• Nie Znaleziono Wyników

te 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "te 8"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

te 8. Warszawa, d. 22 Maja 1882. T o m I.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

P R E N U M E R A T A „ W S Z E C H Ś W IA T A 4

W W a rs z a w ie : rocznie rs. 6, kw artalnie rs. 1 kop. 50.

N a P ro w in c y i rocznie rs. 7 kop. 20, kw artalnie rs. 1 kop. 80.

W C esarstw ie austryjackiem rocznie 10 ztr.

niemieckiem rocznie 20 Rmrk.

______ _________________ A < l r o s R o l a l t c y i

G w i a z d y z m i e n n e

P rze z

S ta n is ła w a K ram s zty ka.

I.

Należy nam się przedewszystkiem porozu­

mieć, o jakiój to zmienności mówić mamy, zmienność bowiem gwiazd bywa pozorna i rze­

czywista.

Nietrzeba zapewne być bardzo uważnym obserwatorem nieba, aby dostrzedz, ja k gwia­

zda w oczach naszych iskrzy się, migoce, jak blask jćj szybko i bezustannie wzmaga się i słabnie, a niekiedy i różnemi mieni się barwy, lub chwilami zupełnie się z przed wzroku na­

szego itsuwa. Gwiazdki m rugają, mówimy, a zjawisko to zdaje się niebo całe ożywiać.

Iskrzenie to, migotanie, czyli scyntylacyja gwTiazd w ystępuje tem silnićj, im gwiazda bli- żój je s t poziomu, t. j. gdy promienie jej dłuż­

szą w atmosferze przebiegać m ają drogę i gdy samo powietrze bardziój jest rozkołysane, wzburzone. Ju ż ten wzgląd uczy wyraźnie, że zmienność ta nagła gwiazd je st pozorną tylko, że przyczyny jój dopatrywać należy nie w istotnych przeobrażeniach ciała niebieskie­

go, ale w prądach i ruchach atmosferycznych.

Jestto zjawisko ziemskie, meteorologiczne ty l-

K om itet R edakcyjny stanowią,: P. P . D r. T. Chałubiński, J . A leksandrow icz b, dziekan Uniw., mag. K. Iieike, Dr, L. Dudrewicz, mag. S. K ram sztyk, mag. A. Ślósarski.

prof. J. Trejdosiewiez i prof. A. W rześniow ski.

Prenum erować można w Redakcyi W szechśw iata i we w szystkich księgarniach w kraju i zagranicą.

P o d w a l e N r . l i

ko, nic niebieskie, astronomiczne, lubo astrono­

mów prześladuje ono dotkliwie. W teleskopie bowiem drżenie to zwiększa się wraz z przed­

miotem obserwowanym, tak, że podczas silne­

go migotania doldadnćj obserwacyi, przy zna- cznem zwłaszcza powiększeniu, zgoła przepro­

wadzić niemożna. Gwiazda nie przedstawia się wtedy ju ż jako punk t dokładny i spokojny ale jakby drobny obłoczek chwiejny, o brze­

gach niewyraźnych.

A by przyczynę zjawiska tego zrozumieć, dosyć przypomnieć sobie owo osobliwe drże­

nie i kołysanie się przedmiotów, bliskich po­

ziomu, gdy na nie w czasie gorącego dnia le­

tniego ze znacznój patrzym y odległości, w te ­ dy dostrzedz nieledwie można, że zjawisko to jest następstw em drżenia samój atmosfery;

prądy powietrza ogrzanego przez zetknięcie z rozpaloną ziemią, wznoszą się w górę i mię- szają z powietrzem chłodniejszem, unosząconi się wyżój, co powoduje wciąż zmienne zała­

m ywanie promieni światła w atmosferze; do­

biegają one coraz w nieco odmiennym kierun­

ku do naszego oka, którem u przeto wydaje się, jak b y przedm ioty same usuw ały się nieco w różne strony. W nocy wprawdzie powietrze ulega słabszemu zakłóceniu, ale i wtedy nie brak prądów różnój tem peratury, a krzyżowa­

nie się ich i mięszanie wyw ołuje takiż sam oh- jaw lubo w słabszym stopniu.

(2)

114 W SZ EC H ŚW IA T. M 8.

Jeżeli wszakże łatw ouchw ycić nam ogóło- wą przyczynę migotania gwiazd, to rzecz ma się zgoła inaezćj. gdy idzie o ścisły, dokładny, rozbiór wszystkich nastręczających się tu szczegółów, tak, że dotąd kw estyi tój zgoła za rozwiązaną iiważać niemożna. Arago tłum a­

czył zjawisko to krzyżowaniem czyli interfe- rencyją sąsiednich promieni, przebiegających w arstw y powietrza rozm aitej gęstości. A stro­

nomowie włoscy: Donati, Bespiglii, Secchi, nie przyjm ują tego tłum aczenia i odwołują się do rozszczepiania św iatła w atmosferze, która działa wogóle jak b y słaby a daleko umieszczo­

ny pryzm at; przebiegające przez nią promienie gwiazdy rozszczepiają się, rozbiegają, a wsku­

tek ruchów powietrza przybyw ają do naszego oka jedne po drugich i zmiany jój barw y w y­

wołują.

W szczegółowe wszakże wywody wchodzić tu nie będziemy;"szło nam tylko o uprzyto­

mnienie czytelnikom , że migotanie gwiazd powodowane je s t jedynie przez wpływ po­

wietrza, że stanow i tedy pozorną tylko ich zmienność i nie m a żadnego związku z istotną, rzeczywistą zmiennością b ry ł niebieskich, któ­

ra stanow i niew ątpliw ie jedno z najciekaw ­ szych, a poniekąd i najw ażniejszych zjawisk astr 01 lomiczny cli.

n.

Niebo je s t dla nas symbolem spokoju, spo­

kój ten wszakże pozornym je s t tylko; nie wszystkie gwiazdy jednostajn ie zawsze świe­

cą, znaczna liczba tych słońc dalekich posiada blask zmienny, płoną one ju żto silniej, ju ż slabiój, ju ż tem samem zdradzając, że i wśród niezmierzonych przestrzeni niebieskich ruch i życie wre równie potężnie, ja k w naszym układzie słonecznym. Niekiedy znów, jak b y objaw gwałtownego a tajemniczego przew rotu ukazuje się na sklepieniu nowa, zagadkowa gwiazda i ginie znów w ciemnćj otchłani, z którćj się w ynurzyła. Śród wszystkich zja­

wisk w całym wszechświecie najwspanialszem może je s t właśnie to powstawanie nowych słońc, wobec których ziemia nasza zaledwie nieznacznym je st drobiazgiem. I w dawnych tedy, przedteleskopowych czasach, gdy o ob­

szarach świata i o wielkości gwiazd nader skromne miano pojęcie, ukazyw anie się no­

wych tych świateł w yw oływ ało zdumienie i

przestrach, a wypadki te zapisywano w rocz­

nikach narodowych.

