HUGO KOŁŁĄTAJ
Minęło 200 lat od dnia urodzin Hugona K ołłątaja, jednego z czołowych
przedstawicieli polskiego Oświecenia, jednego z najw ybitniejszych
przedstawicieli w alki o postęp i niepodległość w Polsce drugiej połowy XVIII w. Kołłątaj wszedł do historii naszego narodu jako gorący pa triota, jako znakom ity pisarz i utalentow any działacz n a polu społecz nym, jako płom ienny bojownik przeciw obskurantyzm owi i zacofaniu, jako w ybitny uczony i reform ator nauczania. Imię jego stało się dla współczesnych m u sztandarem i symbolem tej walki.
W pływy myśli i poglądów K ołłątaja nie ograniczają się jedynie do ram XVIII w. Jego przyjaciele i zwolennicy polityczni, którzy nazywali siebie „jakobinam i polskim i“, przenieśli je daleko w głąb w ieku XIX, aż do stowarzyszeń em igracyjnych po 1831 r. I choć — rzecz jasna — trudno było polskim patriotom -postępowcom doby polistopadowej n a wiązywać do konkretnych wskazań kołłątajowskich sprzed lat pięćdzie sięciu, to jednak uważali go oni za swego prekursora, a jego działalność za kam ień milowy na drodze demokracji, postępu i wyzwolenia naro dowego.
Rolę i miejsce K ołłątaja w obozie reform drugiej połowy XVIII w.
charakteryzuje nie tylko stosunek do niego jego zwolenników —■ rad y
kałów, ale również jego wrogów i przeciwników politycznych — przed stawicieli obozu zdrady narodowej: arystokracji szlachecko-magnackiej, wyższego duchowieństwa i dworu królewskiego, a także rządów zabor czych. Dla tych elementów K ołłątaj był symbolem jakobinizmu, terro ru rewolucyjnego, „polskim Robespierrem “, czy -nawet „polskim M ara tem “. I jest rzeczą charakterystyczną, że z biegiem lat zajęli wobec nie go wrogie stanowisko nie tylko zdecydowani wrogowie spod znaku T ar gowicy i Stanisław a Augusta, lecz również um iarkowani postępowcy, jego współpracownicy z czasów Sejm u Czteroletniego: Małachowski
i Stanisław Potocki, a w ręce władz austriackich na ośmioletnie więzie nie w ydał go jeden z członków K u ź n i c y — Trębicki.
Podobnie było i po śmierci K ołłątaja. K onserwatywna, reakcyjna h i storiografia szlachecko-burżuazyjna usiłowała wszelkimi sposobami za fałszować i zaciemnić obraz jego działalności, pomniejszyć jego zasługi, obrzucić go stekiem bezpodstawnych inw ektyw i insynuacji. I dziś jesz cze wiele fragm entów pracy i życia K ołłątaja k ry je się w pyle archiwów, a,przed nową historiografią Polski Ludowej stoi zadanie pokazania tej nieprzeciętnej postaci wielkiego patrioty-postępow ca w całym bogac twie jego myśli i czynów.
Drugą połowę XVIII w. charakteryzuje w Polsce dalszy rozkład gos podarki feudalnej oraz kształtow anie się podstaw nowego, kapitalistycz nego układu.
Szczególne znaczenie m a to dla rozwoju stosunków na wsi polskiej. Z jednej bowiem strony antagonizm między masą pańszczyźnianych chłopów a feudalnym i właścicielami ziemskimi jest zasadniczym an ta gonizmem klasowym Polski XVIII w., z drugiej zaś właśnie w rolnic tw ie z całą jaskrawością w ystępuje uw steczniająca rola porządków feu dalnych, gospodarki pańszczyźnianej w pierwszym rzędzie.
Gospodarka pańszczyźniana, niczym nie okiełzany wyzysk-i ucisk n a potyka na narastający opór chłopstwa. Obserwujem y tu zarówno bierne formy oporu: zbiegostwo chłopów, coraz mniej w ydajną pracę „na pań- skiem “ — jak również form y czynne: „supliki“ zanoszone do tronu, zwłaszcza zaś otw arte w ystąpienia zbrojne.
To ostatnie zjawisko w ystępuje szczególnie ostro na tzw. „kresach wschodnich“, gdzie ucisk feudalny spotęgowany jest jeszcze przez ucisk narodowy i religijny, jednakże coraz częściej ma ono miejsce również na terenach rdzennej Polski.
Te ruchy chłopskie usiłowała za wszelką cenę przemilczeć szlachecko- burżuazyjna historiografia polska. Nasze wiadomości o nich są wciąż jeszcze bardzo niepełne. A mimo to z całego biegu wydarzeń, z głuchych napom knień we współczesnej publicystyce, w pam iętnikach i wspom nieniach — w ynika jasno, że w rozwoju stosunków społecznych w Pol sce XVIII w. był to czynnik pierwszorzędnej wagi.
Część panów feudalnych usiłuje, zresztą już od XVIII w., podnieść rentowność swej gospodarki drogą reform, które przeprowadzane są w ich dobrach, a które — w tej czy innej formie — oznaczają przejście do wyższych form gospodarki, w szczególności zaś od niew ydajnej ren ty odrobkowej do bardziej w ydajnej -— renty pieniężnej.
Ruchy chłopskie, choć zawsze ostatecznie krwawo, z niesłychanym okrucieństwem tłumione, spędzają sen z powiek właścicieli ziemskich
і — obok dążenia do podniesienia rentowności m ajątków — zmuszają ich do zajęcia się spraw ą chłopską. Rzecz jasna, nie oznaczało to b y najm niej, bo oznaczać nie mogło, dążenia do rzeczywistego rozwiązania tej spraw y na drodze obalenia feudalnych stosunków na wsi. Co wię cej — ogół feudałów polskich stanowczo przeciw stawia się postawieniu zagadnienia chłopskiego i przeprow adzeniu postępowych zmian w sto sunkach wiejskich drogą ustawodawczą dla całego kraju. Jednakże, zwłaszcza w drugiej połowie XVIII w., coraz częściej na wsi polskiej przeprowadzane są reformy, które oznaczają przejście do wyższych form gospodarki, przede wszystkim zaś przez pew ną popraw ę doli chłopa — m ają stępić ostrze rew olucyjnych ruchów chłopskich. W arto tu zwrócić uwagę na fakt, że reform y tego rodzaju zostały przeprowadzone m. in. w olbrzymich dobrach korsuńskich Stanisław a Poniatowskiego, b rata n ka króla, i w dobrach tulczyńskich Szczęsnego Potockiego, a więc na terenach Ukrainy, gdzie sprawę chłopską szczególnie ostro postawiła koliszczyzna.
W skutek zniszczeń dokonanych przez wojny trw ające w Polsce w cią gu XVII і XVIII w. (zwłaszcza najazdy szwedzkie), a przede wszystkim w skutek klasowej polityki szlachty, polityki wyzysku i ucisku zarówno mieszczaństwa, jak w pierwszym rzędzie chłopstwa — m iasta polskie znajdowały się do połowy XVIII w. w stanie kompletnego upadku. Do piero zmiany zachodzące w gospodarce wiejskiej, w pierw szym zaś rzę dzie spowodowany przez nie rozwój obrotu towarowego sprawia, że druga połowa XVIII w ieku przynosi również formowanie się układu kapitalistycznego w miastach. Obserwujem y tu ożywienie rzemiosła i handlu, powstawanie pierwszych m anufaktur, pierwszych instytucji kredytow ych i tow arzystw akcyjnych. Zjawiska te oznaczają wzmocnie nie pozycji gospodarczej rodzącej się burżuazji polskiej, co po dobie kompletnego upadku m iast w XVII i w początkach XVIII w ieku spra wia, że staje się ona w końcu XVIII w. do pewnego stopnia pozycją po lityczną.
Jednakże mimo wszystko, mimo postępującego rozwoju gospodarcze go w Polsce drugiej połowy XVIII w. obserw ujem y niedorozwój miesz czaństwa, a co za tym idzie, niemożność w ytw orzenia przezeń własnej całkowicie antyfeudalnej, burżuazyjnej ideologii, niemożność stania się samodzielną, antyfeudalną siłą polityczną, zdolną do sięgnięcia po w ła dzę n a drodze w alki rew olucyjnej, jak to miało współcześnie miejsce we Francji. W parze z niedorozwojem m iast idzie również niedorozwój drobnomieszczaństwa polskiego, które nie może stać się hegemonem chłopstwa w przeprow adzeniu rew olucji agrarnej, w obaleniu panowa nia feudałów.
K iedy mówimy o rozwoju m iast polskich, zwłaszcza w drugiej poło wie XVIII w., stwierdzić musimy, że na pierwsze miejsce wysuwa się tu pod każdym względem Warszawa, której przodujące stanowisko w rozwoju burżuazji polskiej jest tak poważne, że stanow i ona zupełnie oddzielne, w w arunkach Polski XVIII w. zupełnie swoiste zjawisko. Pod koniec XVIII w. W arszawa liczy ponad 100 tysięcy mieszkańców, przy
czym ok. 30% stanowią tu elem enty plebejskię ■—■ radykalizująca się
biedota miejska.
Jednakże te pierw ociny kapitalizm u polskiego nie tylko w yrastają drogą rozwoju miast i burżuazji, lecz często są w ynikiem zrastania się gospodarki feudalnej z elem entam i kapitalistycznym i. Wielcy feudało- wie przez zaangażowanie się w przedsiębiorstw ach przemysłowych, czy w tow arzystw ach akcyjnych, nie rezygnując przy tym z feudalnego po siadania ziemi, usiłują podnieść swe dochody. Charakterystyczne w tym względzie jest zwłaszcza powstawanie mieszanych, szlachecko-miesz- czańskich tow arzystw akcyjnych. W skazuje to na fakt zainteresow ania części szlachty rozwojem przem ysłu kapitalistycznego.
