• Nie Znaleziono Wyników

"Komitet Emigracji Polskiej z 1848 roku : nieznana karta z dziejów Wielkiej Emigracji", Henryk Grajewski, Wrocław 1960 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Komitet Emigracji Polskiej z 1848 roku : nieznana karta z dziejów Wielkiej Emigracji", Henryk Grajewski, Wrocław 1960 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

185

ludzi.. Faktorzy, kom isanci, konwojenci towarów, skupyw acze w służbie Zakonu prowadzili jednocześnie sw oje w łasn e interesy. O m aw iając ich działalność znowu ukazuje autor ich bliskie powiązania gospodarcze i rodzinne z członkami Zakonu. Działali ci faktorzy od X I I I do poł. X V w. w Szkocji, A n glii, Bruges, Lubece, In ­ flantach, a od przypadku do przypadku na terenie Nowogrodu, Ukrainy, Polski, przy czym stwierdzenie przypadkowości odwiedzin tej ostatniej budzi zastrzeżenia u czytelnika. Szkoda też że praca, która om aw ia głów nie perypetie życiow e po­ szczególnych osób, nie zawiera indeksu osobowego, który ułatw iłby korzystanie z niej. Ogólnie rzecz biorąc tezy autora o powiązaniu m ieszczaństwa hanzeatyckiego z K rzyżakam i i spółek kupieckich z interesami szafarstw są interesujące i mogą rzucić now e światło na genezę krzyżackiej potęgi finansow ej w X I V w . O czyw i­ ście w ypadnie się też zgodzić z końcow ym w nioskiem autora o upadku handlu za­ konnego w związku ze wzrostem m iast; staw ał się w tedy coraz bardziej uciążliwą

konkurencją i miasta pruskie nie tylko w ycofały się z udzielania p o m o c y gospodar­ czej, ale otw arcie w ystąpiły przeciw K rzyżakom . B yło to jedną z w ażniejszych przyczyn w ybuchu w o jn y 13-letniej, co ostatnie prace badaczy polskich — nieznane autorowi — ( M a ł o w i s t , B i s k u p ) szczególnie w yraźnie ukazały.

H en ryk Sam sonow icz

Henryk G r a j e w s k i , K o m ite t Emigracji P olskiej z 1848 roku (Nieznana karta z d ziejów W ielk iej Emigracji), Łódzkie Tow. N aukowe, W yd ział II, nr 34, Ossolineum , W ro cła w 1960, s. 17ІЇ.

N iew ielki zespół akt Kom itetu Em igracji Polskiej z 1848' roku, przechowany w Bibliotece Polskiej w Paryżu, stanowi rzadki dziś przykład spuścizny poszczegól­ nej organizacji em igracyjnej, która dochow ała się m niej więcej w kom plecie. K o ­ rzystało z tych akt jak dotąd kilku historyków (do wyliczonych na s. 8— 9 można by jeszcze dołączyć V. Ž á č k a ) , ale każdy z nich szukał w odnośnych trzech tecz­ kach m ateriału do swego własnego, ubocznego tematu. W arto więc było napisać na podstaw ie tych akt m onografię samego Kom itetu — niezależnie od tego, ja k by kto oceniał rolę i wagę sam ej instytucji. D odajm y, że ze zbiorów paryskich nie każdemu dziś łatw o korzystać; tym bardziej w ięc przyda się nam m onografia, któ­ ra pow ołuje się n a ich zawartość.

