• Nie Znaleziono Wyników

Problem stosunku Kościół - państwo w teorii i w praktyce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem stosunku Kościół - państwo w teorii i w praktyce"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Remigiusz Sobański

Problem stosunku Kościół - państwo

w teorii i w praktyce

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 35/3-4, 9-23

1992

(2)

P ra w o K anoniczne 35 (1992) n r 3 -^ ł

K S. R EM IG IU SZ SO B A Ń SK I

PROBLEM STOSUNKU KOSCIOŁ-PANSTWO W TEORII I W PRAKTYCE 1

W stęp

T em at mojego re fe ra tu został świadom ie sform ułow any tak, jak to podano w tytule. Chcę mówić o problem ie stosunku Kościół- -państw o, a nie o sam ym stosunku. W praw dzie nie m a obiektu, z którego nie m ożna by zrobić problem u, tzn. postaw ić w odnie­ sieniu doń pytania, ale nie każde pytanie zaw iera problem . Zda­ rzają się problem y pozorne (ukryw ające za uczenie brzm iącym i słowam i py tan ia sam e się rozw iązujące z chw ilą ich sform ułow a­ nia, prow adzące do odpowiedzi oczywistych), bezsensowne (posta­ w ione w oderw aniu od rzeczywistości, a udające, że naw iązują do niej, tzn. do jakiegoś obiektu poznawczego), błędne (wychodzące od jakiegoś fałszywego założenia i k ierujące dociekania w fałszy­ w ym kierunku), w reszcie bezpłodne (bo b rak — na razie? — możli­ wości ich rozw iązania, względnie o tak m ałym znaczeniu, że tru d włożony w ich rozw ikłanie nie opłaca s ię )2. P roblem em jest więc tak ie pytanie, k tó re z powodu zaw artych w nim trudności w ym aga pewnego w ysiłku dla uzyskania odpowiedzi. Rozw iązyw anie pro­ blem u polega na uzyskiw aniu odpowiedzi na kolejne p y tan ia w yła­ niające się z tego, co już wiem y. Ważne jest praw idłow e i drożne postaw ienie problem u, ostre w ypunktow anie argum entów za i przeciw, w ykazanie aporii, w jakie m ożna się uw ikłać. P roblem y mogą być teoretyczne lub praktyczne. W pierw szych chodzi o w y­ jaśnienie rzeczywistości (względnie o jej zrozum ienie, gdy m am y do czynienia z tw o ram i kultury), w drugich o postępow anie pro­ wadzące do zam ierzonego celu.

Nie ulega wątpliwości, że stosunek K ościół-państw o stanow i w erze chrześcijańskiej trw a ły problem praktyczny. Kościół istnieje jeden i te n sam przez wieki, ale przecież w ciągłej in terferen cji ze światem , co nie pozostaje bez w pływ u na rozum ienie przezeń w łasnej m isji i na różny rozkład akcentów w jego przepow iada­ niu, w tym także przepow iadaniu św iata jako stworzonego przez Boga i na Jego chw ałę. W iąże się z tym chrześcijańskie rozum ie­ nie historii: nie jako obiegu okrężnego jak u Stoików, lecz jako pełen dram atów proces rozw ojow y od stw orzenia poprzez W

ciele-1 R e fe ra t w ygłoszony 24. 2. ciele-1992 n a ogólnopolskim sym pozjum k a n o - nistó w w A kadem ii Teologii K atolickiej.

2 J. d e V r i e s , P ro b le m , w : P hilosophisches W ö rterb u ch , hg. W. B rugger, F re ib u rg “ 1962, 245 ns.

(3)

10 [2] nie Syna Bożego aż do ponownego Jego przyjścia. W tej optyce w idziane są t e ż urządzenia tego św iata. Cieszą się one autonom ią, ale przecież m ają sw oje m iejsce w historii, k tó ra w rozum ieniu chrześcijańskim jest historią zbawienia.

W śród urządzeń tego św iata znajduje się państw o, doznające — jak wiem y z historii i z własnego dośw iadczenia — zm ian i prze­ obrażeń. O ich głębi świadczy już fakt, że o stosunku Kościół- -państw o m ów im y od początków chrześcijaństw a, ale sam term in „państw o” pojaw ił się dopiero w filozofii politycznej renesansu, najpierw u Nicolo M acchiavelli, potem 3 w dziele G iovanni Botero

D ella ra g io n d i S ta to (1589). Używano go zam iennie z takim i jak p o litia , im p e r iu m , r e g n u m , p o p u lu s , r e s p u b lic a . N ie chodzi tu o śledzenie przem ian państw a, lecz o oczywiste stw ierdze­ nie, że praktyczny, ko nkretny układ stosunków Kościół-państw o m usiał inaczej w yglądać w przedkonstantyńskim cesarstw ie rzym ­ skim, kiedy Kościół nie bez trudności m ieścił się w ram ach p raw a 0 stow arzyszeniach, inaczej, gdy chrześcijaństw o zostało p ro k la­ m owane religią państw ow ą, inaczej w cesarstw ie karolińskim czy w średniow iecznej c h r is tia n ita s rządzonej przez iu s u tr u m q u e ,

a dalej w podzielonej w yznaniowo Europie, w państw ie zbudow a­ nym na filozofii oświecenia, inaczej w państw ie dem okratycznym czy liberalnym oraz w państw ie to talitarn y m , a tam zaś zależnie od tego, czy d y k tato r był ateistą lub katolikiem . J a k długo będzie istniało państw o, ta k długo będzie — wszędzie tam, gdzie działa Kościół katolicki — pojaw iał się p raktyczny problem ich w zajem ­ nego stosunku (gdyby ludzkość znalazła tak ie form y organizacji swego życia, w k tórych państw o okazałoby się zbędne, problem przesunąłby się na stosunek Kościoła do owych form).

Z kolei każda p ra k ty k a — jeśli rozum iem y przez nią celowe działania ludzkie — jest sprzężona i w zajem nie uw arunkow ana teorią. T eoria wyznacza praktykę, dostarcza jej założeń i dy rek ­ t y w 4.

Spojrzenie na ogrom ną i tylko kom puterow o dającą się ogarnąć lite ra tu rę dotyczącą stosunku K ościół-państw o zmusza nas do po­ św iadczenia autorom wrażliwości na prak tyczn ą stronę problem u 1 zaangażow ania w jego rozw iązanie odpowiednio do przyjętych założeń czyli do uznanej za praw dziw ą teorii. W odróżnieniu od lite ra tu ry posoborowej, inspirow anej K onstytucją duszpasterską o Kościele, sam a teoria nie w ydaje się już stanow ić przedm iotu reflek sji i badań naukow ych. Teorię po prostu p rzyjm uje się, nie staw ia się pod jej adresem nowych pytań. Odnieść można w ra­ żenie, jakby teoretycznie w szystko już zostało w yjaśnione i jakby

3 F. F ü r s t e n b e r g , Staat, w : Die R eligion in G eschichte un d G e ­

g en w a rt, hg. K. G alling, T übingen * 1982, V I, 293.

