• Nie Znaleziono Wyników

Architektura i Budownictwo : miesięcznik ilustrowany, R. 1, Z. 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Architektura i Budownictwo : miesięcznik ilustrowany, R. 1, Z. 2"

Copied!
53
0
0

Pełen tekst

(1)

Â É Â î '-'V - fe*i

(2)

o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o ó c o o o o o o o o o o o c o o o o o o o ó c o o c o o o o o o o o o o ó c o o c o o c o o o o o c o o c o o o o o c o o c o o c o o c o o c o o c o o c o o o ó o o

1 8

1 !

f Przedsiębiorstwo Robót Bucfowfanycb f s Franciszek

0

1 R o t f a

oo oo o

o

f Warszawa.

o

8

u f Wifcza N r. 58.

8

o 0

1 Tei:2 4 - j i 1 7 - 0 5 ,

g 129 - 3 6 , 2 3 0 - 8 0 .Dom przy ul. M okotowskiej N r. 25, arcli. prof. T. Zieliński.

O 0

o o

o o o o o o o o o o o o o o o o o g o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o c o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o c o o o d o o o o o o o o o o o

Oo o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o c o o c o o c o o o o o o o o o o o c o o o c o o o o o o b o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o c o o o o o o o o o o o o o o

o o

8 o

n i PR Z E D S IĘ B IO R S T W O ARCHITEKTONICZNO-BUDOWLANE

W y k o n y w a w s ze lk ie ro b o ty , w z a k re s b u d o w n ic tw a w c h o ­ d z ąc e, ze sz c ze g ó ln c m u w z g lęd n ien ie m ro b ó t s z tu k a to rsk ic h ,

• p o d k ie ro w n ic tw e m a r ty s ty -rz e ż b ia rz a

T A D E U S Z A W I Ś N I E W S K I E G O . 8 o W a rsz a w a , M o k o tó w — ul. R a k o w ie c k a d l (dom w łasn y ).

T ele fo n 142-88 i 142-98. 8

o 8 o

8 o

8 o

O o

O

O

O

g Część robót, wykonanych p rzez firmę w r. 1922/23 w Banku Zachodnim przy ul. Fredry Nr. 6. Projekt ąrchit. Józefa Krupy i Łapińskiego.

O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O D O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O

(3)

O O O O O O O JO C O O O O O ^ O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O O o o o o o o co o o o o o o o o o o o o o o ao co o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o c o o o o

o o

o o

I BELGIJSKA SPÓŁKA AKCYJNA I l BIURO BUDOWLANE 1

i ! STANISŁAW SKRZYPEK 1

l M - W y j S K K

Z a r z ą d w B R U K S E L I ( B e l g j a ) . g A d r e s t e l e g r a f . : L U S T R O R A D O M ,

§

o T E L E F O N N r. 117.

g S Z K Ł O B U D O W L A N E : g

O O

O o

§ O rnam entow e i k ated raln e białe i kolorow e, g

o

§

D achow e różnej grubości, gładkie i p rą ż- g g kow ane, z w tap ian ą siatk ą (monie). g

o o

§ M leczne, białe i kolorow e (opale), g P o sad zk a (200

X

200

X

20 mm.).

O O

g C egła kory tk o w a (240 X 60 X 70 mm.), g

o o

§ D a c h ó w k a m a rs el s k a , k a r p i ó w k a . §

WYKONYWA R O B O TY B U D O W L A N E W O G Ó L N E M P R Z E D S I Ę B I O R S T W I E O RA Z P O S Z C Z E G Ó L N E ROBOTY:

Z I E MN E M U R AR S K I E

C I ES I E L S K I E S T O L A R S K I E MALARSKI E Z D U Ń S K I E B LA C H A R S K I E I INNE

O o R O B O T Y K A N A L I Z A C Y J N O - W O D O C I Ą G O W E , o g g P R O J E K T Y , K O S Z T O R Y S Y , O B L IC Z E N IA T E C H N IC Z N E . o

O

W H R SZH W H ,

8

N O W O G R O D Z K A 24.

TELEFO NY:

252-52,139-82.

0 OOOOOOOOOOOOOOOOOoOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO

o 9

X 0

9 0

9 0

9 °

O o

OOOOOOO JOOOOOOOOOOO3 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o co o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o

ANTREPRYZIF.

S P E C J A L N O Ś Ć :

U S T R O J E Ż E L A Z O - B E T O N O W E . D R O G I . M O S T Y .

g P R Z E D S I Ę B I O R S T W O

o

! I N Ż Y N I E R Y J N O - B U D O W L A N E §

STEFAN D Y M A R S K f

W ARSZAW A, N O W O W I E J S K A 9,

T E L . 8 6 - 1 3 I 2 3 5 - 3 7 . .

W Y K O N Y W A :

g W S Z E L K IE G O R O D Z A J U B U D O W L E W G EN E R A L N E J g

O o

o

8

o o

0 0 0 0 3 0 0 0 0 0 0 0 0 3 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0 0

S T O Ł E C Z N E j

T O W A R Z Y S T W O |

BUDOWLANE I

O

O

D A W N I E J o

A. P O N I K O W S K I i E. O S T R O W S K I I

oo o

W A R S Z A W A §

g g K R A K O W S K I E - P R Z E D M I E Ś C I E N r. 7 g

g g TELEFONY: Nr. Nr. 115-02 i 67-06. g

R O B O T Y :

B U D O W L A N E ,

D R O G O W E ,

M E L J O R A C Y J N E

I W O D N E .

o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o o

(4)

A R C H I T E X T V R A

i B V D O W N I C T W O

M I E S I Ę C Z N I K I L U S T R O W A N Y

W R Z E S I E Ń 1925

ROK 1 . W A R S Z A W A ZESZyT 2 ,

(5)

p . i S G j ę i ,

ZAKŁADY GRAFICZNE B. WIERZBICKI 1 S-KA, WARSZAWA, CHMIELNA 61

(6)

ZYGMUNT KAMIŃSKI. FRAGMENT PROJEKTU PLAFONU TEATRU NARODOWEGO.

T E A T R N A R O D O W Y W W A R S Z A W I E .

C zęść opisową ogómą p rzyta cza m y zc specjafne- go wydawnictw a Komitetu Odbudowy Teatru R o z- maitości: „Teatr N arodow y w Warszawie" rob i 924.

W wydawnictw ie tern znajdujemy również opis urządzeń technicznych, ja b sceny obrotowej, bonstru- bcyj żefaznycb, urządzeń przeciwpożarowych i zdro­

wotnych, ogrzewania centrafncgo, odburzania pneum a­

tycznego, przewietrzania mechanicznego, banahizacji, wodociągów i urządzeń efebtrycznych, sygnafizacji p o ­ żarowej, horyzontu pfastycznego i t. d.

Projektowanie nowego gmachu nie należało do zadań łatw ych.

N ależało w yzyskać nieuszkodzone przez pożar m agazyny dekoracyj i garderoby artystów , elewacje zaś nie mogły być naruszone ze względów zabytko^

wych: wszystkie okna i drzwi musiały pozostać na sw ych daw nych miejscach. N ależało, prócz tego, wciągnąć w obręb kompozycji Sale Redutow e, które, według tradycji, łączyć się muszą z widownią w cza­

sie maskarad. Niew ątpliw ie, wszystkie te wymagania krępow ały swobodę pom ysłów przy tworzeniu kom=

pozycji architektonicznej, z drugiej jednak strony spow odow ały cały szereg nieoczekiwanych, a szczę=

śliwych rozwiązań, które nie mogłyby znaleźć uza=

sadnienia w budynku, wznoszonym w zwykłych, pospolitych w arunkach.

D aw na widownia teatru Rozmaitości, obliczona na niespełna 800 osób, miała znaczny odsetek miejsc złych, z których scena nie była widoczna, — wa=

runki bezpieczeństwa zaś były tak opłakane, że gdyby pożar wybuchnął podczas przedstawienia, to rozmiary katastrofy mogłyby być olbrzymie.

Podjazd i jedyne wejście do teatru od strony wąskiej ulicy W ierzbow ej tam ow ały w ieczorny ruch kołowy na tej ważnej arterji śródmieścia.

Scena dawnego teatru była zbyt wąska i płytka, jeżeli zaś na dobro spalonych Rozmaitości można zapisać wiele ciekawych pod względem insceniza»

cyjnym momentów, to działo się to kosztem niesły­

chanych wysiłków.

