• Nie Znaleziono Wyników

Współcześni i potomni o Konstytucji 3 Maja

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Współcześni i potomni o Konstytucji 3 Maja"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Michałowski

Współcześni i potomni o Konstytucji

3 Maja

Rocznik Lubelski 31-32, 45-67

(2)

STA N ISŁA W M ICH A ŁO W SK I

W SPÓ ŁCZEŚN I I POTOM N I O K O N STY TU C JI 3 M A JA

N iew iele jest w d ziejach Polski w y d arzeń , k tó re znalazły ta k trw ałe m iejsce w św iadom ości narodow ej i h isto ry czn ej, ja k uchw alenie K o n sty ­ tu c ji 3 M aja. W okresie dw óch stu leci dzielących nas od tego fa k tu sięgali do zapisów U sta w y R ządow ej w ielcy p atrio ci, p o lity cy i w ojskow i, publicyści polity czn i i poeci. D ostrzegali w niej pow ód do chw ały dla społeczeństw a polskiego, a zarazem n atch n ien ie do p rac y i w a lk i o od­ zyskanie niepodległości Polski. Jednocześnie, w każdym pokoleniu n a­ rodu, a zwłaszcza w śród histo ry k ó w toczyły się d y sk u sje i sp o ry, nie­ rzadko pełn e nam iętności i pasji, dotyczące obranej przez S ejm C ztero­ le tn i dro g i m ającej na celu w zm ocnienie p a ń stw a i u rato w an ie Rzeczy­ pospolitej, efek tem k tó re j b y ła K o n sty tu c ja 3 M aja.

Tw órcy K o n sty tu c ji tra k to w a li ją jedy n ie jako pierw szy k ro k w p ro ­ cesie refo rm . Hugo K o łłątaj postu lo w ał w ięc 28 czerw ca 1791 r. w sejm ie przeprow adzenie p rac n ad „k o n sty tu c ją ekonom iczną” i „ k o n sty tu c ją m o­ ra ln ą k r a ju ” , w liście zaś do H ulew icza pisał:

Czytajcie moje listy do Małachowskiego, czytajcie mój projekt do deputacji podany, najdziecie, jak ja chciałem, i jak się mnie zdawało. A przecież te moje projekta uskutecznione nie zostały. Chociaż konstytucją w wielu rzeczach odmienne przyniosła systema, uznałem je za dobre, bom widział, iż Rzeczypospolita odetchnąć może od nieustannych burzliwości, i z czasem przysposobi się do doskonałego rządu h

D la pop arcia „św iętego i w iekopom nego” dzieła K o n sty tu c ji 3 M aja oraz „u g ru n to w an ia i dokończenia dzieła ta k zbaw iennego” p atrio ci zorganizow ali ju ż w m a ju 1791 r. Z grom adzenie P rzy jació ł K o n sty tu c ji Rządow ej. W ty m okresie sy m p aty zo w ał z nim i kró l S tan isław A ugust P oniatow ski, k tó ry p rzy czynił się do n aro d zin U sta w y R zą d o w ej, a w dn iu je j zaprzysiężenia w ypow iedział słowa:

Nie oglądam się, co ze mną będzie, ale mówię, że kto kocha ojczyznę, powinien być za tym projektem 1 2.

D eklarow ał zatem w ierność k o n sty tu cji, k tó re j nie d o trz y m ał w sy ­ tu acji, gdy Rosja p odjęła in te rw e n cję w Polsce, m .in. w w y n ik u p ro śby zdecydow anych przeciw ników U sta w y skup io ny ch w okół S ew ery n a Rze­ w uskiego, K saw erego B ranickiego i Szczęsnego Potockiego. Ju ż w trak cie uch w alan ia U staw y Szym on K ossakow ski — ek s-k o n fed erat b a rsk i i ge­ n e ra ł ro sy jsk i — u tw ierd z ał posła kaliskiego J a n a Suchorzew skiego (no­ tab en e w cześniejszego w spółtw órcę u sta w y o m iastach) w przekonaniu, że jej zw olennicy b y li „p rzed ajn em i narzędziam i d espotyzm u chcącym i szlachtę porów nać z chło p am i” 3.

1 Cyt. za B. L i m a n o w s k i , Historia ruchu społecznego u> II połowie XVIII wieku , Lwów 1888, s. 345.

2 Cyt. za A. Z a h o r s k i , Spór o Stanisława Augusta, Warszawa 1990, s. 56. 3 B. L i m a n o w s k i , jw., s. 341.

(3)

46 S T A N IS Ł A W M IC H A Ł O W S K I

Szczęsny Potocki na wieść o w y darzen iach 3 m aja p isał do d y g n ita ­ rza rosyjskiego G rig o rija P otiom kina:

Straciliśmy wolność. Nasi sąsiedzi wkrótce utracą spokój. Jest więc w interesie ich i naszym złamać fatalną Konstytucyą narzuconą przez króla, przywrócić repu­ blikę i nadać jej formę trwałą. Każdy dobry Polak, który nie dał się uwieść kabale pruskiej i królewskiej, jest przekonany, że zbawienie ojczyzny może przyjść jedynie od Rosji4.

O baw y zw olenników staroszlacheckiego p o rząd ku w Rzeczypospolitej chyba najp ełn iej p rzed staw ił D yzm a Bończa Tom aszew ski — późniejszy se k re ta rz Targow icy — w Uwagach nad k o n sty tu c ją i rew olucją dnia

3 maja:

Subtelna w polityce swoją rewolucję czyniąca partia, chcąc swój rząd nowy nie tak przykrym uczynić i dać go — ile można — smakować wszystkim, nie chciała raptownym wyjęciem włościan z poddaństwa, oburzyć dziedziców przyzwyczajonych nad nimi panować, ale co dziać się będzie, gdy więzy, które na nas kładą, silnie przyciągnione będą, pozna każdy niewcześnie ułudzony kształtnie faworami dworu, niejeden dziedzic z jego podniety wysadzi się na nadania wolności poddanym, a ich powinności jedne całkiem zniesie, drugie znacznie pozmniejsza. Tymczasem w są­ siednich dworach dawne należności odbywający włościanie, wprzód z zazdrością patrzeć na tamtych będą głoszących swą szczęśliwość, dalej szemrać zaczną na swego stanu różnicę, dalej od wysadzonych na to apostołów podżegani, widocznie oburzać się będą, dalej silną się mocą upominać podobnego tamtym uwolnienia, dalej [...] to lekkowierne pospólstwo swojej siły okaże niezmierność i śmierć w łonie swojem mieszcząc, panów tej roli, która ich niegdyś żywiła, daj Boże jeżeli nie­ podobnym jak we Francji sposobem, jednych pomorduje, a drugich wyżnie ha­ niebnie 5.

A ntoni Trem bicki, jed e n z najczy n n iejszy ch działaczy Z grom adzenia P rzyjació ł K o n sty tu cji, na te n i inne w yw ody Tom aszew skiego, rep lik o ­ w ał dość kategorycznie:

Los przyszły, równie jak i teraźniejszy ojczyzny zawisł od cnoty i charakteru narodu. Zechce być wolnym, rządnym i niepodległym — będzie wybierał nieskazi­ telnych, oświeconych i podle praw reprezentantów swoich. Nie puści żadnego wy­ stępku i w nikim bez kary [...] Nie ma się niczego ani od swoich, ani od obcych obawiać królów. Zechce być podłym, przeniesie prywatę i przekupstwo nad dobro kraju, pójdzieli za instynktem zwodników przewrotnych, którym rząd dobry, a nade wszystko tęgi, w egzekucji niemiły — choćby przy konstytucji od nieba danej, choćby przy prawach od samych Solonów i Likurgów napisanych, będzie nieszczę­ śliwym, nikczemnym i niewolniczym 6.

Społeczeństw o w ydaw ało się po tw ierdzać poglądy Trem bickiego. Znaczna większość szlach ty b y ła zadow olona z K o n sty tu c ji i zaprzysię- gała ją na tere n ie całego k ra ju , w tra k c ie obrad sejm ików ziem skich, m im o pro p ag an d y przeciw ników , in sp iro w an ej przez S ew ery n a R zew u­ skiego i Szczęsnego Potockiego. Radość z u chw alenia K o n sty tu c ji w y ­ rażały m iasta. W L ublin ie w ydano uczty, bale, ilum in acje, p o jaw iły się napisy i w iersze, w k tó ry ch p rzy ró w n y w an o k ró la S tan isław a A u gu sta do Solona i L ik u rg a. Podobnie było w K rakow ie, gdzie „gm in m ie jsk i” zniew ażał osoby n iep rzy jazn e K o n sty tu c ji i w y b ijał im okna. A ntoni T yzenhauz pisał do k ró la S tan isław a A ugusta:

4 Cyt. za: Z. Z i e l i ń s k a , Ostatnie lata P ie rw sze j Rzeczypospolitej, Warszawa 1986, s. 67.

5 B. L i m a n o w s k i , jw., s. 347.

(4)

W S P Ó Ł C Z E Ś N I I P O T O M N I O K O N S T Y T U C J I 3 M A J A

47

?oimikowania [na początku kwietnia 1792 r.] lud miejski, ledwie sobie 7nanv. dziś swobodny i ze szczęścia doli swojej chlubny, odbywał przepisane obrady z entuzjazmem najgorliwszym, uszanowaniem dla nowego prawa i wdzięcznością dla króla, tu powszechnie w okrzykach zwanym ojcem ludu 7 8 *.

