• Nie Znaleziono Wyników

128 Ni edzi el ska.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "128 Ni edzi el ska."

Copied!
35
0
0

Pełen tekst

(1)

N iech Brat z a r a z da w yrobić bilet na tlwócb Braci do S t a ­ n i s ł a w o w a i z pow rotem (ze Zakopanego) via K raków .

Pozdrow ienia zasyłam.

A lbert W yrob ion y bilet proszę tu przysłać.

[A d res:] Brat Ludwik Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka K raków , ul. K rakowska 47, Przytulisko u bogicb.

65 (25) /N a ob ra zk u /

Od Brata Starszego serdeczne życzenia świąteczne dla B raci w Sokalu. N iecb was Święte D zieciątko uwesela i wain zawsze b ło ­ gosławi.

66 (26) D o B raci w Stanisławowie D o

Świetnego W ydziału Rady Pow iatow ej

w H o ro d e n ce 33

Przytulisko u bogicb przez nas obsługiwane w Stanisławowie przy inałej subw encji Gminy, nie ma innych funduszów na utrzy­

manie op rócz jałm użny. Trudno w ięc nam przychodzi p odołać w y­

datkom ( s z c z e g ó l n i e j p r z y t e g o r o c z n e j d r o ż y ź- n i e); gdy zaś znaczna stosunkow o liczba ubogich , k tórzy k orzy­

stają z Przytuliska, jest z powiatu H oroden ki, ośm ielam y się zw ró­

cić do Świetnego W ydziału z uprzejm ą prośbą o zapom ogę. Zara­

zem załączamy sprawozdanie w cy frach z naszej zeszłorocznej p o ­ sługi.

Z uszanowaniem

Posyłam wam to podanie, k tóre troch ę przeinaczyłem . A le że­

byście nie posyłali do tych pow iatów , k tórych nie kw estujecie, bo zapewne Bracia lw ow scy będą tam pisali.

Pozdrawiam was i opiece B oskiej polecam .

W zór podania, pisany ręką Br. A lberta i posłany braciom do Stani­

sławowa.

III. L IS T Y DO SIÓSTR A L B E R T Y N E K

W szystkie listy oryg. w ASA.

A . D o s. Bernardyny (Marii J a b łoń sk iej)1

67 (1) [K raków , sierpień 1 8 9 8 ]2

Bernardyna jest Panu Jezusowi zupełnie oddana i z N im zjed n o­

czona i od N iego bardzo kochana i tak ma w ierzyć, b o tak jest.

Przeciw ne wrażenia u czu ciow e, nerw ow e, albo z w yobraźni sta­

nowią krzyż i m ękę, która duszę oczyszcza.

A le gdyby i diabeł żywcem ją do piekła wtrącił, ma w ierzyć że jest cała Pana Jezusowa, bo taka jest prawda.

68 (2) [lato 1900]

Bernardyna wie doskonale, co ja trzymam o je j pow ołaniu, i w tym n i e m o ż e mieć żadnej wątpliw ości. Z tego com kiedy m ówił albo je j napisał, nie u jm u ję ani litery.

Ślubem jest Panu Jezusowi związana i na świat iść n i e m o ż e . Podpisała się z m iłości bezinteresow nej ku Panu Jezusowi, na wszystkie m ęki i udręczenia duchow ne, w ięc teraz na nią przy­

chodzą. N iecli cierpi, kiedy sobie wybrała O blubieńca U krzyżow a­

nego, raczej niech umrze, niżeli by miała się stać niewierną sw ojej M iło ści3.

1 Maria J a b ł o ń s k a , w zgrom . s. Bernardyna (1878— 1940), w spółza­

łożycielka i pierwsza przełożona generalna SS. A lbertynek, ur. w Łukaw icy k. Cieszanowa, w spółpracow ała z Br. A lbertem od r. 1896. N ajpierw pośw ię­

cała się dla biedoty w Miejskim Dom u K alek zw. O grodem Angielskim , a w r.

1897 wstąpiła do albertynek, otrzym ując im ię Bernardyny. W r. 1899 została przełożoną Przytuliska dla K ob iet przy ul. Piekarskiej. Od r. 1902 piastowała urząd starszej zgrom adzenia. W r. 1922 na pierw szej kapitule generalnej z o ­ stała wybrana na przełożon ą generalną albertynek. W r. 1930 złożyła p ro­

fesję w ieczystą. W chw ili je j zgonu w r. 1940 Zgrom adzenie SS. A lbertynek liczyło 57 dom ów z 492 siostrami. Z ob . s. A . S t e l m a c h , Siostra Bernardyna ( Maria Jabłońska). „Nasza Przeszłość” , t. 10: 1939 s. 317— 375; Polski Słownik

Biogr. t. X s. 251.

2 Jest to odpis s. Teresy O r ł o ś (1865— 1942) z je j listu. P odany fra g­

ment był z polecenia Br. Alberta przeznaczony dla s. Bernardyny. Datę listu ustali! ks. Czesław Lew andowski w K ron ice SS. A lbertynek (rkps A S A ).

3 Chodzi tu o akt h eroiczny ofiarow an ia się s. Bernardyny (18 9 9 ), uło- zony przez Br. Alberta. Tekst tego aktu zob. w r. Y . List wysłany b y ł praw d o­

podobnie do Prusia, gdzie wówczas s. Bernardyna przebyw ała.

(2)

K iedy jest troch ę spokojna i nie zamieszana przed B ogiem i w szczerości serca, wie bardzo d obrze, że tak jest jak ja m ówię i nie inaczej.

Trzeba p oczek ać, żeby „bu rza minęła, deszcz ustał i prze­

s z e d ł"4 — a Pan Jezus pow ie „je d n o s łó w k o ", które nagrodzi wszystkie cierpienia, w tedy zakwitną kwiatki. Pozdrawiam biedne dziecko.

G dziekolw iek można by się spow iadać pod warunkiem , żeby nie m ów ić, tylko to co w sumieniu się przedstawia jak o n i e w ą t ­ p l i w i e d obrow oln e, b o inaczej będą k łop oty i nieporozum ienia.

U ks. m in istra5 lepiej nie, ponieważ Siostra Starsza zabroniła.

Siostra Starsza1' wybiera się do K rakow a, zapewne dlatego nie pisze, clioć nie wiem czy jej p ozw olić na tę p od róż przy takim gorącu i lichym zdrow iu, w czoraj od niej list odebrałem .

Pozdrawiam Matkę M ałgosię7 i wszystkie dzieci opiece Boskiej polecam , żeby się wszystkie kochały i zgadzały.

69 (3) [1900]

Proszę, dla m iłości Pana Jezusa proszę się uspokoić i Kom unii Ś-tej nie opuszczać, ani m odlitwy. T o wszystko co Siostra napisała są uczucia, którym nie trzeba w ierzyć i skrupuły od diabła i dzie- ciarstwa. Czy jest podobna rzecz, żeby dla takich wszystkich d ro­

biazgów O blubienica Chrystusowa miała tracić p o k ó j święty, za­

niedbywać rozm ow y z U kochanym i m iłosnego zjednoczenia w Ś-tej Kom unii.

Prawda jest, że dusza cierpi, ale, b o jest i ma być ukrzyżowana na tej ziem i, jak był je j U kochany dla niej.

A ta rzecz z M ech tyldą8 jest jed n o nic i głupstwo, p o có ż się Siostra z tego spowiada, co było dobrze zrobion e i po m acierzyńsku i dla uspokojenia szalonego dziecka, nie z jakiego grzechu, czy dla zniewagi czy nienawiści. Chyba dlatego się spowiadać, żeby ksiądz spow iednik myślał, że to jakiś grzech czy złość, bo tylko z takich rzeczy ludzie rozsądni się spowiadają.

Najmilsza Siostro B ernardyno, brat Starszy prosi, żeby mu wie­

rzyć, że Siostra nie ma dobrow oln ych grzechów wcale, że skrupuły 4 Pieśń nad Pieśniam i, II 11.

5 P raw d op od ob n ie o. J ó ze f H r u b a n t T. J. (1857— 1918), który w ówczas sprawował urząd ministra.

6 Urząd starszej zgrom adzenia pełniła s. Teresa O r ł o ś . P or. ks. Cz. L e- w a n d o w s k i , K ron ika, t. I s. 60; t. II s. 2, rkps ASA.

7 Katarzyna M u s z y ń s k a , w zgrom . s. M ałgorzata (1873— 1924), wstą­

piła do albertynek w r. 1893. W r. 1906 wyszła z zakonu i wstąpiła do klasz­

toru karm elitanek bosych w R zym ie i tam zmarła.

8 Katarzyna P i e c h o w s k a , w zgrom . s. M echtyldą (1876— 1936), wstą­

piła do albertynek w r. 1896. Od r. 1922 do swej śmierci była dyskretką ge­

neralną.

ch orobliw e albo od diabła i prowadzą do zamieszań i n iedoskona­

łości, są przeciw ne duszy i służbie B ożej. Sam Pan Jezus prosi i chce, żeby dla Jego Najświętszej M iłości się uspakajać i utulać i jeżeli przychodzi co cierpieć, to cichuchno cierpieć.

Opiece B oskiej was polecam , do M a tk i9 napiszę jednocześnie.

70 (4) Piątek w ieczór [ok. 1 9 0 0 ]10

Nie m iałem czasu przed w yjazdem skończyć pisania do B ernar­

dyny.