O odbudowie teatru na dawnem miejscu mogła więc być mowa jedynie pod warunkiem, że będą radykalnie usunięte dawne braki.

W arunkow i temu odpowiadała w zupełności praca laureata konkursu, architekta C zesław a Przybylskiego, profesora Politechniki W arszaw skiej, któremu powie^

rzono dzieło odbudow y.

Poza nietkniętemi fasadami kapitalnego dzieła C orraziego, odbyw ała się przez lat 4 praca niewi^

doczna dla przechodniów/ szła ona różnie, raz w sz y N szem tempie, to znów w zwolnionem, chwilami za-

3

(7)

mlerała niemal zupełnie, odzwierciadlając dokładnie trudności finansowe, nękające państwo i miasto.

W pierwszej połowie pamiętnego 1920 roku zburzono aż do fundamentów wszystko, co zostało po spa*

lonym teatrze i dopiero w 1921 r. przystąpiono do realizacji nowego projektu.

O dbudow any teatr, w przeciwieństwie do tego, co było, otrzym uje dwa obszerne, zdobne kolumnami doryckiemi, westibule wejściowe, — jeden od ul.

W ierzbowej, wyłącznie dla pieszych, drugi zaś od Placu Teatralnego. Podjazd ekw ipaży dozw olony jest jedynie od strony Placu Teatralnego, dla uniknięcia natłoku w godzinach rozpoczęcia widowisk.

Z obu westibuli publiczność przechodzi do ob=

szernych, zdobnych rzeźbami M ieczysław a Lubel*

skiego, szatni, przeznaczonych dla parteru i I*go piętra.

Z westibulu od ulicy W ierzbowej prow adzą bez­

pośrednio dwie klatki schodow e na II piętro widowni, czyli galerję, do krzeseł zaś, położonych nad szatnią i do lóż I-go piętra prow adzą z szatni dwie monu*

mentalne klatki schodowe: skromniejsza, obsługująca lewą stronę widowni i bardziej ozdobna prawa, która prowadzi jednocześnie do loży Prezydenta Rzeczy*

pospolitej. M alow idła ścienne zaprojektował prof.

W incenty Drabik.

Układ schodów wraz z korytarzami, otaczającemi widownię, stw arza doskonałe warunki bezpieczeństwa dla publiczności, umożliwiając bardzo szybkie opu*

szczenie sali.

N o w y gmach został bogato w yposażony w po*

mieszczenia pomocnicze: posiada dw a foyer, jedno główne na poziomie krzeseł, malowane przez prof.

D rabika, drugie zaś skromniejsze dla publiczności IRgo piętra.

W gmachu są dwie palarnie: pierwsza umieszczo*

na przy piętrze lóż, pozostała z dawnej przez uzu*

pełnienie półkolistego jej kształtu do pełnego koła,- godne uwagi jest sklepienie tej sali, wzniesione nie*

wątpliwie w czasach Corraziego.

D ruga palarnia tego samego kształtu, lecz niższa, umieszczona jest przy galerji II*go piętra.

W idow nia, obliczona na 1000 miejsc, posiada par*

ter <500 miejsc) i dwa piętra, — na pierwszem są loże i amfiteatr, na drugiem zaś galerja,- jest to więc typow y układ now oczesnych teatrów dram atycznych.

N a le ży przytem zaznaczyć, że au to r projektu poło*

żył duży nacisk na opracow anie Ii-go piętra wido*

wni, w yposażając go pod względem architektom*

cznym jaknajstaranniej. M iejsca II piętra są doskonałe i należy się spodziew ać, że będą bardzo poszukiwane.

Pułap ozdobiony jest rzeźbami art. rzeźb. Zygm unta O tto, malowidło zaś środkowe plafonu, przedstawia*

jące wóz Apollina, wykonał prof. Z ygm unt Kamiński.

Zasługuje na uwagę proscenium z kolumnami z zielonego polerowanego stiuku, ujmującemi lożę Pre*

zydenta Rzeczypospolitej i lożę M agistratu. Z a rz u ­ cono stosow aną zwykle prostokątną ramę sceniczną, oddzielającą widownię od sceny: — rolę jej spełniają kolumny w sposób bardziej dyskretny i miękki.

Scena przerasta daw ną scenę T eatru Rozmaitości niemal dwukrotnie, mierzy bowiem 20 x 20 mtr., łączy się z dawnemi ocalałemi magazynami i garderobami artystów z prawej strony, z lewej zaś otrzym ała dodatkow e miejsce na składy dekoracyj i kilka zapa*

sow ych garderób. Dążeniem prof. Przybylskiego było, aby ilość konstrukcyj drew nianych na scenie dopro*

wadzić do minimum. W tym celu galerje robocze, sznurow ania i dach nad sceną zostały, w brew tra­

dycji, wykonane w żelazobetonie, co zabezpiecza je od katastrofy pożaru.

ARCH. CZ. PRZYBYLSKI. PROJEKT PLAFONU WIDOWNI.

4

(8)

ARCH. CZESŁAW PRZYBYLSKI. TEATR NARODOWY FRAGMENT PROSCENIUM Z LOŻĄ OFICJALNĄ.

(9)

ARCH. CZESLAW PRZYBYLSKI. TEATR NARODOWY. GŁÓWNE FOYER.

(10)

ARCH. CZESŁAW PRZYBYLSKI. * TEATR NARODOWY. WIDOWNIA.

(11)

THMOaOHDS o u v r a XN3WOV>IJ 'AÄOaOHVN HXV3X raSXASAZHd ÄiVlSHZO 'H3HV

(12)

ARCH. CZESLAW PRZYBYLSKI. TEATR NARODOWY. FRAGMENT SZATNI.

(13)

ARCH. CZESLAW PRZYBYLSKI.

TEATR NARODOWY.

RZUT PRZYZIEMIA.

(14)

ARCH. CZESŁAW PRZYBYLSKI.

TEATR NARODOWY.

RZUT PARTERU TEATRU.

(15)

f i O O

i o o o C •: ,o pT

o o o

-O O O

| QO

I PIĘTRO TEATRU.

ARCH. CZESLAW PRZYBYLSKI. II PIĘTRO TEATRU.

TEATR NARODOWY.

(16)

ARCH. CZESŁAW PRZYBYLSKI. PRZEKRÓJ WZDŁUŻNY. TEATR NARODOWY.

(17)

ARCH. CZESŁAW PRZYBYLSKI. PRZEKRÓJ PRZEZ WESTYBUL I WIDOWNIĘ. TEATR NARODOWY.

(18)

ARCH. LECH NIEMOJEWSKI. FRAGMENT ŚRÓDMIEŚCIA.

Z A G A D N I E N I A W I E L K I E G O M I A S T A .

Dr. A. Lauterbacb w referacie sw ym porusza naj­

bardziej żyw otne i aktuafne zagadnienia, dotyczące roz­

woju wieffticb miast, i wyraźnie podkreśia znaczenie i w pfyw y niezficzonycb s i f i czynników na ksztaftow a- nie się tycb ofbrzymicb, skompfikowanycb organizmów.

Sądzim y, że wyrażone w referacie tym spostrze­

żenia i uw agi zainteresują szerokie sfery czytefników naszycb i zapoczątkują dafszą na ten temat wymianę ntyśii.

R E D A K C J A .

N ieprzew idyw any w swej intensywności rozwój miast wielkich i największych (ponad i miljon lud*

ności) wyw ołał taki splot zagadnień gospodarczych, technicznych, estetycznych i społecznych, że dziś nietyłko mówić można o kryzysie miast mifjonowych, lecz należy postawić pytanie: czy tak wielkie sku*

piska ludzkie są wogóle nieuniknione i pożądane?

W szystk o jednak zdaje się przemawiać za tern, że rozrost i przerost wielkich miast współczesnych jest koniecznością dziejową, wynikiem ustroju demo*

kratyczno*kapitalistycznego, którego jedną z cech

zasadniczych jest ilościowość. Ilość bowiem stała się czynnikiem rozstrzygającym niemal we wszystkich spraw ach gospodarczych i społecznych. O władzy, prawie i powodzeniu decyduje— liczba. Książka, ga=

zeta, teatr, w ystaw a, inwestycja, a wreszcie system parlam entarny oparty jest na liczbie. W szędzie roz=

strzyga ilość głosów, konsumentów, lub kapitału.

