• Nie Znaleziono Wyników

Przyroda i Technika, R. 4, Z. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Przyroda i Technika, R. 4, Z. 1"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

ZESZYT I. ST Y C Z EŃ 1925 ROCZNIK IV.

PRZYRODA I TECHNIKA

M IE S IĘ C Z N IK P O Ś W IĘ C O N Y N A U K O M P R Z Y R O D N IC Z Y M I IC H Z A S T O S O ­ W A N IU , W Y D A W A N Y P R Z E Z T O W . P R Z Y R O D N IK Ó W IM . M. K O P E R N IK A

M. K O C Z W A R ń .

P ierw sze ślady życia na ziemi.

(W ed łu g badań Ch. W alcolta, J . S ed ersh o lm a i i.).

Kula ziem ska zam ieszkała przez różnorodne gatunki roślin i zw ie­

rząt nie zaw sze przedstawiała taki skład swojej Hory (państwa roślin) i iauny, (państwa zwierząt), jaki dziś na niej spostrzegam y.

Przekonują nas o tem szczątki kopalne roślin i zwierząt zawarte w osadach oceanów, mórz śródlądowych, jezior, rzek i t. p., jakie dawniej w ubiegłych epokach geolo g iczn y ch 1) zalew ały dzisiejsze lądy.

Jeśli spróbujemy bliżej zbadać takie resztki kopalne, tak jak to czyni nauka o kopalnych roślinach i zwierzętach czyli p a l e o n t o ­ l o g i a , to przekonam y się, że w pokładach osadzonych przez różne co do wieku wody morskie i śródlądowe, występują często — rośliny i zwierzęta do siebie w budowie i w yglądzie niepodobne.

’) G łów nie n a podstaw ie szczątków ro ślin i zw ierząt a m niej na podstaw ie innych w łaściw ości w yróżniono w dziejach ziem i ró ż n e ok resy , w ciąg u k tó ry ch k u lę ziem ską zam ieszkiw ały ró żn e ro ślin y i zw ierzęta. N ajobszerniejsze i n ajd łu ższe co do c zasu trw an ia o d stęp y nazw ano e r a m i ; te dzielą się n a króciej trw ające o k r e s y a te w reszcie n a e p o k i geologiczne. Poniżej um ieszczono przeg ląd e r , o k r e s ó w i n iek tó ­ ry c h epok, od n ajdaw niejszych (na dole) ku najnow szym (na górze).

E r a

K enozoiczna

M ezozoiczna

P aleozoiczna

E o zoiczna A rch aiczn a

O k r e s C zw artorzęd.

T rzeciorzęd.

K reda Ju ra T rias Perm K arbon D ew on S y lu r K am br

E p o k a A luw jum D yluw jum Pliocen M iocen O ligocen E ocen

O k res (węglowy)

(2)

2

P ierw sze ślad y życia n a ziemi.

W najśw ieższych warstwach, zatem najbliższych nam, spotkamy jeszcze te sam e gatunki, jakie i dziś jeszcze żyją na kuli ziem skiej, choć nie zaw sze w bezpośredniej bliskości tego m iejsca, w którem badania przeprowadzamy. W warstwach starszych, zw ykle głębiej po­

łożonych, gatunki dzisiejsze stają się coraz rzadszym i i ustępują m iejsca takim, jakie dziś już nie żyją. Schodząc jeszcze dalej, ku warstwom coraz daw niejszym zauw ażym y w pewnych pokładach brak niełylko gatunków ale także rodzajów, rodzin, rzędów i t. d. roślin i zwierząt z pośród dziś na ziem i rozpowszechnionych.

Tak np. w pewnej epoce geologicznej przestaną się pojawiać wo- góle zwierzęta kręgowe, a m iejsce ich zajmą w całości bezkręgowe;

podobnie znikną nam z przed oczu ostatnie szczątki roślin kwiatowych, ą wystąpią natomiast bezkwiatowe: paprotniaki, m chy, glony i i.

G dybyśm y zeszli jeszcze niżej, natrafilibyśmy w reszcie w pewnych pokładach geologicznych na ostatnie ślady istot żyw ych. Poniżej, w je­

szcze starszych warstwach nie zauw ażylibyśm y już żadnych o k r e ś l o ­ n y c h resztek roślin lub zwierząt, a tylko jedynie wkładki węgla (grafitu, antracytu), który z ciał roślin wziął swój początek. T e po­

kłady, w których występują ostatnie resztki istot żyw ych w k s z t a ł ­ t a c h t y m i s t o t o m w ł a ś c i w y m , zaliczam y do ery eozoicznej (proterozoicznej), czyli ery pierwocin życia (por. załączoną tabliczkę na str. 1). Era te, jak choćby z załączonej tabliczki m ożna w yw niosko­

wać, należy do bardzo dawnych. Czas jej trwania oddziela od chwili obecnej okres conajmniej kilkunastu, a prawdopodobnie znacznie więcej, miljonów lat.

Pokłady geologiczne, pochodzące z tej epoki, znane z szeregu m iejscow ości na kuli ziem skiej (Am eryka półn., A nglja, Francja, Skandynawia, Finlandja, C zechy, Rosja północna i południowa, S y- berja, Chiny, Afryka południowa) przedstawiają przeważnie, powstałe jako osady wód słodkich, piaskowce, wapienie, zlepieńce częściow o przetworzone w kwarcyty i łupki łyszczykow e, poprzerywane żyłam i skał wybuchowych.

Wśród warstw tych a zw łaszcza w wapieniach wykryto najdawniejsze z pomiędzy dziś poznanych ślady istot żyw ych, w postaci dającej się określić, m ianow icie: b a k t e r j e i g l o n y . Bakterje, zaliczane do świata roślinnego istoty jednokomórkowe, pozbawione zieleni o budowie bardzo prostej i pierwotnej, a rozmiarach m ikroskopow ych1) (t. j. widzialne

J) B akterje n ależą do n ajm n iejszy ch istot żyw ych. R ozm iary ich nie p rzek raczają (średnio) kilku do k ilkunastu m ikronów (ty sięczn y ch części m ilim etra) a najdrobniejsze z po zn an y ch m ają naw et śred n icę m m .

(3)

Pierw sze ślady życia na ziemi.

3

Rye. 1. B a k te rje d z is ie js z e z r o d z a ju M icro c o ccu s.

tylko pod m ikroskopem) poznane zostały już dość dawno w sta­

nie kopalnym .

Odkrył je w r. 1879 bota­

nik V an Tieghem w m łodszych znacznie od eozoicznych war­

stwach okresu w ęglow ego (por.

tabliczkę). Później stwierdził ich obecność niejednokrotnie szereg innych badaczy, a zw łaszcza francuski paleontolog Renault, podobnie jednak jak pierw szy ich odkrywca, w pokładach m łod­

szych.

W warstwach ery eozoicznej

zauważone zostały one dopiero w r. 1914 przez am erykańskiego bakterjo- Ioga Dr. K . Manna w czasie przeglądania przez niego pod, mikroskopem szlifów skał wapiennych, pochodzących z tej epoki.

Kształt tych bakteryj kopalnych, jak o tern św iadczyć mogą załą­

czone fotografje (rye. 1 i 2), jest w zupełności podobnym, do kształtu dziś żyjących; jakie były ich inne w łasności — trudno byłoby dziś na pewno orzec.

Prawdopodobnie ich budowa wewnętrzna nie różniła się znacznie od dzisiejszej, a ich sposób odżywiania był w zasadzie podobnym do

tego, jaki dziś spotykam y u t. zw.

bakteryj sam ożyw nych.

Przypuszczać m ożna, na pod­

stawie pewnych faktów dziś po­

znanych, że bakterje te choć pozbawione zieleni, (która rośli­

nom posiadającym ją słu ży do sam odzielnego tworzenia zw iąz­

ków organicznych), nie rozwi­

jały się kosztem innych żyw ych lub martwych istot jako pasorzyty i roztocze, ale zdobyw ały pokarm swojemi w łasnem i siłam i.

Obok bakteryj znaleziono w pokładach epoki eozoicznej także pewne glony, najstarsze

R yc. 2. B a k te rje k o p a ln e z e ry e o z o iczn e j (w e d łu g W alco tto ).

kopalne z pośród dziś poznanych.

1 *

! ^

\ ~ ‘'\w

• ' V*"' "

«»

Wf:%

.

' i f

.

vv > -v.

.

"

/ V

a*

* - „V '.-'s'/ - . V

i>- .■«**•' •. •

i ‘‘ r '

• -

l*

(4)

4

P ierw sze ślady życia na ziemi.

