• Nie Znaleziono Wyników

Sprawozdanie ze Studenckiej Sesji Naukowej na Wydziale Filozofii Chrześciańskiej ATK

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Sprawozdanie ze Studenckiej Sesji Naukowej na Wydziale Filozofii Chrześciańskiej ATK"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Szałata

Sprawozdanie ze Studenckiej Sesji

Naukowej na Wydziale Filozofii

Chrześciańskiej ATK

Studia Philosophiae Christianae 15/2, 239-250

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristian ae A T K 15 (1979) 2

SPRAWOZDANIA

K A Z IM IER Z SZ A Ł A T A SPR A W O Z D A N IE ZE ST U D E N C K IE J S E S JI N A U K O W EJ, N A W Y DZIA LE FIL O Z O FII C H R ZE ŚC IJA Ń SK IEJ A TK .

W dniach 22—24 k w ietn ia 1978 roku w A k a d em ii T eo lo g ii K a to lick iej w W arszaw ie odbyła się V III O góln op olsk a S tu d en ck a S esja N a u k o w a zorgan izow an a p rzez N a u k o w e K oło S tu d en tó w F ilo zo fii przy A TK . .T y m razem tem a tem b y ły różn e sp osob y p o jm o w a n ia b y tu i k o n cep ­

cje p rzed m iotu filo zo fii.

N a w stę p ie p rezes N K S F przy A T K — A d am A d u szk iew icz p o w ita ł w sz y stk ic h p rzy b y ły ch zach ęcając jed n o cześn ie do czyn n ego udziału w d ysk u sjach .

N a stęp n ie zaś zabrał g ło s ks. R ektor, prof. dr. Jan S tęp ień , k tóry w y r a z ił z a d o w o le n ie ze zorgan izow an ia tej sesji. P o d k r e ślił przy tym , że tem a t zap rop on ow an y przez organ izatorów jest bardzo w a żn y , sięga b o w iem do źródeł filo z o fii, do jej fu n d a m en ta ln y ch pytań . K s. R ek tor stw ierd ził, że o tym , na czym b u d u jem y n aszą m y śl, n a le ż y m ó w ić zaw sze, szczeg ó ln ie zaś dziś, k ied y trzeb a so b ie jasno zdać spraw ę, ku czem u m am y sk iero w a ć naszą in te le k tu a ln ą ak ty w n o ść. M ożliw e są d w ie drogi, albo m y śl sk ieru jem y na dobro, albo na zło. Tu ks. R ektor w sp o m n ia ł m roczn e czasy o statn iej w o jn y , k ied y to nauka została oddana w e w ła d a n ie ta jem n y ch s ił p ociągając za sobą m a so ­ w ą śm ierć i zn iszczen ie.

O becną se s ję ze w zg lęd u na jej g łęb ok o lu d zk ą treść ks. R ek tor n a z w a ł rek olek cjam i, k tóre m ają zw ró cić r e fle k sją filo zo ficzn ą na d o­ bro, a to jest w ła ś n ie m y ślą p rogram ow ą u czeln i, jako że ch lu b i się ona im ien iem Jana X X III. K oń cząc zło ży ł życzen ia, b y obrady se s ji b y ły ow ocne.

P ro d ziek a n W yd ziału F ilo zo fii C h rześcija ń sk iej, ks. doc. dr Edm und M oraw iec zw ró cił u w a g ę na to, że z a g a d n ien ie tegoroczn ej se sji jest za g a d n ien iem m eta filo zo ficzn y m , sto ją cy m u p o d sta w każdej k o n cep ­ cji filo z o fii. R o zw ażając szerzej te n problem , m ó w ił o k o n ieczn y m p o­ w ią za n iu teo rii pozn an ia z k on cep cją b ytu. Z ależn ości, k tóre w y stę p u ją m ięd zy ty m i zagad n ien iam i, są b o w iem tak m ocne, że n ie m ożna m ó­ w ić o jed n y m z n ich n ie m ó w ią c o drugim . N a stę p n ie zw ró cił u w a g ę n a w ielo zn a cz n o ść słow a „przedm iot n a u k i”. W yja śn ia ją c to z a g a d n ie­ n ie za u w a ży ł, że k on ieczn e jest u św ia d o m ien ie sob ie, iż czym in n ym jest przed m iot n au k i w p u n k cie w y jśc ia i czym in n y m w p u n k cie d o j­ ścia. W p ierw szy m b o w iem przyp ad k u b ęd zie ch od ziło o p e w n e p ole badań ok reślon ej nauki, co w tra d y cy jn ej e p istem o lo g ii n a zy w a n o p rze­ d m iotem m a teria ln y m . N a to m ia st w d ru gim — p rzed m iotem n au k i b ę ­ dzie to, co jest d en o to w a n e w tezach u k o n sty tu o w a n eg o w czy n n o ś­

(3)

cia ch w ied zo tw ó rczy ch sy ste m u n au k ow ego. K s. P ro d ziek a n zau w ażył, iż w ła śn ie tu, w p u n k cie w y jśc ia n au k i, są n ajh ard ziej rozb ieżn e k o n ­ cep cje p rzed m iotu , w o b ec czego za w sze n a leży się lic z y ć z ogóln ie p rzy jęty m i ro zstrzy g n ięcia m i z zak resu teo rii p ozn an ia bez w z g lę d u na to, w jak iej k o n cep cji filo z o fii sę pracuje.

Jako trzeci, g ło s zabrał k u rator N a u k o w eg o K o ła S tu d en tó w F ilo z o fii przy A T K prof. dr. M iec zy sła w G ogacz, k tó ry już n a w stę p ie o k reś­ lił .relacje, ja k ie zach od zą m ięd zy k u ltu rą a filo zo fią . S tw ierd ził, że o b e j­ m u jąc r e fle k sją d zieje m y ś li lu d zk iej, k u ltu ra ja w i się n am jako zesp ół d zieł i d zied zin w y ra ża ją cy ch ż y c ie d u ch o w e czło w ie k a , b ęd ą ce w y n ik i- k ie m ro zu m ien ia r z e c z y w isto śc i oraz p o d leg a n ia w y tw o ro m , dziełom u tr w a la ją c y m te rozu m ien ia. N iek tó re d zied zin y d om in u ją w p ew n y ch o k resa ch i w te d y m ó w im y n a p rzyk ład , ż e k u ltu ra śred n io w iecza b yła teo lo g iczn ą , a w sp ó łczesn a jest tech n iczn a. O,prócz ty ch d o m in u jących d zieł i d zied zin w k u ltu rze p o szczeg ó ln y ch epok z ja w ia ją s ię sta łe t e ­ m aty, w y zn a czo n e p y ta n ia m i i is to tn y m i p otrzeb am i czło w iek a . T e p y ta ­ n ia i od p ow ed n io sfo rm u ło w a n e od p o w ied zi w y ra żo n e są w tak ich d zied zin ach , jak filo z o fia i teo lo g ia .

M ów iąc o filo z o fii prof. G ogacz p o d k reślił, iż w a żn ą jest rzeczą, aby b y ła ona zd oln a odróżniać k u ltu rę od rzeczy w isto ści. T ę różn icę p o ­ w in n i so b ie u św ia d a m ia ć w sz y sc y , n ieza leżn ie od teg o , w jak iej k o n ­ c ep cji filo z o fi pracują. N a stęp n ie zaś p rofesor o k r e ślił zw ią zk i m e ta fi­ zy k i z C h rześcijań stw em . Z a u w a ży ł, że zarów n o m eta fizy k a , jak i C h rześcija ń stw o w y stę p u ją w k u ltu rze w d w u różn ych w ersja ch , alb o jako d o m in u ją ce w in te le k tu a ln y m ży ciu czło w iek a , alb o odrzu­ cane, p om ijan e, sta n o w ią c e ty lk o źródła n iep o k o jó w i pytań . T ym , co w y ró żn ia m e ta fiz y k ę i C h rześcija ń stw o spośród in n y ch dzied zin k u l­ tu r y , jest to, że ich p ra w d ziw y m au to rem jest sam a r z eczy w isto ść rozpoznana in te le k te m dla filo z o fii, oraz w ak cie w ia ry , jako zesp ół r e la c ji z B o g iem , dla teo lo g ii. I w ła śn ie to, ż e a u to rem i w er y fik a to r e m filo z o fii jest sam a rzeczy w isto ść, czy n i ją d zied zin ą n ieza stą p io n ą w k u ltu rze, d zied zin ą u sta la ją cą ro zu m ien ie czło w ie k a i rzeczy w sto ści ja w ia ją cej się n a m jako zesp ó ł r e a ln ie istn ie ją c y c h b ytów .

