• Nie Znaleziono Wyników

Cervantes w Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cervantes w Polsce"

Copied!
42
0
0

Pełen tekst

(1)

Zygmunt Matkowski

Cervantes w Polsce

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 16/1/2, 26-66

(2)

ZYGMUNT MATKOWSKI.

CERVANTES W POLSCE.

i.

DON KICHOT A DZIADY WILEŃSKO-KOWIEŃSKIE.

Praca niniejsza n ależy do kategoryi stu d y ó w porów n aw czo- literackich, których zadania i w y ty czn e ująć m ożna w punkty następujące :

1. Przez w sk azan ie c a łeg o szeregu w ątków i p o m y słó w w sp óln ych dw u czy w ięcej autorom , czy też przez w ykrycie w ąt­ ków od w ieczn ych i tradycyjnych popierają one tylekroć już czy­ nione i stw ierd zan e sp ostrzeżen ie, że najgenialniejsi naw et poeci elem enty treści sw o ic h u tw orów niejednokrotnie przejmują od poprzedników , by je ukazać w indyw idualnej m odyfikacyi i nowej syntezie; stw ierdzenie tego zjaw iska rzuca św iatło na proces tw o ­ rzenia artystycznego, d o w o d zą c m ian ow icie, że

2. Lektura i tradycya literacka jest dla artysty (i dla czło­ w ieka kulturalnego w o g ó le ) źródłem przeżyć rów n ow artościow ych z tak zw anym i faktam i biograficznym i, sk oro p ierw sze z drugimi m ogą w ch od zić w n ajściślejsze zw iązki i kom binacye na zasadzie jednorodności, tak że dopiero analiza rozdzielić je zd oła.

3. Odnajdując te sam e co do sw ej isto ty w ątki i p om ysły w postaciach rozm aitych u różnych autorów i zestaw iając je ze s o b ą , uzysk ać m ożna p o d sta w ę do określania indyw idualn ych m etod przetw arzania przeżyć, czyli w o g ó le indyw idualn ych m etod tw orzenia artystycznego.

4 W zw iązku z tem zau w ażyć trzeba, że jedynie przeżycia literackie autora, jako dające się o d n a leźć p e tre fa c ta , dają się z k olei zesta w ić z przetw arzającem je d ziełem , g d y przeciw nie natury t. z. faktów biograficznych nic nam odtw orzyć nie zd oła.

5. Pojmując z kolei cały materyał, przez analizę porów naw czą d zieł danych d ostarczon y, a m ający pow yżej określoną w a rto ść sw o istą , jako d o w ó d mniej lub w ięcej ż y w eg o zainteresow ania

(3)

jednego autora drugim, oprzeć m ożna na tej p o d sta w ie rozważania ogóln e na temat ich stosunku.

6. P oniew aż rodzajow ość i sty lo w o ść dzieł sztuki są albo teoretycznem i uogólnieniam i pew nych cech w sp óln ych m niejszym lub w iększym ich grupom, albo też historycznym i produktami tradycyi literackiej, przeto jedynie przez w ykrycie związku d zieła z pew n ą grupą lub kierunkiem określić je można pod tym w zględem .

7. W ykryw ając zw iązki m iędzy poszczególnym i autorami dochodzim y do w yróżnienia prądów ideow o-literackich, na których tle p oszczególn e indyw idualn ości tem silniej w ystępują.

8. B adania porów naw cze pozw alają niejednokrotnie ściślej sform ułow ać i uprościć charakterystykę postaci literackiej, przez um ieszczenie jej w ramach p ew n ych szczególn ie w yrazistych i jednolitych typ ów klasycznych (n. p. D on Kichot, Hamlet, W erter).

9. N ajogólniejsza dyrektyw a dla badań tego rodzaju brzmiałaby : w braku dokum entu historycznego, stw ierdzającego ponad w szelk ą w ątp liw ość, że p ew n e dzieło znane b yło badanem u autorowi w okresie tw orzenia dzieła, o które w danym w ypadku chodzi,,

argum entów szukać należy w obfitości analogii, które zatem,

w m ożliw ie największem bogactw ie wykryć i zestaw ić trzeba. Te w skazania b y ły przewodnikam i w niniejszem studyum . B ez pretensyi do w yczerpania n ow ego a p ełn ego treści problem u, starano się przedew szystkiem zebrać jak najobficiej i jak najprzej- rzyściej ugrupow ać m ateryał porów naw czy, naw iązać d zieło M ic­ kiew icza z n ied ość jeszcze zbadanym prądem, um ieścić je w pewnej, w ybitnej grupie rodzajowej, a postać bohatera od n ieść do jednego

z nieśm iertelnych typ ów psychologiczno-sym bolicznych. Rzecz

o czy w ista , że ani ó w prąd, ani grupa, ani też typ całości ele­ m entów d zieła tak zło ż o n e g o , jak D zia d y nie obejmują.

Z estaw ienie D ziadów z now em źródłem uw ypukla z niezw ykłą w yrazistością p ew n e istotne cechy tw órczości M ickiewicza w ogóle,. a rozjaśnia pew ne zaw iłości jego arcydzieła m łodzieńczego.

Zadania pod 3) sform ułowane m ogły być tylko w drobnej, mierze spełnione, w formie uw ag przygodnych. W yczerpujące ich załatwienie w ym aga konfrontacyi d zieła ze w szystkiem i znanemi jego źródłami.

Praca niniejsza jest częścią drugą cyklu studyów p. t. Cer­

vantes w Polsce. U m ieszczone tu w nagłówku oznaczenie jej jaka

pierwszej odnosi się do porządku publikacyi, nie zaś do chro­ n ologii m ateryału.

C zęść I. wypełnią dzieje Cervantesa w Polsce przed M ickie­ wiczem i o k oło M ickiewicza.

C zęść III. nawiąże do niniejszej i będzie m iała również za przedm iot tw órczość M ickiew icza. Zajmie się ona m ianow icie

a) stosunkiem D ziadów do następujących w ybitnych „donkicho-

ta d “, t. j. pew n ego ściśle określonego rodzaju naśladow nictw

(4)

D oti K ich ota: 1) T. C orneille’a B erger ex tra va g a n t w przeróbce

Z abłockiego (P a sterz sza lo n y), 2) W ielanda Don S y lv io de Rosalva, 3) G oeth ego Triumph der E m pfin dsam keit 4) T ieck ’a Z erb in o ; b) sto ­ sunkiem M ickiew icza do innych p łod ów cervantyzm u: 1) Cervan- tesa G alatei w przeróbce Fîorian’a, 2) Fr. Sch legla Lucinde; ć) re-

w izyą donkichotyzm u H rabiego w Panu Tadeuszu. C zęść ta,

w znacznej już m ierze op racow an a, dołączy się w krótkim czasie do niniejszej. W ym ienione pow yżej zw iązk i są częścią już zb a­ dane i stw ierd zon e, cz ę śc ią przypuszczalne.

C zęść IV. w y p ełn ią dzieje cervantyzm u p o lsk ieg o poza M ic­ kiew iczem i p o M ickiew iczu. S zczególn e uw zględnienie znajdzie tu stosunek S ło w a ck ieg o i K rasińskiego do autora D on Kichota. Krasiński w cześn ie i w yraźnie zadokum entow ał znajom ość tego arcydzieła. W p ostaci Hr. H enryka p ew n e ty p o w e rysy donki- ch otow sk ie rzucają się w o czy . Z estaw ien ie ich będzie niezm iernie w dzięcznem zadaniem . Z innych w ybitnych p ło d ó w romantyzmu G o szczy ń sk ieg o K ró l za m c z y s k a za słu g iw a ć b ęd zie na w sz e c h ­ stronne rozpatrzenie w zw iązku z archetypem w szy stk ich o b łą ­ kańców literatury n ow oczesn ej.

D od ać jeszcze pragnę, że к w estyi stosunku J. J. R ousseau do C ervantesa, która się w y ło n iła w toku badań niniejszych, p o ­ św ię c ę odrębne studyum . Znajdzie w niem m iejsce także problem krzyżow ania s ię w p ły w u w ym ien ion ych autorów na tw órczość M ickiew icza.

W ST Ę P.

Jak już niejednokrotnie stw ierdzono, Don K ichot jest pierw szą p o w ieścią , która zd ob yła s o b ie p ierw szorzęd n e stan ow isk o po- w szech n o-literack ie i przetrw ała do dni d zisiejszych jako arcy­ d zieło p odziw iane i czytane.

Z asym ilow an y w c ześn ie przez literaturę francuską, angielską i niem iecką, Don K ichot stał się przedm iotem nader licznych na- ■śladownictw, uczonej d ysk u syi moralnej i literackiej, źródłem

w yb itn ego prądu literackiego *).