Oprócz protokołów i körespondencji K om itetu Em igracji Polskiej autor oparł się na prasie em igracyjnej i krajow ej z 1848 roku, a w pewnej mierze korzystał także z prasy francuskiej i niem ieckiej. G dy idzie o czasopism a em igracyjne, w większości zawiesiły one swą działalność ju ż w początku rew olucji. W wykazie innych zużytkowanych źródeł (s. 163— 164) znajdziem y pew ną ilość rzadkich bro­ szur i ulotek, nieliczne pam iętniki i w ydaw nictw a korespondencji. Autor nie podjął kwerendy wśród ineditów , archiwalnych i bibliotecznych — poza sam ym archiw um K om itetu i jedn ym (drugorzędnym) rękopisem ze zbiorów Czartoryskich. Na wstę­ pie zastrzegł się, że nie zam ierza pisać dziejów całej em igracji w dobie W iosny Ludów, że w związku z tym o aktyw ności Hotelu Lam bert i Tow . Dem okratycznego mówić będzie o tyle tylko, „gdy kojarzy się ona bezpośrednio z działalnością K o m i­ tetu Em igracji Polskiej lub gdy badane źródła pozw alają bądź wypełnić luki istnie­ jące dotąd w dziedzinie poznania dżiejów tych stronnictw, bądź poddać rewizji niektóre błędne lub nieścisłe ustalenia daw niejszych badaczy“ (s. 10). Z takim za­ łożeniem autora m usim y się pogodzić, choćbyśm y naw et wyrazili żal, że się nie podjął szerszego ujęcia tem atu. W praktyce jednak autor nie zrealizował w pełni

(3)

186

R E C E N Z JE

i tego ograniczonego założenia. Rękopiśm ienna spuścizna innych em igracyjnych śro­ dow isk zawiera bow iem dość obfite m ateriały odnoszące się do sam ego K om itetu Em igracji Polskiej, naśw ietlające jego działalność w sposób zapew ne stronniczy, ale przecież w art konfrontacji z aktam i K om itetu. W chodzą tu w grę zarówno akta H otelu Lam bert, ja k i papiery Legionu M ickiew icza (też w Bibliotece Polskiej w Pa­ ryżu), ja k korespondencja J. N. Janowskiego, Zaleskich, K oźm ian ów (w Krakow ie), ja k archiw um I. Niedźw ieckiego (w Kórniku). D odam , że W ład ysła w M ickiew icz w sw ej znanej książce o Legionie ogłosił dłuższą i bardzo ciekawą relację o zaw ią­ zaniu Kom itetu Em igracji Polskiej, do której autor nie dotarł. N a skutek tej nie­ pełnej kw erendy ocenia on działalność sw ojej instytucji głów nie przez pryzm at je j własnych papierów, co daje z konieczności obraz jednostronny *.

O pow iadanie zaczyna się od 26 lutego 1848, tj. od dnia gdy po zw ycięstw ie re­ w olu cji w Paryżu grupa Polaków pod przew odnictw em gen. Dwernickiego udała się złożyć hołd Rządowi Tym czasow em u, polecając m u sprawę polską. Ta dem on­ stracja stała się istotnie punktem w yjścia dla zawiązania Kom itetu Em igracji Pol­ skiej. A przecież źle się stało, że autor nie cofnął się poza tę datę. K om itet Em i­ gracji nie zrodził się z niczego, pow stał w określonym środowisku politycznym, które m iało sw oją charakterystyczną prehistorię.

Było to środowisko tzw. „półśrodkow ców “ . A u tor zna ten term in (por. s. 16), choć się nim nie posługuje i choć przesuwa na sam koniec książki jego charakte­ rystykę i ocenę. W zasadzie byli to ludzie, którzy przy nastawieniu dem okratycz­ nym i republikańskim uchylali się jednak od jasnego podejm ow ania problem ów społecznych. Ludzie tacy nie m ogli się zgodzić ani z obozem Czartoryskiego, ani z Tow . D em okratycznym . Stanowili oni centrum em igracji; trzeba jednak pamiętać, że ku ow em u centrum graw itow ały rzesze w ychodźców niezdecydowanych, niechęt­ nych politykowaniu, oraz jednostki ambitne, skłócone z tych czy innych przyczyn z partiami skrajnym i i szukające właśnie w centrum politycznej kariery. Takim był gen. Dwernicki, który począwszy od 1832 r. w ielokrotnie staw ał na czele prze­ różnych centrowych kom itetów. Szkoda, że autor szkicując na s. 34— 36 sylwetki najczynniejszych członków K om itetu pom inął w łaśnie najbardziej typow ego z nich, Dwernickiego. Przypom nienie jego wcześniejszych poczynań rzuciłoby też światło na los K om itetu z 1848 roku, który zm arniał ja k wszystkie poprzednie, zrodzone pod nieszczęśliwą firm ą popularnego zw ycięzcy spod Stoczka.