4 R. S o b a ń s k i , T eoria praw a kościelnego, P r. K an. 31 (1988) n. 1—2, 3—12.

(4)

[3] P rob lem stosu n k u K ościół — p ań stw o 11 chodziło jedynie o ukształtow anie p rak ty k i w św ietle założeń i dy­ rek ty w dostarczanych przez teorię.

Takie też w rażenie odniosłem przysłuchując się dyskusjom nad program em najbliższego m iędzynarodow ego kongresu p raw a kano­

nicznego, k tó ry odbędzie się w Lublinie i ma być poświęcony te­ m atow i Kościół-państw o. Dlatego ośmieliłem się sform ułow ać kilka propozycji tem atycznych, k tóre przedłożyłem 5 i do których pragnę niniejszym naw iązać 6.

I. Problem teoretyczny: historiozbaw cze usytuow anie stosunku Kościół-państw o Każdy problem w ym aga usytuow ania, przedstaw ienia i naśw ie­ tlenia w jego kontekście. K ontekstem , w jakim kanoniści zaczy­ nają rozw ażania problem u Kościół-państw o, nie może nie być Kościół, jego sam oświadomość i nauka. P roblem te n mieści się w kontekście stosunku Kościoła do św iata. To soborowe poszerzenie optyki zostało dostrzeżone przez k a n o n istó w 7, podkreślających, że stosunek Kościoła ad extra nie streszcza się — jak w nauce ko­ ścielnego p raw a publicznego — do jego stosunku do państw a, lecz stanow i w ycinek jego stosunku do św iata, w którym Kościół jest obecny. A le obecności Kościoła n ik t z w ierzących nie może spro­ wadzić do obecności „instytu cji” : obecność Kościoła to obecność łaski zbaw ienia. Stąd teoretyczna, stojąca u podstaw rozw iązań praktycznych, reflek sja nad stosunkiem Kościół-państw o w inna mieć na oku jego usytuow anie historiozbawcze. Zasadniczym i ostatecznym w yznacznikiem działań Kościoła, jego m iejsca w świecie i stosunku do urządzeń tego św iata — w tym rów nież państw a — jest to, co zaw iera się w pojęciu tajem nicy Kościoła, realizacji Bożych planów zbawczych. Dopiero z te j perspektyw y można wyśw ietlić, o co zawsze i zasadniczo chodzi w uk ładaniu stosun ku Kościół-państw o.

Szczególne zadanie kanonistów to znalezienie k ategorii n ajb ar­ dziej adekw atnych i przydatnych dla ujęcia relacji Kościół-pań­ stwo, w łaśnie z perspektyw y m iejsca i zadań Kościoła w historii zbaw ienia. A dekw atnych, to znaczy możliwie pełnie zaw ierających ak tu aln ą sam oświadomość Kościoła; przydatnych, to znaczy w y ra­ żających tę relacjonalność, kom unikatyw nych i operatyw nych. T rzeba by przeto poddać analizie adekw atność i funkcjonalność k ateg o rii obiegowych, takich jak społeczność, p artn e r.

5 K ościół-państw o. P ropozycje te m a ty c zn e na K ongres.

6 Por. ta k ż e R. S o b a ń s k i , Das V erh ä ltn is vo n K irch e un d S ta a t in

Theorie u n d P raxis, Theol. Q u a rta lsc h rift 72 (1992).

7 Je d n y m z pierw szych był chyba P. L о m b a r d i a, Le D roit P ublic

E cclesiastique selon V atican 11, A pollinaris 40 (1967) 59—112 ( = El de- recho publico eclesiastico segun el Vaticano II, w : E scritos de D erecho canonico, II, P am p lo n a 1973, 351—431, w szczególności 414— 418).

(5)

[4] Nie b rak autorów , któ rzy nie um ieją m yśleć o stosunku Kościół- -państw o bez oparcia się na pojęciu społeczności d o sk o n ałej8 nie dostrzegając, że przy takim w idzeniu Kościół został zredukow any w edług czterech filozoficznych w yznaczników pojęcia społeczności. Nie można zaprzeczyć, że w oparciu o tę kateg orię rozwiązywano k onkretne problem y (historia dostarcza tego przykładów ), ale dla rozw ażań o naturze, podstaw ach i sensie stosunku Kościół-państw o nie zdaje się ona na w iele 9.

Podobnie m a się spraw a z pojęciem „ p a rtn e r”. Jeśli zaw iera się um owę i rozw ija się „zdrow a w spółpraca” m ożna rzeczywiście mówić o partn erstw ie, o w spółdziałaniu „dla d ob ra w szystkich” 10. F a k t jednak, że w określonych sytuacjach i w odniesieniu do określonych zadań Kościół katolicki w ystępuje jako p a rtn e r pań­ stw a (czy innych instytucji, także innych religii), nie uzasadnia sprow adzania Kościoła do p a rtn e ra kogokolw iek na tym świecie, w niektórych sytuacjach jest partnerem , w innych znakiem sprze­ ciwu. Nie został pow ołany jako p a rtn e r państw a. Został powołany, aby był czynnie obecny jako tajem nica zbawienia.

Spośród dotychczas proponow anych kategorii socjologicznych znacznie bardziej eklezjologicznie nasycone w ydaje się w ysunięte przez G regory B aum a pojęcie ruch u społecznego ” . Ruch tak i określany jest przez przyśw iecającą m u misję, k tó rej w ykonyw a­ nie m a rów nież znaczenie form acyjne dla w łasnych członków. Cała działalność takiego ruchu, także ta „w ew nętrzn a”, orien tu je się k u społeczeństwu, k tó rem u w poczuciu solidarności chce za­ szczepić pożądane w artości. P rzenika on społeczeństwo i tk w i w nim jako czynnik inspirujący, jako jego — w edług w łasnego prze­ konania — zaczyn. Socjologiczny m odel ruch u społecznego w y­ daje się bardziej niż model społeczności odpow iedni dla w yraże­ nia otw artych s tru k tu r K o ścio ła12, łącznie z zagadnieniem przy­ należności doń i jego hierarchicznego ustroju. A kcenty spoczywają

s Np. J. L i s 1 1, A u fg a b e u n d B ed e u tu n g d er ka n o n istisch en T eild i-

sziplin des lu s P u b lic u m E cclesiasticum . Die L eh re d er ka tholischen K irch e z u m V erh ä ltn is vo n K irche u n d S ta a t seit d e m Z w e ite n V a ti­ ka n isch en K on zil, w : F id es et ius. F estsch r. G. M ay, hg. W. Aym ans...,

R egensburg 1991, 455— 490.

