• Nie Znaleziono Wyników

List pasterski. Inc.: Kochani Dyecezyanie! Żyjemy w czasie pełnym ruchu...

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "List pasterski. Inc.: Kochani Dyecezyanie! Żyjemy w czasie pełnym ruchu..."

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

z miłosierdzia Bożego i łaski świętej Stolicy apostolskiej

Ksiażę-Biskiip Wrocławski,

Prałat domowy Jego Świątobliwości, D o k tó r św. teologii,

przesyła Czcigodnemu Duchowieństwu i wszystkim swoim Dyecezanom pozdrowienie i błogosławieństwo Boskie.

K ochani Dyecezanie! Żyjemy w czasie pełnym ruchu. Wielkie postępy, które ludzie w naszym wieku we wszystkich kierunkach życia ludzkiego doczesnego porobili, przekształciły spo­

łeczeństwo ludzkie i wszędzie utworzyły przeciwieństwa, z których jedno przeciwko drugiemu wojuje, ja k bałw any morza rozburzonego. Łatwo o tern każdy może się przekonać, jeżely przy­

patrzy się stosunkom nas otaczającym, przysłuchuje się hałasowi, który ustawicznie bije w uszy nasze. Nie brakuje także usiłowań starających się o uśmierzenie rozburzonych bałwanów, aby nie przerwały tamy porządku państwowego i społecznego i aby nie mogły rozwinąć siły swojej, która grozi ogólnem zniszczeniem. Ale gdzie można znaleść ów olej, któryby potrafił podnoszące się bałwany uspokoić i ugładzić i przywrócić ludziom pokój i spokojny postęp?

Zaiście, kochani Dyecezanie, owe stosunki zatrważające pochodzą z przyczyn ekonomicznych, i dla tego bez wątpienia je st to potrzebnem i słuśznem, że rząd przez wydawanie korzystnych praw stara się o usunięcie owych przyczyn. Wszystko więc, co państwo przez wydanie praw ju ż uczyniło i jeszcze uczyni dla obrony robotników, dla zmniejszenia pracy niewiast i dzieci, dla wspomagania w chorobie i dla zaopatrzenia w starości i w razie nieszczęścia, stało się potrzebnem przez klęski ekonomiczne, w które dzisiejsze życie przemysłowe je st tak bogate, i zasługuje na wdzięczność wszystkich prawdziwych przyjaciół ludzkości. Ale te lekarstw a nie wystarczają do wytępienia nieukontentowania i do przywrócenia pokoju ludziom. Bo czy to są jedyne przyczyny ekonomiczne, pod któremi ludzkość, a przynajmniej wielka je j część, cierpi?

Czy rzeczywiście wróciłby pokój i zadowolenie, gdyby wszyscy byli zadowoleni, którym owe prawa mają pomódz?

(2)

Ktoby w to wierzył, ten nie zna głównej przyczyny nieszczęścia; przyczyna ta nie jest ekonomiczna, ale religijna, i dla tego kwestya socyalna, która obecnie wszystko porusza, nie tak bardzo je st kwestyą ekonomiczną, ja k kwestya religijną. Wszystko zawisło od odpowiedzi na pytanie: Czy samo zaspokojenie głodu może pomódz, i czy samo nasycenie cielesne człowieka w ystarcza? Boski Zbawiciel na to odpowiada w ewangelii na pierwszą niedziele postu temi słowy: „„N ie samym chlebem żywię człowiek: ale wszelkiem słowem, które pochodzi z ust Bożych.“ “ (Mat. IV, 4.) Więc staranie samo, aby ludzie już nie cierpieli głodu, jeszcze nie sprowadzi pokoju i swobody na ziemi, i przez usiłowanie z drugiej strony pomocy dla nędznych i ubogich przez gwałtowne obalenie istniejącego porządku nie można rozwiązać kwesty! socyalnej!

Bo prosta siła i namiętności wyuzdane wiele już wprawdzie spustoszyły, ale jeszcze nic nie zbudowały.

Kwestya więc socyalna przedewszystkiem jest kwestyą religijną, a nie tyczy się tylko ubogich, ale i bogatych, nie tylko robotników, ale i panów. Fałszywa oświata, na którą nasz wiek tak długo chorował, w ludzie zaćmiła naukę chrześciańską i wzruszyła zasady clirześciańskie i moralne. Co raz bardziej zaniedbywano i pomijano wykształcenie religijne, aż prawie ze wszystkich stosunków wyrzucano ideę chl-jześciaństwa. T ak jakoby nowa powstała błędna nauka, która sprzeciwia się nauce chrześciańskUj i życiu chrześciańskiemu, a to je st owa nauka, która nie wierzy w świat drugi, wszystko na tym tu świecie buduje i od tego św iata wszystkiego się spodziewa i oczekuje. Ale czy ta fałszywa nauka je st tylko nauką tak nazwanych socyalnych demokratów? Czy tylko tacy, którzy należą do klasy robotniczej, ją wyznawają i nauczają?

Nie, kochani Dyecezanie; ta nauka materyalistyczna rozszerzyła się we wszystkich klasach społeczeństwa ludzkiego. U górv, w stanach wyższych i wykształconych, powstała ona i zwolna i ku dołowi się zniża. Ona je st główną1 chorobą czasu naszego!

A jeżeli ta k jest, jeżeli to jest prawdziwe źródło błędów naszego socyalnego ustroju, wtedy zmiana potrzebna musi być rozszerzoną; wtedy naprawa położenia materyalnego klas robotniczych nie wystarcza, aby stosunkom ludzkim przywrócić pokój i bezpieczeństwo: „ „Powrót do zasad chrześciaństwa i zmiana sposobu życia, obyczajów i urządzeń ludów podług świętych jego przykazań je st koniecznie potrzebny, i ta potrzeba co dzień bardziej się wyjawia. Bo z zanie­

dbania ich wynikło tak wiele złego, że żaden rozumny człowiek ani teraźniejszości nie może beż wielkiej starości znosić, ani w przyszłość bez bojaźni spoglądać. Ku Bogu się zwracać powinno, do niego dążyć, to jest najwyższem naszem prawem, to je st ostatecznym celem życia naszego.“ “ T ak Papież Leon XIII. naucza w świetnym swoim Okólniku, wydanym dziesiątego Stycznia z. r., i ta k jest rzeczywiście! Nie ma innej reformy, któraby potrafiła istniejące błędy socyalne wyleczyć. Prawdziw a reforma socyalna powinna przedewszystkiem polegać na odnowieniu życia duchownego, na obudzeniu umysłu religijnego, na spowodowaniu i szerzeniu życia chrześciańskiego;

odnosi się więc do duszy i je st rzeczą pieczy nad duszami. Trzeba się o to postarać, by dusze znowu się stały zdolne do przyjęcia zasad i nauk chrześciaństwa; ja k kwas chleb, tak owe nauki mają dusze przeniknąć i przerobić: „ „Patrzcie, aby was kto nie zwiódł! Albowiem wiele ich przyjdzie na imię m oje? rzekąc: Jam je st Chrystus! i wiele ich zwiodą.“ “ (Mat. XXIV, 5 i 6.) Nie, kochani Dyecezanie, je st tylko jeden Zbawiciel; je st to ten, o którym mówi św. Apostoł:

„ „Fundamentu innego nikt założyć nie może, okrom tego, który założon jest, który je st Chry­

stus Jezus.“ “ (I. Kor. III, 11.) „ „Któż je st,“ “ słusznie zapytuje Apostoł, „ „co zwycięża świat, jedno który wierzy, iż Jezus jest Synem Bożym.“ “ (I. Jan. V, 5.) Chrystus Pan jest jedynym pomo­

cnikiem, i nauka jego jedynym olejem skutecznym, aby uspokoić rozburzone bałwany czasu naszego. Aby kwestyą socyalna słusznie rozwiązać, ludzi znowu trzeba zrobić chrześcianami; religią znowu trzeba wszczepić w społeczeństwo ludzkie! Z nauką Chrystusa Pana i z dziełem jego zba­

wienia trzeba wojować przeciw błędom czasu i leczyć choroby, na które ludzie obecnie cierpią.

