• Nie Znaleziono Wyników

Grupa artystów plastyków „Swit” jako wielofunkcyjna instytucja życia artystycznego Poznania w latach 1921 - 1927

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Grupa artystów plastyków „Swit” jako wielofunkcyjna instytucja życia artystycznego Poznania w latach 1921 - 1927"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Ma r i u s z Br y l

GRUPA ARTYSTÓW PLASTYKÓW „ŚWIT” JAKO WIELOFUNKCYJNA INSTYTUCJA

ŻYCIA ARTYSTYCZNEGO POZNANIA W LATACH 1921 - 1927

Przed m iotem n iniejszych rozw ażań jest „ Ś w it” , g ru p a a rty s tó w p la ­ styków , działająca w P oznan iu w lata ch 1921 - 1'927. A rty k u ł stanow i próbę re k o n stru k c ji h isto rii i m odelu fu n k cjo n ow an ia g ru p y arty sty c z n e j rozum ianej jako in sty tu c ja życia arty sty czn eg o 1. Z nane je st pow szechnie zjaw isko w ystępow ania w dw udziestoleciu m iędzyw ojenn ym w Polsce w ielu różn o rak ich u g ru p o w ań arty sty c z n y c h . W idzenie rozw oju sztu k i w ty m okresie przez p ry zm a t g ru p jest silnie zakorzenione i rozpow ­

szechnione w lite ra tu rz e p rzedm iotu. W y starczy w spom nieć dw ie fu n d a ­ m en taln e prace: T adeusza D obrow olskiego N ow oczesne m alarstw o polskie (tom III) oraz — o pracow any pod red a k c ją A lek san d ra W ojciechow skie­ go — tom P olskie życie a rty sty c zn e w latach 1915 - 1939. P rz y w szy­ stk ich oczyw istych różnicach w spólna dla obu p rac je s t p e rsp e k ty w a d y ­ nam iki życia a rty sty czn eg o jako d y n am ik i pow staw an ia, w spółw ystępo- w ania i rozpadu g ru p arty sty czn y ch . Rozwój sztu k i p rzebiega w takim ujęciu od g ru p y do grupy. J e d n a k w p arze z tą p ersp e k ty w ą nie idzie steoretyzow anie p ro b lem u g ru p y a rty sty c z n e j. Z arów no w yżej w spom ­ niane syntezy, jak i m onografie g ru p a rty sty c z n y c h nie p ró b u ją fo rm u ­ łować tak iej teo rii 2. P u n k te m w yjścia dla n iej p ow inny być b adan ia k on­ 1 Perspektyw ę metodologiczną zawdzięcza niniejszy artykuł głów nie pracom historyków i teoretyków literatury. Zob. zwłaszcza: S. Ż ó ł k i e w s k i , Pola zain­ teresowań współczesnej socjologii literatury , [w:] Kultura. Socjologia. Sem iotyka li teracka. Warszawa 1979, s. 399-455; K. D m i t r u k , L iteratu ra-społeczeństw o-prze- strzeń. Przemiany układu ku ltu ry literackiej, W rocław-W arszawa-K raków-G dańsk 1980; J. S t r a d e c k i , W księgu Skamandra, Warszawa 1977.

2 Krytyczny przegląd literatury przedm iotu zawiera artykuł A. T u r o w s k i , Ideologiczna czy socjologiczna? Stan i p e r s p e k ty w y badawcze sztuki polskiej d w u ­ dziestolecia m iędzywojennego, [w:] Sztuka dwudziestolecia m iędzyw ojennego. War­ szawa 1982. s. 9 - 27.

(2)

k re tn e j m a te rii h isto ry czn ej. P rz y ogólnej ko n statacji, że istn iejący w lata ch 1918 - 1939 u k ład k u ltu r y a rty sty c z n e j p refero w ał in sty tu cję g ru ­ py, należałoby postaw ić p y tan ie o p rzy c z y n y pow stania i m odel każdej k o n k re tn e j grupy. O dpow iedzi m usi być wiele, ta k ja k wiele jest ele­ m en tów życia a rty sty czn eg o zw iązanych fu n k cjo n aln ie z pow staniem i fu n k cjo n o w an iem każdej z grup. U jaw nienie i opisanie tych związków stałoby się w przyszłości podstaw ą typologii grup arty styczn ych D w u­ dziestolecia.

„ Ś w it” pow stał na przełom ie la t 19i20 i 1921. W skład g ru p y w cho­ dzili: A dam B alłen sted t, B ronisław B artel, E rw in E lster, W iktor Gosie- niecki, S ta n isław Jag m in, M ieczysław Lubelski, F ry d e ry k P autsch, W ła­ d ysław Roguski, S te fa n S o nnew end i J a n J e rz y W roniecki.

Z estaw ienie i p o ró w n anie no t b io graficznych ty ch arty stó w , zaw iera­ jący ch dane p rz y d a tn e do u sta le n ia pozycji, jaką zajm ow ali u progu la t d w u d ziesty ch n a ry n k u arty sty c z n y m , tak ich jak np. rok urodzenia, odbyte stu d ia plastyczne, m o m en t d ebiutu, staż w ystaw ow y, działalność organizacyjna, m iejsce zam ieszkania, m om ent p rzy ja zd u do Poznania itp., u ja w n ia isto tn e różnice w śród członków -założycieli „ Ś w itu ”. Dzieliło ich w iele: nie stan ow ili jednego pokolenia, ich pozycja na ry n k u a rty sty c z ­ n y m była bardzo zróżnicow ana, nie rep re z en to w a li w spólnej orien tacji a rty sty c z n e j. A jed n ak zdecydow ali się zaw iązać grupę i działać w spól­ nie. U stalenie p rzy czy n pow stania „ Ś w itu ” je st istotne, gdyż zd eterm i­ n o w ały one s tru k tu rę , fu n k cjon o w anie i p ro g ram grupy.

N iew ątp liw ie isto tn ą ro lę w in te g ra c ji członków „ Ś w itu ” sp ełniła P a ń ­ stw ow a Szkoła S ztu k Z dobniczych i P rzem y słu A rtystycznego, będąca sw oistym ośrodkiem k ry sta liz a c y jn y m grupy. Szkoła pow stała w 1919 roku, a jej d y re k to re m m ian o w an y został F ry d e ry k P autsch , pop rzed ­ nio p ro feso r w rocław skiej A k ad em ii Sztuki. W ciągu 1920 rok u kom ple­ tow ał on sk ład grona profesorskiego. Obok a rty stó w m iejscow ych: W ik­ to ra G osienieckiego i J a n a W ronieckiego zaangażow ał, sprow adzonych z W arszaw y, S tan isław a Ja g m in a i W ładysław a Roguskiego.

„Szkoła Zdobnicza” , jako szkoła „p rzem ysłu arty sty c z n e g o ”, p rz y j­ m u jąca uczniów bez m a tu ry i kształcąca ich — m im o am bicji Pautscha, dążącego do n ad an ia jej s ta tu s u uczelni w yższej — głów nie jed n ak na „rzem ieśln ikó w ”, nie zapew niała d opływ u a rty stó w zaw odow ych na r y ­ n e k a rty sty c z n y P oznania. Pod ty m w zględem nie stała się —- jak pisał L am — „ośrodkiem ru c h u a rty sty czn eg o m ia sta ” 3. S tała się nim jednak, nie ty le ze w zględu n a uczniów, ile na grono profesorskie, którego specy­ fika k ie ru je naszą uw agę ku zjaw isku dwóch środow isk arty sty czn y ch w P oznaniu la t dw udziestych.

(3)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ S W I T ” 133

Pierw sze tw orzyli arty ści m iejscow i, k tó rz y jeszcze przed w ojn ą zin­ tegrow ani przez T ow arzystw o P rzy jació ł S ztu k P ięk n y ch i S to w a rzy ­ szenie A rtystów , pow iązani w ięzam i to w arzy skim i i in te resa m i zawo­ dowym i, stanow ili gru p ę dosyć jed n o ro dn ą i zam kniętą dla przybyszów . A rtyści ci byli w w iększości bądź am atoram i, bądź kształcili się jed ynie w niem ieckich szkołach przem y słu artystycznego. C h a ra k te ry z o w ali się niskim poziom em pro fesjo n aln y m i zachow aw czą o rie n tac ją a rty sty czn ą, któ rą recenzenci poznańscy określali często jako ,,n a tu ra listy c z n ą ” lub „im presjo n isty czn ą”, stosując oba te rm in y w ym ienne.

Członkowie „ Ś w itu ” n ależeli w w iększości do arty stó w -p rzy b y szó w , tw orzących drugie środow isko a rty sty c z n e w mieście. Po odzyskaniu niepodległości p rzyjech ało do P o zn an ia głów nie z G alicji sporo in te li­ gencji, w ykształconej k a d ry dla objęcia stanow isk urzędniczych w no ­ wo p ow stających in sty tu cja ch polskich. Rów nież napły w ająca wówczas inteligencja tw órcza zdom inow ała w dużym stopniu życie a rty sty c z n e (teatr, opera, k o n serw ato riu m , „Szkoła Z dobnicza”). Stanow iło to źródło rodzącego się antago nizm u pom iędzy m iejscow ym i a przy jezdnym i. A n ta ­ gonizm ten, pow szechny we w szystkich w a rstw ac h społecznych i dzie­ dzinach życia, p rzejaw ił się na gruncie życia arty sty czn eg o c h a ra k te ry ­ styczną izolacją obu środow isk. I tak np. po w ojnie polsko-radzieckiej, w k tó rej uczestniczyli bez m ała w szyscy członkow ie „ Ś w itu ”, żaden z arty stó w -p rzy b y szó w nie wszedł do istn iejący ch in sty tu c ji a rty s ty c z ­ nych ani też nie w y staw iał w ich salonach w ystaw ow ych. J a k w spom ina S tanisław Jagm in:

„Wobec tak nieżyczliw ego nastaw ienia autochtonów do przyjezdnych, zdecydo­ waliśm y się zawiązać własne stowarzyszenie. Miejscowi malarze grupowali się przy Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych i przy Związku art.-piast, (chodzi n ie­ wątpliw ie o Stowarzyszenie A rtystów — przyp. M.B.). Były to dwa maleńkie lokale w ystaw ow e, w których urządzano w ystaw y lokalne o bardzo niskim pozio­ mie. Malarzy z innych dzielnic Poznań nie znał w cale. Zawiązaliśm y grupę artystów plastyków »Swit«” 4.