Z daje mi się, że można troch ę nosić włosiennicę, a i dyscypliny też trochę, jednak trzeba uważać, czy to albo tamto nie zanadto działa na nerw y, a kiedy się troszkę spróbuje i ustali wiele i kiedy tego i tam tego, trzeba się O jcu spow ied n ik ow i11 op ow iedzieć, ale na m odlitw ę trzeba czas naznaczyć i nigdy n i e u c h y b i a ć a n i s k r a c a ć i a n i c h w i l k i nie od w łóczyć, chyba by coś p rze­

szkodziło w ażniejszego, w takim razie tę sprawę ofiarow ać trzeba Panu Jezusowi zamiast m odlitw y i przejść do innych zajęć, albo się do naznaczonego czasu pom odlić, jeżeli sprawa prędko się za­

łatwiła. ale jeżeli czas naznaczony minął, to już nie zaczynać.

A le o sw ojej godzinie trzeba iść spać i w tedy już nie w olno, a w y n a g r a d z a ć to trzeba zawsze i każdej chwilki, wiele tylko niedoskonałość pozw oli, bo wszystko co robi Bernardyna jest dla Pana Jezusa, i Bernardyna dla Pana Jezusa, nic dla Bernardyny, ani dla czego, ani dla kogo.

Starsza Siostra zapewne w e w torek przyjedzie do Krakow a.

Pozdrawiam was wszystkie i Panu Jezusowi polecam .

71 (5) [Lw ów , 20 maja 1900]

Jeżeli spow iedź ks. Pydynkow skiego się opóźnia to można raz p ozw olić F ilom en ie12 do Ojca M e lch io ra 13, a i do M o g iły 14, jeżeli

9 S. Teresy O r ł o ś .

10 List był pisany ok. 1900 r., gdy s. Bernardyna pełniła obow iązki prze­

łożon ej przy ul. Lubicz. ( L e w a n d o w s k i , K ron ika, t. I s. 50, rkps A S A ).

11 Z daje się o. H. P y d y n k o w i k i e m u T. J.

12 Z ob . niżej, przyp. 82.

15 Ks. M elch ior W d z i ę c z n y C. M. (1839— 1928). P o święceniach ka­

płańskich w r. 1863 przebyw ał w Paryżu (1863— 5) i w Salonikach (1865— 7 4).

P o p ow rocie do kraju przebyw ał w K rakow ie na K leparzu i tu działa! jako dyrektor M. Seminarium, asystent dom u, kapelan szpitala św. Łazarza i spo­

wiednik zakonów i zgrom adzeń żeńskich. W okresie tu omawianym przebywał w charakterze kapelana w zakładzie Sióstr M iłosierdzia w M oszczanach. M ógł jednak spow iadać s. Bernardynę d oryw czo, b o dość często przyjeżdżał do K ra­

kowa.

34 D o OO. Cystersów.

(3)

by ta spow iedź nie pom ogła. Filom ena jest chora, a diabeł na nią wpływa, czy ją opętuje chw ilow o, m oże by było dobrze i do spo­

wiedzi i do M ogiły.

Siostrze W ładysław ie15 p ow iedzieć, że chyba by siostra C ecy lia 18 habit zdjęła, jeżeli by była konieczność dać się badać i leczyć na taki sposób. Z daje mi się niepodobną rzeczą pozw alać siostrom w habicie zakonnym , żeby je d ok tor tak badał i leczył. Cecylia raz tli we Lw ow ie dostała nagle k rw otoku i ja sam przyw iozłem d o k ­ tora, b o zdawało się, że je j krew upłynie, ale pom im o to na le­

czenie i badanie nie m ogę pozw olić, ani narażać drugiej siostry, żeby na to wszystko patrzała. M oże by jakie kąpiele pom ogły albo co.

P ow róciłem ze Stanisławowa17, dom u dla Sióstr nie będzie, tyl­

ko zapewne dla B raci przytulisko. Jutro w poniedziałek ch cę je ­ chać do W e rch ra ty 18, do P ru sia 1’, potem do Tarnowa, w piątek albo w sobotę spodziewam się być w K rakow ie.

Dynka niech gardzi podłym diabłem , niech się sprzeciwia skru­

pułom , niech wątpliw ości na swoją korzyść tłumaczy, to będzie dobrusia i święte dziecko. O piece B oskiej wszystkie polecam i p o ­ zdrawiam.

[A d res]: Siostra Bernardyna Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka, K raków , L ubicz 25, D om Kalek.

[Stem pel p o cz to w y ]: Leinberg 2 20 10 5 00 Lw ów 2 Krakau 1 21 V K rak ów 1.

72 (6) [Zakopane, 7 grudnia 1900]

Ten krzyżyk, który Siostra cierpi, nazywa się noc duchowna, p o k tórej przychodzi świt i słońce, dusza się n u d z i, b o ch ce zoba­

czyć U kochanego i z nim się p ołączyć (a nie m oże to nastąpić, do­

p óki ją Pan Jezus w Siebie nie przem ieni), a nic niniejszego je j nie wystarczy, w ięc schnie biedactw o głodne M iłości.

Czy a k t a zwracania się do Boga by co pom ogły, bardzo wąt­

pię, b o ten stan jest bierny. Pewna rzecz, że w tym stanie dusza

15 Eulalia K o d y m, w zgrom. s. W ładysława (1871— 1943), podów czas przełożona w Przytulisku dla K ob iet przy ul. Piekarskiej.

10 Anastazja B a s a r a b a , w zgrom . s. Cecylia (1871— 1942).

17 Brat A lb ert pertraktow ał z K om itetem dobroczyn nym m. Stanisławowa w sprawie ob jęcia przytuliska dla ubogicb. O b jęli je albertyni w r. 1901, a al­

bertynki otw orzyły dom w Stanisławowie d op iero 10 lat później.

18 W erchrata k. Rawy Ruskiej. W tej m iejscow ości Br. A lbert w ydzier­

żawił dom -pustelnię dla braci od hr. Z. D ębickiego.

19 Prusie — pustelnia dla albertynek, przeniesiona niebawem do Brusna, istniała w latach 1897— 1914.

26. AdamChmielowski,We oszech (1880).

(4)

jest odw rócon a od stworzeń, zatem jest zw rócona do B oga, ch oć 0 tym nie wie. A le do czegóż innego m oże być zw rócon a?

[A dres]: Siostra Bernardyna Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka, K raków L ubicz 25, D om Kalek.

[Stempel p o cz to w y ]: Chabówka 7. 12. 00

Krakau 1 7. 12. 5 K raków 1.

73 (7) [Zakopane, grudzień 1901]

Siostra Starsza"0 ma w ypoczyw ać i niczym się nie zajm ow ać z p o ­ lecenia d oktora, w ięc listy tygodniow e proszę do mnie posyłać — B r a t A l b e r t — Z a k o p a n e K u ź n i c e .

Brat W ita lis21 dogoryw a, proszę się za niego m od lić, jeżeli przed świętami nie um rze, to i ja zapewne stąd nie pojadę, b o trudnoż tak k onającego biedaka odjeżdżać. T o samo proszę p ow ied zieć Sio­

strze W ładysławie i dać znać bratu P iotrow i, żeby się za Witalisa m odlili.

Czekam na list Siostry, ale d oczek ać się nie m ogę.

O piece B oskiej was polecam , niech wam D zieciątko na Święta błogosławi.

74 (8)

Dla m iłości Pana Jezusa, którem u Dynka jest oddana na całą w ieczność, prosi Tatko, żeby była spokojniusia, b o Pan Jezus, Dynki Najświętszy O blubieniec jest spokojniusi.

O piece B oskiej i Ś-go Józefa was polecam .

75 (9) [Zakopane]

N iech Bernardyna nie przemyśliwa, b o to do niczego nie służy 1 nic nie wymyśli.

N iech się nie troszczy, bo to jest niedoskonałość i pokusa trosz­

czyć się.

Nie pierwszy raz są trudności ze spowiedzią i pewno nie ostatni.

N iech się Dynka m o d l i i m a n a d z i e j ę , że Pan Jezus wszystkiemu zaradzi sposobem , który Jem u jest w iadom y. Proszę też żadnych k rok ów czy układów z księdzem nie rob ić chw ilow o.

Zapewne w e środę przyjadę do K rakow a (o p ół do 2-giej p o p o ­ łudniu), to coś m oże uradzim y. Proszę dać znać B raciom , żeby p o mnie przysłali konia.

20 Teresa O r ł o ś .

21 Brat W italis L e j a , pierw szy towarzysz Br. Alberta, zmarł 21 X I I 1901 w Zakopanem .

(5)

D y n k a m a b y ć s p o k o j n a . O piece B oskiej was polecam . D o Lw owa nie p ojadę, bo nie ma nagiej potrzeby.

76 (10) [Lw ów , lnty-inarzec 1902] środa

Tutejsze Siostry stanowczo utrzym ują, że Józia nie ma zdrowia do zakonu i d ok tor też. Proszę je j rzeczy odesłać.

Bratu Starszemu p rzykro, że najnędzniejsze diablisko byle co szepnie do ucha i to wystarcza, żeby się ch cieć za diabła spowiadać, sama się mieszać, księży kłop otać i od K om unii się odstraszać, za­

miast p olecieć co p rędzej, jak ptaszek do Serca Pana Jezusowego się przytulić. Dynka to wszystko w ie z dawna. N iech Matka Boska w spom oże d zieck o, żeby tak nie rob iło nierozsądnie.

Z drow ie mi nie służy. Jutro chcę jech ać do Stanisławowa, w so­

botę w ró cić. Proszę list w niedzielę rano do Lwowa wysłać. Opiece B oskiej was polecam .

Siostra Starsza pojechała do Prusia, nie wiem jak je j zdrow ie dalej posłuży.

”77 (11) M on astyrek 22, piątek [marzec 1902]

Spóźniłem się do W erchraty, w ięc nie m ogę w sobotę zdążyć do Krakow a. Czekam na listy od was w p o n i e d z i a ł e k . Proszę uprzedzić brata Piotra i W ła d k ę 23.

W e w torek mam zamiar jech ać do Krakow a, Starsza Siostra znacznie zdrowsza.