Ten układ sił, jaki zarysował się w końcu w ieku XVIII: słabość b u r żuazji polskiej, słabość elementów plebejskich w miastach, przede wszy stkim zaś rozbicie, niezorganizowanie w skali państwowej ruchów chłopskich przy równoczesnej sile elementów feudalnych odegra powa żną rolę w dalszym rozwoju społeczeństwa polskiego, stanie się jedną z istotnych przyczyn klęsk polskich powstań narodowych i niedorozwoju rew olucji burżuazyjno-dem okratycznej, sprawi, że rew olucję agrarną przeprowadzi dopiero w Polsce Ludowej w latach 1944 i 1945 proleta ria t przemysłowy w sojuszu z pracującym chłopstwem.
W końcu XVIII w. mieszczaństwo, zwłaszcza warszawskie, mogło stać się dogodnym sprzymierzeńcem, dla tej części średniozamożnej szlachty, która była zainteresow ana w nowych formach produkcji, w pierwszym zaś rzędzie w rozwoju rynku wewnętrznego, a która z jednej strony obawiała się narastających ruchów chłopskich, z drugiej zaś w coraz ostrzejszy sposób w ystępowała przeciw wszechwładzy wielkich mag natów.
Albowiem w drugiej połowie XVIII w. w całej pełni w ystąpił antago nizm między częścią średniej szlachty, a w ielką m agnaterią, która w oparciu o podporządkowane sobie gospodarczo ciemne masy „szara ków “ szlacheckich sprawowała rządy w Polsce i podporządkowała sobie całokształt jej życia i jej polityki w ew nętrznej i zagranicznej. Zasadni czym dążeniem panującej m agnaterii było utrzym anie dominującego w k raju stanowiska przez niedopuszczenie do wzmocnienia władzy cent ralnej oraz przez utrzym anie stanu — swego rodzaju — wtórnego roz drobnienia feudalnego. Poszczególni magnaci sprawowali bowiem w tym
stanie rzeczy nieograniczoną władzę w swych olbrzymich latyfundiach, państwo zaś było w ich rękach narzędziem umożliwiającym pełne wyko rzystanie tej przewagi. W sumie więc m agnateria podporządkowała swym wąskim interesom klasowym najżywotniejsze interesy narodu, w pierwszym rzędzie — sprawę suwerenności i niepodległości. K oterie i kliki magnackie przechodziły od dawna na płatną służbę państw ościennych i ułatw iały im panoszenie się w Polsce, w nadziei, że w za m ian za w ierną służbę uzyskają dalsze wzmocnienie swej pozycji w kraju.
Było to szczególnie jasno widoczne u m agnatów polskich na U krainie i Białorusi, którzy w zaborze tych ziem przez Rosję carską nie tylko nie widzieli niebezpieczeństwa dla swych interesów klasowych, lecz przeciwnie — poważne korzyści: po pierwsze, w caracie widzieli gwa ran ta swego bezpieczeństwa wobec narastających rew olucyjnych ru chów chłopskich; po drugie — dążyli do w ykorzystania należących do Rosji portów nad Bałtykiem, a później i nad Morzem Czarnym, dla wy wozu swych produktów rolnych.
Olbrzymie latyfundia magnackie, w istocie rzeczy udzielne państwa,
stanowiące z woli panów lokalne rynki wew nętrzne, były poważną
przeszkodą w w ytw orzeniu się rynku ogólnokrajowego, w czym była zainteresow ana rodząca się burżuazja i część średniozamożnej szlachty.
Obie te grupy były zainteresowane w rozwoju nowych form produk cji, w utrw aleniu niepodległości, w uzyskaniu w pływ u na spraw y pań stw a i wprowadzeniu silnej władzy centralnej. Silna władza centralna była tym grupom potrzebna przede w szystkim dla scentralizowania pań stwa, dla złamania przewagi magnatów, dla uratow ania k ra ju przed groźbą u tra ty niepodległości.
Jednakże na skutek swej ograniczoności klasowej grupy të nie ro zumiały, że w sytuacji, w jakiej znajdowała się wówczas Polska, nie może być mowy o ratow aniu jej niepodległego bytu bez rozwiązania spraw y chłopskiej.
Oto, co leżało u podstaw w ytw arzającego się w drugiej połowie XVIII wieku bloku mieszczańsko-szlacheckiego.
Na tym tle społecznym zrozumiałe się stają koncepcje ideologiczne, społeczne i polityczne polskiego Oświecenia, staje się zrozumiała prze de wszystkim ich odmienność od koncepcji Oświecenia francuskiego, tak jak odmienna była „łagodna rew olucja“ K onstytucji 3 m aja od francuskiej rewolucji burżuazyjnej.
Te dwa bowiem czynniki, tj. francuskie Oświecenie i francuska rewo
lucja burżuazyjna —· jakkolwiek były to czynniki w tórne —■ w yw arły
bardzo poważny, bardzo zasadniczy w pływ пя rozwój sytuacji w Pol sce w końcu XVIII w.
Idee Oświecenia już od daw na przenikały do Polski. Początkowo znaj dowały one żywe echo przede wszystkim wśród poszczególnych przed stawicieli magnatów. W tej grupie w pływ y Oświecenia były jednak nie słychanie płytkie i większości swych wyznawców i zwolenników nie uchroniły w późniejszym okresie od stoczenia się na dno zdrady in tere sów narodu.
Inaczej przedstaw iała się spraw a wśród, postępowych przedstawicieli średniej szlachty i wierzchołków mieszczańskich. Dla tych kół idee Oświecenia stały się bodźcem przyśpieszającym ich własne poszukiwa nia. Koła te zaczęły przenosić idee Oświecenia na g run t polski, przysto sowywać je do potrzeb rodzącego się w Polsce układu kapitalistycznego, do aktualnych politycznych potrzeb kraju, przede wszystkim do po trzeby ratow ania zagrożonej niepodległości. W oparciu o konkretne po trzeby kraju, o własne koncepcje poparte przez idee Oświecenia, podję ta została kam pania przeciwko wszechwładzy kleru w wychowaniu mło dzieży, a za stworzeniem postępowego szkolnictwa podporządkowanego państw u. Ta akcja, przeprowadzona przez Komisję Edukacyjną, ode grała ogromną rolę w przezwyciężeniu reakcji katolickiej, niesłychanie ważnego elem entu m arazm u i zacofania gospodarczo-społecznego, poli tycznego i kulturalnego Polski szlacheckiej.
Jednakże idee Oświecenia francuskiego znalazły w Polsce inny g ru n t niż we Francji. F rancja posiadała silną burżuazję, która rozw ijała się od paruset lat. Liczne m anufaktury, banki, tow arzystw a akcyjne były podstawą jej siły ekonomicznej, a co za tym idzie i wagi politycznej. W m iastach Francji, w pierwszym rzędzie w Paryżu, istniało bardzo liczne drobnomieszczaństwo, a zwłaszcza masy biedoty miejskiej. Właś nie w tych dwóch grupach chłopstwo francuskie miało znaleźć hegemo n a w swej walce rew olucyjnej.
W tym stanie rzeczy idee Oświecenia były we Francji ideologią re wolucji burżuazyjnej, ideologią obalenia siłą panowania feudałów. W Polsce stały się one w dużej m ierze ideologią reform y starego feu dalnego państwa, ideologią kompromisu między pewnymi grupam i „burżuazujących się“ feudałów a rodzącą się burżuazją, kompromisu nastawionego na zachowanie na wsi panow ania właścicieli ziemskich, na pokojowe przejście od panowania wielkich feudalnych właścicieli ziemskich do panowania koalicji ukapitalistyczniających się ziemian i wielkiej burżuazji m iejskiej, jak również na neutralizację n arastają cych ruchów chłopskich.
Wpływ francuskiej rew olucji burżuazyjnej na rozwój stosunków spo łecznych w Polsce przejaw iał się odmiennie w poszczególnych klasach. Dla magnatów-kosmopolitów, nierzadkc) snobujących się na punkcie Oświecenia, wpływy te były, rzecz jasna, najzupełniej nie do przyjęcia.
Wręcz przeciwnie, echa dochodzące znad Sekw any w ywoływały w tych grupach od początku gw ałtowny przestrach i nienawiść, a słowo „ja kobin“ stało się dla nich synonimem wszelkiego zła.
Z innym i uczuciami przyjm owało wieści o rew olucji mieszczaństwo, postępowe elem enty średniej szlachty, a przede wszystkim drobnomie szczaństwo i elem enty plebejskie w miastach·.
Część średniej szlachty i mieszczaństwo w początkowym okresie przyjęły wiadomości o rewolucji z w yraźnym uznaniem i sympatią. Wszak rew olucja w swym początkowym stadium stanęła na gruncie monarchii konstytucyjnej. Ruchów chłopskich i ludu Paryża ówcześni przywódcy rewolucji bali się nie mniej, jak bali się ruchów chłopskich i „pospólstwa“ W arszawy ludzie prawicy Stronnictw a Patriotycznego w Sejmie Czteroletnim. N atom iast później, gdy fala rew olucyjna we F rancji narastała, gdy okazało się dobitnie, że masy ludowe w yrastają nad głową burżuazyjno-szlacheckim przywódcom rewolucji, nasi um iar kowani postępowcy w stanowczy i zdecydowany sposób odwrócili się od rewolucji drżąc, by echa jej nie spowodowały również w Polsce la winy potężnego ruchu mas ludowych.
