• Nie Znaleziono Wyników

Sny i poetyka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sny i poetyka"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Aleksandra Okopień-Sławińska

Sny i poetyka

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 2 (8), 7-23

1973

(2)

Szkice

Aleksandra

Okopień-Sławińska

Sny i poetyka

M yśl o pyowinowactwach m ię­ dzy po ezją a snam i obrosła w k u ltu rz e europejskiej bogatą tra d y c ją . W yprow adzano ją z przeko nan ia o n ad przyrod zo nym źródle in sp irac ji poetyckiej i sen­ nej; d o kum entow ano podobieństw em sposobów eks­ p resji i oddziaływ ania: n iedyskursyw nością, obrazo­ wością, sym bolicznością, oporem wobec objaśnień racjonalisty cznych, apelow aniem do emocji, w y o b ra­ żeń zm ysłow ych, in tu icji i przeczuć; uzasadniano rów n ow artością poznawczą: zdolnością do p roduko­ w ania sensów zagadkow ych, b a la n su jąc y c h m iędzy n ajw yższym w tajem n iczeniem a n ajzłu d n iejszy m po­ zorem , tw orzen iem obrazów n iezw ykłych, choć n a ­ syconych zn anym i p ierw iastk am i, eksp loracją głę­ bokich złóż psychiki, ak tu a liz a c ją w zorców m itycz­ n y ch i archetyp iczny ch.

Szkic n in ie jsz y nie z a jm u je się sp raw am i m ającym i zw iązek z filozofią snów i poezji, pom ija też p ro b le­ m aty k ę psychologii twórczości, procesu tw órczego i poetyckiej in sp irac ji. Rozw aża n a to m ia st sposoby tran sp o n o w an ia zjaw isk senn y ch na zjaw iska lite ­ rackie, s ta ra ją c się opisać w k ateg o riach p o ety k i w e- w n ą trz te k sto w ą egzystencję snów . R ealizuje się ona

Pow inow actw a snu i poezji

(3)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 8 Sen jako „historia w historii” Funkcje snu-anegdoty

w trzech odm ianach, za każdym razem poprzez in n e składniki s tr u k tu ry utw oru.

1. Sen jako szczególnie m otyw ow ana anegdota, śnio­ na lub p rzy śn ion a historia, przeciw staw iona w y d a ­ rzeniom n a jaw ie, chociaż m ogąca m ieć w obec nich sens ste ru ją c y : proroczy, konsolacyjny, ostrzegaw czy, objaw ieniow y, k a ta rty c z n y itp. W k o n stru k c ji u tw o ­

ru anegdota sen na stanow i zw ykle „histo rię w h i­ sto rii” : jako sen któregoś z b o h ateró w je s t sk ład n i­ kiem św iata przedstaw ionego, staty czn y m lu b d y n a ­ m icznym zależnie od konsekw encji fab u larn y ch , n a ­ tom iast w sw ym w ew n ętrzn y m przebiegu i o rgani­ zacji stanow i ona autonom iczny u k ład o brazów i w y- rzeń rządzonych in n y m i p raw am i niż te, k tó re obo­ w iązu ją w św iecie przedstaw ionym u tw o ru , u zna­ n y m za jaw ę. T aka form a w prow adzania snów do li­ te ra tu ry , leg ity m u jąca się niezm iern ie s ta rą tra d y ­ cją, b yw a zazw yczaj w yrazem rozm aicie m otyw o­ w anego prześw iadczenia o poznaw czej doniosłości sen nych w izji. S n y odsłaniają tajem n icę — przysz­ łości, teraźniejszości lub przeszłości: m ogą być p rze­ słaniem sk ierow anym ku człow iekow i przez moce nadprzyrodzone, w ejrzen iem w zaśw iaty i zagadkę istnienia, stan em zjednoczenia duszy z w szechby­ tem , u jaw n ien iem stłum ionych i nieuśw iadam ianych treści psychicznych, w y rosły ch z indyw idualny ch urazów lub dośw iadczenia gatunkow ego.

Dzięki podobnym nastaw ieniom — niezależnie, czy źródłem ich są przek o nan ia religijn e, przeżycia m i­ styczne, w tajem niczen ia m agiczne, p op u larn e w ie­ rzenia i zabobony, czy iteż głoszone z k a te d r u n i­ w ersy teck ich teo rie filozoficzne, psychologiczne lub antropologiczne — anegdota sen na s ta je się szczegól­ nie obciążona znaczeniow o i w ym aga dodatkow ych eksplikacji, p rzed staw io ny ch bezpośrednio w u tw o ­ rze bądź oczekiw anych od czytelnika. N aw et jeśli jest pro sty m , a nie fig u raln y m , w yobrażeniem n ie ­

(4)

znanych w y d arzeń (tzw. sny teorem atyczne, ob ja­ wieniowe, e p ifa n ic z n e 1), podlega innej w aloryzacji niż zw ykłe p rzedstaw ien ie życia dziejącego się w fa ­ b u larn y m planie u tw o ru — jako w izja cudow nie lub tajem niczo zesłana i realizu jąca się w innym w y m ia­ rze rzeczyw istości. P rzyb raw szy zaś postać snu ale­ gorycznego lub symbolicznego', pow ołuje ponadto do istnienia now ą w arstw ę sensów, n a d rz ę d n ą w obec bezpośrednio danej w tekście i odczytyw alną w edle reguł któregoś z kodów onirycznej sym boliki. W prow adzenie do u tw o ru sennej anegdoty kom ­ p lik u je więc w e w n ętrzn y u k ład jego sensów, głów ­ nie w sferze fa b u la rn e j i ideow ej, nie zm ienia n a to ­ m iast p rzy jęteg o dla danego g a tu n k u literack iego spo­ sobu relacji. R elacja ta naznaczona jest n a ogół epic­ kim lu b m o ralizu jący m d y stan sem . O pow iadacz —

niezależnie od tego, czy to on sam, czy też ktoś in ­ ny b y ł podm iotem sennego przeżycia — okazu je wo­ bec niego pew ną niezależność czasową i sy tu acy jn ą; opowiada, już ze snu w yzw olony, a przez opowieść sw oją fo rm u je i scala to, co w e śnie było n ie u c h w y t­ ne, rozproszone i bezk ształtn e. R acjonalizuje też i osw aja zagadkow ość snu, trzeźw o zdając sp raw ę ze sw ej niew iedzy, poszukując sposobów jej ro zjaśn ie­ n ia i p rzed staw iając re z u lta ty swoich w tajem niczeń i dom ysłów .