Przyszli członkow ie g ru p y uw ażali się za elitę pro fesjo n aln ą p oznań­ skiego środow iska artystycznego, odznaczającą się, przede w szystkim z r a ­ cji akadem ickiego w ykształcenia, w yższym aniżeli p rzeciętn y poziom em arty styczny m . W sw ym pojęciu znaleźli się oni w P oznaniu n a zupełnej p u sty n i arty sty czn ej. D obitnym w y razem tej autośw iadom ości g ru p y były słowa P au tsch a p rzem aw iającego podczas otw arcia pierw szej w y ­ staw y „ Ś w itu ”, kiedy pow iedział on w prost, iż jest ona „pierw szą na m o­ dłę europejską w ystaw ą, jaką w idział P o z n a ń ” 5.

4 Dziennik S. Jagmina. Kalendarz S. Jagmina. Biblioteka Ossolińskich w e Wro­ cławiu. Rkps 13165/11, t. II, s. 86.

(4)

In sp irato rsk a rola P a u tsc h a w u tw o rzen iu g ru p y podkreślana była po­ w szechnie przez ów czesnych k ry ty k ó w . „Duszą »Św itu« jest Fr. P autsch, on też jest pono organ izacji tej cem en tem ” 6 — pisał M ieczysław T re te r n iedługo przed w ystąp ien iem P a u tsc h a ze „ Ś w itu ”. K ry ty k o m z całą oczywistością n arzu cała się m yśl, że P a u tsc h jako n a jw y b itn ie jszy a rty s­ ta w mieście, d y re k to r „Szkoły Z dobniczej”, w reszcie prezes „ Ś w itu ”, sta ­ now ił w g ru pie postać czołową nie ty lko pod w zględem artystyczn y m , ale i organizacyjnym . S tan isław Jag m in w sw ych w spom nieniach spraw ę tę przed staw ił inaczej: opisując fu nk cjonow anie „ Ś w itu ”, sobie p rzy p i­ sał cały w ysiłek organizacy jn y. P ew n e fak ty , np. utw orzenie przez Bank H an d low y (którego był on członkiem ) T o w arzystw a A kcyjnego „A tene­ u m ” dla fin an so w an ia in ic ja ty w grupy; w ydzierżaw ienie przez niego P a ­ w ilonu w O grodzie Zoologicznym na w łasne nazw isko, p o p ierają w yw o­ d y au to ra. M ożna pow iedzieć, że P a u tsc h był ręk o jm ią p restiżu a rty sty c z ­ nego gru py, Ja g m in zaś od początku do końca jej istnienia pełnił funk cję głów nego org an izato ra „ Ś w itu ” .

28 k w ietn ia 1921 roku, podczas prasow ej in au g u ra cji „Salonu S p rze­ d aży ” „ Ś w itu ” ogłoszono o ficjalnie fa k t p ow stania g ru p y oraz cele jej działalności. „ K u rie r P o zn ań sk i” relacjonow ał:

„Cele towarzystw a »Swit« obejmują urządzanie w ystaw z zakresu sztuki czy­ stej i przem ysłu artystycznego, urządzanie zebrań towarzyskich wytwarzających kontakt między artystam i i prasą oraz publicznością, ułatw ianie publiczności bez­ pośredniego nabyw ania autentycznych prac artystycznych z pierwszej ręki itd.” 7

J a k widać, „ Ś w it” form uło w ał sw e cele jako „T ow arzystw o A rty ­ stó w ” i zarazem insty tu cja-m ecen as, nie zaś jako g ru p a artysty czna o k reślająca się w k a te g o ria c h o rie n tac ji arty sty czn y ch . Po pierw sze, m iał on propagow ać w śród poznańskiej publiczności dobrą sztukę. Po drugie, m iał zapew nić sw oim członkom , przez w yodręb nien ie ich dzieł, k o rzy st­ niejsze w a ru n k i zbytu, tzn. bronić in teresów zaw odow ych artystów . Po trzecie, m iał in teg ro w ać środow isko a rty sty c z n e przez założenie klubu i spotkan ia tow arzyskie.

Tak sfo rm u ło w any p ro g ra m określił s tru k tu rę i sposób funkcjono w a­ nia „ Ś w itu ” . C h a ra k te ry sty c zn y był duży sto p ień form alizacji życia we- w nątrzg ru p ow ego, któreg o zasady reg u low ał ściśle s ta tu t grupy. Człon­ kow ie „ Ś w itu ” dzielili się na rzeczy w isty ch i honorow ych. Na dorocznym w aln ym z eb ran iu w y b ie ra li zarząd: prezesa, w iceprezesa, sek retarza, go­ spodarza i skarbnika. P o rząd ek zeb ran ia p rzew idyw ał zwykle: sp raw o­ zdanie z rocznej działalności g ru p y i ab so luto riu m dla ustępującego zarzą­ du, w ybór nowego, zatw ierd zen ie now ych członków i uchw alenie

pro-* Tygodnik Ilustrow any 1922, nr 20. 7 Kurier Poznański 1921, nr 99.

(5)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ S W I T ” 135

g ram u działania g ru p y n a rok n astęp n y . Z asady re k ru ta c ji now ych człon­ ków jed en z k ry ty k ó w określił jako „k o o ptacja drogą głosow ania”. P o ­ czątkowo, przez cały p ierw szy rok, g ru p a liczyła dziesięciu członków zw yczajnych, czyli tylu, ilu w m om encie pow stania. Nie skorzy stano więc z owej m ożliw ości „k o o p ta c ji”. S tefan T ruchim , k r y ty k zap rzy jaźn io n y ze „ Ś w item ”, pisał po w y stąp ien iu z g ru p y F ry d e ry k a P a u tsc h a i S te fa ­ na S onnew enda na w iosnę 1922 roku:

„Grupa dotychczas tworzyła całość zam kniętą (...), nie dopuszczającą nikogo do sw ego sanktuarium. (.. .) Dziś sprawa przedstaw ia się zupełnie inaczej. Grupa zostanie rozszerzoną przez przyjęcie nowych członków. (. . . ) N aturalnie, że w przy­ jęciu będą decydowały w yniki dotychczasow ych prac danego artysty, ich poziom i zdolności twórcze.” 8.

W p rak ty c e jed n a k zasad y p rzy jm o w a n ia now ych członków nie re a li­ zow ały w p ełn i ta k sform ułow anego k ry te riu m „poziom u arty sty c z n e g o ”. S tanow iły one w ypadkow ą różn oro dn y ch celów p ro g ram ow ych „ Ś w itu ”. Pod koniec 1922 ro k u poinform ow ano publiczność, że gru p a

„w ciągu ubiegłego roku pow iększyła się o 6 członków, a m ianow icie: St. S ie- strzeńcewicza, Rogera Sław skiego, Kazim ierza hr. Zyberk-Platera, Jasnocha, Lama i Sanoka” 9.

Tylko czterech z now o p rz y ję ty c h eksponow ało swe p race n a w y sta ­ w ach grupow ych, z ty m że trzech spośród n ich — Siestrzeńcew icz, Zy- b e rk -P la te r i K azim ierz Jasn o ch — ty lk o d w u k ro tn ie w 1923 roku: w Zachęcie i w Poznaniu. B yli zatem członkam i g ru p y zaledw ie rok, a m o­ ty w y ich p rzy jęcia w iązały się, podobnie ja k w w y p ad k u członków nie- w ystaw iający ch: R. Sław skiego i W ładysław a S anoka — z pow stan iem i działalnością K lu b u „ Ś w itu ” od końca 1922 do końca 1923 roku. T y l­ ko W ładysław Lam , z p rz y ję ty c h w 1922 roku, w y staw iał re g u la rn ie ze „ Ś w item ” aż do 1925 roku, kied y to w y stąp ił z gru py , zostając w spół­ założycielem now ego sto w arzyszen ia „ P la s ty k a ”. Je d y n ie Lam a dokoop­ tow ano do g ru p y jako pełno p raw n eg o członka, ze w zględu na „poziom i zdolności tw órcze” a rty s ty . Podobne m o ty w y k iero w ały p rzy jęciem w ro ku n a stę p n y m J a n a M rozińskiego, w y staw iającego z g ru p ą do k oń ­ ca jej istnienia. O statnim a rty s tą p rz y ję ty m do „ Ś w itu ” był K a ro l Z yn- dram M aszkowski, k tó ry po odejściu P a u tsc h a objął w 1925 ro k u k ie­ row nictw o „Szkoły Z dobniczej” . P rz y ję to go w im ię in te g rac ji i dobrego w spółżycia przybysza-przełożonego z gronem profesorskim .

W h isto rii g ru p y n a jb a rd zie j „ d ra m aty c z n y m ” m om entem było, w spom niane w yżej, ustąp ienie P au tsch a i Sonnew enda. S. Jag m in w spo­ m ina:

8 Przegląd Poranny 1922, nr 127. * Kurier Poznański 1922, nr 256.

(6)

„Sonnewend ciągle m ącił wodę i podjudzał Pautscha, którego należało raczej m itygować. Poszedłem do niego i po przyjacielsku, byliśm y jeszcze w tedy na ty, prosiłem żeby oddalił od siebie Sonnewenda. Moje prośby przyjął pogardliwie i z lekceważeniem . Bardzo mnie to zabolało i do niego zraziło i zapoczątkowało póź­ niejsze zupełne zerwanie. (. . . ) [Nasze stosunki] Pogorszyły się jeszcze, gdy bez żadnego powodu przysłał arogancką notatkę na skrawku papieru, że ustępuje ze »Switu«. Zebraliśm y się na naradę jak na to zareagować. Postanow iliśm y zbagateli­ zować. Mnie wybrano na Prezesa” ł0.

