• Nie Znaleziono Wyników

"Przeszłość Przyszłości" : "Pleśń swiata", czyli los wygnanych z raju

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Przeszłość Przyszłości" : "Pleśń swiata", czyli los wygnanych z raju"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Agnieszka Paja

"Przeszłość Przyszłości" : "Pleśń

swiata", czyli los wygnanych z raju

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 94/2, 29-41

(2)

P a m i ę t n i k L i te r ac ki X C IV , 2 0 0 3 , z. 2 P L I S S N 0 0 3 1 - 0 5 1 4

A G N IE S Z K A PAJA

„PRZESZŁOŚĆ PR ZY SZŁO ŚC I”

„P L E Ś Ń ŚW IA T A ” , C ZY LI LO S W Y G N A N Y C H Z R A JU *

N ie b y ły ż to s z c z ę ś liw s z e czasy, g d y w s z y stk o zd a w a ło się być sk oń czon e, zam knięte, jasn e, p ew n e, zrejestrow ane, g d y c iek a w o ść i prag­ n ien ie w ie d z y z w a n o grzec h e m i stop n iem d o p iek ła, g d y sp o łe c z n o ść tak była d o sk o n a le u p orząd k ow an a? [ . . . ] Tych c z a s ó w skraju m y śm y je s z c z e d o ty k a li, w id z ie liśm y o sta tn ie ich g o d zin y . S ło w o w s ło w o , jak w biblijnej p o w ie śc i, sp e łn iło się w y g n a n ie z te g o raju1.

S a m o w ie d z a i b u n t

Początek tej historii związany jest z biblijnym mitem o ogrodzie Eden. W K się­ dze Rodzaju (2, 9) czytamy:

Na rozk az Pana B o g a w y r o sły z g le b y w s z e lk ie d rzew a m iłe z w y g lą d u i sm a czn y o w o c ro d zą ce oraz d r z e w o ży cia w środku teg o ogrodu i d rzew o p ozn an ia dobra i z ła 2.

W olność człow ieka została ograniczona tylko jednym zakazem - nie m ógł on próbow ać owocu z drzew a poznania dobra i zła. Zw iedziony podstępem węża, w którym bibliści dopatrują się „w roga Boga, uosobienia zła”, a także „szatana,

* Tekst ten z o sta ł n apisany na początk u r. 2 0 0 0 ; m niej w ięcej w tym sa m y m c z a s ie p o w sta ły n ie z a le ż n ie od sie b ie , bardzo zb liż o n e do m ojej, interpretacje P le śn i św ia tu : B. B o b r o w s k a ,

K o d tr a d y c ji - j ę z y k m ie jsc . (O „ P le śn i ś w ia ta ” B o le s ła w a P ru sa ). W zb.: P o zy ty w iz m . J ę z y k i epoki.

Red. G. B o r k o w sk a , J. M a ciejew sk i. W arszaw a 2 0 0 1 . - A . M a z u r , K o s m ic zn a m e la n c h o lia P ru ­

sa . W zb.: P o g r a n ic z a litera tu ry. K s ię g a o jia ro w a n a ProJ. J. M a c ie je w s k ie m u n a j e g o s ie d e m d z ie ­ s ię c io le c ie . Red. Ci. B ork ow sk a, J. W ójcick i. W rocław 2 0 0 1 . Tekst A. M azur z o sta ł r ó w n ież w łą c z o ­

ny d o jej m on ografii T ra n sce n d e n c ja re a listó w . M o ty w y m e ta fiz y c z n e w p o ls k ie j i n ie m ie c k ie j p r o z ie

d r u g ie j p o to w y X I X w iek u (O p o le 2 0 0 1).

1 J. I. K r a s z e w s k i, N o c e b e z se n n e . W; P a m ię tn ik i. O prać. W. D a n e k. W rocław 1972, s. 3 1 8 .

2 P ism o Ś w ię te S ta re g o i N o w e g o Testam entu w p r z e k ła d z ie z j ę z y k ó w o ry g in a ln y c h . O p raco­

w a ł Z e sp ó ł B ib listó w P o lsk ich [...]. B ib lia T y sią clecia . W yd. 3, popr. P o zn a ń -W a rsza w a 1980, s. 25. P odk reśl. A. P. D o p r z y w o ła n e g o w ersetu przypisana zo sta ła n astępująca w y k ła d n ia ; „ D w a drzew a rajskie są sy m b o la m i: » d rzew o ż y c ia « - sy m b o lem p o z a p rzy ro d zo n eg o daru n ie śm ie r te ln o śc i, jakim s ię c ie s z y ł c z ło w ie k przed upadkiem ; » d rzew o poznania dobra i zła « - s y m b o le m o są d za n ia te g o , c o jest m oraln ie dobre, a c o z łe - sło w e m , s a m o w i e d z y m o r a l n e j i s a m o s t a n o w i e n i a . N iek tó rzy , p od k reślając z w ią z e k obu d rzew z ż y c i e m , w id z ą w drugim m o ż liw o ść p rzek azyw an ia ż y c ia d o c z e s n e g o d rogą w s p ó łż y c ia obu p łc i” .

(3)

diabła, złego ducha”3, uległ pokusie stania się równym Bogu i sięgnął po zakaza­ ny owoc. G est ów nabrał podw ójnego znaczenia: z jednej strony, stał się przyczy­ ną w ygnania pierw szych ludzi z raju, a zatem oznaczał koniec ich beztroskiego żyw ota, z drugiej jednak - rozpoczął nowy etap w dziejach ludzkości, która zy­ skała odtąd nieograniczoną wolność dokonywania wyborów. „B yć” znaczy od­ tąd: 'w ybierać i ponosić konsekw encje w yboru’.

W wyniku sprzeniew ierzenia się Bogu Adam i Ewa zatem nie tylko coś straci­ li - nieśm iertelność i nieustające szczęście, ale także zyskali - przede wszystkim ś w i a d o m o ś ć tego, czym jest szczęście, a czym cierpienie. W yszli ze stanu dziecięcej niew inności, przenosząc się szczebel wyżej w hierarchii bytów.

W ten sposób rozpoczyna się nowy etap w m itycznych dziejach ludzkości, którego koniec ma nastąpić wówczas, gdy zniknie m ająca swój początek w akcie złam ania Boskiego zakazu w ew nętrzna dychotomia, uw ikłanie w w alkę dobra ze złem.

Aby to nastąpiło, konieczna jest jednak przemiana całej ludzkości, która wbrew pozorom nie potrafi korzystać z daru wolności, nie um ie buntow ać się w sposób twórczy, pozostaje bierna i nadal nieświadom a kierowania przez siły wyższe: Boga lub szatana.

Ś w ia t p leśn i i pleśń św iata

Interpretacja P leśni św iata B olesław a Prusa w kontekście biblijnego mitu znacznie zw iększa potencjał sem antyczny tej XIX -wiecznej noweli. Jej fabuła jest prosta - narrator, a zarazem bohater historii relacjonuje je d n ą z rozm ów prow a­ dzonych z przyjacielem , z zawodu i zamiłowania botanikiem . D ow iadujem y się z niej, iż spędzanie czasu na „przyglądaniu się nieregularnym plam om szarym, popielatym , zielonym , żółtym lub rudym ”4 może być rów nie pouczające, jak cie­ kawe.

W ykład botanika był tak sugestywny, że narrator dając się zw ieść używanej przez niego personifikacji zauw aża podobieństwo egzystencji porostów do zacho­ wań ludzkich. Stw ierdzenie to nie zyskało jednak aprobaty naukow ca:

S p o łe c z e ń stw o m tym brakuje ję z y k a , sztuk, nauk, św ia d o m o śc i, u czu ć; sło w e m - braku­ je im d u sz i serc, które m y, lu d zie, posiadam y. W szystk o się tu d zieje na o śle p , m e ch a n iczn ie, b ez sym p atyj i b ez antypatyj. [s. 2 1 9 ]

Druga scena noweli rozegrała się w tym samym m iejscu kilka lat później, nocą. Bohater zjaw ił się sam otnie w puławskim parku i obserw ow ał zm iany, jak ie za­ szły w w yglądzie mchów. N iespodziew anie tuż obok niego stanął człow iek, któ­ rego narrator zidentyfikow ał jak o swego znajom ego botanika. Był to wniosek pochopny, gdyż tw arz przybysza znajdowała się w cieniu. W żaden sposób nie ujawnił on swej tożsam ości, która, jak się potem okazało, m iała prow eniencję piekielną.

