• Nie Znaleziono Wyników

Siedem Groszy, 1933, R. 2, nr 39

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Siedem Groszy, 1933, R. 2, nr 39"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

WYDANIE li SIE PO KONFISKACIE

Rok II. Środo* 8-fO tatefo 1933 r. Nr. 39

X ' 4 Q i ( 0 <śT

L / t / CjLf

D Z I E N N I K I L U S T R O W A N Y D LA WSZYSTKICH O WSZYSTKIEM

CENTRALA: KATOWICE, u l Sobieskiego I I, teł. 9 « 0 _ 964. ODDZIAŁY: KATOWICE, ul. M adacka 5, tel. 960; SOSNOWIEC, ul. 3-go Maja 5 a. teł. 512; DĄBROWĄ, ul. S taszy . ca 33; CZELADŹ, ul. Bytomska 56; KRÓL. HU TA , ul. Zjednoczenia 2. tel. 625; RYBNIK, ul. Zamkowa 8, tel. 27; BIELSKO, ul. Przekop 11; BEUTHEN O/S. Kals. Franz Joseph PI. 10

telefon 20-18; POZNAŃ, ul. Dąbrowskiego 76.

Starołytny zamek przerobiony na więzienie

S p raw o zd an ia i procesu brzeskiego w Sądzie Apelacyj­

nym w Warszawie nie zamiesz­

czam! z powodu sttonfiskowa' nia go w pierwszem wydaniu

„7 Groszy".

REDAKCJA

Kiedy nastąpi uruchomienie

w ew nątrz kościołek Ś-tej T rójcy (widać nad murami dach i szybow ą ścianę), w początkach X X w . przerobiony na w ięzienie t. zw. „Pod

Siekierką".

Pokuta wroga

j f

Dozgonny mieszkaniec francuskie) Gujany

W poniuirejpGuflante (miejsce zesłania francuskich przestępców) uimarl w tych dniach smutnej pamięci osobnik, który w okresie wailiki z Kościołem we Francji pełnił funkcje sekwestratora dóbr kościel­

nych.

W r. 1907 ówczesny minister oświece­

nia i wyznań religijnych wprowadzał usta­

w ę o rozdziale Kościoła od państwa. W związku z wprowadzeniem nowych praw Zabrano się do likwidowania majątków klasztornych. Duez został mianowany z ramienia rządu sekwestratorem. Radykała zacierali ręce z uciechy i obliczali ile to nńiijomów franków wpłynie do kas sikarbo- iwych.

Duez podjął się skwapliwie odpowie­

dzialnej roli i z zapałem godnym lepszej spraw y jął sekować zakonników i zakon­

nice. Zagarniał gotówkę, wywłaszczał klasztory z posiadłości ziemskich, przej­

mował na rzecz państwa ogrody, a pomi­

mo to, jakoś pieniądze nie wpływały do skarbowej kasy.

Zamiast pieniędzy zaczęły wpływać slkargi. Duez powinien był dostarczyć rządowi kilku milionów franków, tymcza­

sem ociągał się ze składaniem raportów, a o pieniądzach mówił niechętnie. Zdecy­

dowano się przydzielić mu anioła stróża, SE postaoi urzędnika ministerstwa skarbu.

Anioł stróż stwierdził pewne niedokładno­

ści w gospodarce wroga klasztorów.

W rezultacie Duez został oskarżony o zdełiraudowanle kilku miljonów. Sad przysięgłych skazał dygnitarza na dwana­

ście lat ciężkich robót.

W swoim azasie afera Dueza była naj­

większą sensacja dnia. Trzeba przyznać, że radykała francuscy zdobyli się na ma- joimirm bezstronności w stosunku do Due­

za. Nikt nie protestował przeciwko suro­

wemu wymiarowi sprawiedliwości. Aie bo też skandaliczne postępowanie funlk- cjionarjmsza nządowego rzucało kompro­

mitujący cień na zwolenników briandow- skiej polityki.

Pan Duez zaopatrzony w numerek wię­

zienny, udał się do Cayenne. Po jakimś czasie, zważywszy, że sprawował się nie­

nagannie — został mianowany dozorcą składu prochu na wyspie Royale. Mie­

szkał tam lat dwanaście w odciętym od świata domku, strzeżonym przez wartow­

ników uzbrojonych w karabiny.

Po odsiedżepki kary Duez pozostał w Gujanie, gdyż skazano go również na bez­

terminowy pobyt poza granicami Francji.

Samotność osładzała mu żona, która przy była na Gujanę z portmonetką wypchaną banknotami. Uciułała 250 tysięcy fran­

ków. Pieniądze te pochodziły być może

z czasów niesławnej politycznej działal­

ności Dueza. Nikit jednakże nie pytał pa­

ni Peronnet-Duez o pochodzenie owych pieniędzy. Prasa francuska wyrażała się z uznaniem o niezwykłej żonie, która po­

wróciła do męża, ohooiaż ja za dawnych czasów źile traktował, a wreszcie 'porzu­

cił.

Państwo Duez uzyskali prawo na eks­

ploatację niewielkiej koncesji na wysepce Hot le Pere. Zajęili się hodowlą... świń.

Duez przedieregnął się z radykalnego oszusta w energicznego kolonistę: woził na targ kury i prosiaki, a w jego fermie służyło dzieslęr/i katorżnlków, którzy również już odpokutowali grzechy w po­

sępnej Kajennie.

Duez na starość gruntownie zmienił przekonania. Zaprzyjaźnił się z miejsco­

wym proboszczem, ba, nawet poszedł do wielkanocnej spowiedzi i przeprosił księ­

dza z krzywdy wyrządzone jego duchow­

nym braciom. Ojciec Renault, zwany przez katorżników „dobrym wujaszikiem“, zapraszał na plebanję nawróconego ło­

trzyka i przy partyjce domina wpajał mu uczciwe zasady. Później Duez, wzboga- wszy się jako gospodarz wiejski, mógł był powrócić do Francji, lecz jakoś się przywiązał do swojej wysepki i do par­

tyjek domina z proboszczem, dość, że ®d-

br. miSłó nastąpić uroczyste otwarcie całej magistrali, ale wskutek nie- zakończenia robót technicznych na środko wym odcinku magist raili t. j. na linji od Zduńskiej Woli do Inowrocławia, oraz wskutek irierozstrzygnięda szeregu kwe­

stii, tyczących się warunków eksploatacji, otwarcie to zostało odroczone. Podobne rozmowy przeprowadzane ostatnio z przybyłem! z Paryża przedstawicielami Francusko-Polsikiego Towarzystwa Kole­

jowego doprowadziły do pomyślnego za­

łatwienia kilku dotąd spornych kwestji 1 do wyznaczenia terminu uruchomienia magistrali w połowie marca b. r.

Niewiadomo jednak, czy w ostatnim momencie termin ten znów nie będzie przesunięty. Nowowybudowana magi­

strala ma być oddana do eksploatacji nie normalnej, lecz tymczasowej, przyczetn eksploatację linii mają prowadzić Polskie Koleje Państwowe na rachunek Francu­

sko-Polskiego Towarzystwa Kolejowego.

Koleje państwowe mają też ponosić w s z y . stkle wydatki, związane tak z uruchomie­

niem magistrali, jak i z jej eksplotatacją, 1 dopiero z przyszłych wpływów wydatki te będą zwrócone kolejom państwowym.

