Hanna Palska
Polska Akademia Nauk
SOCJOLOG(IA) W XXI WIEKU
W czasach wszechogarniającej niepewności, permanentnych zmian i nagłych zwrotów sytuacji hasło naszej debaty wydaje się bardzo optymistyczne. Umow−
ne terminy: epoka, wiek, jakimi się posługujemy, wydają się, przynajmniej na polu prognoz, liczyć coraz mniej lat. Już miniony wiek XX był historią se−
kwencji wydarzeń i zmian generujących zupełnie nowe wyzwania, także dla na−
uki. W wieku obecnym może być tylko więcej, szybciej i bardziej zaskakująco.
Z pokorą więc stwierdzić trzeba, że najważniejsze jest twórcze przetworzenie te−
go, co już teraz jest uświadomionym wyzwaniem społecznej rzeczywistości. I co dotyczy lat najbliższych.
Zarazem równie wszechogarniające poczucie deja vu każe nie porzucać pro−
blemów dawno postawionych i – wydaje się – dogłębnie zbadanych. Zaskakują−
ca dla wielu niezmienność natury ludzkiej czy też raczej niezwykła adaptatyw−
ność licznych jej cech w nowych warunkach nie tylko filozofom powinna spę−
dzać sen z oczu.
Spoglądamy na naszą dyscyplinę – tu i na jutro mierzone wiekiem – z różnych perspektyw. Próbujemy przede wszystkim odgadnąć odległe przemiany przed−
miotu badań socjologii, szanse rozwoju czy ewolucji funkcjonujących dziś szkół, teorii, paradygmatów, przydatność metod i technik badawczych. W dyskusji tej jako pewnik pozostawiam, że będzie nadal istnieć jakieś społeczeństwo, składa−
jące się nań – w jakiejś konfiguracji segmenty struktury społecznej, a także dal−
sze istnienie socjologii coraz mocniej związanej interdyscyplinarnymi sprzęże−
niami i – oczywiście – zawód socjologa.
Nie tyle profetyczna, ile pożądana wizja zawodu socjologa wydaje mi się w tej dyskusji najpilniejsza. I to nie tyle w odniesieniu do osób uprawiających so−
cjologię akademicką, lecz w odniesieniu do coraz liczniejszych absolwentów te−
43
STUDIA SOCJOLOGICZNE 2007, 1 (184) ISSN 0039−3371
Instytut Filozofii i Socjologii PAN, ul. Nowy Świat 72, 00–330 Warszawa, e−mail: hpalska@poczta.
onet.pl
go kierunku zaludniających coraz liczniejsze obszary życia społecznego i podno−
szących kompetencje innych tradycyjnych zawodów. W tej mierze „wieszczę”
potrzebę „nowej inżynierii społecznej”, której znaczna część tych absolwentów powinna się poświęcić, a wcześniej – być przez nas do tej misji przygotowana.
Trauma tyranii XX wieku skłania nas do wstydliwego odwracania uwagi od inżynieryjnie rozumianej stosowalności nauk społecznych. „Udajemy”, że ist−
nieje tylko socjologia akademicka, wykorzystywana najwyżej mimochodem przez praktyków społecznych. W marketingowym poświęceniu dla macierzy−
stych instytutów i uczelni objaśniamy często w mediach codzienne i niecodzien−
ne zdarzenia (fakty?) społeczne, umywając tym samym ręce od recenzji wysta−
wionej ongiś przez Hegla filozofom. Tymczasem ręce i umysły kształconych przez nas socjologów gorliwie zmieniają świat w służbie molochów polityki i rynku, kampanii wyborczych i reklamy, w rezultacie przecież: struktury uwar−
stwienia, hierarchii wartości i stylów życia. „Nieobsłużony” zostaje człowiek, obywatel – w zmieniających się małych i dużych strukturach społecznych, w no−
wych nieuniknionych rolach i kontekstach.