N ajm n iej powodów do zadow olenia p rzy nio sła K o n sty tu c ja w łościa­ nom , bow iem jej postanow ienia (a rty k u ł czw arty) w niew ielkim ty lk o sto p n iu zm ieniały sta n upośledzenia tej najliczniejszej k lasy społecznej. B ra k w y raźn ej decyzji o oswobodzeniu w łościan pow odow ał, że w ielu Polaków i część u g ru p o w ań polity czn y ch k ry ty k o w ało tw órców U staw y

R ządow ej i nie w p e łn i akceptow ało sw oiste posłanie do n arod u, w yrażone

przez H ugona K o łłątaja, F ran ciszk a Dm ochowskiego, Ignacego i Stanisław a P otockich w sły nn ym dziele O usta n o w ien iu i u p a d k u K o n s ty tu c ji pol­

s k ie j 3 M aja. Ci w ielcy patrio ci, ju ż po Targow icy i d ru g im rozbiorze

P olski pisali:

Potępiana dotąd Polska, jako siedlisko barbarzyństwa i depczącej prawa ludz­ kości feudalności pokazała w ustawach sejmu konstytucyjnego, że w prawdziwym oświeceniu, w rozsądnym prawodawstwie, uczuciu i szanowaniu praw ludzkich, najświetniejszym w Europie wyrównywa [...] Nieszczęśliwy narodzie! Trwaj zawsze w sentymentach prawdziwej wolności, uważaj Konstytucję 3 Maja, jako ostatnią wolę konającej ojczyzny, zachowaj uczucie braterstwa względem ludu wiejskiego. Tym sposobem najłagodniej się zemścisz nad gwałcicielami, przygotujesz zmianę lcsu przyszłych pokoleń [...] ·.

Tadeusz K ościuszko i inni p rzyw ódcy p o w stania ro k u 1794 realizow ali w sk azania au to ró w książki O u sta n o w ien iu i u p a d k u K o n sty tu c ji..., do­ tyczące konieczności podjęcia przez Polaków w alki zbro jnej w celu u trz y ­ m an ia niepodległości R zeczypospolitej, lecz zarazem odrzucili m yśli o k o n ty n u o w an iu li ty lk o dzieła S ejm u C zteroletniego. J a k słusznie zauw aża B ogusław L eśnodorski:

Insurekcja nie wznowiła U sta w y R ządow ej 3 Maja, chociaż korzystała z nie­ których wówczas stanowionych norm i instytucji. W warunkach koniecznej tym­ czasowości znacznie wyszła poza jej obręb ·.

W iele ra c ji m iał też W ik to r H eltm an , gdy p isał w 1838 r. o p o w sta­ n iu kościuszkow skim :

Otóż między nienaruszeniem szlacheckiej 3 maja konstytucji a koniecznością jej zgwałcenia wahała się ciągle myśl patriotów. Niepewna i trwożliwa, sprzeczne ze sobą żywioły pogodzić usiłująca, lękając się dotknąć ostateczności w środku za­ wieszona musiała udaremnić wszystkie, największe nawet i najczystsze poświę­ cenia 10.

In su re k c ja kościuszkow ska nie w ydobyła z n aro d u całej drzem iącej w nim siły i energii, nie p o rw ała do niezbędnej o fiary w iększości spo­ łeczeństw a. P rzy n io sła w iele bolesnych dośw iadczeń, co zaowocowało m .in. p ogłębiającą się p o lary z ac ją p ostaw wobec K o n sty tu c ji 3 M aja. W ielu p atrio tó w , zarów no w k ra ju , ja k i n a em ig racji odnosiło się n adal

7 B. L i m a n o w s k i , jw., s. 352.

8 O ustanow ieniu i u p adku K on sty tu cji polskiej З-go Maja 1791 (napisali: F. Dmochowski, H. Kołłątaj, I. i S. Potoccy), cz. 2, Warszawa 1830, s. 288—289.

* B. L e ś n o d o r s к i, Ludzie i idee, Warszawa 1972, s. 141.

10 W. H e l t m a n , J.Ń . J a n o w s k i , D emokracja Polska na emigracji, Warsza­ wa 1965, s. 213.

(5)

48 S T A N I S Ł A W M IC H A Ł O W S K I

z czcią niem al relig ijn ą do U sta w y R ządow ej, nucąc po k ry jo m u lub jaw nie:

Wolność wsparta na oświacie I równość w obliczu prawa To nam zaręczała Bracie Trzeciego Maja ustawa Boże daj! Boże daj! By powrócił Trzeci Maj.11

W śród polityk ó w A gencji i zw iązanych z nią w ojskow ych u trw a la ło się p rzekonanie, że ścisłe w spółdziałanie z rep u b lik ą fra n c u sk ą przyczy ni się do odzyskania przez Polskę niepodległości a podstaw ą jej u s tro ju b ę­ dzie K o n sty tu c ja 3 M aja. W y rażał je także J a n H e n ry k D ąbrow ski (jeden z w y b itn iejszy ch dowódców p o w stan ia kościuszkow skiego, a n a stęp n ie tw ó rca legionów polskich w e W łoszech), k tó ry już w e w rześniu 1795 r. skład ał na ręce posła francuskiego w Saksonii pism o w zyw ające F ra n cję do „w y stąp ien ia w obronie K o n sty tu c ji 3 M aja i zerw anego S e jm u ” 11 12.

Jednocześnie k ształto w ał się obóz ra d y k a ln y Polski porozbiorow ej, n a ­ w iązujący bezpośrednio do rew o lu cji fran cu sk iej i u zn ający k o n sty tu c ję fra n c u sk ą za ideał rozw iązań u stro jo w y ch tak że dla m ającego się odro­ dzić p a ń stw a polskiego. Nie było dziełem p rzy p ad k u , że T ow arzystw o R epublikanów P olskich w sw ych zasadach program ow y ch naw iązyw ało w p ro st do p ra w człow ieka i o b y w atela z k o n sty tu c ji fran cu sk iej a całko­ w ity m m ilczeniem pom ijało po stanow ienia K o n sty tu c ji 3 M aja. Rów nież znani polscy w ojskow i i „ja k o b in i” Józef Z ajączek (dowódca k o rp u su w p o w stan iu kościuszkow skim a n a stęp n ie uczestn ik w o jen napoleoń­ skich) i Józef S u łk o w sk i (uczestnik p o w stan ia kościuszkow skiego a n a ­ stęp n ie a d iu ta n t N apoleona B onapartego) staw iali znacznie w yżej kon­ sty tu c je fra n c u sk ą i am e ry k ań sk ą od K o n sty tu c ji 3 M aja. Z ajączek p isał o naszej K o n sty tu c ji, że jest „dziełem b ardzo m iern y m i d alekim od stopnia doskonałości cechującej podobne u chw ały w A m eryce i F ra n c ji zap ad łe”. U staw odaw cy polscy zachow ali podział n a ro d u n a trz y k lasy — szlachtę, m ieszczan i w łościan:

W Konstytucji 3 Maja poznać można wyraźnie ducha układającej ją szlachty, przywileje tej klasy a szczególniej pierwszeństwo bądź w życiu prywatnem, bądź w publicznem urzędowaniu jest jej zabezpieczone. Konstytucja ta zmierza tylko do zbliżenia klasy mieszczan ku szlachcie [...] Co się zaś tyczy włościan, klasy tej swobody są tylko oznaczone w wyrazach ogólnych, więcej przez bojaźń nieucho- dzenia za barbarzyńców w wieku 18. niż przez sprawiedliwość, ludzkość i rozum podyktowanych13.

Z a rz u t o zb y t m ałe zrów nanie w K o n sty tu c ji 3 M aja p ra w w szystkich klas społecznych p rzed staw iał rów nież Sułkow ski:

Jabym raczej wolał powiedzieć, że naród polski składa się z trzech następują­ cych stanów: ze szlachty możnej, która jest wszystkiem, z mieszczaństwa, które jest niczem, i że stanu wiejskiego, który jest mniej, jak niczem. W Konstytucji 3 Maja prawa klas istniejących były zbyt mało zrównane, aby w następstwie rozpraw mogły stać się wyrazem woli ogólnej. [...] Można było wprawdzie dojrzeć

11 Tamże, s. 553.

12 L. F i n к i e 1, Pow stanie legionów, w: B. G e b e r t , G. G e b e r t ó w a, W y ­ p isy history czne z d zie jó w ojczystych, Lwów—Warszawa 1923, s. 218.

13 J. Z a j ą c z e k, Pam iętn iki albo historia re w olu cji czyli pow stania roku 1794,

(6)

W S P Ó Ł C Z E Ś N I I P O T O M N I O K O N S T Y T U C J I 3 M A J A 49

tam pewne przyrzeczenia zbliżenia kiedyś stanu miejskiego do szlacheckiego, lecz stan wiejski zbyto ogólnikami14.

S ułkow ski zarzucił także tw órcom K o n sty tu cji, że d la dziedziczności tro n u pośw ięcili zasadę w ybieraln ości w ładzy „uw ażanej nie bez p rz y ­ czyny za podstaw ę każdej R zeczypospolitej” oraz nie u trz y m a li zasady w olności sum ien ia i w yznania, ogłaszając religię k ato licką za pan ującą.

Zajączek m im o w ielu zarzu tó w w y su w an y ch w sto su n k u do K o n sty ­ tu c ji 3 M aja uznał, że ty lk o w tak ie j p ostaci m ogła ona być wówczas przez Polaków p rz y ję ta , postępow anie zaś p a trio tó w (S tanisław a M ała­ chowskiego, Ignacego Potockiego „z 40 m oże kolegam i sw y m i”) zasługi­ w ało na w ielkie poch w ały za d w u le tn ią w alk ę z „ in try g ą m oskiew ską, w iarołom stw em S tanisław a A u g usta i nieośw ieceniem w spółziom ków sw oich” . N atom iast działalność p a trio tó w („dobrych ojczyzny synów ”) po 3 m aja 1791 r. Z ajączek oceniał bardzo k ry ty c z n ie , gdyż nie uznali oni a k tu K o n sty tu cji, jako w y dania w o jn y M oskwie, nie czynili do p ro w a ­ dzenia w o jn y „przyzw oitych p rzy g o to w ań i ślepo ufali S tanisław ow i A ugusto w i” 15.

