• Nie Znaleziono Wyników

Kino : pismo ilustrowane poświęcone sztuce kinematograficznej i pokrewnym. R. 1, nr 32 (11 grudnia 1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kino : pismo ilustrowane poświęcone sztuce kinematograficznej i pokrewnym. R. 1, nr 32 (11 grudnia 1919)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

k o k i W a rsz a w a , d. 11 g ru d n ia 1919 r. M 32.

KINO T Y G O D N IK IL U S T R O W A N Y

= POŚWIĘCONY

SZTUCE kinem ato g raficznej .

PRENUMERATA z p r z e s jlk ą pocztow ą: rocznie 36,00 mk., k w arta ln ie 9,00 ntk , m iesięczn ie 3,CO ntk.

N u m e r p o je d y n c z y 75 fe n ig ó w .

CENA OGŁOSZEŃ: ca ła stro n a 300 mk.; każda n a-tę p a — tej sam ej firm y i w tym sam ym n u m e rz e — 200 mk

>/. stro n y — 160 mk.; JZ, stro n y 110 mk.; */* stro n y — 85 mk.

A d r e s R e d a k cji i A d m in is tr a c ji — D a n iło w ic z o w s k a (H y p o te c z n a ) JM® 14.

R e d a k to r p rz y jm u je od godz. 3-ej do 4-ej po poi.

W Y PO ŻYCZALNIA FILM

W A R SZ A W A

S ie n k ie w ic z a 12. .

Tel. 9 8 - 8 3 .

POLSKA SPÓŁKA AKCYJNA

C EN TR A LA :

WARSZAWA, M o n iu s z k i 11.

Tel. 4 5 -5 4

K R A K Ó W

Lubomirskiego 43.

WILNO „Warwil“ .

r

Pierwszy obraz wytwórni

P. B e l i n a - L e s z c z y ń s k a

w roli M aryni

w dramacie „Decyzją losu“.

(2)

366 f< I N O M 32.

P O LS K A S P Ó Ł K A A K C Y J N A

WYPOŻYCZALNIA FILM centrala:

W A R S Z A W A W A R S Z A W A ,

S i e n k i e w i c z a 12.

J U I I A

b

BBW

w

I

M oniuszki 11.

Tel. 98-83. Tel. 45-54.

K R A K Ó W

Lubomirskiego 43.

WILNO „W arwil“ .

PIERWSZĄ OBRAZ WYTWÓRNI

d ram at „DECYZJĄ LOSU”

Orl lewej k u p ra w e j pp.: B ro n ic z -lło w ie c k a , Lola Neiden, Belina-Leszczyńska, Czapskimi S taszkow ski.

Pp. Belina-Leszczyńska i Knake-Zaw adzki

(3)

M 32. K / N O 367

polski przem ysł film owy

„ Terra “

ma zaszczyt zazoiaaomić IV. Panów Właścicieli i Dyrektorów teatrózo kinematograficznych, że z aniern i-yrn grudnia b. r. otzuarta została

w Warszawie przy ul Hipotecznej 5

Wypożyczalnia filmów

i poleca IV. Panom jako pierwszy obraz

„giblijną Pokufnicę"

(Redenzione)

Cegendę w 6-u aktach, z Dyaną Harenne, gwiazdą filmową, na całym świecie chlubnie znaną.

Obraz ten słynnej wytwórni zełoskiej „M ED U ZA" znalazł zv stolicach Europy Zachodniej jednogłośne uznanie u najznakomitszych literatów i kry­

ty kózv i cieszył sie niebywałem powodzeniem. Film ten przepychem wystawy i nastrojową powagą legendy dajc każdemu widzozei istotną biesiadę arty­

styczną.

Równocześnie z tym film em nadszedł transport niezwykłej piękności obrazów tej samej wytwórni.

Polski Przemyśl Filmowy „ T E R R A " zawiadamia również, że za dni kilka nadejdą obrazy jego zołasnej wytwórni zv W iedniu, która zv najbliższym czasie przeniesiona zostanie do kraju.

I V. P. Wlaściciciele i Dyrektorowie kinoteatrów zv Małopolsce proszeni są o zwracanie sie, w sprawach posiadanych przez Polski Przemysł Filmozoy

„ T e r r a " obrazów, wprost do wypożyczalni filmów:

„ O h f l j ) y f l T O

£ w ó w , ul. Słowackiego fl° 16.

(4)

368 K I N O A^32

Z i czas od l|X-go do 27|XI-go.