W ła śn ie m eta fizy k a b ęd ąc w sta n ie u kazać różn icę m ięd zy ty m , co sa m o d zieln ie b y tu je, a ty m , co w y tw o r z o n e przez czło w ie k a , w y z n a ­ cza ch arak ter św ia to p o g lą d ó w , teo lo g ii, tech n ik itp .

K o n ty n u u ją c d alej te m a t p rofesor zw ró cił u w a g ę n a to, iż w k a ż­ d ej teo rii w y stę p u ją d w a zesp o ły in fo rm a cji — jed en p ły n ą cy od rze­ c z y w isto śc i i drugi, organ izu jący — od k u ltu ry . W ery fik u ją cy teo rie n a u k o w e m o że je o d n ieść alb o d o r z e c z y w isto śc i, albo do in telek tu , co nam w y zn a czy teo rię o ch arak terze r e a listy c z n y m bądź id e a lis ty c z ­ nym . Jak to w d a ć w h isto rii filo z o fii bardzo ła tw o jest p o m y lić w e - r y fik a to ry , d latego u p ra w ia ją c ja k ą k o lw iek n a u k ę trzeb a zaw sze zw racać u w a g ę na to w a żn e zagad n ien ie.

K oń cząc, prof. M iec zy sła w G ogacz p o w ied zia ł, że obecna sesja, w k tó rej zja w ią się różne k o n cep cje filo z o fii, p o czą w szy od P a rm en id esa aż po w sp ó łc z e sn e u jęcie, p o w in n a nam pom óc zrozum ieć r z eczy w isto ść oraz tr a fn ie zw e r y fik o w a ć n a sze teorie, aby u trw a lić w k u ltu rze p r a w ­ dę, która w ra z z dobrem i m iło ścią w y zn a czy jej h u m a n isty czn y ch a­ rakter.

(4)

R EFE R A T Y

L e s z e k K u c z y ń s k i : B yt i m y śl u P arm en id esa

W sw o im r efera cie stu d en t L. K u czy ń sk i p rzed sta w ił p o d sta w y p a - rm en id eso w sk iej o n to lo g ii oraz teo rii p oznania, przy czym n a leży od razu zaznaczyć, że b yła to p rezen tacja n ie z w y k le św ieża , ch oćb y przez to, iż referen t u ż y w a ł język a d zisiejszej filo z o fii, co n a su n ęło w ie le ciek a w y ch sk ojarzeń ze w sp ó łczesn y m i k ieru n k a m i filo zo ficzn y m i. Na początku p releg e n t w y sz e d ł od u sta len ia , że tym , co za in sp irow ało P arm en id esa do stw o rzen ia tak iej a n ie in n ej teo rii rzeczy w isto ści, była zasada n iesp rzeczn ości. Jej od k rycie P a rm en id es u czcił sp ecja ln y m poem atem , gd yż ty lk o język poezji b y ł w sta n ie w y ra zić w ie lk o ś ć tej praw dy. W oparciu o tę w ła śn ie zasad ę d oszed ł do p ojęcia b ycia jako zap rzeczenia n icości. O k reślając ow o p a rm en id ejsk ie p o jęcie p releg e n t u ży ł k ilk u form u ł, k tóre b y ły ty lk o ta k czy in aczej p rzek ształcon ą zasadą niesp rzeczn ości. B y cie n ie jest sw o im zap rzeczen iem , b y cie n ie nie jest n ieb yciem . Tu te ż rodzi się k on ieczn ość b ycia, p o leg a ją ca na tym , że aby b y ć b y ciem m u si się n ie b yć sw o im za p rzeczen iem . K o ­ n ieczn ość b ycia to ty le, co k on ieczn ość n ie b ycia n icością. K on tyn u u jąc, referu ją cy p o w ied zia ł za P arm en id esem , ż e inaczej m y śleć n ie m ożna, jako że sytu acja, aby n ieb y cie b yło, jest z g ru n tu n iem ożliw a. C zyli n ie m o ż liw e jest m y ślen ie, b ęd ące w k o lizji z zasad ą niesp rzeczn ości. T ak ie b o w iem m y ślen ie, jak m ó w i P arm en id es, sam o się zn osi przez p rezen ta cję a b so lu tn ej p u stk i czy li n ico ści. Sposób m y ślen ia , zgod n y z zasadą n iesp rzeczn ości, jest a k cep to w a n y przez logos.

M ów iąc o k on cep cji n ico ści w ty m rozu m ien iu , referu ją cy p okazał d w ie drogi d och od zen ia do o k reślen ia ow ej n icości. P ierw sza droga p olega na tym , że n icość u jm u je się w stru k tu rze d ia lek ty czn ej w p rze­ c iw sta w ie n iu do b ycia, n a to m ia st druga droga p olega na ro zp a try w a ­ niu. n ico ści jako sa m o d zieln ej, w y k lu cza ją c o d n iesien ie do czeg o k o lw iek . Po o m ó w ien iu w aru n k u k on ieczn ego bycia, k tóry jest po prostu n ie b y ciem n icością, oraz w aru n k u w y sta rcza ją ceg o — n ie b y cie róż­ n ym od n ie n icości, referu ją cy sp recy zo w a ł z a g a d n ien ie zróżn icow an ia b ycia. S tw ierd ził, iż w p a rm en id ejsk im sy ste m ie byt, jako to zd eter­ m in o w a n e b ycie, m u si się k o n sty tu o w a ć jako coś, co n ie jest nicością, a le też n ie m oże się to coś w y cz e r p y w a ć w sam ym n ie b y ciu nicością. O w o n ie b y cie n ico ścią p releg e n t n a zw a ł p ew n ą form ą tra n sc e n d e n ta l­ ną. Z atem , skoro form a jest tym , czym się orzeka, m u si być orzekana o ja k iejś treści. Tu rodzi się problem , czy u P a rm en id esa zachodzi u to żsa m ien ie fo rm y z treścią. W przypadku, gd y m ow a jest o b y ciu — z p ew n o ścią tak, n a to m ia st m ów iąc o b ycie, zach od zi w y ra źn a różnica m ięd zy treścią a form ą. Z teg o jednak, co p o w ied zia ł P arm en id es, w y ­ nika, że treść b y tu jest nicością, bo co k o lw iek n ie m ieści się w n e­ g a cji n icości jest nicością. P o d o b n ie jest w tej k o n cep cji z p ojęciem realn ości, d latego trzeb a tu b y cie tra k to w a ć jako obszar w sz e lk ie g o bycia, co od razu w y k lu cza pluralizm .

N a stęp n ie referu ją cy za ją ł się za g a d n ien iem poznania r z e c z y w isto ś­ ci za p rop on ow an ym przez P arm en id esa. N a jp ierw ok reślił, czym jest p o zn a n ie ty p u doxa. S tw ierd ził, iż w zasad zie isto tn y sen s teg o poz­ n an ia jest u k ryty, n ie w ia d o m o d ok ład n ie, czy chodzi tu ty lk o o r e ­ jestra cję p rostych treści zm y sło w y ch , czy ta k że o r e fle k c ję i ro zu m ie­ nie. N ie n ależy jednak c a łk o w icie odrzucać w a r to śc i teg o poznania, tra k to w a ć je ty lk o jako m n iem an ie, g d y ż niższa jego w a rto ść rodzi się jed y n ie stąd, że P a rm en id es p rzy jm u je jeszcze jeden w y ż sz y p

(5)

ziom p ozn an ia — logos. P ozn an ie ty p u d oxa m ó w i o b ycie, in fo rm u je nas o rzeczy w isto ści, która r e a lizu je się w i poprzez ogran iczenia. A jak to w y n ik a ze w stę p n y c h an aliz, b yt, k tórego n ie o d n osi się do n i­ cości, nie jest u fu n d o w a n y , w o b ec czego w ied za o nim jest ty lk o w ie ­ dzą m ożliw ą. N a to m ia st w ied za k on ieczn a to w ied za o b yciu , w ied za z p oziom u logosu , k tórym rządzi zasad a niesp rzeczn ości. I ta k ą w ła ś ­ nie w ie d z ę P a rm en id es u w aża za o d p o w ied n i teren dla rzeteln ej n a u k o ­ w e j an alizy. S tąd jed y n ie ontologii, nau ce o b yciu, p rzy słu g u je m ia n o - k on ieczn ej i p ra w d ziw ej w ied zy .

