Cena pjeiyieaeg® m u tn . wras a dodatkiem BMsyesnym 60 nr.
ilustrowany miesięcznik muzyczny dla wszystkich
O R G A N SE KC JI M A N D O L IN O W E J S T O W A R Z Y S Z E N IA M I Ł O Ś N IK Ó W MUZYKI W O J. ŚLĄSK.
A d re s R edakcji i Admin.: Katow ice , S zkolna 7. :— : W y d aw c a : S to w . M iło śn ik ó w M uzyki Woj. Śl.
P re n u m . roczna Zł. 4.50, półrocz . 2.40, zag ra n ic ą roczn. 0,70 Dolar. K o n t o P K.O. K a to w ice Ns 302.326.
W y c h o d z i w p o ło w ie k a ż d e g o m ie sią ca p o d re d a k c ją F. Sachse go.
ROK III. KA TO W IC E , S T Y C Z E Ń - L U T Y 1935 ROK. Na 1 i 2
TREŚ Ć: O d w y d a w n i c t w a . — J a k ie j e s t p o c h o d z e n ie i n s t r u m e n t ó w m a n d o l i n o w y c h ? — Z p r z e m ó w ien ia in a u g u r a c y j n e g o p rzew . S to w . Mił. Mu z. Woj. Śl. na Z a w o d a c h O rk ie s tr M a n d o l in o w y c h w C h o rzo w ie. — O rk ie s tr a w sz k o le p o w s z e c h n e j. — Z a w o d y O rk ie s tr M a d o l in o w y c h . — P r z e g lą d p ra s y . — M i ę d z y n a r o d o w e z a w o d y m a n d o l. w e W ło s ze ch . D O D A T E K M U ZY C ZN Y : F. S a c h s e „Wiązanka t a ń c ó w ś l ą s k i c h ” .
DO CZYTELNIKÓW.
Znamienne są olbrzymie trudności z jakiemi walczy od począt ku s wego istnienia pierw sze i jed yn e polskie czasopismo muzyczne, poś wi ęc on e ruchowi mandolinowemu.
Znamienne tembardziej, iż nie wą t pimy, że inst rument y mandol i nowe, jako najbardziej dem okratyczne in
strumenty m uzyczne •— g dyby istnia
ła odnoś na statystyka — mogł yby się poszczycić większem rozpow szech
nieniem niż kt órykolwiek inny inst ru
ment muzyczny.
Skoro mimo to — t rud no jest utrzymać fachowe pismo poś wi ęc one muzyce mandol i nowej i gitarowej — wni osek stąd łatwo wysnuć, że po
ziom artystyczny i kulturalny w ięk
szości polskich zw olenników m an
dolin i gitar jest zbyt niski, by uświa
domić sobie, czem dla nich może być odp owi edni o pos t awi one czasopismo.
W uprzytomni eni u sobie t ego fak
tu odcz uwamy tembardzi ej ko n iecz
ność istnienia „Zespołu Mandolino- wego" i przyjmuj emy wydawnictwo
„ZM” do swych a ge nd organizacyj
nych.
Z chwilą o b e c n ą „ZM” przechodzi na wł asność i p o d zarząd Stowarzy
szenia Miłośników Muzyki Woj. Śląs
kiego.
J edn oc ześ ni e dzi ękuj emy dot ych
czasowym wyda wcom za ich t rudy podj ęt e w imię utrzymania przy ży
ciu tak p o tr z e bne go i pożyt ecznego pisma — a naszych sympat yków i czy
t elników prz epra sz amy za wszelkie dot ychcz as owe ni edopat rzeni a i nie- punkt ual ności administracyjne.
Str. 2 Z E S P Ó Ł MANDOLINOWY .Ns 1, 2
Temsame m „ZM” wchodzi w n o wą erę rozwoju. P r o s i my we ws zys t kich sprawach zwracać się i odnos i ć z całą ufnością do Pisma a dokładać będzi emy wszystkich sił, by zaufania nie zawieść i aby „ZM” stał się wy
kładnią dążeń pol ski ego świata man
dol i nowego.