Porozbiorow e ug ru p o w an ia polityczne i stojący ch na ich czele poli­ tyków w iele dzieliło: poglądy na p rzy czy n y u p a d k u Polski, sto su nek do K o n sty tu c ji 3 M aja, głoszone fo rm y w alk i o odzyskanie niepodległości Polski i jej p rzy szły k sz ta łt ustro jo w y . C h arak tery zo w ały się one jed nak cechą w spólną — n adzieją na pom oc F ra n c ji w w alkach narodow ow y­ zw oleńczych Polaków . O słabła ona po ro k u 1800, gdyż zw ycięska F ra n cja zaw arła ze sw oim i przeciw nikam i u k ład y pokojow e a ponow nie odżyła w ra z z w ybuchem w ojn y fra n c u sk o -p ru sk ie j w 1806 r. i w kroczeniem arm ii fran cu sk iej na ziem ie polskie. W śród społeczeństw a, a zwłaszcza ludzi S ejm u W ielkiego p o jaw iła się nadzieja na odrodzenie p ań stw a i przyw rócenie m u K o n sty tu c ji 3 M aja. P ropozycję tak ą n ajp ełn iej p rz e d ­ staw ił m arszałek S ejm u W ielkiego S tan isław M ałachow ski, k tó ry za po­ średn ictw em księcia Józefa P oniatow skiego w zyw ał cesarza N apoleona, aby ogłosił siebie lu b kogoś ze sw ej rodziny k ró lem polskim dla ziem zaboru p ruskiego i rosyjskiego oraz nadał im u stró j w edle K o n sty tu cji 3 M aja 16. P o w ró t do zasad u stro jo w y ch P olski przedrozbiorow ej okazał się niem ożliw y zarów no w k ró tk im okresie p a ń stw a „tym czasow ego”, jak i dłuższym K sięstw a W arszaw skiego, chociaż w rządach zasiadali ludzie K o n sty tu c ji — obdarzeni społecznym zaufaniem i dobrzy patrio ci, z Ma­ łachow skim na czele.

W zm ienionej rzeczyw istości ziem polskich po kongresie w iedeńskim i u tw o rzen iu K ró lestw a Polskiego pozostali p rzy życiu działacze zw iązani z Sejm em C ztero letn im i K o n sty tu c ją 3 M aja pow oli w ycofyw ali się z życia politycznego i służby dla naro d u. P rzed staw iciele lew icy niepo­ dległościow ej (tak k ry ty czn ie oceniający U staw ę Rządową), rozczarow ani do p o lity k i N apoleona, k tó ry nie zrealizow ał p o stu la tu Polski niepo­ dległej i silnej (być może, że sfru stro w a n i także fak te m niepow ołania na

14 Jenerała S ułkowskiego życie i pam ię tn ik i historyczne, polityczne i w o js k o w e o Rewolu cji Polskiej w latach 17921793. Kampaniach włoskich w 17961797. W y ­ praw ie Tyrolskiej i kampaniach Egipskich, napisał i zebrał Pan Hortenzyusz de St. Albin, Poznań 1864, s. 56—61.

15 J. Z a j ą c z e k, jw., s. 28—29.

16 B. G r o c h u 1 s к a, Afałe p ań stw a wielk ich nadziei, Warszawa 1987, s. 16.

(7)

50 S T A N IS Ł A W M IC H A Ł O W S K I

liczące się stanow iska w K sięstw ie W arszaw skim ), przechodzili czasem nieoczekiw anie z szeregów „jak o b in ó w ” do o rie n tac ji k o n serw aty w n ej i p ro ro sy jsk iej. N ajbard ziej w ym ow nym p rzy k ład em tego ro d zaju po ­ staw y b y ł Józef Z ajączek — m ian o w an y nam iestn ikiem K ró lestw a P o l­ skiego czy Józef K a la sa n ty Szaniaw ski — zw olennik rew olu cyjn ych m e­ tod w p o w stan iu kościuszkow skim , a n astęp n ie kiero w n ik W ydziału C en­ z u ry w K ró lestw ie Polskim .

P odstaw ow ym celem o rien tacji p ro ro sy jsk iej z księciem A dam em J e ­ rzy m C zarto ryskim na czele i organizacji k o n sp iracy jn y ch (zresztą nie­ licznych) stało się w ów czas „ u trz y m a n ie narodow ości” i zrealizow anie postanow ień K ongresu W iedeńskiego w spraw ach polskich a nie w alka niepodległościow a. K o n sty tu c ja 3 M aja nie w yw oływ ała więc już tak ic h sporów i nam iętności, chociaż n ad al głęboko tk w iła w św iadom ości spo­ łecznej, jako sym bol m ądrości i odrodzenia m oralnego n arod u. To w 28 rocznicę ju j u chw alenia, 3 m aja 1819 r., w W arszaw ie trzyosobow e grono pod k ieru n k iem m ajo ra W alerian a Ł ukasińskiego u tw o rzy ło W olnom u­ larstw o N arodow e. W d w a la ta później Zw iązek W olnych Polaków i r e ­ d ak to rzy „D ekady P o lsk ie j” p rzy g o to w ali edycję K o n sty tu c ji 3 M aja na trz y d z ie stą rocznicę jej u ch w alen ia p rzez S ejm W ielki. Do w y d arzeń m a ­ jow ych naw iązy w ały organizacje m łodzieżow e i studenckie: T ow arzystw o F ilom atów , Z grom adzenie F ila re tó w i Z w iązek P ro m ienisty ch. W śród członków ty ch organizacji byli i tacy, k tó rzy w łasną rę k ą p rzepisy w ali bardzo p o p u larn e dzieło O u sta n o w ien iu i u p a d k u K o n s ty tu c ji polskiej

3 M aja. W m a ju 1823 r. M ichał P la te r, uczeń p iątej k lasy gim n azjum

w ileńskiego napisał k re d ą na tab licy: „N iech żyje K o n sty tu c ja 3 M aja!” . N apis te n stanow ił podstaw ę do wszczęcia śledztw a przez osław ionego M ikołaja Now osilcowa i dłu gich p rześlad ow ań w ileńskiej m łodzieży.

O rganizacje m łodzieżow e zostały rozproszone, lecz ja k tra fn ie zauw a­ żał A rtu r Ś liw iński w p ra c y M ickiew icz ja ko p o lity k (K raków 1908), „z gniazda filareckiego n ieje d en p ta k b u n tu w św iat szeroki p o fru n ą ł” . Na ziem iach polskich d o jrzew ało m łode pokolenie rom anty k ów , którego poglądy h isto ry czne u k ształto w ały się pod w pływ em w ykładów i p rac Joach im a L elew ela. P ełn e p asji i sugestii dzieła ojca d e m o k racji polskiej zaw ierały też osąd p ra c S ejm u C zteroletniego i K o n sty tu c ji 3 M aja. N a j­ p ełn iej swój sto su n ek do K o n sty tu c ji p rze d staw ił jed n a k L elew el w tr a k ­ cie obrad sejm u ok resu p o w stan ia listopadow ego. W yrażał wówczas zro­ zum ienie d la w y stąp ień posłów , k tó rz y pow oływ ali się na „K o n sty tu cję 3 M aja jako praw o , k tó re zdaw ało się, że zasługuje na to, ab y razem z b y tem i niepodległością n a ro d u w skrzeszonym zostało”. Po p oró w nan iu K o n sty tu c ji m ajow ej z k o n sty tu c ja m i ro k u 1807 i 1815 L elew el oceniał ją następująco:

Uczuł naród swe poniżenie, przedsięwziął zrzucić z siebie obcy ucisk, ocalić niepodległość i odżywić starodawne cnoty. W tej usilności przepisał sobie 1791 pa­ miętną konstytucję 3 maja. W niej zachował swobody i władze stanu szlacheckiego; w niej urzęda reprezentacyjne, władze, i kontrolowały, i dopełniały; w niej do swoich republikańskich przepisów naród przyswoił króla dziedzicznego i fikcją króla nieodpowiedzialnego; a razem przez przypuszczenie stanu miejskiego do obywa­ telstwa politycznie, przez podanie środków przelewania się jego w stan szlachecki: zjednał pomnożenie obywatelstwa, co nowej siły Rzeczypospolitej dodać miało. Tym sposobem nie wyzuwał się naród szlachta ze swoich praw, tylko dozwalał prze­ wodnictwa nieodpowiedzialnemu królowi i do swoich praw znaczną część mieszkań­ ców przypuszczał.

(8)

W S P Ó Ł C Z E Ś N I I P O T O M N I O K O N S T Y T U C J I 3 M A J A 51

W dalszej części swego w y stąp ien ia nie om ieszkał L elew el zaznaczyć:

Bez wątpienia, że w świetnym zawodzie naszym, w którym naród dobija się 0 wolność i całość swoją, wznowienie każdego narodowego wspomnienia staje się nieskończenie miłym i upragnionym; z wybiciem się spod jarzma, powrócenie do starodawnych praw polskich staje się naturalnym i pożądanym: wszelako bieg czasu, postęp towarzyskości, koleje doli, przez którą naród przechodził, czyni ten powrót w wielkiej części niepodobnym {...] Czego więc nie można było po latach 25 dopełnić prawnie, to się niejako biegiem lat 40 w narodzie polskim zmieniło. Biegiem tych 40 lat Konstytucja 3 Maja zniesiona została [...1 W niemałej części pewnie ulepszona, w znacznej może na gorsze poszła 17.