Słynny muzyk grofkśem podwórzowym

W P radze został aresztow any za granie na podwórkach skrzypek Roland Goli. Przed kilku laty Goli z wielkiem powodzeniem w y­

stępowa! na koncertach w P aryżu i Londynie.

Jego brat, znany planista, mieszka w Nowym Jorku.

powiedział odmownie na ofertę przyja­

ciół, zapraszających go do ojczyzny.

Pozostał w katordze do śmierci. Umarł pogodzony z Bogiem i zaopatrzony Sa­

kramentami. We Francji dowiedziano się o zgonie Dueza z listu nadesłanego przez proboszcza Renault, który wyrażał się z sympatją o byłym wrogu Kościoła.

— Odmieniła mu się dusza — pisał ksiądz Renault — na starość stał się przy­

jacielem księży. Mogłem go pochować po chrześcijańsku. Ma piękny grób na cmentarzyku, sąsiadującym z kościołem...

(2)

Str. a „7 G R O S Z y - Nr. 38. — 8. 2. 33. i

Przed unieruchomieniem kopalni „Pokój"

Zamknięcie kopalni nastąpi 28 b. m.

Wszelkie starania przedstawicieli rady gminnej w Nowym Bytomiu oraz rady zakładowej kop. „Pokój" w dyrekcji Gwarectwa hr. Ballestrema w Rudzie w sprawie dalszego pozostawienia w ruchu kop, „Pokój“ spełzły na niczem. Delegacji oświadczono kategorycznie i bezapela­

cyjnie, że zaniknięcie kopalń! z dn. 28 bm.

jest kw esta ostatecznie już zadecydowa­

ną przez radę nadzorczy. Kop. „Pokój"

była jedną z najtaniej produkujących ko­

palń węgla i zatrudniała ostatnio 1.700 robotników.

Wczoraj odbyła się w Województwie konferencja w tej sprawie z udziałem obu komisarzy demob. jnż. Maskego i int. Se- rokl, przedstawicieli G w arectw a taż.

Pietrzykowskiego i zawiadowcy Łuka­

szewicza, przedstawicieli rady zakłado­

wej, oraz związków zawodowych.

Reprezentanci Gwarectwa oświadczyli, że kwestja zamknięcia kopalni z dniem 28 bm. jest już z góry przesądzoną, a to głównie z tego powodu, że straty Gwa­

rectwa w ub. roku wyniosły 6H miliona złotych, a razem z odsetkami nawet 14 milionów, kapitał zakładowy zaś wynosi 16 mil jonów złotych.

Tajemniczy wóz

na łąkach pod Mysłowicami

W czorajszej nocy patrol policyjny z Dę­

bowej Góry na łąkach pod M ysłowicami zau­

w ażył jakiś tajemnicy wóz, naładow any to­

w arem . który konwojowało 3 m ężczyzn. Po­

licja postanowiła zbadać tajemnice w ę d r u ją c e ­ g o dobezdrożach wozu 1 w tym celu w ezw ała

„karaw anę*4 do zatrzym ania się.

W tym momencie dwuch osobników rzu­

ciło się do ucieczki i w krótce zniknęli w cie­

mnościach nocy. n aw o z ie z a ś pozostał furman 1 właściciel konia, niejaki O brączka z Sosnowca.

Na pytanie policji, — co l dokąd wlezie, nie potralił dać on żadne] odpowiedzi.

W obec tego zbadano zaw artość wozu, który krył około 250 kg. m asła deserow ego i inne tow ary.

Natychm iast zawiadom iona okoliczne po­

sterunki noliciine, ą przedewszy/stftiem poli­

cje mysłowicką.

W śledztwie stwierdzono, }ż tejże nocy roz­

bito skład nabiałow y Durczakow ej w Mysło­

wicach, skąd pochodzi zrabow any tow ar.

Pościg za zbiegłymi włam ywaczam i nara- zle nie dal rezultatu. N ajciekaw szy jest lakt, że kiedy policja szukała właściciela skradzio­

nego m asła. D urczakowa jeszcze nic nie wie­

działa o włamaniu. .

H f

TEATEF

TEATR POLSKI W

k in o

KATOWICACH.

Ś roda: o j . 20 „ArtyScJ" (premier*).

Czwartek: p g. 20 „Lekkomyślna siostra".

Sobota: po poi. o g. 15,30 dla sskól „Kupiec w»-

•eck i";

w leci. » f . 20 „A rtyści".

Niedziela: o e. 16 ,.P«4 zarządem przymusowym";

wie-cz. o g. 20 „A rtyści".

TEATR POLSKI NA PROWINCJI:

Cieszyn: piątek: „Panna Ftute".

Mikołów: jiome<łziaIeik: „Mademodselle".

Nowy Bytom: czwartek: „Noc Sylw estrow a".

Rybnik: piątek: „Pod zanządem przymusowym".

TEATR MIEJSKI W SOSNOWCU.

Dziś I lutro — dwa ostatnie przedstawienia rewii w 2 częściach, 16 obrazach p. t. „GHANDI W SOSNOW­

CU" z udziałem humorysty Bronisława Bronowsklego.

Początek o go-dz. 20,15.

KINA:

Katowice: C a p i t o l „Kurier syberyjski" I „Pożą­

dana". c a s 1 n o „Gzemp". C o l o s s e u m „Na zla- manie karku" I „24 godziny". P a ł a c e „Melodia serc".

R J a 11 o ,JRomeo I Julcia". U n i o n „W alka ze skut- kumi prostytucji” .

Sosnowiec: E d e n „Pałac na kółkach".

Król. Huta: R o x y „M l^to oudów" I „Blaski | e!e- aje miłości". A p o l l o „rłigrom cy nieba" 1 „W szpo­

nach tygrysa". C o l o s s e u m j.Spiew — oalus — dziew­

czyna" i „Ludzie szakale".

RADJOl Środa, 8-go lutego 1933 r.

Katowice. 11,50 Komunikat meteorologiczny. 11,58 Sy­

gnał czasu, 12,10 Koncert z płyt gramofonowych. 13,15 Komunikat gospodarczy. 15,25 Intermezzo muzyczne. 15,35 Opowiadanie wujaszka Jasia dla dzied. 15,47 Muzyka salonowa. 16,40 „Geniusz serca". 17 Koncert popularny.

17,40 „Zagadnienie kształceni* pracowników społecz­

nych", 18 Muzyka lekka. 19 „Kanada. Kraj I ludzie".

19,30 ..Franciszek Maurłac wybitny powieścloipisarz". 20

„Jakie to było ładne" — stare piosenki I melodie. 31 Koncert kameralny. 22,20 Muzyka taneczna. 23 Skrzynka

to czto w ł * kaacusUsfc

Inż. Pietrzykowski oświadczył, że 15 lutego br. nastąpią wymówienia robot­

ników, oraz urzędników, zatrudnionych na kopalni, podkreślając równocześnie, że taka czy inna decyzja kom. demob- nie będzie miała wpływu na sprawę unie­

ruchomienia zakładu.

Po wysłuchaniu wywodów przedsta­

wicieli robotników, którzy złożyli kate­

goryczny protest przeciw zamknięciu ko­

palni, komisarz itiż. Maskę oświadczył, że zbada sprawę na miejscu, poczem w y­

da w tej materii swe orzeczenie. *• .