Blisko dwumiesięczna przerwa nie pozwo­

liła nam omówić szeregu film demonstrowanych, wobec czego poniżej dajemy spis obrazów, któ­

re przeszły przez zero-ekrany warszawskie. D e­

monstrowano od dn. 1-go października:

W F i I h a r m o nj i : „W kalejdoskopie ży ­ cia* z Ledą Novą (Maximfilm, Berlin), „Romam uczciwej kobiety* z Henny Porten (Messterfilm, Berlin) „Historja jednej kobiety i dwóch mężczyzn"

z Christine Ma}o (Iranfilm-americ), „Profesor"

(wytw. Jermoljewa). „Romans cygański" (Hela- Moja film), „Herbaciarnia pod lotosem" (Union film, Berlin)

W C o 1 o s s e u m : „Pokojówka Jenny" (w y­

twórni Jermoljewa) „Nawrócona grzesznica"

z Astą Nielsen (Nordisk), Złote runo* z Gun- narem lolnaesem , „Szał młodości* (Nordisk), trzy farsy cyrkowe p. t. „Pariete amerykańskie", wreszcie głośny obraz „Tancerz* osnuty na po­

wieści Hollaendra, wytwórni Maximfilm, Berlin.

W S t y l o w y m , wytworny obraz włoski

„Marja Magdalena", „Krysia", farsa: „Świeżo u- pieczona miłjonerka" z Ossi Oswaldą, wreszcie

„Madame Dubarry" z Połą Negri (Unionfilm, Berlin).

W C o r s o mieliśmy szereg obrazów wło­

skich. „Frou-Frou" (Bertinifilm), „Tragiczne derby"

(B. M. B. New York), „Dzieje grzechu" ze Stani­

sławą Gallone, „Czar" z Peppą Bonafe (Medu- safdm) „Śmiertelny skok" z Cecylją Trian (Pas- ijualifilm), „Widmo zamku Montrcsor" (Cines),

„Księżna Arsenja" (Pasąualifilm). „Janka i Blanka u Maharadży" (Mundusfilm) i „Walka o skarb" z Piną Piligrenetti,

W A p o l l o : „Ojciec Bernardo", „Kobieta- szatan", dwie części sensacyjnego dramatu br.

Pathe „Zygomar amerykański” „Tajemnica Jacka”

(Cines), wreszcie „Zemsta gałganiarki" z Napier- kowską w roli głównej.

W . N i r w a n i e * również przesunęło się przez ekran szereg dobrych film; farsa z Margot Fischer „Pieszczoszka miljardera" „Tajemnica świą­

tyni Buddy" z Mery Milles, „Kobieta zmienną jest", „Ojczyzna* wg. powieści Sardou, „Prawie mężatka* z Margot Fiszer, „Wymarzona posada"

i „Tragedja milczenia" z Gaił Kane.

W P o l o n u przeważnie same obrazy

„Nordiska". W szystkie nie wykraczały po za granice poprawnego szablonu. „Dziecko szczę­

ścia", „Pod osłoną nocy", „Samochodowe oś­

wiadczyny", „Przeznaczenie", „Za popędem serca",

„Służący do wszystkiego", „Pod jego wpływem",

„Ofiary przesądów*, „Księżniczka dolarów i jej

n S konkurentów", „Pan opryszek", „Hrabianka urwis", „Lepszy wróbel zv ręku", „Kombinator".

W nowootworzonym kinoteatrze B r i s t o l mieliśmy obraz rosyjsk’, Jermoljewa: „Mocny czło- wiek", obraz cyrkowy z Fern Andrą „Dziecko cyrku", „Dama w czarnej rękawiczce" i „Walka o mężczyznę".

rfu d ia tu r e ł a lt er a pars...

W paru pismach codziennych wyrażono (zupełnie słusznie) zdziwienie, iż w kinie „Bristol", przy redukowaniu liczby osób grających w o r­

kiestrze — usunięto samych chrześcian, pozosta­

wiając wyłącznie żydów (na dwunastu muzyków—

usunięto sześciu).

Zainteresowani notatką tą, zwróciliśmy się do właścicieli wspomnianego kina z zapytaniem, jak się rzecz miała istotnie?—i otrzymaliśmy od­

powiedź, iż podana wiadomość jest w zasadzie zgodna z prawdą, decyzję wszelako: których muzyków usunąć należy — wydali nie oni sami, lecz związek muzyków.

By mieć potwierdzenie tych słów, dotarli­

śmy i do owego związku, którego prezes czy sekretarz poinformował nas, iż w sprawie tej istotnie d e c y d o w a ł z w i ą z e k w y ł ą c z ­ n i e i j e d y n i e , zaś fakt usunięcia wyłącznie chrześcian miał być wywołany tern, iż: „tak się złożyły okoliczności".

