Juliusz Kleiner
"Stanisława Wyspiańskiego Achilleis.
Sceny dramatyczne", Karol
Wróblewski, Lwów 1909 : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 9/1/4, 170-172
170 R ecen zye i spraw ozdania.
Karol Wróblewski,
S t a n i s ł a w a W y s p i a ń s k i e g o A c h i l l e i s . S ceny d ram aty czn e. O b jaśn ił ... Lw ów , k s ię g a rn ia H. A lten-berga. W a rs z a w a , E. W e n d e i S półka. 1909, 8°, s. 99. Stosunek W yspiańskiego do helleńskiego św iata — to jedno z najciekawszych zagadnień, jakie nastręcza tw ó rczo ść jego, tak b o gata w problem y zajmujące. Z dziw na potęgą narzucały się fantazyi jego m otyw y i postacie klasyczne, doznaw ały dziw nych skojarzeń i przetw orzeń, splatały się z innym i pierw iastkam i w całości now e, niezwykłe, czasem im ponująco zharm onizow ane, czasem skłócone w dysonansach niezwykłych. Dla tw órcy tego, który m im o n o w o - żytności całej tak w y odrębniał się z p o śró d epoki, że a u to r najlep szej m onografii o nim nie w ahał się uw ażać go za anachronizm w spaniały — dla tw órcy tego żył świat grecki — ale żył nie ży ciem w łasnem , w kształty p o sag ó w i rytmy poezyi klasycznej zaku łem, lecz życiem now em , kierow anem przez p raw a indyw idualności poety. Stąd w ynikła org an iczn o ść w rozw ijaniu się i przejaw ianiu tego stosunku — i stąd p o c h o d zi, że tylko jako całość m oże być ten stosunek należycie ujęty i tylko jako całość traci c h arak ter dzi- w aczności pew nej, jaki posiadają niekiedy p o szcze g ó ln e jego rezu l taty, rozpatryw ane w o d o so b n ien iu .
T o też utw ór, w którym ten stosunek objaw ił się nie n ajpeł niej w praw dzie i m oże naw et nie w sp o só b najcharakterystyczniej- szy, ale w każdym razie objaw ił się najbardziej w ielo stro n n ie, p o winien być om aw iany w ścisłym związku z całą tw ó rczo ścią W y spiańskiego. A zw iązku o w ego nie uw zględnił k o m en tato r jego, Karol W róblew ski, w swej książce o „A chilleidzie“. Brak ten jest wynikiem intencyi św iadom ej. P. W róblew ski, który n ied aw n o p rz e d tem w ydał rzecz o „L egendzie“ i p ra w d o p o d o b n ie ma zam iar o b jaśniać kolejno i inne utw ory W yspiańskiego, chce w idocznie czy telnikom ułatw iać zrozum ienie poem atu bez w zględu na to, czy znają oni inne dzieła poety. Łączy się to z charakterem jego pracy kom entatorskiej ; nie jest jej celem rozw iązyw anie naukow ych za gadnień, ale w pierw szym rzędzie uprzystępnianie poezyi W yspiań skiego, to ro w an ie drogi dla niej w śró d ogółu — i to zw łaszcza w śró d m łodszego pokolenia. T en zam iar trzeba ciągle uw zględniać, jeśli się chce należycie książkę ocen ić; on też tłóm aczy z aró w n o pew ne uwagi, któreby się m ogły w ydać zbytecznem i, jak i p ew n e niedom ów ienia.
Przystępuje au to r do om ów ienia dzieła z silnem odczuciem jego piękna, z bezw zględnem uw ielbieniem dla poety, nie d ozw a- lającem na śledzenie jakichkolw iek usterek. Zaczyna od w skazania źró d ła tej poezyi w „n ieśw iad o m em “, od zestaw ienia jej z tą tw ó r czością, jaka objaw ia się w w idziadłach sennych. W yzyskanie psy chologii snu celem w yjaśnienia niektórych u tw o ró w W yspiańskiego nie jest now ością zupełną, ale zostaje tu szczególnie silnie u w y d a t nione ; ogranicza się jednak p. W róblew ski do o g ó ln ik o w eg o za znaczenia be? w daw ania się w analizę u tw o ru ; szkoda też, że nię
korzystał z „Psychologie d er Lyrik“ du P rela, w której kwestya ta została najlepiej przedstaw iona. W zw iązku z tem w ypow iada autor rozm aite trafne uwagi n. p. co do czasu akcyi u W yspiańskiego.
