• Nie Znaleziono Wyników

Zbieracz Literacki. T. 3, nr 22 (23 lipca 1838)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zbieracz Literacki. T. 3, nr 22 (23 lipca 1838)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Pismo to wychodzi }

trzy razy w tydzień T l j W > W " ■,1 V > A TTg to je s t : w Ponie- j Ł M > M JLjJ JLM.

h

działek, Środę i

P ią tek , o drugiej

LITERACKI.

po południu.

Zaliczenie na 3Gść Nrów wynosi Zip.

6 i przyjmuje się w księgarni C zecha, w handlach Kocha

i Schreibera.

P

oniedziałek 23

L

ipca

N~ 22.

1838

R

oku

.

GWIDO I GINEWRA.

Do napisania przedstawianej w tych czasach na teatrach fraucuzkich pod tą nazwą nowej opery, a przyjmowanej z największemi oklaskami poddała au­

torowi myśl jedna z najdawniejszych włoskich Legend, którą my, ile mo­

żności usiłując w tłomaczeniu zatrzy­

mać skromną wabność i prostotę or- ginału umieszczamy.

Chwała niech będzie Tobie Pan ie B

oże

nasz królu nieba i ziemi i Tobie Święta M

aryo

, królowo niebieska, Pani świata , przeczysta i błogosławiona Pana i Zbawiciela naszego rodzicielko, który się począł w źy wocieTwoim dla zmazania grzćchu pierwszego ojca naszego i dla wybawienia nas od wiecznego potępienia!

Chwała Tobie, o Stwórco, i królestwu niebieskiemu. Udziel Panie niegodnemu słudze Twemu serdeczną modlitwą błagającemu łaski opowiedzenia zdarzenia tego wsposób przyjemny czytelnikom, a na chwałę Twoją i użytek dusz naszych — niech Cię chwali praca

moja, niech Cię zawzdy chwali dusza moja.

Około roku tysiąc trzysta dzie­

więćdziesiąt szóstego, po naro­

dzeniu C

hrystusa

Pana , podo­

bało się B

ogu

uawidzić Flo- rencyą zaraźliwą chorobą. Oba­

wa powszechna powiększała się jeszcze wspomnieniem ostatniego pomoru w roku 1548, tak gwał­

townego iż trzy części miesz­

kańców padło tego ofiarą.

Zaraza ta trwała aż do roku 1400: w ten czas to zakonnicy odbywali pobożne processye, i odmawiali gorące modły do B

oga

aby raczył Usłyszeń wołanie i płacz ludu swego $ uzdrowić i zachować tych którzy w Jego zmiłowaniu jedyną ufność i całą wiarę kładli, jak o, uzdrowił najsłodszy J

ezu

powietrzem ru­

szonego którego wiarę ujrza­

wszy, rzekł mu : « Człowiecze., od­

puszczają się tobie grzechy twoje. «

Uważałem za rzecz konieczną

przywirdzenie pamięci ten czas

kary Boskićj, aby tćm lepiej

(2)

)° ł° ( 1 7 0 ) ° ( ł(

zrozum ianym być m o g ło m oje OWWMtefltffii Z acząłem lak n o e p o lecą jąc się B ogu h bo choć dalej m ów ić będę o m i ł o ś c i d z ie ­ w ic y pięknej rpftwO ećłftwSSW w ł- hien ie w zbudza jącej ło m ię iv m i- w i c i nie nzjębt S u B oiiu ale m ię do WiłzźęyziótiSci prowadziąc tęz m iłość w e m nie iH fflS Ź S 1 u tw ie r d z i.