W ypadek tak i naw et silny wpływ wywarł na rozwój astronomii, jeżeli bowiem rzetelnem je s t świadectwo Plinijusza, to ukazanie się nowój gwiazdy w r. 125 przed Chr. skłonić miało Hipparcha, którego nieledwie ojcem astronomii nazwać można, do spisania pierw ­ szego katalogu gwiazd w tym celu, aby na­

stępni obserwatorowie mogli się przekonać, czy nietylko nowe gwiazdy się tworzą, ale czy i dawne giną i czy posiadają one jak i ruch własny. Gwiazda H ipparcha jest najdaw niej­

szym tego rodzaju tworem, o którym wieść nas doszła. W wiekach średnich znajdujemy wzmianki o chwilowych gwiazdach u pisarzy chrześcijańskich i arabskich, ale najobszerniej­

szy ich wykaz zachowali nam chińczycy, k tó ­ rzy z niezmordowaną wytwałością notowali wszelkie niespodziane na niebie zjawiska, ja k nowe gwiazdy, komety, kule ogniste i od po­

czątku naszój ery aż do schyłku niemal wie­

ków średnich pozostawili nam najpewniejsze i najbogatsze c do tój rzeczy m ateryjaly. Mo­

żność korzystania z nich zawdzięczamy eney- klopedyi chińskićj M atuanlina, ułożonćj około r. 1300 po Chr., a przełożonej przez Edw ar­

da B iota, syna znakomitego fizyka Jan a Chrzciciela Biota.

Zarówno wszakże europejskie ja k i chiń­

skie roczniki istotnej korzyści rmice nie odda­

ją z powodu niedokładnego oznaczenia poło­

żeń tych nowych brył niebieskich; niewiele ściślej przechowano także i daty tych objawów, co utrudnia zestawienie różnych źródeł. Nie- brak zresztą w tych wieściach i przesady śre ­ dniowiecznej; tak np. astronomowie arabscy z czasów Kalifa A lm am una wspominają o gwieździe, która w pierwszój połowie dziewią­

tego stulecia błyszczeć m iała ta k silnie, ja k księżyc w czasie pierwszój kwadry, a oso­

bliwszą je s t wzmianka chińska o gwieździe w wieku szesnastym, tak wielkićj ja k słońce!

W ogólności wszakże ukazyw anie się gwiazd nowych jest zjawiskiem dosyć rządkiem, bo z czasów przedteleskopowych według źródeł europejskich znamy tylko siedm takich dosta­

tecznie pewnych przypadków, a doliczyć się ich można szesnastu, gdy dodamy do tego spisy chińskie.

Żadna wszakże z tych „nowoutworzonych“

gwiazd nie pozostała na firmamencie, po pe­

(3)

Jfii 8. W SZEC H ŚW IA T. 1 1 5

wnym czasie, po kilku miesiącach w ogólności, każda gasła. Gasła wszakże może tylko dla oka nieuzbrojonego, teleskop pozwalałby za­

pewne dostrzegać ją dłużój; może też zniknię­

cie jćj było pozornem, może każda z owych gwiazd nowych była tylko rozpłomienioną na chwilę drobną gwiazdką, która znów do skro­

mnego swego pozoru wróciła i dotąd na niobie miejsce swoje zajmuje. Niewątpliwie potężne dzisiejsze narzędzia rozstrzygnęłyby tę w ąt­

pliwość, gdyby dawni obserwatorowie byli w możności pozostawienia nam dokładnych wiadomości o położeniu ciał niebieskich. W ka­

talogu Ptolem eusza wszakże błędy dochodzą 10 m inut w łuku. to je st stanowią niemal trze­

cią część tarczy księżyca, a najznakomitszy z obserwatorów przedteleskopowych Tycho Brahe zdołał dokładność w oznaczeniu miej­

sca gwiazdy posunąć zaledwie tak daleko, że błędy jego wynoszą 1 lub 2 m inuty. Dziś ka­

talogi gwiazd wtedy dopiero nazywamy do- kładnemi, gdy błędy nic przewyższają 1 se­

kundy, lubo w wyjątkowych razach ścisłość tę posunąć można aż do 0,1 sekundy.

Otóż gwiazdy słabsze, od dziesiątój wielko­

ści i słabsze, tak obficie są po niebie rozrzuco­

ne, że niepodobna rozstrzygnąć, czy drobna jakaś gwiazdka, którój położenie na niebie ró­

żni się o kilka m inut od miejsca, na którem ukazała się niegdyś pewna gwiazda nowa, je s t z nią identyczną, czy też nie.

(C. d. n.)

larol Roiert Darwin.

W SPOM NIENIE POŚMIERTNE

skreślił A. W r z e ś n i o w s k i .

(Dokończenie.)

Badania D a r w i n a pierwiastkowo prawie wyłącznie dotyczyły gieologii, potom przy­

były spostrzeżenia zoologiczne, a wkońcu za­

panowała botanika.

Dla uzupełnienia niniejszego, z konieczno­

ści niedokładnego, zarysu naukowój działalno­

ści D a r w i n a , przytoczę chronologiczny wykaz jego pojedynczych prac i dzieł, głó­

wnie posiłkując się przytem pracą prof.

P r e y e r a ').

W grudniu 1835 r. dla członków Towarzy­

stw a Przyrodniczego w Cambridge w ydruko­

wano wyciągi z dziesięciu listów D a r w i n a, pisanych do prof. H e n s ł o w z rozm aity cli m iast nadm orskich A m eryki południowej i z wysp Falklandzkich. Pierw szy list był pisa­

ny 18 Maja 1832 r., ostatni 18 Kwietnia 1835 r.

W yciągi obejmują notatki podróżnicze z dzie­

dziny paleontologii, zologii i głównie gieologii.

W yciąg ten nigdy nie znajdował się w han­

dlu księgarskim.

14 listopada 1837 r. rozprawa o wy tw a ima­

niu ziemi rodząjnój przez dżdżowniku (G e o- 1 o g. S o c . T r a n s a c t i o n s . Tom V, str.

505—509. Także G e o l o g . S o c . P r o c . l i ,

str. 574—576. F r o r i e p s N o t i z e n. IV, 1838, str. 180— 183.)

1837. Uwagi o strusiu am erykańskim (Rhea).

(P r o c. Z o o 1 o g. S o c. Ij o n <1 o n. V, str.

35—36).

1838. Dowód świeżego podniesienia wybrze­

ży chilijskich. (G e o 1. S o c . P r o c. II, str.

446—44 9). Opisanie osadów w okolicach rze­

ki L a P lata, zawierających szczątki przedpo­

topowych zwierząt ssących. (Tamże, str.

542—544, oraz A n n a l e s d e s s c i e n c e s n a t n r e l l e s . Z o o 1. V II, 1838, str. 319—

320). N otatki gieologiczne (G e o 1. S o c P r o c . II, str. 210—212). O związku pe­

wnych zjawisk wulkanicznych w Ameryce południowój, o powstawaniu łańcuchów gór­

skich i wpływie podniesienia lądów. (G e o 1.

S o c . P r o c c e d i n g s . 1838, str. 654—660.

G e o 1. S o c . T r a n s a c t i o n s . V. 1840, str. 601— (132. P o g g o n d o r f f’s A n ti a- 1 e u d e r P h y s i k u n d C h e m i e . L II.

1841, str. 484 — 496). O po wstaw ani u słonych warstw w Patagonii. (J o u r. ot' t, h e G e ol.

S o c . II, part. 2, str. 127 — 128). O podnosze­

niu się i opadaniu dna oceanu Spokojnego i Indyjskiego, udowodnionem na budowlach koralowych ( G e o l . S o c . P r o c . II., str.

552—554. F r o r i e p’s N o t i z e n. IV. P a ź ­ dziernik 1837, str. 100—103).

