Mieczysław Gogacz
"Etyka" Abelarda na seminarium
historii filozofii przy Wydziale
Filozofii Chrześcijańskiej ATK w roku
akademickim 1967/68
Studia Philosophiae Christianae 5/1, 282-302
tę s k n o tę i m ęk ę, i z a liczy ł m u to jako m iło ść. N ie w ie m y tego. W iem y, ż e P a sc a l rozd ał przed śm iercią sw ój m a ją tek b ied n y m , że i dziś d op row ad za lu d zi do B oga. Z n a m ien n a je s t w zw ią zk u z ty m w y p o w ie d ź p rem iera B e lg ii, T heo L efev re: „aż do 1946 r. n ie b y ło dnia, a b ym n ie c z y ta ł k ilk u stron „ M y śli”, a j e ś li zd a w a ć b y się m ogło, że sta łe m się n ie w ie r n y P a sc a lo w i, to ty lk o dlatego, że dop row ad ził m n ie do co d zien n eg o czy ta n ia B ib lii”.
P a sc a l je s t w ie lk i z ra cji p rzem y śleń , k tó re sfo rm u ło w a ł, i tęsk n o t, k tó re przeżył. I ja k że je s t w tej w ie lk o ś c i tragiczn y. W yk azał błąd in tu icjo n izm u i błąd życia b ez B oga. O d w ażn ie p rzyzn ał się w ty m do sw o ic h p o m y łek i b łęd ów . A le filo z o fii ju ż n ie odzyskał, n ie zn alazł. I n ie zn a la zł m iłości, n ie um iał, n ie przeżył, u w ik ła n y w p rob lem y sw o je i lu d zk ie.
M yśląc o P a sca lu poza jego tek sta m i, je ste m sp ok ojn y. W iem , że na ta k i k rzy k duszy, zresztą na n a jm n ie jsz y g e st lu d zk i, B óg od p ow iad a m iło ścią .
S ta n o w isk o , k tóre tu w y p o w ie d z ia łe m , to n ie ocena, to ty lk o p o w ta rzająca się i znana czy te ln ik o m P a sc a la sytu a cja : P a sca la n ie m ożna czy ta ć o b o jętn ie. P a sc a l tak d a le c e w cią g a sw y m i m o cn y m i tezam i, że n a w ią z a n ie z nim k on tak tu je s t n ie ty lk o in te le k tu a ln e , le c z tak że u czu cio w e, a n g a żu ją ce ca łeg o czło w ie k a . N a m o cn e sło w a P a sca la o d p ow iad am m ocn ym ich p rzeżyciem . A to n ig d y n ie je s t n ie sp r a w ie d liw o śc ią .
Z resztą sło w a , k tó re w y p o w ia d a m tu o P a sca lu , to sło w a n ie ty lk o h ołd u , sk ła d a n eg o w ielk o ści. J e st to ta k że serd eczn e p r z e ję c ie się P a sc a le m , jeg o sp ra w a m i i losem . To ja k a ś okazja zw ierzeń i trosk i, a ty m sa m y m p rzy ja źn i w sto su n k u do P a sca la czło w ie k a , b ezrad n ego i m ocn ego P a sca la — n aszego brata, zap lątan ego jak k a żd y z n as w tru d n e sp ra w y św iata.
M. G O G A C Z
„ E tyk a” A b elard a na sem in a riu m h is to r ii filo z o fii przy W y d zia le F ilo z o fii C h rześcija ń sk iej A TK w roku a k a d em ick im 1967/68. 1. M iec zy sła w G o g a c z : N a m a r g in e sie „E ty k i” A b elard a W yd an e w P o lsc e przed k ilk o m a m ie sią c a m i „ L isty H e lo iz y i A b e la rd a ” oraz w c z e śn ie jsz e p u b lik a cje, np. k sią żk a G ilson a „H eloiza i A b e la r d ”, szk ic R. P alacza „A b ela rd ”, p o w ieść H. W ad d ell „A belard i H e lo iz a ”, a w la ta ch p ię ć d z ie sią ty c h za p rezen to w a n y czy teln ik o m
te k s t A b elard a: „H istoria m o ich n ie d o li” 1, in fo rm u ją c c ie k a w ie o A b e la rd zie i jeg o r o li w k u ltu rze u m y sło w ej X II w ie k u p ow od u ją m oże jed n a k , że w św ia d o m o ści od b iorców sp ra w tragiczn ego m a łżeń stw a A b elard a i H e lo iz y u zy sk u je ran gę p rob lem u , w yczerp u ją ceg o p r a w ie ca łą r o lę A b elard a w e w sp ó łczesn ej m u i p ó źn iejszej k u ltu rze. W y m ie n io n e k sią żk i są o c z y w iśc ie a d reso w a n e do szerok iego kręgu od b ior c ó w i m u szą czy p rzy n a jm n iej m ogą p o d ejm o w a ć a tra k cy jn y tem at. T em at ten sta n o w i zresztą ta k że n a u k o w e za g a d n ien ie i często jest p rzed m io tem badań ze stro n y h isto r y k ó w k u ltu ry , a n a w e t h isto ry k ó w filo z o fii, o czym św ia d czy ch oćb y k sią żk a G ilson a. H isto ry cy filo z o fii, n ie za jm u ją cy się w sw y c h pracach w p ro st A b elard em , znają ta k że jeg o lo g ik ę lu b w p ły w w ty m zak resie o sią g n ięć A b elard a na rozw ój filo z o fii X II w iek u . B ardzo rzadko osobom za in tereso w a n y m A b ela r dem k o ja rzy się jego „E tyk a”, a w ię c grupa zagad n ień d otyczących czło w ie k a 2.
A b ela rd n ie w ą tp liw ie w y w ie r a ł w p ły w n a rozw ój teo lo g ii, pok azał u ży teczn o ść lo g ik i w u n ik an iu b łę d ó w i w tra fn iejszy m rozp ozn aw an iu p ra w d y n a w e t o b ja w io n ej. D ok on ał tego sw o im i n a u k o w y m i p ism a m i i w y k ła d a m i, m n iej p rob lem em sw e g o m a łżeń stw a . W szy scy na og ó ł o ty m w ied zą , le c z jed n ak m a łżeń stw u A b elard a p rzyp isu ją rolę w ię k szą niż p ry w a tn em u w y d a rzen iu w jego o so b isty m życiu. N ie chodzi 0 r o zstrzy g a n ie tej sp ra w y , an i o u m n iejsza n ie k u ltu ro w y ch w a rto ści w y p o w ie d z i H e lo iz y i A b elard a na tem a t teo rety czn y ch p rob lem ów , w y w o ła n y c h ich traged ią. C hodzi ty lk o o to, ab y n ie u m n iejszy ć czy w p ro st n ie zagu b ić lub n ie stracić z oczu na te ren ie g łó w n ie p olsk im lin ii fa k ty czn eg o o d d zia ły w a n ia A belarda.
F a k t w p ły w u A b ela rd a n a filo z o fię i te o lo g ię X II w ie k u św ia d czy n ie ty lk o o m eto d o lo g icz n y m ład u n k u jeg o ujęć. O w szem , A b elard do m aga się ład u w b ad an iach n a u k o w y ch , szuka zasad u n ik n ięcia d o w o l n o ści w in te r p r e ta c ji te k s tó w o b ja w io n y ch , trop i te d o w o ln e u jęcia 1 b łę d y rozp o zn a w a n e rozu m em , w y sz k o lo n y m w lo g iczn y m i k o n k r e t n y m m y ślen iu . I m ożna zgodzić się z jego p o stu la ta m i, k tó re n ie
1 P. A b elard , A b ela rd i H elo iza — L isty , tłu m . L. J oach im ow icz, W arszaw a 1968; E. G ilson , H elo iza i A b ela rd — Ś red n io w ieczn e p o czątk i h u m an izm u , tłum . A. P od siad , W arszaw a 1956; R. P alacz, A b e lard, W arszaw a 1966; H. W addel, A b ela rd i H eloiza, tłum . J. J a n o w sk i, W arszaw a 1955; P. A b elard , H isto ria m oich n ied o li, tłum . L. J o a ch im o w icz, W arszaw a 1952.