W d y sk u sji po refera cie zw rócon o u w a g ę na z a g a d n ien ie poznania d oxyczn ego, próbując zn aleźć p o lsk i term in w m iarę a d ek w a tn ie od ­ d a ją cy jeg o istotę. B ad ając k o n se k w e n c je p rzed sta w io n ej teo rii s tw ie r ­ dzono, ż e w zasad zie z p ozn an iem r z eczy w isto ści m am y do czyn ien ia ty lk o w p ozn an iu d o x y czn y m , n a to m ia st gd zieś g łęb iej jest sam o b y ­ cie, k tóre od stron y p ozn ającego p od m iotu ja w i się jako coś sk o n stru ­ ow anego. Z au w ażon o też, że n iesłu szn ie P a rm en id es n a zy w a s ię ojcem m eta fizy k i, gdyż w g ru n cie rzeczy b y ł on ojcem on tologii. A le nie w s z y stk ie zagad n ien ia, o k tórych d y sk u tow an o, d ały się zam k n ąć je d ­ n o zn a czn y m w n io sk iem . N a eta p ie p o sta w ien ia sam ych p y ta ń zostały m ięd zy in n y m i, ta k ie zagad n ien ia jak dziś n a leży p o p ra w n ie o d czy ­ ty w a ć ta k ą jak ta k o n cep cje filo zo fc zn e, czy zasada n iesp rzeczn ości akurat w o m a w ia n ej k o n cep cji m iała d o ty czy ć b y to w a n ia czy m y ś le ­ nia, czy m ożna tam w ogóle d o k o n y w a ć p od ob n ych rozróżn ień itp. P rób ow an o też p orów n ać to, co zap rop on ow ał P a rm en id es, z e w s p ó ł­ czesn ym i k ieru n k a m i filo zo ficzn y m i, szczeg ó ln ie zaś z H eid egyrem . J a c e k R u s z c z y ń s k i : P o tęp ien ie z 1277 roku i u p ad ek filo z o fii P r e le g e n t p rzed sta w ił tu p rzy czy n y za n eg o w a n ia p ew n eg o sposobu m y ślen a , zap rop on ow an ego w średniow ieczu., oraz p okazał k o n se k w e n ­ cje, jakie z teg o fa k tu w y n ik ły . N a w stę p ie zaznaczył, iż p o tęp ien ie z roku 1277 n ie b yło p ierw sze, b o w iem już w roku 1270 b isk u p P aryża S te fa n T em p ier p o tęp ił ra d y k a ln y aw erroizm . C hodziło ta m o d w ie sp raw y, o głoszon ą przez a w erro istó w tezę o w ie c z n o śc i św ia ta oraz o z a g a d n ien ie w o ln o śc i w o li bożej. W idać w y ra źn ie, że pod łoże tego k o n flik tu m iało ch arak ter teo lo g iczn y . Jak stw ie r d z ił referu ją cy , p o ­ tę p ie n ie to n ie zah am ow ało b y n a jm n iej d zia ła ln o ści a w erro istó w — w p ro st p rzeciw n ie — ożyw iło. K o n flik t za o strzy ł się, sy tu a cja sta w a ła się coraz bard ziej sk o m p lik o w a n a , w o b ec czego zan iep o k o jo n y tym p ap ież Jan X X I p o leca b isk u p o w i P aryża S te fa n o w i T em pier zbadać za istn ia ły n a U n iw e r sy te c ie P a ry sk im stan rzeczy. Z araz p o tem 7 m a r­ ca 1277 rok u te n ż e b iskup p otęp ia 217 tez n au k ow ych . Jak stw ierd ził p relegen t, do dziś n ie w iad om o, czy b yła to d ziałaln ość sam od zieln a, czy też istn ia ł ja k iś w y ra źn y n akaz ze stron y papieża. F a k tem jest n a to m ia st, że w k ońcu p ap ież za a k cep to w a ł p otęp ien ie.

O m aw iając o w e p o tęp ien ie te z y referu ją cy za u w a ży ł, że ch od ziło tam zarów no o tw ierd zen ia a w erro istó w , jak też i Sw . T om asza. W gru n cie rzeczy zn ów bardziej chodziło o te o lo g ię n iż o filo z o fię , m im o iż na tę osta tn ią p o tęp ien ie m iało n a jw ię k sz y w p ły w . P rzy czy n ą tego sta n u rzeczy b y ł ó w czesn y sposób u p ra w ia n ia nauk. D o m in o w a ła b o ­ w ie m i o w sz y stk im d ecy d o w a ła w szech w ła d n a teo lo g ia . Z d an iem o- tn a w ia ją ceg o to za g a d n ien ie, w ła śn ie a w erroiśoi i Ś w . T om asz zap rop o­ n o w a li now ą m eto d ę u p ra w ia n ia p oszczególn ych n a u k na drodzę, k tó ­ ra nie d op row ad załab y do ta k ich sy tu a cji, jaka m iała m iejsce w X III w ie k u na U n iw e r sy te c ie P a ry sk im .

(6)

F ilo zo fia , która o sią g n ęła św ia d o m o ść potrzeb y n ieza leżn eg o rozw oju , po p o tęp ien iu p rzeszła do d e fe n sy w y . T rudno m ó w ić o jej upadku, bo jeszcze i po p o tęp ien iu u p raw ian o filo z o fię , a le w ta k im stan ie, który u n ie m o ż liw ia ł jej d alszy rozw ój.

W d y sk u sji, jaka m iała m iejsce po p rzed sta w ien iu p o w y ższy ch zagad ­ n ień , zw rócon o u w a g ę na to, że sy tu a cja filo z o fii śred n io w ieczn ej (przed Ś w . T om aszem ) jest bardzo podobna do d zisiejszej, jako że zn ó w b a r­ dzo często w filo z o fii gu b i się w r a ż liw o ść m etod ologiczn ą. T ych sam ych m etod u ży w a się w m eta fizy ce, teo rii p ozn an ia i w n au k ach szczeg ó ło ­ w ych .

A d a m A d u s z к i e w i с z: U ję c ie b y tu w filo z o fii arabskiej

R eferu ją cy to za g a d n ien ie — A d am A d u szk iew icz og ra n iczy ł się do p rzed sta w ien ia p o g lą d ó w A w ic e n n y , jako że jest on n a jzn a k o m it­ szym i n a jo ry g in a ln iejszy m filo z o fe m arab sk iego św iata. W ram ach w p ro w a d zen ia do zasad n iczego tem a tu w sp o m n ia ł te ż o w ie lk im e n c y ­ k lo p ed y ście a l-K in d im , o a u torze dzieła o zn iszczen iu filo z o fii a l-G a za - lim oraz o ogóln ie p o w a żn y m k o m en ta to rze d zieł A r y sto te le sa — A w e r - rosie. P rzy stęp u ją c zaś do o m ó w ien ia m e ta fiz y k i A w icen n y , p releg en t stw ierd zi, że g łó w n y m jej p rzed m iotem jest byt. I to n ie b y t p ojęty jako p ew n a rzecz, lecz b yt jako byt. T ak iego p ojęcia n ie m ożna w y ­ jaśnić, m ożna jed y n ie p rzy b liży ć jego sen s podając od p o w ied n ie te r ­ m in y za czerp n ięte z in n ego języka.