Olbrzymia w ielo stro n n o ść i głęb ia tego arcyd zieła spraw iły, że w swojej w ę d ró w ce przez kraje i stulecia z różnych stron było ujm owane, rozm aicie rozum iane i od czu w an e, w rozm aitych celach n a ślad ow an e.

2 8 Z ygm unt M atkow ski

0 W p r z e d sta w ie n iu p o w s z e c h n o - litera ck iej roli Don Kichota

o p a rto s ię g łó w n ie na n a s tę p u ją c y ch d z ie ła c h : F r a n c y a : W u rzb ach :

Geschichte d e s französischen R om ans, B d. 1. H eid e lb e rg 1 9 1 2 . A n g l i a : B e ck er : D ie A ufnahm e des D. Q. in ' d er englischen Lite- ratur, B erlin, 1 9 0 2 ; The C am bridge H istory of english literature,

v o l. VIII. IX. X. N i e m c y : B e rg e r: D . Q. in D eutschland un d sein Z in flu ss au f den deutscheu Roman, ( 1 6 1 3 — 1 8 0 0 ) , H eid elb erg , 1 9 0 8 ; Л а у т : Die rom antische Schule, B erlin, 1 8 7 0 .

(5)

W pierw szej fazie sw eg o posłannictw a pow szechno-Iitera- ck iego Don Kichot działa przedew szystkiem bogactw em fabuły. W cześnie jednak znajdują n aślad ow ców także najistotniejsze pier­ w iastki jego przebogatego składu — rodzajow ość i id eologia.

P ierw sze chronologicznie m iejsce w dziejach recepcyi Don

Kichota zajmuje literatura francuska. Ona pierw sza ujmuje Don K i­ chota ze strony jego aktualności historycznej, t. j. jako satyrę

przeciw „niezdrow ej“ literaturze.

Z tego najogólniejszego stan ow isk a m oralizatorsko-rodzajo- w ego pojm ow any, Don Kichot łą c z y się ze znanym w dziejach sentym entalizm u przeciwnym mu prądem, który tow arzyszy jego rozw ojow i od kolebki praw ie aż po dni dzisiejsze.

W aryantem chrześcijańsko-hum anistycznych skrupułów w o ­ bec w p ływ u m oralnego literatury pogańskiej są niejednokrotnie w yrażane ob aw y także przed erotyzmem w ybujałym , z jakich­ kolw iek źródeł płynącym . P ierw szy nieśm iertelny w yraz arty­ styczny dał tym obaw om Dante w epizodzie Franczeski i P a o la ,. w skazując zgubną książkę, jako w spółw inną w ich nieszczęściu. Formą piętnow anego tu sentym entalizm u jest zm ysłow y prowan- salizm . W krótce potem B occaccio każe zw rócić się sw ojej Fiam- m ecie w bolesnej sp ow ied zi serca z przestrogą „alle inamorate d o n n e“. M orałem przestrogi okryje sw ą zm y sło w o ść renesansow ą Enneasz S ilvio w Euryalu i Lukrecyi. N apisze sw e A n g o isses dou­

loureuses q u i procèdent d ’am our D am e H élisenne de Crenne laquelle exhorte toutes person n es à ne su yvre fo lle am our (1538).

W czasie, w którym Ariosto w dzięcznym uśm iechem renesan­ so w e g o sceptycyzm u żegn a czarow ny św iat R eali d i Francia- igrając z ren esan sow ą indifférence au continu z jego zm ierzchają­ cymi blaskam i, — w sp ó łcześn ie z pełnią renesansu na gruncie ma­ cierzystym , a jasnym już jego św item w krajach postronnych, — do­

konyw a się w Hiszpanii długiem kiełkowaniem przygotow any

renesans średniow iecznej literatury rycerskiej, w pełnym ryn­ sztunku niesłychanych awantur, czarów , zm y sło w eg o p row an sa- lizmu — lecz i z silną przyprawą renesansow ej już dw orności. Praojciec tego kierunku, A m a d is de Gaula M o n ta lv a г) stał się pasyą całego wieku na ziemiach Hiszpanii, W łoch, Francyi.

Praw ow ierny renesans krzywo patrzy na niekiasyczną pro- w eniencyę uw ielbianych rycerzy-kochanków .

Nawiązując do groteskow ej satyry P ulciego, który w M or­

g a n ie m aggiore (1481) przydał R olandow i g rotesk ow ego tow a­

rzysza, do bądź co bądź ironicznego, acz nie satyrycznego tonu Ariosta, pierw szy Folengo w ytacza przeciw romansom rycerskim

Cervantes w Polsce. 2 9'

r > R o m a n s ten, k tó reg o p o c h o d z e n ie je st k w esty ą ciem n ą i s p o r n ą , p o p u la rn y ju ż w H iszp a n ii w p o ło w ie XIV w ., d o c h o w a ł się jed y n ie w red akcyi Garci Ordonez de M ontalvo, 1 w yd . Zaragoza 1 5 0 8 , zob. np. Biblioteca Rom anica 1 3 7 — 1 4 1 : D Q., W u rzb ach : Introducción s. 1 1 .

(6)

-30 Z ygm unt M atkow ski

kam panię otw artą, stosując m etodę hyperbolicznej groteski

(.Baldo d a C ipada 1521). Idzie w jeg o ślad y gen ialn y Rabelais,

dając sw ej sturam iennej satyrze karykaturalnie gigantyczne ramy rycerskiej fabuły, zaś w III. i IV. jej księd ze nie szczęd zi zw a l­ czanej literaturze c io só w otwartych.

T ym czasem w H iszpanii szaleje coraz srożej zaraza Am adi- sow a, w o b e c której b ezsilne jest naw et przepotężne, a przez w ład zę królew ską poparte d u ch ow ień stw o *).

W ystępuje p rzeciw tej zarazie zn aw ca znakom ity, a n iegdyś imoże i w ielb icie l rycerskich r o m a n s ó w 2), C ervantes, — i zadaje im c io s śm iertelny. R ów n ocześn ie zw raca się przeciw rozw iel- m ożnionem u, a n iedaw no D yaną M ontem ayora ukoronow anem u

sentym entalizm ow i arkadyjskiem u, a m oże także przeciw m i­

stycznem u erotyzm ow i. W tendencyi pokrew ny daw nym trady- cyom m oralizatorskim , stw arza jednak Cervantes n ow ą zupełnie sty lo w o -ro d za jo w ą m etodę parenezy antysentym entalnej. Z w ra­ cając s ię , p od ob n ie jak n ieg d y ś Dante, w p r o s t p r z e c i w n i e ­ b e z p i e c z n e j k s i ą ż c e (w liczbie bardzo mnogiej) — nie przedrzeźnia, jak F olengo lub R abelais, n iep raw d op od ob ień stw i przesady rycersk iego romansu, nie każe jego bohaterom w yróść w f i z y c z n y c h olb rzym ów , — lecz w najwyrafinowaniej sub­ telnej grotesce p s y c h o l o g i c z n e j każe uróść zgubnym skutkom szkodliw ej kultury literackiej w m onstrualne rozmiary —- obłędu. D o stylu tej m aniery n a leży : w y r a ź n e w s k a z a n i e s z k o ­ d l i w y c h k s i ą ż e k , taka lub inna f o r m a i c h s y m b o l i ­ c z n e g o p o t ę p i e n i a , nieustanne o d w o ł y w a n i e s i ę d o n i c h w c i ą g u a k c y i .

T e p ierw iastk i, składające się na p ojęcie n o w e g o gatunku satyryczno-m oralizatorskiego, który określim y jako d o n k i c h o - t a d ę w n a j ś c i ś l e j s z e m z n a c z e n i u , w ykazuje przede- w szystkiem szer eg n ieśw ietn ych zresztą na o g ó ł naśladow nictw francuskich. D on k ich otad a w ściślejszem znaczeniu, jako organ polem iki m oralno-literackiej, konstytuuje się zatem p rzed ew szyst- kiem na gruncie francuskim w ciągu XVII w ieku. P łod y jej illu- strują niejako toczącą się rów n ocześn ie teoretyczną na ten temat dyskusyę. Istota d on k ich otad y p o leg a na stw orzeniu p e w n e g o t y p u m a n i a c t w a , w y k a r m i o n e g o n a p e w n e j s p e c y

-J) Z ob. j. w . str. 1 8 .

2) C e rv a n tes s e lb s t m u s s , w ie s e in D. Q . b e w e is t, e in s t ein eifri­ g er L eser der R itterr o m a n e g e w e s e n s e in . S e in e g e n a u e K e n n tn is der­ se lb e n z eig t, u n ter a n d er en , e in e S te lle , w o er v o n G asab al, d em R eich e G alaors red en d , b em erk t, d e s s e n N a m e k o m m e nur e in m a l in dem

A m a d is von Gaula v o r. Der u n e r m ü d lic h e B o w le g a b sic h d ie M ü h e d ie s zu u n te r su c h e n u n d d e sh a lb den u n g e h e u e r e n R om an d u r c h z u le se n , w o b ei er d ie R ic h tig k e it der A n g a b e erh ä rtete, (T ick n o r : Geschichte d er schönen L iteratur in Spanien, Bd. I, str. 5 2 3 ) .