Tymczasem elem enty plebejskie, przede wszystkim W arszawy — w m iarę wzmagania się fali rew olucyjnej we F rancji — rewolucjonizo w ały się coraz bardziej. Dla nich rew olucja francuska stała się w yraź nym dowodem, jak olbrzymia jest potęga ludu, który porw ał się do w al ki przeciw tyranom o wielkie ideały „wolności, równości, b raterstw a“. Przedstawiciele lewicy polskiego obozu reform, ludzie, nierzadko wy wodzący się ze zdeklasowanej drobnej szlachty, a związani z elem enta mi plebejskim i w pierwszym rzędzie W arszawy i mobilizujący te ele m enty do walki o wyzwolenie społeczne i narodowe, widzieli w w ypad kach paryskich swój ideał i zwłaszcza w okresie Kościuszkowskiej In surekcji usiłowali działać na paryską modłę. W tych właśnie grupach po raz pierwszy w Polsce powstaje pojęcie „patrioty“. Pojęcie to oznacza człowieka, który na drodze postępu, na drodze rew olucyjnych przemian dąży do ratow ania niepodległości kraju. Takimi właśnie patriotami, którzy w ludzie, w masach chłopskich, w elem entach plebejskich w mia- . stach widzieli jedyną siłę zdolną do walki o niepodległość — będą przed
stawiciele lewicy „Hugonistów“, a więc grupy związanej ściśle z Kołłą tajem : ks. Meier, Konopka, Maruszewski, ks. Jelski i inni.
Tak w najogólniejszych zarysach przedstaw iał się układ sił społecz nych i politycznych w Polsce w dobie działalności K ołłątaja, w ostatnim ćwierćwieczu XVIII w.
Jakże na tym tle przedstawia się postać Hugona K ołłątaja? Jakie jest jego miejsce w tych tak skomplikowanych stosunkach klasowych upa
dającej Rzeczypospolitej szlacheckiej? Jaka przypadła mu rola w tym ogromnym dramacie dziejowym, jaki rozegrał się na naszych ziemiach w końcu XVIII w.?
Hugo Kołłątaj urodził się w 1750 r. w zubożałej rodzinie szlacheckiej. Studiow ał na Uniw ersytecie Jagiellońskim w Krakowie, później w Wie dniu, Rzymie i Neapolu. Tam też zetknął się bliżej z antyfeudalną ideo logią Oświecenia francuskiego, zapoznał się z pracam i encyklopedystów, wszedł na drogę postępu, którą miał kroczyć do końca życia.
K ołłątaj oddał swój ogromny talen t pisarski i tem peram ent działacza politycznego na usługi tym grupom społeczeństwa polskiego, które pod jęły walkę przeciw przewadze m agnaterii w imię obalenia feudalizmu, w imię obrony niepodległości kraju.
W ciągu niespełna dwudziestu lat K ołłątaj wyrósł * przodującego
działacza Komisji Edukacji na czołowego ideologa „Stronnictw a P a triotycznego“, obozu reform doby Sejm u Czteroletniego i na czołowego działacza Insurekcji Kościuszkowskiej. N ajpierw faw oryt b rata królew skiego, biskupa płockiego, późniejszego prym asa ks. Michała Poniatow skiego — dojdzie do tego, że w 1792 r. Szczęsny Potocki napisze o nim, że jest to „człowiek straszny spokojnośei publicznej, którego umysł spo kojnym być nie może“, że „mógłby być szkodliwym dla naszej szlachec kiej Rzeczypospolitej, której się nieprzyjacielem okazał“. 1
Kołłątaj zaczyna akcję polityczną w przededniu Sejm u Czteroletniego, pisząc swe słynne Do S ta n is ła w a M ałach ow skiego refe re n d a r za ko ro n nego o p r z y s z ł y m s e jm ie A n o n im a lis tó w kilka, w których w ykłada swe
zasadnicze postulaty polityczne. L i s t y A n o n im a w ówczesnych w arun
kach Polski stanow ią zjawisko niewątpliw ie postępowe, choć K ołłątaj w ystępuje w nich jako propagator „łagodnej rew olucji“, zmierzającej do w prowadzenia jedynie niezbędnych zmian ustrojowych.
W późniejszych seriach L is t ó w A n o n im a i w innych pismach zarówno
samego K ołłątaja jak i kierow anej przez niego K u ź n ic y obserwujem y
poważną radykalizację poglądów, choć nie w ykracza on w nich poza ram y reform, choć nie staje na gruncie rew olucyjnym.
Od razu na wstępie należy zwrócić uwagę na zagadnienie, bez zrozu mienia którego niemożliwe jest zrozumienie całokształtu działalności Kołłątaja: Z jednej strony jest on czołowym przedstawicielem reform a torów szlachecko-burżuazyjnych — stąd jego ograniczoność, niekonsek w encja w rozw ijaniu rew olucyjnej akty w ności'm as chłopskich; z d ru giej strony jest to patriota-postępowiec, który słusznie widzi w m
terii, w feudalnej reakcji główną siłę ciągnącą Polskę wstecz, ku k a tastrofie u traty niepodległości, a w masach chłopskich — siłę antyfeu- dalną, siłę zdolną bronić niepodległości kraju.
K ołłątaj-patriota coraz jaśniej widzi, że jedynie w oparciu o masy ludowe możliwa jest realna w alka o niepodległość, o obalenie reakcji magnackiej.
Tu ina źródło fakt jego coraz wyraźniejszego przesuw ania się w kie runku radykalnym. I dlatego też w początkowym okresie głosiciel „ła godnej rew olucji“, która m iała stanowić lekarstw o wobec groźby rewo lucji chłopskiej, w okresie Insurekcji Kościuszkowskiej zostanie uznany za wodza i inspiratora najbardziej rew olucyjnych elementów plebej- skich Warszawy. Coraz w yraźniej przechodzi on więc od rzekomo „real nej“ drogi ugody między burżuazją i feudałam i ku rzeczywiście realnej drodze przemian rew olucyjnych przeprowadzonych w oparciu o masy ludowe, ku drodze rewolucji agrarnej.
Punktem wyjścia jest dla K ołłątaja dążenie do osłabienia politycznej wszechmocy feudalnej m agnaterii, w której widzi zasadniczą przyczynę słabości Rzeczypospolitej i zagrożenia niepodległości, jest dalej dążenie do wzmocnienia, do scementowania państw a w brew m agnaterii, co było postulatem niewątpliwie postępowym.
Daliśmy zakorzenić się gorszącej oligarchii — pisze Kołłątaj — natężyliś m y chciwość prywatnych, rzecz publiczna pomnażała poszczególnych oby w ateli majątki, którzy wzbogaceni w łasnością Rzeczypospolitej, dzielili m ię dzy siebie jej władzę, jej w ielkość, jej u postronnych znaczenie, tak dalece, że w miarę ogromności m ożnowładztwa naszego nikczem niała i niszczała w iel kość Narodu. W ywrócony rząd Narodu oddał w szelkie znaczenie w ręce m oż nych, każda potencja obca w szystkiego dokazywała w Polsce za pomocą m oż nych; znano to w całej Europie, że byle tylko ambicji i chciwości m ożnych dogodzić, wolno o losach Polski taki przyjąć układ, jaki tylko z potrzeby i zezwolenia sąsiadów przyjąć w yp ad a.2
Ta wypowiedź K ołłątaja na sesji sejmowej dn. 3.VI.1794 r. wskazuje jak głęboko słusznie oceniał on zgubną rolę przewagi wielkich m agna tów feudalnych, jak w ich ocenie nie odbiegał od staszicowskiego: „z sa mych panów zguba Polski“.
Lekarstwo przeciw takiem u stanowi rzeczy widzi Kołłątaj w grun townej przebudowie ustroju politycznego Rzeczypospolitej, tj. w pierw szym rzędzie w likwidacji dotychczasowego „rządu feudalnego, arysto kracją umiarkowanego“, tj. opanowanego przez magnaterię, a zastąpie niu go przez silny, lecz odpowiedzialny przed sejm em rząd centralny, przez sejm „gotowy“, decydujący większością głosów, przez dziedzicz ność tronu królewskiego itd. — jednym słowem przez wprowadzenie
takich urządzeń, które raz n a zawsze uniemożliwiłyby m agnaterii ko rzystanie z takich instytucji Rzeczypospolitej szlacheckiej, jak faktycz ny brak odpowiedzialności ministrów, „liberum veto“, wolna elekcja itd. Równocześnie wysuwa K ołłątaj żądanie uporządkowania skarbu pań stwa, a zwłaszcza wzmożenia siły zbrojnej, co wobec zagrożenia niepod ległości było zadaniem nie cierpiącym zwłoki.
W obronie swych zapatryw ań na polityczny ustrój Polski napisze K ołłątaj w 1790 r. znakom itą broszurę O su kcesji tro n u i in n yc h sp r a w a c h n a jw a ż n ie js z y c h , w której z nieprzepartą logiką i zjadliw ą ironią będzie gromił poglądy jednego z późniejszych twórców Targowicy — Sew eryna Rzewuskiego, występującego w obronie „wolności“ zagro żonej jakoby przez reform y państwowe proponowane przez Stronnictw o Patriotyczne.
Nie podoba się w idzę — pisze Kołłątaj — sejm gotowy, choć on jest naj silniejszym stróżem w olności przeciw jedynow ładztw u króla, n ie podoba się dzisiejszy rząd nad wojskiem , przyjem niejsza byłaby zapewne władza het mańska..., niem iłe jest posłuszeństwo rządowi, w ięc konfederacje byłyby w tym razie dogodniejsze. A tak, cóż stąd w nieść można? Oto pod pompa tycznym dawnych swobód nazw iskiem trzeba by utrzymać dawne inter regna, konfederacje, elekcje, pacyfikacje, amnestie, liberum veto nieogra niczone, w ładzę zrywania sejm ików, sejm ów, a naw et, jeżeli można, i try bunałów. 3
W alka przeciw starej anarchii magnackiej to niew ątpliw ie jeden z najbardziej postępowych, a przy tym najbardziej konsekw entnie przez K ołłątaja przeprowadzony elem ent jego działalności.
