• Nie Znaleziono Wyników

Współczesne uwarunkowania ludzkiego życia : życiodajna funkcja rodziny a współczesna promocja homoseksualizmu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Współczesne uwarunkowania ludzkiego życia : życiodajna funkcja rodziny a współczesna promocja homoseksualizmu"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Czachorowski

Współczesne uwarunkowania

ludzkiego życia : życiodajna funkcja

rodziny a współczesna promocja

homoseksualizmu

Studia nad Rodziną 10/1-2 (18-19), 83-92

(2)

Studia nad Rodziną UKSW 2006 R. 10 nr 1-2(18-19) M arek C Z A C H O R O W SK I

W SPÓŁCZESNE UWARUNKOWANIA LUDZKIEGO ŻYCIA. ŻYCIODAJNA FUNKCJA RODZINY A WSPÓŁCZESNA

PROMOCJA HOM OSEKSUALIZMU

Program działania wytyczony w adhortacji apostolskiej Familiaris con­ sortio dom aga się przekładu na nasze „dziś” . W jakich w arunkach k u ltu ro ­ wych przychodzi nam dzisiaj w ypełniać to zadanie rodziny, które nazywa się rodzicielstwem , czyli przekazyw anie, ochrona i rozwój życia człowieka od pierw szego etap u jego egzystencji? W jakich w arunkach to zadanie było realizow ane w czasie pow stania Familiaris consortio, m ożem y wyczytać z sa­ m ego dokum entu. Czy je st jakieś novum naszej aktualnej sytuacji k u ltu ro ­ wej? N ie chcąc wyręczać socjologów, nie b ęd ę pytał o sam e fakty socjolo­ giczne. Skupię się tylko na jednym , nowym elem encie współczesnej nam sy­ tuacji kulturow ej, którym jest epidem ia hom oseksualizm u i jego obrony. Spróbuję naświetlić istotne znaczenie tych faktów dla w ypełniania „rodzi­ cielstwa” rodziny. N ieraz bowiem nie dostrzega się tego związku, uważając, że pow ażne kłopoty dzisiejszych rodzin z „rodzicielstw em ” m ają nade wszystko przyczyny ekonom iczne, czy też są spraw ą tylko prywatnych opcji, za k tóre nie m a być odpow iedzialna polityka państw , k tóre w rozm aity spo­ sób prom ują hom oseksualizm . O prócz tego należy sobie postaw ić pytanie, czy dzisiejsza eskalacja tego zjawiska nie je st tylko logiczną konsekw encją m entalności antykoncepcyjnej, przed k tó rą Jan Paweł II ostrzega w Fam i­ liaris consortio?

I. Poszukiwanie społecznego lustra?

O d powstania adhortacji Familiaris consortio m inęło niewiele lat, ale nie mieliśmy wtedy jeszcze do czynienia z takim politycznie zorganizowanym ho­ moseksualizmem, jak dzisiaj. Chociaż homoseksualizm znany jest od czasów biblijnych (o czym świadczy kara śmierci za ten czyn, przewidziana w prawie Mojżesza oraz dzieje Sodomy i Gomory), to jednak dopiero dzisiaj hom osek­ sualiści stawiają żądanie tworzenia instytucji „małżeństwa hom oseksualnego”, czyli czegoś ekwiwalentnego wobec instytucji małżeństwa mężczyzny i kobiety. Sama zatem swoboda prywatnego praktykowania homoseksualizmu - dzisiaj raczej powszechnie obecna - jakby nie wystarczała. O co jeszcze chodzi?

(3)

