J. К. K och a n o w sk i.
K się g i sąd ow e brzesko-kujawskie 1 4 1 8 — 1 4 2 i . T e k i A . P a w i ń s k i e g o t. VII, 1905.K i e d y H e l c e l przystąpił do w y da nia zapisek sądow ych kra
kowskich, w drugim tomie swoich „ S ta ro da w n e g o prawa polskie
g o pom n ikach “ , zmienił w y p o w ie d z ia n y poprzednio pogląd. U w a ż a ł pierw otnie, iż drukow ać na leży w szystkie zapiski, jakie tylko istnieją.
Zm ie nił zd anie skutkiem olbrzymiej ilości materyału, którym mógł ro z porządzać, i z któ rego wybrał najważniejsze tylko zapisy, dając tym począte k szkole wydaw n iczej, którą możnaby nazwać krakowską. T ę samą metodę zastosował naprzód U l a n o w s k i , po ni m P i e k o s i ri
s k i, któ ry sformułował z as a d y zastosow anej przez siebie metody.
„ W tej ogromnej l i c z b i e — mówi on — zapisek grodzkich i ziem
skich j e s t większa połowa takich, które w o gó le żad nego nie mają nau
k o w eg o znaczenia, jak np. liczne odraczan ia terminów sądow ych i t. p.
P o có ż takie nic nieznaczące zapiski drukiem ogłaszać, poco marnować na ich og ło szenie czas, pracę i pieniądze, a na d e w sz y stk o poco nużyć badacza koniecznością czy ta nia takich zapisek, aby wśród nich tu i ow dzie znaleść jakąś zapiskę, mającą naukową w a rto ść.“
W o b e c tego na le ż y stosow ać metodę w yciągową, poleg ającą na drukowaniu „takich je d y n ie zapisek, k tóreby jakimkolwiek kierunku przedstawiały naukową wartość, a m ia nowic ie c z y to dla da w n ego pra
wa polskie go, c z y dla history i c z y dla kultury c z y dla ję z y k a c z y w r e szcie dla dz ie jów w y b itn iejszych je dn o stek lub r o d ó w “ !). Jeden z młodszych historyków , n azyw a metodę tę „przyjętą w naukow ym ś w ie c ie “ , widząc w drukowaniu całości odstą pie nie od zasady 2). Z a sada ta da się streścić w twierdzeniu: nale ży drukować tylko w y b ó r zapisek, mających znaczenie na ukowe.
Z t e o r e t y c z n e g o punktu widzenia je d n a k nie można się z g o dzić na takie postawie nie sprawy, chociaż częstokroć p rak ty ka życia
') W y b ó r za p isek są d o w y c h grod zk ich i ziem sk ich w ie lk o p o lsk ic h z X V w iek u 1902 I. 1, V III—X.
2) G o y s k i w K w art. hist. 1907, s. 131.
S P R A W O Z D A N I A .
127
zmuszać może do pójścia śladem w y ż e j wspom nianych badaczów. W s z e l ki wybór, o ile nie jest d o k ona ny dla p e w n e g o ściśle określo nego celu (np wybór zapisek h eraldycznych, kmiecych, z zakresu prawa karne
go i t. p.), z konieczności musi b y ć dowolnym. Badacz w y b iera o c z y wiście te zapiski, które zawierają wiadomości, do ty czące przedmiotów, jakie g o specyaln ie zajmują. P ozaty m n a le ż y pamiętać, że n i e m a z a pisek nie posiadających wartości naukow ej. Dla zrozumienia myśli tej sięgniem y do „ S z k icó w i drobiazgów h i s to r y c z n y c h “ J. K. K o c h a n o w s k i e g o , który w dwuch studjach oparł się na księgach brzeskich. „Imć P a n S z y m o n S zc zec in a i król W ład y sła w Jagiełło" r y suje nam dzieje świeżo u szlachconego mieszczanina: autor z zupełnie nic nie m ówią cych zapis ów (873, 874, 888), z zapisu nied okończo nego na wet (1144), buduje historyę pana S zczecin y. T o ż samo możemy p o wiedzieć o świetnym „Karm azynie , jakich w i elu “, dla zrozumienia lo sów któ rego ważna jest n a w e t notatka: Machna kmetonissa dni C ru- scbviciensis cum Floriano habent visionem sabbato proxim o (3092).
D ru k wyboru posiada jedn ą je s z c z e wadę: nie może zupełnie zadość uczynić wymagan iom dy p lo m aty c z n y m . W . ostatnich cudzo
ziemskich wydaniach, zbliżonych lub p o do b nych do naszych ksiąg są
dowych, w y d a w c y zupełnie wyraźnie ten punkt poruszają. Czesi, posia dając długą historyę w y d a w n iczą w zakresie ksiąg sądowych, w y p r a c o wali metodę, której zastosowanie znajdujem y w je dn ym z no wszych wy da w n ictw , w tomie 28His tor. A r c h i v . — K a p r a s , drukując „Pozoustatky knih zem ského prava Knižestvi O p a v s k é h o “ (1906) podkreśla, że wy da nie je g o jest dy plom atycznie w iern ym odbiciem pierwowzoru.
