• Nie Znaleziono Wyników

"Możet li byt' koniec fiziki kak nauki?", W.S.Baraszenkow, "Fiłosofskie Nauki" Nr 6 (1971) : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Możet li byt' koniec fiziki kak nauki?", W.S.Baraszenkow, "Fiłosofskie Nauki" Nr 6 (1971) : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

M. Lubański

"Możet li byt’ koniec fiziki kak

nauki?", W.S.Baraszenkow,

"Fiłosofskie Nauki" Nr 6 (1971) :

[recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 9/2, 201-204

(2)

k u przyczynow ego w y stę p u je jedno podstaw ow e ujęcie, n a którego tle ja w ią się pozostałe. A naliza filozoficzna p ojęcia przyczynow ości, p rz y ­ czyny oraz sk u tk u w in n a zaw sze uw zględniać różnorodność ujęć p o ­ w yższych pojęć. N ie w olno żadnego z nich absolutyzow ać i p rzy p isy ­ w ać m u podstaw ow ego znaczenia. F o rm a ln e zastosow anie dla sc h a­ ra k te ry z o w a n ia różnych form zw iązku przyczynow ego, jednego ze sp e ­ cyficznych u jęć pojęcia przyczynow ości, doprow adzi, wcześiniej czy póź­ niej, do nieprzezw yciężalnych tru d n o ści p rzy tego ro d za ju badaniu. Jednocześnie u tru d n i możność efek ty w n ej k ry ty k i idealistycznego oraz

pozytyw istycznego rozum ienia przyczynow ości.

A rty k u ł n ap isan y je st z pozycji filozofii diam atu. To rz u tu je n a jego s tru k tu rę w ew n ętrzn ą, odm ienną od s tr u k tu r y innych filozoficz­ nych opracow ań (np. pozytyw istycznej) te j sam ej p roblem atyki. Na pozytyw ne p o d k reśle n ie zasługuje uw zględnianie przez A u to ra w sze l­ kich m ożliw ych danych dośw iadczalnych, odnoszących się do za g ad ­ n ien ia przyczynow ości, w idzenie złożoności p ro b le m a ty k i i je j w ielo- w arstw ow cści, p rzeciw staw ian ie się próbom sztucznego u jednolicenia zagadnienia. B ra k u je n ato m ia st w yraźnego odróżniania stro n y p rz y ­ ro dniczej oraz stro n y filozoficznej p ro b lem aty k i. One są z a ta rte w p r a ­ cy. Oczywiście, m oże to p łynąć ze szczupłości m iejsca przeznaczonego na a rty k u ł. Ale m oże także być zw iązane z ogólnym ujęciem filozofii, k tó re j p ró b k ę A u to r p re z e n tu je n a p rzy k ład zie p ro b lem aty k i p rzyczy­ nowości.

W a rto odnotow ać, że w polskiej lite ra tu rz e filozoficznej u k az ał się o statn io cały szereg p ra c pośw ięconych zagadnieniu przyczynow ości. W ym ieńm y tu , dla info rm acji, n astęp u jące , n ie k tó re tylko, pozycje. Z tłum aczeń: M. Bunge, O przyczynow ości, W arszaw a 1968. Z p ra c o ryginalnych polskich zaś: W. K ra je w sk i, Z w ią ze k p rzy czy n o w y , W a r­ szaw a 1967; J. J. Sław ianow ski, P rzyczyn o w o ść w m echanice k w a n ­

to w ej, W arszaw a 1969; B. J. G aw ęcki, Z agadnienie przyczyn o w o ści w fizyc e, W arszaw a 1969. P roblem je st w ięc ak tu aln y . A h isto ria p r e ­

z e n tu je n am szeroki w ach larz poglądów odnoszących się do w sp o ­ m n ian ej problem aty k i.

M. Lubańslci

W. S. B araszenkow , M ożet li b y t’ koniec fiz ik i к а к nauki?, F iłosofskie N auki 1971, N r 6, 88—93.

Rozwój n a u k przyrodniczych w ciągu o sta tn ic h dw u stu la t był ol­ brzym i. Szczególnie szybko ro zw ija ła się fizyka, dochodząc do swych, szeroko już znanych, im ponujących w yników . Toteż, w n a tu ra ln y spo­ sób, p o ja w ia się p y ta n ie ja k długo jeszcze może m ieć m iejsce tego r o ­

(3)

d zaju in te n sy w n y rozw ój fizyki. Czy n ie nad ejd zie kiedyś ta k i czas, w k tó ry m fizyka w yczerpie sw e m ożliw ości badaw cze w ty m sensie, iż zo staną poznane w szystkie podstaw ow e p ra w a przyrody, zaś lu d z­ kości pozostanie jedynie w yszukiw anie dla n ich zastosow ań p ra k ty c z ­ nych?

