• Nie Znaleziono Wyników

Hanna Palska Instytut Filozofii i Socjologii PAN

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Hanna Palska Instytut Filozofii i Socjologii PAN"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDIA SOCJOLOGICZNE 1994, 2 (133) ISSN 0039-3371

H anna Palska

Instytut Filozofii i Socjologii PAN

OBRAZ N O W EJ INTELIGENCJI

W PO L SK IEJ PROPAGANDZIE POLITY CZN EJ LAT 1948-1956

Artykuł stanowi próbę rekonstrukcji wizerunku nowej inteligencji zawartego w polskiej propagandzie politycznej lat 1948-1956. Rekonstrukcja ta daje podstawę do wypowiadania bardziej ogólnych sądów na temat polityki społecznej władzy w stosunku do kreowanej przez siebie nowej warstwy. Na poziomie działań propagandowych celem tej polityki była kompromitacja etosu inteligencji przedwojennej i stworzenie nowego etosu inteligencji. Miał on być zredukowany do wartości i norm konstytuujących etos proletariacki.

„Zagadnienie inteligencji nie opuszcza nas, ponieważ m a dla każdego z nas stronę subiektywną”1 pisał niegdyś J. Chałasiński inicjator dwóch wielkich powojennych sporów o inteligencję, mając na myśli nie tylko trudność od­

graniczenia „przedmiotu” i „podm iotu” rozważań o inteligencji, lecz także nieskończoną wokół niej debatę. Do refleksji skłania do dziś fakt, że dyskusje przybierały na sile w okresach zagrożenia społeczno-kulturowego bytu in­

teligencji, zagrożenia związanego zawsze z doniosłymi przemianami społecz­

nymi lub politycznymi w kraju. Szczególne ożywienie wyznaczają daty: po rewolucji 1905-1907, po roku 1918, po roku 1926 oraz po 1944, 1956 i po 1989 roku.

W owej historii sporów o inteligencję zainteresował mnie czas szczególny - dramatyczny moment, gdy o swym położeniu przestała dyskutować i decydo­

wać ona sama, w bardziej czy mniej szlachetnych dysputach akademickich i publicystycznych, a wyznaczyła je w arbitralny sposób władza komunistyczna, która rolę kulturotwórczą i prawo nadawania tonu przyznała, przynajmniej teoretycznie, klasie robotniczej.

Od kilku lat inteligencja z okresu stalinowskiego jest przedmiotem ożywio­

nych zainteresowań nauki i publicystyki. Najczęściej stawia się dwa pytania - w jakiej kondycji wyszła inteligencja z czasów wojny oraz - jaki był jej

Prośby o nadbitki należy kierować do: Hann Palska, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, 00-330 Warszawa, ul. Nowy Świat 72.

1 J. Chałasiński, O inteligencji dyskusja nie kończąca się, „Życie i Myśl” 1966, nr 7-8, s. 94.

(2)

świadomy bądź nieświadomy udział w utrzymaniu władzy przez komunistów.

Szczególnie inspirujący dla tych rozważań wydaje się fakt, który dostrzegali już badacze faszyzmu, że oto ideologia totalitarna „ogłupia nie tylko co większych idiotów, lecz także pozbawia intelektualistów rozumu”2.

Takie spojrzenie w żaden sposób nie wyczerpuje problematyki inteligencji w Polsce przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych, wydobywa jedynie wątek, by go tak nazwać, sensacyjny.

Przyjmując dzisiejszą perspektywę, równie inspirujący może się wydać fenomen formowania nowej warstwy wykształconej w warunkach nowego systemu. Najsilniej indoktrynowanej, w pełni podlegającej działaniom podej­

mowanym w ramach kształtowania „nowego człowieka”, a jednocześnie z defi­

nicji i społecznego nadania mającej być najbardziej sprawną i autonomiczną intelektualnie społeczną zbiorowością.

Dwa niezależne mechanizmy były motorem powojennych przekształceń inteligencji, nakładały się na siebie i wzajemnie pobudzały: dynamiczny proces uprzemysłowienia kraju oraz proces specyficzny dla działań władzy komunis­

tycznej, zmierzający do zniszczenia rdzennie polskich, tradycyjnych form społecznych wrogich systemowi i zastąpienie ich własnymi. Dokonało się nowe, niczym nie ograniczone rozszerzenie i dezintegracja dawnego składu inteligen­

cji, a raczej pojawiła się nowa, bardzo liczna grupa, która „wchłonęła” resztę po przedwojennej inteligencji. Zgodnie z komunistycznymi rachubami zostały włączone do niej tysiące pracowników biurowych, średnia kadra techniczna, ogromne rzesze pielęgniarek, przedszkolanek, magazynierów, żołnierzy zawo­

dowych i policjantów3. Jedynie w zakresie nazwy komuniści okazali się konserwatywni. Mimo gotowych pomysłów - terminów ukutych jeszcze przez pierwszych marksistów: „surdutowy proletariat”, „robotnicy pracy umysłowej”

czy w końcu „pracownicy umysłowi”, nazwa została zachowana. W tej decyzji mógł tkwić pewien zamysł polityczny. Stwarzając pozór ciągłości (stara in­

teligencja była jeszcze czas jakiś potrzebna), zacierano społeczną pamięć zjawiska tradycyjnie mocno z polską kulturą związanego. Myślę, że można tutaj mówić o rzeczywistej polisemizacji słowa „inteligencja”, która miała miejsce po wojnie.

Przedmiotem podjętych tu rozważań jest proces kreowania tzw. nowej inteligencji w powojennej Polsce, kiedy to po raz pierwszy w dziejach warstwa ta nie kształtowała się w wyniku spontanicznie funkcjonujących mechanizmów społecznych, a była tworzona przez planową działalność partii politycznej.

Działalność ta zakładała dwa rodzaje penetracji i przekształceń zastanego stanu rzeczy: (1) ingerencję w strukturę społeczną (zmiana społecznego i zawodowego

2 K. Rraus, Gottfried Benu a język propagandy, w: Wobec faszyzmu, [red.] H. Orłowski, Warszawa 1987, s. 58.

3 Por. A. Sołżenicyna pojęcie „wykształceńców”, A. Sołżenicyn, Wykształceńcy, w: Aletheia.

Rosyjska filozofia religijna, Warszawa 1988, s. 328.

(3)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 J Q 1

składu inteligencji poprzez świadomą politykę oświatową i kadrową) i (2) ingerencję w etos (zmiana wzorów i wartości przez tę zbiorowość reprezen­

towanych).

Zakładam, że wszystkie te zabiegi miały na celu z r ó w n a n i e i n t e l i g e n ­ cj i z k l a s ą r o b o t n i c z ą z a r ó w n o w z a k r e s i e s t a t u s u s p o ł e c z n e ­ g o , j a k i k s z t a ł t o w a n e g o e t o s u 4. W tym artykule interesuje mnie jedynie propagandowy obraz tych zjawisk.

* * *

Już wiele lat wcześniej, bo w porewolucyjnej propagandzie radzieckiej, powstały - naśladowane potem w warunkach polskich - propagandowe strategie i retoryka będące wyrazem polityki komunistów wobec inteligencji. Przede wszystkim klasyfikację inteligencji znacznie uszczegółowiono. N ad politycznymi i społecznymi podziałami, w niej tradycyjnymi, zapanowała obowiązująca odtąd i jasna tylko dla ówczesnej władzy typologia odpowiadająca trzem obszarom komunistycznej rzeczywistości: swój - obcy - wrogi. Stalin sam dokonał ostatecznego podziału. Jego „typologia” w różnych wariantach była potem powtarzana nie tylko w warunkach radzieckich: „Najbardziej wpływowa i wykwalifikowana część starej inteligencji już podczas pierwszych dni Rewolucji Październikowej oddzieliła się od podstawowej masy inteligencji, wypowiedziała walkę władzy radzieckiej [...]. Poniosła za to zasłużoną karę. Została rozbita i rozproszona przez organy władzy radzieckiej [...]. Druga część starej inteligencji, mniej wykwalifikowana, lecz bardziej liczna, długo jeszcze dreptała w miejscu wyczekując „lepszych czasów”, później jednak machnęła widać ręką i [...]

postanowiła pogodzić się z władzą radziecką [...]. Trzecia część starej inteligencji, przeważnie jej część szeregowa, która posiadała jeszcze mniej kwalifikacji niż poprzednia, przyłączyła się do ludu i poszła za władzą radziecką. Musiała się ona jeszcze dokształcać i rzeczywiście zaczęła się dokształcać w naszych wyższych uczelniach”5. To przemówienie zawiera wszelkie przesłanki polityki komunistów wobec starej inteligencji. Główne kryterium - za czy przeciw komunizmowi - było podstawą rozmieszczenia grupy na skali swój - wróg (wierność - niewierność).