P rz y ja c ie l P au tsch a, C zesław K ędzierski, w iną za to, co się stało, obarczał d ru g ą stronę:

„Aliści znowuż w ypłynęły am bicyjki i intryżki koterii, które im pulsywnego i nieum iejącego «składać się« komprom isowo prezesa zm usiły po prostu do w ystą­ pienia ze »Switu«” n .

Dla naszych rozw ażań n ieisto tn e jest, „kto m iał ra c ję ” w ty m spo­ rze, oba te k sty u p raw n ia ją jed n ak do stw ierdzenia czysto tow arzyskiego c h a ra k te ru k o nfliktu. Z arów no zasady re k ru ta c ji now ych członków, jak i p rzy czy n y u stąp ien ia P a u tsc h a w skazują, że głów nie więź tow arzyska stanow iła podstaw ę in te g rac ji członków „ Ś w itu ”.

N ajisto tn iejszy m ry sem sześcioletniej działalności g ru p y „Ś w it” była jej w ielofunkcyjność. K ażda g ru p a a rty sty c z n a pełni dw ojakiego rodzaju funkcje. W ram ach sform ułow anego p ro g ra m u w yróżnić m ożna p ro g ra ­ m ow e jej funk cje, będące p rób ą rea liz a c ji celów postaw ionych sobie przez członków grupy. Do d ru g iej kateg o rii należą fu n k cje pozostające poza pro gram ow ym i zam ierzen iam i g ru py, w y k ry w a n e obecnie przez badacza m a te rii h istoryczn ej. W w y p ad k u „ Ś w itu ” w yróżnić m ożna trz y fu n k cje prog ram ow e — w ystaw ow ą, zaw odow ą i tow arzyską, oraz dwie „n iep ro g ram o w e” — k re a ty w n ą i ekspansyw no-obronną.

W p ierw szym okresie istn ien ia grupy, do m om entu u tra ty lokalu w y­ staw ow ego na początku 1924 roku, na czoło działalności „ Ś w itu ” w ysun ę­ ła się fu nkcja w y staw ow a g ru p y jako in sty tu c ji p ropag ującej sztukę. J e j m a te ria ln y m zapleczem było T ow arzystw o A kcyjne „A ten eu m ” utw orzo­ ne w iosną 1921 roku. J a k w spom ina Jagm in:

„Dzięki poparciu Zawadowicza i Chąci udało mi się zorganizować Tow. Akc. »Ateneum«. Celem jego było finansow anie imprez artystycznych »Switu«, a akcje zakupił Bank. (.. .) Chącia gorąco popierał w szystkie moje plany. W tym to czasie zobaczyłem obok Zoologu dużą dawną poniemiecką — birhalę. Nadawała się ona na salę w ystaw ow ą dla »Switu«. W ydzierżawiłem ją od miasta na sześć lat (. . . )” 12. Przez przeszło dw a lata urządzono w paw ilonie „ Ś w itu ” (zw anym rów nież P ałacem S ztu k i lu b po p ro stu „Ś w item ” ) dziew ięć różnych eks­

10 D ziennik S. Jagm ina, op. cit., s. 100. 11 Kurier Poznański 1925, nr 180. 12 Dziennik S. Jagmina op. cit., s. 98 - 99.

(7)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ Ś W I T ” 137

pozycji oprócz w łasn ych w y staw grupy, o k tó ry c h później. 9 X 1921 ro ­ ku o tw arto „Zbiorow ą w y staw ę obrazów i p ro jek tó w arch itek to n iczn y ch w n ętrz i m ebli Józefa C zajkow skiego” ; 23 X 1921 r. — ekspozycję prac H enry ka Szczyglińskiego w raz z „salą g raficzn ą” z dziełam i Pankiew icza, W yczółkowskiego, Łopieńskiego i Jasińskiego. W dniach od 10 X II 1921 do 2 II 1922 r. trw ała w „Ś w icie” 68 w y staw a krak o w sk iej „ S z tu k i”. Po odejściu P au tsch a urządzono dwie w ystaw y, k tó ry m to w arzy szy ła k a m ­ pania propagandow a w prasie: „S ztu ki dziecka” (21 V 1922 — ok. 20 VII 1922 r.) i „S ztuk i re lig ijn e j” (ok. 20 VII 1922 — 18 IX 1922 r.) — obie w swym podstaw ow ym kształcie zainicjow ane przez c e n tra ln e w ładze k u ltu ra ln e . 20 X 1922 r. o tw a rto zbiorow ą ekspozycję prac T ad eu ­ sza Pruszkow skiego. Od 17 X II 1922 do 28 I 1923 r. czynna była w p a w i­ lonie tzw. „czarn o -b iała” w y staw a graficzna, będąca „o k rężn ą” w y staw ą Zw iązku Polskich A rty stó w G rafików . Po niej, od 11 II do 3 IV 1923 r., trw a ła w „Św icie”, przeniesiona z W arszaw y, pośm iertn a re tro sp e k ty w a K onrada K rzyżanow skiego. O statn ią in ic ja ty w ą grup y, m ieszczącą się w tym n urcie jej działalności, była dru g a z kolei w y staw a k rak o w skiej „S ztu k i” czynna od 15 IV do 20 V III 1923 roku.

J a k widać, ta w ystaw ow a działalność g ru p y nie m iała c h a ra k te ru z góry zaplanow anej całości, ale c h a ra k te r doraźny. Po prostu , do p aw i­ lonu „ Ś w itu ” przenoszono, przede w szystkim z W arszaw y, bieżące, orga­ nizow ane przez różne in sty tu cje , w y sta w y ró żnotem atyczne, nie pow ią- znane ze sobą w w idoczny sposób. S tą d „Ś w itow i” pozostaw ało jedynie- k ry te riu m „poziom u” jako elem en tu łączącego w ystaw y, podpo rządko ­ w ane głów nem u celow i grupy: podnoszeniu poziom u w ykształcenia este­ tycznego publiczności. P rzeg ląd recep cji praso w ej tego n u r tu działalności „ Ś w itu ” św iadczy o takim , pożądanym przez a rty stó w , jego odbiorze i fu n kcjonow aniu społecznym . Od początku u k azy w ały się pochlebne re ­ cenzje z w y staw w „Św icie” — p rzytoczm y dla p rzy k ład u , echa p raso ­ we drug iej w y staw y „ S z tu k i”. „ P ra w d a ” :

„Poziom w ystaw y w ysoki. Toteż z uznaniem należy się wyrazić o grupie »S w i- tu<', że w zięła na sw e barki m ozolne, a szczytne hasło posłannictw a Sztuki na na­ szym gruncie i, jak dotąd, w yw iązuje się jak najlepiej ( . . . ) ” 13.

„D ziennik P o zn ań sk i” :

„Jako całość w ystaw a jest poważnym czynem artystycznym , za który należy się uznanie zarówno »Sztuce« krakowskiej, jak słow o wdzięczności dobrze zasłużo­ nemu »Switowi«, który nam zobaczenie tej w ystaw y um ożliw ił” u .

„P rzeg ląd P o ra n n y ” : 13 Prawda 1923, nr 151.

(8)

138

„Urządzenie jej (wystaw y „Sztuki” — przyp. M.B.), połączone zapewne ze znacznym i kosztam i uważam y za czyn obyw atelski »Switu«, którego w ystawy odznaczają się stale w ysokim poziom em artystycznym , przyczyniając się w w y­ sokiej m ierze do podniesienia ogólnego poziomu w ystaw plastycznych w Poznaniu i w ychow ania artystycznego społeczeństw a” 15.

K ry te riu m „poziom u” stosow ane było rów nież w odniesieniu do w y ­ staw g ru p ow ych „ Ś w itu ”, co odpow iadało in ten cjo m sam ych artystów , k tó rz y w sw ym pro g ram ie szczególny nacisk kład li n a ten w łaśnie aspekt (całkowicie p o m ijając próbę o kreślenia się w k ateg o riach poetyki) jako środ ek służący podstaw ow em u celow i grupy, tzn. „podnoszeniu estetycz­ nego w ychow ania publiczności”. W itold N oskow ski pisał np. o pierw szej w y staw ie „ Ś w itu ” :

„W ystawa obecna dobrze wróży o przyszłości »poziomu«. W iele dzieł stoi znacz­ nie powyżej m inim um (...), kilka kapitalnych. (. . . ) Poziom zachowany nieskazitel­ nie. To najw ażniejsze.” 16.

J. Żyznow ski z okazji w y sta w y w Zachęcie (1923) konstatow ał: „Na w ysokim zresztą poziomie stoją prace w szystkich członków »Switu«” 17.

„G azeta P o ra n n a ” (Lwów, 1®25) donosiła:

„Radością jest dla nas w spółudział »Switu« w obecnej w ystaw ie (...) ze w zglę­ du na jego poziom (. . . )” ls.

Tom. we „W idnokręgu” (1925) o poznańskiej w ystaw ie g rupy pisał: „Całość (. . . ) w ykazuje bardzo ciekawe rezultaty rzetelnej pracy artystycznej, cechującej zawszę tę grupę i stoi na nieprzeciętnym poziom ie” 19.

Nie ty lk o explicite w ypow iadane sąd y o „w ysokim poziom ie a r ty s ­ ty cz n y m ” członków „ Ś w itu ”, ale i p och lebny ogólny ton większości re ­ cenzji, św iadczy o p restiż u g ru p y jako stow arzyszenia arty stó w w y b it­ nych, a jeśli chodzi o P o zn ań ■— n ajw y b itn iejszy ch . W ystaw y, zarów no sp ro w adzane przez grupę, ja k i jej w łasne m anifestacje, sp o tyk ały się z pow szechnym p o z y ty w n y m oddźw iękiem w śród kry tyk ów , odbierano p rzy ty m ich sens, zgodnie z zam ierzen iam i grupy, jako działalność na rzecz podnoszenia poziom u k u ltu r y p lastycznej Poznania.