2 P o d k reśla ją c szero k i odbiór m y ś li A b ela rd a n ie w y k lu cza m sp e c ja listy c z n y c h za in tereso w a ń i p u b lik a cji, np. ks. W. P o p la tek , P o g lą d y ety c z n e P io tra A b elard a w z e sta w ie n iu z ety k ą sy tu a cy jn ą , R o c z n ik i T e o lo g i c z n o - K a n o n ic z n e V II (1960), z. 4, 91— 102.
za w sze p r z e d sta w ia ł jasno i c z y te ln ie dla sw y c h w sp ó łczesn y ch . W y daje się, że m oże jed n ak k o n flik t A b elard a z B ern ard em w y n ik a ł z n iep o ro zu m ien ia : B ernard n ie m ó g ł zgod zić się n a sk ra jn y ra c jo n a liz m A b elard a, k tó ry m ó w ią c o rozu m ie, jako jed y n y m k ry teriu m p ra w d y , p ozorn ie czy raczej w e r b a ln ie ten racjon alizm g ło sił. B ernard jed n ak , czego sob ie n ie u św ia d a m ia ł, o d c z y ty w a ł m y ś l A b elard a jako u ję c ie teo rio p o zn a w cze, a n a w e t m e ta fiz y c z n e , pod czas g d y A belard, ja k to dziś w id ać, w c ią ż p o zo sta w a ł w porządku m eto d o lo g ii, czy raczej m eto d y k i i lo g ik i. Jego p o stu la ty m ia ły ch arak ter m eto d o lo g icz n y i w ty m a sp e k c ie b y ły słu szn e. G ilso n p ok azu je, że A b elard sw y m i n a rzęd ziam i lo g ic z n y m i jed n ak w k r o c z y ł w teren m e ta fiz y k i i p rob lem y w ła ś c iw e ju ż filo z o fii r o zw ija ł p rzy p om ocy m etod , k tó ry m i tych p ro b lem ó w n ie da s ię r o z w ią z a ć 3. W y n ik a ło b y z teg o , że B ernard z C la irv a u x słu sz n ie się n iep o k o ił i że tak zw a n i in te le k tu a ln i p rze c iw n ic y A b ela rd a lu b w ro g o w ie, jak ich często A b elard n a zy w a ł, m ie li p o d sta w y , a b y sw e zastrzeżen ia w y ra ża ć. M ożna jed n a k przyp u szczać, ż e A b ela rd n ie m ia ł in te n c ji w y k r o c z e n ia poza porządek, jak b y śm y d ziś p o w ie d z ie li, m eto d o lo g icz n y i p o p ełn ia ją c b łę d y rzeczow e, k tóre m u w y k a z y w a n o i k tóre ta k że w e d łu g G ilson a n ie w ą tp liw ie p o p ełn ił, n ie czu ł s ię w in n y i słu sz n ie m ógł czuć s ię p o k rzyw d zon y. M oże w ię c n ie je s t p rzy p a d k o w e (jeżeli ta k p sy c h o lo g isty c z n e p o tra k to w a n ie jego tw ó rczo ści n a u k o w ej je s t u zasad n ion e), że na za g a d n ien iu in te n c ji A b ela rd g łó w n ie zb u d ow ał sw o ją ety k ę. U w a ża ł, być m oże ro zża lo n y i ro zcza ro w a n y lu d źm i, p e w n y zg o d n o ści sw y c h d ziałań z su m ien iem , że in te n c ja k w a lifik u je n a sze c zy n y i że B óg o cen ia ją c tę in te n c ję dopiero w jej ś w ie tle w id zi i sąd zi n a sze p o s t ę p o w a n ie 4.
3 „C zym je s t d efin icja ? C zym jest różn ica? C zym jest g atu n ek ? C zym je s t rodzaj? T a k ie i w ie le p od ob n ych p y ta ń sta n o w iło w ła ś c iw y m a teria ł, z k tó ry m A b ela rd m ia ł do c z y n ie n ia jako logik . A jed n ak w ła ś n ie d latego, że in te r e so w a ł się k la sy fik a c ją lu d zk ich p o jęć i o k re śla n iem w a ru n k ó w różn ych ich p o łą czeń , sp o d ziew a ć się n a leża ło , że n a tk n ie s ię n a n a stę p u ją c y p rob lem filo zo ficzn y : jaka je s t isto ta n a szy ch p o jęć oraz ja k i je s t ich sto su n ek do rzeczy? B y ł to w ła śn ie p rzy k ła d p y ta n ia filo z o fic z n e g o , k tó r e m ogło p o w sta ć w sposób n a tu r a ln y w u m y śle lo g ik a , rod zi się ono b o w iem na lin ii gra n iczn ej p o m ięd zy lo g ik ą a filo zo fią . L in ia ta je s t p ra w ie n iew id o czn a , a jednak ten , k to ją p rzek roczy, m o m e n ta ln ie zn a jd u je się na c a łk o w ic ie o d m ien n y m te r e n ie , a je ś li teg o n ie zau w aży, ła tw o się zab łąk a. N ieszczęściem A b ela rd a b yło, że g ra n icę tę p rzek ro czy ł, przy czym zu p ełn ie sob ie z teg o n ie zd aw ał sp r a w y ”. E. G ilson , Jed n o ść d o św ia d czen ia filo z o ficzn eg o , tłu m . Z. W rzeszcz, W arszaw a 1968, 12.
4 „D eus v ero so lu s, qui non tam q u a e fiu n t quam quo anim o fia n t a tte n d it, v era citer in in te n tio n e n o stra reatu m p en sa t et v ero iu d icio
M. de G a n d illa c c ie k a w ie n a zy w a „ E ty k ę” A b elard a „teorią p ok u ty i ła s k i” 5. W idzi jej ogrom ną za leżn o ść od u jęć a u to ró w sta ro ży tn y ch . D od ajm y, że w ięk szo ść ro zd zia łó w „E tyk i” A b ela rd p o św ięca zagad n ien iu g rzech u , w ad lu d zk ich i ich w p ły w u na n a sze d ecy zje m oraln e, z a g a d n ien iu w ła ś n ie in ten cji, a w ię c zg o d n o ści naszego p o stęp o w a n ia z su m ien iem . R ozw ażając czy n y lu d zk ie w ś w ie tle teo rii in te n c ji A b e lard w y ła m u je się z p ra w n iczej w e r sji n a u k i o m o ra ln o ści i słu szn ie, jak z a u w a ży ł M. de G an d illac, się g a po a sp ek t teo lo g iczn y , k tó ry uza sad n ia m u sp o jrzen ie n a czło w ie k a od w e w n ą trz, od stro n y jeg o su m ie n ia, a n ie ty lk o sp o jrzen ie zew n ętrzn e, u ję te i o cen ia n e p raw em . A b e lard w ię c fo rm u łu je sw o je p ogląd y z zak resu e ty k i w św ie tle ja k ie jś so b ie w ła śc iw e j filo z o fic z n o -te o lo g ic z n e j w iz ji czło w ie k a i jeg o d zia łań. Te d ziałan ia ocen ia, p o tęp ia lu b u sp r a w ie d liw ia p rzez o d w o ła n ie się do teo rii ła sk i, teorii in te n c ji i su m ien ia , teorii n orm y w za leżn o ści d ziałań od zg o d n o ści z sam ym sobą. J e ż e li tak jest, to m ożn a zap ytać o tę w c z e śn ie jsz ą u A b elard a w iz ję czło w ie k a , u zasad n iającą szczeg ó ło w e d ziałania. „ E tyk a” d ostarcza w ię c b ad aczow i p rob lem u m eto d o log iczn eg o : za leżn o ść tw ierd zeń sz c zeg ó ło w y ch od w cz e śn ie jsz y c h z a ło żeń o g ó ln y ch . I dostarcza tem a tu rzeczow ego: ja k ie są te założenia, jak a je s t teo ria czło w ie k a , je ż e li ta k ie są szczeg ó ło w e od p ow ied zi.
Z b ad an ie te o r ii czło w ie k a , zaw artej w „ E ty ce” A b elard a, n ie je s t ty lk o czy sto szk o ln y m tem atem . W iąże się z p o w szech n y m i dziś z a in te r eso w a n ia m i w y zn a cza ją cy m i w sp ó łczesn ą filo z o fię p odm iotu, w ią ż e się z o b u d zo n y m i p rzez fe n o m en o lo g ię i e g z y ste n c ja liz m p y ta n ia m i o to, kim je s t czło w ie k . Te p y ta n ia za w sze n iep o k o iły . S zu k a li na n ie od p o w ie d z i już sta ro ży tn i, k tó ry ch w p ły w na A b elard a w e d łu g de G a n d il- la ca b y ł duży. Eoho ich od p ow ied zi m ogło się zn aleźć w „ E ty ce”. Ze w z g lę d u n a ogrom n y w p ły w A b ela rd a n a k u ltu rę jego i p ó źn iejszy ch cza só w , rek o n stru k cja teo rii czło w ie k a w jego „E tyce” jest n au k ow o w a żn a i ciek a w a . M oże pokazać tę now ą, w ła śc iw ą A b ela rd o w i teorię c z ło w ie k a i jej k o n flik t z u jęcia m i cza só w A b elard a, a w ię c k o n flik t p ogląd u b u d o w a n eg o na tra d y cji filo zo ficzn ej z o b ie g o w y m i p o jęcia m i na p od ob n y tem at. Ś le d z e n ie teg o k o n flik tu p o zw a la h isto ry k o w i f ilo z o fii n ie ty lk o g łęb iej p oznać epokę, b adać c ie k a w y m ech an izm w p ły w u
cu lp a m e x a m in a t: unde et probator cord is et reru m ”. P etri A b elard i E thica seu L iber d ictus S cito te ip su m , P L 178, col. 648 (D la „E tyk i” A b elard a p rzy jm u je się w tych p racach c y to w a n ie sk rócon e, np. „col. 648 B ”. O znacza to, że d an y te k s t zn a jd u je się w od cin k u В k o lu m n y 648 „ E ty k i”, w y d a n ej w to m ie 178 P a tro lo g ia L atina).
5 „Son E th iq u e e lle -m ê m e , si im p rég n ée d’in flu e n c e s a n tiq u es, e st a v a n t to u t une th éo rie de la p é n ite n c e et de la g r â c e ”. M. de G a n d il lac, In trod u ction , W: O eu vres ch o isies d’A b elard , P a ris 1945, 72.
A b ela rd a na rozw ój, k u ltu ry , le c z ta k że szukać ty c h u jęć, k tó re p rzez p o k o len ia k sz ta łtu ją i m o d y fik u ją tę sam ą w cią ż w ie d z ę o człow iek u .