W yjaśn iając stru k tu rę b y tu pojętego po a w icen ia ń sk u , trzeb a s ię g ­ nąć do w cześn iej ży ją ceg o filo z o fa a l-F a ra b ieg o , k tóry w y ró żn ił w b y ­ c ie dw a zasad n icze ele m e n ty — istn ien ie i istotę. D oszed ł on do tego drogą rozu m ow an ia, że g d y b y istn ien ie b y ło to żsa m e z isto tą , w ó w cza s w ied za o czym ś p o cią g a ła b y za sobą a firm a cję istn ien ia tego czegoś. T ak jed n ak n ie jest, w o b ec czego n a leży w b y c ie w y ró żn ić t e dw a czynniki. Istn ien ie n ie sta n o w i tu cech y k o n sty tu ty w n e j b ytu , m a ra­ czej ra n g ę przyp ad łości. T aką w ła śn ie te o r ię b y tu p rzeją ł A w icen n a . S tąd też w jego teo rii stw a rza n ia zja w ia się n a d a w a n ie b y to m is tn ie ­ nia.

M ów iąc o m o żliw o ści i k on ieczn ości p releg e n t stw ie r d z ił za A w ic e n - ną, że k ażd y b y t jest m o żliw y , k on ieczn y n a to m ia st s ta je się dopiero przez sw o je o d n iesien ie do b y tu p ierw szeg o k on ieczn ego. Już na p ier­ w sz y rzut oka m ożna stw ierd zić, że A w icen n a rea ln o ści p rzeciw sta w ia n ie n icość a le m o żliw o ść p o jętą jako p e w ie n etap r ea lizo w a n ia się b y ­ tu. Sam a zaś m o żliw o ść jest w tej teo rii ty m sam ym , co m ożn ość i m ateria. M ateria jest a sp ek tem m o żliw o ści — form a n a to m ia st k o ­ nieczn ości. Cała za w a rto ść b ytu w y czerp u je się w isto cie, którą sta ­ n o w i form a i m ateria. J e st to m od el za czerp n ięty od A ry sto telesa .

W p rezen to w a n ej teo rii stw a rza n ia p releg e n t w y r ó ż n ił d w a obszary zagadnień, a m ia n o w ic ie stw a rza n ia isto t i n a d a w a n ie istn ien ia . P rzy ­ czyn o w a n ie isto t ze stron y b y tu k on ieczn ego p olega na b y ciu p ew n ą zasadą dla św ia ta , zaś n a jb liższy m teg o sk u tk iem jest p ierw sza in te ­ lig en cja , która m y ślą c o sw o jej p rzy czy n ie stw arza n a stęp n ą in te lig e n ­ cję, zaś fa k t, iż sam a zaw iera p ew n e n ied o sk o n a ło ści, s ta je się p o w o ­ dem za istn ien ia ciała sfe r y n ieb iesk iej. D alej sch em a t pow tarza się aż do stw o rzen ia sfe r y k sięży co w ej, która jest źród łem form b y tó w ziem skich. P rzy n a d aw an iu b ytom istn ien ia n ie w y s tę p u je łań cu ch k o lejn o d zia ła ją cy ch p rzyczyn. Istn ie n ie fu n d u je „o so b iście” b y t k o ­ n ieczny.

(7)

d zajów isto t oraz sp osob u p ozn a w a n ia rzeczy w isto ści, p o leg a ją ceg o na ty m , że in te le k t odbiera w ie d z ę od in te lig e n c ji k sięży co w ej, p releg e n t ob ejm u ją c r e fle k sją ca ło ść zagad n ień p rezen tow an ej przez sie b ie k o n ­ cep cji filo z o fii o k reślił w n iej zasad n icze e le m e n ty n eo p la to ń sk ie.J ed ­ n y m z n ich jest m eta fizy k a k osm osu zm u szająca do n e o p la to ń sk ieg o op isu p rzez o d n iesien ie do in n y ch b ytów . In n ym ta k im ele m e n te m jest tra n scen d en cja B oga m ająca sw o je źródło w teo rii P lo ty n a , który m ó­ w ił, że jed n ia jest czym ś zasad n iczo różn ym od św iata.

Z d an iem referu jącego, fak t, iż A w iceum a p rzyjm u jąc od A r y sto te ­ lesa rozu m ien e b y tu dodał do teg o istn ien ie, w y p r o w a d z ił jego m y śl z m onizm u. Istn ien ie b o w iem sta ło się obszarem , na k tórym rea lizu ją się p oszczególn e w ła sn o śc i danego bytu.

Z teo rii A w icen n y śred n io w iecze p rzejęło k o n cep cję B oga i k o n cep ­ cję stw arzan ia, jako że b y ły one n a jb liższe tem u , co m ó w iła na ten tem a t relig ia .

N a zak oń czen ie jeszcze referu ją cy o k reślił za A w icen n ą cel u p ra­ w ia n ia filo zo fii. C elem jest to, aby dusza o sią g n ęła w ła śc iw ą sobie fo rm ę i b y ła szczęśliw a poza św iatem .

W d y sk u sji poruszono za g a d n ien ie sta tu su b y to w eg o m o żliw o ści. Z p ozycji rea listy c zn ej b y łb y to n iezb y t, jak iś p lan , za m y sł czegoś, co jeszcze n ie istn ieje. Z a stan aw ian o się, na ja k iejś p o d sta w ie m o żliw o ść m oże być czym ś w c z e śn ie jsz y m od k o n ieczn o ści czy realn ości.

M i r o s ł a w B e r e z a : W iedza p ew n a i w ied za o św ie c ie (K artezjusz, L ocke i H um e)

P r e le g e n t pok azał w ty m r efera cie drogę, jaką odbyła m y śl filo z o ­ ficzn a od K artezju sza do H u m e’a w p o szu k iw a n iu w ed zy p ew n ej. Od K artezju sza b o w iem rozpoczyna się n o w y sposób m y ślen ia filo z o fic z ­ n ego, zm ien ia się k ieru n ek badań, m eta fizy k a jest coraz b ardziej w y ­ pieran a przez teo rię poznania.

M ów iąc o w ied zy o św iecie, referu ją cy to za g a d n ien ie w p ierw szy m rzęd zie za ją ł s ię sa m y m p rob lem em istn ien ia św ia ta i m o żliw o ści je ­ go poznania. Ś w ia t jest tu p o jm o w a n y jako r z eczy w isto ść istn ieją ca poza św ia d o m o ścią , poza „cogito”, a w ię c w sz y stk o , co is tn ie je n ie z a le ż ­ n ie od p ozn ającego podm iotu. P y ta n ie o rea ln o ść św ia ta rod zi się ze scep tycyzm u , k tóry cech u je o m a w ia n e tu k ieru n k i filo zo ficzn e, przy czym jest to sp ecy ficzn y rodzaj scep tycyzm u , k tó ry m ożna n a zw a ć m e­ to d y czn y m , jako że je ś li się coś p od d aje w w ą tp liw o ś c i to ty lk o po to, aby zb ad aw szy g łęb iej ro zp a try w a n e za g a d n ien ie p o tw ierd zić je m o c­ n iejszą tezą.

U K a rtezju sza w y stę p u je w ą tp ie n ie d w o ja k ieg o rodzaju: n ieu fn o ść w sto su n k u do lu d zk ich m o żliw o ści p ozn aw czych oraz w stosu n k u do d o ty ch cza so w ej filo zo fii. I choć K a rtezju sz n ic nie m ó w i w ty m m ie j­ scu o in tu icji to w ła śn ie ona b yła źródłem ow ego scep tycyzm u . O sta­ te czn ie sp raw ę istn ien ia św ia ta za ła tw ia K artezju sz poprzez p rzy jęcie B oga jako g w aran ta ow ego istn ien ia . N a to m ia st, gd y ch od zi o sp raw ę w ie d z y o św iecie, n ie m o że ona poch od zić od B oga, bo w te d y b y ła ­ b y to w ied za a b so lu tn ie p raw d ziw a. T ak jed n ak n ie jest, w o b ec czego K artezju sz przyjm u je, ż e w ied za p och od zi od rzeczy. Jed n ak w tej t e ­ orii, którą za p o czą tk o w a ł K artezju sz, to, co p ozn aw an e w e w n ą tr z u - m ysłu , jest bard ziej p ew n e n iż to, co p o zn a w a ln e zm ysłam i, stąd zda­ n iem p releg e n ta u L o ck e’a i H u m e’a w ła śn ie d o św ia d czen ie w e w n ę t­ rzne, c z y li reflek sja , jest g łó w n y m p rzed m iotem badań. U H u m e’a teoria ta zaszła ta k d alek o, że b y t stał się n iep o zn a w a ln y zm ysłow o.