Paralelnie do tej skali przebiegała linia wykształcenia i kompetencji: „najbardziej wykwalifikowani” wypowiadają walkę władzy radzieckiej, zaś „część szeregowa”, które posiadała najniższe kwalifikacje „przyłączyła się do ludu”. Tym samym najbardziej narażone na „rozbicie i rozproszenie przez organy władzy radzieckiej”

były elity inteligenckie, ponieważ podział swój - wróg i linia poziomu kompetencji pokrywała się z trzecią skalą, która wyznaczała poziom zagrożenia represjami.

4 Wszystkie wyróżnienia, które pojawią się w tekście, należą do autorki.

5 Cyt. za: S. W. Kaftanów, J. W. Stalin a przygotowanie kadr radzieckiej inteligencji, Warszawa 1950, s. 4-5.

(4)

Komuniści nigdy też nie kryli, że nawet ci inteligenci, co do których działania

„reedukacyjne” mogą być skuteczne, będą potrzebni tylko do czasu. Pod­

stawowym warunkiem powodzenia gospodarczych i kulturalnych przemian rewolucyjnych był wszakże sukces tworzenia nowej, socjalistycznej inteligencji, która wywodząc się z klasy robotniczej i częściowo chłopskiej, miała być przez swe pochodzenie wyposażona w proletariacką świadomość klasową. Proces znany pod rewolucyjnym hasłem „bitwa o kadry” miał wpływać na tempo przemian: „Jeśli będziemy mieli dobre i liczne kadry w przemyśle, rolnictwie, transporcie - to kraj nasz będzie niezwyciężony. Jeśli nie będziemy mieli takich kadr, będziemy kuleli na obie nogi”6. Powodzenie rewolucji, a w mniejszej skali kolejnych pięciolatek było mierzone nie tylko liczbą wydobytych ton węgla czy przetopionej rudy żelaza, lecz także przyrostem inteligencji pochodzenia robot­

niczego i chłopskiego, było więc jednym z podstawowych mierników socjalis­

tycznego rozwoju. Bitwa o kadry była zarazem bitwą o Plan. Toczył się w i e l к i e k s p e r y m e n t , jedna z najgłębszych społecznych zmian przeprowadzonych przez nową władzę - miejsce w transmisji kultury przez pokolenia dziedziczone zajmowali ludzie wydźwignięci przez rewolucję.

Komuniści mieli przy tym świadomość, że dokonują próby wysoce ryzykow­

nej omijając jeden z podstawowych dogmatów II Międzynarodówki, głoszący, iż proletariat nie może utrzymać władzy, jeśli z góry nie przygotuje sobie gotowych kadr kierowników administracji, przemysłu i kultury. N a twierdzenie: „najpierw należy przygotować sobie te kadry w warunkach kapitalizmu, a potem dopiero brać władzę”, Lenin odpowiadał: „Niech i tak będzie. Ale dlaczego nie można zmienić tej kolejności w ten sposób, aby najpierw wziąć władzę i stworzyć warunki sprzyjające rozwojowi proletariatu, a potem ruszyć naprzód siedmio­

milowymi krokami, by podnieść poziom kultury mas pracujących, stworzyć liczne kadry kierowników i administratorów spośród robotników”7.

Wybór tej drogi - „siedmiomilowe kroki” - to wymóg szybkiego „produko­

wania” nowych inteligentów, stąd szczególna, zwłaszcza początkowo, potrzeba awansowania na stanowiska inteligenckie poza systemem edukacyjnym i or­

ganizowania przyspieszonych kursów mających zastąpić normalną drogę edu­

kacyjną. Rzecz tak pomyślana zgodna była z tezą o „szczególnych zdolnościach i możliwościach” tkwiących w klasie robotniczej, która jest wyposażona w moc szczególną - świadomość klasową. Fachowość została przelicytowana przez dyspozycyjność polityczną. Po raz pierwszy w historii inteligentem z nadania mógł zostać nawet analfabeta: „Żadna klasa panująca nie obywała się bez swojej własnej inteligencji wytwórczo-technicznej [...] wytwórczo-techniczna inteligencja klasy robotniczej formować się będzie nie tylko z ludzi, którzy ukończyli wyższą szkołę - będzie się rekrutować również spośród doświad­

6 Tamże.

7 Tamże.

(5)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 1 Q 3

czonych w praktyce pracowników naszych przedsiębiorstw, spośród wykwalifi­

kowanych robotników, z kulturalnych sił klasy robotniczej w zakładzie przemy­

słowym, w fabryce, w kopalni”8 - mówił Stalin.

Zarówno praktyka społeczna, jak i stylistyka propagandowa była w po­

wojennej Polsce imitacją radzieckiej propozycji. Od 1944 roku nowa władza występowała z zamiarem tworzenia inteligencji ludowej, rekrutującej się z klas „pracujących fizycznie”, związanych z rewolucyjną przebudową społe­

czną.

Tworząc nowy model inteligenta najpierw zakwestionowano stary. Był to jeden z istotnych zabiegów propagandowych służących afirmacji i rozpo­

wszechnianiu nowych wzorów, nie tylko dlatego, że przez negację można było wskazać na cechy pożądane, lecz także, iż tradycyjne wzorce zachowań i postaw, normy obyczajowe i moralne, krótko mówiąc - styl życia dawnej inteligencji, nie tracił na wartości z chwilą zapanowania nowego systemu.

Mógł się nawet okazać bardziej atrakcyjny dla inteligencji z awansu niż dla dawnych inteligentów, często zbuntowanych przeciwko filisterstwu własnej grupy.

Jednakże, przynajmniej do końca 1947 roku można mówić o dominacji polityki „przyciągania” i - w propagandowych tekstach stricte politycznych - o braku jawnie negatywnego stanowiska wobec inteligencji. Przemówienie Bieruta na otwarciu rozgłośni radiowej we Wrocławiu przywoływane jako przełomowe9, wyraża przede wszystkim rozczarowanie postawą intelektualis­

tów i początek systematycznego zaostrzania w polityce kulturalnej. Jednakże dla problematyki szeroko pojmowanej inteligencji: krystalizacji programu

„reedukacji”, a jednocześnie imperatywu kształtowania inteligencji nowej w związku z „niewydolnością” tej pierwszej, szczególnie ważne wydają się trzy inne teksty programowe: Jakuba Bermana: „Zagadnienie pracy partyjnej wśród inteligencji” (referat wygłoszony na konferencji inteligencji PPR 2 marca 1947 roku, „Nowe D rogi” 1947, nr 2); Henryka Golańskiego: „Tworzymy kadry ludowej inteligencji technicznej” (23 stycznia 1949, „Nowe Drogi” 1949, nr 1) oraz Leona Chajna: „Inteligencja polska w obliczu dokonywających się przemian społecznych” (Warszawa 1949). Oprócz arbitralnego podziału in­

teligencji według znanego schematu swój - obcy - wrogi, teksty te formułowały dwa zasadnicze postulaty, które wyznaczyły na przynajmniej dziesięć lat kierunek w polityce kulturalnej, polityce społecznej i propagandzie w od­

niesieniu do inteligencji: (1) zerwać ze starym etosem inteligenckim, zakwes­

tionować go i skompromitować; (2) stworzyć nowy, antagonistyczny wobec starego, model inteligenta.

8 Tamże.

9 B. Bierut, „O rozpowszechnianie kultury”, 16.11.1947; Za M. Fik, Kultura polska po Jałcie, Londyn 1989, s. 89-90.

(6)

Pogardliwy stosunek do inteligencji, mimo deklaracji, że właśnie „pogard­

liwy stosunek do inteligencji jest sprzeczny z linią partii”, zawiera prgramowy referat Bermana. Zdrada, a w najlepszym razie bezwład i konformizm - oto partyjna diagnoza inteligencji Anno Domini 1947. Berman podzielił inteligen­

cję, nie - tradycyjnie - na trzy, lecz na cztery grupy: „Mamy odłam inteligencji, który trwa w negacji, który trwa na pozycjach ’wewnętrznej emigracji’, na pozycjach wrogich nowej Polsce. Mamy drugą grupę opozycyjno-dywersyjną, która m a ambiq'ę odegrania kierowniczej roli i szuka punktu oparcia, celem wywrócenia naszej rzeczywistości [...]. Mamy jeszcze trzeci nurt - konformis- tyczny, nurt przystosowania się do naszej rzeczywistości. Nie chcę bynajmniej potępiać tej grupy. Wszelka pozytywna praca, która daje konkretną korzyść jest godna uznania. Ale to jest obca nam postawa, to jest postawa rezygnacji. My chcemy innej postawy i dla innej postawy chcemy zdobywać inteligencję.

Chcemy, by miała postawę reformatorską, twórczą, zdobywczą”10.

Jak widać nawet trzeci nurt, który wykazuje się pozytywną pracą „dającą konkretną korzyść”, jeśli nie deklaruje się ideologicznie „jest obcą postawą”.

