• Nie Znaleziono Wyników

"Fragment lozański Dziadów", Jacek Kostka, "Biblioteka warszawska", IV, 1905 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Fragment lozański Dziadów", Jacek Kostka, "Biblioteka warszawska", IV, 1905 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Dobrzycki

"Fragment lozański Dziadów", Jacek

Kostka, "Biblioteka warszawska", IV,

1905 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 6/1/4, 413-417

(2)

Recenzye i Sprawozdania. 4 1 3

n a c z e r w o n e b u t y (dobrze opłacić pożądaną, rzecz) ; w e ź m i e b y i z o ł t a r z a ; s p a r z y l i s i ę n a u k r o p i e , w i ę c n a z i m n ą w o d ę d m u c h a j ą i i. A ileż to ustępów, szczególniej w dyalo- gach Solikow skiego, drga życiem , isk rzy się dowcipem, np. „częstoby m usiał w oźny jeść a pomyj się na nie n a p ija ć , sędzia na sąd zie g ło w y uchylać albo pod ław ę na poradę sobie brać“ itd. (str. 648). Z takich naw et prób można ocenić doniosłość całego w ydaw n ictw a : w ydaw ca za trudy podjęte na najw dzięczniejsze za słu ży ł u zn an ie; wyrazem tego niech będzie i zdanie sprawy niniejsze.

A. Brückner.

J a c e k K o s t k a : F r a g m e n t l o z a ń s k i D z i a d ó w (Biblioteka

W arszawska, r. 1905, tom IV, str. 507 — 524).

Studyum p. Jacka K ostk i podnosi k w esty e bardzo w ażne; w badaniach nad pierw szą częścią Dziadów ma znaczenie pierwszo­ rzędne, rozpoczynając te badania na prawdę i w ytyczając im kieru­ nek. W pierwszej swej części je st ono ogólnym obrazem stanu du­ cha, usposobienia poety w latach 1835 do 1841, w szczególności zaś w czasie pobytu w Lozannie ; zwraca uwagę na zanik twórczości, uderzający w porównaniu z epoką dawniejszą , kiedy to poeta „po­ siad ał zaw sze pewność siebie, znajomość s ił tw órczych i przedm iotu“, podczas g d y obecnie „pierw szy raz zabiera się do rzeczy, które mu się nie u d ają, w których „zawisa i staje na m iejscu“, i o których, po długiem borykaniu się z m ateryałem , powiada: wdałem się po­ dobno w niesw oje rzeczy, niedojrzała idea i t. d .“ „Jest to “ — jak się autor wyraża — „okres zapadania w letarg jednego z n ajw ięk­ szych gen iu szów p oetyck ich “. Obraz tej epoki je st tu ży w sz y i g łę b ­ szy , aniżeli w dotychczasow ych przedstaw ieniach , w szczeg ó ły się jednak nie wdaje, szkicuje tylko. Ale też ta część studyum ma b yć jedynie przygotow aniem do następnej, w ażniejszej pod w zględem ma-

teryalnym , faktycznym .

Zajmuje się w niej autor jednym z fragm entów pierwszej czę­ ści D ziadów , m ianowicie rozmową starca z dziecięciem . Tłum aczy tę scenę , kreśli jej powstanie, oznacza datę. Interesujących w yw odów szczegółow o streszczać nie możemy, zaznaczm y chociaż ich w y n ik i. Zastanawiając się nad słow am i starca, autor sp ostrzegł w nich ude­ rzające podobieństwo do w ierszy lozańskich, podobieństwo dochodzące czasem prawie do teźsam ości w yrażeń. Zestawiając dalej ten fakt z usposobieniem poety w tym czasie, wyrażającem się nieraz w jego k oresp on d en eyi, dochodzi do przekonania . źe w postaci starca Mi­ ck iew icz siebie przedstaw ił. A by zaś stan ten przedstaw ić jeszcze dokładniej , u ło ży ł balladę o zaklętym m łod zień cu , przemienionym w kamień, w której uzm ysław iał swoje obumieranie twórczości. D la postaci d ziecięcia również znajdziem y „model“ w w ypadkach i oso­