9 M am oczywiście n a m yśli te rm in „społeczność” w znaczeniu w spół­ cześnie m u p rzypisyw anym , nie w sensie A ugustyńskiego societas s a n ­ ctorum . Na te n te m a t Y. С o n g a r, H andbuch d er D ogm engeschichte, hg. M. S chm aus, A. G rillm eier, L. S cheffczyk, В. III, c: Die L e h re von d e r K irche, F re ib u rg —B asel—W ien 1971, 7.

10 G S 76,3.

11 G. B a u m , G la u b w ü rd ig keit. Z u m S e lb stv e rstä n d n is der K irche, F re ib u rg —B asel—W ien 1969, 246—268. Por. R. S o b a ń s k i , „Jako z a ­

cz y n i n ie ja ko dusza społeczności lu d z k ie j” (O becność jako zasada sto ­ su n k u Kościoła do państw a), P r. K an. 25 (1982) n. 1—2, 31—42.

12 Por. H. S c h ü r m a n n , K irch e als o ffe n e s S y s te m , In tern , k ath . Z eitsch rift 1 (1972) 306—323.

(6)

P rob lem stosu n k u K ościół — p ań stw o 13

na misji, m niej na niezależności i sam ow ystarczalności. Tę nieza­ leżność on im plikuje, chociażby przez to, że chodzi o zaszczepie­ nie w artości czerpanych z w łasnych źródeł, natom iast sam e te r­ m iny — jak niezależność, autonom ia — n ab ierają znaczenia do­ piero w określonym kontekście, gdy chodzi o k o n k retn e ukształto­ w anie relacji. (Stąd obdarza się je przym iotnikiem „p raw ne”).

W ypracow ując tak ie k ry te ria m usim y zdaw ać sobie spraw ę, że nie chodzi o definiow anie Kościoła, o zdanie z p redy katem „ je st”, lecz o względy praktyczne, o ów „pas tran sm isy jn y ” 13 treści ekle­ zjalnych w pojęcia socjologicznie kom unikatyw ne i p raw nie przy­ datne. A wiadomo, że pojęcia z biegiem czasu przesuw ają się tre ­ ściowo, ubożeją, stają się niekom unikatyw ne. D okum enty Kościoła dowodzą, że znalazły się w nich takie, k tó re na d łu gi czas w yzna­ czały kierunek m yślenia, ale też pojęcia, m ające u trw alić rzeczy­ wistość, k tó ra faktycznie już m inęła (jak np. bulla U nam sanctam Bonifacego VIII). Podobnie w śród uczonych, niektórzy poświęcali swój talent, czas i siły na próby podtrzym ania tego, co minęło, in n i usiłow ali sform ułow ać przesłanki now ych ro z w ią z a ń 14. H i­ sto ria Kościoła dowodzi, że nie m a rozw iązań dobrych po wsze czasy.

H istoria Kościoła ukazuje też, że stosunek do państw a to jedna z istotnych jej cezur. E d yk t z r. 313, reform a karolińska, reform a gregoriańska, uform ow anie się pań stw inspirow anych filozofią M arsyliusza z P adw y, a następnie państw w yrosłych z filozofii oświecenia — to w podręcznikach w yznaczniki periodyzacji h i­ storii Kościoła. K ażdy z ty ch m om entów to w ypadkow a sty k u sam oświadom ości zarów no Kościoła, jak i państw a. Myślę, że w opracow aniach syntetycznych za m ało uw agi poświęca się eklezjo­ logii stojącej za tym i przem ianam i. B adania nad nią i jej opraco­ w anie nie leży w gestii kanonistów . Jed n a k prace kanonistyczno- -historyczne zajm ujące się faktam i i system atyzujące je w m odele nie pow inny kreśląc tło historyczne pom ijać eklezjologicznych podstaw , z k tó ry ch w yrosły im plikacje praw ne. B rak nam dotych­ czas dynam icznego ujęcia stosunków K ościół-państw o, k tó re przed­ staw iłoby je jako pew ien proces nie tylko w sensie sukcesji w y ­ darzeń i rozwiązań, ale jako proces form acji i deform acji, postępu i regresu 15.

11 J a n P a w e ł II, K onst. Sacrae disciplinae leges — AAS 75 (1983) X I.

14 Np. J a n T o rq u e m a d a i Ja k u b C a je ta n w obronie kościelnej w ładzy b ezpośredniej w sp ra w a c h doczesnych z jed n ej, R o b e rt B ellarm in i F ra n cisz ek S u arez ja k o koryfeusze n a u k i o w ład zy po śred n iej z d r u ­ giej strony. P or. H. E. F e i n e , K irchliche R echtsgeschichte, I, W ei­ m a r 2 1954, 487 ns.

15 I ta k d e k re t Teodozjusza z r. 380 u zn a ją c y ch rześcijań stw o za re - ligię p a ń stw o w ą nie ty lk o zap ew n iał K ościołow i p ro te k c ję i obronę c e ­

(7)

-14

Myślę, że z p u n k tu widzenia kościelnego wiąże się to z rozu­ m ieniem relacji m iędzy m isją Kościoła a autonom ią świata. In a­ czej kładzie się akcenty w stosunku do p aństw a przy założeniu, że św iat należy chrystianizow ać, po pro stu o ch rzcićls, inaczej gdy — jak w k onstytucji G a u d iu m e t s p e s — p rzyjm u je się słusz­ n ą autonom ię porządku doczesnego jako ideę przew odnią stosunku Kościoła do św iata, zaś do jego uśw ięcenia przyczynia się „na kształt zaczynu, od w ew nątrz niejako” rozśw ietlając spraw y do­ czesne, aby „służyły chw ale Stw orzyciela i O dkupiciela” (LG 31,2). To stw ierdzenie w ydaje mi się ważne ze w zględu na fakt, że stosunek K ościół-państw o nie sprow adza się już do stosunku dw u władz czy naw et dw u władców. Nie jest to stosunek dwóch w ład­ ców, gdyż państw a wodzowskie zeszły z areny dziejów. W praw dzie byliśm y w XX w. św iadkam i ich odżyw ania, ale też przekonu­ jem y się, że w e współczesnym świecie mogą to być tylko efem e­ rydy, państw o wodzowskie nie jest już w stanie funkcjonow ać. Oznacza to także zanik elem entu profetycznego, którym — w na­ w iązaniu do królów starotestam entow ych — ow iani byli w ładcy chrześcijańscy od K arola W ielkiego (chyba do gen. Franco). Nie- jest to stosunek tylko dwóch władz, gdyż — aczkolwiek w łasna władza należy do pojęcia zarówno Kościoła jak i państw a — ani Kościół ani państw o nie sprow adza się współcześnie do władzy. P rzy czym, gdy chodzi o Kościół, trzeba zauważyć, że jest nim zawsze jeden Kościół katolicki, k tó ry składa się z Kościołów p arty k u la rn y ch i w nich is tn ie je 17. Wobec określonego państw a staje zawsze Kościół powszechny, jeden katolicki, ale też ten sam Kościół istniejący na tery to riu m odnośnego państw a. Nie m uszę przypom inać praw nych tego konsekw encji, odzw ierciedlonych w fakcie zaw ierania um ów czy to przez Stolicę Apostolską czy to przez hierarch ię Kościoła partykularnego. Także w tedy, gdy um o­ wę z państw em zaw iera Stolica Apostolska jako podm iot m iędzy­ narodowego p raw a publicznego, jest ona tylko w form ie podobna do umów m iędzy innym i podm iotam i tego praw a, a w treści cho­ dzi o dobro obyw ateli państw a, o dobro Kościoła odnośnych k ra ­ jów, o zgodę pow szechnąIS. Nie jest to też stosunek dw u róż­

w ach dyscy p lin arn y ch , a n a w e t dogm atycznych. K aro liń sk a c h ry stia n i­ zacja p raw a m iała d ru g ą stronę m ed alu w p o staw ach legalistycznych, zaś sprzężenie życia państw ow ego i kościelnego zaow ocow ało „sporem o in w e s ty tu rę ”.