N a rra c y jn a obiektyw izacja sp raw ia, że anegdota se n ­ n a . opow iadana jest ja k każda inn a historia. Na jej od m ienn y sta tu s ontologiczny w sk azu je n ato m iast niezw ykłość fab u ły oraz od ręb n y k om en tarz n a rr a ­ torski. Poza ty m rolę ko m en tarza uw ew nętrznionego w sam ym sposobie opowieści pełn ić m ogą środki lek ­ sy k aln e — najczęściej pojedyncze słow a zabarw ione znaczeniem nieokreśloności i tajem n icy. Poza stosow ­ nym i ep itetam i są to takie w yrazy, jak: coś, jakiś, jak b y , niby, gdzieś, zda się itp. Jedność relacji, m imo b ra k u w iązań i m o ty w acji w n astęp stw ie fab u larn y m ,

U w ielokrot- nienie znaczeń. R ozjaśnienie niejasnego N ieokreślo­ ność i tajem ­ niczość

1 Stosuję tu term inologię używaną przez A. Krawczuka:

(5)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 10

Pcezja jako ekw iw alent snu

zabezpieczają p rzysłów ki w rodzaju: w tem , nagle, niespodziew anie, potem , oraz w spółrzędne spójniki. O to jed e n z typ o w ych p rzy k ład ó w sen nej opow ie­ ści u Słowackiego:

Szedłem jak człowiek, który przypomina, Gdzie jest — i m yśli, że w kraju Greczyna... Potem był szlachcic, którego ścigało

N ieszczęście — niby mój krewny, któremu N ow e domostwo, gdzie osiadł — zgorzało... Potem gdzieś rada, sejm ow i czarnemu

Podobna

(S e n z 30 na 31 s ty c z n ia 1847 R.)

2. Sen jako m odel w izji poetyckiej, szczególnie zaś m odel kom p o zy cy jn y m oty w u jący sposób doboru i w iązania poszczególnych składników św ia ta p rze d ­ staw ionego u tw o ru . O środkiem litera c k ie j uw agi nie je st wów czas przy śn io na h isto ria i jej m ożliw e w y­ kładnie, ale przede w szystkim s tr u k tu ra sennego m arzen ia oraz przebieg procesu śnienia. W ty m w y ­ p adku poezja nie m a opow iadać i w y jaśniać snów, ale stw arzać ek w iw alen t sen n y ch w izji i stanów . T ym sam ym pow ołana zo sta je do życia now a d y re k ­ ty w a poetyki, będąca p u n k tem w yjścia dla w ielo ra­ kich przek ształceń fo rm y poetyckiej. A negdota sen­ na, poddana ogólnie p rz y ję ty m sposobom w ypow ie­ dzi, znaczyła głów nie w fa b u la rn y m i ideow ym p la­ nie u tw o ru , pozostając n e u tra ln a wobec zastanych reg u ł poetyki. N atom iast zadanie ek w iw alen ty zacji snów sta je się p rzed e w szystkim sp ra w ą sztuk i poe­ tyckiej, m im o iż sam a poezja często chce u k ry ć swą literackość. Łudzi ona, że je s t głosem św iętym , w ie­ ścią z d ru g iej s tro n y b y tu , cudow nym zw ierciad­ łem , w k tó ry m o d b ijają się senne k rain y . Chce być snem sam ym , a p rzy n a jm n ie j za niego uchodzić. Jeśli rezygnujte z p re te n s ji m etafizycznych, to zgłasza as­ p iracje bycia dokum entem , św iadectw em , zapisem u trw a la ją c y m w y n ik i sennego ek sp ery m en tu . Tow a­ rzyszące poezji lu b w p ro st przez nią p rzekazyw ane form u ły , w yznania i m e n ta ln e m an ifestac je u stan a­ w iają liczne znaki ró w n a n ia m iędzy sfe rą snu i tw ó r­

(6)

czości. D zieląca je g ran ica nie d aje się jed n a k u su ­ nąć.

U tw ór poetycki eg zy stu je bow iem w zobiektyw izo­ w anej postaci słow nej, sen zaś je s t znikliw ym feno ­ m enem psychicznym , in d y w id u aln y m przeżyciem dostępnym pełn ej św iadom ości jed y n ie jako w spom ­ nienie 2. U jąć go w słow a, to narzucić m u obcą fo r­ m ę p ierw o tn ie w n im nieobecną i w ydźw ignąć na pow ierzchnię św iadom ości to, co zaledw ie ją m u sn ę ­ ło. Z in terp reto w ać zaś sen, p rzy jąw szy jako w y k ład ­ nię w szystko jedno czy p o p u larn y sennik, czy n a u ­ kow ą teorię, to nałożyć n a przeżycie senne system w arto ści w sam ym ty m przeżyciu nieobecny. Sen u trw a lo n y i w ysłow iony w poezji, pow ołany przez nią do jaw y p rzem ien ia się w fik cjonalną k o n s tru k ­ cję literack ą, ufo rm o w an ą całkow icie w poetyckiej m a te rii u tw o ru i p o d daną p raw o m sztu ki p isarskiej. W szystkie zatem sposoby k ształto w an ia ilu z ji sen­ n e j m a ją n a tu rę litera c k ic h konw encji, niezależnie od tego, w jak iej m ierze n a śla d u ją w łaściw ą s tr u k ­ tu rę sennego m arzen ia, w jak iej zaś są su g esty w n y ­ m i estetycznie, ale jedynie^ h ip o tetycznym i poznaw ­ czo dziełam i fa n ta z ji i tw ó rczej inw encji.