Z

w szech X f t |f szan ow n a ta d z ie w ic a ; pochodziła s u s t a o # i bogatej rad zln y A lm ie r y c h . L ecz b yła <1 ła w szy stk ie li ła sk a ­ w a , nić m iała W sob ie pychy ani z a rn za m a fa łfeią SBfflBftM jej b yła budująca oraz pełna s ło ­ d y c z y , I p r o sto ty , w e ws^SiSSktW:

ludziach w id zia ła s w y e fi braci i u w ażała sieb ie za ich s ł u g i , b yła p o słu szn a i czcząca s w e ro d zice i p raw e p C z e J b z o n e a iwzgl^dem osób so b ie m iłych i yyyhrauysb była ja k o Jrzus I M B H H k dla J a n a i 1 . a z o r z a kocliała je w B ogu i d la s a m e g o B o g a . S ło w e m po W tfezyd m oz na o niej z« ■ " 'H ty B ^

nie jHbi. s w « w /w/z»*s £?A z-^- jf Zzz.ę. (do G alat. 2 ) .

C n o t y t e c z y n iły ją. w iern ym O H M H pra wd z.i w ej ch rzęści ja n - ki , a dwsknbdła uroda WiCCnym obrazem p riw d ziw ó j pięfcoaścSj, by tp to w całćm zn aczen i u, ś w ie ­

tne z w iereifld lo dosk on alości ja­

kiej może łśytkćf z laski Bozią c z ło ­ wiek na święcie dushfpWU

Dniu jćj ojca był w siarym rynku, w ulicy najpiękniejszej we Floreneyi! Tamte M O B fafi t:» m i ta Ror.u i HfeMRfk flWPTt a a którą za płemieńniezfc^piękwegst Narcyza wzłąld m ożna b yło.

O p i s a w s z y j ą s a m ą , p rzystąp i;

d o sk reślen ia ob razu jed n eg o z jej w ielb icieli a m iała ie b w W n , bo któżby ją zn a ł a n ic kochał;

ten ujęty tylą d u sz y i ciała p o ­ w ab am i % ttg ed zo w y z o sta ł po­

cisk iem B o ż k a m iło ści j a który, p ó ź n ie j o lo e z y ł ją h o n o r a m i, trosjkłiwdłp staran iem i iHłwsze- c b o ć m sz a c ó o k ie m .

M ło d zien iec tttrt-., należał do fam ilii B o u d iu e łlic h ; przez cztery lata o jak że to czas d łu gi dla rozkóćltiM egO u w ielb ia ł G ine- w r e 9 Hh KHHAEc się m iędzy w sp d fca tB tw tfew ; i pięknością...

b o b yłto n ajp ięk n iejszy s całej T o sk a n ii m ło d z ia n , i w y tr w a ­ ło śc ią w im Ł tm yw an iu Iłeznych- J H B łW W l® , a stąd srogich cier­

pień. —-

N

i eszczęśl i w y kochał, b y ł koch an ym a n ap różn o kilkokro- toic d o m a g a ł s ię jć j ręki od a bez je g o ze w olenia ani ona ani oh nie m o g li pom yślćć o p ołączen iu bo bez b ło g o sła w ieu -

(3)

)o»o(

171

) ° i° ( s t w a B n M a U n H h n ić m asz

b łogosłu w u eń stw a Boga a leni sa m em szczęścia na ś w ie c ie .—

N ie cli ciał jćj ojciec w inatżcń- s i w o < > ił il a ć b ługuj ącr ni o A11t o n i o ; jed n a k pragn ął ją w y d a ć za m ą ż , a iiy ro zk rzew ieu ie szla ch etn eg o A lm iery ch rodu p rzv w ieźd ź do sk u tk u . U p a try w a ł on p ołączenia z na jd oslojiiićjszen ii w kraju ro-

<1 z.inarni ? i w id ok i s w o je zw ró cił

ba potontka A n g o b to łte h 1 H za m y śla ł do skutku p rzy w ió d ł.