18 „Vous devez fa ire ce que sa in t R em y a fa it de Clavis, b a p tise r la dém o cratie e t la re n d re c h ré tie n n e ” — kard . P aro cc h i do robotników . Cyt. za H. M a i e r, R ev o lu tio n un d K irche, F re ib u rg 1965, 269.

17 Por. LG 23,1, S zerzej: W. A y m a n s, Die C om m unio E cclesiarum

als G estaltgesetz der einen K irche, A rchiv, f. k ath . K irc h e n re c h t 139

(1970) 69—90.

18 J a n P a w e ł I, Pace e progresso per tu tti i popoli, L ’Osserv. Rom. n r 200 z 1. 9. 1978. T ek st polski w : C h rze śc ijan in w Św iecie 10 (1978) n. 11 (71), 88—90. D latego n az y w ają n ie k tó rz y au to rz y k o n k o rd a ty

(8)

[7] P rob lem stosu n k u K ościół — p ań stw o 15 nych społeczności, gdyż w ierni to zarazem obyw atele państw a. Jeśli zaś um ową z państw em podpisują przedstaw iciele m iejsco­ wego Kościoła, to czynią to będąc obyw atelam i p ań stw a podlega­ jącym i w ładzy p aństw ow ej w ram ach określonych praw em , co nie przekreśla ich praw nej — jako hierarchów Kościoła — auto­ nomii.

Tak więc stosunek Kościół-państw o dziś to stosunek dwóch autonom icznych, niezależnych system ów praw nych. Ich w zajem na relacja nie ogranicza się do rozdziału kom petencji ani — pod w zględem form alnym — do odrębnych źródeł praw a. Problem się­ ga głębiej. W spółczesne państw o dem okratyczne to pew na s tru k ­ tu ra praw na, państw o praw a, charakteryzujące się niw elow aniem różnych koncepcji i tendencji: konserw atyw nych, liberalnych, ra ­ dykalnych i socjalistycznych, k tó re — stojąc na gruncie niepod­ w ażalnych p ra w człowieka — przyjęły zasadę, iż starcia politycz­ ne dokonują się w ram ach wiążącej konstytucji, zaś rządy obej­ m ują ci, k tó rzy cieszą się najw iększym poparciem wyborców. P ra ­ wo pow staje w nim w w yniku ustalonej procedury. Również p ra ­ wo kościelne pow staje w w yniku określonej procedury i sam ten fakt nie m a dla naszego tem atu większego znaczenia. O ile jednak określenie „państw o p ra w a ” oddaje jego istotną charakterystyk ę, to określenie Ecclesia iuris nie oddaje istotn ej ch a rak tery sty k i Kościoła. Różnica polega na tym , że państw o jest stru k tu rą, k tó ra w ypełnia się treścią (zaw artą m. in. w tak ich określeniach uzupeł­ niających jak „państw o socjalne” czy „państw o k u ltu ro w e”), n ato ­ m iast Kościół m a w praw dzie rów nież stru k tu rę praw ną, ale tę stru k tu rę — form ę — wyznacza treść. W państw ie form a wyznacza treść, w Kościele treść wyznacza formę. W zasadniczym trzonie treść ta nie zależy od Kościoła, on jest nią zw iązany i w m yśl praw ideł ew angelizacji szuka dla n iej odpow iednich form. P aństw o natom iast tw orzy form y swego praw a i decyduje o jego treści.

W żadnym w ypadku nie chcę przez to powiedzieć — i chyba nik t tak nie tw ierdzi — by treść p raw a państw ow ego była zupeł­ nie dowolna (naw et pozytywiści nie re p rezen tu ją indyferentyzm u etycznego). K ażde praw o, zarów no kościelne, jak i państw ow e, po­ zostaje w odniesieniu do w artości. Co więcej, w rozum ieniu chrze­ ścijańskim każde praw o m a odniesienie transcendentalne. Z tym że (1) to odniesienie rozum ie tylko człowiek w ierzący i on w inien je mieć na oku w p rakty ce praw a, a (2) praw odaw ca świecki spełnia (również z p u n k tu w idzenia owego transcendentalnego od­

niesienia) sw oją rolę w tedy, gdy tw orzy praw o po prostu dobre.

u m ow am i q u a s i-m iędzynarodow ym i — np. M. P. K ö c k , R echtliche

un d politische A s p e k te vo n K o nkordaten, w : S c h rifte n zum ö ffe n tli­

chen R echt 444, B erlin 1983, 25—33; R. S e b o t t , S c h w ie rig k e ite n m it

den K onkordaten, w : In v estig atio n es theologioo-canonicae, Rom a 1978,

(9)

Jed n ak „dobre” praw o kościelne i „dobre” praw o państw ow e nie znaczy to samo. Różne są k ry te ria tej oceny i to w łaśnie w aspek­ cie odniesienia do w artości. Jedno i drugie służy w artościom opie­ ra ją c się na odm iennych zasadach i działając w inny sposób. Uwidacznia się to szczególnie w zestaw ieniu p raw a kościelnego z praw em współczesnych p aństw d em o k ra ty czn y c h 19.

Tu — w ydaje się — spoczywa dziś głów ny problem stosunku Kościół-państw o. P aństw o dem okratyczne nie rości sobie praw a w pływ ania na obsadę biskupstw , tam gdzie jeszcze istnieją w tej m aterii jakieś zagw arantow ane konkordatam i upraw nienia, się­ gają one daw nych czasów 20. P aństw o w ysunęło poza nawias w łas­ nej kom petencji i zainteresow ań problem p raw dy nie chcąc — w imię pokoju społecznego — ingerow ać w sp raw y religijne. N a­ w et nauka religii w szkołach publicznych czy teologia na u niw er­ sytetach nie m usi stanow ić problem u, gdyż ·— przynajm niej w Europie — stanow ią one elem ent dziedzictw a kulturow ego, k tó re­ go poznanie należy do form acji hum anistycznej. Takie czy inne spraw y (np. form ę zaw arcia m ałżeństw a) m ożna uregulow ać, a do­ św iadczenie dem okracji zachodnich poucza, że ew entualne zarzew ia konfliktów łatw o wygasić.