N ajb ard ziej ogólna d y re k ty w a poetyki, jednocząca w szystkie rozm aite stylow o realizacje snu, m a form ę

2 Według Freuda „akty psychiczne m ają w e śnie zupełnie inny charakter niż na jaw ie”, a przeżycia senne „są prze­ ważnie natury wzrokowej; tu i ówdzie mogą im towarzy­ szyć uczucia, m yśli, tudzież przeżycia innych zm ysłów, jed ­ nak widziadła przeważają. Trudność opowiedzenia m arze­ nia sennego pochodzi po części stąd, że m usimy te obrazy przetłum aczyć na słow a” (Z. Freud: Wstąp do psychoanali­

zy. Warszawa 1957, s. 74). Dla P. V alery’ego — który w przed­

m ow ie do książki o Swedenborgu rozważał nieuchronność deform acji sennego doświadczenia, jeśli tylko chce się je zakom unikować innym — najw ażniejsze w e śnie, tworzące najgłębszą jego istotę jest „to, co nie może być nazwane” (por. A. Ważyk, Atlas człowieka. W: Od Rimbauda do Eluar-

da. Warszawa 1964, s. 241). Znaki równania Sen jako konwencja literacka

(7)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 12:

Prezentacja śnienia

Podm iot snu

negatyw ną: św ia t sn u w ym aga in n y ch sposobów lite ­ rack iej p rez e n ta c ji niż te, k tó re w ykształcone zostały dla św iata jaw y . S tąd odw rót od tra d y c y jn y c h te c h ­ nik literack ich , szczególnie w idoczny w sposobach k onstrukcja św ia ta przedstaw ionego, a więc np.: 1) zacieranie odrębności i tożsam ości poszczególnych zjaw isk, k tó re nacechow ane bytow ą niepew nością, bez żadnych u sp raw iedliw ień po jaw iają się, p rz e ­ m ien iają i zan ik ają — pły n n ie przechodząc je d n e w drugie; 2) zaw ieszanie p ra w przyczynow ości i ce­ lowości w ro zw ijan iu sy tu a c ji i w yd arzeń; 3) n a ­ ru szan ie zw iązków i m otyw acji logicznych; 4) osła­ bianie w yrazistości rela cji czasow ych i p rz e s trz e n ­ n ych m iędzy zjaw iskam i.

Rolę ja w n y c h u zasadnień kom pozycyjnych p rz e j­ m u ją p rzede w szystkim rozm aite m o ty w acje sk o ja ­ rzeniow e, w ięzi o p a rte n a zasadach analogii, p rzeci­ w ień stw a lub przyległości, np. na zasadzie podo­ b ień stw b rzm ieniow ych m iędzy nazw aniam i p e w ­ n y ch zjaw isk, na zasadzie asocjacji sem an ty czn y ch , rep re z en ta cji sym bolicznej, przyległości m etonim icz- nej, rów noległości czasow ej, podobieństw a postaci, w ym iennośei fu n k cjo n aln ej itp. B rak spoistości kom ­ pozycyjnej reko m pen so w any by w a jednolitością r y t ­ m iczną lub m elodyczną u tw oru, a niejasność znacze­ niow a — zw ielokrotnieniem znaczeń p o ten c jaln y c h i su g estią ich doniosłości.

Sposób p rez e n ta c ji sen n y ch św iatów tra e i c h a ra k te r epicki, znika sy tu acy jn y , czasow y i ideow y d y sta n s podm iotu wobec sennej akcji. Z ostaje on całkow icie podd an y jej n u rto w i, pozbaw iony p rzy w ilejó w ze­ w n ę trz n e j p e rsp e k ty w y oraz n eu traln o ści n a rra to ra trzecioosobowego. P rz y oczyw istej skłonności ku li- ry zacji w yrazistość podm iotow ego nacechow ania w ypow iedzi m oże oscylow ać od jaw n ej osobowej k o n k rety zacji śniącego do pozornie bezosobow ego (jak w liryce p ośredniej) przed staw ien ia sam ej m a ­ te rii snu. W p ierw szym w y padku osią k o n stru k c ji

(8)

tekstu byw a przebieg procesu śnienia, w d rugim zaś — s tru k tu ra sennej w izji.

Zestaw ione w yżej w sposób sch em atyczny reg u ły „poetyki sn u ” 3 u trw a liły Się w re p e rtu a rz e rozm ai­ tych nastaw io nych antytrady cjo n aln de stylów lite ra ­ ckich XX w., tracąc n iejed n o k ro tn ie jakikolw iek m o­ tyw ow any w tekście u tw o ru zw iązek z sennym i przedstaw ieniam i. Rozszerzyło to niepom iernie i za­ tarło pole 'zastosowań k ateg o rii oniryczności p rzy in­ te rp re ta c ji w spółczesnej lite ra tu ry , przy czy n iając się ty m sam ym do pew nej d ew alu acji tej k ateg o rii jako narzędzia k rytycznego, nadużyw anego w fun k cji skutecznie m otyw ującej bezfeształtność kom pozycyj­ ną, m glistość znaczeń i obrazów, niejasność uzasad ­ nień i idei.

