• Nie Znaleziono Wyników

Co zdarzyło się na brygu Banbury? : Gombrowicz, erotyka i prowokacja kultury

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Co zdarzyło się na brygu Banbury? : Gombrowicz, erotyka i prowokacja kultury"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Co zdarzyło się na brygu Banbury? :

Gombrowicz, erotyka i prowokacja

kultury

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3 (75), 57-69

(2)

Co zdarzyło się na brygu Banbury?

Gombrowicz, erotyka i prowokacja kultury

1

Twórczość Witolda Gombrowicza, czołowego przedstawiciela polskiej prozy awangardowej w latach trzydziestych minionego wieku, pozwala ukazać charakte-rystyczne zderzenie starych i nowych postaw2. Młodopolska wiara w przemożną

rolę sztuki i boską władzę twórcy, cechująca literaturę przedwojenną, ginie wpraw-dzie wobec współczesnego świata symulakrów, ale Gombrowicz „lat trzywpraw-dziestych" nadal odgrywa ogromną rolę w powojennym rozwoju polskiej literatury, a zwłasz-cza po odwilży lat 1955-1956, kiedy odrzucono nakazy realizmu socjalistycznego. W t e d y właśnie pisarz uzyskał międzynarodowy rozgłos jako nieprzeciętny filozof i stylista. Biorąc pod uwagę aktywne zainteresowanie Gombrowicza metalitera-turą i literametalitera-turą p o p u l a r n ą , wprowadzenie „fałszywej tożsamości" postaci, a także typowe dla jego bohaterów odgrywanie ról - by przywołać choćby n a r r a t o r ó w wy-stępujących w pierwszej osobie, zawsze noszących imię autora oraz rzeczywistego autora, zręcznie „wykraczającego poza ustalone ramy" i zamazującego granice między fikcją i rzeczywistością - można postawić tezę, że Gombrowicz lat pięć-dziesiątych i sześćpięć-dziesiątych zapowiadał n u r t postmodernistyczny w literaturze3.

'Z Pragnę zadedykować ten artykuł pamięci mojego pierwszego nauczyciela literatury polskiej, Wojciecha Wyskiela.

2/' Fragmenty tekstu pojawiły się już w moim artykule Boarding the Banbury: Gombrowicz

and the Provocation of Culture, w: Translating Culture: Essays in Honour of Erik Egeberg, red.

G. Kjetsaa i inni, Oslo 2001, s. 94-107.

Zróżnicowane i niedawno podjęte próby określenia miejsca Gombrowicza w

postmodernistycznym nurcie XX wieku można znaleźć miedzy innymi w: S. Eile, Clown

turned bard: Witold Gombrowicz, w: Modernist Trends in Twentieth-Century Polish Fiction,

London, 1996, s. 103-115; P. Parlej Gombrowicz - dialektycznie. O liryzmie, dysydentach

i polityce, w: Grymasy Gombrowicza, red. E. Plonowska-Ziarek, przeł. J. Margański,

Kraków 2001, s. 183-205; W. Bolecki Witkacy-Schulz-Gombrowicz, w: Polowanie na

(3)

Bez względu jednak na fakt, czy postrzegamy autora przez pryzmat moderni-zmu, czy postmodernimoderni-zmu, nie ulega wątpliwości, że jego twórczość cechuje dia-lektyczny dualizm „Formy" i „Chaosu", jak również spokrewnione z nimi pary opozycji - wieku (dojrzałość/niedojrzałość), warstwy społecznej (kultura elitarna / masowa) i seksualności (akceptacja heteroseksualności / ostracyzm homoseksu-alizmu). W rezultacie „niedojrzałego" bohatera Gombrowicza zawsze cechują sprzeczności, które można przedstawić jako potencjalne wybory: a k c e p t u j ą c daną formę, wpada w pułapkę „dojrzałego" świata, co wiąże się z przyjęciem formy nie własnej, lecz istniejącej wcześniej, wypracowanej przez wzajemne relacje „do-rosłych"4. Należy podkreślić, że to głębokie rozdarcie właściwe dla wspomnianych

uprzednio kategorii, urzeczywistnia się nie tyle w odniesieniu do jednostki, lecz raczej między jednostkami, na granicy, w miejscu, które sam Gombrowicz określa mianem „sfery międzyludzkiej". Wydaje się przy tym, że odrzucając wiarę w nie-erotyczną filozofię, nie ufając żadnej myśli wyzwolonej z płci, postrzega taką ludzką interakcję w kategoriach procesu erotyzacji:

Nie wierzę w filozofię nieerotyczną. Nie ufam myśleniu, które wyzwala się z płci... czy-sta świadomość musi być znowu z a n u r z o n a w ciele, w pici, w Erosie... swoisty absolut pici, absolut erotyczny.5

Należy również podkreślić, że chociaż większość tekstów Gombrowicza powstała w czterdziestoletnim okresie dobrowolnego wygnania w Argentynie, N i e m czech i Francji, uważa się go za pisarza narodowego par excellence. Co do p o 1 -s k o ś c i6 zaś, padła sugestia, iż motyw Podróży Transatlantyckiej ma oznaczać

„miejsce zamieszkania" autora, podróż bowiem pełni f u n k c j ę metafory obej-m u j ą c e j wszelkie kulturowe istnienie obej-między dwoobej-ma świataobej-mi7. P r z y j m u j ą c

po-dobny p u n k t widzenia, zajmę się sposobem przedstawiania k u l t u r y przez Gombrowicza. Pragnę przy tym skoncentrować się nie na b i n a r n y m układzie Stary -Nowy Świat, czy Europa - Ameryka Południowa lub Polska - Argentyna, lecz przyjąć nieco szerszą perspektywę i omówić wątek m e c h a n i z m u otwarcia -

za-Gombrowicza, Warszawa 1999; K. Stała, Inventing the Wheel? The Postmodern Catching up with Witold Gombrowicz, w: The Postmodern Challenge: Perspectives East and West,

„Postmodern Studies" 27, red. B. Strâth i N. Witoszek, Amsterdam 1999, s. 199-217.

4// Liczne dowody świadczące o intelektualnym zdyscyplinowaniu tego pozornie

rozwichrzonego pisarza znaleźć można w: Gombrowicz filozof, red. F. Cataluccio, J. Illg, Kraków 1991.

5 / W. Gombrowicz, Dziennik 1957-1961, w: Dzieła, t. VIII, red. J. Błoński, Kraków 1986,

s. 249.

^ O funkcji polskości w twórczości Gombrowicza zob. L. Neuger Polskość jako cel, „Teksty Drugie" 1991 nr 1/2, s. 5-23; oraz U. Phillips Gombrowicz's Polish complex, w: New

Perspectives in Twentieth-Century Polish Literature: Flight from Martyrology, red. S. Eile,

U. Phillips, London 1992, s. 28-46.

(4)

m k n i ę c i a , p o d e j m o w a n y za k a ż d y m r a z e m , gdy dochodzi do s p o t k a n i a i k o n f r o n tacji o d m i e n n y c h światów, g r u p i m e n t a l n o ś c i . T e n r o d z a j twórczości k u l t u r o w e j -w k t ó r e j uczestnicy i n t e r a k c j i stają się i s t o t a m i społecznymi, jednocześnie posia-d a j ą c y m i i tworzącymi k u l t u r ę - jest n a j w a ż n i e j s z y w p r z y p a posia-d k u „szalonych sieposia-d- sied-m i u o p o w i a d a ń "8, a zwłaszcza pierwszoosobowej n a r r a c j i Zdarzenia na brygu Ban-bury. Wszystkie one wchodzą w skład Pamiętnika z okresu dojrzewania9, n a p i s a n e g o

w okresie p o p r z e d z a j ą c y m w y j a z d do Argentyny. *

F a b u ł a o p o w i a d a n i a nie jest s k o m p l i k o w a n a : n i e j a k i F. Z a n t m a n postanawia u d a ć się w podróż m o r s k ą z B i r m i n g h a m do Valparaiso; w k r ó t c e z n a j d z i e się na łasce k a p i t a n a C l a r k e ' a i p o r u c z n i k a S m i t h a , którzy sycą się w ł a d z ą n a d załogą i jedynym pasażerem. W chwili b u n t u załogi i przejęcia przez nią k o n t r o l i n a d bry-giem Z a n t m a n wciąż jest zastraszony. Pozbawiony s p r z y m i e r z e ń c ó w i niezdolny d o podjęcia jakiegokolwiek działania, chowa się w swojej k a j u c i e , a w końcu wpa-da w stan krańcowego w y c z e r p a n i a nerwowego. J a k w p r z y p a d k u całej twórczości literackiej Gombrowicza b o h a t e r o p o w i a d a n i a - o k r u t n i e r o z d a r t y między sprzeczne siły, na których n a p ó r naraża go nowy s t a t u s - d z i a ł a n i e p o d e j m u j e wbrew w ł a s n e j woli1 0. Z a n t m a n jako postać m u s i n i e u s t a n n i e d o k o n y w a ć

