JEGO ZMAGZEIIU NASZEGO W I E K O
PRZEZ
Ks. Wilhelma Emanuela barona Kcttclera
Biskupa Mogimckiego.
Przekład polski z piątego wydania niemieckiego, przejrzany i pomnożony "*
^przez
Księdza Władysława Knapińskiego
Ś. T. Kand. “Ccnz. dz. rei. Wikar. p. Ś. Krzyża w Warszawie.
• ‘ --- —
WARSZAWA
Skład główny w Księgarni M ic h a ła G liic k s b e r g a . 1 8 7 0 . '
JEfiO Z N A C Z E N I U D L A WASZEGO W I E K U
p rzez
Wilhelma Emanuela barona Kettelera
Biskupa Mogunckiego.
Przekład polski z piątego w ydania niemieckiego, przejrzany i pomnożony
przez
Księdza Władysława Knapińskiego
Ś. T. Kand. Cenz. dz. rei. Wikar. p. Ś. Krzyża w Warszawie.
„Któż jest co zwycięża świat, jedno któ
ry wierzy, i i Jezus jest Synem Bożym / Jan 5, 6.
b t ] r \ ' / f / f r ' r ' f / ~ f ■
#±Xt-
y r c t / f ć f
W ARSZAW A
Skład Główny w Księgarni M i c h a ł a G l i i c k s b e r g a .
f i H b l d /
W dziełka pod tytułem: O Soborze powszechnym, p rzez X. Kettełera biskupa Mogunckiego, przetłumaczonem przez X. W ładysława Knapińskiego, nic się nie znajduje przeciwnego nauce Kościoła Rzymsko-Katolickiego.
X. A. Marciński.
Kan. Kol. Łow Yice Rektor b. Akad'. Duch, Cen. książek treści religijnej.
A p p r o b a t u r
Varsaviae die 29 A p rilis (11 Mai) 1870.
Praeses:
Praelatns Metropolitanus A . Z w o l i ń s k i . Secretarius Leo Jungowski.
K-&/35
^ 4 j 3$ 0 0 r
/I,03BOjieHo H em y p o io , BapiuaBa 15 (27) M aii 18 7 0 r.
Li5050i
w D rukarni S. O rgelbranda.
PRZEDMOWA
do p o ls k ie g o tłu m a cz e n ia .
Puszczając w świat niniejszą książkę, za obowiązek sobie poczytujemy nadmienić o nićj słów kilka.
X. Biskup K etteler pisząc ją przed otwarciem Soboru, chciał (jak sam ty tu ł wskazuje) objaśnić czytelników o znacze
niu Soboru powszechnego. A że ten jest aktem urzędu nau
czycielskiego, Kościołowi powierzonego; ztąd wypadało wprzód objaśnić o potrzebie, ustanowieniu i powadze tegoż urzędu w ogóle. Dokonał tego autor ze ścisłością logiczną; czem spra
wił, że dziełko jego, chociaż Sobór minie, na wartości swej nic nie straci, a przyda się nawet po Soborze każdemu, kto się ze
chce objaśnić o powadze nauczycielstwa w Kościele.
Nie potrzebujemy, zdaje się, nadmieniać o rozważnem czy
taniu tćj książki, wspomniawszy o ścisłości logicznej, z jak ą cą- ła m aterya jest tu przeprowadzoną; ani będziemy usprawiedli
wiać braku oratorskićj kwiecistości w przedstawianiu rzeczy;
bo ścisłość nie koniecznie chce iść w parze z krasomówstwem.
Zresztą ani autorowi, ani nam o to ostatnie wcale nie chodzi;
a jeśliby kto chciał koniecznie mieć nam to za złe,—zawczasu powiemy: mea cułpa, a nawet mc a maxima culpa.
Inaczćj zaś ma się rzecz z konsekwentnością. Tu chyba, sofistyką może przeciwnik nadrobić.
Mówiąc o ścisłości logicznćj, nie możemy pominąć dwóch punktów, które nam się wydają słabemi w tćj książce.
Pierwszy na str. 92 i 93. Poprzednio (ob. str. 91) autor wykazał powszechną opinję teologów katolickich, za nią nawet się oświadczył; a późniój tak mówi, jakby ją chciał modyfiko
wać; wyraża się nie jasno, jakby się obawiał wypowiedzieć otwarcie swoje zdanie; a tem samem już dostatecznie przeko
nywa, że podziela opinję mniejszości. Prawda, że wolno teolo
gowi podzielać opinję, jakie mu się podoba, dopóki nie odstę
pują od nauki powszechnego Kościoła; my też tego autorowi nie mamy za złe. Kościół dotąd nie potępił; my tem mnićj może
my potępiać. Nieszczerości jednak za zaletę poczytywać nie możemy.
Drugie wykroczenie przeciw ścisłości znajdujemy w § XI.
str. 117.
Co to za pisarze, jakby umyślnie ciemno się wyrażający, tak iż drażnią, swemi wyrażeniami tych, których do jedności po
ciągać należy?—nie rozumiemy. Nie możemy również sobie przypomnieć rodzaju owych wyrażeń drażniących, używanych przez tych pisarzy. Zarzucimy tu nawet niekonsekwencyę pe
wnego rodzaju. Wspomniawszy bowiem X. K etteler o owych pisarzach, następnie za przykład podaje wyrażenia o N. Maryi Pannie, jako zbyt drażniące (jakie?). Sam przecież słusznie dodaje: „Godność M atki Boskiej stoi tak wysoko, że żaden ludzki język nie zdoła należycie jćj wychwalić.”
Mówi więc autor o jakichś pisarzach, jakby umyślnie uży
wających wyrażeń ciemnych, a sam ciemno się wyraża, jakeśm y opowiedzieli o poprzednim punkcie na str. 93. Mówi, że wyra
żenia owćj szkoły o N. M. Pannie są drażniącemi, a czyż jego własne słowa w tejże m ateryi, nie będą policzone do tejże kate- goryi przez tych, których obawia się drażnić?
Te więc dwa ustępy policzymy na karb jakichś ogólników, odstępujących od ścisłości pozytywnćj; co zresztą ani zasłu
gom dostojnego autora na polu kościelnćj polemiki, ani w arto
ści samej książki nie uwłacza.
Tyle o oryginale.
Co do tłumaczenia: nie tłumaczyliśmy sami, tylko tłu m a
czenie gotowe poprawiliśmy.
Oprócz niniejszćj przedmowy dodaliśmy na końcu: obja
śnienie o Soborach różnego rodzaju; kilka słów o pierwszym Soborze powszechnym w Nicei r. 325 odbytym, — i o obecnym Soborze Watykańskim niektóre wiadomości, o ile można było i o ile te zasługują na nazwę historycznych.
w Kwietniu 1870 r. X. W. K.
P R Z E D M O W A .
Rozpoczęty obecnie sobór powszechny jest bez wątpienia zjawiskiem jednćm z najważniejszych naszego czasu; powiemy nawet, że jest jednym z największych wypadków bieżącego s tu lecia. przynajmniej pierwsze zajmie miejsce między wypadkami budujiicemi, gdyż inne może były większemi, ale tylko z powo
du ruin, przez siebie nagromadzonych.
Przedewszystkiem winniśmy to zgromadzenie wszystkich biskupów Kościoła wystawić sobie, nie jako zwyczajne dzieło ludzkie, ale dzieło Opatrzności boskiój, wiodącćj Kościół i świat cały do ich właściwego przeznaczenia. Kto jest przejęty wiarą,:
że Duch święty rządzi Kościołem bożym, ten powątpiewać nie będzie, że tak ważne i tak głęboko w życie Kościoła sięgające wypadki tylko od Niego pochodzą. Takie zrządzenie Opatrz
ności wskazują wyraźnie, że dziś nastąpił zwrót niezmiernie ważny, stanowcza epoka w dziejach Kościoła i ludzkości.
Podobnąż epoką były czasy reformacyi. I wtedy także odbywało się zgromadzenie powszechne Kościoła. Była to ła ska, jak ą Bóg ludzi obdarzył. Trudno jest obliczyć, coby ona była dokonała, gdyby ją ludzie wszyscy przyjęli; gdyby wszyscy członkowie odłączeni od Kościoła spełnili byli postanowienia Soboru Trydenckiego pod względem reformy religijnej; gdyby wszyscy z pokorą przyjęli postanowienia jego co do prawdziwćj wiary. Ze skutków jego dokonanych, możemy w przybliżeniu oznaczyć i te, któreby nastąpiły, gdyby dopełnione zostały wa
runki dopiero co wspomnione.