3. Sen jako temat wypowiedzi w skazany bezpośred­

nio przez użycie w yrazu „sen ” bądź przez w p ro w a­ dzenie jego odpow iedników sem antyczny ch (np. w y ­ razów bliskoznacznych czy ok reśleń p e ry frasty c z- nych), a także w yrazów z nim spokrew nionych. T e­ m a t sn u realizo w an y być m oże zarów no na p rze ­ s trz e n i całego u tw o ru , ja k też w obrębie poszczegól­ n y c h zdań, a n a w e t w yrażeń. N iektóre z nich p rz y j­ m u ją postać bezpośrednio w y rażon ych sądów lub opinii (np. „W ty m cała piękność snu, że k re w nie płynie, ale z asty g a w znak, gdy dotknie m iecz” — C. M iłosz Siena), inne, pozbaw ione sensów d y sk u r- syw nych, w spółtw orzą obraz poetycki (np. „Oko m e­ go sn u ja k k ry sz ta ł p ęk ło ” — J. Słowacki: K ról-D uch, rap so d V). P ierw sze p re z e n tu ją sfo rm ułow any św ia­

3 Ich zindyw idualizowane w cielenia tekstow e przedstawiają m.in. dwie bardzo pouczające analizy: liryku J. Czechowicza

se n przez J. Sław ińskiego (w: T. Kostkiewiczowa, A. Oko-

pień -S ław iń ska, J. Sławiński: C z y ta m y u tw o ry współczesne. W arszawa 1967, s. 102—123) oraz poematu prozą J. Przy­ bosia Zaokienny neon przez Z. Łapińskiego (w: Liryka pol­

ska. Interpretacje. Red. J. Prokop, J. Sławiński. Kraków 1971, s. 389—395). Nie nadużywać tego narzędzia Leksyka snu

(9)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 1 4

Pola sty li­ styczne snu

Rola św iato­ poglądu potocznego

topogląd poety, dru gie u ja w n ia ją fu n k cjo n o w an ie snu jako m o tyw u literackiego. Ich s k ru p u la tn e roz­ graniczenie nie je st zresztą celowe an i m ożliw e ze w zględu n a bardzo rozległą w poezji s tre fę użyć po­ śred n ich (np. „Mój sen śm ie rte ln y ciałem sp ełniasz i słow em płochym w śnie poczętym ” — T. G ajcy: M i­

łość bez jutra). T ak jedne, ja k drugie są ró w n o p ra w ­

nym i do k u m en tam i dla analizy sem an tycznej w y m a ­ gającej u w zględnienia w szelkich zastosow ań badane-r go słow a. M ożna sądzić, że rozp atrzen ie „ sn u ” jak o ośrodka i p u n k tu przecięcia k sz ta łtu jąc y c h się w o­ kół niego pól sty listy czn y ch pozw oliłoby odtw o rzyć siatk ę brzem ieniow ych, g ram atycznych, lek sy k a l­ nych i sem an ty czn y ch uw ikłań, w jak ą to słow o je s t w plątan e, oraz rozpoznać pew ne m echan izm y sztu k i poetyckiej, często n ieu c h w y tn e p rz y zw yk łej

lek turze.

U system atyzow anie w szystkich w e w n ą trz te k sto - w ych in form acji nie w y starcza jed n ak dla u stalen ia p ełn ej w artości znaczeniow ej badanego słowa. K ry sta liz u je się ona dopiero n a tle zew n ętrzn y ch kon tek stó w in te rp re ta c y jn y c h , rela ty w iz u jąc y c h u k ształto w an e w tek ście znaczenia wobec w łaści­ wej tra d y c ji litera c k ie j i in te le k tu a ln e j. W śród licz­ nych, m ożliw ych i niezbędnych płaszczyzn odnie­ sienia szczególna ro la p rz y słu g u je jed n e j, często przeoczanej lu b niedocenianej — św iatopoglądow i potocznem u zaszy fro w an em u w pow szechnej p ra k ­

tyce językow ej. U trw alo n y w języku zasób w y rażeń i w yobrażeń d e te rm in u je w sposób n ieu n ik n io n y i niezależny od in d y w id u aln y ch postanow ień sens i ton w szystkiego, co przez pisarza m oże być w ypo­ w iedziane, a przez odbiorcę przysw ojone.

Obiegowa frazeologia „ sn u ” u jaw n ia za sta n aw ia ­ jącą am biw alencję sem antyczną, będącą w dużej m ierze re z u lta te m am b iw alencji ocen i nastaw ień m ów iących. E le m e n ta rn a słow nikow a dw uznaczność tego w y razu w ynika z rów nopraw nego odniesienia

(10)

do „sp an ia” i do „śn ien ia” , a więc zarów no do sta n u w yłączonej św iadom ości, jak i św iadom ości czu w ają­ cej. K o n tek st w ypow iedzi dw uznaczność tę łatw o, ale n ie zawsze lik w id u je. N ietru dno n a p rzy k ład rozstrzygnąć, że „spokojny sen ” oznacza spanie, a „sen złow różbny” śnienie, w iadom o rów nież, że form a liczby m nogiej „ sn y ” tow arzyszy tylko d ru ­ giem u znaczeniu. Nie w szystkie jednak, n a w e t b a r­ dzo p roste w y rażen ia są tak jednoznaczne, np. „słod­ ki sen” , „rozkoszny se n ” . T e k sty poetyckie d w u ­ znaczność tę potęg u ją. Początek w iersza J . Czecho­ wicza Na w si „siano pachnie sn em ” k o jarz y się r a ­ czej z okolicznościam i spania, ale n a stę p n y w ers „siano pachn iało w d aw n y ch sn ach ” sugestię tę od­ m ienia. W poezji B aczyńskiego om aw iana opozycja znaczeniow a niem al całkow icie p rz e sta je fu n k cjo n o ­ wać: albo „sen ” je st synonim em „sennej w iz ji” , albo nasycony jest śnien iem ” i „sp an iem ” rów nocześnie (np. „Ciało m ojego ciała i b lask u m oich pragnień, niech ci się w e śnie gałąź niebieskiej c h m u ry n ag - nie” — Ś p ie w do snu). Podobnie jest w poezjach Leś­ m iana i w K rólu-D uchu.