(3)

Z a r a b i a ć i u ż y w a ć ! To je st hasło czasu naszego. Natarczywie wszyscy się domagają zarobku. Wszystkich sił natury ku temu używają i przykładają pilności i bystrości rozumu, aby środki zarobku polepszyć i aby sam zarobek powiększyć. Zapewne, kochani Dyecezanie, nie jest to przeciwne duchowi chrześciaństwa, starać się o dobra doczesne, ponieważ są one środkami do utrzymania życia naszego ziemskiego. Bóg sam uświęcił to staranie. „ „Posadził Pan Bóg ,człowieka pierwszego w raju rozkoszy, aby sprawował i strzegł go.“ “ (I. Moj. II, 15.) „ „Na­

pełniajcie ziemię a czyńcie ją sobie poddaną.“ “ (I. Moj. I, 28.) „ „W wielu pracach jeść będziesz z ziemi po wszystkie dni żywota twego.“ “ (I. Moj. III, 17.) T ak sam Stworzyciel ustanowił stosunek człowieka do dóbr ziemskich, i dla tego ani staranie się o zarobek, ani postęp w środkach zarobku, ani pilne używanie ich nie je st grzesznem ani bezbożnem. Bez­

bożną zaś je st praca j e d y n i e dla zarobku; „ „Strzeżcie się wszelakiego łakomstw a,“ “ tak nas Chrystus Pan napomina. Bezbożne je st staranie się o dobra ziemskie z pogardą nauk i przy­

kazań chrześciańskich i kosztem zbawienia duszy i powodzenia bliźnich. Jako pierwszą i sta­

nowczą regułę dla zarobku ziemskiego nauka chrześciańska nam postawia słowo Chrystusa Pana: „ „Szukajcież naprzód, królestwa Bożego i sprawiedliwości jego: a to wszystko będzie wam przydano. (Mat. VI, 33.) Cóż pomoże człowiekowi, jeźliby wszystek świat zyskał, a na duszy swej szkodę podjął?“ “ (Mat. XVI, 26.) Nie, kochani Dyecezanie, dobra ziemskie nie są celem ostatecznym życia naszego. Celem naszym je st Bóg; każda praca, każda służba, każda sprawa ostatecznie do Boga ma prowadzić i z Nim mieć związek. Przeznaczenie człowieka sięga po za tę ziemię i po za życie ziemskie, dla tego człowiek nie powinien tu na tej ziemi celu tego właściwego z oczu tracić a jeszcze mniej dowiązać go jedynie z światem doczesnym. „ „Nie mamy tu miasta trwającego, ale przyszłego szukamy.“ “ (Żyd. XIII, 14.) Bóg je st Panem, który wszystkich ludzi jako robotników swoich posyła do winicy tej ziemi, aby im na wieczór wieczności dać zapłatę. „ „I są różności darów i są różności spraw, ale ten sam Bóg. Albowiem jako ciało jedno jest, a członków ma wiele, tak i my wszyscy jedno jesteśmy ciało, bądźto ubodzy, bądźto bogaci, bądź niewolnicy, bądź wolni. Bo i ciało nie je st jeden członek, ale wiele; bo gdyby wszystkie były jednym członkiem, gdzież ciało? Lecz teraz acz wiele członków, ale jedno ciało; ale wszystkie członki służą jeden drugiemu i całemu ciału.

A nie może rzec oko ręce: Nie potrzeba mi cię, albo zasię głowa nogom: Nie potrzebuję was!

A jeźli co cierpi jeden członek, społu cierpią wszystkie członki.“ “ (I. Kor. XII, 4. 5. 12. 19. 21.)

„ „Każdy jako wziął łaskę, usługujcie nią je den drugiemu.“ “ (L Piotr. IV, 10.) Tak nas uczą apostołowie święci,

Oto, kochani Dyecezanie, wyobrażenie chrześciańskle i nauka chrześciańska o życiu doczes- nem i o dobrach ziemskich. Jeżeli by ją wszyscy ludzie wierzyli a wszyscy wykonywali, jakieby wspaniałe owoce rodziła! Każdy to miejsce, które na ziemi zajmuje, czy król, czy pod­

dany, czy pan, czy sługa, czy bogaty, czy ubogi, uważać w takim razie będzie za miejsce które mu nie przypadek, ale niebieski gospodarz naznaczył; dla tego wiernie i sumiennie, chę­

tnie i gorliwie wypełni swoje obowiązki, ja k wierny sługa, który wobec pana swego pracuje;

każdą pracę, czy ona mała, czy ważna, będzie umiał uszanować, ponieważ przez to samego Boga uczci; nie z zazdrością ani z nieukontentowaniem nie będzie patrzał na różnicę rozmaitych prac i stanów, ale będzie pamiętał o napominaniu św. Apostoła, że ku powodzeniu całego społeczeń­

stwa ludzkiego potrzebna jest różność pojedyńczych członków, i jeden członek powinien służyć drugiemu; owoców swojej pracy nie przemarnuje w nieumiarkowaniu i ubieganiu się za uciechami ziemskiemi, ale ich używać będzie dla siebie i dla tych, o których się starać powinien, dla swo­

jej rodziny, dla ubogich rodziców, i te owoce oszczędnie rozdzieli i przez pilną pracę pomnoży,

(4)

aby siebie i swoich zachować od nędzy, nareszcie nie z szkodą swoich bliźnich postara się o posiadanie dóbr ziemskich, ale pomagać im niemi będzie, gdziekolwiek zobaczy, że oni ubodzy i biedni. Oto, kochani Dyecezanie, tak umysł chrześciański staranie się o dobra ziemskie ozda­

bia najśliczniejszemi cnotami: miłością Boga, wiernością w wypełnianiu obowiązków stanu, pilno­

ścią i poczciwością, skromnością i oszczędnością, sprawiedliwością i miłosierdziem.

U ż y w a ć oto drugie hasło czasu naszego. Nieograniczone ubieganie się za uciechami opano­

wało dzisiejszych ludzi i przemieniło wszystkie stosunki życia. Zapewne trzeba przyznać, że z rozszerzeniem oświaty i wykształcenia ludzie od życia więcej wymagają, i że przez tak bardzo ułatwione środki komunikacyi środki używania się pomnażają i do zadowolenia zmysłów zachę­

cają. Tego wiara chrześciańska nie naucza, że każda uciecha zmysłowa je st grzechem. Ale używać nie je st to celem ostatecznym życia; ale na nieszczęście tak je st u bardzo wielu ludzi.

„ „Wiele ich chodzi jako nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego, których Bóg jest brzuch." % (Phil. III, 21.) Dla nich uciecha je st jedynem zadaniem życia, a jedynie o nią się troszczą.

Wszystkie ich zabiegi jedynie do tego światu się odnoszą. „ „Ziemskie rzeczy miłują,“ “ tam­

że mówi św. Apostoł, a rzeczywiście, gdyby nam nic innego nie było przeznaczonem ja k tylko życie ziemskie, wtedy słusznem by było życie to otoczyć ja k największemi przyjemnościami.

Kto ludzi pozbawi nadziei w świat przyszły, zmusza ich całą swoją nadzieję pokładać na tym świecie i wszystkimi środkami starać się o jej urzeczywistnienie. Zarobić i używać wtedy są jedyne pobudki, które jeszcze serce i ręce poruszają, a ponieważ zarobek nie je st bez fatygi i przeto używanie mniejsza, najwyższy ideał bardzo wielu ludzi jest: używać bez pracy mozolnej.

Nie, kochani Dyecezanie, nadzieja nasza dopiero po za tym światem zmysłowym się spełnił Dla tego świat nam nie może dać szczęścia i zadowolenia. Nie na zadowalnianiu, ale na powstrzymywaniu zmysłowych namiętności i pożądliwości, nie na używaniu, ale na zaparciu siebie samego i na wstrzemięźliwości polega prawdziwe szczęście i rzeczywisty spokój.