W o sta tn ic h la ta c h u k azały się, zarów no w ZSRR, ja k i poza jego g ran icam i, p rac e, w k tó ry c h rozw aża się i p rz y jm u je m ożliwość d o j­ ścia w poznaniu fizy k aln y m do w y k ry c ia podstaw ow ych p ra w p rz y ­ rody, i z tej r a c ji głosi się w y n ik ając y stąd „koniec” fizyki.

Tego ro d za ju pogląd w y raził A. S. K om paniejec w sw ej p rac y pt.

,M ożet li oko n czitsja fizicze sk a ja n a u k a ’ (M oskw a 1967). J e s t on zdania,

że „nie m ożna k ategorycznie tw ierdzić, iż całkow ite poznanie w szy st­ kich p ra w fizyki nigdy nie n a s tą p i”. N a p o p arc ie swego poglądu p o ­ d a je dw a arg u m e n ty . P ierw szy za czerp n ął z fa k tu istn ien ia w p rz y ro ­ dzie skończonej liczby różnych ty p ó w oddziaływ ań. One w szystkie są ch a ra k te ry z o w a n e przez skończoną liczbę „stałych fu n d a m e n ta ln y c h ”. P rzeto, należy przyjąć, że także czas p o trze b n y n a znalezienie ich w szy ­ stk ich oraz re la c ji ich określających, w inien być skończony. Z chw ilą n a d e jśc ia w spom nianego sta n u rzeczy, uczonym pozostanie je d y n ie z a ­ jąć się ty lk o zastosow aniam i. P ra c a teo re ty cz n a bow iem została tu zakończona. Ja k o p rzy k ła d tego ro d z a ju zakończonej teorii, odnoszącej się do określonej k lasy oddziaływ ań, w ym ienia A. S. K om paniejec te o ­ rię g ra w ita c ji A. E insteina. D rugim arg u m e n tem , za jego tezą, m a być te o ria elek tro n u . O na je st także zakończoną te o rią, poniew aż elek tro n je st o b iektem czysto elektrom agnetycznym . E le k tro n zatem został c a ł­ kow icie w y czerp an y od stro n y poznaw czej.

P odobne m yśli w y raził R. F ey n m an (C harakter fizicze sk ich za k o ­

nów , M oskw a 1968), w sk azu jąc na jeszcze je d n ą przyczynę n a tu ry so­

cjologicznej, k tó ra rów nież może w pły n ąć n a zaham ow anie, a n a w e t w strzy m a n ie , b a d a ń fizykalnych. Chodzi po p ro stu o stro n ę ekonom icz­ ną. W ykonyw anie ek sperym entów , p o trze b n y ch w badaniach, je st b a r ­ dzo kosztow ne. Im bow iem m niejsze są p rzedziały przestrzen n o -czaso - we, a ta k że im są one w iększe, ty m bard ziej w ysokich w y m ag a ją e n e r­ gii, co je st n ie ro z erw aln ie zw iązane z w yższym i kosztam i.

J a k należy się ustosunkow ać do p rze d staw io n y c h poglądów , głoszą­ cych m ożliw ość n ad e jśc ia „ k re su ” fizyki?

A u to r ro z p a tru je w n ik liw ie arg u m e n ty przytoczone przez A. S. K om - p an iejc a oraz R. F ey n m an a. Jego a rg u m e n ta c ja je st ty m bard ziej god­ n a uw agi, że pochodzi od uczonego p rac u jąc eg o w In sty tu c ie B adań Ją d ro w y c h w D ubnej, a w ięc od fachow ca w ysokiej klasy. W sto su n k u do pierw szego p rzy k ła d u należy zaznaczyć, że te o ria g ra w ita c ji uległa tu pew nego ro d z a ju fetyszyzacji. W te o rii g ra w ita c ji istn ieje cały sze­