(3)

b istościach realnych : tem d ziecięciem je st Bohdan Z alesk i. Dowo­ dzenie tego przypuszczenia jest juz więcej skom plikowane , n iź po­ przednio, opiera się na danych, zaczerpniętych ze stosunku obu poe­ tów do siebie, ich korespondencyi, ich wzajemnego oddziaływ ania na siebie (i t. d., sz cz eg ó ły później). — W końcu rozprawy autor ozna­ cza jeszcze datę dwóch in nych fragm entów I. części D ziadów ; mo­ nologu D zie w icy i scen y z Gustawem ; zdaniem jego obie te sceny p ow stały w Moskwie. A rgu m enty : podobieństwo charakterów dzie­ w icy i A ldony ; G ustaw je st strzelcem , por. jeden z sonetów ode- sk ich p. t. „ S trzelec“ ; „P ieśń S trzelca“ m usiała pow stać przed tym i fragm entam i , a jak wiadomo, pow stała ona w M oskwie. O statecznie stud yum p. J. K ostk i dochodzi do takich w yników co do chronologii I. części Dziadów : I stn ia ły D ziad y k ow ieńskie, te za g in ę ły ; za g in ę ły również fragm en ty z Sèvres i jeden z fragm entów lozańskich (o k tó­ rym mówi M ickiew icz w liśc ie do Z aleskiego) ; w Lozannie w reszcie poeta zabrał się do pisania I. części Dziadów po raz p ią ty i u siło ­ w ał stopić w całość te c z s t k i , które juź istn ia ły . „Tak prawdopo­ dobnie p ow stał zn an y nam uryw ek , do którego jednak nie w esz ły w cale istn ieją ce jeszcze naówczas fragm enty kow ieńskie i sew rskie, a praca cała u tk n ęła na połączeniu dwu scen m oskiew skich z jedną lo za ń sk ą “ (str. 524).

J eśli zw ażym y, że w sz y s tk ie dotychczasow e rozbiory I. części D ziadów w yraźnie lub m ilcząco u m ieszczały ją w latach kow ieńskich, zrozum iem y, na jak zupełnie nowe tory wprowadza k w esty ę studyum p. K ostk i. To znaczenie rozprawy podkreślm y silnie. A le czy sprawa została ju ż zała tw io n ą ostateczn ie?

P rzed ew szystk iem autor pomija zu pełnie czw arty z fragm en­ tów : przygotow anie do dziadów, wezwranie guślarza, chór m łodzieży. N ie w iem y, w jak iejb y epoce u m ieścił te u stęp y ; brak najmniejszej wzm ianki o nich odczuwam y jako dotkliw ą lukę w pięknej całości. N astęp nie zaś, przy rozważaniu tam tych trzech fragm entów, nasuwa się dużo w ątp liw ości , do usun ięcia których potrzeba jeszcze będzie badań szczegółow szych .

Mając do czyn ien ia z p oem atem , którego d aty nie znamy, a którego au tograf zachow ał się , zwracam y się najpierw ku auto­ grafow i, czy różne jeg o znamiona zew nętrzne nie dadzą nam jakiego punktu zaczepienia. Otóż tu zaznaczam y od razu , że au tograf I. czę­ ści D ziadów op isany nie jest, a m usi to n a stą p ić (choćby dla uspo­ kojenia sum ienia filo lo g iczn eg o ), zanim będziem y snuć dalsze w y ­ w ody na p odstaw ie znamion w ew n ętrznych. Czy papier nie ma ja ­ kich znaków, któreby pozw oliły stw ierd zić jego w iek ? Charakter p i­ sm a? W autografie j e s t d zie się ć w idocznych przerw w pisaniu: czy można zau w ażyć znaczne różnice pism a? T ego rodzaju pytania mu­ szą być przed innem i rozwiązane.

P rzyp u śćm y teraz , źe au tograf nam n ic nie pow ied ział (cho­ ciaż zapew ne tak źle nie będzie). Zostają nam ted y cech y przeważ­ nie w ew nętrzne.

(4)

