Pismo to wychodzi }
trzy razy w tydzień T l j W > W " ■,1 V > A TTg to je s t : w Ponie- j Ł M > M JLjJ JLM.
h
działek, Środę i
P ią tek , o drugiej
LITERACKI.
po południu.
Zaliczenie na 3Gść Nrów wynosi Zip.
6 i przyjmuje się w księgarni C zecha, w handlach Kocha
i Schreibera.
P
oniedziałek 23L
ipcaN~ 22.
1838R
oku.
GWIDO I GINEWRA.
Do napisania przedstawianej w tych czasach na teatrach fraucuzkich pod tą nazwą nowej opery, a przyjmowanej z największemi oklaskami poddała au
torowi myśl jedna z najdawniejszych włoskich Legend, którą my, ile mo
żności usiłując w tłomaczeniu zatrzy
mać skromną wabność i prostotę or- ginału umieszczamy.
Chwała niech będzie Tobie Pan ie B
ożenasz królu nieba i ziemi i Tobie Święta M
aryo, królowo niebieska, Pani świata , przeczysta i błogosławiona Pana i Zbawiciela naszego rodzicielko, który się począł w źy wocieTwoim dla zmazania grzćchu pierwszego ojca naszego i dla wybawienia nas od wiecznego potępienia!
Chwała Tobie, o Stwórco, i królestwu niebieskiemu. Udziel Panie niegodnemu słudze Twemu serdeczną modlitwą błagającemu łaski opowiedzenia zdarzenia tego wsposób przyjemny czytelnikom, a na chwałę Twoją i użytek dusz naszych — niech Cię chwali praca
moja, niech Cię zawzdy chwali dusza moja.
Około roku tysiąc trzysta dzie
więćdziesiąt szóstego, po naro
dzeniu C
hrystusaPana , podo
bało się B
oguuawidzić Flo- rencyą zaraźliwą chorobą. Oba
wa powszechna powiększała się jeszcze wspomnieniem ostatniego pomoru w roku 1548, tak gwał
townego iż trzy części miesz
kańców padło tego ofiarą.
Zaraza ta trwała aż do roku 1400: w ten czas to zakonnicy odbywali pobożne processye, i odmawiali gorące modły do B
ogaaby raczył Usłyszeń wołanie i płacz ludu swego $ uzdrowić i zachować tych którzy w Jego zmiłowaniu jedyną ufność i całą wiarę kładli, jak o, uzdrowił najsłodszy J
ezupowietrzem ru
szonego którego wiarę ujrza
wszy, rzekł mu : « Człowiecze., od
puszczają się tobie grzechy twoje. «
Uważałem za rzecz konieczną
przywirdzenie pamięci ten czas
kary Boskićj, aby tćm lepiej
)° ł° ( 1 7 0 ) ° ( ł(
zrozum ianym być m o g ło m oje OWWMtefltffii Z acząłem lak n o e p o lecą jąc się B ogu h bo choć dalej m ów ić będę o m i ł o ś c i d z ie w ic y pięknej rpftwO ećłftwSSW w ł- hien ie w zbudza jącej ło m ię iv m i- w i c i nie nzjębt S u B oiiu ale m ię do WiłzźęyziótiSci prowadziąc tęz m iłość w e m nie iH fflS Ź S 1 u tw ie r d z i.
Z
w szech X f t |f szan ow n a ta d z ie w ic a ; pochodziła s u s t a o # i bogatej rad zln y A lm ie r y c h . L ecz b yła <1 ła w szy stk ie li ła sk a w a , nić m iała W sob ie pychy ani z a rn za m a fa łfeią SBfflBftM jej b yła budująca oraz pełna s ło d y c z y , I p r o sto ty , w e ws^SiSSktW:ludziach w id zia ła s w y e fi braci i u w ażała sieb ie za ich s ł u g i , b yła p o słu szn a i czcząca s w e ro d zice i p raw e p C z e J b z o n e a iwzgl^dem osób so b ie m iłych i yyyhrauysb była ja k o Jrzus I M B H H k dla J a n a i 1 . a z o r z a kocliała je w B ogu i d la s a m e g o B o g a . S ło w e m po W tfezyd m oz na o niej z« ■ " 'H ty B ^
nie jHbi. s w « w /w/z»*s £?A z-^- jf Zzz.ę. (do G alat. 2 ) .