Problem praktyczny w ynika natom iast ze sty k u na tym sam ym tery to riu m jednego i drugiego praw a. Sprow adza on się dziś do pytania, czy i jak dalece to, co obow iązuje w iernych na podsta­ w ie praw a kościelnego, może w zględnie powinno być przepisane względnie sankcjonow ane praw em państw ow ym . W grę wchodzą obowiązki n atu ry etycznej, gdyż — inaczej niż w państw ach m u­ zułm ańskich — nik t nie postuluje sankcjonow ania praw em p ań ­ stw ow ym obowiązków ściśle religijnych, jakim i dla w iernych Ko­ ścioła katolickiego są np. udział w e Mszy św. niedzielnej, K om u­ nia w ielkanocna czy dyscyplina pokutna.

Zasadnicze potraktow anie tem atu „praw o państw ow e a m oral­ ność” zostaw iam do innego referatu ; nie zam ierzam też naw ią­

19 D latego kiedy w ch rześcijań stw ie średniow iecznym zarów no p r a ­ w o papieskie ja k i cesarskie było p o dporządkow ane E w angelii i o p a r­ te — ja k np. k a p itu la rz K aro la W. z r. 789 —· n a dziesięciorgu p rz y ­ kazaniach (Mamsi 17 bis, 209—256), czyli o bydw a ,pozostaw ały w je d n a ­ k ow ym odniesieniu do tych sam ych w artości, tw o rzy ły one jeden po­ rzą d ek p ra w n y , a p ro b lem em było jed y n ie w zajem n e odniesienie d u a ­ ru m e x im ia ru m p erso n a ru m . D latego m ożna było odnieść Tom aszow ą d efin icję uistawy {Sum m a Theol. I—II, q. 90, a. 4) do p ra w a k ościel­ nego i św ieckiego, zaś -uzasadnienie z a w a rte w b u lli G rzegorza IX „R ex p ac ificu s” p ro m u lg u ją c e j jego zbiór p ra w -pasowałoby te ż do p ra w a cesarskiego. To założenie jednakow ego — zaró w n o p ra w a k o ­ ścielnego ja k i św ieckiego — o dniesienia do w arto śc i spow odow ało, że k ie d y o d rębność oby d w u -porządków p ra w n y c h sta ła -się oczyw ista, różnicę m iędzy p ra w e m kościelnym i św ieckim w idziano jedynie w ich zew n ętrzn y ch znam ionach.

(10)

19] P rob lem stosu n k u K ościół — p ań stw o 17 zyw ać do ak tu aln y ch w Polsce kontrow ersji, k tó re w form ach sk rajnych dom agają się uform ow ania państw a katolickiego i — z drugiego bieguna — ostrzegają przed katolickim totalitaryzm em . P rag n ę natom iast podejść do zagadnienia przez reflek sję nad jed­

nym i drugim praw em , by z tego w yciągnąć w nioski dla po­ w ierzonego m i tem atu.

II. Problem praktyczny: styk dwóch system ów prawnych

A utonom iczne praw o kościelne rozwinęło się, gdyż chrześcijań­ stw o rozdziela porządek religijno-kościelny od społeczno-politycz­ nego. M ając świadomość, że tw orzy opartą na łasce udzielonej przez Jezusa w spólnotę będącą znakiem obiecanego i już reali­ zowanego zbaw ienia, szuka w m yśl praw id eł ew an g elizac ji21 mo­ żliwie kom unikaty w n ych i czytelnych form św iadectw a w iary, przez które w spólnota zarazem się buduje. Czerpie także pojęcia i form y z k u ltu ry praw nej, szczególnie p rzydatne dla w yrażenia i realizacji fak tu, że w spólnota jest nie tylko dana, lecz i zadana. Mówiąc krótko: praw o kościelne posiada sw oje łożysko w m isji przepow iadania — słowem , sakram entam i, życiem — w iary. Swój pu n k t w yjściow y znajduje w podstaw ow ych p raw d ach antropo­ logii teologicznej. Tym i praw dam i — tym i „danym i” — pozostaje ono związane. Mówię „antropologii teologicznej” dla zaakcento­ wania, że wchodzą tu w grę rów nież podstaw ow e uw arun ko w a­ nia i historyczny kon tek st egzystencji ludzkiej i że nie może chodzić o kanoniczną transform ację Ew angelii ani o linearno-de- dukcyjne w yprow adzenie praw a kościelnego z E w a n g e lii22. P ra ­ wo kościelne dzieli los a p a ra tu pojęciowego stosowanego w prze­ pow iadaniu Kościoła, nigdy przeto nie jest pozbawione niedo­ statków wobec swoich teologalnych założeń, styka się z nap ię­ ciem w łaściw ym chrześcijańskiej decyzji w iary i jest zoriento­ w ane poza siebie: zbaw ienie dusz to jego cel, podkreśla się eo­ na jm niej od czasów Iw ona z C h a rtre s 23. A kcent spoczywa nie na zabezpieczeniu zew nętrznego porządku, funkcja porządkow a jest w tórna, podporządkow ana. U staw odaw ca kościelny to zarazem nauczyciel w iary. Jak o ustaw odaw ca nie może zapom nieć ani stracić z oczu tego, co przepow iada jako nauczyciel w iary. Nie znaczy to, by m iał ująć w norm y kanoniczne „całą” naukę w iary czy „całą” m oralność chrześcijańską. Znaczy to natom iast, że jeśli przekonaniem Kościoła uw aża się jakieś zachow anie za wiążące w iernych, a zachow anie to jest praw nie uchw ytne, ustaw odaw ca

21 Por. GS 44.

22 J a k m i to zarzuca E. M. M a i e r , K irch e n rec h t als ch ristliche

F reiheitsordnung, ö s te rr . A rch iv f. K irc h e n re c h t 35 (1985) 282—311.

23 „Om nis in stitu tio ec clesia sticaru m legum ad sa lu te m re fe re n d a sit a n im a ru m ” — E pistula 60 (PL 162,74).

(11)

18 [10] kościelny może być zobowiązany ująć to zachow anie rów nież w norm y kanoniczne. Czy to uczyni, to sp raw a oceny pastoralnej. Jeśli w zakresie religijnym czy etycznym praw odaw ca nie u jm u je jakiegoś uznaw anego za w iążące zachow ania w norm y kanonicz­ ne, to nie dlatego, by jako przełożony Kościoła wycofywał się z tego z a k re s u 24. P raw odaw ca kościelny działa w tym zakresie nie produktyw nie, lecz reproduktyw nie: w zakresie religijnym i etycznym ogłasza jako praw o to, co już jest w ew nętrznie n o rm a­ tyw ne, tzn. to, co obow iązuje Kościół łącznie z praw odaw cą. Całe rozbudow ane praw o kościelne, także norm y „czysto techniczne”, pozostaje zawsze w odniesieniu do tego, co w Kościele uznaje się za wiążące — i stam tąd czerpie swój sens.

