Jan Nowakowski
Obecność i wizja historii w
dramatach Wyspiańskiego
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5, 51-64
OBECNOŚĆ I WIZJA HIß TORI I х W DRAMATACH WYSPIAŃSKIEGO Będąc jednym z n a jb a rd z ie j pasjon u jących zjaw isk eu ro p ej sk ie g o symbolizmu przełomu s t u l e c i - w sz c z e g ó ln o śc i pośród d z ie ł sym bolistycznego dram atopisarstw a - stanow i wszakże d ra m aturgia W yspiańskiego wysoce indywidualny i oryginalny je g o w arian t. Nie próbując rozpatrywać t e j k w e stii w szerszym zakre s i e /uczyniono to ju ż z re sz tą gdzie in d z i e j/ , zwrócimy tu j e dynie uwagę na jedno z charakterystycznych znamion dram aturgii twórcy "Warszawianki” - znamion, ja k s ię zdaje,w s z c z e g ó ln ie j s z e j mierze ją w łaśnie w yróżniających.
W symbolizmowi właściwym poszukiwaniu wyrazu d la n ajb łę b - szego prześw iadczenia o je d n o ści św ia ta , p rz e ja w ia ją c e j s i ę w podstawowych an alo g iach pomiędzy różnopostaciowymi zjaw iskam i bytu, których to a n a lo g ii odbiciem m iała być szeroko pojęta sy - n e ste z ja /m .in . “sły sz e n ie barw" i "widzenie dźwięków"/ - za t a r c iu u legały również gran ice czasu i p r z e str z e n i. Właściwe so b ie tęskn oty, m arzenia, lę k i czy filo z o fic z n e aksjomaty prze n o s iła bowiem p o ezja symbolistów n a jc h ę tn ie j na plan czasowej i p rzestrzen n ej nieoznaczon ości.
P rz y b ie ra ła s i ę ona wprawdzie n ieraz w kostium jakoby h is toryczny - le c z był to z reguły kostium jedynie markowany,sty lizow any, te a t r a ln ie idealizow any. Na gran icy t a k ie j s t y l i z o wanej h isto ry c z n o śc i będąc - osob liw ie chętnie odwołując s i ę zaś do średniow iecza - staw ał s i ę ów p r z y str ó j r a c z e j już deko r a c ją d la b a śn i, legendy czy m itu. Jak to zaś baśniom i mitom w łaściw e, nie słu ż y ł ów konwencjonalny kostium k on kretn ości d z ie jo w e j, le c z w ynosił przez s i ę kreowany obraz poza p r z e s t rzeń , poza c z a s . . .
x Skróconą red ak cję n in ie jsz e g o sz k ic u drukowało "Życie L it e r a c k ie " , 1970, nr 51*
5 2
-I dram aturgii W yspiańskiego właściwe j e s t piętrzenie warstw i planów p rz e strz e n i i czasu . T e raźn ie jszo ść i p r z e s z ło ś ć ,d z ie je i m ity, wyobrażenia i zjaw iska św iata realnego p o d le g a ją w jego dramatach nieoczekiwanym zderzeniom i konfrontacjom . Ale twórca ’'Wesela" wolny je s t przy tym od wskazanej maniery: ob r a z , a lu z ja Wyspiańskiego ma sens konkretny w łaśn ie. Łącząc w swych utworach, p rzeciw staw iając, k on fron tu jąc, zd erzał bowiem obrazy p o sia d ające desygnaty konkretne i re a ln e , choćby i z re guły obdarzone zarazem walorem symbolicznym /więc z "n atu ry" w ieloznaczne/.
Gdy np. u M aeterlincka motyw zamku czy wieży - jeden z u- lubionych, podobnie ja k u innych symbolistów - j e s t motywem kon wencjonalnym, s t y l i z a c ją , przeniesieniem w n ieo k reślon o ść, nie d o się g a on nigdy t e j g ę s t e j k on kretn ości, jak ą nasycony bywa Wawel w dramatach twórcy ’’A k ro p o lis". Choć i on przem ien iał cz ę sto obrazy w migotliwe znaki w ielow artościow e, w id ział je wszakże i narzucał z c a łą ich k on kretn ością, o k re ślo n o ścią cza so p rzestrzen n ą. Tak więc sp e łn ia ło d z ie ło Wyspiańskiego wpraw d zie jedno z isto tn y ch praw symbolizmu, a le metodą wybitnie in dywidualną, odrębną, bo przy szczególnym mianowicie, n iesp o ty kanym natężeniu r e a ln o śc i obrazu, r e a ln o śc i konkretnie wypeł n io n e j, p la sty c z n ie jednoznacznej p r z e s tr z e n i,r e a ln o ś c i w resz c ie h i s t o r i i .
J e ś l i d la symbolistów w sztu ce e u ro p e jsk ie j w ogó ln o ści h i s t o r i a stan ow iła jedyn ie ja k gdyby te a tra ln y magazyn gotowych d e k o r a c ji, rekwizytów i stylizow anych kostiumów, dobieranych stosow nie do potrzeb n a stro ju , sugestyw ności, m etafory, symbo l i k i , to Wyspiański - dramaturg sztukę swoją osadza w twardych ramach realnych p r z e str z e n i, j ą samą - ową p rz e strze ń - widząc jak o p rzestrzeń pełną h i s t o r i i , ja k j e j scen ę.