Dlatego rola wielkiego miasta jest dziś, bardziej niż kiedykolwiek w historji, decydująca dla państwa i narodu. Jeżeli współczesne W ło ch y nie zajmują takiego stanowiska, jakie im się z uwagi na ilość mieszkańców, tradycję i kulturę należy, — niemałą w tern winę ponosi brak takiego wielkiego miasta, jak Londyn, Paryż, Berlin, lub N ew *Y ork. Poważne kulturalne stanowisko Danji podtrzym yw ane jest przeważnie przez Kopenhagę, w której mieszka jedna trzecia ludności całego państwa. W ytw órcam i i roz=

sadnikami całej rosyjskiej kultury były i są właści*

wie tylko dwa m iasta — M oskw a i Petersburg, bez których Rosja byłaby morzem ciemnego chłopstwa.

«5

(19)

W ielkie miasta dzisiejsze są co najmniej taką samą koniecznością, jaką był Babilon, A leksandrja i Rzym.

W alk a zatem z miastem miljonowem, przy dzisiej­

szym układzie spofecznym, byłaby walką z w iatra­

kami,- można co najwyżej starać się o pow strzym y­

wanie przerostu, do jakiego niezawodnie doszedł już Londyn i N e w -Y o rk .

N ie ulega wątpliwości, że dziś panuje w wielkich metropoljach chaos, który pod grozą katastrofy na­

leży opanow ać i zw alczyć. Środki techniczne nie­

wiele tu pomogą, często zaś, jak stwierdzają liczne przykłady amerykańskie, wyw ołują tylko nowe i nie­

obliczalne trudności, w ym agające coraz to większych przemyślniejszych i kosztowniejszych inwestycyj technicznych, które często przed ich ukończeniem okazują się już niewystarczającem u Stw arza się w ten sposób błędne koło akcji i kontrakcji, przerost mechaniki, a w konsekwencji — niewolniczy stosunek człowieka do maszyny. Tak naprz. w N e w -Y o rk u przy każdej nowopowstałej stacji kolei podziemnej w ystrzela niebawem now y «drapacz nieba», mieszczą­

cy 6 do 10 tysięcy osób. W ynik jest taki, że stacja,

zbudow ana dla odciążenia ruchu ulicznego, ruch ten pośrednio zwiększa, a kolej nie może w ydołać wzmożonej frekwencji.

M iasta współczesne przekraczają szybko dawne granice, włączają przedmieścia i wsie okoliczne, lecz stosunek przestrzeni do zaludnienia nie zawsze zmie­

nia się na korzyść, szczególniej tam, gdzie następuje t. zw. konurbacja, czyli łączenie się dwu, lub więcej miast sąsiednich w jeden organizm. Pochłanianie przez rozrastające się miasto gęsto zaludnionych po­

bliskich miasteczek i osad fabrycznych powoduje w rezultacie, mimo znacznego terytorjalnego roz­

woju, nadzw yczajne skupienie zabudow ania w cen­

trum miasta.

Z n an ą jest rzeczą, że ludność miast europejskich, a w większym jeszcze stopniu am erykańskich, po­

dwoiła się w ciągu ostatnich lat 25,- to znaczy, że miasta te, ażeby tylko utrzym ać swój poprzedni stosunek ludności do potrzeb, powinny były w tym samym czasie podwoić swój obszar i zarazem upo­

rać się z gwałtownie rosnącemi koniecznościami inwestycyjnemi w zakresie komunikacji, wodociągów,

ARCH. LECH NIEMOJEWSKI. PLAC DZIELNICY HANDLOWEJ.

(20)

ARCH/' LECH NIEMOJEWSKI. SPICHRZE I ELEWATORY.

szkóf, kąpieli, teatrów , bibljotek, muzeów, szpitali, przytułków, składów i domów mieszkalnych, oraz znaleźć place odpowiednie pod gm achy rządowe, dworce, kościoły i t. p., co zostało rozwiązane tylko ułamkowo.

N aogół można stwierdzić, że plany regulacyjne okazały się bądź niedostateczne, bądź zasadniczo fałszywe, przyczyniając się w największej mierze do chaotycznego przyrostu i wciąż wzmagających się, a stale niew ystarczających gospodarczych i technik cznych inwestycyj, Skutkiem braku przewidywania i anachronicznych sposobów zabudowania, miasta nie potrafiły przeciwdziałać spekulacji terenowej i bu"

dowlanej.

Stąd gm achy szkolne ciasne, szpitale w centrach ruchu, muzea i bibljoteki narażone na niebezpieczeń»

stw a pożaru, archiw a lokowane w suterenach i na strychach, brak parków, kąpieli publicznych, sal kon»

certow ych i teatralnych, placów sportow ych, a po»

nadto zła sytuacja gmachów monum entalnych, nie»

w ystarczalność arteryj kom unikacyjnych, braki este"

tyczne, lub poprostu krzycząca brzydota. W inę po»

noszą tu nietylko municypia, lecz i rządy, gdyż liczne niedomagania są wynikiem braku odpowiednich ustaw — braku, wypływ ającego z bojaźliwości ograni»

czania własności pryw atnej na korzyść ogółu i ustę»

pliwości w obec spekulacji.

M iasta miljonowe, pomimo pozorów zdrowia, są przeważnie organizmami choremi, leczonemi wciąż jeszcze medykamentami z podręcznej apteczki, bądź chirurgją, zniekształcającą organa wewnętrzne, z małą, lub wątpliwą korzyścią dla ogólnego zewnętrznego wyglądu.

Sensem i nerwem wielkiego miasta było zawsze i będzie jego centrum ■— ośrodek i skupisko władz państw ow ych, kom unalnych, bankowo»hand!owych, intelektualnych i artystycznych. Różnorodność i mno­

gość czynników powoduje w centrum miasta nad»

zw yczajną intensyw ność życia,- tempo pracy i ruchu wzmaga się niepomiernie. Dlatego centrum wym aga najbardziej racjonalnego rozplanowania, będącego za»

razem przeciwwagą chaosu. T u właśnie panow ać

7

(21)

ARCH. LECH NIEMOJEWSKL

musi ład geom etryczny. C entra miast przeżywają najostrzejsze przesilenie. N apęczniałe ruchem , roz=

sadzane brutalnością walki, rodzą i pochłaniają fortu=

ny, w ynoszą na szczyty w ładzy i miażdżą bezli=

tośnie. Szatanow i walki i ruchu przeciwstaw ić się może tylko intelektualny idealizm, w yrażający się celow ością i harmonją planu i zabudowania. Linja i bryła geom etryczna jest tu zasadniczym prakty=

cznym i estetycznym warunkiem. Średniowieczny ro=

mantyzm linji łamanej był do zniesienia w ówczes*

SCHEMAT ULICY.

nym nieskomplikowanym świecie, podporządkowanym jednej, wszystko ogarniającej idei religijnej. Dziś nie posiadam y żadnej dominanty, żadnego oparcia. Ka=

tedra gotycka istnieje tylko jako zabytek. S to idei, sto myśli i tysiące sposobów zdobyw ania chleba i w ładzy zw alcza się na maleńkiej przestrzeni. M iasto musi ujm ować siły te w ram y zdecydow ane, potężne, niby w łożysko kamienne. C zyniły to już kiedyś wielkie stolice św iata — Babilon, A leksandrja i po=

niekąd Rzym. Lecz Rzym nie wypełnił swego za­

18

(22)

dania, przy*

czyniając się tem samem do upadku impe*

rjum. Rzym jest w znacz*

nej m i e r z e przestrogą i dlatego w arto p rz y p o m n ie ć w kilku sło*

wach o jego z a g a d n i e * niach, tak bli*

skich i po*

k r e w n y c h k r y z y s o wi miast dzisiej*

szych.

R o z r o s t Rzymu cesar*

s k i e g o b y i o g ra n ic z o n y brakiem ko*

munikacji, przeto ciasnota pomieszczeń, przy ludno*

ści, obliczanej na i do z miljonów, musiała być tem większa, źe przepych budow lany klasy rządzącej oraz gmachów publicznych zajmował przestrzeń bar*

dzo poważną. Ilość mieszkańców kamienic czynszo*

wych <t. zw. insulae) była conajmniej dwudziesto*

krotnie większą od liczby domów pryw atnych, ro*

dzinnych <t. zw. domus). Spalenie Rzymu przez N e*

rona, pomyślane jako radykalny środek reform y, nie przyczyniło się wcale, pomimo upiększeń i przebudo*

w y miasta, do polepszenia w arunków mieszkaniowych.