*) O sad zan ie w apnia na zielonych ro ślin ach w odnych polega n a tern, że roliśny te pobierają p o trzeb n y im bezw odnik w ęgla z ro zp u szczo n eg o w w odzie t. zw . dw u- w ęglanu w apnia, który o d d ajac b ezw odnik węglow y przech o d zi w zw yczajny w apień, op ad ający n a d no lub o sad zający się w a roślinach.

2J O olity m ogą pow staw ać także obecnie w ytw arzane przez w spółczesne glony.

H yc. 3. S in ic a k o p a ln a z e ry eo zo iczn e] (W ed łu g W a lco tta).

Są to glony sine czyli s i n i c e (ryc. 3) dziś jeszcze w wielu róż­

nych co do kształtu i budowy gatunkach rozpowszechnione na ziem i. Te, częściow o lądowe częściow o wod­

ne istoty, rozmiarów również mikroskopo­

w ych jak bakterje, zbli­

żone do nich ponadto wyglądem zewnętrznym i prostą budową, róż­

nią się od nich, na pierw szy ~ rzut oka posiadaniem barwików (zielo­

nego i sinego, który zielony zakrywa, czyniąc go pozornie niew i­

docznym ).

Pewne gatunki kopalnych glonów, pochodzących z tej ery posia­

dały zdolność strącania (t. j. wydzielania w stanie stałym ) soli wapnia rozpuszczonych w wodzie i osadzania ich jako wapienia (węglanu wapnia) na swojem c ie le 1) (ryc. 4).

Takie m asy wapienne osadzone przez glony czyli t. zw. oolity tworzą nieraz we wnętrzu ziem i pokłady dość znacznej m ią ższości2).

Zwapnienie tego rodzaju przyczyniło się niewątpliwie do zachowania szczątków glonów przez długi szereg lat i prze­

trwania ich śladów aż do chwili obecnej.

Obok bakteryj i glonów s i­

nych, zatem roślin, poznano z warstw epoki ezoicznej także szczątki zwierzęce.

Niektóre z nich zdołano roz­

poznać jako przynależne do pewnych i dziś żyjących grup zwierząt, jak np. skorupiak:

B e l t i n a D a n a i , gąbka: R ti-

k o k a n i a L a w s o n i a także K>'c- 4• Qlon k°p»iny * wy «oxoi«*n*j.

(5)

O budow ie pierw iastków chem icznych. Izotopy.

5 pewne pierwotniaki, robaki, ramienionogi i i., inne, przedstawiają kształty zagadkowe, przypuszczalnie zwierzęce.

I resztki roślin i szczątki zwierząt zachow anych w stanie kopalnym w pokładach ery eozoicznej są naogół rzadkie, co stoi w związku i z po­

ważnym wiekiem tych warstw i z tern, że resztki te pozostawione zostały w osadach słodkowodnych, silnie przez wody płynące w y­

m ywanych.

W każdym bądź razie, nawet te nieliczne ślady wskazują na to, że już w bardzo odległych czasach, życie, na kuli ziem skiej w formie wprawdzie bardzo pierwotnej i niepodobnej do tej, jaką dziś przed­

stawia, miało sw oich przedstawicieli.

Ciekawą jest rzeczą, że najstarsze z pośród znanych szczątki istot żyw ych należą do roślin, które dziś są najbardziej z pośród w szystkich, rozpowszechnione na kuli ziem skiej.

Bakterje bowiem i sinice zam ieszkują w szystkie zakątki ziem i, tak dobrze lądy jak wody, są, jak m ówim y, kosmopolitami t. j. obywatelami całego św ia ta 1).

W IE S Ł A W G O R ZE C H O W SK I.

O budowie pierw iastków chemicznych Izotopy .

Od szeregu lat jest rzeczą wiadomą, że wśród pierwiastków che­

micznych istnieje cały szereg takich, jak uran, rad, tor, aktyn, i in., które sam e przez się bez żadnej pobudki zewnętrznej wydają promienie czyli promieniują. D la tej w łasności pierwiastki te nazyw am y promie- niotwórczemi.

Promienie pierwiastków prom ieniotwórczych ujęte zostały w 3 grupy:

promienie 7, które są tożsam e (identyczne) z t. zw. promieniami Roentgena, które nie są niczem innem jak elektronami czyli ele- mentarnemi cząsteczkam i elektryczności ujemnej, oraz a, o których poniżej.

Badania i pomiary naukowe wykazały* że promienie a składają się z maleńkich m aterjalnych cząsteczek, które wylatują z pierwiastka promieniotwórczego z olbrzymią prędkością (do 30.000 km na sek.). Masa

0 B liższe d an e co do rozw oju Hory i lau n y znaleźć m o żn a w k s ią ż c e : P ro i. D r. W.

F riedberg. Z a sa d y geologji, W arszaw a 1923. W ydaw nictw o M . A rc ta .

2) B liższe szczegóły, d o ty czą ce budow y atom u, zn ajd z ie czytelnik w książce D r. Z.

F u ch sa, „B udow a M aterji“ — B ibljoteka P rz y ro d y i T echniki, tom III.

(6)

*1 B ad an ia naukow e w ykazały, że istnieje najm n iejsza liczba ^elektryczności, która dzielić się dalej nie daje i tę ilość nazyw am y — elem entarnym nabojem elektr.

[e = 4.774 X *0 ~ 10 jedn. elek.j.

2j U czynił to E. R utherford (czytaj „R ed zefo rd “) w r . 1911.

R yc. 5. P ro m ie n i* , w y c h o d ząc e z R a d u . R yc. 6 . D ro g i c z ą ste c z e k a w p o w ietrz u .

Cząsteczki a, wyrzucone z pierwiastka promieniotwórczego przebie­

gają w powietrzu pewną długość (drogę), którą nazyw am y z a s i ę g i e m . - y->. Zdolne są one również przenikać przez cieniutkie

\ blaszki metalowe.

Drogę cząsteczki a m ożem y w pewien sposób 0 -'-'»'—J uczynić widoczną i takie uwidocznione tory cząstek a

przedstawia nam ryc. 5 i 6 .

Badania nad przenikaniem cząsteczek a przez cienkie blaszki metalowe (Geiger i Marsden 1909 r.) Ryc‘ 7«odorinlomu w ykazały, że cząsteczki, te ulegają po przejściu

przez blaszkę, bardzo silnem u odchyleniu t. zn.

droga cząsteczki a ulega wewnątrz blaszki gwałtownemu załamaniu.

D la w yjaśnienia tych faktów doświadczalnych okazało się koniecz- nem przyjęcie istnienia wewnątrz materji blaszki, a w dalszym ciągu w każdej materji wogóle silnie naładowanych eleklrododatnich cząstek2),

O budow ie pierw iastków chem icznych. Izotopy.

tych cząstek a jest cztery razy w iększa od m asy atomu wodoru. Czą­

steczka a są elektrododatnie, t. zn. niosą z sobą dodatni nabój ele­

ktryczny. W ielkość tego naboju jest równoważna podwójnemu nabojowi

elem entarnem u1), są to jądra pierwiastka helu.

(7)

O budow ie pierw iastków ch em iczn y ch . Izotopy.

7 które sw em działaniem odpychającem zmieniają kierunek drogi czą­

steczki a. W ielkość naboju dodatniego tych cząstek jest charaktery?

czna dla każdego pierwiastka chem icznego i rośnie wraz ze wzrostem ciężaru atomowego, t. j. ciężaru jaki posiada atom jakiegoś pierwiastka w porównaniu z ciężarem atomu tlenu który przyjm ujem y ==' 16.

Cząstki te stanowią t. zw. j ą d r o a t o m u i w nich skupia się prawie całkowicie m asa atomu. Naokoło tego jądra krążą elem entarne czą­

steczki elektroujemne, t. j. e l e k t r o n y 1).

W roku 1913 R . van den Broek wykazał, że jeżeli ponumerujemy w szystkie pierwiastki według kolejności, w jakiej są um ieszczone w ukła­

dzie perjodycznym (tablica I), to liczba porządkowa każdego pier­

wiastka wskazuje nam odrazu w ielkość naboju dodatniego jądra i ilość elektronów, krążących naokoło jądra. Zatem np. najlżejszy pierwiastek wodór ma liczbę porządkową 1, a w ięc atom jego składa się z jądra 0 jednym naboju elem entarnym dodatnim z t. zw. p r o t o n u i z jed­

nego elektronu (ryc. 7). H el — liczba porządkowa 2 składać się bę­

dzie z jądra o dwóch nabojach dodatnich i z dwóch krążących elektro­

nów i t. d. aż w reszcie ostatni pierwiastek uran liczba porządkowa 92 składa się z jądra o 92 nabojach dodatnich i z 92 krążących naokoło jądra — elektronów.