Pracę przerwali tylko robotnicy ,.Stremu“

W dniu -wczorajszym kom unistyczna par­

tia Polski usiłowała przeprow adzić generalny strejk protestacyjny we w szystkich zakła­

dach przem ysłow ych Zagłębia Dąbr.

Do strejku, który miał trw ać tylko jeden dzień, czyniono Już konspiracyjne przygoto­

wania od dłuższego czasu. Onegdaj, w szere­

gu zakładach komunistom udało się naw et roz­

rzucić ulotki agitacyjne.

Strejk według głoszonych haseł miał być protestem przeciw ko obniżaniu płac robotni­

czych oraz wprowadzeniu w życie rządowego projektu scalenia ubezpieczeń. P róba w yw o­

łania strejku nie udała się jednak zwpel poza Jjow iem fabryka .,Strem‘‘ w Strzem ie­

szycach, gdzie robotnicy strejkowali 2 godzi­

ny. wszędzie pracowano normalnie. Skonsy- gtiowanS’Jwlicja już od wczesnego rana pilno­

w ała poreądku. obsadziwszy fabryki i kopal- ie i nie dopuszczając do zgromadzeń.

W edług informacyj czynniki, którym zale­

ży na w pływ ach wśród robotników, chciały tylko uorzedzić zam iar generalnego strejku protestacyjnego, który planowany jest jedno­

cześnie we w szystkich trzech Zagłębiach. •’

Uprowadzenie czy misfylittacja?

Tajemnica porwania HalUnhówny

W ulb. niedzieflę dmosili^my o tajemnd- czem porwaniu 19-tetniej mysłowiczanki, Alfredy Hajdiukówny, która na ulicy Pia­

skowej w Mysłowicach, przed samem pra­

wie mieszkaniem została siłą wciągnięta do ciemnej, krytej limuzyny i uwieziona przez Szopienice dio Sosnowca.

W drodze dziewczyna straciła świado­

mość; przypuszczalnie pod wpływem ja­

kiegoś narkotyku. Oraz obrabowano ją z gotówki w kwocie 260 zi.

Kiedy znowu oprzytomniała, stwier­

dziła, iż znajduje się na ulicy Sobieskiego w Sosnowcu, ubrana tytko w... oiemną ba­

jeczkę, pończoszki i buciki. Na szosie poT ftćja rrtitezła powuoo>4 «t(kieńlę i

Po tajemniczym samochodzie \ pasaże- ' rach nie pozostało nawet śladu.

Historja, opowiadana przez Hajdukó- wnę, wydawała się wprost niewiarogo- dną, to też zameldowanie policja przyjęła z wielką rezerwą. Już w drugim dniu, kiedy śledztwo nie posunęło się nawet o krok naprzód, sądzono, iż historia o na­

padzie jest zwykłą mistyfikacją, o czem napisało nawet Mika dzienników.

Jak okazało się jednak, sprawa nie jest tak pustą, a wszelkie przypuszczenia ta- kiemi tylko pozostają. Sprawą zaintere­

sowały się Wyższe władze policyjne, pod których kierunkiem prowadzone jest dail- sze śledztwo.

Hajdpkówna twierdzi stanowczo, łż.si- i oRrabfotÓt ' ewent), zatem wyroki śledztwa ofczeklwa- ne są z ogromu em zainteresowaniem. !

Powódź w Zagłębiu DąbrowsKiem

Bezustanny przybór wody

W skutek nagłej odwilży i ciepła (wczoraj + 6 C.) nastąpił gw ałtow ny przybór wody w e wszystkich rzekach Zagłębia. Poziom wo­

d y w zrósł w Brynicy, W arcie. Białej i C zar­

nej Przem szy.

C zarna Przems.za w ystąpiła naw et z brze­

gów. zalewając niżej położone okolice, na c a ­ łej swej długości Okolica między D ąbrow ą i

Będzinem, oraz pod Małobądzetn przedstaw ia jedno olbrzym ie jezioro, po którem pływ ają liczne łodzie. W Będizinie w oda zalała ulice Brow arną i Zawodzie. Komunikacja jednaik na- gdizie jeszcze nie została przerw ana.

P rzy b ó r wody, acz nieznacznie, trw a na­

dal. Z Przyborem w ody w rzekach pojawiło się również stosunkowo dużo ryb. ,

Zemsta pijanego powstańca

Karabinowe strzało przez drzwi

3 października ub. roku pow staniec śiląsfó Edmund Ledwoń z Maeiejkowic w yszedł pija­

ny ze sw ego mieszkania na podwórze. Na schodach natknął się na pow racającego ze sw ym kuzynem z odpustu Blodarczyka, a po­

nieważ w racająca dwójka była rów nież w w e­

sołym humorze, schody okazały się „za wą­

skie", co spowodowało... zderzenie. Po krót­

kiej w ymianie zdań Blodarczyk i jego kuzyn, który wskutek wypadku upadł i zranił się, udali się do swego mieszkania.

Nagle zagrzmiał pięciokrotnie karabin w o j­

skow y i kule po przebiciu zam kniętych drzwi m ieszkania BI., ugrzęzły w murze. S praw cą strzałów by] Ledwoń, k tó ry w ten sposób mścił się za zderzenie.

Na wczorajszej rozpraw ie przed Sądem Okręgowym w Król. Hucie, oskarżony Led­

woń tłum aczył się tęm, że został napadnięty, a poizatem, że jest nerw ow y i miewał ataki, został bowiem pobity w czasie powstania.

Świadkowie zeznawali rozbieżnie. Tak np.

policjami mieszkający w sąsiednim domu sły ­ szał wołania L. o pomoc, co wskazuje na to, że został on napadnięty. Inni zaś lokatorzy zeznali, że napadu ze strony B. nie było.

Również prokurator podkreślił, że oskarżony strzelał przecież przez drzw i zam knięte i dzi­

wił się, że P. W. może dać do ręki karabin i o stre nabój e ne rwowo-chor emu, k tóry za czyny swoje nie odpowiada.

Sąd po przeprowadzeniu rozpraw y uwol­

nił oskarżonego od wimy 1 k ary z powodu braku dowodów i uwzględnienia jego stanu- Od w yrobu tego wniósł prokurator odwoła­

nie.

Środa

8

Lutego 1933

Dziś: Jana z Maty Ju tro : Apolonii p.

W schód słońca: g. 7 m. 31 Zachód: g. 16 m. 58 Długość dnia: g. 9 m. 27

KALENDARZ KSIĘŻYCOWY:

Wschód księżyca; g . 14 m. 17 Zachód księżyca: g. 6 m. 58

ZMIANY KSIĘŻYCA:

Czw artek, 2. II. o g. 14,16 pierw. kw.

do H ątku, 10. H. 14.

wartości...

ca zegarek

złotych

■■■M bm. dw ai nieznani osobnicy na Górnym Rynku w Cieszynie zacienili Józela Czudka z Cieszyna (ul. Górna 14) i namawiali go do od­

kupienia złotego zegarka meskiego za cenę 800 złotych. Jeden z nich przedstaw ił się Czudkowi, jako obyw atel rumuński, pochodzą­

cy z Bukaresztu I tw ierdził, że znajduje się od kilku dni w podróży, lest głodny i zmuszony Jest sprzedać bardzo w artościow y zegarek, by w ten sposób uzyskać pieniądze na dalsza podróż I życie.