W roku a k a d em ick im 1967/68 u c z e stn ic y sem in ariu m h isto rii filo zo fii śred n io w ieczn ej na W yd ziale F ilo z o fii C h rześcijań sk iej A T K stu d io w a li te k s t „S cito te ip su m ” A b ela rd a p oszu k u jąc w ty ch rozw aża n ia ch w ła śn ie teorii czło w iek a . W ybrano dzieło, w k tórym A b elard o m aw ia szczegółow o zagad n ien ia p o stęp o w a n ia czło w iek a . O m ó w ien ia te, a w ła ś c iw ie rozw iązan ia, m eto d o lo g icz n ie rzecz biorąc m uszą w y n i kać z ja k ie jś w p ro st w y ra żo n ej lu b u w ik ła n ej w ty ch a n a liza ch a w ię c im p lic ite zaw artej w te k śc ie w iz ji osob y lu d zk iej. K ażde p rzecież sz c z e g ó ło w e u jęcie w y n ik a z ja k ich ś ogóln ych i w c z e śn ie jsz y c h zdań p ie r w szych , u za sa d n ia ją cy ch w y ra żo n e rozw iązan ia. U św ia d o m io n o sobie zaraz szereg trudności: 1) C zy n ie p o p ełn ia się b łęd u zakładając, że w te k ś c ie za w arta jest p rzyn ajm n iej im p lic ite teoria człow ieka? 2) Ja k ą m eto d ą n a leży d okonać rek o n stru k cji tej ew e n tu a ln e j teorii; czy u sta lo n e w k o n tek ście zn aczen ie u ży ty ch term in ó w odnosi do w ła śc iw y c h , b ezp ośred n io u za sa d n ia ją cy ch to zn a czen ie te z ogóln iejszych ? 3) C zy zesp ó ł ty c h w c ześn iejszy ch i o g ó ln y ch tw ierd zeń b ęd zie sta n o w ił już teo rię czło w ie k a , czy raczej ty lk o te o r ię p o stęp o w a n ia ? 4) J a k ie m oże b yć u za sa d n io n e p rzejście z teo rii p o stęp o w a n ia do teorii czło w iek a ? 5) C zy p rzy rek o n stru k cji ab ela rd o w sk iej teo rii czło w ie k a b ęd zie m o ż li w e u n ie z a le ż n ie n ie się od op in ii, że p o g lą d y filo z o fó w starożytn ych w y z n a c z a ły rozw iązan ia A b elard a, a w ię c jeg o w iz ję osoby lu d zk iej; w ja k im w ię c stop n iu je s t m o żliw e o d tw o rzen ie ab ela rd o w sk iej teo rii czło w ie k a , a n ie teo rii filo z o fó w starożytn ych ? Co m oże za gw aran tow ać, że z o sta ły u ję te m y śli A b elard a i że n ie dokonano k om p ilacji za w a rty ch w te k śc ie o d n iesień do c y to w a n y ch filo zo fó w ? U cz e stn ic y sem in ariu m d o szli d o p ierw szeg o , słu szn eg o w n io sk u , że trzeb a n a jp ierw g r u n to w n iej p oznać ła cin ę cza só w A b elard a, aby przy b raku w X II w ie k u u sta lo n ej term in o lo g ii filo zo ficzn ej sp ra w n iej u jm o w a ć p op rzez zn a czen ie w y ra zó w te sk ojarzen ia, k tóre d any term in b u d ził u słu ch a czy A b elard a i w nim sam ym . Z am ierzen ia, u ję te g o w tak i w n io sek , do k ońca n ie zrealizow an o.
P a m ięta ją c o w szy stk ich w y m ie n io n y c h i in n y ch tru d n ościach u s iło w a n o jed n a k p rób n ie poprzez a n a lizę te k stu w n io sk o w a ć na tem a t u za sad n iającej rozw iązan ia teo rii człow iek a.
N a w ią zu ją c być m oże do su g e s tii M. de G an d illaca u c zestn icy s e m i n ariu m d ok on ali a n a lizy tek stó w , g łó w n ie d otyczących grzechu i p ok u ty, p rzy w o łu ją cej u sp ra w ied liw ia ją cą łask ę. P o p rzez za g a d n ien ie grzechu i p o k u ty u siło w a li dotrzeć do e w e n tu a ln y c h w y zn a czn ik ó w teo rii cz ło w iek a . J e st to w ła śn ie próba szu k a n ia w szczeg ó ło w y ch u jęcia ch A b e larda dan ych , odn oszących do o g ó ln iejszej teorii. P ragn ę za p rezen tow ać cztery ta k ie próby a n alizy, k tóre m im o że jeszcze n ie z a d a w a la ją a u to
rów , jed n a k pok azu ją zm a g a n ie się z m eto d y czn ie tru d n ym tem a tem i m o g ą e w e n tu a ln ie pom agać w o d czy ty w a n iu „E tyk i” A belarda. P rzed sta w io n e tu p rzez trzech au torów (Jan W róbel, ks. E dw ard K aw a, S ta n isła w P oręb sk i) o m ó w ien ie ro zd zia łó w 14— 20 zam yka esej, w k tó rym ks. P io tr G óra rozw aża treść rozd ziałów 1— 3 i poruszoną w p rzed sta w io n y ch pracach p ro b lem a ty k ę na tle filo zo ficzn ej tra d y cji śred n io w iecza .
2. Jan W r ó b e l : O k reślen ie grzechu i w n io sk i w za k resie teorii c z ło w ie k a na p o d sta w ie rozdziału X IV „E tyk i” A b e la r d a 6. A b elard p od aje cztery zasad n icze o k reślen ia grzechu: 1) grzech jest pogardą B oga lub zgodą na zło, 2) grzech em jest złe p o stęp o w a n ie, tzw . złe u czy n k i, 3) (o k reślen ie im p lic ite za w a rte w tek ście) grzech em jest sa m zam iar p o p ełn ien ia złeg o czynu. 4) grzech em je s t n iew ia ra i n iew ied za czło w ie k a 7.
A b elard , k tó ry w rozd ziale II rozróżnia grzech i zło, w pod an ym tu o k reślen iu utożsam ia grzech ze złem . M ożna p rzypuszczać, że A b e lard w sw y ch ok reślen ia ch jest n iek o n sek w en tn y . W ydaje się, że p rzez p ogard ę B oga rozu m ie złe n a sta w ie n ia czło w ie k a na B oga. T o n a sta w ie n ie jest złe sam o w sobie. G rzech p o w sta je w ch w ili, gdy czło w iek w sposób w o ln y w y b ie r z e tak ie p o stęp o w a n ie. T akiej p o sta w y n ie p rzeży w a ją d zieci i u m y sło w o chorzy, k tórych czyn y n ie m ogą być grzech em . N a w e t n ie w y b iera ją c B oga zostają z b a w ien i dzięk i sak ra m en tom , k tóre p rzyjm u ją. A belard uw aża, że b ęd ziem y od p ow iad ali w o b ec Boga za w ła sn e uczyn k i, a w ięc za św ia d o m e p o stęp o w a n ie. P rzez w ła sn e u czyn k i rozum ie te, które w y k o n u je m y w w y n ik u naszej zgody n a d an e p ostęp ow an ie. W d rugiej d e fin ic ji grzechu A belard w y raźn ie a k cen tu je u czyn k i zew n ętrzn e, a n ie ty le naszą p o sta w ę czy zgodę na d ziałania. Ś w ia d czy o tym pod an y p rzez A belarda przykład św . Szczep an a, k tóry prosi B oga, a b y n ie p o c z y ty w a ł za grzech Ż ydom d o k o n y w a n eg o na nim k a m ien io w a n ia . O w a rto ści czynu d ecy d u je w e w n ętrzn a zgoda. W ynika to z rozw ażań A b elard a nad p rob lem em , czy d zieci od p ow iad ają za czyn y p o p ełn io n e p rzez rodziców . A b elard w y
6 „Q uot m od is p ecca tu m d icatu r”, col. 654 A.
7 „P roprie tam en p eccatu m dicitur ip se D ei co n tem p tu s v e l c o n se n su s in m a lu m ”, coi. 654 A; „P eccatu m d icim u s om ne, quod v itio se agim u s v e l con tra sa lu tem n ostram hab em u s, u tiq u e et in fid e lita s, et ign oran tia eoru m q u ae ad sa lu tem cred i n e c e sse e s t”, coi. 656 BC; „Opera quoque ip sa p ecca ti v e l quid q u id non recte scim u s, au t v o lu m us, n o n n u n q u a m p ecca ta d icim u s”, coi. 654 B.
raźn ie odpow iada, że k ażdy c z ło w ie k osobno od p ow iad a za sw o je czyn y. M ów iąc, że g rzech em już je s t zły zam iar czło w iek a , A b elard a k cen tu je w n a s z y m d ziałan iu in te n c ję czynu. Ta w ła śn ie in ten cja spraw ia, że d an e d zia ła n ie sta je się złe lu b dobre. A b elard w y ja śn ia , że jeżeli czeg o ś dobrze n ie zn am y a lb o n ie ch cem y, n ie m oże to stać się grzechem .
P o w y ż sz e trzy o k reślen ia grzech u m ają ch arak ter stw ierd zeń b ar d ziej z zak resu filo zo fii. W czw artym o k reślen iu A b elard w ch o d zi na teren teo lo g ii. U w aża, że n iew ia ra z k o n ieczn o ści zam yk a nam drogę do B oga i do zb aw ien ia. J e ż e li b o w iem w p e łn i u ż y w a m y rozum u, ak t n ie w ia r y jest ca łk o w icie św ia d o m y m od w ró cen iem się czło w ie k a od B oga. T o o d w ró cen ie się od B oga p o w o d u je n asze p o stęp o w a n ie, co w y n ik a z p rzytoczon ych p rzez A b ela rd a słó w C hrystusa: „kto n ie w ie r z y je s t ju ż osąd zon y'’ (Jan III, 18).