Terenem walki o „zrów nanie” hom oseksualistów są dzisiaj nie tylko p a r­ lam enty, ulice i m edia. W przedsięw zięcie to włączył się także świat nauki i to nie tylko w ten sposób, że niekiedy - ja k widzimy - próbuje on stać ja k ­ by „obok” tych żądań środow isk hom oseksualnych i zajmować na pozór n eu traln e stanowisko. M oże to być oczywiście ja k najbardziej właściwa p o ­ staw a w pracy przedstaw icieli n au k ścisłych, np. fizyków atom owych czy geologów. Jed n ak współczesny nam politycznie zorganizowany hom osek­ sualizm nieraz pow ołuje się na opinie świata n a u k hum anistycznych. Sły­ chać często ze strony badaczy kultury starożytnej Grecji, iż tę potęgę kultu­ row ą stworzyli hom oseksualiści, a w każdym razie ci twórcy m ieli uważać hom oseksualizm za całkowicie akceptow alną form ę zachowań. Tym się m a różnić grecka k u ltu ra od naszej - pisze K enneth J. D over, współczesny p io ­ nier bad ań n ad hom oseksualizm em w starożytnej G recji - że „bez oporów akceptow ała przem ienność nastaw ień seksualnych człowieka, zaprzeczając implicite, jakoby takow a przem ienność czy dwoistość stw arzała jakiekol­ w iek problem y jednostce czy społeczeństwu; życzliwie reagow ała na słow­ ne bądź pozasłow ne przejawy pragnienia hom oseksualnego i znajdow ała u p odobanie w nieskrępow anym poruszaniu tem atów hom oseksualnych w literatu rze i sztuce”1. Dzisiaj naw et na sale sądow e wzywani są helleniści w roli ekspertów przekonujących ławę przysięgłych, iż w klasycznych A te ­ nach nie kom prom itow ano się „hom ofobią”, ja k to dzisiaj jakoby m a m iej­ sce m .in. w U SA 2. M oże w arto w spom nieć, że już w X IX w ieku angielski wymiar sprawiedliwości był obiektem podobnej edukacyjnej aktywności. O skarżony o „sodom ię” O skar W ilde bro n ił się w sądzie żałując, iż los nie um ieścił go A tenach Peryklesa, gdzie jego związek z L ordem A lfredem D o ­ uglasem byłby nagrodzony, a nie karany, o czym m iano ponoć uczyć n a an ­ gielskich uniw ersytetach, z czcią odnoszących się do P latona3.

1 K. J. Dover, Homoseksualizm grecki, Kraków 2004. Książka Dovera (pierwsze wydanie w 1978 r.) rozpoczęła najnowszy etap studiów nad homoseksualizmem w starożytnej Grecji i uwa­ żana jest za klasyczną pozycję. Ale już na początku stulecia otworzy! drogę tym studiom Paul Brandt, piszący pod pseudonimem Hans Licht (Sittengeschichte Griechenlands, Dresden 1925/26; angielski przekład: Sexual Life in Ancient Greece, 1932). Biografię wcześniejszych pozy­ cji na ten temat podaje Henri I. Marrou (Historia wychowania w starożytności, Warszawa 1969).

2 Chodzi tu o sprawę Evans v. Romer w 1993 r. Ekspertem była Martha C. Nussbaum, któ­ ra twierdziła, że czołowa monografia na temat homoseksualizmu greckiego pióra Dovera tak właśnie charakteryzuje stanowisko Greków. Powołany też na świadka John Finnis zakwestio­ nował tę opinię przed amerykańskim sądem, powołując się na pisemne oświadczenie samego Dovera, o które specjalnie został poproszony. Nussbaum miała zatem błędnie zrozumieć Do­ vera. Zob. J. Finnis, ‘Shameless Acts’ in Colorado: Abuse of Scholarship in Constitutional Ca­ ses, „Academic Questions” 1994, t. 7, nr 4, s. 10-41.

3 K. Windschuttle, The Higher Sodomy, „The Australian’s Review of Books” September 1998, s. 4-6.

(4)

Znający główny zrąb literatury starożytnej G recji z sam odzielnej lektury je d n a k nie posiedli takich oczywistości, k tóre deklarują niektórzy eksperci od tej epoki4. Co więcej, okazuje się, nie bez wysiłku poszukiw ania, że tych opinii nie podziela inna grupa ekspertów , jakby je d n a k m niej słyszalna, m niej eksponow ana5. Ja k zatem było napraw dę? Czy rzeczywiście starożyt­ ne Ateny, je d e n z trzech filarów Europy, swoją p otęgę kulturow ą stworzyły pom im o równoczesnej jakoby prom ocji hom oseksualizm u w życiu społecz­ nym? Traktow anie twórców potęgi kulturow ej starożytnej G recji jako p ra k ­ tykujących hom oseksualizm lub (i) całkowicie go akceptujących przenosi się także na inne epoki. Dzisiaj tw ierdzi się nieraz, że właściwie wszystkie wybitne postacie ludzkiej historii to hom oseksualiści. Stąd też określa się św. A ugustyna jak o ich chrześcijańskiego p atro n a, z racji odnotow anej w „W yznaniach” przyjaźni6, a Jerem iasz B entham przekonywał, że św. P a­ weł odm iennie niż Jezus oceniał hom oseksualizm .