3 Ib id e m , s. 26.

4 B. P r u s , P le śń ś w ia ta . W; W ybór p /s w . W stęp M. D ą b r o w s k a. W ybór i red. I. O r l e - w i c z o w a . T. 3. W arszaw a 1 9 54, s. 2 1 8 . D alej do tego w yd an ia o d sy ła m p od ając w n aw iasach stronice.

(4)

„PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI” 31

Z pojaw ieniem się tajem niczej postaci zw iązana była w izja narratora, potw ier­ dzająca jeg o w cześniejsze przypuszczenie, iż pleśń porastająca głaz je st podobna do ludzkości. U jrzał on bowiem: „niby szkolny globus błyszczący słabym św ia­ tłem, tak wielki jak ów kamień, obok którego byliśmy przed chwilą. Globus z wolna obracał się ukazując coraz to nowe okolice. Oto ląd azjatycki z m ałym półwy- spem Europą; oto A fryka, obie Am eryki [...]” (s. 219).

Przyjrzaw szy się dokładniej, narrator dostrzegł „takie sam e plamy, szare, siwe, zielone, żółte i rude, jak na kam ieniu” (s. 219). Były to skupiska ludzkie, które - oglądane z perspektyw y kosm icznej - nie różniły się niczym od opisanej w cze­ śniej pleśni. O dkrycie to zaniepokoiło narratora. Z arzucił stojącego przy nim botanika pytaniam i, które kilka lat wcześniej w form ie tw ierdzeń usłyszał z jego ust:

C z y to ma b y ć historia lu d zk o ści? [...] g d z ie są sz tu k i, w ie d z a ? ... G d z ie św ia d o m o ść , m iło ś ć , n ie n a w iść , p ragn ien ia?... [...] g d z ie tu są lu d zk ie d u sz e i serca?... [s. 2 1 9 ]

Tym razem zachow anie rzekom ego naukow ca potw ierdzało niew ątpliw e po­ dobieństw o bytu ludzkiego i roślinnego. Ludzie stanow ią pleśń świata. Stw ier­ dzenie to, w odróżnieniu od dokonanego na początku porów nania życia społecz­ nego porostów i ludzi, niesie tragiczne przesłanie. W sytuacji, kiedy losy gatunku homo sapiens nie różnią się od historii innych żywych organizm ów - są tak samo przypadkow e, irracjonalne, pozbaw ione aspektu teleologiczności, słowo „czło­ w iek” przestaje brzm ieć dumnie.

Nic dziw nego, że tak radykalna zm iana poglądów przyrodnika w yw ołała obu­ rzenie bohatera oraz w zbudziła w nim w reszcie w ątpliw ość co do rzeczywistej tożsam ości jeg o tow arzysza. Jednak na pytanie: „Kto ty jeste ś? ” - nie uzyskał odpow iedzi.

Pewne w yjaśnienie, kim był ów tajem niczy nieznajom y, przynosi zam ykające nowelę zdanie: „Tow arzysz mój znikł, alem go ju ż poznał po szyderstw ie i m elan­ cholii” (s. 220).

Jak m ożna się dom yślić, przew rotny „botanik” to jed n o z w cieleń szatana5. Zjawił się niespodziew anie, nocą; posiadał moc w pływ ania na dośw iadczanie rze­ czyw istości - w yw ołał halucynacje bohatera; nie w ypow iedział żadnej kwestii, a jednak kom unikow ał się z narratorem . W łaśnie m ilczenie naznaczyło tę postać stygm atem transcendencji, jednocześnie w najbardziej znaczący sposób w yraża­ jąc intencje diabła. Szatan na kolejne pytania bohatera odpow iadał najpierw pota­ kującym skinięciem głowy, następnie sm utnym uśm iechem , który w reszcie prze­ szedł w śmiech. Śmiech mający stanowić ocenę ludzkiej kondycji w świecie. Z per­ spektywy upadłego anioła - szyderczego i m elancholijnego buntow nika - człowiek

Z ob. interpretację J. K u l c z y c k i e j - S a l o n i (N o w e lis ty k a B o le s ła w a P ru sa . W arszaw a 1969, s. 27): „Jakże d y sk retn ie i su b teln ie Prus w p ro w a d ził w sw ej n o w e li w ie r n e g o tow arzysza zw ątpień i ro zp a czy c z ło w ie c z e ń stw a , u ś w ię c o n e g o d łu gą i p ięk n ą tradycją literack ą - szatana. Z ja­ w ił się zn o w u . Z nany s z c z e g ó ln ie z d w óch » ro m a n ty cz n y c h « , jak to się z w y k ło m ó w ić , epok. Z tw ór­ c z o śc i G o e th e g o , B yron a, L erm on tow a, M ic k ie w ic z a - a p óźn iej K a sp ro w ic za i Staffa. A le - jak na e p o k ę se jen ty zm u p rzy sta ło - ten » sm u tny śm ierteln ie« to w a r z y sz lu d zk o ści przybrał postać u c z o ­ n e g o - botanika [ ...] ” . P o d o b n ie o p isa ł tę ta jem n iczą p ostać G. F i l i p w sz k ic u F a n ta s ty c zn e p r z y ­

p o w ie ś c i i h u m o re s k i B o le s ła w a P ru sa (w zb.: B o le s ła w P ru s. T w ó rc zo ść i re c e p c ja . Red. E. L och,

(5)

rzeczyw iście wydać się m oże zaledw ie jed n ą z kom órek pleśni porastającej świat. W jego rękach Ziem ia staje się igraszką, elem entem rozgryw ki m iędzy uosobie­ niem zła a Bogiem.

L ucyfer, czyli „ n io są cy św ia tło ”

Rodowód szatana z P leśni św iata sięga biblijnej K sięgi Rodzaju oraz Księgi H ioba, tłum aczącej istnienie zła jako efekt działania diabła. Prus niejednokrotnie odw oływ ał się bezpośrednio do tekstu tej księgi6, m.in. w W ędrówce p o ziem i i nie­ bie7, gdzie z K sięgi H ioba przytoczył taki oto fragment:

W ro zm y śla n iu w id z e n ia n o c n e g o , gd y przypada tw ardy sen na lu d zi, zd jął m nie strach i lękanie. D u ch sz e d ł przed tw arzą m oją, tak iż w ło sy p o w sta ły na c ie le m oim . Stanął, a nie zn ałem tw arzy j e g o , ty lk o ja k iś kształt b ył przed o c z y m a m y m i. U c is z y łe m s ię 8.

Dalsza część tego tekstu, której Prus już nie przyw ołał, a która m ogłaby sta­ nowić w ariant kwestii m ilczącego diabła z noweli, zaw iera w ypow iedź tajem ni­ czego ducha:

C z y je st c z ło w ie k sp r a w ie d liw y przed B o g ie m , przed sw o im S tw ó r c ą m ąż c z y sty ? N a w et słu g o m sw o im n ie ufa, w sw o ic h w y sła ń ca c h zn a jd zie sk azę. C ó ż m ie sz k a ń c y d o m ó w z gliny, którzy na prochu stoją i deptani są łatw iej niż m ole. M i ę d z y r a n k i e m a w i e c z o r e m s ą z g n i e c e n i, n i k t n i e w i e k i e d y , g i n ą n a z a w s z e . U m i e r a j ą - a b e z m ą d r o ś c i9.

