Pismo to wychodzi * Zaliczenie na 36ść trzy razy w tydzień PTF ł B W WB A N»’ów wynosi Złp.
to jest: w Ponie- JlA
J
lB
I J j j B B 2 B . v j / u f> i przyjmuje się wdziałek, Środę i księgarni Czecha,
Piątek, o drugiej L I T E R A C K I . w handlach Kocha
po południu. i Schreibera.
Środa 26 Września Nb* 10. 1838 Boku:
TOURYILLE I ANDRONIKA.
LSTĘP Z DZIEJÓW FRANCLZKIEJ MARYNARKI.
P R Z E Z E O C . S C E .
(b a l s Z Y C I A G . )
W kilka tygodni po tym po
jedynku, który Touryillowi u wszystkich okrętowych wielką mHn&ć zjednał, fregata Hoeuuin- courla razem s fregatą Cruyillie- ra, który tymczasem zupełnie był przyszedł do zdrowia , ro
zwinęły swe żagle. Piękna blon
dyna przy szpadzie , znajdująca się piko ochotnik na fregacie Hoc- (joioeourta , pełniła « jak mi po- w iadanu , ni to najlichszy chło
piec okrętowy, wszelką służbę majtka, wyjąwszy, iż dla zacho
wania swych rąk białych, ręka
wiczki w dziew ał, a dla ochro
nienia od słońea delikatnej swej cery, szerokim kapeluszem pil
śniowym , głowę nakrywal; prócz tego miał on ze sobą pokojowea, który go aż do zbytku i m ył i cze sa ł, i perfumował i piększył, którego umyślnie ż sobą na to
przywiózł; bo w iem ci Tourvił- lowie pochodzą z znakomitego domu w Normandyi i znaczny posiadają majątek. Otóż tedy Hociininenurt i (h uvillier popły
nęli najprzód ku .Malcie , dla do- wiedzenia s ię , pod jaką szero
kością liędą mogli nabyć sławy w obronie chorągwi krzyża św ię
tego; co w łaściw ie znaczyło złu- pić pohańców i pogrążyć w nędzy ich żony i dzieci. Niektóre lito, śeiw e osoby wskazały tym ohu- dwom korsarzom prądy W ene- tyki i Carury, gdzie od kilku dni przebywali titreCeA’ korsarze, cza
tujący na pięć okrętów' genueń
skich , które z bogatym ładun
kiem z odnogi weneckiej wypły
nąć miały. <)hadw aj nasi obrońcy religii , posterowali natychmiast na te miejsca, i zn ledwo kilka godzin po tych wodach po krą
żyli , CrńeiWwfr, który swą fie- gatą la saiute Ampuule wprzód płynął, postrzegł dwa okręty, o których natychmiast znakami o- znajtnił, i bieg swój wstrzymał,
aby ZffiSRpfcue na Hnp<futncflUi'la, k tórego fregata, 1’ito ile ile D ianę, m e tuk szy b k o juk la eninte pnute p ły n ę ła . T u rey p ostrzrgł<zy
obrót okrętów ch rześcija ń sk ich , za e tę li się sp ieszn o uzbrajać i g o t o w ; i e tka w a 1 k i . H o eq u i [1coli r 1, który b ia ło -w ło se g o kaw alera nie sp u szcza ł z oka , p o w ia d a ł, że ten za zbliżeniem się n ieb esp ieczcń - s l w a , które dta n iego na ó w cza s b yło m o r e m , bynajm niej z s w o je g o stan ow isk a n ieu stą p ił, zdjął
tylko jakąś ś w ię t ą , czy li m iło siern ą rei i fc Wiję z sw ój plfefśi ,S u c a ło w a w sz v j ą kiłkakroć razy z serd eczn ą pobożnością , s c h o w a ł ją zn o w u w zan ad rze. P°"
tóttt za cią g n ą ł m ocniej rzem ień od s o n d y , którym był o p a sa n y , w d z ia ł n a sie b ie zbrój Stalow ą, w ł o ł y ł na g ło w ę przyłb icę , pod- cią g n ą ł w g ó rę półbóciki z białej sk ó r y jeleniej z pnzfelWMftni ob- casanii , i p o illo g rozkazu ł l o e - q a iiie o u r t a , Stanął na w y ż s /e m p iętrze ok rętow em ( l ) . — T y m - c z asem w s z y s t k i c p rzy g o to w a n ia t e , 11 ieza sl ras z y ł V b y n a j m ii i e j 11 i e - (1) W yższe piętro okrętowe nazywa się przestrzeń między tylnym i przednim masztem ; jcslto miejsce w okrętach , 4 o którego Turcy najczęściej atak przypuszczać zwykli (2 ). ( ,4 ttŁ or.) (2) Zwyczaj ten mąją także inni żegla
rze , a to s te g o pow odu, ponieważ W ° (
p r z y ja c ió ł, i o w s z e m oba dw a In- reckie okręty z b liż y w s z y s ię z naj
w ięk szą ónn ało śeią , d a ły ognia Zn w szy stk ich d zia ł s w o ic h i d i M octjuincourta i do C rm illiera.