Adre s Redakcji i , Administracji
„ZM” mieści się obecnie:
Katow ice, ul. Szkolna 7 Kont o P. K. O. p o zos t aj e jak dawniej
3 0 2 3 2 6
JA KIE JEST POCHODZENIE INSTRUMENTÓW MANDOLINOWYCH?
mieckiem p o ch od ze n i u inst rument ów mand ol inowych — lecz dla wyjaśnie
nia sprawy, której postawienie może czasami szkodzić ruchowi m a n d ol i no we mu oświ et l amy p r o bl em cytatami ze zwyczajnej encyklopedji.
Oto, co pisze o i ns t rument ach
„Wielka i l ustrowana encykl o pe d i a p o w s z e ch na ” wydawnictwa „ G u t e n b e r g a ”, Kraków:
G iła ra (hiszp. guitarra, włosk. chi- tara) i n st rument opat rz ony strunami, należący do i ns t rument ów lutniowych, których głos dob ywa się zap omoc ą szarpania strun. Pudło re zonans owe mniejsze niż u lutni i płaskie. Wzory gitary występują ju ż w starożytnym Egipcie; także i Grecy znali podobne, in s tru m en ty (nabla, pandura). P r zy puszczalnie j ednak dopi er o Maurowie, opanowaws zy Hiszpanję, przyczynili się do rozpowszechni eni a gitary w E- uropi e w ciągu X I V w. Strój dzisiej
szy gitary jest: E A d g h e, noto- W s poł eczeńst wi e naszem błąkają
się liczne przesądy tyczące muzyki mandolinowej. P rz e są d y te są t e m bardziej szkodliwe, że wygłaszają je czasami poważni skądinąd ludzie, b y
wa na w e t — i działacze społeczni i oświatowi.
J ed e n z tych przes ądów, to bajka o ni emieckiem p o ch o d z e n i u i ns t ru
m e nt ów mandol i nowych. Powt arz a się z zupełną ignorancj ą rzeczy bezkry
tycznie tę bajkę wówczas nawet, kie
dy Ni emcy —wiedzeni nacjonalistycz- nem zaślepieniem zwalczają muzykę mandol i nową jako obcą i nieodpowia- dającą duchowi germańskiemu.
Siewcy dykt eryj ek o niemieckiem pochodzeni u i ns t rument ów mandol i
nowych ośmieszają się, gdyż narażają się na zarzut, że niemają pojęcia o historji muzyki nawet w jej najpo- bieżniejszych zarysach.
. Ni emamy zamiaru pol emi zować z bajeczkami bez po dst a wnemi o nie-
Redakcj ę naczelną powi ei zamy p. Fel i ksowi Sachsemu.
Administracja przechodzi p o d za
rząd Stowarzyszenia.
Wierzymy, że o dt ąd byt „ZM”
zostaje ugrunt owa ny, i że ze st rony P. T. Czyt el ni ków nie będzie przy
czyn do ni ezadowolenia.
Zarząd Główny
Stowarzyszenia Miłośriiicóio M u zy k i Woj. S I
Ml i, 2 Z E S P Ó Ł MANDOLINOWY Śtr. 3
wany oktawę wyżej. Z a po mo c ą t. zw.
Capot as t o można strój podwyższyć.
Czt ery wyższe struny są jelitowe lub met al owe, dwie niższe zaś jedwabne, owinięte drucikiem. P r ó cz zwykłej gi
tary k o n st ru owa no inne rodzaje: Gui- tare d ’a mo ur ze smyczkiem, Arpeggio- ne czyli gitarę wi ol onczel ową, gitarę- lirę i t. d.
Lutnia (włosk. liuto, łac. t es t ud o) prastary instru m en t opat rzony s truna
mi jelitowemi, które wykonawca szar
pie p o dobn i e, jak przy gitarze, m a n dolinie, bandol i i t. p. Już n a g r o bow cach staroegipskich są w izerun
ki lutnistów. L u tn i a była ulubionym instrumentem Arabów, którzy przeszcze
pili ją do H iszp a n ji, Sycylji i Włoch płdn., a stąd rozeszła się około X I V w.
po całej Europie. .Od tą d stała się l ut nia i ns t ru ment em domowym, aż do w. XVIII, odkąd wyparły ją skrzypce i fortepian. Dziś zdobywa ona znowu p o p u l a r n o ś ć dzięki ś pi ewakom p r o dukuj ącym się przy wt órze lutni.
