• Nie Znaleziono Wyników

Jan Stanisław Bystroń

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jan Stanisław Bystroń"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Stanisław Bystroń

[O RZECZYW ISTOŚCI SPOŁECZNEJ]

N a wstępie do jakiegokolw iek socjologicznego zagadnienia rzucają się nam w oczy poważne trudności teoriopoznawcze, które musimy usunąć, by m óc jasno w yobrazić sobie zakres naszego poznaw ania naukowego i poznać dokładnie istotę zjawisk, m ających być przedm iotem naszego badania. Dlatego też, chcąc zbadać istotę narodu, socjologiczne jego podstawy i istotę, należy zaczynać praw ie że od początku myślenia socjologicznego; jeżeli go nie uwzględnimy, wszystkie nasze wnioski będą tylko budowaniem iluzorycznych gmachów bez trwałej podstaw y. Jak o pierwszy więc punkt musim y postawić z a g a d n i e n i e i s t o t y w i ę z i s p o ł e c z n e j * .

Zagadnienie to na pozór przedstaw ia się jasno i nie stawia żadnych nadzwyczajnych przeszkód: przywykliśmy patrzeć na społeczeństwo, jako na organizm w m niej lub więcej ścisłym znaczeniu, jako na rzecz, m ającą obiektywne, niezależne od nas istnienie; każdy fakt socjalny w myśl tego skłonni bylibyśmy uważać za funkcję społeczeństwa. Tymczasem rzecz przed­

stawia się zgoła przeciwnie; w zapatryw aniu powyższym tkwi zasadniczy błąd logiczny, m ianowicie społeczeństwo, które jest tylko syntezą naszego umysłu - zdolnością ujm ow ania różnorodnych zjawisk w pewne kompleksy - i tra k ­ towanie ich następnie jak o całość pojęciową ze względów praktycznych - społeczeństwo to ożywiono - a ponieważ nie m ożna było określić natury tak pojętego społeczeństwa, m iało ono znaczenie częściej metafizyczne, częściej przyrodnicze - lub też zajm ow ano stanowisko pośrednie; jakiegoś trzeciego stopnia rozw oju n atury (po kom órkach i po organizmie) ja k ostatnio u Majewskiego (N auka o cywilizacji)**. Stanowisko podobne rzutow ało na stan socjologii w drugiej połowie X IX wieku: szukanie ciągłych określeń dla nauki, porów nyw anie społeczeństwa z organizmami - bezpłodne w następ-

Wszystkie wyróżnienia w tekście pochodzą od autora, podobnie jak odsyłacze znaczone liczbą. Odsyłacze z „gwiazdką” , a także tekst ujęty w klamrę, pochodzą od redaktora. Przypisy w rękopisie Bystronia podane są w sposób „bardzo roboczy” . Starałem się je poprawić i uzupełnić IW .W ]

”* E. Majewski: Nauka o cywilizacji. Prolegomena i podstawy do fdozofii dziejów i socjologii.

Warszawa 1908.

(2)

stwach - i - cały szereg błędów logicznych, cechujących wybitnie „organicz- ników społecznych” .

Zamieszanie to potęgow ały jeszcze pojęcia socjologiczne, które dziś stanow ­ czo winny być odrzucone. W ten sposób np. G. Simmel, najwybitniejszy może przedstawiciel socjologii współczesnej, skreśliwszy świetnie wym agania teoriopoznawcze, pop ad a w ten sam błąd, przeciwko którem u stanowczo się zastrzegał. („Jene mystische Einheit der Gesellschaftswesen, die wir oben verwarfen, scheint sich hier a u f dem Wege wieder einschleichen...”)1. W błąd ten popadł w skutek term inu „Gesellschaft” - społeczeństwo. Pojęcie to jest wyłącznie form alne; jest ono obiektywizacją stosunków wzajemnych elementów socjalnych (elementem u Simmela może być każda pojęciowa jedność - a więc zarówno jednostka, ja k i grupa społeczna). Oczywiście obiektywizacja taka jest niedopuszczalna, podobnie, ja k niedopuszczalna np. jest obiektywizacja form m yślenia logicznego. N aturalnie, że jeżeli rozchodzi się o naturę podobnej obiektywizacji, orzeka Simmel, że jest ona czymś pomiędzy realnym a idealnym. Określenie co najmniej nieścisłe. Rzecz prosta, że w ten sposób nie możemy przyjść do form skupienia społecznego, np. do rodziny lub do pierwotnej grom ady (klanu), k tó ra dla zachodnioeuropejskiej socjologii jest punktem wyjścia - pojęcie społeczeństwa jako wyłącznie formalne, nic nam wytłumaczyć nie może.