(4)

reg n ie ja s n y c h m om entów . M ożna dodać, że L. Infeld w ogóle n eg u je re a ln e istn ien ie fa l g raw ita cy jn y c h . K w an to w a te o ria g raw ita cji nie je st do dziś w ypracow ana. P o staw iono tu zaledw ie pierw sze kroki. Toteż m ów ienie, w obecnej sy tu acji, o „zasadniczej zakończoności” te o ­ rii g ra w ita c ji w y d aje się być p ow tórzeniem znanej pom yłki lo rd a K el- vin a, k tó ry u pro g u X X w ieku uw ażał, że fizyka jako n a u k a jest już zakończona. Pozostały jedynie do w y jaśn ien ia „m ałe” m iejsca, m ia n o ­ w icie: in te rp re ta c ja dośw iadczenia M ichelsona i zagadnienie p ro m ie ­ nio w an ia ciała doskonale czarnego. A przecież, ja k dobrze w iadom o, z tych w łaśn ie „m ałych” m iejsc p o w sta ła cała w spółczesna fizyka: te o ­ r ia w zględności oraz m echanika k w an to w a. G dy zaś idzie o drugi a r ­ gum ent, w zięty z te o rii elek tro n u , to należy zauw ażyć, że elek tro n u k a z u je n am się w dośw iadczeniach ja k o o biekt o złożonej stru k tu rz e w ew n ętrz n ej. Z te j też ra c ji należy uznać w niosek A. S. K o m paniejca za przedw czesny. W stosunku do dodatkow ego arg u m e n tu R. F ey n m a - n a trz e b a u znać jego trafn o ść socjologiczną. N ie je st to je d n a k a rg u ­ m e n ta c ja ty p u teoretycznego, o co chodzi przecież w całej dyskusji.

W ypada jeszcze zw rócić uw agę n a to, że k ażd a te o ria opiera się n a dośw iadczeniu. O no zaś posiad a c h a ra k te r ograniczony, przybliżony. Z tego w zględu te o ria n ie m oże w y pow iadać się odnośnie do procesów zachodzących w przed ziałach p rzestrzenno-czasow ych, k tó re są bądź dow olnie m ałe, bąd ź dow olnie duże. K ażda teoria, k tó ra do tego ro ­ d zaju obszarów się odnosi, posiada c h a ra k te r m atem aty czn ej e k s tr a ­ polacji. N ato m iast podejście e k s p ery m en taln e je st w ty c h p rzy p a d k ach niew y czerp aln y m źródłem now ej w iedzy. P rz y ro d a jaw i się n am jako nieskończona zarów no w m nogości sw ych form , ja k i w złożoności sw ej s tru k tu ry . D latego też m ożna m ów ić o skończonej liczbie p o d sta ­ w ow ych sta ły c h i ich c h a ra k te ry sty k jedynie w znaczeniu re la ty w ­ nym , w odniesieniu do k o n k re tn e j, historycznej postaci naszej w ie ­ dzy. Z atem tw ierdzenie, głoszące n ad e jśc ie ta k ie j chw ili, w k tó rej znać będziem y w szystkie p ra w a przyrody, nie m oże być p o p a rte arg u m e n ­ ta m i zaczerp n ięty m i ze w spółczesnego sta n u fizyki i jej historii. T rz e ­ ba je w ięc uznać jedynie za dek larację.

S zczególną ostrożność należy zachow ać p rz y zagadnieniach zw ią za­ nych z W szechśw iatem ja k o całością. W tego ro d za ju p roblem ach r o ­ zu m u je się w o parciu o p rzy ję ty m odel św iata, co w yraźnie rz u tu je n a c h a ra k te r o trzym yw anych w niosków . D latego tru d n o je st zgodzić się z A. S. K om paniejcem , k tó ry uw aża, iż „zagadnienie s tru k tu ry św ia ta ja k o całości będzie w pełni ro zw iązan e” . W ypowiedź tę należy uznać za typow y p rzy k ła d rozw ażań z za k resu filozofii przyrody, k tó ra n ie o p iera się n a dośw iadczeniu, a jed y n ie n a z góry p rzy ję ty ch zało­ żeniach i k tó ra chce dojść do „ogólnych” oraz „abso lu tn y ch ” praw .