(7)

Cervantes w Polsce. 31

f i c z n e j l i t e r a t u r z e , c z y , m ó w i ą c o g ó l n i e ] , k u l t u r z e , t e j w ł a ś n i e , o k t ó r e j p o t ę p i e n i e w d a n y m w y p a d k u c h o d z i . Proceder to w d zięczny, elastyczny niezm iernie i efe­ ktow ny, zasługujący w całej p ełn i na miano „literatury ek sp e ­ rym entalnej“,

W ybór fab u ły i stylu donkichotady zależy od tego, na jaką literaturę bohater ma być chory, — na rzecz jakiego, czy jakich ty p ó w literackich zatraca sw ą o so b o w o ść , by je odgryw ać w swej m anii. Od talentu autora zależeć będzie, czy zd oła w mniejszej lub w iększej obfitości nagrom adzić charakterystyczne dla zw a l­ czanej literatury w ątki, sytuacye, dekoracye, sty lo w e maniery. D onkichotada tego rodzaju jest, w porównaniu ze sw ym niedo­ ścign ion ym pierw ow zorem , transpozycyą m etody C ervantesa na aktualny w danym przypadku m ateryał treściow y. W tej transpo- zycyi m ogą jednak znaleźć m iejsce, zależn ie od ok oliczn ości, i n ietransponow ane, w prost z p ostaci D on K ichota przenie­ sio n e rysy.

I tak Sorel, zw alczając sentym entalizm pastoralny, szerzon y przez A streę H onoryusza d ’ Urfé, n apisze sw e g o B erger extrava­

g a n t (1627), którego ó w rom ans przypraw ił o o b łę d pastersko-

m itologiczny, b ęd ący najdokładniejszą transpozycyą rycerskiej

manii D on Kichota. (P o w ieść Sorela, udram atyzow aną przez

T. C orneille’a, przerobi, jak w iad om o, Z abłocki, o czem w d. c. b ęd zie m ow a). Sieur D uverdier w sw ym Chevalier hypocondriaque (1632), Clerville za ś w niedokończonym Gascon extravagan t (1639) zw racają się przeciw rom ansom w rodzaju Polexandre G om - bervillé’a. A. T. P erdou de S u b lign y w niedokończonej, lecz po­ czytnej, Fausse Clélie (1 6 7 0 ) zw alcza m odne p o w ieści M me de Scudéry. Bohaterka jego popada p o przeczytaniu Clélie w ob łęd . D onkichotada pojaw ia się też na scenie. W kom edyi Scarrona

Faux A lexandre lektura C assan dre La Calprenede’a p ozb aw ia bohaterkę zd row ych z m y słó w tak, że tylko pod postacią A le­ ksandra W ielk iego można p o zy sk a ć jej w zględy. Jako donkicho- tadę przeciw precyozyzm ow i określić w reszcie trzeba nieśm ier­ telne Précieuses ridicules M oliere’a , dotknięte manią ram bouil-

letyzm u.

M im o że Anglia stała się w cześn ie drugą ojczyzną Don K i­

chota, w śród licznych, rozm aitego rodzaju n aślad ow n ictw i parodyi

tego d zieła i mimo nieustannego czerpania z n iego m otyw ów dla k om ed yi i n ow eli, o jednej za led w ie donkichotadzie w pow yżej określonem znaczeniu się w sp om in a. Jest nią Fem ale Quijote Mrs. Lennox (1752), sp óźn ion e ech o francuskiej donkichotady S u b lig n y ’ego, św ia d czą ce o długiej p oczytności rom ansów à la Scudéry w Anglii. Bohaterka bow iem popada w o b łęd po le­ kturze Grand Cyrus i Clélie, żyje w nieustannej obaw ie przed stylow em rom ansow em uprow adzeniem , w ogrodniku ojca w idzi

(8)

przebranego k sięcia, a za przykładem P récieuses odrzuca nadto rozsądnych w ielbicieli.

-Przytoczyliśm y ten szereg utw orów , tak typow ych pod w zg lę­ dem maniery, w tym celu, by tem silniej uw ydatnić istotę n o­ w ego rodzaju literackiego, który jest zacieśnieniem , a raczej m oże uogólnieniem Don Kichota w s z a b l o n r o d z a j o w y , d o w o l n ą t r e ś c i ą w y p e ł n i a n y .

Jeżeli ojczyzną donkichotady w ściślejszem znaczeniu jest Francya, — kolebką jej formy zm odyfikow anej jest Anglia. Kiedy Butler w sw ym fiudibras ujmuje Don Kichota z jego najogólniej aktualnej strony, t. j. jako satyrę przeciw rycerstwu, nie chodzi mu, jak C ervantesow i, o zw alczanie jakiejś literackiej na tem tle choroby wieku, lecz o polityczno-religijne porachunki. Bierze z Don Kichota tylko sytuacye i fabułę (rycerz — giermek — w ę ­ drówka), zaś w yk w in tn ie poetyczną i naw skróś sym patyczną śm ieszność hidalga zastępuje zohydzającą karykaturą (kom binacya Cervantesa z R abelais’em). Jeżeli fiudibrasa m ożnaby w historyi donkichotyzm u p ozostaw ić bez szkody na boku, jako jedyną w sw oim rodzaju transfiguracyę i parodyę г), — to m odyfikacya jego pierw iastków w tw órczości F ield in g’a i Sterne’a wnika naj­ subtelniej i najgłębiej w istotę hiszpańskiego arcydzieła tak, ż e odtąd w p ły w oryginału i tych znakom itych przetw órczych i tw ór­ czych naślad ow n tctw krzyżow ać się będzie.

Fielding w The history o f Joseph A n d r e w s ...2) rozdziela niejako tkw iące w jednej postaci Don Kichota elem enty m iędzy dw ie akcye i d w ie postaci. Pierw szym z tych pierw iastków jest tendencya satyryczno-m oralizatorska przeciw niezdrowej litera­ turze, którą tu reprezentuje Pam ela Richardsona. W rozpraw ie z P am elą nie stosuje jednak Fielding „eksperym entalnej“ m etody donkichotady, lecz posługuje się prostą i niew yszukaną parodyą, zastępując w podobnej fabule żeńską Pam elę bohaterem męskim, Józefem. Lecz to jest spraw a poboczna. G łów n ą bowiem p ostacią jest tu p roboszcz Adams, p ostać najpogodniej, najnaturalniej i naj­ wdzięczniej śm ieszna. Pierwiastkam i zaś tej śm ieszn ości są w sp óln e mu z D on Kichotem ry sy : odw aga, w ojow n iczość, hojność, czystość i łatw ow iern ość. Z nich w ypływ ają rozliczne jego przy­ gody, one narażają go na docinki z gruba p rostego tow arzysza podróży. Mamy w ięc w Adam sie skrajnie znaturalizow anego D on Kichota, św iadom ie, w m yśl przedm ow y, przeciw staw iającej „n a­ t u r a l n y “ komizm „ b u r l e s k o w e m u “, dokonany eksperym ent literacki. Z estaw ienie dwu przeciw nych sob ie typów (w olne od intencyi sym bolicznych), p rzed ew szystk iem zaś w najdrobniejszych

3 2 Zygmunt M atkowski

l) Por. The Cambr. Hist, of Engl. Lit., VIII. 6 5 .

a) The history o f the adventures o f Joseph A ndrew s a n d his

frien d Mr. Abraham Adam s. Written in the Imitation o f the manner of C ervantes, author o f Don Quixote. 1 7 4 2 .

(9)

nieraz szczegółach kopiow ana iaktura, a często i fabuła Don

Kichota, uspraw iedliw iają w całej pełni odw ołanie się do niego

w tytule p ow ieści. Nic może lepiej nie św iadczy o żyw otności dzieła, jak m ożliw ość tak tw órczego i tak skutecznego jego prze­ trawienia w tyglu nowej sztuki. O potędze zaś jego św iadczy także to, że ta nowa sztuka musiała na swej drodze z niem się zm ierzyć i zresorbow ać je.

Bardziej prosty jest stosunek drugiego dzieła Fieldinga Tom

Jones do Don Kichota. Ono też staje się przedew szystkiem sztan­

darem zm odyfikow anego donkichotyzmu. Tu bowiem , w najści- ściślejszym rów nież związku z Don Kichotem , w ystępuje sym b o­ liczna już para pana i sługi, antyteza idealizmu i realizmu. Natu­ ralizm za ś Fieldinga wyraża się tu z całą jasnością w tem mia­ n ow icie, że łagod ząc ch orob liw ość postaci hidalga, groteskow y ob łęd jego zastępuje pospolitem m aniactwem , „konikiem “, bez zgoła żadnej wyraźnej tendencyi m oralizatorskiej. Zaznaczyć rów­ nież należy, że n a t u r a l n ą już w sam ym pierw ow zorze, ko­ miczną p ostać Sancha recypuje Fielding w całej pełni.