P ow yższe rozumowania wskazują nam, że pom iędzy pierwiastkami istnieje ś c isły związek i najprościej byłoby przyjąć, że w szystkie pier­

wiastki składają się z jednakowych zasadniczych elem entów; protonu 1 elektronu, a różnią się m iędzy sobą ilością tych składników, czyli innemi słowam i — w s z y s t k i e p i e r w i a s t k i s k ł a d a j ą s i ę z w o ­ d o r u — jako pierwiastka o najniższej liczbie porządkowej. To śm iałe przypuszczenie wypowiedział już dawno, bo w roku 1815, lekarz an­

gielski Prout2), opierając się na zupełnie innych podstawach. P rzy­

puszczenia Prout’a niem iłosiernie skrytykował J. S. Stas (1813— 1878), twórca podstawowych metod określania ciężarów atomowych i w szystko poszło w zapom nienie.

Rozpatrzmy trudności jakie zachodziły przy przyjęciu hipotezy Prout’a: Pierw sza z czasów najnow szych — to niezgodność liczby po­

rządkowej z ciężarem atomowym pierwiastka. Np. chrom ma 1. p.

24 a c. at. 52 czyli powinien składać się z 52 jąder wodoru (protonów), a m ieć nabój jądra 24. Trudność tę łatwo w yjaśnił E. Rutherford przyjmując słusznie, że sam e protony, jako cząsteczki o naboju rów-

E . R u th ersio rd oblicza n a podstaw ie sw oich b ad a ń prom ień jąd ra atom ow ego na 10-13 do 10~12 cm . P rom ień elektronu i cząsteczk i a jest rz ę d u 10~13 cm . P ro m ień atom u — rzęd u 10~8 cm . (P orów naj Ryc. 7j.

J) C zytaj P rau t.

(8)

O budowie pierwiastkówchemicznych. Izotopy.

T A B L IC A I

U K Ł A D P E R JO D Y C Z N Y P IE R W IA S T K Ó W I IC H LIC ZB Y P O R Z Ą D K O W E popraw iony i uzupełniony w edług n ajn o w szy ch bad ań .

1 H 1,008

*

T3O G ru p a G ru p a I G ru p a II G ru p a III G ru p a IV G ru p a V G ru p a V I G ru p a V II

CLW 0 V III a 5 a b a g a b a b a b a b

T* 1 2 H e 3 Li 4 Be 5 B 6 C 7 IV 8 0 9 F

3,99 6,94 9,018 11,9 12,00 14,01 16,00 19,0

II 2 10 Ne 11 N a 12 Mg 13 a; 14 S i 15 P 16 S 17 Cl

20,20 23,00 24,32 26,96 28,3 31,04 32,06 35,46

18 A 19 K 20 Ca 21 S c 22 77 23 V 24 Cr 25 Mn

III 39,88 39,10 40,07 45,1 48,1 51,0 52,0 54,93

A 2 6 F e 27 Co 28 N i 29 Cu 30 Zn 31 Ga 32 Ge 33 A s 34 S e 35 Br

55,84 58,97 58,67 63,57 65,37 69,72 72,5 74,96 79,2 79,92

A 36 A r 37 P b 38 S r 39 Y 40 Z r 41 N b 42 Mo 43—

IV 82,92 85,45 87,63 88,9 91,2 93,5 96,0

A 44R u 45R h 46Pd 47 A g 48 Cd 49 In 50 S n 51 Sb 52 Te 53 J

101,7 102,9 106,7 107,88 112,4 114,8 118,7 121,77 127,5 126,92

7 54 X 55 Cs 56 Ba 57 La 58 Ce 59 P r 60 N d 61— 62 S m 63 E u

130,2 132,81 137,37 139,0 140,25 140,9 144.3 150,4 152,0

v Q 64 Gd 66 Tb 66 D y 67 H o 68 E r 69 Tul 70 Yb 71 Lu 72 H U) 73 Ta 74 W 75—

157,3 159,2 162.5 163,5 167,7 168,5 173,5 175,0 (180) 181,5 184,0

76 Os 77 Ir 78 PI 79 A u 80 Hg 81 Ti 82 Pb 83 B i 84 Po 85 -

190,9 193,1 195,2 197,2 200,6 204,0 207,20 209,0 (210,0)

V I 86 £ m 8 7 - 88 Ba 89 A c 90 Th 91 P a 92 U

(222,0) 225,97 (227) 232,15 (230) 238,2

*) H afnium (H f) now y pierw iastek znaleziony w norw eskiej r u d z i e c y r k o n o w e j przez C o s t e r a i H e v e s y ’e g o (luty 1923) r.

[ ] są to t. zw. pierw iastki ziem rzad k ich .

W tablicy tej ozn aczają liczby tłustym drukiem pisane — l i c z b y p o r z ą d k o w e , zw yczajnym — c i ę ż a r y a t o m o w e pierw iastków a l i t e r y s y m b o l e p i e r w i a s t k ó w : H e = H el, Li = Lit, B e = B e r y l , B o — B or, C — W ęgiel, IV = A zot, O == Tlen, oo F e = Ż elazo i t. d. R esztę znaleźć m ożna w k ażdym pod ręczn ik u chem ji.

(9)

O budow ie pierw iastków chem icznych. Izotopy.

9 noim iennym ( + ) , nie m ogłyby utrzym ać się razem w jądrze i dlatego potrzebna jest pewna ilość elektronów t. zw. elektronów jądrowych (—), któreby w iązały z sobą protony i nadawały jądru odpowiednią spójność.

Jednak le elektrony jądrowe zobojętniają pewną ilość protonów i to co my nazyw am y nabojem jądra, jest tylko nadwyżką protonów nad elek­

tronami jądrowemi, a w ięc: chrom składa się 52 protonów i 28 elek ­ tronów jądrowych, oraz z 24 elektronów zewnętrznych, krążących na­

około jądra. W ielkości naboju elektronu i protonu są bowiem równe co do swojej bezwzględnej wartości a przeciwne co do znaku.

Druga trudność — znana już dawno i w ysunięta przez Stas’a — była niezgodność cięż. atomowych z liczbami całkowitemi, np. chlor ma c. at. 35,46, rtęć — 200,6 i t. d. Przyjm ując bowiem wodor za jednostkę, pow inniśm y otrzymać dla każdego pierwiastka tyle je­

dnostek, ile dany pierwiastek zawiera atomów wodoru (protonów) w sw ym składzie.

Lecz i ta trudność znika dziś prawie zupełnie i, jeżeli są jeszcze jakieś zastrzeżenia, to tylko natury formalnej.

Zdawna już znane b yły badaczom ciał prom ieniotwórczych trudności jakie zachodzą przy rozdzielaniu od siebie niektórych tych pierwiastków, a czasem nawet zupełna niem ożliw ość ich rozdzielenia, lecz nie przy­

pisywano temu zjawisku należytej wartości. Dopiero, gdy w roku 1911 F. Soddy zwrócił uwagę na m ożliw ość istnienia dwóch pierwiastków promieniotwórczych o różnych ciężarach atomowych o prawie zupełnie identycznych w łasnościach chem icznych (np. jonium i tor), przykłady zaczęły się sypać, jak z rogu obfitości.

Pierwiastki promieniotwórcze, które posiadają jednakowe w łasności chem iczne przy różnych ciężarach atomowych, nazwał Soddy (1913 r.) i z o t o p a m i (izo-równy, topos-m iejsce).

R. w ięc zjawisko izotopji było pierw szy raz stwierdzone na pier­

wiastkach prom ieniotwórczych. L ecz badania nad ciałami promienio- twórczemi rozwijały się zupełnie sam odzielnie i nawet wyrobiło się pojęcie, że ciała te stanowią jakąś odrębną dziedzinę, niemającą bliż­

szej łączności ze zw ykłem i pierwiastkami.

W tym sam ym jednak czasie J. J. Thom son (1913 r.) spostrzegł, że pierwiastek n e o n składa się z dwóch gazów: o cięż. at. 20 i o c. at. 22.

Był to zatem pierw szy dowód istnienia izotopów wśród pierwiastków zwykłych. Zachodziła tu jednak obawa, czy nie są to przypadkiem dwa różne gazy o bardzo zbliżonych ciężarach atomowych, lecz gdy m o­

zolne próby H ston’a nad rozdzieleniem tych gazów nie dały pożąda­

nych wyników, uznano m ożliw ość istnienia izotopów wśród pier­

wiastków niepromieniotwórczych.

(10)

10

O budow ie pierw iastków ch em iczn y ch . Izotopy.

F. W. A sto n 1) wypracował metodę badania. Już w 1919 r. ukazałasię krótka notatka o pierw szych próbach rozłożenia pierwiastków zw ykłych na ich izotopy: Do chwili obecnej zbadał już A ston około 50 pier­

wiastków.