Dno r e zo nans owe lutni p o d o b n e jest do dna mandoliny; p i ę ć . par strun, biegnie nad gryfem opat rz onym pr o ż kami, a pięć strun b a s owyc h biegnie obok gryfu. Strój lutni często się zmieniał. Mniejszą odmi aną lutni b y ła Qui nt erna w XVI w. która miała tylko 4 pary strun, potem przekształci
ła się w gitarę o płaskiej budowie. Aże
by uzyskać większą dł ugość strun wydłużano szyjkę pon ad kołki;, zależ
nie od długości szyjki rozróżniano:
t eorby, archilutnie, chi t arrone i t. p.
Do gry na lutni posł ugiwano się o d r ę b n e m pi smem n ut owem czyli ta
bulaturą, złożoną z liter i cyfr, które oznaczały nie wys okoś ć dźwięków,
lecz odpowi edni chwyt na gryfie.
Istniały o d r ę b n e t abul at ury włoskie, francuskie, niemieckie. J ednym z naj
sławniejszych lutnistów był francuz Denis Gaultier w XVII w., u nas zaś Wa l e n t y Bakwark (Bekwark) z Sied
mi ogr od u i Woj ci ech Długoraj w d r u
giej połowie XVI w.
M a n d o l i n a (włosk.) instrument opat rzony strunami, należący do rodzi
n y lutni, wypukły, kształtu prz ekroj o
nej gruszki. Str uny szarpie się płytką zwaną pl ekt ronem. Neapol it ańska man
dolina ma 4 p o dw ó j n e s truny g di a t e3- Medj ol ańs ka (l ombardzka) ma 5 lub 6.
P odł ug dzieła J. Zutha „ P odr ę cz
nik lutni i g i t a r y ” — mandol i na jest for mą rozwoj ową lutni mandorowej (mały wymiar lutni).
Z powyższych danych widać, że początki po c ho dz eni a i nst rument ów mandol inowych sięgają najdawniej
szych kultur wschodni ch nar odó w — a przy ich r oz woj u współ pracował y wszystkie n ar o d y europejskie. Tak samo, jak wszystkie nar od y E ur o py przyswajały sobie inst rument y man
d ol inowe — choć tu i ówdzie zmie
nione w niekt órych szczegółach.
Śmiało zatem można powiedzieć, że i nst rument y m a ndo l in owe są równie dob r z e inst rument ami polskiemi jak i niemieckiemi. P o d o b n i e jak i instru
ment y smyczkowe i dęt e są ws pól nym wyt wore m pracy szerokiej rodzi
ny n a r odów i t rudno jest przyznać kt óremukol wi ek nar odowi ich au t o r
stwo, lub prawo do roszczenia sobie pretensji do ich unarodowienia, jak to wykażemy w dalszym ciągu niniej
szego artykuliku. (c. d. n.)
&ĘT
ZAPISUJCIE S IĘ DO ORGANIZACYJ MANDOLINOWYCH. ' " WŹESPÓŁ MANDOLINOWY M i , 2
Z przemówienia inauguracyjnego przewodniczącego Stow. Miłośni
ków Muzyki Woj, Śląsk, na Za
wodach Orkiestr Mandolinowych w dniu 9-go grudnia 1934 roku.
O s t a t n i e m i czasy daje się z a u w a ż y ć w kursie p o l s k i e g o r uc h u m u z y c z n e g o w y r a ź n y z w r o t w y t y c z n y c h w k i e r u n k u n a szarego człow ieka.
Ó w kur s k u d o ło w i z g o d n y jest z d u ch e m p e w n y c h zmian s p o ł e c z ny ch , jakie d o k o n y w u j ą się o d kilku lat na cał ym świecie.
Ru ch n as z przyjął za p u n k t wyjś cia swej dzi a
łalności i za zas adni cze zał ożeni e swej akcji o b j a w y s a m o rz ut n ie istniejącej a k t y w n o ś c i m u z ycznej n aj s z e r s z y c h sfer s p o ł e c z e ń s t w a , b e z w z g l ę d u n a ich war to ści ar ty st yc zn e.
N a c z e l n e m ha s łe m n a s z e m jest us zlac hetni anie i p o gł ę b i a n i e p r y m i t y w n y c h i n s t y k t ó w m u z y c z n y c h ludności.