N astęp n y m z celów gru p y, ogłoszonym w m om encie pow stania, było „u łatw ien ie publiczności bezpośredniego n ab y w an ia a u ten ty czn y ch p rac .arty sty czn y ch z pierw szej rę k i” — czyli obrona interesó w zaw odow ych

u przegląd Poranny 1923, nr 187. 10 Św iat 1921, nr 41.

17 P ani 1923, nr 4 - 5.

18 Gazeta Poranna 1925, nr 7410. “ Widńokręg 1925, nr 1.

(9)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ S W I T ” 139

arty stó w . Z tak p o jętą fu n k cją zaw odow ą „ Ś w itu ” w iązała się p rzede w szystkim działalność tzw. Salonu sprzedaży przy ulicy 27 G rudnia. S k ierow an y przeciw „ k u n sth a n d le ro m ” , zo rien to w an y był on od począt­ ku na działalność m erk a n ty ln ą . Z apew niał członkom grupy, przez w y od­ rębnien ie ich dzieł, lepsze w a ru n k i sprzedaży. Początkow o też w y sta w ia ­ li w nim w yłącznie „S w itow cy”. Po pozyskaniu dla ekspozycji g ru p o ­ w ych paw ilonu w O grodzie Zoologicznym, „S alon” , fu n kcjon ow ał jako ty p o w y „ a n ty k w a ria t”, sk lep -w y staw a, w k tó ry m m ożna było obejrzeć i kupić dobre obrazy — ręk o jm ią ich poziom u m iała być w łaśnie grupa. W rzeczyw istości, p rzew ażały o brazy m ało znanych i re p re z en tu ją c y c h niski poziom m ala rz y z W arszaw y, K rak o w a i Lw ow a, toteż „ in te re s ” pro sp ero w ał nie n ajlepiej. J a k w spom ina Jagm in:

„Kierownikiem sklepu został Sonnewend, słaby malarz, a doskonały sprzedaw­ ca. (...) Pautsch m alował po kilka m ałych akwarel dziennie. (. . . ) Sonnewend robił mu szaloną reklam ę i prawie w szystkie te obrazki rozprzedawał (...). Innych obra­ zów nikt nie kupował i m usieliśm y sklep zlikw idow ać” 20.

N ieprzypadkow o, jak widać, d ata zam knięcia „ S alo n u ” (wiosna 1922) zbiegła się z m om entem u stąp ien ia P a u tsc h a i S onnew enda ze „Ś w itu ” — po p ro stu zabrakło w ów czas znakom itego sprzedaw cy i głó­ wnego dostarczyciela „ to w a ru ”, bez k tó ry c h sklep p rze stał funkcjonow ać. P ro g ra m g ru p y m ów ił m. in., iż celem „ Ś w itu ” jest „ u rz ą d z an ie ” ze­ b ra ń tow arzyskich, w y tw a rz ają cy c h k o n ta k t m iędzy a rty s ta m i i szerszą publicznością i pow ołanie do życia klu b ó w a rty s tó w ” 21. W iązało się to z szerokim i am bicjam i „Św itow ców ” , p rete n d u ją c y c h do zajęcia c en ­ traln eg o m iejsca w ów czesnym środow isku arty sty c z n y m Poznania. Od początku istnien ia g ru p y u rządzali oni tzw. r a u ty z okazji o tw ieran ia ko­ lejn y ch w ystaw , a na przełom ie 1921 i 1922 ro k u zorganizow ali w sw ym paw ilonie „ A rty sty c zn y W ieczór S y lw e stro w y ” . Je d n a k ju ż w m om en­ cie zaw iązania g ru p y zakładano, że głów ną form ą in sty tu cjo n a liz ac ji ży­ cia tow arzyskiego środow iska arty sty czn ego będzie klub. P o w stał on do­ piero na jesieni 1922 roku, stan o w iąc po części k o n ty n u ac ję Dom u A rty ­ stów , funkcjo n ującego w lata ch 1920 - 1921, sw oistego „ in te rd y sc y p lin a r­ nego” klu b u artystycznego. In a u g u ra c ją działalności K lu b u „ Ś w itu ” był w ielki r a u t urządzo n y 5 stycznia 1923 roku. W kom unikacie prasow ym g ru pa pisała:

„Jednakże dla powodzenia i rozkwitu twórczości potrzebne jest środowisko. A rtysta ginie w lodowatej samotności, dzieło jego m ija bez echa, jeżeli powstanie jego nie spotyka się z oddźwiękiem zrozumienia w kulturalnych i um ysłowo kwiat

20 Dziennik S. Jagmina, op. cit., s. 886. 21 Prawda 1921, nr 84.

(10)

n a ro d u re p re z e n tu ją c y c h w arstw ac h . (. . .) Do stw orzenia takiego środow iska p ra g ­ nie przyczynić się k lu b »Sw itu«” 22.

K lu b był jak gdyby agendą g ru p y , posiadał swój w łasn y s ta tu t i za­ rząd. Jego członkam i byli tw ó rcy w szystkich dziedzin, oprócz m alarzy — literaci, aktorzy, m uzycy itd. Obok codziennych spotkań klubow ych dla członków, u rządzano w soboty tzw. w ieczory klubow e dla szerszej publiczności. P ie rw sz y z nich pośw ięcony był tw órczości K azim ierza W ie­ rzyńskiego, n a stę p n y poezji S tan isław y Iw ańskiej. Życie klubow e trw ało jed n ak krótko. Ju ż w połowie 1923 ro k u zaznaczyły się trudn o ści orga­ nizacy jn e o podłożu finansow ym . O statecznie k lu b upad ł w raz z u tra tą przez g ru p ę paw ilonu w O grodzie Zoologicznym , na wiosnę 1924 roku. F u n k c ja to w arzy sk a „ Ś w itu ”, pojm ow ana przez a rty stó w jako próba in ­ sty tu c jo n a liz a c ji życia tow arzyskiego środow isk tw órczych i skupienia go w okół grupy, nie pow iodła się na dłuższą m etę, jej realizacja m iała c h a ra k te r n iepełny i k ró tk o trw a ły .

F u n k cje p rog ram o w e zostały n iejako zap ro jektow ane przez członków „ Ś w itu ”. S tan o w iły próbę rea liz a c ji celów g ru p y sform ułow anych w jej program ie. Jeżeli spojrzy się n a g ru p ę a rty sty c z n ą z zew nątrz, jako n a in sty tu cję fu n k cjo n u jąc ą w określonym układzie k u ltu ry arty sty czn ej, w ów czas niezależnie od d e k la rac ji p ro g ram ow ych w yróżnić m ożna co n a jm n ie j dwie inne funkcje, jak ie p ełn iła w ów czesnym życiu a rty sty c z ­ nym : k re a ty w n ą i ekspansyw no-obronną.

A nalizę fu n k c ji k re a ty w n e j opieram na założeniach Jan u sza S tradec- kiego. Pisze on:

„Chodzi tu oczywiście nie o »poetykę immaneritną« danego ugrupowania (to jest taką, jaką w ykryw am y o b e c n i e w twórczości danej grupy), ale o funkcjonowa­ nie ukonstytuowanej »poatyki grupowej« w ów czesnym obiegu społecznym literatu­ ry, o jej ukształtow anie w świadom ości zbiorowej twórców oraz krytyków i czy­ telników, o funkcjonow anie jej modelu wśród egzystujących aktualnie innych mo­ deli literatury'’ 2S.

Choć „ Ś w it” nie sfo rm uło w ał m an ifestu arty sty czn eg o an i też nie pró ­ bow ał określić się w kateg o riach „p o e ty k i”, to jed n ak recepcja prasow a jego w y staw g rupow ych w skazuje, że k ry ty c y próbow ali reko n struo w ać o rie n tac ję a rty sty c z n ą „św itow ców ” i sy tuow ali ją w stosunku do „ a k tu ­ alnie egzystujących inny ch m odeli” sztuki.

„ N a tu ra w inn a być n a tu ra ln ą , sztu ka w y m y śln ą ” — pow iedział P a u tsc h podczas otw arcia pierw szej w y sta w y — i słow a te były jedyną pró b ą określenia przez członków g ru p y w spólnej orien tacji. Hasło to p rzy w ołan e doraźnie przez P au tsch a, tru d n o uznać za „m an ifest a rty ­

22 Kurier Poznański 1922, nr 299. 28 J. S t r a d e c k i, op. cit., s. 31 - 32.

(11)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ S W I T ” 141

sty c z n y ”, o czym p isali już w spółcześni k ry ty c y . A n ty n a tu ra liz m , jako opozycja wobec sztuki, dla k tó re j — jak pisał Ja g m in — „jed y n y m spraw dzianem w arto ści (. . .) dzieła było p orów nanie z n a tu rą , a n a jw y ż ­ szą jego zaletą — spraw ność tech n iczn a” 24, m ógł być płaszczyzną k on­ solidującą g ru p ę w autośw iadom ości arty stó w , jed n ak tru d n o byłoby zrek o nstruo w ać w spólny dla n ich w szystkich, bardziej k o n k retn y , po­ g ląd arty sty czn y . M ożna to n a to m ia st uczynić, biorąc pod uw agę tylko m łodszych członków „ Ś w itu ” — B artla, E lstera, L am a, M rozińskiego, Ro- guskiego i W ronieckiego. U tożsam iali się oni zapew ne z poglądam i za­ przyjaźnionego k ry ty k a , S te fa n a T ruchim a, k tó ry ich przede w szystkim m iał na m yśli (p rzy n ajm n iej jeśli chodzi o środow isko poznańskie), gdy form uło w ał swą teo rię „now ej sz tu k i”. P isał on:

„Ostatni kierunek, zam ykający dawną epokę nosił miano im presjonizmu. (...) Sztuka w tym w ypadku w ysilała się na najdoskonalsze podchw ycenie i odtw o­ rzenie rzeczywistości. Nie w ystarczał już realizm. Zarzucono w ięc dokładność ry­ sunku, o kompozycji nie m yślano już od długich lat, całe zaś usiłow anie skupiło się na barwie, która odpowiednio rozłożona w inna oddać złudzenie najbliższe rze­ czywistości, bliższe niż realizm. (. . . ) Now a sztuka nie była niczym innym , jak z jednej strony prostą konsekw encją lekcew ażenia rysunku, z drugiej zaś zaprze­ czeniem dotychczasowego ujm owania treści. (. . . ) N iem iecki ekspres jonizm posłu­ gujący się formą coraz w iększego prym ityw u i skrótu, by oddać najgłębsze przeży­ cia psychiczne, kubizm tworzący przy pomocy brył stereom etrycznych, w łoski fu ­ turyzm łączący skrajny realizm z usiłow aniam i wszechstronnego objęcia przedm io­ tu — różniły się zasadniczo. Wspólną ich cechą było zwalczanie starego z czasem rzem ieślniczego impresjonizmu, ta w spólna cecha była rów nocześnie ich najdo- datniejszą stroną. Same bowiem jako zbyt krańcowe, zapominające niekiedy o tw o­ rzywie, długiego życia nie rokowały. (. ..) Krańcowe kierunki pomarły na cho­ robę swej krańcowości, a w zbudzonych sum ieniach artystów zaczęło się nowe poszukiwanie. P r z y w r ó c o n o d a w n e z n a c z e n i e r y s u n k o w i , p o d ­ n i e s i o n o p y ł e m z a p o m n i e n i a p r z y s y p a n ą k o m p o z y c j ę , z a ­ c h o w a n o w y k s z t a ł c o n ą p r z e z i m p r e s j o n i s t ó w p l a m ę b a r w n ą w f o r m i e , a t r e ś c i p o s t a w i o n o z a s a d n i c z y w a r u n e k , b y n i e b y ­ ł a p r o s t y m l i t y l k o o d t w o r z e n i e m i s t n i e j ą c e j i z b ę d n e j r z e ­ c z y w i s t o ś c i , l e c z b y b y ł a o d z w i e r c i e d l e n i e m p r z e ż y ć , t ę s k n o t i p r a g n i e ń a r t y s t y , b y b y ł a s t a l e w y r a z e m i n d y w i d u a l n y m s t o ­ s u n k u d u s z y a r t y s t y d o o t a c z a j ą c e j g o r z e c z y w i s t o ś c i ” 25.

W sw ym tekście, n ap isan y m w 1923 roku, T ruch im daw ał w yraz przekonaniu, że n a jb a rd z ie j postępow ym k ieru n k iem a rty sty c z n y m w ty m czasie, w y n ik ający m logicznie z po p rzed nich etapów ew olucji sztuki, b y ła złagodzona postać form izm u — o rie n tac ja rep re z en to w a n a w lata ch dw u dziesty ch przez w ielu a rty stó w m łodego pokolenia, w ty m m łodszych członków „ Ś w itu ”. Z daniem au to ra, w łaśnie ich m ala rstw o stanow iło

24 Głos Poranny 1922, nr 134. 25 Przegląd Poranny 1923, nr 143.

(12)

w łaściw ą k o n ty n u a c ję a w a n g a rd y początku X X w ieku, gdyż przezw y­ ciężając „ sk ra jn o śc i” now ych k ieru n k ó w nie pow róciło do „należącego

ju ż do przeszłości” im presjonizm u, lecz stw o rzy ło now ą jakość: u ję tą w ry g o ry kom pozycyjne form ę o brazu będącą e k sp resją psychiki a rty ­ sty. T akie pojm ow anie w łasn ej sztu k i nieobce było sam ym arty stom . Lam pisał w 1927 roku:

„Sztuka w sw ych dalszych poszukiwaniach wraca znów do form, godzących się na odtwarzanie natury, podkreślając rów nocześnie mocno zdobycze z zakresu kom pozycji i konstrukcji form y” 2S.

Zaś B a rte l w spom inał:

„Pozostałem do tej pory w ierny realistycznym założeniom, w yniesionym z okre­ su studiów. W zbogaciłem jedynie swój w arsztat o odkrycia różnych nowych kie­ runków: najbardziej chyba kubizm i konstruktyw izm okazał się przydatnym'’ 27. P rześled zim y obecnie recepcję p rasow ą w y staw gru po w ych „ Ś w itu ”, w św ietle w ypow iedzi k ry ty k ó w re k o n stru u ją c y c h o rien tację grupy. „ Ś w it” w przeciągu p a ru la t swego istn ien ia w y stąp ił z dziesięciom a m a­

n ife sta c ja m i grupow ym i. Sześć w y sta w odbyło się w P oznaniu (1921, 1922, 1923 — w p aw ilonie „ Ś w itu ” , 1924, 1925, 1926 — w lokalu TPSP), dw ie w e Lw ow ie (1921 — Szkoła P rzem ysłow a, 1925 — TPSP), i po jed­ nej: w W arszaw ie (1923 — TZSP) i w Łodzi (1927 — M iejska G aleria Sztuki).

P ie rw sz a w y staw a s ta ła się okazją do pow szechnego w śród recenzen­ tów k o n sta to w a n ia b ra k u w spólnej o rie n tac ji a rty sty c z n e j grupy. T ru- chim :

„Eksponaty tej w ystaw y obejmują całą różnorodność kierunków od im presjo­ nizmu Bartla do prym ityw izm u Roguskiego” 2S.

D robnik:

„Sama w ystaw a (. . . ) nie jest bynajm niej jednolita co do kierunków sztuki, którym hołdują poszczególni artyści” 2#.

Noskowski:

„Są prace nie tylko dojrzałe, ale „spokojne”, niezdolne zastraszyć nawet w y- chowańca landszaftów i scen rodzajowych, są kapitalne rozwichrzenia Pautscha, są nawet kom prom isowe kubizm y” 3<).

26 W. L a m , Rozważania o sztuce, Poznań 1927. 27 Express Poznański 1960, nr 159.

28 przegląd Poranny 1921, nr 33. 28 Kurier Poznański 1921, nr 122. 30 Świat 1921, nr 41.

(13)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ S W I T ” 143

P o jaw ił się też od ra z u podział n a lew icę (czyli w ro zu m ien iu ówczes­ n ym k ieru n k i zdradzające w p ły w a w a n g a rd y początku X X w ieku) i p ra ­ wicę (czyli w ro zu m ien iu ów czesnym k ie ru n k i zachow aw cze, k o n ty n u ­ ujące X IX -w ieczny im p resjon izm i realizm ) ,,Ś w itu ” . Np. R o lle r pisał: „E lster, Roguski, W roniecki, re p re z e n tu ją (. ..) s k ra jn ą lew icę »Sw itu«. M ówić o nich nie m ożna, nie p o ru szając całego szeregu k w e stii p o d sta­ wow ych, dotyczących o statn ich k ieru n k ó w s z tu k i” 31. T. K orzew ski, k ry ­ ty k o n a jb a rd zie j k o n se rw aty w n y m guście, pom inął m ilczeniem Rogus- kiego, o E lsterze i W ronieckim m ając do pow iedzenia niew iele i to r a ­ czej niepochlebnie:

„Rysunki W ronieckiego traktowane są dość pobieżnie, lekcew ażąco. Brak kon­ trastu św iateł i cieni. Te słonie w Zoologu na pew no nie poznałyby sw ego por­ tretu” 32.

P ierw szą w y staw ę przeniesiono n a jesien i 1921 ro k u do Lw ow a. W ła­ dysław Kozicki pisał o niej, że „p rzede w szy stkim B artel, E lste r i Ro­ guski, n ad esłali byli (. . .) prace, św iadczące bądź to o talencie, bądź też o znacznej k u ltu rz e a rty s ty c z n e j” 33. W yróżnił on zatem E lste ra i Ro- guskiego zaliczonych w P ozn an iu do „lew icy” gru p y , aby w ty m s a ­ m ym a rty k u le nazw ać fo rm izm „ ty fu se m ”. B ardzo n eg aty w n ie ocenia­ jąc obrazy z lw ow skiej w y staw y fo rm istów (grudzień 1921 r.), w itał z zadow oleniem ew olucję tw órczości Z bigniew a P ronaszki, w k tó re j nie

„już jednak śladu tego wynaturzonego pragnienia w yw rócenia całego świata pojęć malarskich do góry nogami, tego uporczywego staw ania na głow ie (...), sło­ w em tych w szystkich dzieciństw (...), którym i (.. .) pp. C hwistek, C zyżewski, W in­ kler i inni (...) usiłują zm usić w idza do szerokiego otwierania gęby” 33.

Z ty ch sam ych powodów , z k tó ry c h chw alony był Pronaszko, zostali rów nież zaakceptow ani przez k o n serw aty w n eg o k ry ty k a „lew icow i” „Sw itow cy”.

W podobnym duch u pisał o o rie n tac ji g ru p y S. T ru ch im z okazji d ru ­ giej w y staw y „ Ś w itu ” (Poznań, 1922). Ja k o je d y n y z k ry ty k ó w próbow ał określić w spólny „ k ie ru n e k ” g ru p y. Pisał:

„Jedni z artystów z lew ego skrzydła przesunęli się nieco na prawo, prawica znów na lewo. Nad całą w ystaw ą ciąży jakiś now y ogólny prąd, w ytw orzony przez artystów, zjawisko dla naszego przeindyw idualizow ania bardzo ciekawe, które może istotnie w krótkim czasie w ytw orzyć pew ien sw oisty kierunek, daleko w ię ­ cej na to miano zasługujący niż w szystkie formizm y krakow skie” 34.

31 Dziennik Poznański 1921, nr 102. 32 Głos Poranny 1921, nr 135. 33 Słow o Polskie 1921, nr 488. 34 Przegląd Poranny 1922, nr 78.

(14)

In n i k ry ty c y osobno om aw iali dzieła poszczególnych arty stó w , w yróż­ n iając P au tsch a. C h a ra k te ry sty c zn e , że i T reter, i D robnik w podobny sposób pisali o n a jb a rd zie j „lew icow ym ” — Elsterze. T reter:

„Silna rytm ika lin ii w ystępuje w yraziście na jaw w doskonale skonstruowa­ nym obrazie E. E 1 s t e r a pt. Flisacy, gdzie prostymi w zasadzie środkami artysta osiągnął głęboką ekspresję ruchu. O sobliwym i efektam i dzięki odrębnie ujętej stro­ n ie form alnej odznaczają się także k w iaty i pejzaże E. Elstera” 35.