Równie ważną, stanowczą chwilą, tylko że w większych rozmiarach, jest nasza epoka, epoka przewrotów, burzenia, po
wszechnego obalania tak złego jak i dobrego. Bóg, dla tego bez wątpienia przyzwolił na to dzieło niszczenia, że złe, tak się zrosło i splątało z dobrćm, że już jedno bez drugiego zburzonćm
być nie może. I w tej to epoce Duch boży, rządzący światem, zwołuje znowu, jak przed trzystu laty sobór powszechny, ten najwyższy na ziemi trybunał prawdy. Sobór nie nauczy nas nicinowego. Wyrzecze on toż samo, co już Kościół boży ośm- naście tem u wieków ludzkości wypowiedział. Innemi tylko słowy ogłosi jćj tę jedną prawdę, k tórą każde stulecie potw ier
dzić musi, że rod ludzki tylko w Chrystusie i jego Kościele zba
wienie znaleść może. Tak samo mówił sobór trydencki, a wiel
kie wypadki świata, zaszłe od owej epoki do dzisiejszych cza
sów, są tylko nowemi faktami, nowemi dowodami popierające- mi tę prawdę. Podobnież i teraźniejszy sobór ogłosi światu, że tylko w Chrystusie i jego Kościele jest prawdziwe zbawienie.
Wielki to wypadek, wielka łaska! Ponieważ zaś czas burzenia jawnie zbliża się do swego końca, może więc rozpocznie się te raz epoka odbudowywania na dawnych, przez Chrystusa raz na zawsze założonych podstawach. Oby świat uznał tę łaskę i ko
rzystał z mój; oby uznał co jest rzeczywiście jego zbawieniem!
Ważny ten spotykający nas dzisiaj wypadek pragniemy uczynić przedmiotem naszego bliższego badania, by jego zna
czenie należycie ocenić i przygotować się do spełnienia obo
wiązków, jakie na nas włoży.
Sobór powszechny jest zgromadzeniem wszystkich bisku
pów Kościoła, następców apostolskich, pod przewodnictwem Papieża, jako następcy świętego Piotra; jest zgromadzeniem zwołanem, dla naradzenia się w przedmiocie najważniejszych spraw Kościoła bożego. Jest to najuroczystszy sposób, jakim Kościół boży spełnia na ziemi swój najważniejszy urząd, urząd nauczycielski. Trojaki urząd jak i sam Chrystus na ziemi spra
wował, a mianowicie urząd nauczyciela, kapłana i pasterza, nie ustał bynajmniej z jego śmiercią. Spełniać on się będzie aż do końca świata w Kościele i przez Kościół. Atoli, to nauczyciel
stwo stanowi pod pewnym względem podstawę dwóch innych urzędów, które my tylko przez pośrednictwo tam tego poznajemy.
Pod tym przeto względem urząd nauczycielski je st najważniej
szym. Nauczycielstwo czuwa i przechowuje ten najszacowniej
szy skarb na ziemi, jakim nas Bóg w objawionych prawdach obdarzył. Jest to ów boski depozyt, o którym Apostoł mówi, pisząc do Tymoteusza: „O! Tymoteuszu, strzeż tego, coć powie
rzono: strzegąc się niezbożnych nowości słów i odporności fał
szywie uazwanćj umiejętności, k tórą niektórzy obiecując od
wiary odstąpili 1).’’ Podobnież mówi on w drugim do niego liście: „Coś o mnie słyszał przez wielu świadków, to zalecaj wiernym ludziom, którzy będą, sposobni i innych nauczać. 2j ” Nad tem i zasadami boskich objawionych prawd winien urząd nauczycielski na ziemi czuwać i strzedz ich przeciwko napa
ściom owego ducha, którego Zbawiciel „kłamcą” i ojcem kłam stwa 3)” nazywa. Wyrok zaś soboru powszechnego jest najuro
czystszym aktem nauczycielskiej powagi tego urzędu.
By atoli dobrze ocenić doniosłość nauczycielstwa Kościel
nego i obowiązku przechowania w niepokalanej czystości prawd objawionych, musimy koniecznie nieco dalej sięgnąć. Zasta- nowiemy się przeto nad potrzebą objawienia; nad nieudolno
ścią rozumu ludzkiego, który bezustannie dąży do poznania prawdy, a tymczasem bez pomocy objawienia, osiągnąć jój nie może; wykażemy dalśj, że bez ustanowienia nieomylnego urzędu nauczycielskiego, prawda objawiona nie może się utrzym ać na ziemi czystą, bez domieszania fałszu. Wszystko to wiąże sie ściśle między sobą i dla tego powinno być łącznie rozbieranem ażeby doniosłość takiego, jak dzisiejsze wydarzenia w Kościele należycie ocenioną być mogła.
x) I. Tym. 6, 2 0.— 2) II, Tym. 2, 2 .- - 3) Ja n 8, 44.
JE.
Co m oże uczynić rozum lud zk i sam z sie b ie , /o s ła w io n y sw o im tylk o p rzyrod zon ym siłom i zd oln ościom ?
„Odcięty jest kamień z góry, bez (udziału) rąk (ludzkich) i uderzy! obraz w nogi i skruszył je.... a kamień.... stał się górą wielką i napełnił wszystką ziemię.”
Ban. 2, 34.
W ypada nam od tego zacząć pytania; albowiem ono jest punktem wyjścia wszelkiego objawienia w ogóle. Kto sobie z niego sprawy zdać nie potrafi, ten nie pojmie ani przyczyny objawieuia, ani ważności jego, ani potrzeby ustanowienia od Boga urzędu nauczycielskiego.
Pod względem tej kwestyi, duch ludzki popadł w dwa przeciwne sobie błędy, które okazały się zarówno zgubnemi.
Pierwszy ścieśnił prawa ludzkiego rozumu, drugi rozszerzył je nad miarę. Lecz Kościół unikając obu tych błędów, i chroniąc nas Łem samem od zgubuych ich następstw, daje nam tutaj, jak wszędzie i zawsze, jasną i stanowczą odpowiedź, popartą naszem własnem przeświadczeniem i historją całego rodzaju ludzkiego.
Przeciwko tym, którzy ścieśniają lub przeczą prawom ludzkiego rozumu, Kościół występuje z nauką, że i w obecnym stanie natury ludzkićj człowiek bez pomocy nadprzyrodzonego
objawienia ») i Jaski, jest w możności uznania niektóre prawdy odnoszące się do Boga i religii w naturalnym porządku rzeczy i może wykonać niektóre uczynki, mające wartość moralnie do
brą. Kościół przeto nie zaprzecza pewnych praw rozumu, n a wet przy dzisiejszym upadłym stanie natury ludzkiśj. Owszem, tenże sam Kościół, któremu tak często zarzucają, jakoby uczył rzeczy przeciwnych rozumowi, bronił zawsze praw rozumu przeciwko błędnym naukom szesnastego stulecia.
Przeciwko zaś tym, którzy również bezzasadnie popiera
jąc prawo czystego rozumu, naturalne umysłowe zdolności umysłu ludzkiego przesadnie podnoszą, a) Kościół naucza, że nadprzyrodzone objawienie i łaska są nam potrzebnemi, a to dla dwóch przyczyn:
Najprzód, abyśmy mogli dojść do naszego nadprzyrodzo
nego przeznaczenia. Zasadniczą bowiem nauką Chrześcijani- zmu jest, że Bóg stworzył człowieka do wyższych nadprzyro
dzonych, jego naturalne siły przechodzących celów. Wszakże człowiek, jako istota rozumna, stworzony na obraz i podobień
stwo boże; przeznaczony, aby Boga znał i kochał, ale pozosta
wiony siłom własnego tylko rozumu, nie może on Go ani pewno ani, dokładnie poznać, a tćmbardziej miłować. Człowiek natu
ry poznaje Boga jedynie z otaczających go innych stworzeń, wnioskując z wielkości i piękności tych widomych mu istot 0 niewidomym ich Twórcy. Albowiem nie widzialność Jego (Bo
ga), jest od stworzenia świata w rzeczach stworzonych jawną 1 widzialną, mianowicie w jego potędze i boskości, tak, że ci
x) Nadmieniamy tu wyraźnie, że w pracy niniejszej przez obja
wienie rozum u rozumiemy zawsze objawienie nadprzyrodzone, które, nadprzyrodzonym sposobem nas doszło (np. przez Jezusa Chuystusa);
a nie objawienie naturalne, gdy przez głos rozumu, albo głos sumie
nia, albo przez rozważanie, przychodziemy do uznania Stwórcy, S ę
dziego i Rządcy całego świata. P od łaską, nadprzyrodzoną, o której tu mowa, rozumiemy te wszystkie dary duchowne, którem i nas Bóg wedle nauki chrześcijańskiej obsypuje, by oświecić nasz umysł i ukrze- pić naszą wolę w dobrem.
3) Utrzymując, że rozum ludzki sam sobie w ystarcza nie tylko pod względem badania świata fizycznego, ale 1 porządku nadprzyro
dzonego, że się obejdzie bez czyjegokolwiek nauczycielstwa.