Spekulacja terenami budowlanemi święciła triumfy, ułatwiane znakomicie przez gospodarkę monopolową

«kamieniczników», którzy tandetnie stawiane wielo*

piętrowe dom y oddawali w dzierżawę, a dzierżawcy w poddzierżawę. O nędznych warunkach mieszka*

niow ych św iadczą wym ownie ciągłe procesy, a na*

w et sporadyczne rewolty i walenie się domów na Z atybrzu. Pomimo tylu świetnych zdobyczy te*

chnicznych i higienicznych oraz tak wspaniałej archi*

tektury monumentalnej, Rzym cesarski nie rozwiązał ani kwestji racjonalnego planu, ani zabudowania miasta, co w rezultacie przyczyniło się do podwa*

żenią stosunków społecznych i degeneracji stolicy.

M ewis M um ford, w nadzwyczaj zajmującej pracy swej p. t. «Stix and Stones» przeprowadza inne jeszcze porównanie, m ówiąc, iż podobnie, jak Rzym budow ać musiał wodociągi i kanały odpływowe, miasta dzisiejsze budują środki komunikacyjne, które

są k a n a ła m i odpływowemi tłumów pra*

c o w n i k ó w, śpieszących z

m i a s t a d o

sw ych miejsc no clegow ych i z powrotem.

Rozrost i tempo życia w ie lk o m ie j*

skiego niem o*

że być pozo*

stawione ani przypadkow i, ani też bez miary wtła*

czanewodzie*

dziczone ra*

my, które bądź zostaną dyna*

micznie roz*

sadzone, bądź też miasto nieprzystosow ane zacznie upadać, ustępu*

jąc miejsca środowiskom konkurencyjnym , posiadają*

cym lepsze i współcześniejsze warunki. Pysznienie się samemi tylko zdobyczam i techniki nic tu nie po*

może, a pogardliwe wyzwisko średniowieczności może być słusznie zastosow ane naw et do miast technicznie bardzo zaaw ansow anych. Przy sposobności można nadmienić, iż miasta średniowieczne, w stosunku do ów czesnych potrzeb, były nie gorzej urządzone, niż wiele miast dzisiejszych w stosunku do swoich potrzeb.

M iasta średniowieczne były wprawdzie zacieśnione murami obronnemi, miały wąskie i stosunkow o wy*

soko zabudow ane ulice, lecz miasta te liczyły prze*

ciętnie 20 do 30 tysięcy mieszkańców, dom y nie miały charakteru koszar i nie były przeludnione. N a oświe*

tleniu nikomu nie zależało, gdyż w nocy nikt nie pracow ał, ani się bawił,- ogrody i parki były zby*

teczne, skoro średnica miasta nie przekraczała 600 me­

trów,- bruki były kiepskie, lecz wehikuł był wielką rzadkością, komunikacja nie istniała, w ów czas w y­

starczały własne nogi,- naogół zaś ludzie żyli le­

piej i wygodniej, niż w naszych dzielnicach prole*

tarjackich. Z arozum iałość więc nasza w stosunku do miast średniowiecznych i ich urządzeń jest w znacznej mierze bezzasadna, a można naw et twier­

dzić, że spraw a planu i zabudow ania była stosunko­

wo racjonalniej rozwiązana, niż w wielu miastach now oczesnych. N a w e t niektóre pom ysły, uchodzą­

ce za szczyt współczesności, miały prekursorów już

NEW YORK. DZIELNICA DRAPACZY.

>9

(23)

w X V I w., jak naprz. o- siedletkaczów t. zw. Fugge- rei w A u g s­

b u r g u , l u b projekt dzie- s ię c io p ię tro - wego domu w P a r y ż u <w.

XVII).

P o tr z e b y miasta now o- czesnego w y­

magają czę- stokroć decy- zyj i środków h e ro ic z n y c h . Spraw ę trze- ba p o s t a w i ć na ostrzu no- ża. Jest to k w e stjaszcze- rości i odw a-

gi. N ie mo>

żna skazyw ać się dobrowol­

nie na rolę stróża pobie­

lanych grobów. N iem a bowiem takiej wartości, któ­

ra mogłaby okupić tam owanie życia.

W epoce renesansu rewolucję w budowie miast w yw ołała arm ata. O n a zmieniła nietylko jego system obronny, lecz konfigurację. A rm ata w yprostow ała ulice, a monarchizm zrobił z niej drogę triumfalną, reprezentację i perspektywę pałacu. Dzisiaj dopomi­

na się sw ych praw now y czynnik — jest nim ruch kołowy, a właściwie automobil. Ilość pojazdów zwiększyła się w wielkich miastach nieproporcjonalnie do liczby mieszkańców. U lice budowane jeszcze 30 lat temu nie były obliczone na takie przeciążenie jezdni.

N e w -Y o rk , Paryż, Londyn, naw et Rzym cierpią na «zakorkowanie» ruchu. Dochodzi się do absur­

dów. W N e w -Y o rk u wysiadają z sam ochodów , ażeby iść pieszo, lub jechać podziemną koleją, gdyż auta nie mogą przedostać się przez ulicę. Im wię­

cej zaludniają się miasta na peryferjach, im więcej tw orzy się kolonij mieszkaniowych i m iast-ogrodów , tern więcej wzmaga się ruch w centrum. W daw ­ nych wiekach bramy miasta były w murach obron­

nych, czyli na krańcach. Dzisiejszemi bramami miast są dworce, położone w centrum. M iljony lu­

dzi m uszą być codziennie przywożone i odwożone.

NEW YORK.

Dlatego śro ­ dek m i a s t a wym aga miej­

sca, z czego nie w y n i k a j e d n a k , aby ośrodki śre­

d n io w ie c z n e należało ko­

niecznie bu­

rzyć. S t a r e centra zajm u­

ją bowiem tak ni kł ą p r z e ­ strzeń w sto­

sunku do o - gólnego ob­

szaru wielkie­

go m iasta, iż ośrodki śre­

d n io w ie c z n e trzeba raczej traktow ać ja­

ko m a r t w e

e n k l a w y .

T y m c z a s e m jest w p r o s t p r z e c i w n i e .

■ C en tra posia­

dają najstarsze i najwęższe ulice przy najintensyw­

niejszym ruchu. M oże to jeszcze na jakiś czas w y ­ starczyć, lecz nie może starczyć na długo. Środek miasta powiększa się raczej, niż przesuw a. W P ary­

żu średniowiecznym centrum miasta stanowiło naj­

bliższe otoczenie katedry N ô tre Dam e. C entrum to wcale się nie zmieniło, lecz rozrosło aż do Place de la C oncorde, G are de l'E st, St. A ugustin, a nieba­

wem do centrum m iasta będzie wciągnięty plac de l'Etoife. W "Wiedniu G raben i K ârtnerstrasse są od średniowiecza ciągle w samem centrum stolicy. O śro ­ dek średniowieczny rzadko kiedy zostaje na uboczu.

K raków , Poznań, Lwów, Lipsk, Florencja, M edjolan zachow ały swe odwieczne centra. W arszaw a śre­

dniowieczna została wprawdzie na uboczu, lecz jest to wypadek raczej w yjątkow y, spow odow any w a­

runkami politycznemi, zresztą od początku w. X IX centrum nie zmieniło się, lecz wzrosło. O becnie centrum W a rsza w y obejmuje zarów no pl. T eatralny, jak pl. N apoleona, a naw et pl. Trzech K rzyży. R o­

zumie się, źe pod nazwą centrum nie mam na myśli punktu geograficznego, lecz intensyw ność ruchu.

K ryzys ruchu kołowego w Londynie i Paryżu zaostrza sie z dnia na dzień,

ULICA ZABUDOWANA PO WPROWADZENIU USTAWY BUDOWLANEJ z r. 1916.

20

(24)

wyraźniej niewystarczalność dzisiejszych ulic zarów no pod względem ich szerokości, jak rozplanowania. Powstają pro- jekty przeniesienia ruchu ko- lowego pod ziemię, lub też rozszerzenia jezdni kosztem chodników, które mają być za- wieszone nad jezdnią. W P a- ryżu i w Londynie budują w kilku miejscach tunele dla pieszych pod jezdnią. G dyby miasto było przystosow ane do intensywności ruchu, niesły- chanie kosztowne koleje pod- ziemne byłyby z b y t e c z n e . 0 wzmożeniu się ruchu w ostatnich latach mówi najdo- bitniej statystyka. W roku 1908 przez plac de la C o n - corde, między godziną trze- cią a siódmą p r z e j e c h a ł o 6500 pojazdów, w tern 3000 s a m o c h o d ó w — w r. 1922 przez ten sam plac o tych sam ych godzinach przejechało 16.000 wehikułów, w tern 14.000 sam ochodów . T en stan rzeczy nie może trw ać bez

zmian, tembardziej że pogarsza się z dnia na dzień.