Pow raca zatem pytanie: jaki je st ostateczny cel tego intrygująco pow aż­ nego wysiłku dzisiejszego politycznego hom oseksualizm u, aby historię m ieć po własnej stronie? O brońcy instytucji m onogam icznego m ałżeństw a aż ta k bardzo się nie przejm ują m ałą wrażliwością w niektórych epokach w obec tego - ich zdaniem - istotnego wym agania m iłości erotycznej. W i­ dać, że przeciwnicy rozwodów p am iętają o ostrzeżeniu D aw ida H u m e ’a, iż z tw ierdzeń o przekonaniach m oralnych logicznie nie wynikają tw ierdzenia o dobru. D laczego natom iast środowiska hom oseksualne tak bardzo się

4 Por. J. Heath, Self-Promotion and the ‘Crisis’ in Classics, „Classical World” 1995, nr 89.1, s. 3-24; por. B. Thornton, Idolon Theatri: Foucault and the Classicists, „Classical and Modern Literature” 1991, nr 12(1), s. 81-100.

5 Na temat ideologicznego charakteru tych mniemań pisał więcej Bruce S. Thornton w książce pt. Greek Ways: How the Greeks Created Western Civilization, San Francisco 2000 (zwłaszcza w rozdziale pt. Eros the Killer), a także w Eros: The Myth of Ancient Gre­ ek Sexuality, Boulder 1997. W poprzednich epokach ta ideologizacja była także obecna, ale kierowała się nieraz w drugą stronę: albo starano się temat homoseksualizmu greckiego po­ minąć milczeniem, albo też nawet go heteroseksualnie racjonalizować, jak np. u Ulricha von Wilamowitza-Moellendorfa, który fragment z wiersza Safony interpretuje jako heterosek­ sualną pieśń weselną (por. B. S. Thornton, Greek Ways: How the Greeks Created Western Civilization, dz. cyt., s. 19). Por. M. Czachorowski, Heterofobia? Homoseksualizm a greckie korzenie Europy, Tychy 2006. Ale już Voltaire w swoim Słowniku filozoficznym (rozdział „Sokratejska miłość”) negatywnie ocenił imputowanie starożytnym Grekom pozytywnej oceny homoseksualizmu. Dodał ów słynny libertyn, że gdyby było inaczej, to trzeba byłoby wstydzić się za Greków.

6 W polskim tygodniku „Polityka” pisano, iż Augustyn w czasach swojej przedchrześcijań­ skiej burzliwej młodości prowadzi! biseksualne życie. Uprawiając taką politykę w „Polityce” zapomina się o tym, że służba dobru każdego obywatela (a tym jest klasyczna polityka) musi być oparta na prawdzie, bo obywatel jest wpierw istotą rozumną, czyli otwartą na prawdę i zdolną do jej poznania.

(5)

troszczą o historyczne potw ierdzenie dla swoich praktyk? Czyżby jakoś nie wystarczało deklarow ane w łasne przekonanie?

Dosyć częste jest dzisiaj traktow anie bad ań nad stosunkiem G reków do hom oseksualizm u jako użytecznego narzędzia dystansow ania nas wobec dziedzictw a chrześcijańskiego, stanow iącego drugi filar E uropy7. P rzeło­ m ow a p raca K ennetha J. D overa „H om oseksualizm grecki” kończy się uwagą, że rozpow szechniony pogląd, iż „nie sposób pojąć, dlaczego Grecy tolerow ali hom oseksualizm ” - czyli koniec końców pogląd negatywnie oce­ niający hom oseksualizm - je st konsekw encją „kultury, k tóra odziedziczyła religijny zakaz hom oseksualizm u i m ocą tego testam en tu nie przejaw iała [...] zdrowego zaciekaw ienia bogactw em bodźców seksualnych mogących pobudzić dan ą osobę” . N atom iast Grecy „ani nie otrzym ali w spadku, ani nie rozwinęli w sobie przekonania, że boska m oc objawiła rodzajow i ludz­ kiem u kodeks praw regulujących zachow ania seksualne”8. To tw ierdzenie u d erza w sam o sedno chrześcijaństwa, któ rem u błędnie im putuje się p o ­ gląd, iż m oralne zakazy, w tym również odnoszące się do hom oseksuali­ zmu, są dostęp n e wyłącznie w oparciu o przekaz O bjawienia. C hrześcijań­ stwo w swym wymiarze m oralnym nie byłoby zatem ugruntow ane w ludz­ kim rozpoznaniu d obra i zła m oralnego. N a gruncie tego błędnego założe­ nia należałoby więc G rekom tylko zazdrościć, iż om inęły ich te jakoby kaj­ dany chrześcijańskie w najlepszych kulturow o czasach!

