• Nie Znaleziono Wyników

"Pamiętniki", Jan Pasek, wstępem i objaśnieniami zaopatrzył Władysław Czapliński, Wrocław 1952, Biblioteka Narodowa, Seria I, nr 62, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wydanie trzecie, s. LX, 572, nlb. 2 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Pamiętniki", Jan Pasek, wstępem i objaśnieniami zaopatrzył Władysław Czapliński, Wrocław 1952, Biblioteka Narodowa, Seria I, nr 62, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wydanie trzecie, s. LX, 572, nlb. 2 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Alojzy Sajkowski

"Pamiętniki", Jan Pasek, wstępem i

objaśnieniami zaopatrzył Władysław

Czapliński, Wrocław 1952, Biblioteka

Narodowa, Seria I, nr 62... :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 44/1, 329-334

(2)

4) P ięk n a , n ie z w y k le staranna w całości szata zew nętrzna w ym aga ta k że jednako starannej k o r e k ty te k stu , zw łaszcza udziału korektorów zn ających języ k i obce.

N iesłu szn y b y łb y w n iosek z p ow yższej k rytyczn ej ocen y w y d a n ia , za w ie­ rającej w ięcej w y tk n ię ć niż p ochw ał, że szala p rzech yla się na n iek orzyść w y ­ d aw cy. L eon P ło sz e w sk i dał w ysiłek rzeteln y i efek t w ysokiej m iary. W ięk sza od p o w ied zia ln o ść ob ciąża redakcję w y d a n ia narodow ego, która n ie zastan ow iła się n ad k o n ieczn o ścią d odania P łoszew sk iem u zesp ołu p racow n ik ów (jeśli dod an o — to n iefa ch o w y ch ), oraz w y d a w n ictw o , k tóre zan ied b ało stron ę filo ­ lo g iczn ą i korektę.

Henryk Batowski

Z L I T E R A T U R Y P A M I Ę T N I K A B S K I E J

J a n P a s e k , P A M I Ę T N IK I . W stęp em i objaśnieniam i zaop atrzył W ł a d y ­ s ł a w C z a p l i ń s k i . W y d a n ie trzecie. W yd aw n ictw o Z akładu N arodow ego im ienia O ssolińskich. W rocław (1952), s. L X , 572, nbl. 2. B i b l i o t e k a N a r o d o w c a . Seria I, nr 62.

D zieło P a sk a ch lu b i się po w ojnie k ilk ak rotn ym -wydaniem (dw a ca łk o ­ w ite, in n e w w y b o rze). P e łn y tek st w yd ała B i b l i o t e k a P i s a r z ó w P o l s k i c h i O b c y c h oraz B i b l i o t e k a N a r o d o w a (już trzecią z kolei ed y cję po dwu p op rzednich B ru ck n era z r. 1 9 2 4 П 9 2 8 ). D zia ł starop olsk i w B i b l i o t e c e N a r o ­ d o w e j m oże się p o szczy cić ta k im i p ozycjam i, jak Opis obyczajów Kitow icza, Gojred wr tłu m a czen iu P iotra K ochanow skiego, nie licząc oczyw iście p om n iej­ sz y c h d zieł, n ie p rzek raczających jak ta m te 500 stron druku. D o tego palla­ dium staropolskiego dochodzi obecnie w yd an ie Pamiętników P ask a w opraco­ w an iu W ła d y sła w a C zaplińskiego.

Spośród sta ro p o lsk ich p a m iętn ik a rzy P asek najw ięcej b u d ził za in tereso ­ w ania, z nim też n ajczęściej w iąże się pojęcie p a m iętn ik arstw a w . X V II, choć n ie je s t on p od ty m w zględ em ty p o w y , przeciw nie, n a leży do za szczy tn y ch w y ją tk ó w . Obok jego dzieła w y stęp u je cała powródź diariuszy, relacji, k on n otat, la to p isó w etc. szary tłu m , k tó ry poza n ieliczn ym i p o zy cja m i jest w łaściw ie n ie o p racow an y. D o ty c h c z a s z pow ażn iejszych prac i p rzy czy n k ó w na tem a t p a m iętn ik a rstw a starop olsk iego w y m ien ić b y należało stu d ia W . Czerniaka i B . C hlebow skiego, rozd ział z drugiego tom u historii litera tu ry T arnow skiego czy też od p ow ied n ie p artie litera tu ry B rucknera, tegoż w stę p y do w y d a ń P a sk a , w reszcie w stę p y in n y c h w yd aw ców . Powrażnej p racy p od jął się E . M aliszew ski, tw orząc b ib liografię p a m iętn ik ó w polsk ich , w której starszy okres p iśm ien ­ n ictw a jest w cale b o g a to reprezentow any.