O dczytując Pleśń św iata w kontekście K sięgi H ioba w kraczam y w odw iecz­ ną dziedzinę pytań o przyczynę istnienia zła oraz niezasłużonego cierpienia. Czym jest człow iek wobec transcendencji? C ierpiący niew innie Hiob stanow ił zaled­

wie narzędzie rozgryw ki m iędzy S tw órcą a w ładcą ciem n o śc i10. Wobec Hioba okrutny je st w takiej sam ej m ierze szatan ja k i Bóg, który z egoistycznych po ­ budek w ystaw ia na cierpienie najw ierniejszego sługę. Poddaw any katuszom Hiob nosi znam ię człow ieka odkryw ającego absurd egzystencji. „C zem u dane je st nieszczęśliw ym św iatło i życie zgorzkniałym na duchu? K tórzy tęsknią do śm ier­

h Zob. K. T o k a r z ó w n a , In s p ira c je i m o ty w y b ib lijn e w tw ó r c zo ś c i B o le s ła w a P ru sa . W zb.:

P ro b le m a ty k a r e lig ijn a w lite r a tu r z e p o z y ty w iz m u i M ło d e j P o lsk i. R ed. S. Fita. Lublin 1993.

7 Z a ć m ie n ie sło ń c a , o p isa n e w e w sp o m n ia n y m reportażu, Prus o b se r w o w a ł 19 VIII 1887, a zatem p raw ie 4 lata p o ukazaniu się P le śn i ś w ia ta w n o w o r o c z n y m n u m erze „K uriera W arszaw ­ s k ie g o ” . P odk reślam ten fakt, p o n ie w a ż zdarza się , że b ad acze p rzy p isu ją r ew o lu cy jn e zn a c z e n ie tem u p rzeży c iu , które m ia ło ja k o b y radykalnie z m ien ić stosun ek pisarza do k w estii w iary w B oga (zo b . J. T o m k o w s k i, M ó j p o z y ty w iz m . W arszaw a 1993, s. 2 7 1 - 2 7 4 . - M a z u r , T ra n sce n d e n c ja

r e a lis tó w , s. 3 8 8 ). T y m cza sem n o w e le z r. 1884 w yd an e w to m ie B ajki, a w śród nich z w ła s z c z a P leśń ś w ia ta , św ia d c z ą o tym , że ju ż kilka lat w cze śn iej w u m y śle autora ro zp o czą ł się p ew ien m e ta fiz y c z ­

ny ferm ent.

* C yt. za: B. P r u s , W c zo r a j - d z iś - ju tr o . W yb ó r f e lie to n ó w . W ybór, op ra ć., przedni. Z. S z w e y k o w s k i . W arszaw a 1973, s. 2 0 1 .

9 C yt. z: K s ię g a H io b a . Przeł. z hebr. C z. M i ł o s z . K raków 1998. s. 72. Podkreśl. A . P. Z ob. ro zw a ż a n ia na ten tem at w: L. K o ł a k o w s k i , B a jk i ró żn e. - O p o w ie ś c i b ib lijn e . -

(6)

..PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI” 33

ci, a nie przychodzi [ . .. ] ” - pada pytanie, na które brak odpow iedzi. „Po co św iatło człow iekow i, który nie wie, dokąd iść, którego Bóg zew sząd o saczy ł?” 11

W podobnej sytuacji - osaczenia przez niezrozum iałą dla człow ieka perspek­ tywę m etafizyczną - znalazł się bohater noweli Prusa. U czestnicząc w spektaklu w yreżyserow anym przez diabła, został na chw ilę dopuszczony do tajem nicy ist­ nienia. Z coraz w iększym przerażeniem uzm ysław iał sobie, że w obec N ieskoń­ czoności pojedyncze ludzkie istnienie przestaje się liczyć. Szatan, po raz kolejny w dziejach, w ypełnił m isję nauczyciela i przew odnika, ukazującego człow iekow i praw dę, którą Bóg przed nim skrzętnie ukrywał. M arian Płachecki, pisząc o de­ m onicznym bohaterze Pleśni św ia ta , stwierdził:

l tutaj, jak w całej europejskiej tradycji kulturalnej, d iab eł je st p o sła ń cem teg o , c o w św ie c ie nie da s ię pojąć. Z r a cjo n a lizo w a ć. O p an ow ać. Jest k im ś, kto p rzy ch o d zi d o n a szy c h p ok ojów , by o tw o r z y ć o k n o , p o p rzez które w dziera się ab su rd 12.

N ow ela Prusa oprócz uniw ersalnego przesłania zaw iera rów nież sensy bardzo aktualne w pierw szej połow ie lat osiem dziesiątych XIX wieku. N ieprzypadkow o diabeł z Pleśni św iata w szedł niejako w rolę przyrodnika. Jako geniusz logiki, posiadający moc m anipulow ania ułom nym um ysłem ludzkim , zw łaszcza gdy ów uzurpuje sobie praw o do ogarnięcia „całości”, stał się „tajnym agentem irracjonal­ nym, który od w ew nątrz rozbija pozytyw istyczny zdrow y rozsądek” 13. Zaprzeczył w szystkiem u, o czym przekonyw ał przyjaciel bohatera, naukow iec w ierzący je sz ­ cze w celow ość badań em pirycznych. Szatan zatem ucieleśnia tutaj dylem aty po­ kolenia pozytywistów, którzy stracili w iarę w potęgę scjentystycznego poznania rzeczyw istości. C o m te’ow skie s a v o i r p o u r p révo ir” przem ienił w Sokratejskie ,jc io m e nihil scire

B olesław a P rusa sp o tk a n ie z p iek łem

Pojawia się pytanie o cel zestaw ienia tych dwóch projektów postrzegania: dziennego i nocnego, dwóch sposobów oceny rzeczyw istości: naukow o-obiek- tyw nego i jednostkow o-subiektyw nego, dwóch perspektyw : ziem skiej i transcen­ dentalnej. Z tekstu noweli wynika, że tak napraw dę m iędzy tym i sferam i nie ist­ nieje w yraźna granica, człow iek może niepostrzeżenie stanąć na przecięciu w szyst­ kich prostych, a w ów czas ulegają zachw ianiu dotychczasow e pew niki.

Nauka uległa temu samem u uwikłaniu w absurd, na jakie skazał się szatan, czy­ niąc zło dla samego faktu czynienia zła. W ujęciu Prusa próba em pirycznego jed y ­ nie zbadania rzeczywistości jest bezpłodnym aktem, który choć m a przybliżyć ludz­ kość do osiągnięcia ideałów: Użyteczności, Doskonałości i Szczęścia, w rzeczywi­ stości nie realizuje ani jednego z nich. Dlatego ów zamknięty w świecie pleśni botanik, pewny siebie i przekonany o słuszności swych tez - w świetle księżyca „przeobra­ ził się” w w ątpiącego diabła. Pozytyw ista zostaje opętany przez m etafizykę. Z a­

11 K s ię g a H io b a , s. 6 9 , 70. i

12 M. P ł a c h e c k i , B o le s ła w a P ru sa d ia lo g i z n o w e lą . P o s ło w ie w: B . P r u s , N o w e le w y ­

b ra n e . W y b ó r W. J e ż o s i o w s k a. O prać. M . P ł a c h e c k i. W arszaw a 1 9 7 6 , s. 3 1 6 . i 11 Ib id em .

(7)

dając rozpaczliw e pytanie: po co? Po co zajm uję się m chem porastającym kamień, a także w dalszej perspektyw ie - po co w ogóle żyję? - dośw iadcza piekła.

Spotkanie w puław skim parku m ożna także odczytyw ać w w ym iarze biogra­ ficznym , jak o sw oiste wyznanie w ew nętrznych dylem atów autora noweli. W ielo­ krotnie dostrzegano u Prusa rodzaj rozdarcia, przejaw iającego się brakiem jed n o ­ litości jego poglądów lub stworzonych przez niego p ostaci14.