Jako więc p u n k t wyjścia i m y przyjąć musimy grom adę2. G rom ada ta przedstawia się nam jak o jedność ze względów terytorialnych i językowych, zasadniczo jed n a k już, m ów iąc o gromadzie, przypuszczamy mniej lub więcej szeroką świadom ość jedności, k tó ra jedynie zdolna jest tworzyć formy społeczne: praw o, kult i sztukę. Jednostka więc musi wyobrażać sobie klan jak o całość - m usi uświadom ić sobie swoją doń przynależność. W tedy to wskutek wspólności świadomej następuje obiektywizacja pojęcia klanu na zewnątrz - i następnie - podporządkow anie jednostki społeczeństwu - uważanie go nie za syntezę funkcji poszczególnych jednostek, lecz za ogólne podłoże, n a którym w yrasta czyn społeczny i społeczna myśl. W ten sposób - jeżeli ju ż dane zgrupow anie społeczne będziemy uważali jako jedność substancjalną i funkcjonalną, stworzymy osobę społeczną m ającą mniej lub więcej oryginalną indywidualność, swe uczucia, swe pragnienia, swe cele, ku którym dąży i wreszcie czyn. Czyn zbiorowy staje się czynem jednostkowym . W ten sposób tworzy się n a d b u d o w a s o c j a l n a , k tó ra łączy członków społeczeństwa w całość - przypisuje im - jak o jednościom pojętym, cele, ku którym dążyć m ają - przez co staje się zarzewiem społecznego postępu. C ała wiekowa praca umysłów ludzkich nabiera znaczenia obiektywnego i wchodzi w skład

1 Georg Simmel: Über soziale Differenzierung. Soziologische und psychologische Untersuchun­

gen. Leipzig 1899.

2 N ie jest to jednak ostatnie, elementarne zjawisko; niżej mamy jeszcze elementarny związek społeczny, będący podstawą następnych, a mianowicie dwu ludzi. Obacz Gabriel Tarde: D ie sozialen Gesetze, über, von Hammer.

(3)

nadbudow y społecznej - w ten dopiero sposób tworzy się c y w i l i z a c j a 3.

N ajdobitniej m oże widać genezę nadbudow y i jej znaczenie dla pierwotnego podłoża n a fakcie poszczególnej już budowy społecznej - mianowicie religii.

Faktem jest, obecnie coraz już częściej stwierdzanym, że kult jest genetycznie wcześniejszy od dogm atu religijnego. Pierw otny kult był czynnością praw ną, był natężeniem woli spełniającego dany obrzęd - był m agią, albo może raczej rodzajem lecznictwa sympatycznego. Z chwilą, gdy wyodrębniamy z chaosu innych zjawisk społecznych, zjawiska kultu, przestają one mieć co do istoty swej znaczenie subiektywne, obiektywizują się, tw orzą pewien kompleks. N ad tym kom pleksem buduje się nadbudow a m ityczna - siły nadprzyrodzone, które potem się antropom orfizują i socjomorfizują. N adbudow a ta oddziaływa n a kult - zmienia go a naw et całkowicie go usuwa (przy ezoteryzmie)4.

Widzimy więc, ja k błędnym jest stanow isko organiczników i tych, którzy rozwój społeczny chcą uw ażać za przedłużenie linii rozwojowej świata przy­

rodzonego, nie widząc, że współżycie społeczne stw arza nowe wartości, których nie m ożem y mierzyć m iarą n auk przyrodniczych.

Jest jed n ak w pojęciu nadbudow y społecznej jeszcze jed n a trudność teoriopoznaw cza, m ianowicie jeżeli chodzi o określenie treści nadbudowy.

Rzecz to nie przedstaw iająca żadnych trudności w klanie pierwotnym, gdzie treścią być m oże jedynie pojm ow anie społeczeństwa jako całości, mającej na celu stosunki zewnętrzne i porządkow anie stosunków wewnętrznych. Tym ­ czasem później, przy rosnącej dyferencjacji społecznej pojęcie społeczeństwa waha się, przybiera różne treści, przypisuje się m u różne cele itp. Obiektywizacja więc tego rodzaju pojęcia nie m oże być tak ściśle określoną, jak pierwotna.