1839. W ydano sprawozdanie z podróży na­

około świata: N a r r a t i y e o f t h e s u r-

') W . P rey er. Ch. Darwin. Eine Ińografische Skizze.

K o s m o s . Zeitschrift f. einheitliche W eltanscham ing.

Lipsk, 1878—1889. Tom IV, sir. 345—350.

(4)

116 W SZ E C H ŚW IA T .

v e y i n g v o y a g o s o f t h e A d y c n t u - r o a n d B e a g l e , Trzeci tom w ydaw nictwa, obejmujący dziennik podróży D a r w i n a i liczne jego spostrzeżenia, po poprawieniu i skróceniu wyszedł powtórnie z druku 1846 r. pod tytułem ; J o u r n a l o f r e s e a r c h e s i n t o t h e n a t u r a l h i s t o r y a n d g e o ­ l o g y o f t h e c o u n t r i e s r i s i t e d d u - r i n g t h e v o y a g e o f H. M. S. B e a g l e r o u n d t h e w o r d 1 u n d e r t li e c o m- m a n d o f C a p t . F i t z R o y . Londyn.

M urray. W zorowe sprawozdanie z podróży przyrodniczój, obejmujące ogromne bogactwa najróżnorodniejszych spostrzeżeń, uw ag i wniosków.

1839 r. wyszły także z druku uw agi o gła­

zie płynącym na lodzie pod 16° szerokości po­

łudniowój. ( J o u r n. o f t h e G e o g r a p h i c S o c . l o n d o n . IX , str. 528—529). O równo­

ległych w ałach ziemnych w G len R oy i in ­ nych okolicach Lochaberu w Szkocyi, oraz próba w ykazania morskiego ich pochodzenia (P li i 1 o s. T r a n s. str. 39—82, oraz E d i n- b u r g h N e w P h i l o s o p h i c a l J o u r - n a 1 X X V II. 1839, str. 395—403).

1840 roku zaczęto, a 1843 skończono w yda­

wnictwo opisu zoologicznych zdobyczy, zebra­

nych podczas podróży naokoło św iata. T h e z o o l o g y o f t h e v o y a g e o f H. M. S.

B e a g l e , u n d e r t h e c o m m a n d o f C a p t . F i t z R o y , d u r i n g t h e y e a r s 1832 to 1836. P u b l i s h e d w i t h t h e a p p r o v a l o f t h e L o r d s C o m m i s - s i o n e r s o f II. M. T r e a s u r y . E d i t e d a n d s u p e r i n t e n d e d b y C. D a r w i n , n a t u r a l i s t t o t h e e x p e d i t i o n .

Tom I. Kopalne zwierzęta Ssące, przez R.

O w e n a , ze w stępem gieologicznym D a r- w i n a.

Tom II. Zw ierzęta ssące przez G. R. W a- t e r h o u s e a , ze wstępem gieograficznym D a r w i n a .

Tom III. P ta k i, przez J . G o u 1 d a z uw a­

gami D a r w i n a o ich obyczajach i roz­

mieszczeniu.

Tom IV . Ryby, przez L . J e n y n s a z uw a­

gami D a r w i n a.

Tom Y . Gady, przez Th. B e l l a z uw aga­

m i D a r w i n a .

Do opisu każdego gatunku D a r w i n do­

łączył wiadomość o jego obyczajach i rozmie­

szczeniu gieograficznem.

Owady zebrane przez D a r w i n a w od­

dzielnych pracach opisali: N e w m a n, W a 1- k e r , W a t e r h o u s e i W h i t e . Rośliny przywiezione z południowój A m eryki i wysp Galapagos opisał J . D. H o o k e r ; rośliny pochodzące z w yspy Keeling opisał H e n s - 1 o w, a rośliny skrytokw iatow e B e r k e l e y .

W październiku 1841 r. wyszło opisanie za­

dziwiającego utw oru piaskowcowego pod Per- nambuco na wybrzeżach Brazylii. (London.

P h i l o s o p h i c a l M a g a z. X I X , str.

257—260).

1842. O rozmieszczeniu głazów narzuto­

wych w Ameryce południowój. (T r a n s a c t . o f t h e L o n d o n G e o l . S o c . V I, str.

4 l5 —432; G e o l o g i c. S o c . P r o c e c d . III.

str. 425—430).

1842. Uwagi nad skutkam i działania da­

wniejszych lodowców w Caernarvonshire, oraz nad głazami przeniesionemi przez lody pływające (E d i n b . N e w P h i 1. J o u r n . X X X II, str. 352—353.)

1842. Sławne dzieło o budowie i rozmie­

szczeniu ra f koralowych: T h e s t r u c t u r e a n d d i s t r i b u t i o n o f c o r a l r e e f s . Londyn. Smith, Elder i Komp. Trzeci tom gieologicznych rezultatów podróży okrętu Beagle (str. 214;- 3 m apy i drzeworyty. 8-ka.

Także w G e o g r a p h i c . S o c . J o u r n . X II. str. 115. P o g g e n d o r f j A n n a l . L X IV , 1845, str. 563—613). Dzieło obejmuje powszechnie do ostatnich czasów przyjętą teo- ry ją o powstawaniu ra f i wysp koralowych.

1843. Uwagi na artyk uł p.M aclarcns: „o ko­

ralowych wyspach i rafach, ja k je p. D arwin przedstawia41. ( E d i n b . N e w P h i l o s . J o u r n. X X X IV , str. 47—50). Odparcie za­

rzutów wystosowanych przez zwolenników dawniejszych przypuszczeń.

1844. Spostrzeżenia gieologiczne nad wyspa­

m i wulkanicznemi zwiedzoncmi podczas po­

dróży Beaglea, dzieło pod ty tu łe m : G e o l o - g i c a 1 o b s e r t a t i o n s o n y o l c a n i c i s l a n d s (str. 175). Londyn. Smith, Elder i Komp. Spostrzeżenia nad budową i rozmna­

żaniem się S ag itty ( A n n . N a t . H i s t . X III, str. 1—6, 1 tablica. Także A n n . d e s Sc . n a t. I. Z o o 1. 1844, str. 360—365. F r o- r i e p ’s N o t i z e n . X X X . 1844. str. 1—6).

K rótki opis kilku lądowych wirowców (Fla­

ndria), oraz niektórych dziwnych gatunków w morzu mieszkających, wraz z wiadomością

(5)

Jf2 8. W SZEC H ŚW IA T. 117

o ich obyczajach. A n n . o f N a t , H i s t. V o 1.

X IV , str. 241—251).

1846. W iadomość o delikatnym pyle, który często spada na okręty na oceanie A tlantyc­

kim (G e o 1. S o c. J o u r. II, str. 26—30).

1846. Spostrzeżenia nad gieologiją A m eryki południow ój: G e o l o g i c a l o b s e r v a- t i o n s o n S o u t A m e r i c a , str. 279.

Londyn. Sm ith, Eldcr i Komp. Dzieło to opra­

wne razem z dziełem o rafach koralowych i 0 wyspach wulkanicznych wyszło także pod tytułem : G e o l o g i c a l o b s e r v a t i o n s b y C. D a r avi n.

1846. O gieologii wysp Falklandzkich.

(J o u r n. o f t h e G e o 1. S o c. L o n d o n . II, str. 267—274).