Żadne zatem z d zieł Fieldinga nie podpada pod podane wyżej i poparte przykładami francuskimi określenie donkichotady w znaczeniu ścisłem . To też dzieła jego reprezentują rozwój pier­ w iastków Don Kichota w o d e r w a n i u o d j e g o h i s t o r y ­ c z n e g o c h a r a k t e r u , n a g r u n c i e p s y c h o l o g i c z n e g o

r e a l i z m u .

Zaznaczam tu tylko ogóln ik ow o, że kontynuacyą Fieldin- g o w sk ie g o stanow iska w obec D on Kichota jest druga w litera­ turze angielskiej jego transfiguracya, czy najindywidualniejsza waryacya na jego m otyw ach, w utworze genialnego i wyrafino­ w anego hum orysty Laurence Sterne’a: The Life a n d opinions of

Tristram S h an dy (1 7 6 0 — 67). D o dzieła tego powrócim y w innym

związku w Części II niniejszej rozprawy.

Skom binowany w p ły w Cervantesa i Fieldinga daje życie licznym a niepospolitym donkichotadom niem ieckim wieku o św ie ­ cenia. Don Kichot staje się tu często sprzymierzeńcem racyona- lizmu w w alce z tradycyjnymi przesądam i, — najzgodniej zresztą ze sw ą genezą historyczną. W ielanda Don S ylvio de Rosalva (skierow any przeciw manii „feeryczności“), M usaeus’a Grandison

der Zweite (przeciw richadsonow skiej „grandisonom anii“), Goe­

thego Triumph der E m pfindsam keit (przeciw sentym entalizm owi w erterow sko-roussow skiem u, autodonkichotada), są najwybitniej­

szym i okazam i donkichotady w znaczeniu ściślejszem („fran­

cuskiej“). P om ów im y o nich obszerniej na innem miejscu. Nato­ miast J. G. Miillera S iegfrid won Luxemburg jest krańcowym pro­ duktem ew olucyi donkichotyzm u w duchu Fieldinga, t. j. w kie­ runku czystego komizmu.

O bok naśladow nictw m etody i transformacyi istoty arcy­ dzieła hiszpańskiego działa zarówno w XVII jak i w XVIII wieku

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i X V I . 3

(10)

Zygm unt Matkowski

jego przebogata treść fabularna, dostarczając w ątków now eli, k o­ medyi, d ram atow i*) i operze, mnożą się oceny i interpretacye, szcze­ gólnie na gruncie bogato rozwiniętej krytyki niem ieckiej XVIII wieku, której żaden w ybitny reprezentant go nie pom ija, coraz bardziej uw ydatniać się poczyn a najbliższa odczuw aniu w sp ó ł­ czesnem u sym boliczna interpretacya antytezy D on K ichota i Sancha : idealizm u i realizmu. W duchu tej interpretacyi pow stają antyte- tyczne pary bohaterów (Faust — M efisto).

Nie zbadano dotąd, o ile mi w iadom o, stosunku J. J. R ousseau’a do arcydzieła Cervantesa. Że stosu n ek taki istnieje, tego d o w o ­ dzi pochw alna wzmianka o Don Kichocie w przedm ow ie do No­

w ej H eloizy, cytat w liście XXIII (1-re Partie), okazujący gorli­

w eg o czytelnika, przedew szystkiem zaś wyraźne ślady w p ływ u Cervantesa w tw órczości G en ew czyk a: typow a donkichotada Zofii „opętanej“ Telem akiem Fénelon’a w Em ilu, pokrew ieństw o epilogu

Em ila z wtrąconą n ow elą oK ardeniu, a praw dopodobnie i w tym że

epilogu opow iedziany rewolucyjny epizod Emila na galerach, tak blizki ideow o w yzw oleniu spotkanych galerników przez Don Ki­ chota 2). Stosunek R ou sseau ’a do Don K ichota zasługuje na jak- najdokładniejsze zbadanie, ze w zględu na now ą, o w iele istotniej­ szą niż Fieldingow ska m odyfikacyę, jakiejby uledz m usiało d o ­ tychczasow e pojm ow anie, a przedew szystkiem odczuw anie tego dzieła w zetknięciu z uczu ciow ością, wyobraźnią i id eologią G e­ new czyka. W yśm iane, lecz w genialnie wykwintnej hum orystyce

przecudnie upoetyzow ane, fantastycznością najw znioślejszego

obłędu ow iane, najpotężniej niekiedy w ysłow ion e: idealizm i se n ­ tymentalizm rycerski i arkadyjski, dytyramby zło teg o w ieku, natchnione w idokiem - - żołędzi, krytyka ustroju sp ołeczn ego (przedew szystkiem w karykaturalnej utopii rządów Sancha na „lądowej w y sp ie “ Barataryi), tak silne hasła w o ln o śc io w e i re­ wolucyjne 3), — a nad ew szystk o najgłęb sze p okrew ieństw o duchowe

’) B i-bliotheea R om an ica, o. c. Introd. str. 2 9 .

J) Don Quijote, Parte I, Cap. XXII, »D e la libertad q u e d ió D. Q. â m u c h o s d e sd ic h a d o s que m al de su grad o lo s llev a b a n d o n d e no qu isiera n ir« (w y d . D. D iego C le m en cin , M adrid, 1 8 9 4 . T. II, str. 2 0 5 )

Emile, (D idot, Paris 1 8 0 8 ) T. III, e p ilo g : »E m ile et S o p h ie ou les s o ­ lita ires» , str. 3 1 4 ; » d o n k ic h o ta d a « Z ofii: ib. str. 1 0 5 i nast· ; por. też: Z. M atk ow ski » R o u sse a u -M ic k ie w ic z « ( Rozpr. W yd z. filol. A kad. (Jmiej. w K rakow ie T. XLII, 1 9 0 7 ) str. 1 6 .

3) M orel-F atio w stu d y u m p. t. «Le D. Q. e n v is a g é co m m e p ein ­ ture et critiq u e de la so c ié té e s p a g n o le du X V I et du XVII siè cle p o ­ tępia «u n e fâ c h e u se m a n ie de q u e lq u e s c r itiq u e s m o d ern es... de pré­ tendre d éco u v rir en lu i (C erv a n tes) un précu rseu r à v u e s h ard ies en m atière de relig io n ou de p o litiq u e , d ’ab u ser de certa in s p a s s a g e s de s e s o e u v r e s en leur p rêta n t u n e in te n tio n fr o n d e u se, u n e sig n ific a tio n p r o p h étiq u e» . J a k k o lw iek te liczn e »n a d u ży ć się dające« u stęp y rozu

(11)

-Cervantes w Polsce. 35

Jana Jakuba z błędnym i ponurym hidalgiem , zdum iewające i n ie­ sam ow ite w prost podobieństw o do fabuły Doi. Kichota tak jego „ro­ m ansow ej“ edukacyi i tułaczego żyw ota, jak w alki na w szystk ie fronty pod najszczytniej chimerycznymi sztandarami, a w reszcie, jako tragiczny dorobek takiego w ychow ania i żyw ota : rzeczyw isty o b łę d — to w szystko, co sprawia, że wielki G enew czyk jest w cielonym jakoby, z księgi w życie zstępującym Don Kichotem, sp raw ić też m usiało, że dzieło Cervantesa przez R ousseau’a i za jego pośrednictw em odczuw ane, uledz m usiało p r z e n i c o w a n i u . Stało się biblią idealizm u, a zarazem istnem speculum, rycerstwa, naj- uczeńszym a tak subtelnym wykładem m iłości dwornej i arka­ dyjskiej. „N ous nous m oquons des paladins! c ’est qu’ ils con n ais­ saien t l’amour, et que nous ne connaissons plus que la débau­ che. Quand ces m axim es rom anesques commencèrent à devenir ridicules, ce changem ent fut m oins l’ouvrage de la raison que celui des m auvaises m oeurs“. (Emile 111, 78). To zdanie jest jednym z w ykładników stosunku Rousseau’a do Don Kichota

i stosunku do tegoż dzieła w duchu R ousseau’a.

Innym w ykładnikiem jest wspomniana donkichotada Zofii.

Telem ak w zbudził w jej duszy zbyt górne pragnienia, a te naru­

sz y ły rów now agę jej umysłu. „Je voulais peindre une femme ordinaire; et à force de lui élever l’âme, j’ai troublé sa raison“. M am y tu zatem now ą postać donkichotady w znaczeniu ściślej- szem, n i e o ś m i e s z a j ą c ą , l e c z p o w a ż n i e o s t r z e g a w c z ą , d o n k i c h o t a d ę t r a g i c z n ą .