W racając do stanu em igracji polskiej w przededniu rew olucji lutow ej należało zacząć od przypomnienia, że w ielki wstrząs 1846 roku doprowadził do popularyzacji obozu centrowego. W iększość tzw. Zjednoczenia Em igracji Polskiej w stąpiła do TDP, m niejszość — do Trzeciego M aja. Poza tym i dw iem a form acjam i pozostali zaw sze jeszcze dość liczni niezdecydowani oraz ludzie, którzy z różnych pow odów zerwali kiedyś z lew icą (lub z prawicą) i nie kw apili się do niej z powrotem . K ied y w y­ buchła now a rew olucja, która zgalw anizow ała rzeszę biernych dotąd em igrantów, ci w łaśnie „ex-człon kow ie“ różnych stow arzyszeń narzucili się im na przywódców. T ę sytuację należało mocno podkreślić; tłum aczy ona zarówno fakt zawiązania K o m i­ tetu, ja k i trudności, z którym i się borykał, i bezpłodność jjego poczynań.

Pierw szy, „tym czasow y“ K om itet Em igracji Polskiej z ośmiu członków został obrany przez aklam ację 27 lutego. W 2 dni potem, 1 m arca przekształcił się on w K o m isję Tym czasow ą w nieco innym składzie. Trzy dalsze głosowania z 5, 9

1 Z pom iniętych w końcow ym zestawieniu, a użytecznych opracow ań wskażę m .in. szkic M . H a n d e l s m a n a o Tom aszu M alinow skim (w aneksie do arty­ kułu o M anifeście z Poitiers, „W ied za i Życie“ , 1936) oraz książkę M . S e r e j s к i e - g o o Karolu H offm anie. Słabo też reprezentowane są francuskie opracowania dziejów rew olucji lutow ej.

(4)

R E C E N Z JE

187

і 12 m arca doprow adziły do utworzenia now ej K o m isji „P rzygotow aw czej“ . Ta ostat­ nia 27 marca ustąpiła nareszcie m iejsca w łaściw em u K om itetow i. Z siedmiu jego członków czterech po kilku dniach ustąpiło, a na ich m iejsce dokooptowano trzech nowych. W kw ietniu i m aju K om itet urzędow ał bez zm ian (większość em igrantów opuściła w tedy Francję). W czerwcu w raz z nap ływ em świeżej fali w ychodźców odnaw iają się też pom ysły now ych w yborów , tym razem bez wyniku. T ak więc od końca lutego do początku kw ietnia m am y w ciągu 5 tygodni coś siedem zmian w kierownictw ie naszego obozu. P rzew ija się przez te w szystkie kom isje i kom i­ tety ogółem 16 osób. W śród nich (cytując tylko w ybitniejszych) Zaleski i H offm an wyw odzili się z prawicy, D wernicki i H łuszniew icz to typow i centrowcy, D zw on- kowski należy do m łodej em igracji. A le z sześciu członków, którzy zostali w K o m i­ tecie od kw ietnia 1848 r., pięciu należało do „w ychodźców “ — nie tylko z Polski, ale i z TDP.