W czasie tej rozm ow y drugi osobnik, twierdząc, że chwilowo nie ma większej kwo­

ty przy sobie, nam awiał w natrętny sposób Czudka, bv odkupił zegarek dla niego, g d y i przedstaw ia on w artości około 1.200 zł. J e ­ dnocześnie w ręczył Czudkow) 100 zł. tytułem zadatku. Czudek ostatecznie dał się nam ówić, a ponieważ przy sobie nie posiadał potrzeb­

nych mu pieniędzy, udał się z owym i osob­

nikami do mieszkania 1 tam w ręczył sprzeda­

jącym 800 zł. za nabyty zegarek, który, iak się później okazało, przedstaw ia w artość za­

ledwie 5 zł. Osobnicy po otrzym aniu pie­

niędzy zbiegli w niewiadomym kierunku. Po­

ścig zarządzono. .

Samobójstwo

w celi więziennej

4 bm. przed południem pomiędzy go­

dzinami 8 a 9 pozbawił się życia przsz powieszenie w celi więziennej w Kato­

wicach, 25-letni Antoni Mbich, zam. w Wlk. Hajdukach, przy ul. Kościelnej, z za­

wodu czeladnik rzeźnicki. Zwłoki odsta- wiono ,do’ sppjtala miejskiego w Kato*

...

mi.

Antoni Aleks Blelszowlce. O ile bank

posiada odpowiedni kapitał, to wypłaci Panu około 270 złotych, to znaczy 5 procent zw a­

loryzowanej sumy.

Stanisław H. w Bełsznicy. Odezwy P ań­

skiej nie zamieścimy, chociaż zaw iera wiele słusznych zdań, bowiem trzeba jeszcze wie­

loletniej pracy zanim hasła przez Pana gło­

szone znaidą zrozumienie. — Odsyłam y ią pocztą.

Pijany żołnierz

skoczył z mostu do rzeki

W tych dmiach w Białej o gocte. 7.45 sze­

regowiec 3 p. s. p. Andrzej Gałuszka w sta­

nie pijanym skoczył z mostu do silnie w ez­

branej Białki. Koledzy jego skoczyli do rzeki, aby go ratow ać, lecz silny zmrok nie pozw a­

lał na to, Natychm iast powiadomiona straż pożarna i stac>}a ratunkow a w szczęły akcję ratunkow ą oświetlając teren reflektoram i. Po krótkich poszukiwaniach odnaleziono samo­

bójcę po lewej stronie Białki, W ładze ratow ­ nicze z trudnością przyprow adziły go do ży­

cia. Prizy przewożeniu Gałuszki do koszar z miejsca wypadku, iilesł on silnemu atakow i

tz a łu . >

Aresztowanie sprawcy kradzieży

160.000 złotych

Swego ozasu prasa donosiła o doko­

naniu włamania przez nieznanych spraw­

ców do kas firmy budowlanej Kom i Sp. Akc. w Bielsku, gdzie skradziono oko­

ło 10.000 zł. oraz weksli na 150.000 zł.

Jako głównego sprawcę tego włamania policja w Bielsku aresztowała Stanisława Mielczerka. Rozprawa sądowa przeciw­

ko Mielczerkowi i jego spólnikom odbę- dizie sig 11 bm. o godz. U a; C ieszpie.

r o J fc jS m fi

— P aw eł Kulik z Chropaczowa, po skaza- nlu go na płacenie alimentów, postanowił się zemścić na dawniejszej swej ulubienicy. 31-gO maja ub. r. K. napadł na pow racającą do do­

mu JutJę Chraminkównę i zadał Jej kitka cio­

sów nożem. Sąd O kręgowy w Król. Hucie ska«

zał go w czoraj na 6 miesięcy więzienia.

— Ja k a nędza panuje pośród bezrobotnych, św iadczy następujące zajście. W Siemianowi­

cach, na uL Bytomskiej przejechany został pies pewnego rzeźnika. Kiedy właściciel zabi­

tego psa chciał go sprzątnąć z ulicy, przystą­

piło do niego dwóch bezrobotnych z prośbą, aby im go oddał, gdyż będą mieli z niego...

smaczną pieczeń. Rzeżnik zadośćuczynił proś­

bie bezrobotnych, którzy psa zabrali.

— W nocy na 5 bm. z niewyjaśnionej do­

tychczas przyczyny wybuchł pożar w nieza- jętym domu drewnianym Jana Lorka w Dzię- gielowie 1 zniszczył go doszczętnie, w yrządza­

jąc szkodę na około 18.000 zł. Pożar wzniecili przypuszczalnie bezdomni, przez nieostrożne obchodzenie się ze światłem.

— Do mieszkania niejakie] Heleny Odygi w PróL Hucie zgłosił się nieznany osobnik i przedstaw iw szy się Jako bezrobotny introliga­

tor M arjan Sypura z Częstochowy, prosił usil­

nie o powierzenie mu choć kilku książek do opraw y. Odygowa zlitowała się i pow ierzyła mu książki. Niestety — czekała daremnie na...

zwrot. Termin wyznaczony dawno upłynął, 4

introligator więcej się nie pokazał,

(3)

Nr. 38. — 8. 2, 33. „7 G R O S Z Y “ Str. S

KRAJY

» i Z E

ŚWIATA

— Na w torkowem posiedzeniu Sejmu w dalszym ciągu obradowano nad budżetem państw a.

— W edług danych Państw ow ych U r z ę d ó w Pośrednictw a P racy, Iicziba bezrobotnych, za­

rejestrow anych ma terenie całej Polski w dniu 4-go lutego rb. wynosiła ogółem 269.677 osób, co w porównaniu ze stanem z ubiegłego ty ­ godnia, stanow i w zrost bezrobocia o 5.319 osób. Liczba bezrobotnych na Sląstou wynosiła 82.158 osóbó, t. j. o 72 osoby więcej, niż w ty­

godniu poprzednim.

m

— W e w torek odbyło się posiedzenie komi­

sji adm inistracyjnej Sejmu RzpHteJ, na której B, B. usiłuje jaknajprędzej przeprow adzić n- sta w ę sam orządową. Istnieje powszechnie o- pinja, że ustaw a będzie w łaściw ie końcem sa­

morządów.

— Sędzia śledczy Przew łocki, prow adzący śledztw o w spraw ie Kwinty, udał się do Wil­

na. W yjazd sędziego Przew łockiego ziwlązany Jest z poszukiwaniem ukrytych przez złośli­

w ego bankruta milionowych kw ot. W czasie pobytu w Wilnie, sędzia Przew łocki przepro­

w adzi rew izję ksiąg pewnej Instytucji banko­

wej. W raz z nim przebyw a w Wilnie buchal­

te r przysigły Grabowski.

ą

— W Genewie odbyła się konferencja po­

między Paul Boncouirem, a kierownikiem de­

legacji niemieckie] Nadolnym. W edług donie­

sień niektórych miejscowych dzienników, Na­

dolny miał ośw iadczyć Paul Boucourowl, że jakikolwiek układ rozbrojeniowy, któryby u- fitaiał dotychczasow y porządek rzeczy w Eu­

ropie, byłby przez Niemcy nie do przyjęcia.