Nie wnikając w to bynajmniej, czy owe o k o l i c z n o ś c i były uzasadnione, czy nie, stwierdzamy, iż w ina—o ile miała ona tutaj miej­

sce — spada w całości na związek muzyków, a nie na właścicieli kina „Bristol”, którzy nie mieli żadnego głosu przy wydawaniu decyzji:

którzy członkowie orkiestry mają pozostać, a którzy winni być usunięci.

Z kinem atograficznych ajencji.

W d. h. „ S a r m a t a " zademonstrowano nam romans filmowy:

„Straceńcy”

w dwóch wielkich częściach i 12-u obrazach.

Kinematograf zwolna zdobywa świat i dziś zaczyna posługiwać się on, jako czynnikiem po­

mocniczym,—drukowanem słowem. W Ameryce i Paryżu mianowicie coraz częściej się zdarza, iż jakiś wielki dziennik czy tygodnik drukuje w feljetonie nowelkę lub powieść, którą następ-

(5)

Alś 32. K 1 N o 3o9

nie ujrzeć m ożna teg o sam ego dnia w ieczorem na e k ra n ie.

T akim po d w ó jn ie o d tw a rz a n y m dziełem był w P a ry ż u kin o -ro m an s „Straceńcy" (Anics dc fon) d em o n stro w a n y niedaw no w jednym z tam ­ tejszych k in o te a tró w , zaś d ru k o w a n y w „ P e t i t 1 o u r n a 1 u".

A u to rem u tw o ru jest G uy de T eram ond.

S c e n a rju sz i m isę en sc en e je s t dziełem znanego A. D u la c ’a.

A k cja niezw ykłej filmy tej jest w sp ó łcze­

sna, jedynie epizody w p ro w a d z a ją nas w czasy w ielkiej rew olucji.

T re śc ią u tw o ru — fatalność, k tó ra cięży nad przedstaw icielam i ro d u h rab ió w de S om breuse, a k tó ra nie pozw ala na miłość; każde m ałżeństw o z m iłości— w rodzie tym — kończy się katastrofą.

T re śc i z re sz tą w filmie tej jest może n ie­

wiele; to w szak że co nam daje e k ra n — trzym a w ciągłem n ap rężen iu uw agę w idza. I nic d ziw ­ nego! P rzecież to feljeton „ P e tit J o u rn a l’u “ Z w łaszcza d ru g a część je s t pod tym w zg lę­

dem fascynująca.

B o h a te rk ą utw o ru jest Irena de S o m b re u se , k tó ra je s t ofiarą. A rym anem leg e n d y — je s t L ola del D iaz, płom ienna, dem oniczna i z ło w ro ­ g a hiszpanka.

P ie rw sz ą z dużym w dziękiem o d tw a rz a E w a F ra n cis, d ru g ą — S u san n a P a risis. T a o s ta t­

nia g ra w spaniale. Je st tam jedna sc e n a ze zw ierciadłem , b ę d ą c a arcy d ziełem g ry . Role m ęskie z o stały p o w ierzo n e Jerzem u V olnys i W . de P ed relli.

W zdum ienie w p ro w a d z a w filmie tej tech- chnika. P o d w zględem . g ry św iateł o b raz ten

p rze w y ższ a „M ater D o lo ro sę " i „D ziesiątą sym- fonję", k tó re takie budziły zach w y ty . W „D zie­

siątej sym fonji" w szelako słynny k o n c e rt w y ­ pad! jesz c ze ciem no; w „ S traceń cach " m amy już zupełnie o s tre i jasne sy lw e ty osób, w ciem-

mym zn ajdujących się pokoju!

W y s ta w a nie olśn iew a, lecz je s t pełna n a j­

w y tw o rn iejsz eg o sm aku. N iektóre w n ę trz a — są jak b y pastelam i najlepszych m istrzów .

Film a ta dla tłum ów będzie sen sacją — ze w zględu na fabułę, dla estetó w — ze w zględu na w ykonanie i grę.

W tej sam ej ajencji „ S a r m a t a ” p o k a z a ­ no nam jeszcze 3-aktow y d ram at „Va bamptc", b ęd ący dziełem jed n e j z w y tw ó rn i w ęgierskich.

Je st to obraz sen sacyjny, pełen n a d z w y ­ czajnych p rzy g ó d , d o b rze g ra n y i w y re ż y se ro ­ w any.