Zb liżoną postać do na szych ksiąg posiadają księgi miejskie w Niemczech. O d 70 blisko lat zajmują się uczeni n iem ieccy ich w y dawaniem: w y tw o r z y ła się metoda ścisła, od której w y d a w c y już nie odstępują. Ś w ietn ie przez R e i n e c k e ’g o w y d a ne w r 1903 k sięgi Lim eburgu (Q uellen u Darstel. zur G esch . Niedersachsens, t. VIII) są wiernym przedrukiem najstarszych, zachow anych w archiwum miejsco
wy m ksiąg, z zachow an iem wszelkich swoistości rękopisu. I w nie
mieckiej i w czeskiej prakty ce wy d aw n iczej ustaliła się zasada konie czności w y da w a n ia całości, z możliwie wiernym oddaniem wszystkich właściw ości d yplom atycznych oryginału.
J e d y n y argument, przem awia jący za zachowaniem wspomnianej me
t o d y w y ciągo w ej, nie na leży do teoryi, lecz do praktyki i w y p ł y w a z s y stemu oszczędnościo wego, do któ rego częstokroć zmuszeni są nasi badacze. A r gu m e n t to może najważn ie jszy , z którym się jedn ak teo
r ety cznie liczyć nie należy.
P r z e c i w n e stanowisko w nauce naszej zajmują w y d a w c y „ A któw grodzkich i ziemsk ich“ , L e k s z y c k i , w y d a w ca aktów wielkopolskich, wreszcie J. K. K o c h a n o w s k i , k tó ry świeżo wydał tom VII T e k A . Pawiń skie go, („ K s ię g i sąd ow e brzesko-kujawskie 1 4 1 8 — 1424; 1905).
Pom im o uwagi, umieszczonej przez w y d a w c ę ostatniego tomu tek, że polemika ze zwolennikami m e to d y pow yżej określonej jest zbędną, uważaliśmy za konieczne zatrzymać się nad tym punktem obszerniej, aby módz wyjaśnić metodę J. K. Koch ano w skiego .
W y d a w c a k siąg brzeskich wprawdzie odbiega od rozpow szech
nionego u nas sposobu w y d a w n icz e go , ale właśnie dlatego jest
w zgo dzie z wymaganiami teoryi i z przy jętą w nauce prakty ką w y d a wniczą.
P rzystępu ją c do w y d ania puścizny po A . Pawińskim, K o c h a n o wski nie mógł się zadowolnić p rzy go to w an ym i, w a d liw y m i odpisami;
zmuszony był rozpocząć pracę od początku i p r zy go to w a ć no we odpisy.
W tomie niniejszym wyda ł połowę K się gi N 40 brzeskiej ( 14 18 — 1430), którą, w o b ec ogromu materyaJu, zmuszony był przepołowić. D u ż y tom VII tek obejmuje 4072 zapiski, z lat 1 4 1 8 — 1424.
W myśl wskazań naukow ych, z któ rych wychodzi, w y d a w c a daje we wstępie s z c z e g ó ło w y opis pierwowzoru. Druk ma b y ć j e g o dokładnym o d biciem: o ry gin ał o d da n y został ze wszystkiemi dopiskami, które w y d a w c a podaje w odsyłaczach, z w y ra za m i przekreśloneini i t. d. W s z y s t k i e zmiany w pierwow zorze w y d a w c a zaopatruje w odpowiednią uwagę, do zapis ek w tekście przek reślo nych dodaje literę d. Na marginesie podał numeracyę kart oryginału. L a ta podane są z kolei w na głów kach stronic. D a t y rozwiązane — podane w nawiasie; w o g ó le w na
w iasach w y d a w c a podał uzupełnienia miejsc sp ecya ln ie zw ię zły ch i nie
jasn ych , np. p. m. = pena magna.
O d pierwowzoru w y d a w ca odstąpił tylko w przestankowaniu, za
stępując znaki p rzestanko we średn io w ieczne spółczesną nam interpun- kcyą. T o nowoczesne przestankowanie, obok kon sekwetnie p rzep ro w a dzo nego , trojakiego sposobu drukowania: obok z w y k łe g o druku, kur
s y w y dla słów i przezwisk polskich i druku rozstrzelon ego dla ustępów specya ln ie ciekawych, p rzyczynią się do przejrzystości i łatwości p rzy czytaniu tekstu. Pomimo widocznej, na dzw yczajnej baczności e d y to r skiej, znalazła się spora ilość błęd ów drukarskich, to też do dana z o stała tablica, w któ rej— o ile mi się doty ch czas udało stwie rdzić — w i ę kszość błędów została usunięta.