Recenzye i Sprawozdania. 415 Otóż co do fragm entów jakoby m oskiew skich. W sp ółczesn ość m onologów d ziew icy i G ustawa „w ynika z paralelnego traktow ania treści i powiązania liczn ym i odnośnikam i“ (str. 5 2 2 ): prawdopodo­ bne, ale nie konieczne , bo m ógł monolog Gustawa np. b yć dorobio­ nym później do poprzedniego, wyw ołanym przezeń — tem tłum aczy­ ły b y się um yślne paralelizmy. Sentym entalizm dziew icy a sentym en ­ talizm A ldony to dw ie zupełnie różne rzeczy; wspólności ich są tak dalekie, źe nie w ykluczają a owszem wprost każą przypuścić różnice chronologiczne w genezie obu postaci. Nie je st pewnem , czy P ieśń Strzelca pow stała w M oskwie , pewnym jest tylko termin ad quem, koniec r. 1826 (p. D zieła A. M ickiew icza w yd. Towarz. liter. II. 4 2 2 ) ; nie je s t w ykluczony termin w cześn iejszy (kw estya do zbada­ nia). To że G ustaw je st strzelcem , niekoniecznie m usi być w zw ią­ zku z sonetem „S trzelec“ — podobieństwo może być czysto przy­ padkowe (pomijając już to , że chronologia pierwszej grupy sonetów erotycznych, odeska, może być zaczepioną).

Z fragm entu lozańskiego w eźm y najpierw balladę. Tw ierdzenie, że pow stała ona w Lozannie, autor opiera na śwdadectwie Zaleskiego, zawartem w przypisku do jego w iersza p. t. „Twardowski pod Bożą figu rą“ . Opowiada m ianow icie Z aleski , źe u łożył ten w iersz w Lo­ zannie dla M ickiew icza , który pam iętał z lat dziecinnych jednę zw rotkę z ludow o-szlacheckiej pieśni o Tw ardow skim ; otóż „w re- m iniscencyę tę pośpiew yw ali długo obadwaj poeci — n iekiedy z wa- ry a n ta m i— ale ostatecznie w ed łu g niniejszej w e r s y i“ . Te słow a Za­ lesk iego autor zestaw ia z planem „Sängerk riegu “ m iędzy M ickiew i­ czem, Zaleskim i Goszczyńskim , i w idzi jako pamiątkę tego pokojo­ w ego w spółzaw odnictw a ze strony Z aleskiego legendę, ze stron y Mi­ ckiew icza balladę. Tym czasem jednak ze słów Z alesk iego teg o w nio­ sku zb yt śm iało w yciągać nie można. Zdaje mi się , że najb liższą prawdy będzie taka w ersya. M ickiewicz pamiętał treść dawnej p ieśn i o Twardowskim i jedną zwrotkę. Otóż na wzór tej jednej strofy autentycznej obaj poeci dorabiali resztę pieśni : „niekiedy z waryan- tam i — ale ostatecznie w ed łu g niniejszej w e r sy i“ . Ballada M ickie­ w icza z I. części D ziadów je s t w formie, w treści, w i d e i, zupełnie różną od legen d y ludowej i wiersza Zaleskiego, nie m ógłby w ięc Za­ lesk i o niej mówić: „w edług niniejszej w ersy i“ . Źe M ickiewicz w ted y zajmował się Twardowskim, to także nie je st dowodem, bo zajmował się nim i w epoce ballad i później, w r. 1829, o nim m yślał.

Na tłum aczenie starca trzeba chyba się zgodzić , oponować nie ma co ; istotn ie w szelk ie w skazów ki schodzą się tutaj tak, źe dopóki n ie znajdziem y jak iegoś zupełnie jasn ego dowodu przeciwnego, h ip o­ teza p. K ostk i je st najtrafniejszą, najlepiej, najlogiczniej i najprościej rzecz objaśnia. Z dziecięciem -Zaleskim sprawa nieco trudniejsza. W ięc n. p. „w antytezie tej chciał M ickiewicz zaznaczyć swoje zestarzenie się i młodzieńczo rozkw itający talent Z aleskiego , który go radością przejm ował“ (str. 521) : możliwe, g d y się zważy ówczesną korespon- dencyę i w ogóle wzajem ny stosunek obu poetów. A le trudno się

(5)

zgod zić na dalszy cią g tych słów : „ J est to po prostu obrzęd poże­ gnania się M ickiew icza z poezyą i b łogosław ieństw o dane Zaleskiem u, a z nim całej przyszłej poezyi polskiej. M ickiewicz p r a g n ą ł, żeb y nowa poezya poszła w kierunku religijno-ludow ym i w tym celu nau­ czył Z alesk iego ballad y „O zaklętym m łodzieńcu“ i kazał mu ją ob­ nosić po św iecie , ja k n ieg d y ś Dudarzowi tryolety Z an ow skie“ (str. 521 — 52 2 ). B łogosław ień stw o starca brzm i: „pobłogosław w nukow i, niechaj umrze m łody“ ; takiego b łogosław ień stw a M ickiew icz nad poe- zyą w ypow iadać nie m ó g ł, jeżeli c h c ia ł, żeb y się rozwijała i szła w pew nym kierunku. To b łogosław ień stw o zdaje mi się, źe w yp ływ a jed y n ie logiczn ie z m yśli i słów starca, alegoryi n ie zawiera żadnej.