W iek X V I I n a le ż y do okresu, w k tó ry m ta gałąź p iśm ien n ictw a sta ro p o l­ sk iego rozw ija się n ajb u jn iej, ale p oczątk am i sw ym i tk w i ona w okresie w c z e ­ śn iejszym . N ie z b y t m oże słu szn a jest uw aga wre w stęp ie do w y d a n ia P ask a w B i b l i o t e c e P i s a r z ó w P o l s k i c h i O b c y c li, że p a m ię tn ik i,, w h istorii litera ­ tu r y polskiej p ojaw iają się dość późno, bo napraw dę dopiero w X V I I w ., jeśli p o ­ m in iem y kronikę J a n k a z Czarnkowa czy Dzieje w Koronie P olskiej...” , a dalej: „n ie zdradzają też ch ęci do sp isyw an ia sw ych p rzeżyć lu d zie w ieku X V I ” (s. I X ). W brew tem u m u sim y jednak stw ierdzić, żo b y li „ c h ę tn i” , k tórzy już od p o ło w y co najm n iej w . X V I spisują sw e ■wspomnienia czy to po łacinie, czy te ż po p olsk u . S ą to Jan T arnow ski, Jan O cieski, Jan G oryński, E razm O tw in ow sk i, J a n P io tr o w sk i, Mikołaj R adziw iłł Sierotka, S tan isław R eszk a,

(3)

a n o n im o w y p eregryn an t z r. 1595, p o m in ą w szy już drobiazgi w rodzaju e g z o ­ ty c z n e j relacji K rzy szto fa P aw ło w sk ieg o z p od róży do In d ii 1596 r. W n iosek z te g o o c z y w isty , że i w X Y I w . sp o tk a m y się z dość b o g a ty m m ateriałem p am iętn ik arsk im .

P o d o b n ie ja k w e w stęp a ch B rucknera trzecie z kolei w y d a n ie B i b l i o ­ t e k i N a r o d o w e j zaw iera ogóln e u w agi o p a m iętn ik a ch p olsk ich . C zapliński rozb ija te rozw ażan ia na d w a p od rozd ziały: Ogólna charaktery sty Tea i N a jw a ż­ niejsze pam iętn iki polskie X V I I wieku. C h arak terystyk ę p am iętn ik ów w yd aw ca u jm u je z ró żn y ch a sp ek tó w , a m ian ow icie ze w zg lęd u na rod ow ód sp o łeczn y au tora (m agn at, szlach cic, m ieszczan in), o b jęto ść n o tâ t, p o b u d k i tw ó rcy (i tu d w a t y p y : p o lity c z n e i o so b iste), czas p o w sta n ia , form ę (bo są i w ierszow an e, ja k np. A n n y S ta n isła w sk iej), w reszcie — w artość literack ą. U w a g i p o w y ższe są n a ogół tra fn e, w yraźn iej p ow in ien ty lk o w y stą p ić p o d zia ł na za b y tk i ła ciń sk ie i p olsk ie.

P rzy p rzegląd zie z a b y tk ó w X V I I w . sięga C zapliński do p a m iętn ik ó w w y ­ b itn iejszy ch z w iek u pop rzed n iego. W łaściw a rew ia d iariu szy z a czy n a się od la t in terw en cji w M oskw ie w czasie sam ozw ań ców , b y sk o ń czy ć na p am iętn ik ach J . A . C lirapow ickiego, S. W ierzbow sk iego i J . C edrow skiego. N iew iele tu m ożna d od ać. D o w a żn iejszy ch , o p u szczo n y ch p a m iętn ik ó w d orzuciłbym : E lia sza P iel- grzym ow sk iego D iariu sz poselstwa L w a Sapiehy, później i w ierszem op isan y p o d ty tu łe m Poselstwo i krótkie spisanie rozprawy z Moskwą, oraz W ojciecha D em b o łęck ieg o Przewagi elearów polskich (w yd an e w sp ółcześn ie — 1623). Z liczn y ch relacji p od róży do Turcji na w zm ian k ę za słu g iw a łb y diariusz S a m u ­ ela P rosk iego, k tó r y kęs n iem a ły św ia ta zw ied ził i w la ta c h 1677 — 1678 to w a r z y sz y ł w u jo w i sw em u, J a n o w i Galińskiemu, w p o selstw ie do S ta m b u łu .