W myśl w y po w ied zia neg o przez w y d a w c ę życzenia, do da lib yśm y je d n ę uwagę, o której może warto by pamiętać p rzy dalszym w y d a w a niu tek. K się gi brzeskie można nazw ać prawdziw ie dokła dnym odbi
ciem pierwow zoru, brak im jednak (fotopicznego) wzoru pisma, użytego w ory gin ale. P o d a j ą c numeracyę kart,· w y d a w c a wskazuje początek i k o niec foliów; czy nie należałoby podawać numeracyi stron, przez do d a
nie
o
na m arginesie w tym miejscu, gdzie się zaczyna kartave rso ?
Za danie no w o czesnego w y d a w c y źródeł h istorycznych nie o g r a nicza się tylko na umiejętnem wydrukowaniu tekstu: jestto ty lko p o łowa pracy; d r u g a — w y m aga więcej je s zc z e zachod ów i czasu.. Do tekstu musi być do dany spis rzeczy, zaw artych w źródle, a w ła ś c i
wie d w a spisy: spis im ie nny (osób i miejsc), oraz spis r z e c z o w y w ści
słym tego słowa znaczeniu.
Jak pow ażnie tę część s w e g o zadania pojmował wyda wca, p r z e k o n y w a o tym ilość stronic indeksu (blizko 200 na ogólną il o ś ć — 624).
W y d a w c y chodziło o możliwie zupełną ścisłość i p r e c y z y ę w u w y d a tnieniu i odpowiednim uszeregowaniu materyalnej i ideowej treści t e kstu i r z e cz y w iś ci e potrafił temu sprostać. Indeksy, obficie z a o p a trzone w uwagi, c zy to z zakresu gieografji ziem kujawskich, c z y też urządzeń społecznych, są owocem nadzwyczajnej wprost pracy. Z a miast o gólnego, s ystem atyczne go opracowan ia wszelkich m o żliw ych sto
S P R A W O Z D A N I A . 1 2 9
sunków, jakie odbudować można na podstaw ie K s i ą g brzeskich, w y dawca rozłożył j e pod odpowiedniemi technicznemi i gieo graficznem i nazwami. Indeks ten je st praw dziw ym wzorem p r ec y z y i, powiem n a wet: wzorem niedościgłym — i może niebezpie cznym do naśladowania.
W s z e lk i in deks im ienny winien zawierać wszystkie nazwiska i w szystkie możliwe kombinacye nazwisk, zwłaszcza w z b i o r a c h p e ł n y c h . P o w in ie n pozwolić nietylko na w y do by cie wszystkic h wiadomości o danej osobie lub miejscowości, ale i o wszystkic h, z w i ą zanych z nią osobach. N a tym stanowisku stoją w y d a w c y zagraniczni, i jeżeli na w e t ich in deksy (patrz np. do d any przez L . M . H a r t m a n a doskonały indeks do Mon. Germ. Hist. Ep isto le t. II) nie mogą się pod względem d o k ł a d n o ś c i g i e o g r a f i c z n o-h i s t o r y c z n e j równać z indeksem K och ano w sk iego , to jednak są zupełnie do niego zbliżone.
Co się zaś t y c z y indeksu rzeczow ego , to zd aje mi się, że b e n e d y k t y ń ska praca i ofiarność sp ołeczna w y d a w c y ksiąg brzeskich nie p r z y niosą o w oców , od pow ia dają cych zużytej energii. W p r a w d z ie „brak in
deksu (rzeczow ego) redukuje możność korzystan ia z w y da w n ictw a do
m in im u m " y
nie może on je d n a k n i g d y zastąpić przewertow ania tekstu, może i powinie n dać badaczo wi j e d y n i e wskazówki w zakresie najważniejszych instytucyi. T w o r z e n ie zbyt szcze gó ło w e g o indeksu p row a
dzi najczęściej tego, kto indeks opracowuje, do pogubienia się w szcze
gółach. Istnieją zapiski, których, pomimo największych wysiłków , nie można streścić w jednym terminie. W y d a w c y nie pozostaje nic innego jak wyjąć z nich dwa lub trzy terminy i w odpowiedniej rubry ce w y drukować. W y d a w c a nie może nie pominąć p ew ny ch drobnych in sty tucyi, które, ukryte w zwięzłej i niejasnej czasem mowie ś r e d n io w ie czn ego pisarza, usuwają się z pod uwagi. Słowem-— na jczęściej— indeks, 0 ile nie sprowadził układacza na m anowce szczegó łó w, nie może za
stąpić u w ażnego przestudyow ania samego źródła, nawet indeks najdo
skonalszy. I dlatego uczeni, w y d a ją c y spółczesnie k sięgi sąd ow e (jak wyżej: Kapras, R ein ecke, u nas Balzer, Winiarz) nie w y ch o dzą poza wskazanie pojęć najistotniejszych. O d tego sposobu odstąpił K o c h a nowski. Indeks je g o ma zawierać wszystko, co się mieści w księgach, 1 chociaż— przyznać to trzeba— w y d a w c y udało się osiągnąć możliwie pełny skrót zawartości ksiąg, wątpię jednak, c z y indeks j e g o może zastąpić p rzestud yow anie samych ksiąg. A w takim razie olbrzymi zasób pracy i w i e d z y , włożo ny w w y do by cie treści źródła, w w i e l kim stopniu idzie na marne.