1816. O wędrówkach głazów narzutowych z niższego poziomu na wyższy. (J o u r n.

G e o 1. S oc. L o n d. IV, str. 315—323).

1840. Admiralicyja w ydała dzieło: A m a- n u a l o f s c i e n t i f i c e n q it i r y p r e p a - r e d f o r t h e u s e o f o f f i c i e r s in II.

M . n a y y a n d t r a y e l l e r s i n g e n e r a l . E d i t e d b y S. W . I I e r s h e 1. 2 wydanie 1851. Trzecie wydanie 1859. D arw in opi’aco- w ał dział gieologii.

1851. Podobieństwo budowy niektórych skał wulkanicznych i lodowców. ( E d i n b . E o y a l S o c. P r o c e e d . I I , str. 17 —18).

1851. Monografija kopalnych lepadidów W ielkiej Brytanii: A m on o g r a h p of t h e f o s s i l L e p a d i d a e or p e d . u n c u l a t e d C i r r i p e d s o f G r e a t B r i t a i n . L o n ­ dyn. Towarzystwo paleontologiczne, 4°. (V I 1 86 str., 5 tablic. Porównaj: G e o c. S o c.

J o u r n . V I, 1850, str. 4 3 9 -4 4 0 ).

1851— 1854. Klasyczne dzieło o żyjących obecnie skorupiakach wąsonogich: A m o n o - g r a p h o f t h e s u b c l a s s C i r r i p e d i a , w i t h f i g u r e s o f a l l s p e c i e s . 2 tomy.

W ydrukow ano dla członków Ray-Society. Lon­

dyn, 8 ° (tom I-szy X II i 400 str., 10 tablic;

tom 2-gi V II i 684 stronic, 30 tablic).

1854. Opisanie kopalnych skorupiaków z ro­

dziny Balanidae iYerrucidae: A m o n o g r a p h o f t e f o s s i l B a l a n i d a e a n d T e r - r u'c i d a e o f G r e a t B r i t a i n. Londyn, Tow. paleontograficzne. 4° (str. 44, 3 tabl.).

1855. O zdolności gór lodowych, narzyna- nia prostych i równoległych brózd na podwo­

dnych powierzchniach falistych. (L o n d.

P li i 1. M a g. X, str. 96—98).

1857. O działaniu wody morskiój na nasio­

na roślin. (J o u r n. o f t li e L i n n e a n S o c.

L o n d . I. (Bot.), str. 130— 140).

1857. O fasoli. ( G a r d e n e r ’s C h r o n i ­ c i e , Październik, 25).

1858. O roli pszczół przy zapłodnieniu ro­

ślin m otylkowych i o krzyżowaniu fasoli.

(A n n. n a t. h i s t . II, str. 459—456).

1858. Pierwszego lipca Lyell i Hooker przedstawili Tow arzystw u Linneuszowemu w Londynie rozprawy D arw ina i W allacca, rozwijające teoryją naturalnego wyboru. Ty- tu ły tych artykułów , które ogłoszono w sierp­

niowym zeszycie 1858 r. dziennika J o u r n a 1 o f t h e p r o c e e d i n g s o f t h e L i n - n e a n S o c . in L o n d o n , są następujące:

C. D a r w i n. O n t h e y a r i a t i o n o f o r g a n i e b e i n g s i n a s t a t e o f n a t u ­ r ę ; o n t h e n a t u r a l m e a n s o f s e l e c - t i o n ; o n t h e c o m p a r i s o n o f d o m c - s t i c r a c e s a n d t r u o s p e c i c s . S tr.

46— 50.

C. D a r w i n . A b s t r a c t o f a l e t t e r f r o m C . D a r w i n E s q. t o p r o f . A s a G r a y . B o s t o n. U. S., d a t o d D o w n, S c p t. 5, 1857. str. 50—53.

A l f r e d R u s s o l W a 11 a c e. O n t h e t e n d e n e y o f v a r i c t i e s t o de- p a r t i n d e f i n i t e l y f r o m t l i o o r i g i n a l t y p e . Str. 52 -6 2 . Toż samo w ksiące obejmującój różne artykuły W a 1- l a c e a . C o n t r i b u t i o n s t o t h e tlic - o r y o f N a t u r a l S e l e c t i o n . 8 °.

Londyn, Macmillan. 1870, str. 26—44.

1 listoryja jednoczesnego przedstawienia to­

warzystwu Linneuszowemu prac dwu auto­

rów, wygłaszających tę samą wielką myśl po­

wstaw ania nowych gatunków drogą wyboru naturalnego, z wielu względów niezwykłe bu­

dzi zajęcie ').

Podczas swój podróży naokoło świata D a r­

win zauważył pewne fakty, dotyczące rozmie­

szczenia istot żyjących w Ameryce południo-

i) Porównaj:

K. D a r w i n . O powstawaniu gatunków drogfj, n atu ­ ralnego wyboru. W stęp (6-go w ydania angielskiego str. 1 i 2).

A. R. W a 11 a c e. Contributions to the theory of N a­

tural Selection. Londyn 1870, str. 3—5.

P r e y e r. W dzienniku K o s m o s . Lipsk 1878,1879.

Tom IV. str. 348.

(6)

118 W SZ EC H ŚW IA T. Xs 8.

w ej, oraz pewien gieologiczny stosunek po­

między obecnemi i dawniej szemi mieszkańcami tego lądu. W szystkie te fakty zdawały się rzucać pewne światło na pochodzenie gatun­

ków. Pow róciw szy do ojczyzny, D arw in po­

wziął 1837 r. myśl, że cierpliwie zbierając i rozważając wszelkie fakty, mogące mieć zwią­

zek z tem pytaniem , możeby się udało dojść do jakiegoś rozwiązania. P o pięcioletnićj pra­

cy skreślił on kilka krótkich notatek, które następnie 1844 r. rozszerzył i naszkicował wnioski, jak ie uw ażał za prawdopodobne. Od tego czasu stale pracow ał nad rozwiązaniem zagadnienia o pochodzeniu gatunków , lecz wcale się nie spieszył z ogłaszaniem swoich pomysłów. D -r H o o k e r czytał rękopism D a r w i n a , a 0. L y e l l znał jego treść.

W r. 1858 W a l l a c e , baw iący podówczas na archipelagu M alajskim, przysłał D a r w i- n o w i rozprawę pisaną w Ternate, w którćj ze względu na pochodzenie gatunków doszedł do tych sam ych mniój więcej wniosków. W al­

lace prosił D arw ina o doręczenie jego rozpra­

w y C. L yellow i i o jój ogłoszenie, gdyby na to zasługiwała. D arw in z całą bezintereso­

wnością prawdziwego mędrca uznał wysoką wartość rozpraw y W allacea i prosił Lyella 0 jaknajprędsze ogłoszenie jój drukiem. Lyell 1 Hooker chętnie zgodzili się na to, lecz wy­

mogli na D arw inie niezwłoczne ogłoszenie własnych a długoletnich spostrzeżeń i rozm y­

ślań nad ty m sam ym przedmiotem.

Tym sposobem jednocześnie wyszły na wi­

dok publiczny prace dwu głębokich myśli­

cieli, którzy najzupełniej niezależnie w ten sam sposób rozwinęli teoryją pow staw ania ga­

tunków. Jak o ludzie szczerze przedmiotowi swemu oddani i wolni od wszelkićj drobno­

stkowej zawiści, wzajemnie zasługi swe uznali, chętnie je podnosili i nadal zachowali równie przyjacielskie stosunki, pomimo, że W allace różne założenia D arw ina skrytykow ał.