samo-oceny i p o d e j m o w a ć decyzje p o w o d o w a n e t y m , co w y d a j e m u się czystym szaleń-stwem m a r y n a r s k i e g o życia - sztywną h i e r a r c h i ą obowiązującą na s t a t k u , r u t y n ą zachowań załogi, ł a m a n i e m zasad, o d m i e n n y m z a c h o w a n i e m , w y b r y k i e m seksual-n y m i tak dalej; jest outsiderem i o d m i e ń c e m rówseksual-nież z powodu o d c z u w a seksual-n e g o seksual- nie-s m a k u . M o ż e m y nie-stwierdzić, że na p o z i o m i e t e k nie-s t u a l n y m prowokacja k u l t u r y wpi-s u j e wpi-się w rejewpi-str „wydarzeń", przygotowany przez b o h a t e r a ; opowieść od-twarza dwojaki sens jego własnej pozycji k u l t u r a l n e j i społecznej. W y d a j e się, że sposób a u t o p r e z e n t a c j i Z a n t m a n a zależy od niespójności f o r m y k u l t u r a l n e j , doświadcza-n e j we w z a j e m doświadcza-n y c h relacjach m i ę d z y l u d z k i c h . Jego „tekst", ożywiodoświadcza-ny przez doświadcza- niepo-jętość chaotycznej sytuacji, przybiera kształt p r z e d s t a w i e n i a (mise en scène) sku-piającego się na inicjacji, na jadowitej walce o „własne ja". W ten sposób zaokręto-w a n i e się oznacza nie tylko gotozaokręto-wość b o h a t e r a do osiągnięcia dojrzałości zaokręto-w śzaokręto-wie- świe-cie m ę s k i e j przygody, lecz również zgodę na k u l t u r a l n y stan p o ś r e d n i między çwasî-nowicjuszem i przyszłym „ w y g n a ń c e m " , na „ d e f o r m a c j ę " i „ b e z f o r m i e " .

8 / Cz. Miłosz The History of Polish Literature, Berkeley 1983, s. 432.

Maria Janion dowodzi, że „dojrzewanie", ukryte w tytule, należy rozumieć jako sferę zawieszenia pomiędzy dwoma (lub więcej) stanami bytu, bez żadnego punktu

zaczepienia: „Zajmuje [pisarza] raczej owo słynne «pomiędzy», owo przekraczanie, które w końcu nie jest, bo nie może być przekraczaniem.. .Bo właśnie.. .nie wiadomo, skąd. I dokąd się idzie" (M. Janion Wstęp, w: Gombrowicz Zdarzenia na brygu Banbury, Gdańsk 1982, s. 10).

10/ N i e zgadzam się tu z Ewą M. Thompson, która dowodzi, że chociaż opowiadania nie ustępują innym dziełom Gombrowicza, to przecież „mimo to sprawiają wrażenie, jakby napisał je ktoś inny" (taż Witold Gombrowicz, Boston 1979, s. 38).

(5)

„Wiosną 1930 roku zdecydowałem się odbyć podróż morską - ze względów oso-bistych - zdrowotnych i wypoczynkowych" (s. 112)1 1. Konwencjonalne

rozpoczę-cie wskazuje na narratora, który pragnie się przedstawić jako „normalny człowiek", próbuje nawiązać nić porozumienia z czytelnikiem, ujawnić wspólnotę ze zwyczajnym światem. Wątpliwości budzi jednak opis jego „sytuacji na konty-nencie europejskim", która stawała się „z każdym d n i e m przykrzejsza i bardziej niewyraźna" (s. 112). I faktycznie, to pierwszy sygnał przyszłych rozczarowań i niezręczności Z a n t m a n a . N a r r a t o r bowiem jest typem d o b r o d u s z n e j , s k r o m n e j i spokojnej osoby, która, pozbawiona ustalonej roli i maski społecznej, pragnie osiągnąć dojrzałość, ale by to uczynić, musi przyłączyć się do grupy, to znaczy do załogi brygu, wkroczyć w świat społecznej uniformizacji. W efekcie podróż mor-ska musi wystawić go na liczne próby, eksperymenty ustanowione przez sprzeczne „formy", które wydają mu się całkowicie absurdalne:

Uważam, że tego trochę za dużo. Delfiny chybiające kant steru, szczury gryzące własne ogony, marynarze, którzy w p a t r u j ą się we własne nogi i odginają zgięte grzbiety, pelikany klujące grzbiety wielorybów, kapitan klujący się szpilką z p o r u c z n i k i e m . . . (s. 129)

To wyobrażenie zgięcia i półkola, powracające w całej narracji, wskazuje na ela-styczność seksualną i kulturową, której wkrótce będzie wymagać „zagięty" świat brygu. Z a n t m a n wciąż p r ó b u j e zorganizować niepokojący chaos kłopotliwego położenia, w jakim się znalazł: broni swej niewinności, u d a j e nieśmiałość, a cza-sem sugeruje, że wie m n i e j niż naprawdę. M i m o iż podkreśla, że nie ma żadnego wpływu na bezsensowną sytuację, może nieświadomie marzyć, że stanie się częścią tego świata, którego tak się obawia:

Dobrze - szepnąłem - nie ma kobiet, bo gdyby choć jedna znalazła się na s t a t k u . . . brr., któżby mię ochronił. Ale na szczęście jesteśmy daleko i nie ma kobiety, i nie może jej być -choćby nie wiem co, nie może, bo nie ma i oni nie mogą. Dzięki ci, Boże! (s. 145)

Na samym początku bohater jest wyobcowany ze społeczności marynarzy; coraz silniej broni się przed jej rytuałem czy „formą", która i n t e g r u j e tę grupę. M i m o to jednak ś w i a t b r y g u sprawia, że w końcu bohater ulega przywilejom własnej świadomości1 2. N a j p i e r w na pasażera czeka wielki świat przygód, niezmierzona

przestrzeń przeciwstawiona ograniczonym wymiarom brygu. Sam wybrał sobie stary, ponury statek, który płynie w przedziwnej izolacji od świata zewnętrznego; pozorna normalność męskości na pokładzie ma wkrótce ulec stopniowej degenera-cji. Po drugie, mamy do czynienia z wewnętrznym światem bohatera, jego własnym ja; każda zmiana zewnętrznej sytuacji współgra ze zmianą zachodzącą

1 Wszystkie numery stron podawane w nawiasach odnoszą się do: W. Gombrowicz Dzieła,

red. J. Błoński, Kraków 1986.

'2/ Pragnę wyrazić swoją wdzięczność Włodzimierzowi Boleckiemu, Astrid Brokke, Catrionie Kelly, Jadwidze Kvadsheim, Tine Roesen i Włodzimierzowi Szturcowi za liczne uwagi, które ułatwiły mi przeprowadzenie tej analizy.

(6)

w jego wnętrzu. Dla Z a n t m a n a , który nieśmiało skrywa się przed „chaotyczną" mrocznością i niższością, marynarze ze swymi skłonnościami seksualnymi stają się obrazem jego własnego ja. W obliczu a b s u r d u odczuwa nieprzeparte pragnie-nie przyłączenia się do grupy. Rozdziera go n i e u s t a n n e pragpragnie-niepragnie-nie poznania i wkroczenia w męskie t a j e m n i c e dotychczas niedostępne. Jak zawsze Gombrowi-czowską „ F o r m ę " należy rozumieć nie tylko jako „maskę społeczną", sugerującą coś obcego i narzuconego ludziom, lecz również jako w a r u n e k ludzkiego istnienia. Przyglądając się bohaterowi na pokładzie brygu warto pamiętać, że jego nazwisko stanowi anagram słowa „tancerz", Z a n t - m a n - Tanz-man. M o r f e m „ Z a n t " tworzy anagram niemieckiego Tanz (taniec), dzięki czemu to intrygujące zdanie prowadzi bezpośrednio do „tancerza" Gombrowicza par excellence, narratora-bohatera pierwszego w zbiorze opowiadania, noszącego tytuł Tancerz mecenasa Kraykowskie-go1 3. T e n ostatni w p i s u j e się w rolę niezrównoważonego, cierpiącego na epilepsję

„artysty", obsesyjnie walczącego o przychylność warszawskiego „patrona"; Zant-man zaś w obrębie swej własnej „aury u m y s ł u "1 4 w d a j e się w gorączkową, pełną

miłości i nienawiści relację z poszczególnymi m a r y n a r z a m i . Powrócę jeszcze do tego symbolicznego związku między obydwoma skrytymi pod maską bohaterami; w tym miejscu musi wystarczyć stwierdzenie, że można ich postrzegać jako jedną osobę, a przez to jako postać literacką służącą do ukrycia „ja" autora.