Zasadniczą cechą, jaka uderza przy przeglądaniu tablicy izotopów, są całkowite liczby cięż. atom. poszczególnych izotopów. A zatem druga trudność została przełamana i hipoteza Prout’a po 100-letniem zapomnieniu obleczona w nowe szaty, zyskuje całkowitą rehabilitację.

To, co Stas nazywał pierwiastkiem niezłożonym i przypisyw ał mu cha­

rakterystyczny ciężar atomowy, jest tylko m ieszaniną czasem nawet wielu składników o różnych cięż. atom. A to, co w chemji m ierzym y jako ciężar atomowy pierwiastka, jest tylko wypadkowym (średnim) ciężarem m ieszaniny.

Na poparcie słu szności hypotezy Prout’a zysk aliśm y niedawno jeszcze jeden bardzo w ażny dowód, bo oto w roku 1919 E. Ruther­

fordow i udało się w yrzucić z atomu azotu, przez bombardowanie czą­

steczkam i a, jądro wodoru (proton), a następnie to sam o stwierdził dla boru, fluoru, sodu, glinu i fosforu.

Definicja pierwiastka, jako ciała jednolitego w swej cząsteczkowej budowie up»da zatem całkowicie i ciężar atomowy, ta podstawa układu M endelejew’a 2) traci wartość jako wielkość charakteryzująca w łasności pierwiastka, Bowiem nawet fakt, że pierwiastki badane w różnych la- boratorjach na ziem i i z minerałów różnego pochodzenia geologicznego mają ten sam cięż. atom. też traci grunt nienaruszalnej pew ności wo­

bec odkrycia p. Ireny Curie (córka Marji Skłodowskiej-Curie) • soli, z której w ydobyty chlor ma c. atom. 35,6 obok już znanego c. at. 35,46.

N ależy zatem przyjąć inną podstawę do klasyfikacji pierwiastków — i tą podstawą jest „ l i c z b a p o r z ą d k o w a “. I z o t o p y d a n e g o p i e r ­ w i a s t k a p o s i a d a ć m u s z ą t ę s a m ą l i c z b ę p o r z ą d k o w ą , a w ięc ten sam nabój jądra, tę samą ilość elektronów zewnętrznych, a różnią się tylko ilością protonów i elektronów jądrowych np. cynk ma 4 izotopy, dwa krańcowe są Zn (c. at. 64) i Zn (c. at. 70) liczba porządkowa obu 30; zatem ZnM składa się z 64 proionów i 34 elektronów jądrowych, zaś Zn10 — z 70 protonów i 40 elektronów jądrowych, mimo to izotopy te będą prawie identyczne pod względem w łasności chem icznych i fizycznych. W łasności chem iczne i fizyczne pierwiastków określone są przez ich liczbę porządkową, bez względu na to jaki jest ciężar atom. poszczególnego izotopu.

Jl C zytaj „E st’n.

2) M endelejew był tw órcą pierw szego u k ład u perjo d y czn eg o pierw iastków (1869 r.), którego zasa d ę podaje tablica I.

(11)

Zbadanie zjaw iska izotopji zbliżyło nas bardzo do głębszego po­

znania wewnętrznej budowy materji, a to jest miarą zasług jakie po­

łożył dla nauki F. W. A ston.

O budow ie pierw iastków ch em iczn y ch . Izotopy. 11

TA B L IC A . II P IE R W IA S T K Ó W Z B A D A N Y C H P R Z E Z A S T O N A I IN N Y C H N azw a L. p. Z n ak Ś re d n i

c. atom

Ilość izotop.

Ilość protonów w iz o to p ie 1)

W odór . . . 1 H 1,008 1 1

H el . . . . 2 H e 3.99 1 4

Lit . . . . 3 Li 6,94 2 7, 6

B eryl . . . 4 B e 9,018 1 9

B or . . . . 5 B 10,9 2 11, '0

W ęgiel . . . 6 C 12,00 1 12

A z o t . . . . 7 N 14.01 1 14

Tlen . . . . 8 0 16.00 1 16

F lu o r . . . 9 F 19 00 1 19

N eon . . . 10 H e 20.20 2 . 20; 22

S ód . . . . 11 N a 23,00 1 23

M a g n e z . . . 12 Mg 24,32 3 24, 25, 26

Glin . . . . 13 AL 26,96 1 27

K rzem . . . 14 S i 28 3 2 (3) 28, 29, (30)

Fosfór . . . 15 P 31,04 1 31

S iark a . . . 16 S 32,06 1 32

C hlor . . . 17 Cl 35,46 2 35, 37

A rg o n . . . 18 A 39,88 2 40 36

P otas . . . 19 K 39,10 2 39, 41

W apń . . . 20 Ca 40,07 2 40, 44

S k an d . . . 21 S c 45,1 1 (?) 45

T y tan . . . 22 T i 48.1 1 (?) 48

W anad . . . 23 V 51,0 • 1 51

C hrom . . . 24 Cr 52 0 1 52

M an g an . . 25 Mn 54,93 1 55

Ż elazo . . . 26 Fe 55,81 2 56, 54

K obalt . . . 27 Co 58,97 1 59

N ikiel . . . 28 N i 5*.67 ■ 2 58, 60

M iedź . . . 29 Cu 63,57 2 63, 65

C ynk . . . 30 Z n 65,37 4 64, 66. 68, 70

G al . . . . 31 Ga 69.72 2 69. 71

G erm an . . 32 Ge 72 5 3 74, 72, 70 *

A rse n . . . 33 A s 74,96 I 75

Selen . . . 34 S e 79,2 6 80, 78, 76, 82, 77, 74

B rom . . . 35 B r 79,92 2 79, 81

K ry p to n . . 36 K r 82.29 6 84, 86, 82, 83, 80, 78

R ubid . . . 37 R b 85,45 2 85. 87

S tro n t . 38 S r 87,63 2 88, 86

Itr . . . . 39 I 88.9 1 89

S re b ro . . . 47 B g 107,88 2 107, 1C9

Ind . . . . 49 In 114.8 1 115

' C yna . . . 50 S n 118,7 7 (8 ) 120, 118, 116, 124, 119, 117, 122, (121)

A ntym on . . 51 S b 121,77 2 121, 123

Jod . . . . 53 J 126,92 1 127

K senon . . . 54 X 130,2 7 ( 9 ) 129. 132. 131, 134,

136, 128, 130, (126), (124)

*) P so to n y w izotopach tw orzą ściślejsze g ru p y np. jąd ro ch lo ru (35) sk ład a się praw dopodobnie z 8 ją d e r helu (cząsteczek a i 3 o ddzielnych protonów .

(12)

12

G eofon, now y p rz y rz ą d do b a d a ń górniczych.

N azw a L. p. Z nak Ś red n i c. atom

Ilość izotop.

Ilość protonów w izotopie

C ez . . . . 55 Cs 132,81 1 (?) 133

B ar . . . . 56 B a 137,4 1 (?) 138

L an tan . . . 57 La 139,0 1 139

P raseo d y m 59 Pr 140,9 1 141

N eodym . . 60 N d 144,3 (?) 142— 150 całe pasm o

E rb . . . . 68 E r 167,7 (?) 164— 176 całe pasm o

R tęć . . . . 80

He

200,6 (6) (197—200), 202, 204

U w a g i : Izotopy ustaw ione s ą w edług sto su n k u w jakim w y stęp u ją w pierw iastkach t. zn. pierw szy izotop stanow i głów ną cz ę ść składow ą pierw iastka, n astęp n e kolejno słabiej są reprezentow ane. I z o t o p y w naw iasach były obserw ow ane, lecz n ie m ożna było stw ierdzić stanow czo ich p rzynależności do danego pierw iastka. Z n a k i z a p y ­ t a n i a o zn aczają m ożliw ość z m i a n w d a n e m m i e j s c u .

L IT E R A T U R A :

K. F a j a n s . R adioaktivität-S am m lung V i e w e g T om 45.

F. W . Ä sto n -Iso to p en (tłum aczenie niem ieckie przez p. D r. N orst-R ubinow iczow ą V erlag H irzel-L eipzig).

H e v e sy u nd P an eth — L eh rb u ch der R adioaktivität (jest rów nież tłum aczenie ro ­ syjskie).

M. D E S M A R E T S .

Geofon, nowy p rzyrzą d do badań górniczych.

T łu m a c zy ł K. M.

W czasie wojny światowej, gdy po starciach ruchom ych front armij w alczących na zachodzie Europy ustalił się i walka przeniesiona

do okopów stała się pozycyjną, dużą rolę w działaniach wojennych odgrywało —

c

wzajemne podkopywanie się stron prze­

ciwnych.

Z takiego kreciego życia w ziem i, z bu­

dowania podziem nych korytarzy i sztolni, wziął swój początek g e o f o n , przyrząd pom ysłu francuskiego, służący do wykrywania kierunku i źródła robót podkopującego się wroga.