(którzy go nie uznają) nie mają żadnego dla siebie usprawiedli
wienia" 1). Jednakże poznanie to jest jeszcze bardzo niedo
kładne; albowiem Bóg jest nieporównanie wyższym nad wszyst
kie swoje dzieła. Toż samo, cośmy powiedzieli o naturalnśm tylko poznaniu Boga, stosuje się także i do naturalnej czci i miłości Jego. Czysty, prosty rozum nakazuje cześć, wdzię
czność i miłość obowiązkową dla dobroczynnego Sprawcy n a
szego istnienia, a obowiązek ten potwierdza jeszcze i prawo moralności głębokiemi głoskami wyryte w naszem sumieniu.
Ale, że my powołani jesteśmy do daleko ściślejszćj jedności z Bogiem, nad tę jedność, jak a się tylko na naturalnćm uzna
niu i miłości bożćj zasadza, więc ani tśj rozum ludzki sam z sie
bie poznać, ani tćż człowiek o własnćj tylko sile do takiego nadnaturalnego współuczestnictwa z Bogiem podnieść się nie moż«. Potrzebuje on do tego nadprzyrodzonego objawienia i nadprzyrodzonśj łaski, za których pośrednictwem Bóg zniża się do człowieka i jednocześnie człowieka do siebie podnosi.
A tego to właśnie wiara naucza nas przedewszystkińm. Uczy nas ona, że nieskończone, błogie zapatrywanie się w Boga i po
siadanie tego Boga w sercach naszych, jest owem nadnatural- nem przeznaczeniem, do którego On powołał nas przez swoją nieograniczoną dla nas miłość, i że my dla poznania i osiągnie- nia tego naszego nadnaturalnego przeznaczenia, koniecznie boskiego objawienia i łaski potrzebujemy.
Powtóre. Człowiek potrzebuje nadprzyrodzonego obja
wienia i łaski, przynajmniej w obecnym stanie swej natury, i dla tego jeszcze, aby ową naturalną prawdę, a mianowicie to naturalne poznanie Boga, — które może być tylko skutkiem umysłowego rozwoju i doskonałości w istocie rozumnćj, — zu
pełnie, bez błędu i niewątpliwie osiągnął i przechował, jak również, ażeby naturalnego prawa moralności należycie dopeł
nił. Na to więc zwrócimy przedewszystkiśm naszą uwagę, po
nieważ w obec tylu tegoczesnych błędów najważniejszą rzeczą jest wykazać, że bez pomocy łaski i objawienia, ludzkość nawet
x) „Bo rzeczy (Boga) nie w idzialne, od stworzenia] świata, przez te rzeczy k tó re są uczynione zrozumiałemu bywają poznane:
wieczna tćż moc jego i bóstwo, ta k iż (niewierni) nie mogą. być wy
mówieni." Rzym, i. 2 0.
naturalnej godności swojśj utrzymać nie zdoła. Otóż, w tym naszym rozbiorze głównie idzie o to : co rozum ludzki, bez względu na nadprzyrodzone i tajemnicze prawdy chrześcijań
skie, dokonać może w granicach wyłącznie prawd naturalnych religii i moralności.
Pod tym względem, Kościół naucza, że rozum ludzki może wprawdzie poznać prawdy naturalne, ale że w obecnym stanie natury ludzkiej bez pomocy objawienia i łaski nawet n a tu ra l
nych prawd rozumu nie może poznać dokładnie, bez powątpie
wania i bez dopuszczenia się wielu błędów. Takie pojmowanie Kościoła sprzeciwia się wprawdzie pysze rozumu ludzkiego;
lecz zgadza się jego nauce o nastąpionej skutkiem upadku w grzech ułomności ludzkiej natury, słabości i zepsuciu czło
wieka. Aby lepićj tę naukę objaśnić, przytoczymy tu słowa świętego Tomasza z Akwinu: „W stanie upadłej natury siły człowieka są słabemi nawet względem tego, co samo przez się nie przewyższa jego natury; tak że przyrodzonemi siłami swo- jemi człowiek nie zdolny jest dopełnić wszystkiego dobra na
turalnego w porządku moralnym. Gdy atoli natu ra ludzka nie jest przez grzśch tak zupełnie zepsutą, ażeby już wszelkich na
turalnych clo dobrego popędów była pozbawioną, przeto czło
wiek nawet w stanie upadłym może jeszcze siłą natury swojej pojedyncze świadczyć dobro.... ale nie wszelkie dobro, odpo
wiednie swojej naturze.... podobnie jak człowiek chory, który mogąc się jeszcze własnemi poruszać siłam i nie zdolny jest przecież odbywać ruchów zdrowego człowieka, dopóki za uży
ciem środków zaradczych całkowitego nie odzyska zdrowia“ i).
Ten przykład świętego Tomasza jest bardzo trafny i naucza
jący. Chory przypomina tu sobie swój stan zdrowy. Jego chora natura ma też same żądania i pragnienia jakie miewał w stanie zdrowym, ale będąc chorym, podołać im nie może i potrzebuje lekarstw a by znowu mógł czynić to co dawniej sam przez się czynił. Zupełnie toż samo je st z człowiekiem w teraźniejszym stanie jego natury. Chory on jest i potrzebuje pomocy na duchu; ale zaślepiony dumą i pychą nie uznaje ani swojej choroby, ani potrzeby środków zaradczych. Choroba jego rozumu jest pewnym rodzajem ociemnienia, jakie skut ■
l) Summa theol. I “. I I ae. q. 109. a. 2.
kiom grzćchu go dotknęło. Choroba jego woli jest jej osłabie
niem, niejaką niemocą do dobrego, k tóra go trap i i dręczy *).
Jednakże i w takim stanie pozostała mu jeszcze pewna świado
mość tego powołania, do jakiego, odpowiednio swej naturze był przeznaczony i usposobiony, jak niemnićj pewnego rodzaju świadomość owych nadprzyrodzonych łask i darów, jakiem i go Bóg pierwotnie uposażył. Ale to, co on w stanie zdrowym mocen był dokonać, dzisiaj dokonywa tylko przy pomocy środ
ków przez Boga mu podanych. Zamiast atoli pokornego uzna
nia tego stanu, człowiek dumą zaślepiony, powstaje przeciwko tej pomocy bożej, i ztąd wynikają potem te walki rozumu ludzkiego, to dźwiganie się i upadanie, to niczem niepowstrzy
mane ściganie za prawdą, którćj z natury swojej ani zupełnie porzucić, ani wyprzeć się nie może. Ztąd nareszcie idzie ową nieudolność pojęcia prawd których łaknie, a do których do
bić się nie może, dla tego tylko, że nie chce używać środków przez Boga mu ofiarowanych.
Oba te punkta nauki kościelnćj: zdolność rozumu do p o znawania prawd naturalnych o przeznaczeniu i obowiązkach czło
wieka,— tudzież nieudolność tegoż rozumu do należytego pojęcia tychże samych prawd, mamy zupełnie stwierdzone w dziejach świata. Przy takiem tylko zapatrywaniu się na rzeczy, może historja ludzkości stać się dla nas jasną i zrozumiałą, i tym ty l
ko sposobem potrafim y sobie wytłomaczyć owe, w każdym in nym razie niepojęte dla nas sprzeczności, które wszędzie napo
tykamy, które się wiecznie powtarzają tak w społeczeństwie W ogóle, jako i w życiu każdego pojedynczego człowieka. Czło
wiek ma jeszcze i inne przed sobą walki; potyka on się nie za samą tylko . prawdę. Wszakże on walczy o swój clileb codzienny, walczy o zaspokojenie codziennych potrzeb swego istnienia, pod pewnym naw et względem walczy codziennie o życie swoje. Potem walczy przeciwko namiętnościom i ucisko
wi swoich bliźnich, walczy przeciwko całemu ciężarowi materyi, k tó ra go przygnieść usiłuje; a jednakże mimo tych wszystkich
x) Znane je st wyrażenie poganina myśliciela: Video meltora, proboąue; deteriora seąuor.
Widzę, co jest lepszem ; podoba mi się n a w e t; a przecież idę za tćm co je st gorsze.
dojów, jakie staczać musi, jest jeszcze jedna walka, k tóra go nab wszystkie inne zajmuje, to jest walka za prawdę, która jak gwiazda promienna zawsze ducha jego nad m aterję podnosi.
Lecz sam sobie zostawiony nie walczy on bez nadziei zwycięz- twa* a duch jego dźwiga się tylko chwilowo, by znowu upaść w błędy i wszelkiego rodzaju zwątpienia.