łio r sa r z e w y trzy m a li ten pier
w sz y o g ie ń , nieod po w ied zieli nnjS;
ani jednym z dział w ystrzałem ; lecz skoro p odpłynęli na w ystrzał s p istoletu , ję li ciskać na nieb g r a n a ty , S ttz ź W i z m uszkietów i innej b ro n i. T u r c y , którvrn w ten sp osób d o g r z e w a n o , omal że się u icp od u sili pośród ognia i d ym u actyleryó rłirześeijańifcićj;
starali sig pozyskać w i aird ła sie
b ie , by c o k o lw iek odetchnąć; leez w sz ę łk le uińłowA uia ich były na
darem n e. H oenuSncourt i Gru- v il l i e r , p o g n a w sz y za nim i i za- b ie g łs z y in , d ro g ę:, na now o<»- g r z ć w a łi Im w y strza ła m i z dział i irtnśzŁielóW , iin reśeie dopiekli im do te g o s t o p n ia , że T urcy ch cąc n iech rąc m n siełi się w ziąść do za h a czen ia . R zu con o haki, a ch rześcija n ie i po h a ńcy uderzyłt na sieb ie z na jzaciętszą g w a łto w n o śc ią ; n a jw ięk szy m junakiem W tćj za m ięsza n ej bit w ie była pię
knu b łondyna z s w o ją szpadąJ rąbał s z a b lą jak siek ierą , a le i sam
to miejsce je st jednein w okręcie, na które skutecznie uderzyć można.
{Tłumacz.)
)° ł° ( 7 4 )°t°(
otrzym ał i w g lo w ę i w kiras kilka potężnych razów. T urcy widząc, że ich tak gorąco p rzyjęto, za
częli żałow ać, że się w zięli do zahaczenia, poodeinali więcezćm prędzej sznury od swych haków i zamyślili umykać na szerokie morze. • — « Do sio tysięcy nie
szczęścia! łaskawy panie; to była djable krótka sp raw a! » — <Z a rzekaj tylko de V ancy, zaczekaj i bądź ostrożniejszym w swych przepowiedniach f Bóg T u rk ó w jest w ielkim , a Mahomet jest jego prorokiem , a tego masz za
raz dowód : w c h w ili, gdy T u rc y mieli się ju ż za zgubionych i um knąć się starali, nadesłał im djabeł czyli tćż ich prorok , dwa przy
jazne okręty, które właśnie wtedy około przylądku Matagan krąży
ły , gdzie się odbywała bitw a.
T e okręty zleciały na odgłos w rz a w y , jak zlatu ją kruki do ciał wisielców, gdy ich swoją wonią po w a l»ią.» — «
A
to jest przypadek , najłaskawszy panie, klóry całej tej rzeczy inną postać da je ! «
— « l’ waga twoja jest bardzo roz
sądna , mój panie dc V a n e y , a najlepszym dowodem tego jest t o , ż e T u rc y , którzy ju ż zupełnie byli pokonanćmi, w idząc, iż im tak niespodziana nadeszła od
siecz, wszczęli krzyk radusuy i
dla swojej urieeby na okręty H o r - ąuincourla i Cruyillicra dwa lub trzy razy z dział swoich ognia dali. W id z is z więc, paniede V a n - ev, że itr sainte.Inipoule i fetoile ile Dianę niebyły w iiajprzyjeinniej- szćm położeniu; każdy s ly e b o - krętów musiał walczyć z d w oma okrętami nieprzyjaeielskiemi; by
ło ieb bowićm wszystkich cztery, s których dwa były zupełnie świć- ż e , i tak często udowoilniały chrześcijanom, że mają dobry prorh i doskonałych arlylerzy- stów, że H o e fju in c o iirl, w y trzy mawszy tę nową w^aifcę prawie przez cala godzinę i utraciwszy połowę swoich ludzi i wszystkie prawie żagle, był przymuszonym przemówić do swoich ochotników tćmi słowy i «Mości panowie! je żeli tak dłużej będziemy grali w 'krę g le , przegramy niezawo
dnie, ho tamci ma ją po dwie kule na każdą naszę jeilnę. Spróbujmy raczćj zahaczyć jednego s tych renegatów dla zrównania się co
kolwiek w s ile , inaczćj przedziu
rawią nas, i zatopiąnieochybnie.