Równocześnie ze źródeł dobrze poinformowa­

nych poda.ją, że Konierencja Rozbrojeniowa przyjm ie Jeszcze przed Świętami Wielkanoc­

nemu układ rozbrojeniowy, któróy będzie się zasadzał na zakazie wojny gazow ej i lotniczej (jeśli chodzi o bom bardowanie z pow ietrza) oraz na system ie kontrolnym.

*

— Japońska rada ministrów postanowiła, i e uchwały komisji 19-fcu są dla niej nie do przyjęcia.

— Liczba bezrobotnych na terenie Angljl wynosiła z końcem stycznia 2,903.065 osób.

— Zniesiony swego czasu przez gabinet Gombosa na W ęgrzech zakaz odbywania po­

litycznych zgromadzeń publicznych wszedł znowu w życie.

— Liczba zabitych w katastrofie w fabryce samochodów ,JRemaułt“ w Paryżu wynosi 8

osób. Rannych zostało 78 osób, z czego 42 ciężko. W śród tych ostatnich stan 5-ciu jest beznadziejny. Ciała zabitych zostały z w fóką trudnością zidentyfikowane. P race nad usu­

nięciem gruzów zburzonych hal fabrycznych ciągle jeszcze trw ają.

— W edług ostatnich doniesień z Indyj Ho­

lenderskich, władze w ojskowe zarządziły po­

ścig za zbuntowanym okrętem wojennym „de Zeven-tProvincien“. W pościgu bierze udział kilka krążowników, trzy torpedow ce 1 dwie łodzie podw odna

Krwawe Niemcy

Salwa do KondaMo pogrzebowego

. \ < 4 . : „ i > * ■ « * ■ 4 ■ j

M anifestacyjny pogrzeb ofiar walk politycznych w Berlinie, sierżanta policji i hitlerow skiego bojowca. W pogrzebie w zięło udział mil jon ludzi.

Z Berlina donoszą:

Ze wszystkich niemal krajów związko­

wych w dalszym oią®u napływaiją wiad- mośoi o krwawych starciach na tle poli- tyczfnem. M. in. do bójek doszło w Wir­

tembergii i Nadrenii.

W Genklngen jeden komunista został zastrzelony przez nacjonalistę. W Ober­

hausen postrzelono również jednego ko­

munistę i dwóch reichsbannerowców. W Gladbach-Rhedt narodowi socjaliści zaata kowali baraki komunistów. Równocześnie niewyjaśnieni sprawcy zdemolowali lokal związku antyfaszystowskiego. Według zestawień prasy ofiarami zajść wczoraj­

szych w różnych miastach R z e s z y padło 6-ciu zabitych i kilkunastu rannych. (Ko­

munistyczny „Welt am Abend“ przytacza statystykę, z której wynika, że od 31-go stycznia do 5 lutego br., zginęło w star­

ciach politycznych 14 osób.

W Duisburgu i Hamiborn w czasie po­

grzebu jednego z narodowych socjalistów, nieznani sprawcy dali do przechodzącego konduktu salwę. Jedna osoba została za­

bita, 6 zaś ciężko rannych.

W Dornmgen w czasie bójki narodo­

wych socjalistów z . komunistami, dwie osoby zostały zabite.

W Marburg - Willhelmsbuirg, miejscowo­

ści już osławionej z częstego rozlewu krwi na tle politycznym, doszło w dniu wczorajszym znowu do krwawej bójki w czasie której jedna osoba została zabita, zaś dwie ciężko ranne.

W Berlinie czterech hitlerowców na­

padło na pewnego komunistycznego kie­

rowcę taksówki i ciężko go zraniło. Po- zatem według komunikatu policyjnego ubiegłej nocy w Berlinie trzy osoby zo­

stały ciężko ranne.

W Bonn dwie osoby zostały ranne, zaś w Kolonji śmiertelnie ranny w dniu wczo­

rajszym pewien komunista, zmarł dziś w szpitalu. W Hamburgu jedna osoba zosta­

ła zabita.

Według doniesień władiz policyjnych w Brunświku okoliczne organizacje komu­

nistyczne przygotowują wielki marsz gło.

dnych na 11-go lutego.

Strejk 30.000 górników

w Hiszpanji

W Zagłębiu we^owem w Asturji wy­

buchł w poniedziałek strejfk górników.

Bierze w nim udział przeszło 30 tys.

ludzi.

Kradzież papierów wartościowych

no sumę 250.000 dolarów

W Filadelfii dokonano olbrzymiej kra­

dzieży na szkodę iednego z bardizo za­

możnych miejscowych kupców, niejakie­

go Georgea Bartle. Złodzieje bowiem po włamaniu się do jego wilili, skradli z kasy ogniotrwałej większą ilość papierów war­

tościowych na sumę przeszło 250 tys. do­

larów (przeszło 2 mili. złotych).

5 bm. w sali gmachu Polskiego Związku Zawodowego Praoowników Przem ysłow ych i Handlowych Rz. P. w Sosnowcu, odbyto się zebranie spraw ozdaw cze przy tłumnym udzia te członków i sym patyków ruchu zaw odowe- 1

go. Po ożyw'onci dyskusji, jaka się wyłoniła na tem at przemówień, zebrani powzięli jedno- gtośnie rezolucje, domagające się rozwiązania karteli 1 wprowadzenia państwowego nadzo­

ru nad produkcją; zaham owania bezrobocia,

przez skrócenie normy czasu pracy, przez kon­

trole zatrudnienia i usunięcia z posad tych' osób. które mają inne źródła utrzym ania, ja­

ko też zbędnych cudzoziemców, a na ich miej­

sce zatrudnienie ,w pierwszym rzędzie bezro­

botnych. obarczonych rodzinami; przez w y­

danie zakazu pracy w godzinach nadliczbo­

wych I w reszcie przez upoważnienie odpo­

wiednich w ładz do badania wespół z przed­

stawicielami związków zawodowych każdagO wypadku, zamierzonej obniżki wynagrodzenia względnie redukcji personelu, albo zamknięcia w arsztatu pracy; obniżenia cen artykułów skartellzOwanych, monopolowych, koncesjono­

wanych 1 ustawowo normowanych i w prow a­

dzenie ustaw o umowach zbiorowych, radach zakładowych i Izbach P racy.

Uczestnicy zebrania wn:eśli również kate­

goryczny protest przeciiw wszelkim zakusom na ograniczenie zdobytych praw, a w szcze­

gólności przeciiw projektowi zmniejszenia świadczeń dla bezrobotnych, jakoteż przeciw wykluczeniu od ubezpieczenia całego szeregu pracowników umysłowych.

W obec tego postanowiono zwrócić się dt»

■wszystkich posłów tych klubów poselskich, które reprezentują świat piracy z apelem, aby energicznie bronili na terenie Sejmu zagrożo­

nych praw pracowniczych.

W związku z zarnerzonem zatopieniem ko­

palni „Klimontów" i unieruchomienie kopalni

„Niwka“. należących do Sosnowieckiego To­

w arzystw a Kopalń i Zakładów Hutniczych postanowiono wszcząć akcję u odpowiednich czynników, celem zapobieżenia tej nowej kie­

sce,., grożącej proownikom i ich rodzinom w liczbie około 6 . 0 0 0 osób.

W tym celu zebrani uznadi za konieczne porozumienie się ^ przedstawicielami pracow­

ników fizycznych dla podjęcia wspólnej akcji, która udaremniłaby dalsze pogłębianie k ryzy­

su i skazyw anie na śmierć głodową licznych rzesz obywateli d a zaspokojenia zachłanności przemysłowców, którzy nie cofają się nawet przed takiemi metodami, aiby tylko uratow ać swe dotychczasow e zyski.