Po w stęp ie og ó ln y m p rzech od zi C zapliński, tr a d y c y jn y m n iejak o try b em , do u w ag nad P a sk iem i jeg o dziełem . O tw ierają tę część rozw ażan ia n ad śro ­ dow isk iem sp o łeczn y m p a m iętn ik a rza , tr a k tu ją c ogóln ie o try b ie ży cia p rzecię­ tn e g o szla ch etk i p olsk iego a szczegółow iej o szlach cie m azurskiej, jak o grupie ch a ra k tery sty czn ej w u k ła d zie e tn ic z n y m daw nej R zeczy p o sp o litej, jej roli w ż y c iu g o sp o d a rczy m i p o lity c z n y m p a ń stw a . D o tra fn y ch u w a g n a su w a ło b y się jed n o m ałe u zu p ełn ien ie. P a śe k od r. 1667 n ie je s t ju ż ściśle z w ią za n y ze środ o­ w isk iem m azu rsk im , p rzen osi się b o w iem do w o jew ó d ztw a k rak ow sk iego. N a le ­ ż a ło b y się p o k ró tce przyjrzeć tej now ej „ o jc z y ź n ie ” P a sk o w ej, ja k w ty c h o k o ­ lic a c h szla ch ta go sp o d a rzy ła , ja k i b y ł jej sto su n ek do spraw p a ń szczy źn ia n y ch , a jak w tej m ierze p o stę p o w a ł nasz p am iętn ik arz, ja k i b y ł w reszcie sto su n ek do k rak ow sk ich sąsia d ó w i zn a jo m y ch . Z au w ażyć w y p a d a , ja k zn a m ien n e je s t u sto su n k o w a n ie się P a sk a do ó w czesn y ch żartów n a te m a ty m azow ieck ie. R ea g u je jak p raw d ziw ie krew ki Mazur, w y stę p u ją c z kordem w obronie m a ­

zu rsk iego honoru. ,

Z b y t słab o n a to m ia st z a zn a czo n y je s t w ty m rozd ziale p rzełom , ja k i d o ­ k o n a ł się w h o ry zo n ta ch k u ltu ra ln y ch p rzeciętn eg o szlach cica w p o ło w ie X V I I w . N a le ż a ło b y p o w ią za ć to z za g a d n ien iem id eo lo g ii szlach eck iej ty c h czasów , u sto su n k o w a n iem się sz la c h ty do różn orak ich p rzejaw ów ży c ia sp ołeczn ego, p o lity c z n e g o , a zw łaszcza k u ltu ra ln eg o , jed n y m słow em , z ty m , co ogólnie z w y k ło się zw a ć sa rm a ty zm em . S arm atyzm , p ojęcie o zasięgu zm ien n y m z a ­ le ż n ie od okresu, po okresie „ b o h a tersk im ” d em okracji szlach eck iej w . X V I

(4)

traci sw ą prężność w drugiej połow ie X V I I w ., przestaje b yć — jak to określa B u d zy k — „w yrazem siły k la sy pam ijącej w P o lsce” 1, b y zejść już w czasach saskich na p o zy cje całkow icie w steczn e. P a sk a m ożna b y u m ieścić u sch yłk u środkow ego n u rtu sarm atyzm u . Z w róćm y uw agę, że P asek , w y ch o w a n ek j e ­ zu itó w , w y k a zu je n iesły ch a n e ub óstw o duchow e. B rak m u jak ich k olw iek p o w a żn iejszy ch zain teresow ań k u ltu raln ych . W ty m w zględ zie n iek orzystn e b y ło b y zesta w ien ie go z W acław em P o to ck im , też sarm atą — choć in n ego rodzaju; a cóż dopiero g d y b y śm y zestaw ili go z p am iętn ik arzem , ob cy m co praw da i do tego m ieszczaninem , ale ży ją cy m w sp ółcześnie, ba, n iem al d o ­ kład n ie rów ieśnikiem — Sam uelem P ep y sem . W y sta rczy ło b y ty lk o w sk azać na m ały w y cin ek z d zied zin y kulturalnej : stosu n ek do teatru . Jed en z nich, ek sp u ry ta n in , m usi co pew ien czas ślubam i p o w strzy m y w a ć sw ą teatrom an ię, drugi, Z agłoba X V I I w ieku, rubasznie opisze sm utnej pam ięci w id ow isk o w a r­ szaw sk ie, w k tó ry m to s e a n d a l u m , k to w ie, czy nie brał bardziej bezpośredniego u d ziału , niż to nam jego diariusz przekazał.