T a nauka kościoła o granicach samemu sobie i bez wyż- zćj pomocy zostawionego rozumu tak mocno iuteressuje serażniejszą epokę jak może nigdy jeszcze. I tu właśnie jest tłów ny punkt zetknięcia pomiędzy soborem powszechnym a dzi- giejszemi okolicznościami. Nigdy jeszcze rozum ludzki, z pod swszelkiej wyłamujący się powagi, nie występował z wyższemi roszczeniami, z większą dumą, i nigdy też jeszcze podobnemi nie rozporządzał środkami. Cały świat otwarty przed jego o- czyma; szkoły, wszelkiego rodzaju pomoce naukowe ma on do swojego rozporządzenia, prassa może codziennie wszystkie gło
wy myślące gromadzić około jego tronu. A jakiż rezultat ma
my dzisiaj przed oczyma? Nigdy jeszcze nie było większego rozdwojenia umysłów, nigdy większej niezgody w kwestyi: „Co jest prawda ? “ , nigdy'tak wielkich ta k szeroko rozkrzewionych, wszystko rozprzęgających i podkopujących błędów, jak właśnie w obecnćj chwili. Bóg atolijgłosem swego, przez siebie u sta
nowionego urzędu nauczycielskiego, pragnie przypomnieć świa
tu, że rozum ludzki powołany jest wprawdzie do sfer najwyż
szych, lecz potrzebuje jego kierunku, jeśli celu swojego dosię
gnąć zamierza, i że bez tćj pomocy może znowu upaść w bez
denną otchłań nierozsądku, stać się łupem ducha kłamstwa.
U Daniela proroka widzimy wielkie mocarstwa świata jak ogromny posąg ze złota, srebra, spiżu i gliny, wznoszący się na postrach i zdumienie ludzi. W tóm, odrywa się od wyniosłćj gó
ry kamień; bez"pomocy ręki ludzkiej, uderza o posąg i rozbija go w proch, który wiatr na wszystkie rozwiał strony. Ów k a
mień zaś stał się wielką górą, która całą zapełniła ziemię. W i
dzenie to sprawdziło się. Wszystkie mocarstwa przepadły bez śladu; kamień atoli, który z nieba upadł, przem ienił się w k a mień węgielny, na którym powstało królestwo boże, obejmują
ce świat cały. Toż samo dzieje się z dziełami pysznego umysłu człowieka, który sam przez się o własnych siłach chce dźwignąć wielką budowlę prawdy. Iluż to już ludzi budowało takie gmachy przed Chrystusem, po nim, aż do naszych czasów! Iluż
10 —
— l i
to mniemało, że bez Chrystusa zdołają wznieść świątynię p ra
wdy? a wielu z nich spotkał takiż sam los, jaki się przytrafił owemu posągowi kruszcowemu. I zawsze tak będzie, dopóki ludzie nie zaczną budować przy pomocy objawienia boskiego i ustanowionego od Boga urzędu nauczycielskiego. Dopoki to nie nastąpi, zawsze ów kamień, który z ;nieba upadł, niweczyć będzie ich kłamliwe systemata; wiatr w proch je rozwieje i nie będzie śladu tego miejsca, na którem oni w dumnem zaślepie
niu swoje świątynie rozumu budować próbowali.
II.
Ko czego rozum d ochodzi b ez o b ja w ien ia , b ez ła sk i, liez w y ż sz e j p o w a g i nad sob ą, w ła sn y m ty lk o z o sta w io n y silom ?— Co w ta k im sta n ie u czy n ił
z p raw d am i p rzyrod zon em i, od B ogu mu p o w ierzo n em i ?.
„Rozproszył majętność swoją___A gdy wszystko u tr a c ił___ począł niedostatek cierpieć.”
Łuk. 15, 13, 14.
Prorok
Izajasz
mówiąc o przyszłych czasach przedstawia nam dom Pana, na wierzchołku góry, w obliczu wszystkich narodów ziemi; przedstawia nam jak te narody spiesząc do niego, mówią między sobą: „Pójdźcie, a wstąpmy na gór§ pańską i do domu Boga Jakóbowego, a nauczy nas dróg swoich i będziemy chodzić ścieszkami jego.” Potem, mówi dalćj: I będzie sądził na
rody i będzie strofował ludzi wiele, i przekują miecze swe na le
miesze, a włócznie swe, na sierpy; nie podniesie miecza naród przeciw narodowi; ani się będą więcej ćwiczyć ku bitwie, Domie Jakóbów pójdźcie, a chodźmy w światłości Pańskićj.li Jest to pocieszająca przepowiednia: pocieszająca dla nas wszy
stkich, którzy w duszy naszej głęboko jesteśm y przeświadczeni o jedności rodu ludzkiego. Jakkolwiek stan rzeczy w dzisiej
szych czasach dalekim jest jeszcze od tego obrazu pokoju, a rozdwojenie i niezgoda pomiędzy ludźmi szaroko jeszcze panuje, jednakże przepowiednia owa się spełnić musi i spełni.
x) Iz. 2, 3, 5.
Może być, że mimowiednie stoimy już pośród ruchu zmierza
jącego ku tem u celowi.
W tym celu atoli, jak to słowa proroka wyrażają, ludzie powinni znowu powrócić do nauki bożej i „postępować w świetle l’ana” w tem świetle k tóre tryska z jego nadprzyrodzonego obja
wienia i z założonego przez niego urzędu nauczycielstwa. Bez tego kierunku, rozum ludzki pójdzie na błędną drogę, podobnie jak oko, które bez światła służby swojej nie spełnia. O ile wielką jest zdolność umysłu ludzkiego w badaniu wiekuistej prawdy, jeżeli idzie za światłem i przewodnictwem bożetn, o ty
le znowu tenże rozum staje się bezsilnym skoro się w zarozu
miałości swojej od Boga odwróci i sam sobie wystarczyć usiłu
je. Jak Bóg w nadprzyrodzonem objawieniu złożył cały skarb prawdy, ów według Apostoła depozyt, którego kościół pilnie strzedz winien, tak również powierzył takiż depozyt każdemu człowiekowi w naturalnych zdolnościach jego rozumu. Człowiek ma go pielęgnować, nie zakopać jak skarb jak i, lecz zbierać p ro centa duchowego poznania. Ale cóż poczęli z tym skarbem na
turalnego poznania ludzie, którzy się od Boga i jego objawienia odwrócili? Uczynili oni toż samo co m arnotrawny syn Ewan
gelii z dziedzictwem jakie od ojca otrzym ał. Ztrwonili swoje mienie duchowe i zmarnowawszy wszystko, popadli w głód du
chowy. Do tego to dochodzi rozum nie przyjm ujący nauki Bo
ga. Przypatrzm y się nieco bliżśj tej bezsilności samemu sobie zostawionego rozumu, abyśmy łatwićj uznali potrzebę boskiego kierownictwa nad ludzkim umysłem.
Najszczytniejszą naturalną zdolnością ducha jest która służy do poznania Boga. W szystko inne tak w dziedzinie wie
dzy jako i życia, od tego zależy. Im czystszem jest w człowie
ku i narodzie poznanie Boga, tem wyżej stoi człowiek i naród;
im mętniejszem jest poznanie Boga, tem oni też niżej stoją. Cóż tedy uczynił rozum w całym przebiegu historyi rodu ludzkiego, o ile ją znamy, z tóm poznaniem Boga, nie będąc kierowany obja
wieniem? Dzieje odpowiadają na to faktami wszelkich okrucieństw bałwochwalstwa, tudzież ateizmem nieokrzesanym lub wyrafino
wanym w starożytnych i nowszych czasach, całem poniżeniem ro
du ludzkiego, jakie z tego obłędu umysłowego wynikły. Ztwier- dzają te fakta słowa świętego Pawła: „Poznawszy Boga, nie jako Boga chwalili, ani (mu) dziękowali ale znikczemnieli w myślach swoich, ich nierozumne serce zaćmione jest. Albowiem powia-
2
— 13 —
dając się być mądrymi, głupimi się stali. I odmienili chwałę nieskazitelnego Boga w podobieństwo obrazu śmiertelnego czło
wieka, ptaków i czworonogich i płazu. Dla tego Bóg podał ich pożądliwościom ich serca ku nieczystości, aby między sobą cia
ła swe sromocili Ci którzy prawdę bożą na kłamstwo zamie
nili, i chwalili i służyli, (poświęcili cześć swoją i służbę) stwo
rzeniu raczej niż Stwórcy, który jest błogosławiony na wie- ki“ x). Każdy rys tego obrazu spełnia się aż do dnia dzisiej
szego na wszystkich ludziach i narodach, które się wyrzekły kierownictwa Boga i jego objawienia. ^Znikczemnieli w swoich myślach,“ ,,ciemni w swoich nierozumnych sercach,“ „głupi są, powiadając się być mądrymi.“ W ubóstwieniu samych siebie, biorą wspaniałość wiekuistego Boga za swoją własną lub m ar
twej m ateryi wspaniałość, a za karę oddani są na pastwę sw o
ich pożądliwości i hańbią własne swoje ciała. Dosłownie, lite ralnie wszystko się to ciągle spełnia.
Atoli od poznania Boga zależą wszystkie inne poznania ducha ludzkiego, a przynajmniej wszystkie te, które wyższych jego interesów mocniej dotykają. Jeżeli przeto duch w od
stępstwie swojem od objawienia boskiego w swojem poznaniu Boga zostaje zmącony lub zaćmiony, to i na wszystkie inne je go poznania pada takiż sam cień niepewności.