Ign oran cja m oże u w a ln ia ć c zło w ie k a od w in y . A b elard jed n ak także w n ie w ie d z y w id zi p ogard ę B oga. U za sa d n ien ie teg o d ostrzega w logice. G d y p rzy p isu jem y n a p rzyk ład ja k ie jś rzeczy n ie w ła ś c iw ie d aną cechę, p o p e łn ia m y błąd lo g iczn y . B łąd ten w y n ik a z ig n o ra n cji i n ie m a w n im w p ro st pogard y B oga. W ed łu g A b ela rd a jed n ak , „łączy się to ś c iś le z w in ą , choć m oże się zdarzyć, że n ie m a w in y w jak im ś n ie w ła ś c iw y m p o stęp o w a n iu ” 8. W y ja śn ia to A b elard p rzy pom ocy p rzyk ład u : n iek tó rzy lu d zie n ie m ie li m o żliw o ści p ozn an ia e w a n g elii, n ie m ają w ię c z te g o p ow od u grzech u , że jej n ie znają. S ta ło się to b ez w in y i są g o to w i na p r z y ję c ie e w a n g e lii. T eo lo g o w ie cza só w A b elard a tw ierd zili, że n ie w ia r a w y sta rcza do p o tęp ien ia . A b e lard d od aje, że w e d łu g n ie g o grzech em m oże być ty lk o le k c e w a ż e n ie p ozn an ia ew a n g elii.
Z p o w y ższy ch rozw ażań A b elard a m ożn a w y p ro w a d zić trzy n a s tę p u ją ce czy n n ik i sk ła d a ją ce się n a teo rię czło w ie k a : 1) czło w ie k jest obdarzony św ia d o m o ścią , a d ok ład n iej m ó w ią c zd oln ością rozu m ow a nia, 2) c z ło w ie k je s t tak że ob d arzon y w o ln o ścią w o li, sk oro sam d o k o n u je w y b o ru w sw y m p o stęp o w a n iu . O tej w o ln o śc i św ia d czy tak że in d y w id u a ln a o d p o w ied zia ln o ść za p o stęp o w a n ie, czyli za tak zw an e, ja k je A b ela rd ok reśla, w ła sn e u czy n k i. Tę od p ow ied zialn ość czło w iek p on osi w sp raw ach ta k w a żn y ch jak w y b ó r celu ostateczn ego, k tórym je s t B óg sta n o w ią c y n a jw y ższe dobro czło w iek a , 3) czło w ie k m a także zdolność ocen y, n ie ty lk o zdolność w o ln e g o w yb oru w ła sn y c h czyn ów . Ś w ia d c z y o tym in ten cja , która ja k g d y b y za w iera się w e w n ą tr z ś w ia d om ości lu d zk iej i n ie za w sze je s t cz y te ln a d la k ogoś z zew nątrz. D zięk i in te n c ji w ła śn ie sam i o c e n ia m y w a rto ść n a szeg o p ostęp ow an ia.
3. E dw ard K a w a : E lem en ty teorii czło w ie k a w rozdz. X V , X V I, X V II „E ty k i” A belarda.
W p iętn a sty m rozd ziale sw ej e ty k i A b elard sta w ia p y ta n ie: „czy w sz e lk i grzech je s t za k azan y?” 9, czy B óg r z eczy w iście zabrania czło w ie k o w i p o p ełn ien ia w sz e lk ie g o grzechu? A b ela rd o w i w y d a je się, że tak n ie jest. S k oro b o w iem ży cie czło w ie k a n ie je s t w o ln e n a w e t od le k k ic h u ch y b ień , to jak o d n ieść do c zło w ie k a sło w a P ism a św . o b ie cu jące m u „iugum su a v e ” i „onus l e v e ”? O p an ow an ie tak ich n a w et s ła b ości, ja k u ch y b ien ie w sło w ie, przekracza s iły czło w iek a . A b elard p op iera sw ój w y w ó d sło w a m i listu św . Jana (I. 1, 8): „ J eślib y śm y p o w ie d z ie li, że n ie m am y, grzechu, sa m y ch sie b ie zw od zim y i n ie m a w n a s p ra w d y ”. J e śli w e d łu g A b elard a zn aczn ie sło w a grzech p o jm iem y n ieco szerzej, w o ln o ść od grzech u b ęd zie n iem o żliw a d la nikogo. J e ż e li n a to m ia st n a d a m y tem u sło w u jeg o w ła ś c iw e zn aczenie, to znaczy, że je s t to w zgard a sa m eg o Boga, w te d y cop raw d a n ie b ez trudności, ale bezgrzeszn ie b ęd ziem y m o g li sp ęd zić życie. T ak w ię c zak az B oży d o ty czy łb y teg o ostatn iego u jęcia, m ia n o w ic ie p ogard y B o g a 10. R ozw ija n a stęp n ie A b elard zagad n ien ie ciężkości grzechu, pod ając czyn n ik i w p ły w a ją c e n a ak t lu dzki, jed n e sta w ia ją c e czło w ie k a w p e łn i od p o w ied zia ln o ści, in n e łag o d zą ce ocen ę czyn u lu d z k ie g o n .
N a stęp n y szesn a sty rozd ział e ty k i A b elard p o św ię c a rozw ażen iu m o ż liw o ś c i ze stron y człow ieka: czy ła tw ie j p ow strzym ać się od p r z e w i n ień le k k ic h czy od ciężkich? 12 W yd aw ać by się m ogło, że ła tw ie j jest ustrzec się cd le k k ic h p rzew in ień . W edług A belarda jed n ak rzecz p o leg a n a tym , że u n ik ając ciężkiej w in y czy n im y to raczej „ex tim o re” a n ie „ ex ca rita te” l:. Ta ostatn ia, to zn aczy m iłość, daje czło w ie k o w i w o ln o ść, o której m ó w i E w an gelia. C zyż n ie ła tw ie j — p ow iad a A b e
-9 „U trum om n e p ecca tu m sit in terd ictu m ? ”, col. 657 D.
10 „... n ob is a D eo p roh ib itu m est, n is i co n sen su s m ali, quo D eum c o n te m n im u s”, coi. 658 B.
11 „T ales itaq u e co n sen su s, quos per o b liv io n e m in cu rrim u s, v e n ia lia au t le v ia d icu n tu r p eccata, hoc est non m a g n a e sa tisfa c tio n is p oen a corrigenda... haec q u ip p e (graviora p eccata) non per o b liv io nem , ... sed tam q u am e x stu d io, et» d e lib era tio n e co m m ittim u s, ab o m in a b iles etiam D eo effecti... q u a si e x se c r a b ile s et v a ld e o d ib ilies e x h is in q u ibus sc ie n te r p ra esu m p seru n t”, coi. 658 D i A.
12 „U tru m m e liu s sit a le v io r ib u s cu lp is, uam g ra v io rib u s a b stin e re? ” coi. 659 B.
12 „T im or poenam h abet, quam p erfecta ch a rita s foras m ittit et q u icu n q u e tim or agu n tu r, p lu s op ere lab oran t, quam quos ch aritas sp o n ta n eo s fa c it”, coi. 659 B.
lard — u strzec się przed w ro g iem niż n a p rzyk ład przed p chłą, alb o czyż n ie ła tw ie j za b ezp ieczyć się przed w ie lk im k a m ien iem n iż przed m a ły m , k tó ry — d od ajm y dla ilu str a c ji — m ożna uk ryć w d łon i, procy, k iszen i, a p o tem n iep o strzeżen ie rzu cić do celu. Jednak, ch ociaż tru d n iej u n ik n ą ć ty c h d robnych rzeczy, to m n iej one szkodzą c z ło w ie k o w i14. To w ła śn ie w in y le k k ie , zak ład ają w ż y ciu czło w ie k a dosyć p ok aźn y trud, jak czujność, uw agę, trafn ą ocenę, n ie le k c e w a ż e n ie sob ie rzeczy m a ły ch i ty m podobne sp raw n ości, z k tórym i łą c z y się w y siłe k . C iężk ie g rzech y „quibus am p liu s o ffe n d i cred im u s D eu m ” ła tw ie j jed n a k za u w a ży ć w n aszym d ziałaniu. M iłość je s t tą w ła śn ie cnotą, która sp ra w ia , że czło w ie k strzeże się bard ziej teg o w sz y stk ie g o , co b y ło b y obrazą, na p rzyk ład pogardą w o b ec p rzy ja ciela , a n ie b ierze na plan p ie r w sz y szk o d y lu b w ła sn e g o cierp ien ia . W m iło ści w ię c poszerza się ja k b y p ła szczy zn a w o ln o śc i czło w ie k a , choć p ozorn ie w y d a je się być uszczu p lon a. C hodzi tu o c z y w iśc ie o m iłość p raw d ziw ą i sp ecja ln ie o m iło ść w z g lę d e m B oga. N a g ru n cie jed n ak cn o ty m iło śc i — co m ożn a o d czy ta ć jako k o n k lu zję au tora w ty m ro zd zia le ■— p rzew in ien ia za ró w n o le k k ie jak c ięż k ie są w ró w n ej m ierze za u w a ża ln e i b ran e p o w a żn ie, ch ociaż sam a sp ra w n o ść p o słu g iw a n ia się tą cn otą w sto su n k u do le k k ic h u ch y b ień je s t tru d n iejsza. „C o lla tio n e ita q u e facta, ta m sin g u lo ru m ut d ix im u s, quam o m n iu m sim u l in v ic e m p ecca to ru m , liq u e r e arb itror non m e liu s v e l m a io ris p e r fe c tio n is e ss e v e n ia lia p e c ca ta ca v ere, quam c r im in a lia ”. „M eliu s” n ie oznacza tu ch yb a „ fa ci li u s ”, p o d o b n ie też term in „m aior p e r fe c tio ” sp row ad za całą sp ra w ę — jak się w y d a je — na p ła szczy zn ę d ziałan ia danego czło w ie k a . W p o sta w io n y m zaś p ro b lem ie ch od zi o teo rety czn e, o b ie k ty w n e ro zw a żen ie teg o co ła tw ie j, a co tru d n iej u czy n ić c z ło w ie k o w i. W w y str z e g a n iu się p rzew in ień , zarów n o le k k ic h jak i ciężk ich , p ow ażn ą rolę od g ry w a n a sze p o z n a n ie grzech u , w ied za o n im oraz pam ięć.