W ielkie miasta mają sw ą rację bytu, są konieczno»

ścią naszej cywilizacji, a być może wogóle w szel- kiej wyższej cywilizacji. Koniecznością zaś wielkich miast i warunkiem sine qua non współczesnego ży ­ cia są środki transportu. U lica średniowieczna była dróżką, w ydeptaną przez przechodniów. Dzisiejsza ulica staje się coraz bardziej torem dla pojazdów.

Ulica współczesna nie daje się pom yśleć bez wszelkiego rodzaju przewodników, rur, kanałów i t. p., umieszczonych pod powierzchnią, co też pociąga za sobą konieczność rozkopyw ania gruntu, budo»

wania ścian oporow ych, fundamentowania i zakłada»

nia wszelkiego rodzaju kosztownych subkonstrukcyj.

Jest to sposób nieekonomiczny, a pomimo wszelkich technicznych udoskonaleń, w istocie swej prym ityw ny, który przy zakładaniu now ych dzielnic dalby się za»

stąpić budowaniem ulic na podwyższeniu, to jest na filarach żelbetow ych, dzięki czemu pod poziomem w ytw arzałby się tunel łatwo dostępny, m ieszczący rury gazowe i wodociągowe, przewodniki elektryczne, urządzenia pneum atyczne, sieć drutów telefonicznych 1 telegraficznych, naw et centralne ogrzewanie dzielni»

cow e i tram waje podziemne szybkobieżne. W y so »

kość takiego tunelu nie po­

winna przekraczać 4 metrów, a strata pomieszczeń miesz­

kalnych w przyziemiu norm al­

nego poziomu w ynagrodzićby się dała zużytkow aniem sute­

ren na składy, garaże i t. p.

Ż yw iołow y rozwój loko­

mocji nie da się zaham ować.

Pozostają zatem dwie możli­

wości: albo ulica przystosuje się do ruchu, albo dzielnica, względnie cale miasto, nie w ytrzym a tempa życia i za­

cznie się cofać. Dzięki ulep­

szonym środkom lokomocji mechanicznej, pracownik nie jest związany z miejscem pra­

cy/ gdyż dystans przestaje być przeszkodą,- lecz prze­

strzeń musi być, za wszelką cenę, wolna dla ruchu. O b ro n ­ ność, która była jedną z naj­

główniejszych i długotrwałych przyczyn koncentracji zabu­

dow ania, nie wchodzi już w rachubę wobec dzisiejszych środków i system ów prow a­

dzenia w ojny, elektryczność zaś, jako siła napędowa, rozwiązuje w znacznej mierze spraw ę dowozu paliwa, co również ułatwia decentralizację i rozprzestrzenianie się. W szystko zatem zmusza i przynagla do zmiany tradycyjnego charakteru i w yglądu ulicy wielkomiejskiej, która bę­

dzie posiadała racjonalną konstrukcję z podziałem na jezdnie dla wehikułów ciężarow ych, osobow ych i tram w ajów szybkobieżnych, oraz zupełnie wolne . podziemia.

Ściany ulicy średniowiecznej lub renesansowej oglądało się, chodząc. Z resztą ludzie mieli czas na kontemplowanie fasad domów, zdobionych ornamen­

tami, figurami i rzeźbami. Dziś wszelki ornament jest anachronizmem, bezcelowym wysiłkiem mumifikowa- nia przebrzmiałych form. O zdobą dzisiejszej ulicy może być tylko rytm mas i linij. Paryż zrozumiał to już w początku X IX wieku <rue Rivoli), niestety później od zasady tej niebacznie, choć niecałkowicie, odstąpił. N ie ulega wątpliwości, że zdrow a zasada geometrji musi w wielkiem mieście zw yciężyć osta­

tecznie. Tłum om ludzi i pojazdów w ciągłym ruchu należy przeciwstawić zdecydow any, granitow y spo­

kój mas i linij. N a rom antyzm, fantazjowanie, ka­

prys nie ma już miejsca. Z powijaków nastroju

NEW YORK. DRAPACZ Z LEXINGTON-AVENUE.

(„Kunst und Kùnstler'LJ

21

(25)

i indywidualnych, war*

cholskich w i d z i m i s i ę w yrośliśm y już dawno, więc zapanow ać musi logika, koordynacja i zespól.

Poruszając kwestję wielkomiejskiej ulicy, nie można zbyć mil*

c z e n i e m zagadnienia

« d r a p a c z y n i e b a » , przed któremi miasta europejskie jeszcze się bronią, chcąc uniknąć u j e m n y c h dośw iad- c z e ń amerykańskich.

W p r a w d z i e «drapa- cze» nie zdały do*

tychczas ostatecznego egzaminu — są zbyt

«młode». W A m ery ­ ce zrodziła je spekula­

cja terenow a i polityka handlowa wielkich tru ­ stów stalow ych. N ie można jednak zaprze­

czyć, że ten typ domu, w szczególności jako domu biurowego, lub

hotelu, posiada dużo zalet gospodarczych, a przy odfłowiednim planie zabudowania, może mieć rów ­ nież wiele zalet estetycznych. O dstraszające przy­

kłady N e w -Y o rk u i C hicago nie są winą «drapa­

czy», lecz braku planu zabudow ania oraz <do r. 1915) braku ustaw y budowlanej, co spowodowało anarchję w rozmiarach i skutkach niespotykanych i niemożli­

w ych w Europie. «Drapacze» «średniej miary»

mają zapewne przyszłość, z tym jednak warunkiem, że nie będą wtłaczane w przestarzałe ulice, które ta­

kiego obciążenia pod żadnym względem bezkarnie przenieść nie mogą.

Przeciętna dzisiejsza ulica, założona w X IX w., zabudow ana chociażby kilkoma tylko drapaczami, jest przykładem społecznego i estetycznego barba­

rzyństw a, a wynikiem rabunkowej gospodarki, w y zy ­ skującej możliwości techniczne i konjunktury han­

dlowe. Lecz niemniejszą też winę ponosi tu niedo­

rozwój planu zabudowania. U lica taka jest ciemną i przepaścistą szczeliną, w której hałas ruchu potę­

guje się nieznośnie, a powietrze musi być piwniczne.

Tak napr2. C ity Investing Building ma 34 piętra, w których pomieścić może 6000 osób, t. j. całe mia­

steczko <np. N ow ogródek). U przytom nijm y sobie,

że m iasteczko to o pu ­ szcza gmach jednocze­

śnie, czyli że w prze­

ciągu kilkunastu minut ulica zapełnia się sze- ś c i o t y s i ę c z n y m tłu­

mem 1>. Licząc tylko po 0,60 m. kw. na człowieka, p o t r z e b n a jest wolna przestrzeń o powierzchni 0,60 X 6000 = 3600 m. kw.,- ponieważ j e d n a k w N e w - Y orku każdy piąty mieszkaniec po­

siada sam ochód, więc liczyć w ypada jeszcze 1200 sam ochodów , zaj­

m ujących conajmniej po 2 m. kw. każdy, czyli 2400 m. kw., co czyni razem 6000 m.

kw. dla pomieszczenia na ulicy pracowników jednego domu! W re­

zultacie norm alna uli­

ca, zabudow ana kilko­

ma drapaczam i, nie może w pewnych go­

dzinach podołać ru c h o w i2). Stąd coraz nowe ko­

nieczności — koleje podziemne <na różnych pozio­

mach), m osty, tunele, wiszące trotuary, schody, sta­

cje, poczekalnie i t. p. «wygody i udogodnienia wiel­

komiejskie». Lecz sam «drapacz nieba», jako zdo­

bycz techniczno-architektoniczna, nie ponosi winy, że nie zarezerw ow ano dlań miejsca odpowiedniego, w którem mógłby spełniać gospodarczo i estetycznie rolę wcale chwalebną. Pomimo licznych w ątpli­

wości, zdaje się, iż ten rodzaj zabudow ania nie jest całkowicie pozbawiony przyszłości i że punkt cięż­

kości polega na odpowiednio przem yślanym planie za­

budowania, uwzględniającym «drapacze» jako wolno­

stojące dom y-wieże. Tym czasem zaś przykłady ame­

rykańskie mogą odstraszyć naw et gorących zwolen­

ników, którzy w najnow szych typach dom ów-wież

'> Spraw ę stosunku «drapaczy» do ru c h u ulicznego badat specjalnie sły n n y u rbanista R aym ond U nw in, k tó ry w r. 1924 złożył w R oya! Institute o f B ritish A rc h ite c ts niezm iernie inte­

resu jący mem orjał, zw alczający drapacze.