W pełni akceptowana była ostatnia postawa, która miała tymczasem charakter życzeniowy: dopiero reedukacja starej inteligencji (przyciągnięcie jej do partii), a najlepiej wychowanie nowej - własnej, urzeczywistnić mogło to życzenie.

Mimo że zjawisko „wysuwania” robotników było dość powszechne, to jednak podstawowym miejscem kształtowania nowej inteligencji była szkoła.

Rozumiana jednak bardzo szeroko, gdyż wprowadzano różne metody „przy­

spieszania” normalnego trybu nauki, szeroko czerpiąc z gotowych już wzorów radzieckich11. „Przyspieszanie”, jak pisano, było konieczne wobec założeń Planu Sześcioletniego, którego wytyczne zakładały, iż „w okresie sześciolecia winno zostać przeszkolonych w zawodach nierolniczych ponad 800000 do 900000 robotników, 80000 - 100000 techników i około 24 000 inżynierów”12.

N a określenie tych wielorakich form nauczania, uzupełniania wykształcenia, funkcjonował termin „szkolenie” - szkolić znaczyło szybko dokształcać, w ogó­

le uczyć się, ale po nowemu, w nowych warunkach (szkolić się to uczyć się dla rewolucji). Minc, trawestując Lenina mówił: „Trzeba się szkolić, szkolić i jeszcze raz szkolić od zaraz, nie tracąc czasu, nie żałując środków i sił. Nowa, ludowa inteligencja nowego, ludowego Państwa Polskiego powstanie w wyniku forsownej akcji szkoleniowej”13.

10 J. Berman, Zagadnienie pracy partyjnej wśród inteligencji, „Nowe Drogi” 1947, nr 2, s. 142.

11 Mam na myśli ideę Kursów Przygotowawczych będących repliką radzieckich „rabfaków”

(raboczije fakultiety). Por. Ze studiów nad Kursami Przygotowawczymi, [red.] J. Szczepański, Wrocław 1962.

12 J. Jemiołowski, Plan sześcioletni i jego kadry, „Po prostu” 1949, nr 1.

13 Tamże.

(7)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 Ю 5

* * *

„Nowa inteligencja” to pomysł komunistyczny, produkt dwóch sojusz­

niczych klas: robotniczej i chłopskiej — to znaczy klasowo-robotnicza i klaso- wo-chłopska. A także „socjalistyczna”, „ludowa”, „pracująca”, „postępowa”,

„przodująca”, „ideowa”, „wychowana przez klasę robotniczą”, „służąca lu­

dowi”, „wdzięczna i wierna”, „wolna od obciążeń kapitalistycznego ustroju”, a więc pod każdym względem b e z p i e c z n a . Pozbawiona przy tym wszystkich

„niepokojących” atrybutów inteligencji dawnej i pełniąca wobec niej funkcję kontrolną.

Pisząc „nowa inteligencja” mam na myśli osoby pochodzenia robotniczego i chłopskiego, stanowiące około 50% tzw. inteligencji pracującej wykształconej w pierwszym powojennym dziesięcioleciu. Inteligencja pochodzenia inteligenc­

kiego miała zapewne inną specyfikę psychospołeczną. Dane dotyczące tej grupy były przez propagandę skrywane. Nigdy uczeń, student czy inteligent po­

chodzenia inteligenckiego nie był pozytywnym bohaterem propagandowym (stanowił zagrożenie i narażony był na penetrację wroga). Żeby uczynić nieczytelną strukturę społeczną nowej inteligencji, termin „inteligencja ludowa”

był używany w propagandzie na określenie całej tej zbiorowości - przez co miał wskazywać zarówno na pochodzenie społeczne, jak i na fakt „kształcenia się w warunkach ludowego państwa” (jedynie prasa chłopska używa pojęcia

„ludowa” w węższym znaczeniu).

Mówiąc o „pomyśle komunistycznym” mam na myśli mechanizmy kreowa­

nia nowej inteligencji: drogi rekrutacji, sposoby kształcenia, strategie propagan­

dowe związane z jej kształtowaniem, nie zaś fakt samego odradzania się warstwy wykształconej w powojennej Polsce i zajmowania przez nią miejsc w strukturze społecznej opuszczonych w wyniku wyniszczenia inteligencji przedwojennej. Nie tylko przyczyny polityczne były powodem nacisku na szybkie kształcenie nowych kadr. Biorąc pod uwagę czysto funkcjonalny model społeczeństwa, powstawanie nowej inteligencji było niezbędnym procesem zapewniającym równowagę społecznej struktury. Polityka społeczna komunis­

tów (wielorakie preferencje: sprzyjający system rekrutacyjny, pomijanie drogi edukacyjnej do stanowisk inteligenckich, system stypendialny) sprzyjała tylko szybkiemu wypełnianiu się „pustych miejsc” w strukturze polskiego społeczeń­

stwa14. Nie interesuje mnie zatem sam fakt odradzania się inteligencji i jej rozrost, ale wszelkie zabiegi „edukacyjne” zmierzające do zmiany inteligen­

ckiego położenia i etosu.

Oczekiwania nowej władzy wobec kreowanej przez siebie warstwy wykształ­

conej znajdują wyraz we wzorcach propagandowych, które miały być podstawą nowego etosu inteligencji w nowym społeczeństwie. Ich rekonstrukcja pozwala

14 K. Kersten, Inteligencja wobec nowej rzeczywistości, „Mówią Wieki” 1990, nr 7.

(8)

wypowiadać bardziej ogólne sądy o polityce społecznej prowadzonej przez komunistów wobec omawianej warstwy. Przeprowadzona przeze mnie szczegó­

łowa analiza materiałów propagandowych z omawianego okresu15 umożliwiła ustalenie dwóch stałych cech konstytuujących model nowego inteligenta. Są to:

(1) awans społeczny i cywilizacyjny wpisany obligatoryjnie w jego biografię;

(2) klasowa więź z macierzystym środowiskiem. Omówię je kolejno.

Awans

Wielki awans społeczny przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych -m aso w a nobilitacja tych, którzy „przejęli władzę”, obok degradacji ziemiańst- wa i burżuazji oraz potężnych ruchów migracyjnych, był najbardziej oczywis­

tym faktem społecznym oraz bardzo nośnym i silnym (poprzez swe realne odbicie w rzeczywistości) „faktem” propagandowym. Wokół tego zjawiska narosła cała „mitologia” hipotez i stereotypów, zgromadzonych zarówno w potocznych, jak i naukowych ocenach: od optymistycznej opinii J. Chałasiń- skiego, głoszącej, że wielki awans społeczny „mas ludowych” zmienił całą istotę polskiej kultury, której podmiotem zaczął być wreszcie dopuszczony do kreowania owej kultury naród16, po ponure oceny innych badaczy, według których dzięki awansowanym, totalitarna władza zyskała naturalne zaplecze społeczne w postaci bardzo licznej grupy „wiernych” systemowi17.

Opis omawianego zjawiska utrudnia nieostrość samego pojęcia. Ten, zdawałoby się, najbardziej oczywisty (obok degradacji) aspekt ruchliwości społecznej - w ówczesnej perspektywie m a charakter wysoce zawikłany. Inaczej przedstawia się w rzeczywistości społecznej, inaczej w planie ideologicznym, a jeszcze inaczej w perspektywie propagandowej czy w pojęciach potocznych.

Nawet dwaj główni powojenni badacze przemian w Polsce - J. Szczepański i J. Chałasiński - używają terminu „awans” na określenie d w u r ó ż n y c h zjawisk społecznych. Rozumienie pierwszego jest najbardziej zbliżone do potocznych pogardliwych stereotypów, wskazujących na „niskie” pochodzenie

13 Materiał źródłowy stanowi prasa z lat 1946-1958 (ze szczególnym uwzględnieniem okresu 1948-1956), a także rozliczne broszury propagandowe i instruktażowe oraz przemówienia i wy­

stąpienia „klasyków” i luminarzy życia politycznego z tego okresu, publikowane także poza prasą.

Analiza objęła następujące tytuły: „Nowe Drogi”, „Odrodzenie”, „Kuźnica”, „Nowa Kultura”,

„Pokolenie”, „Przegląd Kulturalny”, „Po prostu”; „Demokratyczny Przegląd Prawniczy”, „Zdro­

wie Publiczne”, „Nowa Szkoła”, „Głos Nauczycielski” oraz „Wieś”, „Nowa Wieś” i wyrywkowo

„Sztandar Młodych”.

16 Por. Cz. Gryko, Józef Chałasiński. Socjologiczna teoria kultury, Lublin 1989, zwłaszcza rozdział Józefa Chałasińskiego pojmowanie kultury, s. 175 i następne.

17 Por. H. Świda-Ziemba, Stalinizm i społeczeństwo polskie, w: Stalinizm, [red.] J. Kurczewski, Warszawa 1989, s. 18, 24-25 i in.