(8)

Z p ozn an iem u m y sło w y m w ią ż e się tu k on cep cja św ia ta id ei k tóre są w nas, a le n ie pochodzą od nas. S ą one czym ś, co nas in fo rm u je o rzeczy w isto ści. H u m e na p rzykład w id z ia ł id ee jako w ra żen ia z m y s­ ło w e, sta n o w ią c e m ateriał m yśli. Od nas jako p od m iotu p ozn ającego zależą jed y n ie u k ład y i p ołączen ia ty ch idei.

N a stęp n ie zaś p releg a t o m ó w ił za g a d n ien ie sąd ów eg zy sten cja ln y ch . Zdaniem H u m e’a są one z w ią za n e z d o św ia d czen iem zm y sło w y m , z bezpośrednim , a k tu a ln y m sp ostrzeżen iem . S am o jed n ak istn ie n ie w y ­ kracza poza to, o czym in fo rm u ją zm y sły . S tąd też zja w ia ją się w o- m a w ia n y ch k on cep cjach za n eg o w a n ie m o żliw o ści p ozn an ia istn ien ia.

N a za k o ń czen ie stu d en t M. B ereza o m ó w ił p ozn an ie in tu icy jn e, k tó ­ re po K artezju szu sta ło się bardzo p rzyd atn e w filo zo fii. Za K a rtezju - szem w y ró żn ił w in tu icji d w a etapy, p ierw szy , k tó ry jest p ew n ą n e ­ g acją i szu k an iem rozw iązan ia — drugi zaś n a g ły m o d k ryciem czegoś p ew n ego. P refero w a n ie teg o poznania d op row ad ziło om a w ia n y ch autoi- rów do p rzyjęcia ja sn o ści jako k ry teriu m p ra w d ziw o ści tw ierd zeń . To, co jasne, od p ow iad a rzeczy w isto ści, to, co n ie jest jasn e, jest fa łsz y w e lub co n a jm n iej n iep ew n e.

W czasie d y sk u sji za sta n a w ia n o się, dlaczego K a rtezju sz p rop on u ­ jąc w y jśc ie od in telek tu do r z eczy w isto ści w id z i w r z eczy w isto ści źród­ ło w ie d z y w b ycie. Z n iep ok ojem sta w ia n o p rob lem y co do tego, czy na te ren ie teo rii poznania m ożna m ów ić o rzeczy w isto ści. Sam o zaś p y ta n ie o w ie d z ę p ew n ą uznano za zm ien io n e p y ta n ie A ry sto telesa o w ie d z ę praw d ziw ą.

K a m i l S i p o w i c z : K o n cep cja m eta fizy k i u K anta

W sw o im refe r a c ie p releg e n t za ry so w a ł zręb y m eta fizy k i, zapropo­ n o w a n ej przez K anta pok azu jąc n iek tóre, n iezb ęd n e przy ta k iej pre­ zen ta cji zagad n ien ia. Od razu na początk u od różn ił za K a n tem trzy ro d za je m eta fizy k : m e ta fiz y k ę sp ecja lis, m e ta fizy k ę n a tu r a li s i m e ­ ta fizy k ę genera lis. Idąc za „K rytyk ą czystego rozum u „K. S ip ow icz stw ierd ził, że m eta fizy k a jest n atu raln ą sk ło n n o ścią czło w iek a , jest p ew n ą jego w ła sn o ścią , teren em badań, k tóre przek raczają w sz e lk ie d ośw iad czen ie. D la szerszego om ów ien ia p ojęcia „ m eta fizy k a ” p r e le ­ gen t o k reślił jego źródła u k azu jąc jed n o cześn ie, jak od A ry sto telesa poprzez K artezju sza i W olffa zm ien ia ło sw o je zn aczen ie, ab y p o ja w ić się u K an ta tak im , jak im się pojaw iło. Z aprzeczył też p o w szech n em u m n iem an iu , jak ob y K an t ch cia ł zn iszczyć m eta fizy k ę. K. S ip o w icz tw ierd zi, że zam iary tego filo zo fa b y ły inne: ch ciał on b o w ie m od ­ b u d ow ać m eta fizy k ę, u czy n ić ją w ied zą rzeteln ą. W stęp n ym zab iegiem m iało b y ć oczy szczen ie pola pod p rzyszłą m e ta fiz y k ę speci alis, zb ad an ie m o żliw o ści lu d zk iego rozum u oraz p rzep row ad zen ie jego k ry ty k i. Te zadania m iała sp ełn ić „K rytyk a czystego rozu m u ”, po której K a n t za­ m ierza ł n ap isać d zieło z zak resu m e ta fiz y k i przyrody. Z aznaczyć jed ­ nak należy, że n ie u ży w a ł on do ok reślan ia w ła sn e j filo z o fii term in u „m eta fizy k a ”.

P rzech od ząc do o m a w ia n ia d alszych p rob lem ów , p releg e n t zau w ażył, że istn ie n ie rea ln eg o św ia ta b yło dla K an ta rzeczą oczy w istą , n a to ­ m ia st in tereso w a ł go stosu n ek pozn aw czy, tzn. łz a sta n a w ia ł się, jak to się dzieje, że jest przed m iot i podm iot. N a w ią zu ją c do H eid eg g era re­ feru ją cy w y ja śn ił, na czym p olega tra n scen d en cja , p ojęta jako w y ­ k raczan ie czło w iek a ku b y to w i. Stąd też filo z o fię K an ta n a zy w a się filo zo fią tran scen d en taln ą. U o g ó ln ia ją c n ieco problem , m ożna rzec, że jest to filo z o fia in telek tu . N ie n ależy jednak zap om in ać o tym , że K an t

(9)

za jm o w a ł się te ż zm y sło w o ścią i tak zw a n ą tr a n scen d en ta ln ą w y o b ra ź­ nią.

P orząd ek b u d ow an ia m eta fizy k i, zap rop on ow an y w „K rytyce czystego rozu m u ”, sta w ia na p ierw szy m m iejscu b a d a n ie tra n scen d en ta ln y ch w a ru n k ó w zm y sło w ej części św iata. P o ty m n a stęp u je b ad an ie tra n s­ cen d en ta ln y ch w a ru n k ó w k a teg o ria ln ej w a r stw y św iata. K. S ip o w icz tw ierd zi, że id ąc za m y ślą p rezen to w a n ej tu k o n cep cji dla u czy n ien ia m e ta fiz y k i sp e c ja lis rzeteln ą n au k ą trzeba ze zdań typ u „ jest” p rzejść do zdań ty p u „p o w in n o ”. I ta k dla za ch o w a n ia tej rzeteln o ści n ie p o­ w in n o się m ów ić, że B óg jest, przyroda jest, lecz — B óg p o w in ien być, przyroda p ow in n a być. B ierze się to stąd, że w p rezen to w a n ej teorii u p o d sta w w szy stk ich w ła d z jest rozum .