O tym, jak trafnie oceniał K ołłątaj rolę wielkiej m agnaterii, świadczy
następująca wypowiedź Engelsa:
...demoralizacja rządzącej arystokracji, brak sił dla rozwoju burżuazji i ciągłe w ojny pustoszące kraj — w szystko to złamało w reszcie siły Polski. .Kraj, który uporczywie zachow yw ał nienaruszony feudalny ustrój społecz
ny, podczas gdy sąsiedzi jego postępowali naprzód — kraj taki skazany był na zagładę. Arystokraci bez wątpienia zgubili Polskę i zgubili ją osta tecznie. 4
P rzyjrzyjm y się z kolei, jak w yglądały poglądy K ołłątaja na rozwią zanie zagadnienia miejskiego, a zwłaszcza na sprawę chłopską. W zagad nieniach tych staje K ołłątaj na gruncie potrzeb kształtującego się w Pol sce układu kapitalistycznego, usiłując rozwiązać je drogą odgórnych re form, drogą kompromisu części szlachty z bogatym mieszczaństwem.
U podstaw rozważań K ołłątaja leży jako zasadniczy dogmat świętość i nienaruszalność własności pryw atnej, w której rozróżnia on dwa ro dzaje: ziemską i miejską.
3 tamże, str. 86.
Dziedzice dóbr ziem skich, czyli szlachta, składają stan pierwszy, dziedzice dóbr m iejskich, czyli m ieszczanie, składają stan drugi, ludzie nie m ający sw ego dziedzictwa, składają stan trzeci; lecz gdybyśm y już własność grun tową za pierwszy do w pływania w rząd położyli warunek, przeto ci, którzy takowej własności nie mają, w cale do niego należeć n ie będą, a tylko dwa stany, to jest dziedzice ziem scy i m iejscy składać u nas powinni m ajestat rządu. 5
Tak więc starej feudalnej zasadzie, któ rá dostęp do rządu państw a otw ierała jedynie „bene n atis“, właścicielom feudalnym , K ołłątaj prze ciwstawia zasadę własności kapitalistycznej. K ołłątaj staje na gruncie dopuszczenia mieszczan do udziału we władzy, odrzuca jednak zniesie nie stanów lub ich równouprawnienie.
Kołłątajowi zatem szło przede wszystkim o usunięcie przeszkód, któ re polityka feudałów piętrzyła na drodze rozwoju stosunków kapita listycznych.
W tym samym kierunku idą propozycje, jakie K ołłątaj w swych L i
stach A non im a wysuwa w spraw ie chłopskiej. Przedstaw ia on najpierw
tragiczną sytuację chłopa pańszczyźnianego:
Wiemy dobrze, iż rolnik w dobrach szlacheckich stał się rzeczą dziedzica a niezrozumiałym ludzkości zgwałceniem przestał być osobą przeciw oczy wistemu natury głosowi. Oddany na dyskrecję pana, zostawiony pod legal ną, jeśli tak m ówić można niew olą, porównany z bydlęty, doznawał takiego losu, na jaki uprzedzenie, edukacja, chciwość i pasje dziedzica w ystaw iać go m ogły.0
Ten stan rzeczy — wskazuje Kołłątaj — sprzeciwia się przede wszy stkim prawu natury.
Wyrazem postępowości i hum anizm u K ołłątaja jest jego apel do filo zofów, w którym woła:'
O filozofowie... czemuż naprzeciw tak w ielkiej niespraw iedliw ości, jaką człowiek człowiekowi za pomocą prawa wyrządza, n ie powstaniecie? Cóż to jest poddany czyjejkolw iek włości? Czy biały, czy czarny niewolnik, czy pod przemocą niespraw iedliwego prawa, czy pod łańcuchami jęczy, człowiek jest i w niczym od nas się nie różni. Czy w Europie, czy w której innej części świata równym jest obywatelem ziemi.
Wprawdzie Kołłątaj nie-głosił hasła oddania ziemi chłopom, ale z upo rem podkreślał konieczność dania chłopom wolności, uczynienia z nich wolnych obywateli, „poddanych R zplitej“, a nie poddanych szlachty. Kołłątajowski program w sprawie chłopskiej został zaw arty
5 Kuźnica Kołłątajowska, Bibl. Narodowa., str. 36. o tamże, str. 30.
7 Prawo polityczne narodu polskiego, 1790, t. I, § 1. Przegląd Historyczny XLII — 2
w postulacie: „Wolność osoby rolnika i własność gruntow a dziedzica“. 8 Przy czym sam Kołłątaj w ykłada to w sposób następujący:
Niech będzie rolnik co do osoby i rąk swoich zupełnie wolny, lecz niech będzie poddany prawu, które w łasna na niego wkłada potrzeba. N ie ma on ziemi, ale ma pracowite ręce, którymi i siebie w yżyw ić i pana wzbogacić zdoła. Niech będą obowiązani panow ie podług swojej potrzeby uczynić kon trakty z rolnikami, jak każdy lepiej dla siebie osądzi: bądź na czynsze, bądź na robotę, byle tak czynsz jak robota w ypływ ały z rzetelnego szacunku, jaki okaże intrata czysta w nadanym im gruncie. Kontrakty takowe, jak są dziełem dobrej w oli ludzkiej, tak je obydw ie strony św iętob liw ie docho w ać p o w in n y .8
Ten program szlachecko-burżuazyjnego kompromisu w spraw ie chłop skiej spotkał się z olbrzymimi oporami wśród szlachty, k tó ra w każdym najdrobniejszym naw et rozluźnieniu niewoli feudalnej widziała nie ty l ko podważenie swych przywilejów, lecz również zapowiedź nowych
rew olucyjnych ruchów chłopskich. I oto K ołłątaj w swej O statn ie j p r z e
s tro d ze dla P o lsk i w 1790 r. pisze:
...mówić, że pragniemy w olnego rządu, a praw człowieka szanować nie chce my, jest to w nosić w samą naturę w olności przeciwną m aksym ę, jest to w sam ych fundam entach przyczynę upadku zakładać: bo jeśli człowiek w sam ym sobie tę znajduje prawdę, której n ie znajduje w rządzie, nieprzyja cielem rządu koniecznie być musi. Chcemyż lud nasz przywiązać do nas, od dajm y go pod opiekę rzą d u .10
Groźnym ostrzeżeniem dla m agnatów jest wypowiedź K ołłątaja:
Przychodzi pod uw agę w łasność gruntowa... nasienie okropnych rew o- lucyj... m iliony ludzi bez w łasności przypomną sobie jej wydzierstwo...
Wreszcie, sądzi K ołłątaj, danie wolności chłopu sprawi, że
lud żyw iący nas i dający żyw ność włościom naszym podwoi ochotę i szcze rze przyw iązawszy się do ziem i ubogaci nierównie całą powszechność, po w iększy nasze dostatki, kochać będzie Ojczyznę i znać ją za prawdziwie swoją, w zględem której niczym się dzisiaj od bydląt nie ró ż n i.11
Tak w yglądały poglądy K ołłątaja na spraw ę chłopską. Nie ma w nich radykalizm u jakobińskiego, nie ma w nich nam iętnej nienawiści S ta szica, jest argum entacja klasowa, przy pomocy której Kołłątaj tłum a czy masom szlacheckim, że w ich własnym interesie — zarówno jeśli idzie o bezpieczeństwo osobiste, jak i o dochodowość gospodarki — leży danie chłopu wolności osobistej, zapewnienie mu sprawiedliwości cywilnej.
8 Kuźnica Kołłątaj owska. Bibl. Narodowa, str. 34. 8 tamże, str. 33.
10 tamże, str. 113. 11 tamże, str. 33.
Kołłątaj widział w uw olnieniu chłopa coś więcej jeszcze: widział, że takie postawienie spraw y chłopskiej przyczyni się do przejścia gospo darki wiejskiej na nowe, kapitalistyczne tory, a równocześnie da m anu fakturom wolnego robotnika. Rozumiał, że uwolnienie chłopa zwiąże go z państw em polskim i poruszy go do obrony zagrożonej niepod ległości.
W 1790 r. wychodzi broszura K ołłątaja pt. K r ó t k a ra d a pod w z g lę d e m
napisania d o b rej k o n s ty t u c ji rządu. N astępujące słowa doskonale cha
rak teryzują patriotyzm K ołłątaja i ludzi, którzy działali pod jego bezpo średnim kierownictwem:
Wam należy tak urządzić państw o Rzeczypospolitej, aby granice w asze sam ą w olnością b yły zam knięte przed despotyzmem, żeby lud w asz przy czynę m iał urągać się z niew oli obcych krajów, nienaw idzieć despotyzmu zagranicznego, kochać swobody narodu w łasnego, aby przychodzień przy w iązał się natychm iast do waszej ziem i i w najodleglejsze kraje doniósł o swobodach i szczęśliwości całego ludu p olsk iego.12
Tak w najogólniejszych zarysach przedstaw ia się działalność Kołłą ta ja w dobie Sejm u Czteroletniego. K ołłątaj w ystępuje tu jako czołowy przedstawiciel obozu reform, m a szereg obciążeń typowych dla praw icy tego obozu, w ynikających z jej istoty klasowej. S trach przed rucham i ludowymi jest tu czynnikiem zasadniczym, który sprawia, że prawica obozu reform szuka oparcia i sojusznika w hohenzollernowskich P ru
sach ■—■ inicjatorze i inspiratorze rozbiorów Polski. W arto tu przypom
nieć, że na manowce sojuszu z Prusam i pchnęła Polskę dyplom acja An glii, która ze względu na utrw alony tam sojusz elementów wielkoob- szarniczych i w ielkoburżuazyjnych w ydaw ała się polskim um iarkow a nym reform atorom wzorem do naśladowania.
Równocześnie jednak z całego szeregu wypowiedzi K ołłątaja widać jego hum anistyczny stosunek do ludu, widać, że do jego świadomości dochodzi zrozumienie faktu, że bez oparcia o lud nie będzie można ratować niepodległości. Te elem enty są w działalności K ołłątaja n a j bardziej postępowe i przy całej jej dwoistości wyznaczają linię jego dalszego rozwoju.