R ozd ział sie d e m n a sty streszcza ją — m ożna b y p o w ied zieć — c y to w a n e przez A b elard a sło w a św . H iero n im a , k tó ry m ó w i, że sam o tra k to w a n ie o chorobach, ja k im i są w ty m w y p a d k u grzech y, n ie w y s ta r cza. Ta m oraln a p a to lo g ia m a ró w n o c z e śn ie p ou czyć czło w ie k a , jak zw a lcza ć „plagam a n im a e ”. Ja k o „ cu ration is r em ed iu m ” podaje A b e la rd p o g o d zen ie się z B o g iem p rzez p o k u tę, sp o w ied ź i z a d o śću czy n ie n ie 15.
C złow iek p od ejm u je coś lu b w str z y m u je się od czeg o ś przy pom ocy p ro sty ch ak tó w , p on ad to m u si często w y b iera ć, w y b ó r zak ład a p e w n e ro zu m o w e ro zw ażan ie, u ru ch am iające n asze w ła d ze u m y sło w e i m o raln e. R o zw a ża n ie to trw a dop óty, d opóki w o la u zn a w szy , że jest w y -14 „Quod d iffic iliu s est, ca v ere, m in u s p o test n o cere”, coi. 659 C. 15 „T ria ita q u e su n t in r e c o n c ilia tio n e p ecca to ris ad D eum , p o e n i te n tia sc ilic e t, co n fessio , s a tisfa c tio ”, coi. 661 A.
starczająco o św ieco n a , n ie p o sta n o w i w k o ń cu zad ecyd ow ać. W idać z tego, że a n a liza p o szczeg ó ln y ch m o m en tó w c a ło k szta łtu d zia ła n ia w y k ry w a w n im w ie lo r a k ie , od ręb n e sk ła d n ik i, że w rzec z y w isto śc i d zia ła n ie to je s t p rzen ik n ięte jed y n y m p o ru szen iem , a m ia n o w ic ie in te n cją, czy zam iarem . Z darza się, że p rzy n a jlep szej n iera z in te n c ji cz ło w ie k n ie p o tra fi o b liczy ć sw eg o czyn u , lu b też n ie uda m u się go dokonać. A le i w te d y dobre za m ierzen ie p rzeb ija się p rzez c a ły szereg w y ro sły ch zeń czyn ów , okupując m oże n iera z ich niezręczn ość, u sz la c h etn ia ją c ich m iern otę. O czy w isto ść tych p raw d m a w ie lk ie zn a czen ie dla m y ś lic ie li — m o ra listó w przy o k reśla n iu tego, co n a zy w a m y g r z e chem , w in ą , cnotą. „E tyka” A b elard a n a p ie r w sz y p lan w y su w a d on io sło ść w e w n ę tr z n e g o p rzy zw o len ia , jego p rzew a g ę nad w y p ły w a ją c y m z n ieg o czyn em . C zym in n y m jest p o p ełn ia ć zło, a czym in n y m grzeszyć. Z ły u czy n ek n ie ty lk o n ie za słu g u je n a m iano grzech u w śc isły m zn a czen iu , a le n a w e t w n iczym n ie p ogarsza sam ej w in y . J e śli n ie je ste śm y sk ło n n i teg o uznać, to d latego, że w id zim y iż n a ogół złe czy n y b y w a ją częściej k aran e n iż grzech. J e śli p r zen iesiem y ten p rob lem na p ła szczyzn ę sp o łeczn ą , m u sim y się p osu n ąć jeszcze d alej. Z darza się p rze cież, że p raw o karze za czyn y, k tó re n ie są n a w e t złe, a dopuszcza ta k ie k tó re są złe. In aczej m a się sp ra w a w oczach Boga. On jed en t y l ko zw aża n ie t y le na to, co c z ło w ie k czy n i, ile n a to, w ja k im duchu to czyn i. T reść w ię c tego, co o k reśla m y m ia n em grzech u , sp ro w a d za ła b y się w e d łu g A b ela rd a do „d u szy” złego czy n u , c z y li do o ż y w ia ją cego go zam iaru, w o li, i in t e n c j i16. Z tej w o li p ły n ie ró w n ież od p o w ie d z ia ln o ść za czyn sp ełn io n y , p oczu cie n a p ra w ien ia porządku m ięd zy B ogiem a czło w ie k iem . G w aran cją teg o ła d u m o ra ln eg o je s t sp raw n ość m oraln a zw a n a cn o tą m iłości, na p ła szczy źn ie k tórej czło w ie k n a jlep iej r e g u lu je sw o ją d zia ła ln o ść i w zg lęd em B oga i w zg lęd em ludzi. W ydaje się, że w sw e j teo rii ety czn ej A b ela rd sta w ia ak cen t na' w ła sn y ch sp ra w n o ścia ch m o ra ln y ch c zło w ie k a , n a jego w o li. D obro p rzeto i zło znajdują się m ięd zy sp on tan iczn ą sk ło n n o ścią w o li a sam ym czynem (opus), p o w sta ły m pod w p ły w e m d zia ła n ia , czy li w in te n c ji k ieru jącej ty m d ziałan iem . M iłość cn o ty m a tu sw o je p ra w ie zasad n icze m iejsce.
4. S ta n isła w P o r ę b s k i : U w a g i o teo rii c zło w ie k a na p o d sta w ie rozdz. X V III—X X „S cito t e ip su m ”.
W a n a lizo w a n y ch rozd ziałach A b elard rozw aża za g a d n ien ie p okuty. Z a sta n a w ia się, co n a leży rozu m ieć p rzez p o k u tę (rozdz. X V III) na czym
16 „... ut quem ad m od u m v irtu s in bona v o lu n ta te ita p ecca tu m in m ala v o lu n ta te co n sista t...”, coi. 636 B.
p o leg a o w o cn a p ok u ta (rozdz. X IX ) i czy m ożna p o k u to w a ć za jed en grzech z w y łą c z e n ie m in n ego (rozdz. X X ).
A b ela rd w rozd ziale X V I I I 17 o k reśla p o k u tę jako sm u tek d u szy z p o w o d u b łę d ó w p o p ełn io n y ch w n a szy m p o stęp o w a n iu . U w aża, że j e ś li te n stan jest p o d y k to w a n y m iło śc ią B oga, w te d y p ok u ta je s t ow ocn a. G dy sm u tek p ły n ie z p oczu cia stra ty , n ie m ożn a m ó w ić o p o k u c ie w se n s ie w ła śc iw y m . Z n an a je s t ta k ż e p ok u ta w y n ik a ją c a ze stra ch u przed karą. D z ie je się to w te d y , g d y m n iej k om u ś p odoba się s p r a w ie d liw o ść B oża n iż w ła sn a n ie g o d z iw o ś ć ls. W o d w ró cen iu się od zła w a ż n e jest b o w iem za d o śću czy n ien ie.
W ro zd zia le X IX 19 A b ela rd p o n o w n ie p od k reśla, że czy n n ik iem , k tó ry n a d a je zb a w ien n ą w a rto ść n a szem u n a w ró cen iu , jest n ie strach, lecz m iło ść B oga. Ta m iło ść sp raw ia, że n a ty c h m ia st jed n a m y się z B ogiem . A b elard p o w o łu ją c się na proroka E zech iela w y ja śn ia , że B óg n ie m oże w y m ie r z y ć k ary w ieczn ej c z ło w ie k o w i, k tó r y od stą p ił od grzechu. B óg jed n a k d a ro w u je je d y n ie k arę w ieczn ą . T ym , k tó rzy w ty m ży ciu n ie w y r ó w n a li w y rzą d zo n y ch k rzyw d , p o zo sta w ia karę czyśćca.
W ro zd zia le X X 20, A b elard zd ecy d o w a n ie w y ja śn ia , że p raw d ziw a p ok u ta p ły n ą ca z m iło śc i B oga n ie dopuszcza żadnego u stę p stw a na rzecz zła. Z n aczy to, że n ie m ożn a z jed n y ch c zy n ó w zły ch z r e z y g n o w ać, a p rzy in n y c h p o z o s t a w a ć 21.