(9)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 [ Q 7

społeczne, niekompetencję i serwilizm inteligenta „z awansu”. Zawęża on bowiem pojęcie do grupy tzw. wysuniętych, tj. niewykształconych robotników awansowanych na inteligentów „w drodze zasług w pracy politycznej lub gospodarczej dla zbudowania nowego ustroju.” Awans jest rodzajem partyj­

nego wskazania — „powołania na stanowiska inteligenckie ludzi, którzy się najczęściej za inteligentów nie uważali, lecz wskutek swoich kwalifikacji politycznych na stanowiska zostali wysunięci”18.

J. Chałasiński, w którego badaniach awans m a zawsze ogromną siłę teoretyczną, traktuje go bardzo szeroko - jako nobilitację kulturową mas ludowych, jako szansę uczestnictwa w tworzeniu wartości narodowych. W my­

śli Chałasińskiego wyraźne jest przesunięcie punktu ciężkości w definicji awansu społecznego. W ujęciu przedwojennym awans był zawsze zdobyciem miejsca społecznego w ramach jakiejś świadomości zbiorowej. Oznaczał on albo podniesienie na drabinie społecznej grupy macierzystej, albo przejście z jednej grupy do innej, albo też utworzenie nowej grupy. Dotyczył przy tym „jednego z najważniejszych dążeń społecznych jednostki - dążenia do wyróżnienia społecznego”19. W powojennym myśleniu ten indywidualny aspekt zostaje zastąpiony przez „masowe wstąpienie” wszystkich upośledzonych na „drogę awansu”, niezależnie od indywidualnych aspiracji20. Takie podejście znajdowało swe odbicie w propagandzie: „W dobie obecnej zagadnienie awansu nie jest sprawą li tylko jednostki, sprawą indywidualnego podniesienia się ’w hierarchii miejsc’. Stało się ono troską państwa. Awans robotników to akcja zakrojona na szeroką skalę, to akcja, która przybrała charakter i n s t y t u c j i powstałej na tle nowej demokratycznej rzeczywistości”21.

Jak wiele innych konstrukcji propagandowych, termin „awans” używany był przez komunistów niejednoznacznie i intencjonalnie. Nastręczał przy tym propagandystom nie lada trudności interpretacyjnej - był w pewnym sensie sprzeczny z samą ideologią. Jeśli bowiem awans społeczny pojmować jako

„proces przechodzenia jednostek, warstw, klas społecznych od niższych pozycji społecznych do wyższych”22, to z założeń samej ideologii wynika, że klasa chłopska (z wyjątkami) i klasa robotnicza (bez wyjątków), a więc znakomita większość polskiego społeczeństwa tę wyższą pozycję otrzymała przez sam fakt wprowadzenia systemu: stała się awangardą przemian i została obdarzona władzą. Jak zatem możliwy był awans do inteligencji, której pozycja społeczna

18 J. Szczepański, Inteligencja i rewolucja, „Kronika” 1956, nr 14; por. też J. Szczepański, Zmiany w strukturze i funkcjach inteligencji, w: Inteligencja i społeczeństwo, Warszawa 1957, s.

41-43.

19 J. Chałasiński, Drogi awansu społecznego robotnika, Poznań 1931, s. 6-7.

20 Cz. Gryko, wyd. cyt.

21 L. Zajczykowa, Kilka cyfr o awansie społecznym w łódzkim przemyśle włókienniczym,

„Przegląd Związkowy” 1950, nr 9, s. 412.

22 Słownik języka polskiego, [red.] M. Szymczak, Warszawa 1982, t. 1, s. 104.

(10)

została zdeprecjonowana? Podobne rozumowanie przyświecało L. Chajnowi, który propagandę awansu jednoznacznie zakwestionował ze stanowiska ideo­

logii: „A jeszcze na dodatek mówiliśmy robotnikom o awansie społecznym.

Klasa robotnicza jest przodującą klasą społeczną, jest w naszych warunkach panującą klasą - czyż jest więc awansem społecznym dla robotnika sytuacja, w której przestaje on być przedstawicielem przodującej klasy i staje się przedstawicielem inteligenckiej warstwy. Odpowiada to chyba pojęciom kapita­

listycznego, a nie socjalistycznego ustroju”23. Gdyby tę logikę stosować konsek­

wentnie, można by dojść do konkluzji, że oto najpełniejszym awansem była dla przedwojennego ziemianina czy inteligenta degradacja na robotnika. Teza ta okazuje się nie tak daleka od rzeczywistości wobec komunistycznej teorii inteligencji, według której inteligencja miała być warstwą służebną, będącą w dyspozycji klasy robotniczej.

To przemieszanie pojęć awansu i degradacji próbowali uporządkować niektórzy publicyści opisując zjawisko „deklasacji” czy „wysferzania się”, tj.

aspirowania awansującej młodzieży do wzorów „starointeligenckich”. Problem omawiano najczęściej na przykładach „z życia”: „Niedawno jeden z naszych korespondentów z K rakowa doniósł, że jego szkolny kolega S. zabronił swoim rodzicom odwiedzać się w szkole i spotyka się z nimi ukradkiem [...]. Jest to chłopski syn i wstydzi się przed kolegami z miasta swoich rodziców. To nienormalne zjawisko tzw. „wysferzanie się” było dość częste i bardziej zrozumiałe, chociaż bynajmniej niczym nie usprawiedliwione, przed wojną.[...]

Przyjacielu S.! K om u ty dzisiaj chcesz służyć? Klasą panującą są robotnicy i chłopi, ci właśnie chłopi, z których i ty pochodzisz”24. Przy tej okazji pisano również, że w nowym społeczeństwie awans nie powinien być drogą do lepszego życia lub źródłem osobistych przywilejów, a tylko źródłem obowiązków wobec tego społeczeństwa: „Kiedyś studenci robotniczy czy chłopscy podlegali w gwał­

townym tempie procesowi „deklasacji” [...]. Produktem krańcowym procesu wychowawczego stawał się typ karierowicza [...], spotyka się jeszcze nawiedzo­

nych studentów, którzy na uniwersytecie szukają przede wszystkim „pańskiej edukacji”, którzy myślą o zawrotnej karierze, o „lekkim chlebie z dyp­

lomami”25.

Jako pojęcia propagandowego awansu broniła także teza, według której nowa inteligencja jest klasowo-robotnicza i klasowo-chłopska, a w dalszym planie m a się zrosnąć z macierzystymi klasami. Mówił o tym W. Gomułka, wskazując na inteligencję techniczną, która była najbliższa temu ideałowi:

23 L. Chajn, Materiały dyskusyjne do problemu rola, pozycja i zadania polskiej inteligencji, Warszawa 1960, s. 58.

24 T. Żochowski, Uczymy się przekształcać świat, „Nowa Wieś” 1949, nr 35; por. też. 'Już nie zajrzę więcej do Dorotki', „Nowa Wieś” 1950, nr 7.

25 B. Stróżek, Wzory społeczne studenta, „Po prostu” 1949, nr 7; por. też J. Kaźmierowski, Woda sodowa, „Pokolenie” 1949, nr 27.

(11)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 J Q 9

„Klasa robotnicza i inteligencja techniczna zrasta się coraz silniej w jedną klasę społeczną”26 (ten problem rozwinę poniżej). Przy tym wszystkim awans nie sprowadzał się jedynie do zmiany miejsca w społecznej stratyfikacji. Propagan­

dowe pojęcie było bardzo pojemne, zawierał się w nim zarówno awans cywilizacyjny rozumiany najczęściej jako kontakt z nowoczesnością, jak i awans kulturowy (dostęp do kultury narodowej i możliwość jej tworzenia). Awansem nazywano także wyrównanie szans, poprawę warunków życiowych, zdobycie każdego wykształcenia, zdobycie dobrego miejsca pracy bez wykształcenia, przechodzenie młodzieży chłopskiej do miasta (choćby najmniej skomplikowa­

ną pracę przy „wielkiej budowie socjalizmu” w przypadku młodzieży chłopskiej nazywano awansem, jeśli nawet podjął ją spadkobierca mórg - była przecież udziałem w p r o c e s i e w i e l k i e j p r z e m i a n y ) . Ale przede wszystkim awan­

sem dla mas było s a m o w p r o w a d z e n i e u s t r o j u , k t ó r y j e n o b i l i t o ­ wał . Wobec tak szerokiego rozumienia awansu zatarto najważniejszą cechę tego zjawiska - mianowicie p i o n o w ą zmianę miejsca w stratyfikacji spo­

łecznej.

Te różnorakie aspekty życia społeczeństwa, określane jako awans, były przedmiotem zainteresowań publicystów. Najbardziej nośne propagandowo wydają się dwa typy awansu - osobne dla robotników i chłopów. P i e r w s z y - r o b o t n i c z y , niezwykle spektakularny - wy s u w a n i e n a s t a n o w i s k a k i e r o w n i c z e . D r u g i - c h ł o p s k i -b a rd z o przekonujący propagandowo, bo łączył wszystkie możliwe aspekty zjawiska - z m i a n ę k u l t u r o w ą , s p o ł e c z n ą , c y w i l i z a c y j n ą i „ g e o g r a f i c z n ą ” .