1859 ro k u D arw in w ydał dzieło o powsta­

waniu gatunków drogą naturalnego wyboru, czyli o zachowaniu ras uprzyw ilejow anych w walce o byt: T h e o r i g i n o f s p e c i e s b y m e a n s o f n a t u r a l s e l e c t i o n , o r t h e p r e s e r v a t i o n o f f a v o u r e d r a - c e s i n t h e s t r u g g l e f o r l i f e . L on­

dyn. M urray, 8°. (2-gie w ydanie 1860; trzecie wydanie 1861; czwarte w ydanie 1866; piąte 1869; 6-te 1872). Dzieło to miało kilka wydań

niemieckich, dwa francuskie, dwa rosyjskie, jedno wydanie włoskie, jedno holenderskie i kilka amerykańskich. Polskie tłomaczenie przedsięwziął D -r W . Mayzel, lecz wydawnic­

tw a nie doprowadzono do końca (zawiera ono tylko 228 stronic).

1862. Dzieło o rozm aitych urządzeniach, zapomocą których storczyki brytańskie i obce zostają przez owady zapłodnione i o pożytku krzyżowania: O n t h e y a r i o u s c o n t r i - T a n c e s b y w li i c h b r i t i s h a n d f o - r e i g n O r c h i d s a r o f e r t i l i s e d b y i n - s e c t s . a n d o n t h e g o o d e f f e c t s o f i n t e r C r o s s i n g . Londyn, M urray. 8 °, stronic 365.

1862. O dwu postaciach, czyli o dwupo- staciowości pierwiosnków i zastanawiającym ich stosunku płciowym ( J o u r n . p r o c . L i n n . Soc. L o n d o n . Yol. Y I,s tr. 77—96). O trzech dziwnych formach płciowych storczyka Cata- setum tridentatum, będącego w posiadaniu To­

w arzystw a Linneuszowego. (Tamże, str.

151— 157).

1863. Spostrzeżenia nad wielopostaciowo- ścią kwiatów i jój skutkam i ze względu na zapłodnienie ( A n n a l e s d e s s c i e n c e s n a t u r e l l e s . Bot. X IX , str. ‘204—235.

Rozprawa ta nie jest utworem samego D ar­

wina).

1863. O tak zwanym pęcherzyku słucho­

wym skorupiaków wąsonogich (N a t. h i s t.

r e v i e w, str. 115 — 116).

W botanicznym oddziale dziennika J o u r ­ n a l o f t h e p r o c e e d i n g s o f t h e L i n - n e a n S o c i e t y i n L o n d o n ogłosił Darw in następujące pracc:

1863. O dwu odmiennych formach u wie­

lu gatunków rodzaju lnu (Linum ) i ich wzaje­

mnym stosunku płciowym. (Tom Y II, str.

6 9 -8 3 ).

1864. O stosunku płciowym trzech form kr wawni cy (Lytlirum salicaria). (Tom V III, str, 169—196).

1865. O ruchach i właściwościach pnących się. roślin (Tom I X ,'s tr . 1—118). Rozprawa wyszła 1875 r. jako oddzielne dzieło: T h e m o r e m e n t s a n d h a b i t s o f c l i m - b i n g p l a n t s. Londyn, M urray. 8".

1866. N otatka o żarnowcu miotłowym ( Cy- tisus scoparius s, Genista scoparia). (Tom IX , str. 358.)

(7)

.Ns 8. W SZEC H ŚW IA T. 119 1867. O własnościach i podobieństwie do

hibrydów nieprawego potomstwa dwu- i trój- postaoiowych roślin. (Tom X, str. 393—437).

1867. O gatunkowej różnicy kluczyków ( Primula reri.s), pierwiosnki pospolitej f Pr imała inilgaris) i pierwiosnki wyższćj (Primula ela- tior) i o charakterze mięszańczym pierwiosnki pospolitej (Tom X, str. 437—454).

1868. Obszerne dzieło w dwu tomach 0 zmienności zwierząt i roślin w stanie przy­

swojenia: T h e v a r i a t i o n o f a n i m a i s a n d p 1 a n t s u n d e r d o m e s t i c a t i o n . 8 °. Londyn, M urray. I tom, V III i 411 str.;

Il-g i tom, V III i 486 str. Drugie wydanie 1875 r. Zapowiedziano polskie tłumaczenie p.

Antoniewicza.

W e wspaniałem tem dziele D arw in szcze­

gółowo opisał swojskie odmiany zwierząt i ro ślin , dokładnie rozebrał ich zewnętrzne 1 wewnętrzne różnice, obszernie rozwinął rzecz o dziedziczności, krzyżowaniu osobników, zmienności i zasadach hodowli, oraz podał tym- czasową hipotezę p a n g i e n e z y . Treść tego przypuszczenia je st według samego autora na­

stępująca: Każda jednostka czyli komórka ciała wydaje pączuszki (gemmules), czyli nie- rozwinięte atomy, które przechodzą do potom­

stw a obudwu płci i mnożą się skutkiem po­

działu. Mogą one pozostawać nierozwiniętemi w pierwszych latach życia, albo nawet w cią­

gu następujących po sobie pokoleń. Ich roz­

winięcie się na kom órki podobne do tych, z których wzięły początek, zależy od ich po­

w inowactwa i połączenia się z innemi komór­

kami poprzednio w należytym porządku roz- winiętemi.

Po przytoczonem dziele miały nastąpić dwa inne, obejmujące rzecz o zmienności istot oży­

wionych w stanie n a tu ry i o wyborze natural­

nym. Dotychczas dzieł tych nie ogłoszono.

1868. O mięszańczym charakterze niepra­

wego połączenia pomiędzy dwu- i trójposta- ciowemi roślinami. ( J o u r n . P r o c e e d.

L i n n. S o c. X. sti\ 393.)

1869. O zapłodnieniu u storczyków (A n n.

M a g a z. N a t. II i s t. IV, str. 141 — 159).

1870. Dzieło o pochodzeniu człowieka i wy­

bór płciowy: T h e d e s c e n t o f m a n a n d s e l e c t i o n i n r e l a t i o n t o s e x . 8 °.

Londyn, M urray. (I tom, V III i 423 str.. Il-g i tom, V I I I i 475 str.) Drugie wydanie 1875 r.

Polskiego tłum aczenia dokonał p. Masłowski:

0 p o c h o d z e n i u c z ł o w i e k a . K raków 1873 (370 str.) D o b ó r p ł c i o w y . Lwów 1875, 2 tomy. W dziele tem D arw in rozwi­

nął swoje poglądy co do przypuszczalnego po­

chodzenia człowieka, oraz szczegółowo roze­

brał zjawiska płciowej dwapostaciowośei i wyboru płciowego. Na pochodzenie człowie­

ka D arw in zapatruje się w sposób następu­

jący :

„Odlegli praszczurowie człowieka bezwąt- pienia byli kiedyś pokryci włosami i obie płci posiadały brodę; mieli oni uszy kończyste i ru­

chome, a ciało z ogonem, który posiadał w ła­

ściwe mięśnie... Sądząc według budowy wiel­

kiego palca u płodu, nogi były chwytne i bez wątpienia nasi przodkowie bylrobyczajów na­

drzewnych; zamieszkiwali jak iś ciepły kraj le­

sisty. Samiec był opatrzony wielkiemi kłami, które służyły mu jako potężna broń“. (W yda­

nie 1-sze, tom I, str. 206).