Ahistoryzm zaś był jedną z cech sz tu k i przełomu wieków. Wszak dopiero s e c e s ja w łaśnie zerwała u schyłku XIX wieku ze sztucznymi rekonstrukcjam i stylów historycznych w a rc h ite k tu r z e , podejmując zadanie tworzenia arch itek tu ry nowe j , ’'nowoczes n e j" . ” L a r t nouveau’’ , czerp iąc en tu zjazsty c zn ie z egzotyzmu,ze sz tu k i prymitywnej, z japońszczyzny i przyjipując zarazem wresz c ie .do wiadomości is tn ie n ie przemysłowo-technicznych tworzyw oraz is tn ie n ie realnego środowiska nowoczesnego m ia śta ,b y ł de
k la r a c ją so lid a r n o śc i z tym co "moderne", co zgodne ze sta r a n nie podkreślanym kryterium "m łod ości" /Jeune B elgiq u e, Młoda Skandynawia, Młoda P o l s k a . . . / . "Jed y n ie życie współczesne mo że być punktem w y jścia n aszej tw órczości arty sty czn ej.W szy st ko inne j e s t arc h e o lo g ią " - g ł o s i ł w 1895 roku a r c h ite k t wie d e ń sk ie j s e c e s j i Otto Wagner. "Der Z eit ih re Kunst" - podkreśl l a ł n apis na gmachu S e c e s ji w Wiedniu.
Rzecz paradoksaln a, iż tak e ste ty z u ją c a i jednak s t y l i z a - to rsk a s e c e s ja b y ła w tym p rz e cie ż zgodna z ahistoryzmem na tu ralizm u . Ponad przeciwieństwam i w założen iach f i l o z o f i c z nych i w wyznawanej e ste ty c e ro zp in ał tu swe p r z ę sła wspólnie wznoszony most, który m iał w ieść rzekomo jedynie ku w spółcze s n o ś c i, ku "nowemu ży c iu ".
Wyniesioną z Krakowa le k c ję czytan ia dziejów z zap isu u- trwalonego w p r z e str z e n i, w " t e r e n ie " , w m urachi monumentach, w dźwiękach dzwonów, w kamiennych g estach b ia ły c h pomników, w śm ie rte ln ie c ię żk ich trumnach wyniesionych na o łta r z e - prze o b rażał Wyspiański w swej sztu ce w obecność h i s t o r i i na sc e nie kreowanego przez s ię monumentalnego te a tr u .
N ależało z r e sz tą do szczególnych atrybutów sztuki p o lsk ie j w XIX wieku, iż na w yróżniające s i ę m iejsce w ynosiła t o , co w iązało s i ę z p r z e s z ło ś c ią . Stąd niespotykane gdzie in d z ie j rozw in ięcie h isto ry c z n o śc i w p ro zie wzdłuż o s i czasowej nieo mal całego s t u le c ia / z r e s z t ą i p ó ź n ie j/. Chodzi przy tym nie ty lk o o sam fa k t - o sta te c z n ie i gdzie in d z ie j powstawały l i te r a c k ie panoramy p r z e s z ło ś c i - i l e o sy tu a c ję i o funkcję na- rodowo-społeczną pow ieści h isto ry c z n e j w ojczyźn ie Polaków. Trudno te ż znaleźć inny k r a j, gdzieby je sz c z e w p rz e d o sta t n ie j dekadzie XIX s t u le c ia wypadło toczyć o s tr ą b a t a lię z ma larstwem historycznym . Uczniem zaś m istrza h isto ry c z n e j p a le t y , c z ło w ie k a - in sty tu c ji w życiu duchowym ówczesnej P o lsk i, Jan a M atejki - był w łaśnie W yspiański, którego życie,poza p ię cio letn im okresem zagranicznych podróży, zamknęło s ię w kręgu murów dawnej s t o li c y Piastów i Jagiello n ó w .
P odkreśla s i ę w lit e r a t u r z e k ry ty czn e j, poświęconej poe- cie-m alarzow i, k o n tr a st, ja k i m usiał t u t a j uderzać jego wraż liw ą wyobraźnię: k o n trast między p r z e s z ło ś c ią ongi k rólew sk iej s t o l i c y a budzącą sprzeciw rz e c z y w isto śc ią prowincjonalnego
5 4
-g a lic y js k ie -g o m ia sta . Głos dzwonu Zy-gmunta z krakow skiej bazy l i k i rozbrzmiewał wszakże wówczas nad starym zamkiem przemie nionym w a u s tr ia c k ie koszary /d o p iero w 1903 roku zo stan ie o s ta te c z n ie postanowiona ewakuacja z Wawelu c e sa rsk ie g o w o jsk a/.
W tymże to m ieście szcze gó ln ie bu jn ie k rzew iła s i ę też h i s t o r i o g r a f i a , mocno osadzona na un iw ersytecie i w Akademii U- m ie ję tn o śc i. "Krakowska szk o ła h isto ry czn a” w y b ijała s i ę na czo ło tam tejszego środowiska naukowego. Konserwatywna sp o łe c z n ie , le c z zarazem bezwzględnie krytyczna wobec s ła b o ś c i P o lsk i sz la c h e c k ie j, b y ła te ż czymś w ięcej a n iż e li tylko zespołem uczo nych czy kierunkiem w badaniach naukowych. P e łn iła wyjątkową ro lę ideową i p o lity c z n ą .