Tej drogi nas naucza Chrystus P an: „ „Jeźli kto chce za mną iść, niech sam siebie zaprze.“ “ (Mat. XVI, 24.) „ „A kto nie nosi krzyża swego, a idzie za mną, nie może być uczniem moim.“ “ (Łuk. XIV, 27.) Tego nas uczy kazanie apostołów: „ „Używajcie św iata tego, jakobyście go nie używali; bo przemija kształt świata tego.“ “ (I. Kor. VIII, 30.) Tej drogi nas naucza kościół święty, nakazując nam umiarkowanie, w niem nas ćwiczy przepisami i przykazaniami swemi, w zakonach swoich najdoskonalszy wzór chrześciańskiego zaparcia samego siebie przed oczy nam stawia jako żywe opowiadanie prawideł chrześciańskich, wzór życia skromnego i starającego się o rzeczy wieczne naprzeciw bezbożnemu tańcowi około złotego cielca; wzór życia czystego i pokutującego naprzeciw nierozsądnemu ubieganiu się za uciechami zmysłowemi; wzór życia uporządkowanego prez posłuszeństwo i poddawania się naprzeciwko wszędzie panującemu duchowi buntu i nieposłuszeństwa.

Na to chrześciańskie zaparcie samego siebie, na potrzebę jego i dobre jego skutki dla ludzi uwagę waszą w zeszłym roku zwróciłem. Jedynie to w krótkich słowach wam powtarzam:

Walczcie, kochani Dyecezanie, przeciw ubieganiu się za uciechami, gdziekolwiek potraficie.

Walczcie przeciw przepychowi i marnotrawstwu w waszych rodzinach, walczcie przeciw ubie­

ganiu się za uciechami w waszych stowarzyszeniach; wojujcie przeciw niemu u waszych dzieci i służących, ja k i w waszych gminach. Ono jest zarazą czasu naszego, która pożera moralne siły rodu ludzkiego. Pamiętajcie także o tern, żem wam w zeszłym roku polecił bractwo wstrze­

mięźliwości; z wdzięczną uciechą uznaję, że one w zeszłym roku w dwudziestu sześciu parafiach na nowo zaprowadzono. Oby owa gorliwość znalazła dalsze naśladowanie!

Życie dla tej ziemi, życie dla dóbr i uciech doczesnych oto fałszywy kierunek czasu na­

szego; ludzie czasu naszego jedynie dążą dorzeczy materyalnych. Bezbożny i niewierny mate- ryalizm objął wszystkie stany, nie tylko niższe, ale i wyższe, i nawet ci, którzy go słowami

(5)

nie uznawają, podług jego nauk żyją; żyją i czynią tak, ja k gdyby nie było ani Boga, ani wie­

czności. Czy nas to może zadziwić? Wszystko przecie głosi naukę materyalistyczną słowem i pismem i przykładem.

Weźmijcie do rąk książkę albo gazetę, patrzcie na uczynki i zatrudnienia ludzi około was — wszyscy ta k żyją i tak działają, ja k gdyby nie było wieczności; wszyscy jedynie się zajmują interesami ziemskimi, wszyscy jedynie nauczają, ja k się można zbogacić, ja k co zarobić, ja k używać; wszyscy tylko wskazują na środki używania, i rozdrażniają zmysły. Ale jakich środ­

ków trzeba używać przeciw takowej nauce? Trzeba, kochani Dyecezanie, chrześciański sposób myślenia i chrześciańskie prawidła przywrócić życiu naszego ludu, a ku temu najpierwszy środek je st pouczanie w naukach ckrześciańskich.

Co rok bada się ściśle, ilu mieszkańców w państwie nie umie ani czytać, ani pisać, a podług tego, ja k takowe badanie wypada, sądzi się o stanie oświaty w państwie. Ale ja k i zasmuca­

jący obraz by nam się pokazał, gdyby kto mógł policzyć tysiące i miliony tych, którzy po chrze- ściańsku zostali ochrzceni, chodzili do szkół ckrześciańskich, którzy powierzchownie jeszcze należą do chrześcian, ale nic nie wiedzą o Bogu ani o chrześciaństwie! A jednak wiadomość 0 tych prawdach je st najpotrzebniejszą; bo ona jedyna nas po prawej drodze prowadzi przez ziemię, daje nam poznać ostateczny cel życia, pociesza, napomina i posila nas w niebezpie­

czeństwach i przykrościach pielgrzymki naszej i prowadzi nas przez wszystkie ciemności do jasnego światła wieczności. Gdzie zaś brakuje wiadomości religijnych, gdzie niewiadomość o prawdach religijnych ducha zaciemnia, tam błędy i złudzenia, kłamliwe wyobrażenia i zwodnicze nadzieje tern łatwiej wstęp znajdują.

Dla tego potrzeba dokładnego pouczania w naukach ckrześciańskich, a ta potrzeba daleko większa, niżby kto uwierzył. Trzeba praw dy główne wiary chrześciańskiej często i dobitnie wykładać; kazanie i nauka chrześciańska oto środki od kościoła postanowione, aby w wierze pouczać. „„Bo jako uwierzą temu, którego nie słyszeli? A jako usłyszą oprócz przepowiada­

jącego?““ słusznie zapytuje Apostoł. (Rzym. X, 14.) Miejcie dla tego, kochani Dyecezanie, w uszanowaniu, nie tylko kazanie, ale i naukę; nie myślcie, że ona tylko je st dla dzieci; ona jest dla całej parafii, a oprócz tego ona zprowadza pouczanie i zagłębienie w tajemnicach wiary i objaśnienie ich w taki sposób, który dzisiaj je st najstósowniejszy i najpotrzebniejszy, gdy tak wiele ludzi albo nic albo mało rozumieją o prawdach religii. A ponieważ na nieszczęście w dniach naszych ludzie już nie idą za słowem bożem, słowo boże musi iść za ludźmi, i wasi duszpasterze słuchanie słowa bożego wam ułatwią, gdzie stosunki tego wymagają. Przy tern napotykam wprawdzie przeszkody godne największego pożałowania. Ja k wielką mnie napełnia boleścią, kiedy wielkie gminy dyecezyi mojej się uskarżają, iż są nędzne i opuszczone, iż wierze grozi utrata i iż obyczaje co raz gorszymi się stają, i kiedy nędzę swoją słowami wzruszającómi opowiadają i gorąco proszą o posłanie pasterza duchownego, a ja im nie mogę pomódz, jedynie im mogę obiecać, że może za kilka lat dostaną księdza! Już raz przed wami i razem z wami na ten wielki brak księży się skarżyłem i wzywałem waszej współpracy, aby się stało lepiej;

1 tą razą czuję się obowiązany do napomnienia, byście i wy do tćj najważniejszej sprawy waszej dyecezyi się dokładali w tej mierze, którćj ona dla ważności swojój wymaga. Proście Pana Boga, aby wiele robotników posłał do tej części winicy swojej, ale nie zapomnicie i to uczynić, co je st waszym obowiązkiem.

Lecz zwykłe pouczanie w prawdach religii w regularnej opiece dusz dzisiaj nie w ystarcza;

trzeba i nadzwyczajnych pouczań, a to stać się może przez missye dla ludu. Nie uważam za potrzebne obszerniej mówić o zbawiennych skutkach, które z nich pochodzą, o dosadnem przypomnieniu ludziom ostatecznego celu i wiecznego przeznaczenia, o gorliwem pobudzeniu do wiernego wypełniania obowiązków ckrześciańskich i obowiązków stanu, o skutecznem odnowieniu

(6)

życia zastosowanego do w iary; nie potrzeba o nich mówić, bo je sami dostatecznie znacie i poważacie. Przecie i w przeszłym roku w różnych parafiach naszej dyecezyi odbyły się takowe missye, dzięki gorliośwci księży parafialnych, ja k i parafian, dzięki nie mniej poświęcającej się gotowości czcigodnych Ojców Franciszkanów. Ale niestety liczba ich je st bardzo mała w obec wielkości potrzeby i licznych żądań; a niestety trw ają przeszkody uniemożebniające sprowadze­

nie innych zakonów.

Szerzenie prawd religijnich staje się także przez dobre książki i pisma; potrzebujemy pism popularnych, któreby lud wierny w sposób łatw y do pojęcia mogły o kwestyach religijnych i społecznych z stanowiska chrześcijańskiego pouczać i w ten sposób pracować przeciw jadowi pism niewiernych. Acz w ostatnim czasie stowarzyszenie mężów katolickich tego zadania się podjęło; obyście i wy, kochani Dyecezanie, w tych usiłowaniach brali gorliwy udział i o byście z nich wielką mieli korzyść! — Ale nie mniej ważne podług mego mniemania są pisma nie­

dzielne, przeznaczone rozrywce z treścią religijną; w każdej rodzinie one być powinny; bo one uzupełniają pouczanie religijne, którego kazanie i nauka udzieliły, i duszę napełniają uczuciami religijnemi, które na życie zewnętrzne najkorzystniejsze wpływy wywierają.