Awans, obok takich pojęć jak - reforma rolna, nacjonalizacja przemysłu, spółdzielnie produkcyjne - był jeszcze jednym nowym zdarzeniem w ramach nowego ustroju, zdarzeniem i słowem nie zawsze przez ludzi rozumianym.

Chłopi np. bali się „awansu” i straszyli nim młodzież, tak jak straszyli się wspólnotą żon i kotłów w spółdzielniach produkcyjnych. „Nowa Wieś” (nr 2) w 1948 roku opowiadała historię awansu jakich wiele: „We wsi mówiono, że wywiozą nas na Sybir. Że wcale nie będzie żadnej szkoły, a tylko szykuje się do wojny i w związku z tym autor uspokaja matkę, która w trosce o jego bezpieczeństwo „pytała go, co znaczy awans społeczny”: „Musiałem jej w na­

stępnym liście odpisać, że jest to wolna droga do nauki dla takiego jak ja, syna biednego chłopa, że, jak skończę naszą szkołę z bardzo dobrym wynikiem, to poślą mnie dalej, do gimnazjum przemysłowego”.

Podkreśla się powszechność, dostępność i masowość drogi awansu. N ajbar­

dziej masowy charakter (przy szczególnie odczuwalnej zmianie kulturowej i cywilizacyjnej) miał awans młodzieży wiejskiej, która przechodząc do miasta tworzyła wielkoprzemysłową klasę robotniczą i nową inteligencję ludową.

W prasie wariantowo ukazują się teksty trawestujące prawzór - przemówienie

26 W. Gomułka, Przemówienia 1956-1957, Warszawa 1957, s. 225.

(12)

Bieruta: „Dziś dzieci chłopskie mają dostęp do szkół zarówno podstawowych, jak i średnich; czerpią coraz śmielej i coraz liczniej ze skarbnicy wiedzy [...].

Nasze wyższe uczelnie wchłonęły już dziesiątki tysięcy córek i synów chłopskich, które zasilać będą coraz liczniej kadry naszej nowej inteligencji ludowej”27.

Pochodzenie, wcześniejsze krzywdy były najpewniejszym biletem do nowej inteligencji, nie trzeba było innej legitymacji: talentu, zdolności, wykształcenia.

Ilustracją są np. komentarze redakcji „Pokolenia” do publikowanych podań 0 przyjęcie na Kursy Przygotowawcze: „Kol. Zygmunt Zisa przytacza fakty nie wymagające tłumaczenia. Po prostu „postanowił się uczyć”. Żąda umożliwienia mu tego. Nie m a w ą t p l i w o ś c i , że zostanie przyjęty. [...] Zenon Pikuła [...].

Nie mógłby przed wojną wydostać się ze swych rodzinnych Żuków.[...] Będzie teraz studentem, m i m o t e g o , ż e o s i e m l a t t e m u s k o ń c z y ł s z e ś ć o d d z i a ł ó w Ż u k o w s k i e j s z k o ł y [...]. Kol. M arian Skórski [...] b ę d z i e s t u d e n t e m w ł a ś n i e d l a t e g o , że b r n ą ł p r z e z s z k o ł ę t a k d ł u g o , j a k d ł u g o p o z w a l a ł y m u o l e ś n i c k i e 2 h a ”28.

Pierwszym, namacalnym przejawem politycznej afirmacji awansowanych, publicznym „potwierdzeniem” ich znaczenia w dziele rewolucji był fakt uznania przez różne oficjalne autorytety. Pojawiają się w tekstach przemówień przywód­

ców, luminarzy życia politycznego, w artykułach, broszurach, czytankach szkolnych, kronikach, w wierszach i piosenkach. Obok przodowników pracy 1 działaczy politycznych, awansowani byli najpopularniejszymi bohaterami przekazów propagandowych. Ta publiczna nobilitacja - fakt awansu i jego społeczna pochwała, miały wywoływać poczucie dumy, poczucie stabilności swego miejsca w społeczeństwie, a także dobrego wykorzystania szansy danej przez władzę ludową. Szczególnym rodzajem namaszczenia był spektakularny kontakt z władzami - podanie ręki, wspólna fotografia. Dodatkowy akt afirmujący stanowiło zaopatrywanie prasowych opisów w prawdziwe imię i nazwisko (czasem nazwę rodzinnej miejscowości) bohatera.

Awans nie był też, jak niegdyś, kaprysem filantropów, podobnie jak nie był wynikiem indywidualnych aspiracji. Dlatego mówiono też o „masowości” tych, którzy go inspirowali: „Obecnie myślę o tym” - pisze do gazety młody student Kursów Przygotowawczych - „że ja - pastuszek wiejski, chłopak od stolarza, kiedykolwiek dostanę dyplom wyższej uczelni [...] Jak to się stało? Czy znaleźli się dobrzy ludzie, którzy zainteresowali się biednym chłopcem? Tak, znaleźli się dobrzy ludzie, ale nie z powieści i marzeń. Są to ludzie zupełnie inni. Ludzie, do których i ja należę. Szerokie masy przez wieki uciskane”29. Zwykle jednak wskazując na dobroczyńcę, mówi się o partii, Polsce Ludowej, rzadziej o Związku Radzieckim czy „zwycięskiej armii radzieckiej” . Bowiem a w a n s

27 Cyt. za: Z. Garstecki, Awans młodzieży chłopskiej w Polsce Ludowej, Warszawa 1952, s. 22.

28 Z listów przyszłych studentów, „Pokolenie” 1949, nr 17.

29 Moja droga do wiedzy, „Nowa Wieś” 1950, nr 19.

(13)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 ] ] ]

t r a k t o w a n y j e s t j a k o d a r , nie trzeba żadnego indywidualnego wysiłku - prezent od władzy ludowej jest dla wszystkich wcześniej pokrzywdzonych.

Jeśli samemu nie skorzysta się z nagrody, to i tak dziejowej sprawiedliwości stanie się zadość. Wszechwiedząca partia odnajdzie pokrzywdzonego i czasem zupełnie nieoczekiwanie wynagrodzi darem awansu.

Taki niespodziewany charakter miała zwykle decyzja o „wysunięciu”

robotnika na stanowisko kierownika lub dyrektora w zakładzie przemysłowym.

Powołani „rozkazem” w sytuacji rewolucyjnej, w każdej chwili mogli zostać odwołani. Chociaż według komunistycznych rachub należeli do inteligencji, nie byli inteligentami, być może nie aspirowali nawet do inteligencji. Pracę na nowym stanowisku mieli traktować jako rewolucyjne zadanie: „W uznaniu zasług położonych przez Zielińskiego [przodownik pracy, 668% normy, brak informacji w życiorysie o jakimkolwiek wykształceniu - H. P.] w dziedzinie rozwijania współzawodnictwa pewnego dnia zostaje wezwany do Centralnego Zarządu Przemysłu Węglowego, gdzie wręczają mu nominację na dyrektora największej kopalni w kraju. W miesiąc później otrzymuje z rąk przedstawiciela naszego państwa złoty krzyż zasługi. N a swoim nowym stanowisku pracuje nadal z równym zapałem. Oto jak wyglądają dzieje życia Czesława Zielińskiego, byłego pastucha, który w warunkach naszego kraju, przez swe zdolności i umiejętności wstąpił na szeroko otwartą przed każdym pracownikiem drogę awansu społecznego”30.

W propagandowych przekazach awansowani w „drodze rewolucyjnego rozkazu” z a w s z e dobrze dawali sobie radę w nowym miejscu: „Doświad­

czenie kilku lat powojennych mówi, że kadry kierownicze tworzone z przodują­

cych i kulturalnych robotników, dają sobie doskonale radę z zarządzaniem produkcją. Przykładem takiego pracownika jest były rębacz z kopalni Zab- rze-Wschód, wysunięty w roku 1946 na stanowisko dyrektora kopalni; inicjator czynu kongresowego, mianowany ostatnio dyrektorem Zabrskiego Zjednocze­

nia Węglowego Jerzy Krasowiecki. Oto awans społeczny w Polsce Ludowej:

awans osiągnięty na drodze wytrwałej pracy. Trzeba nam takich Krasowieckich setki i tysiące”31.