Z le k tu r y rozd ziału X V II m o że w y n ik a ć , że A b ela rd o w i chodzi o p o k u tę w zn aczen iu ta k że p o sta w y czło w ie k a , a n ie ty lk o w zn a cze n iu sa k ra m en tu . W yn ik a to z w y r ó ż n ie n ia szereg u r o d za jó w pok u ty. A b ela rd m ó w i na p rzyk ład o p o k u cie z p ow od u str a ty i p rzytacza tu p rzy k ła d Judasza, k tó ry zd rad ził C h rystu sa. Ju d asz w e d łu g A b elard a ż a ło w a ł n ie d latego, że zd rad ził C h rystu sa, le c z że b y ł sp rzed ajn y, b e z w a r to ś c io w y 22. A b elard w sp o m in a te ż o p o k u cie ty ch , k tó rzy bojąc
17 „Q uid p rop rie dicatu r p o e n ite n tia ”, col. 661 A.
18 „M u ltos q u ip p e q u o tid ie de h ac v ita recessu ro s de fla g itiis p e r p etra tis p oen iteri v id em u s, et g r a v i co m p u n ctio n e in g em iscer e n on tam am ore D ei, q u em o ffen d eru n t, v e l odio p ecca ti quod com m iseru n t, q u am tim o re p o en a e in quam se p ra ecip ita ri v e r e n tu r ”, coi. 661 B.
19 „D e fru ctu o sa p o e n ite n tia ”, coi. 663 C.
20 „U trum quid de uno p eccato sin e a ltero p o e n ite r e p o ssit? ”, coi. 665 B.
21 „U b icu m q u e ig itu r v era e st p o e n ite n tia , e x am ore sc ilic e t D ei solo p ro v en ien s, n u llu s D e i c o n tem p tu s rem an et... Q u icu n q u e ergo in am o re D e i p ersistu n t, sa lv a ri n e c e ss e est: q u ae sa lv a tio nequ aq u am co n tin g e r e t uno p ecca to , id e s t uno D ei co n tem p tu re te n to ” , coi. 665 C D.
się k a ry d okonują od w rotu od złego życia. P ob u d k i t e n ie sta n o w ią isto tn eg o czy n n ik a p ra w d ziw ej p ok u ty. P o k u ta m a p ły n ą ć z m iło ści B oga, k tó r y m p o g a rd ziliśm y jako dobrem , a n ie ty lk o sp r a w ie d li w ością.
W ynika z ty c h rozróżn ień , że isto tą grzech u je s t pogarda B oga a n ie o k reślo n y czyn. D o p o p ełn ien ia w ię c grzech u , złego czyn u , jest k o n ieczn a w o la sp rzeciw u w o b ec S tw ó rcy . A b ela rd u sta w ia tak prob lem rozw ażając n ie s p r a w ie d liw o śc i p o p ełn io n e p rzez n a s w o b ec b liźn ich . T łu m a czy to ta k że przy p om ocy przyk ład ów : p o n iew a ż je s te śm y braćm i C h rystu sa i b raćm i w ob ec sieb ie, zatem na p rzyk ład g rab ież i u cisk a n ie b ied n y ch je s t jed n o cześn ie w y k ro czen iem p rzeciw k o B ogu. N a to m ia st w y jś c ie z pom ocą in n y m , ro zd zie la n ie sw o ich dóbr, u d ziela n ie ja łm u żn y , sp ra w ia ją w n as zb a w ien n e sk u tk i. A b elard w ię c p r z y p u szcza, ż e w ty m , co czy n im y dla lu d zi, is tn ie je o d n iesien ie ta k że do B oga: ch ęć przyp od ob an ia się lub te ż lek c e w a ż e n ia , pogarda. W k o ń co w ej fa z ie o m a w ia n eg o rozd ziału A b ela rd r y su je w zór czło w ie k a , k tó rem u obce są ta k ie w ad y, jak ch ciw ość, czy grab ież rzeczy cudzych.
W rozd ziale X Î X p rzytaczając w y p o w ie d ź św . P a w ła A b elard n ie jako su g eru je m y śl, że do n a w ró cen ia , o d m ia n y życia jest potrzeb n a w o la sa m eg o czło w ie k a i św iad om ość, czy raczej znajom ość tej p raw d y, że B óg n ie ch ce śm ierci grzeszn ik a, i że dobroć B oża sk ła n ia n as do p ok u ty. Z w raca te ż u w a g ę na trzeci jeszcze e le m e n t p ok u ty, to jest na sm u tek , że p o g a rd za liśm y B ogiem . S krucha w y n ik a ją ca n ie ze strach u przed k aram i lecz z m iło śc i B oga zn iech ęc a nas do złego p o stę p ow an ia. T e w y m ie n io n e czy n n ik i sp ra w ia ją , że pokuta je s t ow ocn a i zb aw ien n a. W ted y n a ty ch m ia st jed n a m y się z B ogiem i osią g a m y p rzeb aczen ie. Z n aczy to, że dusza okazała się godna zb aw ien ia.
C iek a w e tu je s t u ży cie term in u „dusza”. A b ela rd m ó w i o zb a w ien iu du szy, a n ie c zło w ie k a 23.
R ozw ażan ia w rozdz. X X są już ty lk o ja k im ś w n io sk iem , d o p ełn ie n iem tego, co zostało w y ja śn io n e p rzez A b elard a w rozd ziale pop rzed nim . M iłość do B oga, która ogarn ia n as ca ły ch , n ie m oże być tego rod zaju , a b y śm y b y li p o ło w iczn i w sw o im n a w ró cen iu . M iłość ta w p ełn i p o w o d u je naszą re z y g n a c ję ze zn iew a g i B o g a 24. W ty m ta k że rozd ziale A b ela rd za w a rł m y śl, że p o k u ta n ie je s t n aszym d ziełem , lecz p ły n ie z n a tc h n ie n ia B ożego 25. B óg jed n ak n ie czyn i teg o w b rew n aszej
23 „ S a lu te a n im a e suae d ign u s efficietu r" , col. 664 D. 24 Col. 665 C.
25 „... per in sp ira tu m e i p o e n ite n tia e g em itu m d ign u m in d u lg en tia e efficere... P ecca tu m itaq u e D eu s con d on at, cum ip se, a quo p oena fie r i d ebuit, fa cia t, p o en iten tia m in spirando, cur iam non deb eat in fe r r i”, coi. 666 B.
w o li, jak g d y b y b yło ju ż w c z e śn ie j p o sta n o w io n e, że jed n i m ają się zb a w ić, a in n i p otępić. B óg w sw ej w sz e c h w ie d z y je d y n ie p rzew id u je n a sze lo sy , a le n ie przeznacza nam ta k ieg o lu b in n eg o w n ich udziału. P o k u ta je s t naszą od p ow ied zią na B oże n a tch n ien ie, co w r e z u lta cie p ro w a d zi do zb aw ien ia.
R ozw ażan a p rzez A b elard a teoria p o k u ty p o zw a la w y cią g n ą ć n a stę p u ją c e w n io sk i filo z o fic z n e , k tó r e p r o w a d ziły b y do teo rii czło w iek a : c z ło w ie k je s t ty lk o duszą, jest w o ln y w sw y m d ziałan iu , p o n iew a ż je s t w sta n ie a k cep to w a ć lub odrzucić B oga; c zło w ie k je s t tak że o d p o w ied zia ln y za sw o je p o stęp o w a n ie, p o n iew a ż ja k o o sta teczn y p o d - rpiot p o stęp o w a n ia je s t w ła śn ie w o ln y w sw o im w yb orze. D od ajm y też, że w o ln o ść w d ziałan iu w y k lu c z a p rzezn aczen ie. O bok ty c h w n io s k ó w filo z o fic z n y c h m ożn a w y m ie n ić ta k że czy n n ik i, k tó re sk ła d a ły b y się na teo lo g ic z n e m o m en ty te o r ii czło w ie k a : pod w p ły w e m ła sk i (n a tch n ien ie) c zło w ie k r e zy g n u je ze zła (naw raca się) i m o że n aw iązać r e la c ję z m iło ścią B ożą oraz u zy sk a ć zb aw ien ie.
5. P io tr G ó r a : A n a liza trzech p ierw szy ch rozd ziałów „E tyk i” P io tra A b elard a.
W e w stę p ie do tra k ta tu A b ela rd w sp o m in a ty lk o o istn ie n iu w ad i cn ót i rozróżnia z a le ty czy w a d y tak d u szy jak i ciała. P om ija w zu p ełn o ści za g a d n ien ie u d o w o d n ien ia istn ien ia ty ch że w ła śc iw o śc i, bo p rzech od zi n ie m a l in m ed ia s res, do zagad n ien ia, k tórem u p o św ięca c a ły tra k ta t słu sz n ie za p ew n ia ją cy m u w y ją tk o w e m ie jsc e w d zied zi n ie n au k i o m oraln ości.
Z a g a d n ien ie w ad i cn ót, k tó re sa m e p rzez się jeszcze n ie k w a lifik u ją c zło w ie k a , w ią ż e się śc iśle z za g a d n ien iem w o ln o śc i czło w iek a . A b elard teg o za g a d n ien ia r ó w n ież n ie ro ztrzą sa a le po p rostu p rzy jm u je za c a łą tra d y cję ch rześcijań sk ą. O jco w ie K o ścio ła k ła d li szczeg ó ln y n a c isk na tę w ła śc iw o ś ć czło w ie k a w y ra ża ją c sw o ją m y śl w różn ych r ó w n o zn a czn y ch term in a ch p o w ta rza n y ch p rzez ca łe g en era cje m y ś li c ie li ch rześcija ń sk ich . W olność w a r u n k u je k on ieczn ość a u to d eterm in a - cji, u pod łoża której leżą p e w n e w rod zon e sk ło n n o ści w y w ie r a ją c e w p ły w na lin ię d zia ła n ia czło w ie k a a ty m sam ym a k tu a liz u ją c e tk w ią ce w n im m o żliw o ści.