. Zapewne, kochani Dyecezanie, dokładna wiadomość o prawdach, tyczących się zbawienia wiecznego, potrzebna, aby wojować przeciw jadowi bezbożnego wyobrażenia o świecie pomiędzy ludem; ale owa wiadomość nie wystarcza, z nią powinno się łączyć ich zostosowanie i ćwiczenie.

W iara się żywi, wzmacnia i zagłębia przez ćwiczenia religijne: przez uczęszczanie na nabożeństwo, przez przyjmowanie świętych sakramentów, przez modlitwę, przez udział w bractwach kościelnych i stowarzyszeniach religijnych. Chrześciański sposób myślenia i życia ustawicznie wojuje przeciw pożądliwościom i namiętnościom własnego serca; aby w tej walce zwyciężyć, koniecznie -po­

trzebujemy łaski bożej, a znajdujemy ją i otrzymujemy w sakramentach św. kościoła naszego.

Ale i tu, jeżeli w obszernej dyecezyi mojej się oglądam, widzę wiele braku, nie że bym miał skarżyć się na brak bogobojnośći i pobożności u W as; nie, na co się uskarżam, to są prze­

szkody, które przeszkadzają ich urzeczywistnieniu, to jest brak kościołów i brak kościołów prze­

stronnych. Średnie i mianowicie wielkie miasta w sposób zdumiewający się powiększyły a przezto co do kościołów wykazał się ogromny niedostatek: istniejące kościoły już nie wystarczają dla tylu ludzi, ani co do liczby, ani co do przestronności; mianowicie tak je st w dwóch największych miastach dyecezyi, w Berlinie i w Wrocławiu. Znacie, kochani Dyecezanie, roz­

czulające opisy braku kościołów w Berlinie; do nich nic nie chcę dodawać, tylko znowu was napominam, byście i wy się starali o umniejszenie tego niedostatku. — Ale nie mniej pożałowania godne są i niedogodności, pochodzące z ciasnoty niektórych kościołów w takich miejscach, gdzie dla stosunków miejscowych liczba dusz parafii bardzo się powiększyła. Trzeba tylko czytać, co czasem z takich parafii piszą. „ „W starym kościele drewnianym,“ “ tak je den pro­

boszcz z górnego Szląska pisze z sercem pełnem żalu, „ „zmieści się, co najwięcej 800 ludzi, a parafia teraz liczy 18000 dusz; dla tych wszystkich powinno być miejsce. W skutek tego pod czas nabożeństwa w kościele okropna ciżba panuje i tak jest parno, ze wielu zle się robi i nie- ' którzy nawet mdleją. Ale największa ich część zmuszona zostawać na dworze, pod czas burzy i deszczu, pod czas upału i zimna. Ja k wielu przez to już sobie zgotowało ciężkie choroby a nawet śmierć! Ale co jeszcze smutniejszem, że wskutek tego położenia nieznośnego bardzo wielu parafian już wcale nie chodzi do kościoła, albo przyszedłszy zaraz udaje się do karczmy, i w taki sposób traci wiarę i cnotę.“ “ Równie i z wielu innych parafii się uskarżają, a nie mogłem im dotych czas dopomódz, po części dla tego, iż ci, którzy do tego zobowiązani, sprzeciwiają się nowej budowie. Ale ja k przy takiem położeniu rzeczy ma się pielęgnować pobożność i cnota, ja k ma się zachować chrześciański umysł i życie chrześciańskie ? Czy na takich miejscach bezbożne materyalistyczne wyobrażenia o świecie nie muszą się utrzymywać i

(7)

wzrastać? T ak zaiste, ja k człowiek nie może żyć bez wdychania powietrza, tak i ludzkość nie może osięgnąć pokoju i powodzenia bez regularnego wdychania owego powietrza niebieskiego, które jej sprowadzają wiara i życie chrześciańskie. „ „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkiem słowem, które pochodzi z ust Bożych.“ “

Ja k w pojedynczych ludziach, tak umysł clirześciański i życie chrześciańskie trzeba budzić i utrzymywać i w tych kołach społeczeństwa ludzkiego, w których człowiek otrzymuje kierunek do dalszego życia, w rodzinie, w szkole, w młodzieży dorastającej. — Człowiek nie powstał z przemienienia zwierzęcia w gatunek wyższy, ja k to twierdzi, ale bez dowodu, nauka bezbożna, ale powstał z rodziny. Ludzkość powstała z jednej familii, którą sam Pan Bóg postanowił i której udzielił owej formy, którą na wszystkie czasy miała mieć i zachować: t. j. połączenie jednego męża i jednej niewiasty ku zobopólnćj pomocy i ku utrzymaniu rodu ludzkiego. Dożywotne połączenie dwóch ludzi a nie więcej, to je st stan małżeństwa, ja k go sam Pan Bóg postanowił;

ten stan Chrystus Pan przywrócił i tak stanowczo nakazał, że rozwód i zawarcie nowego mał­

żeństwa porównuje do cudzołoztwa; i tak samo potępia spółeczność małżeńską tylko na czas.

„ „Co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza.“ “ (Mat. XIX, 6.) Jeżeliby kto od tych nauk zboczył, to byłoby to samo, ja k gdyby się wiary chrześciańskićj zaparł.

Zadanie zaś, które Pan Bóg rodzinie nadał, najpierw je st ekonomiczne, polega na zobopólnem wspomaganiu, na równym udziale w uciechach i w boleściach, w pracy i w roskoszy. Dla tego wiara ckrześciańska związek małżeński uważa za najściślejszy związek życia i każe mężowi, by zonę kochał (Efez. V, 25), a żonie, by się poddawała pod władzę męża (Efez. V, 22). — Oprócz tego rodzina ma jeszcze inne zadanie, daleko wyższe, a to nowe pokolenie wychować i zdolnem zrobić dla żywota doczesnego i wiecznego. Aby to zadanie mogli wypełnić, Pan Bóg rodziców otoczył szczególniejszym szacunkiem: „ „Czcij ojca twego i matkę twoje.“ “ (II. Moj.

XX, 12 i Mat. XV, 4.) Oto familia podług rozporządzenia bożego, oto zadania je j podług zamiarów mądrości Jego!

Ale przeciw tym podstawom rodziny stawionym od samego Boga, samolubstwo ludzkie już często występowało, i teraz jeszcze występuje. Widzimy około nas, ja k węzeł małżeński co raz bardziej się rozluźnia; liczba rozwodów i wzajemnego opuszczania się małżonków w sposób pożałowania godny się pomnaża; oprócz tego, osobliwie w większych miastach, wiele ludzi głosi wolność miłości a jeszcze więcej takich, co podług tego żyją. T ak świętość małżeństwa znajduje się w wielkiem niebezpieczeństwie a z niem razem i rodzina. Przecię w wielu klasach społe­

czeństwa ludzkiego małżeństwo już tylko uważa się i zawiera się jako związek przyrodzony, jako spółeczność życia tylko na czas pod obroną praw cywilnych. O tern, że małżeństwo je st coś świętego, że trzeba brać ślub w kościele, o tern juz bardzo wiele ludzi nie myśli.

Ubieganie się za uciechami co dzień się pomnażające także je st niebezpiecznym nieprzy­

jacielem rodziny. Ono odrywa męża od żony, dzieci od rodziców, odstręcza ich od domu i jednego od drugiego i niweczy podstawy szczęśliwego życia w familii, psuje zamiłowanie do ogniska domowego, oszczędność i skromność, bogobojność i pobożność.