W ujęciu Edwarda Pieścikow skiego owo rozdw ojenie A leksandra G łow ac­ kiego m ożna w ykorzystać jako swoisty „klucz” do tw órczości, który badacz okre­ ślił jako antytetyczność, „a więc konstatowanie ciągłej obecności w utw orach Prusa składników przeciw staw nych” 15.

Sam pisarz zresztą przyznał się do sprzecznych dążeń, które nim m iotają, w y­ znając w swym notatniku:

M am p o c ią g do za jęcia w y s o k ie g o sta n o w isk a , a naw et do p e w n e g o blasku; p o c ią g ten w y ro b ił się w e m nie na skutek n ieu sta n n eg o m a rzy cielstw a . C zek a m nie c ię ż k a praca, zapar­ c ie , zerw a n ie z k o le g a m i, do których t y l k o czu łem sy m p a tię , z n a w y k n ie n ia m i, je d n y m s ło ­ w em ze w sz y stk im . C zyja w in a? M oja. W ielu ludzi ma m niej, n iż ja m am , i j e ż e li n ie są s z c z ę ­ śliw i, n i e n o s z ą p r z y n a j m n i e j p i e k ł a w s o b i e. C o tu p o m o g ą ża le n ie w c z e sn e np. tej treści, że s ię nie u rod ziłem m ilion erem ? P otrzebuję to w a rzy stw a lu d zi, ale c z y ju ż nie m iałem g o ? Pracuj, pracuj, pracuj. I c ó ż stąd?...

C z e g o m i potrzeba do sz c z ę śc ia ? A lb o w y p ełn ien ia urojeń, które się n ieu sta n n ie z m ie n ia ­ ją , albo zerw-ania z nim i i zw ró c en ia się do r z e c z y w isto śc i - albo ś m ie r c i16.

Być może, ta schizoidalna m ęczarnia A leksandra G łow ackiego legła u pod­ staw jego koncepcji „hum orysty” 17. Unikanie skrajności, poszukiw anie „złotego środka” jako najbliższego praw dzie, w ielostronny ogląd każdego problem u mógł stać się sposobem scalenia rozbitej rzeczyw istości oraz środkiem reintegracji, le­ karstw em na rozterki całego pokolenia „rom antycznych pozytyw istów ”, które tak scharakteryzow ał Zygm unt Szweykowski:

C za sy , które w y d a ły B o le s ła w a Prusa, b yły ep o k ą w ie lk ie g o obrachunku su m ien ia naro­ du, ż y ją c e g o k ilk a n a ście lat p op rzed n ich w sferz e id e a listy c z n e g o n a p ięcia energii w kierunku

14 Zob. Z. S z w e y k o w s k i , N ie ty lk o o P ru sie . Poznań 1967, s. 2 6 8 . - F. A r a s z k i e- w i c z, B o le s ła w P ru s i j e g o id e a ły ż y c io w e . Lublin 1925, s. 3 9, 4 0. W tej sam ej k sią ż c e A raszk ie- w ic z w sp o m in a ł p onadto, że Prus w N a szym o b ecn ym p o ło że n iu zd rad ził się z w e w n ę tr z n ą w alką to czo n ą o z d o b y c ie stałej ró w n o w a g i oraz że „ p rzeży w a ł tragizm d w ó c h ludzi w j e d n y m ” (s. 41).

15 E. P i e ś c i k o w s k i , w stęp w zb.: Pru s. Z d z ie jó w r e c e p c ji tw ó r c z o ś c i. W ybór te k stó w . W arszaw a 1988, s. 13. C zy ta m y tam rów n ież: „K rytycy » w p isa li« w tę [tj. Prusa] tw ó r c z o ść cały sy stem p r z e c iw ie ń stw - w ew n ętrzn y ch sp rz eczn o śc i. W pierw p o sz c z e g ó ln e sk ła d n ik i k o n stru o w a ­ nych o p o z y c ji b y ły prob ierzem o cen y ; w sk a z y w a n o m o cn e i sła b e strony re c e n z o w a n y c h u tw orów , p od k reślan o z a lety i w ad y talentu pisarza. P óźniej o w e p r zeciw ień stw a p otraktow an o ja k o w yraz zło żo n ej - w ła śn ie p ełnej sp r z e c z n o śc i - p sy ch ik i Prusa; j e g o d zieła stały się aktem sam orealizacji o so b o w o ś c i tw ó r c y ” .

IA Z e szy t-n o ta tn ik A leksandra G ło w a c k ie g o (reprod. s. 53 ręk op isu ). W zb.: B o le s ła w Prus.

1 8 4 7 -1 9 1 2 . K a le n d a r z ż y c ia i tw ó r c zo ś c i. Oprać. K. T o k a r z ó w n a , S. F i t a . R ed. Z. S z w e y ­

k o w s k i . W arszaw a 1 969, w k lejk a po s. 144. Podkreśl. A . P. P odkreśl, autora w y r ó ż n io n o dod atk o­ w o kursyw ą.

17 Z. P r z y b y ł a w szk icu Z b a d a ń n a d p o lifo n ic z n o śc ią n a r r a c ji w „ L a lc e ” B o le s ła w a P r u ­

sa (w zb.: B o le s ła w P ru s. T w ó rc zo ść i r e c e p c ja , s. 8 7) za u w a ży ł p o k r e w ie ń stw o ro zu m ien ia „h u m o ­

ru” przez Prusa z p o jm o w a n ie m teg o term inu przez rom an tyczną m y śl estety czn ą : „ N o v a lis n azyw ał »hum orem « ironię rom antyczną, p rzejaw iającą się w p rocesie tw órczym w form ie u staw iczn ej zm iany perspektyw oglądu r z ec zy w isto ści. H um orem (n b . term inem w y m ien n y m w ó w c z a s z »iron ią«) określał w ię c N o v a lis c ią g łą grę i w y m ia n ę różn ych m yśli i p rzed sta w io n y ch o b r a z ó w ” .

(8)

„PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI” 35 je d y n e g o i n a jw y ż sz e g o celu - w alki o w o ln o ść . A le to zap atrzen ie się w p r z y sz ło ść , w z d o b y ­ cie raju utracon ego, dla k tórego p o św ię c a ło się św iat cały, p rzy n o sz ą c za w ó d za z a w o d em , s k o ń c z y ło się w r e sz c ie k lęsk ą roku 1863. S p o łe c z e ń s tw o u p o m n ia ło się w ó w c z a s o teraźn iej­ s z o ś ć ż y c ia , o r z e c z y w isto ść ota cza ją cą i u za leżn iło hasło: b ę d z ie m y w o ln i, siln i i w ie lc y , od o d p o w ie d z i na pytanie: k i m j e s t e ś m y ? 18

Pisarz-hum orysta poszukiw ał odpowiedzi przede w szystkim na to pytanie. Doszedł do niej trzym ając się „linii środkowej, równo oddalony od realizm u i pe­ sym izm u, ja k od idealizm u i optym izm u” 19.

„ W ęd ró w k a po ziem i i n ie b ie ”

Znak zapytania w iszący nad pośm iertnym i losami człow ieka to jed en z naj­ większych dram atów pokolenia hołdującego hasłu „W iedza to potęga”20. O dno­ wiony został tu gest pychy i buntu pierw szych ludzi, którzy sięgnęli po owoc m a­ jący zapew nić im m ądrość rów ną Boskiej. Jednak pierw szą rzeczą, ja k ą odkryli, była ich słabość i bezbronność; reakcją na uzyskanie św iadom ości - ukrycie się przed Bogiem.

Potraktow anie w yników naukow ego poznania jak o w ystarczające do odrzu­ cenia m ożliw ości istnienia takich bytów, jak Bóg czy dusza, było podstaw ow ym błędem m aterialistycznych przyrodników 21. Według Tom kow skiego, który w M o­ im pozytyw izm ie zaprezentow ał drogi religijnych w ędrów ek m.in. Bolesław a Pru­ sa, autor Snu był św iadom y (a raczej św iadom ość tę od pew nego m om entu zaczął uzyskiw ać) znikom ości ludzkiej wiedzy, dlatego uznał potrzebę wiary, m etafizy­ ki. Religia nie tylko pozw ala zachować optym izm - przez ofiarow anie nadziei na pośm iertną egzystencję - ale przede wszystkim nadaje celow ość ludzkiem u ży­ ciu, które poprzez realizację ideałów użyteczności, doskonałości i szczęścia przy­ bliża człow ieka do Przedwiecznego.