Wyspiański pozostaw ał pod p r e s ją Matejkow skich wyobrażeń. Już n ajw cześn iejszy zachowany jego szk ic dramatyczny był poe tycką in t e r p r e t a c ją , jakby tekstem słownym d la potencjalnej in s c e n iz a c ji obrazu znakomitego m alarza - ’’Batory pod Pskowem” . Ja k krakowski m istrz h istoryczn ego m alarstwa twórczość drama tyczną W yspiańskiego w ten sposób o tw ie ra ł, tak samo on w łaś nie ją jak gdyby zamykał: o s ta tn i utwór dramatyczny - "Zygmunt August” - nawiązywał wszakże bezpośrednio do dwóch obrazów Ma t e j k i , "Zygmunta Augusta i B arbary" oraz sły n n ej "U nii Lubel s k i e j “ .
Ale zarazem już wcześnie w szczął młody uczeń M atejki poszu kiwanie in n e j, w łasnej d ro g i tw ó rczej, k tó rą obraw szy,odejdzie daleko od t e j , jak ą kroczyło tradycyjn e ju ż wówczas, późnoro- mantyczne malarstwo h isto ry c z n e . Stosunek do m alarstw a M atejki skom plikuje s i ę więc znacznie. Niemniej wyobrażenia uformowane pędzlem m istrza malarstwa h istoryczn ego pozostan ą c ią g le n ie
zmiernie ważnym czynnikiem w d z ie ja c h i str u k tu r z e ,r z e c z szcze góln a: wcale nie m alarskich w szakże, a le dramatycznych utworów W yspiańskiego. Znanym powszechnie dowodem potężn ej r o l i owych wyobrażeń może być p rz e c ie samo "W esele", tak d a le k ie od h i s tory zmu i p u lsu ją c e różnoraką a k tu a ln o śc ią w momencie swej p re miery z 16 marca I90I roku, a p rz e c ie ż nawiedzone przez widma wyłonione z p łó cien Matej k i - dram atis personae Stań czyk a, Wer- nyhory, Hetmana, także przez w izję kosynierów z jeg o "R acła w ic".
Atmosfera h isto ry c z n o śc i otacza wszakże twórczość Wyspiań sk iego również daleko poza granicam i oddziaływ ania obrazów mi s t r z a Ja n a. Wizja p r z e s z ło ś c i j e s t c ią g le w jego utworach obec na; ro z le g ła w nich panorama h i s t o r i i , bogata g a le r ia ożywio nych p o s ta c i, n adciągających z różnych epok i p rz e str z e n i d z ie jów, jakby zwoływanych zaklęciem dramaturga - od mitów i l e gend, od wątków autentycznych eposów aż po rzymską i polsk ą Wiosnę Ludów połowy XIX wieku.
Błąka s i ę - w tym św iecie dramatów Wyspiańskiego - po wy brzeżu I t a k i Odyseusz /"Powrót O dysa"/, Hektor żegna s ię u mu rów Ilio n u z Andromachą /" A k r o p o lis " /, Krakus i Wanda wynurza ją s i ę tu z m glistych obszarów legend i podań / “Legen da"/,K ról Bolesław Śmiały w ixła s i ę w krwawą rozprawę z biskupem S t a n is ławem /"B o lesław Śm iały", " S k a łk a " /, Zygmunt August zaś opie ra s i ę polskim wielmożom /"Zygmunt A u gu st"/, gen erał C hłopicki w ygłasza retoryc'zne tyrady pod wtór muzyki Kurpińskiego /"War szaw ian k a"/, podchorążowie zbrojnym pochodem kroczą u licam i no cn ej listopad ow ej Warszawy /"Noc listo p a d o w a "/, a K ra siń sk i dyskutuje z Mickiewiczem wśród olbrzymich ru in Colosseum /" L e g io n " /. . .
W znamiennym d la t e j d ram atu rgii zjaw isku koegzystencji róż norodnych bytów i w ielopłaszczyznow ości czasu i p rz e strz e n i realn a w spółczesność w sp ó łistn ie je z h is t o r i ą , ta zaś z legen dą czy mitem. Podobnie w układzie ogólnym tw órczości Wyspiań sk ieg o - w ciągu całego j e j rozwoju - tworzeniu różnoimiennych d z ie ł towarzyszy n ieustan n ie konstruowanie w izyj p r z e s z ło ś c i. Gdyby wyróżniać pośród c a ło ś c i grupy czy zespoły utworów d ra matycznych - więc np. współczesnych, h isto ry czn y ch ,m ito lo g icz nych - i tak wypadnie przyznać, iż trudno je tak p o ro z d z ie lać, by zachować ja k ą ś ich zupełną osobność.
Ukazują s i ę one naszym oczom niby różne pasma czy warstwy geologiczn e w przekroju jed n ej stru k tu ry , biegną obok s ie b ie poprzez cały j e j z a s ię g , nie stanow iąc ja k o śc i zupełnie osob nych, odrębnych, n ieprzenikliw ych. Przeciw nie: tworzą r a c z e j s p l o t , w nikają nawzajem w swe g ra n ic e . Ja k o śc i stanow iące o za s a d z ie , wedle k tó r e j c a ło k s z t a łt można by d z i e l ić na warstwy, w sp ó łistn ie ją n a jc z ę ś c ie j i w samym obrębie wydzielonych ukła dów, w ramach utworów. Nie j e s t tak wprawdzie zawsze, niem niej
56
-do n a jb a rd z ie j d la dram aturgii Wyspiańskiego ch arak tery sty cz nych utworów z a lic z y ć wypadnie w łaśnie te , gdzie k oegzysten cja różnych ja k o śc i i bytów je s t n a jb a rd z ie j w y razista ,b y wymienić - poza wspomnianym "Weselem” - "L egio n ", "Wyzwolenie","Noc l i s topadową” , "A k ro p o lis", dramaty B o le sław ow skie.. .W spółczesność, h is t o r ia , legenda czy mit tr a c ą tu n a jc z ę śc ie j własne g ran ice, na jednym p lan ie w sp ó łistn ie ją c w przem ieszaniu t e r a ź n ie js z o ś c i z p r z e s z ło ś c ią , rz e c z y w isto śc i z tworami im a g in a c ji.