D robnik:

„Elster jest interesujący w e »Flisakach«. (. . . ) udała się tu artyście kompo­ zycja obrazu jako zwartej całości pomimo bardzo ostro zaakcentowanych kontra­ stów poszczególnych linii. Dobre także są „kw iaty”, a ze wszechm iar ciekawe są akw arelki (...). Artysta, wychodząc z założeń w m alarstwie nowoczesnym rozpow­ szechnionych i n iestety bardzo często nadużyw anych posiada jednak w łasny w o­ bec nich punkt widzenia, co bardzo dodatnio odbija się na jego dziełach” 30.

N atom iast o b razy E lstera n ie b y ły do zaakceptow ania dla konserw a­ tyw nego k ry ty k a J a n u sz a K aw eckiego:

„Co innego prace Elstera! Te w praw iają w zakłopotanie: Co do pana Elstera, to — uw aga nie moja, lecz jednego ze zw iedzających w ystaw ę (. . . ) — można by pod każdą n ieledw ie położyć stem pel »bez tytułu«. W spomniany m usiał np. kilka­ krotnie zajrzeć do katalogu, by uprzytomnić sobie, że praca 21 jest «Motywem z Krościenka«” 37.

To, co było sztuk ą „śro d k a” dla u m iarkow any ch w poglądach k r y ty ­ ków p oznańskich i w arszaw skich, stanow iło „n iezrozum ialstw o” dla ty p o ­ wego odbiorcy inteligenckiego w Poznaniu.

S ytu o w an ie „ Ś w itu ” w obręb ie sz tu k i „śro d k a” — już nie a w a n g a r­ dow ej, ale jeszcze nie zachow aw czej — w ystąpiło z całą mocą w recen ­ zjach M ieczysław a W allisa i J a n a Żyznow skiego z w y staw y w Zachęcie, n a w iosnę 1923 roku. W allis pisał m. in., że:

„w ystaw y »Rytmu« i »Switu« stanow iły niejako rew ię umiarkowanej opozycji przeciw im presjonizm ow i i naturalizm ow i w Polsce (opozycja radykalna, formizm i futuryzm , zostały poza naw iasem tych w ystaw )” 38.

Żyznow ski zaś dodaw ał:

„Dalecy od ekscesów m alarskich i w ynalazków nowych, przem ijających efek ­ tów, każdy z nich dał pracę zwartą i skończoną” 3i.

O baj w yró żn iali m łodszych członków „ Ś w itu ”, zwłaszcza Lam a i Ro-85 Tygodnik Ilustrow any 1922, nr 20.

88 Kurier Poznański 1922, nr 74. 87 Głos Poranny 1922, nr 94.

88 Przegląd W arszawski t. IV, 1923, nr 25; Por. Robotnik 1923, nr 100. 88 Pani 1923 nr 4 - 5.

(15)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ Ś W I T ” 145

guskiego, zw racając uw agę na w y ra ź n ą w ich p racach recepcję a w a n g a r­ dy początku X X w ieku. Np. W allis pisał o Lam ie:

„|(. ..) w »Charonie« w ybujałe długonogie postacie w yw odzą się od odpowied­ nich postaci Cezanne’a; w pejzażach rozparcelowanie powierzchni na figury pla- nimetryczne, stylizacje barwne i w yw ołany przez nie efekt niesam ow itości opiera się o prace ekspresjonistów niem ieckich ( .. .) ”.

Na końcu k ry ty k dodaw ał dla pełności obrazu:

„A jak na w ystaw ie »Rytmu« im presjonizm m iał sw ego przedstaw iciela w oso­ bie p. Pruszkowskiego, tak na w ystaw ie »Switu« reprezentowali go pp. K. Plater- -Zyberk i Stanisław B ohusz-Siestrzeńcew icz”.

W łaśnie prace ty ch o statn ich w yróżnił — jako jed y n e godne uzn an ia — recenzen t „G azety W arszaw skiej”, S tefan Popow ski, zw iązany z kon­ se rw aty w n y m środow iskiem w arszaw sk iej Zachęty. Pisał:

„Lecz prócz Zyberk-Platera i Siestrzeńcew icza, którzy jak P iłat w Credo znaj­ dują się na tej w ystaw ie, jakiż poza tym obraz na tej w ystaw ie jest ow ym dzie­ łem , co by miało cechy dobrych poczynań. (. . . ) Czyż krajobrazy Mrozińskiego mają jakie ślady kultury artystycznej, w ytw orzonej tradycją Szerm entowskich, Gerso­ nów i Chełmońskich? (. . . ) Ze W ładysław Roguski błąka się i nie wie, co chce w y ­ razić, dość spojrzeć na twarze w obrazie (. . . ) każda (. . . ) jest jakgdyby ręką innego człow ieka wykonana (...). Nie w iele w ięcej można powiedzieć o obrazach W ładysława Lama, a Erwin Elster posiłkuje się jakim iś zupełnie obcymi wzora­ mi, które zresztą wzorami dobrego sm aku nie są” 40.

K ry te riu m rodzim ości sztu k i służyło tem u k ry ty k o w i do d y sk re d y ta cji w szystkiego, co w n ajm n iejszy m choćby sto p n iu zdradzało w pływ a w a n ­ g ard y początku X X w ieku.

W m iesiąc później odbyła się w P ozn an iu k olejna w y sta w a grupy. W ładysław T atarkiew icz, w y ró żniając Roguskiego, zastan aw iał się nad recepcją społeczną n a jb a rd zie j postępow ych fo rm aln ie p rac E lste ra i L a ­ ma. Pisał:

„Elster w ystaw ił tylko drobne rzeczy pejzażowe, ale i te dają św iadectw o ta­ lentowi. Jest rzeczą w ątpliw ą, aby jego, a także Lama, próby rozbicia rzeczyw i­ stości na prostsze bryły znalazły uznanie u szerszej publiczności ( ...) ” 41.

„Lew icow ość” części członków „ Ś w itu ” fu n kcjo n o w ała ciągle w św ia­ domości odbiorców, co m usiało prow adzić do pew nego napięcia m iędzy propozycjam i ty ch a rty stó w a pow szechnym i oczekiw aniam i publiczności. Dlatego też w ro k później (1924) k ry ty c y p rzy c h y ln i g ru p ie — tac y jak T ruchim czy B ocheński -— om ów ienie tw órczości członków g ru p y p oprze­ dzili w yjaśnieniem , na czym polega „now a sz tu k a ” i ja k należy, w zw

ią-04 Gazeta Warszawska 1903, nr 106. 41 Kurier Poznański 1923, nr 120. 10 A rtiu m Q uaestiones

(16)

zku z tym , postrzegać p race m łodszej części „ Ś w itu ”. P oglądy Bocheń­ skiego nie ró żn iły się zasadniczo od znanej n am już teo rii „now ej sztu k i” S te fa n a T ruchim a. P isał on:

„Przeciwko (.. .) słabym stronom im presjonizm u w ystąpiła usprawiedliwiona opozycja, zrodzona we Francji (...). Zam ierzenia te (.. .) w m iejsce przypadkowego układu domagały się mocnej konstrukcji obrazu, zam iast plamy, formy krystal, przejrzystej, zam iast podpatrywania i realistycznego naśladowania zjawisk natury staw iały jako cel głów ny piękno utworu sztuki (...). Należało te kw estie wyjaśnić, gdyż pod znakiem nowych haseł rzetelnie pracuje (.. .) w iększość artystów, zgrupo­ wanych w »Swicie« (...). Pośród w ystaw ców »Switu« do awangardy zaliczyć moż­ na Elstera, Lama, Mrozińskiego, Roguskiego, ( ...) ” 42.

F u n k cjo n ow an ie g ru p y jako „ a w a n g a rd y ” na grun cie poznańskim znalazło sw ój w y ra z w polem iczn o -h u m o rystycznym a rty k u le „D om oro­ słego M alarza”, zam ieszczonym w „P rzeglądzie P o ra n n y m ”, w y k p iw ają- cym fachow e ko m p eten cje recen zen ta „ K u rie ra P oznańskiego” E dw arda Ligockiego. P isał on:

„(.. .) postanow ił p. Ligocki założyć w Poznaniu Szkołę Sztuk Pięknych (...). Kiedy z prośbą o przyjęcie zgłosiła się grupa »Swit«, p. Ligocki skrzywił sw oim rasowym noskiem i odmówił. — Nie chcę do mojej szkoły wprowadzać zarzewia bolszewizm u, idźcie sobie do »Zoologu«” 43.

Lew icow ość „ Ś w itu ” n ależy w idzieć w kontekście środow iska, w ja ­ kim przyszło m u egzystow ać. S te fa n ia Z ahorska, jeden z n a jb a rd zie j przen ik liw y ch k ry ty k ó w D w udziestolecia, zw róciła uw agę n a specyficz­ n y polski k o n se rw aty z m gustów , zastan aw iając się n a d recepcją „ R y tm u ”. Pisała:

„W tym życiu artystycznym polskim »Rytm« jest czynnikiem ważnym i zna­ miennym . Pom iędzy skrajną prawicą spóźnionych im presjonistów i lew icow ą aw an­ gardą w rodzaju »Bloku«, »Rytm« zajm uje m iejsce pośrednie, jest tym centrum parlam entarnym , którem u odpowiada w e Francji najliczniejsza tam obecnie gru­ pa klasyków . Z tą tylko różnicą, że stosunek społeczeństw a do tych kierunków układa się w e Francji norm alniej: »klasycy« — tak jak to naturalnie w ynika z ich centrowego położenia — mają w e Francji najszersze uznanie i najbardziej odpo­ wiadają »w oli artystycznej« ogółu; w stosunku do naszej publiczności nabiera na­ sze centrum artystyczne pew nego zabarwienia lew icow ego, tłum aczącego się chyba tylko powolnym tem pem rozwojow ym naszego społeczeństw a w sprawach arty­ stycznych” 44

Jeżeli „ Ś w it”, w pierw szy ch lata ch swego istnienia, posiadał w P o zn a­ n iu sta tu s u g rupo w an ia aw angardow ego, to fa k t ten tłum aczy znaczny ko n serw atyzm gustów m iejscow ego środow iska, dla którego b arierę nie

42 Kurier Poznański 1924, nr 105. 43 Przegląd Poranny 1925, nr 32.

(17)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ Ś W I T ” 147

do przekroczenia stano w iła ju ż sztu k a polskich form istów . W recen zjach z poznańskich w y staw form istów (1919, 1921) k ry ty c y daw ali w y raz sw ej dezaprobacie dla ich m alarstw a. J e rz y K oller:

„Są rzeczy, których nigdy nie pojmę — w yznaję to szczerze — do nich należy np. usiłow anie oddania ruchu w kolejnym jego następstw ie za pomocą sztuki n ie­ ruchom ej” 45.