Na reszcie dla rodziny powstaje wiele nieprzyjaciół z obecnego sposobu zarabiania. On rozrywa rodzinę i sprawuje, że ona ani ekonomicznego, ani moralnego zadania swego nie może rozwiązać. Ojciec wednie prawie nigdy nie jest w domu, tylko na noc przychodzi do niego;

matka i gospodyni zamiast starać się o dzieci, zamiast gotować pokarm, zamiast gospodarstwo utrzymywać w porządku, zmuszona chodzić do fabryki, aby też co zarobić. Nawet i dzieci już wcześnie się posyła do fabryki, a tak stawają się wolne i niezawisłe od rodziców, skoro mają jaki zarobek. W taki sposób wspólny związek rodziny zupełnie rozerwany, nie pracują pospołu,

(8)

nie jedzą pospołu, nie cieszą się pospołu. Wspólność życia rozerwana, stosunek miłości między rodzicami i dziećmi rozerwany, wychowanie dzieci pozostawia się cudzym ludziom albo publi­

cznym ochronom. Oto jeden z smutnych skutków obecnego sposobu zarobku; to wielki wywiera wpływ na upadek rodziny. Ale co czynić, aby dalszemu upadkowi zapobiedz?

Poważajcie małżeństwo jako urządzenie boskie, postawione pod obronę boską i poświęcone błogosławieństwem samego Boga. Za to uważajcie małżeństwo, chrześciańscy małżonkowie!

Pamiętajcie o napominaniach, które kościół wam dał w modlitwach przy pobłogosławieniu małżeństwa waszego. Szanujcie, ja k co świętego, związek małżeński, zachowujcie wierność małżeńską. Zachowujcie w każdym razie cierpliwą miłość jeden ku drugiemu, pospołu znoście przykrości i przyjemności i zawsze wspomagajcie i pocieszajcie jeden drugiego!

Małżeństwo jest to urządzeniem boskiem i postawionem pod jego obronę! Za to i wy uważajcie małżeństwo, chrześciańscy młodzieńcy i panny. Doświadczajcie siebie i tę osobę, z którą małżeństwo chcecie zawrzeć, czy też istnieją warunki, które obiecują szczęśliwe życie małżeńskie! Nie słuchajcie głosu namiętności, ale tego, czego wam radzi rozum i do czego was napomina sumienie. Nie wstępujcie do małżeństwa lekkomyślnie, nie bez przygotowania moralnego, bo macie później dzieci swoje wychować; nie bez przygotowania religijnego, bo wy najpierw ich macie nauczać religii; nie bez przygotowania materyalnego. Nie poczynajcie stanu małżeńskiego z długami, oszczędźcie sobie wyprawę domową; nie poczynajcie go bez wiadomości 0 gospodarstwie, o tę się przód postarajcie a potem rozpocznijcie gospodarstwo; nie poczynajcie życia małżeńskiego bez błogosławieństwa boskiego, zabezpieczcie je sobie przez błogosławieństwo 1 modlitwy kościoła!

Pamiętajcie o waszych obowiązkach, chrześciańscy ojcowie! Eoskoszy i rozrywek waszych szukajcie w łonie waszych rodzin. Czuwajcie nad waszemi dziećmi, osobliwie nad dorosłem!;

starajcie się o przyzwoitość i porządek; pobożność i cnotę rozszerzajcie słowem i uczynkiem;

pilnujcie nabożeństwa domowego i wspólnych modlitw z waszymi domownikami!

Pamiętajcie o waszych obowiązkach, chrześciańskie żony i matki! Wcześnie ziarnko pobożno­

ści zasiewajcie do serc dzieci waszych; wcześnie zważajcie na uczucia ich serc, rozwijajcie dobre i tłumcie złe skłonności! Miłujcie gospodarność i skromność, oszczędność i przestawanie na małem, pilność i pracowitość! Z wdzięcznem zadowoleniem pamiętam o stowarzyszeniach chrześciańskich matek, które w wielu parafiach się zawiązały, i pragnę, aby one jeszcze bardziej się rozszerzały!

Co zaś o rodzinie w ściślejszem znaczeniu, to się też daje powiedzieć o rodzinie dalszej, o rodzinie z obcymi domownikami, którzy się" do niej przyłączyli. Państwo, majstrowie, chlebodawcy z swoimi służącymi i robotnikami także tworzą rodzinę; oby nie zapomnieli, ja k ważne obowiązki i oni mają w obec swoich poddanych, nie tylko względem doczesnego i cielesnego, ale i względem wiecznego szczęścia! I w ich rękach spoczywa pielęgnowanie chrześciańskiego umysłu i życia u wielkiej liczby ludzi; oby zawsze o tern ważnem zadaniu pamiętali!

Wielka część wychowania zaś obecnie należy nie do rodziny, ale do szkoły. Przez całe ' ośm lat, w młodości, w której najlepiej dają się kształcić, dzieci podczas wielkiej części dnia

’ powierzone szkole, aby pod dozorem i podług rozporządzeń rządu były pouczane i wychowywane.

T ak szkoła zastępuje miejsce rodziny, i jasną je st rzeczą, że szkoła, jeżeli wychowanie rodziny ma zastąpić, powinna dalej budować na tej podstawie, którą wychowanie w rodzinie założyło, i że zawsze powinna zostawać w ścisłym stosunku z rodziną. A to tern więcej potrzebne, po­

nieważ przez szkołę wychowanie domowe nie może całkiem być usunięte, ale obydwie, szkoła i rodzina, powinne współpracować, jeżeli szkoła zadanie swoje ma skutecznie rozwiązać. A to zadanie polega na tern, by młodzież wychować dla życia świeckiego i duchownego i ku temu j ą zaopatrzyć potrzebnemi wiadomościami i zdatnościąmi. Potrzeba dzieciom zawczasu wpajać

(9)

miłość kościoła, ja k i ojczyzny.; trzeba ich o tern przekonać, ze zadania życia swego rozwiązać nie mogą, ja k tylko w ścisłym związku z kościołem i ojczyzną; że jego powodzenie tak samo polega na rozkwicie życia i umysłu religijnego, ja k na pomyślności państwa. Dla tego nauka szkolna religijne i moralne wykształcenie dzieci powinna uważać za najważniejsze zadanie swoje i ku temu celowi całą swoją czynność zastosować.

Zapewne i wykształcenie dla życia świeckiego nie powinno być zaniedbywane; lecz ono nie powinno polegać na tern, by młodzież zaopatrywać wielu wiadomościami, ale na tern, by później potrafili i chcieli należycie pracować. Jestto błędem niebezpiecznym jednostronne wykształcenie rozumu, które dzieci w szkole otrzymują; ono zmniejsza i niweczy miłość pracy ręcznej i sprawuje, że serce się nie kształci. Młodzi ludzie z fozmaitemi wiadomościami ze szkoły wstępują w świat; przeto myślą, że w świecie mogą wymagać posady odpowiednej swoim domniemywanym wiadomościom; stosunki, pod którymi wzrośli, dla tego im się nie podobają i dla tego zwracają się do wielkich miast albo garną się do urzędów uczonych i przezto tylko liczbę biednych i niezadowolonych na świecie pomnażają. Nie, wiadomość wielu rzeczy czło­

wieka nie robi ani szczęśliwszym ani więcej zadowolonym, ale zdolność do pracy i miłość pracy są to źródła powodzenia ziemskiego. Dziecię, które podług stosunków swoich domowych przeznaczone na to, by później pracą rąk swoich w świecie się utrzymać, już w ten czas, kiedy jeszcze do szkoły chodzi, musi się przysposobić do swego dalszego życia; miłość pracy i naukę życia praktycznego już w ten czas trzeba pielęgnować, aby przez to zapobiedz nadziejom i pretensyom, które by później człowiekowi mogły dać fałszywy kierunek życia. Jednem słowem, życie praktyczne już w ten czas, kiedy dzieci chodzą do szkoły, trzeba im wskazywać i do niego je przysposabiać, a nie dopiero po jego skończeniu.

Mimo to głównem szkoły zadaniem zostaje wykształcenie religijne i moralne, i |dla tego ono powinno pierwsze miejsce zajmować w dążności nauki. Ale ku temu nie wystarcza kilka lekcyi religii w szkole; z każdej nauki trzeba korzystać ku wysiewaniu ziarnek nadprzyrodzonych, ku wzmacnianiu zasad religijnych i ku wzbudzania cnót chrześciańskich. Jeżeli szkoła ma uskutecznić wykształcenie charakteru, wtedy praca jej powinna być zupełnie zgodną i odnosić się do jedno­

litej zasady; a tą tylko religia być może, jeżeli szkoła ma służyć prawdziwemu powodzeniu ludzi!