Przypadek Bronisława Zielińskiego - robotnika wysuniętego na stanowisko dyrektora, wskazuje na jeszcze jedno, bardzo ważne dla prasowej wizji awansu zjawisko. Otóż Zieliński był człowiekiem dojrzałym. Fakt ten, mimo wszech­

obecnej afirmacji młodości, m a swe miejsce w pewnym istotnym nurcie propagandowym - oto awansować mógł k a ż d y , kto wcześniej nie miał tej szansy. Bardzo przekonującym przykładem był analfabeta, który, gdy tylko dzięki władzy ludowej zetknął się ze słowem pisanym, w niedługim czasie mógł zostać nawet dyrektorem. Musiał tylko mieć s z a n s ę . Prototypem były

30 M. Niewiarowski, Od pastucha do dyrektora kopalni, „Nowa Wieś” 1949, nr 13.

31 J. Jemiolowski, wyd. cyt.

(14)

oczywiście wzory radzieckie. K ilka czasopism propagowało przykład Elżbiety Gusiewej — biedniackiej córki, która dopiero po rewolucji w wieku 44 lat kończy kurs dla analfabetów, potem wraz z synem wstępuje na uniwersytet, by w siedemdziesiątych latach swego życia zostać cenionym w całym ZSRR profesorem-Łysenkowcem (w pewnym sensie powtarzając drogę awansu swego mistrza). Było to możliwe dlatego tylko, iż „w krajach rządzonych przez robotników i chłopów każdy m a szerokie możliwości uczenia się”, zaś w klasach upośledzonych, przez sam fakt, że są upośledzone, nawet w starszej generacji

„drzemią olbrzymie siły twórcze i talenty”32. Prasa donosiła o polskich naśladowcach Gusiewej. W drugim numerze „Nowej Wsi” z 1952 roku czytelnik znajdzie zdjęcie Tadeusza Bardziołka, absolwenta kursu dla an­

alfabetów w Dąbrowie Górniczej, dyrektora Zakładów Betoniarskich, podpis pod zdjęciem oznajmia „oświata wydobywa wybitne zdolności ukryte w masach ludowych”. Znany był też przykład M arii Rakowej, wiejskiej gospodyni domowej, której „wybitne zdolności” ujawniły się dopiero wtedy, gdy „wy­

zwoleńcza armia radziecka zerwała kajdany, w które zakuły proletariat miast i wsi klasy posiadające”. M aria ukończyła wówczas kurs dla traktorzystów, a ponieważ wyróżniała się „energią i pracą”, skierowano ją na kurs dla kierowników PGR. Z chwilą powstania artykułu była już dyrektorem kilku

„majątków”33.

Błyskotliwym poparciem tezy o specjalnych zdolnościach tkwiących w klasie robotniczej i chłopskiej była akcja wyszukiwania w tych warstwach talentów artystycznych. Retoryka nagłówków wskazuje, iż nawiązywano do tradycji literackiego opisu społecznej krzywdy z polskiej prozy dziewiętnastowiecznej:

„Już nie M ichałko”, „Szkoły szukają dziś Antków”, „Wśród Janków Muzy­

kantów”. Propagowano różnorakie akcje konkursów dla samouków, „aby nikt ze wsi nie został dla naszej kultury utracony”. Zaś ci, którym władza ludowa umożliwi rozwinięcie talentu „będą się uczyć, a potem... muzyk - syn chłopa, syn robotnika będzie jeździł po wsiach i fabrykach Polski - Szopen i Moniuszko trafią do Pafawagu”34.

Obdarowani darem tym większym, że przecież od dziecka wymarzonym, wyniesieni niespodziewanie w inny, lepszy świat, przy znikomym poczuciu osobistego wpływu na tę życiową zmianę, mieli doznawać tylko uczucia wierności i wdzięczności za okazane dobrodziejstwo. Przeto deklaracje wdzię­

czności i wierności awansowanych pojawiają się w tekstach prasowych bar­

dzo często (czasem wspomagane metaforyką spełnionych marzeń). Wątek wdzięczności i lojalności, ze względu na sztywność formy i częstotliwość

32 Bierzcie za przykład życie Elżbiety Gusiewej, „Nowa Wieś” 1950, nr 8.

33 K.G., Gospodarstwo Marii Rakowej, „Nowa Wieś” 1951, nr 9.

34 Młode talenty znalazły opiekę, „Pokolenie” 1949, nr 6. Por. R. Hladko, Miody talent malarski nie może się zmarnować, „Pokolenie” 1949, nr 24, Z.P., Już nie Michałko..., „Wieś” 1951, nr 25 i in.

(15)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 Ц З

pojawiania się w prasie, można traktować jak rytualny retoryczny element propagandowych tekstów poświęconych awansowi. Brzmiał on zwykle tak: „Ja, syn chłopa, oficer ludowego wojska, winienem Polsce Ludowej wiele. I to, że pozwoliła mi wyjść z zacofanej wsi, i to, że udostępniła mi szkołę, i to, że pracując dziś, jestem spokojny o jutro [...]. W dowód wdzięczności dla władzy ludowej, pragnę wszystkie swe siły poświęcić dla zdobycia jak najszerszej i jak najgłębszej wiedzy fachowej, by w niedługim czasie stanąć na placówce”35.

Mimo tak różnorodnych zjawisk, które się kryły pod omawianym pojęciem, istniała jedna cecha wspólna każdego awansu - niezwykle istotna propagan­

dowo. A w a n s z a w s z e ł ą c z y ł s i ę z p r o c e s e m w i e l k i e g o ś w i a d o ­ m o ś c i o w e g o p r z e o b r a ż e n i a . Był drogą do rozbudzenia świadomości klasowej, wstępnym, ale i niezbędnym stadium życiowej konwersji, gwarancją dostatecznego nasycenia ideologią. Ale poza wszystkim był warunkiem osiąg­

nięcia doskonałości, a więc przekształcenia jednostki w społeczny ideał - „czło­

wieka nowego typu”.

Był bowiem częścią drogi ku społeczeństwu komunistycznemu i wszyscy na tę drogę w jakiś sposób wkroczyli. W prasie wszechobecny był stereotyp przemiany, która wynikała z p o l i t y c z n e g o uświadomienia, następowała wraz z awansem albo nieco go antycypowała. Najczęściej opisywana była z zastosowaniem metaforyki „trudnej drogi”, „powolnego acz skutecznego przełamywania trudności”, rzadziej było to incydentalne olśnienie36.

Jak wspomniałam, propaganda wielkiego awansu była przez niektórych kwestionowana wobec teorii, że przodującą klasą była klasa robotnicza i chłopska. Nie było jednak dla komunistycznego propagandysty takiego problemu, z którym nie mógłby sobie poradzić. Tym razem sytuację broniła teza o nierozerwalności inteligencji i klas, z których się wywodzi oraz wspo­

mniana już teza o naturalnym zrastaniu się klasy robotniczej i inteligencji technicznej. Więź z macierzystym środowiskiem była posłannictwem, społecz­

nym obowiązkiem omawianej grupy.

Więź z macierzystym środowiskiem. Klasowość

Podstawową gwarancją, że inteligencja w nowym społeczeństwie nie będzie w niepożądany sposób „wyniesiona” (niezależna czy ponadklasowa), była teza o „genetycznej” nierozerwalności inteligencji ludowej i klas, z których się wywodzi - robotników i chłopów. „Ich losy społeczne łączyła wspólna więź klasowa. Interes klasowy proletariatu, z jakiego wyszli, wyznaczał ich rolę

35 J. Bester, Ku chwale ludowej ojczyzny, „Nowa Wieś” 1950, nr 42.

36 Por. Droga awansu, „Po prostu” 1949, nr 4.

(16)

i zadania”37. Pochodzenie miało być warunkiem niezaprzeczalnych przymiotów i oddania inteligencji oraz gwarancją wyposażenia w klasową świadomość.

W propagandzie nowej inteligencji zarysowują się dwie, w pewnym sensie sprzeczne tendencje: (1) m e t a f o r y k a m i s j i , którą należy spełnić spłacając dług macierzystej klasie oraz (2) z a c i e r a n i e r ó ż n i c y m i ę d z y i n t e l i ­ g e n t a m i a r o b o t n i k a m i . Pierwsza miała przede wszystkim wymiar prag­

matyczny, druga - ideologiczny.

1. Więź z macierzystym środowiskiem to głównie t r a n s m i s j a p o l i t y c z ­ n a do tego środowiska (wszelkiego typu agitacja podczas praktyk robot­

niczych, żniw, wykopków, prywatnych odwiedzin). Inteligenci ludowi lub kandydaci na inteligentów mieli za zadanie uświadamiać i szkolić resztę społeczeństwa, tę jego część, z której się wywodzą - w ten sposób spłacając dług zaciągnięty u władzy ludowej. Studenci pochodzenia wiejskiego w podzięce za awans spełniali misję uświadomienia swych rodziców. „Rola inteligencji spro­

wadza się do tego, by drogą osobistych kontaktów, wprost, twarzą w twarz - przekonywać, urabiać, wpływać na przemianę świadomości chłopskiej - w su­

mie przygotowywać grunt dla zaszczepienia wyższych form życia gospodar­

czego i kulturalnego”38. Szerokim echem rozeszła się akcja „Po prostu”, w którym przez kilka kolejnych numerów publikowano „prawdziwe” listy chłopskich studentów do swych rodziców. Listy te to polityczne instrukcje dla chłopów i gorzki przejaw „odprywatniania życia rodzinnego”. Bezpośrednio na list ojca odpowiada główna uczestniczka tej prasowej akcji - studentka trzeciego roku - D anuta Kołodziej: „Piszesz mi Tatusiu, że podatki w tym roku są spore, skarżysz się na wysoki wymiar zboża [...]. Zapytujesz dlaczego tak jest?