O m ów iw szy w ogólnych zarysach stosunek „Achilleidy“ do „Iliady“, przedstaw ia układ i treść, starając się uw ydatnić rzeczy naj w ażniejsze; ujęcie akcyi w trzy akty — chociaż nieuzasadnione intencyam i tw órcy — m oże dla czytelników stanow ić ułatw ienie w oryentacyi i unaocznia rozw ój treści. N ieco zbyt pobieżnie o m ó w iony jest stosunek Achillesa do H ektora, tak niezm iernie ciekawy : w idząc w Achillesie typ w ielkości, czuł poeta, że jako człow iek wielki musi on uznaw ać w ielkość H ektora, m usi czuć odstęp ogrom ny m iędzy w ojow nikam i greckim i a tym b o haterem — i na tem z b u dow ał głów nie tragedyę Achillesa. Stosunek Achillesa do H ektora i stosunek jego do T ersytesa (uw ydatniony też należycie w książce om aw ianej) — to dw a m otywy, na których polega znaczenie wielkie .,A chilleidy“ jako koncepcyi poetyckiej. Z achw ycony pięknością r o z m ow y Achillesa z falami, p ośw ięca au to r tej scenie sto su n k o w o najw ięcej uwag. Co do o g ólnego p o g ląd u na akcyę, to tru d n o zgo dzić się na tw ierdzenie, jakoby tkw iło w niej „zm aganie się W schodu z G reko-Italam i o duchow e w ła d z tw o “ .
Rozdział o źródłach „A chilleidy“ trafnie wykazuje w pływ cy- klików, Eurypidesa i K ochanow skiego ; tylko w ostataiej scenie nie należało szukać jakiegoś echa „ O d p r a w y “. P ożąd an e byłoby przy- tem zajęcie się stosunkiem W yspiańskiego do dzisiejszego neohelle- n iz m u ; i we francuskiej literaturze i w niemieckiej (H ofm annstal) niejedna dałaby s ę wykryć analogia. A przytem niebrak zdaje się u poety elem entów klasycznych, czerpanych z drugiej ręki ; sam e form y imion O dysa i A ndrom aki na myśl nasuw ają źródła francuskie.
Z naciskiem po d n o si p. W róblew ski oryginalność w traktow a niu tem atu „A chilleidy“ i głębie tkw iących w niej sym bolów . A chcąc zaznaczyć ów rzekom y pierw iastek „lechicki“, który już uw ydatniał przy om aw ianiu „Legendy“ , p o ciąg p o ety do Hellady tłóm aczy p o d obieństw em Polski i Grecyi — i tem u p o d o b ień stw u pośw ięca cały szereg uw ag przy końcu książki — uw ag pięknych, ale nie za w sze w ytrzym ujących krytykę ścisłą.
W zgląd na szersze koła czytelników , dla których książkę p rze znaczył, w strzym ał m oże au to ra o d dokładniejszego rozw inięcia p o glądu na oryginalność „A chilleidy“. A tu właśnie nasuw ały się kwe- stye najw ażniejsze: tu zw rócić m o żn a było uw agę, że W yspiański z m itam i postępuje p o d o b n ie , jak z wątkam i folklorystycznym i fan- tazya lu d ó w różnych, p rzy sto so w u jąc ich treść do w łasnych p o trzeb duchow ych, do w łasnego psychicznego życia; tu zastanow ić się należało nad tem, jak sp rzeczn e czasam i pierwiastki oddziały- w ują na modyfikacyę treści — jak z jednej strony panuje p o g łę bienie duchow e, skom plikow anie a z drugiej strony wyłania się d ą ż n o ść do w ydobycia rysów barbarzyńskich, ludow ych, chłopskich— d ążność, tak oryginalnie w ładająca W niektórych ilustracyaćh do
„Iliady“, a w „Achilleidzie“ w idoczna»n. p. w zakresie sto su n k ó w erotycznych, w pieśni o sądzie Parysa.
W ogóle pytań nasuw a się niem ało, których załatw ienie w ym a gałoby analizy g ru n to w n e j dzieła na tje całej tw órczości poąty.
Ale jakkolw iek książka p. W róblew skiego w yczerpującą nie jest, przyczynić się m oże do uprzystępnienia „A chilleidy“ i o d d ać w ażne usługi w szerzeniu kultu poety. .
Lwów. D r. J u liu sz Kleiner.
172 R ecen zye i sp raw ozd ania.