8) W o d w o rth -B u ild in g mieści 14.000 osób — przy tym sa ­ mym rachunku chodnik szerokości 6 mtr. powinien m ieć 855 m.

długości dla tej liczby ludzi, sto jący ch obok siebie, z,i kim. dla ludzi w ru c h u i 10 kim. dla Vs w autach.

AMERYKAŃSKI PROJEKT ROZWIĄZANIA TRUDNOŚCI KOMUNIKACYJNYCH.

22

(26)

dopatrują się chętnie urzeczywistnienia nowej archi- tektury. W N e w -Y o rk u warunki pracy, przy wszy*

stkich udogodnieniach, windach pośpiesznych, telefo- nach, ruchomych schodach i t. d. nie są godne za*

zdrości. Jakkolwiek natężenie światła w N e w -Y o rk u jest takie, jak w Rzymie, istnieją domy, w których na 15-em piętrze, w letni dzień słoneczny, jest do tego stopnia ciemno, że trudno czytać. Okoliczności te prow adzą do absurdu również pod względem finansowym, gdyż poszukiwane są w yższe piętra, niższe natom iast oddaw ane być muszą za bezcen.

W tych w arunkach drapacze są estetyczną i socjal- ną klęską, z czem obecnie w A m eryce nie kryją się, jak to wyraźnie stwierdził Com itee on the High, Size and A rrangem ent o f Buildings. Zatem sku- pienie zabudowania city jest pod każdym wzglę- dem niebezpieczne i stanow ić może objaw chorobli- w y, który drogą udoskonalonej techniki nietylko usu- nąć się nie daje, lecz raczej potęguje. Jeżelibyśmy szukali przykładu, to raczej city Londynu, nigdy zaś N e w -Y o rk u , wskazać może dyrektyw ę rozwoju, a mianowicie odciążenie centrum przez powiększenie jego obszaru, jakoteż tworzenie kilku city, naprz..

handlowego, bankowego i administracyjnego.

N iew ystarczalność miast wielkich w stosunku do potrzeb życia uznał w całej rozciągłości kongres urbanistów w A m sterdam ie w 1924 r,, który między innemi postulatami w ysunął jako naczelne: 1) skoń- czenie z dow olnością zabudow ania i wogóle wszel- kim «laissez-fairizmem»,- 2> odciążenie centrum przez wznoszenie wokół wielkich miast — miast satelitów, czyli zastąpienie dotychczasow ego system u centrali*

zacji racjonalną decentralizacją, opartą na zakładaniu celow o obm yślanych i przygotow anych okręgów dla każdej wielkiej gałęzi pracy,- 3) zreformowanie ulicy,

która ma otrzym ać szerokość do 250 m., kompletną konstrukcję z podziemiami, podziałem jezdni i uje*

dnostajnieniem zabudow ania. O czyw iście, iż są to narazie w ytyczne idealne, gdyż realne warunki dzi- siejsze nie uprawniają do wielkiego optymizmu.

Przy współczesnej w szechw ładzy finansjery, która ciągnie zyski z zacieśnienia miasta, niewiele zapewne będzie można zdziałać, prócz przygotow ania planów regulacyjnych i projektów zabudow yw ania nowych dzielnic. Jest to jednak w arunek naczelny, albowiem plan m iasta czy też budynku jest dyscypliną, prze­

widywaniem, kalkulacją i determinacją. Problemy demokracji, t. j. zagadnienia ilości, m asy i tłumu, którym trzeba kierować, który trzeba dzielić, rozbi­

jać, prowadzić i łączyć jak armję, wym agają planów racjonalnych, przem yślanych w szczegółach i zdecy­

dow anych w rytmie, przew idujących nietylko linje poziome, lecz jednocześnie objętości i bryły zabudo­

wania. C ech ą każdego dobrego planu będzie: i> oś, która jest kością pacierzową wszelkiej architektury, a więc i planu miasta, albowiem miasto bez osi jest rozlaną plamą,- 2> symetrja i kontrast/ 3) jedność w wielości.

Z d ro w y plan jest rodzicielem zdrowej architektu­

ry. M iasta małe mogą sobie pozwolić na zbytek rom antyzm u, natom iast metropolje miljonowe muszą kierować się racjonalizmem. D ynam ika życia jest tu zbyt silna, ażeby trw ać w formach odziedziczo­

nych i anachronicznych. Z w y cięży ć musi tu logi­

ka, lecz nie logika m aszyny, t. j. bezwzględnego u ty - litaryzmu, jeno logika piramidy egipskiej i łuku rzym ­ skiego akweduktu. Będzie to droga do nowego kla­

sycyzm u — idealistyczny racjonalizm.

A ffred LauterBacfj.

NEW-YORK. UL. BRODWAY, DZIELNICA TEATRÓW.

23

(27)

Z D Z I A Ł A L N O Ś C I K O M I T E T U R O Z B U D O W Y M . S T O Ł . W A R S Z A W y .

Jednym ze skutków wielkiej w ojny było zrujnow anie życia ekonom icznego praw ie w całej E u ro p ie / spaczenie n orm alnych w arunków rozw oju m iast, a zw łaszcza w ielkich, zniszczenie ko­

losalnej ilości osiedli na terenie działań w ojennych w yw ołało przeludnienie m iast, głód m ieszkaniow y, niem ożliwe w arunki hi­

gieniczne i t. d.

Dla sanacji ty ch g roźnych zjawisk, w czerw cu 19ZO r.

w Londynie, odbył się m iędzynarodow y K ongres z udziałem delegacji Polski, D elegacja polska składała się: z przedstaw i­

cieli zarządu m. st. W arsz a w y , Z w iązku M ia st Polskich i przed­

staw icieli Rządu.

Po p o w ro cie delegatów do W arsz a w y , ro zp o czy n a się pier­

w szy okres {«przygotow aw czy») działalności insty tu cy j, pow oła­

nych do sanacji głodu mieszkaniowego. P rzy stąp io n o do o p ra ­ co w an ia projektu u staw y o K om itetach R ozbudow y M ia st (zło­

żonego w listopadzie 1920 r. w Sejmie). W przekonaniu, że ustaw a ta zostanie przyjętą przez Sejm, M ag istrat m. stoł. W a r ­ sz a w y w listopadzie tegoż roku pow ołał d o ży cia K om isję Roz­

budow y, której pow ierzył podjęcie p ra c p rzy g o to w aw czy ch , zw ią­

zanych z w prow adzeniem w życic projektow anej u staw y.

P rzew odniczącym K om isji zo stał o b ran y prezydent m iasta, członkam i: w iceprezydent, ław nicy i radni-poslow ie W arsz a w y .

K om isja naty ch m iast podjęła staran ia w Sejmie o p rz y ­ śpieszenie uchw alenia u sta w y o K om itetach R ozbudow y M iast.

W dn. 17 lutego 1922 r. R ada M iejska nadała Kom isji do sp raw R ozbudow y ch arak ter K om isji Specjalnej, składającej się z 17 osób z w yboru, dla załatw iania w szystkich spraw , zw ią­

zanych z rozbudow ą m. st. W a rsz a w y , do czasu pow ołania do życia K om itetu R ozbudow y, na zasadzie ustaw y, w niesionej do Sejmu.

D la pom ieszczenia biura Kom isji p rzystąpiono d o budow y drew nianego dom u p rzy ul. K arow ej, z którego jednak Kom isja w całości nic sk orzystała, gdyż po w ykończeniu budynek zo ­ stał od d an y na szkołę miejską. W celu do starczen ia taniego i dobrego m aterjału budow lanego, K om isja prow adziła prace w kierunku uruchom ienia w łasnych w ytw órni budow lanych.

Jeszcze w 1919 r. zainicjow aną była budow a cegielni miejskiej n a B urakow ie. W 1921 r. Kom isja Rozbudow y w ystąpiła do M in isterstw a S praw W o jsk o w y ch , do którego należał teren pod przyszłą cegielnię, o przekazanie tego placu M ag istrato w i, lecz dopiero w roku 1924 plac ten został na specjalnych w arunkach przekazany. D la d ostarczenia w możliwie krótkim term inie p e­

wnej ilości mieszkań dla bezdom nych. K om isja projektow ała n a­

bycie 20 drew nianych 4-0 m ieszkaniow ych dom ków składanych, produkow anych na tartak a c h M inisterstw a R obót P ublicznych.