B y I tu m lod zi e o iec m i ły , liCZldw y , d ob rze w y c h o w a n y ; posiadający piękne p rzy m io ty , i o g ro tn n e b o ­ g a c tw a 5 cała. P ło t w e y a sz in » - w a ła g o , lecz G in ew ra nie k o ­ c h a ła . — Jak tylko M M M M za- m ić u ił ślu b n y |ih r M M l s piękną n a rzeczo n ą , n a ty ch m ia st zapro­

w a d z ił ją d o s w e g o d om u . B yłlot c io s o k ru tn y dla Ao®OJ>mJ , który p o p r z y sią g ł w in d y iW T O W in n ej m a łż o n k i. N ig d y jwSdóbUego jak A n to n io 28MMNMIM c z ło w ie k , n ie p rzem ew icrzv l się p ierw szćj m iło śc i. N iep rzcsta iin ie w ięc w y ­ s z u k iw a ł sp osob ności w H t t H t . Sw ej u lu b io n e j, w sz ę d z ie g d z ie G in ew ra b y ła , n ie sz c z ę śliw y A n ­ to n io ja k b y cień n ieod stęp n y s n u ł się za jćj k ro k a m i.w - G dy się to d z ia ło , okrutna zaraza w y w ie ­ rała sw ó j m ord erczy jad nad F lo -

ren ryą. P ięk n a G in ew ra zacho­

r o w a ła , lecz na m ną ch o ro b ę.

T a w z m ó g łsz y się w praw iła ua- SfsSK H e r o in ę w n ad zw yczajn e o m ­

dlenie , i uczyniła ją niezdolną do okazania ja k ieg o k o lw iek zn a­

ku ży c ia . — O ta e z a ją e y ją , tijąź, d o m o w n icy i krew n i , w sz y sc y sąd z i I i ze j o i zyć p r z e sla ła . W i a ­ ra jed n a tu ed o zw a la ła im ż a ło ­ w ać ją żalem n iew ierz ą cy ch i r o z p a c z a ją c y c h , nie szetnrząe w ię c na w y ro k i M ezbadajte Boga, poddali im się z u le g ło śc ią i p o ­ korą. — Ja k o w cZafSte panującej zarazy rozk azan o w p rzeciągu d w u d ziestu dw óch g o d zi u zm arłą p o c h o w a ć . S p r z y w d i t ą w ię c ok azałością i w p rzytom n ości r o z ­ rzew n io n y ch św ia d k ó w sp u s z c z o ­ no c i a ł o d o g r o b u w kościele S g o K eparala. P o d z iśd z ić ń w i- d zićc jeszcze m ożn a ten g ró b p ęk n iętym kam ieniem p ok ryty.

— A ni u n io , w iern y jej kochanek zalany Izami o d p ro w a d ził u k o­

c h a n e z w ł o k i do w ie c z n e g o m ie­

sz k a n ia , a p o w ró ciw szy do sieb ie, p o w ta rza ł h czp rzeslaim ie i i b o ­ le ść je g o tylko z życiem się zakończy..

P o w ró ćm y teraz do zbyt nie- szczęśliw-ćj ofiary w zimnym g ro ­ b ie zam k n iętej. D u sza jćj p o w ró ­ ciła siły ciału blizko w dw ie po

(4)

)°ł°(

172

)«|o(

pogrzebie godziny. — Nieszczę­

śliwa natychmiast swe okropne położenie poznała ; «Ah ! wielki B o ż e !» zawołała : «jeżeli poddam się bojaźni, zginę bez ratunku ! « Z ufnością wznosiła modły do Najświętszej Panny, aby jej cu­

downy sposób uratowania się wskazała.— Z dopuszczenia

B

o

­

ga kamień przykrywający grób jak wyżćj nawMuiłem był roz­

dwojony; a księżyc będący w peł­

ni przebijał błyszczącym pro­

mieniem do grobu gdzie Gine- wra żywa między umarłeini prze­

b y w a ła .— Po długiem usiłowa­

niu otwarła oczy, usiadła, a widok pocieszający światła, do­

dał cokolwiek sił i odwagi. Uł«y- śliła więc z największym natę­

żeniem w yjść, i krzycząc Wzy- wać ratunku. « Ponieważ

jeszcze

ż y ję ,» mówiła sama do siebie,

» nie cbcę umićrać w tćm miejscu okropnćm. C zuję, iż powinnam ufać w Bogu i w własnej odwa­