Streszczając: praw o kościelne budu je nie na konw encjonalnej, lecz na w yprzedzającej je bazie — na tym , co k on sty tu uje Ko­ ściół. Jego sens polega na budow aniu wspólnoty. Dlatego od- działyw uje w dw u kierunkach: ochrona w spólnoty i partycypacja w spólnoty. (Poniew aż w spólnoty nie m ożna budow ać inaczej jak przez jej partycypację, a zarazem p arty cyp acja zakłada istnienie wspólnoty, m am y tu do czynienia z węzłowym, ale i n a jtru d ­ niejszym problem em praw a kościelnego). P raw o kościelne to p ra ­ wo „ideologiczne”.

W łaśnie ta cecha jest obca praw u dem okratycznego p a ń s tw a 25. Mówimy o stosunku do państw a takiego, jakim ono jest dziś, a nie takiego, jakie mogłoby b y ć 26. Oczywiście m a Kościół coś do powiedzenia o państw ie, o godności człowieka i o praw ach osoby, on potępia to, co „krępuje swobodę obyw atelską i reli­ gijn ą” (GS 74,4). Kościół nie ma jed nak p raw a ustalać państw u „przepisów ”, przeciw nie, Kościół przyznaje, że „konkretne spo­ soby, jakim i w spólnota polityczna określa swoją w ew nętrzną stru k tu rę i zakres w ładzy państw ow ej, mogą być różne zależnie od ch a rak teru ludów i dziejowego postępu” (GS 74,6). Bezpo­ średni w pływ Kościoła na państw o płynie przez obecność w ier­ nych i p rzykład ich życia, przez solidarność z w szystkim i „człon­ kam i społeczności ludzi” (AG 11,2), przez łączność w szacunku i miłości. Jeśli państw o nie przeszkadza tej obecności chrześcijan (a przyjm ujem y, że państw o dem okratyczne nie przeszkadza), Kościół je u znaje i akceptuje. N aukę Soboru W atykańskiego II scharakteryzow ano w tym względzie jako „przyznanie się do

wol-24 Nie w chodzim y tu ta j w problem , ja k K ościół dochodzi do p rze k o ­ n a n ia , że ja k ieś zachow anie w yznaczone je st w iarą . Por. n a te n te m a t R. S o b a ń s k i , G ru n d la g en p ro b lem a tik des kath o lisch en K irc h e n ­ rechts, W ien—K öln 1987 , 98—107.

25 Por. m . in. A. Z o l l , A ksjo lo g iczn e p o d sta w y praw a karnego, w: 29 O oporach i o baw ach znacznej części ep isk o p atu i k le ru w ło sk ie­ go (jeden z w y jątk ó w : G. B. M ontini) w obec n o w ej, już n ie monair- chicznej, lecz re p u b lik a ń sk ie j form y p a ń stw a por. o sta tn io L. M u fi­ s e 11 i, Chiesa e stato dalla resistenza alia co stitu e n te, Torino 1990.

(12)

i l l ] P rob lem stosu n k u K ościół — p ań stw o 19 nościowo-dem okratycznego państw a” 27. To państw o dziś to pań­ stwo pluralistyczne. M iejsce społeczności kultu ro w o i w etycz­ nych przekonaniach hom ogenicznej zajm uje cała m ozaika w zor­ ców zachowań, w yobrażeń etycznych, stanow isk politycznych i in ­ teresów. P aństw o zaś jest g w arantem porządku społecznego, a okazując d e s in te r e s s e m e n t dla pytań o sens i o praw dę, n eu ­ tra ln e światopoglądowo, uznaje w szystkie przekonania polityczne i interesy za ró w n o p ra w n e 2S. Wokół tych przekonań i interesów toczy się dialog św iatopoglądow y i gra sił politycznych usiłujących pozyskać możliwie szerokie poparcie dla w łasnych przekonań ideowych oraz zdobyć w ładzę dla realizacji swojego program u. P rzy czym stojąc n a gruncie otw artego i rów nego p artn e rstw a państw o nie absolutyzuje też woli w iększości29 i nie narzuca jej wszystkim obywatelom , bacząc jedynie, by wolność jednych nie stała się zagrożeniem dla wolności drugich. P aństw o praw a to państw o odideologizowane.

W łaśnie takie rozum ienie państw a napotyka trudności tam , gdzie na gruzach p aństw a ideologicznego buduje się nowe. Zro­ zum iała jest tendencja, by ideologię w rogą człowiekowi zastąpić ideologią m u życzliwą. By program ow ą dem oralizację p raw a w y­ rów nać jego m oralizacją. Hasło rozdziału Kościoła od państw a było tak nasycone antyreligijnością, że może w yw oływ ać reakcje alergiczne. Dokonane przez przeszły system praw a spustoszenie etyczne i dehum anizacja pobudzają Kościół do nalegania na uzdra­ w ianie praw a, w łaśnie w imię dobra człowieka. Oczywiste jest, że Kościół może to czynić jedynie przez w skazanie na wartości, do których jest przekonany i k tó re głosi. Dlatego ostrzega przed pustką ideową i etyczną. S tąd też w ydaje m u się, że nie wolno m u akceptow ać państw a wolnego od ideologii. W praw dzie nie potępia państw a liberalnego, tzn. takiego, w którym ograniczenie wolności wyznaczone jest jedynie przez wolność drugiego (a więc państw a, które nie w skazuje obyw atelom w artości, jakie m ają realizować), to jednak odnosi się do niego z dystansem uw ażając, że państw o winno nie tylko chronić sferę wolności, lecz rów nież protegow ać określony

27 „B ekennts zum fre ih eitlic h -d e m o k ra tisc h e n R e c h tssta a t” — P. M i k a t , Das V erh ä ltn is v o n K irch e u n d S ta a t nach d er L ehre der

katholischen K irche, w : H an d b u c h des S ta a tsk irc h e n re c h ts d e r B u n ­

d esre p u b lik D eutschland, hg. E. F riesenhahn..., B erlin 1974, I, 179. Por. także: P. A. d ’A v a c k , T ra tta to di diritto ecclesiastico italiano. P a r­

te generale, M ilano 1978, 356—371.

28 P. M i k a t, M oralischer A n sp ru c h u n d P o litik im L ic h te th eo lo ­

gischer E th ik , w : V e ra n tw o rtlic h k e it u n d F re ih e it. F e sts c h rift W. G ei­

ger, hg. H. F. Faller..., T übingen 1989, 22.