W yp ad ek z ak toram i francuskim i w W arszaw ie je s t jednak z innego w zględu c h a ra k tery sty czn y . J e st to obok p aszk w ilu na P rażm ow skiego lub d yk teryjek przeciw Marii L u d w ice aż n a d to w yraźna w sk azów k a orien tacji p o lity czn ej p am iętp ik arza. J e st ona zd ecy d o w a n ie an ty fra n cu sk a i, d o d a jm y jeszcze, a n ty m a g n a ck a . F a k t ten o sta tn i podkreślił słusznie W . C zapliński.

W n ajd aw n iejszych w stęp a ch do w y d a ń p a m iętn ik ó w w iad om ości o P a ­ sku w yław ian o z jego dzieła. W końcu jednak X I X w . w sk u tek p o szu k i­ w ań arch iw aln ych , zw łaszcza Jan a C zubka, p ostać naszego M azura sta ła się p ełn iejsza, no i ży cie „p rzed łu żyło się” o la t kilkanaście. P o ty c h „od k ryciach ” do ży cio ry su doszła zn ik om a ilość popraw ek. N ie dał ich też W . C zapliński, przesu w ając jed y n ie e w en tu a ln y d eb iu t w o jsk o w y b ohatera sp od K o ld y n g i z r. 1656 na 1655. W y d a je się, że ty lk o szczęśliw y traf jak iś od k ryje nam la ta m łod zień cze P a sk a , gd yż — jak w iadom o — P a m i ę t n i k i , zd efek to w a n e, ro z­ p o czy n a ją się od roku 1656.

K w estia w yd ań m o g ł a b y sta n o w ić oso b n y rozdział w e w stęp ie. Od p ierw ­ szego p ojaw ien ia się fragm en tów w A s t r e i (1821), aż do dnia dzisiejszego liczy się około 40 w y d a ń (w ty m i skrócone). W r. 1836 p ierw szy w yd aw ca całości

P a m i ę t n i k ó w , E . K aczyński (a w y d a w a ł je jeszcze dw ukrotnie: 1837, 1840), dość b eztrosko p o tra k to w a ł te k s t ręk op iśm ien n y. N ie ty lk o bow iem sp o l­ s z c z y ł w y ra zy łaciń sk ie, błędnie o d czy ta ł im iona (np. „p an ie M arcinie” , za m ia st „p a n ie M arcyanie” ), ale op uszczał w ręcz partie, k tóre b y w n ie ­ p och leb n y m św ietle u k a zy w a ły id ea lizo w a n y w ów czas św iat szlach eck i (zob. A. W o j t k o w s k i , C e n z u r aP a m i ę t n i k ó w P a s k a . R u c h L i t e r a c k i , 1932, s. 204). Z b yt p o b ieżn e częstok roć przeglądanie rękopisu spraw iło, że i n a stęp n i w y ­ d a w cy popełnili szereg b łęd ów , które p o k u to w a ły jeszcze w w y d a n iu A. B ru ck ­ nera. Ze w szy stk ich najstaranniej w y d a ł dzieło J. Czubek (po raz drugi w r. 1929 wr B i b l i o t e c e P i s a r z ó w P o l s k i c h ) i na nim głów n ie oparł sw ą ed ycję W . C zapliński. O statn i w y d a w ca zastrzegł się jednak, że rękopis n ie je s t a u to ­ grafem , lecz od p isem (i to jed y n y m ) z X V I I I w ., w ięc jem u w p ełn i zaufać też nie m ożna. W sp om n ijm y, że popularność dzieła P a sk a przek roczyła nawret granice jego ojczy zn y . P a m i ę t n i k i d oczek ały się b ow iem tłu m a czeń na język niem ieck i oraz d w ukrotnie na języ k francuski. W drugim w y p a d k u w yd aw cą

(5)

je s t zn a k o m ity p o lo n ista P a w e ł Cazin, k tó ry zarazem op atrzył przekład w n i­ k liw ą ch a ra k tery sty k ą an tora.