d z e .* — Skrzepiwszy zwątlałe siły ufnością w’ Stwórcy, powsta­

ła odważnie, i powlokła się ku miejscu skąd się dobroczynne światło ukazywało. Tam , s po­

bożnością wezwawszy pomocy Boga , starała się odwalić ka­

mień i ten wkrótce uległ jćj sile wzmocnionćj bojażuią tak okro-

mówiła słaby cesko naoezm

pnćj śmierci i ufnością w miło­

sierdziu Stw órcy. — Spiesząc się ku domowi; udała się boeznenii ulicami aby prędzćj cel osiągnąć.

Postępowała sz y b k o , gdyż, to Było w listopadzie, noc zimna i wietrzna przejmowała ją pra­

wdziwie

śmiertwtym dreszczem i iją,koniec staii|ła u drzwi domu męża swego i zakołatała.

Francesko siedząc przy ko­

minku wylewał łzy nad ponie­

sioną stratą. Uśłysz&Wszy koła­

tanie^ pobiegł ku oknu, a uchy­

li wszy lakowe zapytał się kto kołacze? «Jestem twoja Gine- wra! nie poznajeszże mnie?«

m głosem. Fran- r Nj pogrzebu świa­

dek , zdziwił się poznawszy głos.

Zrobił znak krzyża świętego, i rzekł: « Spoczywaj w pokoju ; jutro pójdę do kośńWa; będę się modlić; wysłucham mszy na twą intencyą aby Stwórca twe grzechy odpuścił.»

Tym sposobem opuszczona przez małżonka nieszczęśliwa za­

lała się łzami. 1 Cóż się ze mną stanie,* m ów iła, «siły mnie od­

stępują , śmierć niezawodnie bę­

dzie moim udziałem. *

W

tych myślach doszła do domu ojca swojego lecz tam dokołatać się nić mogła. Puczem udała się do

(5)

)° b (

173

)°i°(

mieszkania teści swmjćj. T a, po­

grążona w smutku rozmyślała o zm arłćj, gdy usł"s*zał» kołata­

nie wyjrzała oknem. Lecz po­

dobnie jak syn , przerażona spo- dobnem jak tamten odprawiła ją życzeniem. Ginewra w naj­

większej rozpaczy wylewając łez p o t o k i, w yrzek ała na chwile u- rodzeuia sw ego. — «O Boże ! « powtarzała : «nie zostawiaj mnie beż wsparcia w tej chwili ! Po­

ciesz ni nie w nieszczęściu! Czuję opuszczające in n iesiły ; zaledwie się utrzymać mogę. W idzę że moja ostatnia chwila już. nade­

szła , jeżeli Ty mnie nie wes­

przesz, ciało moje osłabione cho­

ro ł)i| i utrudzeniem uledz inusi, i powrócić skąd dopiero co w y ­ szłam. » — W zyw ając pomocy nieba , biedna Ginerwa przemv- śliwała gdzicby w ukryciu spo­

cząć dla oczekiwania ostatniej żyęią chw ili; gdy p e w n iezwyż- szego natchnienia w sp om n iała sobie Antonia, C heiała s ię n a­

tychmiast przekonać czy ta mi­

łość tak żywa istnieje jeszcze.

W tyni celu zebrała wszystkie siły aby d ojść do je g o d o m u , nadzieja, to błogie czucie, w największych pocieszające nas nieszczęściach , dodawała jćj o- tuchy i wytrwałości.