W końcu zebrani zobowiązali się Wzajem­

nie do niestrudzonego propagowania haseł o r­

ganizacyjnych dla skupienia pod sztandarami zwiąizku wszystkich pracowników umysło­

w ych, mając na względzie tę okoliczność, że tylko solidarne przeciwstawienie się wszelk:m zakusom zd'oła zatrzym ać postępujące zubo­

żenie tej w arstw y społecznej, co leży również w interesie nas'z>ej państwowości. (xy)

EDWIN T . WOODHALL

Szpiedzy wielkiej w olny

71)

IChwflę się zasfanaw iał. T rw ało To ułam ek sekundy. Potem , w yciągając p raw icę pow iedział:

— Szpiegow i ręki nie podałbym , ale uścisnąć praw icę odw ażnem u m ęż­

czyźnie —- to dla mnie jest zaszczyt.

L ody i jego „ k at“ uścisnęli sobie dłonie, poczem oficer odszedł do w y- kony w ających egzekucję żołnierzy i d rżący m ze w zruszenia głosem w y ­ rze k ł słow a kom endy.

C arj Hans Lody zginął.

ILVIII.

„PANNA DOKTÓR".

Do rzędu szpiegów m istrzow skich z okresu w ojny św iatow ej, należy bez­

sprzecznie kobieta-szpieg, stojąca na usługach Niemiec, zw ana pow szechnie pod nazw iskiem „panna D októr”.

Kobieta ta o niezw ykle pięknej uro­

dzie, w sław iła się już w okresie przed­

wojennym . Zaliczaliśm y ją do najzdol­

niejszych szpiegów niemieckich.

K arjera „panny D októr44 jest nie­

zw ykle rom antyczna. P rz ed jej służbą w w yw iadzie niemieckim, „panna Dok- tó r“ studjow ala m edycynę na jednym z uniw ersytetów niemieckich.

Tutaj m iała jakąś przygodę rom an­

sow ą i przed ukończeniem studjów

zmuszona została do opuszczenia uni­

w ersytetu.

Nie sta ra ła się w cale kończyć stu ­ djów na innym uniw ersytecie, b y — jak początkow o projek to w ała — zostać lekarką. W tym czasie bow iem zapo­

znała się z jednym z niem ieckich ofi­

cerów w yw iadow czych, k tó ry nam ó- w ił ją do w stąpienia na służbę do w y ­ w iadu niem ieckiego.

Tutaj rozpoczęto

„Freulein D oktor14 (p

ją ty tu ło w ać p a n n a D oktor) i ty ­ tuł ten zam ienił się w przew isko, pod którem kobieta ta zasłyn ęła w całej Europie.

P ie rw sz y ra z w padł n a jej trop w yw iad rosyjski w roku 1908 r. W ó w ­ czas to rozpoczęła się k a rje ra „panny D októr“. T erenem jej działalności był W iedeń, a ofiaram i dyplom aci za g ra ­ niczni.

Szczególną rolę odegrała „panna D októr44 w czasie anektow ania przez Austrję Bośni i H ercegow iny. Zginęły w ów czas bardzo w ażne dokum enty ro ­ syjskiego m inisterstw a sp ra w z a g ra ­ nicznych. Jeden z rosyjskich urzędni­

ków dyplom atycznych popełni} w sku­

tek tego sam obójstw o.

W y w iado w cy ro sy jscy w krótce ustalili, że władzom rosyjskim narobiła

tyle kłopotu nikomu nieznana dotąd kobieta-szpieg, „panna D októr44.

F rancuzi zapoznali się z działalno­

ścią „panny D októr44 w rok u 1911, w czasie k ry zy su w M aroko.

W ro ku 1912 „panna D októr" inte­

reso w ała się dyplom atam i angielskimi, jednak już b y ła pod naszą obserw acją i staraliśm y się paraliżow ać jej szko­

dliw ą działalność. W Anglji nic w ięc nie w skórała.

P rzen io sła się w obec tego do Rosji, gdzie też zastała ją w ojna św iatow a.

Nie p ozo stała jednak w Rosji i razem z dyplom atam i niem ieckimi w yjechała do Niemiec.

Jej p raca szpiegow ska w dyplom a­

cji skończyła się. Niemcy potrzebo­

w ały jej zdolności w spraw ach w oj­

skow ych. I w k ró tce w tej dziedzinie

„panna D októr44 zasłynęła. Olbrzym ie sukcesy oręża niem ieckiego w P rusach W schodnich są jej głów ną zasługą.

Bez jej pom ocy H indenburg z sw ą ar- rnją nie zdołałby w strzy m ać ofenzyw y rosyjskiej.

Z araz po pow rocie do kraju, W pierw szych m iesiącach wojny, w sztabie generalnym wojsk niemiec­

kich zapanow ał istny chaos, z powodu w kroczenia wojsk rosyjskich na teren P ru s W schodnich. Najdzielniejsi ofice­

row ie poczęli tracić głow y, a .d ru g i oddział14 zasy p y w an y był zapytaniam i na k tó re trudno mu było odpow ie­

dzieć.

P lan y rosyjskiego sztabu w ojsko­

w ego nie były znane.

„Drugi oddział44 zw rócił się do

„panny D októr44, by podjęła się nie­

bezpiecznego zadania zdobycia planów rosyjskich. Dzielna kobieta w yru szy ła natychm iast w drogę.

Szczęśliw ie d o tarła do m iasteczka W ystru cia na pograniczu P ru s W scho­

dnich, które, krótko po jej przybyciu, w ojska niem ieckie m usiały opróżnić i do m iasteczka w m aszero w ały zw y ­ cięskie oddziały rosyjskie.

Uroczej „pannie D októr44 udało się w krótce zapoznać z oficeram i rosyj­

skimi i naw iązać kontakt z sam ym sztabem wojsk nieprzyjacielskich. Z ja­

kim skutkiem pracow ała „panna Dok­

tór44, najlepiej ilustruje to fakt imponu­

jącego zw ycięstw a wojsk niemieckich na M azurach.

Na nieszczęście „panny D októr14, w czasie zw ycięskiego pochodu wojsk Hindenburga, jeden z oficerów rosyj­

skich rozpoznał niebezpiecznego szpie- go - kobietę. B ył to jeden z oficerów w yw iadu rosyjskiego, k tóry w roku 1908 w W iedniu w padł w jej sidła.

„Pannę D októr44 aresztow ano. P rz e ­ wieziono ją do jednej z wiosek na po­

graniczu P ru s W schodnich, gdzie sąd połowy skazał ją na karę śmierci. W y ­ rok w ykonano na 20 minut przed w kroczeniem do wioski zw ycięskich wojsk niemieckich. Kawralerzyści nie­

m ieccy przybyli za późno. Jej piękne ciało było jeszcze ciepłe.

(Ciąg dalszy nastąpi).