W p a rtii a n a lity czn ej dzieła P a sk a za sta n a w ia się C zapliński d okładniej n ad w a rto ścią h isto ry czn ą Pam iętników (rozdział Historyczność „Pam iętników ” ). R ozd ział ten jasn o u jm u je spraw ę, popiera ją n o w y m i d ow od am i. Słuszna je s t argu m en tacja w y d a w c y , że p a m iętn ik p isa n y b y ł w p ó źn y m w iek u (tw ier­ d zili to zresztą C zubek, C hlebow ski, C hrzanow ski). R ów nież bardzo p ra w d o ­ p o d o b n e je st, że P a sek p rzed sp isan iem w ielok rotn ie różne fra g m en ty o p o ­ w ia d a ł i przez to w b ił je sob ie lepiej w p am ięć. Te fra g m en ty w y k szta łco n e ju ż w słow ie ż y w y m , zap ew n e am p lifik ow an e n iejed n ok rotn ie, z o sta ły w resz­ cie n a starość sp isan e. B y ć m oże, is tn ia ły jakieś n o ta tk i w cześn iejsze, prócz m ateriałów ju ż zeb ran ych częściow o, jak lis ty od z n a k o m ity ch osób (któż jed n a k ręczy za ich a u te n ty c z n o ść ), tr a k ta ty , no i sła w etn y p a szk w il na т о- noculusa P rażm ow sk iego. A . B rückner p om in ął w sw ych w yd an iach w sp o m ­ n ia n y p a szk w il, g d y ż n ie je s t pióra P a sk a , sąd zę jed n ak , że dobrze się sta ło , iż go C zapliński p rzyw rócił, g d y ż d oskonale harm onizuje ze stan ow isk iem a n ty fra n cu sk im d zierżaw cy O lszów ki.

O bszerniej, zd an iem m oim , należało p o w ied zieć o w p ły w ie Pam iętników na tw ó rczo ść literack ą X I X i X X w . W iad om o, że M ickiew icz w drugim roku w y k ła d ó w p a ry sk ich 2 d w ie lek cje p o św ięcił głów n ie ch a ra k tery sty ce dzieła P a sk a , p rzy czy m w y su n ą ł tu opinię, za k tórą p oszed ł B rückner, a której p rze­ ciw sta w ia się C zapliński, że P am iętn iki zakraw ają „n iejak o... na rom ans h is to ­ r y c z n y ” . N ie w d a ją c się w ro zp a try w a n ie in n y ch p o ch leb n y ch sąd ów p isa rzy w sp ó łczesn y ch w y d a n iu , ja k K raszew sk i czy K on d ratow icz, oraz w b ad an ie w p ły w ó w sty lis ty c z n y c h n a S łow ackiego, K rasińskiego czy w ielk ich p ow ie- ścio p isa rzy h isto ry czn y ch (K aczk ow sk i, S ienkiew icz), zw racam uwragę na p o ­ zy c je , w k tó ry ch p o sta cią głó w n ą je st nasz p am iętn ik arz. N ie je s t n ią o c z y ­ w iśc ie M azepa S łow ackiego, gdzie P a sek u k azu je się p rzelotnie ty lk o , ale już jak o w y tr a w n y orator. C hodzi za to o u tw o ry dram atyczne: A n ton iego M ałec­ k iego Grochowy wieniec, czyli M azury гс K rakowskiem , kom edia w 4 ak tach (P o zn a ń 1855, ed y cja p rzerobiona L w ó w 1897), M ichała W ołow sk iego Towarzysz pancerny, kom ed ia w 3 ak ta ch (w ystaw ion a w e L w ow ie, 1895), oraz A dam a B ełcik ow sk iego P an Pasek. H istoria szlachecka na scenę w 5 obrazach przenie­ siona (K raków 1903). D w ie pierw sze zajm u ją się p eryp etiam i m ałżeńskim i to w a rzy sza p an cern ego, o s ta tn ia zatargiem p an a J a n a z m argrabią M yszk ow ­ skim . Sztu k i M ałeckiego, jak i B ełcik o w sk ieg o , nie są z b y t w ierne te k sto w i p a m iętn ik ó w . U M ałeckiego, prócz k o n ta m in a cji scen o św ia d czy n z p ó ź n ie j­ szą aw an tu rą z Kardow-skim i Szem b ek iem , zn a jd u jem y u k o ch a n ą P a sk a , w d ó w k ę R ucką (a n ie Ł ąck ą), osobę liczą cą około 21 la t i do teg o b ezd zietn ą . Jej to też w ręcza w im ien iu n arzeczonego p an O łtarzow ski p u lty n e k z trze­ w iczk a m i, a n ie p a n n ie T eresie K rosn ow sk iej, ja k b y ło w isto cie. Bełcikow^ski kreu je n a to m ia st w arch olsk iego P a sk a na pełnego cn ó t o ty w a te la , jak iegoś p o lsk ieg o C incinata. Cała aw an tu ra k o ń czy się n iezw y k le p o m y śln ie. M ar­ grab ia w zru szon y lek tu rą Pam iętników (bo ich rękopis zagarnął p od czas zajazdu n a O lszów kę) p o d a je rękę do zg o d y , zw raca dzierżaw ę, a poza ty m zachęca do p u b lik a cji dzieła n ie gorszego, jego zd an iem , od rom ansu H on oriu sza D ’Urfé.