Ale religią w szkole nie tylko trzeba uczyć, ale ją także wykonywać; ona polega na życiu i na czynach, a nie tylko na wiedzy, dla tego jej nie trzeba uważać za rzecz podrzędną, może tylko za naukę fachową, ja k się to często zdarza w wyższych szkołach. Wiadomość o przedmiotach religijnych jeszcze nie robi chrześciana; trzeba młodego chrześciana i spowodować do życia cdpowiednego religii. Niech przeciwnicy nasi mówią, że my tylko chcemy wychowywać dla kościoła; nie, jeżeli wychowujemy dla kościoła, wtedy też wychowujemy dla ojczyzny; jeżeli wychowujemy dobrych chrześcian, w tedy też dobrych obywateli. Kościół, państwo i rodzina więc mają równy udział w zadaniu szkoły; jeżeliby ją chwilowo kto chciał od państwa oderwać, wtedy by jej odjął obronę i podporę; jeżeli od rodziny, krzywdę by je j wyrządził i przeto tylko pracował na korzyść burzycieli; jeżeli od kościoła, wtedy by jej usunął grunt zpod nóg.

Nie beż rzewnego uczucia przypominam sobie stosunki, jakie jeszcze przed dwoma dzie­

siątkami lat istniały w szkołach katolickich, niższych, jako i wyższych. Wtedy każdy dzień szkolny zaczynał się mszą św, której uczniowie słuchali pod dozorem nauczycieli; wszyscy w pewnych czasach powinni byli przyjmować sakramenta św; szkoła starała się o to, by wszyscy w niedziele i święta rano i po południu chodzili do kościoła, by brali udział w uroczystościach kościelnych, by przyjmowali jego łaski i błogosławieństwa. To odpowiadało naukom, przykaza­

niom i zasadom kościoła. Teraz zależy od woli uczniów, czy do kościoła chcą chodzić, czy sakramenta św. przyjmować, czy w uroczystościach kościelnych brać udział, albo nie, ja k gdyby to wykonywanie religii nie należało do tych obowiązków, do których młodzież trzeba powodować!

(10)

Teraz nabożeństwo szkolne tylko w niektóre dni w tygodniu się odbywa, a ztąd uczniowie robią sobie fałszywe wyobrażenie, że w inne dni im nie wolno do kościoła chodzić. Trudno się domyślić, ja k a korzyść z tego ograniczenia wykonywania religii może powstać dla powodze­

nia kraju i dla moralności, ta k samo ja k trudno zrozumieć, że ono ma być powodowane samym planem nauki.

Pomimo to, kochani Dyecezanie, w każdym razie powinniśmy obowiązek swój wypełnić.

Poważajcie dla tego nauczycieli dzieci waszych; pomagajcie im w wychowaniu ich, gdziekolwiek możecie, a nigdy przeciwko nim nie pracujcie; bo szkodę z tego nie poniosła by szkoła, jeno wasze dzieci. — Nauczycielom katolickim dyecezyi mojej, którzy posłuszni nakazom rządu, ale i wierni naszemu kościołowi świętemu obowiązek swój wypełniają, ja k już dawniej czyniłem, i dzisiaj i na tern miejscu z radością dzięki moje składam. — A czcigodne duchowieństwo postara się dalej o to, aby używać tych praw, które istniejące stosunki szkolne mu pozostawiły, dalej o to, aby na prawdziwie religijne i moralne wychowanie, młodzieży w parafiach wpływ wywierać przez gorliwe udzielanie nauki religii, przez częste odwiedzanie szkoły, przez pilne przysposabianie dzieci na przyjęcie św. sakramentów, ja k też bedzie miało pieczę nad tern, by młodzież chodząca do szkoły pilnie i regularnie chodziła do kościoła. Ja k bardzo potrzeba się 0 to starać, łatwo poznać można. Młodzież jest nadzieją czasu przyszłego; co teraz dla niej czynimy, tego samego później od niej, skoro będzie dorosłą i samodzielną, możemy oczekiwać. Gdybyśmy j ą teraz zaniedbali, gdybyśmy teraz nie dbali o to, by chodziła do kościoła, by obowiązki swoje w obec kościoła wypełniała, czy potem słusznie będziemy mogli oczekiwać, że tych obowiązków dopełni, skoro sobie samej będzie oddana ? Gdzie więc osobne nabożeństwa szkolne w niedziele 1 święta nie są potrzebne albo nie możebne, tam przynajmniej o to starać się trzeba, by dzieci wygodnie mogły uczęszczać na nabożeństwo parafialne, a nauczyciele przytem nad niemi mogli mieć nadzór.

Po wyjściu ze szkoły młodego chrześcianina, młodą chrześciankę przyjm uje w swoje ramio­

na życie praktyczne. Od tego czasu żyją w świecie z większą wolnością, ale też w daleko większych niebezpieczeństwach. Ochrona, którą szkoła ich otaczała, ustała. Szczęśliwi oni, jeżeli podwojona piecza i baczność sumiennych rodziców ich otoczy, albo jeżeli wstąpią w stosunki, w których się jeszcze po chrześciańsku żyje. Ale to się obecnie już nie bardzo często zdarza, ani w warsztacie, ani na służbie, a daleko mniej jeszcze w fabrykach. Bardzo często państwo, majstrowie, chlebodawcy nie pamiętają o tern, że nie tylko powinni żądać pracy, ale że też mają obowiązki w obec duszy, której czystość poważać i bronić a którćj potrzeby reli­

gijne uwzględniać powinni.

Tam więc, gdzie zapomniano swoich obowiązków wobec młodzieży ich pieczy powierzonej, tam w miejsce ich wstąpił kościół i miłość chrześciańska i utworzyły owe właściwe schronienia, które młodzieży oddanej samej sobie miały podać obronę od niebezpieczeństw, wskazówkę de życia religijnego i moralnego, wykształcenie dla życia praktycznego. Kościół utworzył stowarzy­

szenia młodzieńców i panien i jako drogi klejnot je pielęgnował z czułością macierzyńską;

chrześciańska miłość zaś czeladnikom, którzy w domu i wrodzinie majstra nie znalaźli dostatecznej opieki, dała nowe przytułki w stowarzyszeniach czeladników, a uczniom także w stowarzyszeniach uczniów; młodych kupców zgromadziła w stowarzyszeniach kupieckich, robotników w robotniczych, aby się starać o wspólne ich interesa, ale też o zachowanie i pielęgnowanie obyczajów i uczuć chrześciańskich; robotniczki nareszcie i służące woła do siebie w czasie wolnym, aby ich uchronić od grożących niebezpieczeństw, aby ich pobożność utwierdzić i aby ich razem wyposażyć umiejętnościami potrzebnemi dla ich powołania ja ko matek i gospodyń.

T ak kościół i miłość chrześciańska współpracują, aby wykonywać pieczę młodzieży zagrożonej tylu niebezpieczeństwami. Nie chcę też nie wspominać o pieczołowitości, którą państwo i gmina

(11)

w wielu miejscach młodzieży męzkiej po wystąpieniu ze szkoły poświęca w szkołach uzupełnia­

jących i które zasługują na wdzięczne uznanie i gorliwą współpracę. Ale równie nie chcę zamilczeć usilnego życzenia, żeby szkoły uzupełniające dalej prowadziły całe zadanie szkoły początkowej, więc też wykształcenie i wychowanie religijne i moralne; bo trudno by to było do zrozumienia, czemu by wykształcenie do życia religijnego i moralnego miało być mniej ważne od wykształcenia do życia praktycznego i ziemskiego.

Oto czyni się wiele, aby młodzież dorastającą bronić od niebezpieczeństw czasu obecnego.

Dla tego, chrześcianscy młodzieńcy i chrześciańskie panny, dajcie się bronić i prowadzić, abyście szczęście życia waszego wyratowali z niebezpieczeństw młodości nierozważnej. Nie idźcie za pożądliwością wolności i niezawisłości, ale szukajcie obrony w owych doskonałych schronieniach, które kościół i miłość chrześciańska dla was utworzyły, i wdzięcznie przyjmujcie wszystko, co wam podają dla doczesności i dla wieczności.