Przyrząd ten tak dobre oddawał usługi podczas wojny, że, po zaw ieszeniu działań wojennych, podjęto próby nad jego praktycznem zastosowaniem dla celów przem ysłow ych eksploatacyj górniczych.

W tym kierunku odgrywa on już dziś dużą rolę w górnictwie ame- rykańskiem.

Konstrukcja jego według wzoru am erykańskiego przedstawia się następująco:

R y c. 8.

(13)

G eofon, now y p rz y rz ą d do b ad a ń g ó rniczych.

13 Pierścień z lanego metalu (c), o średnicy 8'9 cm, ma wewnątrz um ie­

szczon y ciężarek z ołowiu (d), przytwierdzony przy pom ocy sztyftu do 2-ch blaszek, metalu lub miki (a). Jedna z tych blaszek pokrywa górną, druga dolną część pierścienia. Metalem, jakiego się zwykle używa w formie blaszek jest nikiel grubo­

ści nie w iększej, jak 0 ‘6 mm, ale można także stosow ać inne m e­

tale, jak glin (aluminium) stal i i.

oraz stopy (aliaże) m etaliczne.

Dwie okładki miedziane (b) przy- krywają cały aparat (ryc. 8). Gór- «==

na z pom iędzy nich ma w środ­

ku otwór, w który wchodzi rura kauczukowa prowadząca do ucha.

Okładki te, służące do utrzymania blaszek metalu wzgl. miki, w stałem położeniu, przym ocowane są do pierścienia również sztyftami.

Rury kauczukowe, prowadzące do uszu m uszą m ieć w ym iary bar­

dzo dokładne i równe, od 60 do 90 cm długości a 6'3 mm średnicy wewnętrznej.

W zasadzie używ a się dwu aparatów, po jednym do każdego ucha (ryc. 9 i 10).

Jak z opisu wynika geofon jest niczem innem , jak m ałych rozmia­

rów sejsm ografem czyli przyrządem do odczuwania i zapisyw ania trzę­

sień ziem i. D źw ięk w yw ołany w ziem i przez uderzania kilofów lub łopat przechodzi przez nią w formie fali. Fala taka uderza o pokrywy geo­

fonu i o ciężar z ołowiu wewnątrz um ieszczony. Ołów dzięki swojej m asie (reakcji bezwładności), oraz dzięki temu, że ujęty jest w dwie blaszki metalu w zgl. miki, pozostaje względnie nieruchomy.

Wytwarza się ruch w zględny m iędzy okrywą instrumentu a cię­

żarkiem ołowiu, na skutek czego powietrze wewnątrz aparatu zostaje to zgęszczonem , to rozrzedzonem.

Zm iany w ciśnieniu powietrza dochodzą przy pom ocy rur kauczu­

kowych do ucha.

W rezultacie zatem fale ziem ne zostają za pośrednictwem geo­

fonu przemienione w fale powietrzne i w tej formie zostają odczute przez ucho.

U życie geofonu nie jest w zasadzie innem przy stosow aniu go do badań w płaszczyźnie poziomej jak przy badaniach pionowych.

W pierw szym wypadku przykłada się dwa geofony, połączone

z uchem za pośrednictwem rur kauczukowych, do 2 punktów na ziemi

odległych od siebie o 60 do 90 cm, i operuje się nimi tak długo, aż

(14)

14

G eoion, now y p rz y rz ą d do b ad a ń górniczych.

głos idący ziem ią zdaje się dochodzić wprost zprzodu lub ztyłu obser­

watora nie zaś strony lewej lub prawej.

W ówczas prostopadła wykreślona na linję łączącą oba geofony daje jeden kierunek rozchodzenia się głosu. Drugi kierunek rozchodzenia

i » i. się dźwięków otrzymać można

przez powtórzenie takiego sam ego zabiegu w jakiemś innem m iejscu. Obie linje kierunkowe w kreślone na pa­

pier dają punkt przecięcia się, a prosta, przechodząca przez Ryl 11. Ryc 12. ten Punkt i prostopadła do

podstawy (papieru w który wkreślono linje) daje istotny kierunek źródła głosu, dochodzącego za pośrednictwem geofonu do ucha (ryc. 11).

Tego rodzaju pomiar nie daje jeszcze m ożliw ości poznania w y so ­ kości źródła dźwięku nad poziomem, w którym badania przeprowadzamy.

Dlatego, jeśli się chce jeszcze poznać i w ysokość nad poziom em , z której dane odgłosy dochodzą, wykonuje się uzupełniające badania, w podobny sposób jak uprzednio, ale na płaszczyźnie pionowej nie poziomej (ryc. 12).

Kierunek otrzym any przy pomocy geofonów w badaniach pio­

nowych daje, wkreślony na papier, z uprzednio znalezionym pozio­

m ym , punkt przecięcia O, który wskazuje źródło, z którego głos się rozchodzi. W ówczas EO oznacza szukaną w ysokość źródła głosu nad poziomem.

Przy stosowaniu geofonu do badań podziem nych okazało się, że dźwięki rozchodzą się łatwiej, jeśli ich źródło znachodzi się naprzeciw jakiejś ścian y a geofon jest um ieszczony również na ścianie lub i na płaszczyźnie poziomej ale w pobliżu

ściany. W takich warunkach m oż­

na dokładnie sły sz e ć i um iejscow ić głos na odległość 50 m a mniej dokładnie na odległość powyżej 200 m. Ta okoliczność umożliwia sto­

sowanie geofonu do odkrywania miej- Ryc. )3.

sca pobytu zasypanych górników.

W ystarczy w ów czas nawet niebardzo silne uderzanie przez nich w ścianę jakiejś komory, żeby przy pom ocy geofonu określić dokładnie m iejsce, z którego głos rozchodzi się a w konsekwencji tego pokiero­

wać odpowiednio akcją ratowniczą.

(15)

G enoion, now y p rz y rz ą d do b ad a ń g ó rniczych.

15 Przy pom ocy geofonu m ożna również odkryć ośrodek palących się pokładów węgla, co zw łaszcza dla kopalń, odbudowujących łatwo za­

palny w ęgiel ma szczególn ie w ielkie znaczenie.

Szm ery, jakie powstają przy pożarach w kopalniach, w niewidocz­

nych dla oka i zakrytych ich partjach, dadzą się poznać przez geofon z odległości do 250 m poprzez warstwy węgla, a do 100 m po­

przez warstwy jałowe (martwe, t. j. wstawki glin, margli i t. p.). Ta różnica w odległościach, na jakie przewodzą te sam e dźwięki węgiel i pokłady jałowe, pochodzi stąd, że różne materjały przepuszczają te dźwięki z niejednakową łatwością. Skały przepuszczają je na dalsze odległości jak węgiel, a ten znowu dalej jak warstwy gliny.

Ta znowu okoliczność pozwala na u życie geofonu do um iejscaw ia­

nia w głębi ziem i, różnych jej pokładów.

Objaśni to lepiej przykład.

Ryc. 13 przedstawia przekrój poprzeczny ży ły kruszcowej. Sztolnia na poziomie 130 m przebija w punkcie a pokład gliny. Szyb ukośny s przebija podobnie na poziomie 200 m w m iejscu b warstwę gliny, która praw­

dopodobnie jest przedłużeniem występującej w a.

P rzypuszczać również można, że jeśli się pogłębi szyb do głębo­

kości 300 m i w tym poziomie przeprowadzi sztolnię to i w niej natrafi się na wkładkę gliny w m iejscu c.

Przy pom ocy geofonu m ożna rozstrzygnąć, nie wykonując wierceń i dalszego odbudowania pokładów, czy glina występująca w b jest dalszym ciągiem przebitej w a i czy dochodzi ona także nieprzerwa­

nie do c.

Jeśli się bowiem w yw oła dostatecznie siln y wstrząs m iejscow y ziemi w punkcie d to będzie go można sły sz e ć przez geofon w punkcie e ale nie w punkcie f odciętym od słuchającego warstwą gliny.

To w łaśnie stwierdzono w danym wypadku i wyw nioskowano, że między punktami a b i c leży 'nieprzerwana warstwa gliny.

Geofon słu ży ć m oże również do określenia źródeł i kierunków ży ł wody zaskórnej, pęknięć urządzeń kanałowych, do kontrolowania bez­

pieczeństwa odstrzeliwania komór w pobliżu siebie leżących i t. d.

Jako przyrząd prosty, łatwy w użyciu a dający dostatecznie pewne wyniki zasługuje geofon na bliższe zapoznanie się z nim n aszych sfer górniczych.

Źródło: A . L e i g h t o n : Departament of the interior — Bureau of

Mines — Technical paper 278. W ashington 1922.