„Ponieważ człowiek pod względem gienea- logicznym należy do szczepu małp wąskono- sycli czyli starego świata, musimy tedy wnio­

skować, jakkolw iek konkluzyja może oburzać naszą dumę, że dawnego przodka naszego słu­

sznie ta k samoby nazwano. Nienależy jednak wpadać w błąd przypuszczając, że dawny przodek całego szczepu małpiego wraz z czło­

wiekiem, był identyczny lub bardzo podobny do jakiójbądż obecnie żyjącćj m ałpy“. (L. c.

str. 198, 199). D arw in przypuszcza, że zc szczepu wszystkim małpom wspólnego, po­

w stały dwa odsiężenia: małp wąskonosych i szerokonosych; pierwsze z tych odsiężeń z bie­

giem czasu rozdzieliło się na rozmaite formy, pomiędzy którem i znajdował się i praszczur człowieka. Śledząc dalój gienealogiją małp, D arwin dochodzi do lancetnika, a naw et do niższych jeszcze zwierząt podobnych do larw dzisiejszych ascydyj.

1872. Dzieło o wyrazie uczuć u człowieka 1 zwierząt: T h e e s p r e s s i o n o f t h e c m o t i o n s i n m a n a n d a n i m a 1 s. 8°.

Londyn, M urray (str. 374). Polskie tłumacze­

nie uskutecznił D -r Konrad Dobrski. W arsza­

wa 1874.

1873. O pochodzeniu ^niektórych owadów ( N a t u r ę . VII, str. 417),

1874. O samcach i dodatkowych samcach niektórych skorupiaków wąsonogich i szcząt­

kowych organach (N a t u r e. V II, str. 431).

(8)

12 0 W SZ EC H ŚW IA T. N 8.

1873. Spostrzeżenia nad niższemi zwierzę­

tam i ( Z o o l o g i s t . V III, str. 348).

1875. Dzieło o roślinach owadożernych: I n - s e c t i v o r o u s p l a n t s. 8°. Londyn, Mur- ray. (462 str.)

1876. Dzieło o krzyżow aniu i samozapło- dnieniu u roślin: T h e e f f e c t s o f c r o s s a n d s e l f - f e r t i l i s a t i o n i n t h e . y e - g e t a b le k i n g d o m. 8°. Londyn, M urray.

1877. Szkic obejmujący bijografiją małego dziecka ( M i n d . Nr 7, str. 285—294. Po nie­

m iecku w dzienniku K o s m o s (Lipsk), 1.1 , str. 367—376). O stopniowym rozwoju uczuć i władz um ysłowych u dziecka.

1877. Dzieło obejm ujące w szystkie spo­

strzeżenia D arw ina nad dw u- i trójpostacio- wem i roślinami: T h e d i f f e r e n t f o r m s o f f 1 o w e r s o n p 1 a n t s o f t h e s a m e s p e c i e s . 8 °. Londyn, M urray.

1878. L ist A. H. G raya z D anversport, Mas- sachussets do K. D arw ina o dw uskorupkow ym skrzeku Unio cornplanatus, silnie przyczepio­

nym do palca cyranki ( Querquedula discolor).

( N a t u r ę . I II , str. 120).

1880. Płciowe zabarw ienie niektórych mo­

tyli. (N a t u r e. X X I, str. 237. K o s m o s . Zeitschriffc f. einheitliche W eltanschauung.

V II, str. 72— 74).

1880. Płodność mięszańców zwykłój i chiń- skiój gęsi ( N a t u r ę . X X I, str. 207. K o s m o s , Zeitschr. f. einh. W eltansch. V II, str. 77—78).

1880. Obszerne dzieło o zdolności ruchu u roślin, wydane wspólnie sc synem Francisz­

kiem: T h e p o w e r o f m o v e m e n t s i n p 1 a n t s. 8°. Londyn, M urray. X i 598 str.

1881. Dziedziczność (N a t u r e . X X IV , str.

257. K o s m o s . Zeitschr. f. einheitl. W elt- ansch. IX , str. 458—459). Dziedziczność pod względem siwienia w pew nym w ieku; dzie­

dziczność chorobliwie zmienionych palców;

dziedziczność okaleczeń u kładu nerwowego (doświadczenia B row n-Sćquarda i E. Dupuy).

1881. O w ytw arzaniu ziemi rodzaj nćj przez dżdżowniki: T h e f o r m a t i o n o f v e g e - t a b l e m o u l d t h r o u g h t h e a c t i o n o f w o r m s w i t h o b s e r v a t i o n s o n t h e i r h a b i t s . 8 °. Londyn, M urray.

1881. Obyczaje pasorzytne szpaka: Molo- thrus. ( N a t u r ę . X X V , str. 51—52. K o s m o s . Zeitchr. f. einh. W eltansch. X , str. 301—302).

Spostrzeżenia W . Nationa przesłane D arw i­

nowi. Molothrus purpurascens, m ieszkający

wzachodniem Peru, składa swe ja ja do gniazd wróbla (Zonotrichia), szpaka ( Sturnella belli- cosa) i świergotka (Anthus chii). Pospolicie w każde gniazdo składa po jednem jajku. Nie­

sie ja ja w odstępach czterodniowych; drugi lęg następuje w przerwach nieregularnych.

Na jednę samicę wypada dwu samców.

1882. W pływ węglanu anionu na korzenie niektórych roślin i na ciała chlorofilowe. (W y­

ciąg z dwu rozpraw, czytanych dnia 16-go Marca 1882 r. w Towarzystwie Linneuszo- wem w Londynie. N a t u r e . X X V , str. 489—•

490). Pod wpływem roztworu węglanu amonu, stężenia 1—7 na 1000, kom órki naskórka tw o­

rzą podłużne szeregi naprzcmian ciemne i ja ­ sne. Szeregi ciemne składają się z komórek ciemno-brunatnych, których zabarwienie za­

leży od obecności niezliczonych brunatnych ziarenek, które są także rozrzucone w miąszu korzenia. W jasnych kom órkach niema ziare­

nek. U jednych roślin węglan amomi wywiera na korzenie w pływ bardzo silny, u innych słaby, a u innych je s t zupełnie bez skutku.

Roztwór węglanu amonu 7 na 1000 działa na ziarna zieleniowe (chlorofilowe), które pod jego wpływem zbijają się w m asy rozmaitego

kształtu.

1882. O rozpraszaniu się mięczaków dwu- skorupkowych. (N a t u r e. X X V , str. 529—

530). Cyclas cornea czepia się nóg pływaków (Dytiscidae). żab i trytonów, które ją roznoszą.