W y d a w c a doskonale określił sam istotną cechę s w e g o in
deksu: jest nią subtelność, t. j. „różnolitość nazw, przysłu gują
cych je dn ym i tym samym lub p o k r e w n y m sobie instytucjom i tłumaczących je w z e s t a w i e n i u . “ Najistotniejszą cechą indeksu w księgach brzeskich jest zestawie nie poszczególn ych pokrewnych in stytucyi — zestawienie, które wpływ a znakomicie na ułatwienie stu- dyów , ale je d n o c z eś n ie potęguje pracę w y d a w c y i rozszerza ogromnie indeks. W y d a w c a zmuszony je st dla objaśnień niektórych punktów uciekać się do zapożyczania terminów bądź z opracow ań n a u k o w y c h , bądź też z in nych źródeł, powiększając je szcze bardziej swą pracę, nie zaw sze z korzyścią dla indeksu.
P r z e g lą d H isto ry c z n y T . V I ’z., 1.
Nie podajemy treści ksiąg 1), o g r a n icz y m y się tylko do porusze
nia paru kwestyi, które z jednej strony pozwolą nam zrozumieć w ar
tość ksią g brzeskich, z drugiej zaś wyjaśnią metodę indeksową w y d a w c y i pozw olą uzasadnić nasze p ow y ż ej sk reślone uwagi.
Cm etho w indeksie podany je s t pod Kmetho; obok łacińskie go mieści się polski termin, spotykający się w księgach: K m e c z , W y d a w c a od syła go w samym początku do słów agricultura, dominus, gaszda, homo etc. N ie które z numerów przy agricultura i homo są już p oda ne przy kmieciu, przy ga szda spotyka się je d e n numer, d o da n y i p rzy kmieciu;
wreszcie odpowie dnie części spisu p rzy dominus powtarzają się i p rzy kmieciu. P o lskie w y r a z y podaje w y d a w c a w brzmieniu oryginału, nie zmieniając przy pa dków i odmian. W zap. 600 znajdujemy: y gaszda- mi, czscm otho strauil geszm sk o d zey tako vele, (przy gaszdam i w y dawca dopisuje znak (s.), t. j. że zwraca uwagę, iż rz eczyw iś cie miej
sce to tak, a nie inaczej odczyta ć należy).
T o też w indeksie znajdujemy w y raz gaszdami (abl.), numer i ode
słanie do kmetho. Z n a c z e n ie słowa gaszdami w y da w ca rozwiązuje na podstawie „ S łow n ik a gw ar p o ls k ic h “ , ro związan ie to jedn ak jest, jak się okazuje z w y jaśnien ia B r ü c k n e r a, mylne, n a le ż y tu bowiem czytać: jazdam i 2); numer 600 nie odnosi się do kmiecia 3).
Następnie wy da wca podaje 340 numerów i jedn ą notę, w których s potyka się cośkolwiek, d o ty cz ą ce g o kmieci, poczym cały ten materyał rozkłada na części bardzo szczegó ło w o i dokładnie. R ozło żenie mate- ryału doskonałe, pozwala z łatwością nakreślić w ogólny ch zarysa ch stan kmieci w połowie X V w. w ziemi brzesko kujawskiej.
Księgi brzesko kujawskie ujmują w y raźnie stosunek kmieci do szlachty. W p r a w d z ie tylko w jedn ym w y pa dk u czy ta m y o koloniście (pro colono) 4), je dn a k że uważać na le ż y za ogólną formę włościańskiego bytu— kmieci, siedzących na osiadłem 5). Stosu nek osiadłego na ziemi szlacheckiej kmiecia do pana składa się z dwóch czynników: p o lity cz
nej i ekonomicznej natury, a w y p ł y w a z um ow y. Nie znajdujemy umów zbiorowych, natomiast je st kilka nader ciekaw ych umów osobi
stych. Ch arakte r umowy w a żny jest z tego wzg lę du, że b yła ona kontraktem dwustronnym, nakładającym zobowiązania na obie strony, zobow iązania, od których właściciele ziem scy starają się w y zw ala ć.
T a k ie właśnie w y pa dk i znają księgi, wypadki, w których kmieć usiłuje utrzymać stosunek dawny. Marcin z U jm y stawia świa dków p rzeciw ko panu M ikołajowi z Bielma: „iż pan Mikołaj wziął mnie w tym gaju, gd z ie ż był .memu ojcu dał“ 6). Kasztelan Kruszwicki, bohater szkicu, w y ż e j c y to w a n e g o („Karmazyn jakic h wielu“ ), broni się przeciw ko T w o - rzyjanowi, że: „jako Mikołaj kmieć przyjmał u mnie ogród na siebie
') P o rzą d n e stre sz c z e n ie p od aje G o y s k i w K w art. hist. 1907, str.