W opowiadaniu Z a n t m a n wykonuje przedziwne „tańce", płaci marynarzom za ich „usługi", a jednocześnie próbuje prowadzić zapis wydatków i zachować porządek. „Sytuacja wymaga ogromnego taktu. K a p i t a n ma za dużo żeglarskiej fantazji, a Smith u m i e ciepło ścisnąć za rękę - aż miło. Mogą każdej chwili wyrzu-cić za b u r t ę " (s. 133-134). Zamykając się w kabinie b o h a t e r zapisuje swe doznania na skrawkach p a p i e r u , które następnie pali; skrobie na ścianie palcem wska-zującym, po czym p o d d a j e się strachowi i zasypia k o m p l e t n i e wykończony. „Fan-tastyczne przygody u m y s ł u "1 5 skłaniają Z a n t m a n a , by uznał, że „zjawiska

prze-drzeźniające najskrytsze t a j e m n i c e duszy"1 6, podróż morską i sam bryg można

sprowadzić do gorączkowej gry, w której uczestniczą nie marynarze (jak wierzy Z a n t m a n ) , lecz on sam.

*

„Taki bryg, jak ten, idzie sam bez niczyjej pomocy" (s. 123) - tłumaczy pasaże-rowi porucznik Smith. „Zamknięty w statku, skąd nie ma ucieczki"1 7 Z a n t m a n

1 3/Zwrócił mi na to uwagę W. Bolecki, zob. tenże: Tajemnica Kosmosu w. Jan Błoński i...

literatura XX wieku, pod red. M. Sugiery i R. Nycza, Kraków 2002, s. 281-283.

14/ pe)e n tyt ui opowiadania Gombrowicza w wydaniu z 1933 roku brzmi Zdarzenia na brygu

Banbury. Aura umysłu F. Zantmana.

1 5 /M . J a n i o n Wstęp, s. 18.

16/Krótkie objaśnienie, w: W. Gombrowicz Dzieła, t. 1, s. 195.

17/M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przel. H . Kęszycka, Warszawa 1987, s. 24.

(7)

wierzy, że popada w szaleństwo i ten stan budzi w nim coraz większy niepokój; ni-czym dziecko zagubione w mrocznym lesie, słyszy odlegle ryki i ukradkowe stąpa-nie dzikich, groźnych zwierząt (s. 128)18. Ten przedziwny stan rzeczy można

po-równać do średniowiecznego motywu, znanego jako Statek Głupców (das Nar-renschiff), a należącego również do symboli sztuki figuratywnej. Szaleńcy w samot-ności żeglowali statkiem płynącym „bez niczyjej pomocy"; bez k a p i t a n a i załogi. Nikt nie wiedział, skąd przybywali, ani dokąd zmierzali, nie wiadomo było też, czy statek w ogóle przybije do brzegu1 9. Z a n t m a n tak samo nie ma pojęcia, dokąd

do-trze, nie może się tego dowiedzieć od nikogo, ponieważ nie ma wspólnego języka z marynarzami. Pozbawiony bezpośredniej łączności z kimkolwiek bohater Gom-browiczowski musi porozumiewać się ze światem uporządkowanym według jego własnych zasad. Niczym średniowieczny „głupiec" mamroczący niezrozumiale we własnym języku, pragnie potwierdzić swoje „ja" w zwierciadle świadomości dru-giego.

Jest jeszcze jeden aspekt analogii ze Statkiem Głupców: szaleniec „jest Prze-jezdnym [Passenger] w najdoskonalszym znaczeniu tego słowa, jest niewolnikiem Przejazdu [passage]"20. Bohater trwa w zawieszeniu; ten stan pozwala m u uzyskać

wolność lub doskonałość pod w a r u n k i e m jednak, że uświadomi sobie i wyzna własną sztuczność2 1. Jednostka żyjąca poza F o r m ą , jak szalony pasażer, może

wznieść się na najwyższy poziom i uzyskać prawdziwą niezależność tylko wtedy, gdy wpisze wszystkie dręczące ją problemy życiowe w cudzysłów umożliwiający nabranie pewnego do nich dystansu. Przyczyn, dla których Z a n t m a n nie potrafi sprostać zadaniu, można dopatrywać się w sposobie, w jaki postrzega n a t u r ę - jako poddaną „ślepemu ruchowi" wszechogarniającą masę, bezsensowną wolę. Co cha-rakterystyczne, na widok skorpiona popełniającego samobójstwo przez wstrzyk-nięcie sobie jadu Z a n t m a n udaje, że n a t u r a zupełnie go nie interesuje: „Ale dlacze-go wybrał się z tym do mnie? Czy nie mógł załatwić się w szparze?" (s. 130)2 2.