X-

W w ypożyczalni o b raz ó w „P o 1 f i 1 m a ” za­

d em o n stro w a n o nam ostatn ią o trzy m an ą z W łoch now ość, w y tw ó rn i „J u p i t e r - f i 1 m “, zatyt.:

„Legenda z Costamali"

ze sły n n ą z gry, w d zięku i u ro d y E abienne F a b re g e s w głów nej roli.

O pełnej w y tw o rn e g o sm aku filmie tej d a ­ my o b sz ern iejszą rela cję w n astęp n y m num erze, obecnie zaznaczam y jed y n ie, iż jest to ob raz o literackiej treści, k tó re g o akcja toczy się w czasach w spółczesnych i w średniow ieczu.

B ogate w nętrza, sta re kom naty, rzeźb io n e na w zó r k o ro n o k krużganki, w reszcie doskonała, pełna n atu raln o ści i w dzięku g ra F. F a b re g e s — są głów nem i i b a rd z o dużem i zaletam i tej filmy.

K J n o -p re m je ry .

N ajlepsze f i l m y ty g o d n ia :

„J’accuse!...“

„Precz z kajdanami*'.

Opieka — „Szatańska rapsodja’’.

D ram at, ze sły n n ą Lidją B oreli w roli g łó w ­ nej. W y tw ó rn i w łoskiej „C in es* * , w łasność ajenc. „ C o r s o " .

Pod w zględem piękności k ra jo b ra z o w i te c h ­ niki w ykonania — jest to arcy d zieło . G ra Lidji Borelli w obrazie jest przytym p rzep y szn a. S a ­ m olubna s ta ro ś ć —i m łodość, b ę d ą ca m iłością, któ ra oddaje sw em u kochaniu w szy stk o — oto p ro b lem at om aw ianej filmy.

F JjjT Z o b aczy ć ją w arto, l o też niew ielki ro z ­ m iaram i te a trz y k ten nie m ógł pom ieścić tych w szy stk ich , k tó rz y o b raz ten zob aczy ć p ra g ­ nęli.

Filharm onja — „Boska koinedja” (Piekło).

Film a ta w y tw ó rn i w łoskiej „ M i l a n o - I* i 1 m “ uzyskała tak wielki su k ces, iż pozosta- je jesz c ze na ek ran ie czas jak iś.

(6)

370 K I N O 32

Takich tłumów, pragnących ujrzeć ilustra­

cję nieśmiertelnego dzieła Dantego Alighieri,.

kino „Filharmonja" od czasów demonstrowania

„ D z i e n n i k a P o l f i l m y " (Wilno... Lwów...) nie miało w swych murach.

Kto dantejskiego P i e k ł a nie widział je sz ­ cze, powinien pospieszyć, bo obraz wart jest widzenia.

Colosseutn — J ’accuse!... (Oskarżam!...) Tragedja z czasów minionej wojny. Sce- narjusz i reżyserja Able Gance’a. Severin M ars, Marise Dovray, R Joube i mała Guys w rolach głównych. W ytwórni francuskiej „ P a th e " , własn. ajen. „ L u x “.

„Łatwiej Germanów namówić do zaczepki nieprzyjaciół, niż do uprawy roli" — mówi T a­

cyt. Słowa te znajdowały potwierdzenie przez szereg wieków. Ostatnio — w 1914 r , gdy Pru­

sy po zbójecku, bez żadnej przyczyny, napadły na Belgję, spaliły Louvain, zniszczyły Brugges i zalały swemi hordami północną Francję.

Zdawało się, iż ostatni z gorylów zapanują nad światem, że rządzić będą na ziemi już na zawsze:—przemoc i siła, zwłaszcza, iż Teutoni mieli w łonach państw przez nich napadnię_

tych — rzecz nie do wiary! — sprzymierzeńców jak: obłąkany przez ideję ogólnego braterstwa ludów Joures, lub bohater filmy omawianej, Jan Diaz.

Idealista ten nie chciał wziąć broni do ręki nawet wtedy, gdy zgliszcza i ruiny miast m ar­

twotą swą skarżyły się niebu. Nawet wtedy jeszcze śpiewał swoją „pieśń do słońca".

Pierwsze „ O s k a r ż a m " ... padlo z jego ust, wtedy dopiero, gdy naocznie ujrzał żniwo wojny.

Zaś „J’accuse!...” drugie — gdy pruscy żoł­

dacy uprowadzili jego ukochaną w głąb Niemiec.

W tedy pochwycił karabin i poszedł w Ar- denny mścić się i walczyć za ojczyznę.

I „ O s k a r ż a m " trzecie — padło z jego ust nad zwłokami matki, która - dzięki wojnie—

umarła.