W p e r s p e k t y w i e hi st or y cz ne j ku r s ku d oł owi oficjalnie u z n a n e g o p ol s k i e g o r uchu m u z y c z n e g o oraz n as z e dąże ni a o r g a n i z a c y j n e w y c h o dząc e od d oł u k u w y ż s z y m f o r m o m p r ak t yk i muz yc zne j — mu szą się w przyszłości s po tk ać . I w ó w c z a s d o p i e r o zaistnieją w a ru n ki , k t ó r e b y m o ż n a u znać za o d p o w i e d n i ą p o d w a l i n ę p o d b u d o w ę p ra wd zi we j , r zeczywistej, głębokiej i szczerej l ud ow ej polskiej k u l t u r y muzycznej . O w o s p o tk an i e się w y s i ł k ó w s p o ł e c z n o - a r t y s t y c z n y c h f a c h o w y c h c z y n n i k ó w p ol sk ie go ś w i a t a m u z y c z n e g o z n as zemi d ążeniami organiza- c y j n e m i — to naj bliższy et ap działalności S t o w a r zys zeni a M i ł o ś n i k ó w M u z y k i W o j e w ó d z t w a Śląs ki ego na przyszłość,
h
i , 2 2 S S P Ó Ł MANDOLINOWY ST. GŁOWANIAORKIESTRA W SZKOLE POWSZECHNEJ.
Dziwnem wy da waćby się mogło, iż pragnę porus z yć s prawę s t o s o wa nia muzyki inst rument al nej w szkole, na łamach czasopi sma, kt órego o d biorcami są równi eż i ni e- na uczyc i el e. ' Mam j ednak nadzieję, że niniejszy artykuł dot rze do kol. nauczycieli i d ro gą polemiki da możność wymi a
ny zapat rywań na powyższy temat.
Musi my przyznać, że o b e c ny sy
stem pracy naukowo-wychowawczej zbliża nas do ideału szkoły twórczej.
Aby ułatwić dziecku zdobycie wiedzy organizuj emy pracowni e prz yr odn i cze, fizyczne, sale r obó t ręcznych, st warzamy ogródki szkol ne i t. d.
Ws zystko to jest p ot rz e bn e i waż
ności tych urządzeń nikt kwestjono- wać nie będzie. W całokształcie wie
dzy, mającej st worzyć kulturę d u c h o wą dziecka, jest j ednakże odcinek, k t ó re m u za mało poś wi ęc amy uwagi, a jest nim kwestja umuzykalniania dzieci.
Na cze l ne m hasłem ob ec ne g o p r o gramu śpi ewu jest „ r oz ś pi ewa ni e ” młodzieży. W t ro s ce o należyty p o ziom śpi ewu w szkole mamy s pecjal ną godzinę, przeznaczoną na chór, rekrut ujący się z uczniów starszych klas. P r og ra m śpi ewu przewi duj e również istnienie orkiestr szkolnych, za wyjątkiem dętych. I t emu właśnie zagadnieniu pragnę poświęcić kilka słów.
Ciekawa byłaby statystyka, ile i jakich ze s poł ów orki est ral nych ist
nieje w szkołach powsz. na tereni e całego kraju? Jeżeli chodzi o jakość są to zapewne orkiestry smyczkowe,
kwartety skrzypcowe, mandol i nowe, ba, nawet minjaturki orkiestr s ymfo
nicznych, poza szeregiem n aj róż no
rodni ej szych zes połów i nst rument al nych. Jeżeli pr ogr am śpiewu wyklu
cza grę na i nst rument ach dętych, ze względu na wiek dziecka, jaki rodzaj z espołu był by naj odpowi edni ejs zy dla dziatwy szkół pows zechnych? Roz
pi ęt oś ć pal ców dziecka między 10—
14-ym rokiem życia nie pozwala na grę na kont rabasie, czy wiolonczeli.
P oz o s ta j ą więc kwart et y skrzypcowe i mandol i nowe. Zajmijmy się kolejno każdym z nich.
Kwart et y . skr zypcowe s t a r o w i p e wna ilość skrzypków, grających na 4 głosy. Daje to w efekcie pełną har- monj ę brzmienia, o tyle „ c zys tą”, je
żeli skrzypkowie nie grają fałszywie, co zależne jest od jakości słuchu muz. grających (a także dyrygenta) i techniki wyk onywa nego utworu. Gra na skrzypcach jest t rudna i mozolna, jednakowoż, nauczyciel śpiewu, p r o wadzący w swej szkole zespół s krzyp
cowy, dołoży starań, by taki zespół utrzymać, a przynajmniej zajmie się jednost kami wybitnie uzdolnionemi.