C n o t y t e c z y n iły ją. w iern ym O H M H pra wd z.i w ej ch rzęści ja n - ki , a dwsknbdła uroda WiCCnym obrazem p riw d ziw ó j pięfcoaścSj, by tp to w całćm zn aczen i u, ś w ie
tne z w iereifld lo dosk on alości ja
kiej może łśytkćf z laski Bozią c z ło wiek na święcie dushfpWU
Dniu jćj ojca był w siarym rynku, w ulicy najpiękniejszej we Floreneyi! Tamte M O B fafi t:» m i ta Ror.u i HfeMRfk flWPTt a a którą za płemieńniezfc^piękwegst Narcyza wzłąld m ożna b yło.
O p i s a w s z y j ą s a m ą , p rzystąp i;
d o sk reślen ia ob razu jed n eg o z jej w ielb icieli a m iała ie b w W n , bo któżby ją zn a ł a n ic kochał;
ten ujęty tylą d u sz y i ciała p o w ab am i % ttg ed zo w y z o sta ł po
cisk iem B o ż k a m iło ści j a który, p ó ź n ie j o lo e z y ł ją h o n o r a m i, trosjkłiwdłp staran iem i iHłwsze- c b o ć m sz a c ó o k ie m .
M ło d zien iec tttrt-., należał do fam ilii B o u d iu e łlic h ; przez cztery lata o jak że to czas d łu gi dla rozkóćltiM egO u w ielb ia ł G ine- w r e 9 Hh KHHAEc się m iędzy w sp d fca tB tw tfew ; i pięknością...
b o b yłto n ajp ięk n iejszy s całej T o sk a n ii m ło d z ia n , i w y tr w a ło śc ią w im Ł tm yw an iu Iłeznych- J H B łW W l® , a stąd srogich cier
pień. —-
N
i eszczęśl i w y kochał, b y ł koch an ym a n ap różn o kilkokro- toic d o m a g a ł s ię jć j ręki od a bez je g o ze w olenia ani ona ani oh nie m o g li pom yślćć o p ołączen iu bo bez b ło g o sła w ieu -)o»o(
171
) ° i° ( s t w a B n M a U n H h n ić m aszb łogosłu w u eń stw a Boga a leni sa m em szczęścia na ś w ie c ie .—
N ie cli ciał jćj ojciec w inatżcń- s i w o < > ił il a ć b ługuj ącr ni o A11t o n i o ; jed n a k pragn ął ją w y d a ć za m ą ż , a iiy ro zk rzew ieu ie szla ch etn eg o A lm iery ch rodu p rzv w ieźd ź do sk u tk u . U p a try w a ł on p ołączenia z na jd oslojiiićjszen ii w kraju ro-
<1 z.inarni ? i w id ok i s w o je zw ró cił
ba potontka A n g o b to łte h 1 H za m y śla ł do skutku p rzy w ió d ł.
B y I tu m lod zi e o iec m i ły , liCZldw y , d ob rze w y c h o w a n y ; posiadający piękne p rzy m io ty , i o g ro tn n e b o g a c tw a 5 cała. P ło t w e y a sz in » - w a ła g o , lecz G in ew ra nie k o c h a ła . — Jak tylko M M M M za- m ić u ił ślu b n y |ih r M M l s piękną n a rzeczo n ą , n a ty ch m ia st zapro
w a d z ił ją d o s w e g o d om u . B yłlot c io s o k ru tn y dla Ao®OJ>mJ , który p o p r z y sią g ł w in d y iW T O W in n ej m a łż o n k i. N ig d y jwSdóbUego jak A n to n io 28MMNMIM c z ło w ie k , n ie p rzem ew icrzv l się p ierw szćj m iło śc i. N iep rzcsta iin ie w ięc w y s z u k iw a ł sp osob ności w H t t H t . Sw ej u lu b io n e j, w sz ę d z ie g d z ie G in ew ra b y ła , n ie sz c z ę śliw y A n to n io ja k b y cień n ieod stęp n y s n u ł się za jćj k ro k a m i.w - G dy się to d z ia ło , okrutna zaraza w y w ie rała sw ó j m ord erczy jad nad F lo -
ren ryą. P ięk n a G in ew ra zacho
r o w a ła , lecz na m ną ch o ro b ę.