Z jakiego zatem pow odu podejm uje się ta k wielki wysiłek m anipulacji świadom ością społeczną? Czyżby chodziło o uzyskanie społecznej akcepta­ cji dla własnej niedobrej praktyki? Skoro zawsze jesteśm y istotam i rozum ­ nymi, to, pom im o możliwości dogłębnego sam ozakłam ania, w zasadzie za­ wsze m ożem y zidentyfikow ać negatywną w artość m oralną swoich czynów.

Gdyby tak w łaśnie należało oceniać hom oseksualizm , to nie zdum iewają wszelakie próby zakw estionow ania tej właśnie oceny. Jest to bowiem droga przezwyciężenia bolesnego rozdarcia w sobie, z którym nie sposób żyć na dłuższą m etę. Tam, gdzie nie uzgadniam y postępow ania z własnym ro zu ­ m em , tam konieczne je st „nagięcie” rozum u do własnej praktyki. Ponieważ to sam ookłam anie odnośnie do m oralnego d obra i zła, owo przekonanie siebie, istoty rozum nej, że jest się „w p o rząd k u ”, nie jest łatwe, poszukuje się sojusznika w świadom ości społecznej dla w łasnego kłam stwa. Instytucje tw orzone w państw ie są bowiem lustrem , w którym także identyfikujem y

7 Widać to w pracach np. J. Boswella (Christianity, Social Tolerance and Homosexuality, Chicago 1980) i M. Foucaulta (Historia seksualności, dz. cyt.).

8 K. Dover, dz. cyt., 246. Zdaniem C. Hindleya (Debate. Law, Society and Homosexuality in Classical Athens, „Past and Prezent” 1991, nr 133, s. 173) przypuszczenie, iż homoseksual­ ne stosunki są niezgodne z dążeniem do cnoty jest importowaniem judeochrześcijańskiej mo­ ralności w obcy kontekst.

(6)

w łasne oblicze. Jeśli tylko te instytucje - wyrażona w nich sam oświadom ość m oralna społeczeństw a - są rozum ne, to własny w izerunek wypada praw ­ dziwie. Jeśli je d n a k są to instytucje jakoś nierozum ne, nie uzgodnione z obiektywną rzeczywistością, to utru d n iają trafn ą m oralną sam odiagnozę. W ydaje się zatem , że z tego w łaśnie pow odu doświadczamy dzisiaj ta k za­ ciekłego szturm u w kierunku w prow adzenia instytucji „m ałżeństw h om o­ seksualnych”, przyznania im praw a adopcji, oraz szturm u na historię sta ro ­ żytnej Hellady. C hodzi o znalezienie społecznego potw ierdzenia dla ja k o ­ by słuszności własnych praktyk.

O to zatem nowy k o n te k st kulturow y, w którym - i p rz e d którym - przychodzi nam dzisiaj b ro n ić „rodzicielskiej” funkcji rodziny! K ontekst te n z konieczności g en eru je negatyw ne postaw y w obec zad an ia ro d z i­ cielskiego rodziny, skoro - ja k zaraz w szczegółach pokażem y - h o m o ­ seksualizm stanow i pew ną fo rm ę m an ip u lacji m ożliw ością p rokreacyjną ludzkiej płciow ości. Tw orzone zaś p rze z w ładze p raw a odd ziału ją na p o ­ stawy obyw ateli, skoro treść praw a to zarów no in form acja o sposobie r o ­ zeznania m o raln eg o tych, którym pow ierzo n a z o stała p iecza n ad p a ń ­ stw em , ja k i zach ęta z ich stro n y do p o d jęcia o k reślo n eg o działania. N ie je st to je d n a k tylko z ach ęta do p raktykow ania hom oseksualizm u, ale w pierw zach ęta do trak to w an ia m ożliw ości p rokreacyjnej ja k o czegoś do sw obodnego dysponow ania przez człow ieka. Takie trak to w an ie isto tn e je st je d n a k tak że dla m en ta ln o ści antykoncepcyjnej, p rz e d k tó rą Papież ostrzeg a w ad h o rtacji Familiaris consortio. Czy dzisiejsza ekspansja h o ­ m oseksualizm u je st logicznym ciągiem dalszym p rak ty k antykoncepcyj­ nych? W ja k i sposób?