W oloolrtryusze przystali chę
tnie na jeg o zdanie; H octpiin- court rozkazał stćrnikowi rzucie baki na ten okręt nieprzyjacielski, eo już. z słabszym walczy! zapa
łem ; zaw ijają więc w bok nieprzy-
>i»( 76 )°b(
ja c ie lsk ie g o o k r ę tu , zarzucają nań haki, a k a w a le r d e T o t|r v iy ę w tow arzystw ie piętnastu o c h o tn ik ó w , jak rączy jeleń w sk o c z y w s z y na j e g o p o k ła d , rąbie w o k o ło siebie i w ycin a w pień w s z y s t k o , co mu się tylko n a w in i e , tak d a le c e , iż pohańcy w m n ie m a n iu , że to je s t szatan w czło w ie czej postaci , u p ad łszy przed nirn na k o la n a , poddaj;}
się i proszą o źyteie. T yiw sp o-;
sobem blondyn ten , zaraź w p ie r - w szćj w y p r a w ie sw o jćj na słon ćj W ędzić, o p a n o w a ł okręt turecki;
b ow iem po skończonej potyczce p rzyzn ali js-diiogłnduic w s z y s c y , ze z w y c ię z tw o to w in n i byli je
d yn ie jCgp nieu straszsm ćt oął w a l i z ę , ho nuto b y ł uajpićrWsz-y, k tó ry rzu eił sw y m hakiem na okręt i za ch ęcił o ® o la ik ó w przyk ła
dem . • —- ■ A dru d zyż T u r c y , czy s i ę także d ali z a h a c z y ć , n ajła
sk a w s z y pawie?" — « 0 n ie, pa
n ie de V a n e y , p rzysięgam na Ł tfcyp era ! N a ten w idok od p a
liła ich chętka ży w ić się z naszej k u c h n i; bo g d y d ru g i Turek u cierający się z, l ’atoilc de P /uue p o s tr z e g ł, jaki sk utekptnriąguęło za sobą z a h a c z e n ie , n atych m iast podał t y ł , a H o eq iiin cn u rl już wie g o n ił za n im , bo w o ła ł p il
n o w a ć sw e j z d o b y c z y , W ciągu
kiedy trw ała utarczka f n ieb yło czasu p a tr z y ć , co robi p oczciw y C ru yillier , zw ła szcza , że kłęby dym u w td z ić ć p rzeszkadzały; ale skoro się spraw a sk oń czyła, do- s tr z e g ł H o cq u in co u rt z a r a z , że na dw a w y str z a ły z d zia ł, la sainte A m poute ucierała się gorącu z je . d o y n i tłieprzyjaCielsfciiw okręteoi, drtigi zaś stć iu w a l na otw arte m o rze, dla dostania się dn sw ego to w a r z y sz a łit«»ry już jak naj- sp iesz n i ć j u c ie k a ł. H ocq u i ncou rt, nietrOrąc czasu , u d erzył na p<>- hańca h ijącego się s Cii iyilliereni, .ale tell u jr z a w sz y , Se od la sainte A aipoille i 1’etoile de Dianę bvł z a u iin ię ły m , u zn a ł za rzerzprzy- z w o ils z ą poddać się , mźli w ko
ralow ej g r o c ie A m litr y ty je ś ć o - sla tn ią w ie c z e r z ę b a ra n ią , roby g o n aw et przv d łu ższy m odporze w sam ej r z eczy b yło nieininęło.