W d y sk u sji, jaka m iała m iejsce po refera cie, z ja w ił się n iepokój r e ­ a listó w , co do sta tu su b y to w eg o tak bardzo w a żn y ch w te o r ii K anta w a ru n k ó w ap riorycznych. W osta teczn y ch ro zstrzy g n ięcia ch pytan o, czy to jest b y t czy n ieb y t. J e śli to n ie jest byt, to na jak iej p o d sta w ie m o ­ że o czy m k o lw iek rozstrzygać. D y sk u to w a n o też nad ty m , czy m ożna język K an ta p rzełożyć na języ k tra d y cy jn ej filo zo fii. P ytan o, czy m o ­ żna p o ró w n y w a ć k a n ty zm do rea lizm u to m isty czn eg o i in n y ch k ie r u n ­ k ó w filo zo ficzn y ch

I r e n e u s z R o s t k o w s k i : P rzed m io t m e ta fiz y k i w e d łu g H eid eggera W refera cie ty m p okazał p releg e n t w a ż n ie jsz e zagad n ien ia m e ta fi­ zyki, jaką zap rop on ow ał H eid egger. N a początk u o k reślił z w ią zk i o m a­ w ia n e j k o n cep cji z filo z o fią starożytną. Jego zd a n iem H eid eg g er p rze­ ją ł od sta ro ży tn y ch tem at, zaś od m y ś lic ie li n o w o ży tn y ch m etod ę f e ­ n o m en ologiczn ą i na d w u elem en ta ch zb u d o w a ł w ła sn ą propozycję u p ra w n ien ia filo zo fii. P o jęcia filo zo ficzn e, z ja w ia ją ce się w o m a w ia n ej k on cep cji, p ochodzą z język a potoczn ego, zatem p o sia d a ją d w o ja k ie z n a czen ie — p otoczne i on tologiczn e. M iędzy in n y m i z teg o w zg lęd u J. R o stk o w sk i o m ó w ił zn aczen ia p o d sta w o w y ch term in ó w , szczeg ó ln ie zaś term in u „ b y cie”, który jest n ie d e fin io w a ln y , n ieto żsa m y z p ojęciem b y tu i. o k reśla n y jako o czy w isty .

H eid eg g er pyta, co to jest b y cie i to p y ta n ie jest już p o sz u k iw a ­ n ie m o z góry w y zn a czo n y m kieru n k u . A n a lizu ją c fen o m en p y ta n ia r eferen t w y r ó ż n ił w n im trzy k om p on en ty: das G e f r a g t e —■ to, о со p y ta m y w pytan iu , d as B e f r a g t e — to, ku czem u k ieru jem y p y ta n ie o raz da s E r fr a g te — coś, co jest o d p y ta n e od tego, k om u zad ajem y p ytan ie. W przypadku p o d sta w o w g o p ytan ia filo z o fii H eid eggera, p y ­ ta n ia o b ycie, ty m G e fra g e jest b ycie, n atom iast ty m da s E rfr age jest sen s bycia. R olę da s B e f r a g t e sp ełn ia jakiś byt. Z a p y ty w a n y b y t m usi b y ć D asein — b y t p rzytom n y, bo ty lk o ta k i b y t p osiada zd oln ość in ­ fo rm o w a n ia o b ycie. P o w s ta je w tej m etod zie p ew n e k oło h erm en eu - tyczn e. A b y d o w ied zieć się, czym jest b ycie, m u szę zap ytać o to ja k ie ­ g o ś p rzed m iotu , k tó ry już zna odpow iedź.

A n a lizu ją c sło w o „ fen o m en o lo g ia ” p releg e n t ok reślił ch arak ter m e­ to d y fen o m en o lo g icz n e j jako w y d o b y w a n ie na jaw tego, co skryte. W ła śn ie ta m etod a p ozw ala d otrzeć do p ytan ia o b ycie. B y cie jest tu p o d sta w o w y m transcenÖ entem bytu. O k reślając n a to m ia st D a se in p re­ le g e n t stw ierd ził, że n ie m ożna o n im m ó w ić że istn ieje, lecz że jest w św iecie. T aki b y t posiada w ew n ę tr z n ą sk ło n n o ść do tłu m a czen ia sw o ­ jego sposobu b ycia. F u n d a m en ta ln y m m om en tem D asein jest troska, która na p oziom ie o n ty czn y m oznacza p ew n e zak łop otan ie — stan p sy ­ ch ologiczn y, n a to m ia st na p oziom ie on to lo g iczn y m —■ m om en t, w k tó ­

(10)

rym D asein n ap otyk a jak iś byt, k tó ry m u sta w ia opór. O dróżniając n a to m ia st o w e D asein od b y tó w w e w n ą tr z ś w ia to w y c h J. R o stk o w sk i zau w ażył, że ty m p ierw szy m p rzysłu gu ją p ojęcia tra n scen d en ta ln e, n a ­ to m ia st d ru gim — k a teg o ria ln e. D e se in cech u je p ew ien m om en t n a sta ­ w ien ia , d zięk i k tórem u dochodzi do sp otk an ia z in n y m i b ytam i. J e śli n a ­ to m ia st chodzi o św ia t, to jest on p o jęty w tej k o n cep cji jako h o ry ­ zont rozu m ien ia tego, co w ew in ątrzśw iatow e. T ak im h oryzon tem jest sam o b ycie, w e w n ą trz k tórego k o n sty tu u je się św iat.

D y sk u tu ją c nad p rzed sta w io n y m i p rob lem am i, zw ią za n y m i z pro­ p ozycją u p ra w n ien ia filo z o fii w g H eid eggera, om ów ion o jeszcze d o­ datk ow o za g a d n ien ie p raw d y, która w tej k o n cep cji jest zw iązan a z p o ­ jęciem , a n ie jak w filo z o fii k la sy czn ej —■ z sądem . Z a stan aw ian o się też nad p rob lem em k o n ty n u a cji za p oczątk ow an ych już k on cep cji filo z o fic z ­ n ych.

J e r z y W y s z y ń s k i : P o zn a n ie b y tu w e d łu g H. B ergsona

P rzed sta w ia ją c s y lw e tk ę B ergson a p releg e n t stw ierd ził, że jest to w ażn a p ostać w filo z o fii ze w zg lęd u na to, iż w ła śn ie on ostro i od ­ w a żn ie p r z e c iw sta w ił się k o n cep cji p o zy ty w isty czn eg o u p ra w ia n ia f i­ lo zo fii, p o jętej jako u o g ó ln ien ie w y n ik ó w n auk szczeg ó ło w y ch . U cz­ n iam i B ergson a b y li m ięd zy in n y m i M aritain i G ilson.

W sw o im refera cie, J. W yszyń sk i o m ó w ił g łó w n e sp osob y p ozn aw an ia b ytu, w y stę p u ją c e w p rezen to w a n ej filo zo fii. A w y stę p u ją ta m trzy rodzaje poznania — potoczn e, n a u k o w e i in tu icy jn e. P o zn a n ie p o to cz­ n e to ty le , co ro zp o zn a w a n ie r zeczy w isto ści jako cią g łej i trw a ją cej. Jak w ię c w id ać, jest to ty lk o w y d o b y w a n ie p ew n y ch cech rzeczy w isto ści. P o zn a n ie n a u k o w e d zied ziczy natu rę pozn an ia potocznego. In telek t w y ­ odrębnia rzeczy w isto ść p oznaw aną. Jed n ak in fo rm a cja in telek tu o rze­ c z y w isto śc i jest m yląca. Jdynde logice i m a tem a ty ce m oże p rzy słu g iw a ć w a lo r n ieza w o d n o ści p ozn aw czej. Jak w id a ć, p ozn an ie in tu icy jn e jest w tej k o n cep cji filo z o fii czym ś k on ieczn ym , jest b ow iem jed y n y m rze- tln y m in fo rm a to rem . J. B erg so n m ów i, że in tu icja , p ojęta jako m etoda, jest filo zo fią . D zięk i tem u filo zo fia ta n ie jest ty lk o p rzed łu żen iem p ozn an ia n au k ow ego. In tu icja jako źródło w ie d z y jest zarazem jej w e ­ ry fik a to rem . K ło p o tliw ą cechą tej m etod y p ozn an ia rzeczy w isto ści jest n iem o żliw o ść d ok ład n ego p rzekazania treści p rzeżycia in tu icji.

N a stęp n ie zaś p r e le g e n t p rzed sta w ił teo rię trzech zasad n iczych w ła d z p ozn aw czych czło w iek a : in sty n k t, in te le k t i in tu icję. In sty n k t jest zd o l­ n ością b y to w a n ia w stru k tu rze organ iczn ej. In te le k t n a to m ia st zajm u je s ię m aterią n ieorgan iczn ą, jest zd o ln o ścią w y tw a rza n ia przedm iotów . N a to m ia st in tu icja jest k o ń co w y m efe k te m n a w ią z y w a n ia łą czn o ści z in sty n k tem i stop ien ia się w n im w ru chu p rzeciw n y m do in te le k ­ tu.