T a w z m ó g łsz y się w praw iła ua- SfsSK H e r o in ę w n ad zw yczajn e o m
dlenie , i uczyniła ją niezdolną do okazania ja k ieg o k o lw iek zn a
ku ży c ia . — O ta e z a ją e y ją , tijąź, d o m o w n icy i krew n i , w sz y sc y sąd z i I i ze j o i zyć p r z e sla ła . W i a ra jed n a tu ed o zw a la ła im ż a ło w ać ją żalem n iew ierz ą cy ch i r o z p a c z a ją c y c h , nie szetnrząe w ię c na w y ro k i M ezbadajte Boga, poddali im się z u le g ło śc ią i p o korą. — Ja k o w cZafSte panującej zarazy rozk azan o w p rzeciągu d w u d ziestu dw óch g o d zi u zm arłą p o c h o w a ć . S p r z y w d i t ą w ię c ok azałością i w p rzytom n ości r o z rzew n io n y ch św ia d k ó w sp u s z c z o no c i a ł o d o g r o b u w kościele S g o K eparala. P o d z iśd z ić ń w i- d zićc jeszcze m ożn a ten g ró b p ęk n iętym kam ieniem p ok ryty.
— A ni u n io , w iern y jej kochanek zalany Izami o d p ro w a d ził u k o
c h a n e z w ł o k i do w ie c z n e g o m ie
sz k a n ia , a p o w ró ciw szy do sieb ie, p o w ta rza ł h czp rzeslaim ie i i b o le ść je g o tylko z życiem się zakończy..
P o w ró ćm y teraz do zbyt nie- szczęśliw-ćj ofiary w zimnym g ro b ie zam k n iętej. D u sza jćj p o w ró ciła siły ciału blizko w dw ie po
)°ł°(
172
)«|o(pogrzebie godziny. — Nieszczę
śliwa natychmiast swe okropne położenie poznała ; «Ah ! wielki B o ż e !» zawołała : «jeżeli poddam się bojaźni, zginę bez ratunku ! « Z ufnością wznosiła modły do Najświętszej Panny, aby jej cu
downy sposób uratowania się wskazała.— Z dopuszczenia
B
o
ga kamień przykrywający grób jak wyżćj nawMuiłem był roz
dwojony; a księżyc będący w peł
ni przebijał błyszczącym pro
mieniem do grobu gdzie Gine- wra żywa między umarłeini prze
b y w a ła .— Po długiem usiłowa
niu otwarła oczy, usiadła, a widok pocieszający światła, do
dał cokolwiek sił i odwagi. Uł«y- śliła więc z największym natę
żeniem w yjść, i krzycząc Wzy- wać ratunku. « Ponieważ
jeszcze
ż y ję ,» mówiła sama do siebie,» nie cbcę umićrać w tćm miejscu okropnćm. C zuję, iż powinnam ufać w Bogu i w własnej odwa
d z e .* — Skrzepiwszy zwątlałe siły ufnością w’ Stwórcy, powsta
ła odważnie, i powlokła się ku miejscu skąd się dobroczynne światło ukazywało. Tam , s po
bożnością wezwawszy pomocy Boga , starała się odwalić ka
mień i ten wkrótce uległ jćj sile wzmocnionćj bojażuią tak okro-
mówiła słaby cesko naoezm
pnćj śmierci i ufnością w miło
sierdziu Stw órcy. — Spiesząc się ku domowi; udała się boeznenii ulicami aby prędzćj cel osiągnąć.
Postępowała sz y b k o , gdyż, to Było w listopadzie, noc zimna i wietrzna przejmowała ją pra
wdziwie
śmiertwtym dreszczem i iją,koniec staii|ła u drzwi domu męża swego i zakołatała.Francesko siedząc przy ko
minku wylewał łzy nad ponie
sioną stratą. Uśłysz&Wszy koła
tanie^ pobiegł ku oknu, a uchy
li wszy lakowe zapytał się kto kołacze? «Jestem twoja Gine- wra! nie poznajeszże mnie?«
m głosem. Fran- r Nj pogrzebu świa
dek , zdziwił się poznawszy głos.