Z innych p rac K om isji w tym okresie zasługują na w zm iankę:

«Projekt zarządzenia o przym usow ej n ap raw ie , i doprow adzeniu do stan u m ieszkalnego dom ów z n iszczonych, niezam ieszkałych i dokończenie rozpoczętych budow li» o raz «Projekt przym usow e­

go przebudow ania poddaszy, suteren i budowli g o sp o d arczy ch na pom ieszczenia m ieszkalne». O b y d w a projekty nie zostały za­

tw ierdzone przez czynniki rządow e. T akże i staran ia Komisji R ozbudow y w Sejmie i Rządzie w kierunku w ydania zarządze­

nia, nakazującego budowę gm achów państw ow ych na urzędy i m ieszkania dla urzędników , nie odniosły skutku z pow odów finansow ych.

W celu o pracow ania u staw y o przym usow ej budow ie d o ­ m ów przez in sty tu cje p ryw atne n a banki, biura i t. d., zebrano szczegółow y m aterjał staty sty cz n y .

W r. 1920 zaprojektow ano budow ę dom ów dla robotników i p racow ników m iejskich p rzy ul. Raszyńskiej — jednak do b u ­

do w y przy stąp io n o dopiero w końcu 1924 r., a pierw sze trzy d om y zostały w ykończone w lipcu 1925 r. Z ainicjow any w ty m ­ że 1920 r. projekt urządzenia w zorow ego przedm ieścia na Bie­

lanach, do chw ili obecnej nie mógł b y ć jeszcze zrealizow any.

D la uzyskania zapasu terenów budow lanych w 1920 r., nasku- tek sta rań Kom isji R ozbudow y, udało się u zy sk ać specjalną ustaw ę sejm ow ą o przym usow ym w ykupie m ajątków ziem skich, znajdujących się w prom ieniu 15 kim. od centrum m iasta, a n a ­ stępnie na m o ęy tej u staw y w y d an e zostało rozporządzenie w y konaw cze przez G łó w n y U rząd Z iem ski w dn. 29 lipca 1921 r.

A ż eb y przyśpieszyć przekazanie m iastu niezbędnych dla roz­

budow y gru n tó w pań stw o w y ch , K om isja zainicjow ała u tw o rze­

nie Komisji M iędzym inisterialnej p rzy M inisterstw ie Rolni­

c tw a i D. P.

D rugi okres prac K om isji R ozbudow y ro zp o czy n a się w dniu 12 w rześnia 192Z r. D la rozszerzenia praw i zakresu działania K om isji R ozbudow y, w dniu tym pierw otna K om isja została przekształcona na m agistracką i utw o rzo n e zo stały z instytucje:

1) K om isja R ozbudow y — na praw ach M agistratu, z) Specjalna K om isja do S praw R ozbudow y — w yłoniona przez Radę M iej­

ską. Jednak Specjalna K om isja zebrała się tylko raz i uchw aliła:

1) polecić M agistratow i pobudow anie w łasnych dom ów dla urzę­

dów i urzędników , 2) podjąć kroki w kierunku pozyskania ka­

pitałów zag ra n iczn y ch dla pobudzenia ru c h u budow lanego, 3) w ezw ać M a g istrat do wniesienia do Sejmu ustaw y, zabra­

niającej na 5 lat zam iany lokali p ryw atnych na biura rządow e i miejskie bez rów noczesnego budow ania lokali p ry w a tn y ch , 4) poczynić starania w kierunku polepszenia kom unikacji pod­

miejskiej.

W roku 1922 K om isja R ozbudow y opracow ała następujące głów ne w nioski: 1) pobieranie dopłaty kom ornianej w w y so ­ kości % od czynszu 1914 r. na cele rozbudow y (wniosek ten zo stał zatw ierdzony przez w ładze w m aju 1923 r. i dopłata m ia­

ła b y ć pobieraną od 1 lipca 1923 r., nie została jednak w życie w prow adzona), 2) o opodatkow aniu gruntów niezabudow anych w m ieście w w ysokości \% od ich w arto ści (projekt ten też zrealizow any nie został), 3) o pożyczce obligacyjnej na zakup p lacó w i nieruchom ości w m ieście (p o ży czk a do skutku nie doszła), 4) o przym usow ym w ykupie m ajątków podm iejskich:

O k ęcie, K ępa G o cław sk a, folw. G o c ław i K am ionek (w ykup do chw ili obecnej jeszcze zrealizow any nic został). O p ró c z p o w y ższy ch w niosków , Kom isja w dalszym ciągu zbierała m a- terjały staty sty czn e, d o ty cz ąc e ru ch u budow lanego w W a rs z a ­ wie, o p raco w y w ała plan ro b ó t budow lanych na rok 1923 i plan robót inw esty cy jn y ch n a Ż o lib o rzu , które to ro b o ty są w toku i w roku bieżącym .

W dn. 26 września 1922 r. została w ydana u staw a w przed­

miocie rozbudow y m iast, to też na w niosek Kom isji R ozbudo­

w y, R ada M iejska w dn. zi czerw ca 1923 r. zatw ierdziła kandy­

d a tó w na członków K om itetu R ozbudow y, składającego się z 12 osób, m ianow icie: z 4-c h przedstaw icieli organizacyj (przem y­

słow ców , tech n iczn y ch , w łaścicieli nieruchom ości, spółdzielni budow lan y ch , Z w ią z k u Z aw o d o w eg o praco w n ik ó w b u dow la­

nych i B anku K om unalnego), 4-c h członków M agistratu i 4-ch z R ady M iejskiej. W dn. 4 lipca 1923 r. K om itet R ozbudow y zorganizow ał się i zw rócił się do M inisterstw a R obót P ubli­

czn y ch i M inisterstw a S p raw W ew n ę trz n y c h o w yznaczenie de­

legatów do K om itetu z głosem doradczym . N iezw łocznie też przy stąp io n o do o p raco w an ia regulam inu K om itetu R ozbudow y i instrukcji dla Biura K om itetu. Pierw szym realnym krokiem

24

(28)

K om itetu byfo w yjednanie kredytów na budow ę dom u dla p ra ­ cow ników M ag istratu p rz y u!. Raszyńskiej.

W 1923 r. byfy prow adzone dalsze pertraktacje z M inister­

stwem Rolnictw a o przekazanie m iastu niezbędnych dla ro zb u ­ do w y W a rsz a w y gruntów państw ow ych. P ertraktacje byfy sta ­ le odw lekane przez M inisterstw o, jednocześnie zaś M inisterstw o bez porozum ienia się z K om itetem R ozbudow y przeznaczyło na dzierżaw ę w ieczystą około 100 hektarów terenów , położonych przew ażnie p rz y ulicach, posiadających inw estycje miejskie, dla k o operatyw urzędniczych. W dniu 11 czerw ca Rada M iejska energicznie protestow ała przeciw ko uszczupleniu sw oich praw i przeciw ko p arcelacji W arsz a w y bez żadnej kontroli ze stro n y elem entów społecznych lub sam orządow ych.

N a początku 1924 r. K om itet R ozbudow y znow u występuje do M inisterstw a R olnictw a o przekazanie gruntów państw ow ych w obrębie m. W a rsz a w y na potrzeby rozbudow y.

D la uzyskania funduszów na cele rozbudow y, w po czątk ach 1924 r., został uchw alony przez K om itet i aprobow any przez Ra­

dę M iejską, następnie zatw ierdzony przez M inisterstw o S praw W ew n ętrzn y ch i M inisterstw o Skarbu, podatek od lokali w w y ­ sokości z o d kom ornego.

W celu przestudiow ania akcji rozbudow y m iast n a Z a c h o ­ dzie, K om itet R ozbudow y zw rócił się do państw zagranicznych z prośbą o przysłanie szczegółow ego m ateriału w spraw ie ru ch u budow lanego. N ad eszły odpow iedzi z Republiki C zech o sło ­ w ackiej i z M iędzynarodow ego Biura P ra c y (dzieło pod ty tu ­ łem : «Les problem es de logem ent depuis la guerre»).