U p adek pow stan ia listopadow ego spow odow ał, że tysiące Polaków znów opuszczało k ra j i kierow ało się do F ra n cji. W śród nich Lelew el, którego sejm ow e rozw ażania o trzech polskich k o n sty tu c ja c h zostały p rzed ru k o w an e w P a ry żu . W przedm ow ie do ich francuskiego w ydania L elew el napisał:

Konstytucja 3 Maja 1791 r. pozyskując pochwały wielu publicystów osiemna­ stego wieku, jako dzieło mądrości i umiarkowania, wznieca dotąd czułe i miłe w zasadzie wspomnienia. Miała być przeglądana i poprawiana co lat dwadzieścia pięć. Upadek nie dopuścił tego, tak że dziś konstytucja Polski ta nie może być inaczej uważana, tylko jako pomnik historyczny zasługujący na rozpoznanie. W rze- cz" samej, któż by dziś dobrą wiarą zamierzał jej zupełne wskrzeszenie, jako mo­ gące zadość uczynić światu i pojęciom wieku 18.

Z grom adzonych w P a ry ż u polskich w ychodźców dzieliły m .in. zapa­ try w a n ia na przeszłość Polski, w ty m na K o n sty tu c ję 3 M aja. P rz e d sta ­ w ione ta k szeroko poglądy L elew ela akceptow ał w zasadzie jed e n z dw u n a jw y ra ź n ie j określonych n u rtó w e m ig racji — T ow arzystw o D em okra­ tyczne Polskie. Czyż bow iem nie naw iązyw ał do L elew ela przyw ódca To­ w arzy stw a W ik to r H eltm an , gdy p isał o K o n sty tu c ji m ajow ej:

Niedawno jeszcze uwielbieniem najwyższym otaczaliśmy wszyscy ten akt osta­ tniego wysilenia pasującej się z najezdnikami ojczyzny; ze czcią religijną czyta­ liśmy artykuły tego wielkiego testamentu, przysięgaliśmy być wykonawcami woli, która nam uroczystą całego narodu wolą być się zdawała; chcieliśmy w takiej na­ rodowej szacie powitać zmartwychwstałą Ojczyznę, w jakiej do grobu wstąpiła Dziś wśród tylu roztrąconych złudzeń i to złudzenie spadło!

W n a stęp n ej części a rty k u łu H e ltm a n w y k raczał poza spokojne i w y ­ w ażone oceny L elew ela i dem agogicznie zarzucał tw órcom K on sty tu cji, że sw ą niedołężnością „zam ordow ali” ojczyznę:

Czy chcieli, czy nie umieli sił narodowych wywołać, leży na ich sumieniu okropny ciężar pięćdziesięcioletnich kajdan dwudziestomilionowego narodu! [...] Ko­ nieczność nakazywała uczynić sprawę niepodległości i godności narodowej sprawą nie jednej bezsilnej, anarchicznej klasy, ale sprawą całego narodu, jak dziś, tak 1 wówczas sprawiedliwość nakazywała oprzeć organizację społeczną na wielkim pra­ wie równości. Ale prawodawcy 3 maja nie wznieśli się do takiej myśli, nie zstąpili do głębi do serca narodu. Czuli oni wprawdzie, iż masom należy się sprawiedliwość, czuli również potrzebę energicznej w narodzie władzy, lecz zamiast pójść za tą myślą, zamiast szukać skutecznych do jej urzeczywistnienia sposobów, stanęli we środku, który z natury swojej będąc niedołężny, dawnej bezsilności zniszczyć nie był w stanie. Jakoż Konstytucja 3 Maja nie wzmacnia władzy, chociaż jej wzmoc­ nienie zapowiada, owszem więcej jeżeli można, ręce jej krępuje; nie wymierza uciśnionym sprawiedliwości, chociaż ją wymierzyć przyrzeka, owszem dawne przy­

17 T r z y k o n stytucje polskie 1791, 1807, 1815. P orównał i różnice inch ro zw a żył Joachim L elew e l w roku 1831, Poznań 1861, s. 27—29, 100—101.

(9)

52 S T A N IS Ł A W M IC H A Ł O W S K I

właszczenia nowym prawem uświęca; nie niszczy złego w samym źródle, chociaż zniszczenie wewnętrznej anarchii za główny cel uważa, owszem naczelną jej przy­ czynę — wyłączne szlachty panowanie nietkniętą zostawia 19.

Podobnie p isał o K o n sty tu c ji 3 M aja inny lid e r T ow arzystw a Demo­ kratycznego Polskiego J a n N epom ucen Jan o w sk i w a rty k u le Jakie lu ­

dow i zło żyć rę ko jm ie , iż spraw a pow stania jego będzie sprawą? z 1840 r.: Drugim rozbiorem zakończyło się powstanie 1792 r. podniesione w obronie Kon­ stytucji 3 maja. Konstytucji, która pod opieką obcego polskiemu duchowi rojalizmu szlacheckie przywileje ocalić, ale nie potęgę i siły narodowe wydobyć, ale nie Polskę, Ojczyznę — macochę niezmiernej większości, na Ojczyznę — matkę wszy­ stkich jej dzieci zamienić chciała. To niedołężne dzieło, owoc czteroletnich rozmy­ ślań sejmujących stanów, oskarżać będzie wiecznie o brak rozumu i serca tak samych jego twórców, jak cały ród szlachecki, który je z aplauzami przyjął; oskarżać będzie tym sprawiedliwiej, że już wówczas Zachód przyświecał nam ogniem rewo­ lucji społecznej i skołatanej nawie narodowej do przystani zbawienia bezpieczną wskazywał drogę20.

K ilka m iesięcy później Jan o w sk i ju ż w p ro st oskarżał polską szlachtę, że w d n iu 3 m aja nie b ra ła p rzy k ła d u z rew o lu cji fran cu sk iej:

Niech md tu nikt nie zarzuca odmiennego stanu rzeczy u nas w roku 1791 od tego, jaki był we Francji dwa lata wprzódy. Ja twierdzę śmiało, że potrzeba, gwał­ towna potrzeba zaradzenia publicznemu niebezpieczeństwu była ta sama a nawet większa u nas jak we Francji. We Francji zagrożone były ruiną tylko tu i ówdzie zamki feudalne; w Polsce osłabionej pierwszym rozbiorem, wieczna zagłada groziła całemu społeczeństwu [...] Naturalnie światło rozumu powinno jej było [szlachcie] wystarczyć do przeświadczenia się na koniec, iż ta ukochana, jak ją zwała, ojczyzna dlatego tylko była słabą i nieszczęśliwą, że była dla niej samej rajem, a dla reszty, to jest dwadzieścia razy liczniejszego gminu, domem niewoli 21.

L id erzy i czołowi publicyści T o w arzy stw a m ieli głęboki żal do ludzi epoki S e jm u C zteroletniego, że w zorem rew o lu cji fran cu sk iej nie p o tra ­ fili porw ać do niepodległościow ego czynu szerokich kręgów społeczeń­ stw a (zwłaszcza w łościan), zanegow ali więc i sam ą K o n sty tu c ję 3 M aja. Z upełnie in n y sto su n ek w y ra ż ał do niej A dam M ickiewicz. S ły n n y ju ż wówczas p o eta pośw ięcił jej w m a ju 1833 r. a rty k u ł, w k tó ry m głosił konieczność „zgłębiania” tego p raw a pisanego, bow iem nie w ypadło z „głow y pojedyńczego m ęd rk a, z u st k ilk u rozpraw iaczy, ale w y ję te było z serca w ielkiej m asy; nie czerni się ty lk o na papierze, ale żyje dotąd w pam ięci, w życzeniach pokoleń; je st więc praw em żyw ym , zakorze­ nionym w przeszłości, m ający m się rozw inąć w przyszłość”.

M ickiewicz d o strzegał w K o n sty tu c ji 3 M aja d w a żyw ioły — „dw a d u c h y ”. J e d e n z nich, „cudzoziem iec F ra n c u z ” , p rz y b y ł z P a ry ż a (cho­ dziło poecie o w pły w rew o lu cji fran cu sk iej) i w tra k c ie S e jm u C ztero­ letniego w zbudzał d ługie d y sk u sje o: p raw a ch k a rd y n a ln y ch , podziałach w ładz, ty tu ła c h , czasie obow iązyw ania k o n sty tu c ji i jej p rzy szły ch r e ­ form ach, z k tó ry c h k o rzy stali stro n n icy M oskw y i k tó re ta k „klęli po ­ słow ie p ro sto d u szn i z p ro w in cji” . T en „ d u ch ” koniecznie żądał scen, „ ja ­ kie działy się w P a ry ż u ” , a na koniec poddaw aniem w szyderstw o n aro ­ dow ych zw yczajów , narodow ego stro ju , „ta rg an ie m się n a w iarę p rzod­ ków ”, od straszy ł znaczną liczbę poczciw ych posłów , k tó rz y z jed n ej stro

-19 W. H e 11 m a n, J. N. J a n o w s к i, jw., s. 200—201. 20 Tamże, s. 359.

(10)

W S P Ó Ł C Z E Ś N I I P O T O M N I O K O N S T Y T U C J I 3 M A J A 53

ny w idząc „ p a rtię m oskiew ską” , z d ru g iej p a trio tó w w e fraczkach, w p e ­ ru k ach , z R ussem i M onteskiuszem w ręk u , w yszydzających ich golone głowy, ich obyczaje, ich sposób m ów ienia — zrażeni opuścili ręce i przez to w ielką w y rząd zili szkodę sp raw ie narodow ej.