(4)

17)

STRESZCZENIE POCZĄTKU POW IEŚCI Jan Tadeusz hrabia Klimczok z Bielska, pozbaw iany m ajątku 1 nazw iska przez oszusta Lubara, uciek} w góry. W kijka dni później w ybrała się w góry narzeczona Klimczoka, księżniczka Klementyna Sul­

kow ska. która odszukała go 1 powiadomiła o tragicznej śmierci Jego matki w czasie pożaru zamku, oraz o tem, że Lubar Jest oszustem , który go w ydziedziczył niepraw ­ nie. W racając do domu, Klementyna spot­

kała w górach Lubara, którem u ośw iadcza, i e nie spocznie, dopóki nie zrehabilituje Klimczoka, W tedy Lubar chciał la za strze­

lić, ale kula Klimczoka roztrzaskała mu strzelbę. W tym czasie w domu kupca Izaaka Silbersteima, obrabow anego przez Klimczoka, toczy się rozm ow a między Sil- bersteinem , a córką jego Rachelą.

*

Co to będzie, jak nie będziem y 'mieć pieniędzy?

Co stanie się ze m ną na m oje sta ­ re lata, z tobą, z nam i w szy stk im i?

N iech p rzek lęty będzie ten łajdak, te n nędzny opryszek, te n nikczem ny b a n d y ta, ten K lim czok! N iech go pio­

ru n trzaśn ie w najp o g o d n iejszy w ie­

czór, niech oślepnie nagle i w dod atk u jeszcze okuleje, niech go...

— O, ojcze, jakież to o kropne p rze­

k leń stw a ! — zaw ołała p rzerażo n a dziew czyna. — T akie k lątw y nie są jciebie godne!

P ra w d a to, że K lim czok nieucz­

ciwie postąpił z tobą, og rabił cię, ale k to wie, m oże to rozpacz popchnęła g o do tego.

— A co m nie obchodzi jego ro z­

pacz? — w ybuchnął Izaak. — Co ja z nią zrobię? Zrozpaczony jestem ja, zro zp aczo ny ja te ra z być m ogę! U b oż­

szym zostałem o całe dziesięć tysięcy guldenów !

A policja, nu, co zrobiła do dzi­

siejszego dnia policja? A lboż nie do­

niosłem jej zaraz, nie żądałem , że mi m a dopom óc w odzyskaniu m ego do­

b y tk u ?

— Policja nie m oże przecież K lim ­ czoka odkryć ta k szybko — odparła m łoda dziew czyna. — W idocznie gdzieś dobrze się ukryw a. A le je s t i M ark u s, to m oże te ra z zasiądziem y ju ż do stołu, ojcze!

D rzw i o tw arły się i przez nie w szedł jmłody człowiek, istotnie piękny.

S potkanie tej postaci w dom u ży*

'da, m usiało przejąć każdego zdum ie­

niem .

R aczej p o stać ta n adaw ała się do 'starych niem ieckich lub słow iańskich lasów , zw łaszcza też, że w y obraźnia przeniosłaby się o setki lat Wstecz.

W z ro stu był w ysokiego, silny, ro z­

rosły, barczysty.

Cerę tw a rz y m iał kw itnącą zd ro ­ w iem , istn a krew z m lekiem . M iał bezy błękitne i bujne jasno blond wło- fcy, spadające niem al do ram ion.

A jed nak ten m łody człow iek nosił Im ię brzm iące z żydow ska i w całem m ieście uchodził za żyda.

Iza a k S ilberstein bow iem zw ał go sw ym siostrzeńcem .

B iedny M arkus nie przeżył byn aj­

m niej zbyt szczęśliwej m łodości w jdomu sta re g o lichw iarza.

W zupełnem przeciw ieństw ie do sw ej córki R acheli, k tó rą kochał go­

rą c o i dla k tó re j oszczędzał, pożycza!

n a lichw ę i oszukiw ał, sta ry żyd zaw ­ sze z M arkusem obchodził się jak ze sw ym pasierbem .

T ysiące razy p o w ta rz a ł m u, że je g o m atk a skończyła na barłogu.

Ale spotkało ją to tylko, na co za­

służyła. D obrze jej tak !

O puściła potajem nie dom rodziców, p o to, aby uciec w św iat w chrześcija­

ninem .

V Jen chrześcijanin! to był wielki

N iech go piorun trzaśnie w najpogodniejszy wieczór — wrzasnął Izaak Silberstein.

C hce g o u s ie b ie z n o s ić , m o ż e s t ą d o d e j ś ć i p o s z u k a s o b ie g d z i e i n d z i e j u t r z y m a n i a .

W ów czas zawsze Izaak S ilberstein p okorniał i ustępow ał.

M arkus bow iem był w łaściw ie du­

szą jego handlu, albo ściślej się w y ra ­ żając, był on ręką pracującą.

Żyd sam kreślił tylk o plany, szki­

cow ał je, M arkus za to je p rzep ro w a­

dzał.

N auczył się b u chalterji, um iał W

p orządku u trzy m y w ać kupieckie książki żyda, pisyw ał listy ta k sam o w języku niem ieckim , jak czeskim , polskim , francuskim i angielskim .

W szy stk ie te w iadom ości zaś p rzy ­ swoił sobie sam, bez niczyjej pom ocy.

Pieniędzy bow iem na długoletnią naukę szkolną dla M arku sa Iza a k nie m iał nigdy.

— Szczęśliw ego św ięta, w u ju ! — ozw ał się M arkus, zw olna podchodząc ku starem u. — A i tobie, m oja d ro ga R achelo życzę szczęśliw ego sa b atu !

R achela w yciągnęła do m łodzieńca rę k ę ; a gdyby Izaak Silberstein nie był ta k podrażnionym , gdyby w tej chwili nie szukał w pam ięci, jak ąb y now ą straszliw ą k lątw ę ściągnąć na głow ę K lim czoka, byłby m usiał z teg o uścisku dłoni dw ojga m łodych w y­

wnioskow ać, że są sobie daleko d ro ż­

szymi, niż to byw a m iędzy ro d zeń­

stw em ,

A ch, ja na niego nasadzę policję, naw et, wiecie, postanow iłem z w łas­

nej kieszeni w yznaczyć n a g ro d ę za schw ytanie teg o zbója!

— T e g o nie pow inieneś czynić, o j­

cze — ozw ała się R achela. — W ierzaj mi, ten K lim czok jest raczej nieszczę­

śliwym , niż złym.

O deb ran o m u nazw isko, m ajątek, w szystko, co posiadał. T ak ieg o czło­

w ieka im a się rozpacz, a k tó żb y w rozpaczy zdołał zachow ać w łaściw ą g ranicę ?

Iza a k S ilberstein nic nie odpow ie­

dział.

D okończył w ieczerzy, p otem o zn aj­

mił, że m a jeszcze zajęcie w k an to rze i u su n ął się tam przez schody, p row a­

dzące na dół do sieni dom u.

— CzyŚ ty tyle ro b o ty pozostaw i!

o jcu ? — spytała R achela, skoro się zam knęły drzw i za S ilbersteinetn — że i w szabas jeszcze m usi pracow ać?

— Nie, R achelo, — odparł m łody człow iek — w interesie niem a zgoła nic do roboty.

W u j ty lk o praw dopodobnie ocze­

kuje jeszcze jakichś odwiedzin. Za­

m aw ia on sobie w iększą część in te r e ­ sentów w łaśnie na ten czas do k a n to ­ ru, kiedy ja się tam nie znajduję.

M im o całej m ojej w ierności, całej p rzychylności, jakie m u okazał em,

nie m oże w zględem m nie pozbyć się swej podejrzliw ości.