N iech Pan Jezus i Matka Najświętsza biedniuchne dziecko b ło ­ gosławią.

W szystkie Siostrzyczki pozdrawiam i O piece B oskiej polecam . 78 (12)

T o jest takie naturalne usposobienie, k tóre się trafia u osób tkliwych i delikatnych, z k tórego nie ma sobie co wiele robić. Ja już troch ę o tym D ynce czytałem dawniej ze Ś-go Jana od Krzyża jak o o niedoskonałości.

A to przywiązanie to jest, to go nie ma, w ięc naprawdę to nie w iadom o czy jest i jakie. Na każdy sposób przecie nie grzech.

W szystkie udręczenia z tego w ynikające, to pokusa i kara za to, że Dynka nie ch ce się um artwić i zanadto dziecinni. Powinna się u pok orzyć i postanow ić, że będzie poważniejsza, rozw eselić się i uspokoić.

O piece B oskiej D ynkę polecam .

22 M onastyrek — pustelnia Braci A lbertynów . 23 S. W ładysława K o d y m.

79 (13)

Pan Jezus wszystko na lepsze potrafi ob ró cić. A ni się nic ta­

kiego nie stało, Dynka powinna b yć spokojna, ch odzić do Pana Jezusa jak obiecała.

N iepotrzebnie wydusiła na m nie te rzeczy w nie swoim czasie.

I teraz myśli robią n iep ok ój. Trzeba b y ć spokojna i zdać wszystko na Pana Jezusa i na Tatusia. N ic się nie zdarza bez w oli B oskiej.

N iech Pan Jezus D ynkę błogosławi.

80 (14) [L w ów , 20 października 1902]

W tej chwili wyjeżdżam do Stanisławowa i w sobotę tutaj p o­

w rócę, proszę o list w sobotę, żebym go w niedzielę odebrał. S po­

dziewam się do was zdążyć na środę albo na czwartek.

D ziękuję D ynce, że mnie pocieszyła, bo ciężko jestem u d ręczo­

ny, jeżeli dzieck o K om unię Ś-tą opuszcza. Inne sprawy proszę za­

łatwiać, jak można.

O jed n o proszę dla m iłości Pana Jezusa Dzieciątka, żeby K o ­ munii Ś-tej nie opuszczać i dla m iłości Świętych A n iołów , którzy się smucą, kiedy Dynka opuszcza K om unię Ś-tą, źródło siły i życia.

O piece B oskiej was polecam .

[A d re s]: Siostra Bernardyna III Zakonu Ś-go Franciszka, K rak ów L ubicz 25, D om K alek.

[Stem pel p o cz to w y ]: Lem berg 2 Lw ów 20 3 1 Krakau 1 K raków 1 20 3 10 02.

81 (15) [L w ów ], w torek [1 9 0 2 ? ]24

Z Serafina25 tak załatwiłem, żem je j kazał jech ać ju tro we środę do K rakow a z A lb erty n ą 26 postulantką. Jeżeli ją Siostra chce tu m ieć we Lw ow ie, to niech ją nazad przyszłe z tą Siostrą, która przyjedzie na m iejsce Serafiny. Lw ow ski pociąg przychodzi o pół do 7-m ej w ieczorem .

O A lbertyn ie m ówią, że jest za mądra na podlasianki i zanadto ośmielona a jest prawie razem z Siostrami. Ona znowu prosi, żeby tu była, bo tam ma dużo znajom ych i że ksiądz tutejszy się nią zajm uje.

Dynka jest mądra, to będzie wiedziała jak zrobić. Ja dziś w y­

jeżdżam d o Stanisławowa, ju tro albo w e czw artek p ow rócę, w pią­

tek do Tarnow a, jeżeli B óg da.

24 List na wstępie zawiera nadruk: „B ra cia T ercjarze św. Franciszka po- sługujący ubogim . Lwów , ul. K leparow ska 1. 15” .

25 Rozalia T o m c z y k , w zgrom . s. Serafina (1870— 1961).

26 Chodzi tu praw d opodobn ie o K azim ierę O r ł o ś (s. A lb ertyn ę).

(6)

^ A Dynki grzechy jest ni to ni ow o, niby coś a niby nic, prawdę m ówiąc niedoskonałości, zamieszania i pokusy, troch ę śm ieci i tyle.

G dyby się uspakajała, to znaczy wierzyła Tatkow i i do K om unii chodziła, to by tego wszystkiego nie było, a gdyby w i e r z y ł a Tatkowi co m ów i o m odlitw ie i ładniusio się m odliła, jak Pan Jezus daje, to by i niedoskonałości nie wyłaziły.

Z eby ch oć s p r ó b o w a ł a przez tydzień w ierzyć i słuchać, o. m inister pozw oliłby częstą K om unię.

T roch ę jestem niezdrów i spieszę się jech ać. O piece B osk iej D yneczkę polecani.

82 (16) [Lw ów , 1902?] sobota

[...d o b rz e ]"7 się stało, b o była u księdza G liw y 28 i wróciła uszczę- śliwiona, że ma lekkie sumienie. M ów i, że je j w K rakow ie b yło dobrze, b o mogła od czasu do czasu p ójść na W esołą. Myślę że i tu b yłob y d obrze, żeby od czasu do czasu p ójść do ks. Gliwy, a ja k by było w Prusiu, to tego nie wiem . Dynka niech zrobi jak uważa ze Scholastyką12’.

Rozm awiałem też z tą M arynią30 A lbertyn y, ale jakoś bardzo k rótk o, w ięc nic a nic nie m ogę zrozu m ieć co to za pow ołanie i ja ­ kie. M oże jak Dynka przyjedzie do Lw owa to się czego dogada i jaki k on iec zrob i. D łużej rozm awiać i co wyduszać nie b ardzo mi się ch ce, żeby jeżeli pójdzie nie myślała, że to wskutek tej rozm ow y ją wydalili, a tym to pachnie, bo W ła d k a 31 m ów i, że nie tęgo się chow a, m oże by jeszcze przeczekać.

Nie m ogę ju ż dłużej pisać, b o muszę zaraz jech ać na m iasto, zdaje mi się, że na wszystko odpisałem .

Dynka niech dziękuje B ogu, że zdrowsza i niech nie pozwala Czarnemu, żeby drobnym i przykrościam i i kłopotam i odbierał taką wielką rzecz, jak p o k ó j święty w Panu Jezusie, w którym D ynka powinna by spocząć i zasnąć. W szystko inne jest pokusa i m arność i niedoskonałość.

N iecli Pan B óg Dynka się op iek u je i pociesza i w szystkiem i dziećm i w Zakopanem .

Posyłam now y list T e r e n i32, niech mi też o nim co odpisze D ynka.

27 Brak p oczątku listu.

"w ^ K rakow ie b yło ilw óch zakonników o tym samym nazwisku: o. W ła ­ dysław Gliwa, paulin i o. J ó ze f Gliwa, jezuita. W naszym wypadku ch od zi o drugiego, jak to wynika z dalszej treści listu.

29 Z o fia R u g i e t , w zgrom . s. Scholastyka (1878— 1962), wstąpiła d » albertynek w r. 1901. Z pow odu ch orob y um ysłow ej musiała opu ścić zgrom a­

dzenie w r. 1909. Siostry albertynki w spierały ją materialnie.

30 Bliższych danych nie znalazłem.

31 S. W ładysława K o d y m.

32 S. Teresa O r ł o ś .

83 (17) [1902?]

T ylko co odesłałem D ynce list do Lw owa, przynieśli ten ostatni.

B ardzo się uśmiałem z tych w łosów , jeszcze by uciąć grzywkę a z Dynusi byłaby Parasia. A cały list d opiero! — prawdziwe oberw anie się chm ury — co tam wszystkiego! ani na w ołow ej sk ó­

rze by nie odpisał.

Diabeł W W kolebusią targa33 — D ynka w rzeszczy — k oziołk i przewraca — b yłob y buś — ale A n ioł Stróż pilnuje.

Pan Jezus siedzi na straszliwym m ajestacie otoczon y błyskaw i­

cami, w jednym ręku ma wagę aptekarską, w drugim pioruny, pod stopami tronu piekło otwiera i zamyka paszczę, a to wszystko na D ynkę, biednego robaczka, małą m rów kę, pracow ite stw orzonko co dla Pana Jezusa ździebełka dźwiga do mrowiska.

N iechby się ten diabeł z D ynki grzechów przed swoim Lucype- rem spowiadał, albo i Dynka, ale przed Tatusiem chyba, albo przed panem Saw ick im 34, zamiast rozgrzeszenia dalby trochę brom u , albo żelaza, albo kazał iść się dobrze wyspać.

A spow iedzi były i są dobre i szczere, aż zanadto chyba dobre, b o takie wszystkie poruszenia umysłu od w oli niezależne i tym podobn e przypadłości nie należą do spow iedzi, ani nie ma sposobu tego wszystkiego wygadać.

Pan Jezus kocha D ynkę, grzechy d a w n o d a r o w a ł , daro­

wał i zapom niał, jakże by kochał, gdyby nie darow ał?

Pan Jezus dla D ynki chce b yć taki dobrusi, jak matka, co karmić chce d ziecko słodkim m leczkiem , jak najbliższy przyjaciel zawsze w ierny, jak o jcie c i opiekun, k tó ry o najm niejszej potrzebie dziecka pamięta, jak m ałżonek, k tóry chce utulić i upieścić, jak niewinne dzieciątko, co rączki wyciąga i oddaje się na łaskę i nie­

łaskę, byle go wziąć, i t y l k o t a k i chce być Pan Jezus dla Dynki.