Ni eco odmi enni ej przedstawia się sprawa z e s poł ów mandolinowych.
Kwartet mandolinowy składa się z I i II mandoliny, mandol i i gitary. Przy s t op ni owem zwiększaniu liczby tych i ns t rument ów ot rzymamy zespół, o ta
kim, mni ej -wi ęcej składzie.
Mandol i ny 1 — 4 8 II - 2 5 - 6 ' Mand ol e — 1 lub 2 —3 i t. 0.
Gitary — 2 3 —4
Śtr. 6 Z E S P Ó Ł MANDOLINOWY N: 1, 2
Mandola ma nieco większe roz
miary, niż mandolina; strój t en sam, tylko niższy o oktawę. Mandol i ny 1, II i ma n d ol e dają razem trzygłos, co w oparci u o akompanj ame nt gitary stwarza całość, brzmiącą pełnie i efek
townie. Inst rument y te są tanie i t e c h nicznie łatwe do opanowania; gra się na nich z nut, pi sanych w kluczu wiolinowym. Zespół taki może grać z p o wodz eni em w marszu, na wy
cieczce. Dzieci uczą się szybko i w krótkim czasie widzą rezultaty swej pracy. Miarą zaś t ego niech będzie fakt, że zespół mandol inowy istnieją
cy w naszej szkole, już w drugi m r o ku istnienia brał udział w akademj ach organizowanych w szkołę i poza s zko
łą, wywołując zdziwienie o s ó b star
szych, że tak potrafią grać dzieci szkoły powszechnej.
Wk o ńc u nas unę ł oby się pytanie, czy dziecko i nt ere suj e się muzyką inst rument al ną? Mamy na to wiele dowod ów. Już w okresie wczes nego dzieciństwa, najchętniej gdy je nikt nie obs er wuj e, śpiewa przez długie chwile, akompanj uj ąc sobie ręką na stole, czy drzwiach, w takt nuco ne j melodji. U dzieci, zdradzających u mu zykalnienie, i nst rument muzyczny jest czemś „z ac z ar o wa ne m”. Wyst arczy przyjrzeć się zachowaniu dziecka gdy słyszy orki est rę grającą w takt mar sza. Zachwyt, przebijający się w bl as
ku oczu będzie dost at ecznym d o w o dem, jak dziecko re aguj e na muzykę.
Jakże wielką r adoś ć sprawi my mu przez możn oś ć uczestniczenia w ze s pole, kt óry nazwie z dumą: „nasza o rki es tr a ”.
Zawody Orkiestr Mandolinowych Stowarzyszenia Miłośników Muzyki Woj. Śl.
W niedzielę 9 b m. odbył y się w sali Do mu Lu d owe go w C h o r z o wie d or o c zn e Zawody Śląskich O r kiestr Mandol i nowych o mistrzostwo województwa.
W zawodach wzięło w t ym roku udział 9 naj l epszych orki est r przy udziale około 300 graczy.
W sądzie konkursowym zasiedli pp. prof. Z. Weininger, St. Przyst aś i kom. Szewczyk.
Orzeczenie sądu jest nast ępuj ące:
orkiestra im. Noniuszki z Wełnowca 342/ s pkt., orkiestra „ Ha l ka ” z Szo
pienic 34 pkt., orkiestra „1920” C h o rzów I 33 pkt., orkiestra „ S tr ze l ec”
Siemianowice 29 pkt., orkiestra „J a s kół ka” Ruda Poł. 272/ 3 pkt., orkiestra
„Hal ka” Bielszowice 262/g pkt., o r kiestra „Jaskółka” Mysłowice 2 41/ 3pkt.,
orkiestra „ Ha l ka ” J anó w 172/3 pkt., orkiestra „ E c h o ” Siemianowi ce 17>/3 pkt.
Zawody poprzedzi ł wys tę p zbi o
rowy kilku wybranych orkiestr (ok.
200 graczy), p o d dyr. p. M. Wiechu- ły; o d e gr a no marsza I Brygada, Tro- joka i marsza „Krakowiaki” Lewac
kiego.