(16)

16

N ow a c h o ro b a zakaźna.

D R. S T A N I S Ł A W L E G E Ż Y Ń S K l.

Nowa choroba zakaźna.

Z dalekiej Japonji, kraju nawiedzonego niedawno strasznem trzęsie­

niem ziem i, dochodzą nas wiadom ości o pojawieniu się nowej choroby zakaźnej, porywającej tysiące ofiar. Powstała ona nagle w lipcu u. r.

w zachodniej nadbrzeżnej prowincji japońskiej Toyam a i w ciągu paru łygodni dochodzi do najw yższego natężenia, tworząc kilka ognisk za­

razy (Prowincja Kayawa 1797 zachorzeń, Okayama 581, Toyam a 521, Hiogo 445). D o pierw szych dni września notują sanitarne urzędy ja­

pońskie zw yż 4000 wypadków nowej choroby, w tych dniach następuje punkt zwrotny w sposobie szerzenia się epidemji. Oto w prowincjach, w ciągu lipca i sierpnia najciężej nawiedzonych, ilość now ych zasłab­

nięć gwałtownie się zm niejsza, zaś zaraza, — w m niejszem już co- prawda natężeniu, — rozlewa się po całej Japonji i powoduje we wrześniu przeszło 2000 now ych wypadków chorobowych. Z końcem września ilość nowych zasłabnięć silnie się zm niejsza, zaraza w ygasa.

Cóż to ża nowa choroba, która w ciągu kilku tygodni przeszło 3000 ludzi pozbawiła życia i jaki jej przebieg?

Otóż, — na podstawie opisów lekarzy japońskich dochodzimy do przekonania, iż jest to epidemja zakaźnego zapalenia m ózgu, jednak o niewidzialnem dotychczas natężeniu tak co do objawów chorobowych jak też i co do ilości zachorowań. Choroba ta znana w X V I wieku we W łoszech, potem w XVIII i w XIX wieku kilkakrotnie w różnych kra­

jach Europy spotykana, pojawia się za naszych czasów po raz pierw­

szy w roku 1917 w Wiedniu, następnie wraz z grypą wędruje od kraju do kraju po całej Europie, nie omijając zatem i Polski. W roku bieżą­

cym srożyła się silniej w fln glji i w e W łoszech. N iesłychana rozmai­

tość form, pod jakiemi się objawia, czy to będzie śpiączka, czy drgawki rozmaite, czy wprost napady obłędu, utrudnia bardzo badanie istoty choroby i sposobów jej szerzenia się ; ta rozmaitość spowodowała też, iż m am y cały szereg określeń i nazw tej choroby.

Jak już w spom nieliśm y, najśw ieższa, japońska epidemja Zakaźnego zapalenia m ózgu charakteryzuje się bardzo ostrym i ciężkim przebie­

giem choroby, szerzącej się głównie wśród osób starszych (od 50 lat wgórę). B ez żadnych uprzednich dolegliwości rozpoczyna się ta cho­

roba gorączką, która w ciągu jednego do dwóch dni dochodzi do 4 0 p —, rów nocześnie chory traci przytom ność, zapadając w głęboki sen, z któ­

rego zrywa się tylko chyba w przystępie szału. Stan taki trwa 5 do 10 dni po upływie tego czasu chory albo umiera, nie odzyskaw szy przy­

tomności, albo zdrowieje, odzyskując rów nocześnie wraz z powrotem

(17)

S p raw y bieżące.

17 ciepłoty do poziomu normalnego — i przytom ność. Niestety, więcej jak połowa chorych ulega zarazie, śm iertelność w ynosi 60% .

N ie udało się dotychczas uczonym japońskim w ykryć zarazka tej choroby. Jedno stwierdzono, że zarazek ten, — mimo iż niewidoczny dla nas, — znajduie się w m ózgu człowieka chorego i że przeniesiony na królika, wywołuje porażenie kończyn tylnych, kończące się zwykle śmiercią. Rzecz to ważna, bo ten sam fakt, stwierdzony w innej cho­

robie — do tejże samej grupy schorzeń jednak należącej, — a m ia­

nowicie we w ściekliźnie, pozwolił wielkiem u Pasteur’owi na znalezie­

nie sposobu obrony przed tą straszną i bezwzględnie śmiertelną cho­

robą, — mimo iż zarazka w ścieklizny do dziś dnia nie wykryto.

M iejmy w ięc nadzieję, że i tu doświadczenia na zw ierzęciu umożliwią znalezienie środka zaradczego przeciw tej nowej — w swej strasznej gwałtowności — chorobie.

Źródło: Rapport ópidćmialiąue m ensuel, Societe des Nations J 2, 1924.

Spraw y bieżące.

Z n a c z e n ie b a d a ń M arjl S k ło - d o w s k le J -C u r ie w r o z w o j u n o ­ w o c z e s n e j f i z y k i . „G enjusz — to p ra c a i w ytrw ałość“ — tak m ów ił jeden z fran ­ cuskich filozofów. P ra c a n ieu stan n a, peł­

na pośw ięcenia i zam iłow ania, w ytrw ałość w p rzep ro w ad zan iu sw oich zam iarów , m i­

mo tru d n o ści i braków , m im o przeciw ieństw i niedow ierzania o to c z e n ia ; ceł jasny i szczy t­

ny słu żen ia n au ce, m u szą doprow adzić do n a g ro d y , k tó rą b ędzie poznanie w ięcej ta ­ jem nic w szechśw iata, niż zn ała lu d zk o ść poprzednio. T ak a n a g ro d a m u siała p rz y ­ paść w udziale, najw iększej z Polek — M arji Skłodow skiej-C urie.

«U czynić z ży cia m arzenie, a m arzenie obrócić w rz eczy w isto ść“ — tak pisał Piotr C urie, b ęd ąc 20-letnim m łodzieńcem i tym ideałom pozostał w ierny p rzez całe życie.

T enże sam cel przyśw iecał M arji Skłodow ­ skiej, w ięc połączyły się dw a d u ch y b ra t­

nie dla w spólnych ideałów i w spólnej p ra ­

cy . R p ra c a ta była pełna zap a rc ia się, ciężka i m ozolna. P o słu ch ajm y co o tern mówi sam a P an i C u rie ’).

«Ś rodki do p racy , jakiem i C u rie ro z p o ­ rz ą d z a ł, by ły zaw sze b ard zo ograniczone i w istocie rz e c m ożna, że n ig d y nie m iał on przyzw oitego la b o rato rju m do zupełnego sw ojego uży tk u . M iejsce, któ re m u n ajcz ę­

ściej służyło za schronienie, było to w ąskie przejście m iędzy sch o d am i a sa lą ćw iczeń.

Później dopiero u zy sk ał pozw olenie o b ró ­ cenia n a sw ój uży tek oszklonej pracow ni na p a rte rz e S z k o ły 8). W pracow ni tej ro z ­ poczęliśm y w spólnie n a sz e poszukiw ania n ad prom ieniotw órczością“. M iejsce ok a­

zało się jed n ak niew y starczające i P aństw o C u rie m usieli sz u k a ć innego „lab o rato rju m “, a tern była sta ra szopa, w której — „la­

tem niem iłosiernie piekło sło ń ce, a zim ą słabo ogrzew ał piecyk żelazny, bez po­

dłogi, o oszklonym d ach u , nied o stateczn ie chro n iący m n a s p rzed niepogodą. W tej

’) M arja ze S kłodow skich-C urie — P rzedm ow a do dzieł P iotra C u rie — 1908 r.

(P io tr C u rie zm arł tragicznie 19. IV . 1906 r._).

?) P . C u rie był w ów czas pro!. S zk o ły F izyki i C hem ji przem ysłow ej w P a ry ż u .

(18)

18

S p raw y bieżące.

szopie spędziliśm y najszczęśliw sze lata n a ­ szeg o życia, pośw ięcając się całkow icie p ra ­ cy bez w ytchnienia. N ie bacząc n a to, że b yliśm y pozbaw ieni ty c h 'w sz y stk ic h u do­

godnień, któ re w w ysokim stopniu ułatw iają p ra c ę chem ika, w ykonaliśm y tam m nóstw o dośw iadczeń n ad w ciąż w zrastającem i ilo­

ściam i m aterji“.

„K osztow ne n asze poszukiw ania, które m iały n a celu w ykrycie ra d u , były prow a­

dzone dzięki d a r o m p r y w a t n y m oraz subw encji In s ty tu tu “ (L’In stitu t de F ran ce).

W ytrw ać w takich w aru n k ach i dopiąć celu m ogli ludzie tylko tej m iary co małż.

C urie.

R kilka liczb, któ re podam y poniżej, niech m ów ią, jak w ielka to była praca.