P o tej rospraw it' każden obejrzał s w o je c ia ło , iłe w sobie dziur m ie
ś c i ło ; przy tym przeglądzie po- s t r z e g ł T m u w iłle , że go w łócznią w bok p o w ita n o , a w krótce po- lem d u str z e g ł t a k i e , że je g o pię
kne hląiid w ło s y , od sza b li, która c o k o lw iek czaslii mu nad ru szyła, p o u iićrzw io n ćm i zostały." — «D'»
stu k a tó w ! alcżh oto było cokol
w iek ZU w icie u apiĄ rw szą bltWę, ła sk a w y p a n ie ! — L ecz ja nic nie-
) ° b > (
77
) o j o (s ły s z ę o pięknej Andronlee;* rzekł te r a z , cokolw iek zn iecierp liw io
ny ile V aney. — «Chcie j poskro
m ić Swój zapał. Jnź ja i na to przyjdę s porządku , z« i tej pię
knej d ziew czyn y ujćpoininę. A w łaśn ie teraz będzie to na sw o- jćm miejscu , gd yż rany naszego ryećrza sam e nas wiodą do pię- knej Androniki , która w sercu biednego S elad on u , w ielkiego nieszczęścia narobiła. M ożesz so
bie łatw o w yob razić, mój przy
j a c ie lu , i e jak okręty, tak i lu
d zie po takowym dniu gorącym potrzebują Spoczynku. Crnyjjljrć znający tak dobrze A rchipelag, jak Despreafint autorów staroży
tn y c h , przypominał sobie , że oa w yspie Jsyfanlo m ićszkal zaw o
łan y m istrz, do naprawiania po
dziuraw ionych okrętów i jeden b iegły c h y r u r g , do leczenia po
kaleczonych m ajtków. Cruvillier będący sty m naprawiaczem c z ło w ieczej skóry w dobrej zażyłości, zaw iózł do niego p ranie jnź u- m ierającego kawalera T n ijrrille, i oddaw szy w aleczn ości jeg o jak najw iększe poch w ały, polecił go lekarskiej opiece. Doktór Jan y’, zaczął opatiwWaćSłdćzyĆ naszego ryećrza, i W przeciągu m iesiąca, nie mu w ięrćj z jego ran oiepo- zostuło , tylko jedna sław a i bla
d o ś ć na tw arzy, która tak po
wabną b y ła , źe się je j n ik t dosyć nićm ógł napatrzyć. O tóż te d y ...
niew iedzićć cz.y la bladość, czy sław a jego czynów łvojen n yrb , czy piękna postać j e g o , czy tćź jaki djabeł nam ów ił córkę do
k to ra , dosyć na tein , źe piękna Andrnnika tak się szalenie w ka
w alerze rozkoebala , ii gdy H oe- (jiiilirnurt i C ruvillier we dwa miesiące później z w y s p y S y la n t o odpłynąć zam yślili, k o c h a n k o wie niem ało przyczyn do w ielkiego zm artwienia m ieli. » ■—• « Czy pię
kna Andrnnika w sa m e j r z e c z y tak piękną byla?« — «H ocquin- c o n r t, który ją przez długi Czas w id y w a ł, powiadał m i, ii tirbyła w yszukana,, rzadka piękność.
W y s t a w sobie kibić b o g in i, profil twarzy g re ek ić j, najpiękniejszy, jaki tylko być m o ż e , niebieskie o k o , krucze w ło sy , płeć ot krew z m lć k ie n i, a nadew szystko w ie
lorakie powaby u m y słu , połą
czone z najm ilszą prostotą. > —
• Jako? T o ż w d z ięc zn o ść , którą kawaler był winien doktorow i, źe go z rań w ylćczył i nd śm ierci w y b a w ił, niewzbronita mu u- w ićść córkę jego?« — • A leż mój ty panie de V a n cv , jakże dziw ne zdanie tw oje. T y p ow iad asz:
m ógł że kawaler Touryilłe utyićść
)°ł«( 78 )o|o(
córkę człow ieka , który m il życie ocalił? A ja na lo odpowiadani, ze właśnie dla tego, iżińusignor Jany ocalił iw ie , miał kaw aler s po solm ość u wieść iw u jego córki;.
S p o s o b n o ś ćzłodziejemw miłości!