(5)

A u to r sy g n a liz u je pew nego ro d za ju d ia lek ty cz n ą sprzeczność, ja k a zachodzi m iędzy w zra sta ją c y m potokiem in fo rm acji, k tó ra w ym aga co­ raz w iększej specjalizacji, co, z kolei, pow oduje pow staw an ie now ych n au k , a m ożliw ością w y k o rzy sty w an ia p osiadanych info rm acji. P o ­ w sta ją c a tu „ b a rie ra in fo rm a c y jn a ” w y stę p u je w ro d za ju istotnego h am u lca w nieograniczonym rozw oju nauki. Toteż n iektórzy uczeni są skłonni w idzieć tu w ielkie niebezpieczeństw o, k tó rem u n ie u m ie się skutecznie zaradzić. Otóż należy w ty m m iejscu zauw ażyć, że ra tu n e k już przyszedł. I to, ze strony, skąd go się n a jm n ie j spodziew ano. D ała go cy b e rn ety k a . U m ożliw iła ona bow iem w spólną term inologię dla różnych, b ardzo od siebie n a w e t odległych n au k , oraz b a d a n ie u k ła ­ dów o dużej złożoności, czego dotąd nie p o trafio n o robić. Z atem oprócz d y feren c jac ji n auk, jesteśm y ta k że św iad k am i ich u n ifik acji. W ielką rolę o dgryw a tu m a tem aty k a . Je j m etody p rz e n ik a ją do całych zespołów n a u k h um anistycznych, społecznych, ekonom icznych itp.

A u to r rozw aża ta k ż e zagadnienie p la n o w a n ia w nauce. J e s t zro z u ­ m iałe, że niesposób zajm ow ać się w szystkim , w k ła d a ją c w to je d n a k o ­ w y w ysiłek. Są przecież p ro b lem y w ażne i pro b lem y m arginalne. R oz­ w ój cyw ilizacji je st w aru n k o w an y postępem w b ad a n ia ch o c h a ra k ­ te rz e fu n d am e n taln y m . P o znanie stanow i podstaw ow ą fu n k cję lu d z ­ kości. Jeżeli by ono obum arło, to istn ie n ie cyw ilizacji ludzkiej w ogó­ le straciło b y sens. T e m yśli stan o w ią k o n tra rg u m e n t na za rzu t „socjo­ logiczny” odnoszący się do m ożliw ości z a istn ien ia k resu nauki.

Zaznaczono ju ż w yżej, że a rty k u ł zw raca uw agę na d ek larac y jn y c h a ra k te r tezy o m ożliw ości dojścia dc końca pozn an ia w fizyce. P rz e ­ ciw staw ia się tej tezie przez odw ołanie się do istniejącego sta n u w h i­ s te rii fizyki, a ta k ż e do psychologicznego fa k tu , iż w m ia rę p o w ięk ­ szania się w iedzy, zw iększają się n asze horyzonty. Czy je d n ak ż e m usi ta k być zaw sze? G. G am ow (M ateria, ziem ia, niebo, W arszaw a 1963) uw aża, że nie. Ilu s tru je to n a p rzy k ład zie o dkryć geograficznych. Dziś osiągnęliśm y, w te j dziedzinie, granicę. Niczego istotnie now ego z geo­ g rafii Ziem i nie dow iem y się. M ożliw e je st w ięc dochodzenie do k re su poznania w p ew nych p rzy n a jm n ie j dziedzinach wiedzy. N adal w obec tego pozostaje o tw arte , od stro n y czysto teo rety czn ej, zagadnienie is to t­ nej niew yczerpyw alności m a te rii w poznaniu. Z refero w an a d y sk u sja w skazuje, że n a w e t w śród przed staw icieli d ia m atu , stan o w isk a są tu podzielone.

Cytaty

Powiązane dokumenty

infinity, whereas the imaginary part stays around zero. In parti- cular, lm{pscat) crosses zero at the frequency given in Eq. In more detail, analogous to the reflected wave f r o

Perspective views of the wave pattern generated by an axisymmetric (Gaussian) pressure distribution at various Froude numbers, Fr=0.5, 1, 1.5 and 2. The angle of maximum

The paper proposes the development of architectural information systems as an unobtrusive multimedia infrastructure in the background of specialized programs used for

Hoofdredactie; Henk van der Brugge Brouwerstraat 2-4, 3364 BE Sliedrecht Telefoon; 0 0 31 (0)184-481040 E-mail: redactie@jachtbouwnederland.nl Internet: www.jachtbouwnederland.nl

Ensemble Simulation From Multiple Data Sources In A Spatially Distributed Hydrological Model Of The Rijnland Water System In The Netherlands.. Hartanto, Isnaeni; Andel, Schalk Jan

A simulation of truly autonomous virtual occupants escaping through the routes recognized and elaborated at the normative and intermediate level forms an advanced

'A Primary Flight Display for Four- Dimensional Guidance and Navigation: Influence of Tunnel Size and Level of Additional Information on Pilot Performance and Control

In the present paper results of a study on the design methods of Wing -in-Surface Effect Ships (WISES) and an example of a WISES design are shown.. The example is for an island