Jak dla wieku XVIII donkichotyzm zaplata się z w pływ em F ieldinga, tak dla romantyzmu krzyżuje się niew ątpliw ie z rous- seau ’izmem. Don Kichot przestaje być śmiesznym, a staje się tragicznym . „W ird ein Narr zum W einen, nicht zum L achen“, by się posłu żyć słow am i Tantrisa w dramacie Hardta. Odtąd można w praw dzie nadal przestrzegać przed zgubnymi skutkami egzaltacyi, można nadal stosow ać m etodę eksperym entalną don­ kichotady, ale' z tragicznem załamaniem rąk w obec fatalnych skarbów ducha, które z taką trudnością się m ieszczą w ciasnych szrankach ludzkiego żyw ota. To jest stanow isko zasadnicze, które nie w yklucza jednak m ożliw ości stosow ania daw nych manier, n. p. w formie subtelnej autoironii, której wzór dal Goethe w swej anti-w erterowskiej donkichotadzie.

D onkichotyzm w1 dobie romantyzmu jest problemem mało dotąd zbadanym , chociaż ma tło niesłychanie rozległe w naj­

m ial C ervan tes, i jak k olw iek n ależałob y je rozu m ieć w in terp retacyi ś c i ­ ś l e h isto ry czn ej na tle ep ok i, faktem je st, źe takie « n a d u ży ć s ię dające u s t ę p y » są , a w ła śn ie m o ż liw o ś ć r ó żn o ro d n eg o o d cz u w a n ia i p o jm o ­ w a n ia treści u tw o ru je st d ecydującą w jeg o d ziałan iu na p o to m n o ść . Źe taki w ła ś n ie czy teln ik Don Kichota, jak np . R o u ssea u , do te g o r o ­ d z a ju » n a d u ży ć« m ó g ł być sz c ze g ó ln ie sk ło n n y , nie trzeba d o w o d z ić .

(12)

istotniejszych pierw iastkach now ej sztuki: idealizm ie i m ed y ew a - lizm ie, tak cu d ow n ie zakonserw ow anym w uczonej, satyrycznej! zaprawie Cervantesa.

Jedynie historya literatury niem ieckiej p oszczy cić się m oże znakomitem studyum francuskiego germ anisty Bertrand’a χ), które rozproszone daw niej i skąpe, lecz już w dziele Haym’a R om an­

tische Schule charakterystyczne i do rozw ażań p o b u d za ją ce

wzm ianki zastąp iło obrazem w szechstronnym , a niemal od jed­ nego rzutu, b ez prac p rzygotow aw czych , dokonanym . M imo u sil­ nych starań nie udało się jednak dotąd piszącem u p ozysk ać tego· dzieła, w y d an ego bezpośrednio przed w ojną, to też musi p o ­ przestać na treściwej jego ocenie pióra jednego z najznakom it­ szych dziś cervantystôw , W u rzb a ch a 2).

N iezm iernie wybitna rola, jaka przypadła puściźnie w iel­ kiego H iszpana w rozwoju romantyzmu niem ieckiego, ma d w ie strony: czysto literacką i ideologiczną. Pionierem literackiego cervantyzmu, t. j. uw ielbienia Cervantesa jako m istrza rom anty­ cznej pow ieści i now eli, b y ł Fr. S c h le g e l3). Pełna zaś recepcya i naturalizacya Cervantesa w N iem czech dokonyw a się dzięki rów noczesnym a konkurencyjnym przedsięw zięciom T ieck’a i Sol- dau’a, którym zaw dzięczają N iem cy dw a naraz niepospolite prze­ kłady Don Kichota oraz przekład now el.

Lecz w ażniejszą jest dla nas strona p rogram ow o-id eo- logiczna niemieckiej rom antycznej recepcyi Cervantesa. W Z erbina T ieck’a, który, w yw od ząc się z Triumph der E m pfin dsam keit G o e­

thego, przedstawia niezmiernie interesujące przekom ponow anie

i skom binow anie donkichotow skich m otyw ów w duchu najskraj­ niejszego romantyzmu, znajdujemy rom antyczną apoteozę Cervan­ tesa, jako jednego z „św iętej czw órki“ patronów nowej sz k o ły : G oethe, Shakespeare, Cervantes, Dante. „Nachdem Fr. S ch legel den Rom antism us d es Cervantes erkannt und Tieck sein Haupt­ werk in D eutschland eingebürgert hatte, gab ihm Schelling die höhere W eihe im romantichen Sinne. Er erklärte zuerst, dass Don-

Quixote mehr sei als ein geistvolles Buch, mehr als eine b ed eu ­

tende Satire oder ein stylistisch es M eisterwerk. Er sei ein Werk von tiefem philosophischem Gehalt, denn er versinnbilde nichts anderes, als den ew igen Streit d es Idealen gegen die W irklichkeit und geb e damit im kleinen ein Bild des gesam ten Lebens (sp e

-3 6 Zygm unt M atkow ski

') B ertrand J. J. A.: C ervan tes et le r o m a n tism e allem a n d . Pa­ ris, 1 9 1 4 , F. A lcan. _

2) Zob. E u p h orion , Bd. X X ll ( 1 9 1 8 ) H eft 1, str. 1 6 6 — 1 7 2 . Data te] o cen y , św ia d czą c a jak tru d n o d z iś śle d z ić za g ra n ic zn y ruch nau kow y,, niech b ęd zie i dla n a s u s p r a w ie d liw ie n iem .

3) Por. W urzbach 1. c. str. 1 6 8 : „ E r s a h in ihm den g r ö s s te n , u n d a b g eseh en v o n B o cca ccio , den e in zig e n P ro sa k iin stler un ter den ro m a n ­ tisch en S c h r iftste lle r n “ .

(13)

C ervantes w Polsce. 3 7

zieli auch des Strebens] der Romantiker). Ansätze zu einer der­ artigen sym bolischen Deutung finden sich allerdings schon in A. W. Schlegel’s Aufsätzen in der A llgem einen Literaturzeitung und im A thenäum , diese Formulierung rührt aber erst von Schelling her. D a dessen Vorlesungen erst 1859 publiziert wurden, blieb sein Einfluss zunächst auf einen kleinen Kreis beschränkt; dieser w ar aber der m assgeb en d e“ x).

Tak w ięc Don Kichot w dobie romantyzmu nabiera rzeczy­ w iście tych cech, z których niektóre w ystąpić już m usiały w jego zetknięciu się z p sychiką ]. J. R ousseau’a, d ziała przedew szyst­ kiem na w yobraźnię i uczucie, staje się chorążym idealizmu. Bu­ dzi zarazem ciek aw ość dla płom iennych cudów sw ej ojczyzny {egzotyzm ) i staje się punktem w yjścia dla rom antycznego hispa- nizmu, którego prądem centralnym w dalszym rozwoju będzie ■kalderonizm.

W ielka m nogość przeróżnych utworów, w pływ em Cervan­ tesa ow ianych, które tak skrzętnie zebrał i om ów ił Bertrand, jest cyfrow ym rów now ażnikiem tylekroć z taką siłą w yrażonego u w iel­ bienia dla h iszpańskiego m istrza 2).

Ze w zględu na zagadnienie, którem się tu zajmujemy, na szczególn ą uw agę w śród interpretatorów i w ielbicieli Don Kichota w dobie romantyzmu zasługuje znany dobrze wileńskim rom an­ tykom Bouterw ek, „Aufklärer mit romantischem E inschlag“, jak g o w cyt. artykule określa W urzbach. Rozdział, pośw ięcon y Don

K ichotow i w „G eschichte der P oesie und Beredsamkeit seit dem

Ende des dreizehnten Jahrhunderts, Göttingen, 1804“, jest nie­

w ątpliw ie epokow em zjawiskiem w dziejach donkichotyzm u.

O błęd rycerski hidalga oprom ieniono tu całą sym boliczną aure­ o lą idealistycznego entuzyazm u, co się najsilniej w yraża w zdaniu:

„dass der edle Ritter von La Mancha der edle Repräsentant aller

J) W urzbach, 1. c. str. 1 6 9 .