A u tor dostrzega ten fakt, ale nie w yciąga zeń w szystkich w niosków . Skłonny jest sądzić, że ludzie ci w yszli z T ow arzystw a „m oże dlatego, że było ono zbyt arbitralne, doktrynerskie i nietolerancyjne“ (s. 33). Gdzieindziej akcentuje, że ich usunięcie z T D P nastąpiło „jed y n ie z powodu różnicy poglądów na kw estie taktyki politycznej“ , nie zaś ze w zględu na różnice w poglądach społecznych (s. 157). A prze­ cież analiza konkretnych okoliczności, w jakich doszło do ich zerw ania z TD P po­ zw ala na w iększą precyzję. Z pięciu osób, o które tu chodzi, Płużański w yszedł z -.Towarzystwa w 1835 r., gdy kierownictw o jego przeniosło się z Paryża do Poitiers, tzn. gdy w ziął w nim udział kierunek um iarkowany. Garnysz, skreślony z Tow arzystw a w 1839, interesow ał się francuskim socjalizm em utopijnym . B yć m o­ że, że ci dw aj odeszli z T D P raczej „na lew o“ . A le stało się to na w iele lat przed 1848 rokiem i nie widać, by po wystąpieniu któryś z nich podejm ow ał działalność w duchu bardziej od TD P radykalnym . Natom iast N iew ęgłow ski został usunięty z Tow arzystw a w 1837 r. w raz z całą Sekcją Panteon za próbę przeciągnięcia jej do M łodej P olski; M alinow ski i Jakubowski — w 1846 r., za opozycję w obec planów powstańczych W ersalu. Ci trzej ludzie w yszli z T D P „na praw o“ — i to bynajm niej nie z taktycznych w zględów . M alinow ski w Centralizacji W ersalskiej był katego­ rycznym przeciw nikiem prób rew olu cji społecznej, a Jakubowski b ył jego głów nym poplecznikiem. To czyni zupełnie jasnym , czemu K om itet „odsuw ał na drugi plan i odkładał na okres późniejszy problem atykę społeczną, podporządkowując ją sprawie narodow ej“ (s. 156).

N a s. 138 w przypisie autor stwierdza, że Jakubowski był m asonem . W a rto było w ykorzystać ten szczegół przy charakterystyce członków K om itetu : bo jeśli był m asonem Jakubowski, to zapew ne i M alinow ski, tak ściśle z nim zw iązany. O m a- soństwo (w zw iązku ze śmiercią Lelew ela) posądzono także Hłuszniew icza. Być może, iż te filiacje nie m iały większego w pływ u na działalność K om itetu ; w każ­ dym razie m ów ią one coś o zw iązkach m iędzy członkami, o ich tendencjach, o m o­ żliwościach zabiegów i uzyskiwania francuskiej pom ocy. N ie widać zresztą z przy­ toczonych przykładów, by ow e m ożliwości polskich „braci“ sięgały zbyt daleko.

Książka G rajew skiego składa się z czterech rozdziałów, z których pierw szy za j­ m uje się utworzeniem K om itetu, drugi — stosunkam i jego z em igracją, trzeci (n a j­ obszerniejszy, blisko połow a książki) — aktyw nością jego agentów, wreszcie ostat·1· ni — schyłkiem działania. Zagm atw ana historia kolejnych w yborów , z których w yłonił się K om itet, została odtworzona w oparciu o lakoniczne protokoły odnoś­ nych zebrań i pełne niedom ów ień insynuacje prasowe. A u tor nie zawsze um ie so­ bie poradzić z tym skąpym zasobem źródeł; w ysu w ając różne przypuszczenia za­ strzega się, że rzeczywistych przyczyn całego zam ieszania „nie da się ustalić“ . A le naw et nie odw ołując się do nieznanych autorowi archiw aliów łatw o przecie stw ier­

(5)