Nie mogę mówić o powrocie do życia chrześciańskiego nie wzmiankując życia przemysłowego obecnego czasu. Nie można twierdzić, by czynność, ludzi przemysłowa zabraniała się przez naukę chrześciańska; ona nie uczy, że człowiek, aby zostać chrześcianinem, powinien zostać ubogim pod względem dóbr doczesnych. Nie, w iara chrześciańska nie uczy, że rolnik grzeszy, kiedy rolę swoją poprawia, albo kupiec, kiedy handel swój powiększa, albo rzemieślnik, kiedy swój warsztat rozszerza, albo fabrykant, kiedy nowe kominy wystawia. Owszem wiara chrze­

ściańska chętnie błogosławi takim usiłowaniom pomyślności i pilności ludzkiej ku poprawie stosunków życia ziemskiego. Ale te usiłowania powinne być przeniknięte i prowadzone zasadami chrześciańskiemi. Jest prawdą, że nikt nie może razem służyć Bogu i mamonie. Bogu trzeba służyć, a nie pieniędzom! Ubieganie się więc za dobrami ziemskiemi powinne być służbą boską, a tą będzie, jeżeli pochodzić będzie z pobudek moralnych, z wierności w obowiązku od Pana Boga postanowionym, z starania się o swoją rodzinę. Służbą bożą będzie to usiłowanie, jeżeli się podda pod przykazania nauki chrześciańskiej o obyczajach, jeżeli nadużywać nie będzie biedy i głodu bliźnich, nie zaniedba praw dy i poczciwości, ale jeżeli człowiek każdemu tak czynić będzie, ja k sobie życzy, żeby inni jemu czynili. Służbą bożą nareszcie będzie ubieganie się za dobrami ziemskićmi, jeżeli się je uważa za środki, aby dobrze czynić i innym pomagać i posługiwać.

Jeżeli zaś to są prawidła zarobku podług nauki chrześciańskiej, wtedy wy sami, kochani Dyece- zanie, sądźcie o tern, czy mi wolno zamilczeć o znikaniu chrześciańskiego obyczaju, o tern, że obecnie i tego dnia używają do roboty ziemskiej, który sam Pan Bóg wyraźnie od nićj wyklu­

czył. „ „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Sześć dni robić będziesz, i będziesz czynił wszystkie dzieła twoje. Ale dnia siódmego sabat Pana Boga twego je st; nie będziesz czynił żadnej roboty weń, ty i syn twój, i córka twoja, sługa twój, i służebnica twoja, bydlę twoje, i gość, który je st między bronami twemi.“ “ (II. Mojż. XX, 8—10.) T ak Pan Bóg z góry Synai głosi ludziom, i to przykazanie ma ważność swoją dla wszystkich stanów i dla wszystkich stosunków. Nie chcę tu bliżej się zapuszczać w wyroki lekarzy, że bezustanna praca bez spo­

czynku rychło trawi kapitał zdrowia ciała i świeżości i wesołości ducha w ludziach, i że sama natura tego wymaga,, by ludzie w niedzielę spoczywali, jeżeli ich siła żywotna się ma utrzymać.

Nie chcę także powtarzać, że życie w familii wymaga spoczynku niedzielnego, aby szczęście i miłość familii mogły się pielęgnować i wzmacniać.

Niedziela należy Bogu, jako Panu najwyższemu, i nabożeństwu. W ten dzień mamy sobie przypomnieć, żeśmy coś więcej, niż mieszkańce tej ziemi, że kiedyś się mamy stać mieszkań­

cami nieba. Niedziela poświęca inne dni z ich pracami i kłopotami, a żaden ziemski zysk nie

(12)

wystarcza, aby za niego owe błogosławieństwo utracić. Naród, który niedzieli nie święci i w niedzielę nie spoczywa, dąży do upadku moralnego i ekonomicznego. Dla tego niedzieli znowu prawa jej przywrócić powinniśmy; bo nie oddaje je j się praw należytych w obecnem życiu przemysłowem: o tern się przekonać możemy, gdziekolwiek spojrzymy.

Nie święci się niedzieli ani w przemyśle hurtowym, ani w rzemiośle, ani w rolnictwie. W przemyśle hurtowym prawie bez ustanku się pracuje, a jeżeli dla jednego robotnika przypada wolna niedziela, to jednak robota dopiero w niedzielę rano się kończy, a w taki sposób niedziela stawa się dniem spoczynku, lecz nie Pana wiecznego, ale ziemskiego. Eząd wprawdzie tern się zajmuje, by prawodawstwem niedzielną pracę przemysłu hurtowego uregulować, by wszystkie roboty zakazać, które nie są konieczne do dalszego prowadzenia przemysłu albo do naprawy zepsutych sprzętów, i napewno możemy się spodziewać, że panowie i chlebodawcy to prawo wykonają ku dobru swoich robotników i podług dobrotliwych zamiarów Najjaśniejszego Pana i że tylko wtedy zmuszą ich do pracy niedzielnej, jeżeli konieczna potrzeba do tego ich zmusi.

Ale równie potrzebnem byłoby takowe uporządkowanie spoczynku niedzielnego przez prawoda­

wstwo i dla innego życia przemysłowego, osobliwie dla rzemiosła i dla rolnictwa.

. Możemy widzieć, ja k majstrowie, czeladnicy i uczniowie często w niedzielę w warsztacie aż do południa pracują, ja k w niedzielę rano uczniowie z gotowymi towarami chodzą, a muszą zaniedbywać nabożeństwo; oprócz tego w niedzielę przed południem muszą w arsztat pouprzątać i oczyścić. Dajcie, chrześcijańscy majstrowie, czeladnikom i uczniom waszym całą niedzielę ku wypełnianiu obowiązków ich jako chrześcian, aby błogosławieństwo Boże z warsztatu waszego nie odstąpiło; przy dobrej woli to nie będzie trirdnem.

Jeszcze gorzej z święceniem niedzieli ma się w rolnictwie. Potrzebuję tylko powtórzyć skargi, które dusz pasterze z wszystkich części dyecezyi do mnie donoszą. „ „Największa część robotników naszych nie ma czasu, aby chodzić do kościoła; państwo im tego nie pozwala: i w niedziele i święta pracują na pańskiem, często bez potrzeby koniecznej nawet w roli; bez wszelkiej potrzeby sieją, sieką, żniwują, we dworze i na polu pracują. A jeżeli nie to, wtedy w niedzielę przed południem robią wypłaty i rozdzielają ordynaryą i to zwyczajnie pod czas nabożeństwa porannego. Oprócz tego w robotny dzień nie pozostaje im czasu, aby rolę swoją lub ogród obro­

bić, ani żonom ich, aby bieliznę, ubiór, sprzęty domowe oczyścić i ponaprawiać — to wszystko tylko na niedzielę zostawiają i przeto niedziela staje się tak obfitą w pracę, ja k robotne dni.“ “ Ja k wielką boleścią to napełnia serce nasze, kochani Dyecezanie, być zmuszonym, takowe skargi ciągle ponownie słyszeć! A jednak nie było by trudnem, im zapobiedz, jeżeli by ludzie sobie przypomnieli, ja k korzystną jest wolna niedziela i uczęszczanie na nabożeństwo dla robotnika i dla pana. Wiara i pobożność są to dobrem ludu jeszcze daleko kosztowniejszem, niż powodze­

nie ziemskie; dla tego święćcie niedzielę i pozwólcie ją święcić. Jakby inaczej lud pracujący mógł być zachowanym od niedowiarstwa i od bezbożności?

Zmiana życia socyalnego podług nauk chrześciańskich ogólnem je st zadaniem i obowiązkiem;

wszyscy powinni, nią się zatrudniać, nikt nie powinien, od tej współpracy się uchylać. Każdy przy tern zadaniu ma swoje miejsce i swoje powołanie. Najpierw należy do państwa, z wszystkimi środkami, będącymi w jego mocy, starać się o rozwiązanie kwestyi socyalnej; ta współpraca jest konieczną, każdy to przyznać musi. A wiele państwo może uczynić dla tej zmiany. Państw o może bronić życia i zdrowia robotników, może ograniczyć pracę niewiast i dzieci, może bronić obyczajność i niewinność. Może ono w wykształcenie ludu wpoić ducha chrześciańskiego i naukę chrześciańską, może zakazać pism nieobyczajnych i religii nieprzy­

jaznych, może zapobiedz publicznemu wychwalaniu nieczystości. Może dopomagać do surowego czuwania nad spokojem niedzielnym i nad święceniem niedziel, do zmniejszenia miejsc do zabawy i zabaw samych, a do rozmnażania domów nabożeństwa.