Nie j e s t bowiem Wyspiański "dram atopisarzem historycznym ”, jak np. pow ieöciopisarzam i historycznym i nazwano m .in .Kraszew sk iego czy Sien k iew icza, ja k malarzem historycznym b ył w łaśnie M atejko. Nie j e s t nim, mimo iż twórca "W arszawianki", "Lelewe l a " , "Legionu” , "Bolesław a Śm iałego", "Nocy listo p ad o w ej" oży w ił tam p o sta c ie utrwalone w d z ie ja c h , zbudował obrazy tchnące atm osferą swych czasów, odtworzył też zdarzenia i sy tu a c je rz e czyw iście w kronikach i u dziejopisów poświadczone.
Rozważmy d la o b ja śn ie n ia przykład w y razisty . "Legion " oto podejmuje autentyczny temat h isto ry czn y : d z ie je słynnego legio nu M ickiewicza, utworzonego w Rzymie w 1848 roku podczas burz liwych wydarzeń e u ro p e jsk ie j Wiosny Ludów. Jakoż wśród dwunas tu scen dramatycznych zn ajd u ją s i ę ta k ie , jak au d ien cja przy byłego do Wiecznego M iasta Mickiewicza u papieża P iusa IX, ja k poświęcenie sztan d aru Legionu w b a z y lic e św. P io t r a , ja k roz mowy Mickiewicza z księdzem Jełow ickim ,z Zygmuntem K rasińskim , ja k w y jście legio n istó w z Rzymu na północ, w stron ę Lom bardii. Te zdarzenia dramatyczne mają rzeczy w iście uzasadnien ie h is to ryczne, o p ie ra ją s i ę - mniej lub w ięcej dokładnie - na sz k ie le c ie faktów autentycznych.
B liż sz e wszakże p rz y jrz e n ie s i ę sytuacjom w utworze zwróci uwagę na z n aczn iejszą w owej "h isto ry c z n o śc i" "Legionu" zawi ł o ś ć , zaskakujące kom plikacje. Oto bowiem kiedy w k o śc ie le św. P io tra papież zebranych żegna re lik w ią głowy św. A ndrzeja, ów św ięty naraz własnym głosem przemawia, a pod sklepieniem g i gantycznej kopuły - ja k wskazuje te k st poboczny - "lite w sk ie b o g in k i, św ite z ia n k i, g u śla r z e , znachory, wiedźmy / s t a r c e i d z i e c i / , przechylone o b a lu stra d ę tamburu, p a trz ą ku zawrotnej p rz e p aśc i k o ś c io ła " ; w reszcie "piorun pada, Mendog ukazuje s ię , w jeżdżając oknem kopuły na b a lu str a d ę , do w nętrza" . . . Oto
w scen ie nocnej na Forum Romanům zrazu wprawdzie "przy M ickie wiczu widny K ra siń sk i” , a le wnet pojaw ia s ię przy nim K a ssiu s, potem wjeżdża na Forum "C aesar na rydwanie, zaprzężonym w dwa b ia łe k o n ie", a "C aesara maska o rysach. Napoleona I t r a g ic z n a , n ieu b łagan a", j e s t też i B ru tu s, p óźn iej zaś wóz, z którego C aesar tymczasem z s t ą p i ł , kierowany te ra z p rz e z ' Wolność, "pę d z i, miażdżąc tłumy przed so b ą ", aż znów ukaże s i ę przy Mic kiew iczu K r a siń sk i, tak ja k na początku odsłony.
Oto zaś obraz podstawowy d la sceny dw unastej, o s t a t n i e j: "Noc nad w ielkim i wodami. Wody s i ę k łę b ią od c i a ł , co w gwałtownym u śc isk u sprzężone, ż r e ją s i ę wzajem, s z a r p ią , mor d u ją. Na ta la c h Łódź w ielk a, k tó r e j m aszt: krzyż z długim i r a - miony, a żaglem w ielka p łach ta chorągwi b i a ł e j ; na t e j Vera Ikon Chrystusowej twarzy. Nad fa la m i w pow ietrzu unoszą s i ę sk rz y d la te H a rp ije , Zmory, Syreny, E rin n ie . W ioślarze mają r ę ce przykute łańcuchami i kajdanami do w ioseł i dylów ło d z i. U masztu s t o i Mickiewicz i d zierży pochodnię, wysoko nad w ioś la rz a m i".