Nareśeie nadeszła eb wiła rozstań - ku. Nićmożesz w ilie wystawić teg o płaczu. Jęku i tych łez obo jga kocha oków. Kawaler przyrzekał i przysięgał jak najurorzyśndj, łiieszezędzit przysiąg i obietnic , sypał hojnie w lakowym razie obieg mającą inoneii;. ale nada
remnie, piękna A miro nik a uparła się i była głuchą na wszelkie te d ow od v| płakała i szlochała bez uslanki 5 nareścle otarłszy so
bie łzy z. oczu, rzekła stanowczo:
» W e ź mnie Z sobą ! Ja cię sa
mego nie puszczę!» — « Do stu piorunów ! Otóż mamy!
I
kawaler Touiwille. zezwolił na to? «
— « Poczekaj, wnet, się dowidsz panie de Vancy. T y , co jesteś wzorem czystych obyczajów, po
zna jesz dobrze, iż podobny za
miar nićmógł być jak tylko bardzo zasmucającym dla człowieka, znającego swe obowiązki i prze
strzegającego prawa gościnności.
Była to przykra chwila dla bić- dnego kawalera, rzeeby można, byłto proliićrezy kamień jego cno
ty 5 ale Idź nieugiął męztwa przed
tym piorunem; rozważywszy jak wielką wdzięczność winien swe
m u d o b r o c z y ń c y , t y l emiał nad so
bą m o cy , z e g o Hterbriol pozbawić kochanej córk i. O tóż m asz jedno s lyCli szlachetnych uczuć , któ
rego gin i o bynajm niej nie jest zdolnym mieć, k tóreu o •1 ' ra na wet nie- pojmuje i które właśnie przez to samo je s t najwyższym stopniem1 uzarnienia się w swojćtn jeste
s tw ie ! Barbarzyńcy powiedzą,
•/.!• kawaler TonrviIle już snliie był naprzykrzył tę miłość i że to
warzystwo Andruiiiki było dla niego przeszkodą w podróżyp ale światli lu d zie, ludzie /.uczuciem szlachetnem , będą zapeo ne mo
jego zdania, że Ton rydle wziął pod rozwagę żałość i iospaez sta
rego Jany, gdyby lenie niezastuł w domu swojej córki. Lecz po
nieważ córka starego Jany była zawiele upartćj głow y, i za nio- eno roskochanego serca 5 dla tego osądził za rzecz potrzebną czynić na pozór jakby się zupełnie zga
dzał z jej życzeniam i; przyrzekł jd j, że nim okręt odpłynie, do nidj powróci i zabierze ją zsobą.
A le Tourville bynajmniej tego nieuczynił i owszdm prosił Hnc- puineourla, aby iiajpićrwszy od
bił od lądu ; na co tenże jak naj
chętniej zezwolił. Odpłynął więc
)O°(
79
tćj samej chw iłi. Tym sposobem
i i:»sz Tłnuwfile. zniknął, a opu
szczona Andronika została Arya-
»lną. •
(oOKOPŚCZEME NASTĄPI.)
— ooooooo—
N A G R O D A K R Ó L E W S K A . Pewien oficer, który wspićrał Mi alkę i siostrę, a nićmiat do
statecznego utrzymania , rzuci!
się do autorstwa. Pisał on o ro
zmaitych przedmiotach w stylu humorystycznym i oiczapomniał oraz o moralnej dążności. Król, czytając utwory jego w pismach peryodyeznyeb, znalazł w nich upodobanie. Pewnego razu, bę- dąc na popisach wojskowych, przystąpił do tegoż oficera i rzekł:
•» W acpan zajmujesz stą autor
stwem i umieszczasz bardzo pię
kne rzeczy w pismach publi
czn ych , a
te
dotychczas nicna- jiisakś jeszcze w ielkiego, w ażnego dzieła, któreby cały toni;
stanow iło.® — O ficer, skłoni
wszy się z uszanowaniem , od- rzekł: « Jeżeli W * K. Mość bę- dzjesz łaskaw t pozwolisz mi przypisie sobie znoję pracę, przy
łożę wszelkich starań do napi
sania dzieła, które będzie godnćm W . K. M o śc i.» Król udzielił mu potrzebnego w tćj mierze pozwo-
len ia, i nim sześć miesięcy ubie
g ło , utalentowany oficer przy
słał mu pięknie oprawny tom su ojej pracy, która przeszła wszelkie oczekiwanie. Król ze swojej strony kazał także pię
knie oprawić książkę, ale zamiast kartek aulorskićj treści, umieścił w niej 1 ,0 0 0 złr. banknotami.