29 Na granice zasad y w iększości zw racał o sta tn io k ilk a k ro tn ie u w a ­ gę k a rd . J. R a t z i n g e i r , m . in.: W en d e zeit fu r Europa u n d fü r die

(13)

20 [12] system w a rto ś c i30. Co więcej, zwłaszcza państw o słabe, dopiero stabilizujące się jako system dem okratyczny, oczekuje w sparcia nie tylko od ugrupow ań politycznych, lecz także ze strony innych sił społecznych, zwłaszcza od Kościoła i innych wyznań. Społe­ czeństwo czyniłoby słuszne zarzuty Kościołowi, gdyby m ilczał w istotnych spraw ach społecznych i m oralnych. Tam, gdzie chodzi o godność człowieka, o w artość życia ludzkiego, o spraw iedliw ość w świecie i o pokój, Kościół nie spełniałby sw ojej misji, gdyby nie zabierał głosu. I nie może on nie przedstaw iać swojego stano­ w iska rów nież w dialogu z państw em . W tej jedn ak służbie, k tó rą Kościół uczciwie pragnie świadczyć społeczeństw u i państw u, nie może on nie liczyć się z sensem i funkcją państw a dem okratycz­ nego i jego praw a.

P raw o to rów nież jest zorientow ane k u porządkow i w artości. Jed n ak wobec faktycznego pluralizm u k ulturow ego nie może nie liczyć się z u znaw aną h ierarch ią w artości i z dom inującym i prze­ konaniam i etycznym i. Co więcej, w artości powszechnie uznaw ane, takie jak godność człowieka, spraw iedliw ość, solidarność, pomoc­ niczość, poddają się in terp re tacji i w ym agają j e j 31. Jeśli praw o państw ow e nie m a wypaczyć się w te rro r e ty c z n y 32, m usi budo­ w ać na kom prom isie um ożliw iającym objęcie całego spek trum przekonań etycznych i próbow ać skanalizow ać je w ustaw odaw ­ stw ie 33. P odkreślam : bez w yznaczającego k ieru n ek praw odaw stw a w yobrażenia w artości nie sposób stanow ić i stosować norm praw ­ nych 34. Ale dla in teg racji praw n ej wchodzą w rachu bę tylko takie w yobrażenia i oceny etyczne, które ostały się w w olnej konfrontacji społecznej. P raw o n ie powinno oktrojow ać w artości propagow anych przez jakąś grupę, jeśli one nie znajdują odzw ierciedlenia w całej bazie społecznej. Etyczne fundam enty p raw a państw ow ego form ują się niejako od dołu. U staw odaw ca państw ow y jako tak i nie ocenia ani nie in terp re tu je , on stw ierdza faktyczną sytuację, nie w ystę­ puje jako au to ry te t w spraw ach etycznych, lecz zadow ala się kon­ statacją istniejącej b a z y 35.

To w ycofanie się praw odaw cy państw ow ego z szerokich obsza­ rów etycznych dokonuje się jednak w im ię etyk i — aby praw o

30 J. T i s c h n e r , K ościół i a n ty p a ń stw o w y sy n d ro m P olaków , Tyg. Po w s ł n r 38 (1302) z 22. 9. 1991.

31 М. К a n t h e r , M it W e rte n P o litik m achen?, Die n eu e O rdnung 45 (1991) 324—331.

32 H. W e b e r , W ie w e it ist S ittlic h k e it rech tlich erzw ingbar, T rie re r Th. Z eitschr. 74 (1965) 269—280.

31 L. L a r e n z , M ethodenlehre d er R e c h tsw isse n sch a ft B erlin—H e i­ delb erg —N ew Y ork—Tokio 5 1983 205—220. Por. też S. C o t t a , P er­

che il d iritto, B rescia 1979.

34 K. D e m m e r, Das V erh ä ltn is vo n R ec h t u n d M oral im L ich t

K irchlicher D ispenspraxis, G regorianum 56 (1975) 686.

(14)

[13] P rob lem stosu n k u K ościół — p ań stw o 21 mogło spełnić swoje zadania w odniesieniu do w artości. Zadania te wiążą się z m ożliwością kontroli i egzekw ow ania, gdyż tylko w tedy jest praw odaw ca w stanie utrzym ać porządek publiczny w ręk u przy pomocy p raw a karnego i cywilnego. Stanow ienie p raw a to a k t polityczny i jako tak i jest sztuką osiągania tego, co możliwe. Nie bez kozery m ówi się o sztuce praw odaw stw a. K iedy się o tym zapomina, praw o zawodzi jako praw o, a ostatecz­ nie służy m oralności pozornej. Dlatego — jako sztuka — praw o państw ow e to re zu ltat kom prom isu. Jem u zawdzięcza swoją kon­ w encjonalną bazę etyczną, na k tó rej b ud uje i k tó rej strzeże. W te n sposób m oralność znajduje w p raw ie swoje społeczne, publiczne przedłużenie, a praw o rzeczywiście służy m o raln o ści36. Praw odaw ca państw ow y nie posługuje się w prost argum entam i etycznymi, lecz społecznym i. Jego praw o m a stw orzyć jednostce i społeczności pew ność praw ną, jem u chodzi o dobro wspólne. Z niego czerpie k ry te ria . Wchodzi na te re n m oralności, jeśli zna­ czy, że zam ierza nie do praw nego ujęcia m oralności, lecz do za­ bezpieczenia wolności. To zabezpieczenie staw ia jej też granice. W zakresie zabezpieczonym pan uje „surow e” praw o.

Różnica m iędzy praw em państw ow ym a kościelnym polega więc w tym przypadku na tym , że państwowe, odpowiednio do swej konw encjonalnej bazy, obejm uje obszar zawężony, któ ry jednak strzeże swoimi sankcjam i. P raw o kościelne sięga głębiej i szerzej, odpowiednio do w artości przepow iadanych przez Kościół, ale osadzone w m isji Kościoła odwołuje się do sum ienia ad re­ satów 37. P aństw ow e u nika niebezpieczeństwa to talitary zm u przez zawężenie pola swojej ingerencji, kościelne zaś przez to, że osta­ teczną decyzję zostaw ia sum ieniu nim dotkniętych. G dyby tra k ­ tow ano praw o państw ow e w edług m odalności kościelnego, roz­ płynąłby się porządek społeczny. Gdyby kościelne traktow an o na wzór państwowego, w ynaturzyłoby się w system sk ra jn ie to tali­ tarny.