(13)

Wiele więc państwo może uczynić, ale ono nie potrafi wszystkiego. Wiele i kościół czynić powinien. Jedyny kościół potrafi zbudzić i zachować miłość, która nas wszystkich robi braćmi i nas uczy, byśmy jeden z drugim po bratersku się obchodzili. Jedyny kościół potrafi wpoić uczucie, które pracę poświęca i w prawdziwe nabożeństwo przemienia. Jedynie kościół z siebie potrafi zrodzić owe czcigodne instytucye, które wszędzie i zawsze idą po za nędzą i utrapieniem, aby łagodzić, aby pomagać, aby ratować. Jedyny kościół potrafi obywateli napełnić tern uczuciem, które prawom i nakazom państwowym zabezpiecza korzystną działalność. T ak z adania, które państwo i kościół mają w wielkiem dziele ratunku ludzi, mają się wzajemnie uzupełniać.

Ale i pojedyńcze członki państw a i kościoła w tóm dziele muszą współpracować. Wszy­

stkich Ojciec św. wzywa do wspólnej pracy dla zprowadzenia chrześciańskich obyczajów i chrześciańskiego życia; na wszystkich mieszkańców państwa swego Najjaśniejszy Cesarz nasz kładzie obowiązek, współpracować w polepszeniu stosunków socyalnych. I my chcemy być posłusznymi temu wzywaniu i napominaniu. Najprzód to polepszenie zacznijmy u siebie samych, a potem i innych do niego nakłaniajmy. Ja k państwo się stara o to, aby dobra doczesne klasom robotniczym zabezpieczyć, tak nam kościół podaje inne zabezpieczenie, zabezpieczenie najwyższych dóbr ludzi, religii i obyczajów chrześciańskich. U niego duszę naszą i dusze naszych zabezpieczmy i starajm y się o to, by wszyscy do tego zabezpieczenia wstąpili.

Wszystkich ludzi przenika gorące pragnienie pokoju. Oto, kochani Dyecezanie, Chrystus Pan nam jego podaje. „ „Pokój mój daję wam.“ “ (Jan. XIV, 27.) U niego szukajm y upra­

gnionego pokoju; tu jedynie możemy go znaleść, w wiernem wyznawaniu nauki jego słowem i uczynkiem. Dla tego zostańmy chrześcianami a nie stawajm y się poganami, i mocno trzymajm y zasadniczej nauki chrześciańskiej, którą nam św. Jan Apostoł w pierwszym liście swoim w rożdziale drugim w wierszu siedymnastym przypomina: „ „Świat przemija, i pożądliwość jego.

Lecz kto czyni wolą Bozą, trwa na wieki.“ “ Amen.

Dan we W r o c ła w iu dni 18go Stycznia r. 1891.

+ Jerzy,

K s ią ż ę -B is k u p .

Ten List Pasterski w dwóch częściach odczyta się z ambon w dwie niedziele po sobie następujące, a rozporządzenie tyczące się postu w każdym razie w niedzielę zapustną.

(14)

Względem przykazań kościelnych tyczących się postu, zwaząoy na biedne i trudne stosunki obecnego cżasu, nakazujemy, co następuje:

1) Mięsnych potraw wolno używać przez cały rok, wyjąwszy wigilie Bożego Narodzenia i : Zielonych Świątek, Środę Popielcową, ostatnie trzy dni Wielkiego Tygodnia, i wszystkie

piątki całego roku, jeżeli na nie jńie - przypada święto nakazane.

2) Rosołu i roztopionego tłuszczu wolno przez cały rok używać, wyjąwszy we Wielki

3) Wojskowi, podróżni, oberżyści, służący u niekatolików, wszyscy, którzy nie jadają z wła­

snej kuchni, jako i ci, którzy innych u siebie stołują, obowiązani są tylko we Wielki Piątek od mięsnych potraw się Wstrzymać.

4) Ci zaś, którzy własnego stołu nie mając w restauracyach równie łatwo i tanio postnych potraw mogą dostać, we wszystkie dni abstynencyjne winni, od mięsnych potraw się

, wstrzymywać. V .

5) Równoczesne używanie m ięsnych p otraw i ryb zagazuje się przez wszystkie dni wiel­

kiego Postu, nie w yjąwszy nawet niedziel postnych. Również i wszystkim osobom, którym dla' szczególnych ;przyczyi| prawnych używanie mięsnych potraw we wszystkie dni całego roku je st dozwolone, jzaknzuje się w te dni równoczesne używanie mięsa -j. i/rvb. ,

6) Ściśle pościć, t. j. ujmować.sobie pokarmu i nasycić się tylko je d en raz na dzień powin­

niśmy we wszystkie dni wielkiegl Postu oprócz niedziel, we wszystkie środy, piątki i soboty Suchych -Dni, we wigilie Bożego Narodzenia, Wielkiej nocy, Zielonych Świątek, Św. Piotra i Pawła, Wniebowzięcia Najśw. Panny Maryi i Wszystkich Świętych, jako i w środy i piątki Adwentu.

7) Obowiązek do ścisłego postu zaczyna się od skończonego 21g0. roku.

8) Wierni powinni się starać to ułagodzenie postu od kościoła udzielone zasłużyć sobie przez hojniejsze jałm użny i zdwojpną gorliwość w modlitwie, i winni w każdy dzień, w którym z dyspensy korzystają, akty wiary, nadziei i miłości wzbudzić i odmówić Ojcze­

nasz i Zdrowaś Marya płosząc o pomyślność i dobro kościoła św.

9) Zarazem przypominamy w iernym i źe w czasie zakazanym t. j. od pierwszej niedzieli Adwentu aż do uroczystości Św. Trzech Króli włącznie, jako i od Środy Popielcowćj aż do pierwszej niedzieli po Wielkićjnocy włącznie wszystkie tańce i zabawy publiczne i głośne kościół św. zabrania.

10) Zważając na wielkość dyecezyi i ha niedostatek sil pasterskich w parafiach obszernych i rozległych przedłuża się czas Wielkanocnej spowiedzi i komunii św. od niedzieli Sep­

tuagesima aż do Św. Trójcy włącznie. Również przypomina się starodawny przepis przyjmowania komunii św. Wielkanocnej w kościele parafialnym.

11) Nakoniec upoważniam wszystkich proboszczów i spowiedników do udzielania dyspens owym. wiernym, którzy z ważnych, przyczyn o uwolnienie od przepisów tyczących się postu proszą.

W W r o c ła w iu , dnia 18g0 Stycznia r. 1891.

ł Jerzy,

K a ią ż ę -B ie k u p .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wniosek: balon na skutek pocierania o materiał przyciąga do siebie kawałki papieru, powodując ich odrywanie się od podłoża.. Zabawa badawcza:

Przy dowolnej muzyce dzieci poruszają się naśladując fruwające bociany, na przerwę w muzyce zatrzymują się, stają na jednej nodze, z wyciągniętymi

Olek wciąż bawił się ze szczeniętami, a tata i wujek zapomnieli o wszystkim, tak bardzo zajęli się sprawdzaniem pszczelich uli.?. Znudzona mama postanowiła do

Proszę, aby dziecko zmierzyło długość i szerokość dywanu w jego pokoju- krokami, które głośno liczy, a potem stawiając stopę przed stopą i głośno licząc. Proponuję

Teraz , kiedy już wiesz więcej o swoich emocjach, możesz przejąć kontrolę nad swoją złością, aby nie zrobić sobie i innym krzywdy8. Ważne jest nabycie umiejętności

Mógłbyś mieć lepsze oceny i więcej satysfakcji z nauki, gdybyś był bardziej systematyczny i uporządkowany.. A może brakuje ci wiary

Opowiadanie „Chlapacze” możecie również wpisać do „zeszytu przeczytanych książek”.. Zadania z ćwiczeniówki do

Szczególną uwagę proszę zwrócić na nazwy poszczególnych dni, tradycje związane z danym dniem oraz słowa klucze. Osobno załączam materiał gramatyczny : rozpoczynamy od stron