') Z naw cą Don Kichota b y ł także S ch iller, który C erv a n teso w i za­ w d zięcza n a jg ło śn iejsz ą i najbardziej « p r o g ra m o w ą » kreacyę sw o ją : K a­ ro la M oora. J e s t on szero k iem ro zw in ięciem n a szk ic o w a n e g o w D. K- s z la c h e tn e g o zbójcy w y s o k ie g o rodu, R oq u e G uinard. P o d o b ie ń stw o je s t ia k ud erzające, że sam je odrazu z a u w a ży łem , zan im zn a la złem je g o h isto r y c zn ie u d o k u m en to w a n e stw ierd zen ie u B ergera, o. c. str. 1 0 0 . — R ó w n ież B yron, który w y m ie n ia d w u k ro tn ie C erv a n tesa w Don Juanie,

m ó g ł w nim zn aleźć p rototyp sw o ic h b o h a teró w w d em o n iczn y m a g e ­ n ia ln y m p o ecie-zb ro d n ia rzu G inez de P a ssa m o n te, który m. i. m ó w i o s o b ie do D. Κ.: «I n ie sz c z ę ś liw y m , dodaj Pan jeszcze, b o n ied ola z a w s z e śc ig a lud zi w y ż s z y c h » . R zecz dziw n a, że n ie zw rócił na to u w agi K raeger w sw em cen n em s tu d y u m : Der byronsche fieldentypus (F or­ s c h u n g e n zur n eueren L itera tu rg esch ich te VI, M ü n ch en , 1 8 9 8 ) , g d zie w ro zd zia le: „ S c h ille r - B y r o n “ , m ó w ią c o Karolu M oor, szk icu je lin ię ro zw o jo w rą : C e rv a n tes-S c h ille r-B y r o n (str. 3 3 ) .

(14)

38 Zygm unt M atkowski

P h a n t a s t e n ist, die, w ie er, mit dem h e r r l i c h e n E n t h u ­ s i a s m u s z u N a r r e n w e r d e n , w eil ihr sonst gesunder Ver­ stand den R e i z e n d e r S e l b s t t ä u s c h u n g nicht w iderstehen kann, in der sie sich a ls e r h a b e n e r e W esen fühlen“ . W zda­ niu tem dokonano uroczystej intronizacyi rozum nego szałem Ry­ cerza Ponurej Tw arzy w rajskiej krainie romantycznej ułudy, k ęd y zapał tw orzy cudy, i w y n ie sio n o go w ysok o, w y so k o p o­ nad przyziem ne ludy Sanchów ...

Tak w ię c , w ob ecn ości tego bezcennego dokumentu, raz je­ szcze podkreślić należy, że rom antyczna donkichotada, przestrze­ gająca przed n iebezpieczeństw em zbyt górnych lotów , m ogła być t y l k o t r a g i c z n ą i p o w a ż n ą , o s t r z e g a w c z ą a u t o - k r y t y k ą .

B ou terw ek nie ma słó w pochw ały dla oryginalności pom ysłu, w zn iosłości natchnienia, ożyw iającego całe dzieło, którego żaden przekład, zdaniem jego, oddać nie zd oła. Redukuje do od p o­ wiednich rozm iarów o k oliczn ościow y morał anti-am adisowy, p o d ­ nosząc z całym naciskiem potężny rozm ach geniuszu, który tak daleko w y sz e d ł poza zamiar moralisty-satyr.yka. „Der ästhetische Werth und der ästhetische Reichtum der Idee eines h e r o i s c h e n P h a n t a s t e n , der das Rittertum w iederherstellen w ill, ist als Keim der B egeisteru n g anzusehen, aus der das ganze W erk er­ w u c h s“. Zwraca dalej bystro uw agę na najistotniejszy zw iązek no­ w el wtrąconych z ca ło ścią , akcentując w szczególn ości tak ważną, jak się w d. c. okaże, „reizende G eschichte der Schäferin Mar­

c ella “. Trafnie dalej określa o w e t k w i ą c e j u ż w r a m a c h

Don Kichota „ p o w a ż n e d o n k i c h o t a d y “ obłąkanych ko­

chanków pustelników , jako „ernsthaft rom antische Partiien, die zwar nich w esen tlich in den historichen Zusam m enhang, desto mehr aber zur charakteristichen Würde d es ganzen G em äldes g e ­ hören“. Stw ierdza w reszcie zgodnie z dzisiejszym stanem nauki, że arcydzieło Cervantesa jest „das erste classische Muster d es neueren R om ans“.

Z odm iennej strony ujmuje d zieło C ervantesa praw odaw ca francuskiego romantyzmu, Victor H ugo, w przedm ow ie do Crom-

velle’a. Jakkolwiek to jego sta n o w isk o z przedm iotem niniejszego

studyum nie ma ani historycznego, ani id eow ego zw iązku, uważam za stosow n e zaznaczyć je pokrótce, dla uw ypuklenia szk ico w a ­ nej tu w najogólniejszych zarysach roli Cervantesa w rozwoju romantyzmu. W przeciw ieństw ie do skrajnie sym bolicznego poj­ m ow ania Don Kichota, którego klasyczny dokument om ów iono pow yżej, stan ow isk o V. H ugo jest ściśle historyczne. Tieck um ie­ szcza Cervantesa w d ość nieokreślonem zestaw ieniu swojej św ię­ tej czwórki, jako jednego z duchów przew odnich now ej szkoły ; V. H ugo łączy go z historycznym i jego poprzednikam i i w sp ó ł­ twórcami n o w eg o gen re, olbrzym iej, genialnej groteski: Ariostem

(15)

i Rabelais, i czyni go jednym z potężnych filarów nie tyle now ego ducha, ile raczej n ow ego stylu w sztuce. Stanow isko zatem V. Hugo jest i ściśle historyczne i naw skróś artystyczne. Przypomina żyw o rów nież czysto artystyczny punkt w idzenia Fieldinga, z tą różnicą, że tamten, w idząc w Cervantesie nieprześcignione źródło hum orystyki i w zór techniki pow ieściow ej, — w duchu realizmu sp rzeciw ił się w łaśnie uw ielbionej tym razem przez francuskiego romantyka grotesk ow ości.

Sw oje zrozum ienie Don K ichota p ogłęb ił i rozszerzył V. Hugo,

pośw ięcając mu znacznie później niezw ykle piękny rozdział

w sw ym S ze k sp iize . Lecz to już wykracza poza ramy obecnych rozważań.

Już z tego najogólniejszego rzutu oka na w ędrów kę po­ śm iertną Rycerza Ponurej Tw arzy przez w iek i i kraje, przez m ózgi i serca ludzkie, w idać jasno, jakim kameleonem jest to d zieło.

Ze stanow iska czysto artystycznego pojm ow ane karmi i re­ alistę i romantyka, przebogatą fabułą zasila setki najrozmaitszych u tw orów ; jako m etoda satyryczno-parenetyczna daje broń do załatwiania w szelkiego rodzaju polem icznych porachunków; w dzie­ dzinie id eow ych konfliktów, od strony Sancha i kanonika ‘) ujęty, jest sprzym ierzeńcem racyonalistów ; dla „rozumnych sz a łe m “ jest sztandarem najogrom niejszego i najw znioślejszego obłędu ; dla trawionych niedosiężnem a palącem słońcem ideału — tra­ giczną przestrogą i bodźcem sam okrytycyzm u; dla m yślicieli — sym bolem w iecznego konfliktu; dla stęsknionych za poezyą prze­ szło ści — istnem, najuczeniej zebranem muzeum rycerstwa ; dla żąd­ nych k olorów — skarbnicą egzotyzm u ; dla szukających ochłody u źródeł prostoty zgorączkow anych marzycieli — pierw szą utajoną epopeją gminu.

Czem był w um yśle i zamierzeniu sw ego tw órcy, nikt nie zgadnie, lecz i nikt nie zdoła zaprzeczyć, że w zbiorowej duszy potom ności urasta w olbrzymie, fantastyczne rozmiary, i jest jednym z w iecznych w sp ółcześn ik ów w szystkich pokoleń i oby­ watelem w szystk ich cyw ilizow anych krajów 2).

Cervantes w Polsce. 3 9

N ie p rob oszcza z M anchy.

2) O d d zia ły w a n ie Don Kichota trwa po d z iś d zień . N ie b y ło , zdaje się , ż a d n e g o jeszcze w y b itn e g o tw órcy, czy m y ślicie la , któryby go n ie m iał w rep ertuarze sw y c h lektur i k tóryby g o n ie za rejestro w a ł w ja ­ k iś sp o s ó b w sy s te m ie sw y ch pojęć i sy m b o ló w . » P rzew yższają g o chyba p o c z e s n o ś c ią i ro zp o w sz ec h n ien ie m , m ó w i W urzbach w cyt. ju ż w s tę p ie , P ism o Św ., niek tóre dzieła religijn e W sc h o d u , u tw o ry n iektórych k la ­ sy k ó w sta ro ży tn y ch i dram aty S z e k sp ir a « . Z takich za ś są d ó w p o c h w a l­ n y ch , jak cyt. tam że dla przykładu M acau lay’a ( » z p e w n o śc ią najlepsza p o w ie ść św ia ta i w y ższa nad w sze lk ie p o r ó w n a n ia « ) lub p o d o b n y mu G rillparzera, m ożn ab y uło ży ć z p e w n o śc ią o lb rzym ie florilegiu m w e w s z y s

(16)

t-4 0 Zygm unt M atkowski

Rozprawa niniejsza jest pierw szą na w iększą skalę podjętą próbą uobyw atelenia Don Kichota w literaturze polskiej, — i to w jej stołecznem m iejscu.