I czwarte — gdy jego wyśniona i umiłowa­

na wróciła, po latach, z niewoli... z dziecięciem u łona.

„Powiedz — kto jest jego ojcem"—pyta...

A ona odpowiada, z obłąkaniem w oczach:

„Niewiem — było ich tylu”...

Było ich tylu... Tak. Noc w więzieniu.

Otwierają się cicho drzwi... I wchodzą „zwy­

cięzcy". Krzyk przerażenia. Dygocące w stra­

chu serce. Potem potężny cios pięścią w piersi i... mrok.

Co winno dziecko wszakże?

„Chodź— mówi J a n — uczyć cię będę jak masz nienawidzieć ojca”. I pierwszem słowem, które kreśli kredą na tabliczce dziecina jest słowo:

J’accuse!..

Dziecko oskarża ojca!

Nikt chyba nie zaprzeczy — że zasłużenie.

Taka jest treść obrazu. Pełna grozy, bez cienia sentymentalizmu.

Pod względem wykonania i efektów—filma ta jest niezrównana, fest arcydziełem.

Filmy, jak „J’accuse“, „Dziesiąta symfonja",

„Zazdrość"... są groźnem „ M e m e n to " dla teatru. Tak czarownych, czarodziejskich nawet, scen, obrazów i widoków... scena nigdy nie da i dać nie może.

Filmy jak powyżej wymienione wprowa­

dzają w stan dziwnego rozmarzenia, upajają — że użyję zbyt może zuchwałego porównania — jak muzyka i jak najczystsza poezja.

Janem Diaz był Romuald Joube, znany już ze swej kreacji w „Pracownikach morza". Rolę swą odtworzył wspaniale. Dobry był Seweryn M:trs w roli współczesnego Cyrano — bohatera.

Filma ta będzie miała zapewne olbrzymie powodzenie. Zajmuje bowiem, przemawia do duszy widza—porywa.

Należy dodać, iż jest to filma „seryjna".

Część druga—pokaże nam karę, jaka spadła na zbrodniarzy, i zwycięstwo Francji, t.j. zwycięstwo prawdy i prawa.

Corso — „Jack sława A ineryki“ . Obraz wytwórni amerykańskiej „American film C o“, własność ajencji „Sarmata".

Dawno już nie mieliśmy farsy tak pogod­

nej i wesołej. Jest to naprawdę świeży jeszcze gatunek humoru, nieskażony europejskiem prze- rafinowaniem, tego humoru, który śmieje się całą szerokością ust, pokazując zdrowe, mocne zęby.

Treści opowiadać niepodobna. Młody sportsman, przebiera się za detektywa, aby zdobyć wzglę­

dy pięknej panny; zjawiają się prawdziwi de­

tektywi i tu zaczyna się zamieszanie, komizm sytuacji, kończący się przy ołtarzu.

Obraz odznacza się doskonałem opracowa­

niem i wyborną grą. Niema ani jednej roli źle granej. Pomijając już bohatera, Wiljama Russel, i bardzo sympatycznej jego partnerki, małej roz­

kosznej blondynki Flancelji Wellington, znako­

mity wprost artysta gra służącego. Jest to ko­

mik z bożej łaski, pierwszorzędnej wartości.

(7)

M 32. K I N O 3/1

T ech n ik a o b razu d o skonała, prześliczne w yścigi autom obilow e, a sceny bójek realisty czn e — w i ­

dać że n a p ra w d ę się biją i szam ocą.

Corso — „Precz z kajdanami".

O b ra z w y tw ó rn i am ery k ań sk iej „E m e- r a l d P i c t u r e s " , w łasn. ajencji „ C o r s o ”.

Je st to je d e n z tych nielicznych obecnie o b razó w , k tó re m oże o g ląd ać m łodzież. T re ść agitacyjna, ap o teo zu jąca ideę w olności, a p rz e d ­ sta w ia jąc ą k rw aw ą, lecz pięknem i rezultatam i u w ieńczoną w ojnę dom ow ą am e ry k ań sk ą , w 1860r., z bohateram i tego ro d zaju co prezy d en t Lincoln i W a sz y n g to n na czele. W ięc kolejno p rze su w a ją się przez e k ra n b ardzo ładne fra­

g m enty batalistyczne, walki p o w stań có w , a przez całość przew ija się czy sta i zd ro w a idea — rów nych praw człow ieka.

O b raz pod w zględem techniki i reży serji w yborny. W ob razach a m ery k ań sk ich z a u w a ­ żyć się daje w idoczny p o s tę p —znika ow o p ie r­

w otne p rzeład o w an ie scen, a natom iast w iększy nacisk je s t kładziony na treść i literacką stro n ę.