188

dzić, że wszystkie zw arte ugrupowania em igracyjne robiły, co tylko m ogły, aby prze­ szkodzić wyłonieniu się jeszcze jednego, konkurencyjnego organu, któryby od nich odciągał potencjalną centrową klientelę. Czynni tu byli nie tylko czartoryszczycy i TD P, ale i agenci Rybińskiego, tow iańczycy i ultram ontanie. N iektórzy z tych agen­ tów dawali się obrać do now ej władzy, być m oże w charakterze „w tyczek“ (H off­ m an!) i w ycofyw ali się nie dostrzegłszy dla siebie w idoków . Z danych przytoczo­ nych przez autora można gdzieniegdzie w ysnuw ać dalsze wnioski. Tak w ięc na s. 18 m am y pełne zestawienie głosów oddanych 9 m arca na 4 członków K om isji Przy­ gotow aw czej. G łosow ało 351 osób, tym czasem sum a głosów oddanych wynosi 1046 Oznacza to, że nie w szyscy głosujący wypisali na kartkach sw ych po 4 nazwiska, dlatego m. in. nikt nie uzyskał tego dnia niezbędnej dla w yboru liczby głosów. N a ­ stępnie m ożna dedukować, że na sali znajdow ał się obserwator z ramienia TDP. który złożył „dem onstracyjną“ kartkę z nazw iskam i: W orcell, Darasz, L elew el, Z w ier- kowsiki; że zw arta grupa 16 towiańiczyków głosow ała na M ickiew icza i Różyckiego.

K om itet ukonstytuowany z takim trudem w początku kw ietnia czynny był na dobrą spraw ę 3 miesiące. Po paryskim powstaniu czerw cow ym zaczyna się jego agonia, na co w skazuje choćby m alejąca liczba posiedzeń (s. 33). W tym krótkim czasie K om itet zdziałał, praw dę rzec, niew iele. Rozległai korespondencja, jaką otrzym yw ał z em igracji (ob. rozdział II), jest interesująca dla poznania tego środo­ w isk a; ale w idać przecież, że była pozbawiona politycznego znaczenia. Przew ażają w niej prośby o w sp arcie2 oraz oferty różnych pom yleńców . Do każdej em igracyj­ nej instytucji m usiały w pływ ać setki takich listów. Przyzwoite załatw ianie ich — przy pustej kasie — było obowiązkiem na ogól m ało produktyw nym . Przez kasę K om itetu przeszło (s. 143) około 12 tys. franków . Rachunki jego się nie dochowały. Szkoda, że autor nie próbow ał zestawić wszystkich odnalezionych w zm ianek o w p ły ­ wach i wydatkach. Bardzo trudno oceniać jakąś instytucję, póki nie w iem y, skąd brały się jej fundusze, ile w ydała na kancelarię i korespondentów, ile na wspaťeia, ile na polityczną robotę.

Stałych korespondentów czy agentów m iał K om itet kilku; z nich zw łaszcza ba­ w iący w N iem czech Reitzenheim i Dybow ski pisali często i interesująco. N iezależ­ nie od tego, jakie sobie przypisyw ali zasługi, było coś racji w sądzie B arzy k o w - skiego o Reitzenheim ie: „który i sam przez się, i przez osoby, które reprezentuje, nie jest w cale w a żn y m “ (s. 84).

Z a bezowocność robót Kom itetu nie m yślim y winić jego członków, ludzi su­ m iennych, poczciwych i przyzwoitych. N ie wystarczy jednak powiedzieć (s. 157), że warunki, w których działał K om itet, „z góry w łaściw ie skazyw ały jego usiłowania na klęskę“ . Prawda, że sprawa polska w 1848 r. przegrała wraz z rew olucją euro­ pejską; przegraną skończyły się wówczas wszystkie polskie poczynania. A le zanim doszło do przegranej, TD P wm ieszało się przez swoich ludzi w wypadki poznań­ skie i galicyjskie. Czartoryski prowadził rozległą grę: od R zym u i Londynu po Stam buł i Bukareszt. Sam otny M ickiew icz niem al o w łasnych siłach postaw ił ча nogi legion polski w e W łoszech. Ci konkurenci naszego Kom itetu angażow ali się w w ypadki i zdobyw ali naw et na sw ój cel fundusze. K om itet uchylał się od sa­ m odzielnej akcji politycznej. W id ać to na przykładzie jego stosunku do W ło c h : K om itet 27 kw ietnia w yraził dla nich sympatię, ale sprzeciwił się w spółpracy z W łocham i, aby nie przeszkadzać działaniom, „jak ie G alicja i K rakow skie z dw o­ rem austriackim zaczęły i z pew nym już skutkiem dalej prow adzą“ (s. 57). Ta