Potoczna aksjologia „snów ” p ełn a je st ocen k ra ń c o ­ wo przeciw staw nych. P rzek o n an ie o n ik łe j poznaw ­ czej doniosłości senn y ch m arzeń , rep rezen to w an e przez p o p u larn e przysłow ie 4 „sen m ara, Bóg w ia ra ” i przez staropolskie „kto snom w ierzy, oszukaw a się” , a także przez zw ro ty w ro d zaju „złu da se n n a ” lub ironiczne „chyba ci się śniło” , z n a jd u je polem icz­ ną re p lik ę w przysłow iu „sen od Boga to p rz e stro ­ g a ” , w o k reślen iach „sn y prorocze” , „w ieszcze” , „ w ró żeb n e” , w pow iązaniu ze „snem ” takich czasow ­ ników , jak „spraw dzić s ię ” , „ziścić” , „spełnić”, „ucieleśn ić” , a zw łaszcza w istn ieniu specjalnego

4 W szystkie cytowane przeze m nie przysłowia znajdują do­ kum entację w zbiorze Nowa księga przy słó w i wyrażeń

przy sło w io w y c h polskich. W oparciu o dzieło Samuela A dal-

berga opracował zespół redakcyjny pod kierunkiem Juliana Krzyżanowskiego. T. III. Warszawa 1972.

Obiegowa frazeologia snu Potęgow anie dw uznaczności Potoczna aksjologia snów

(11)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 1 6

Tylko sny szare są bezim ienne

Jawa — sen

czasow nika „w yśnić się” . A tm osferę zw iązanej ze snam i taje m n ic y („sny d ziw n e” , „n iesam o w ite” , „ z a ­ gadkow e” , „n iezw y k łe”) rozprasza p o p u larn o ść zw rotów o k reślający ch sk ierow any k u snom w y si­ łek poznaw czy i in te rp re ta c y jn y („tłum aczyć s n y ” , „w ykład ać” , „o b jaśn iać”). Podobnie, sądom o u lo t­ nym , a więc n ie trw a ły m i błah y m znaczeniu s e n ­ nych przeżyć („pierzchnąć ja k s e n ” , „rozw iać się ” , „zniknąć” , „ p ry sn ą ć ”) p rzeciw staw ia się p rzek o n an ie o w artości „do b ry ch snó w ” (np. przysłow iow e po- widzende „sen folga fra s u n k u ” czy też b a n a ln e zda­ nia w ro d zaju „ów sen podniósł go na d u c h u ” , „uspo­ koił go” , „ n a stro ił o p ty m isty czn ie” ) i lęk p rzed „ z ły ­ m i snam i” (np. „sny m i spokoju nie d a d z ą ”, „w sn ach to m n ie będzie p rześlad o w ać”, „to m i sen z a tr u je ”). K rańcow o sprzeczne są oceny sennych doznań: k r a i­ na snów k o szm arn ych i potępieńczych, sen ny ch u d ­ ręk , strach ó w i p rze ra że ń sąsiaduje z ra jsk ą dziedzi­ n ą snów rozkosznych, b arw ny ch, zachw ycających, odu rzających , czarow nydh; u derza natom iast, że dla snów nijakich, ob ojętny ch i szarych nie m a w m o­ wie żadnych odręb n ych , skonw encjonalizow anych nazw ań. Połączenie najw yższej a p ro b a ty z p rze k o n a ­ niem o nierealności, niespełnialności i przelotności snów nadało im dodatkow e znaczenie w izji rozkosz­ nych a niedościgłych, czczych rojeń , m arzeń i fa n ­ taz ji (np. „piękne jak w e śnie” , „ ja k ze s n u ” , „jak se n ” , „S ny złote” , „czarow ne” , „tęczow e” , „ ra js k ie ” , „sny o szczęściu” , „sn y d zieciństw a”, „sn y m łodości”), ale przecież nie zabarw iło szy derstw em po p u larn ej fo rm u ły życzeń m ów iącej o „spełnieniu snów ” . U trw alo n e w całej m asie w yrażeń, bo n a jb a rd zie j odpow iadające potocznem u racjonalizm ow i, kateg o­ ryczne przeciw staw ienie snu i ja w y zaciera się, a n a ­ w e t całkow icie przeistacza w zw rotach p rzy ró w n u ­ jący ch jaw ę do sn u albo sen do jaw y , a więc zarów ­ no w takich, jak „prześnić życie” , „życie ja k sen ” lub litera c k ie — ale zbanalizow ane — „życie snem ” , ja k w tych, k tó re głoszą, że „co n a jaw ie, to we

(12)

śnie” . Te o sta tn ie m a ją szczególnie bogatą i w ielo­ w arian tow ą d o k u m en tację parem iczną, np. „czego kto p rag n ie n a jaw i, to m u sen przed oczy staw i” , „co we dnie m yśli, to w nocy m arz y ” , „co kto m iłu ­ je, to i śpiąc c zu je” .

„ S e n n y św iatopogląd” zastygły w obiegow ych wzo­ rach m ow y nie przy p o m ina w ięc jako całość św iato­ poglądu jak iejk o lw iek o kreślonej d o k tryn y. P ow sta­ je zatem pytan ie, czy św iatopogląd w pisan y w dzie­ ło poetyckie, a więc zrealizow any w słow ie raczej w sposób obrazow y niż dy sk u rsy w n y , m oże zostać całkow icie podporządkow any jak ie jś d o k try n a ln ej aksjologii, czy też w pew ny m stopniu ulegać m usi w ielow artościow ości zak rzep łych w m ow ie w y o b ra­ żeń. T ylko rozleglejsze b ad ania sem antyczne nad tw órczością w ielu au to ró w m ogą tę kw estię roz­ strzygnąć. T rud n o przypuszczać, by ry g o ry sty czn a selek cja znaczeń, choć dotkliw ie o g raniczająca sw o­ bodę językow ego m an ew ru , by ła z góry w ykluczona i niem ożliw a, jed n a k dom ysł o nieuniknionym , może n aw et nie całkiem kontrolo w an ym , nacisku sk o ja­ rzeń n a rzu can y ch przez pow szechne w zorce frazeo­ logiczne z n a jd u je potw ierd zen ie w częstym w spół­ istn ien iu u jednego p o ety rozm aitych, a n a w e t w y ­ raźnie skłóconych, nacechow ań słow a „ sen ” .