Pozi om pos zc zegól nych produk- cyj był wysoki. Zwłaszcza kilka c z o łowych orkiestr dało produkcje, któ
re dadzą się mierzyć zupełnie p owa ż
ną skalą oceny. Należy tu przede- wszystkiem doskonał e wykonanie uwer
t ury do oper y „Hal ka” Moniuszki, wykona ne przez znaną ze swych wa
l orów z wys tępów radjowych orkie- I strę z Szopienic.
Ni 1, 2 Z E S P Ó Ł MANDOLINOWY Str. 7
Na I mi ej scu w ocenie sędziów stanęła prod ukc j a orki est ry im Mo niuszki w Wełnowcu, która odegrała uwert urę Rysz. Wa gn e r a „ P o l o n j a ”.
Uwert ura ta — owoc sympatji dla P o l ski i jej zmagań wol noś ci owyc h ze s trony genj al ne go niemieckiego k o m
pozyt ora — biorąc na oko, wydaje się zupełnie niemożliwą do wykonania przez zespół mandolinowy.
Nic dziwnego, że znawcy muzyki z wielkiem ni edowi erzani em oczeki
wali na i nteresującą produkcję.
Zespół wełnowiecki dokazał, że orkiestra mandol i nowa, przy o d p o wiednim pozi omi e graczy, a przede- wszystkiem d yr yge nt a posi ada mo ż
liwości wyrazu ar t ys t ycz nego znacz
nie szersze, niżby się mogło wy da wać napozór.
Słusznie sędziowie t owar zyst wu im. Moniuszki przyznali pal mę pi erw
szeństwa i tytuł mistrza woj ew ó dz kiego w zes poł o wej grze man do l i n o wej na rok 1935.
Z pozost ał ych produkcyj należy wyróżni ć wykonanie t rudnej uwert ury Rossini ego „Wilhelm T e P , za które orkiestra „1920” C h or z ó w I p od dyr.
p. M. Wiechuły, otrzymała III n a g r o dę, wykonanie uwert ury t ego s amego ko mpoz yt or a „Sroka zł odzi ejką” przez orki est rę „Jaskółka” Mysłowice p od dyr. p. Barona, wykonanie symfonji r omant ycznej Anelliego przez orkie- | strę „Hal ka” z Bielszowic, wykona
nie u we rt ury „Król owa J ad wi g a ” Ku r pińskiego przez ork. „Ja s kół ka” z Ru
dy Połudn. i uwert ury Offenbacha
„Orfeusz w p i e k l e ” przez ork. „St rze
l e c ” z Siemianowic.
Bardzo dużo starań i walor ów wy
konawczych dało się zauważyć poza- t em w o degr ani u fantazji na temat y o p e r y „ T r u b ad u r” Verdi ego przez ork.
„ H a l k a ” z J anowa oraz Kołysanki s ł owi ański ej ” Ne ru dy przez orkiestrę
„ E c h o ” z Siemianowic.
P rzę ci ęt ny pozi om wykonawczy oddziałów mando l inowych S t o war z y
szenia Miłośników Muzyki Woj. Śl.
wyraża się cyfrą 27,2 pkt. Jest to p o ziom wysoki i oznacza owoc w i el o letnich ż mudnych prac zarządu s t o warzyszenia oraz ofiarnej pracy p o szczegól nych graczy.
W p or ówn a ni u z pozi omem licz
nych na Śląsku orkiestr dęt ych i mie
szanych wykazują orkiestry mandol i
nowe, zr zeszone w St owarzyszeniu wyższy pozi om umuzykalnienia, co j est wynikiem dążeń organizacyjnych członków stowarzyszenia.
P r ot ek t o ra t nad zawodami prz yj ę
li łaskawie P an Wi cewoj ewoda dr. Tad.
Salont i Pan Marszałek Sejmu Ślą
skiego Konst. Wrolny.
Pan Wi ce wo j ewod a przybył o s o biście na za wo d y i przysłuchiwał się z żywem zaint eres owa ni e m p r o d u k cjom poszc zegó l nych orkiestr.
Z ramienia Urz ędu Wo j ewód zki e
go był o bec ny na zawodach p, radca dr. M. Hasiński, kierownik Oddziału Oświ at y Pozaszkolnej Wydz. Oś wi e
cenia Publ. w t owarzyst wi e p Tar na
wskiego, instruktora oświ at owego na powiat świętochłowicki.