2 Zgłaszali się do Kom itetu w nadziei otrzym ania paru franków i ludzie z innych obozów, np. czartoryszczyk Forster (s. 112), związani z M ickiew iczem — S typu łkow - ski (s. 58) i M atuszew icz (s. 140).

(6)

139

proaustriacka uchwała zapadła nazajutrz po zbom bardow aniu K rakow a przez Austriaków !

O dsuw ając się od współudziału w rew olucji K om itet w racał do swoich zabie­ gów około jednoczenia em igracji, i to w oparciu o najbardziej sypkie i niew ydolne elementy centrowe. Po kilkunastoletnim doświadczeniu m ógł b ył przewidzieć, że to darem na praca. D odajm y, że ta em igracja tłum nie opuszczała Francję. W marcu z Polonią paryską jako z rew olucyjną siłą pow ażnie jeszcze liczył się Lam artine. W kwietniu Centralizacja, rów nie jak H otel Lam bert zostawili w Paryżu już tylko obserwatorów. W m aju garstka pozostałych tu P olaków nie m iała żadnego w pływ u n a rozstrzygające się w ted y wydarzenia. W czerwcu zaczęła napływać do Francji now a em igracja; wów czas okazało się, że K om itet paryski nadal nie jest w stanie ani pokierować nią, ani zabezpieczyć jej bytu. A u tor sądzi, że „prawdopodobnie w końcu listopada K om itet Em igracji Polskiej przestał istnieć“ (s. 156). Po praw ­ dzie ślady jego działalności po 10 sierpnia (data rezygnacji sekretarza Garnysza) są wręcz nikłe. Siłą bezw ładności przychodzą jeszcze na jego adres listy, których nie m a kom u załatwiać. Z d aje się, że K om itet zam arł nie zdobyw szy się na to, żeby się form alnie rozwiązać.

Z e spraw drobniejszych: relacje o stosunkach Kom itetu z Rządem Tym czasow ym , jego zabiegach zw iązanych z Legionem , z m anifestacją 15 m aja itd. w ym agałyby dokładniejszego zestawienia z rów noczesnym i zabiegam i innych organizacji polskich w tychże sprawach. Jest do tego m ateriał drukowany, m.in. w „D em okracie P ol­ skim ’1 z 12 września 1848, w protokołach Rządu Tym czasow ego, w książce H a n d e l s m a n a o Czartoryskim . Bez tego tła porów nawczego trudno ocenić w ysiłki samego Kom itetu i trudno też zrozum ieć decyzje w ład z francuskich. H andelsm an podaje też więcej szczegółów o m isji W aligórskiego do Sztokholm u, wspom nianej na s. 49 z pow ołaniem się w yłącznie na F e l d m a n a . W ykrzyknik jednego z Polaków na audiencji z 26 marca u Lam artine’a : N ous partirons sans