A b y wyrozum ieć , w jak i sposób autor doszedł do przekonania o id en tyczn ości dziecięcia z Zaleskim , m usim y iść w trop za je g o rozumowaniem (str. 5 1 4 i ns.). W rozmowie starca z dzieckiem cha­ rak terystyk a pierw szego je s t wyraźną; drugiego zgoła nie — dowia­ dujem y się jed yn ie o jego zwyczaju chodzenia na cmentarz i zdo­ bienia krzyżów . N ad tym zwyczajem jednak fragm ent szerzej się nie rozwodzi , biorąc g o jako rzecz już znaną , podczas g d y o zwyczaju starca (dumanie na cmentarzu) m ówi w zględn ie szeroko. Otóż stąd w niosek , że zwyczaj dziecięcia już poprzednio w jakiejś scenie m usiał b y ć przedstaw iony. Tej scen y teraz autor szuka. Znajduje ją w je d ­ nym z listó w M ickiew icza (7. styczn ia 18 4 0 ) , w .liście , w którym poeta nasz mówi o fragm encie Dziadów z sierpnia lub września 18 3 9 r. ; treść tego fragm entu : chłopiec tuła się m iędzy m ogiłam i , śpi, nad nim nucą p iołuny, lebioda itd . Otóż dziecię z fragm entu zacho­ w anego j e s t dla autora owym chłopcem. P ogląd , na który się znów zgodzić trzeba, tak je s t prawdopodobny i naturalny. A w takim znów razie data tego u stępu będzie chyba 1840, ta sama co słów starca.

A teraz jakaż je s t w tem w szystk iem rola Z alesk iego? A utor przedstaw ia stosun k i obu poetów od r. 18 3 2 , uw zględniając przede- w szystk iem stanow isko Z alesk iego wobec D ziadów : jeg o zachw yt nad poematem w r. 1 8 3 2 , jeg o opowiadanie o scenie w Sèvres, k ied y to M ickiew icz przyznał się mu, że kontynuuje D ziady, stosunek poetów p óźniejszy, w ięcej blizki. Otóż Zaleski, w iedząc o sm utkach lozańskich M ick iew icza, u siłu je go pocieszyć, w yrw ać z odrętwienia tw órczość: na urodziny r. 18 3 9 przesyła mu swoje dumki, wraz z listem , w k tó­ rym opowiada jak ob y swój sen, że razem z M ickiewiczem błądzili po s t e p ie , że m iędzy m ogiłam i spotkali m łodego teorbanistę , który pła­ k ał i ś p ie w a ł, i źe rozm awiali o nim. R efleks tej rozm owy Z aleski ubrał w rym y. L is t ten p. K ostk a komentuje bardzo interesująco. P o pierw sze: sen j e s t fikcyą , Z aleski podał w nim prawdopodobnie pom ysł M ickiew icza do D ziadów z czasów sew rskich , pom ysł, k tóry się u M ickiew icza odezw ał po latach w ow ym zaginionym fragm encie o chłopcu ; podał go zaś w tym celu, żeb y M ickiewicza tem przypo­ m nieniem zachęcić do dalszej twórczości w tym zakresie. Po drugie zaś : lis t ten w ogóle w y w o ła ł pożądany skutek, poeta Dziadów isto t­ n ie do teg o poematu się z a b r a ł, tylko że z m elancholią ówczesną

(6)

Recenzye i Sprawozdania. 417 sportretow ał swój stan w starcu. Jeżeli zaś przyjmiemy, źe starcem j e s t M ickiewicz, to trzeba przyjąć, że dziecięciem je st Zaleski.