— A ty ś zły na to, M arkusie — szepnęła R achela, pochylając się ku niem u i, o pierając się zlekka na jego ram ieniu, po p atrzała w eń w ielkiem i, błyszczącem i oczym a — zły, że cię tu pozostaw ił ze m ną?

— Zły? — zaw ołał radośnie m ło­

dzieniec. — Przeciw nie m oja R achelo, w inszuję sobie z całego serca, że po­

szedł. a nas pozostaw ił sam ych.

A teraz, droga, prędko daj mi jed­

nego całusa, co ja m ów ię, dziesięć, sto, o ty, R achelo, w iesz, że jesteś dla m nie w szystkiem n a ziem i!

Pow iedz mi po raz setny, że m nie kochasz.

A św iatła szabatu rzucały blask w esoły na szczęśliwe tw a rz e dw ojga zakochanych.

— Co jednak z nam i będzie? — w estchnęła Rachela. — O jciec nigdy, przen ig d y nie dopuści, abyśm y się po­

brali.

— T o pew ne, że nie dopuści — po­

tw ierdził M arkus. — G dybym przy­

szedł do niego i poprosił go o tw o ją rękę, odpow iedziałby mi p ro s to : Czyś ty oszalał? Człowiekowi, k tó ry nic nie posiada i niczem nie jest, a w łaściwie żyje tylko na m ojej łasce, ja m am od­

dać m oją córk ę? N ie, ona dostanie

b a r d z o , b o g a t e m u c z ło w ie -

— B ardzo b o g atem u?... pow tó­

rzyła sm utnie Rachela.

— Św iadczę się Bogiem , R achelo,

— ciągnął dalej m łodzieniec -— że nie zależy m i ani tro c h ę na pieniądzach tw ego ojca. N ie po trzebo w ałby mi dać ani jednego g rosza, a ja um iał­

bym i ta k dać sobie rad ę i dojść do c z e g o ś !

A ch, czem uż urodziłem się u b og im ! Ja k to dobrze na świecie dzieciom bo­

g aty c h rodziców . D la nich w szystko jest d o stęp n e!

A ja im nie zazdroszczę. U czciw a p raca jest także coś w a rta !

W tej sam ej chwili, w k tó re j M ar­

kus w ym aw iał te słow a, na p arterze, do k a n to ru sta re g o żyda w chodził m ężczyzna, ow inięty w szeroki płaszcz.

K iedy m ężczyzna ten w szedł, Sil­

b erstein podniósł się z krzesła. R u­

chem ręki dał m u znak, by drzw i za sobą zam knął cicho.

— T o książę p an ? — w ym ów ił k u ­ piec, zginając się w głębokim ukłonie.

— Ach, nie byłbym spodziew ał się od­

wiedzin księcia pana o tak niezw ykłej godzinie. Coś nadzw yczajnego chyba w m ój dom sprow adza księcia...

— Być m oże — odpow iedział m u człow iek w płaszczu. — P rzede- w szystkiem jednak proszę m nie nie ty tu ło w ać tu ta j głośno! W iecie, że

W o lę tu zachow ać m oje incognito.

N ikt nie pow inien wiedzieć, że książę Sułkow ski przychodzi tu.

P rzedew szystkiem — m ówił dalej książę — przynoszę w am pieniądze.

W iecie, te trz y sta guldenów , które co k w artał płacę w am za M arkusa.

K siążę niedbałym ruchem rzucił żydow i na biurko trz y ban k n o ty stu- guldenow e.

D rżącem i od chciwości rękom a, zg arn ął Silberstein pieniądze.

— Co praw da, to p raw d a! — za­

w ołał potem , kiedy już książę Sułkow ­ ski usiadł w fotelu, obok biurka. — T o już każdy musi przyznać księciu, że jest dobrym ojcem . O dkąd M arkus przyszedł na św iat, książę pan nie p rzestał jeszcze płacić na niego,

(Ciąg dalszy nastąpi).

Z wielkim tru d em dało się Iza a k o ­ wi uspokoić o tyle, że zasiadł do stołu.

R achela w niosła ryby.

Zaledw ie jednak żyd przełknął kil­

ka kaw ałków , począł znów m ówić o K lim czoku.

—* A leż koch an y w uju -—'o d p o ­ w iedział m u M arkus. —* W gruncie rzeczy, pow inieneś jeszcze być zado­

w olonym , że K lim czok p rzynajm niej darow ał ci życie.

In n y b an d y ta z pew nością byłby sobie p o m y śla ł: zadław go, a w takim razie będziesz m iał o jednego oskar­

życiela m niej.

S ilberstein pobladł.

P rzypo m niał sobie w tej chwili, że przecież znajdow ał się całkowicie w m ocy K lim czoka i, że nieby na to nie poradził, g dyby rozbójnik p o pro stu zastrzelił go na m iejscu.

Ale ja chcę pom ścić się na K lim ­ czoku — w ołał i nie spocznę p ier­

w ej, dopóki on nie zostanie złapany!

pan. N u i te n oczywiście potem , jak to zaw sze byw a, porzucił piękną ży­

dów kę, kiedy już dziecko nosiła pod sercem .

Jem u, natu raln ie, nie pozostaw ało w te d y nic innego, jak zaopiekow ać się dzieckiem zm arłej sio stry — m at­

ka M arkusa bow iem urodzenie jego opłaciła śm iercią.

Ale czasy są ciężkie i ciężko zaro ­ bić na kaw ałek chleba, a jedna gęba więcej w dom u do w yżyw ienia, to już coś znaczy.

D opóki M arkus był dzieckiem , bezradnem dzieckiem , k tó re nie m o­

gło się obronić, słuchał on tych opo­

w iadań i zarzu tó w w m ilczeniu i ze łzam i w oczach.

Później było już inaczej.

M arkus kilkakrotnie odpow iedział w ujow i, że nie dopuści, aby m u zaw ­ sze w yrzucano nieszczęście rodziców.

Nie chce, aby m atk ę jego lżono jesz­

cze w grobie, a jeśli wuj dłużej nie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tych gwiazd spadających- Pijanych gwiazd na stos Nocą gdy będe umierał Szeptem na ucho powiem że Że ja,ja sie tego

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

AP-G: Mnie się bardzo podobało też to w tej książce, że ona jest taka niewygładzona, że nie ma w tym jakiegoś patosu i takiego podnoszenia tych ludzi, którzy często poświęcają

nie rozumie dlatego, że zamiast powiedzieć konkretnie, o co ci chodzi („Pozbieraj klocki do pudełka&#34;), zalewasz je potokiem słów albo wściekasz się.

Do tych ostatnich należało uprawnienie do decydowania w sprawach nadania i utraty obywatelstwa polskiego, które Rada Państwa uzyskała na mocy art. Prezes Urzędu do Spraw Repatriacji

Jeśli ktoś świadomie bądź nieświadomie wchodzi w podobną przestrzeń, to otwiera się na działanie złego ducha i wtedy modlitwa o uwolnienie jest konieczna.. Można napić

Jak twierdzi archeolog Maciej Szyszka z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, który przyczynił się do odkrycia owej piwnicy, pierwotnie budowla ta była jadalnią i kuchnią, w

własnych, zrozumiałam, czego wspinacz musi się nauczyć, jaki ro- dzaj doświadczenia cielesnego musi osiągnąć, by móc w ogóle za- cząć się wspinać i wykonywać zjazdy oraz