arm es!, cytow any za francuskim „M onitorem “ , był w yrazem zrezygnowanej zgody na żądanie Lam artine’a, a nie jakąś próbą polemiki (autor pisze na s. 27: „Jeden z Polaków m iał zresztą z m iejsca oświadczyć Lam artine’ ow i: »M y bez broni w y ­ ruszym y«)“ . N ie całe wychodźstw o polskie w A n glii odniosło się przychylnie do obio­ ru Kom itetu, jakby to w ynikało z ujęcia na s. 41. Zarów no czartoryszczycy, jak i londyńczycy członkowie TD P pozostali na sw ych pozycjach. W zw iązku z zacią­ ganiem się P olaków do arm ii U S A w w ojnie z M eksykiem pisze autor na s. 49, że potępiał je „naw et um iarkowanie dem okratyczny »Dziennik N arodow y«“ . Otóż pom ijając fakt, że cała em igracja była w ogóle przeciw na zaciągom zam orskim , „Dziennik N arodow y“ w ystępow ał w tym wypadku raczej z pozycji konserw a­ tywnych.

O ochotnikach francuskich zgłaszających się do w alki o Polskę — przyjem nie nam dziś słuchać. Lecz m ów iąc o tych sprawach (s. 46— 7) nie trzeba tracić z oczu i okoliczności m aterialnych: szerzącego się w e Francji bezrobocia. Ten i ów Fran­ cuz zgłaszał się do polskiego Kom itetu w nadziei zabezpieczenia tą drogą utrzym a­ nia dla sw ej rodziny. Żołnierze Legii Cudzoziem skiej pod skrzydłem popularnej sprawy polskiej usiłowali w ydostać się z A fry k i. W zniosłe m otyw y splatają się z praktycznymi, gdy tylko wchodzą w grę zjaw iska m asowe.

O świadczenie N. Ordy o „kozakach krzyża“ , zobowiązanych do „zupełnej zakon­ nej czystości“ (s. 50), parodiowało zapew ne zabiegi w erbow nicze legionistów M ic­ kiewicza, którzy kładli szczególny nacisk na m oralne prowadzenie się „krzyżow ców “ . Cytat z listu N akw askiego zalecający, aby em igranci udający się do kraju przez Badenię nie m ieszali się z „robotnikam i“ , gdyż w Cham béry przeciwko robotnikom powstała „cała ludność“ — „kilku zabito, w ielu poraniono, a resztę do' więzień po­

(7)

190

R E C E N Z JE

pakowano“ (s. 72) — to szczegół bardzo ciekawy, ale proszący się o rozszyfrowanie. K ontakty Roberta B lu m a z em isariuszam i C entralizacji W ersalskiej przed 1846 r. (por. s. 80) są rzeczą ogólnie znaną, pisze o nich m.in. L i m a n o w s k i .

O pieczęci okrągłej z orłem używ anej przez Legion Borzęckiego (s. 103) można było dodać, że orzeł był bez korony (podobnie ja k w Legionie M ickiewicza).

K tóry Bonaparte przem aw iał w Zgrom adzeniu N arodow ym (por. s. 117) 23 kw iet­ nia 1848, nie trudno sprawdzić w „M onitorze“ (egzemplarz w B ibl. U n iw . W a rszaw ­ skiego). E m igracja polska utrzym yw ała w ted y kontakt z N apoleonem , synem H ie­ ronim a 3.

O próbie zw ołania Sejm u w 1848 r. (por. s. 124) należało w yraźnie powiedzieć, że była to jednostronna im preza obozu Czartoryskiego.

Pałac Elizejski (s. 139) w Paryżu dopiero w końcu 1848 r. stał się siedzibą gło­ w y państw a. Przedtem służył za rezydencję bardziej i m niej w ybitnych osobistości. U m ieszczenie w n im biura Kom itetu Em igracji Polskiej nie daw ało tem uż K o m i­ tetowi żadnego szczególnego prestiżu.

Piotr Souté z Luizjany (s. 42 i indeks) — zapew ne Piotr Soulé (1802— 1870), zna­ ny później z radykalnych wystąpień dyplom ata amerykański.

Próby urządzenia now ych w yborów dó Kom itetu (por. s. 153) zostały przerw ane po powstaniu czerw cowym , w związku z ogłoszonym w ówczas zakazem zgrom a­ dzeń publicznych.