2. Rozum czy zmysły miarą dobra i zła?

Interesujące nas tu w spółczesne zjawisko społecznej prom ocji hom osek­ sualizm u wydaje się być jednym z przejawów zagrożenia, k tóre Benedykt X V I nazwał w R atyzbonie „dehellenizacją chrześcijaństw a”. Najkrócej mówiąc je st to oderw anie D obrej Nowiny - D obrej Nowiny o życiu - od o d ­ krytej przez G reków możliwości ludzkiego rozum u. Jego m iarę należy sto ­ sować również w ocenie m oralnej naszych czynów. Jeśli je d n a k chrześcijań­ stwo to wpierw wieść o tym, kim je st człowiek jako człowiek („nie sposób zrozum ieć człowieka bez C hrystusa”), to „dehellenizacja chrześcijaństw a” jest też zam achem na człowieczeństwo człowieka, zam achem n a jego ro ­ zum ność. Jest to zatem „dehellenizacja człowieczeństwa” . Szerokie u zn a­ nie w teorii i praktyce zyskuje dzisiaj niehelelński program życiowy k iero ­ w ania się raczej zmysłami niż rozum em . R ozum m a spełniać tylko funkcję instrum entalną w obec zmysłów.

(7)

Klasyczna grecka filozofia m iarę rozum u stosow ała rów nież w ocenie zachowań hom oseksualnych. D ość przypom nieć Sokratesa, który - według „W spom nień” K senofonta - nazwał ak u rat „w ieprzem ” K rytiasza m olestu­ jącego jakiegoś chłopca. D odatkow ą przesłanką tego rozum ow ania - p rz e ­ kazaną tylko w części przez K senofonta - je st wskazanie przez Sokratesa, że ulegając hom oseksualnem u pragnieniu, u derza się we w łasną wolność, bo człowiek staje się „żebrakiem na usługach w łasnego pragnienia i to p ra ­ gnienia złego” . W idać, zdaniem ojca etyki, te zachow ania schodzą na jakiś poniżejludzki poziom , poziom inny niż poziom istoty rozum nej i wolnej. Tym samym kryterium posłużył się Sokrates również w „U czcie” K senofon­ ta, zdecydowanie negatywnie oceniając pederastyczne praktyki. Je d n o ­ znacznie i w ostrych słowach wyklucza on w ram ach wychowania jakieś kontakty płciowe, dowodząc, że u pederasty, który tylko „lgnie do ciała” nie m oże się zrodzić życzliwe odniesienie do swojej ofiary, ukierunkow ane na jej dobro. C hodzić tu m oże wyłącznie o własny interes: „sobie rozkosz go­ tuje upragnioną, a chłopcu hańbę niem ałą”. Te sam e skutki praktyki te m a ­ ją i dla drugiej strony: „jeśli już ktoś swą piękność m łodocianą za pieniądze sprzedaje, to czem uż by m iał więcej uczucia żywić dla kupującego niż k ra ­ m arz czy przekupień jarm arczny [...]. Po głębszym nam yśle każdy też m o ­ że się przekonać, że nic złego nie wynikało z kochania tych, co m iłują cha­ rakter, a z bezwstydnych stosunków niejedna się obraza bogów poczęła. [ . ] M nie ten, co na piękność zwraca uwagę, wydaje się podobny do tak ie­ go, co sobie kawał pola wynajął i oczywiście nie stara się o to, by było jak najwięcej w arte, ale by sam ja k najwięcej plonów zebrał”9. O żadnej p o tęż­ nej sile zbrojnej złożonych z takich związków pederastycznych w edług So­ kratesa nie m oże być mowy, co w prost stanow i krytykę pederastycznej agi­ tacji Pauzaniasza, pojawiającej się w Platońskiej „U czcie”: „przywykli do lekceważenia, nagany i do bezw stydu” nie będ ą „przed sobą wzajem nie wstydzić się [...] jakiegoś p o stęp k u ”. O to zatem , co m iał do pow iedzenia ojciec etyki i pedagogiki na te m at pederastii! Jest to działanie nierozum ne i kierow ane wyłącznie egoistycznym pragnieniem zmysłowym!