Z djęcia ostre, ładne, d obrze w irazo w an e, gra a rty stó w bez zarzutu.

Z e w zględu na tre ść i rzad k ą dziś s p o s o ­ bność b y w ania w kinoteatrach, m łodzież nasza pow inna obraz ten poznać stan o w czo . 1T.

Apollo — „Haniebny czyn".

D ra m a t w 6 akt., w y tw ó rn i am e ry k ań sk ie j

„ T r a n s A t l a n t i c F i l m C - o “ .‘ w łasność ajencji „ G l o b u s ”,

S e n sa c y jn a filma ta należy do lepszych i w ytw orniejszych. Jej tre śc ią — dzieje dw ojga ludzi nien aw id zący ch się i się zw alczających z a ­ cięcie — a nie w iedzących, iż w tej form ie w y ­ p o w iadała się u nich... miłość. F ab u ła ta jest jed n a k dodatkiem jedynie, w iążącym p o szcze­

gólne sceny — zaw sze pełne efektów , siły i w y ­ razu. A kcja toczy się p rzy tem na tle a fe r b a r ­ dzo zaw sze interesujących:—giełdow ych i szpie- goskich. O b raz ten je s t polem p o pisów gry.

A g r a —je s t ko n certo w a. N aw et w filmach ame- kańskich tru d n o sp o tk ać się z lepszą, do teg o stopnia je s t ona w „H aniebnym c z y n ie 11 re a li­

styczna, pełna p raw d y i w yrazu.

Z aznaczyć jeszcze należy n iezw ykłą o stro ść zdjęć i w y jątk o w ą jasn o ść obrazu.

D o skonale w ypadło sto rp e d o w a n ie p a sa ż e r­

skiego statku p rzez p o d w o d n ą łódź niem iecką, w alka pan cern ik ó w , w ybuchy po tw o rn y ch , m o r­

skich min i t. p.

W ko ń cu dodam , iż g łów ną ro lę kob iecą o d tw a rz a jedna z p iękności am erykańskich, g ra ­ jąca n a p ra w d ę dobrze, w y g ry w a ją ca przytem tw a rz ą w szystkie uczucia, od najsubtelniejszych poczynając.

Film a ta pow in n ab y mieć duże pow odzenie.

A pollo — „M iłość bajaderki".

D ram at w schodni w 6 częściach. R eży- serja S w en d G a d e n a . W ytw orni „ A r g u s -f i 1 m “.

B ogow ie są zazdrośni. T o tez kapłanki, k tó re się służbie w św ią ty n ia ch pośw ięciły — p o żeg n ać się m uszą z radościam i życia, zapom ­ nieć, iż tam, po za bram am i św iątyń, istnieje słońce, ro zk o sz życia, miłość.

Ś w ię ta b ajad era zło w ro g ieg o boga Shiw u, tajem nicza M ahatazena, k tó rą raz je d e n w roku oglądać m ogą je d y n ie oczy zw ykłych śm iertel­

ników , w czasie w ielkiej pro cesji do bło g o sła­

w ionych w ód G an g esu złam ała nakaz ten i, u jrz a w sz y ż y c i e w płom iennych oczach c u ­ dzoziem ca — pokochała.

W in o w a jc y — m uszą um rzeć, by o fiarą s w o ­ ich istnień przeb łag ać o b rażo n e b ó stw o. B ajaderę w y d z ie ra je d n a k z objęć śm ierci najw yższy a r ­ cy k apłan kultu; cudzoziem iec w szelako ponosi k a rę i zo staje żyw cem zam u ro w an y w m ro cz­

nej „w ierzy m ilczenia".

M ahatazena jed n a k nie chcę już życia bez miłości; ratu je w ięc jesz c ze k o chanka, b y n a­

stę p n ie — pod trującem d rze w em — zasn ąć cicho i już na w ieczność.

E g z o ty cz n a opo w ieść ta została p rzy b ra n a na ek ra n ie w sz aty b a rw n e i b a rd z o bogate.

W sp an ia ły je s t z w ła sz c z a w idok w schodów od w ró t św iąty n i do brzegu św iętych w ód w io d ą ­ cych, a zapełnionych tysiącznym tłum em ro z m o ­ dlonych bram inów .

Rolę M ahatazeny o d tw o rzy ła w cale nie najgorzej nieznana u nas a rty stk a , Jo a n n a Lopua, posiad ająca w span iałe w arunki zew n ętrzn e.

B ardzo bo g ata w y staw a.

