Figure 6b shows the comparison for an untwisted, untapered wing with an aspect ratio of 4.0 at different sweep angles to the results obtained by Katz.[16] Since

W oparciu o wiersz Wisławy Szymborskiej, napisz krótką rozprawkę, która będzie Twoją interpretacją (impresją) do słów: „Nic dwa razy się nie zdarza”... Czas

Piasecki (red.), Kodeks postępowania cywilnego.. czową – można zwrócić się do sądu rejonowego ogólnie właściwego dla przeciwnika”. ze sformułowania „zwrócić się

korzenionych w krajach europejskich, ale też w Ameryce Północnej, emigracje za- robkowe, również charakterystyczne dla XVIII wieku migracje związane z „pro- mieniowaniem

dek kryształu” swą innością odcina się od natury z poczuciem odtrącenia (powrót do natury jest niemożliwy), to właśnie wyobcowanie (brak w pełni

Labirynt jest przykładem wiersza, który stara się uchwycić tę ambiwalencję i uzmysłowić paradoks ludzkiego życia, będącego swego rodzaju pułapką (labiryntem),