A le nie trzeba przyduszać tej roślinki, o której w czoraj napi­

sałem, b o to niebieska roślinka, którą Pan Jezus swoją ręką za­

sadził. Trzeba ją patyczkam i ogrodzić, niech rośnie i kwitnie, żeby miała dużo słodkich jabłuszek dla Świętego Dzieciątka.

33 Skróty znane tylko adresatce. Nie w iadom o, o co tu ch odzi.

34 D r Edward S a w i c k i , znany internista i psychiatra lw ow ski. B ył wpierw klerykiem w seminarium lwow skim i w latach 1853— 7 studiow ał te o ­ logię na u niw ersytecie J. K . P o w yjściu z seminarium uczęszczał na m ed y­

cynę (1857— 6 3 ). P o otrzym aniu doktoratu z m edycyny był asystentem przy katedrze fizyk i, potem lekarzem w T a rn opolu (1864—-8), lekarzem p ow ia to­

wym w T rem b ow li (1868— 7 0). W y jech ał następnie do W iednia i tam zd obył doktorat z chirurgii. Od r. 1873 b ył prym ariuszem Szpitala P ow szechnego we Lwow ie i specjalizow ał się w zakresie ch orób psychicznych. Napisał szereg rozpraw z zakresu swych specjalności. Jest to ten sam Sawicki, k tóry leczył Adama Chm ielow skiego p o w yjściu z n ow icjatu OO. Jezuitów w K ulparkow ie.

Odpisy w A SA .

(7)

Opiece B oskiej D ynkę i Siostrzyczki polecam .

Na pierwszy list Dynki nie odpisałem, bom byl niezdrów i nie wy­

dało mi się, żeby wymagał odpow iedzi.

84 (18) [1903?]

I. Głupstwo i pokusa.

II. Pokusa i fałszywe w yw ody z I-ej nieprawdy.

Chciałem k olejn o odpisyw ać, ale k to by temu dał rady?

S t a n c i e m n o ś c i d u c h o w n e j , p o k u s y o d d i a b ł a , d i a b e l s k i e n a p a ś c i i ledwie że nie podobień stw o opętania, taki wpływ od diabła. Nie ma żadnej w ariacji, trochę, ale niedużo ch oroby czy osłabienia, przy tym własne fałszywe myśli i w yw ody.

T r z e b a T a t k o w i w i e r z y ć , t r z e b a s i ę c h o ć p o m a ­ ł y m t r o s z k u m o d l i ć , t r z e b a k r z y ż d ź w i g a ć . D y n ­ k a s i ę n a t o w s z y s t k o P a n u J e z u s o w i o d d a ł a j a k o p r a w d z i w a z a k o n n i c a , ch oć smarkaty d zie ciu ch 34.

Te pokusy o pow ołaniu są niedorzeczne, bo gdyby była została na świecie przez ten czas co jest w zakonie, to ju ż by dawno b yło co innego, a gdyby była poszła do innego zakonu, to by ją dawrno w yrzucili za skrupuły i n iep ok oje i byłaby też poszła na świat.

Teraz jest w prawdziwym pow ołaniu, bo siostrami rządzi dla Pana Jezusa, który je j łaskę daje w i d o c z n i e — i jest w' prawdziwym pow ołaniu, jeżeli dla Pana Jezusa cierpi ch oćby najwstrętniejszy krzyż i własną nędzę, niech się stara ch cieć wszystkiego co Pan dopuści.

Trzeba się spowiadać w sobotę, jak się uda. Trzeba nie opuścić Kom unii Ś-tej. Pan Jezus zna utw orzenie nasze i wie w szystkie słabości i W nasze, a chce się z nami łączyć, żeby był naszą m ocą i ochłodą. „ P ó jd ź c ie do mnie wszyscy, k tórzy pracu jecie i ob cią ­ żeni jesteście a Ja was o ch ło d z ę " 3\

85 (19) [Lw ów , 24 lutego 1903]

Tatuś się nie zasmuca i jest spok ojn y jak Dynka prosi. A czem u Dynka z diabłami w daje się w rozm ow y? — diabły oszukańcy, a czemu Tatkow i nie wrierzy sm arkactwo, kiedy o b ieca ło? — A cze­

mu Panu Jezusowi nie ufa jak tylko ch oć troszkę Pan Jezus się ukryje. Czy mało łask dostała, jeszcze m ało? Czemu niew ierny T o ­ masz? A czem u, b o Tatka nie słucha, a u ojca G adow sk iego:lr p o ­ kus wyszukuje.

35 Akt ofiarow ania złożyła 8. Bernardyna, m ając 21 lat.

36 Mt X I 28.

3' O. J ózef G a d o w s k i T. J. (1858— 1918), minister w K rakow ie w la­

tach 1902— 1903.

A le T atk o myśli, że już pew no przeszły zawieruchy i nie wini biedneńkiej D ynki, bo tak bywa osobom duchownym i jest sp o k o j­

ny, bo w i e r z y, że kogo Pan Jezus sobie wybrał, temu i sto piekieł nie zaszkodzi. M iłość mocna jest jak śm ierć. Dynka słabeńka, ale w Panu Jezusie bardzo m ocna. Tatko się m odli za D ynkę, niech ją Pan B óg błogosławi.

Brat P iotr napisał mi, że w czoraj oddali ten narożny d o m e k 38.

K u ła k o w sk i19 radzi, żeby tam natychmiast osadzić Siostry, zapewne dlatego, żeby nam B anaś40 czego nie wpakował, więc Brat Starszy jedzie dziś zaraz o 4-tej do K rakow a. I prosi D ynkę, żeby z a r a z list do K rakow a napisała Bratu Starszemu o D ynce, czy dobrusia już, i o tym dom ku, czy ch ce, żeby tam była wspólna pralnia i kuchnia, i lepsze babki albo babki z dziećm i, czy c o ? czy ja k ? ale trzeba zaraz napisać.

Byłem w tej chwili u Sióstr, wszystkie są spokojn e, cała trud­

ność, że nie wiedzą jak ob liczyć pieniądze za reperację 0 0 . Je­

zuitom.

O piece B oskiej was polecam , Starszą i małe d yn k i41.

86 (20) [Lw ów ] piątek [1903 ?]

Najmilsza Siostro D ynko.

D op iero od paru dni jest mi lepiej, ale nie bardzo. Siostry d o­

brze się chow ają, zarobiły 25 fl. obliczając podług cennika, który teraz przysłali 0 0 . Jezuici, nie rachując reperacji. Jak przyjdzie proszek, to się pranie skróci, b o dotąd cały czas zbyw ający od m odlitwy zabiera pranie i reperow anie.

Brama przy kole w Sokalu jest zrobiona w y ł ą c z n i e dla w ozów z ziemniakami, kapustą, drzewem etc., ma b yć stale za­

mknięta na kłódkę, a klucz u Sióstr i tylko bardzo rzadko dla w ozów ma być otwierana, żadnej kom unikacji poza tym n i e m o- ż e b y ć tamtędy. Jeżeli u Sióstr nie będzie kiedy porąbanego drzewa, to można drobne drzew o od B raci przez parkan do Sióstr przerzucać, w odę mają m ężczyźni brać od ulicy dla siebie. Ci k tó ­ rych Bracia przysyłają Siostrom do jakiejkolw iek rob oty , mają w ch odzić przez furtę od ulicy i tam tędy w ych odzić, kiedy zrobią

38 O b jęcie dom u narożnego przy ul. Skawińskiej nastąpiło 23 II 1903 r.

Stąd można ustalić dokładną datę listu. Z ob . L e w a n d o w s k i , Brat A lbert, s. 221, rkps ASA.

39 T e o d o r K u ł a k o w s k i , in spektor Ekonom atu m. K rakow a w latach 1888— 1903.

40 P iotr B a n a ś , radca, naczelnik w ydz. V I dla Spraw D obroczyn n ości magistratu m. K rakow a (zm. 1932).

41 Tak Br. A lbert nazywa albertynki.

(8)

co potrzeba. Siostrom nie w olno ch odzić do oddziału męskiego, chyba w jakiejś nieprzewidzianej konieczności, ale w tedy przez furtę od ulicy, tak samo B raciom .

Żadnej Siostrze nie w oln o samej z bratem rozm awiać, ale mają być dwie przy rozm ow ie, ta druga ma ścisły obow iązek każde sło­

w o słyszeć, tak przy kole jak i gdzie indziej. D o rozm ow nicy nie w olno w ch odzić, jeżeli tain jest Brat albo Bracia, ale rozm ów ić się przez ok ien k o przy drugiej Siostrze, chyba by Brat przyszedł z interesantami, w takim razie można w ejść, jeżeli jest konieczność.

O gólnie m ów iąc, niech Siostra najostrzej i najściślej ograniczy wszystko co dotyczy z u p e ł n e j separacji B raci i Sióstr, b o to jest szpara przez którą szatan m oże się do nas przedostać i nas niszczyć, żadna surowość nie jest tu zbyteczna. N iech Siostra za­

grozi, że która b y ze Sióstr w tym wszystkim co dotyczy stosun­

k ów z B raćm i wyraźnie w ykroczyła, ma stracić w elonik, żeby się wszystkie bały.

O brazki przysłane przez B ern ard yn a42 niech mu Siostra każe odesłać w k op ercie do W erchraty, żeby miał naukę, że takie prezenciki nie mają b yć u nas w praktyce.

A Dynka d zie ck o ? Jeżeli się kiedy zdaje, że Pan B óg w duszy nie działa, to samej trzeba działać bez wysiłku, jak tam można ch oć biedniutko, tak trzeba dla bezpieczeństw a i dla spok oju wła­

snego i dla w ierności w służbie B ożej.