M ąrja S k ło d o w sk a-C u rie o d eg rała głów ­ n ą rolę w zapoczątkow aniu i w p o d trzy ­ m yw aniu żm u d n y ch b a d a ń n ad w ykryciem P olonu i R adu. O n a to bow iem pierw sza p rzeczu ła wielkę tajem nicę, jaka się kryła w ciałach w ysyłających prom ienie.

Istnienie ciał, które bez w idocznej ze­

w nętrznej pobudki w ysyłają prom ienie, stw ierdził B ecquerel .(B ekerel) w 1896 ro?

ku. Z auw ażył o n -m ian o w icie, że pierw ia­

stek u ra n i jego sole działają na płytę fo- to g ra lc z n ą w ciem ności i działanie to z a ­ chow ują przez szereg lat. B ecquerel stw ier­

dził zatem , że u ra n w ysyła stale prom ienie, k tó re, ch o ć niew idzialne, m ogą działać na płytę iotograliczną, przen ik ają przez tek­

tu rę, cieniutkie blaszki m etalow e i t. p. P ro ­ m ienie te przez długi c zas nosiły w nau ce n azw ę — prom ieni B ecqurel’a.

M ar ja S kłodow ska-C urie zainteresow ała się temi zjaw iskam i. N ie p o p rzestała jed­

n ak n a pow tórzeniu dośw iadczeń B ecque- rela, lecz poszukiw ać zaczęła now ych ciał prom ieniujących. W ypracow ała w łasną m e­

todę b ad a ń i w kw ietniu 1898 ro k u donio­

sła św iatu, że pierw iastek to r i jego sole m ają te sam e w łasności co u r a n 1).

W dalszym ciągu ro zp o częła P an i C u ­ rie b ad an ia n ad m inerałam i, któ re zaw ie­

ra ją u ra n lub tor, i tu stw ierdziła lakt nie­

zw ykły. Prom ieniow anie n iek tó ry ch m ine­

rałów okazało się kilkakrotnie silniejsze, niż tego należałoby się spodziew ać po ilości zaw artego w nich u ra n u lub toru. W tedy M arja S kłodow ska-C urie staw ia p rz y p u ­ szczenie, że m inerały te m u szą zaw ierać jakieś inne ciała o w iele silniej prom ieniu­

jące, niż u ran i tor. „O kazało się, że w y­

niki, do jakich m nie te b ad a n ia doprow a­

dziły, o d słan iają now e w idoki tak ciekawe,, że P an C u rie /o d s tę p u ją c od sw ych ro b ó t, b ędących w biegu p rzy łączy ł się do m nie i odtąd w spólne n asze usiłow ania sk ie ro ­ w aliśm y ku w ydobyciu now ych ciał p ro ­ m ien io tw ó rczy ch 2) i ich z b a d a n iu “ 3) . ’

Lecz o d tąd zaczęła się rów nież praca n ad siły i to w w aru n k ach o jakich m ó­

wiliśmy n a p o czątku. W szystkie bow iem trzy pierw iastki, których istnienie w ykryli wspólnie m ałż. C urie, B ćm ont i D e b ie m e (polon, ra d i aktyn) zn ajd u ją się w sm ółce uranow ej, (p okłady w Jachim ow ie — C ze­

chy) w m inim alnych ilościach i przy ró ż ­ ny ch p ro cesach chem icznych należało b a r­

dzo w ielką zw racać uw agę, ab y ty ch d ro b ­ ny ch ilości nie ro zp ro szy ć.

O to kilka lic z b : Z jednej to n n y (1.000 kg}

sm ółki o trzym uje się 10 do 20 k g m atc- rjału surow ego, zaw ierającego cenne pier­

w iastki prom ieniotw ócze, a z ty ch 2 0 'k g da się w ydzielić uciążliw ą d ro g ą chem icz­

ną p arę miligram ów (tysięczne części g r a ­ ma) p o l o n u i p a rę decygram ów (dzie­

siąte części gram a) r a d u . „ P ra c a , m ająca n a celu izolow anie ra d u i polonu była m oim udziałem “ — pisze skrom nie M arja S kłodow ska-C urie. R jed n ak m im o u c ią ż ­ liw ych w arunków b ad ań , m im o tego, ż e d o oczy szczen ia pierw iastków prom ieniotw ór:

czy ch trzeb a było w y k o n ać około 10.000 poszczególnych krystalizacyj, już w lipcu .*) N iezależnie zupełnie w tym sam ym ro k u u k azała się p ra c e S ch m id t’a o tem sam em sp o strzeżen iu . P ra c a S chm idt’a była ogłoszona pierwej.

5) N azw a „ciała rad jo ak ty w n e“ (prom ieniotw órcze) — pochodzi od M . S kł.-C urie.

3) B adanie ciał radjo ak ty w n y ch — przez M arję S kłodow ską-C urie. „C hem ik P olski“

z r. 1904. .

(19)

S praw y bieżące.

19

1898 r. ukazuje się w C om ptes R en d u s z a ­ wiadom ienie o zbadaniu pierw szego pier­

w iastka silnie prom ieniującego. Pierw iastek ten otrzym ał nazw ę P o lo n u 1) (m ałż. C urie).

N astępnie w g ru d n iu tegoż roku w ykryto R a d (m ałż. C u rie i B ć m o n t)2).

A później nastąpiły dalsze b ad an ia nad w łasnościam i ty ch dziw nych pierw iastków . O dkryto w łasności lecznicze ra d u i em a- nacji radow ej w w alce z rakiem i bolesne- mi now otw oram i, w ykryto wiele inn y ch pier­

wiastków prom ieniotw órczych i t. d.

U czeni całego św iata zainteresow ali się pierwiastkam i prom ieniolw órczem i i tu wy­

stąpił w całej dotkliw ości b rak odpow ied­

niego lab o rato rju m — na co tak się żalił całe życie P io tr C urie. P o czątk i i fu n d a­

m enty budow li w zniesionej przez P aństw o Curie rozw inęli inni, k tó rzy mieli od p o ­ w iedniejsze w aru n k i p racy . S o d y i R u th e r­

ford rozw inęli n au k ę o prom ieniotw órczości do tej potęgi, w jakiej się obecnie znajduje.

W iadom ości n a sz e o budow ie atom ów, 0 izotopach i t. p. pozostałyby n iezb a d an ą tajem nicą, gdyby nie w ykrycie ciał prom ie­

niotw órczych. I słu szn ie m o żn a tw ierdzić, że rozwój now oczesnej fizyki i chem ji d a ­ tuje się od ro k u 1898.

M arja S kłodow ska C u rie otw iera now ą erę.

Rozwój nauki o prom ieniotw órczości, w którym M arja S klo d o w sk a-C u rie rów ­ nież n iepoślednią o d eg rała rolę, w ykazał św iatu ogrom zasług, jaki dla n au k i i lu d z­

kości położyli Państw o C urie. Z aszczy ty 1 od zn aczen ia zaczęły się sy p a ć ze w szy st­

kich krajów E u ro p y , lecz m oże najm ilszym darem było dla M arji Skłodow skiej-C urie stw orzenie pięknego In sty tu tu Radow ego im. C u rie w P a ry ż u , do którego P an i C u ­ rie przen io sła sw ą pracow nię w 1915 r.

N iestety, ten co całe życie m arzy ł o wy- godnem laboratorjum , tow arzysz, w spół­

pracow nik i m ąż Jej nie doczekał się tej radości.

Polakom nie w olno zapom inać o z a słu ­ g ach M arji Skłodow skiej-C urie, i obow iąz­

kiem n arodow ym jest u czcić Jej Jmię, a n a j­

lepszym uczczeniem będzie stw orzenie w zo­

row ego n aukow o-leczniczego In sty tu tu R a ­ dow ego Jej w ielkiego Im ienia. P rzez pam ięć n a Jej tru d i p racę, na niedostatki, z ja- kiemi w alczyć m usiała, stw orzenie p ra ­ cowni, w której zn alazły b y w aru n k i do p racy siły m łode i z d o ln e — m oże pod Jej osobistem kierow nictw em — będzie n a j­

lepszą podzięką za w sław ienie Polskiego Im ienia.

A n g licy uczcili pam ięć sw ego znakom i­

tego uczo n eg o z k o ń ca X V III w. — C a- ven d ish ’a — stw arzając n ajlep szą w A nglji pracow nię fizyczną w C am b rid g e, z której w yszły epokow e p ra c e I. I. T hom son’a, R utherford’a, A sto n a i innych.

F ra n c u z i m ają swój in sty tu t bak terio lo ­ giczny P a s te u r’a, o którego działalności zbaw czej, k ażd y z n a s wie dobrze.

P o lacy też m u sz ą dow ieść św iatu, że po­

trafią szan o w ać sw oich W ielkich L udzi.