Ko-1 8/ W licznych odwołaniach Zantmana do mrocznych i skrajnych zachowań pobrzmiewają

echa XIX-wiecznego gatunku opowieści morskich. Weźmy choćby homoerotyczne niedomówienia w powieści Hermanna Melville'a Billy Budd (1891) czy seksualną ambiwalencję Conradowskiego Jądra ciemności (1902).

19// Tamże.

Tamże; w nawiasie kwadratowym wersja tekstu w wydaniu angielskim (przyp. tłum.). 2 ' / Zdaniem Jana I.J. Van der Meera, to zawieszenie, lub „graniczność" (Van der Meer

posługuje się terminem ukutym przez socjologa Victora Turnera), wskazuje na istnienie nieustannej gry pomiędzy rzeczywistością formy i antyformy, opartej na stałych przemianach i zmieniających się rolach, które pozbawiają istniejące stereotypy jakiejkolwiek logicznej spójności: „Graniczne byty nie znajdują się ani tu, ani tam; są pomiędzy pozycjami przypisanymi i wyznaczonymi przez prawo, obyczaje, konwencję". Van der Meer Form vs. Anti-Form. Das semantische Universum von Witold Gombrowicz, Amsterdam 1992, s. 140-141.

22/Olaf Kühl podaje zwrot załatwić się (w znaczeniu „zabić się" ałe również „zaspokoić swoje potrzeby seksualne" lub „masturbować się") na liście licznych

(8)

lejny przykład u d a w a n e j obojętności pojawia się na końcu opowiadania: zbunto-wani m a r y n a r z e „rządzą" statkiem, oddają się ekscesom seksualnym, podczas gdy niezaangażowany n a r r a t o r zamyka się w kajucie:

Okręt chwiat się i windował powoli w górę i słyszałem, jak ktoś wyjaśniał obleśnie, że to stąd pochodzi, iż pęd okrętu napotkał przeciwny sobie wiatr - przez co spiętrza się i pęd, i wiatr, a okręt w i n d u j e się na wielką wysokość. Chciałem zawołać, ale nie mogłem wydobyć głosu, gdyż s p a ł e m . . . (s. 149)

Sama n a t u r a w całej okazałości i sile zdaje się uczestniczyć w buncie, w akcie ko-pulacji.

O ile człowiek zostaje stworzony w świecie m i ę d z y l u d z k i m - to znaczy jest „stwarzany od zewnątrz", i nigdy nie jest sobą - o tyle ciało czy cielesność ma cha-rakter elementarny, to znaczy podlega działaniu „prymitywnych" i potężnych na-turalnych sił i pasji. Dowodzi tego pierwsza przygoda bohatera w kajucie, kiedy po ataku wymiotów zaczyna pochłaniać poduszki, prześcieradła, roletę, by zaraz po-nownie wszystko zwymiotować (s. 113). N a t u r a i fizjologia obezwładniają go do tego stopnia, iż łączy się z n i m i w jeden organizm. W rzeczywistości cała dyscypli-na dyscypli-na brygu zależy zasadniczo od ciała i jego bliskości, nie zaś od morza czy mor-skiej atmosfery. J e d n a k w przypadku Z a n t m a n a cielesność prowadzi do samo-uwięzienienia (weźmy choćby opis, w którym p o r u c z n i k S m i t h p r o p o n u j e nadziać go na hak wędkarski, s. 118); wraz ze wzrostem skali napięcia wszystko, co związane z ciałem, zaczyna oznaczać coś więcej niż tylko ż e n u j ą c y b u n t społeczny. Totalne łamanie reguł (Chaos) uwalnia atmosferę podłości, wymykającą się spod kontroli i pozbawioną wszelkiej etykiety, a przez to z u p e ł n i e n i e p r z y d a t n ą dążącemu do „dojrzałości" narratorowi. Z a n t m a n , przerażony „ n i e d o j r z a ł y m " za-chowaniem marynarzy, czyli ich rozwiązłością, na różne sposoby p r ó b u j e u m k n ą ć przed ciałem, a jednocześnie coraz silniej go pożąda.