W ed łu g A b elard a w a d a jest czy m ś w rod zon ym , czym ś, co n ie p o w s ta ło p rzy w sp ó łu d z ia le czło w iek a . N a ta k ie o k r e śle n ie w a d y w sk a z u je w y r a ż e n ie A b elard a, że w a d a sam a p rzez s ię n ie jest grzech em , k tó ry zak ład a św iad om ość. A b elard n ie m ó w i, jak p o w sta ją w a d y czy cn o ty . W ed łu g n ieg o po p rostu is tn ie ją jako w ła śc iw o ś ć lu d zk iej n a tu ry . N ie rzu cają żad n ego cien ia na czło w ie k a an i też n ie p rzem a
w ia ją na jego k orzyść. A b elard a n ie in te r e su je w ty m te k ś c ie an i cn ota an i w ad a, ani za g a d n ien ie w o ln o śc i czło w ie k a , czy zw iązan ej z tym o d p o w ied zia ln o ści, lecz je d y n ie i w y łą c z n ie ró żn ica m ięd zy w a d ą i grzech em , ab y przy pom ocy tej ró żn icy u sta lić is to tę grzechu. A zatem rozw aża za g a d n ien ie e ty k i od stro n y n eg a ty w n ej.
W ady i cn o ty A b elard u m ieszcza w duszy. M ów i b o w iem o „ v itia a n im i”. W yd aje się, ż e jest to n a w ią za n ie do n u rtu p la to ń sk ieg o . T rudno b o w iem p rzyp u szczać, aby w o w y m c za sie znana b yła a r y sto te - le s o w s k a m eta fiz y k a i op arta na n iej k on cep cja c zło w ie k a jako m a terii i fo rm y , ak tu i m ożn ości, su b sta n cji i p rzyp ad łości. N a p rzeło m ie czw a rteg o i p ią teg o w iek u je s t w p ra w d zie znana teo ria czło w ie k a , która n ie je s t p la to n izm em czy n eo p la to n izm em , w y p ra co w a n a p rzez N em ez- ju sza z E m ezy, le c z k tó ra je s t n a w sk ro ś ch rześcijań sk a. N a sk u tek u p artego p rzesąd u urob ił się p ogląd , że g reccy i ła c iń sc y O jcow ie p r z e ję li p la to ń sk ie p ojęcie duszy, p odczas g d y w sc h o la sty c e z w y c ię żyło p o ję c ie a r y sto te le so w sk ie . Oba te tw ie r d z e n ia są fa łsz y w e . C hrze śc ija ń sk ie p o jęcie duszy, rep rezen to w a n e p rzez N em ezju sza , u trzym u je się p ośrod k u m ięd zy o b y d w iem a ty m i k o n cep cja m i ch oćb y n a w e t w sw o ic h k o n k retn y ch sfo rm u ło w a n ia ch zb liżało się czasem do k ie runku p la to ń sk ieg o czy a r y s t o te le s o w s k ie g o 26. A b elard o c z y w iśc ie po w o łu je się na A u g u sty n a i ty lk o n a n ieg o w tej rozp raw ie, zatem słu sz n ie m ożna p rzyjąć, że p od ziela a u g u sty ń sk ą k o n cep cję d u szy i czło w iek a .
W a u g u sty n iźm ie m ó w i się o duszy jako „ an im u s” czy „m en s” na ozn a czen ie w y ższej części duszy. N ie czy n i się zresztą zasad n iczego rozróżn ien ia m ięd zy „anim a, an im u s, v o lu n ta s”. U ż y w a się ty ch o k r e śleń za leż n ie od tego, ja k i asp ek t d u szy ch ce się zaak cen tow ać. D usza jako p ozn ająca je s t oznaczana term in em „an im u s, m e n s”, a jako d zia ła ją ca je s t o k reślan a p o jęciem „ v o lu n ta s”. W a u g u sty n iźm ie źród łem d ziałan ia je s t isto ta duszy. D u sza w y ła n ia d zia ła n ie p ozn aw cze czy d ążen iow e. Ta teoria je s t ta k g łęb o k o zak orzen ion a w um ysłach , że jeszcze w X III w . te o lo g o w ie F ra n cji i A n g lii, odrzu cając T om a sz o w y p od ział n a isto tę d u szy i w ła d ze, będą m ó w ili o pozn aw czej fu n k c ji w o l i 27.
I n f ir m it a s . A b ela rd zaznaczając, że n ie k ie d y g rzeszy m y bez żadnej złej w o li alb o pod w p ły w e m złej w o li p o w ścią g n iętej lecz n ie w y g a szon ej, oznacza ten stan czło w ie k a jako słab ość, „ in fir m ita s” 28. Pod tym
26 Ph. B öh n er i E. G ilson , H isto ria F ilo z o fii C h rześcija ń sk iej, tłu m . S. S tom m a, W arszaw a 1962, 126.
27 E. G ilson , H isto ria F ilo z o fii C h rześcija ń sk iej w W iek ach Ś red nich, tłu m . S. Z a lew sk i, W arszaw a 1966, 253.
w z g lę d e m m y ś l ch rześcija ń sk a różn i się c a łk o w ic ie od m y ś li g reck ie j, która n ie zn ała p o jęcia „ in firm ita s h u m an ae n a tu ra e”. D la G rek ów czło w ie k b y ł b ogiem , p rzeja w em Z eusa. W ed łu g sto ik ó w , b y ł boską du szą, to w a rzy szem bogów , częścią b óstw a. N ig d y jed n ak n ie m ó w iło s ię o ja k ie jk o lw ie k słab ości lu d zk iej n atu ry. D u sza m o g ła b yć z a ciem n io n a , jak u P la to n a czy p ita g o rejczy k ó w , lu b m ogła p otrzeb ow ać o czy szczen ia jak u orfik ów , le c z n ie ze w zg lęd u na słabość. N atu ra lu d zk a n ie b y ła słaba, p rzy n a jm n iej n ie m ó w iło się o ty m w y r a ź n ie tak, jak w ch rześcija ń stw ie.
G r z e c h od s t r o n y b y tu . A b elard ró w n ież n ie o k reśla w y ra źn ie czym je s t grzech , czy jest b y tem , lu b p r z e c iw n ie czy jest n ieb y tem . P o p ro stu tak m im och od em przy o k a zji o k reślen ia grzech u dodaje, ja k b y dla u zu p ełn ien ia , że grzech n ie je s t czy m ś p o zy ty w n y m , lecz n e g a ty w n y m , p o n iew a ż zgrzeszyć zn aczy zan iech ać, pom in ąć, n ie u czy n ić czeg o ś co n a le ż y u czyn ić. Z atem grzech n ie jest b y tem , lecz n ieb y tem . O czy w iście pod ty m w zg lęd em A b ela rd n ie jest n ow atorem , n ie w n o si nic o ry g in a ln eg o , sw o jeg o , po p rostu p ow tarza p rzek o n a n ie całej te o lo g ii ś r e d n io w ie c z n e j2Э, za czerp n ięte już z p ism OO. K o ścio ła a z w ła szcza D io n izeg o P su d o a reo p a g ity , k tó ry p o w iad a, że „m alu m non est e x is t e n s ” 3(l, id ąc pod ty m w zg lęd em za w p ły w a m i n e o p la to ń c z y k ó w 31 zw ła szcza P lo ty n a , dla k tó reg o zło „było n ieo b ecn o ścią dobra”. Z ty m w ią ż e s ię z a g a d n ien ie p rzezn aczen ia, k tó re w te o lo g ii jest p o w a żn y m p rob lem em . D la ca łeg o śred n io w iecza a u to ry tetem w tej k w e stii jest A u g u sty n i n a n im oprze sw oją a rg u m en ta cję św . T o m a s z 32 cy tu ją c tw ie r d z e n ie A u g u sty n a , że B óg n ie jest au to rem zła, p o n iew a ż n ie jest p rzy czy n ą d ążen ia do n ieb ytu . O czy w iście p rzez to o k r e śle n ie p rzeb ija n eo p la to n izm i ca łe tłu m a czen ie p o w ro tu b y tó w do n a jw y ższeg o dobra p o cią g a ją ceg o w s z y stk ie b yty. To dobro p o w o d u je w sz e lk i ruch, a sam o n ie je s t p o ru sza n e c z y li p o cią g a n e do c zeg o k o lw ie k . J e st w ię c ty m n iep o ru sza n y m p o ru szy cielem , n ie jest p rzez n ic p ociągan y, a zatem n ie u leg a p oru szen iu , ku n iczem u n ie dąży i n ie m oże dążyć, bo je s t p ełn y m dobrem . W szy stk ie n a to m ia st stw o rzen ia , a zw ła szcza dusze,
29 S. T om asz, S. Th. I. 48, 1; P. L om bard, 2 Sen t. 35, 2; E. G ilso n , D u ch F ilo z o fii Ś red n io w ieczn ej, tłu m . J. R y b a łt, W arszaw a 1958, 319, p rzyp is. 8.