Wynikiem wytężonej działalności reform atorów polskich, wynikiem niezmordowanej akcji K ołłątaja było uchw alenie K onstytucji 3 m aja pod presją ludu warszawskiego, który przybył pod Zamek. I choć Kon stytucja nie rozwiązała szeregu podstawowych zagadnień, w pierwszym zaś rzędzie, w skutek oporu feudałów nie doprowadziła do realizacji n a wet koncepcji społecznych K ołłątaja, stała się cennym wkładem w
kę o postęp, stała się próbą reform, którą wysoko ocenili K arol Marks i Fryderyk E n g els.13
Dzieło K onstytucji 3 m aja było nad w yraz nietrw ałe. Sprzym ierzyły się przeciw niej potężne siły reakcji feudalnej — rodzimej i zagranicz nej. W jej obronie nie w ystąpił chłop polski, którem u konstytucja nie dała poprawy bytu. Równocześnie zaś w całej pełni wystąpiła organicz na chwiej ność, niezdecydowanie i brak radykalizm u w samym obo zie reform, który w trakcie kam panii 1792 r. nie potrafił zmobilizować i zorganizować mas narodu do walki w obronie ustawy majowej i za grożonej niepodległości.
Nadszedł okres przygotowywania insurekcji narodu, a później ostat
niej walki w obronie śm iertelnie zagrożonej niepodległości. Jest to
okres szybkiego rozwoju i szybkiej radykalizacji, zwłaszcza lewicy pol skiego оЬогц reform. Rządy reakcji targowickiej, popierane przez za borców, drugi rozbiór Polski w 1793 r., rozw ijające się ruchy chłopskie, wreszcie coraz silniejsze odgłosy przesuwającej się coraz bardziej na lewo rewolucji we Francji — wszystko to sprawia, że lewica obozu re-' form coraz konsekw entniej staje na stanowisku nierozerwalności walki o niepodległość z walką o postęp społeczny.
Jest to zarazem szczytowy okres działalności Kołłątaja. Jest to okres,
w którym sam K ołłątaj i jego najbliżsi współpracownicy z dawnej K u ź
n ic y w zdecydowany sposób stają na czele lewicy powstaniowej, stają
się przywódcami najbardziej radykalnych elementów Insurekcji Koś ciuszkowskiej.
Można śmiało stwierdzić, że Kołłątaj jest duszą przygotowań do po wstania, zarówno na em igracji w Saksonii jak i — przez swoich em i
sariuszy — w kraju. Jego dziełem w dużej mierze jest książka O u sta
n ow ien iu i u pa d k u K o n s t y t u c ji 3 m aja, w której reform atorzy demas kują jeszcze raz zdradę Targowicy, równocześnie wykazując dalszą po ważną radykalizację poglądów w porównaniu z okresem poprzednim. Z książką tą zapoznali się obaj wielcy twórcy socjalizmu naukowego Marks i Engels i wysoko ocenili jej zalety, jako źródła historycznego naświetlającego ostatnie lata Rzeczypospolitej szlacheckiej. 14 Kołłątaj
staje się promotorem porozumienia z rewolucją francuską. Kołłątaj,
obok Kościuszki, jest tym, który wysuwa, a później w czasie insurekcji przyczynia się do zrealizowania myśli o powołaniu chłopów do walki o niepodległość. Trzeba dobrze zrozumieć ówczesną, wciąż jeszcze, w istocie rzeczy, feudalną, stru k tu rę społeczeństwa polskiego, by w peł ni zdać sobie sprawę z całej rewolucyjności tego kroku, z ogromnego
13 K. M a r k s i F. E n g e l s : Dzieła, t. VI, str. 383, wyd. ros.
wrażenia, jakie w yw arł on na feudalnych właścicielach ziemskich. Wszak jeszcze w 1791 r. ludziom tym um iarkowane propozycje Koł łątaja w ydaw ały się zapbwiedzią potężnego ruchu rewolucyjnego chłop stwa, a już w roku 1794 rząd powstańczy sam poruszał masy chłopskie, sam dawał im do ręki broń, która mogła stać się groźną nie tylko dla za borców, lecz w niem niejszym stopniu — dla dziedziców. Można śmiało stwierdzić, że K ołłątaj nie m yślał o wskrzeszeniu w wyzwolonej Oj czyźnie K onstytucji 3 m aja. Świadczy o tym opracowany przez niego ogłoszony w Krakowie 24.IÎI.1794 r. akt powstania, który zapowiada zwołanie konstytuanty i ułożenie zasad nowego ustroju Polski. Ustrój ten miał być zapewne jeszcze stanowy — wszak w ciągu całego powsta nia widzimy w yraźne dążenie jego kierowników do kompromisu ze szlachtą, do zapewnienia jej własności grutow ej w pierwszym rzędzie. Równocześnie jednak mamy tu poważne akty dotyczące spraw y chłop skiej, zwłaszcza Uniw ersał Połaniecki, który przy całej swej połowicz-
ności, przy zachowaniu pańszczyzny, w porów naniu z K onstytucją
3 maja stanow ił krok naprzód w postaw ieniu zagadnienia chłopskiego. W pierwszym wszakże rzędzie, obok powołania pod broń chłopów i obok U niw ersału Połanieckiego, w opracowaniu którego K ołłątaj brał żywy udział, typowe dla insurekcji i dla udziału w niej K ołłątaja są wy padki w Warszawie. Tu dokonuje się w yraźne zróżnicowanie. Z jednej strony bogate mieszczaństwo zdecydowanie staje na praw icy powstań czej i opowiadając się wraz z przedstawicielami średniozamożnej szla chty za m onarchią konstytucyjną wrogo w ystępuje przeciw elementom ludowym, dążącym do przekształcenia pow stania w wojnę rewolucyjną. Z drugiej strony coraz bardziej radykalizujące się drobnomieszczań stwo, a zwłaszcza elem enty plebejskie zryw ają się parokrotnie do walki rew olucyjnej nie tylko przeciwko zaborcom, lecz również przeciw re akcji w ew nętrznej, przeciw zdrajcom spod znaku Targowicy i przeciw królowi, dążąc do wzmożenia w alki o niepodległość, do pełnej przebu dowy ustroju Polski w kierunku republikańskim .
Te właśnie elem enty grupują się wokół tzw. „K lubu Jakobinów “, w którym spotykam y szereg współpracowników K ołłątaja i którego Kołłątaj jest inspiratorem i patronem . M iarą wpływów K ołłątaja w tych grupach jest fakt, że współcześni m u nazywali radykałów od jego imie nia „Hugonistam i“. Wreszcie już w ostatnim okresie insurekcji w opar ciu o istniejące już ugrupow ania radykalne, w pierwszym zaś rzędzie o „Klub Jakobinów “ pow stanie „Zgromadzenie na U trzym anie Rewo lucji i A ktu Krakowskiego“, w którego pracach już sam K ołłątaj we źmie czynny udział.
K ołłątaja obwiniali współcześni o organizację w ystąpień ludowych z 9 m aja i 28 czerwca, kiedy to lud stolicy wymierzył sprawiedliwość
zdrajcom-targowiczanom: hetm anom Ożarowskiemu i Zabielle, bisku pom Kossakowskiemu i Massalskiemu, księciu Czetwertyńskiem u i in nym. Faktem jest, że w akcji tej czynny udział brali ludzie bliscy mu i oddani, rew olucyjni przywódcy ludu, patrioci: Kazimierz Konop ka, księża Meier i Jelski, Ja n Dembowski i inni. Stwierdzić wypada, że — pomimo późniejszych zaprzeczeń samego K ołłątaja — jego rola była w tych wypadkach poważna, że doceniał on w pełni rolę rewolu cyjnego ruchu plebejskiego w walce o niepodległość, że w decydują cym momencie jego patriotyzm wskazał m u drogę do rewolucyjnego ludu, pozwolił mu przezwyciężyć klasowe uprzedzenia, tak typowe dla poprzedniego okresu działalności.
Te stosunki K ołłątaja z ludźmi „K lubu Jakobinów “ przetrw ały aż do jego śmierci w 1812 r. Jest rzeczą niesłychanie charakterystyczną, że kiedy w r. 1798 powstało Towarzystwo Republikanów Polskich w W ar szawie, zwróciło się ono przede wszystkim do Kościuszki i K ołłątaja,
który w tym czasie przebyw ał w więzieniu w Ołomuńcu. Kołłątaj
całkowicie poparł republikański program Towarzystwa i przyrzekł
pełne posłuszeństwo jego władzom. Podobnie współcześni widzą w Koł łątaju człowieka związanego ze spiskiem chłopskim Gorzkowskiego.
Najlepszym dowodem tego, że reakcja feudalna uważafa K ołłątaja za wyjątkowo niebezpiecznego dla siebie wroga, jest fakt, że rządy austriackie więziły go przez osiem la t w kazam atach Ołomuńca i Jo- sephstadtu, podczas gdy tacy działacze insurekcji jak Stanisław Potocki czy Józef Zajączek już po kilkunastu miesiącach zostali wypuszczeni na wolność. Podobnie przedstaw iała się spraw a w okresie Księstwa Warszawskiego, kiedy arystokratyczne sfery rządzące zrobiły wszystko, by nie dopuścić K ołłątaja na arenę działalności publicznej, wciąż wi dząc w nim niebezpiecznego dla siebie radykała-jakobina, promotora najbardziej rew olucyjnych poczynań, jakie m iały miejsce w Polsce tego okresu.
Nie jest też przypadkiem, że w burżuazyjnej historiografii niemało było prób oczerniania K ołłątaja w oparciu o nienaw istne i często osz czercze w ypady i intrygi jego reakcyjnych przeciwników politycznych. Należy wreszcie zwrócić uwagę na jeszcze jedną niesłychanie ważną dziedzinę działalności K ołłątaja, a mianowicie na jego działalność jako uczonego i reform atora nauczania.