Ja sk ra w y m p rzy p ad k iem tego ro d zaju je st sąsiado­ w anie w dw óch n a stę p u jąc y c h po sobie liry k ach K. K. B aczyńskiego tak rażąco sprzecznych zdań, jak „Nie w sty d ź się w ia ry w sobie; ona nie snów głu ­ p o tą ” (* * * Nie w s ty d ź się ty c h przelotów ...) oraz „S ny są m ocne jak w ia ra ” (Noc w iary). Ow a „głu­ p o ta sn ó w ” w yw odzi się z pola obiegow ych w y o b ra­ żeń zupełnie innego niż to, k tó re sam odzielnie w y ­ p rac o w ał w swej tw órczości B aczyński. W arto do­ dać, że w ty m sam ym utw orze, dziesięć w ersów w cześniej, p o d k reśla się w arto ść tego, co je st „ n a ­ zy w an iem snów w rzący ch ” . I d ru g i p rzy kład . W ia­ dom o, że K ró l-D u ch p rzy n o si k on sek w en tn ą i roz­ b u d o w a n ą apologię sen n y ch w tajem niczeń, służy jej

„Senny światopogląd” nie jest doktryną Głupota snów 2

(13)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 1 8

Sen marny

ciągła pow racalność m o ty w u snu, to w arzysząca m u podniosła a u ra znaczeniow a o raz jego ro la w fa ­ b u larn e j i ideow ej k o n stru k c ji poszczególnych r a p ­ sodów. A le i tam , choć w dziesiątk ach o b jaw ień k r ó ­ lu je „sen w księdze P an a w pisany... w lud ach śn io ­ n y dla p rze stro g i” {irapsod III), znalazło się zdanie o „śnie m a rn y m ” : „T u m iasto p rze d nim ja k sen m a r ­ ny znika nie ty lk o ,z oczu — ale i z p am ięci” (rapsod V). Co w ięcej, pochodząca ró w n ież z późnego okresu tw órczości Słow ackiego O dpow iedź na „P sa lm y P r z y ­

szłości” obok w zm ianki o „śnie ob jaw io n y m ” ekspo­

n u je przede w szystkim p e jo ra ty w n e i lekcew ażące nacechow anie sem antyczne tego w yrazu:

Prawdę mówisz?... Nie, na Boga, Wiem, żeś prawdy nie powiedział! Tylko jakieś sny czerwone,

Zaludnione czartów gminem,

Jak krew jasne — jak sen płonę,

Przestraszyły cię,

I twój anioł, już w przyszłości Zabłyśniony, — jak sen zniknął.

*

Bo to sen na końcu pieśni, Że m agnaty — kiedyś — staną Z w ielką tęczą chorągwianą

— W tych m agnatach serce chore:

Nie znan y je s t sta ty sty c z n y w sk aźn ik przeciętnej częstotliw ości słow a „sen ” ani w potocznej polsz- czyźnie, ani w m ow ie poetyck iej. B ardzo niedosko­ n a łe obliczenia przeprow adzone n a tek sta ch kilku w yraźnie zafrap o w an ych m o ty w em sn u poetów do­ starczają n astę p u jąc y c h o rie n tac y jn y ch danych: Na 150 s tr o n a c h 5 poetyckich u tw o ró w B. L e ś m ia n a 6

5 Przy w szystkich obliczeniach w zięte zostały pod uwagę tylko strony zajęte przez teksty poetyckie, a nie strony li­

czone w edług numeracji książkowej.

(14)

słowa „sen” i „śn ić” w y stąp iły 136 razy („sen” 115, „śnić” 21), czyli przeciętnie co 1,1 stro n y . Na 125 stronach poezji T. G a jc e g o 7 słow a te pow tórzone zo­ stały 100 razy („sen” 95, „śnić” 5), czyli co 1,25 s tro ­ ny. W całym dorobku poetyćkim K. K . B aczyńskie­ go 8 na 760 stro n a c h słow a „sen ” i „śnić” uży te zo­ stały 304 raz y („sen” 280, „śnić” 24), czyli co 2,05 strony. We w szystkich pięciu rapsodach K róla-D u-

cha J. S ło w ackiego 9 n a 210 stro n a c h te k stu słowo

„sen” pojaw iło się 84 razy , czyli co 2,5 strony, ale w całym tom ie w ierszy liry czn y ch tego poety 10 na 300 stronach te k stu słowo „sen ” u ży te zostało tylko 46 razy, czyli co 6,52 stro n y . W reszcie na 100 s tro ­ nach liryków J. Czechow icza 11 słow a „sen ” i „śnić” znalazły się 30 ra z y („sen” 28, „śnić” 2), czyli raz

na 3 stro n y.

W ielkość i rozm aitość użyć danego słow a są w ażny­ mi w skaźnikam i jego ideow ej i p oetyckiej ran gi w d an y m utw orze, k o m p lik u ją jed n a k jego c h a ra k te ­ ry sty k ę sem antyczną, skoro każde odm ienne użycie w y razu je st jego now ym w cieleniem poetyckim , n a ­ znaczonym sw oistym odcieniem znaczeniow ym . Bo­ gactw o i zróżnicow anie ty ch odcieni nie zag rażają zazw yczaj słow u rozsypaniem się n a izolow ane w a­ ria n ty sem antyczne. N iezależnie bow iem od stopnia ich spolaryzow ania w spółtw orzą one w ram ach tw órczości jednego a u to ra p ew ne zorganizow ane u n iw ersu m sem antyczne, będące odpow iednikiem szeroko rozum ianego św iatopoglądu, w którego cen ­

' W edług wydania: T. Gajcy: U tw o r y wybrane. Przyg. L. M. Bartelski. Kraków 1968.