D a r N arodow y dla M arji Skłodow skiej- C u rie m usi by ć p otężny i w ielkich w ym aga funduszy.

O bow iązkiem k ażdego P olaka jest dat­

kiem, choćby n ajdrobniejszym , przyczynić się do tego wielkiego dzieła.

O liary n a D a r N arodow y dla M arji S k ło ­ dow skiej-C urie (In sty tu t R adow y) p rz y j­

m uje :

1. P. K. O . n a N r.: 9.535.

2. B ank dla H an d lu i P rzem y słu . W ar­

szaw a, (T ra u g u tta 8) o ra z w szystkie jego iilje — n a ra c h u n e k bieżący „ D a ru N aro ­ dow ego dla M arji S kło d o w sk iej-C u rie“.

3. R edakcja „K u rjera W arszaw skiego“

i in n y ch pism .

4. B iuro „K om itetu D a ru N arodow ego dla M arji S k ło d o w sk iej-C u rie“, W arszaw a, N ow y-S w iat 21 — (godz. 4— 6).

W iesław G orzechow ski.

O fia r n o ś ć p u b lic z n a n a c e l e n a ­ u k o w e z a g r a n i c ą a u n a s . D nia 21 listopada 1924 r'. rozdzielił K om itet p a ­ ryskiej A kadem ji U m iejętności su m y p o ­ ch o d zące ze sk ład ek publicznych i darów 4) Polon i ra d prom ieniują około m iljon ra z y silniej niż u ra n lub tor.

2) T rzeci pierw iastek A ktyn zb ad ał D ebierne w 1899 r.

2 *

(20)

20

S p raw y bieżące.

pry w atn y ch ofiarodaw ców w sposób n a ­ stę p u ją c y :

P rz e z n a c z o n o 1,000.000 franków n a b u ­ dow ę olbrzym iego elek tro m ag n esu , najw ięk­

szego n a kuli ziem skiej, dla In sty tu tu w y­

nalazków w B ellevue, 250.000 fr. na budow ę lunety fotograficznej, 400.000 fr. n a budow ę reflektora dla o b serw ato rju m astro n o m icz­

nego w M eudon, 30.000 fr. dla obserw a­

torjum w M arsylji, 40 000 fr. dla obserw a­

torjum w N icei, 25.000 fr. dla obserw atorjum w A lgierze, 80.000 fr. dla obserw atorjum w M eudon, 10.000 fr. dla obserw atorjum w Z a ra (S y rja), 90.000 fr. dla o bserw ato­

rju m w Zlkave'fi (C hiny), 300.000 fr. dla In sty tu tu optycznego w P a ry ż u , 10.000 fr.

dla In sty tu tu staty sty czn eg o , 60.000 fr. dla lab o rato rju m radjologicznego, 100.000 fr.

dla cen traln eg o la b o rato rju m elektrycznego, 75.000 fr. dla la b o rato rju m fizyki i chem ji, 100.000 fr. dla in sty tu tu o d k ry ć fizycznych, 30.000 fr. dla S zkoły głów nej.

S u m y pow yższe p rzed staw iają tylko część funduszów , z e b ra n y c h przez K om itet n a ­ rodow y pom ocy naukow ej.

A u n a s ? In sty tu ty naukow e pozbaw ione najpotrzebniejszych przy rząd ó w , n ajw aż­

n iejszych u rz ą d z e ń tech n iczn y ch , n ajn ie­

z b ędniejszych dzieł naukow ych, zm uszone są n iejednokrotnie do p racy w niezw ykle tru d n y c h i najm niej odpow iednich w aru n ­ kach.

C zas najw y ższy , ab y i u n a s pow stał po­

dobny do francuskiego K om itet narodow y pom ocy naukow ej. Jeśli to się nie stanie, jeśli n asze pracow nie naukow e zd an e b ędą w dalszym ciągu tylko n a dotacje rządow e, z n a tu ry rzeczy nie w y starczające n a po­

k ry cie n iezb ęd n y ch w ydatków , to n auka polska w lec się będzie zaw sze w ogonku in n y ch narodów , sk a z a n a n a k orzystanie z obcych dośw iadczeń i cu d zy ch w zorów .

K.

I n s t y t u c j a s m it s o n j a ń s k a . N a przełom ie w ieku X V III i X IX żył w P a ­ ry żu A n g lik Jam es Sm ithson, wielki n au k m iłośnik. S m ith so n o b racał się we w spa- n iałem kole ludzi nauki, g ru p u jącem się około przesław nego fizyka i astro n o m a

A rag o , przez w spółczesnych zw anego »mi­

strzem cerem onji w ynalazków “. D ziw ne n astro je budziły się pod w pływ em takiego otoczenia w Sm ithsonie... uw ierzył, że bę­

dzie, jak 'jem u najbliżsi, nieśm iertelnym , że sława jego p ra c i b a d a ń naukow ych p rze­

żyje »najgłośniejsze ty tu ły szlach ty not- h u m b erlan d zk iej“. I ta k się stało istotnie, chociaż pam ięć jego p ra c naukow ych do­

szczętnie zaginęła.

N ieśm iertelnym stał się Sm ithson przez sw ą fundację, k tó rą p rzek azał testam entem rządow i angielskiem u. F u n d a c ja Sm ithsona pośw ięcona »rozw ojow i i ro zp o w szech n ia­

niu n a u k “ zo stała ty m czasem z błahych pow odów przez rz ą d angielski o d rzu co n a.

K tóżby u w ie rz y ł? O to słowo »rozw ój“

obok słow a »rozpow szechnianie“ n a u k wy­

starczy ł dla angielskiego b iu ro k raty , by w zbudzić w nim w ątpliw ości, czy fundator m iał n a m yśli stw orzenie in sty tu tu badaw ­ czego, czy p rag n ął stw orzyć m uzeum łub in n ą in sty tu cję p ubliczną i publicznie k ształ­

cącą, a tern sam em w ątpliw ości, czy się nie pogw ałci ostatniej woli ofiarodaw cy, a dla uniknięcia tej w ątpliw ości... fundacji

nie przyjęto. |

P o w ieloletnich zabiegach udało się n a ­ reszcie skłonić rz ą d Stanów Z jednoczonych do tego, że tę fu ndację p rzy jął i w spaniale ją w czyn w prow adził. W r. 1846 przyjął K ongres am ery k ań sk i ustaw ę fundacji sm it- sonjańskiej, ustaw ą określił, że na czele jej staje k ażd o czesn y P re z y d e n t Stanów Z jednoczonych, że z a rz ą d fundacji składa osobny K om itet złożony i w ybrany z członków K o n g resu , a że w ykonaw cą a w łaściw ie kierow nikiem działalności fun­

dacyjnej będzie D y re k to r M u zeu m N aro- w ego, instytucji, która pow stała jako pierw ­ sze wielkie dzieło tej fundacji.

W ten sposób pow stało w W aszyngtonie M uzeum N arodow e, dzieło takiej w spania­

łości i pożytku, że sam o przez się je st z a ­ datkiem nieśm iertelności w ielkiego fu n d a­

tora.

S p ręży sty w szakże, pełen pośw ięce­

n ia, ro zu m u i zm ysłu o rganizacyjnego Z arząd F undacji, ro zsiał sław ę instytucji

Cytaty

Powiązane dokumenty

3) Estryfikowaniem nazyw am y proces powstaw ania estrów (por.. Zagadnienia technolog, wytwarzania tłuszczów na tle stosunków wojennych. E scales użył zam iast

micznych... Którym metodom przypisać należy w yższą wartość, jeśli chodzi o obliczenie ogólnego wieku ziem i, nad tern zastanow im y się później. W każdym

kreślonego przez powietrze, mają wyżej wzm iankowaną postać torów spiralnych. Tarcie powietrza o powierzchnię zm niejsza jego szybkość, a tern sam em siłę

Również wszelkie spichlerze lub komórki, które służą do przechowyw ania owoców, zboża, nawiedzane nieraz przez szkodliwe owady, kryjące się w takich kry

R jednak ta odporność skorupy ziem skiej, dostateczna w kierunku poziom ym , by nie dopuścić do „rozlania s ię “ powierzchni ziem i, nie jest dość wielką

nego punktu głównego) od płaszczyzny kliszy równą jest długości ogniskowej, może jednak być zmienną dla zdjęć specjalnych, np. Przy pomocy tych urządzeń

rzystwo to postaw iło sobie za zad anie, m iędzy innem i, także dokładne zinw entaryzow anie i trw ałą ochronę w szy stk ich przyrodniczo w ażnych punktów w

Żaden jednak z wyżej w ym ienionych środków nie powoduje obrazu chorobowego, odpowiadającego stanowi ludzi chorych na cukrzycę (diabetes m ellitus). Że przyczyną