Jeśli je d n a k o rozum ności działania stanow i respektow anie rozpoznanej rozum em obiektywnej rzeczywistości, to widać, że praktyki hom oseksualne w edług Sokratesa nie są uzgodnione z obiektywną rzeczywistością ludzkiej płciowości. Tę sam ą diagnozę hom oseksualizm u spotykam y także u P la to ­ na i A rystotelesa. Obydwaj określili te zachow ania jak o „n ien atu raln e”, czyli niezgodne z istotą człowieka10. Ową „nienaturalność” P laton związał p rzede wszystkim z nierespektow aniem możliwości prokreacyjnej ludzkiej

9 Ksenofont, Biesiada, s. 111-112.

(8)

seksualności, hom oseksualizm to bowiem „sianie n a skałach i głazach, gdzie nasienie nie zapuści korzeni i nie rozwinie przyrodzonej siły”11. U podstaw hom oseksualizm u P laton w idział „nieopanow anie w przyjem ­ nościach”12, czyli kierow anie się w życiu seksualnym nie rozum em ale p ra ­ gnieniam i zmysłowymi. W tedy też nie liczy się obiektywna praw da o ludz­ kiej seksualności, a w szczególności nie liczy się prokreacyjny wym iar tej seksualności. N ic zatem dziwnego, że święty Tomasz zaliczył zarów no h o ­ m oseksualizm , ja k i antykoncepcyjne praktyki do czynów „wbrew n a tu rze ”, bo wpierw m anipulujących istotną dla ludzkiej płciowości możliwością o b ­ darzenia istnieniem . Pośrednio m anipuluje się w te n sposób rów nież ludz­ ką możliwością rozpoznania obiektywnej prawdy o rzeczywistości, czyli własnym rozum em .

O prócz tego piętnow ana w Familiaris consortio antykoncepcyjna m e n ­ talność „przeciwko życiu” - czyli program nierespektow ania obiektywnej praw dy o ludzkiej płciowości, program niekierow ana się rozum em - m usia­ ła zaowocować także ugruntow aniem się b rak u panow ania n ad sobą w dziedzinie seksualnej. F undam entem tego sam oopanow ania jest p rz e ­ cież porząd n e posługiw anie się rozum em , czyli uszanow anie czynem ro z­ poznanej przezeń rzeczywistości. A ntykoncepcyjne gwałcenie tej rzeczywi­ stości - m anipulow anie obiektywną możliwością prokreacyjną - z istoty swojej generuje w zm ocnienie pragnień seksualnych i coraz większą b ezrad ­ ność p o dm iotu w obec nich.

3. Heterofobia a fobia wobec możliwości prokreacyjnej?

W edług współczesnych psychiatrów do istoty m ęskiego hom oseksuali­ zm u należy lęk przed drugą płcią, czyli „hetero fo b ia”13. Program życiowy kierow ania się nie rozum em , ale pragnieniam i seksualnym i z konieczności związany jest z lękiem przed u tra tą czy nieosiągnięciem przedm iotu żywio­ nego upodobania, czyli - w om awianym przypadku - u p odobania w dozn a­ niach seksualnych. U czucie zaś lęku - ja k w skazuje klasyczna antropologia - pojaw ia się na skutek świadom ości jakiegoś zagrażającego przyszłego zła, któ rem u tru d n o się oprzeć14. D la istoty rozum nej takim złem m usi być też świadom ość irracjonalności jakiejś sytuacji bądź zjawiska: zasiewa to p o d ­ stawowy lęk w obec świata. G recki ideał poznawczy, zakładając racjonal­ ność rzeczywistości i postulując kierow anie się rozum em , m oże zatem od

11 Platon, Prawa 838b. 12 Platon, Prawa, 636c.

13 Zob. A. Kępiński, Psychopatologia życia seksualnego, Kraków 1992, s. 80. 14 Por. STh I-II q. 41, a. 2.

(9)

tego lęku uwalniać. Dotyczy to również lęku w stosunku do sfery seksual- nej15, lęku wieloaspektow ego, bo związanego m .in. z możliwością poczęcia nowego człowieka i z siłą spontanicznego dynam izm u seksualnego, stan o ­ wiącego zagrożenie i wyzwanie dla rozum ności oraz wolności osoby. Pod­ stawowym pedagogicznym zadaniem w obec tej sfery je st wyzwolenie czło­ w ieka „z przekonania, że sprawy seksualne stanow ią dziedzinę zjawisk nie­ m al katastroficznych, niezrozum iałych, k tóre w tajem niczy sposób wciąga­ ją człowieka i zagrażają jego rów now adze”16. G recki ideał życia rozum nego daje możliwość zapanow ania i n ad tym lękiem , sam w sobie nie będąc w sta­ nie go zasiewać - również w stosunku do drugiej płci. Jeśli takie postawy by­ ły rozpow szechnione i w tam tej kulturze, to tylko z pow odu „nienadążania” w greckiej polis za tym ideałem .