Z poznaniem Boga ściśle i najbliżej wiąże się samopozna- nie, które po tam tem je s t najpierwszą potrzebą duszy. Im czytszem jest poznanie Boga tem czystszem je st samopoznanie, i na odwrot. Oddzielić się one od siebie nie dadzą, ponieważ człowiek stworzony jest od Boga, od niego otrzym ał wszystko i jako duchowe odbicie Boga tak siebie, jako i godność swoję tylko w tym odwiecznym pierwowzorze pojąć może. Ale cóż rozum, wyrzekłszy się kierownictwa boskiego, uczynił z tego przyrodzonego samopoznania?. Nie tylko przez u tratę praw dzi
wego samopoznania, które jest punktem wyjścia rzeczywistej m ądrości, pozbawił się uznania swego stosunku do Boga,- swćj godności i prawdziwego przeznaczenia, ale co więcej, zamiast prawdziwego samopoznania natchnął duszę ślepą, ciemną, sza
loną dumą i zarozumiałością; uczynił ją służebnicą i niewolnicą ducha ciemności. Uczynił on duszę tak ubogą w samopoznanie,
— 14 —
') Rzym. i , 21.
że nareszcie jój samćj życia swojego, nieśmiertelności swojej za
przecza, że stawia się na równi z bezrozumną m ateryą z bezro- zumnem zwierzęciem. „Powiadając się być mądrymi, głupimi się. stali.“ „Sromociliu jak mówi święty Paweł, nie tylko „swo
je ciała,“ ale hańbią ducha swojego, i to pohańbienie mają so
bie za chlubę. Ciemnota oddaje cześć ciemnocie, niby światłu.
Jak się błakają już to służąc bałwanom już zaprzeczając Boga, tak również chwieją się w samopoznaniu, już to oddając cześć rozumowi, już znowu zaprzeczając jego istnienia.
Jednocześnie z samopoznaniem niknie także i miłość b ra terska, prawdziwa świadomość serdecznych węzłów bratnich, łączących nas z bliźnim i stosunków jakie ztąd wynikają. Mi
łość bliźniego opiera się na samopoznaniu, podobnie jak sam o
poznanie na prawdziwej znajomości Boga. Już sama nauka obja
wienia, że my ludzie jesteśm y przez duszę obrazami Boga, że ma my tych samych pierwszych rodziców i dla tego jesteśmy braćmi, wywiera nieobliczony wpływ na wszystkie stosunki ludzi pomię
dzy sobą; gdy tym czasem zaprzeczanie tćj nauki pod każdym względem niezmierną tym stosunkom przynosi szkodę. Wszakże jest naturalnem prawem rozumu ludzkiego: Nie czyń bliźniemu, czego nie chcesz, aby tobie czyniono. Lecz prawo to, ażeby skutecznem być mogło, winno być dyktowanem jednocześnie przez prawdziwe samopoznanie i przez znajomość Boga. In a - czćj pozostanie ono w życiu m artw ą tylko literą; a człowiek dojdzie wkrótce do tego, że stosunki swoje z bliźnimi urządzać zacznie podług tego prawa rozumu, lecz w duchu niczem nienasyconego samolubstwa. Co zaś rozum ludzki sam sobie pozostawiony bez miłości bliźniego uczynić może, widzimy to na tylu tegoczesnych wypadkach.
Cóż on zresztą uczynił z naturalnem i podstawami społe
czeństwa naszego ?. I one przecież od Boga pochodzą. W szy
stko co się dla pomyślności społecznćj dzieje, w nim tylko ma swoją podstawę. Na tćj podstawie polega prawo i władza, spra
wiedliwość, obowiązek posłuszeństwa. Tak, cały byt państwo
wy, ma swoją m oralną podstawę tylko w tem przekonaniu, że on nie jest dowolnym wymysłem ludzkim, lecz z woli boskićj postanowionem urządzeniem, k tó re szanować powinniśmy, bo taka jest wola Boga. Cóż rozum ludzki, otrząsnąwszy się z wszelkiego wyższej powagi, pozostawił jeszcze z tych n atu ral
nych podpór społeczeństwa?. On jednę po drugiój wstrząsał,
— 15 —
podkopywał i wszystkie osłabił. Wynika ztąd owa zupełna nie
pewność polityczna, w jakiej dzisiejsza społeczność się b łą k a ; a jeżeli jeszcze jaki porządek towarzyski istnieje, to zawdzię
czamy go nie tem u rozumowi, który wziąwszy rozbrat z obja
wieniem bożem udaje, jakoby on tylko podtrzymywał jeszcze po
rządek społeczny, ale zawdzięczamy go raczćj tem u błogiemu usposobieniu, jakie wbrew temu duchowi przeciwieństwa jeszcze w narodach chrześcijańskich istnieje. Cała dzisiejsza polityka nie zdołałaby na krótki nawet przeciąg czasu uchronić społe
czeństwa od najgwałtowniejszych wstrząśnień, gdyby się niem opiekował, gdyby jej nie bronił ten duch chrześcijański, od któ
rego się ludzie odwracają.
Toż samo stosuje się do wszystkich naturalnych podstaw bytu rodziny. Dachowe i m aterjalne szczęście człowieka, wię
cej niż od czego bądź innego zależy od pomyślności rodziny.
Wszystko co tćj ostatniej szkodę przynosi nie mniej dotkli
wą szkodę przynosi człowiekowi. Wszelki postęp na nic się nie przyda jeśli wpływa niekorzystnie na ciało lub duszę człowieka. Naturalne podstawy* bytu rodziny, są też sa- same, jakie nam i nadprzyrodzone objawienie pod tym wzglę
dem przedstawia. Ależ rozum ludzki, wyrzekłszy się objawie
nia, czy zdołał utrzym ać te podstawy na stanowisku środków dążących do dobra człowieczeństwa. W czasach pogańskich burzenie wszelkich naturalnych podstaw bytu rodziny, razem ze strasznem i następstwami tego burzenia, wzrastało w odpo
wiednim stosunku do coraz wyższego duchowego ukształcenia.
Dzisiaj, widzimy toż samo; duch bowiem pogański, pracuje usil
nie nad zburzeniem tego jedynego, świętego przybytku ludz
kości. 0 ) Gdyby ludzi nie chroniło jeszcze objawienie boże, ujrzelibyśmy wkrótce w całćj obszerności pośród naszych ro
dzin całą grozę dawnego pogaństwa. Wszelkie najpiękniejsze zasady ludzkości nie zasłoniłyby człowieka przeciwko wybu
chowi namiętności, któreby wtedy w całej swojćj powstały po
tędze. Jak atoli rozum, nie uznający objawienia zmarnował
— 16 —
(*) Tak zwana moralność niezależna, popierana przez dzisiej
szych pozytywistów, w zasadzie swej niszczy najświętsze węzły spo
łeczeństwa, najistotniej związane z n atu rą ludzką. Obala wszelki wstyd, i chce aby człowiek w chuciach swoich niczem się nie krępował.
te wszystkie prawdy naturalne, tak również czyni i z nadprzy
rodzonemu prawdami objawienia. On i tych, bez wyższśj p o mocy nie umie utrzym ać w całości i czystości; m arnuje z nich jediię po drugićj, aż do ostatniej nauki Chrystusa, aż (Jo ostat- nićj litery Pisma Świętego, jak nam tego dowiodła historya sekt odłączonych od Kościoła. Ale o tym przedmiocie później jeszcze pomó wiemy.
W yjątek tu tylko mogą stanowić wiadomości przyrodzone takie, których przedmiotem są zewnętrzne objawy świata zmy
słowego, które przecież na najwyższe i najważniejsze pytania:
zkąd i dokąd idzie człowiek ? — żadnćj odpowiedzi dać nie m o
gą. To szczególnie stosuje się do klassy istot materyalnych, wyłącznie tylko prawami mechanicznemi kierowanej, prawami przez Boga m ateryi nadaoemi, a k tó ra jeszcze dla rozumu ludz
kiego jest dostępną. Jednakże sama tylko znajomość tych praw równie jak i sama m aterya, nie zdolną jest zaspokoić ducha ludzkiego, a bałwochwalcza cześć dla nićj, je st znowu inną tyl
ko formą bałwochwalstwa materyi.
Rozum atoli pogardzający światłem nadprzyrodzonym, nietylko utraci wiadomości naturalne, jakiem i go Bóg mniej więcćj obdarzył, i jak ów syn marnotrawny, będzie cierpiał głód wyższych dóbr duchowych; ale nadto stanie się służebnikiem innego ducha i często do tego dojdzie, że wszystkie zdolności, wszystkie wiadomości swoje odda w służbę kłam stw u i złem u.