[...] Czytasz „Grom adę”, „Samopomoc Chłopską” i wiesz ilu ludzi obecnie się w Polsce uczy [...]. Ci ludzie nie biorą jeszcze udziału w produkcji [...]. N a zaspokojenie ich potrzeb państwo daje pieniądze - i tak zużytkowuje Twój podatek [...]. Sprzedaj Tato zboże zaplanowane i wykonaj plan w 100%”39. Inna studentka chce za pośrednictwem uświadomionego już ojca wpływać na resztę wsi: „Wy też się pewnie cieszycie, że macie córkę przodownicę, a syn Wasz jest oficerem Ludowego Wojska Polskiego. Chciałam Was prosić o jedno: żebyście jeszcze bardziej pomogli jemu i mnie i p r z e k o n a l i naszych sąsiadów, którzy jeszcze nie odstawili ziemniaków czy zboża”40.

Jeśli ostrożny nacisk w postaci listownych próśb nie dawał pożądanych rezultatów, trzeba było wywierać presję silniejszą, nierzadko mającą wszelkie cechy psychologicznego szantażu, jak np. w Państwowej Szkole Ogólnokształ­

cącej w Krasnymstawie, gdzie „ZS ZM P wywiesił na korytarzu szkolnym dwie 37 Pójdą zmieniać oblicze wsi, „Nowa Wieś” 1950, nr 36.

38 M. Koliba, Inteligencja ludowa i... nowy etap, „Wieś” 1949, nr 4.

39 List Danuty Kołodziej, „Po prostu” 1951, nr 36.

40 Listy studentów do rodziców ze wsi, „Po prostu” 1951, nr 17.

(17)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 Ц 5

tablice: jedna z nazwiskami ojców, którzy jeszcze zalegają w skupie zboża, uregulowaniu podatków, FOR i Pożyczki Narodowej, na drugiej zaś tych, którzy uregulowali ponad 60 proc. swych obowiązków. Pomyśl tylko - jesteś synem chłopskim, jesteś - dzięki władzy ludowej - uczniem szkoły średniej i nagle, na korytarzu szkolnym widzisz nazwisko swego ojca jako tego, który nie spełnił obowiązków obywatelskich. Pewne, że zrobisz wtedy wszystko, aby nazwisko Twego ojca, które jest Twoim nazwiskiem, znalazło się na tej drugiej tablicy. I n a c z e j t r u d n o b y ł o b y Ci s i ę s p o k o j n i e u c z y ć ” 41.

W ramach takiej wizji inteligencji wiejskiej publikowano apele tych, którzy po zdobyciu wykształcenia powinni i chcieli na wieś wrócić. W nowych warunkach praca na wsi była wyróżnieniem, nie degradacją: „Wtedy, gdy służyłem u kułaków, nienawidziłem pracy na wsi, ale później, gdy w szkole znalazłem wyjaśnienie [...], zmieniłem się zupełnie. Postanowiłem po skończeniu szkoły pracować nad zniszczeniem na wsi wyzysku [...]. Tam jest moje miejsce”42. Czasem mowa jest już o transmisji międzypokoleniowej - nowi inteligenci pragnęli wychowywać następne pokolenie o tym samym rodowodzie:

„Uczę teraz synów robotników i chłopów na oficerów Ludowego Wojska Polskiego, takich jak ja, oddanych szczerze i gorąco sprawie Polski Ludowej i socjalizmu”43.

Ponieważ jednostkowe deklaracje i apele zbyt może przypominały in­

dywidualne społecznikostwo propagowane np. przez Żeromskiego, niektórzy publicyści sytuowali się wobec nich polemicznie. Te cele, które spełniali niegdyś pojedynczy społecznicy, miały przejmować teraz, w nowych warunkach, i n s ­ t y t u c j e l u d o w e g o p a ń s t w a 44.

Młodzież wiejska w mieście stanowiła też dla propagandysty pewien kłopot. Otóż nie zawsze spełniała klasowe oczekiwania: W. Babinicz, jeden z czołowych prasowych teoretyków inteligencji ludowej, pisał w „Nowej Kulturze”: „Przecież do miasta wyjeżdżają nie synowie kułaków, lecz mło­

dzież przeważnie biedniacka, [...] która za cenę zdobycia sobie bodaj cienia autorytetu czy - pożal się boże - sympatii - gotowa jest ulec każdej indywidualności. [...] Ciągle pamiętać należy, kto idzie do szkół, do pracy.

W jakich warunkach żyli rodzice tej młodzieży, co wyniosła ona w spadku po straszliwych rządach kapitalistycznych”45. Jeszcze trzy lata wcześniej B.

Suchodolski wypowiadał twierdzenie przeciwne: ,„W badaniach, które prze­

prowadzono w moim zakładzie nad młodzieżą kursów przygotowujących do szkół wyższych występowało w całej jaskrawości zaprzeczenie schematów

41 Jak uczniowie z Krasnegostawu pomagają w akcji wiejskiej, „Sztandar Młodych” 1951, nr 277.

42 A. Wojtowicz, Tam jest moje miejsce, „Nowa Wieś” 1950, nr 7.

43 Szkoła czeka na Ciebie, „Nowa Wieś” 1951, nr 18.

44 J. Dąb-Kocioł, „Wieś” 1949, nr 4; M. Koliba, wyd. cyt.

45 W. Babinicz, Blaski i przeciwności wielkiego awansu, „Nowa Kultura” 1954, nr 7.

(18)

pedagogiki burżuazyjnej. T a młodzież nie była determinowana przez swe pochodzenie, przez środowisko, przez dawne ciężkie warunki życia, przez indywidualny temperament czy skłonności. Kształtowała się dzięki korzystaniu z otwierających się dla niej możliwości [...]. Z uwiązań i wyznaczeń przeszłości - domu, warunków, nawyków, upodobań - wyłamywała się dzięki temu, do czego dążyła. Tworzyło ją nie to, jaką była, lecz jaką starała się być, jaką chciała być i mogła być”46.

Jednak w praktyce więź z miejscem, z którego się wyszło, była dość precyzyjnie ograniczona: miała bowiem charakter jednokierunkowy. Tylko młodzi mogli transmitować nowe wartości na wieś lub do domów robotniczych, nigdy na odwrót. Świat wartości sprzed przemiany był światem skompromito­

wanym. Jedyną akceptowaną przez system wspólnotą był kolektyw. M ł o d y inteligent nigdy nie pojawiał się w domu chłopskim lub robotniczym w swej dawnej roli. Więzi moralne i kulturowe z domem zostały nadwątlone lub wręcz zerwane. Antagonizacja młodego inteligenta z domem odbywała się przez:

- wyposażenie młodych w monopol na prawdę, a więc w prawo i obowiązek pouczania i kontrolowania starych (por. częsty w propagandzie „programowy”

konflikt syna agronoma lub inżyniera z ojcem - tradycjonalistą);

- przeciwstawienie „nowoczesności” młodych „nienowoczesności” starych (w wymiarze cywilizacyjnym);

- kompromitację nawyków i uprzedzeń dawnych środowisk (nieumiejętność pracy w kolektywie, wiara w przesądy, zabobony);

- antyklerykalizm, a najlepiej antyreligijność, jako programowa cecha nowego inteligenta versus katolickość środowisk macierzystych.

Nie sposób pominąć tu faktu, że środowisko macierzyste to nie jedyny kierunek oddziaływań politycznych. Trzeba także pamiętać o szczególnej relacji, która łączyć miała nową inteligencję z inteligencją przedwojenną.

Polegała ona na politycznej funkcji kontrolnej wobec „starych”. Nauczyciele, lepiej wykształceni i doświadczeni profesjonaliści w zakładach pracy byli narażeni wciąż na arogancję i dominację młodych. System sprawił, że w tym okresie tradycyjne role nauczyciela i ucznia uległy rozchwianiu i przemieszaniu.

Gazety propagując np. model ZMP-owca, skłaniały młodych do spełnienia nowej roli. Dochodziło nawet do zupełnie groteskowych uzurpacji, jak w Szkole Rolniczej w Suchodolu pow. Krosno, gdzie „w związku z wyjazdem profesorów na konferencję nauczycielską, dzień 23 XI br. miał być wolny od nauki [...]. Lecz ZMP-owcy rozumiejąc, że dzień ten byłby dla nich dużą stratą, postanowili prowadzić normalne lekcje. Przewodniczący zarządu szkolnego, kol. Horbal był dyrektorem szkoły, a dobrze uczący się koledzy poprowadzili lekcje i ćwiczenia [...]. Inicjatywa jest godna naśladowania”47. W stosunkach ze starą inteligencją

46 B. Suchodolski, Pedagogika rosnącego człowieka, „Wieś” 1951, nr 23.

47 Z.S., ZMP-owcy „profesorami", „Nowa Wieś” 1950, nr 51; por. też Bożena nie chce

(19)

OBRAZ NOWEJ INTELIGENCJI W POLSKIEJ PROPAGANDZIE POLITYCZNEJ LAT 1948-1956 J J 7

nowa miała się czuć bezpiecznie, najmniejsze przejawy „dyskryminacji” nowych w szkołach, na wyższych uczelniach i zakładach pracy były wychwytywane i ostro potępiane48.