Dokum entem , stwierdzającym w całej pełni naszkicow aną pow yżej filiacyę donkichotyzm u z rousseau’izmem i romantyzmem, i to dokumentem dla znakom itości swojej i w szechstronności najpierw szorzędniejszym , są D zia d y w ileńsko kow ieńskie.

Zanim do ud ow od n ien ia tej tezy przystąpię, w p om n ieć m u­ szę, że problem donkichotyzm u w tw órczości M ickiew icza został po raz pierw szy poruszony w rozpraw ie profesora K. W ojcie­ ch ow sk iego p. t. Hrabia w Panu T adeuszu a Don K is z o t (Stryj, 1900), w której jednak nie w ykroczono poza zagadnienie w t y ­ tule wyrażone. R ysy d onkichotow skie w postaci Hrabiego zazna­ czył również prof. S. W indakiew icz w Prolegom enach do Pana

Tadeusza (Kraków, 1918).

N aw iązując do krótkiej w zm ianki prof. W ind. stw ierdzić pra­ gnę, że p o w o ła n y przez niego niezm iernie dla n aszego problemu w ażny list M ickiew icza z M oskw y (Kor. I, 20) nie jest pierw szą w zm ianką o Don Kichocie w k orespondencyi M., gdyż ona pojaw ia się już w liście z Kowna do Jeżow sk iego p od datą 8 kw ietnia 1820 („N ieznane pisma... z Archiwum F ilo m a tó w “ w yd. J. Kallenbach,

kich k u ltu ra ln y ch ję zy k a ch . D ziała p o d z iś d z ień , bo k tóż się nie d o ­ patrzy p o k r e w ie ń stw a m ięd zy tym w ę d r o w n y m b o jo w n ik iem b raterstw a lu d ó w i w s p ó ln o ty m ięd zy n a ro d o w ej w s łu ż b ie n a jw y ższy c h id ea łó w ku ltu ry, ty ch tak tr a g ic z n ie z d e m e n to w a n y c h i w zło te w iek i z p o w r o ­ tem o d e sła n y c h d z iś ch im er, m ięd zy bijającym s ię z g o ła już fizy czn ie i po d o n k ic h o to w s k u , czy z żan d a rm a m i sw ej o jc zy z n y , czy z p a ry sk im i p o licy a n ta m i (jak n. p. jeg o p o p rzed n ik z sie p a c za m i S w . b e r m a n d a d y ), m ięd zy żyjącym w n a jw z n io ś le js z y m ze s n ó w : artyzm ie, i w alk i to c z ą ­ cym z k u p czą cy m i w je g o św ią ty n i S a n c h a m i, m ięd zy tym n ie zn u ż o - nym p o szu k iw a c ze m u c ie le ś n io n e g o id e a łu k o b iec o śc i — J a n e m K rzy­ szto fem R om ain R o lla n d ’a, a R ycerzem Ponurej Tw arzy a n a jp ro m ien - n iejszej d u sz y ? K tóż n ie d o strz eż e tak w y ra źn y ch śla d ó w te ch n ik i p o ­ w ie śc io w e j C erv a n tesa w d ziele g e n ia ln e g o w s p ó łc z e śn ik a n a s z e g o ? O to p od róż, jako m otor akcyi, w trą ca n ie ca ły ch ty m razem p o w ie śc i I A n to i­ n e tte) w m o c n e ram y c a ło śc i, o b fito ś ć te o re ty cz n y c h d y g r e sy i, tak siln e u w y d a tn ia n ie s y m b o lic z n y c h a n ty te z, a n a w et z a k o ń c z e n ie : śm ie rc ią b o ­ hatera. M ożn aby rzec n a w e t, że w tym n a jw ięk szy m ze sw o ic h braci u ch y lił p o raz p ie rw sz y przyłb icy i sa m D on K ich ot i uk azał tw arz sw ą p ra w d ziw ą : g e n ia ln e g o a r ty sty , który, n ie s tr o p io n y ża d n e m p roza- iczn em d em en ti, p rz eb u d o w u je i za lu d n ia cały ś w ia t na ob raz i p o d o ­ b ie ń stw o s w e g o w z n io s łe g o sn u , s z a łu , czy ja sn o w id z e n ia .

A ja k g d y b y na p o w ita n ie tak w c ie lo n e g o Don K ich ota, najbardziej m o d ern isty czn a m u zyka w y p e łn ia n a jś w ietn ie jsz ą kartę dziejów jeg o w k r ó lestw ie to n ó w sy m fo n ią S tr a u ssa te g o im ie n ia , i z całą r ea listy ­ czn ą b a r w n o śc ią tłu m a c z y , h e c h o s “ h id a lg a na d źw ięk i.

(17)

Kraków, 1910, str. 266), a opiew a: „Szalony Rosynant m ęczył mnie długo w różnych szprynglach...“ (przyczem zauw ażyć należy, że od nazw ania konia sw e g o R osynantem , do nazwania sieb ie — D on K ichotem , droga niedaleka). N iesłu szn ie też twierdzi prof. W ., jakoby z cytow an ego przezeń listu z M oskw y w ynikało, że M ickiew icz w tym w ła śn ie czasie czytał Don Kichota i Orlanda. M ówi on tam o obu dziełach jako o rzeczach znanych i prze­ m yślanych, a w tymże tylekroć cytow anym liście jako ó w czesn ą sw oją lekturę podaje H esk a Schillera i H istoryę M acchiavell’ego.

O kolicznościam i postronnem i, któreby za w czesną datą le­ ktury Don K ichota przem aw iały, są także: śc isły zw iązek tego dzieła ze znanym i tak dobrze M ickiew iczow i autorami, jak Tieck, Bouterw ek i Florian, (w którego w ydaniach zbiorow ych zaw sze figuruje licha zresztą przeróbka Don Kichota i Galatei, oraz p o ­ przedzający je życiorys C ervan tesa1) a także i to, że w ielb icie­ lem i znaw cą tego dzieła był w id oczn ie Leon Borow ski, skoro p ozostaw ił w rękopisie kom pletny jego przekład, datow any w praw ­ dzie 1842 (Estreicher Cz. I, T. 1, str. 138), lecz będący chyba ow ocem długiej pracy, a ukoronowaniem daw nego miłośnictwa i krytycznych rozważań nad jedynym przed nim przekładem Podoskiego.

Przyszłość w yd ob ęd zie m oże jeszcze z ukrycia jakieś w y ­ raźniejsze w yznanie, niż wzm ianka o Rosynancie, tak jak udo­ kum entowała już raz najwalniej w skazany dawniej w p ływ Em ila. Lecz jak w ó w c za s, tak i tym razem, najsilniejszą i najgłębszą podstaw ą rozważań będzie zw iązek wewnętrzny arcydzieł, do których porów nania p rzech o d zę2).

Cervantes w Polsce. 41

9 Np. w w yd . „ O eu v res c o m p lè te s “ , L eip sic 1 7 9 6 , ch ez G. Flei­ sch er, na czele ło m u I u m ie sz cz o n o „V ie de C e r v a n tes“ , p o czem n a­ stę p u je „ G a la te e “ , po niej z a ś b ezp o śred n io zn a n e M ick iew iczo w i „ B lio m -

b é r is “ . „D on K ic h o t“ w d a lsz y c h to m a ch .

2) P o n iew a ż w d a lszy m cią g u b ęd ziem y m u sieli p o s łu g iw a ć się o b fity m i i o b szern y m i cyta ta m i z D. K , p rzeto n a su w a się p y ta n ie ’, jaki tek st je g o n a leża ło b y przyjąć za m iarod ajny w sto s u n k u d o M ic­ kiew icza . M im o zach ęty i p rzestro g i B outerw ek a, je st rzeczą w ą tp liw ą , by m ó g ł się p o s łu g iw a ć o ry g in a łem , g d y ż w zakresie lin g w isty k i a b so r ­ b o w a ło g o w o w y m c za sie stu d y u m n iem czy zn y i a n g ie ls z c z y z n y . Język

D. К je st z resztą trudn y, c z ę sto arch aiczn y, na lekturę o ry g in a łu p o ­ z w o lić s o b ie zatem m oże ty lk o za a w a n so w a n y h isp a n ista . Za p ew n ik w ię c przyjąć m ożn a, że p o d sta w ą lek tury M. b ył przekład, i to p ra w d o ­ p o d o b n ie p o lsk i P o d o sk ieg o , m oże przy p o siłk o w a n iu się w m iejscach n ieja sn y ch k tó rem ś z lic zn y c h tłu m a czeń fran cu sk ich , w z g lęd n ie n ie ­ m ieck ich . Z tych w z g lęd ó w przytaczam D. К w przekładzie polsk im Franciszka hr. P o d o sk ieg o , K asztelan a M a zo w ieck ieg o , p. t. „H istorya c zy li dzieje i p rzygod y p r zed ziw n eg o Don Q u iszotta z M an szy, z h is z ­ p a ń s k ie g o na fran cu sk ie a teraz na p o lsk ie p rzełożon e przez F. H. P. K. M .“ ,

(18)

4 2 Z ygm unt M atkowski

I.