Jakże się to często przytrafia za naszych czasów! Itn wyższe są dary ducha, jakiemi Bóg ludzkość obdarzył, tem zgubniej one działają, jeżeli Bogu służyć przestaną. Rozum pod prze
wodnictwem Boga prowadzi do wiecznćj prawdy; lecz gdy się od Boga odwróci, staje się uwodzicielem, sprowadzającym lu
dzi z drogi prawdy. Dzisiaj dzieje się to właśnie w sposób za
trważający. Ileż to nie nadużywają ludzie tej najwyższej siły duszy, daru wiedzy? Jak korzystają z nićj, by drugich w błąd wprowadzić i zgubić! Jakże straszliwy system kłam stwa i zd ra
dy opanował te niebieskie dary rozumu i wiedzy! Obok tego tkwi jeszcze ta k głęboko w duszy człowieka przeświadczenie, iż rozum prawdzie służyć powinien, że wielu ludzi nie poznaje tcgojfrymarczenia prawdą, i wtedy to zaufanie w rozumie staje się dla nich nową przyczyną popadnięcia w błędy. Rozum prze
znaczony od Boga aby służył prawdzie, staje się wtedy służe
bnikiem pieniędzy, chciwości i wszelkich zachceń jakie pienię-
— 17 —
dzmi zaspokoić można. Taki to widzimy w ogóle dzisiaj stan owego rozum u, który z taką pychą występuje, ogłaszając światu, że mu światło przynosi i że światłu tylko służy. To kłamstwo i oszukaństwo. W zapasach swoich z chrześcijaniz- mem, ludzie owi nie służą prawdzie, ale złotu; wyczerpują wszystkie środki rozumu, by ludzi skusić do takiej pieniężnej frymarki. Większa część płodów tegoczesnej literatury, z całą bezbożnością swoją i rozpasaniem obyczajów, jest prostem frymarczeniem. Ten wzniosły dar boski, rozum, który czło
wieka ma podnieść do najwyższych sfer światła, gdzie sam Bóg przebywa, by tam upaść na kolana i wieczną cześć mu składać, ten rozum przymuszony jest na ziemi w szatańskiój sprawie służyć fałszowi i zepsuciu, złości i przewrotności ludzkiej. Oto do czego dochodzi rozum bez objawienia, bez łaski, bez wyż
szej nad sobą powagi. Oto, ja k się on ubogim staje, kiedy w pysznej zarozumiałości swojćj przestanie słuchać głosu Boga.
Zamiast ludzi jednoczyć i zjednoczonych prowadzić na tę górę bożą, o którćj prorok mówi, zamiast im nieść błogi pokój i szczęście, on ludzi rozdziela, odwodzi ich od Boga i z życia człowieka tworzy nigdy nieustającą walkę samolubstwa i zmy
słowości.
— 18 —
III.
Czy Bóg p rze m a w ia ł do lu d zi ta k , że g lo s j e g o sły sz e ć m ogli?. Czy i teraz p rze m a w ia je s z c z e ta k w y r a źn ie , ta k sta n o w cz o do n as, że
b ezp ieczn ie b ez o b a w y zb łą d z e n ia , sło w o m j e g o za u fa ć m ożem y?.
„Rozmaicie i wielą sposobów mówiwszy Bóg dawno do ojców przez proroków; na ostatek tych dni, mówił do nas przez syna, którego postanowił dziedzicem wszystkie
go, przez którego uczynił i w ieki11.
Hebr. i, 2.
Na te pytania tylko historja odpowiedzieć nam może:
1. Co nam mówi w tym przedmiocie historja początko
wa rodu ludzkiego przed upadkiem grzechowym?.
Tam sam Bóg przemawia ludzi. Nie pozostawił on ich wyłącznie światłu ich rozumu. Jakkolwiek oprócz naturalnych zdolności ducha obsypał ich jeszcze i nadprzyrodzonemi dara
mi, i jakkolwiek te zdolności naturalne nie były jeszcze przez grzech nadwerężone, jednakże nie zaniechał do nich przema
wiać. Sam ich błogosławił i ukrzepiał pomocą swą boską, aby mogli dokonać tego, co im zalecił; sam przelał po tćra na nich władzę nad naturą i nad wszystkiemi stworzeniami 2); sam dał im przykazanie zewnętrzne pozytywne 2), chociaż wyrył już w ich sercu i wewnętrzne, ogólne prawo moralności. To zewnę
trzne przykazanie miało na celu doświadczyć ich posłuszeństwa,
x) 1. Mojż. 1, 28— 30. 3) i . Mojż. 2— 16-
aby, umiejąc być uległymi Jego najwyższemu zwierzchnictwu, umieli nauczyć się władać całą, przyrodą. Prawo zewnętrzne miało też na celu nauczyć ich, że prawo wewnętrzne jest p ra
wem bożem, a nie wypływem ich własnej woli. Nareszcie sam Bóg wtedy już położył pierwsze podstawy rodziny i nadał jćj, ponieważ miała stać się podstawą wszystkich innych słosunków ludzkich, cudowne prawa, które i dziś jeszcze stoją niewzruszo
ne w swój mocy. Ale Bóg nie raz tylko jeden mówił z człowie
kiem; owszem przestawał on tak łaskawie z tą istotą, k tó rą na swoje podobieństwo utworzył, że nam go pismo święte przed
stawia jako ojca przechadzającego się po raju x). My, wycho- wańcy objawienia nie możemy się dziwić takiśj mowie, skoro Bóg i w teraźniejszym stanie, — kiedy ma być przywróconem i spełnionem to, cośmy w raju posiadali, a przez grzech u trac i
li,— w tajemnicy swojćj miłości, w przenajświętszym Sakramen
cie mieszka pomiędzy nami, i skoro zresztą wiemy, że ostate- cznem przeznaczeniem naszem jest wiecznie wpatrywać się w oblicze boskie. Ta rozmowa, to przestawanie Boga z ludźmi dowodzi rzeczywiście Jego ojcowskich względem nas zamiarów;
a że się nam dziwnem wydaje to wszystko, przyczyna leży w grzechu, przez który utraciliśm y jasne pojęcie Boga i jego do nas przywiązania.
2. Co nam w tym przedmiocie podaje historja starego przymierza, czas przygotowania się na przyjęcie mającego przyjść Zbawiciela, czas przedobrazów 2) Królestwa bożego, j a kie On na ziemi założyć postanowił?.
Apostoł Paweł streszcza całą historję starego przymierza w następujących słowach: Po wiele razy i rozmaitemi sposoba
mi Bóg przemawiał niegdyś do ojców przez proroków 3). Tu jest znaczenie, tu cała historja starego przymierza: „Deus loąuem patribus in prophetis, — Bóg przemawiający do ludzi przez proroków. Celem tego było sprowadzić ludzi napowrót do sie
bie, sprowadzić ducha ludzkiego do poznania Boga, a serce
— 20 —
*) 1. Mojż. 3, 8. —
2) Użyliśmy tego wyrazu na oznaczenie proroctw zawartych w osobach, lub czynach starego Testam entu, mających oznaczać osoby lub czyny nowego Testam entu. Czy więc szczęśliwie zastąpiliśmy wy
razy: figura, typusf niech światły czytelnik osądzi. 8) H ebr. 1, 1.
ludzkie do jego miłości. Ten też jest celem całego odkupienia;
gdy tymczasem całe skażenie grzechowe przeciwnie, leży w błę
dach ducha, który Boga nie uznaje i dlatego schodzi n a mylue ścieżki kłamstwa; — w błędach serca, które Boga kochać prze
stało. Kiedy Bóg postanowił wszystkie te, jakby z prawej drogi zbaczające dusze ludzkie, niby zbłąkane owce, znowu na drogę prawą, do jedynego celu, do uznania jedynej i najwyższej p ra wdy, ’do miłości jedynego i najwyższego dobra doprowadzić, wtedy w boskiej mądrości swojej, uznał jeden środek najsku
teczniejszy: Deus loąueus patribus. I sam przemówił do ludzi.
W raju przemawiał on sam i bezpośrednio do ludzi; w pó
źniejszych zaś cząsach starego przymierza, przemawiał „przez proroków.“ Przyczyny tego możemy upatryw ać rozmaite: naj
przód ludzie stali się niegodnymi w upadłym stanie swej natu ry oglądać oblicze Boga; trzeba ich było ku tem u na nowo przygotować. Powtóre, w tem zrządzeniu opatrzności boskićj znajdował się zarazem prawdziwy środek zbawczy, by człowie
ka przez wiarę znowu do Boga nawrócić. I po trzecie nareszcie, stare przymierze stało się niby cieniem nowego przymierza, cieniem tGgo obcowania (przestawania) Boga z człowiekiem, jakie w now6m przymierzu ziścić się miało.