Stąd też - ja k to później zobaczymy - określenie treści pojęcia narod u tudzież jego zakresu n a różne m usi natrafić trudności.

G rupy społeczne hom ogeniczne są pojęciem przeważnie pomocniczym, gdyż nigdzie nie spotykam y ich w stanie zupełnie izolowanym; wszędzie przypuścić trzeba k o n tak t wzajemny5. G rupy łączą się - łączą się także ich nadbudow y, wytw arzając nowe pojęcia. Wielki postęp stanowi asocjacja elementów hom ogenicznych w grupie heterogenicznej grupy, któ ra jednak występuje dość późno; tw orzą się w ten sposób nowe grupy społeczne, każda z nich m a swoją nadbudow ę. W spólność zajęcia, współżycia, znajomość, tworzy podstaw ę grupy - z drugiej zaś strony przeciwstawianie się kom uś również pow oduje utworzenie podobnych kół socjalnych.

3 Sposób pojmowania cywilizacji przez Majewskiego zbliża się w wielu punktach do wyrażonego tu poglądu [...]. M im o to Majewski staje na stanowisku realizmu, jak wszyscy organicznicy, d o których mimo wszystko i Majewskiego zaliczyć trzeba - nasze stanowisko jest konceptualistyczne.

4 Jane Eken Harrison: Wpływ darwinizmu na badania w zakresie religii. (Przekład L.

Krzywicki). W: Darwinizm a wiedza społeczna. Warszawa-Lwów 1910, s. 137-162. Stanowisko to okazuje się bardzo płodne w zakresie badań naukowych.

5 G. Simmel: tamże.

(4)

W czasach obecnych, gdy dyferencjacja społeczna ogromnie wzrosła, również ilość kół socjalnych ogrom nie się podniosła: każdego z nas określa kilka, o ile nie kilkanaście kół socjalnych: rodzinne, towarzyskie, zawodowe, polityczne, sportow e, oświatowe, naukow e, finansowe itp. K oła te krzyżują się wzajemnie i zbiegają się wszystkie w pewnych ośrodkach. Tego rodzaju system kół oznacza najogólniej terytorium , nad którym dopiero historia buduje nadbudow ę społeczną. N a j w y ż s z y m t y p e m n a d b u d o w y , p o ­ j ę t e j j a k o j e d n o ś ć m a j ą c a s w e w ł a s n e c e l e i z a d a n i a , m a j ą c e j r e a l n e o p a r c i e n a p o d ł o ż u , s k ł a d a j ą c y m s i ę z w i e l k i e j i l o ś c i w z a j e m n i e k r z y ż u j ą c y c h s i ę k ó ł s p o ł e c z n y c h , a w y t w o r z o n e j p r z e z d ł u g ą p r a c ę w i e k ó w - j e s t n a r ó d .

Rzecz prosta, że pojęcie to nie jest określone ściśle. Mniej lub więcej dokładnie m ogą być określone granice podłoża; a więc język, rasa, geograficzna i ekonom iczna jedność; każde z tych pojęć jest składnikiem naturalnego podłoża narodu, choć żadne z nich - odrębnie od innych nie określa granic6.

J ę z y k jak o kryterium granic narodow ych jest bardzo niedostateczny.

Najwybitniejszym przykładem n arodu, w którego skład wchodzi kilka zasad­

niczo różnych języków , jest F ran cja - tw orząca zresztą zwarty kompleks narodow y. Prow ansja m oże być uw ażana raczej za terytorium językowo włoskie, niż francuskie; Bretonowie nie należą wszak do grupy języków rom ańskich, zaś Baskowie nie m ają nic wspólnego z grupą języków azjo- europejskich. N a wschodzie zaś, Alzatczycy pod względem językowym są Niemcami, czego bynajmniej uczeni francuscy nie zaprzeczają - z drugiej zaś strony w iadom o, ja k silnym jest poczucie narodow e francuskie u tychże właśnie Alzatczyków. Podobnie m a się rzecz także i z Polską - choć tu w skutek u p ad k u p aństw a i ruchów narodowościowych (trudno rzec już:

narodow ych w m yśl powyższej definicji) pojęcie narodu się kurczy do terytorium językowego. R uch separatystyczny K aszubski opierał się na fakcie odrębności m ow y - było to jed n ak niedostateczne kryterium ; dziś stoi ruch m łodokaszubski n a stanow isku, że spór o język Kaszubski nie m oże niczym wpłynąć na przynależność narodow ą Kaszubów. Ruchy drobnych szczepów, nie m ających własnej kultury historycznej, opierają się przeważnie n a języku, żądając rów noupraw nienia, nie są one jednak w stanie wywołać czegokolwiek ważniejszego n a d kwestię językow ą w państwie austriackim . Rusini-U kraińcy operują wobec E uropy trzydziestu m ilionam i mówiących po rusku - jak dalece cyfra ta nie pokryw a się z ruchem narodowościwym ruskim - rzecz aż nad to w idoczna7.

6 Literatura określająca pojęcie narodu jest stosunkowo dość liczna. Przegląd jej daje nam Józef Milewski w: Zagadnienia narodowe] polityki. Lwów 1909. Z najnowszych rzeczy polskich, których Milewski nie uwzględnia to Joachim Bartoszewicz: Co to je s t naród? „Ateneum Polskie”

1908, t. 3, tudzież Leon W. Biegelesen: Socjologiczne podstawy narodowości. „Widnokręgi” 1911, nr 7/8.

7 Bardzo dobrze określa stanowisko języka w stosunku do narodu Jan L. Popławski

(5)

E l e m e n t r a s o w y ulega zakwestionowaniu już co do samej swej natury.

Zgodnie przyznają współcześni antropologow ie, że czystych ras obecnie nie m a, wobec tego rasa jak o zasada podziału nie m oże być stosowana, chyba, że w myśl świetnych co praw da, lecz zarazem paradoksalnych wywodów G.

Vacher de L apouge’a przyjmiemy wysokość wskaźnika czaszkowego jako kryterium wartości danej rasy - przy czym Lapogue bardzo niewyraźnie określa swe stanow isko w kwestii narodow ej - raz pisze o rasach czystych, drugi raz o n arodach m ających największy procent krwi aryjskiej (blondynów długowłosych) - przy czym - rzecz charakterystyczna - jako naród figuruje u niego A ustria. Stojąc na stanowisku bezwzględnego arystokratyzmu rasowego, niszczy całą nadbudow ę społeczną: Aux fictions de Justice, d ’Egalite, de Fraternite, la politique scientifique prefere la realite des forces, des Lois, des Races, de l’E volution. M alheur aux peuples, qui s’attarderon t dans les reves8.

Tymczasem te właśnie m arzenia stanow ią nadbudow ę cywilizacyjną - a choć bez wątpienia elem ent rasow y gra znaczną rolę w rozwoju historycznym - daleko ważniejszą od tej, k tó rą zwykliśmy m u przypisywać - jednak nie jest istotą walki społecznej.

D aleko stosowniejszym dla naszych celów jest określenie rasy, jakiego używa G um plowicz - uw ażając rasę za całość etniczną, niezależnie od składowych jej części9. Pierwiastki więc rasowe (w znaczeniu Gumplowicza), pewne określone środow isko naturalne i warunki historyczne składają się na tzw. duch narodow y, przejawiający się w skłonności do pewnych form ustrojowych, do pewnego sposobu życia, do pewnego rodzaju reakcji uczu­

ciowych (mniej lub więcej impulsywnych), wreszcie w dziedzinie nauki do [podejmowania] pewnego rodzaju zagadnień. Jeżeli np. mówimy, że Litwin zawsze ponury, a K rako w iak wesół, to jest to wynikiem otoczenia przyro­

dzonego - i co za tym idzie sposobu życia - jeżeli Owerniak m a skłonność do drobnego handlu, G askończyk do zawodów wolnych, a K orsykanin do hierarchii urzędniczej, to jest również wypływem specjalnych danych otoczenia, w arunkujących ten charakter - podobnież jeżeli konstatujem y za H araldem H öffdingiem 10, że psychologię niemiecką cechuje skłonność do eksperym entu, francuską d o psychopatologii, angielską do analizy psychologicznej, lub jeżeli w polskiej socjologii przeważa zagadnienie narodu, w francuskiej rodzina, w niemieckiej abstrakcyjne społeczeństwo, jest to wynikiem pewnych histo­

rycznych w arunków .

w szkicu Polska współczesna w wydawnictwie zbiorowym [jego prac]: Szkice literackie i naukowe.

Warszawa 1910.