Przejaw y tej fobii w obec drugiej płci m o żn a d o strzec w ielokrotnie w ludzkich dziejach począwszy od starożytności, bo n iejed n o k ro tn ie ujaw niły się ja k o b e zp o śred n ia p o g a rd a czy lekcew ażenie kobiety. W idać to d o sk o n ale w lite ra tu rz e starożytnej G recji. D ość przyw ołać opinię A rystofanesa, który w plato ń sk iej „U czcie” - b ro n ią c hom oseksualizm u - tw ierdzi, że najw artościow si m ężczyźni nie in te re su ją się k obietam i, ale „ściskają n a p o słan iach m ęskie kupo n y ”, ja k nam to elegancko p rz e ­ łożył W ładysław W itwicki. R ów nież P lu ta rc h w „D ialogu o m iłości” za­ uw aża, że konsekw encją „o cieran ia się o m łodzieńców ” je s t „lżenie i szkalow anie E ro sa m a łżeń sk ieg o ”, co przejaw iło się w zaw artej w tym dziele w ypow iedzi je d n e g o z rozm ów ców , iż „E ros zniew ieściały i n ie p ra ­ wy przebyw a w k o m n a tac h kobiecych”, a „wasze uczucia do k o b iet czy dziew cząt nie są w ogóle m iło ścią”, bow iem n a p oziom ie m iłości je st j a ­ koby d o p iero p e d e ra stia . Już H e ro d o ta intrygow ała w „D ziejach ” ła ­ tw ość ro z p rz e strzen ia n ia się ep idem ii p e d e ra stii w śród Persów , sk u t­ kiem ich ogólnożyciow ej postaw y poszukiw ania przyjem ności. Chociaż ta infekcja nie o b jęła wszystkich, to je d n a k już A ry sto teles o dnotow ał z u bolew aniem fak t - p o ró w n u jąc p ostaw ę Persów do szacunku w p o d e j­ ściu do k o b ie t p rzez G reków - iż ta m tejsi m ężczyźni trak to w ali kobiety, 15 Nie wchodzę tu w szczegóły, pamiętam jednak, że „Wszelka prawdziwa edukacja [wycho­ wanie - M. Cz.] polega nie na bezpośrednim usuwaniu lęku, lecz na jego pośrednim uwznio- ślaniu w nadziei na jego ostateczne wygaśnięcie. Nie do pomyślenia jest - bez lęku w jakiejkol­ wiek formie - wychowanie domowe, szkolne, obywatelskie, jak również społeczna obrona przed wykroczeniami obywateli. Pomysł wychowania, które obywałoby się bez zakazów i kar, a zatem bez lęku, jest nie tylko chimeryczny, lecz jest także zgubny w skutkach” (P. Ricoeur, Symbolika zła, tłum. S. Cichowicz, M. Ochab, Warszawa 2002, s. 57). Pamiętam również o tym, że poznanie prawdy - zwłaszcza prawdy trudnej, prawdy o bonum arduum - napełnia człowie­ ka lękiem, a nawet faktem jest, że nieraz „człowiek ucieka wręcz przed prawdą, gdy tylko do­ strzeże ją w oddali, gdyż lęka się jej konsekwencji” (FR 28).

(10)

jakby niczym nie różniły się od niew olników , czyli w sposób w yłącznie in ­ stru m en taln y 17. H e ro d o t rów nież w spom niał o zaskoczeniu św iata „ b a r­ barzyńców ”, iż G recy z ta k całkow icie bła h eg o pow odu, ja k porw anie k o ­ b ie t (tylko kobiet!) ruszyli p o d Troję. Z zestaw ienia tych wypow iedzi wy­ nikałoby, że w edle H e ro d o ta i A ry sto te lesa hom oseksualizm i „niew ol­ nictw o” k o b iet byłyby tylko dw om a obliczam i teg o sam ego św iata nie- -greckiego, św iata nie p osługującego się rozum em , lecz zm ysłam i, św ia­ ta p o d d a n e g o rozm aitym „ a p ety to m ” .