J e rz y D robnik:

„Twierdzę więc: Czysto form alne piękno nie istnieje, bowiem w tedy najpięk­ niejszą rzeczą byłaby figura geometryczna. Nie istnieje też wartość estetyczna linii, koła i w ogóle kształtu jako takiego, bez odniesienia do czegokolw iek”. I da­ lej : (. . . ) dowolne zupełnie kształtow anie bez oparcia się o naturę doprowadzić m usi koniecznie do chaosu. Bo gdzież byłoby w ów czas kryterium piękna?” 46.

Tadeusz K orzew ski:

„ (...) »Szermierka« i »Pojedynek« Chwistka. — Na m iłość Boską! I to ma być

artyzm? Toż ten człow iek ma cztery nogi i cylinder i nic więcej, a te tane smugi

i kreski wyglądają tak, jakby je pies zrobił ogonem, zamaczanym przez psotę w farbie” 47

W św ietle p rzytoczonych poglądów zrozum iałe s ta je się zaklasyfiko ­ w anie sztuk i m łodszych „św itow ców ” jak o „lew icy” a rty sty c z n e j, z tym , że dw aj p ierw si k ry ty c y zaakceptow ali ową złagodzoną postać form izm u rep rezen to w an ą przez ty ch a rty stó w , n a to m ia st recenzenci „G łosu P o ­ ran n e g o ” — K orzew ski i K aw ecki — n ig d y nie oswoili się z p odobnym i „ ek sp e ry m e n tam i”.

Rok 1925 przyniósł isto tn ą zm ianę w p raso w ej recep cji o rie n tac ji g ru ­ py. Znaczna część recen zen tów przy sw o iła sobie ju ż pogląd, że w iodącym k ieru n k iem w m ala rstw ie eu ro p ejsk im s ta ł się „now y k lasycyzm ”. O d­ tąd o rien tację „ Ś w itu ” sytu o w an o pow szechnie w szerszym kontekście „klasy cyzacji” sztuk i w Polsce. „G azeta P o ra n n a ” (Lwów, 1925) pisała:

„Prace »Switu« (. . . ) zaciekawiają tym bardziej, że w iele z nich reprezentuje panujący dziś w Europie kierunek ekspresjonizm , który przetwarza się w k lasy­ cyzm” 48.

P oznańscy recenzenci k onstato w ali „dojrzałość a rty s ty c z n ą ” członków grupy. A. H. w „D zienniku P o zn ań sk im ” d ostrzegał ew olucję „p o e ty k i” „ Ś w itu ” :

„Od chw ili powstania grupa przeszła pew ne w ew nętrzne przemiany. Bujny temperament, buńczuczne spojrzenie, sztandar sztuki dumnie w zniesiony — taki

45 Dziennik Poznański 1921, nr 131. 45 Kurier Poznański 1919, nr 298 - 300. 47 Głos Poranny 1921, nr 135.

48 Gazeta Poranna 1925, nr 7415. !•*

(18)

148

był początek grupy. (. . . ) Dziś tem peram ent mocną u jęty dłonią, oko zgłębione w dociekaniach tajem nic sztuki, krystalizacja pew nych talentów ( ...) ” 49.

K azim ierz M eyer („K u rier P o zn ań sk i”) był podobnego zdania: „I dla nich (tzn. ’’św itow ców ” — przyp. M.B.) m inęły już dni »der Sturm - und Drangperiode«. W ystawa »Switu«, jak posąg św ieci m onumentalny. Spokojnie św iadczy czynem w ybitnym i skupieniem o dojrzałości artystycznej w ystaw iają­ cych” 50.

Tom. w „W id n o k ręg u ”, c h a ra k te ry z u ją c obrazy Lam a jako św iade­ ctw o przezw yciężania „ sk rajn o ści”, pisał:

„Są to twory dojrzałego talentu, popartego ogromem rzetelnej pracy, wyniki długich i żm udnych poszukiwań po bezdrożach ekspresjonizm ów, kubizmów, nihi- lizm ów za w łasną formą i stylem . K ierunek jaki obrał Lam, można nazwać now o­ czesnym klasycyzm em , dążącym przede w szystkim ku doskonałości formy, ku pre­ cyzyjności kompozycji. Jest to jakby reakcja przeciwko wygasającem u im presjo­ nizm owi, który kompozycji prawie zupełnie nie uznawał, poświęcając ją dla barwy, przeciw rozhukanemu w bezm yślności »futuryzmowi« itp.” 51

W ro k później w recen zji z o statn iej poznańskiej w y sta w y g ru py (TPSP, 1926) k ry ty k „ K u rie ra P oznańskiego” — „O strow ąż”, k o n stato ­ wał:

„Po szaleństw ie futuryzm ów i ekspresjonizm ów (.. .) nawróciła sztuka nowa — do klasycyzm u. Pom nik Lubelskiego to neoklasycyzm; to stylizacja rozumna i ce­ low a, przezwyciężająca naturalizm ”.

O jak zw ykle n a jb a rd zie j postępow ym form alnie E lsterze pisał po­ chlebnie:

„Elstera zawsze charakteryzowało zw ięzłe, lapidarne ujęcie pejzażu. Obecnie to ciało otrzymało ducha. Poprzez konstrukcję zaczyna przeglądać konkretność przeży­ cia w obec uroku danego konkretnego krajobrazu” 52.

W ładysław Lam , k tó ry pod koniec 1925 ro k u został członkiem „ P la ­ s ty k i”, zam ieścił w „D zienniku P o z n a ń sk im ” recenzję z w y staw y swych n ied a w n y ch kolegów . On rów nież, um ieścił o rien tację g ru p y w k o n tek ­ ście n ajnow szych p rąd ó w eu ropejskich. W yróżniał zwłaszcza E lstera, p i­ sząc:

„Elster, artysta nieprzeciętnej m iary (...). Figury geometryczne powstające ze śm iałych uogólnień kształtów realnych powtarzają się z bezwzględną konsekwen­ cją, tworząc całości rytm iczne”. I konkludował: „Wyraźny i dodatni tu w pływ sztu­ ki nie francuskiej lecz w spółczesnego Paryża! (tę ostatnią tworzy cały kulturalny św iat i nie jest ona m onopolem żadnego z narodów)” 53.

49 D ziennik Poznański 1925, nr 126. 50 Kurier Poznański 1925, nr 141. 51 Widnokręg 1926, nr 1.

52 Kurier Poznański 1926, nr 204. 58 Dziennik Poznański 1926, nr 98.

(19)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ S W I T ” 149

P ow yższy przegląd recep cji w y staw „ Ś w itu ” ukazuje, jak ew oluow ała rek o n stru o w an a przez k ry ty k ó w o rie n tac ja grupy, jakie było jej m iejsce w śród aktu aln ie fu n k cjo n u jący ch „p o e ty k ” . Na ten chronologiczny obraz n ak ład a się czynnik p rzestrzenn eg o zróżnicow ania recep cji na poznańską i pozapoznańską, m o d y fikujący w znacznym sto p n iu re k o n stru k c ję o rien ­ tac ji grupy.

W sam ym P o zn aniu w yróżnić m ożna zasadniczo trz y ty p y odbioru. S. T ruchim , zw iązany ze „Ś w item ”, i szerzej, należący do środow iska niezależnej inteligencji, był eksp on entem jej poglądów , częściowo zaś w y­ pow iadał prześw iadczenia sam ych a rty stó w . Jego recenzje, zaw sze po­ chlebne, aprobow ały tw órczość m łodszych członków grupy, tra k tu ją c ich jako jedy ny ch w P ozn an iu re p re z e n ta n tó w „now ej sz tu k i”. Recenzenci „D ziennika Poznańskiego” i „ K u rie ra P o znańskiego” , gazet o odm ien­ nym obliczu politycznym , jed n a k ad reso w an y ch do podobnej pod w zglę­ dem so cjalnym publiczności, o db ierali „ Ś w it” z pozycji niezależnego i obiektyw nego obserw ato ra, któ reg o zadaniem było kom entow anie w szy­ stkich w y d arzeń a rty sty c z n y c h i n ak łan ian ie czytelników do u działu w w ystaw ach. S tąd odbiór „ Ś w itu ” m odyfik ow an y był przez s ta tu s g ru p y — tej „najpo w ażniejszej organ izacji a rty sty c z n e j w m ieście”, co sp ra ­ wiało, że p rzy ogólnie p o zy tyw n ym tonie rec e n z ji łagodzono zw ykle w y ­ m ow ę „lew icow ych” ten d e n c ji w grupie. W reszcie bard ziej p o p u la rn y „Głos P o ra n n y ” s ta ra ł się kłaść nacisk n a tra d y c y jn ą orien tację „ Ś w itu ”, dyskw alifik u jąc „ e k sp e ry m e n ty ”.

Poza P o znaniem o „Ś w icie” pisali n a jp o w a żn ie jsi k ry ty c y w Polsce. W szyscy oni, o poglądach b y n a jm n ie j nie lew icow ych, raczej u m ia rk o ­ w anych (T reter, W allis, Żyznow ski) czy n a w e t k o n se rw aty w n y c h (Ko­ zicki), zgodni byli co do „ a n ty n a tu ra liz m u ” g ru p y oraz jej cen trow ej po­ zycji m iędzy sk ra jn ą a w an g ard ą (futuryzm , form izm , k o n stru k ty w izm ) i sk ra jn ą konserw ą (im p resjo n izm , natu ralizm ).