Film a ta jest obliczona na gust sz ersz y ch mas, u k tó rych znajdzie zap ew n e p ow odzenie, zasłużone zre sz tą , gdyż, mimo liczne usterk i — nie je s t bez w artości.

M rw ana — „Białe G ołębie11.

D ram at w 6 akt., z ks. O. O b o leń sk ą, G.

Palin i A. C zargoninem w rolach g łó w n y ch . W y tw ó rn i A. T r o f i m o w a , w M oskw ie, w łasn.

ajen. „V e n t a f i 1 m “.

P a n o w a n ie ‘A le k sa n d ra I-go było e p o k ą n a j­

w iększego ucisku, ep o k ą ara k c z aje w iz n y , k tó rą

(8)

371 K 1 N O .V« 32-

tak potężnie i m rocznie odtw orzy! w sw ym

„A le k sa n d rz e I-,m“ D. M ereżkow skij.

Z d ław io n y i sp ętan y lud rosyjski szukał w czasach tych, jak z re sz tą i zaw sze, ukojenia w m istycyzm ie. P o w staw ały se k ty jedna za d ru ­ gą. J e d n ą z nich byli sk o p c y , k tó rz y w pew nym m om encie sw ych dziejów p rzy b ra li m iano „b ia ­ łych gołębi".

N a tej kanw ie, a raczej na opow ieści dzie­

jów „św iętego sta rc a" sek ty tej, S eliw an o w a, jest o p ra c o w a n y o b raz om aw iany, o b raz p o ­ nury, ukazujący nam m roczne głębie znihilizo- w anej duszy W ielkorusa. „ M o r z e m j e s t d u ­ s z a m o j a — i g o r z k a j e s t w o d a d u - s z y m o j e j m o r z a . U t o n ę ł o w m o r z u t e r n i n i e b o, i ' o t.c h ł a ń, i m i ł o ś ć w i e ­ c z n a , i z o r z a . W y jący m ro k .." — m ów;

sym bol rosyjskiej duszy, W ilhelm T o n („K niaź P atio m k in ” T. M icińskiego)...

Nie sądzim y, by u k azy w an ie nam tej duszy i jej a n a lizo w a n ie — było dla nas w łaściw e i p o ­ trz e b n e. Z tych w zględów filma ta jest zła.

Pod w zględem reż y se rii, gry i w ykonania __ stoi dość w ysoko. P a trz y się przytem na nią nie bez zain tereso w an ia.

Bristol — Dwum ęstwo.

D ram at w edług pow ieści D ickensa, w y tw ó r­

ni w łoskiej „ A m b r o s i o " , , w łasność ajencji

„F o rtu n a".

C u d o w n y śro d e k leczniczy, a fe rz y sta u czo ­ ny i p rzy p a d k o w a bigam ja—oto n ici'p rz e w o d n ie dość zręcznie sk o n stru o w a n e g o dram atu sensa- cy jn o -krym inalnego, o podłożu nieco eg zotycz- nem . T em aty te k ilkakrotnie już na fdmie po­

ruszano. U czeni, poszukujący p ierw iastk ó w lub zw iązków m ogących leczyć niszczące ludzkość cierpienia, są ulubionem m ottem , około któ reg o o b ra c a się scenarjusz.

To sam o sp o ty k am y i w „ D w u m ę stw ie " . A u to r nie przynosi nic n o w e g o , ale też i nie razi b an alnością, ow szem , snuje in try g ę z rę c z ­ nie, zaciekaw ia jak d o b ry ro m an s krym inalny, aczkolw iek z g ó ry przew idzieć m ożna, iż cnota zatry u m fu je. D ram at ten ciekaw y je s t jeszcze ze w zględu na g rę G u id a G uidicci. A rty sta ten daje p rze p y sz n ą m askę alkoholika, w ystudjow a- ną w prost na w zorach klinicznych i w s trz ą s a ­ jąc ą patalogicznym realizm em . Inne role gran e

po p raw n ie. , .

P ro g ram u dopełnia sta ra i trag iczn a, jak w a r ­ szaw skie pism o hum orystyczne, farsa niem iecka, edzie banalność w alczy z nudą przez całe trzy jej części.

Petit Trianon — „Hr. Monte Christo".

Na w szystkich serjach, do tej chwili w „ P e ­ t i t T r i a n o n " d e m o n stro w a n y ch , teg o o lb rz y ­ m iego o b raz u , b ę d ąceg o w y tw orem firmy „ P a t ­ ii e “, b y ły tłum y; o b ecn ie idzie część c z w a rta i ostatnia, w k tórej m am y o sta te cz n y tryum f n iew inności i k a ry , jakie sp ad ły na n ikczem ni­

ków : C a d e ro u s ’a, D a n g la rs’a V illeforta’a i F e r ­ n an d a M ondego.