Widomy obraz tego przemawiania Boga przez ludzi do ludzi w starem przymierzu, przedstawia nam Jeremjasz, opo
wiadając, jak go Bóg na ten urząd powołał. Bóg rzekł do nie
go: „Pićrwćj niżlim cię utworzył w żywocie (matki), znałem cię i pierwej niżeliś wyszedł z żywota, poświęciłem cię, i proro
kiem między narody dałem cię.” Jerem jasz uląkł się wielce:
i odpowiedział: „A, a, a, Panie B oże! oto mówić nie umiem;
bom ja jest dziecina.” A Bóg przemówił do niego: „Nie mów;
jestem dziecina, bo na wszystko, na co cię poślę, pójdziesz i wszystko cokolwiek ci rozkażę mówić będziesz. Nie bój się oblicza ich, bom ja z tobą jest, abym cię wybawił.” Lecz Bóg nie poprzestał jeszcze na tćm; chciał bowiem swojemu słudze i prorokowi wyższą jeszcze łaskę udzielić ku spełnieniu tego świętego urzędu. Wyciągnął zatem rękę swoją, dotknął ust jego i rzekł doń: „Otom dał słowa moje w usta twoje; otom cię dziś postanowił nad narodami i królestwami, abyś i kaził, i wy
trącał, i rozwalał, i budował i sądził 1).” Takim tedy sposo-
— 21 —
*) Jerem . I, 5— 1 0 .
bem Bóg przemawiał do ludzi starego przymierza. A do tego wybierał oddzielne sługi; towarzyszył im łaską swoją, naznacza
jąc im według swój woli posłannictwo; uzbrajał ich w odpowie
dnie siły; sposobem nadprzyrodzonym namaszczał ręką swoją ich usta i w kładał w nie słowa swoje. Dlatego też, to co oni mówili, było słowem bożćm, tak iż sam Bóg przez ludzi prze
mawiał.
Jakie zaś skutki to przemawianie boże wywierało na lud żydowski, to ocenić możemy przez porównanie dziejów tego narodu z dziejami wszystkich narodów pogańskich, a zwłaszcza gdy zwrócimy uwagę na okropności bałwochwalstwa, od któ
rych Żydzi uchronieni zostali jedynie przez to, że Bóg swćm przemawianiem do nich, utrzym ał w nich wiarę w jedynego prawdziwego Boga.
3. Co nam sam Chrystus o tćm powiada?
Całe życie Jezusa jest ciągłą odpowiedzią na to pytanie.
Apostoł Paweł obejmuje to w następnych słowach: „Naostatek tych dni mówił (Bóg) do nas przez swego syna, którego posta
nowił dziedzicem wszystkiego, przez którego uczynił i wieki, który gdyż jest jakością chwały i wyrażeniem istności jego, a słowem mocy swojój wszystko nosi” 1). Tu więc jest różnica między starem i nowem przymierzem, między przemawianiem Boga tam i tutaj. Onego czasu przemawiał on przez proroków', teraz mówi przez swojego syna, który jest odblaskiem chwały jego m ajestatu i obrazem jego istoty; który razem z nim posia
da jedną i tą sam ą boską naturę i istność; który jest, jak sobór Nicejski mówi: „Bogiem z Boga, światłem z światłości, praw
dziwy Bóg z prawdziwego Boga zrodzony, nie stworzony, współ- istotny ze swym Ojcem.” Teraz więc Bóg sam bezpośrednio przemawia do ludzi, ale w postaci ludzkiej; Bóg-człowiek jest naszym nauczycielem i pragnie słowem swojem nas ludzi, n a
szego ducha, nasze serca kierować i prowadzić. Teraz prze
mawia do nas światło i prawda, które się na ziemi pojawiły:
„Jam jest prawdą” 2); „Jam jest światłością świata” 3). B ar
dzo więc słusznie apostoł Paweł przypomina nam wielką odpo
wiedzialność, jaka na nas cięży, jeżeli się wyłamujemy z pod
— 22 —
1).rb I, i — 3. - 3) Ja n 14, 6. — 3) Ja n 8, 12.
przewodnictwa Chrystusa i Jego słowa. Wyjaśniwszy nam bo
wiem, że to przemawianie Boga do nas przez Jego Syna, jeszcze jest daleko wiarogodniejszćm, niżeli gdyby z wysokości tronu swojego wyprawił posłańca z grona aniołów swoich, przychodzi w końcu do następującego wniosku: „Dlatego trzeba nam obfi
ciej przestrzegać tego, cośmy (o nim) słyszeli;... albowiem jeśli która przez anioły (tylko) powiedziana jest mowa (jak było w Starym Testamencie) stała się trw ałą, a wszelkie przestęp
stwo (względem niej) i nieposłuszeństwo, otrzymało sprawiedli
wą zapłatę, nagrodę, jakoż my się wybiegamy (od kary) jeśli tak wielkiego zbawienia zaniedbamy” x). Ztąd woła on na koń
cu, bracia święci, uczestnicy wezwania niebieskiego, obaczcie na apostoła i najwyższego kapłana wyznania naszego Jezusa14 a).
W jaki zaś sposób Syn Boży do ludzi przemawiał, na to, jeden tylko bardzo wybitny stawiemy przykład. O wrażeniu, jakie mowa na górze powiedziana wywarła na słuchaczach, opowiada nam święty apostoł Mateusz: ,,I stało się, gdy dokoń
czył Jezus tych słów, zdumiewały się rzesze nad nauką jego“ _3).
Gdzież były powody tego zdumienia? Czy w wielkiej podnio- słości powiedzianej nauki ? Nie, a przynajmniej nic przewa
żnie. Apostoł inną tu podaje przyczynę: „Albowiem uczył je jako władzę mający, a nie jako doktorowie ich i Faryzeusze.41 Tak nauczał Syn Boży, tak Bóg przemawiał przez niego do lu
dzi Nauki jego były mądre, pełne życzliwości i miłości dla ludzi; ależ on się nie opićrał na mądrości ludzkiej, na biegłości w wymowie, na dowodach rozumowanych, by ludzi wiarą nat
chnąć, ale przemawiał do nich jak ich Bóg i Pan i dlatego żą
dał od słuchaczów posłuszeństwa dla słów swoich; żądał od nich wiary, ponieważ ogłaszał im wiekuistą prawdę, i ponieważ żaden rozumowany dowód tak nie przekonywa rozumuj jak ten, że rozum ludzki winien podlegać przemawiającemu doń Bogu. Mówił on więc do nich „jako władzę mający. “ Do te
go odnoszą się słowa apostoła Pawła o wierze: „Broń żołnier- stwa waszego nie jest cielesna: ale Bogiem mocna.... burzymy wszelaką wysokość (wszelką podniosłą pychę) wynoszącą prze
ciw poznaniu Bożemu i w niewolę podbijamy wszelki rozum
— 2 3 —
‘ ) Herb. 2, l . — 2) H erb. 3, 1. — 3) M at. ", 23.
pod posłuszeństwo Chrystusowe41 1). Tak Bóg przez Syna swe
go przemawiał do ludzi i tak ludzie słowa jego przyjmowali.
„Jako władzę mający,“ przemawiał do nich; a ponieważ oni tę władzę w nim uznawali, przeto tćż rozum swój oddali w niewo
lę posłuszeństwa Chrystusowi.
4. Cóż wreszcie mówi o kwestyi powyższej Kościół C hrystusa?
Mówi on, że Chrystus nadał mu urząd nauczycielstwa; że on sam jest na ziemi „filarem i utwierdzeniem prawdy1* 2); że Chrystus przemawia przez niego do ludzi aż do skończenia świata.
Ponieważ przemawianie Boga do ludzi za pośrednictwem Kościoła Jego, z rozmaitych stron rozważyć musimy, przeto w tym rozdziale zastanowiemy się tylko nad instytucyą którą Bóg ustanowił, aby do ludzi przemawiał.
Bóg przemawiał do ludzi w raju; przemawiał w starćm przymierzu; nareszcie przemawiał przez Syna swojego, aby ich prowadzić i kierować nimi. Czyliżby od jednego razu żywy głos Boga m iał zamilknąć na ziemi, a miejsce jego m iała zastą
pić m artwa księga? Miałożby odtąd wszystko umilknąć, i bo
ski urząd nauczycielstwa ustać? Miałyżby cienie urzędu na
uczycielskiego w starem przymierzu wyżej stać nad rzeczywi
stość w nowóm przymierzu? Miałżeby tam w imieniu bożem nauczać człowiek, którego ust Bóg własną dotykał się ręką, i w którego usta on tchnął swoje żywe słowo, a natom iast tutaj tylko zapisany pargamin, tylko drukowany papier miałby być organem. Boga? To być nie m oże! W nowćm przymierzu, w królestwie Chrystusa na ziemi, w tym kościele żywego Boga winny być urzeczywistnione wszystkie przedobrazy (figury) sta rego przymierza. Tu winien się dać słyszść głos żywy, przez który Bóg do nas przemawia, a przemawia wyraźnićj, dobitniej niż w starćm przymierzu. Tu winien ciągle brzmić głos żywy, przez któryby żywy Chrystus wyraźnie się do nas odzywał; głos żywy, któryby zawsze w imię boże jasno i niewątpliwie odpo
wiadał, gdy odurzony, zbłąkany, w niezliczonych fałszach uwi
kłany rozum ludzki w każdćm zbłądzeniu swojćm, zawsze pyta się na nowo: Quid est r e n ta s , co jest prawda? I w rzeczy sa-
— 24 — ‘
ł) II, Kor. 1 0 , 4, 5. — 2) I. Tyniot. 3, 15.
mój, głos taki istnieje na ziemi tak nieomylnie, jak nieomylnemi są, słowa Jezusa. Niebo i ziemia przeminą, ale jego słowa i je go przykazania nie przeminą. Każda nowa epoka i każde no
we pokolenie m uszą złożyć świadectwo o spełnieniu wszystkich słów jego.