W szkicu napisanym pod koniec życia: O m o im po stęp o w a n iu poli
t y c z n y m wyzna on: „Dwa tylko były przedm ioty, które zajęły całe moje
życie: poprawa wychowania publicznego i popraw a rządu mego na rodu.“
Kołłątaj przez całe życie był zdecydowanym, konsekw entnym w ro giem obskurantyzm u i ciemnoty. Uczeń filozofów Oświecenia stał się
gorącym rzecznikiem w yrw ania szkolnictwa polskiego z rąk kleru, wprowadzenia go na nowe tory służenia krajow i, służenia dziełu w y chowania nowego, świadomego obywatela.
Swą działalność publiczną rozpoczął K ołłątaj w Komisji Edukacji Na rodowej. W latach 1776— 1786 dokonał on gruntow nej reform y Aka demii Krakowskiej, podcinając dominujące stanowisko, jakie zajmował w niej wydział teologiczny i sprowadzając do K rakowa szereg znako m itych uczonych, wśród których bodaj najsław niejszy był Jan Śnia decki. Ta reform a przeprowadzona przez K ołłątaja stała się na całe stulecie podstawą późniejszego rozwoju U niw ersytetu Jagiellońskiego. W latach 1803 — 1805 K ołłątaj staje się jednym z głównych realizato rów założenia Liceum w Krzemieńcu, a wreszcie w latach 1809 — 1811 widzimy go znowu w Krakowie, gdzie ponownie reform uje U niw ersytet.
W swej działalności na polu szkolnictwa K ołłątaj dąży do takiego urządzenia szkół, by daw ały one nie oderw anych od życia uczeńców — „saw antów “, jak ich nazyw a — lecz ludzi przygotowanych do praktycz nej pracy: lekarzy, nauczycieli, spraw nych urzędników itp. Ciekawym elem entem w tej działalności jest dążenie do zniesienia opłat za naukę na uniwersytecie, gdyż jak pisał K ołłątaj „nam idzie nie o to, żebyśmy mieli sawantów, lecz żeby jak najbardziej rozszerzyć światło we wszyst kich klasach mieszkańców“. 15
Równocześnie K ołłątaj sam podejm uje szereg prac naukowych z n aj rozmaitszych dziedzin. I tak widzimy wśród nich prace dotyczące his
torii szkolnictwa w Polsce, np. S ta n ośw ie cen ia w Polsce w ostatnich
latach p a n ow an ia A u g u s ta III, prace ekonomiczne, socjologiczne, roz
praw y filozoficzne itp. O postępowości tych prac świadczy chociażby fakt, że jego P o czą tek rodu lu d zk ie g o nie mógł ukazać się w druku ze względu na ostry sprzeciw cenzury. W pismach swych żąda Kołłątaj pogłębionej, opartej na solidnej źródłowej podstawie pracy nad historią Polski. Po tej linii idą jego projekty w ydaw ania źródeł historycznych, postulat w ówczesnej Polsce zupełnie nowy i później nie podjęty jesz cze przez długi czas. Jeśli do tego dodamy szereg pism aktualnych, stwierdzimy, że spuścizna literacka K ołłątaja jest ogromna, a pełne jej zbadanie stanowi ważne zadanie dla naszych historyków.
W poglądach filozoficznych K ołłątaja uderza w yraźne zbliżenie się do francuskich filozofów-materialistów, uderza zrozumienie wpływu elementów bytu m aterialnego na świadomość, na rozwój moralności:
B yt każdego człow ieka zależy od sposbbów zaspokojenia jego potrzeb. W miarę, jak im dogodzić zdoła, tworzy się jego charakter moralny...
Hugo K ołłątaj — patriota-postępowiec — widzi jasno, podobnie jak w ielu innych księży jego epoki, często jego współpracowników i przy jaciół, jak Staszic i Meier, jak Jelski i Dmochowski, antypolską działal ność W atykanu, jego konszachty z zaborcami, antynarodow ą zdradziec ką postawę przeważającej części hierarchii kościelnej w Polsce, jej dą żenie do ham owania w alki o postęp i nierozerwalnie z nią związanej walki o niepodległość. W pismach swych i działalności nie waha się ostro i zdecydowanie wystąpić przeciw tym zjawiskom, w yrażając tu poglądy nie tylko własne, ale również stosunkowo licznych przedsta wicieli duchowieństwa, zwłaszcza niższego. Zachował się m. in. list K ołłątaja do kanonika warszawskiej kapituły Reptowskiego, w któ rym czytamy:
P rzew iniliśm y ludow i jako duchowni zaniedbujący jego ośw iecenie i utrzy m anie sprawy ludzkości z otwartą śm iałością, jak nam przystoi. Jesteśm y w inni jako obywatele polscy nie m ający dość m ęstw a stanąć przy prawdzie lub podle odstępujący obowiązków naszych dla w zględów bardzo lichych, dla bojaźni, która nas przed nami sam ymi zawstydzić powinna... Ktokol w iek nam m ów ił prawdę, ktokolw iek nas upominał, że nam się poprawić trzeba, tego m y podejrzanym o wiarę, heretykiem albo przynajmniej złym i niebezpiecznym człow iekiem nazyw ali. W tym niepostrzeżeniu się brniemy ze złych postępków w gorsze...
W imię dobra kraju, w imię siły państwa, jest K ołłątaj zwolennikiem ograniczenia roli duchowieństwa do spraw religijnych oraz stanowczego ukrócenia politycznych wpływów kościoła. Wraz ze swoimi zwolenni kami, nierzadko księżmi, do końca życia pozostanie konsekw entnym wyznawczą tych poglądów.
Od czasów działalności K ołłątaja m ija półtora wieku. Z tej perspek tyw y historycznej łatw iej nam ocenić tę nieprzeciętną postać patrioty, bojownika postępu i niepodległości, człowieka, który — mimo wszyst kie swe zygzaki i niekonsekwencje — był niew ątpliw ie cżołowym przed stawicielem obozu reform, czołowym przedstawicielem polskiego Oświe cenia, czołowym przedstawicielem walki o niepodległość.
Kołłątaj widział głównego wroga w starej, magnackiej, feudalnej oli garchii, któ ra ham owała wszelki postęp i spychała Polskę w przepaść rozbiorów.
W „pospólstwie“ m iejskim dostrzegł K ołłątaj siłę, k tó rą chciał wyko rzystać do w alki przeciw zdradzie feudalnych oligarchóWj przeciw ich przewadze w życiu kraju, przeciw w spierającym ich siłom zaborców. K ołłątaj był tym, który dostrzegł potęgę ludu i który dążył do włączenia ludu — zarówno chłopstwa, jak i plebsu miejskiego — do w alki o wy zwolenie narodowe, który przez organizowanie tej w alki również ^zęść klas posiadających wiązał ze spraw ą postępu.
Był wreszcie K ołłątaj w ybitnym naukowcem oraz działaczem w dzie dzinie oświaty, walczącym konsekw entnie o jej em ancypację z więzów obskurantyzm u i religianctwa.
Dziś Polska przeżywa zupełnie inną epokę historyczną. W tedy rodził się dopiero kapitalizm i naród burżuazyjny, a obóz postępu chciał oprzeć niepodległość Polski na sojuszu klas posiadających: szlachty i miesz czaństwa. Dziś na gruzach kapitalizm u masy ludowe pod wodzą klasy robotniczej i jej rew olucyjnej partii budują zręby socjalizmu. „Dojście do władzy polskiej klasy robotniczej w r. 1944 rozpoczęło nowy okres historyczny — przekształcania narodu burżuazyjnego w naród socjali styczny o nowej stru k tu rze gospodarczej, o nowym składzie klasowym, o nowym obliczu m oralno-politycznym “ (Bierut). Dziś podstawą niepod ległości jest sojusz robotniczo-chłopski — zasadniczy fundam ent państw a demokracji ludowej wykonującego funkcje dy ktatu ry proletariatu. Lud polski nie jest przedm iotem działalności reform atorów, lecz jest pod miotem, kowalem swego rozwoju i swoich dziejów.
Sprawdziły się słowa F ryderyka Engelsa, który w 1892 r. pisał:
Szlachta nie potrafiła ani utrzymać, ani odzyskać niepodległości Polski, dla burżuazji jest ona dziś co najm niej obojętna... Może ona być w yw alczo na tylko przez m łody proletariat polski i w jego rękach jest całkow icie bez pieczna.
Odzyskaliśmy niepodległość w 1918 r. dzięki zwycięstwu Wielkiej So cjalistycznej Rewolucji Październikowej. Odzyskaliśmy zaprzepaszczoną po raz drugi przez reakcję niepodległość dzięki historycznem u zwycię stwu Państw a Rewolucji Październikowej nad faszyzmem, dzięki temu, że lud polski pod wodzą klasy robotniczej i jej rew olucyjnej partii, w oparciu o w szechstronną pomoc Związku Radzieckiego mógł podjąć walkę o wyzwolenie narodowe, nieodłączną od walki o wyzwolenie społeczne.
Klasa robotnicza i lud polski jest dziedzicem wszystkiego, co w naszej historii było postępowe, naszych bohaterów narodowych, działaczy pań stwowych, uczonych i myślicieli, którzy swoją działalnością, swą walką, pracą i wysiłkiem torowali Polsce drogę do św iatła i wolności. Lud pol ski, polska klasa robotnicza, w której rękach Polska — w edług słów En gelsa — jest całkowicie bezpieczna, jest jedynym dziedzicem tych wszystkich, którzy rozumieli, że bez w alki o postęp społeczny niemoż liwa jest w alka o szczęście i pomyślność narodu.