8 W edług wydania: K. K. Baczyński: U tw o r y zebrane. Oprać. A. K m ita-Piorunowa, K. Wyka. Wyd. II, T. I—II, Kraków

1970.

9 W edług wydania: J. Słowacki: Król-Duch. Opr. J. K rzy­ żanow ski. W: Dzieła. Wyd. II. T. V, W rocław 1952. 19 W edług wydania: J. Słowacki: L iry ki i inne wiersze. Opr. J. Krzyżanowski. W: Dzieła. Wyd. II. T. I, WrocławT

1952.

11 W edług wydania: J. Czechowicz: Wiersze. Lublin 1963.

Dygresja statystyczna

Zorganizowane uniwersum sem antyczne

(15)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 2 0

Analiza Baczyńskiego

tru m z n a jd u je się badane słowo. Z re k o n stru o w a n ie owego un iw ersu m w y d a je się głów nym zadaniem i m ożliw ym osiągnięciem analizy se m a n ty cz n e j. T rudność polega tu jed n a k nie ty lko n a konieczności zjednoczenia rozproszonych znaczeń jed n o stk o w y ch w sp ó jn ą s tr u k tu rę n adrzędną, ale często tak że na niem ożliw ości sk o n krety zow an ia sam ego znaczenia jednostkow ego zrealizow anego w in d y w id u aln y m użyciu. W p ew ny ch w ypadkach dopiero ro z p a trz e ­ nie w iększej serii użyć pozw ala w yodrębn ić sk ła d n ik i sem an ty czn e uczestniczące w użyciu jed n ostko w y m . Oto n a p rzy k ła d początek w iersza B aczyńskiego

P ieśń o ciemności:

Sny leżą na mnie warując m ilczenia jak lw y z pomników, co w arują śmierci, i liść opada czasem, śnieg albo i obłok, albo ptaków pióropusz wzbija się i przejdzie. I niebo stoi.

Na pod staw ie tego, dość n aw et obszernego, fra g m e n ­ tu tru d n o ustalić, k tó re z w prow adzonych t u m o ty ­ w ów p ozostają w bezpośrednim zw iązku se m a n ty cz ­ nym z m otyw em sn u i n a czym ów zw iązek polega. P ierw szy ch sug estii d o starczają pow iązania sk ła d ­ niow e. W sposób w y ra ź n y zesp alają one jed n a k ty l­ ko w y razy w obręb ie pierw szego w ersu , k o jarząc ze „ sn em ” „leżenie n a śn iącym ” i „w arow an ie m il­ czenia” , n ie w y ja śn ia ją n a to m ia st bliżej sensu tych skojarzeń. Nie pozw alają także rozstrzygn ąć, czy zaw arte w n astęp n ym w ersie poró w nan ie odnosi się w p ro st do „snów ” czy też o k reśla sposób „w aro w a­ n ia ” i „m ilczenia” . D alej w głąb te k s tu żadne suge­ stie składniow e nie sięg ają i nic nie wiadom o, czy w yliczona po tem w e w sp ółrzędn ym uszeregow aniu se ria zjaw isk (liść, śnieg, obłok, p tak ó w pióropusz, niebo) pozostaje w jakichś odniesieniach do b a d an e­ go m otyw u. Rów nocześnie jed n a k w tym że utw orze m o ty w ów p o jaw ia się jeszcze trz y k ro tn ie i każde jego użycie stw a rz a d o datk ow y k o n te k st in te rp re ta ­

(16)

Fragment II:

Płacz m ilknie. Znów przywala grób,

znów sen się kładzie głazem, warczący jak lew, i niebo jak kolumna. Stygnie w urnach krew,

a burza ciężko pełznie nad doliną.

Fragment III:

Znowu dym spowija

i snem przybity, leżąc umieram. Wiek mija.

Fragment IV:

Milczenie. Sny ziewają. Puszcze płyną górą i leżę tak, a w dłoniach kolumny z marmuru w bite warują ciszy. Nie przychodzi śmierć i tylko niebo błyszczy oparte o pierś,

a ciało jeszcze raz zm ienia się w sypki popiół.

D ysponując tak im m ate ria łe m porów naw czym , moż­ n a już w y odrębn ić zaktualizow ane w odczytyw anym utw orze iistotne kom p o nen ty znaczeniow e „ sn u ”, uczestniczące w e w szystkich lub niem al w szystkich jego użyciach. Są to:

1) um ieranie; n ie śm ierć będąca gw ałtow nym prze­ kroczeniem jak ie jś granicy, ale ciągły, niekończą­ cy się s ta n u m ieran ia („znów przy w ala g ró b ”, „le­ żąc u m ie ram ”, „nie przychodzi śm ierć (...), a ciało jeszcze raz zm ienia się w sypki popiół” );

2) p rzyw alenie, przygniecenie, przybicie realizow ane p rzez k ilka różnych, w tej fu n k cji w zajem nie w y­ m ien ialn y ch czynników : przez sam e sny, przez grób lub głaz grobow y, w y stę p u ją c y rów nież jako pom ­

nik n a g ro b n y i kolum n y z m arm u ru ; i w reszcie przez sto jące n ad śn iącym niebo (,,i niebo sto i” , „i niebo jak k o lu m n a ” , „i tylko niebo błyszczy o p a rte o p ie rś”); 3) b ezruch jako konsekw encja m otyw u przyw alenia i efe k t sk o n trasto w an ia sy tu a c ji śniącego podm iotu z ciągły m przep ły w em zjaw isk w św iecie wobec nie­ go zew n ętrzn y m („i liść opada czasem, śnieg albo i obłok, albo p tak ó w pióropusz w zbija się i p rze jd zie ” , „a b u rza ciężko pełznie nad d oliną” , „w iek m ija ” , „puszcze pły n ą g órą”); b ezru ch sy tu a c ji śniącego po­ lega tu rów nież n a jej nieokreśloności, niezm ienno­