W obec tych w yw odów częściowo znów możemy w yrazić pewne w ątpliw ości. Zgodzić się trzeba na to, źe istotnie lis t Z aleskiego w y ­ w ołał ustęp o starcu i dziecięciu; opowiadanie dziecka o uroczystości urodzin starca , odbytej przed dwoma tygodniam i , zgadza się z tem w ybornie. R ola Z aleskiego w kontynuacyi D ziadów je s t tu widoczną. A le zb y t śm iałem w ydaje się przypuszczenie, że w owym śn ie Z ale­ sk i zreprodukował pom ysł M ickiewicza z r. 1 8 3 4 ; nie je s t to rzeczą, zgoła niem ożliw ą , ale też zgoła na to nie mamy dowodu. Owszem ze słów Z aleskiego można raczej z w iększem prawdopodobieństwem w y w n io sk o w a ć, że przed Lozanną pierwszej części Dziadów wcale nie znał. Pow tórzym y tu za autorem słow a Z alesk iego (str. 5 1 4): „Istotn ie , w tym czasie na lu źn ych kartkach p isa ł nocami n ieczy­ telne notatki i uryw ki do dalszych części „D ziad ów “. Te kartki w i­ działem i w ted y w Sèvres i po leciech jeszcze w Lozannie , k ied y m nie sam w tajem niczał w ich arkana“. Sam p. K ostka zaznacza (str. 5 1 5 ), źe w epoce wcześniejszej, w Sèvres, nie udało się Zaleskiem u w ydobyć z M ickiew icza w yznań co do dalszych planów poematu ; że w Sèvres na owe fragm en ty Dziadów tylko z daleka p atrzył (str. 5 1 9 ); a s ło w a , powyżej cytowane, prowadzą łatw o do w n io sk u , że w Sèvres Zaleski kartki w i d z i a ł , ale dopiero w Lozannie c z y ­ t a ł . J eżeli M ickiewicz, jak p. K ostka zaznacza, b y ł zdum iony tym listem i w ierszem przyjaciela, to nie jego przenikliwością (str. 518), ale z b ie g ie m , koincydencyą pom ysłów, dla niego d z iw n ą , dla nas przypadkową. D alszą k onsekw en cją tych w ątpliw ości będzie znowu w ą tp liw o ść , jak n ależy rozumieć stosunek dziecięcia do Z aleskiego. A utor mówi tu o alegoryi, starzec je st obrazem Mickiewicza, dziecię figurą Z aleskiego. N a to możnaby zauważyć , że stosunek osób ż y ­ w ych do ich obrazów j e s t w obu wypadkach różny. Starzec ma g e ­ nezę sw ą w M ickiewiczu , jest jego portretem ; geneza postaci d zie­ cięcia nie tk w i w Zaleskim , b yło ono już przedtem , co najwyżej można powiedzieć, że na stw orzony już przedtem obraz poeta nakła­ dał k liszę z wyobrażeniem przyjaciela.

Tak przedstawia się nam praca p. K ostk i. Na w iele z jej w y ­ wodów trudno się zgodzić, w iele nasuwa się w ątp liw ości. A le z tem w szystk iem ta drobna rozmiarami praca należy do n ajciekaw szych rozpraw, jak ie ostatnim i czasy p ojaw iły się w zakresie h istoryi lite ­ ratury polskiej , jest nową, oryginaln ą na w skroś , zwraca badania nad I. częścią D ziadów na zupełnie nowe tory, daje in icyatyw ę.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Leona Dehona, założyciela Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego.. Szczególną okolicznością i zachętą do podjęcia refl eksji nad tym tematem była

In this paper, we apply the Bayesian concept to learn the spatial probability distribution of the friction angle of a silty soil using outcomes of direct shear tests at

Na rysunku 3.2 zamieszczono porównanie całkowitej zawartości fosforu z zawartością fosforu rozpuszczalnego w 2% wodnym roztworze kwasu cytrynowego oraz zmiany

Using the mass-spring model for the net and the impulse-based model for the contact dynamics, the capturing of three targets is investigated to demonstrate net’s compatibility to

Nie wydaje się, aby ktoś, kto twierdzi, że „filozofia stawia nam jedynie coś przed oczami, niczego nie wyjaśniając” (Wittgenstein 2012, s. 78), mógł traktować jako

Siła ta składa się z części lepkościowej, zależnej przede wszystkim od liczby Reynoldsa, oraz z części falowej zależnej przede wszystkim od liczby Froude’a.. Łatwiejsze

filozficzna nauka o bycie; w sensie pierwotnym — termin używany od  XVII  w.  (J.  Clauberg,  Ch.  Wolff)  zamiennie  ze  starszą 

Obliczyć stosunek pola trapezu ABCD (odcinki AB i CD są równoległe) do pola trójkąta AOB, gdzie O jest punktem przecięcia przekątnych trapezu, jeżeli wiadomo, że podstawy