A le kiedy jest Pan B óg ob ecn y, dusza o tym nie wątpi, b o ma wrażenie czy uczucie, silniejsze albo słabsze ob ecn ości B oskiej — do żadnego innego wrażenia nie p od ob n e, jest to dotknięcie du­

chow ne zupełnie p od ob n e, jakie by miał człow iek, gdyby był w ciem ności z przyjacielem i trzymał go za rękę, albo siedział bli­

ziutko. W ątpliw ości, jeżeli przychodzą, to aż wtedy kiedy stan m istyczny p rzejd zie albo przechodzi.

Cóż kiedy to przerywane bywa mękam i, pokusam i, ciem nościa­

mi, istny czyściec albo pomieszane — czasem rozum słabnie i wola, pam ięć zamiera, imaginacja szaleje, zmysły się buntują, n iep ok oje, unudzenia, postrachy etc.? T ego d obrego m ało, a tego złego tak du żo?

O to wszystko mniejsza — jedyn ie najważniejsze jest to, że nasionko wsiane ma urosnąć w duże drzew o. Jeżeli Pan Jezus m ówi A to chce żeby p ow ied zieć B, C i do samego końca cały alfabet, a Dynka ma pow tarzać. A jaki k o n ie c?

K on iec jest święta m iłość i święte zjedn oczen ie, w którym Pan B óg oddaje wszystko swoje i Siebie, a dusza tak sarno. A le Dynka

42 W spom niany już Bazyli D a n i l u k .

28. S. Bernardyna (Maria Jabłońska) wg foto g ra fii

(9)

29. Ks. Czesław Lew andowski C. M. wg w spółczesnej fotogra fii

sama wie jaki koniec. Trzeba D ynce w ysoko latać ponacl błota i przepaście i rów niny i góry i chm ury i burze i cierp ieć też.

O piece B oskiej polecam Siostrę Starszą i wszystkie Siostrzyczki.

Telegram o zdrowiu K la r y 43 w czoraj odebrałem .

87 (21) [Zakopane] sobota [16 sierpnia 1903]

Tak biedu ję i biedu ję, że mnie nie stać było na odpisanie listu.

A le Dynka d obre dziecko, że listy napisała; wyczekiw ałem jeszcze obiecanego listu z Prusia. A o spow iedzi Sióstr w Jarosławiu i o Siostrach w Prusiu nie potrafiłem poradzić, myślę, że w tym i we wszystkim Pan Jezus dziecku poradzi, trzeba tylko p oprosić, przecież D ynka jest Starsza Siostra, a tu idzie o sprawy Pana Jezusa.

Brat H e n ry k 44 napisał mi różne drobiazgow e rzeczy o Sokalu, proszę się z nim przy kole o tym rozm ów ić, co do mnie napisał, niech Siostrze Starszej pow ie.

A D ynkę kocha Pan Jezus i daje je j łaski, w ięc szatani za­

zdroszczą i wydziwiają co mogą, żeby dziecku d oku czyć. A o każ­

dej rzeczy duchow nej, co w listach napisane, Dynka wie co ja r o ­ zumiem, byle wierzyła i była spokojniutka i K om unii Ś-tej nie opuszczała i o n i c s i ę n i e t r o s z c z y ł a . Pan Jezus niech dziecku błogosław i, a święci A n iołow ie niech strzegą, a Matka B o ­ ska niech we wszystkim dopom aga, proszę się za mnie pom odlić.

[A d res]: Siostra Bernardyna Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka w S o­

kalu, Przytulisko pow iatow e na Babińcu.

[Stem pel p o cz to w y ]: Zakopane 2 16. 8. 03.

88 (22) W torek [1903]

Tatko dziękuję Panu Jezusowi za D yneczkę, że roztropna i o d ­ ważna. Tatko n iedobry, że nie odpisał, ale był ch ory, m oże tak lepiej się zrob iło, jak Pan Jezus dał z Siostrami i ze spow iedzią.

Zdaje mi się, że z B arbarą45 trzeba tak zrobić jak m ówi D a d lez46, bo to bardzo dobry d oktor, zresztą zobaczym y co będzie później.

Dynka jest oblubienica U krzyżow anego Pana Jezusa, w ięc musi cierpieć na duszy i na ciele, musi U kochanem u pom agać krzyż nosić, takie jest praw o M iłości.

43 Agnieszka S o w i ń s ka, w zgrom . s. K lara, u albertynek od r. 1895, opuściła zgrom adzenie w r. 1916. Była rodzoną siostrą br. Anioła Sowińskiego.

44 J ózef W o ź n i a k , w zgrom. br. H enryk, był przełożon ym w Sokalu w latach 1903— 1914. Z ob . w yżej, r. II przyp. 9.

45 Maria T r z e c i a k , w zgrom . s. Barbara, zmarła na gruźlicę w K ra­

kow ie 29 III 1904 r.

4ł Dr Julian D a d l e z . lekarz k olejow y w Rawie Ruskiej i działacz spo­

łeczny razem z swą żoną Pauliną z Świątkiew iczów D adlezową. Z ob . o niej w P ol. Sł. B iogr. I V s. 388.

* ■— Nasza P rzeszłość t. 21

(10)

D ynce Pan Jezus dał dobrą w olę, a to jest najdroższe co można Panu Bogu ofiarow ać dlatego, że d o b r a w o l a jest w o l a B o s k a . „N ie jak o ja chcę, ale jak o T y 4447. „P a n mną rządzi a na niczym mi schodzić nie będzie“ 48. „Ż y ję , ale nie ja żyję, żyje we mnie Chrystus4449. „W o la Boska jest świątobliw ość wasza4450. D obra wola i wola Boska jest to samo. G dyby Dynka wierzyła Tatkow i, że ma dobrą w olę z łaski Pana Jezusa, to by rozumiała, że jest z Nim praw dziw ie zjednoczona i jednom yślna, m oże by była wtedy spokojna, ch oć by przyszło jeszcze w ięcej cierpieć na pow ierzchni duszy.

A le wewnątrz, co nas oderw ie od m iłości C hrystusow ej? I co jest takie od Boga m ocniejsze, żeby nas miało Bogu oderwać i od ebrać?

Pozdrawiam D y n k i51 i Starszą D ynkę i O piece B oskiej polecam . Nie mam w ięcej czasu pisać, b o Brat B onaw entura58 czeka na listy. Tatko się popraw i, już będzie odpisywał prędko, ale Dynka niech się pom odli, żeby był zdrowszy. Dziś ju ż trochę zdrowszy i w czoraj.

Siostry zdaje mi się, że wszystkie spokojne.

89 (23) Stanisławów, czw artek [8 października 1903]

Proszę zaraz iść drugi raz do doktora, lepiej się zapytać gdzie p rzyłożyć plaster, zarazem p ow iedzieć, że dotąd Dynka nie zaży­

wała lekarstwa na błędnicę, zapytać także, czy lekarstwo nie ze­

psute, trzeba mu buteleczkę pokazać, pow ied zieć, że nie w każ­

dym dom u można dobrze jeść dostać a przy arszeniku trzeba jeść m ięso, m oże by więc dał te pow idełka, k tóre tak pomagają Siostrze K u n egu n dzie55, na piersi i gardło trzeba rob ić co przepisze, ale w K rakow ie ma zbadać P areński54.

Od Ojca Gadow skiego proszę wziąć raz na zawsze pozw olenie, żeby D yneczce w olno było kom unikow ać, kiedy może ch oćby co-

47 Mt. X IV 36.

48 Ps. X X II 1.

49 Gal. II 19— 20.

50 I Tes. IV 3.

51 tj. siostry.

52 Adam C h o j n a c k i , w zgrom. br. Bonaw entura, ur. w r. 1878, wstąpi!

do albertynów w r. 1895. W r. 1906 opu ścił zgrom adzenie.

53 Maria S i l u k o w s k a , w zgrom . s. K unegunda.

54 D r Stanisław P a r e ń s k i (1843— 1913), lekarz, uczestnik powstania 1863 r., radca m. K rakow a, przew odn iczący sekcji V I dla Spraw D ob roczy n ­ ności, prym ariusz szpitala św. Łazarza, p rof. diagnostyki i ch orób w ew nętrz­

nych U. J. Zm arł śmiercią tragiczną, wyskakując z pędzącego pociacu 17 VI 1913 r. Z ob. Prof. Stanisław Pareński. Jego testament, K raków 1913; Kalen­

darz Czecha, K raków 1914 s. 104— 5 ; L. W a c h h o 1 z, Wydział lekarski uni­

wersytetu krakowskiego i jego grono nauczycielskie od 13641918, K raków 1935 s. 64.

dzień, trzeba mu jasno pow iedzieć, że jak się k tórego dnia K o ­ munię opuści, to na drugi dzień p ójść trudno, a potem coraz trud­

niej, w końcu się zupełnie urywa, a D yneczkę Pan Jezus bardzo kocha i doskonale wie, na co ma D ynka ch orow ać i co ma boleć i kiedy o k tórej m inucie ma d ziecko um rzeć i przytulić się do Pana Jezusa na zawsze.

Niech Dynusia cierpi, niech będzie spokojniutka, niech się modli i niech się Panem Jezusem żywi, żeby na całą w ieczność teraz i zawsze żyła w Panu Jezusie, a Pan Jezus żył w D ynce dobrym dziecku.

[A dres]: Siostra Bernardyna Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka, Lw ów ul. K leparow ska, Przytulisko K obiet.

[Stempel p o cz to w y ]: Stanislau 8 10 03 Stanisławów Lem berg 1 8 10 8 03 Lw ów 1.

90 (24) [1903?]

Proszę już nie zw łóczyć, proszę z a r a z iść do ks. Gadow skiego i poprosić o codzienną K om unię, ale nie razem z Siostrami iść, można pow iedzieć, że Brat Starszy kazał prosić o codzienną K o ­ munię.