8 G. Vacher de Lapouge: L'Aryen, son róle social. Paris 1899.

5 W. Gumplowicz, Rasse und Staat. Eine Untersuchung über das Gesetz der Staatenbildung.

Wien 1875. Rzecz charakterystyczna, że w pierwszym wydaniu broszury [1875], rasę pojmował w znaczeniu przyrodniczym - następnie, w drugim wydaniu [Der Rassenkampf. Soziologische Untersuchungen. Innsbruck 1883], przekonawszy się o niemożliwości stosowania rasy przyrodniczej w zakresie nauk społecznych - używa tego pojęcia w znaczeniu historycznym.

10 H. Höffding: Współcześni filozofowie. Warszawa 1909.

(6)

Podobnież i r e l i g i a, w a r u n k i e k o n o m i c z n e , które w znacznej mierze zależą od państw ow ych stosunków , tudzież pewna g e o g r a f i c z n a c a ł o ś ć nie może być czynnikiem określającym naród.

N atom iast, wychodząc poza definicje narodu m aterialnie niejako, nap o ­ tykam y bardzo rozpow szechnioną form ę definicji jako zakładającą podstawy naro du ś w i a d o m o ś ć 11. T a wspólność świadomości narodowej u wielu jednostek, ta - symbolicznie m ówiąc - jedność świadomości - dla wielu określa treść pojęcia narodu. Tymczasem fakt świadomości narodowej nie określa nam nic więcej, nad genezę pojęcia narodu - jest więc definicją tautologiczną, stw ierdzającą tak ą czy tak ą liczbę osób świadomych, które um ożliwiają obiektywację naro d u. Jest to więc, ja k widzimy, rzecz czysto form alna, nie określająca nam bliżej treści tej świadomości. W łaśnie jej treść stanowi m ające być uprzedm iotow ione pojęcie narodu - nadbudow ę socjalną.

Pojęcie to należy do rzędu pojęć filozoficzno-socjalnych i dlatego też nie m ożna ściśle treści jego oddać. Jak o powstałe wskutek obiektywacji pojęć subiektywnych różnorodnych (a więc nie drogą abstrakcji) może być też różnorodnie partycypow ane. Inaczej pojm ują naród [wyraz nieczytelny], inaczej narodow i dem okraci, inaczej nieco uświadomiony chłop - zależnie od indywidualnego udziału w społecznej nadbudowie.

Definicja świadomości m a jeszcze ten błąd, że żądając bezwzględnie świadomości, zapom ina zupełnie o warstwach najniższych, które nie są lub nawet m o g ą nie chcieć być uświadom ione - w myśl naszej definiq'i, każdy znajdujący się w ruchu kół socjalnych, jest członkiem narodu niezależnie od swej świadomości. Oczywiście i tu ścisłe określenie zależne będzie od in­

dywidualnego pojm ow ania n a ro d u - spraw a np. Żydów w Polsce, wreszcie kresowych m ieszkańców, m ówiących np. po polsku, poczuwających się do narodow ości czeskiej lub niemieckiej - lub też odwrotnie - etniczny Litwin lub R usin - n a t i o n p o l o n u s . Są to wypadki, co do których nie m ożna postaw ić bezwzględnie obowiązującej reguły.

11 Najczęściej spotykana definicja, szeroko uwzględniona u Milewskiego [zob. przypis 6].

Cytaty

Powiązane dokumenty

działalność uczelni mająca na celudziałalność uczelni mająca na celulepszelepsze usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się na rynku, usytuowanie się

Jan Stanis³aw Bystroñ jako prekursor socjologii historycznej.. Jan Stanis³aw Bystroñ as a forerunner of

Wykonawcy którzy złożyli oferty, w terminie 3 dni od zamieszczenie niniejszej informacji zobowiązani są przekazać Zamawiającemu oświadczenie o przynależności lub

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona

wi, są jeszcze rzeczy, których się nie widzi i o których się nie mówi, które się jednak przeczuwa lub o których się wie wewnętrznem wiedzeniem,

Potwierdzając moje wrażenia, zgadza się, że teraz właśnie jest narzędziem eksperymentu, wręcz dlatego tylko może jeszcze pisać, takie znajdując

Krótko rzecz ujmując, świadomość językowa to z jednej strony zagadnienie czysto językowe opisywane przez lingwistykę normatywną przede wszystkim, a z drugiej (angielskiej)