137 i n.
2) H isto ry a a filo lo g ia , P r z e g l. hist. 1907 IV , 27з.
Jak w id ać z tekstu, w y d a w ca m iał p e w n e w ą tp liw o śc i, c z y s ło w o gaszdam i n a le ż y r o zu m ieć w ten sp o s ó b , jak je rozw iązał.
*) N. 65 Ъ.
3426.
‘) 3166.
S P R A W O Z D A N I A . 1 3 1
ale nie na swą m acierz“
').
W sprawie Jakusza z Głuszyna z kmieciem Maciejem świadkowie mają p rzy sięg a ć, „iż g d y Jakusz o sa dzał“
go „na roli, t e d y mu nie ślubował ni za jedno żyto, by mu je w y p r a w ił“ 2).
Stan isła w z Lubrańca musi p r zy s ięg a ć przeciw k o kmieciowi sw e
mu Piotrowi, iż ten kmieć osiadł u j e g o matki w imieniu u mnie na dziedzictwo na prawie teutońskim 3).
Zu p ełnie swoistą je st umowa, zawarta pomię dzy kmieciem P i o trem a Janem Gambarthem z Bodzanow a. K m ie ć w ciągu tego i s z e ściu lat n a stęp ny ch obowiązuje się zapłacić 6 g r zy w ie n gr o s z y mo
n e t y pow szechnej za cztery g r z y w n y , które był w inie n Janowi brat Piotra Marcin. Piotr nie ma w niczym molestować Jana i musi u niego zostaw ać w e wsi, a ten ma mu dać pomieszczenie (mansionem). G d y by nie w y pełnił tych warunków, poddaje się pod utratę g ło w y
4).
Z
obowiązania, ciążące na panach, b y ły każdorazowo sp ecya ln ie określane, prawa ich są o gólne, a, jakeśm y zaz naczy li wyżej, dwojakie.P a n u — w sferze politycznej— przysługuje prawo sądu patrym onia ln ego nad kmieciem. Sąd b yw a bądź na prawie niemieckim (jak wyżej) bądź też na p olskim 5). P a n sądzi ty lk o swoich kmieci. Na gruncie wd zie rania się w cudzą kompetencyę, czasem wdzierania się gw a łto w n e go 6), wyrastają spory i są d y pomiędzy sąsiadami. Pani Mieszka z N o w e g o Smolska wystąpiła do sądu przeciwko panu K r y s t y n o w i K ruszw ickie
mu: „ T e g o na cię żałuję— mówiła— iżeś przyjechał na moję dziedzinę z tw y m sędzią i sądziłeś mego człowieka gwałtem i wziąłeś na nim cztery g r zy w n y , bez wiardunku, gw ałtem .“
S ą d pana nad j e g o ludźmi stanowił j e g o przywilej. Sąd był je d n y m ze źródeł dochodu, stąd taka zacięta walka o nietykalność tego przywileju; właściciel nie może się zgo dzić na to, ażeby kary z jego kmieci nie p ły n ę ły do je g o skarbony 7).
Z tego stanowiska w y p ły w a ł dalszy stosunek i pan je st natural
nym obrońcą kmiecia; jeżeli nie potrafił bronić kmiecia, jeżeli przeci
wnie uciskał go, kmieć opuszczał ziemie ciemięzcy, aż eby się p rze n ie ść pod skrzydła człowieka, który, dbając o swój dobrobyt, chciał i potrafił bronić nietykalności swoich kmieci. Karm azyn, o którym opowiada Kochanowski, uprawiał ten system zaludniania ziem swoich, przeciąga
jąc kmieci ob cych do siebie. Naturalną k o n sek w en cyą tego stosunku było, że pan w sądzie wystę puje w imieniu swoich kmieci, i tylko w takim wy pa dku je ż e li kmieć p rzeciw ko panu występuje, nie może b y ć je g o zapiercą (procurator). Jan K ościan w imieniu swoim i kmie
cia s w e g o Michała występuje przeciw ko Jakubowi i j e g o z ap ie rcy B a n kow i 8), kmieć Bernard udziela całko witego pełnomocnictwa panu A n drzejow i z B o n ie w a 9). Nie było to obowiązkiem kmieci, ale normą życia, chociaż spotykają się i wypadki inne, k ie dy to kmieć pow ierza sprawy s w o je obcemu szlachcicowi.
Uprzy w ilejow anie w sferze politycznej wy pływ ało z gospodarczej roli włościan. W ło ścia n ie stanowią część składową majątku, utożsa
') N. 3091. 2) 2926. 3) 4022. -1) 3014. s) 3701. 6) 1654. ’) 2354.
s) 91. 9) 109 także 2253, 2437 i in.
miają się ze źrebiami, na, których osiedli. T e n charakter kmieci w y stępuje w y raźnie , zwłaszcza p rzy działach, bądź też p rzy jakichkolwiek tranzakcyach r zeczo w ych . Jan z G rabja now a winien je s t na i -s z e g o k wie tnia zapłacić A lb e rto w i z W ł o s z c z y c y 40 g r z y w ie n gr o s z y monety krakowskiej; g d y b y nie zapłacił, w takim razie w ok reślo nym terminie musi na w ieczne cza sy odstąpić w e W ł o s z c z y c y „dwuch kmieci albo dwa z r z e b y a “ 1) wartości 40 gr zy w ien. Jakub i Mikołaj z S ie ro sze w a mają spuścić dzieciom P o la k a 4 kmieci osiadłych, dwie karczmy, pół jeziora i dwuch ogrodników , g d y im dadzą 64 g r z y w n y m onety polskiej.