2 A. M i c k i e w i c z , Literatura słowiańska. T. 2. P ozn ań 1805, s. 17. P rze­ k ła d A . W r o t n o w s k i e g o .

(6)

M ożna b y też w k oń cu dodać, że P a m i ę t n i k i zn alazły godnego ilu stratora w r y ­ to w n ik u Jan ie L ew ickim , k tó ry ozdobił w yd an ie p arysk ie (1850). O siem naście m ied ziorytów w y szło nak ład em księgarni J . K. Ż upańskiego. R eprodukcje te za m ieścił p o tem Z. C elicliow ski w w yd an iu p ozn ań sk im z r. 1915. R ysu n k am i L ew ick iego posłu giw ał się też w drugim w yd an iu S. A . L achow icz (1854).

U m ieszczając zagad n ien ie sty lu i języ k a P ask a w końcow ej p artii w stęp u , p o w ied zia ł C zapliński o nim z b y t skrom nie. O czyw iście nie m y śla ł Jan Chry­ zo sto m o laurach literack ich . P isał dla siebie i dla grona n a jb liższy ch ,,jak o p rzestro g ę” . N ie je s t to dzieło harm onijne, obok u stęp ó w p ory w a ją cy ch to k iem n arracyjn ym zjaw iają się partie rozw lekłe, nudne. W yk azać b y należało w ie- low arstw ow ość sty lu P ask a, gd yż w ielorakie b y ły c zy n n ik i zew n ętrzn e k s z t a ł­ tu ją c e go. L a t k ilka co praw da prześlęczal w szkołach raw skich, ale p raw dziw ą „ a k a d em ią ” sta ło się sam o ży cie niesp ok ojn e, aw anturnicze. Tuż po u k o ń ­

czeniu szk ó ł (o ile je u k oń czył) w szedł w tw ardą słu żb ę żołnierską i w niej sp ęd ził bez m ała la t dziesięć zw ied ziw szy „ św ia ta ” od D an ii po w sch od n ie gran ice R zeczy p o sp o litej. A po osiedleniu się w K rakow skiem też specjalnie nie zagrzew ał k ą tó w za piecem . G ospodarny, osobiście spław iał zb oże do G dań­ sk a, u czestn iczy ł w zjazdach tow arzysk ich , m y śliw sk ich , try b u n a ła ch (on, procesow icz z a w zięty ), sejm ikach, sejm ach. O ty c h o sta tn ich w sp om n i ze szc z e ­ gó ln ą aprob atą: „ P o w ied a m te d y k ożdem u, że w szy stk ie na św iecie publiki cień to jest p rzeciw ko sejm om . N au czysz się p o lity k i, n au czysz się praw a, nau czysz się tego, o czym w szk ołach jako ży w nie sły sz a łe ś ...” (s. 361). T rafną ch a ­ r a k tery sty k ę P aska-narratora p od ał osta tn io R. P ollak w e w stęp ie do w yd an ia