30 D io n izy , D e D iv in is N o m in ib u s, P. G. 3, 17; S. Tom asz, S. Th. I, 48, 1, p rzy p is 4.
31 P lo ty n , E n n ead y, I, 8, 11, tł. A . K ro k iew icz, W arszaw a 1959, t. 1, 35.
są p rzy cią g a n e p rzez to N a jw y ższe D obro. D u sze z k o le i k ieru ją s f e ram i, co w y ja śn ia z ja w isk o ru chu w e w s z e c h ś w ie c ie 33.
I n t e n c ja ■— za m ia r. Z asad n iczym p rob lem em , k tórem u A b elard p o św ięca c a ły tra k ta t, jest za g a d n ien ie grzech u . S u p o n u je ono w y ja ś n ie n ie in n eg o p rob lem u , a m ia n o w ic ie „ v o lu n ta riu m ” i „ in v o lu n ta r iu m ”, a zarazem ok reśla p rzeszk od y w stosu n k u do „ v o lu n ta riu m ”. P od tym w zg lęd em źró d łem jest „E tyka N ik a m a c h e jsk a ” (III, 1—8) gd zie A ry s to te le s u stala różn icę m ięd zy „ v o lu n ta riu m ” i „ in v o lu n ta riu m ”, a zara zem o k reśla p rzeszk od y w stosu n k u do „ v o lu n ta riu m ” i w y lic z a ich trzy, m ia n o w ic ie siłę , stra ch , ign oran cję. P on ad to A r y sto te le s roz trząsa, n a czym p o leg a w y b ó r (d elib eratio) i w ten sposób dochodzi do p o jęcia w o ln o śc i jako zd oln ości w y b o ru środ k ów ze w zg lęd u na cel. T ym sa m y m rzuca p o d sta w y do ro zw a ża ń nad a k tem lu dzkim . R ozw ażan ia te p o d ją ł szerzej A u g u sty n i T om asz. W edług A u g u sty n a zło m ożn a p r z y p isy w a ć ty lk o czło w ie k o w i, bo ty lk o czło w ie k jest w o ln y , n iezd eterm in o w a n y . M oże p rzyjąć lu b odrzucić p raw o m oralne. A u g u sty n w id zi różn icę m ięd zy c zło w ie k iem w e w n ę tr z n y m a c z ło w ie k iem zew n ętrzn y m . C złow iek w e w n ę tr z n y osąd za w sz y stk o z pu n k tu w id zen ia w ie c z n o śc i p rzez o d n ie sie n ie do b ytu n iezm ien n eg o , n a jw y ż szego, n a to m ia st czło w ie k z e w n ętrzn y w ią ż e n a s w ja k iś sposób ze św ia te m z w ie r z ę c y m 34. N a jp ełn iejszą i zw a rtą a n a lizę ak tu lu d zk iego da T om asz z A k w in u w S u m ie T eol. II— II, 6— 17, w oparciu o a ry sto - te le so w sk ie p ojęcia za w a rte w „E tyce N ik o m a c h e jsk ie j”.
G recka filo z o fia m oralna bazu je na p ro b lem ie szczęścia i w s z e lk ie rozw ażan ia k o n cen tru ją się w o k ó ł sp osob u u r zeczy w istn ien ia n a jw y ż szego sto p n ia szczęścia w ży ciu czło w ie k a , p o leg a ją ceg o na m o ż liw ie p e ł n ym z a d o w o len iu w szelk ich p ragn ień . U w a g ę p rzy cią g a ją dobra u m o ż liw ia ją c e o sią g n ięcie tego c e l u 35. Z n ajd zie to sw ój w y ra z w ogóln ej te n d e n c ji do harm on ii m ięd zy w e w n ę tr z n y m a zew n ętrzn y m a sp ek tem życia. J ed y n ą norm ą w ty m w z g lę d z ie b ęd zie sk u teczn a rea liza cja szczęścia. E tyka grecka m a ch arak ter n a tu r a listy c z n y i e stety czn y , zm ierza do p o k iero w a n ia h a rm o n ijn y m ro zw o jem m o żliw o ści c z ło w ie ka, jego s ił czy u zd oln ień i ż y c io w y c h p rzeja w ó w . Id eałem b ęd zie cz ło w ie k m ąd ry, k tó reg o u c ie le śn ie n ie m je s t S ok rates. D la czło w ie k a m ą drego ty lk o sp r a w ie d liw o ść m a zn aczen ie. D obro p o siad a tak ą m oc sk u teczn ą, m oc p rzyciągan ia, że w y sta r c z y ty lk o p oznać je, b y je realizow ać.
33 E. G ilson , H isto ria F ilo z o fii C h rześcijań sk iej w W iekach Ś red 7 nich, 195— 196.
34 A. M. M o sch etti, A tto um ano, W: E n ciclo p ed ia F ilo so fica , V e n e zia— R om a, 1957, t. I, 479.
35 F. B a tta g lia , M orale filo so fia , W: E n ciclop ed ia F ilo so fica , op. cit., t. III, 698.
S ta ro ży tn o ść n ie zna p ojęcia grzech u . P o słu g u je się p o jęciem dobra i zła. D obro — to m ądrość, a z ło — to ign oran cja. W y p racow an y p rzez S o k ra tesa id ea ł szczęścia n ie zasadza się na dobrach zew n ętrzn y ch , n ie w y r a ż a się w p osiad an iu , lecz zd o b y w a n iu m ądrości. D la P la to n a n o r m ą m ą d ro ści b ęd zie sp r a w ie d liw o ść , k tóra w a ru n k u je h a rm o n ijn e fu n k c jo n o w a n ie ró żn y ch sił w ob ręb ie jed n o stk i oraz p op raw n e fu n k c jo n o w a n ie w sz y stk ic h jed n o stek , sk ła d a ją cy ch się na zb iorow ość sta n o w ią c ą sp o łeczeń stw o . Z atem sp r a w ie d liw o ść — to h arm on ia tak w e w n ą tr z czło w ie k a jak i na zew n ątrz, gd y czło w ie k rea lizu je trzy zasad n icze, p o d sta w o w e cnoty: u m ia rk o w a n ie, m ądrość, m ęstw o . N a j- isto tn ie sz y m czy n n ik iem szczęścia je s t m ąd rość, p o n iew a ż k ieru je u w a g ę ku rzeczom w ieczn y m , n iezm ien n y m , do N a jw y ższeg o Dobra. M o ty w e m a sc e z y u P la to n a jest re z y g n a c ja z dóbr d o czesn y ch i d ążen ie do D obra tra n scen d en tn eg o . A r y sto te le s, g łó w n y in terp reta to r e ty c z nej m y ś li g reck ie j, op artej na d ążen iu do h arm on ii i szczęścia, b uduje c a ły sy s te m c e ló w i środków . Z atem isto tą e ty k i jest zn ajom ość ce ló w i środków .
D o tej m y ś li filo zo ficzn ej p rzen ik n ęła m y ś l ch rześcija ń sk a i to jest bardzo ch a ra k tery sty czn e, że pod w p ły w e m tej m y śli, za czerp n iętej zresztą z B ib lii i E w a n g elii, m oraln ość ch rześcija ń sk a m ogła się u w e - w n ętrzn ić. J e st to w ię c m oraln ość w n ętrza , m o ra ln o ść in ten cji, oparta na „ rectitu d o co rd is”. A k t o so b o w y m a sw o ją sied zib ę w sercu , a jest n im p o d d a n ie się w o li O jca, k tó ry je s t n a jw y ż sz y m za ch o w a w cą b y tu w sz y stk ie g o i n ie m a n a w et m y śli, k tóra m o g ła b y ujść jego w ie d z y 36. A b ela rd p o su n ą ł n iem a l do k ra ń co w o ści tę m y śl, że in ten cja i ty lk o in te n c ja je s t zasadą i jed yn ą, w y łą czn ą zasadą m oraln ej o cen y n a szy ch ak tów . Cała m o ra ln o ść za w a rta je s t w in ten cji.
P u n k tem w y jśc ia jego rozw ażań je s t a n a liza a u g u sty ń sk ieg o p ojęcia cn o ty i w a d y . A u g u sty n je s t zresztą jed y n y m au torem , na którego p o w o łu je s ię w tej rozp raw ce A b elard i to ty lk o jed en raz. To zresztą w y sta r c z y , b y n as przek on ać, że pod ty m w zg lęd em id zie śladam i tegoż w ła ś n ie O jca K ościoła. W p ro b lem ie ob y cza jó w lic z y się, w ed łu g A b elard a, ty lk o dysp ozycja, ty lk o n a s ta w ie n ie duszy. C noty — to d y sp o zy c je u zd a ln ia ją ce i sk ła n ia ją c e do dob rych czyn ów , a w a d y — to sk ło n n o ści, d y sp o zy cje p o p y ch a ją ce do z ły ch czyn ów . C noty i w a d y są d ia m etra ln ie p rzeciw sta w n e. P rzy m o ra ln y m o k reśla n iu w ad i cnót A b elard zu p ełn ie n ie b ierze pod u w a g ę z e w n ętrzn y ch czyn ów , w ręcz p r z e c iw n ie w y k lu cza zew n ętrzn e a k ty, a sp row ad za całą isto tę m o ra l n ości d o w ew n ę tr z n e g o aktu, k tó ry m jest in ten cja 37. C zyny zew n ętrzn e są, zd an iem A b elard a, a b so lu tn ie ob ojętn e i n iczeg o n ie w n oszą, n ie
36 E. G ilso n , D uch F ilo z o fii Ś re d n io w ie c z n e j, 315. 37 P. A b elard , E tyk a, col. 636 A.