A wśród tych bojowników' na jedno z czołowych miejsc w ysuw a się postać K ołłątaja, który w tragicznych latach upadku Rzeczypospolitej szlacheckiej w ytrw ale wskazywał narodowi drogę ku ju trzni społecz nego i narodowego odrodzenia.
H3Ä a ß a e M o e O óm ecTB O M JIio ß H T e jie ft H c T o p i w b B a p u i a ß e X L I I B a p i u a ß a 1951 C o A e p » a H n e c t a t e S A H A M KOPTA r y r o KOJLIOHTA H h C O H H A H b H O -n O J I H T H M E C K A fl n P O B H E M A T H K A n O J lb l H H B TO PO H n O JIO B W H b l XVIII BEKA
B caMOM HaqaJie cTaTbH aBTop KoncraTiipyeT, q-ro KoJuiOHTaü — 3Ta oAna m caMbix
BHÄIIUX JIH'IHOCTefi 9I10XH nOJIbCKOrO rtpOCBeUieHHfl, OAHII H3 caMbix BblAaromHXCH öop- U.OB 3a COUHajIbHblft, nOJIHTH'ieCKHH H npOCBeTHTGJIbhlblH nporpeCC II 3a BBC TeCHO C 3THM
CBH3 aHHOe B 6 opb6e 33 H63aBHCHMOCTb riojIbUIH BO BTOpOK nOJIOBHHe XVIII ß e K a .
PoJib K o J u i o n T a a b J i a r e p e p e c j i o p M a T o p o B x a p a K T e p m y i o T : 3 HTy3 H a c T ii q e ci < o e O T n o u i e - n i i e K HGMy no. ibC KHx p aA HK aJio B, ß p a w a e ö i i o e OTHO Uienns nojibCKHx p e a ! < i ; n o n ï p o B , a r a i ( - >Ke n e p ß o i i a q a j i b H O y M e p e m i b i x c o t p y a h h k o b ( M a .n a x o ß C K i i , H. F I o t o u k h ) h n a K OH eu, B p a j K A e ß n a a o i i e m < a e r o AeaTeAbHOCTU, A a B a e M a a A Bopaii CK O-6 y p > K y a 3 Hb]MH h c t o p h k h m h KOTopbie ii3 B p a m a j i H e ë o 6 p a 3 u y M e n b i u a j i H p o j i b .
H a A b m e a B T o p n p o ' s o A H T a n a j i H 3 c o u n a „ i b n o r o h s x o n o M n q e C K o r o n o / i o w e m - i a r i o i b m a B n e p i i ö A n p o c B e m e i i H H , n o A B e p K i m a a p a c T y m u f l b o B T o p o f t n o J i o B m i e XVIII B e x a p a c n a A c J j e o a a j i b i i o r o x o 3 h h c t b 3 h B 0 3 H H i < H 0 B e n n e cj iy n A ai ue H T O B h o b o t o , K a n H T a j i n c T H - q e o K o r o c T p o a .
H a 3 T0 M 4>one n e p e A j i h u o m n r n e M Heorpai-iHqenHofi x p e n o c T u o f i s x c r u i o a T a m i H pac TeT
COnpOTHBJleHHG KpeCTbflH, KaK B BHAe n o ö e r o ß H yKJIOH'ellHB OT ÖapmHHbl, T a x II ß BHAe BOOpy>K3 HHbIX BbICTy nJIGHHB, 3 3 BBA0 MO BIipoqeM y MaAMH3 aeMbIX ITOJlbCKOH ÄBOpHHCKO-
6 y p > x y a 3 Hofi HCTopHorpacj)Hefi.
O c iI O B I ia H AHHHÎI K.iaCCOBOH 6 o p b 6 b I np O X O Ä H ’f M ej K A y M a c c o f t Kp enO CT H blX K p e a T b H H H cj jep A a 'IbHbIMH 3 eM eJI b H bIM H BA a. H aA bt ia M H .
H a c T b 3THX (fie oAa AO B n b r r a e T C î i B c r y r i H T b b XVIII ß e x e n a n y T b s k o i i o m h i c c k h x pei jjo pi v i. r i o 6 y > K A a e T h x k STO My c o a h o ü c x o p o i i b i x e j i a m i e n o B b i c H T b p e H ' r a ö e J i b i i o c r b c b o h x n o M e c T H H , c A p y r o f i — C T p a x n e p e A x p e e r b f i H C K H M H b o j i h c h h h m h , K O T o p b ie oi-ih i i a - A e a T C H H 6 H T p a j i H 3 H p o B a T b . Ho B e c b x j i a c c (JjeoA aAOB , xaK u e j i o e , K a T e r o p n q e c K H c o n p o
-THBJIHeTCH KaKOH 6bl TO HH 6 MAO nOnblTKe pa3peiU H Tb KpeCTbHHCKHfl BOnpOC 3ai{0H 0- ÄaTejibHbiM nopHÄKOM B o ô m e r o c y i ia p c T B e n H O M M a cu iT a ô e.
T o p o Ä a BnjioTb Ro nojioBHHH X V I I I B en a H axoAH Tca b y n a A K e . I C n a c e o B a a h o a h t h ; « A B o p a i i c T s a h BoeHHOe p a 3 o p e H n e CTpaubi b X V II h H a q a jie X V I I I BeKa 3aT0pM 03HAii pa3BHTHe h p o c T ropoAOB. J l m i i b B T o p a a noAOBHHa X V I I I b. npHHOCHT c c o ß o f i B 0 3 h h k - HOBeuHe KanHTajiHCTHqecKoro c.Tpoa b r o p o A a x , oJKHBJieHne b o ß j i a c ™ peM ecJia h c o 3 - A a i i n e nepB M x M auyijiaKTyp. I l e p B o e m ê c t o cpeAH ropoAOB 3aHHMaeT, KOHeaHO, B a p - m a ß a c o c b o h m cTOTbicaqHbiM H aceJie im eM , b KOTOpow 3 0 0 0 0 jii o A e ä — s t o o a c c nA eß eeB .
B KOHue XVIII b. n o j ib c K a a 6 y p * y a 3 H H n p n o Ö p e A a H e x o T o p o e n o j i m m e c K o e 3 n a q e - HHe H, HecMOTpa Ha HeAOCTaToraoe CBoe KAaccOBoe pa3BHTHe, M o n i a SBHTbca C0103- HHKOM n p o r p e c c H B i i o r o c p e A n e n o M e c T H o r o A ß o p a n cT B a b e r o 6 o p b 6 e c MarHaTaMH, -rax IOK BO BTOpOH nO.IOBHHe XVIII B. BbICTynHA C nOAHOfi ACHOCTblO 3HTarOHH3M qaCTH 3 T o r o A B o pa nc T B a c BeAbMOJxaMH. B c e M o r y m n e M a r n a tb i no craBH jiH b 3KOHOMnqeci;yio 33BHCHMOCTb I ieo 6 p a 3 0 B a H H bie Maccbl MeAKOnOMeCTHOrO ABOpHHCTBa H 0BA3A6AH BCCIO coBOKyriHocTHK) 3KOHOMHLiecKOH h noAHTHqecKOH JKH3HH cTpaHbi. K a h k h MarHaTOB n e p e -
x o a h a h n a onA aM H saeM yio C A yjxöy c o c e A n n x r o cy A a p cT B , a b h x npaBHTeAHX — b n e p - n y i o o q e p e A b b u a p e — b h a c a h n opyqH T eA efi h onAOT c b o h x KAaccOBbix HHTepecoB n p o - THB p a c T y m e r o peBOAto uHoiiH oro ABHjxeHHH cpeAH xpecTbHH. M e x r A y TeM nporpeccHB-
H a a h n a T p u o T H q ec K a a aa c T b cpe AHen oMecTHOro A B o p a n c T B a ö b u ia 3 a n n T e p e c o B a H a B HOBbIX cj)OpMaX HpOAyKlIHH, B C03AaHHH CHAbHOrO UeHTpaAbHOrO npaBHTeAbCTBa,
b y n p o iie;iHH iie3aBiicHM0CTH r o c y A a p c T B a . 3 t o öbiA a a h h h h T a x x re m o a o a o A b o a l c x o h 6 y p * y a 3 H H . 0 6 e s t h r p y n n u cqHTaAH MarHaTOB c b o h m h np oT H B M xaM H . Ho c A p y r o fi CTOpOHb! TOTX<e 6yp>Kya3HO-ÄBOpaHCKHft ÖAOK ÖOAACfl pCBOAIOUHH HapOAHblX M a cc H CTa- p a A c n HaflTH nyTb « y M e p e H n o ü peBOAfouHH» ( ł a g o d n a r e w o l u c j a ) . H b o t no q eiw y « A e n r i p o c B e m e n i ł a , KOTopbie n a ( j ip a fiu y a c x o f i noHBe HBAHAHCb H A eo A o rn efl 6 y p * y a 3 i i O H peBOAiouHH, npHBHAHCb b IloA b m e h nocAyx<HAH ocHOBaiiHeM (JjeoAaAbHO -Ô ypjxya.înoro KOMnpoMHCca, B b ipa 3 H B iu ero ca b K o h c t h t v u h h 3 M a a .
O tI 'O A O C K H $paHUy3CK0H peBOAKlHHH — 3 T 0 (jiaXTOp BTOpOCTeneHHblH, HO AOBOAbHO CymeCTBeHHblH B (jjOpMUpOBaUHH H OTpa/KCHHH nOAOJKeHHH CTpaHbi B KOime XVIII B.