19 VIII 1887 był dniem przełom ow ym w biografii A leksandra Głowackiego. N iepow tarzalne przeżycie całkow itego zaćm ienia słońca sprow okow ało autora Wędrówki p o ziem i i niebie do w yrażenia emocji przy użyciu cytatów z Biblii. Za pom ocą jedneg o zaledw ie pytania: „Lecz jeżeli istotnie skonał?...” - w prow adził pisarz polem ikę ze światopoglądem materialistycznym. W ypowiedział wprost swoje credo, stw ierdzając:

N iep raw d a, że je st tylko jed en św iat: są dw a św iaty: ten i tam ten; ten, który m am y pod n o g a m i, je s t ziem sk im ; tam ten, do którego trzeba p o d n o sić g ło w ę , je st n ieb em , m o ż e naw et tym , o którym m ó w i katech izm i B ib lia . [...] O cean z w ie sz a ją c y się nad n a szy m i g ło w a m i, w którym zatop iona ziem ia p ły n ie g d z ie ś z sz y b k o śc ią czterech m il na sek u n d ę, p o m im o w s z e l­ kich p om iarów i badań sp ek troskop ijn ych je st napraw dę św ia tem m e ta fiz y c z n y m 22.

Prusowi udało się wyzwolić spod władzy bezkrytycznej wiary w potęgę ludz­ kiego umysłu i możliwości pełnego poznania rzeczywistości za pom ocą nauki. Pleśń

ls S z w e y k o w s k i , « / ; , cit., s. 2 6 9 . Podkreśl. A. P.

19 L. W ł o d e k, p rzed m o w a w: B. P r u s. P ism a . T. 2. W ybór, układ ... W arszaw a 1918, s. 1. 20 Z ob. S. F i t a , B o le s ła w P ru s a p o zv tv w iz m . W zb.: B o le s ła w P ru s. T w ó rc zo ść i r e c e p c ja , s. 4 1 - 4 2 , 5 1 - 5 5 .

21 Z ob. T o m k o w s k i , op. c it., s. 2 82.

(9)

świata stanowi jeden ze śladów „wędrówki pisarza po ziemi i niebie” w kierunku transcendencji. Nowela ta nie tylko w bardzo wyrazisty sposób eksponuje tragizm ludzkiego losu23. Jej specyficzna struktura pozwala wyciągnąć dalej idące wnioski.

M isty czn y realizm - realny m istycyzm

Pierw szoosobow a narracja stwarza pokusę utożsam ienia narratora z autorem . U zasadnia je dodatkow o fakt um iejscow ienia akcji noweli w puław skim parku, którego A leksander G łow acki, jak m ożem y się dom yślać, był częstym byw alcem jak o dziecko, m ieszkając od 1850 do 1853 roku u swojej babki, M arcjanny Trem- bińskiej, a później przy okazji odw iedzin u rodziny czy też w akacyjnego w ypo­ czynku24.

G rzegorz Filip, analizując w yodrębnioną przez siebie kategorię „fantastycz­ nych przypow ieści i hum oresek” Prusa25, doszedł do w niosku, że utw ory te zna­ m ionuje, po pierw sze: dystansow anie się autora do opisyw anych w ydarzeń; po drugie: upraw dopodobnianie przyczyny zjaw isk niepraw dopodobnych. W P leśni św iata obie te zasady zostały złamane. A utor nie tylko nie odciął się od przedsta­ wionej rzeczyw istości, ale dokonał w ręcz zabiegu jej subiektyw izacji. N ie w ystę­ puje również w noweli żadne sformułowanie, które racjonalizowałoby m etafizyczne przeżycie bohatera. Szatan pojaw ił się i znikł, a narrator tylko skonstatow ał jeg o obecność.

Prus w yraził ustam i szatana sceptycyzm , będący jed nak zarazem zw ątpieniem genialnego rozum u. C ierpienie upadłego anioła w ynika z osam otnienia i braku wiary; tragizm ludzkości tkwi w darem nych próbach przekroczenia niem ocy po­ znaw czej. Dla diabła nie ma nadziei, bo nie ma czasu przyszłego ani przeszłego - człow ieka ratują uczucia i dążenia do realizacji celów, poniew aż tylko z bezcza- sowej perspektyw y szatana przypom ina on pleśń świata. D okonało się dow arto­ ściow anie jednostkow ego, subiektyw nego wym iaru rzeczyw istości, bez którego dzieje społeczeństw okazałyby się pozbaw ione sensu.

O bierając za punkt oglądu rzeczyw istości w Pleśni św iata pozycję szatana, Prus przełam ał ograniczenia ludzkiego horyzontu, zrealizow ał założenia pisarza- -hum orysty, szukającego ratunku dla popadającego w obłęd umysłu. Ryszard Nycz określił taki stosunek do św iata jak o „postaw ę prześm iew cy”, która:

m a charakter agresyw n o-ob ron n y, jest zn am ien iem dystansu i sa m o św ia d o m o ści jed n o stk i w y ła ­ niającej się sp od nacisku im presyw nej funkcji stereotypu. A k ty w n o ść sz y d e rcy realizuje się naj­ częściej w destrukcji - kom prom ituje stereotypy, odsłania n ic o ść , n iem o c i z m ech a n izo w a n ie26.

Kto mógł lepiej niż szatan nadawać się do wykorzystania jego postaci w tw orze­ niu literackiej kreacji m elancholijnego prześm iew cy27, uosabiającego rozpacze i zw ątpienia polskich pozytyw istów ?

2' Z ob. K u l c z y c k a - S a l o n i , o p . c it., s. 26.

24 Zob. B o le s ła w P rus. 1 8 4 7 - 1 9 1 2 , s. 196, 2 0 3 , 3 4 8 , 5 82.

25 F i l i p , o p. cit., s. 1 4 3 -1 6 2 . B ad acz nie w y o d ręb n ił tu P le śn i ś w ia ta ja k o n ie m ie sz c z ą c e j się w z a p ro p o n o w a n y ch k a teg o ry za cja ch , c o w e d łu g m nie je s t błęd em .

2h R. N y c z , J ę z y k m o d ern izm u . P ro le g o m e n a h isto r y c zn o lite r a c k ie . W rocław 1 9 97, s. 2 4 1 . 27 Z. S z w e y k o w s k i ( T w ó rc zo ść B o le s ła w a P ru sa . W arszaw a 1 9 7 2 , s. 9 9 ) a n alizu jąc n o ­ w e lis ty k ę Prusa z lat 1 8 8 3 -1 8 8 5 za u w a ży ł: „p rzesu n ię cie punktu c ię ż k o ś c i z aprobaty na n eg a cję

(10)

„PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI” 37

T ranscen dentalne spotkanie pod Ś w iątynią Sybilli m ożna odczytać jak o d e­ klarację przek ro czen ia pozytyw istycznego kręgu zainteresow ań badaw czych, o bejm ującego tylko zjaw iska leżące w zasięgu em pirii. M ów iąc m etaforycznie - B olesław Prus w P leśn i św iata pozw olił uchylić szatanow i ow o okno, przez które w darł się ab su rd 28, rzeczyw istość poznaw alna jed y n ie za po m ocą zm ysłu „czucia” . Jed no cześn ie zaś, jak pisał Szw eykow ski,

g o r y c z ż y c ia ogarn ia coraz w y ra ziściej w ię k sz o ść u tw orów teg o ok resu [tj. lat 1 8 8 3 -1 8 8 5 ], w sk a z u ją c b o le sn e z y g z a k i r z e c z y w isto śc i i staw iając ponure znaki zap ytania nad różn orod n y­ mi jej d zied zin a m i: K o c h a - n ie k o c h a ? ..., O re ste s i P y la d e s , P le śń ś w ia ta . P r z y k się ży c u , N a

w a k a c ja c h (w s z y s tk ie z roku 1884) dają na to w y m o w n e d o w o d y 29.