Znacznie w yżej cenił M ickiewicz d ru g i „żyw ioł” , k tó ry przyczynił się do uchw alenia K o n sty tu c ji — „żyw ioł n arod ow y ” („dziecko tra d y c ji daw nych karm ione now ym i ów czesnym i p o trzebam i i życzeniam i naro­ d u ”), którego nie „w y tra w iło ” k ilk ad ziesiąt la t niew oli. W obec tego, po­ dobnie ja k cytow ani ju ż tw ó rcy K o n sty tu c ji 3 M aja, u w ażał ją za poli­ tyczny te sta m e n t daw nej Polski, z którego odczytyw ał k ilk a k a rd y n a l­ nych życzeń narodu: w o jn y z w szystkim i ciem iężycielam i Polski, bo K on­ s ty tu c ja nigdzie nie g w aran to w ała zaborów , a w łaśnie p ro te sto w a ła p rz e ­ ciw ko nim przez swój układ; p ro p ag an d y w olności (jeśli n aw et nie jest to w yrażone w spółczesnym poecie językiem , to m ów ił o ty m duch kon­ sty tu cji); rozszerzenia w olności na w szystkie k lasy n aro d u poprzez p rz y ­ znanie im pełn ych p raw obyw atelsk ich 22.

W ko rzy stn y m św ietle M ickiewicz p rze d staw ił K o n sty tu c ję 3 M aja nonow nie w trak cie w ykładów z lite r a tu r y słow iańskiej ro k u 1840/41 w Collège de F rance. Zw rócił wów czas szczególną uw agę na fak t, że

U staw a Rządow a zaw ierała ideę („odnalezioną w sk arb n icy staro daw n ych

idei polsk ich”) zrów nania w szystkich m ieszkańców Rzeczypospolitej w w y n ik u n o b ilitacji m ieszczan i chłopów , a nie w zorem „rozum ow ań X V III w ie k u ” — rów n an ia klas społecznych w dół. M ickiewicza, pozo­ stającego pod u ro k iem polskiej szlach ty i stw orzonej przez nią K o n sty ­ tu cji, ponosiła jed n ak fan ta zja , gdy stw ierdzał:

Konstytucja 3 Maja dawała królowi, hetmanowi, a nawet samej szlachcie, jak największą łatwość nobilitowania mieszczan; według ścisłych obliczeń można było przewidzieć, że wszyscy Polacy w ciągu lat pięćdziesięciu zostaliby szlachtą, to znaczy wszyscy członkowie Rzeczypospolitej posiedliby te same prawa i przy­ wileje 23.

P rezentow an a przez M ickiewicza m yśl, jak o b y K o n sty tu c ja m ajow a um ożliw iała całem u społeczeństw u „aw an s” do sta n u szlacheckiego, nie była now atorska. Ju ż w sty czn iu 1833 r. p rzed staw ił ją M aurycy M ochna­ cki. Z nany k ry ty k litera c k i i te o re ty k polskiego ro m an tyzm u , głoszący w cześniej konieczność pow iązania w alk i niepodległościow ej z rew olu cją społeczną (m.in. oskarżał K ościuszkę, że nie p o tra fił nadać p o w stan iu k ie ru n k u so cjalno-insurekcyjnego, a w p o w stan iu listopadow ym naw oły­ w ał do rad y k alizm u i „rew o lu cji so cjaln ej”), doszedł do w niosku, iż tylko w Polsce „m asa nic nikom u gw ałtem w ydzierać nie p o trzeb u je, bo się jej w szystko z p raw a należy, z p raw a nie zdobytego przem ocą, ale do­ brow olnie, po b ra te rs k u uchw alonego przez m niejszość na korzyść w iększości” .

Tym praw em m iała być w łaśnie K o n sty tu c ja 3 M aja, k tó re j rolę w p rzy szłej, niepodległej Polsce M ochnacki p ostrzegał następ ująco:

Gdy wrócimy do Polski, gdy ją wyjarzmimy całą spod obcej przemocy, na­ tenczas rozwijając główną myśl ustawy 3 Maja, będziemy tylko egzekutorami testa­ mentu, którym naród w Sejmie Czteroletnim sam siebie reorganizował przed śmier­ cią. Kardynalne dyspozycje tego testamentu są takie: ażeby bez rozlewu krwi

22 A. M i с к i e w i c z, Dzieła, t. 6, Warszawa 1955, s. 122—126. 23 Tenże, Dzieła, t. 10, Warszawa 1955, s. 222—223.

(11)

54 S T A N I S Ł A W M IC H A Ł O W S K I

bratniej cała Polska w poprzek i na podłuż była wybrukowana herbami, i cała, jak niegdyś Szkocja (podług Walter Scotta) pokryta jedną oślą skórą, jednym szla­ checkim dyplomatem M.

W zgodnej opinii ro m an ty k ó w — M ickiewicza i M ochnackiego — K o n sty tu c ja 3 M aja nie b y ła li ty lk o d o k u m en tem naszej chlubnej h i­ storii, lecz m iała jeszcze odegrać w ażną rolę w niepodległej Polsce, rolę reg u la to ra procesów społecznych i w spółżycia całego narodu. Podobne poglądy na rolę K o n sty tu c ji p rezen to w ał d ru g i z w yraźn ie w y k ry sta li­ zow anych n u rtó w naszej em ig racji w e F ra n c ji — stro nn ictw o H otelu L am b ert. Jego d u ch o w y przyw ódca książę A dam C zarto ry sk i p isał w „ In ­ form acji dla P a n a L u d w ik a M ałachow skiego” z 1834 r.:

W spory teoretyczne nie wchodzim, uznajem zasady Konstytucji 3 Maja za ostatni prawdziwy wyraz woli politycznej całej dawnej Polski, zdolny przyjęć wszelkie ulepszenia, których doświadczenie potrzebę wykazało 24 25.

K aro l B orom eusz H offm an, p ra w n ik i h isto ry k zw iązany z H otelem L am b ert, z uznaniem p isał o refo rm ach S ejm u C zteroletniego i K o n sty ­ tu c ji 3 M aja, k tó ra m ogła stać się kam ieniem w ęgielnym odrodzenia p ań stw a polskiego, g dyby nie spisek m o carstw ościennych i k o n serw a­ ty w n y ch m agnatów . Zycie polityczne stro n n ictw a C zartoryskiego było ciągle inspirow ane K o n sty tu c ją . To na jej podstaw ie planow ano p rz y ­ wrócić w Polsce niepodległej m onarchię k o n sty tu c y jn ą , a w ro k u 1839 Ja n u sz W oronicz w broszurze R zecz o m onarchii i dyn a stii w Polsce (Paryż) zaproponow ał „króla de fac to ”, czyli uczynienie z A dam a C zarto­ ryskiego k ró la Polski. B ezpośrednie naw iązanie do K o n sty tu c ji znajdo­ w ało sym boliczne odbicie w nazw ie o rg an u „ d y n a sty k ó w ” — „Trzeci M aj”, a n astęp n ie w nazw ie T o w arzy stw a M onarchicznego F u n d ato ró w i P rzy jació ł Trzeciego M aja, określonego p o p u larn ie T ow arzystw em T rze­ ciego M aja.

W iekopom ne dzieło C zteroletniego S ejm u, a zarazem czynnik k sz ta ł­ tu ją c y ciągle świadom ość narodow ą d o strzegał w K o n sty tu c ji m ajow ej Franciszek D uchiński, p u b licy sta, k tó ry zw iązał się z H otelem L a m b ert od 1846 r. P isał w ted y dość p atetyczn ie:

Konstytucja trzeciego maja, wiekopomne dzieło Czteroletniego Sejmu, ujmujące naród w silne karby porządku, ułożona przez tych właśnie, którzy na ołtarzu powszechnego dobra składali służące im samym przywileje, pozostanie na zawsze chlubnym świadectwem wzniosłego patriotyzmu i politycznej dojrzałości narodu polskiego, a na przyszłość zadatkiem nowego życia. Wrogowie Polski zabrali jej najdzielniejszą gwarancję jej niepodległości, lecz nie było w nich mocy, aby prze­ stała rozwijać narodowość swoją i dopominać swą własną krwią o utracone prawa. Jakoż od czasu upadku Polski jest jej pierwszym zagadnieniem i dążeniem odzyskać tę gwarancję, to jest odbudować państwo26.

Z bliżony do stro n n ictw a C zartoryskiego sto su n ek do K o n sty tu c ji 3 M aja prezen to w ał h ra b ia A lek san d er W ielopolski. C zynił to jed n a k w cześniej, bo w okresie po p rzedzającym pow stan ie listopadow e i w tr a k ­ cie jego trw an ia . W yrażał wówczas p rzekonanie, że naród polski będzie m ógł przetrw ać ty lk o w ted y , gdy odrzuci w szelkie refo rm y obce p

olskie-24 Cyt. za: M. Kr ó l , K o n se rw a ty śc i a niepodległość, Warszawa 1985, s. 72—73. 25 Tamże, s. 75.

26 Cyt. za: A. F. G r a b s k i , P e r s p e k ty w y przeszłości. Studia i szkice histo­ ryczne, Lublin 1983, s. 269.

(12)

W S P Ó Ł C Z E Ś N I I P O T O M N I O K O N S T Y T U C J I 3 M A J A 55

m u duchow i, zwłaszcza koncepcje rew o lu cy jn e, o k tó re oskarżał także N apoleona i w sp ó łp racu jący ch z nim Polaków , a zaak cep tu je tra d y c je narodow e. W śród nich w ielką rolę p rzy p isy w ał Sejm ow i C ztero letn iem u i K o n sty tu c ji 3 M aja. Nic w ięc dziw nego, że gdy w lipcu 1831 r. p rze d ­ staw iał K om isji S praw iedliw ości założenia, na k tó ry c h m iała być skon­ stru o w a n a k o n sty tu c ja , to rad ził jej tw órcom , aby s ta ra li się „U chw y­ cić te n ru ch żyw iołów społecznych w naszym narodzie, k tó ry u tw o rzy ł K o n sty tu cję 3 M aja i dojść, przez jak ie zm iany b y łab y ona n astęp n ie z ko­ lei aż po dziś dzień przechodziła, gdyby rozw ijanie się naszego życia n a­ rodowego nie zostało zatam ow ane i z a trzy m a n e ” 27.