Ze wszystkich dzieł D arw ina naj ważniej - szem jest dzieło o pochodzeniu gatunków dro­

gą naturalnego wyboru, w którem autor w dziwnie zwięzły sposób przedstawił całą swoją teoryją, zgromadził przemawiające na jój korzyść fakty i rozebrał ważniejsze prze­

ciwko niój zarzuty. J a k sam D arw in ostrzega, dzieło o pochodzeniu gatunków jest tylko wy­

ciągiem z obszernych, jego rękopismów, a tem samem nie zawiera szczegółowego rozbioru traktow anych zagadnień. S tąd w wielu miej­

scach spotykam y niedomówienia, krótkie ty l­

ko wskazówki, mniój zrozumiałe dla osób nie- posiadających należytego przygotowania nau­

kowego, które jednak chętnie książkę czytają, uważając j ą za tra k ta t popularnie napisany, gdy tymczasem w rzeczy samćj, z powodu ogromu nagromadzonych w niej faktów i my­

śli trudno daje się czytać i wymaga powolnego a starannego studyjow ania każdego zdania, każdego wyrazu. Czytelnik posiadający nale­

(9)

ffl 8. W SZEC H ŚW IA T. 121 żyty zapas wiadomości i zdolny uzupełnić bra­

kujące ogniwa wywodów, za każdem pono- wnem przeczytaniem dzieła coraz dokładniej spostrzega, że autor z dziwną dokładnością

i porywczych wniosków. Zalety dzieł D arw ina a w szczególności dzieła o pochodzeniu gatun­

ków i o zmienności zw ierząt i roślin w stanie przyswojenia, bardzo wymownie przedstawił

K a r o l R o b e r t D a r w i n .

rozważa w niem wszelkie zarzuty i trudności, z w ielką ostrożnością i powściągliwością w y­

powiada swe przypuszczenia lub poglądy, oraz starannio unika wszelkich nieuzasadnionych

W allace, który zawsze" jest pełen najgłębszego szacunku dla swego wielkiego przyjaciela:

„Przez całe życie szczerze cieszyłem się i za­

wsze cieszę, że D arwin daleko wcześnićj ode-

(10)

122 W SZ EC H ŚW IA T. X " 8.

mnie zabrał się do pracy, oraz że podjęcie m y­

śli napisania „Pochodzenia gatunków** nie było moim udziałem. Przez długi czas m ierzy­

łem własne siły i doskonale wiem, że stanow ­ czo zadaniu tomu nie odpowiadają. Ludzie da­

leko lepiój odemnie uzdolnieni przyznają, że nio posiadają tój niezmordowanej cierpliwości w gromadzeniu wielkiej masy najrozmaitszych faktów, ani też posiadają ową zadziwiającą zdolność zużytkow ania ich; że im brak tych obszernych i dokładnych wiadomości fizyjolo- gicznych. tćj bystrości w obmyśleniu i biegło­

ści w dokonywaniu doświadczeń, oraz tego za­

chwycającego stylu zarazem jasnego, przeko­

nywającego i ścisłego, t j. że im brak tych przymiotów, któro harm onijnie zespalając się, czynią D arw ina najlepiój uzdolnionym, może z pomiędzy żyjących jedynym zdolnym do podjęcia wielkiego dzieła, które przedsięwziął i wykonał. ( C o n t r i b u t i o n s to t h e t h e o r y o f N a t u r a l S e l e e t i o n . Londyn, 1870, str. Y.)

W artość dzieła o pochodzeniu gatunków nie polega na samój tylko rozwiniętej w niem teo­

ryi. Gdyby teoryja ta upadła, co jednakże chyba nigdy nie nastąpi, zawsze dzieło pozo­

stałoby wielkiem z powodu świetnie napisa­

nych rozdziałów, o zmienności, walce o b y t instynkcie, hibrydyzm ie, znaczeniu gieologi- eznych dokum entów i gieograficznem rozmie­

szczeniu zw ierząt. Dzieło D arw ina o pocho­

dzeniu gatunków rozpoczyna nową epokę w rozwoju nauk bijologiczuych.

* *

*

K arol D arw in ‘) pochodził z rodziny wielce uzdolnionój. Jego dziad E razm był lekarzem i autorem dzieł rozmatój treści, naw et poety­

cznych Najważniejszem jego dziełem jest Z o o n o m i a (Londyn 1794), gdzie wypo­

wiedział poglądy o pow staw aniu gatunków, bardzo podobne do późniój nieco wygłoszo­

nych poglądów" L am arcka 3).

') Szczegóły bijograficzne czerpane praw ie wyłącznie z pracy prof. 1'reyera, którem u sam D arw in wiadomości udzielił. ( K o s m o s . Zeitschr. 1. einheitl. W eltan sch au u n g Tom IV, str. 339—344).

■) L am arek myśli swoje o pow staw aniu gatunków wypowiedział 1801 r.; głównie rozwinął je w trzech dzie­

łach: P h i l o s o p h i e z o o l o g i q u e (1809); H i s t o i - r 8 n a t u r e l l e d e s a n i m a u x s a n s v e r t e b r e s

Ilobert W aring Darwin, ojciec Karola, był lekarzem w Shrewsbury. Oprócz Karola miał on jeszcze córkę i czterech synów.

Karol D arwin urodził się w Shrewsbury dnia 12 lutego 1809 r. Pierw sze nauki pobie­

rał w mieście rodzinnem, gdzie do roku 1825 do szkół uczęszczał, poczem wstąpił do u n i­

w ersytetu w Edynburgu, a następnie w Cam­

bridge. Tu pilnie uczęszczał na odczyty bota­

niki prof. Henslow, który w yw arł na niego ogromny wpływ i pokierował jego umysł na właściwą drogę.

Henslow do końca życia był szczerym przy­

jacielem Darwina. Pierw szy stopień nauko­

wy, B a c h e l o r o f A r t s , uzyskał D ar­

win w Cambridge 1831 r., a następnie otrzy­

m ał wyższy stopień M a s t e r o f A r t s , odpowiadający stopniowi doktora filozofii uni­

wersytetów niemieckich.

Darw in nie lubił uniw ersyteckich odczy­

tów. Studyjom mało się oddawał, lecz nato­

m iast z niezmordowaną usilnością gromadził zbiory minerałów, muszli, roślin, chrząszczy i skór ptasich, gdyż od wczesnego wieku za­

wsze okazywał szczególny pociąg do zbierania wszelkich tworów natury. B ył też zamiłowa­

ny w badaniu obyczajów dzikiego ptactw a, oraz zawołany myśliwy. W Cambridge na­

brał zamiłowania do owadów, oraz za namową Henslowa zajął się gieologiją, ale żadnego z tych przedmiotów nie traktow ał w sposób naukowy, lecz jedynie jako zabawkę. Ze wszystkich książek najbardziój pociągały go podróże Humboldta, oraz opisy obyczajów ptasich w dziele W h i t e a : N a t u r a l h i - s t o r y o f S e 1 b o r n e W edług słów samego Darwina, do 22 roku życia był on tylko am atorem nauk przyrodniczych i m y­

śliwym. W roku 1831 nastąpiła stanowcza zmiana w jego życiu, albowiem od tego czasu oddał się niezmordowanój pracy, k tó ra ta k świetne wydała owoce.

D arw in gorąco •’ pragnął odbyć podróż na wyspy K anaryjskie i ju ż prawie zebrał odpo­

wiednie towarzystwo, gdy rząd angielski po­

stanowił wyprawić w podróż naokoło świata bryg „Beagle*-. Kapitan brygu Fitz Roy pra­

gnął posiadać na pokładzie jakiego towarzysza

(1 8 1 5); S y s t e m e d e s c o n n a i s s a n c e s p o s i t v e s (1820).

(11)

M 8. W SZE C H ŚW IA T. 123 naukowego i ofiarowywał przyrodnikowi, któ­

ryby zechciał udać się w podróż, część swojój kajuty i wszelkie wygody. Darwin chętnie zgodził się na te wcale skromno w arunki i otrzym ał zezwolenie admiralicyi.