L ę k p rz e d d rugą p łcią m usi być zatem m ożliw ą konsekw encją an ty ­ koncepcyjnych postaw w yłączających m ożliw ość p ro k reacy jn ą z aktu płciow ego, aby w ten sposób niesk ręp o w an ie doznaw ać przyjem ności seksualnej. H e te ro fo b ia zdaje się być konsekw encją lęku przed m ożliw o­ ścią p ro k reacy jn ą człow ieka, przeszkadzającą „h ed o n izacji” relacji sek ­ sualnych.

Zakończenie

Dzisiejsza epidem ia hom oseksualizm u wyrasta zatem z obecnej w cza­ sach Familiaris consortio m entalności antykoncepcyjnej, szerokiego lekce­ w ażenia obiektywnej możliwości prokreacyjnej ludzkiej płciowości. Łączy hom oseksualizm i praktyki antykoncepcyjne niehelleński, a tym samym an- tychrześcijański program poszukiw ania w tej sferze przyjem ności seksual­ nej. U dzielając zaś dzisiaj szerokiej społeczno-praw nej akceptacji dla p ra k ­ tyk hom oseksualnych - zrów nując w te n sposób owe praktyki z m ałżeńską, życiodajną w spólnotą - generuje się w ten sposób program życiowy niekie­ row ana się rozum em ale zmysłami. Pierwszą ofiarą w życiu m ałżonków znów będzie funkcja „rodzicielska” rodziny.

Marek Czachorowski: Present-day conditionings of human life. The life-giving function of the family and the current promotion of homosexuality

The paper points to the current epidemic of homosexual propaganda which is a new element of the contemporary cultural situation when compared with the ti­ me “Familiaris consortio” was written. In its essence the element poses threat to the parental vocation of the family. In addition to indicating certain characteristic fe­ atures of the epidemic, the paper elucidates reasons for its being a logical consequ­ ence of contraceptive mentality „Familiaris consortio” warned against. Homosexu-17 Przy okazji wspomnę, że już w nowożytności Dawid Hume twierdził, iż poligamia to mę­ ski wynalazek, aby nie znaleźć się w niewoli kobiet skutkiem braku opanowania apetytu sek­ sualnego.

(11)

ality and contraceptive practices share in the same manipulation of the procreatio- nal potentiality of man. However, beginning with Plato and Aristotle, it has been stressed that homosexuality originates from insufficient self-control in the sphere of sexuality. The fear of the other sex (heterophobia), which is a key factor in homo­ sexuality, is a consequence of the programme directed towards sexual self-satisfac­ tion, a tendency which is also present in contraceptive mentality. Consequently, the latter generates homosexual attitudes as well.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Załącznik nr 2 – schemat dla nauczyciela – Czym bracia Lwie Serce zasłużyli sobie na miano człowieka. walczą o

wiedzy na temat zdrowia i choroby, jedna czwarta po- strzega promocję zdrowia jako podnoszenie zdrowia na wyższy poziom, a zdaniem 2,7% badanych jest ona utrzymaniem go w dobrej

W rankingu Euro Health Consumer Index (EHCI) 2016, przygotowywanym co roku przez szwedzki think tank Health Consumer Powerhouse i oceniającym po- ziom ochrony zdrowia w

Uważam, że jeśli ktoś wykonuje zawód, który mieści się w definicji zawodu zaufania publicznego albo który związany jest z bardzo dużą odpowiedzialnością za zdrowie i

Osiem lat temu CGM Polska stało się częścią Com- puGroup Medical, działającego na rynku produk- tów i usług informatycznych dla służby zdrowia na całym świecie.. Jak CGM

Wiele osób identyfikujących się z anarchizmem opowiada się za wprowadzeniem związków partnerskich, relacji przypominającej małżeństwo i jak ono wymagającej potwierdzenia

Natomiast gdy Rorty głosi, że pojęcie prawdy stoi na przeszkodzie solidarności ludzkiej, jest powo ­ dem nieszczęść społecznych, wobec tego należy je odrzucić, to

Myśli moje ciągle wracały do tej granicy, której nie można wyznaczyć z pewnością, na której kończy się to, co jeszcze daje się usprawiedliwić, a