Na napaści i złe w pływy nadprzyrodzone pom agają t y l k o środki n adprzyrodzone, to jest K om unia Ś-ta i m odlitwa, czy sku­

pienie n adprzyrodzone, k tóre Pan Jezus daje Siostrze, kiedy się u s p a k a j a .

Proszę trochę w ierzyć Bratu Starszemu, dla m iłości Pana Je­

zusa proszę w ierzyć, że Dynka nie ma grzechów , ale uczucia grze­

chów czyli skrupuły uczuciow e, można i trzeba kom unikow ać, ze świętą śmiałością do Pana Jezusa. A jeżeli w rozum ie form u ją się wątpliwości, to je na swoją korzyść tłum aczyć, wierząc Bratu Star­

szemu.

W końcu tygodnia przyjadę.

Opiece B oskiej was polecam . Bóg zapłać za pow inszow ania55.

91 (25) [1903 ?]

W yrzu cić za drzwi człow ieka, który sam w yjść nie ch ce, nie jest żaden grzech, b o i cóż z ro b ić?

55 List pisany b ył p raw d opodob n ie pod kon iec listopada, b o Br. Albert obch odził im ieniny 23 X I.

(11)

Maria " nie jest zakonnicą żadną, żadnej sprawy sumienia D yn­

ka nie ch ce, to nieprawda. Że zabolało, to grzech ? i tak dalej i da­

lej saine zamieszania i n iep ok oje od diabła. Ja radzę się uspokoić i p ójść do K om unii Ś-tej, a do spow iedzi do jak iego księdza zna­

jom ego na tygodniu, tak by było najm ądrzej i najśw ięciej, bo ma­

terii do spow iedzi w tym wszystkim nie ma, tylko pokusa.

Za Terenię '' trzeba się pom odlić.

Proszę D ynki, żeby była spokojniutka i szatana nie słuchała.

Opiece B oskiej ją polecam .

92 (26) [K raków , listopad? 1904]

T o nie ma sensu, żeby H ieronim a58 p o marne 100 talarów miała jeźd zić. N iecli z M ałgorzatą09 p ójd zie do notariusza w Jarosławiu i niech podpisze, co potrzeba. Papiery potrzebne urzędowe zapewne je j o jcie c przyszłe, podpis się składa w obecn ości notariusza, a w tedy to samo znaczy, jak gdyby się tam w sądzie podpisała.

F elik sa 1’0 wpadła w pokusę nie po raz pierwszy, Dynka bardzo słusznie i bardzo po m acierzyńsku całą rzecz rozwiązuje. Ż eby była p okorniejsza, to by je j diabeł tak nie napastował, jak się naprawdę u pokorzy, to diabeł odstąpi.

Nie można dziś nigdzie jeźd zić, bo by ranie na nodze zaszko­

dziło, Dynka w poniedziałek odpraw i ju b ileu sz61 — czyli spowiedź, post i naw iedzenie, d z i ś t r z e b a l e ż e ć w ł ó ż k u .

B ardzo bym się cieszył, żeby poszła do Ojca L ew an d ow skiego62 się wyspow iadać, bo dobrusi, łagodniusi i duchowny.

56 Helena L u b e k a , w zgrom. s. Maria, musiała opu ścić zgrom adzenie w r. 1903. Br. A lb ert myślał począ tkow o o utw orzeniu dw óch ch órów u alber­

tynek. D o drugiego m iałyby należeć siostry m niej inteligentne, zdolne raczej do pracy fizyczn ej. Taką była s. Maria. Ks. L e w a n d o w s k i (K ronika, I s. 72) pisze o n iej: „D ziw na to była osoba, a raczej chora i um ysłowo upośle­

dzona. Duch niby w ysoko nastrojony, pełen w zniosłości i planów , a w rzeczy­

wistości były błahostki. Zdaw ało się je j także, że miała opętanie diabelskie.

Była w M ilatynie, że tam miała być uleczona. Za długo się plątała owa osóbka w zgrom adzeniu. S. Bernardyna ja k o starsza w ydaliła ją ze zgrom adzenia w r. 1903” .

57 S. Teresa O r ł o ś .

58 W iktoria P i e c, w zgrom . s. H ieronim a (1881— 1962), przełożon a w k il­

ku dom ach, a od r. 1922 dyskretka generalna.

5* M u 8 z y ń s k a.

60 Maria M a k s y m i u k , w zgrom . s. Feliksa (1868— 1908), należała do grupy siedm iu pierw szych albertynek.

01 Jubileusz 50-lecia ogłoszenia dogm atu N iepokalanego P oczęcia Najśw.

Maryi Panny.

62 Ks. Czesław L e w a n d o w s k i C. M. (1864— 1934), z B łotn icy (P o ­ znańskie) rodem , w stąpił w r. 1884 do Zgrom . K sięży M isjonarzy. W r. 1889 otrzym ał święcenia kapłańskie. P ełn ił k olejn o obow iązki kapelana Zakładu H elclów w K rakow ie (1890— 9 1 ), ojca duchow nego seminarium arcybiskupiego we Lw ow ie (1892— 1900), superiora dom u m isjonarskiego na Kleparzu w Kra-

T roch ę mi dziś lepiej. Jeżeli się nie pogorszy, to przyjadę do A ngielskiego O g ro d u 83 pod w ieczór, jeżeli będę m ógł ch oć na krótko.

O piece B oskiej chore dzieck o polecam .

93 (27) [K raków , 5 grudnia 1904]

Ten jest dobry, k to chce b yć d obry. D iabeł jest zły i napastuje biedne dzieck o i robi rozm aite sztuki, trzeba nim gardzić. M ówi Pan Jezus: „Z w y cię zcy dam w ien iec4484. Pew no Pan Jezus ma ładne kwiatki dla Dynki i złote ptaszki, a diabeł wie o tym i się wścieka. D ynka jest Pana Jezusowe d zieck o, a takiemu wszystko dopom aga ku dobrem u. Proszę b yć spokojniutka, sw oje męki i krzyż Panu Jezusowi ofiarow ać jako zadośćuczynienie za swoje grzechy. Pan Jezus też cierpiał w O grojcu za nasze grzechy.

Ojca Lew andow skiego uprosił Tatko, żeby pospow iadał Dynkę i wyspowiada kiedy da Pan B óg, m oże ju tro popołudniu, ale Tatka trzeba słuchać, bo dany jest od Pana Jezusa i Dynka oddana Tat­

kow i w opiekę.

N igdy dobrze nie było, kiedy dzieck o nie słuchało Tatka i nig­

dy dobrze nie będzie jakby nie słuchało...

O piece B oskiej dziecko polecam .

Dużom się m odlił za D yneczkę do Dzieciątka Jezus. Ono wszystkiemu zaradzi, wszystko osłodzi, wszystkiemu zaradzi, ani D yneczki, ani nas, ani Siostrzyczek, ani ubogich nigdy nie opuści.

Za poku tę proszę D zieciątko Jezus w rączkę pocałow ać a do Mamusi zm ów ić „P o d Tw oją o b ron ę44.

94 (28) Niedziela [1905]

N ie wiem dlaczego Siostry lwow skie p rzyjęły te dziewczynki, jeżeli mają opiekunkę i pieniądze. P r z y t u l i s k o n i e j e s t p e n s j o n a t , ż a d n y c h s t a ł y c h z o b o w i ą z a ń n i e mo - kow ie (1900— 1901), superiora na Stradom iu (1901— 1903), pow tórnie na K le­

parzu (1903— 1914), ojca duchow nego seminarium m etropolitaln ego w K ra k o­

wie (1914— 1931). Ostatnie lata spędził w dom u SS. A lbertynek w K rakow ie na Prądniku (1931— 1934). Przez szereg lat był p rofesorem teologii m oralnej, hom iletyki i w icew izytatorem p row in cji polsk iej. Od pocz. grudnia 1904 do r. 1934 był spow iednikiem i pow iernikiem duszy 8. Bernardyny, a w latach 1907— 1916 spow iednikiem Br. Alberta. Z ob . o Lew andow skim : K atalog Semi­

narium Int. Z grom . K sięży M isjonarzy, I (1867— 1 9 1 6); N otatki kronikarskie dom u św. W in cen tego a Paulo w K rakow ie na K leparzu, t. III (1912— 1951) s- 174— 6 (n ek rolog napisany przez ks. Bernarda S o b a w ę ) , rkps AM K ; W . F. (W ładysław F i g i e l ) , Śp. O. Czesław Lewandowski, „Nasza Myśl” 1934 nr 3 s. 18— 9 ; (Franciszek A r c i s z e w s k i ) , Śp. Ks. Czesław Lewandowski,

„M eteor” , B. 26: 1934 s. 69— 72 (tam że fo to g ra fia ).

63 Zakład dla nieuleczalnych w K rakow ie przy ul. Lubicz.

64 A p ok . II 7, 10.

(12)

ż e m y p r z y j m o w a ć . Trzeba tej pani to napisać, a jeżeli te dziew czynki zostaną, to trzeba im dawać te same sukienki, co in­

nym ubogim dzieciom , pieniądze zaś, jakie by ta pani dala, trzeba uważać jak o jałm użnę dla przytuliska.

P au la65 mówiła bratu M arianow i66, że cb ce jech ać na Podlasie, pytała się czy je j nie przyw iózł od szwagra czy z dom u pieniędzy na drogę. O niej ju ż pisałem, żeby Dynka porozum iała się z o. L e­

wandowskim . Nie p otra fię poradzić, czy co robić z tymi Siostrami, niech się Dynka pom odli, to Pan Jezus da myśl dobrą. Ani uspo­

sobienia, ani do czego zdolna, ani zdrowia tej m ałej Franciszki nie znam, jakże mam D ynce p ora d zić? jak zrobi Starsza Dynka tak będzie dobrze.