Postaw a hum orysty to zatem sposób obserw ow ania św iata i pisania o nim, um ożliw iający przekraczanie „m etody pozytyw nej” , jeśli chodzi o naukę, nato­ m iast w procesie tw órczym - ograniczeń i w ym ogów realizm u. Przyjm ując tę po­ stawę, Prus, w edle sw ych własnych słów: „W stosunku do natury trzym a się tej granicy, z której rów nie dobrze widać nam acalne fakta rzeczyw istości, ja k i m i­ styczne cienie nadzm ysłow ego św iata”30.

A utor L alki rozm aw iający z szatanem staje się pisarzem m istycznym , w yra­ żającym strach przed tym, że poza węglem, fosforem i innym i pierw iastkam i che­ m icznym i nic po śm ierci nie zostanie z jeg o „Ja” , a zarazem - w ierzącym , że je d ­ nak coś pozostanie. Przechodzi transform ację, w której w yniku od tej pory będzie nieustannie w yglądał przez okno z widokiem na absurd, aby nadal być wiernym nakazowi ścisłego odnotow yw ania w szystkich aspektów rzeczyw istości - i w ten sposób uniknąć zam knięcia w „m artwych praw dach”, jak by pow iedział (tak bli­ ski Prusowi - pom im o kam panii „antypom nikow ej”) M ickiewicz.

Stanow isko pisarza wobec świata i życia trafnie określił Tadeusz M iciński, który kilka dni po śm ierci A leksandra G łow ackiego opublikow ał tekst pod zna­ czącym tytułem M istyk realizmu. W scenie finałowej tego parabolicznego artyku­ łu Bóg, przyznając rację „realiście tego najm istyczniejszego ze św iatów ”31, uniósł go ze sobą do nieba.

Przez literaturoznaw ców skłonności m istyczne pisarza zostały dostrzeżone nieco później. Szw eykow ski napisał:

w artości z a c ią ż y ło [...] na o b lic z u u c z u c io w y m utw orów : znika w n ich (z ja w isk o , które u Prusa jest w o g ó le rza d k o śc ią ) z u p e łn ie d o w cip ; m ają o n e su ro w o ść na p ozór ob ojętn ej relacji, która nieraz łą c z y s ię z n a str o jo w o śc ią m ela n c h o lii lub sz y d e rstw em ironii. W m e la n c h o lii i ironii też skupia się p o d ło ż e u c z u c io w e Prusa [...]” .

28 W K r o n ic e ty g o d n io w e j z 1910 r. (K ro n ik i. T. 2 0. O prać. Z. S z w e y k o w s k i . W arszaw a 1970, s. 2 2 7 ) Prus w y p o w ie d z ia ł zn a m ien n e słow a: „ m ed iu m izm je st n ib y o k n em w y b ity m w orga­ n izm ie lu d zk im , przez które w id a ć... d u sz ę ” . Jak w ia d o m o , sp irytyzm , m ed iu m izm , m a gnetyzm i tym p od ob ne form y n ie w y tłu m a c z a ln y c h zja w isk p sy c h ic z n y c h sta n o w iły p rzed m iot zain teresow an ia p o z y ty w istó w w ia t a c h o sie m d z ie sią ty c h i d z ie w ię ć d z ie s ią ty c h X IX w. (z o b . J. T o m k o w s k i ,

F o to g ra fia m o m e n ta ln a i „p e r y fe r ie ś w ia d o m o ś c i ”. N u rty „ irr a c jo n a ln e " w lite ra tu r ze p o ls k ie j w la ­ ta ch 1 8 9 0 - 1 9 0 0 . W zb.: P rze ło m a n ty p o z y ty w is ty c z n y w p o ls k ie j ś w ia d o m o ś c i k u ltu ro w e j ko ń ca X I X w ieku . R ed. T. B u jn ick i, J. M a ciejew sk i. W rocław 1986).

29 S z w e y k o w s k i , T w ó rc zo ść B o le s ła w a P ru sa , s. 95.

,(l B. P r u s. S łó w k o o k r y ty c e p o z y ty w n e j. W: P ism a . T. 29. R ed. Z. S z w e y k o w s k i . War­ sz a w a 1950, s. 176.

(11)

H um orysta ten p rzed ziw n ie u m ie się u sto su n k o w a ć d o r z e c z y w isto śc i otaczającej [ ...] . [...] realista, którego trium fem je st konkretność pola w id zen ia ż y c ia , p rzed zierz g n ie się w m a­ r zy ciela , z a d u m a n eg o nad w a rto ścią n ieu ch w y tn y ch m isty c z n y c h w zru szeń

Z espolenie realizm u i mistyki znalazło w yraz w panteistycznej wizji świata cechującej w iele tekstów Bolesław a Prusa, gdzie: „dzieci, psy, kam ienie [...] m ają pełne prawo do w łasnego głosu. Jest to bowiem [...] świat sym biozy, w której ludzie, zw ierzęta i rzeczy żyją najdosłowniej w spólnie”33. Stąd charakterystyczna dla autora E m ancypantek um iejętność w spółodczuw ania, w rażliw ość i wnikliwość oglądu rzeczyw istości, w której każdy szczegół ma znaczenie.

P iek ieln e k on ek sje P olak ów

Pozostaje jeszcze jeden aspekt Pleśni św iata - odniesienie do polskiego hic et nunc. N ieprzypadkow o chyba Prus um ieścił akcję noweli w pobliżu Świątyni Sy- billi. O czyw iście, dla kogoś, kto nie zna topografii i historii Puław, jest to elem ent bez znaczenia. Jeśli jednak czytelnikow i nie są obce aleje i budow le puław skiego parku, zrozum ie dodatkow e przesłanie Prusow skiego obrazu.

Już w samej nazw ie tej budowli, wzniesionej na przełom ie XVIII i XIX wie­ ku, kryją się odniesienia kulturow o-polityczne. Sybilla była przecież m itologicz­ ną wieszczką^ do której zw racano się po radę w ciężkich dla państw a rzym skiego chwilach.

W roku 1801 pow stało w Świątyni Sybilli m uzeum , utw orzone przez Izabelę Czartoryską. M iało ono stanowić oazę polskości, ocalającą życie rodzim ej kultury przed niszczącym i działaniam i zaborców. Ukryta w pam iątkach polska historia przetrw ałaby w tym azylu do czasów, gdy na pow rót stanie się częścią żyw ego organizm u państw ow ego. Wyrazem tej idei był napis zdobiący wejście: „Prze­ szłość Przyszłości” .

Nie będzie chyba nadużyciem próba pow iązania opisanych tu realiów z inter­ pretacją Pleśni świata. Pomocna może się okazać refleksja Teresy Tyszkiew icz, która oceniała sytuację pokolenia Prusa:

W m iarę jak słab n ął entuzjazm n e o fitó w p o z y ty w iz m u , g d y g a sła w iara w uzdraw iającą m oc nauki i m o ż liw o ść szy b k iej przem iany c y w iliz a c y jn o -e k o n o m ic z n e j, z a c z ą ł w literaturze narastać ton zw ą tp ien ia w m o ż liw o ść działania. N ie b y ło to ty lk o w y n ik ie m z n ie c h ę c e n ia do h aseł p o z y ty w isty c z n y c h , b yła to p ierw sza refleksja w y n ik ająca z u św ia d o m ie n ia so b ie , ja k ie są m o ż liw o śc i ż y c ia w p o lsk ich w arunkach34.