Zrobił znak krzyża świętego, i rzekł: « Spoczywaj w pokoju ; jutro pójdę do kośńWa; będę się modlić; wysłucham mszy na twą intencyą aby Stwórca twe grzechy odpuścił.»
Tym sposobem opuszczona przez małżonka nieszczęśliwa za
lała się łzami. 1 Cóż się ze mną stanie,* m ów iła, «siły mnie od
stępują , śmierć niezawodnie bę
dzie moim udziałem. *
W
tych myślach doszła do domu ojca swojego lecz tam dokołatać się nić mogła. Puczem udała się do)° b (
173
)°i°(mieszkania teści swmjćj. T a, po
grążona w smutku rozmyślała o zm arłćj, gdy usł"s*zał» kołata
nie wyjrzała oknem. Lecz po
dobnie jak syn , przerażona spo- dobnem jak tamten odprawiła ją życzeniem. Ginewra w naj
większej rozpaczy wylewając łez p o t o k i, w yrzek ała na chwile u- rodzeuia sw ego. — «O Boże ! « powtarzała : «nie zostawiaj mnie beż wsparcia w tej chwili ! Po
ciesz ni nie w nieszczęściu! Czuję opuszczające in n iesiły ; zaledwie się utrzymać mogę. W idzę że moja ostatnia chwila już. nade
szła , jeżeli Ty mnie nie wes
przesz, ciało moje osłabione cho
ro ł)i| i utrudzeniem uledz inusi, i powrócić skąd dopiero co w y szłam. » — W zyw ając pomocy nieba , biedna Ginerwa przemv- śliwała gdzicby w ukryciu spo
cząć dla oczekiwania ostatniej żyęią chw ili; gdy p e w n iezwyż- szego natchnienia w sp om n iała sobie Antonia, C heiała s ię n a
tychmiast przekonać czy ta mi
łość tak żywa istnieje jeszcze.
W tyni celu zebrała wszystkie siły aby d ojść do je g o d o m u , nadzieja, to błogie czucie, w największych pocieszające nas nieszczęściach , dodawała jćj o- tuchy i wytrwałości.
Zaledwie zakołatała , gdy o- słabione nogi odmawiając jej posługi uległy u trud ze ni u ,
pa-
dła na progu. A ntonio, jak w yżej mówiłem pogrążony w roz
paczy natychuiiasl zbliżył się du okna: .K to tu jest? , smę
tnym i przerażonym głosem SSfe w o ła ł. Nieszczęśliwa zaledwie zrozumiałym głosem wyjąkała:
» Ja jestem G inew ra.... przez miłosierdzie B o sk ie .... przez li
to ść .... wspomóż m n ie !... Je
stem
ud wszystkich opuszczon a ! ... ty mnie przynajmniej nie opuszczaj!....» — Jak tylko A n tonio głos jej
usłyszał, pośpieszył
ku drzw iom , lecz m yślał, że tylko ołudzenie jegowyobraźni
pociesza go w smutku. « Ali! to ty droga G in ew ro!. zaw ołał, i mocnym głosem wezwał pomocy służącej. Za przyliyeiem tejże z m-fłćm ciężarem ku tnićszkaniu swemu pośpieszył. Smętny Ah- tomo , Czując zlodowaciałe ciało iikoelianej, co rycblćj rozgrzać łóżko kazał , i umieścił ją w lemże a sam z badawczym okiem usiadł koło niego. Serce przepełnione nadzieją i obawąbito
mu gw ałtów nie. Będzieszże miał rozkosz odzysk aoia
jej?
luli oporne przeznaczenie pogrąży go w nowćj -tćBi boleśnićjszej rozpaczy.
)°i°(
174
)°ł°(Pół godziny upłynęło zaezćm Ginerwa przytomność odzyska
ła. Lecz wkrótce zbawienne cie
pło siało się OprzyłcrArefiŚm, po
ruszenie ręką czyniła aby ją cokolwiek odkryć. Po czein , o- tworzyła jak -ze snu przebuJ za- JjjgHfc się osoba p ię k n e swe oczy.