Jak już z p ow yżej nakreślonej historyi donkichotyzm u, prze- dew szystkiem z punktu w id zen ia parenezy ujętej, w ynika, d zieła to stan ow i epokę w od w ieczn ych dziejach lecznictw a duchow ego. Nie w sz y sc y n aślad ow cy pojmują całą głęb ię tak znakom icie w ykonanego i tak genialnie przekroczonego zamiaru. Przew ażnie zacieśniają m etodę Cervantesa, stosując ją do literackich raczej, pozorem morału okraszonych porachunków p o lem ic z n o -sa ty r y c z ­ nych, niż do przecinania istotnych w ę z łó w gordyjskich chorej psyche zbiorow ej. D zięki temu zacieśnieniu się, tem silniej natom iast d zia­ łają ow i pow ierzchow ni naśladow cy Cervantesa pod w zględ em sprecyzow ania formalnych cech now ego rodzaju literackiego.

Nie o literacką polem ikę chodziło C ervantesow i, lecz o w y ­ tępienie olbrzymiej psychozy zbiorow ej, która w m ózgach, gorącem słońcem grzanych, p ło n ęła kolorami maligny. Atak zaś jego na literaturę szk od liw ą uw ieńczony został niew ątpliw ie tak fenom e­ nalnym skutkiem i dlatego także, że dzieło, ośm ieszające romans

rycerski,' nadaw ało się zarazem znakom icie na jego zastępcę,

dzięki niesłychanem u w prost bogactw u sw ej fab u ły; czyli że u su ­ wając coś, zarazem i w ypełniało lukę.

L ecz Cervantes mocą geniuszu s w e g o przekroczył zamiar m oralisty i hum orysty, jak to stw ierdza pośm iertna w ędrów ka jego dzieła. I w tem leży cała w aga jego w pływ u na potom ność. W postaci bohatera tytułow ego tkwi sym bol, którego dzieje już n aszkicow ano, sym bol, dający się pojm ow ać zgoła afirmatywnie, a odczuw ać — tragicznie. Ponadto, podkreślić z całym naciskiem należy, co już poprzednio przygodnie poruszono, obłęd D on Kichota m oże b yć też pojm ow any jako tragedya tw órczości poetyckiej w szcz eg ó ln o ści, a artystycznej w ogólności ; tragedya, która stwarza w ieczyste nieporozum ienie między stwarzającym św iat sw ój artystą, a prawami tego św iata, ich stróżami i n ie ­ w olnikam i; czyli, że Don Kichot, dla poety-idealisty, może być kanwą d o snucia rozm yślań w dwojakim kierunku: 1) nad war­ tością idealistycznego poglądu na św iat tak ze stanow iska o g ó ln o ­ ludzkiego i sp o łeczn eg o , jak i ze w zględu na w łasną osob ę w dziedzinie życia praktycznego rozw ażaną; 2) nad dolą c z ło

-w W arsza-w ie, -w drukarni P. D u fou r... MDCCLXXXVI. T om I — VI. T łu ­ m a czen ie to, d alek ie od d o s k o n a ło ś c i, acz m iejsca m i n ie p o s p o lite , p o ­ z o s ta w iło , jak się p rzek o n a m y , n a w e t s ło w n e o d d źw ięk i w D ziadach. T a ­ kim o d d źw ię k ie m je s t ró w n ież n ie w ła ś c iw e n a z w a n ie S ierra- M orena,

p ra w d o p o d o b n ie za P o d o sk im Czarną g ó rą w cyt. liś c ie z M osk w v. N a leża ło b y tłu m a czy ć Czarne Góry lu b C zarnogórze. T łu m acze fran ­ c u sc y z a ch o w u ją tu n a z w ę h isz p a ń sk ą . Z w yjątk iem im io n o só b g łó w ­ n y c h , w s z y s tk ie in n e p od ajem y w e d łu g p o w y ż s z e g o p rzek ład u , by u n i­ k n ą ć n ie z g o d n o śc i te k stu z cy ta ta m i.

(19)

w ieka, u którego idealizm ma za organ zdolność tw órczą, jego podszepty i nakazy ziszczającą w dziedzinie sztuki. Rezultatem rozważań pierw szej kategoryi będzie morał na zewnątrz, a sam o­ krytyka na wewnątrz, produktem drugiej będzie tragizm twórcy, który najwyższych w alorów duszy swojej potępić szczerze nigdy nie zdoła, tem mniej będzie m ógł się im odjąć, a tylko może^ czasem jęcząc uginać się pod ciężarem fatalnego skarbu, z którym tak trudno czasem byw a chodzić p o ziemi (por. n. p. Baudelaire w A lb a tro s: „Les ailes de géant l ’empèchent de marcher“).

Te w szystkie rozm ysły tkw ią najgłębiej w młodzieńczej już duszy M ickiewicza. P oczęte w m łodości dzieło, „z którego człow iek m ógłby się popraw ić i m ądrości nauczyć“, dzieło, „warte czy­ tan ia“, będzie za w sze ideałem jego twórczych zamiarów. Tra­ gizmu zaś tw órcy nikt nie wyrazi potężniej, jak on w Improwi-

za cyi. Z niepojętą d ojrzałością, ze „znawcą natury ludzkiej“,

autorem E m ilar ręka w rękę, rozwija m łody M ickiew icz genialną d ziałalność w ychow aw czo-organizacyjną w śród sw ych rów ieśn i­ ków, sięga do najgłębszych pok ład ów duszy, by na nich oprzeć budow ę zdrow ego i pięknego człow ieka. W ychowując innych, patrzy zarazem najgłębiej sam w siebie i ujmuje od czasu do czasu rezultaty tych w glądów w lapidarne aforyzmy. Zrazu dzieli się z ła tw o ścią między tw órczość mało jeszcze o so b istą , a pracę sp o łeczn ą , łącząc je obie w iście klasycznym zm yśle dla formy w sztuce, a „form alności“ w życiu zbiorowem . Później, kiedy z chłodnej kąpieli wolteryanizm u, w której chrzest wziął poetycki,, przechodzi w gorące a m gliste krainy ducha, dzielić się coraz trudniej, to też odtąd życie jego rozłamuje się na fazy. Z rous- se a u ’izmu w yłaniają się inne odtąd znaczące pierwiastki, dołącza się Byron i Werter. Lecz mimo fermentu uczuciow ego, zaostrzo­ nego tragizm em genialnego twórcy w osobie biednego, przecią­ żonego, na prow incyę w ygnanego nauczyciela i kandydata egza­ m inow ego, fermentu, który się karmi i koi literaturą bolu, ideały tilareckie trwają nadal w całej pełni, choć służyć im czynnie coraz trudniej. D latego też z całą siłą biegunow ego przeciw sta­ wienia z jednej strony sympatyi i pokrew ieństw uczuciowo-ar- tystycznych, w owym cza sie dom inujących, a ideałów filareckich. z drugiej, w najściślejszym zarazem zw iązku ze stalą cechą p sy ­ ch ologii artystycznej tego dziw nego tom antyka-klasyka, który zaw sze naprzemian podobał sobie raz w ognistych kolorach g o ­ rączki twórczej, raz w kryształach chłodnego klasycyzm u — jako jedyna m ożliwa synteza tych sprzecznych pierw iastków i tendencyi okresow ych, w y ło n ić się m usiał tragizmem nacechow any od w e ­ wnątrz, z prostotą wyrażony na zewnątrz m o r a l i t e t sentym en­ talizmu w sp ó łc z e sn e g o i od w ieczn ego, a zarazem i t r a g e d y a idealizm u i tw órczości : sym patyk Wertera i Byrona przed sądem, filomaty, romantyk przed sądem klasyka — w szystko w jednei, osob ie. N ajprostszy z tych elem entów, m orał społeczny,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedmiotem rozważań będzie również wskazanie jak w badanym okresie zmieniała się struktura, sposób działania i liczba instytucji rynku podwyższonego

Kryzys (nie tyle w znaczeniu przełomu czy przesilenia, ile stanu napięć i konfliktów wewnątrz i na zewnątrz danej instytucji, których brak rozstrzygnięcia w stosownym