N iniejsze m arginesow e uwagi nie podw ażają głów nego zrębu twierdzeń autora; wskazują tylko, że jego m onografia K om itetu Em igracji Polskiej w ym agałaby jesz­ cze wielu uzupełnień. Jednakże i w tym stanie m oże ona okazać się cenną pomocą dla badacza, który zechce podjąć się kiedyś tak ważnego trudu: napisania politycz­ nej historii wielkiej Emigracji.

Stefan K ien iew icz

Claude F o h l e n , L ’industrie textile au tem p s du Second Em pire, Paris 1956, s. 534.

Praca C. F o h 1 e n a, ucznia E. L a b r o u s s e’a, jest pierwszą próbą syntezy rozw oju przem ysłu włókienniczego w e Francji w okresie II Cesarstwa.

Obszerna m onografia dzieli, się w łaściw ie na dw ie partie. Pierwsza, na którą składają się dw ie pierwsze części pracy, m a za zadanie om ów ienie stanu przemysłu tekstylnego w e Francji w latach pięćdziesiątych X I X w ., do 1860 włącznie. Ta' par­ tia została potraktowana przez autora tematycznie, przy czym dla głębszego w y ­ jaśnienia zjaw isk cofa się on chronologicznie nawet do trzeciego dziesiątka lat ubiegłego w ieku. Pierw sza część pracy nosi tytuł — „Przedsiębiorcy i tow ar“ . W trzech rozdziałach zostało tu scharakteryzowane środowisko przedsiębiorców, zagadnienie kapitałów oraz organizacja handlowa. Charakteryzując poszczególne grupy przedsiębiorców w edług różnic regionalnych, religijnych i pochodzenia socjal­ nego — autor om awia także ich mentalność oraz zapatryw ania ekonomiczne. M ocno podkreślając wspólność zasadniczych poglądów Fohlen wyróżnia cztery zasadnicze grupy przedsiębiorców według kryteriów pochodzenia socjalnego. Są to m ianowicie: „patrycjat“ , „burżuazja“ (pochodzenia rzemieślniczego), „kupcy“ i „parw eniusze“ (spekulanci). O m aw iając zagadnienie kapitału autor podkreśla mocno znaczenie ro­ dziny i stwierdza, że kapitał tekstylny posiada charakter ..rodzinny“ , chociaż w co­

* W „M onitorze“ znalazły się także nowe zarządzenia w ładz francuskich o zasił­ kach dla em igrantów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Premier Kazimierz Sabbat w exposé wygłoszonym 23 października 1976 roku na posiedzeniu Rady Narodowej RP wracając do protestów czerwcowych w kraju podkreślił: „Procesu

Uwzględniając sytuację polityczną panującą w Europie w 2014 r., zaproponowana przez rząd w Warszawie idea ściślejszej współpracy oraz zwiększenia

Pierwsza kompleksowa strategia rewitalizacji gospodarczej państwa, zatytułowana Japonia wróciła (Japan is Back), została ogłoszona przez japoński rząd w czerwcu 2013 r. W tym

Na posiedzeniu Rady Doradczej programu GMES (GMES Advisory Council – GAC), które odby³o siê w dniu 1 czerwca 2005 roku stwierdzono, ¿e realizacja tego zadania wyma- ga regularnego

W badaniach nad adaptacją społeczno-zaw odow ą poruszano wiele jej aspektów i na jej tem at m ożna byłoby pisać w iele po kolei analizując jej rodzaje, nie

Lista członkowska Młodej Polski ma wartość niepodważalną, gdyż jest, jak pisze autorka, jedyną jaka się

[r]

Badanie fotokastów jest procesem złożonym, na który składa się obserwacja sekwencji obrazów, montażu oraz tematyki.. Na gruncie socjologicznym mamy do czynienia z