D zieło kończy się przep ięk n y m w idokiem m knącego po cichych falach m orza statku, uwo- żącego na W sch ó d hrab ieg o i I łayde.

K R O N I K A .

Polski zw iązek przem ysłow ców film o­

w ych. Z in icjatyw y spółki akc. „O rnak" u tw o ­ rzo n o polski Z w iązek p rze m y sło w có w f lm ow ycli.

K om itet org an izacy jn y stanow ią: pp. Jan B igoszt — S-ka akc. „O rn ak ", inż. Józef Szw ej- c e r—S k a akc. „Pol.film a", H e rz t—T o w . „Sfinks":

inż. P a tz e r—T ow . „Biograf P olski", A. Z ag rodzki

— T o w . „L ux“, inż. P ry sk o — T o w . „P rogres"

Jak o siedzibę kom itetu u stalono b iuro S -ki akc.

„O rn ak " w W a rsz a w ie , p rzy ul. S a d o w e j .Ni; 4, m. 6.

U chw alono je d n o c z e ś n i, że w szelkie s p ra ­ w y, doty czące przem ysłu film ow ego, a nie c ie r­

piące zw łoki, k iero w a ć należy do kom itetu o rg a ­ nizacy jn eg o .

„Dzieje grzechu" przed sądem. G łośny zw łaszcza w kołach kin em ato g raficzn y ch z a ta rg o p raw a do filmy, osnutej na tle pow ieści Ż e ro m s k ie ­ go, toczący się m iędzy a jen cją C o rso a p. J a ­ strzęb sk im , znalazł o sta te cz n y epilog w w a rs z a w ­ skim sąd zie o k ręg o w y m . P o k ilkogodzinnych ro zp ra w a c h , sąd z prez. L eszczew sk im na czele w sz y stk ie p re te n sje p. J a strz ę b s k ie g o uznał za b e z p o d sta w n e , i w ydal w y rok z a sąd zający p.

J a strz ę b sk ie g o na z w ro t 1500 m. kosztów s ą d o ­ w ych na rzecz firmy „C o rso ".

O z a ta rg u tym pisaliśm y o b sz ern ie w Nr.

26 n a sze g o pism a.

90

O ględziny kinem atografów . Na sk u tek licznych s k a rg publiczności na b ru d n e u trz y m a ­ nie pom ieszczeń w w ielu k inem atografach i k a ­ b a re tac h (brud, ro b actw o , b rą k w entylacji i t. p.), w ydział zdrow ia publicznego polecił lekarzom san itarn y m d o k o n ać w term in ie m iesięcznym o- ględzin w szy stk ich te g o ro d zaju z a k ład ó w .

K ula tur i Wyęlawca Stanisław Moia-Listopad. ___

D rukarnia „ G a z e t a / f & t f ^ a ” Spotka z ogr. odp„ Złota 24.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wiedliwić się przed Ketty, przy sposobności zwierza się bratu, że ma dużo długów.. Jan proponuje mu, aby rzucił sztukę i objął posadę w

wianej broszurki zasadniczo się nie zgadzamy, w całości się -piszemy na słowa autora, które są zakończeniem jego pracy:.. „Jeżeli ani państwo, ani

— lecz z warunkiem by serce zostało zimne i nieczułe — w przeciwnym bowiem razie, gdy serce zabije silniej, twarz momentalnie okryje się zmarszczkami a wiosna

wych, odnosimy takie wrażenie, jakbyśmy już ten dramat widzieli byli, tylko w innem nieco może miejscu i przez innych grany aktorów, i nuży nas to, że

rym kobieta subtelna i dobra gnie się pod ciężarem rzuconego na nią podejrzenia. Miody mąż prosi przyjaciela o towarzyszenie jego żonie do teatru. Pod wpływem wina i

dzo ostrej formie zwrócił już uwagę-wiedeńskim przemysłowcom, by nie ważyli się puszczać w obieg kontrtypów włoskich wytwórni, zostaną bowiem w czasie

czas kilkanaście osób z personelu; na widownię pożar się nie przedostał, niemniej okazała się znaczna liczba poszkodowanych pośród ucieka­.. jącej w popłochu

nie, że kinematograf może i powinien zyskać sobie prawo obywatelstwa w szkole, wywoła oburzenie i wyda się bluźnierstwem kwalifiku- jącem się przed kratki