Rozumiemy dobrze, że to już nie n a rra c ja udramatyzowana o rzeczyw istych wydarzeniach dziejow ych. Fragmenty realne,ułom k i d ziejow ej au ten tyczn ości wymieszane tu , niczym we ś n ie , z obrazami powstającym i na zasad zie odległych sk o ja r z e ń ,ja k gdy by w yłaniającym i s i ę z mroków pam ięci, z podświadomości; wszy stk o tu wydaje s i ę równie możliwe, bez rozróżn ień : co "praw dziwe" i t o , co "niepraw dziwe", im agin acyjne, co dawne i co b l i s k i e , echa rz e c z y w isto śc i i strz ę p y koszmarów, jakby zmo ry dusznej nocy. Rozumiemy, że to nie " o d b ic ie " , nie "przed staw ie n ie " faktów j e s t istotnym zamysłem dram aturga, a le ich u ję t a w k s z t a ł t w ie lk ie j m etafory szeroko zakrojona in te rp re t a c ja .
H isto r ia j e s t c ią g le obecna w dramatach W yspiańskiego,ale nie jako anegdota o pewnych konkretnie zaszłych wydarzeniach, nadających s i ę do tak iego czy innego "opow iedzenia". Dramaty te o g a rn ia ją ja k gdyby utrwalone w pam ięci zbiorow ej, w sz tu ce wyobrażenia dziejowych wydarzeń i same z k o le i,ja k b y na no wo i na innym sto p n iu , wyobrażenia ta k ie form ują i znowu p rze k azu ją wyobraźni zbiorow ej. Tworzą znów zatem ja k gdyby sw oi s t e m ity, zakorzenione w h i s t o r i i , a le przemawiające do wyob
5 8
-r a ź n i w spółczesn ej, mówiące o sp-rawach nie ty le zamkniętych л jednorazowym fa k c ie dziejowym, na zawsze skończonym, i l e c ią g l e żywotnych, dręczących naród czy po p ro stu niepokojących czło w ieka, mity ukazujące w metaforycznym sk ró c ie syntetycznym czy symbolu jego własny dramat, jego lo s .
H isto ria - przemieniona w wyobrażenia podobne do legend czy mitów, przede wszystkim zaś przeobrażona tak i zinterpretow ana przez sztukę i tra d y c ję - j e s t w dramatach Wyspiańskiego obec
na jako objaw ienie o g ó ln iejszy ch praw idłow ości lo su człow ieka, narodu, lu d zk o ści i zarazem jako czynnik obecny w te r a ź n ie js z o ś c i , w wyobraźni lu d z i, w id each , w k u ltu rz e . Autorowi tych dra matów słu ży ły j e j obrazy - w swobodnej in t e r p r e t a c ji wyobraże niowej i ideowej - do wypowiedzi, których celem nie było ja k ie ś pouczające "odtw orzenie” zam kniętej p r z e s z ło ś c i, le c z poprzez swobodną k re a c ję arty sty czn ą bezpośrednie d z ia ła n ie na wyobraź nię i na myśl w spółczesnych. " H is t o r ia " zatrzymana w zak rze p łe j p o s ta c i zmonumentalizowanych obrazów i naładowana określoną e- n ergią p rzy b iera bowiem ch arakter społecznego m itu .Jak to w łaś ciwe zaś mitom, opowieść o tym, co było i to co j e s t zarazem w łącza w o rb itę w łasnej in t e r p r e t a c ji, równając t e r a ź n ie js z o ść
z p r z e s z ło ś c ią i z p r z y sz ło śc ią .
Ale d oszed łszy do sprawy is t n ie n ia i fu n k c ji mitów w drama t u r g i i Wyspiańskiego - porzućmy ten s z la k . N iejeden o sta tn io przesun ął s i ę tędy rekonesans badawczy, niemało przy n iosły one zdobyczy. Ponad sprawą mitów zakorzenionych w d z ie ja c h powró c ić należy do nich samych, owych dziejów , do ich w i z ji ,k s z t a ł towanej w d z ie ja c h dram aturga, którego sp o jr z e n ie , zwrócone w p r z e sz ło ść , napotykało w rozsypujących s i ę trumnach puste oczo doły królew skich i bisk upich czaszek , a na wawelskim wzgórzu,
“ gdzie Piastów o rla p e rć, gdzie o r l i szczytny gró d ", w id ziało "gruz i cmentarz pełen tru n ".
To w dramacie o B olesław ie ów k ról Śm iały d o strzega sam w swym własnym dworcu potężnym, że o to:
,fKdza na zaw iasach,
Próchno na węgłach drzw i. Węgar s i ę sy p ie w rum.
Perspektywa w steczna: od t e r a ź n ie js z o ś c i, dram atopisarzow i w spółczesn ej, ku narodowej p r z e s z ło ś c i każe więc oto in te rp re
tować d z ie je w k atego riach darem ności, k lę s k i , "popiołów ", ka że szukać win w bohaterach h i s t o r i i , a także w trw a jące j przez w ieki legen d zie, m icie. Dramaty Bolesławowskie z o sta ły n iejak o ro z p ię te pomiędzy zam ierzchłą p rz e str z e n ią niemal zapomnianych dziejów , a t e r a ź n ie js z o ś c ią . To te r a ź n ie js z o ść narzuca in t e r p r e ta c ję dziejom i każe pam iętać nie ty lk o o rzuconej kiedyś k lą tw ie , a le również o t e j klątwy skutku i d zied zictw ie - za gubię korony, n ie sz cz ę sn e j s ła b o ś c i, rozpadzie i upadku pań stwa Bolesławów. W dramatach zo stan ie d la te g o skruszona s i ł a k ró la Śmiałego ciężarem trumny, obrót zaś w ielk iego kręgu P ia stów - unoszącego p rz y sz łe ic h pokolenia - będzie obrotem ścią gającym ich w p rzep aść, "w p iach i muł".