K oń cząc sw o je w y stą p ie n ie , referu ją cy stw ierd ził, że w k on cep cji B ergson a p o sta w a b ad aw cza n ie jest n ig d y b ezin tereso w n a , a to ty lk o po to, b y zap ytać, co ten p o zn a w czy b yt m oże dla m n ie zrobić.

D y sk u tu ją c nad propozycją u p ra w ia n ia filo z o fii na w zór B ergsona za sta n a w ia n o się nad źródłam i, z k tórych w p ew n y ch k on cep cjach f i ­ lo zo fii w y p ły w a k on ieczn ość p rzyjęcia in tu ic ji jako m eto d y poznania rzeczy w isto ści. Z auw ażono, że p rzy jęcie ta k ie j m eto d y w p row ad za p e w ­ ną d o w o ln o ść w sam ej teo ri poznania.

(11)

P O Z N A N IE B Y T U WE W SPÓ Ł C ZESNY M TOMIŻMIE K a z i m i e r z S z a ł a t a : T eoria J acq u esa M aritaina

R efera t te n rozpoczął p rezen ta cję m y śli to m isty czn ej z teren u teorii poznania. Przed p rzy stą p ien iem do o m ó w ien ia p o g lą d ó w M aritaina, w ram ach w p ro w a d zen ia p releg e n t podał k ilk a w a żn y ch u w a g d o ty czą ­ c y ch n ie ty lk o p o gląd ów om a w ia n eg o autora, a le w szy stk ich , którzy w ła sn ą filo z o fię b u d o w a li na m y śli Ś w . T om asza z A k w in u . M iędzy in ­ n y m i zaznaczył, że rea lizm to m isty czn y n ie sta w ia na początk u jako ta k iej teo rii p ozn an ia, a le o d n a jd u je ją już w śród w ła śc iw y c h te z m e­ ta fizy k i. T ak ie p o sta w ie n ie zagad n ien ia daje m o żliw o ść stw o rzen ia m e­ tod pozn an ia na m iarę p ozn aw an ego p rzedm iotu, co da n a m g w aran cję, że dana m etod a n ie okaże się za w ą sk a w stosu n k u do rzeczy w isto ści.

R y su ją c k o n tek st h istoryczn y, w k tórym z ja w iła się filo zo fia M arita­ ina, referu ją cy n a w ią za ł do w c ześn iejszeg o to m isty G arrigou -L agran ge, który k o n ty n u o w a ł zap rop on ow an y przez K a jeta n a w X V w ie k u e se n - cja listy czn y sposób o d czy ty w a n ia m y ś li Św . T om asza z A k w in u . F ilo ­ zof te n m ó w ił też i o istn ien iu , ale m etoda p ozn aw an ia b y tu zap ro­ p on ow an a przez n iego n ie p o zw a la m u d otrzeć pozn aw czo do istn ien ia. M ożna ta m b yło m ów ić o isto cie i ty lk o istocie. P r e le g e n t zau w ażył, że w ła śn ie dopiero M aritain ow sk a teoria p ozn an ia u m o żliw iła d otarcie do tego u rea ln ia ją ceg o b yt czynnika. T ym , co p o zw o liło ująć istn ien ie, b yła stw orzon a przez M aritaina teoria sąd ów e g zy sten cja ln y ch .

P rzy stęp u ją c do o m ó w ien ia zasad n iczego tem atu , stu d en t K azim ierz S załata stw ierd ził, iż u p o d sta w M a rita in o w sk iej teo rii p ozn an ia leży za g a d n ien ie in telek tu a ln ej in tu icji, której sam autor n ig d y o sta teczn ie ni o k r e ślił do końca, co w p ro w a d za do całości p e w ie n asp ek t n ie ja sn o ś­ ci. M ożna jed n ak p o w ied zieć, że chodzi tu o p ew ien b ezdysfcursyw ny, n a ty c h m ia sto w y ak t in telek tu , w k tó ry m u jm u je on jed n o cześn ie is tn ie ­ n ie i is to tę p ozn aw an ego bytu. T ak ie p ozn an ie jest n ie k ie d y n a z y w a n e p ozn an iem „ szczy p co w y m ”, jako że u jm u je ono b y t ze stron y ese n - cjaln ej i e g zy sten cja ln ej jed n ocześn ie.

D ok ład n ą a n a lizę p ro cesó w p ozn aw czych , zja w a ją cy ch się w o m a­ w ia n ej te o r ii p aznania, p releg e n t p rzed sta w ił w sześcio p u n k to w y m s c h e ­ m acie, zazn aczając jed n ocześn ie, że jest to ty lk o an aliza logiczn a, gd yż w g ru n cie rzeczy p o szczeg ó ln e eta p y tej a n a lizy są tak ściśle ze sobą połączone, ż e n ie m ożna tam m ó w ić n a w e t o n a stęp stw a ch czasow ych . N a p ierw szy m z w y ró żn io n y ch eta p ó w n a stęp u je p ozn an ie zm y sło w e, dopiero na drugim zja w ia się d zia ła n ie in telek tu , który d em a teria lizu ­ jąc dane z m y sło w e rów n o cześn ie w ram ach sądu dostrzega istn ien ie, zaś w ram ach p ojęcia istotę. N a k o le jn y c h etap ach u m y sł tw o rzy „ideę istn ie n ia ”, od k ry w a n a czeln e zasad y b ytu, a n a stęp n ie dostrzega n ie ­ zależn ość w b y to w a n iu przed m iotu i p odm iotu. C zyli jak z teg o w y n ik a , w tej teorii, aby poznać is tn ie n ie sieb ie, n a leży w ty m celu dokonać poznania ja k ieg o k o lw ek in n ego r e a ln ie istn ieją ceg o p rzedm iotu.

W p o d su m o w a n iu sw eg o w y stą p ie n ia referu ją cy stw ierd ził, że g łó w n ą za letą za p rezen tow an ej teo rii jest za u w a żen ie d om in u jącej ro li istn ien ia w stru k tu rze b ytu. T eoria sąd ów e g z y ste n c ja ln y c h rozw iązała tru d n y prob lem p o zn aw czego dotarcia do istn ien ia. N a to m ia st w sk a z u ją c na sła b e jej p u n k ty, p releg e n t w sp o m n ia ł o n ie w y ja śn io n e j do końca in tu icji, oraz o zbyt ostry m rozgran iczen iu pozn an ia z m y sło w eg o od in telek tu a ln eg o .

(12)

J e r z y Z a j d e l : T eoria E tien n e G ilsona

C h arak teryzu jąc ogóln ie sta n o w isk o , jak ie w teo rii p ozn an ia zajął G ilson, p releg e n t o k reślił je jako k o n sek w en tn y realizm . R ea lizm ten jest p ozn an iem m ającym sw ój p oczątek w bycie, u siłu je b adać stru k ­ tu rę rzeczy w isto ści i w n iej od n ajd u je sieb ie. Jak sąd zi G ilson , jest to jed yn a m o żliw a filo zo fia , gd yż id ea lizm w id z ia n y z teg o sta n o w isk a jest sam w sob ie sp rzeczny. J ed y n ie b o w iem rea lizm jest w sta n ie odróżnić m y śl od rea ln ej rzeczy w isto ści. R zeczy w isto ść im p lik u je m yśl, g d y b y n ie b yło rea ln ie istn ieją cy ch rzeczy, n ie b y ło b y te ż poznania.