Pan Jezus c h c e, żeby Dynka była spokojna, dla Pana Jezusa trzeba to rob ić, żeby się wszystkimi sposobam i uspakajać. A wszyst­

kie sprawy zdawać na Opatrzność Boską, która obmyśla i n ajdrob­

niejsze szczegóły. Ż eby się nie troszczyć i mieć zasługę z wiary, żeby nie m ieć przeszkody do m odlitw y z zajęć dla chwały Boskiej podjętych i dla m iłości bliźnich.

Starszą D ynkę i wszystkie opiece B oskiej polecam .

Dziś rano oddali mi drugi list Dynki. Zrozum iałem z listu Mał­

gorzaty67, że ks. C z o p o r68 odmawia i radzi gw ardiana6*. Jeżeli sta­

ruszek ch ory, to może i nieźle, że go kobieta pielęgnuje.

Jeżeli tylko jest grzyb to m 11 s z ą podłogi zerwać inaczej n i e m o ż n a b y b y ł o siostry zostawić na oczywistą ch orobę.

Z bratem Piotrem porozm awiam żeby było lepiej. W szystko inne Dynka roztropn ie myśli i pisze.

N iech Pan Jezus D ynkę błogosławi.

95 (29) [1905]

N iech Dynka bezpiecznie idzie do Pana Jezusa, bo przez to się w ięcej Panu Jezusowi spodoba, a niech Mu obieca, że będzie do- brusia. a tym niepewnym uczuciom niespokojnym nie trzeba wie-

65 Anna M a r c z u k , w zgrom. s. Paula, wyszła od albertynek w r. 1906.

66 O nufry B u c n i e w i c z , zob. w yżej, r. II przyp. 26.

67 W ynika z treści listu i osób w yliczon ych , że list był wysiany do Ja­

rosławia. S. M ałgorzata M u s z y ń s k a była pierwszą przełożoną albertynek w Jarosławiu. Z ob . w yżej przyp. 7.

68 Ks. dr Mateusz C z o p o r (1862— 1936), kapłan d iecezji przem yskiej, wyśw ięcony na kapłana w r. 1887. P o u kończeniu studiów w Rzym ie pełn ił k o ­ lejno obow iązki wikariusza katedry przem yskiej, katechety w Jaśle (1892— 6 ), katechety w Jarosław iu (1896— 1926), p oczym przeszedł na em eryturę. Był radnym m. Jarosławia i przyjacielem dzieł Br. Alberta. (Na podstaw ie relacji, otrzym anej z K urii B iskupiej w Przem yślu, pism o z d. 14 I 1965 nr 179/65).

69 O. Eustachy W e r n e r (1856— 1928) z zakonu 0 0 . R eform a tów , dłu­

goletni p rzełożon y klasztoru reform atów w Jarosławiu (1890— 1896, 1901—

1910) i w Przem yślu (1913— 1924, 1927— 1928).

r z v ć . Tatko nie przyszedł, bo musi plany rysować na jutrzejszą komisję.

Zdaje mi się, że Siostrę W ładkę w arto by posłać z postulantką.

96 (30) [1905]

T o jest głupi diabeł, proszę p ow ied zieć święte słow o. Proszę być spokojniutką, Pan Jezus kocha D ynkę. Pan Jezus błogosławi.

K to cierpi pokusę i napaści, ma zasługę przed Bogiem .

97 (31) . [K raków , maj 1 9 0 5 ]76

M ów i Banaś, że m ogę jech ać, że mi na pięć dni naprzód da znać, kiedy mam przyjechać na posiedzenie. Mieliśmy now y kłopot z pow odu szczegółow ych rachunków , które trzeba było robić w A n ­ gielskim Ogrodzie, ale to się skończyło jak o tako. Chcę dziś w ie­

czór, albo ju tro rano jech ać do Tarnowa — będę się tam starał o dom dla D ynek, b o jestem troch ę zdrowszy.

Łaska i p o k ó j Pana Jezusowy niech będzie na zawsze w cercu D yneczki, która niech się Panu Jezusowi nie broni, ale niech b ę­

dzie grzeczne d ziecko i nie opuszcza K om unii Ś-tej. O piece B oskiej polecam D ynkę z dziećm i.

O Siostrach nic nie wiem, b o siedzę w dom u, a byłem zajęty wyłącznie tymi m agistrackimi nudziarstwami.

98 (32) Tarnów , niedziela [21 maja 1905]

Tatko jest w Tarnowie i stara się o dom dla Dynki, zdaje się, że jakoś troch ę się udaje jak dotąd. Patron Dyny Ś-ty B ernardyn *' w czoraj d opom ógł. Przyjechałem na p ół ch ory, zapomniałem p o ­ winszować D ynce, to teraz życzę, żeby była taka sama święta jak On i tak służyła ubogim jak Ś-ty Bernardyn.

Dynka niedobrusia nie napisała obiecan ej kartki ze Lw ow a, aż teraz, ale dohrusia, że chodzi do K om unii Ś-tej, ale niedobrusia, że Tatkow i nie ufa i nie wierzy. K oinuż będzie ufała, dlatego dia­

beł głupoty przynosi i dręczy, ale sama Dyna przecież widzi, że nic a tylko diabeł nikczem ny. Pan B óg jest d obroć, nikomu serca nie zatruwa. W e w torek a m oże nawet ju tro chcę jech ać do W erch- raty, to przyjadę we środę do Prusia, jeżeli da Pan Bóg.

70 Ks. L e w a n d o w s k i , Brat A lbert, s. 242 (rkps A SA ) pisze o sta­

raniach o dom albertynek w Tarnow ie, stąd można było ustalić datę listu.

71 S. Bernardyna J a b ł o ń s k a obch odziła im ieniny wpierw na św. B er­

nardyna z Sieny (20 m aja), a p óźn iej p o b ea tyfik a cji Bernardyna R ealin o T. J.

(1907) m niej w ięcej od r. 1908 w dniu 3 lipca.

(13)

O piece B osk iej polecam D ynkę, udręczone dzieck o i wszystkie dzieci.

[A d res]: Siostra Bernardyna Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka, Lw ów , ul. Kleparow ska, Przytulisko dla K obiet.

[Stem pel p o cz to w y ]: Tarnów 2 21 5 10 05

Lem berg 1 22 5 V III 05 Lw ów 1.

99 (33) [K rak ów ], poniedziałek [21 sierpnia 1905]

Dziś rano D ynki list dostałem. W róciłem w sobotę w ieczór z P o ­ znania. Z daje się, że od N ow ego R oku będziem y w K rakow ie w Przytulisku wydawać „C b leb S-go A n ton iego4178,'k t ó r y przynie­

sie jałm użny dla ubogich, jeżeli je D ynki od Ś-go A n ton iego wy­

proszą. Zastałem dwa listy od brata Mariana, który bardzo nagli, chcę ju tro o 11-tej tam jech ać, we środę do bazylianów, m oże na sobotę zdążę do Zakopanego.

Ojca Pydynkow skiego nie m ogłem przez całą niedzielę złapać, aż późn o w ieczorem na k róciu tk o, dziś w yjechał do Rum unii. Ja też byłbym w yjechał, ale chciałem troch ę od począ ć i na listy od ­ pisać, a i na list od Dynki się ociągałem . A Dynka niech nie będzie niewierna, ale wierna, bo żaden człow iek nie wie jaki jest, ale o. Lew andowski i Tatko sto razy wie lepiej od Dynki, jaka Dynka.

Żadnych n iep ok ojów nie chce Pan B óg, ani o własną doskonałość też nie, bo w końcu „je ś li chcesz coś d obrego a nie m ożesz, B óg jak uczynek to nagradza'4 tę chęć. A le pow ie Dynka „ja nie ch cę 44 — a Tatko m ówi to n i e p r a w d a i o. Lew andow ski tak samo p o ­ wie, i w tedy trzeba drugim uw ierzyć i biedną duszyczkę u k oły­

sać, żeby spała na łonie Opatrzności B oskiej, a jak się obudzi niech pom alutku bez wysiłku rob i co je j się d obre b yć zdaje.

O piece B osk iej polecam D yneczkę z dziećm i. Proszę się p o ­ m odlić, żeby się wszystko z M onastyrkiem udało według woli

Boskiej.

[A d res]: Siostra Bernardyna Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka, Zakopane III. Klasztor.

[Stem pel p o cz to w y ]: 21. V III. 05 — 7 K raków 2.

22. 8. 05. Z akopane 3.

100 (34) [K raków ], czw artek [18 października 1906]

Siedzę dotąd w K rakow ie, nie m ogę skończyć B raci interesów, dopiero dziś, że dzień spow iedzi, będę z nimi m ógł porozm aw iać,

7S Z ob . w yżej, r. I przyp. 91.

bo ciągła kwesta. Spodziewam się ju tro jech ać do Tarnowa, a w so­

botę po południu zdążyć do Lw owa.

Proszę D yneczki, żeby, jak kolw iek się uda ze spowiedzią, była spokojniutka i miała zupełną ufność w opiekę Boską, który wszyst­

kim zarządza i D ynki pilnuje jak źrenicy sw ojego oka; gdyby nie to, ju ż by byli szatani dawno ją rozszarpali.

Pozdrawiam D ynkę i proszę, żeby była bezpieczna jak d ziecko na łonie matki i żeby gardziła n iepok ojam i, które szatan wznieca.

Sercu Pana Jezusa D ynkę polecam i wszystkie dynki lwowskie.

[A dres]: Siostra Bernardyna Ill-g o Zakonu Ś-go Franciszka Lw ów , Kleparow ska, Przytulisko K ob iet.

[Stem pel p o cz to w y ]: Krakau 2 18. X . 06 — 7 K raków 2 Lem berg 1 19. X . 06 V III — Lw ów 1.