G d y b y im nie uiścili tej sumy, w takim razie Jakub i Mikołaj mają trzymać kmieci do n o w e g o B o ż e g o Narodzenia, aż im p ow y ższą sumę zapłacą 2). Z pośró d przykła dów w y jęliś m y te dwa najbardziej cha
rak terysty czne, w których kmieć w ystę puje ja k o przedmiot tranzakcyi, najściślej zw ią za ny z ziemią zbywaną.
Obowiązki kmiecia są czysto gospodarcze, ze związanymi z gospodar- czemi potrzebami skutkami politycznym i. K m ie cie są przywiązani cza sowo do ziemi: po wypełnie niu warunków umow y mogą ziemię, na której osiedli, opuścić. O tym, jakie są to warunki, p rzekonyw ują wypadki, w których pan usiłuje sprowadzić z powrotem zbie głego kmiecia, przy czy m nie zaw sze mu się to udajej nieraz wyrok w y p a d a na kor zyść kmiecia 3). Jaśko, zw a
n y Szkura, z Pawłowic, chciał opuścić s w e g o pana. Sąd, o który oparła się sprawa, orzekł, że winien zostać przez ten rok, a dopiero w p r z y szłym może w y j ś ć ze wsi, uprzedziw szy o tym na sześć ty go d n i przed terminem pana s w e g o 4), Jandrowski składa przysięgę: „że Maciej w y szedł odemnie nie zasadziw mi bez mego w iedzenia“ 5). Ś w iad ko w ie postawieni przez plebana osię ciń skie go przysięgali: iż kmieć Filip w y szedł od księdza plebana osię cińskie go „bez czasu, nieuczy niw jem u podle prawa i opuścił jemu j e g o rolę i uczynił jemu szkodę, jako cztery k o p y " 6). Maciej Konarski p rzysięga, że nie zabrał „pół k o p y g r o s z y z dwoma groszam i“ , ani dwuch wieprzów, wartości jednej kopy, kmieciowi Stanisławowi, ale „ich odbieżał, nie wziąw odpuszczenia u m n ie “ 7).
Obow ią zki gospodarcze kmiecia składają się z robót (labores) 8) i prestacyi, czasami i z opłat czy n s z o w y c h 9). Kmiecie, osiadli w B o dza nowie, płacą dwie g r z y w n y czy nszu rocznego 10). N ad zw yczaj ciekawą notatkę zawiera N. 3 7 i 4 , (określający obowiązki go spo da rcze kmieci), ważną dla zrozumienia położenia włościan. Stanisław G alic ki zastawił szlachetnemu Janowi z S ad ik ierza sześć łanów z je d n ą karczmą w imie
niu Kamieniec za 60 grzywie fi gr o s z y z wszelkim prawem i p a n o w a niem, jakie sam dzierżył, a mianowicie, ż e b y każdy z kmieci płacił c z y n szu rocznego pół k o p y g r o s z y szerokich, oraz z karczmy 40 gr o szy szerokich, dawał jaja na święta W ie lk a n oc n e, kury na dzień W n i e b o w zię cia Najśw. Maryi P a nn y, dzień je de n pod jare zboże orał i sial, owies i łąki kosił i zwo ził do stodoły; k ażdy z nich własnym wozem ma w3^wozić nawóz pod oziminę, dzień orać i tak samo innym rozpo
rządzić.
S P R A W O Z D A N I A .
133
Obowiązki pańszczyźniane, skreślone w tej zapisce, nie b y ł y je s z cze zbyt wyso kie. M am y tu do czynienia z określonymi z w y cz ajo w o obowiązkami, związanymi najściślej z całym ó w czesnym systemem g o spodarki rolnej. W księdze brzeskiej znajdujem y nietylko opis obo
w ią z kó w kmieci, ale także i ogólne r y s y ich bytu ekonomicznego.
Kmiecie występ ują jako właściciele domów J), łanów 2), majątku rucho
m ego dość dużej wartości (np. 16 kop 3), 5 gr zyw ie n 4) i t. p.) posiadają do syć liczn y in wentarz 5) który im przynosi prziplod 6). O ile w n o sić można z nielicznych zapisów, zamożność kmieci b yła dość znaczną, wobec cze g o sąd nasz o stopniu uciążliwości pańszczyźnianej w y d a w a ć się musi tymbardziej słuszny.