P rzeb ieg w y d arzeń na ziem iach polskich w n astęp n y ch latach, a w szczególności p ow stanie krak ow skie i sły n n a rzeź galicyjska, obaliły głoszone przez k o n serw aty stó w u to p ijn e, p a te rn alisty c z n e w izje o rgani­ zacji stosunków w iejskich. Podw ażone zostało zarazem m o raln e praw o szlachty do przyw ód ztw a w ru c h u narodow ym , jako tw ó rcy refo rm S e j­ m u C zteroletniego i K o n sty tu c ji 3 M aja. Z bliżał się także k res poglądów i zachow ań rom an ty czny ch , a jego o statnim , jakże d ram a ty c z n y m i k rw a ­ w ym akordem dla społeczeństw a polskiego było p ow stanie styczniow e. W epoce po zytyw izm u w polskiej h isto rio g rafii dom inow ały dw ie szkoły, krakow ska i późniejsza — w arszaw ska. Pod ich w pływ em społeczeństw o kształtow ało m .in. swój sto su n ek do dzieła S ejm u C zteroletniego i K on­ sty tu c ji 3 M aja.

Nie oznacza to nieobecności w życiu n auk o w ym ludzi naw iązujących do L elew ela, a określan y ch często epigonam i rom an ty zm u , p o stro m an - tyk am i, czy w ręcz p re k u rso ra m i n eo ro m an tyzm u. Je d n y m z nich był h isto ry k i pu b licy sta lw ow ski H e n ry k S ch m itt, k tó ry w lata ch 1866— 1867 p rze d staw ił sw oją ocenę dziejów Polski X V III і X IX w. W odniesieniu do K o n sty tu c ji 3 M aja d o strzeg ał ro zm aite nied o statk i (rażące zwłaszcza w czasach m u w spółczesnych, gdy zasada rów n o u p raw n ien ia o b y w atel­ skiego w eszła w szędzie w życie w ra z z zasadą zupełn ej w olności su ­ m ienia):

Twórcy tej ustawy nie śmieli wrócić do wolności sumienia, będącej u nas pra­ wem publicznym w wieku XVI, jak nie odważyli się wymierzyć całkowicie spra­ wiedliwości upośledzonym bezprawnie warstwom społecznym [...] Gdy zaś włościan zostawili w poddaństwie a mieszczan nawet nie śmieli przypuścić do równości oby­ watelskiej ze szlachtą, odjęli sobie możność spotęgowania sił odpornych Rzpltej przez zainteresowanie mas ludowych do jej obrony, a w dodatku zmniejszyli siły rozpo- rządzalne ustanowieniem dziedziczności tronu, ponieważ popchnęli roznamiętnionych przeciwników tej dziedziczności do gwałtownego oporu.

S ch m itt p o d k reślał jed n ak , że w okolicznościach, w śród k tó ry ch po w stała U staw a Rządow a, stro n a p atrio ty czn o-po stępo w a m usiała zw al­ czać tru d n o ści p rzy w p ro w ad zaniu każdej zm iany w u s tro ju społecznym R zeczypospolitej. T ym też u sp raw ied liw iał b ra k sa ty sfak cjo n u jący ch roz­ strzygnięć w sp raw ie w łościan i m ieszczan:

Wiedziała {strona patriotyczno-postępowa] bardzo dobrze o tym, że usamodziel­ nienie ludu wiejskiego przysporzyłoby Rzpltej miliony obrońców [...] lecz wiedząc niemniej, że sprawa usamowolnienia włościan wywołałaby najzaciętszy opór, od­ łożyli ją, na czas późniejszy, a na razie chcieli lud wiejski osłonić przeciw samowoli i nadużyciom dziedziców oddaniem go pod opiekę prawa i rządu. Nie mniejszą trud­

(13)

56 S T A N IS Ł A W M IC H A Ł O W S K I

ność spotykali patrioci w przypuszczeniu mieszczan do równości obywatelskiej ze szlachtą, a nie mogąc jej od razu przesadzić, powzięli myśl stopniowego jej prze­ prowadzenia drogą uszlachceń i przez przypuszczenie miast do jakiegoś przynajmniej udziału w ustawodawstwie 28.

W k ręg u epigonów rom an ty czn ej reflek sji history czn ej sy tu o w an y był czasem także, zwłaszcza przez h isto ry k ó w szkoły krako w skiej, Józef Ignacy K raszew ski. D orobek tego najw iększego dziejopisarza polskiego zaw iera prace histo ry czn e o am bicjach naukow ych. W skazyw ał w nich na nam iętności i sprzeczne oceny Polaków w sto su n k u do K o n sty tu c ji 3 M aja, lecz on sam , zgodnie z „w yro k iem ogółu v o x populi v o x D ei”, dostrzegał w niej te sta m e n t Rzeczypospolitej godny w ielkiego poszano­ w ania:

[...] to, czego w niej brakowało, ziarnem i zarodem leżało w głębi. Pozostała w pieśni, w piersi, we wspomnieniach, jako chwila promienna, jako wykwit życia z najszlachetniejszemi jego barwami. Na twarzy zgrzybiałej Rzeczypospolitej kładła nowe młodzieńcze oblicze. [...] Uratowanie Polski w warunkach, w jakich się ona znajdowała, było może już niepodobieństwem. Nad przepaścią lepiej było dać znak żywotności tak piękny i szlachetny, tak śmiały i młodzieńczy, niż zemrzeć i paść w wysiłkach nikczemnych ratowania się poniżeniem i spodleniem, zaparciem samej siebie. Ustawa 3 Maja jest jakby testamentem Rzeczypospolitej polskiej, młodzieńczo może nierozważnym, ale młodzieńczo szlachetnym, wielkim i poszanowania godnym 29.

K raszew skiego i S c h m itta w iele różniło od histo ry k ó w szkoły k r a ­ kow skiej w ocenie przeszłości Polski, przy czy n jej u p a d k u oraz S ejm u C zteroletniego i sam ej K o n sty tu c ji 3 M aja, chociaż ta o statn ia w y w o ły­ w ała n ajm n iej k o n tro w ersji. W sw ej gen eraln ej tezie o „sam ozaw inio- n y m ” u p a d k u Rzeczypospolitej szlacheckiej, przed staw ian ej przez W a­ lerian a K alink ę m .in. w słow ach: „[...] u p a d k u swego Polacy sam i są spraw cam i [...] nieszczęścia, k tó re n a nas sp ad ły wów czas lu b później, zasłużoną są przez n aró d p o k u tą ” 30, h isto ry cy krak ow scy ro bili w y ją te k i dość wysoko oceniali zarów no tw órców K o n sty tu cji, ja k i zm iany, k tó re ona w pro w adzała do życia naszego k ra ju .

Józef S zujski w D ziejach P olski zw racał szczególną uw agę na fałszy- wość zarzutów czynionych przez późniejszych Targow iczan, jak o b y K on­ s ty tu c ja 3 M aja „ ta rg n ę ła się ” na w olność. B ow iem jej tw ó rcy m ieli ciągle wolność na w zględzie a tra d y c y jn e praw odaw cze w szechw ładztw o n arod u um ocnili „fu n k c ją m arszałk a p rz y S tra ż y , k tó ry m iał p raw o zwo­ łać każdego czasu sejm gotow y, silnem odłączeniem w ładzy p raw o d aw ­ czej od w ykonaw czej i odpow iedzialnością m in istró w ” . P o d k reślał n a to ­ m iast, że K o n sty tu c ja m ocno godziła w n ierząd i sam ow olę bo: „[...] p rz e ­ cinała in try g i oligarchów , niszczyła ab so ltne zachcianki hetm an ó w , od­ d alała (w praw ie o sejm ikach) nieposesyonatów od p raw o d aw stw a, otw ie­ ra ją c stanow i m iejsk iem u w p ły w p o lityczn y i zabezpieczając ile m ożno­ ści s ta n w iejsk i” .

S zujski tra k to w a ł w ięc U stawą Rządow ą, jako owoc w ielkiego u m ia r­ kow ania praw odaw ców i ostrożnego „baczenia” na zakorzenione błędy narodow e:

28 H. S c h m i 11, Dzieje Polski XVIII i X I X w i e k u osnowane prze w ażn ie na nie wydanych dotąd źródłach, t. 3, Kraków 1867, s. 150—152.

28 J. I. K r a s z e w s к i, Polska w czasie trzech rozbiorów 17721799, t. 2, War­ szawa 1902, s. 411—412.

(14)

W S P Ó Ł C Z E Ś N I I P O T O M N I O K O N S T Y T U C J I 3 M A J A 57

Dlatego nie posunęła się ani do emancypacji ludu, ani do utworzenia trzeciego stanu, jak tego żądał Kołłątaj, dlatego ustanowienie sejmu konstytucyjnego co dwadzieścia pięć lat zbierać się mającego otworzyło prospekt na dalszą reformę31.

M ichał B obrzyński w D ziejach P o lski w zarysie, k tó re w y w o łały sw e­ go czasu ty le sporów i polem ik, nie po tęp iał przyw ódców S e jm u C zte­ roletniego, że nie n aru szy li u s tro ju społeczeństw a polskiego („podział na trz y stany , szlachecki, m iejsk i i w iejski, w ychodzi z niej — K o n sty tu c ji — n ienaruszony. M iasta u trz y m an o p rzy p raw ie świeżo uchw alonym , w łościanom przy zn an o jed y n ie opiekę p ra w a w um ow ach, k tó re by z dziedzicam i sw ym i z a w iera li”) i ta k m ało naśladow ali rew o lucjo nistó w francu sk ich :

Prawa człowieka wypowiedziane w konstytucji polskiej nie byłyby u nas wy­ woływały tych co we Francji następstw, bo społeczeństwo polskie nie było jeszcze na nie przygotowane, byłyby je tylko wzburzyły a tym samym utrudniły dzieło reformy politycznej.