R zeczyw istość P o lsk i p o d le g łe j formowała ta k ą , a nie inną in te r p r e ta c ję h i s t o r i i narodu. Fakty dziejowe same narzucały z k on ieczn o ścią trag icz n e fin a ły dramatom listopadowym.
Sprawę jednak wypada ro z sz e rz y ć . Przy trw a łe j koegzysten c j i bytów w dram atu rgii W yspiańskiego, przy wprost s t r u k t u r a l nej w spółobecności p r z e s z ło ś c i i te r a ź n ie js z o śc i,r z e c z y w isto ś c i i mitu /czy legendy/ odbywa s i ę w całym d z ie le twórcy n ie ustanna i równie jakby stru k tu ra ln a w sp ó łin te rp re ta c ja dziejów i w spó łczesn o ści. Wzajemna ta in te r p r e ta c ja i - by tak rzec - r e in te r p r e ta c ja słu ży tr a g ic z n o ś c i: gdy z perspektywy p ó źn ie j szych k lęsk p rz e sz ło ść zyskuje znamię tr a g ic z n e j darem n ości,to tak a w izja i wykładnia dziejów musi rzucać podobnie głęb ok i cień na t e r a ź n ie js z o ść .
Tragizm jako k ate g o ria podstawowa d la in t e r p r e t a c ji twór c z o śc i dramatycznej Wyspiańskiego już od dawna nie pozostaw ał niezauważony. Może s i ę wszakże wydawać, iż w dążeniu do czys t o ś c i pojęć i k a t e g o r ii narzucono mu wykładnię zbyt w yłącznie a b strak cy jn ą - w wymiarach e s t e t y k i, e ty k i, m e ta fiz y k i. S p e ł n ien ia s i ę zaś porządku tragizm u doszukiwano s i ę równie może zbyt w yłącznie w lo sach eksponowanych bohaterów - indywidual nych lo sach herosów tragiczn y ch .
Spójrzmy na n iek tóre utwory.Po podejmowanychw"Warszawian c e " i "Lelew elu" in te r p r e ta c ja c h zdarzeń w k atego riach psy chologicznych i społecznych, kontynuujących nurt trad y cy jn e j
6 0
-k ry ty -k i powstania listopadow ego, z próbą zam-knięcia fragmentu dziejów w sta b iln y c h ramach poetyki bądź nastrojowo-symbolicz- nej /w pierwszym utw orze/, bądź jakoby klasy cy sty czn ej/w dru gim /, zaskakujący "Legion ” stan ow ił jakby dramatyczny»gorącz kowy z a p is istn e g o " t r z ę s ie n ia ziem i", ja k ic h ś gwałtownych ru chów sejsm icznych , przem ieszczających i zderzających ze sobą c a łe pokłady dziejów . Przesycone krwią pokoleń i ludów "św ię te wzgórze" K ap ito lu , śc ie r n isk o kolumn na cmentarzu wieków - pradawnym Forum Romanům - s t a j ą s i ę miejscem ja k ic h ś gigan ty cznych spotkań epok. Rozerwana z o sta ła obręcz, sp in a ją c a w tam tych, w cześn iejszych in sc e n iz a c ja c h zdarzeń dziejowych kon s t r u k c ję zamkniętą dramatu; potłuczonemu, potrzaskanemu obra zowi h i s t o r i i - gruzowisku dziejów - odpowiadała te ra z fr a g mentaryczna i dynamiczna p o stać równie gwałtownie ze sobą zde rzanych scen dramatycznych. I n te r p r e ta c ję is to t y i sensu d z ie jów wypadnie więc czytać ja k z ro zb ite go w itrażu o pomiesza nych i p ogiętych , połamanych kwaterach.
W prologow ej scen ie "Nocy listo p a d o w e j", zanim je sz c z e u- ruchomiona zostan ie taśma dziejów t e j p ierw szej w arszaw skiej nocy pow stania, zle c ą s i ę do k ory tarza przyłazienkow skiej Szko ły Podchorążych na wezwanie P allad y N iki pobojowisk Europy - od T ro i, Termopil i Cheronei po M aciejowice i Moskwę. "Śm ier teln ych żądne zgonu", zapow iadają, nim je sz c z e dokona s ię zno wu obrót koła h i s t o r i i , iż
"r o la s i ę sta n ie m ogiłą narodom -chmury s i ę zap alą pożarem, w gruzy zapadną domy,
ogień z n ieb io s w yleci widomy, zaciąży Gniew!"
Nike spod Cheronei zapowie już wtedy:
"Otośmy przym ierze zaw arły: oto po Śm ierć, po Śmierć dążę, niech giną we chwale z b ro i, łz a ju ż s i ę w oczach n ie l ą ż e . . . "
Greckie b o gin ie Zwycięstw, N ik i, p rzeo b rażają s i ę u Wys p iań sk iego w b o gin ie krwawych pobojow isk, podobne już Kerom, '•przypadającym ku trupom leżącym " - w scen ie V II "Nocy l i s t o padowej" - by żywić s i ę krwią p oległych .