P rzy stęp u ją c do an alizy teo rii p oznania, jak ą zap rop on ow ał G ilson, p releg en t stw ierd ził, że u jęcie b ytu p rzez in te le k t p olega na b ezp o ­ śred n im w id z e n iu b y tu w ja k iejś danej zm y sło w ej. M ów iąc o poznaniu u m y sło w y m , referu ją cy w y ró żn ił d w ie p o d sta w o w e o p eracje u m ysłu — prostą, w której d ok on u je się u jęcie isto ty i złożoną, d otyczącą fo rm u ło w a n ia sądów . J. Z ajd el za u w a ży ł za G ilson em , że czym ś w ła ś ­ c iw y m dla u m y słu jest natura rzeczy. U m y sł chcąc poznać w ła śc iw y sob ie p rzedm iot, a w ię c n atu rę czy li is to tę rzeczy, z k on ieczn ości m usi w racać do w yob rażeń , aby u ch w y cić d e fin ic ję tej rzeczy. A le to nie w y czerp u je całości poznania. U m y sł jest b o w iem zd oln y jeszcze do w y ­ d aw an ia są d ó w o d d zielając to, co jest od d zielon e w rzeczy w isto ści, bądź łącząc to, co jest rozłączone. Taka sy tu a cja zach od zi w ła śn ie w

! przyp ad k u sąd ów p raw d ziw ych . G ilson dużą u w a g ę zw raca n a sądy

e g zy sten cja ln e, w k tórych stw ierd za się istn ien ie, bądź n eg a cję is tn ie ­ nia jak egoś p rzedm iotu. S ą d y ta k ie są zb u d o w a n e z o k reślon ego p o ję ­ cia oraz czasow n ik a „b yć”. P ra w d ziw y sąd e g z y ste n c ja ln y to ten , k tó ­ ry m ó w i o istn ien iu p rzed m iotu istn ieją ceg o lub o n ie istn ien iu n ie istn ie ­ jącego.

N a zak oń czen ie Jerzy Z ajd el p od k reślił, że w zap rop on ow an ej przez G ilson a k on cep cji filo z o fii czło w ie k jest zasad n iczo b y te m p ozn ającym a n ie m yślącym . Tak w ła śn ie rozu m ian y jest czło w ie k w k ażd ym k o n ­ s ek w en tn y m realizm ie.

M a r i u s z P r o k o p o w i c z : T eoria M ieczy sła w a G ogacza.

M ariusz P ro k o p o w icz rozpoczął sw o ją a n a lizę od u sta len ia fak tu , iż z a sta jem y w sob ie jakąś w ied zę. N a stęp n ie zaś za m y ślą prof. G ogacza rozpoczął id e n ty fik a c ję teg o zastan ego w n as e lem en tu . I tak, jeśli w ie d z ę u to żsa m im y z podm iotem , w k tó ry m ją stw ierd zilśm y , to w te ­ dy m ożem y m ów ić ty lk o o p ozn aw an iu , albo ty lk o o b y to w a n iu . Taka sy tu a cja jest z góry ab surdalna. Z atem , skąd p och od zi w ied za , skoro n ie jest tożsam a ze sw o im podm iotem . Jed yn ą m o żliw ą od p ow ied zią na p o sta w io n y prob lem jest p rzyjęcie tezy, że w ied za p och od zi od poz­ n a w a n eg o przedm iotu.

Po p rzed sta w ien iu tej an alizy p releg e n t zw ró cił u w a g ę na k o n iecz­ ność p rzyjęcia k ieru n k u rela c ji p ozn aw czej od b y tu p ozn aw an ego do p od m iotu pozn ającego — in telek tu . P rzy jęcie b o w iem rela c ji od in t e ­ lek tu do b ytu p row ad zi do za n eg o w a n ia m o żliw o ści poznania, gdyż w te d y m ó w i się, jak się b y t m y śli, a niie jak się p oznaje.

O m aw iając dalej sp ra w y zw ią za n e z teo rią poznania, jaką zap rop on o­ w a ł prof. G ogacz p releg e n t zw ró cił u w a g ę na w a żn ą k o n cep cję podziału in te le k tu na czy n n y i b ierny. B ierze się to stąd, że p ozn an ie jest zara­ zem czyn n e i bierne, a n ie m ożna b yć jed n o cześn ie przyczyn ą i sk u t­ kiem . Sam o p ozn an ie jest u ch w y cen iem zm y sło w eg o m a teriału, p o ­ chodzącego od p ozn aw an ego p rzed m iotu oraz n a ty c h m ia sto w y m jego p orząd k ow an iem w p ostać d ającą się zrozum ieć. W tej teo rii n ie m a

(13)

o d d zielen ia p ozn an ia z m y sło w eg o od u m y sło w eg o . O dróżnia się je d y n ie fu n k cje w sp o m n ia n y ch już in te le k tó w czyn n ego i biern ego. S tw arza to m o żliw o ść od różn ien ia r z eczy w isto ści od k u ltu ry, m ającej sw o je źródło w a k ty w n o śc i in telek tu .

M ów iąc o stosu n k u p ozn an ia do k u ltu ry , p releg e n t p o w ied zia ł, że r e ­ lacja pozn aw cza p rzebiega przez k u ltu rę, a le b y t p o zn a w a n y w m eta ­ fizy ce jest spoza ku ltu ry. K u ltu ra jest tw orzon a, rze c z y w isto ść n a to ­ m ia st — stw orzon a. M ając na u w a d z e tę różnicę, p ozn ający p o w in ien zd aw ać sob ie sp ra w ę z tego, z czego ty lk o korzysta, g d y p ozn aje b y ­

ty-K ończąc M. P ro k o p o w icz o m ó w ił z a g a d n ien ie k ry teriu m w e r y fik a ­ cyjn eg o tw ie r d z e ń filo zo ficzn y ch , po czym zam k n ął całość tezą, p o w ­ tórzon ą za a u torem p rezen to w a n ej tu teo rii ·— prof. G ogaczem , że n a ­ leży dążyć do ta k iej teo rii p oznania, która o b ejm u je n ie ty lk o sam ą rela c ję pozn aw czą, a le też p od m iot i przed m iot pozn aw czy.

W szy stk ie referaty, zw łaszcza zaś te o sta tn ie sta ły się ok azją do dłu gich p o lem iczn y ch d y sk u sji, w k tórych d ok on yw an o k on fro n ta cji różnych k ieru n k ó w filo zo ficzn y ch . Z a stan aw ian o się, która z za p rezen ­ to w a n y ch teo rii od czytan ia r z eczy w isto ści jest w sta n ie d oprow adzić nas do u zy sk a n ia p ra w d ziw ej w ie d z y n a tem a t czło w ie k a i św ia ta b y ­ tó w r ea ln ie istn ieją cy ch . P r zeciw sta w ia n o m on izm p lu ra lizm o w i, id e ­ alizm rea lizm o w i. P o sta w io n o tu w ie le p ytań, z a sy g n a lizo w a n o w ie le w a żn y ch p rob lem ów , k tóre z p ew n o ścią w p ły n ą na u a k ty w n ie n ie tw ó r ­ czości in telek tu a ln ej u czestn ik ó w zak oń czon ej 24 k w ietn ia 1978 roku „VIII O góln op olsk iej S tu d en ck iej S esji N a u k o w e j”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Program u Ramowego W spólnoty Europejskiej badań, rozwoju tech­ nologicznego i wdrożeń (2007-2013) z uwzględnieniem funduszy strukturalnych dla młodych naukowców

Końcowym etapem procesu zarządzania ryzykiem jest ogół działań na rzecz finansowania ryzyka, polegających na dostarczeniu środków na pokrycie strat i na finansowaniu

Aby uniknąć tego typu „pułapek”, wdrożenie programu modyfikującego za- chowania pracowników (np. programu audytów zachowań), w jednostce organi- zacyjnej powinno być

Inaczej jednak wygląda sytuacja w momencie, kiedy trzeba te do- tychczas teoretycznie funkcjonujące modele środowiskowe, dostosować do kon- kretnych oczekiwań

,,Edukacja ekologiczna (środowiskowa) jest koncepcją kształcenia i wycho- wania w duchu poszanowania środowiska przyrodniczego oraz kształtowania poglądów społeczeństwa

Jego oddziaływanie na kolejne pokolenia filozofów ukształtowało nowy system wartości, a także zmieniło relacje człowieka wobec przyrody - kon­ centrując się na

Do celów projektu należy wypracowanie dobrych praktyk oraz konstruowanie modelu przyjaznej środowisku Uczelni, który będzie inspiracji} dla innych podmiotów, a także