A naliza trwa dalej

Komponenty znaczeniowe

(17)

ALEKSANDRA OKOPIEŃ-SŁAWIŃSKA 2 2

Morał z analizy

Czas na w nioski

ści i nierozróżnialności: trw a ona w ko listy m czasie w iecznych pow ro tó w (poza jakościam i obrazow ym i su g eru je go k o n stru k c y jn a fu n k cja przysłów ków : „znów ”, „znow u” , „jeszcze ra z ”);

4) m ilczenie, cisza, w kontekście znaczeń om ów ionych poprzednio n a b ie rają c a znam ion nie ty lk o „bez- głośności” , ale w szelkiej stag n acji i m artw o ty ; 5) zwięrzęcość, k tó ra wchodzi w zw iązki ze „sn em ” dość m gliste i w ielopostaciow e, po jaw ia się jed n a k trzy k ro tn ie: dw a ra z y jak o sk ład n ik p o ró w nan ia „sny (...) ja k lw y z pom ników ” i „sen (...) w arczący ja k lew ” oraz w zdaniu „siny ziew ają” .

T ak więc, w w y n ik u in te rp re ta c ji porów naw czej znaczenie „ sn u ” — podobnie ja k każdego innego w y ­ razu — u k ry te w sem an ty czny m gąszczu te k s tu może zostać z niego w yw ikłane i sprow adzone do w zględ­ nie w yrazistego u k ład u znaczeń składow ych.

* * *

K ażde z trz e ch w y m ienionych w tym szkicu literack ich ob jaw ień sn u — realizu jąc się n a ró żn y ch poziom ach organizacji u tw o ru i an ga­ żując różne jego sk ład n ik i — w ym aga in n ych sposo­ bów an alizy i opisu. A negdota sen na ro zg ry w a się w płaszczyźnie fab u la rn e j, ekw iw alen ty zacja snów podporządkow uje sobie całą k o n stru k c ję u tw o ru , n ajsłab iej stosunkow o o d b ijając się w jego leksyce, z kolei zaś tem a ty z a c ja snów k o n k re ty z u je się w układzie językow ym . W szystkie one fo rm u ją i w spół- ok reśla ją globalny sens utw oru, ale tylko tem a ty z a ­ cja snów poddaje się w p ełn i analizom lingw istycz- no -sem antycznym .

Te w szystkie trzy, o dręb ne z p u n k tu w idzenia poe­ tyki, k o n stru k c je litera c k ie w chodzą w procesie hi­ sto ry czn o literackim w rozm aite u k ład y i zależności, w zajem nie się fo rm u ją c i deform ując, w y stęp u jąc oddzielnie albo w spółistniejąc, n a w e t w tw órczości jednego a u to ra (przykładem — Baczyński). W yraź­ niejszym h isto ryczn ym nacechow aniem odznacza się jed y n ie ek w iw alen ty zacja snów, ściśle zw iązana z

(18)

a rty sty c z n y m i i in te le k tu a ln y m i zjaw iskam i obec­ nego w ieku. Nie .wyklucza ona jed n a k w p rak ty ce lite ra c k ie j obecności tra d y c y jn e j anegdoty sennej, choć n iew ątp liw ie o d działuje n a sposoby jej kształ­ tow ania, nie w ym aga też obowiązkowego w sparcia le k sy k a ln y m i sposobam i tem aty zo w ania snów. C ha­ ra k te ry s ty c z n a jes<t n a p rzy k ła d stosunkow o niska fre k w e n c ja w y razu „sen ” w poezji Czechowicza, n a j­ doskonalej zapew ne w polskiej lite ra tu rz e re a liz u ją ­ cej ilu z ję se n n y ch przeżyć, a bardzo w ysoka w poezji L eśm iana, n ie znającej jeszcze tech n ik i ekw iw alen- ty zacji, ale n a w skroś p rzen ik n iętej m otyw am i snu

i śnienia.

Czechowicz i Leśmian

Cytaty

Powiązane dokumenty

jeśli ubezpieczony 0-latek umrze przed upływem 2 lat, to wypłata 10 jednostek jest płatna na koniec roku śmierci, po upływie 2 lat jest wypłacana renta w wysokości 1 na

(znak: DOS-II.7222.1.4.2019) – pozwolenie zintegrowane na eksploatację instalacji do składowania odpadów o zdolności przyjmowania ponad 10 ton odpadów na dobę i

Wkłada się w dzieci pewną ilość zasad moralnych słowem i przykładem, nakazem i namową, mówi się im o bardzo wielu przedmiotach, zjawiskach, lecz nie

Sprawuje kontrolę spełniania obowiązku szkolnego przez uczniów zamieszkałych w obwodzie gimnazjum (zgodnie z odrębnymi przepisami).. Jest kierownikiem zakładu pracy

Trochę, przyznam, dziwi ta gorąca potrzeba objaśniania, że zespół przygotowujący wydanie sejmowe dzieł Kochanowskiego nie został zlikwidowany i że wydanie to niebawem ukaże się

Zapisane odczyty można pobrać za pośrednictwem połączenia USB z komputerem PC lub z pamięci flash USB, jeśli komputer nie jest dostępny.. Dzięki modułowi 3G- Wi-Fi

Wszystko to, twierdził Nietzsche, jest w istocie negatywnym skutkiem niemieckiej ambicji, dla której głów- nym celem stało się dążenie do „wielkiej polityki i do zapewnienia sobie

Maksymalne masy poszczególnych rodzajów odpadów i maksymalne łączne masy wszystkich rodzajów odpadów, które w tym samym czasie mogą być magazynowane oraz które