Stan chaosu i braku perspektyw rozwoju, który ukazał bohaterow i noweli sza­ tan, to przede w szystkim stan społeczeństw a polskiego. W yczerpaw szy w szelkie, zdawać by się m ogło, m ożliw ości zbudow ania na nowo w łasnej tożsam ości - naj­ pierw przez zbrojną w alkę z zaborcam i, potem przez działalność na rzecz likw i­ dow ania um ysłow ego i gospodarczego zacofania - św iadom ość zbiorow a Pola­ ków zaczęła ulegać anomii. Taką diagnozę zawarł Prus m.in. w jednym z ostat­

32 Z. S z w e y k o w s k i , S ta n o w isk o B o le s ła w a P ru sa w lite ra tu rze p o lsk ie j. W zb.: Prus. Z d z ie ­

j ó w r e c e p c ji tw ó r c z o ś c i, s. 3 3 3 .

33 P ł a c h e c k i, op. cit., s. 3 12.

(12)

„PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI” 39

nich felietonów, zatytułow anym Od upadku do odrodzenia*5. Tekst ów, oprócz oceny stanu ducha polskiego społeczeństw a oraz w skazów ek m ożliw ości działa­ nia, zaw iera dosyć interesującą definicję zła. Według Prusa:

Z ło istn ieje i p osiad a p ierw szo rzęd n ą w a ż n o ść . G d yb y na tym ś w ie c ie d z ia ły się tylko p o m y śln e w y d a rzen ia , g d y b y w sz y stk ie potrzeb y b y ły z a sp o k o jo n e , c z ło w ie k p ra w d o p o d o b ­ nie - nie robiłby nic i nie rozw in ąłb y sw o ic h sił d u ch o w y ch , sw ojej in d y w id u a ln o ści. [...] Ś m iało m ożn a p o w ie d z ie ć , że b ez zła nie b y ło b y c y w iliz a c ji. Trzeba jed nak pam iętać i w y ra źn ie n ap i­ sać, że z ło ty lk o w ó w c z a s przynosi k o rzy ści, g d y p rzeciw sta w ia m y m u p racę36.

Pod koniec życia pisarz nadal podtrzym yw ał koncepcję zła, którą w parabo­ licznej form ie przedstaw ił w Pleśni świata. Nie ukryjem y się przed szatanem i j e ­ go m achinacjam i, choć m ożem y unikać Boga. M aterialiści negow ali egzystencję osobow ą jedn ego i drugiego, lecz nie mogli zaprzeczyć istnienia nieodłącznego tow arzysza zła - cierpienia. Uciekając od politycznego rozum ienia tytułu felieto­ nu Prusa, a zarazem nadając mu wym owę bardziej uniw ersalną, m ożna w upadku i dążeniu do odrodzenia doszukiwać się pokrew ieństw a z konsekw encjam i grze­ chu pierw orodnego, skazującego człow ieka na rozdarcie m iędzy tęsknotą za do­ brem a skłonnością do zła.

W odróżnieniu jednak od pesym istycznej w ym ow y noweli z 1884 roku autor Od upadku do odrodzenia dostrzegał także pozytyw ne strony obcow ania ze złem i cierpieniem . Stanowi ono przecież od początku dziejów ludzkości, a w sensie m itycznym - od w ygnania z Edenu, wyzwanie, spraw dzian człow ieczeństw a.

Na pytanie: „kim jesteśm y?” - kolejnego pokolenia polskiego społeczeństw a, reprezentow anego w felietonie Prusa przez anonim ow ego m łodzieńca, autor od­ pow iedział tak, jak czynił to wielokrotnie: „jesteśm y ludźm i” . Nie m am y w łasne­ go państwa, ale naszego człow ieczeństw a nikt, prócz nas sam ych, nam nie odbie­ rze, zatem m usim y przede wszystkim kształtow ać swój charakter, szukając m iej­ sca w ludzkiej w spólnocie. Polakami jesteśm y dopiero w dalszej kolejności37.

W polskiej kulturze drugiej połowy XIX wieku ju ż dość silnie zakorzeniony był stereotyp, który prow adził do zapętlania się „ludzkiego” z „narodow ym ” . Jego pochodzenie tłum aczy Jan Prokop:

P rzek a zy w a n ie d z ie d z ic tw a n a ro d o w eg o i u tw ierd zan ie narodow ej to ż sa m o śc i n ie przez in stytu cje p u b lic zn e, jak sz k o ła [...], ale w ła śn ie w b rew tym p u b lic z n y m in stytu cjom , a w ię c przede w sz y stk im w b rew „ o b cej” sz k o le [...] - przez dom i rod zin ę prow ad zi do sp e c y fic z n e g o u k szta łto w a n ia i sa m e g o „p rzek azu ”, i „kanału” , którym o w o p rzek a zy w a n ie p rzep ływ a. P o l­ sk o ść „ w y ssa n a z m lek iem m atk i” w d om u rod zin n ym [...] p rzeży w a n a je st w sp o só b bardzo intym ny. B y c ie P olak iem w ią ż e się w ted y z ca ły m z e sp o łe m n a jw c z e śn ie jsz y c h doznań d z ie ­ ciń stw a , p rzez te d ozn an ia je st o k reślo n e i u k ształtow an e. A w ię c nabiera sz c z e g ó ln e g o k o lo ­ rytu e m o c jo n a ln e g o , g d y ż o d n o si się raczej do korzeni je d n o stk o w e j to ż sa m o śc i (K to ty j e s te ś ?

35 „T ygodnik Ilu strow any” 1912, nr 3.

36 B. P r u s, O d u p a d k u d o o d ro d z e n ia . C yt. z: W c zo ra j - d z iś - ju tr o , s. 315.

37 P r u s ( O d u pa d k u d o o d r o d z e n ia , s. 3 1 3 ) pisał wprost: „N aród je st to o lb rzy m i, silny, d łu g o ­ trw ały b u d o w n ic z y pew n ej cząstk i K rólestw a B o ż e g o na ziem i, na którego d z ia ła ln o ść składają się rozum y, u czu cia , w o le i c z y n y ludzi p o je d y n cz y ch , o ile lu d zie ci d ą żą do j e d n e g o celu , [...] o ile prace ich h arm onizują ze sob ą, w spierają się , sum ują” . N arody, które nie potrafią d zia ła ć w sp ó ln ie , są sk azan e na za g ła d ę i n ie za słu g u ją n aw et na litość. W śród P o la k ó w za ś p isarz n ie w id z ia ł teg o , co sam nazw ał „d u szą s p o łe c z n ą ”, a c o rozu m ieć m ożn a ja k o p ew n ą je d n o ś ć , zm ierza n ie w e w sp ó ln y m kierunku, p o z w a la ją c e na z je d n o c z e n ie sił.

(13)

- P o la k m a ły !...) n iż d o p o c z u c ia w s p ó ln o ty in teresów je d n o ste k w ła sn ą to ż sa m o ść lok u jących n ie ty le w sfe r z e n arod ow ej, ile w sferz e „bycia c z ło w ie k ie m ” , ju ż to b y c ia „ so b ą sa m y m ” . C o spraw ia, ż e p rzy n a leżn o ść n arod ow a ja w i s ię ja k o zew n ętrzn a , ak cy d en ta ln a , nie d o ty c zą ca istoty „m nie sa m e g o ”18.

Prus pokazywał niejednokrotnie absurdalność polskiej formy patriotyzm u, która przeistoczyła się przez 100 lat niewoli w formę egzystencji. Stał się inicjatorem obalania tego stereotypu. Dopiero 21 lat po jego śm ierci zadebiutuje W itold G om ­ browicz, w ypow iadając w krótce swoim Trans-Atlantykiem otw artą w alkę Formie polskości.