Dlatego nie należy etycznych wymogów praw a kościelnego prze­ nosić na praw o państw ow e. Oczywiście Kościół nie czyniłby za­ dość sw ej misji, gdyby zrezygnow ał z zaszczepiania swojego sy­ stem u w artości w życie społeczne. Droga do tego prow adzi jednak nie bezpośrednio przez nacisk na przejęcie religijny ch m iar etycz­ nych przez praw o państw ow e, lecz pośrednio przez oddziaływ a­ nie na bazę. Przez kom unikatyw ną i racjonalną argum entację, Drzez solidarność z ludźm i w ich troskach i utrapieniach. Kościo­ łowi musi chodzić o to, by społeczeństwo podzielało jego prze­

38 K. D em m e r , tam że, 693.

37 Szerzej m. in. R. В e r t o 1 i n o, Il nuovo d iritto ecclesiale tr a cos-

cienza d ell’uom o e istitu zio n e. Saggi di d iritto co stituzionale canonico,

(15)

{14] konanie o społecznym znaczeniu w yznaw anych przezeń w artości ■— w tym sensie, by je uznaw ano jako ogólnoludzkie, społeczne, w y­ m agające ochrony. Kościół wie, że ran ga i profil społeczeństwa zależy od tego, jakie w artości uznaje się w nim za w arte ochro­ n y 3S. On nie oddziaływ uje w prost na praw o państw ow e, lecz na jego społeczną bazę wyjściową. Nie up raw ia działalności politycznej, lecz pełni funkcje p ro fe ty c z n ą 39. Kościół ew angelizuje ludzi. Tej ew angelizacji mie staw ia się dziś w E uropie przeszkód, zaś możli­ wości jego w spółdziałania są (wzgl. m am y nadzieję, że będą) p ra w ­ nie zagw arantow ane. Problem em pastoralnym jest faktyczne w y ­ korzystanie tych możliwości, naw iązanie rzeczywistego, zaangażo­ wanego dialogu, w którym zdołanoby przekonać p artn eró w o spo­ łecznej, życiowej, wadze w artości chrześcijańskich. Możliwości, ja ­ kie Kościół posiada, w ym agają w ykorzystania nie ze względu na Kościół, lecz ze w zględu na społeczeństwo. R eligia w szkole, teo­ logia na un iw ersytetach, obecność w świecie to nie w ew nętrzne spraw y Kościoła, o których uznanie ze stron y państw a ubiega, lecz służba Kościoła dla społeczeństwa. Tym stw ierdzeniem dochodzę do uw ag końcowych.

Zakończenie

D aw niej stosunek Kościół-państw o sprow adzał się do w zajem nej relacji hierarchów . Dziś Kościół staje wobec państw a form ow a­ nego wolą obyw ateli. Oznacza to — z jednej strony — większą wagę regulacji p raw n ych zabezpieczających Kościołowi (jak i in ­ nym siłom społecznym) rów nopraw ną, nieupośledzoną możliwość działania i oddziaływania, ale oznacza też — z drugiej strony — że um ow y takie stw arzają tylko ram y pokojowej kom unikacji i konfrontacji, zaś to, o co ostatecznie w nich Kościołowi chodzi, jest osiągalne dopiero codzienną postaw ą w iernych zaszczepiają­ cych w artości chrześcijańskie w społeczeństwie, w którym żyją. W odróżnieniu od państw a Kościół jako p raw n y podm iot relacji do państw a nie zm ienił się. Dostrzegł natom iast, że swoją m isję w świecie spełnia nie tylko działaniam i hierarchii, lecz aktyw ­ nością w szystkich w iernych, zgodnie z soborowym dekretem Apo- stolicam a c tu o sita te m 40. I w tym kontekście najw ażniejsze jest, by — jak to niedaw no podkreślił kard. R atzinger 41 — Kościół był sobą.

83 J. R a t z i n g e r , art. cyt., II, 1.

38 J. M a j k a , D ziałalność p olityczna c z y p ro fe ty czn a fu n k c ja K o ­

ścioła, Chrzęść, w Ś w iecie 18 (1986) n. 1—2 (148—>149), 1—11.

40 S zerzej: G. L e z i r o l i , Sta to e chiesa. Per una storia del d u a li­

sm e giurisdizionale cristiano, T orino 1991, 132—140.

(16)

[15] P rob lem stosu n k u K ościół — p ań stw o 23

Problema Ecclesia-Status in theoria et praxi

P ra e s e n ta tu r v ersio polona p raelectio n is die 9. 1. 2. 1991 in U n iv e r­ sita te T ubingae h a b ita e e t die 24. 2. 1992 in sessione ca n o n ista ru m po- lo n o ru m V arsaviae re p e tita e . T extus originalis in T heologische Q u a rta l­ sc h rift 4/1992 p u b lic atu r. P ro b le m a th e o ricu m c o n sid e ra tu r locus e t con­ te x tu s re la tio n is E cclesiae ad sta tu m : h ab itu d o Ecclesiae ad m undum , p ra e se n tia Ecclesiae u ti signum salutis, p rin cip ia evangelizationis. R e la­ tione hac in p ersp e ctiv a h isto ria e sa lu tis a tte n ta en u c le a ri potest, de quo re v e ra in v ic issitu d in ib u s Ecclesiae et sta tu s ag itu r. C an o n istaru m est categorias a p ta s qu ib u s rela tio n e s istae am p lecti p o ssin t elab o rare, p ra e oculis h a b ita fide au to co n sc ien tiaq u e E cclesiae sim ul ac evolutione sta tu s m oderni. P ro b lem a p ra c tic u m sta tu itu r rela tio n e m E cclesia-statu s hodie in reciproca h a b itu d in e d u o ru m sy stem atu m iu rid ic o ru m co n siste­ re. Q uaestio co n v e rg en tia e iu ris Ecclesiae e t s ta tu s an a ly si fu n d a m e n ta ­ li e x p lan a tio n e q u e p rae m isso ru m u triu sq u e elu cid a re co n atu r, a tte n ta p ra e se rtim conditione a c tu a li reip u b lica e P olonorum .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Polacy powinni ograniczyć ilość spożywanego alkoholu, a na imprezach młodzieżowych nie powinno go być w ogóle.. Dlaczego tak nie jest, jak

Naturze tekstu poświęcony jest osobny rozdział („Tekst w tekście”), ale z powodu oczywistej ważności tej problematyki dla koncepcji semiosfery 1 historii

Powód celowego łamania praw wychowanków zakładu poprawczego przez oso- bę, która ma wspierać proces resocjalizacji oraz być autorytetem w dziedzinie społecznego i

W jednym tylko fragmencie dokonuje nieco szerszej eksplikacji wizji jaśniejącego oblicza: „Potem zaś zmienione Jego oblicze stało się podobne do słońca, aby ukazać się

Przedsiębiorczość humanistyczna, której różne przykłady znajdzie Czytelnik tej interesującej książki, stawia w centrum uwagi człowieka jako kapitał organizacji, z jego

Celem artykułu jest omówienie kształtowania się płac minimalnych w Polsce na tle pozostałych państw członkowskich Unii Europejskiej (UE) oraz próba odpowiedzi na

Aalto zaprojektował centrum kulturalno-administracyjne, obejmujące trzy budynki uŜyteczności publicznej: ratusz, Lappi Hall (centrum kulturalne) oraz bibliotekę

Być może zaś wystarczyłoby powiedzieć, że podstawowy podział to podział na użycia UR i UA i że użycie UR dzieli się na użycia URI (referencyjneStrawson>