Zawody odbył y się przy udziale b. licznie zebranej publiczności, śl e
dzącej z zajęciem przebi eg występów.
Dr. STEF. ŚLED ZIŃ SKI-LID ZK!.
U praw ianie osobiste m uzyki jest jednym z n i e z a s t ą p i o n y c h c z y n n ik ó w um uzykalnienia, upraw ianie jej bezinteresow ne, bez a s p ira c y j przed publicz
nością, lecz jedynie płynące z głębokiego zam iłow ania, z c z y s te g o amaforstwa.
Str. 8 Z E S P Ó Ł MANDOLINOWY
PRZEGLĄD PRASY.
W n o wopows tał ym miesięczniku
„ C h ó r ” pisze znany muzyk i m uz yko
l og dr. Stefan Lidzki-Śledziński p o niższe słowa, wykazujące jasno i p r z e
konywująco, że nasze tezy o koni ecz
ności krzewienia idei cz ynneg o ucze
stniczenia najszerszych sfer s poł ecz
nych w życiu muzycznem znajdują c o
raz to głębsze zrozumi eni e u miaro- . r odajnych czynników fachowych.
„...Nie wystarczą s poł eczeńs t wu specjaliści sportowcy, bo przecież zrozumiałą rzeczą jest, że dla osią
gnięcia oso bi st e go rozwoj u fizycz
n ego t rzeba s amemu zaprawiać swe ciało w sporcie, . gimnast yce i t. p.
To też kierujące s por t em władze,
*czy instytucje starają się o powszech
ność przysposobienia sportowego, s p o tykając się naogół ze zr ozumieniem społeczeństwa.
Gorzej jest, gdy chodzi o d u chową st ronę jednostki, zwłaszcza o rozwój jej muzykalności. Wciąż jeszcze pokut uj e mniemanie, że w ep oc e radja i gramof onu wy s t a r czy nam muzyka maszynowa, którą słyszy się przecie „w wykonaniu
A „ S T . Ś W I Ę C K I " S P . Z
naj leps z ych s pec j a l ist ów”, że dla kontaktu z muzyką żywą, niemecha- niczną, dość jest w ostateczności pójść na konce rt „specj al i sty”. Po- cóż więc d ro gą znaczniejszych wy
siłków dochodzić do słabych rezul
t at ów w grze na jakimś i ns t rumen
cie, lub poświ ęcać czas na próby chóral ne, skoro nie zamierza się zostać specjalistą — zawodowym muzykiem? Conaj wyżej można ścią
gnąć na siebie pogar dli wy epitet dyletanta!
Jednali rozwój duchowy, tale jak fizyczn y, można osiągnąć jedynie przez osobistą zaprawę. Tylko oso
bi st a p r a k t y k a m uzyczna rozw inie jednostkę,, u m u z y k a ln i ją i zap ew ni d o s t ę p d o najw yższych szczy
tó w tw ó rc z o ś c i m uzycznej.
L od zie u p r a w i a j ą c y m uzykę c h o ć b y w n a js k ro m n ie js z y m za k re si e słu c h a ją in aczej, w ięcej I g ł ę b i e j r e a g u j ą na odbierane
w r a ż e n i a m u z y c z n e , żyją szerszem ż y c ie m d u c h o w e m " .
M i ę d z y n a r o d o w e
zawody mandol i n o w e w e W ł o s z e c h .
W San Rem o o db ęd ą się w pi erw
szej połowie maja b. r. wielkie mię
d z y n ar od ow e zawody orkiestr man
doli nowych oraz sol i st ów mandolini- s tów i gitarzystów.
Warunki udziału w konkursi e oraz bliższe szczegóły p rogr amu p o da my w nast ępnym numerze. „ZM”.
W nast ępn ym numerz e „ZM” uka
że się dalszy ciąg artykułu pod tyt.
„O akompanj amenci e gi t arowym do śpiewu i t a ń c a ”.
Będzie t o II część artykułu t ego s amego tytułu, który umieścił „ZM”
z października, listopada i grudnia 1932 r. oraz stycznia i lutego 1933 r.
O GR . O D P . , D Ą B R O W A G Ó R N I C Z A .