Stawia to na porządku dnia problem utworzenia instytucjonalnych ram funk−
cjonowania socjologii stosowanej zarówno w ramach kształcenia specjalistów w tym zakresie, jak i wykreowania rynku pracy dla tej pozaakademickiej odmia−
ny zawodu socjologa. W długiej perspektywie istotne jest ukierunkowanie tego zawodu na problemy „nowego” człowieka strukturalnie pozbawionego pracy, ro−
dziny w tradycyjnym sensie, w znacznej swej części skazanego na samotność w rynkowej rywalizacji o przetrwanie i skazanego na psychiczne i etyczne depry−
wacje z powodu niezaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych, wszystko jedno real−
nych czy sztucznie wzbudzanych. Mam na myśli animację wzorów pożytecznej adaptacji do sytuacji, która z biegiem lat naszego wieku obejmie istotną, a może nawet dominującą liczebnie część społeczeństwa. Misją miękkiej apolitycznej socjotechniki, czy jakkolwiek inaczej nazwiemy tę specjalność, powinna być działalność badawcza o charakterze inspiracyjnym i interwencyjnym, przełamu−
jącym izolację społeczną jednostek. Sprzyjającą samorealizacji i pożytecznej ak−
tywności poza rynkiem pracy, budującym jednostkową godność i społeczny pre−
stiż z innej niż zawodowa i zarobkowa aktywność. Nie chodzi przy tym tylko o rozszerzanie horyzontów i zadań tradycyjnej roli pracowników socjalnych, choć obserwując aktywność niektórych „streetworkerów”, zakładam, że jakieś podstawowe wzorce już w kulturze i w europejskich systemach szeroko rozumia−
nej opieki społecznej istnieją. Istnieją też stare dobre wzory w metodologii jako−
ściowej, do których bez przymusu można nawiązywać. Myślę tutaj o zapropono−
wanych przez zmarłego kilka tygodni temu Profesora Andrzeja Sicińskiego (i je−
go zespół) badaniach aktywizujących nad stylami życia. Nasi uczniowie – jedno−
cześnie badacze i społecznicy – mieliby w przyszłości uczyć się (od) społeczeń−
stwa i jednocześnie wnosić w nie jakiś rodzaj „kleju społecznego”, który wytwo−
HANNA PALSKA
44
rzy się między badaczem i badanym w długim kontakcie opartym na wymianie myśli, doświadczeń i przeżyć. Tak projektowane badania wymagają od badają−
cych jednoznacznej postawy etycznej, polegającej na odpowiedzialności wobec podmiotu swego badania. „Techniki aktywizujące polegają bowiem – pisał uczestnik wspomnianych badań, Piotr Gliński – na dyskutowaniu i kwestionowa−
niu realizowanych wartości i postaw badanych osób, rozważaniu pożądanych i możliwych zmian w tym zakresie. Ewentualnego wyboru nowych wartości czy dróg życiowych dokonuje ostatecznie osoba aktywizowana. Jednak siła sugestii badacza, poparta niekiedy jego autorytetem naukowym, odgrywa znaczącą rolę w dialogu aktywizującym. […] Stąd odpowiedzialność moralna badacza za ewentualne wybory dokonywane przez badanych jest oczywista i musi być uświadomiona przez wszystkich” (Gliński 1990).
Kształcenie, a następnie zawodowy wysiłek socjologów w nowej funkcji na−
kierowane być powinno przede wszystkim na „uczenie (się)” spójności grupy w mertonowskim rozumieniu tej właściwości grupy, zarówno w odniesieniu do nieformalnych mikrospołeczności lokalnych ogarniających jednostki (rodzi−
ny, sąsiedztwa), jak i w odniesieniu do organizacji pozarządowych i choćby za−
łóg małych i średnich przedsiębiorstw.
* * *
Przedostatni XV Kongres ISA obradował pod hasłem zbieżnym z tematem naszej debaty. Określił cztery zagadnienia jako centralne we współczesnym świecie. Zwłaszcza dotyczy to zagadnień traumy społecznej, wywołanej przy−
spieszonymi i powszechnymi zmianami społecznymi różnego rodzaju (geopoli−
tyka, globalizacja, zmiany technologiczne, transformacje ustrojowe). „Zmiany te – nawet jeżeli są pozytywne, oczekiwane czy wywalczone – wytrącają ludzi z normalnego toku życia, prowadząc do stanów zaburzeń społecznych, dezorien−
tacji, dezorganizacji kulturowej, chaosu normatywnego, zaniku rutynowych, da−
jących poczucie bezpieczeństwa sposobów egzystowania” (Sztompka 2002) – mówił w komentarzu do zjazdu Piotr Sztompka, a nawiązuję do jego wypowie−
dzi także dlatego, że Profesor miał tu dzisiaj występować na moim miejscu i je−
go nieobecność pozwoliła mi doświadczyć „nagłej zmiany”, która wymaga ada−
ptacji i mobilizacji. Drugi problem podniesiony na tym Kongresie dotyczył ogól−
nej przemiany w percepcji świata, zmierzającej do cywilizacji wiedzy i informa−
cji, możliwych konsekwencji wyjątkowego w dziejach nasycenia świata wiedzą i informacją, o przejściu do społeczeństwa informatycznego. Trzeci problem od−
nosił się do problematyki rodziny i stosunków intymnych, które ulegają dzisiaj znacznym przemianom i są poddane różnym zagrożeniom. I wreszcie czwarty problem; kwestie wykluczenia społecznego – nierówności społecznych w no−
SOCJOLOG(IA) W XXI WIEKU 45
wych formach, związanych z upośledzeniem i odrzuceniem pewnych grup spo−
łecznych ze względu na kryteria etniczne, rasowe, płciowe czy religijne. Proble−
matyka międzynarodowego zjazdu pokazuje, że zmiana wymaga nie tylko no−
wych narzędzi badawczych i nowych nastawień teoretycznych, ale też nowej re−
lacji badacz−badany. „Ludzie potrzebują socjologii, która by nie była zamknięta tylko w tabelkach statystycznych” – mówił dalej w swym komentarzu Sztomp−
ka. Formułując nowe zadania dla socjologa przyszłości, nie pozostaje nic więcej, jak tylko co najmniej w tej kwestii się z Nim zgodzić.
Literatura
Gliński, Piotr. 1990. Założenia i praktyka jakościowych badań stylów życia.
„Kultura i Społeczeństwo”, nr 1.
Sztompka, Piotr. 2002. Rozmowy z Piotrem Sztompką. „Alma Mater”, nr 44.
HANNA PALSKA
46