Dusze zmarłych zejd ą s i ę potem nad wodami łazienkow skiego stawu - zarazem wodami Acherontu i Styk su . W "L e g io n ie " zaś burzliw e f a l e n io są łód ź, u k tó r e j masztu M ickiewicz, a le
"wokoło burze,
niebo zawieruchy chłoną,
mgły wokoło, p rzep aście odmętu, na pokładzie krwi c ie p łe j k a ł u ż e ..."
"Krwią żywą spły n ęły narody" - a "Śm ierć u s t e r u ło d z i" . Krąg Piastów rodu, zataczany "kołem niezmiernym","dobywa jącym s i ę nad ro zto cz wód ze spienionych f a l " , zamyka d z ie je Króla Śm iałego i Biskupa, Św iętego. To f i n a ł c a łe j d y lo g ii Bo
l e s ławowskiej . Śpiew ają ty lk o je sz c z e R u sa łk i: "W stajesz w chwale, sław ie żywej, masz w koronie dębów l i ś ć ;
k oło bieży w b ie g str a s z liw y , m usisz z kołem na dół i ś ć
/ /
Bieg swój S z c z ę śc ie toczy kołem: z wód przezroczy w piach i muł, Ty koronę masz nad czołem, u stóp masz przepastny d ó ł" .
M ieszczański wiek XIX dogorywał na gruzach optymistycznych wykładni dziejów . Rozczarowanie tow arzyszyło załamaniu s i ę wiary tak w teologiczn y ład św ia ta , uzasadniony transcenden t n ie , ja k w jego porządek moralny. Łamało s i ę też prześw iad czenie o automatyzmie postępu jak o zasady dziejów lu d z k o śc i. Z pozytyw istycznych prześw iadczeń i wykładni ew olucji w d z ie ja c h pozostaw ała w łaściw ie nieomal sama ty lk o metoda - z re sz tą znakomita tech n iczn ie - badania i u sta la n ia faktów h is t o rycznych. Odrywając s i ę o sta te c z n ie na przełom ie s t u l e c i od nadrzędnego dotąd modelu nauk przyrodniczych, t r a c i ł a wiedza h isto ry czn a b u so lę , d z ię k i k tó r e j mogła sp o k o jn ie j pracować.
62
-Kryzys zaufan ia do h i s t o r i i jako nauki n a r a s ta ł z wolna, zapoczątkowany przez krytykę " h i s t o r i i antykw arycznej",zadow o lo n e j z kolekcjonerstw a "małych faktów ", ze stro n y Fryderyka N ietzsch ego. P rzeciw staw iał j e j ów m y ślic ie l potrzebę " h i s t o r i i monumentalnej" i wołanie o w skrzeszenie mitu jak o źródła odno w ienia mocy duchowej.
Dramaturgia W yspiańskiego, będąc w pewnej m ierze i w pew nym se n sie jakim ś spełnieniem p o stu la tu twórcy "Narodzin t r a g e d i i" , n asycała monumentalizm w in t e r p r e t a c ji h i s t o r i i - t r a gizmem. Rzucała n iejak o welon żałobnej krepy na zwłoki bohate rów, a w ielk ie koło wiecznych obrotów rzeczy zan urzała w morzu krw i.
Daremne byłyby - w widzeniu dramaturga - próby w yjaśnienia dziejów jako r e a l i z a c j i celów transcendentnych,łudzące też po szukiw anie w nich zasady m oralnej, h is t o r ia j e s t "poza dobrem i złem ", a
"jed en j e s t Prawdy wieczny b ie g : że nie masz ż y c ia , krom przez grzech; jeden j e s t żywym wieczny lo s :
wzajemnych zbrodni ważyć c i o s " .
J e ś l i j e s t ja k iś nadrzędny porządek w mechanice dziejów - to sp e łn ia s ię w nich jedynie jako grzech, z ło , zbrodn ia,a l a wina skutków ludzkiego d z ia ła n ia , ra z ruszona, toczy s ię n ie powstrzymana, bez możności nawrotu, bez poprawy. Zło je s t im- manentnym tworzywem ży cia człowieka - a le i dziejów lu d zk o ści, walka z tak zarysowującym s i ę losem - daremnym w ysiłkiem , sam zaś ów rzekomy nadrzędny porządek św iata - nie do p o ję c ia .
Szczególn ie na tym t l e dobitnym i przejmującym wyrazem u- świadomienia so b ie t a k ie j prawdy s t a j e s i ę dramatyczny okrzyk K róla u końca dramatu "Bolesław Śm iały ". Ten, co u jego począt ku powoływał s i ę na swoje królew skie prawo:
"Bom ja tu na to dan, przez Boga rękę staw ion, bym jako Boża rózga b i ł , ja k Boża błogosław ion "
i potem je sz c z e zapewnia: "Bóg ze mną zbrodnie dźwiga" - a u końca dramatu, c o fa ją c s i ę przed grozą Trumny, k tó ra go zmiaż dży, zawoła niby w jasnowidzącym p rz e jrz e n iu :
O garnięcie myślą amoralizmu dziejów z odrzuceniem każdego łatwego p o c ie sz e n ia , łagodzącego dostrzeżony n iejak o "p rzed - ustawny" nonsens - p o cieszen ia tak teolo g iczn eg o,tran scen d en tnego w o góln ości czy m etafizycznego, ja k moralnego, również w popularnych k atego riach "postęp u " - nie j e s t wszakże owego amoralizmu ap rob atą. Przeciw okrutnemu prawu is t n ie n ia powsta ją w św iecie Wyspiańskiego h e r o si, by mierzyć s i ę z przemocą, z losem. I w tym w łaśnie sp e łn ia s i ę ich w ielk o ść, w tym te ż bowiem - w artość człow ieczeństw a.