W dn. 5 czerw ca 1924 r. sta tu t K om itetu R ozbudow y zo­

stał zatw ierdzony na posiedzeniu R ady Miejskiej. W m iesiącu w rześniu, biorąc pod uw agę organiczny zw iązek K om itetu Roz­

b udow y z w ydziałem V II T echnicznym M a g istratu , biuro K o ­ m itetu zo stało przeniesione do lokalu W y d ziału T echnicznego i skład K om itetu został pow iększony przez zaproszenie do b ra­

nia stałego udziału w p ra ca c h K om itetu N aczeln ik a W y d ziału T echnicznego, którem u rów nocześnie pow ierzono kierow nictw o biura K om itetu.

Z końcem 1924 r. rozpoczyna się trzeci ohres prac K om i­

tetu R ozbudow y. O d teo rety czn y ch zagadnień przystąpiono do realnej akcji w spraw ie rozbudow y. Początkow o z pow odu nie­

d o stateczn y ch funduszów , bez m aterjafnej na razie pom ocy R zą­

du, akcja ta nie była zb y t obszerną.

Budżet K om itetu R ozbudow y na rok 1925, oprócz fundu­

szó w zw y czajn y ch , przeznaczonych na w ydatki personalne, kan­

celaryjne, gospodarcze, przew iduje już znaczną sum ę na w ydatki nadzw yczajne, a w ięc:

1 ) na budowę dom ów przy ul. Raszyńskiej . 898.000 zł.

z) „ ,, „ dla bezdom nych . . yoo.ooo „ 3) „ „ cegielni m ie js k ie j ...1. 100.000 „ 4) „ „ dom u przy ul. K arow ej . . zoo.ooo „ j> ,, pom oc budującym się i na rem ont w a ­

ląc y ch się d o m ó w ...

Razem zgórą .

1 . 1 10.000 3.808.000 zł.

Budżet ten całkow icie został zrealizow any. Specjalnie pod­

kreślić należy akcję, rozpoczętą przez K om itet w celu u trzy m a­

nia w alący ch się dom ów.

A k c ja ta przedstaw ia się n a stęp u jąco . Przyjęto ogółem do dn. 2o /V II /i925 r. — zoz podania, z tej liczby uwzględniono dom y, najbardziej g rożące zaw aleniem się, a w ięc: 76.

A sy g n o w an o na ten cel z K om itetu R ozbudow y

w I r a c i e zł. 250.000. —

w II r a c i e ...zł. 6 1 .820. —

W y d an o z tego na rem ont, uw zględniając 70

podań zagrożonych nieruchom ości . . . zł. 3 1 1 .820. — najw yższa pożyczka w ynosi zł. 1 S.000. —

najniższa „ „ „ ó o o .—

Średnio na rem ont jednej nieruchom ości p rzy p ad a:

311.820 : 76 == 4000 zł.

1) Spraw dzenie na miejscu kosztów przeprow adzonych re­

m ontów w ykazuje zw ykle zn aczn y nakład, zrobiony przez sam e­

go w łaściciela, d o ch o d zący do pięciokrotnej w arto ści a sy g n o - w anej przez m iasto pożyczki (ul. Z a k ą tn a N r. 3, Stare M iasto 18 i t. d.>.

Średni nahfad wfaściciefa, jak p raktyka w ykazuje, w ynosi oh. So% udzieionej p o ży cz/ii miejshiej.

2) K oszt zabezpieczenia m ieszkania na 1 osobę przez udzie­

lanie pożyczek na rem ont budowli jest niezw ykle niski — w y n o s i:

a> w dom ach drewnianych od 10 — 25 zł. na osohf, n aprzykład:

ul. Św ieża 4/6 asygnow . 3.900 na 150 osób, czyli na os. 23 zł.

,, Burakow ska 8 „ 1:000 „ 100 „ „ „ „ 10 „

„ Juljanow ska 1 „ 3.000 „ 150 „ „ „ „ zo „ b> w dom ach m urowanych koszt ten w aha się następująco:

ul. K rochm alna 13 asygnow . 8.500 na 500 osób, na 1 os. 17 zł.

„ Z a k ą tn a 3 „ 10.500 „ 300 „ „ 1 „ 35 „

„ C elna 1 „ 9.000 „ zoo „ „ 1 „ 49 „ Z tego w ynika, że naw et pożyczki na rem ont dom ów drewnianych są zupełnie uzasadnione.

Jednocześnie w roku 1925, po uchw aleniu przez W ładze U staw odaw cze u staw y o rozbudow ie — K om itet R ozbudow y przeprow adził form alności, zw iązane z ukonstytuow aniem się na zasadzie nowej u staw y i p rzystąpił do p rac, zw iązanych z udzie­

laniem pożyczek z państw ow ych funduszów , w y d aw an y ch z Ban­

ku G o sp o d arstw a K rajow ego. *

U łożono regulam in dla ty c h p ra c / regulam in ten został przyjęty przez w ładze państw ow e i naw et zasto so w an y do K o ­ m itetów R ozbudow y całego kraju.

Regulam in ten przew iduje n astępujący p ro cen to w y podział udzielanych pożyczek:

1) na kooperatyw y ogólne i akadem ickie . 50 % z) na w ykończanie ro zp o częty ch dom ów

przez o so b y pryw atne i instytucje . . zo% \ zo% I 3> na now e budowle osób p ry w a tn y ch . ,

4> na instytucje dobroczynne i sam opom o­

cow e ... io5J

4 ° %

Razem zł. 3 1 1 .820. —

100S

P ró cz tego, by ułatw ić K om itetow i p racę p rzy w yborze po­

dań do staw iania w niosków do Banku, ściśle stosując się do przytoczonego procentow ego podziału — w prow adzono do po ­ szczególnych grup następującą segregację:

Podgrupa A — pożyczki udzielane na objekty, w yprow adzone pod dach — w nioski w ty ch sp raw ach co do w y so ­ kości niezbędnej pożyczki w in n y obejm ow ać 100*

potrzebnych sum na w ykończenie.

„ B — obejmuje objekty rozpoczęte, które należy w bie­

żącym sezonie budow lanym d o p ro w a d zić pod dach,- w ysokość p ro p o n o w an y ch pożyczek w y ­ nosić w inna 30$ sum kosztorysow ych c ało ­ k ształtu w ykonania.

„ C — obejmuje objekty nierozpoczęte zupełnie, — w y ­ sokość pożyczek dla ty ch objektów w ynosić w inna 30 — 40 % sum k osztorysow ych.

K o szto ry sy i n o rm y sum obliczone są na zasadzie instrukcji^

w ydanej przez M in isterstw o S karbu (1 m tr.3 m uru w budowie oblicza się na 45 zł.).

25

(29)

PROJEKT ROZBUDOWY OSIEDLA MIESZKANIOWEGO NA BIELANACH POD WARSZAWĄ. SEKCJA REGULACJI MAGISTRATU M. ST. WARSZAWY.

(30)

TEREN ROZBUDOWY OSIEDLA MIESZKANIOWEGO NA BIELANACH POD WARSZAWĄ.

SEKCJA REGULACJI MAGISTRATU M. ST. WARSZAWY.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ARCH. Studja i projekty dom ów mieszk. Studja i projekty dom ów mieszk. Dom profesorów Wolnej Wszechnicy. Dom profe sorów W oln ej Wszechnicy. W idok perspektywiczny

głe zmiany w ustosunkowaniu się studenta do coraz to innych kierowników — nie pozwalają wzniecić w uczniu tego ognia twórczości artystycznej, bez którego

Architektura zewnętrzna opiera się na powtarzaniu tego samego typu (w tern jest tyleż holenderskiej tradycji, co nowatorstwa), oraz na normalizacji wszelkich akce-

podcieniem parterowym znajduje się duże audytorjum na 300 osób. G łów ne wejście do gmachu założone zostało od strony ruchliwej ul. Leona Sapiehy, skąd przez

święcona powyższym zagadnieniom, powstała u nas w tym okresie, wyjaśniła, a nawet przyznać należy, spopularyzowała idee urbanistyczne. Zrozumiałem jest obecnie,

PROJEKT JVa 39 CENTRALNEJ HALI TARGOWEJ W POZNANIU. W nowym podziale kompetencyj Departamentu Budowlanego znika wydział osiedleńczo-mieszkaniowy, „gdyż, jak wykazał

Do wspólnego omówienia tych książek, różniących się pod względem koncepcji i treści, daje nam prawo pewna wspólna dla nich płaszczyzna, na której wątek

póki zaprawa jej nie stężeje i nie zwiąże się, nie przedstawia żadnej odporności na działanie sil poziomych. Słaby podmuch wiatru, jednostronne obsypanie