Całe znaczenie K o n sty tu c ji d o strzeg ał B obrzyński w łaśnie w refo rm ie politycznej:

Długiem doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu naszego wady zrywają prawodawcy Sejmu Czteroletniego stanowczo z wolną elekcją, liberum veto, jedno­ myślnością, niezawisłością urzędów, konfederacya, dzielą władzę publiczną na trzy odrębne, samoistne gałęzie — prawodawczą, wykonawczą i sądową, określają do­ kładnie ich wzajemne granice i opierają każdą z nich na zdrowych i praktycznych podstawach.

Z auw ażył jed n ak , iż w ów czesnej s y tu a c ji „być albo nie b y ć ”, refo rm a w ładzy rządow ej nie m ogła w ystarczy ć, gdyż p o trz e b a było zm ysłu po­ litycznego i zastosow ania siły, a do tego ani sejm , ani naród polski jeszcze się nie dźw ignął:

Nie chciała i nie próbowała Polska reformy, powolnej i spokojnej, kosztem uległości dla Rosji; korzystając ze sposobności chwilowej, przeprowadziła reformę stanowczą, wymierzyła ją wprost przeciwko dotychczasowej przewadze Rosyi, a sił swoich nie obliczyła. Nie szło tu oczywiście o surowy sił takich zasób. I obszarem swoim i ludnością stanowiła Polska jeszcze państwo nieostatnie. Szło tylko o mo­ żność skupienia tych sił i o stosowne ich użycie. Otóż Sejm Czteroletni dopełnił w tym kierunku jednego z warunków, ustanowił władzę rządową, około której usiłowania obrony mogły się skupić, ale innych warunków nie był lub nie umiał stworzyć 32.

T en fra g m e n t p rac y B obrzyńskiego je st c h a ra k te ry sty c z n y d la szkoły krak o w sk iej, k tó ra g en eraln ie życzliw ie odnosiła się do tw órców K o n sty ­ tu c ji 3 M aja, lecz zarzu cała im, że nie zastosow ali re fo rm y pow olnej, prow adzącej do w zm ocnienia p a ń stw a, a w y m ierzy li sw e postanow ienia przeciw ko silnej Rosji, co w konsekw encji doprow adziło do u tr a ty nie­ podległości.

Podobnie rozum ow ał inny k o ry feu sz krakow skiego k ie ru n k u histo rio - graficznego i jed en z n a jw y b itn ie jszy c h h isto ry k ó w polskich X IX w ieku W alerian K alinka. R ów nież on pisał, iż K o n sty tu c ja m ajow a p rzyn iosła narodow i b ardzo w iele: u tw o rzy ła rząd, znosiła lib e ru m v e to i konfede­ rac je „w yrzek ała się” w y b ieraln o ści królów , a p rz y ty m je j p rzy jęcie nie „kosztow ało” an i jed n ej k ro p li k rw i, an i jed n ej łzy. T ym sam ym

31 J. S z u j s к i, Dzieje Polski, t. 4, Lwów 1866, s. 653—654.

(15)

58 S T A N I S Ł A W M IC H A Ł O W S K I

pań stw o „rozstrojone w ięcej niż s tu le tn ią an archią, nie um iejące rządzić sobą, an i siebie bronić, okazyw ało się zdolnem do p o p raw y, zdolnem stać 0 swoich siłach, b y leb y m u nie p rzeszkadzali sąsiedzi”.

W śród u jem n y ch s tro n U sta w y R ządow ej K alin k a do strzeg ał przede w szystkim fa k t, że w położeniu chłopów nic p raw ie nie zm ieniała:

Ogromną większość włościaństwa, sześć milionów przeszło, pozostawiono w da- wnem, wiekowem opuszczeniu [...] Nie można wątpić, że twórcy ustawy 3 maja, Stanisław August, Ignacy Potocki, Kołłątaj, Małachowski, jak miastom, tak i chło­ pom byli szczerze życzliwi. Dali tego dowody w mowach sejmowych, w pismach 1 czynach, ale widzieli przy tern, że dla właścicieli ziemskich jest to sprawa naj­ drażliwsza. {...] Trzeba przypuścić, że twórcy ustawy dopiero od władzy królów dziedzicznych spodziewali się załatwienia tej kwestii, jak tylu innych reform po­ litycznych i socjalnych, do których początek dany był w konstytucji33 34.

N ajb ard ziej jed n a k w inił K alin k a tw órców K o n sty tu c ji za śm iałość w zaprow adzeniu suk cesji tro n u . Nie przeczył p rzy ty m , że refo rm a ta była konieczna i pożądana, ale w ów czesnych w a ru n k a ch należało u s łu ­ chać ludzi p rzestrzeg ający ch , iż „nie w szystko złe, co się przez w ieki zwaliło, da się u p rzą tn ąć od razu, że jed en sejm w szystkiego nie zro b i”. Chociaż nie d aw ał w p ro st odpow iedzi na p y tan ie, „jakże to się stało, że o ta k zb aw iennych p rzestro g ach zapom niano w chw ili d ecy d u ją c ej” , to dla czytelników jego w cześniejszych p rac (ta bezpośrednio pośw ięcona K o n sty tu c ji 3 M aja u k azała się ju ż po śm ierci a u to ra w r. 1886) było jasne, iż w stro n ę przyw ódców u g ru p o w an ia p atrio tyczn eg o w Sejm ie C zteroletn im kiero w ał z arzu t o b ra k u m iark o w an ia i „den erw o w an ie” sąsiadów , a zwłaszcza Rosji, co w k onsekw encji przyczyniło się do d a l­ szych rozbiorów .

W początkow ym okresie sw ej k a rie ry nau ko w ej, w yznaw cą i obrońcą poglądów szkoły k rak ow sk iej b y ł O sw ald B alzer, pro feso r U n iw e rsy te tu w e Lw ow ie. Je d n a k ju ż w p ierw szy m okresie b a d ań naukow ych, tego św ietnego znaw cy p raw a polskiego, d o strzec m ożna fa k t, że K o n sty tu c ja 3 M aja zdecydow anie b u rzy ła jego przeko nan ie o „sam ozaw inionym ” u p a d k u R zeczypospolitej szlacheckiej. P isał bow iem w r. 1891:

Czym bylibyśmy bęz tej konstytucji dzisiaj, trudno pomyśleć bez zgrozy, a czym przez nią jesteśmy, dosyć ocenić nie można. Gdybyśmy byli upadli w czasach sas­ kich, bylibyśmy tym ciałem martwym, które pogrzebać koniecznie należało, bo przeszło całe zgnilizną i zepsuciem. Gdybyśmy byli upadli po pierwszych reformach za Stanisława Augusta, powiedziano by, że zginął organizm, który po strasznym zdrętwieniu zaczął drgać jak wiadomo, czy do nowego życia, czy w ostatnich tylko śmiertelnych podrywach. Ale po tej konstytucji?! Ona to wykazała, że rok 1795 przyszedł o cztery lata za późno 3*.

L a ta k o lejn e p rzy n io sły zdecydow aną zm ianę poglądów histo ry czn y ch B alzera i zaow ocow ały koncepcją sw oistości polskiego rozw oju dziejow e­ go. K o n sty tu c ja m ajow a zajm ow ała w niej m iejsce szczególne, jako „zja­ wisko olbrzym ie po całym szeregu k a rło w a ty c h w ieków ” . B yła baw iem :

[...] wielkim postępem nie tylko w stosunku do tego, co u nas istniało w epoce upadku, ale i w stosunku do wszystkich reform, jakie przed nią celem naprawy Rzeczpospolitej przedsięwzięto. Była pośród wszystkich tych reform największą, najdalej sięgającą, była przetworzeniem całego ustroju Rzeczypospolitej.

33 W. K a l i n k a , K o n sty tu cja Trzeciego Maja (kwiecień—czerw iec 1791), Lwów 1888, s. 101—114.

34 O. B a l z e r , R e form y społeczne i polityczne K on sty tu cji 3 Maja, Kraków 1891, s. 80.

(16)

W S P Ó Ł C Z E Ś N I I P O T O M N I O K O N S T Y T U C J I 3 M A J A

59

D okonała od raz u w szystkiego, czego w cześniej n aw et z osobna nie odważono się przeprow adzić, i stan o w iła w ielkie odrodzenie m oralne narodu:

[.-] uprawniła stany niższe, uchyliła liberum ve to i konfederacje, zniosła ele­ kcyjność tronu i niemoc rządu; usunęła wszystko, na co Polska od kilku wieków chorowała i umierała, stworzyła jej warunki dalszego bytu. Była wielkim odro­ dzeniem narodu, od którego począwszy nowe miał rozpocząć życie. Była jedną z tych chwil, na które Bóg wieki każe czekać narodom, o których wieki potem pamiętać muszą. Konstytucja była i jest czemś, co z nas samych powstało, za co, jeżeli to złe, odoowiadamy my sami, a jeżeli to dobre, to nasza w tern zasługa i chluba. Z taką kartą konstytucyjną mógł naród śmiało ruszyć dalej w pochód dziejowy.