W w y pad k u o statniej w yróżnionej w yżej fu n k cji ekspansyw n o-ob ro n- nej „ Ś w itu ” chodzi o opisanie ty ch d ziałań grup y, k tó re obliczone były na osiągnięcie społecznego p restiżu , i — w re z u lta c ie — o usy tu o w an ie jej „w obiegach k o n k u ren c y jn y ch i d y sk ry m in ac y jn y ch ” 54.

Ekspansyw ność „ Ś w itu ” skiero w ana była głów nie na środow isko po­ znańskie, co stanow iło p ro stą k o n sekw encję lokalnego c h a ra k te ru grupy. Jak o in sty tu cja fu n k cjo n u jąca w P o znan iu i d efin iu jąca swe cele w sto­ sunku do zastanego u k ład u życia arty sty czn eg o w mieście, była szczegól­ nie zaintereso w ana w osiągnięciu najw yższego p restiż u w śród m iejsco­ w ych in sty tu c ji arty sty czn y ch . Sam a nazw a g ru p y — „ Ś w it” — pełniła fu nk cję ekspansyw ną. „ Ś w it” bow iem to w dom yśle „św it sztu k i p ozn ań­

(20)

s k ie j”, g ru p a m ianow ała się pierw szą na jało w ym arty sty c z n ie gruncie poznańskim re p re z e n ta n tk ą p raw d ziw ej sztuki, k tó re j zadaniem jest pod­ niesienie poziom u estetycznego poznańskich w y staw i m iejscow ej p u b ­ liczności. Teza ta, skiero w ana przeciw ko m iejscow em u środow isku z To­ w arzy stw em P rzy jació ł S ztu k P ięk n y ch n a czele, spotkała się z ostrym sprzeciw em Jerzeg o K ollera, jak m ożna sądzić, rzecznika obrażonych po­ znań sk ich „ sfe r” a rty sty czn y ch . P isał on:

„Trudno bardzo będzie w m ów ić w publiczność naszą, że przed »Switem« w Po­ znaniu nie było sztuki i artystów , że otwarty wczoraj pokaz jest «pierwszą na mo­ dłę europejską wystawą», jaką m iasto nasze widziało. Tak nie jest. (.. .) Poznań nie jest tą dziką puszczą, w której dopiero siekiera przybyszów musi w yrębyw ać pier­ w sze ścieżki dla kultury i artyzmu!” B5.

Obok opozycji wobec zastanego u k ład u k u ltu r y a rty sty c z n e j (niski poziom, zachow aw cza „p o e ty k a ”, h e rm e ty z m m iejscow ych instytucji), d ru ­

gą, jak ą sform uło w ali członkow ie g ru p y w m om encie in au g u ra cji salonu sprzedaży, b yła opozycja wobec h a n d la rz y sztuką. W itold N oskow ski opi­ syw ał ironicznie „w o jn ę” , jak ą w yd ał g rup ie pew ien a n ty k w ariu sz:

„»Kunsthandel« w Poznaniu robi św ietne interesy. I nie lubi, jak mu je psuć. Salon sprzedażny »Switu« pozwala nabywać sztukę z pierwszej ręki, z pom inię­ ciem pośredniką. Jest kooperatywą producentów — nic dziwnego, że pośrednikom się nie podoba. Pod salonem »Switu« handlarz handluje zam alowanym płótnem (...). Po otwarciu tego Salonu w yk leił sobie okna ogłoszeniami, jakie pozamiesz- czał w pismach przeciw »Switowi«. Za to, że nieznośna kooperatywa obrała sobie siedzibę w tym sam ym domu, co on ze sw oim sklepem ( ...) ” 58.

Jed n o z ogłoszeń brzm iało:

„23 maja urządzam w ystaw ę 40 oryginałów Pautscha. Baczyć proszę na moją w ystaw ę na parterze, gdyż z w ystaw ą znajdującą się w tym sam ym domu, nie mam nic w spólnego’’ 57.

H u m o ry sty czn y reflek s całej „ a fe ry ” znalazł się w ru b ry c e „R oślinki” (R om ana W ilkanow icza) w „P rzegląd zie P o ra n n y m ” :

,,Grono fanatyków będących w cichym porozumieniu z antykw ą Andrzejewskim podstępnym szturm em opanowało w ystaw ę »Świtu«. N ieszczęśliw ych jeńców osadzo­ no w Ogrodzie Zoologicznym, gdzie w ym ierają m asowo na zołzy z powodu lichego odżywiania (ponieważ koniny nie chcą jeść, a dyrektor Celkowski tłustego ludzkiego m ięsa nie posiada!)” 58.

D ecydując się na przen iesien ie głów nej „ w y sta w y ” g ru p y do paw ilonu w O grodzie Zoologicznym, „ S w it” m u siał się liczyć z isto tn ą b a rie rą do

55 Dziennik Poznański 1921, nr 102. 58 Św iat 1921, nr 41.

57 Kurier Poznański 1921, nr 115. ss przegląd Poranny 1921, nr 30.

(21)

G R U P A A R T Y S T Ó W P L A S T Y K Ó W „ Ś W I T ” 151

przezw yciężenia -— b a rie rą p rzestrzen i. O gród Zoologiczny leżał bow iem na uboczu głównego ,,tra k tu k u ltu ra ln e g o ” m iasta S9. W zw iązku z tym pisał w 1921 rok u W. Noskowski:

„Wprawdzie Poznaniacy żalą się czasem, iż w ystaw a jest »tak daleko za mia- stem« (mniej w ięcej kwadrans piechotką od Rynku), ale pielgrzym ują chętnie do białego pawilonu, gdzie w idzi się ciekawe rzeczy. »Swit« stanowczo zw yciężył prze­ strzeń” 60.

Sam i arty ści s ta ra li się jak n a jb a rd zie j u łatw ić dostęp do sw ej sie­ dziby. W zw iązku z R au tem K lu b u „ Ś w itu ” donosili:

„Klub posiada obszerne w łasne lokale (...). Celem uniknięcia konieczności prze­ chodzenia przez Ogród Zoologiczny, co zwłaszcza w czasie niepogody nie było wy» godne, urządzono osobne w ejście wprost od ulicy B ukow skiej” 6t.

W jed n y m ty lko okresie położenie p aw ilo n u stanow iło a tu t dla gru p y, m ianow icie w m a ju każdego roku, podczas trw a n ia T argów Poznańskich. W ykorzystyw ano to, org an izując zw ykle w ty m czasie w y sta w y grupow e.

Od początku istn ien ia „ Ś w it” b ra ł udział w sp e k ta k u la rn y c h akcjach, szeroko rek lam o w an ych w prasie, m ający ch p rzyczynić się do uzysk ania przez grupę w ysokiego p re stiż u społecznego (np. „akcja na G órny Ś ląsk ”, I. O rien ta cy jn a w y staw a ceram iczna, I. W szechpolska W ystaw a F o tog rafii „Ś w iatłocień” , Pokaz C hryzantem ów , „ P ro te s t A rty stó w G ra fik ó w ” — 1922, bojkot Z achęty w 1924 r. i in.). Zabiegi ekspansyw n e „ Ś w itu ” p rz e ­ ciw działać m iały obojętności publiczności i „sfer m iejsk ich ” w stosun k u do grupy. Ju ż w 1922 ro k u pisał M. T re te r, że w pływ w ychow aw czy in i­ cja ty w „ Ś w itu ” m ógłby być

„bez porównania głębszy, silniejszy (.. .), gdyby prowincjonalni m ąciciele wody, nie utrudniali tej grupie artystów spełniania tak szczytnych celów ” 53.

S. T ruchim w 1923 roku, na zakończenie czteroodcinkow ej recenzji, najobszerniejszej jaka kiedykolw iek pośw ięcona została grupie, zauw ażał:

„Ze sm utkiem natom iast stwierdzić należy m inim alne wprost zainteresow anie się jej (tzn. grupy »Swit« — przyp, M.B.) w ysiłk am i społeczeństw a i władz. Na verni- sage’u poza artystam i znalazło się 8 (ośmiu) widzów. Władze rządowe i komunalne nie zjaw iły się. Z zaproszonych przybył tylko P. K onsul czeski” 63.

W dw a lata później K. M eyer zauw ażał podobnie:

„Publiczność poznańska stanowczo krzyw dzi artystów, nie interesując się nimi więcej; Nie obniża wartości obrazów absolutnie moment, że poznańczycy korzystają

59 Zob. K, D m i t r u k , op. cit., s. 251. 60 Świat, 1921, nr 41.

61 Kurier Poznański 1922, nr 282. 82 Tygodnik Ilustrow any 1922, nr 20. 63 przegląd Poranny 1923, nr 147.

Cytaty

Powiązane dokumenty

In conjunction with local motion, extension (matter, space) would explain all natural even ts.27 The same approach was also applied to the parts o f nature,

O ile jednak prace stworzone przez artystów węgierskich mają wyraźnie funkcję podwójną – zarazem próby przezwyciężania tych sił i próby skonfron- towania się z nimi za

Obmywałem się, ubierałem, po czym szedłem do kuchni, gdzie babka, która także wstawała rano, aby przygotować śniadanie dla domowników, dawała mi szklankę herbaty z

ten ostatni fakt również bardzo utrudniał wybór określo- nych sesji grup roboczych, gdyż nie było możliwe do przewidzenia, czy wystąpienie, którego chciało się

W programie znalazły się również filmy z czterech kra- jów, które trudno przyporządkować do którejś z tych dwóch grup 14 – mam na myśli Maroko (Krwawe gody /Noces de

The first-place teams in each league play each other in the World Series. Uzupełnij zdania właściwym przedimkiem a, the lub wpisz X jeśli przedimek

Prace wielu z nich są zwyczajnie niejasne i trudne (choćby Dociekania Wittgensteina, Empiricism and the Philosophy of Mind Sellarsa czy prace G.E.M. Z kolei