Powiedział on do apostołów: „Idąc nauczajcie w szystkie narody V Oto jest ich posłanie, nadanie powagi nauczyciel
skiej. Szczególnićj atoli godnetni są uwagi słowa, które po
przedzają ustanowienie tego urzędu nauczycielskiego i po mem następują. Przedewszystkiem Jezus objaśnia pełnomocnictwo, na mocy którego sam nauczał i na mocy którego może nauczy
cieli na ziemi stanowić. Dla tego m ówi: „Dana m i je s t wszystka władza na niebie i na ziemi.u Wtedy też wyrzekł on te słowa „jako władzę mający” i jako nikt na ziemi ani przed nim ani po nim mówić nie. inogł. k kiedy dając im to pełno
mocnictwo boże rozkazał nauczać wszystkie narody, rzek ł dalej:
„Oto j a jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świa
ta“ l). Tu widziemy narówni i władzę, z jaką wydaje rozkaz nauczania i trwanie tegoż nauczania. Wszystko tu jest boskie.
Posiadamy więc urząd nauczycielstwa przez Boga ustano
wiony; urząd, który dla wszystkich narodów i po wszystkie czasy ma istn ieć; urząd nauczycielstwa, którem u pomoc boża aż do końca świata je st zapewnioua. Przez tę zatem nauczy
cielską władzę rzeczywiście sam Chrystus przemawia, przem a
wia ustawicznie sam Bóg do ludzi, a my słysząc głos tego urzę
du, słyszymy głos samego Boga. Na tym urzędzie nauczyciel
stwa znajdujemy więcćj niż Jeremiasza, którego ust Bóg doty
kał i tchnął w nie słowa swoje 2). Stanowiąc władzę nauczy
cielską w Kościele swoim, Chrystus uwieńczał tym sposobem całe swoje dzieło odkupienia na ziemi; albowiem na nauczyciel
— 25 —
*) M at. 28, 18—2 0.
2) By uniknąć wszelkiego nieporozumienia co do stosunku da
wnych proroctw z nauczycielstwem kościoła, zwracamy uwagę, że objawienie spełniło się i ukończyło na Chrystusie i że dla tego kościół nie ogłasza nowych objawień, ja k dawni prorocy. Przew aga zatem nauczycielstwa kościelnego na tem polega, że objawienie Chrystusa daleko wyżej stoi niżeli proroków i że nauczycielstwo kościoła, nie tak jak proroków dla jednego narodu, lecz dla wszystkich ludzi i dla wszystkich czasów je st postanowione.
3
stwie wszystko spoczywa, a bez niego wszystko, sam nawet Chrystus, byłby dla nas wątpliwym, i cała jego nauka wyda
łaby się nam niejasną i nieokreśloną. Dla tego tćż mówił on do apostołów przed samem wniebowstąpieniem: „Idąc na wszy steli św iat, opowiadajcie ewangelję wszemu stw orzeniu!
Kto uw ierzy (temu co opowiadać będziecie) i ochrzci się, będzie zbawiony; a kio nie uwierzy, będzie potępion... I to powiedzia
wszy, „Jezus wzięty jest do nieba; siedzi na prawicy Bożej 1).“
Jakież to posłannictwo, jakże wzniosły urząd Chrystus nadał apostołom! Mają pójść ,,po całym świecie, opowiadać ewangelję wszetnu stworzeniu.11 Jakże wielka powaga tego nauczycielskie
go urzędu, skoro od przyjmowania z wiarą nauki apostołów za
leży zbawienie lub potępienie lu d z i! Chrystus, zapewniwszy ta- kowem zleceniem wszystkim ludziom których nauka jego zba
wić miała, opowiadanie słów swoich w nieskażonej czystości, wstąpił do nieba i siedzi po prawicy Boga, by ztam tąd boską potęgą swoją zabezpieczyć spełnienie słów, jakie poprzednio na ziemi wypowiedział.
Dla tego też boski nasz Zbawiciel mógł poprzednio jeszcze do apostołów powiedzieć: „Kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi, mną gardzi; a kto mną gardzi, gardzi tym, który mnie posłał 2);—i odnośnie do kościoła: „Kto kościoła nie słu
cha, niechaj ci będzie jako poganin i jawno-grzesznik 3).“ T a
kie słowa dają się tylko objaśnić tem, że ustanowionemu przez siebie urzędowi nauczycielskiemu, Chrystus dawał nie tylko boskie posłannictwo, ale także i boską pomoc zapewnił. Ze słów, jakie przy ustanowieniu tego nauczycielstwa wyrzekł ro
zumiemy teraz doskonale dla czego mówił: „Kto was słucha, mnie słucha; kto wami gardzi, mną gardzi;15— ponieważ w nau
czycielskim urzędzie, opartym na Chrystusie, sam Chrystus przemawia rzeczywiście do ludzi i przemawia codziennie aż do końca świata.
Ponieważ jednak wszyscy ludzie podlegli są błędom, a ty l
ko ludzie mieli być objawicielami i przedstawicielami jego nieo
mylnego słowa, przeto Chrystus m usiał tak się opatrzyć, ażeby jego nauka nie mogła być sfałszowaną przez wyznaczonych od niego głosicieli jego słowa. Jakoż zaradził on tem u obietnicą
— 2 0 —
l ) M arek. 16, 15, 19.— 2) Łuk. 10, 16.— 3) M at. 18, 17.—
swojej pomocy aż do końca świata. Nadto jeszcze użył drugie
go sposobu, aby ów urząd nauczycielski w swoim kościele od błędów zasłonić. W tym celu mówił do apostołów: „Prosić bę
dę Ojca, a innego pocieszyciela da wam aby z wami mieszkał na wieki: ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi ani go zna. Lecz wy poznacie go iż u was mieszkać bę
dzie i w was będzie *)“— i zaraz potem: „Duch święty, którego ojciec pośle w imię moje, on was wszystkiego nauczy i przy
pomni wam wszystko, cokolwiek bym wam pow iedział/1 3) Wprawdzie ludzie sprawują ten urząd nauczycielski w kościele, jednakże kiedy poddajemy nasz rozum pod posłuszeńtwo wiary, nie w nich pokładam y nadzieję naszą, lecz w boskićj pomocy Jezusa Chrystusa w pomocy Ducha Świętego, ducha prawdy.
I dla tego też to Zbawiciel mógł powiedzieć o swoim ko - ściele, że zbudowany jest na opoce i że go bramy piekielne nie przemogą 3). Bramy piekielne, które nam ludziom naszemu duchowi, naszej najwyższej zdolności poznania prawdy zagraża
ją, są narzędziem kłamstwa. Wszelkie inne złe na ziemi nie miałoby żadnego prawie znaczenia, gdyby nie było kłamstwa, tego piekła w duszy człowieka, tego zaćmienia jego ducha.
Jakże potężnem jest kłamstwo na ziem i! Ono zębem swoim wszystkiego dotknie, nawet najdelikatniejszej roślinki, ducha dziecięcia. Wszystko, podlega tćj piekielnej sile, oprócz jednćj tylko rzeczy, boskiego urzędu nauczycielstwa kościoła^ któ
ry zawsze stojąc nieugięty i niewzruszony, zawsze jednego i te
goż samego nas naucza.
Taka to jest odpowiedź na nasze pytanie. W raju jeszcze Bóg przemawiał do ludzi i kierował ich rozumem; przez p ro roków starego przymierza przemawiał do wybranego ludu i tym sposobem uchronił go od owćj okropności błędów bałwochwal
stwa ; w Chrystusie sam Bóg się pojawił i bezpośrednio przem a
wiał do ludzi, by wszystkie dusze i serca dobrej woli na ziemi znowu na prawdziwą drogę do siebie przyciągnąć, a przez C hrystusa w boskim urzędzie nauczycielskim kościoła naucza ludzi bezustannie, aż do końca świata.
Postępuj więc, o duszo ludzka za tym przemawiającym do ciebie głosem Boga, jeżeli nie chcesz każdego dnia twego ziem
skiego istnienia być łupem zwątpienia, a potem stać się na wie
ki pastw ą ducha kłam stw a!.
*) Jan 14, ig— a) Jan 14, 2G.— 3) Mat. 16, 18— .