101 (35) [K raków , sierpień 1906] ,:5

Siostra Starsza ma odpraw iać re k olek cje z ojcem Lew andowskim który ma mieszkać w dom ku, a brat Stanisław w małej celce.

102 (36) [K raków , 15 grudnia 1906]

D op iero dziś w piątek jadę do Zakopanego, p ow rócę we w to ­ rek, ale najpóźniej w przyszły piątek muszę b yć w e Lw ow ie z p o ­ w odu sprawy w Sejm ie, który się zaczyna 27-go, w ięc muszę przy­

gotow ać przedtem podanie i p ójść do W ydziału K rajow ego.

D yneczkę, jeżeli oczy nie bolą i jeżeli się polepszyło, to niech się nie m ęczy jazdą do Lw ow a, a potem do K rakow a taka długa droga. Z daje mi się też, że Siostry spokojn e. A le jeżeli koniecznie Z ak reis74 potrzebny, albo że trzeba zajrzeć koniecznie w gosp o­

darstwo n ow ej przełożon ej, to niech dzieck o jedzie, a w takim ra­

zie trzeba kartkę do mnie do K rakow a napisać, że Dynka pojechała do Lw owa, to bym w róciw szy się nie bawił, ale jaknajprędzej do Lwowa jechał i tam D ynkę zastał, a przed świętami w sobotę p o ­ jechałaby do K rakow a. Tutejsze Siostry zdaje się, że jakoś tam dosyć spok ojn e ani nic osobliw ego nie zachodzi. B ardzo już bym chciał D yneczkę zobaczyć. O piece B oskiej ją polecam .

73 P or. L e w a n d o w s k i , K ron ik a, t. II s. 20, rkps ASA. Notatka była wystana do s. Bernardyny do Z akopanego. Na odw rocie kartki^ umieszczona następująca notatka: S. 27 K ra k ów ; 3 -Z a kopa n e; 5, Z akop ane; 25 Z g o ra j.; 27, L w ów ; 29, Stanisław ów; 31, L w ów ; 3, P rzem yśl; 4, Jarosław ; 5, T a rn ów ; 7,

74 Dr Franciszek Bernard W acław Z a k r e y s (1861— 1952), lekarz we Lw ow ie, a od r. 1940 w K rakow ie, u kończył studia z zakresu farm acji i m e­

dycyny. Zm arł w szpitalu 0 0 . B on ifra trów w K rakow ie. Metr. zgonu par. św.

M ikołaja w K rakow ie.

(14)

B ardzo się cieszę, że Dynka słucha ojca i Kom unii nie opusz­

cza, sw oje krzyże duchow ne i cielesne niech D zieciątku Jezus ofia ­ row uje.

[A d res]: Siostra Bernardyna Iii-g o Zakonu Ś-go Franciszka Jarosław, D om Kalek, Plac M ickiew icza 13.

[Stem pel p o cz to w y ]: Krakau 2

Jaroslau 1 15 12 VI 06 Jarosław 1.

103 (37) [Lw ów 1907 ?]

M oże z tą stancją nie tak pilno, przytym nie w iadom o jak na razie zrob ić, bo kancelaria czyli rozm ow nica k oło furty potrzebna, może aż w K rakow ie trzeba to samemu rozporządzić, niech Dynka o tym nie pisze M a rii76.

D o Sokala Dynka naprzód, następnego dnia Tatko. Trzeba iść jeszcze do Zakrejsa.

Bracia nie rozum ieją dobrze jak z habitami, czy 2 zim ow e i 2 letnie.'' czy tylko letnie. O wełnę czarną i białą napiszą, jak przy­

szłe swój adres. M ów i brat P rze ło żo n y 77, że Serafin ma dobry habit zim owy nowy, a dany jest do was na górę do reperacji, habit stary letni dla Serafina d obry d o roboty.

Z daje się mi się, że lepiej by było, gdyby przy D ynce wydalali A nielę '8 ze względu na Serafina, ale jak tam Dynka myśli tak niech zrobi.

Jeżeli rod zice siostry J ó z e fy '11 pom arli, to dać na mszę, ale żeby dlatego, że się śni to chyba nie, zresztą można by dać na mszę dla p ociech y siostrze Józefie.

Tatko ciągle uw ięziony bez nogi*0, m oże aż w ieczór dostanie, palec nie boli.

Pozdrawiam D ynkę-dziecko, niech będzie spokojne i grzeczne.

104 (38) [K raków , ok. 1907]

Chciałem b yć u was nie w południe, ale o 4-tej jakbym się przespał, przy tym myślałem, że po południu przyjedzie Aniela z P rusia81.

Ks. Czesława L e w a n d o w s k i e g o .

Chodzi tu o s. Marię B a n d u r s k ą , która swego siostrzeńca zam ie­

rzała um ieścić w rozm ow nicy.

Br. H enryk J ó ze f W o ź n i a k, przełożon y w Sokalu.

78 Nie zdołałem zid en tyfikow ać w spom nianej A n ieli, b o w katalogach SS.

A lbertynek takiej osoby w tym czasie nie ma.

Maria B u k o w s k a , w zgrom. s. Józefa , wyszła od albertynek w r. 1923.

80 Bez protezy.

81 Maria M a r c z u k , w zgrom . s. Aniela (1963— 1934).

F ilom en a8* przysłała po mnie przed południem , jeszcze je j ch o ­ dzi o spow iedź przed Ś-tym Józefem u x. m inistra8*. Myślałem, że co ważnego zaszło i poszedłem . Nie ma się czego zniechęcać. Posy­

łam konia i będę czekał Dynki na K rakow skiej.

[Na o d w ro c ie ]: S i o s t r z e S t a r s z e j .

105 (39) [L w ów (?) ok. 1906 — 1907 ?]

Ciągle zapadam na zdrowiu. W czora j ani listu nie m ogłem od pi­

sać.

Nie m yślałem, żeby Dynka do takiego stopnia była n ieroztrop ­ na. Nie ma na świecie doktora, który by takiej bezkrw istej osobie pozw olił p ościć, ani takiego księdza. P r o s z ę z a r a z j e ś ć m l e k o , m i ę s o i j a j a i p i g u ł k i z a ż y w a ć , zdaje m i się, że to samo się stosuje do M agdaleny84, niech jej Dynka każe tak jak ja D ynce. W szyscy przełożeni mają uważać kto potrzebuje dyspensy.

K ościół nie ch ce, żeby ch orzy pościli i w osłabienie wpadali i w większą ch orobę. Już nieraz mi księża m ów ili, żeby przełożeni i przełożone dyspensowały ch orych. A można księdzu spow iedni­

kowi kiedykolw iek się z tym op ow ied zieć (to jest przełożona ma się opow iedzieć, b o ona lepiej wie kto pościć nie m oże), jeżeli kto taki skrupulatny. A Dynka ma jeść, ja za to będę przed Bogiem odpow iadał. Szczególniej serce cierpi z pow odu bezkrw istości, a stąd znowu rozm aite przypadłości n iedobre, osłabienie i niedo- łężność i nerw y etc....

A o duszę Dynki i ja i o jc ie c 85 jesteśm y bardzo spok ojn i, bo ta dusza kocha Pana Jezusa, który ją kocha tysiąc tysięcy razy w ięcej i nigdy jej nie odstępuje jako oblubienicy, którą sobie w y­

brał na własność i na kochanie sw oje przez całą w ieczność. A le żeby Dynka prędko świętą została, w olno jest diabłu rob ić te wszystkie okropieństw a, o k tórych D ynka napisała, ale to wszystko się dzieje n aokoło duszy, ale nie w duszy, b o tam żyje Pan Jezus z którym na całą w ieczność jest Dynka przez w olę i m iłość zjed ­ noczona, b o chce tylko tego co Pan Jezus i kocha t y l k o Pana Je­

zusa. Choć przy tym w ydaje się nie w iedzieć co i diabeł żywcem duszę do piekła pakuje, ale D ynka ma za to zasługę a diabeł w ięk­

szą m ękę i Pana Jezusowemu dziecku nie m oże krzyw dy zrobić 82 A p olon ia L i c h o r o b i e c , (1873— 1955) w zgrom. s. Filom ena była przełożoną przy ul. Skawińskiej w latach 1901— 1908. Przez szereg lat p ra co­

wała wśród ubogich w Przem yślu. Ostatnie lata spędziła w K rakow ie na

88 P raw d op od ob n ie o. A poloniusza K r a u p ę T. J. (1871—-1919).

84 Józefa S i e r k o, w zgrom. s. Magdalena (1884— 1933), długoletnia przełożona w kilku dom ach, wikaria generalna w latach 1922— 1933.

85 Ks. Czesław L e w a n d o w s k i .

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Instytucja kas rejestrujących w systemie podatku od wartości dodanej była kojarzona nie tylko z realizacją funkcji ewidencyjnej przy zastosowaniu tych urządzeń, ale również z

Niemniej szkolenia biegną, prze- znaczane są na to niemałe pieniądze, pojawia się więc pytanie, jak wykorzystać fakt, że na naszym skąpym rynku kadrowym pojawiły się

Czy receptą na powyższe nieprawidłowości będzie taryfikacja świadczeń medycznych przez Agencję Oce- ny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) i racjonalizacja

Jeśli wierzyć Nietzschemu, że jedynym sposobem na zaakceptowanie swo- jego „ja” jest zmierzenie się z tym, co wydaje się podmiotowi wstrętne, to eks- plorujący swoją

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

Dziś wiadomo, że choć wyprawa na Marsa z udziałem ludzi wyruszy - jak się rzekło - nie wcześniej niż w roku 2015, to jednak już w końcu lat

Dobrze jest mieszkać w serdecznym miejscu, które potrafi dać schronienie potrzebującym – powiedział staruszek, a potem uśmiechnął się na pożegnanie i odszedł ulicą