Znająca z góry, zanim ruszy łańcuch zdarzeń, l o s , ja k i czeka bohaterów, Nike spod Cheronei szykuje im wieńce chojno we, znak pozgonnego d la nich hołdu.
Tu rdzeń tragizm u, k tóry wypełnia d z ie ło W yspiańskiego. 0 trag izm ie tym p isz ą c , stw ie rd z a ł w swym znakomitym studium Ste fan Kołaczkowski:
"W ielkość tragizm u zależy też od cenności te g o , co g in ie , j e s t ona odwrotnie proporcjon alną do m arności, lic h o ty , z ł a , k tó re dobro n iszczy czy paczy. W ogóle zależy od w ie lk o śc i k o n trastu między splotem d o d atn iej i ujemnej w arto ści / . . . / Gdy w zdarzen iu, które w proch o b ró ciło w ysokiej w arto ści dob ro , tryum fuje z ło , co sp ad ło jak grom wbrew rachubom rozumu i n ajpotężniejszym wysiłkom -zapobieżenia mu, św ita ja k ie ś ta jn e poczucie - mimo całego irra c jo n a liz m u i amoralizmu tego zda rze n ia - że to j e s t prawda życiowa: to w łaśnie będzie tą ce chą tragizm u, o k tó re j mówiliśmy.A dopiero to poczucie może drogą s p e k u la c ji f ilo z o f ic z n e j ro z r a sta ć s i ę w tra g ic z n ą kon cep cję św iata, przyjm ując tragizm jako jedno z praw w ład ają cych życiem".
W tym niew ątpliw ie najgłębszym u ję c iu zjaw iska tragizm u w dram atu rgii Wyspiańskiego brak p rz e c ie - jak s i ę zdaje - tego chyba isto tn e g o ogniwa, o jakim t u t a j mówimy.Zakorzeniona n a j mocniej w d z ie ja c h swego k ra ju in t e r p r e t a c ja porządku św iata nie zamykała s i ę bowiem w yłącznie w ramach indywidualnego lo su człow ieka, "L o s" zaś ten - wbrew mylącemu w ielu krytyków p rzy stro jo w i m itologiczno-sym bolicznem u - nie był tu p r o stą r e p lik ą antycznego Fatum czy Anahke. Na p o lsk ie "sny grobów" i ekshumacje p r z e s z ło ś c i narodowej, a le także i na w szelk ie m ity, również m esjan isty czn e, su geru jące h ipotezę sp e łn ie n ia
64
-s i ę "cudu -spraw iedliw o ści d z ie jo w e j", na w -szelkie ułudy h i -s t o r i i "u ła tw io n e j", nacechowanej etyczn ie odpowiadały dramaty Wys p iań sk iego sarkastycznym /więc i bolesnym/ demaskowaniem owych mitów /zw łaszcza narodowych/ i piętrzeniem warstw sw ojej monu m entalnej a posępnej w iz ji dziejów , napełnionej po b rz e g i t r a gizmem.
Niemałym paradoksem było, kiedy tragiczn ego w izjonera d z ie jów i gorzkiego obrazoburcę narodowych mitów okrzyknięto w swoim c z a sie wieszczem. Paradoksem też i to b y ło , że tak a in te r p r e ta c ja h i s t o r i i s s a ł a s i ę w łasn ością a r ty s t y , którego stru k tu ra u- mysłu i im a g in acji była n ią w sz c z e g ó ln ie , wyjątkowo wysokim stop n iu nasycona, ży jąc i karmiąc s i ę zw łaszcza k reacjam i sz tu k i , dziedzictwem kulturowym dziejów . Mniej dziw i n atom iast,K :ie- dy twórca ten w "Wyzwoleniu" domaga s i ę w yciągn ięcia wniosków z h i s t o r i i - przystosow ania s i ę do j e j amoralizmu w poszukiwaniu żywych źródeł s i ł y .
Stosunek do praw, ja k ie odnajdywał Wyspiański - po c z ę ś c i zgodnie z myślą N ietzschego - w d z ie ja c h , także i we w spółczes n o śc i, jako p rzecie jednym tylko z "obrotów w ielk iego k o ła " ,d a le k i b ył wszakże od jednoznaczności, sam w so b ie znaczony rów nież piętnem tragizm u. M ieściło s i ę w tym stosunku i marzenie o pogodzeniu sp rzeczn o ści życia w zwiastowaniu C h ry stu sa -A p o lla ,i owo wołanie Konrada do współczesnych Polaków o is t n ie n ie narodu w form ie tak ieg o państwa ja k inne, więc zgodnego z powszechnym prawem dziejow ego amoralizmu, w reszcie i szam otanie s i ę Konrada w kole sz a le ją c y c h E r y n ii, kiedy
"ryglem wrota zw arte,
żelaznych wrót żelazna moc".
Na zakończenie w arto, być może, napomknąć, że p y ta n ia , s t a wiane przez dramaturga na samym progu naszego stu le c ia ,a w szcze g ó ln o ści problemy immanentnego amoralizmu dziejów i h eroiczn ej sam otności w ich o b lic z u , że pytan ia te i problemy pozostaną sprawami tego wieku, który s i ę wówczas,za W yspiańskiego, dopie ro zaczyn ał: jego s z tu k i i jego dziejów .