O p i s u o b y c z a j ó w K ito w ic z a 3 (1951). „Z godnie z duchem sty lu barokow ego, ze w sk azów k ą (nie zn an ego m u zresztą) m istrza M ariniego, że olśnienie, z d u ­ m ienie to cel praw dziw ego p o e ty — p u szy się P asek jak p aw i roztacza tęczę sw'oich narratorskick splendorów . A b y ten cel osiągnąć, ab y nas porw ać, sobą sa m y m oczarow ać, ch w y ta się P asek sposobów n ow ych , d otąd u nas w p iśm ie nie u trw a lo n y ch , a w y p rób ow an ych i p rzejętych w p rost ze sztu k i słow a ż y ­ w ego. Z ależnie od sy tu a cji, od w ątk u — nagina swój s t y l jak k lin gę z n ajp rzed ­ niejszej stali. Z dania, ok resy — raz snuje p o to c z y ste , sw obodnie p ły n ą ce — to zn ów rąbie na odlew , rzuca w yrażenia k rótkie, n a w e t jed n ow yrazow e, g d y op ow iad a o p o jed y n k u , b itw ie zażartej, k łótni, łacin ą »p rzysm acza« dość g ę s to , bo ch ce się popisać, że i on ty c h delicji pok osztow ał. K ied y indziej m ów i jak z partesu , ced zi zdania k u n sztow n e, w ym u szon e — to w ted y , k ied y oracje praw i lub lis ty k on cyp u je w ed łu g szkolarskich, jezu ick ich szab lon ów , albo k ie d y — k rygu jąc się odpow iednio — kleci ośw iad czyn ow e k om p lem en ty, zdob n e w sty lis ty c z n e w y k r ę ta sy ” (S. L V II). P rzy szczegółow ym rozp atryw an iu sty lu P a sk a w arto zw rócić uw agę na syn on im ik ę, e p ite ty , porów nania, przenośnie — a o ty c h spraw ach ani słow a w w yd an iu .

U w agi nad języ k iem P a sk a w in n y być precyzow ane, jak sądzę, bardzo o strożn ie, g d y ż w iad om o, że nie d y sp o n u jem y oryginałem P a m i ę t n i k ó w . E w en ­ tu a ln e n aw et w łaściw ości d ia lek ty czn e m ogą być ow ocem pióra k o p isty . D o ­ ty c z y to też i działu objaśnień.

3 J. K i t o w i c z , O p i s o b y c z a j ó w z a p a n o w a n i a A u g u s t a I I I . O pracow ał R o m a n P o l l a k . W yd . 2 zm ien ion e. T ek st po r a z p i e r w s z y w y d a n y w całości. W rocław (1951), s. L X X V I I , 613. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . S. I. nr 88.

(7)

W y d a w ca za strzegł się z góry, że k o rzy sta głów n ie z ob jaśn ień J. C zubka, d o rzu cając tu i ów d zie w y ja śn ien ia B riicknera. Z godnie z ch arakterem w y . d aw n ictw a u jm u je C zap liń sk i k om en tarze bardziej p op u larn ie, od m ien n ie niż tego w y m a g a ły n a u k o w e założen ia B i b l i o t e k i P i s a r z ó w P o l s k i c h . N iejed n o ­ krotn ie o b ja śn ien ia te są z b y t pop u larn e, np. że w yraz „ u m k n ą ć s ię ” zn a czy „ u su n ą ć się ” , lu b : „ trzęśli sz a ła sy ” —„p rzetrząsali n a m io ty ” (s. 116, 171). R ó w ­ nież z b y te c z n y w y d a je się d om ysł, że w yrażen ie P a sk a „ J a siń sk iem u n ic za g ę b ę ” (s. 118) m oże z n a czy ć w y zw isk a , te k s t b ow iem , a ta k ż e k om en tarz Czubka, je st aż n a d to ja sn y . P op raw k i C zaplińskiego są n iejed n ok rotn ie bardzo isto tn e , np. że Sk rzetu sk i, k tó r y w y p r a w ia ł się z p o d ja zd em przeciw M oskalom , ch oć b y ł zb arażczyk iem , n ie b y ł J a n em , ale M ikołajem , i dalej — p oru cz­ n ik iem z ch orągw i n ie F ran ciszk a, lecz A d am a U riela C zarnkow skiego. Szkoda jed n a k , że w y d a w c a nie zajrzał do p racy F . K am ock iego ( M i e s i ę c z n i k H e ­ r a l d y c z n y , 1932), g d y ż sp ro sto w a łb y w ob jaśn ien iach n iek tó re nazw isk a, b łęd n ie lu b n iew ła ściw ie p o d a n e przez P a sk a . I ta k , że krew n y p am iętn ik arza ksiądz A drian zw ał się n ie P iek arsk i, lecz P ik a rsk i, że C harlew ski to Charleń- sk i, p ra w d op od obn ie A dam — ro tm istrz chorągw i pancern ej, T e tw in —w ła ści­ w ie v . T oed w en (w k oresp on d en cji C zarnieckiego, ta k i u J a k u b a Ł o sia , K ra ­ k ó w 1858, s. 37), że K u c z y ń sc y (tak ich w herbarzach n ie m a) to zap ew n e N u ż y ń sc y itp . T rafiają się te ż u sterk i drukarskie, n p . d a ty ż y c ia H annibala: 217 — 183 p. n. e ., a m a b yć: 247 — 183. O bjaśnienia jed n ak W . C zaplińskiego m ają ja śn ie jsz y u kład niż B rü ck n erow sk ie czy J . Czubka.