W twardym wieku walk z krzyżactw em życie ludzkie w o gó le nie miało wielkiej ceny, tymbardziej jeżeli chodziło o kmiecia, za gło w ę którego statut w y znaczał tylko 10 g r zy w ie n kary. T o też, księga na
sza roi się od zapisek, w któ ry ch czytamy, jak to szlachta broni się od rzekomo niesłusznych zarzutów pobicia lub zabicia kmiecia, spro
wadzając świadków , którzy przysięgają: „jako to wiem y, iż Przedpełk w tej swadzie nie był, kie dy je st zabit Maciej, bo w ten czas własny byi, ani j e g o zabić kazał“ 7), lub „jakom p rzy ty m był, iż, co uczyn ił Kraj P o dstolego kmieciowi, to uczynił za j e g o początkiem, iż przyszedł
szy na T w o r ż ia n o w ą dziedzinę, kmiecia j e g o kopią zakłuł, a Kraja za włosy rw a ł“ 8) albo takich, którzy świadczą: „jako Sandek nie dał Ja
nowi, kmieciowi, dwu ranu 9), albo też: „acz, co Bartosz Kościelski uczynił Ninocie, acz które rany dał, uczyn ił za jego początkiem, iż mu panią z d rogi zegnał i pacholca j e g o ubił“ 10). Czasem sam rycerz przysięgał, „jakom kmieciowi rany nie dał, ani odemnie rany m a “ u ), kmieć znó w w y stęp o w ał ze skargą: „ T e g o na Cię żałuję, iżeś mi dał cztery rany na drodze dobrowolnej gw a łto w n ie “ ’ 2).
Je żeli szlachcic bron ił się, iż ra n y b y ł y skutkiem napaści kmiecia, to może w tym było trochę praw dy. Uw ażnie czytając zapiski, do ty czą ce kmieci, nabiera się wrażenia, że kmiecie w ziemi brzeskiej to byłi ludzie śmiali, dzielni, uparci, ale do bijatyki skłonni. Uparcie bronią praw swoich, nie odstępując od procesów z panami, prawując się do ostatka. Jeżeli jednak zdarzała się sposobność wypicia, nie g a r dzili trunkiem ls), a stąd m o gły brać początek bójki. Kmieć potrafi nie uczyn ić ^podług pańskiego skazan ia“ u ), rąbie gaj pański t5), umie na
wet łączyć się w gromadę, ażeby stawia ć opór panu, k tó ry zajmie b y dło, do kmieci należące [6).
Snać, zadzierżystość kmieci musiała być wielką, snać zw y kłym w ich życiu zjawiskiem b y ł y bójki i walki, zwłaszcza podczas targów, kie dy to zbrojni w miecze, kopje, kije żelazne i t. p. przychodzili do miast i r o zp o czy n a li swady, skoro miejscowi dygnitarze musieli spe- cyalnie w drodze ustaw odawczej przeciwko temu wystę pow ać. P a n o wie, p r ze w o d n ic z ą c y rokom wielkim w sądzie królewskim w Brześciu, uczyn ili laudum, mocą któ rego kmieciom tak osób św ieckich, jak i du
') 431. 2) 2500. 3) 661. 2293. s) 1507, 3772. 6) 3586, ’) 1025.
8) 1071. 9) 519. 10) 1706. n) 902. 12) 2606. 13) 517, 984. u ) 2319.
15) 2741. 16j 477.
c h o w n y ch zabrania się zjawiać do miast lub na targi z bronią w ręku.
K o g o schwytają, tego zatrzymają slużebniki starościńskie
N a tym przykładzie usiłowaliśmy wyjaśnić istotną wartość księgi:
zawiera ona kilka bardzo wa żnych momentów dla zrozumienia życia włościańskiego w początku X V st. T o ż samo da się powiedzieć i o in
nych dziedzinach ż y c ia społecznego tej dz ie lnic y kujawskiej, jej g o s p o darki, jej potrzeb i wymagań.
A l e nietylko ż y c ie społeczne znajduje odbicie swoje w księdze.
P r a k ty k a prawna przedew szystk ie m rozsiadła się na jej kartach, a p rzestudyow anie jej musi przynieść dużo n o w e g o światła dla zro
zumienia tego, jak zasady prawne, sformułowane w statutach K a z i mierzowskich, p r zy jęły się w życiu. O czy wiś cie , księgi w cześnie jsze będą miały tu więcej znaczenia, i dlatego na le ż y z niecie rpliw ością wyczekiw a ć chwili, kie dy w y d a w c a da go dn ą 4-ej księdze brzeskiej towarzyszkę, przedrukowując pierwszą, zawierającą n a w e t m a terya ły z r. 13 8 1, jak o tym mówi we wstępie.