Darwin przyznaje, że chyba żaden n a tu ra - lista nie wybierał się w drogę z tak małem przygotowaniem. Nic wówczas nie wiedział on o anatom ii, nie przeczytał żadnego dzieła o system atyce zoologicznćj, nigdy nie dotknął się m ikroskopu, a z gieologiją zapo~

znał się dopiero przed sześcioma miesiącami.

Ten brak przygotow ania zastąpiła samodziel­

na i niezmordowana praca, jaldćj się oddał, p r żyją wszy na „Beagleu“ skromne miejsce zwykłego zbieracza. Zupełna niezależność naukowa Darwina, który nigdy nie ulegał ża­

dnym autorytetom lub tradycyjom naukowym, ja k słusznie P rey er utrzym uje, niewątpliwie stąd właśnie pochodzi, że był samouczkiem swobodnierozwijającym swój gienijalny umysł.

Darwin, znajdując się na pokładzie brygu

„Beagle“ odpłynął z Dewonport d. 27 grudnia 1831 r., a do Falm uth na wybrzeżach Anglii zawinął z powrotem d. 2 października 1836 r.

K ierunek tój podróży naokoło świata był po­

krótce następujący:

Teneriffa, P orto P ra y a (W yspy Zielonego przylądka), Fernando Naronha, Bahia, Bio de Janeiro, Montevideo, Ziemia ognista, Przylą­

dek H orn, W yspy Falklandzkie, Bio-negro, Buenos Ayres, Santa Fó, P o rt Desire (Pata- gonija), P o rt St. Ju lian (Patagonija), W yspy Falklandzkie, P o rta S -ta Cruz (Patagonija), Cieśnina Magelańska. Yałparaiso, W yspy Chi- loe, Tres Montes, W yspy Chonos, W . Chiloe, Yaldivia, Conception, Yałparaiso, Iquique, Callao, Archipelag Galapagos, Tahiti, Nowa Zelandyja, Sidney. Tasm anija (zatoka burz), King Georgetown (Tasmanija), W yspy Kee- ling, W yspa Ś-go Maurycego (Ile de France), Przylądek Dobrój Nadziei, W yspa W niebo­

wstąpienia, Pernam buco, Porto P ray a, Anglija.

W ypraw a najdłużój baw iła na wybrzeżach A m eryki południowćj, a mianowicie od 20-go Lutego 1832 r. (Bahia) do 19 Lipca 1835 roku (Callao), a naw et do 20 Października t. r., t. j.

do chwili opuszczenia wysp Galapagos.

Darw in, powróciwszy do ojczyzny, trzy lata przepędził w Londynie, gdzie zbiory porząd­

kował, a następnie udał się do Maer Hall, w Staffordshire, do wuja Wedwood i tu ożenił

się ze swoją kuzynką panną Wedwood, z któ­

rą miał pięciu synów i dwie córki.

Osłabione od 1840 roku zdrowie, oraz po­

trzeba spokojności do prowadzenia dalszych studyjów. wkrótce po ślubie skłoniły D arw ina do usunięcia się od towarzyskiego życia.

1842 r. osiadł on we wsi Down, posiadają- cój 500 mieszkańców, a położonćj w pobliżu miasteczek Beckenham i Bromley w Kent, pod Londynem. Tu zdaleka od zgiełku świa­

towego poświęcił się D arw in badaniu hodowli zwierząt i roślin, spostrzeganiu zmienności i obyczajów najrozmaitszych istot. W szystkie te prace zmierzały do uzasadnienia teoryi w y­

boru naturalnego, k tó ra w umyśle jego zro­

dziła się już 1833 r. podczas pobytu w P a ta ­ gonii. D arw in raz powziętą myśl powoli i w ci­

chości rozwijał, ja k widzieliśmy, niespiesząc się z ogłaszaniem jój. Tak D arwin samotnie i spokojnie przepędził ostatnie 40 lat swego życia, całkowicie poświęconego badaniom nau­

kowym W pracy nie przeszkadzały mu żadne obowiązki urzędowe, ani powszednie kłopoty i zabiegi o zaspokojenie codziennych potrzeb życia. Pomimo usunięcia się od towarzyskie­

go życia nie był on odludkiem; w wolnych chwilach lubił towarzystwo bliższych osób, chętnie prowadził swobodną i ożywioną dow­

cipem rozmowę. Darwin posiadał bardzo rzad­

ki na świecie przym iot uprzejmości i życzli­

wości dla bardzo naw et pospolitych badaczy, którym nigdy wyższości swój nio okazywał.

Nigdy nie pogardzał zarzutami, chociażby po- chodzącemi od osób, nieposiadających wyso­

kiego stanowiska w świecie naukowym. D ar­

win, którego poglądy tak głęboko wstrząsnę­

ły um ysłami jego zwolenników i przeciwni­

ków, oraz niesłychane obudziły zajęcie '), był skromny, w poglądach ostrożny i oględny, czego na nieszczęście zwolennicy, a jeszczo częściój przeciwnicy naśladować nio umieli.

') Cały ogrom ruehu umysłowego, wywołanego przez teoryją, D arw ina, można przybliżenie ocenić z broszury J. W . S p e n g e l : D i e D a r w i n s c h c T h e o r i e (B er­

lin 1872. 8°), gdzie znajdujemy bibliograficzny w ykaz artykułów i dzieł o tej teoryi do roku 1872 ogłoszonych w Niemczech, Anglii, Ameryce, Fiancyi, W łoszech, Ho- landyi, Belgii i państw ach Skandynawskich. Broszura obejmuje 36 stron i zaw iera spis większych lub mniej­

szych rozpraw i dzieł 314 autorów. W ciijgu ostatnich dziesięciu lat niemało ogłoszono p rac w tym samym przedmiocie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Skoro tu mowa o możliwości odtwarzania, to ma to zarazem znaczyć, że przy „automatycznym ” rozumieniu nie może natu ­ ralnie być mowy o jakimś (psychologicznym)

Dobry chrześcijanin powinien wystrzegać się matematyków i tych wszystkich, którzy tworzą puste proroctwa.. Istnieje niebezpieczeństwo, że matematycy zawarli przymierze z

Trudniej jest porównać dwa ułamki zwykłe od dwóch liczb naturalnych, na które wystarczy, że zerkniemy okiem, a już potrafimy wskazać większą z nich.. W przypadku dwóch

więcej w tym samym wieku, co może sugerować, że formowanie się gwiazd w tych obszarach następowało w sposób sekwencyjny: pierwsza generacja spowodowała uformowanie drugiego

materiału i zapadania się (collapse) otrzymanej chmury materiału, znany jest jako Collect&amp;Collapse (C&amp;C) i został odkryty przez Bruce’a Elmegreena i Charlesa Ladę w 1977

Wyznaczenie punktu przecięcia dwóch hiperbolicznych linii pozycyjnych na mapie z naniesioną siatką hiperbol (rys. 2 i 3), generowanych przez łańcuchy systemu, pozwala w efekcie

Wówczas za kwotę równą

Przy wyliczaniu sumy ubezpieczenia po- winniśmy brać pod uwagę średnie przy- chody netto (przychody pomniejszone o VAT). Ochrona z tytułu czasowej nie- zdolności do pracy,