R esu m u jąc w y w o d y m u sim y stw ierd zić, że w kład W . C zaplińskie­ go do e d y to r s tw a P a m i ę t n i k ó w P a sk a zasad za się głów n ie na w stęp ie, m ian ow icie n a p a rtii ch arak teryzu jącej p am iętn ik arstw o X V I I w . oraz środ ow isk o szla ch eck ie, z którego autor w y szed ł. K om en tarze są m niej sa m o ­ d zieln e, g d y ż op arte w dużej m ierze na w y d a n iu J. C zubka. D o tk liw y je st brak osob n ego rozd ziału p o św ięcon ego zagad n ien iom sty lis ty c z n o -ję z y k o w y in d zieła . J a k o źródło h isto ry czn e m oże b y ć w najgorszym razie za stą p io n e przez in n y c h p a m ię tn ik a r z y ; P a sk a -litera ta , m oże i n ieśw iad om ego, n ie za stą p ią ani J erlicz, an i Ł oś c z y C hrapow icki. D zieło J a n a C h ryzostom a jest przede w s z y s t­ k im d ziełem litera ck im , dziełem w sw oim rod zaju n a jw y b itn ie jsz y m w X V I I w . i n ie w y sta r c z y ło z a z n a czy ć, że za jm o w a li się nim „rów nież h is to r y c y lite r a ­ t u r y ” .

A l o j z y S a j k o w s k i

L u d w i k Ł ę t o w s k i , W S P O M N IE N IA P A M I Ę T N I K A R S K I E . P r z y g o ­ to w a ł do druku, o p a trzy ł w stęp em i p rzy p isa m i H e n r y k B a r y c z . W rocław 1952. W y d a w n ictw o Z akładu N aro d o w eg o im . O ssolińskich, s. X X X V I I I , 310.

W y d a w n ictw o Z akładu N arod ow ego im . O ssolińskich w p rod u k cji sw ej, n a sta w io n ej n a ob słu g iw a n ie d y scy p lin h isto r y c z n y c h , duży n acisk k ład zie n a w y d a w a n ie ta k ic h w a rto ścio w y ch źródeł, jak p a m iętn ik i i zb io ry k o resp o n ­ d en cji. P o w y d a n y c h n ied aw n o P a m i ę t n i k a c h P a sk a , o p a trzo n y ch w stęp em p ióra W ła d y sła w a C zaplińskiego, po P a m i ę t n i k u Jerzego O ssolińskiego, c e n ­ n y c h p a m iętn ik a ch Ja n a N ep o m u cen a J a n o w sk ieg o i in n ych w y d a w n ictw a ch

Cytaty

Powiązane dokumenty

Do zadań tej K om isji należeć będzie organizow anie w izyt gości zagranicznych w Polsce oraz w izyt polskich kolegów za granicą.. K om isji tej zlecono

[r]

Zgłoszenie przez prokuratora wniosku o ubezwłasnowolnienie następuje dopiero po ustaleniu, że brak jest innych osób legitymowanych do wszczę­ cia postępowania albo że

Tylko za najbliższy skutek czynu można pociągać człowieka do odpowie­ dzialności; dalsze skutki są własnością bogów, którzy robią, co im sią po­ doba, a

Naczelna Rada Adwokacka uważa za swój obowiązek podkreślić konieczność zmiany systemu szkolenia młodych kadr przeznaczonych do objęcia stanowisk radców prawnych

Obliczanie rów now artości dewiz w edług ceny ich nabycia je st w ogóle nie do

Wydawnictwo Prawnicze uprzejmie zawiadamia, że w miesiącu styczniu

W toku pra­ cy zawodowej adwokatów występuje przecież wiele sytuacji niezwyk­ łych, w salach sądowych dzieją się sprawy, o „których się filozofom nie