Któż szczęście Antonia opisać jest wstanie. Lecz razem pełen szła che t nfl^e i w I e s (o W a d O n i ej przemówił: — « Szanowna, uko- ebana Pani, HatfraftBczęScie, moja rozkoszy, nie trwóż się wcale;
ja pragnę położyć koniec twćj nfespókujnośct. l|ozfe»| co mam czyn ić, nie oltawiaj się mojej m iłości.» — Ginewra, nieśmiała i zawstydzona odrsękht? < Drogi A n ton io, połeeam ci mój honor nad wszystko. T o je st pierwsza łaska o którą cię. błagam." Po czein opowiedzia wszy mtt zwszel- kićmi szczegółami swoje prxy- gody, dodała: «wybacz dawną moją niewdzięczność, lecz ty wiesz że to było koniecznością. « Potulnieniu pidrwszycb chwil obecna matka Antonia zajęła się przygotowaniem wieczerzy dla Ginerwy, a Antonin udał się do kościoła dla umieszczenia na sw o
im miejscu kajmółtla z gcohu od -
walonego , nieszczęśli va bowićm Ginerwa pragnęła aby się niezaraz o ucieczce jej z grobu do
wiedziano. Za powrotem jego do domu długo jej o swej ini- ło śei i tę s c h u o c ie mów ił ; nim udała się na spoczynek do po
kojów matki A o to ma. C ztery d n i l>vłv d łls ta le s z u e m i dla na- szt-j r l i n i t j do z u p e łn r g o o d zy skania zdrowia. M lew rz a S IB A u lo n io z a p y la ł p j ro czynić zśSttbsj zam yśla?— « Być tWÓją żoiif(,» zawołała G incnra, «je ż e li iprzyslamćSZ Ba
sz e z e ś liw s z y b y łb y m z łu d z i 2(1'■ ‘ u ' «t J O ► by się to natycbm iasl stać nm- g lo ! o — « Dobrze w ięc, w skażę ei sposoby ossągńienia tego:
łMałzimek mój kazał mnie jako umarłą pogrzebać, a śmierć koń
czy wsttnBkBC B -yw a ona ntłj- św ięls/.e związki; samą nawet tisdzijrję niszczy. HćzzwIttMnie niecił zaślubioną będę loliie niech kapłan W imieniu Bon A pobło
gosław i nasz zw iązek.*
P o odbytem zaślubieniu, pe
wnej niedzieli, piękna, strojna, Ginew-ra udała się z mężem i mat
ką do kościoła. Antonio pozo
stał opodal od niej w e w ie n a - bozeństwa. W icie osób tatnić będących poznało ją ; mężczyźni i kobiety z w yfezcgo towarzy
stwa szeptali pomiędzy sobą.—
W krótce polem przybyła jćj te-
) ° i° (
ł7 3
)° i° ( widok je j osłupiała, iśeia. N a
•»i«; miała dość siły aby wydo
bywający się w y r a z , głośno to inoja synowa ! powściągnąć wko- rzenioną włoszkom pobożnością.
— Zbliżając się do nićj dodała:
• tyżeśto ukochana córko! jakim że cudem zmartwychwstałaś ?• — G in ew ra nic je j na to nie od
powiadając stała nieporuszona.
Słowa wyrzeczone głośno, po
wszechną uwagę zw ró c iły , za
częto się cisnąć koła G in ew ry której niepodobna było uniknąć badawczych spojrzeń. Francesko tak ja k inni zbliżył się także.
Zadziw iony do najwyższego sto
pnia błagał o wyjaśnienie nie- pojętćj tajemnicy, ja k im cudettt i kto w yd arł ją zgrohu ?— «Nie ty to o k ru tn y ,* odpowiedziała G in e w ra ; «ty mnie tam żywą w trąciłeś; lecz wyznać muszę, byłabym niezawodnie umarła bez pomocy Bo g a, i mojego dro
giego A iitonia; wyszedłszy zg ro hu nielitościwie mnie od d rzw i swoich odepchnąłeś. Lecz wszy
stko ci przebaczam jako chrze
ścijanka. U w o ln ij mnie tylko od.