Aby transmisja polityczna mogła być skuteczna, młodzi inteligenci musieli mieć odpowiednie „przygotowanie profesjonalne”, odpowiednio pojmować wykonywany zawód. W dychotomicznie podzielonym świecie nie było miejsca na postawy neutralne, wyłączną koncentrację na obowiązkach zawodowych.

Bez wpisania w nie odpowiednich treści politycznych nie można było właściwie wykonywać zawodu. Postawy neutralne były klasyfikowane jako sprzyjające penetracji wszechobecnego wroga klasowego. Fakt ten zachwiał dotychczasową hierarchią zawodowych zadań stawianych przed inteligencją. Profesjonalizm został przelicytowany przez dyspozycyjność polityczną. Ponieważ inteligencję traktowano w kategoriach specyficznie pojętej służby społecznej, taka perspek­

tywa, obok zjawisk wcześniej omówionych, wyznaczyła jeszcze jeden niezwykle ważny dla omawianego zagadnienia aspekt - u p o l i t y c z n i e n i e i n t e l i ­ g e n c j i . Rozumiane w tym miejscu nie jako polityczna relacja wewnątrz- grupowa czy międzygrupowa, lecz jako przesycenie wykonywanego zawodu ideologią i jako ideologiczne pojmowanie swej profesji. Fachowe pisma takie jak: „Zdrowie Publiczne”, „Nowe Prawo”, „Głos Nauczycielski”, a za nimi pozostała prasa przynosiły setki tekstów informujących o tym, jak swój zawód powinien rozumieć socjalistyczny inteligent. Nikt nie mógł pozostać neutralny:

„socjalistyczny nauczyciel” okazał się znaczyć całkiem coś innego niż „nau­

czyciel”, „socjalistyczny lekarz” to zupełnie ktoś inny niż „lekarz”, a „socjalis­

tyczny inżynier” powinien być zgoła kimś innym niż „inżynier” .

Zebrane w całość takie „wytyczne dla profesjonalistów”, powielane potem w najróżniejszych wariantach, przynosi programowe przemówienie Sekretarza Generalnego SD L. Chajna, który zaczął od sakramentalnego stwierdzenia, iż

„inteligencja w ustroju socjalistycznym nie stoi poza polityką”, natomiast jest

„transmisją ideologii do szerokich mas narodu”. Dalej uszczegółowił kolejno wytyczne polityczne dla odrębnych grup zawodowych. Wskazówki dla oświato­

wca i naukowca: „Podstawowe zadania, które stoją przed nauczycielem polegają na tym, aby przyswoić młodzieży zależnie od stopnia jej rozwoju podstawowe elementy materialistycznego światopoglądu [...]. Nauczyciel powi­

nien zerwać z traktowaniem moralności jako dodatku do religii, z dualistycz­

nym ujęciem człowieka, z ponadklasowym traktowaniem zasad i reguł etycz­

nych. Trzeba umieć pokazać młodzieży ścisły związek moralności z istniejącym ustrojem” . Wskazówki dla inżyniera: „Należy uwolnić się od postawy kastowo- ści i korporacyjności, apolityczności i egoizmu - umieć wiązać się z klasą podpowiadać, „Pokolenie” 1951, nr 8.

48 Por. Smutne, ale prawdziwe, „Po prostu” 1949, nr 6.

(20)

robotniczą, znać jej troski i radości” . Najbardziej rygorystyczne wydają się zalecenia dla prawnika: „Zasadniczym zadaniem naszego prawnika jest prze­

ciwdziałać na odcinku gospodarczym i państwowym hamowaniu marszu do socjalizmu i chronić ten marsz przed wszelkimi atakami. Prawnik musi się wyzbyć burżuazyjnych „teoryjek” o ponadklasowości prawa, o abstrakcyjnej równości czy bezstronności prawa.[...] Prawo nie może pozostać na uboczu toczącej się walki klasowej”49. W arto zrekonstruować także wskazówki dla socjalistycznego lekarza. Lekarz Polski Ludowej to nowy typ człowieka i obywatela, „to już nie dawny lekarz zdobywający pacjentów „kasowych”

i odmierzający zainteresowanie chorym zawartością jego portfela, ale lekarz świadomy swych zadań w ustroju demokracji ludowej - lekarz, który zdaje sobie sprawę z tego, że swoje wykształcenie, możliwości pracy w danej dziedzinie zawdzięcza wytężonej pracy polskiego robotnika, górnika i hutnika, który włącza się we wspólny nurt wysiłków zmierzających do zabezpieczenia dobrobytu człowiekowi pracy”50.

Chajn, a za nim gazety, mówił o upolitycznieniu minimalnym, obowiązującym wszystkich bez wyjątku. Istniał jednak typ inteligenta - działacza, od którego wymagało się znacznie więcej. Działacz - aktywista był inteligentem zrodzonym z rewolucji (zwykle kształconym w szkołach partyjnych różnego szczebla), a jego podstawową powinność stanowiło reprezentowanie partii na zewnątrz. Dobrze jeśli w swej biografii mógł się pochwalić sukcesem wynikającym z przodownictwa pracy czy racjonalizacji produkcji, lub, rzadziej, z przedwojennej działalności rewolucyjnej. Partia była dla niego jedynym punktem odniesienia. N a wzór w tym względzie stawiany był m u mądrzejszy o dziesięciolecia doświadczeń inteligent radziecki. „Partyjny inteligent polski w roku 1949 mógł jeszcze uważać Partię za instancję kompetentną tylko w określonym zakresie spraw. U inżyniera radziec­

kiego, który w ciągu trzydziestu lat przy pomocy Partii pokonywał olbrzymie trudności budownictwa socjalistycznego, taka postawa byłaby niemożliwa.

Inżynier radziecki wiedział, [...] że bez Partii nie da się żadnej sprawy załatwić do końca”51. Taka wiedza polityczna była ideałem świadomościowym działacza, który posiadłszy ją rezygnował niejako automatycznie ze „zbędnych” rekwizytów życia - domu, rodziny. Czujny i zaangażowany nie ustawał w swej walce dla sprawy. Ta postawa jest najbliższa postawie tzw. inteligencji rewolucyjnej, definiowanej przez Lenina jako ta, która m a wnosić świadomość klasową w nie mogące wykroczyć poza świadomość związkową masy robotnicze52.

49 L. Chajn, Inteligencja polska w obliczu dokonywających się przemian społecznych, Warszawa 1949, s. 24-30.

so K. Rowiński, Lekarz Polski Ludowej-nowy typ człowieka i obywatela, „Zdrowie Publiczne”

1952, nr 5.

51 M. Brandys, Początek opowieści, Warszawa 1951, s. 14.

52 Por. W. Lenin, Co robić? Palące zagadnienie naszego ruchu, w: Dzieła, t. 5, Warszawa 1953,

Cytaty

Powiązane dokumenty

sytuację teoretyczną, w której rozum, doświadczenie, wiedza zostają ztema- tyzowane i poddane namysłowi filozoficznemu przez tenże rozum i w jego obrębie (w obrębie

29 Jego stanowisko można by rozumieć zatem w ten sposób, iż wprawdzie podtrzymywana jest w jego ramach nadal sama zawartość empiryczna koncepcji finalizacji nauki i

13 Pomijam w opisie procesy konsolidacji, które zachodzą bez udziału uwagi i pamięci roboczej. 14 Ściślej rzecz ujmując, byłaby to propagacja wsteczna z odroczoną motoryczną:

Jest więc tak, że punktem wyjścia do takiego przekładu musi być zawsze wyrażenie języka mentalistycznego, jako tego, którym posługujemy się przystępując do

[…] Stąd odpowiedzialność moralna badacza za ewentualne wybory dokonywane przez badanych jest oczywista i musi być uświadomiona przez wszystkich” (Gliński 1990). Kształcenie,

Bra- kuje zwłaszcza analiz, które zorientowane by były na osiągnięcie tego niuansu poprzez wgląd w osobiste narracje na temat homoseksualności przedstawiane przez kandydatów

(Czy teo- rie funkcjonalne i konfliktowe są sprzeczne? Dwa prawa dystrybucji dóbr w teorii Len- skiego. Ograniczenia zasięgu twierdzenia o władzy jako źródle nierównego

Po drugie, związane poniekąd z pierwszym, perspektywa Bourdieu (oraz, co za tym idzie, propozycja krytycznej socjologii religii w wersji przedstawionej przez Altglas i Wooda)