Bolesław Prus znacznie wcześniej dostrzegł zagrożenia w ynikające z zam y­ kania się zniew olonego narodu w tym, co polskie. Kontekst ten ujaw nia dodatko­ we przesłanie P leśni św iata. W porostach na głazie pod Św iątynią Sybilli znalazło swe m etaforyczne odzw ierciedlenie także polskie społeczeństw o. W wizji w yw o­ łanej przez szatana nie ma podziału na narody. A kcentem narodow ym jest nato­ miast owo m uzeum polskich pam iątek, które za czasów Prusa ju ż nie egzystow a­ ło, gdyż po pow staniu listopadow ym Puławy zostały skonfiskow ane przez rząd rosyjski (w 1846 roku przem ianow ane na N ow ą A leksandrię), a zebrane przez C zartoryską pam iątki uległy rozproszeniu.

Czyżby więc narrator Pleśni świata w zasięgu oddziaływ ania m elancholii i szy­ derstw a szatana um ieścił rów nież czcze i bezpłodne rozpam iętyw anie polskiej przeszłości?

Prus pokazał, jak Polacy wygnani z raju ojczyzny rozpaczliw e usiłują w e­ drzeć się tam z pow rotem tą sam ą bramą, przez którą ich w ypędzono. Szatan wie, że nie ma pow rotu ani dla niego, ani dla człow ieka, który uzyskaw szy sam ośw ia­ dom ość, skazał się na m ozolne błądzenie po różnych drogach w poszukiw aniu utraconego Edenu. N avigare necesse est. Ludziom - Polakom - nie w olno zatrzy­ mać się w tej w ędrów ce, gdyż podzielą los władcy piekieł.

Przez uśw iadom ienie stanu zniew olenia, nie politycznego jed nak , lecz w yni­ kającego z zam knięcia w m agicznym i wygodnym kręgu stereotypów , autor D usz w niew oli chciał przebudzić swój naród, wyprowadzić go z hipnozy. Prokop twier­ dził, że to właśnie pozytywiści zaczęli zwalczać w yobrażenie Polaków jako Narodu Wybranego, a także obnażać - jeszcze bardziej chory w odniesieniu do religii i w re­ lacji z innymi narodami - mesjanizm. Badacz ów zauważył: „przekładając na zbio­ rowość, co dotyczyjednostki, dokonyw ano operacji teologicznie podejrzanej, gdyż przed obliczem Boga staje człow iek, a nie naród”39.

Wypada przyznać rację G rażynie Borkowskiej, że Prus w zakresie desakrali- zacji polskości oraz „w uw rażliw ieniu na stereotyp, stadne m yślenie, arogancję i m ałoduszność nie m iał sobie rów nych” .

N ik t te ż n ie p r z e ś c ig n ą ł g o w p r o sto c ie i zd r o w o r o z są d k o w e j z w y c z a jn o ś c i, które c e n ił ja k o od trutk ę na - m ó w ią c j ę z y k ie m S ło w a c k ie g o - w ie lk ie i ś m ie s z n e g r z e c h y p o lsk iej k u l­

tury4".

(J| ,s J. P r o k o p , U n iversu m p o lsk ie . L itera tu ra , w y o b ra źn ia z b io r o w a , m itv p o lity c z n e . Kra­ ków 19 9 3 , s. 22.

w I b id e m , s. 53.

ff 40 G. B o r k o w s k a, P ru sa f ilo z o f ia ży c ia . W zb.: J u b ile u s z o w e „ ż n iw o u P ru sa M a te ria ły z m ię d z y n a r o d o w e j s e s ji p r u s o w s k ie j w 1 9 9 7 roku. Red. Z. P rzyb yła. C z ę sto c h o w a 1 9 98, s. 65.

(14)

„PRZESZŁOŚĆ PRZYSZŁOŚCI” 41

Przeciw staw iając się schem atyzm ow i poznaw czem u, Prus starał się nie po­ przestawać na negacji. W Em ancypantkach pod postacią profesora Dębickiego wystąpił w roli „nauczyciela ideału” - nie tylko jako tw órca koncepcji filozoficz­ nych, lecz także jak o obserw ator życia, hum orysta rejestrujący sieć m iędzyludz­ kich powiązań w ich najrozm aitszych przejawach. W powieści tej raz jeszcze w ró­ ciła dychotom ia, objaw iająca się m.in. w dwoistej naturze istnienia: sam otność, w yobcow anie bohaterów przeciw staw ia się ich mocy, św iadom ej lub nie, kreow a­ nia rzeczyw istości, w pływ ania na innych ludzi.

Za protagonistkę E m ancypantek obrał autor kobietę, i m yślę tu nie o Madzi Brzeskiej jedynie, lecz o całej galerii kobiecych postaci, w yem ancypow anych lub konserw atyw nych. Być może, jest to konsekw encja klęski bohatera Lalki, do któ­ rej niezaprzeczalnie przyczyniła się Izabela Łęcka. M ając św iadom ość roli, jak ą pełni kobieta w społeczeństw ie, chciał Prus ostrzec przed jej wpływ em na utrw a­ lanie się stereotypów 41.

W Em ancypantkach pojaw ia się w reszcie recepta na życie, w ypow iedziana tym razem przez naukow ca pogodzonego z losem. Słow a profesora Dębickiego, m atem atyka (a ja k w iadom o z noweli S en, badaczy tej dyscypliny uznał Prus za najbliższych poznania R zeczyw istości), uzasadniają zw ątpienie pisarza zam anife­ stow ane w P leśni świata'.

b ez B oga i ducha n aw et św ia t z m y sło w y , p o m im o s w e g o porządku, staje s ię c h a o se m i p ie ­ kłem . N ic z e g o n ie rozu m iem y, d ręczy m y się w ła sn y m istn ien iem 42.

41 Zob. w je d n y m z ro zd zia łó w p rzyw ołan ej tu książk i P r o k o p a (s. 2 1 ) a n a lizę k o n se k w e n ­ cji za m k n ię cia się p o lsk o śc i w d om u rod zin n ym , z d o m in o w a n y m , z w ła s z c z a p o w y k rw a w ia ją cy ch naród zryw ach n ie p o d le g ło śc io w y c h , przez k obiety: „O d P a n a T adeu sza d o P ło m ie n i kształtuje się w naszej św ia d o m o śc i narodow ej stereotyp d om u ro d zin n eg o ja k o m iejsca p rzek a zy w a n ia n arodo­ w ej to ż sa m o śc i. G n ia zd o rod zin n e stan ow i o sto ję p o lsk o śc i ochraniając tę p o lsk o ść p rzeciw zak u ­ so m w ła d zy za b o rcze j, która u siłu je p od p orząd k ow ać so b ie w y iz o lo w a n ą z naturalnych w ię z i je d ­ n o stk ę” .

42 B. P r u s , E m a n cyp a n tk i. T. 2. Tekst oparty na w yd .: B. P r u s , P is m a w y b ra n e . W stęp M. D ą b r o w s k a. T. 5. W arszaw a 1966. O prać, m eryt. I. K r ó 1. W arszaw a 1 9 98, s. 4 7 8 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Świadczenie usług porządkowo-czystościowych wewnątrz budynku Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu Sp. Przedmiotem zamówienia jest kompleksowe świadczenie

Tekst Beaty Garlej Koncepcja warstwowości dzieła literackiego Romana Ingardena ujęta w perspektywie ontologii egzy- stencjalnej i jej konsekwencja koncentruje się na

1 książka całkowicie pionierska, bo o ile mi wiadomo, nawet Związek Radziecki nie posiada jeszcze dotąd powieści dla dzieci o Stalinie57. Autorka pokazuje wyjątkowe

Oczywiście dla tych, którzy nie mieli szczęścia lub umiejętności po- dejmowania trafnych decyzji dotyczących działania własnego szpitala czy przychodni bądź nie

Jak Polska się uchrześcijani, stanie się wielką siłą m o raln ą, kom unizm sam przez się

Kogo prosił Raskolnikow, żeby zaopiekował się jego siostrą?(1

Grupa II – kolekcja Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu (Toruń).

interesowany patriotyczną akcją wychowany był bowiem na ideałach Oświe ce- nia. Atmosfera, jaką Izabela stworzyła wokół muzeów, sprzyjała przekazywa- niu do Puław