C ie k a w ą a wątpliwą sprawą jest pojęcie k rad zieży w prawie pol
skim. H u b e 2), a za ni m K u t r z e b a 3) uważają, że w ścisłym z n a
czeniu pod nazwą krad zieży w y łą cz n ie rozumiano zabór cudzej r z e czy, dokonany nocą. W badaniu nad statutem Kazimierza doszeedlm do innego wniosku, uważam bowiem, że dokonanie je j nocą nie je s t ko
niecznym warunkiem kradzieży 4). O k re śle n ie moje nie je s t nowe, spo
tyk a się już bowiem u A b r a h a m a 5). Jakże przedstawia się to po
jęcie w świetle ksiąg brzeskich? Kradzież zowią księgi furtum 6), dając zupełne w yraźne jej określenie.
Z a p. 106, Stanisław de R c y s z e w o nie ukrał Bernchardo kmethoni dw u wołu, ani ich użytk a ma.
Zap. 956, tom kupił za swe pieniądze, alem go nie skradł.
Z a p. 1590, jakom nie wziął P io tra sz ew i X marcas chąszebną rze
czą, ani tego użytka mam.
Zap. 1838, nie wzięto Maciejowi paszę i innych dom o w ych rze
czy chążebną rzeczą.
Z a p . 3 7 7 4 , g d y ż T o m e k i e c h a ł d o K a t a r z y n y w d o m , t e d y o n a n i e w i e d z i a ł a , a b y c o w z i ą ł k r a d z i o n e g o , a n i t e g o u ż y t k a m a .
W s z y s tk ie p ow yższe zapiski stwierdzają istnienie następujących cech kradzieży: 1) zaboru, 2) cudzej rzeczy, 3) w celu o sią gnięcia ko
rzyści materyalnej. Jakim je s t rodzaj zaboru t e g o — nie mówią; liczne je d n a k wypadki gw ałto w n e go zaboru w y ró żnia ją ten rodzaj p rze stę p stwa od właściw ego rabunku 7). W kradzieży zatym niema pierwiastku gwałtu. Niema rów nie ż zupełnie momentu czasu, jaki spotyka się w określeniu Hubego.
<) 3373.
2) U sta w o d a w stw o K azim ierza W ., 139.
3) M ężob ójstw o w p r a w ie p olsk im X IV i X V w ., 37.
■*) W H isto ry i p o lsk ieg o praw a k a rn eg o , t. II, je s z c z e n ie d rukow anym . b) P o ję c ie i stan ow isk o k rad zieży w p r a w ie p o lsk im , 5.
‘) Zap. 3842.
S P R A W O Z D A N I A . 1 3 5
Chążebiie tłumaczą zapiski furtivum 1); niema zupełnie tego okre
ślenia p rzy terminie nocną rzeczą. S p o ty k a się w księdze to ostatnie określenie raz tylko, ale jako ak ceso ryjn y moment rabunku, jako spe- cyalny w y p a d e k rabunku, dokonanego nocą 2j. Materyały, zaw arte w księ
dze brzeskiej, rozwiązują zagadnienie na korzyść drugiego określenia, dając wzięte z praktyki poparcie zasadzie statutowej.
Jakże przedstawia się termin furtum w indeksie? W y d a w c a za raz we wstępie odsyła g o do pojęć crimen, furtive, invasio domus, re- ceptio, violentia, poczym podaje 20 numerów i rozkłada je na działy.
C z ę ś ć tych numerów nie odnosi się zupełnie do kradzieży, i m o głaby się mieścić pod invasio, receptio lub violentia. W danym miejscu po
wtórzenie ich je st zbyteczne; zastępuje je całkowicie odesłanie do od po w ie d nie go terminu. Furtive uzupełnia nocną rzeczą: w y d a w c a o b jaśnienie to daje na podstawie Hubego.
Ja keśm y w y ż e j wykazali, pojęcia furtive i nocną rzeczą nie zaw sze się p okryw ają (specyalnie w księdze brzeskiej), w obec tego objaśnienie in
deksu nie zupełnie odpowiada terminowi polskiemu. Z d a je mi się, że nie jest koniecznym takie objaśnianie terminów na podstawie wiadomości, z innych źródeł zaczerpniętych, ' że w y sta rcza ograniczenie się w in
deksie tylko do tych objaśnień, jakie podaje źródło w y d a w a n e . Z m n ie j
szy to pracę w y d a w c y , oraz rozmiary indeksu.
K och ano w sk i, wydając księgi brzeskie w szacie w y so c e naukowej, zapowiada dalsze tom y swej publikacyi. W ie lk ie zalety tego w y d a wnictwa: umiejętne i dokładne przedrukowanie pierwowzoru, dosko
nały a p ełn y indeks imienny, subtelny indeks rzeczow y, zmuszały nas do po czynien ia po w yżej skreślonych uwag k rytycznych. W s z y s t k i e one zmierzają do jednego celu: szło nam o z g o d n e z zasadami nauki stw ie r
dzenie możliwości ułatwienia pracy edytorskiej, szło nam o to, ażeby obok tomu VII tek m o ż l i w i e p r ę d k o mógł się znaleść tom VIII.
MARCELI HANDELSMAN
M Zap. 759. bóO, 908.
2) Zap. 2144.