Zaledwie zakołatała , gdy o- słabione nogi odmawiając jej posługi uległy u trud ze ni u ,

pa-

dła na progu. A ntonio, jak w y­

żej mówiłem pogrążony w roz­

paczy natychuiiasl zbliżył się du okna: .K to tu jest? , smę­

tnym i przerażonym głosem SSfe w o ła ł. Nieszczęśliwa zaledwie zrozumiałym głosem wyjąkała:

» Ja jestem G inew ra.... przez miłosierdzie B o sk ie .... przez li­

to ść .... wspomóż m n ie !... Je­

stem

ud wszystkich opuszczo­

n a ! ... ty mnie przynajmniej nie opuszczaj!....» — Jak tylko A n ­ tonio głos jej

usłyszał, pośpieszył

ku drzw iom , lecz m yślał, że tylko ołudzenie jego

wyobraźni

pociesza go w smutku. « Ali! to ty droga G in ew ro!. zaw ołał, i mocnym głosem wezwał pomocy służącej. Za przyliyeiem tejże z m-fłćm ciężarem ku tnićszkaniu swemu pośpieszył. Smętny Ah- tomo , Czując zlodowaciałe ciało iikoelianej, co rycblćj rozgrzać łóżko kazał , i umieścił ją w lemże a sam z badawczym okiem usiadł koło niego. Serce przepełnione nadzieją i obawą

bito

mu gw ał­

tów nie. Będzieszże miał rozkosz odzysk aoia

jej?

luli oporne prze­

znaczenie pogrąży go w nowćj -tćBi boleśnićjszej rozpaczy.

(6)

)°i°(

174

)°ł°(

Pół godziny upłynęło zaezćm Ginerwa przytomność odzyska­

ła. Lecz wkrótce zbawienne cie­

pło siało się OprzyłcrArefiŚm, po­

ruszenie ręką czyniła aby ją cokolwiek odkryć. Po czein , o- tworzyła jak -ze snu przebuJ za- JjjgHfc się osoba p ię k n e swe oczy.

Któż szczęście Antonia opisać jest wstanie. Lecz razem pełen szła che t nfl^e i w I e s (o W a d O n i ej przemówił: — « Szanowna, uko- ebana Pani, HatfraftBczęScie, moja rozkoszy, nie trwóż się wcale;

ja pragnę położyć koniec twćj nfespókujnośct. l|ozfe»| co mam czyn ić, nie oltawiaj się mojej m iłości.» — Ginewra, nieśmiała i zawstydzona odrsękht? < Drogi A n ton io, połeeam ci mój honor nad wszystko. T o je st pierwsza łaska o którą cię. błagam." Po czein opowiedzia wszy mtt zwszel- kićmi szczegółami swoje prxy- gody, dodała: «wybacz dawną moją niewdzięczność, lecz ty wiesz że to było koniecznością. « Potulnieniu pidrwszycb chwil obecna matka Antonia zajęła się przygotowaniem wieczerzy dla Ginerwy, a Antonin udał się do kościoła dla umieszczenia na sw o­

im miejscu kajmółtla z gcohu od -

walonego , nieszczęśli va bowićm Ginerwa pragnęła aby się nie

zaraz o ucieczce jej z grobu do­

wiedziano. Za powrotem jego do domu długo jej o swej ini- ło śei i tę s c h u o c ie mów ił ; nim udała się na spoczynek do po­

kojów matki A o to ma. C ztery d n i l>vłv d łls ta le s z u e m i dla na- szt-j r l i n i t j do z u p e łn r g o o d zy ­ skania zdrowia. M lew rz a S IB A u lo n io z a p y la ł p j ro czynić zśSttbsj zam yśla?— « Być tWÓją żoiif(,» zawołała G incnra, «je ż e li iprzyslamćSZ Ba

sz e z e ś liw s z y b y łb y m z łu d z i 2(1'■ ‘ u ' «t J O ► by się to natycbm iasl stać nm- g lo ! o — « Dobrze w ięc, w skażę ei sposoby ossągńienia tego:

łMałzimek mój kazał mnie jako umarłą pogrzebać, a śmierć koń­

czy wsttnBkBC B -yw a ona ntłj- św ięls/.e związki; samą nawet tisdzijrję niszczy. HćzzwIttMnie niecił zaślubioną będę loliie niech kapłan W imieniu Bon A pobło­

gosław i nasz zw iązek.*

P o odbytem zaślubieniu, pe­

wnej niedzieli, piękna, strojna, Ginew-ra udała się z mężem i mat­

ką do kościoła. Antonio pozo­

stał opodal od niej w e w ie n a - bozeństwa. W icie osób tatnić będących poznało ją ; mężczyźni i kobiety z w yfezcgo towarzy­

stwa szeptali pomiędzy sobą.—

W krótce polem przybyła jćj te-

(7)

) ° i° (

ł7 3

)° i° ( widok je j osłupiała, i

śeia. N a

•»i«; miała dość siły aby wydo­

bywający się w y r a z , głośno to inoja synowa ! powściągnąć wko- rzenioną włoszkom pobożnością.

— Zbliżając się do nićj dodała:

• tyżeśto ukochana córko! jakim że cudem zmartwychwstałaś ?• — G in ew ra nic je j na to nie od­

powiadając stała nieporuszona.

Słowa wyrzeczone głośno, po­

wszechną uwagę zw ró c iły , za­

częto się cisnąć koła G in ew ry której niepodobna było uniknąć badawczych spojrzeń. Francesko tak ja k inni zbliżył się także.

Zadziw iony do najwyższego sto­

pnia błagał o wyjaśnienie nie- pojętćj tajemnicy, ja k im cudettt i kto w yd arł ją zgrohu ?— «Nie ty to o k ru tn y ,* odpowiedziała G in e w ra ; «ty mnie tam żywą w trąciłeś; lecz wyznać muszę, byłabym niezawodnie umarła bez pomocy Bo g a, i mojego dro­

giego A iitonia; wyszedłszy zg ro ­ hu nielitościwie mnie od d rzw i swoich odepchnąłeś. Lecz wszy­

stko ci przebaczam jako chrze­

ścijanka. U w o ln ij mnie tylko od.

twego widoku,

f

P o tych sło­

wach przecisnęła się prze tłum, zostawiając sprzćczającyeh się swych m ę ż ó w .— <W ydzićrasz Uli małżonkę ! * wołał Francesko

spostrzegłszy A ntonia. Ten zaś zgodnością odparł. • W iad o m o ci je s t, iż sobie nić mam nic do w yrzucen ia, postępowanie moje względem W aćpana było zawsze szlachetne; lubo G ine­

w ra jest moją m ałżonką, jest dotąd czystą dziewicą. Udaj się do p ra w a , niechaj ono ro z trz y - g n ie .» — -D o b rze !» zgnićwem zaw ołał Francesko, <udam się w tej sprawie do Biskupa bo co kościół złączył kościół tylko roz­

wiązać może,* — G dy wezwanie stawieniasię przed Biskupem G i- newra odebrała, s pośpiechem l i ­

da ła się tamże.— Biskup z łago­

dnością wysłuchał opowiadania G in ew ry i p rzy zn a ł: ie śmierć zryw a wszelkie zw iązki.

D ługo we F lo re n ry i zajmo­

wano się sprawą G in erw y. A n - ronio obchodził uroczystość we­

selną s przyzwoitą wystawno- ścią, i w późne lata cieszył się szczęściem dom ow ćm , dopóki nie spodobało się Bogu powołać ich tam gdzie jest dzień wiekui­

sty', i jeden duch wszystkich, gdzie jest prawdziwa bezpiecz­

ność, bezpieczna wieczność, w ie­

cznie spokojna szczęśliwość i szczęśliwa a nieprzestanna r a ­

dość.

(8)

) ° l ° (

176

) ° i° ( ROSKOSZ W IOSNY.

Tajemniczy ogień czu ję ! Ten ogień, zmysłom w esela, Sercu miłości u d ziela;

Ten ogień duszę przejmuje.

Ciebie - to , o wiosno ! czuję.

O wiosno ! twoja - to władza Z głęb i niebios go sprowadza.

Z błogosławionym oddechem wietrz yka W łono ziemi on przenika;

Siedmiobarwi wstęgę tęczy.