B alzer szczególnie akcentow ał wolę n aro d u , jako faktycznego tw ó rcy K o n sty tu cji:

A dokonała się nie przez kogo innego, tylko przez tych, co te ideały [złotej wol­ ności i wyłączności szlacheckiej] sami nosili w swem sercu. Przyszła do skutku nie przez siłę i przemoc dobijających się o swe prawa klas upośledzonych, nie przez nacisk ze strony rządu, dążącego do wzmocnienia swej władzy, nawet nie za wolą lub poparciem jakiejkolwiek potęgi obcej, a owszem przeciwko ich woli; zrodziła się bez rewolucji, bez kropli krwi rozlewu, z własnej, niczem nieskrępowanej, woli narodu samego. W swoim rodzaju jest to wypadek jedyny i nigdzie na tak wielki rozmiar w dziejach niepowtarzający się M.

D okonyw ana przez B alzera sw oista g lo ry fik acja K o n sty tu c ji 3 M aja (m ożna ją dostrzec jeszcze w p rac y Z zagadnień u stro jo w y c h , w yd anej w 1915 r.) w yw oływ ała n aw et zastrzeżenia czołowego przedstaw iciela w arszaw skiej szkoły h isto ry czn ej T adeusza K orzona, a przecież on sam sta ł g eneraln ie na stanow isku, że w epoce refo rm n astąpiło narodow e od­ rodzenie i trw a łe przezw yciężenie daw n iejszy ch w ad. Mimo to K orzon raczej z u m iark o w an y m u znaniem w y rażał się o K o n sty tu cji, biorąc pod uw agę późniejsze losy narodu:

Trzeciego Maja Konstytucya czyli U sta w a Rządowa uchwalona sposobem rewo­ lucyjnym, ale bez przelewu krwi i bez gwałtów, przyznawała cenne prawa miesz­ czanom, brała włościan pod opiekę rządu, znosiła liberum ve to i stanowiła dzie­ dziczność tronu dla dynastyi saskiej. Ten ostatni punkt wywołał objawy obłędu umysłowego (fanatyzmu) w zelatorach wolności staroszlacheckiej. Gdy wojsko wy­ konało przysięgę wierności i wdrażało się do regularnej sprawności przez ćwiczenia w obozach gdy wszystkie klasy narodu z wdzięcznością przyjmowały szereg reform od sejmu: Szczęsny Potocki i Seweryn Rzewuski pojechali do Jass, żeby uzyskać poparcie imperatorowej Katarzyny dla swego planu 35 36.

D rugi czołowy p rzed staw iciel szkoły w arszaw skiej W ładysław Sm o­ leń sk i także nie zachw ycał się nadzw y czajn ie K o n sty tu c ją m ajow ą, a jako św ietny znaw ca p ro b le m aty k i społecznej X V III w. p od kreślał, że u trz y m a ła ona daw n ą organizację społeczną, o p a rtą na różności stan o­ w iska praw nego: szlachty, m ieszczaństw a i chłopstw a. Pow odow ała zna­ czne zbliżenie m ieszczaństw a do szlachty, lecz położenia chłopów nie zm ieniła, gdyż k ręp o w ała jej au to ró w obaw a, aby znaczniejszym i dla w łościan u stę p stw a m i nie „obrazić” in teresó w m ate ria ln y c h szlachty i nie w yw ołać z jej stro n y p ro te s tu zbrojnego.

Sm oleński oceniał, że w a rty k u ła c h dotyczących u k ład u społecznego K o n sty tu c ja „stan ęła nie na gruncie rew olucyi, lecz refo rm y stopniow ej

35 О. В a 1 z e r, K on sty tu cja trzeciego maja, w: B. G e b e r t , G. G e b e r t ó w a, jw., s. 194—196.

(17)

60 S T A N IS Ł A W M IC H A Ł O W S K I

zaw isłej w p ostępach sw oich od w a ru n k ó w przyszłości” , a p raw odaw cy m niejszą w agę p rzy w iązy w ali do w ad u s tro ju społecznego zaś w iększą do ułom ności w organizacji rządu, w k tó ry m „ u p a try w a li głów ną p rz y ­ czynę dotychczasow ej niem ocy R zeczypospolitej” 37 38 *.

N a początku X X w., gdy K orzon i Sm oleński byli nie ty lk o u znan y m i h isto ry k am i, ale też ludźm i zaaw ansow anym i w iekowo, rozpoczynał b a ­ dania naukow e M arceli H and elsm an , a jedną z pierw szych p rac pośw ię­ cił w łaśnie K o n sty tu c ji 3 M aja. W opinii m łodego h isto ry k a w zakresie u rządzeń społecznych b y ła ona egoistyczna, stanow a i niedem ok raty czn a („nie dorosła do w ym ag ań now ej eu ro p ejsk iej m yśli w olnościow ej”) n a ­ to m iast stan o w iła „ u d a tn ą próbę zorganizow ania gm achu politycznego, zwłaszcza p raw o d aw stw a i e g zek u ty w y na zasadach d em o k raty czn y ch ” .

H an delsm an oceniał więc, że U staw a R ządow a nie doró w ny w ała u rz ą ­ dzeniom w olnościow ym F ra n cji, lecz „ p rz e rastała i przew yższała sto k ro t­ nie w szystko to, na co się zdobyć m ógł ów czesny ośw iecony absolutyzm , Józefinizm [reform y Józefa II w A ustrii] i p o lity k a F ry d e ry k a II w P r u - siech, nie m ów iąc rozum ie się o tzw . refo rm ach K a ta rz y n y ”. Św iadczyła też, iż społeczeństw o otrząsnęło się ostatecznie z uległości, w jak iej po­ zostaw ało w zględem „zniepraw ionego” m ożnow ładztw a i było w stan ie w yprow adzić k ra j z zależności od Rosji, dzięki „now ej p a rtii większości rządow ej p a trio tó w ”. K o n k lu zja a u to ra b rzm iała:

[...] musi Konstytucja 3 Maja wzbudzić wdzięczną pamięć, jako szlachetny od­ ruch społeczeństwa, które nie tracąc nadziei w położeniu beznadziejnym uczyniło krok poważny na drodze do niepodległości3S.

W śród h isto ryk ó w , k tó rzy w ypow iadali opinie o K o n sty tu c ji 3 M aja, w a rto um ieścić tak że B olesław a Lim anow skiego. Ten w y b itn y P olak, z p rzek o n ań d e m o k rata i socjalista, pośw ięcił badaniom history czn ym w iele czasu, a w opublikow anej w 1888 r. H istorii ru ch u społecznego

w II połow ie X V I I I w ie k u p o d k reślał w ażne znaczenie polityczne K on­

s ty tu c ji 3 M aja, gdyż znosiła lib eru m veto i konfederacje oraz stan ow iła „ tro n elek cy jn y p rzez fam ilię” , czyli d y n astię. U stalała więc po rządek i u łatw ia ła rozw ój spokojny organizm u polityczno-społecznego. N atom iast znaczenie refo rm społecznych w prow ad zanych przez K o n sty tu cję L im a­ now ski oceniał k ry ty czn ie:

To, co przyznano mieszczanom, dała już ustawa kwietniowa. Konstytucja 3 maja orzekła tylko, że chce w zupełności ją utrzymać i deklaruje za część swoją. Chło­ pom włościanom nie szczędzono uznania moralnego, ale istotnie nie postarano się ulżyć ich losowi. Otworzono tylko szerzej drogę do prywatnej inicjatywy, stanowiąc iż wszelkie nadania i układy będą miały moc obowiązującą dla obu stron, dzie­ dziców i włościan. Ogłoszono przytem wolność zupełną dla wszystkich ludzi, tak nowo przybywających jako i tych, którzyby pierwej z kraju oddaliwszy się, teraz do ojczyzny powrócić chcieli. Dodatek ten mógłby nieraz ostrzem swem zwracać się przeciwko szlachcie dziedzicznej. Ciekawem jest bardzo także to, że szlachta, która przed rokiem ogłosiła, że ona jest tylko narodem, teraz oświadczyła, że wło­ ścianie stanowią w narodzie najliczniejszą ludność 3e.

Popow staniow y rozw ój w y d arzeń na ziem iach polskich c h a ra k te ry z o ­ w ał się oczywiście nie ty lk o spo ram i h isto ry k ó w na tem a t przyczy ny

37 W. S m o l e ń s k i , Dzieje narodu polskiego, cz. 3, Warszawa 1898, s. 155—156. 38 M. H a n d e l s m a n , Konstytucja Trzeciego Maja r. 1791, Warszawa 1907, s. 102—108.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zgodnie z tymi aktami prawnymi Centrum Dokumentacji Sądowej wdraża system rozpowszechniania wyroków i innych orzeczeń sądów w drodze oficjalnej publikacji wyroków i innych

Niestety w Polsce prowadzona jest krótkowzroczna i nieprzemyślana polityka, której skutki są nie tylko bolesne dla chorych, ale w dłuższej perspektywie czasowej mogą okazać

Poprawa jakości kształcenia na kierunku Pielęgniarstwo poprzez wdrożenie programu rozwojowego oraz utworzenie Monoprofilowego Centrum Symulacji Medycznej w Akademii Pomorskiej

PROGRAMY wielu korzyści DOM i PRO PRZYSTĄP DO PROGRAMU Ściągnij aplikację.. dach

z obecnych ponad 700 szpitali znalazłoby się w takiej sieci, byłby to duży krok w kierunku do- syć rewolucyjnych zmian naszego systemu ochrony zdrowia.. Jeśli się w niej znajdzie

Reakcją na pojawiające się przejawy agresji wobec Żydów, którzy po wojnie zdecydowali się pozostać w kraju, gdzie rozpoczął się Holocaust, stały się nowe programy

Corocznie w wojewódzkich obchodach Narodowego Święta 3 Maja upamiętniających uchwalenie w 1791 roku ustawy regulującej ustrój prawny Rzeczypospolitej Obojga Narodów

Kolporter widzi, jak bardzo czekają na Tygodnik Mazowsze, nawet kiedy jest gorzej wydrukowany nie zawsze narzekają. Przekazywaliśmy wpłaty, gazetki, listy, to