C a v x h 0 ij)paHiiy3CKOfl peBOAiouHH MaraaTbi npHHsiAH c n c n y r o M h öern eiicrrsoM , a 6 yp*ya3H 0-A B0p fiH C K H ft 6 j i o k b n e p B b ie M H iiy r a — c C H M aaraeft. H o CHMnaiHH 3Ta T e p i u i a c b n o M ep e paAHi<aAH3anHH peBOAionHOHHbix A 03yH roB. O x o n a a T C A b iio w e n c q e - 3Aa, KorAa BAacTb b O a p H w e b 3 h a h b c b o h p y x a p a A n n a jib i ib ie , n a e o e ä c K H e sJieMeiiTbi 3aT O c 3IITy3Ha3MOM npHHHAH A03yHTH peBOAIOUHH nOAbCXHe IIAeÔeH H c nOCAe.IOBa- TeAbllOCTblO BCÖ ÔOAbUie peBOAIOUHOHH3HpOBaAHCb nOÄ HX BAHHHIleM.
H a (jioiie T a x o r o noA OxrenHa jieJi aBTop b CACAyiomeft q a cT ii c B o e r o T pyA a a n a A i n n - p y e T acH T ejib nocT b K oA A oiiT aa.
U n a npa B H A b iio ro n 01 [ n m a h h a AeaTCAbiiocTH K o ji -io iiT a n n e o ß x o A H M o noM nnTb, qTO c o a h o h cTopoHbi o h nepeAOBofl npeACTaBHTeAb ABopaHCKo-6yp>Kya3Hbix p e i b o p w a T o p o B , a c A p y r o H — 3TO n a T p n o T - n p o r p e c cH C T , KOTopbiiß p e a x u n o i i u b i x MaraaTOB cqHTaeT b 3 îk - HeftlHHM (jiaKTOpOM, BeAyiUHM H o A b U iy K KaTaCTpOljie. EAHHCTBeHHyiO CHAV, KOTOpaa MO- >KeT 3am;HmaT b Iie3a BHCH MOCTb riOAblUH, OH H3X0AHT B peBOJIIOHHOIIHblX, HapOAHbJX M a c c a x . H 3 3 T o ro B b iT e x a er B ce OTqeTAHBee h n ocA eAO BaTeA biiee paĄHKaAH3au.H/i e r o B033peHHH, n o c T cn eiiu b ifi n e p e x o A o t J i a r e p a npeACTaBHTeAefi o r p a n H q eiiH b ix h H euo cA e- AOBaTeAbiibix pecfiopM i< jiioa'hm, c q H T a io m n x peB O A io a nio h c x o a h o h ToqKOH pecjiopM.
B srioxy MeTbipex.xeTHero CefiMa KojiAOinaii, oahh h3 caMbix bhahwx AenTe.nefl
3AyxauHoHHon Komhcchh, CTa.n nepeAOBbiM aaeoAoroM «naipHOTHqeci<OH riapTHH»
( S t r o n n i c t w o P a t r io t y c z n e ) . Hacoaoi'hh sTa, MHoroKpaTHo B bicxasannan b e ro co- qHHciiHHx h nyôAHUHCTHKe (b pyKOBOAHMofl hm «Ky3bHHu.c» — K u ź n ic a — ) CraBHAa
ce6e uejibio: 1) jioMKy (JieoAaAbHoro, peaKitnoHHoro, anTHHauHonajibHoro Jiarepa Marna- TOB, 2) yiiponenne rocyAapcTBa a 3am,HTy He33BHCHMOCTH nyTeM npeo6pa30Baimsi npa- BHTejIbCTBa, (j)HHaHCOB H HapOAHOH OÓOpOHbl. KoAAOHTafi BblTajICH C03ÄaTb nOAXOAamyiO noHßy a a h B03i-inKaiom,ero b Ilojibme KanHTajiHCTHBecKoro cTpon ripa noMomn ßypatvas- Ho-ÄBopHHCKoro coK33a, nyTeM ÄonymeHHH k ynacTHio b npaBJietiHH MemaH, KaK BToporo cocaobhh. B oôjiacTH KpecTbHHCKÔro Bonpoca HÄeojiorHH 3Ta orpaHHnHJiacb nonbiTitaMH npeBpaTHTb «abophhckhx noAAaHbix» b «noAAaubix PecnyöjiHKH», h to BbipaataAOcb b H3peneHHH: «CßoöoAa a h h h o c th 3eMJienamna h 3eMeAbHan coficTBenHOCTb noMemHKa». KoHCTHTyiiHH 3 M an He BbinoJiHHJia Aaate s t h x yMepenHbix TpeßoBamift.
KyJIbMHHaUHOHHblM nyHKTOM AeHTeAbHOCTH KoAAOHTaH CACAyeT CHHTaTb BpeMH nOA"
roTOBKH h xoAa BoccTaiiHsi K o c m o m K H . B 1794 r. KoAAomafl hbahctch raaBUbiM baoxho- BHTejieM n p n roTOBAeHHH k BoccTanHio, T ax b xanecTBe S M H r p a H T a b CaKcoHHH, naît h Ha poAHiie Hepes cbohx SMHccapoB. Oh h nocpeAHint corAaineniiH c (jipaHLi.y3citOH peBOAio- nuefi H peBHOCTIIblH CTOpOHIIHK BOOpyAteHHH ItpeCTbHH — nOKpOBHTejIbCTByeT BCeM ÓOAee p a A H K a A b H M M HanHHaHIIHM BOCCTaiTHH.
Abtop OCOÖOe B H H M a H H e n O C B H m a e T POAH K OA A O H TaH B MaËCKHX H HlOAbCKHX peB O A IO - UHOHHblX COÖblTHHX B B a p i l i a B e , BO B p e M H KOTOpbIX H a p O A CTOAHH.H nOAHHACH n p O T H B H 3 M eHH H K0B H n p O T H B CAaÖOCTH I ip â B H T e A b C T B a . B 9TH ÄHH p y K O B O A HM blft HM « K A y 6
Hkoöhhob» n o ero baoxiiobchhio M O Ô H A H 3 H p o B aA n A e ß e f t c K i i e i t p y r n ctoahuh. H a Ë ô o A e e A e H T e A b i i b i H A e n b i n a T p H O T H n e c K O H B a p m a B C K O H « A e B H U b i » ( n a n p . K a 3 H M e a t K o n o n K a , CBHLUeHHHKH M e f t e p H E A b C K H , H h Æ eM ÔO BC KH H ÄP-) H e A a p O M 6b IA H H a 3 b I B a e M b I « r y r o - HHCTbl» ( h u g o n i ś c i ) . C ß H A B T e A b C T B O M pOAH K OA A O H TaH B B0CCT3HHH CAyHtH T H e M B H C T b k n e M y B c e x T o r A a m H H X p e a K A H O i i e p o B , a T a x a t e (Jia itT 3 a K A K > n e n H H e r o aB C T p H flcK H M H BA acT H M H n o c A e n aA C H H H n o c c T a n H H n a B o c e M b A e T b i t p e n o c T H O a h m i o u h H o 3 e ( J ) - H ITaA T.
IlocAeAHioio nacTb CTaTbH aBTop nocBHmaeT KoAAOHTaro, Kait npeo6pa30BaTeAio oopa- 30B3HHH b lloAbuie h Kax yneHOMy. XleHTeAbHOCTb ero Ha nonpHme npocBHineHiiH caMbiM BbiAaromiiMCH o6pa30M Bbipa3HAacb b OAyitaiuioHHOH Komhcchh n b npeo6pa30BaHHH KpaKOBCKoft AKaAeMHH (yiiHBepcnTeTa). 3Ta CTopoHa ero AeaTeAbiiocTH xapaKTepii30- Baaacb peuiHTHAbHbiM aHTHKAepHK3AH3M0M h nporpeccHBHbiM, npaitTHHeCKHM nanpaBAe- HHeM 06pa30BaHHH. K o A A O H T a f t — y n e n b i H — s t o a B T o p u e A o r o p H A a c o m n e n H f t b o Ô A a c T H ( J i h a o c o i J i h h H T e O p H H C O AH aA bH OrO p a 3 B H T H H . B 3THX T p y A a X npO H B A H eT C H T a i O K e p e l H H T e A b H O u p o - r p e c c H B H o e M H p 0 B 0 3 3 p e n H e K o a a o h t h h , a b o ö a b c t h c J j h a o c o c J i h h ö p o c a e T C H b r A a 3 a e r a n o p a 3 H T e A b i i a H 6 A H 3 o c T b k (J ) p a H u y 3 C K H M M a T e p n a A H C T a M . K o A A O H T a f t — n a T p n o T - n p o - r p e c c H C T He c i t p u B a e T C B O e r o O T H O iu eii H H k B a r a K a H y , i t o r A a b h a h t e r o a H T H n o A b C K y i o A O H T e A b H o c T b . H e KOAeÖAeTCH T a x a t e T p e ö o B a T b b o h m h H H T e p e c o B O T e n e c T B a o r p a n m e - HHH n o A H T H n e c K o r o BAHHHHH A y x o B e H C T B a . K o A A O H T a f t HBAHeTCH a B T o p o M n p o r p a M M W STHOrpa ijDHHeCKHX HCCAeAOBai-IHM, B C OBpe M MeHH OM 3 H a n e H H H 3T ÛT0 nOHHTHH.
S M H J I b K H F I A
C O C T O H H H E H C C J T E f l O B A H H H B O B J I A C T H n O J I H T H H E C K O H H C T O P H H
B TO P O H n O J IO B H H b l XVIII BEKA
Hcxoahoh tohkoh 3 a M e n a H H H h bhboaob a B T o p a , K a c a r o m n x c a coctohhhh HCCAe- A OBa HH H B OÖAaCT H nOAHTHHeCKOH HCTOpHH I l O A b l l l H BTO pOH nOAOBHHbl XVIII B e i t a , HBAHeTCH 1900 r . T o r A a bo B p e M H I l l - r o c ‘e 3 A a n o A b c i t n x HCTOpHKOB n p o H 3 o n i A O n e p B o e CTOAKHOBeHHe T p a A H U H O H H O r O , K O H C ep B aTH B H O rO H a n p a B A e H H H HCTOpHH, n O A A e p / K H