Motyle skrzydełko wdzięczy, Kwiatki koronami wieńczy, Przemawia w pieniu słowika.

W zaw oju świeżej róży się rumieni, W e l zacli poranku barwami się p ali, Płomieniem gore na drzymiącćj fali, Gwiazdy zasiewa po inarszczkacli stru-

( m ien i, Cóz? kiedy duszę w jej głębiach prze-

(jąw szy, Świat nowszym zmysłom otworzy no-

( w szy ; Gdy w zmartwychwstania uroku Odsłoni przyrodę oku,

I krew popędzi w uczuć ognistych po- ( toku;

Ab jakież barwy ! jakież odzienia Wydadzą czary tego płomienia ? Z czemze go zrównam, o wiosno ? Mozę zroskoszą miłosną;

M oie stem obłąkaniem, co duszę za- ( eliw yca, Kiedy wdzięku anielskiego, Kiedy anielskiej pieszczoty dzie-

( w ic a ,

W yda się trwoznem spojrzeniem Ze wzajemnym płomieniem, I uścisk mimowolny przyłączy do tego?

Nie , wiosno ! 1 ja kochałem , 1 niegardzono moim zapałem;

Znani ja m iłości roskoszę, Poznałem tw oje, i twoje przeno-

( noszę.

W tamtych niepokój , i cierpkie ( ząd ze, Tam śród uniesień bojaźń straty

( » Trw oiny o przyszłość, przeszłości

(z a iu ję.

Tam cierpię używając, unosząc się błą- ( d / ę ; Zawsze tam szczęściu czegoś bra-

(k u je.

Jak zęby piekła z niebem spojono, Zroskoszanu anioła potępieńca bole.

W olę cieb ie, w iosn o, w olę.

Skoro twoje tchnienia wioną , 1 twoją duszę uczujc ło n o : W yzszem życiem duch ulata Do sfer nadziemskiego św iata, I upojony czuciami ezystenii

Nie należy juz do ziemi.

— ooooooo—

ÓSMY CUD ŚWIATA*

E s e u r ia l, ta pyszna budow a , którą dumni Hiszpanie, i bardzo słusznie, ósmym cudem świata zowią, ma około dziesięć tysięcy okien, siedm tysięcy kolumn , tysiąc czterysta podwoi, i tyle sal i pokoi, ze klucze od nieb siedni tysięcy funtów wazą.

W

Kra k o w ie, Czcionkami Józefa Czecha.

Cytaty

Powiązane dokumenty

G łow a jej tylko pochylona na piersi zdawała się nadsłuchiwać Wydobywające się s tychże west­. chnienia — Po chwili nagle wzuiosłszy ręce ku

Ona siedzi na podnieśietaiu z ziemi i na które lewą ręką się opićra i przedstawioną jest w po­. łożeniu wyobrażającym

(O Id Póem .) Kiedy Amerykanin przedsię- bierze zwiedzić Europę, długa przeprawa, k t ó rą prze być musi, jest przewybornem dla niego przygotowaniem. Oddalenie się

Przed sześcią w ie k a m i, Kopenhaga była skromną wsią przez rybaków tylko odwiedzaną, i przez morskich rozbójników szukających przed burzą

'Fen mieszkał w Bi- skuścii Celestyny, a pod czas gdy on doprawiał łćkarstwo przeciw Irneizuie, ojciec Adolfa pobićgł do mieszkania Celestyny ojca i spiesznie go

wsparty, zdawał się gonić myślą i ścigać oczyma te miejsca, kędy Nida radośnie biegała, lecz nie za kwiaty, nie za motylami pu­. ścił młodzian swe

Mićszkan- ce tamtejsi mieli w obejściu się swojem powab tej naturalnej dobroci, która się wcale widzićć niedaje we wsiach przyległych wielkiem u

Ryszard Lenoir przemycał co tylko było w jego mocy, i przyczynił się nie mało zsw ojćj strony do zarzucenia angielskićmi towarami Paryża, gdy oto przypadek,