twego widoku,
f
P o tych słowach przecisnęła się prze tłum, zostawiając sprzćczającyeh się swych m ę ż ó w .— <W ydzićrasz Uli małżonkę ! * wołał Francesko
spostrzegłszy A ntonia. Ten zaś zgodnością odparł. • W iad o m o ci je s t, iż sobie nić mam nic do w yrzucen ia, postępowanie moje względem W aćpana było zawsze szlachetne; lubo G ine
w ra jest moją m ałżonką, jest dotąd czystą dziewicą. Udaj się do p ra w a , niechaj ono ro z trz y - g n ie .» — -D o b rze !» zgnićwem zaw ołał Francesko, <udam się w tej sprawie do Biskupa bo co kościół złączył kościół tylko roz
wiązać może,* — G dy wezwanie stawieniasię przed Biskupem G i- newra odebrała, s pośpiechem l i
da ła się tamże.— Biskup z łago
dnością wysłuchał opowiadania G in ew ry i p rzy zn a ł: ie śmierć zryw a wszelkie zw iązki.
D ługo we F lo re n ry i zajmo
wano się sprawą G in erw y. A n - ronio obchodził uroczystość we
selną s przyzwoitą wystawno- ścią, i w późne lata cieszył się szczęściem dom ow ćm , dopóki nie spodobało się Bogu powołać ich tam gdzie jest dzień wiekui
sty', i jeden duch wszystkich, gdzie jest prawdziwa bezpiecz
ność, bezpieczna wieczność, w ie
cznie spokojna szczęśliwość i szczęśliwa a nieprzestanna r a
dość.
) ° l ° (
176
) ° i° ( ROSKOSZ W IOSNY.Tajemniczy ogień czu ję ! Ten ogień, zmysłom w esela, Sercu miłości u d ziela;
Ten ogień duszę przejmuje.
Ciebie - to , o wiosno ! czuję.
O wiosno ! twoja - to władza Z głęb i niebios go sprowadza.
Z błogosławionym oddechem wietrz yka W łono ziemi on przenika;
Siedmiobarwi wstęgę tęczy.
Motyle skrzydełko wdzięczy, Kwiatki koronami wieńczy, Przemawia w pieniu słowika.
W zaw oju świeżej róży się rumieni, W e l zacli poranku barwami się p ali, Płomieniem gore na drzymiącćj fali, Gwiazdy zasiewa po inarszczkacli stru-
( m ien i, Cóz? kiedy duszę w jej głębiach prze-
(jąw szy, Świat nowszym zmysłom otworzy no-
( w szy ; Gdy w zmartwychwstania uroku Odsłoni przyrodę oku,
I krew popędzi w uczuć ognistych po- ( toku;
Ab jakież barwy ! jakież odzienia Wydadzą czary tego płomienia ? Z czemze go zrównam, o wiosno ? Mozę zroskoszą miłosną;
M oie stem obłąkaniem, co duszę za- ( eliw yca, Kiedy wdzięku anielskiego, Kiedy anielskiej pieszczoty dzie-
( w ic a ,
W yda się trwoznem spojrzeniem Ze wzajemnym płomieniem, I uścisk mimowolny przyłączy do tego?
Nie , wiosno ! 1 ja kochałem , 1 niegardzono moim zapałem;
Znani ja m iłości roskoszę, Poznałem tw oje, i twoje przeno-
( noszę.
W tamtych niepokój , i cierpkie ( ząd ze, Tam śród uniesień bojaźń straty
( » Trw oiny o przyszłość, przeszłości
(z a iu ję.
Tam cierpię używając, unosząc się błą- ( d / ę ; Zawsze tam szczęściu czegoś bra-
(k u je.
Jak zęby piekła z niebem spojono, Zroskoszanu anioła potępieńca bole.
W olę cieb ie, w iosn o, w olę.
Skoro twoje tchnienia wioną , 1 twoją duszę uczujc ło n o : W yzszem życiem duch ulata Do sfer nadziemskiego św iata, I upojony czuciami ezystenii
Nie należy juz do ziemi.
— ooooooo—
ÓSMY CUD ŚWIATA*
E s e u r ia l, ta pyszna budow a , którą dumni Hiszpanie, i bardzo słusznie, ósmym cudem świata zowią, ma około dziesięć tysięcy okien, siedm tysięcy kolumn , tysiąc czterysta podwoi, i tyle sal i pokoi, ze klucze od nieb siedni tysięcy funtów wazą.