O ficer, otrzymawszy tak odzna
czające Się dzieło , z największą radością niezaniedłtałzłożyć sw e
go uszanowania, i napisał tom d ru gi, który również w ręczył królowi. Podczas powtórnego przeglądu wojska, król zobaczy
wszy oficera, zapytał: • N o, jakże moje dziełko wirćpąuu się potlołta- ło ? » — « A b , Najjaśniejszy Pa
nie,® o d r z e k łte n ż e , « dzieło to jest d o sk tn ialtóm , przewyższa, ono wszelkie inne; jednakże, po
dług mego zdania, życzyłbym, aby m iało— Stąg dalszy-• Król uśmiechnął się’ na to , i w prze
ciągu czterech tygodni przysłał mt« znowu pięknie oprawny to
m ik , a w nim 1 ,5 0 0 z łr ., ale .u spodu na npraWee był napis:
• Toin drugi i ostatni.®
Ma Rz Ać.
Bod aj to marzyć, bodaj cale ż y cie , ; Przedumać w kraju nieznanym dla
(tłu m u ,
) ° } ° ( 8 0 ) ° l° (
Gdzie nikt nie przyjdzie obudzić o ( św ic ie , W rzaskiem rozwagi, pochodnią ro-
( Z l l l ł l U .
Bodaj to marzyć na miękkiej pościeli,
"Wobłokach dymu, nad wina skle- ( nicą , W św iecie którego ludzie niewidzieli, Żyć z niewidzianą od świata dziewicą.
Bodaj to marzyć! w objęciu marzenia, Na łożu dumań, przespać całe życie, 1 być dla świata jak kawał kamienia, Grodzony na Alp szczycie.
1 jak ten kamień na niebo spoglądać, Nie czując w ieliru , piorunu i burzy, I o nic nie dbać, niczego nie żądać, Słońca nie pragnąć, nie drzeć, gdy się
( chmurzy.
Dobrze mi marzyć było — bo wduiuań ( god zin ie, Szło do mnie duchów niewidzianych
( grono, 1 żyłem z niemi w tej nowej krainie, Jak brat z bratem, jak mąz z zoną.
a y n ieznacie d z i e w i c nieba?
O nie!—-n a to marzyć trzeba, Żeby na tamtym zobaczyć je świe-
( e ie , Na to trzeba duszy, oka A do kochania, pierś wolna, szero-
( ka ,
Pierś jest pblWiebna, jak tej nie ( z najdziecie , U tych co w wdziękach dziewezy-
('•y.
Kochają kawa! glin y, Chwilę roskoszy i sz a lu ,
Żeby je poznać, trzeba błądzić ( w niebie , Na skrzydłach zapału.
O niebieskim napoju, o niebieskim ( cb lcb ie, 1 trzeba wyrzec się ziem i.
Żeby zyć z niem i.—
Ł A M A B T I X E . Zdanie, które we Franeyi Wy- ti.irio o * La chute d'un aage (Upa
dek a n io ła ),. najnowszej poezrt Lamartina , były i są jeszcze do
tychczas lak rozmaite, iż trudno rostrzygiiąe zagranicą, aż.aii poe
ta len stroję sławę w ojczyźnie HOiHIiożył lub timuićjszył. Pod- ezasgdyjedoi z .surowością ganią zupełnie ^UEgfedhiWł zewuęj|zną fOktO^, mnóstwo złych wićfszy i niektóre bezzasadne nowości w języku, drudzy podziwiają śmiałą lantazyę, idącą na wyścigi z lor
dem Byronem i Tomaszem IWo- ore, którzy jak triad orno obrabiali przedmiot podoimy, i bogactwo eliaraktęcystykt, klórómi miano- wicie dwie postacie n o w e j epopei Daidha i Cedar są wyposażone.
Jednakże najlepszym dowodem w a ilości tego dzieła je st, iż W krótkim przeciągli czasu czte
rokrotnie wydatietn zostało.
W Kr a k o w ie, Czcionkami Józefa Czecha.