Z a n t m a n w swojej prezentacji wydarzeń przedstawia rozliczne w a l k i2 3, z

któ-rych jedna prowadzi do następującego podziału władzy: „władca", k a p i t a n Clarke, przy pomocy porucznika Smitha stawia czoła „ p o d d a n y m " , czyli m a r y n a r z o m , w których tli się zarzewie b u n t u ; marynarze, początkowo upokorzeni władzą kapi-tana, stopniowo przygotowują się do rewolty. Clarke nie jest w stanie sprawować kontroli nad sytuacją przy użyciu bezsensownego terroru - m a r y n a r z e muszą bez powodu szorować pokład, uważnie wpatrywać się we własne ręce i stopy oraz po-wtarzać złowrogą pieśń „ryby i morskie ptaki żerują za o k r ę t e m " (s. 116) - spod kontroli wymyka się szczególna odmiana b u n t u psychologicznego, która w

narra-w Gombronarra-wiczonarra-wskiej „stylistyce stłumienia" przykładónarra-w polisemii (O. Kühl Stilistik

einer Verlängerung. Zur Prosa von Witold Gombrowicz, Berlin 1994, s. 80).

Walka stanowi oczywiście podstawowy motyw w całej twórczości Gombrowicza: walczyć ze sobą mogą nie tylko jednostki i ich świadomość, lecz również „formy", a nawet pojedyncze jej elementy. Warto przypomnieć choćby Część Pierwszą Ferdydurke, w której do bitwy przystępują różne części ciała.

(9)

cji Z a n t m a n a przybiera orgiastyczny charakter. Ponieważ ograniczona przestrzeń brygu h a m u j e działania odizolowanej grupy, zaczynają się ujawniać i odgrywać d o m i n u j ą c ą rolę dotychczas gorliwie skrywane różne elementy świadomości. Mo-notonia podróży, żarliwa tęsknota i sentymentalizm (sparodiowane za pomocą opisu fascynacji Clarke'a pająkiem, s. 147-148) sprawia, że marynarze z a n u r z a j ą się w „niedojrzałości" i poddają działaniu erotycznych fantazji i skłonności. Bunt, 0 czym Z a n t m a n nie wie, wyzwala ich z jednej „formy", lecz więzi w sieci własnego pożądania. Rebelia, wyrażona poprzez aktywność seksualną, narzuca wszystkim ludziom na statku nową „formę", którą jest zniewolenie cielesności.

Do drugiej walki dochodzi między k a p i t a n e m i pierwszym oficerem równie znudzonymi, jak marynarze; ci z kolei kierują energię w typową Gombrowi-czowską grę o dominację. Porucznik Smith wyznaje bohaterowi, że zaczął grać w różne gry ze swoim przełożonym; początkowo chodziło o konwencjonalne zaba-wy, jak gra w karty, domino czy w chlusta i klipę, które później przerodziły się w dziwne zajęcia - śpiewanie na zmianę starych kupletów z operetek, przeglądanie kalendarza hodowli koni, rzucanie gałkami z chleba w robaczka i wpatrywanie się w siebie nawzajem, by sprawdzić, „kto dłużej wytrzyma" (s. 121). Stopniowo od-rzucają konwencję gry i siedząc „naprzeciwko siebie" (oto kolejna Gombrowi-czowska „forma") zaczynają się kłuć szpilkami. Ta gra wkrótce osiąganie poziom obsesyjnej histerii.

Po trzecie, mamy tu do czynienia z walką bohatera ze wszystkimi. Z a n t m a n od-czuwa nieustanny nacisk społecznych i kulturalnych „form"; duet C l a r k e - S m i t h 1 cała załoga brygu próbują go zdominować. Z kolei sam „niewinny" pasażer sprze-ciwiając się tym próbom ujawnia szczególny rodzaj „sadomasochizmu". Po pełnej wahania obronie w końcu się poddaje, przy czym aktem niepewnej kapitulacji rządzi strach przed groteską (był wcześniej świadkiem, jak wydłubano i zjedzono czyjeś oko, s. 138), a zarazem chełpliwa rozkosz. „Jestem jak jagnię pomiędzy wilka-mi, jak osioł w jaskini lwów" (s. 137)24. Po buncie Z a n t m a n z n a j d u j e się na

straco-nej pozycji: musi przyznać się do własstraco-nej hipokryzji, poluje na niego załoga statku. A ponieważ jego umysł nadaje nawet najbardziej niewinnym przedmiotom wstydli-we znaczenie, nie może nie zauważyć perwstydli-wersyjnego zachowania marynarzy:

Udałem, że zapomniałem chusteczki do nosa, i szybko odszedłem. Ale... ujrzałem naraz w cieniach nocy dwóch innych marynarzy idących pod rękę. Odwróciłem się więc -znów dojrzałem dwóch innych marynarzy, w pobliżu k a m b u z a , szepczących ze sobą. To niemiłe - szepnąłem - że odtąd nie będę mógł patrzeć bez wstydu na dwóch marynarzy, a nawet może i na jednego marynarza. Będę musiał odwracać głowę... (s. 146)

Nie można w żaden sposób stwierdzić na pewno, kiedy doświadczenia bohatera są „rzeczywiste", kiedy zaś są jedynie projekcjami jego „niedojrzałej", k o m p r o m i -tującej wyobraźni.

^ Zob. J. Jarzębski Między chaosem a formą - Witold Gombrowicz, w: Prozaicy dwudziestolecia

(10)

*

Należy zauważyć, że walczące ze sobą obozy prowadzą grę z m i e r z a j ą c ą do uzy-skania kontroli nad innym zbiorem ujawniających się „ f o r m " e r o t y k i . Widzi-my, że bohater wkracza w sferę erotyzmu już wtedy, gdy rusza w morze, wychodząc poza samego siebie i zmierzając w stronę świata; sam akt zaokrętowania pozwala uczynić z erotyzmu model gry z rzeczywistością. Świadomość Z a n t m a n a postrzega obcą materię - to znaczy coś, co postrzega się jako nie-,, ja" - w ten sposób dochodzi do zainicjowania d r a m a t u wewnętrznego; rozpoczyna się t r u d n a walka-gra mię-dzy własnym „ja" i nie-,,ja", skomplikowana, spowolniona interakcja: mięmię-dzy od-razą a pożądaniem, samoobroną a p o d d a n i e m2 5. Ponieważ własne ja zakłada, że

związek z nie-ja będzie czymś n i e p r z y j e m n y m , wynika z tego, że jednostka posiada jeszcze coś innego, coś, co nie zgadza się na poddanie i zniszczenie w obrębie For-my, co żąda wyzwolenia. C h o d z i o energię „ b u n t u " czy tworzenia, która u Gombro-wicza najczęściej pojawia się jako „niższa siła", element erotyczny (cielesny czy wręcz animalistyczny jak w p r z y p a d k u Z a n t m a n a czy marynarzy), lecz również jako pewna ambicja, to znaczy pragnienie, by sprawować kontrolę i n t e l e k t u a l n ą nad własnymi d o z n a n i a m i (bohater n i e u s t a n n i e p r ó b u j e zrozumieć kaprysy mary-narzy). Siła b u n t u , w p i s u j ą c jednostki w sytuację walki, wynika z naszej cielesno-ści, pragnienia d o m i n a c j i nad innymi czy potrzeby doświadczania własnego ist-nienia jako przyjemności. Dlatego też wykorzystujemy erotyzm jako technikę uaktywniania tej energii, m i m o iż nigdy nie o d n a j d z i e m y zbawienia w totalnym erotyzmie i m u s i m y wymyślać gry, które pozwolą nam zachować niezależność jako jednostkom - czy to w obliczu Formy, czy w obliczu C h a o s u2 6.

W świetle powyższych uwag „zdarzenia" na brygu Banbury można analizować na poziomie h o m o e r o t y z m u2 7. Większość opisów Z a n t m a n a nie jest

„erotycz-na" - w znaczeniu podniecenia czy ekscytacji - lecz raczej abstrakcyjna i metafo-ryczna. Na przykład przepełnieni tęsknotą, szorujący pokład m a r y n a r z e „spo-glądają sobie wiernie w oczy. Albo ciągnąc linę, gną się umyślnie, jak gałęzie lesz-czyny - jakby byli zupełnie młodymi chłopcami" (s. 141). Oczywista atmosfera chłopięcej (puer aeternus) cielesności pełna jest szczególnego napięcia, jakby gracja tej cielesności należała do i n n e j sfery, a jej piękno było doskonalsze niż inne rodza-je piękna. Z d r u g i e j strony opis pewnych związków ma rzeczywiście erotyczny charakter: barczysty T h o m p s o n ogarnia wzrokiem i uwodzi chłopca okrętowego,

2 5^ J. Jarzębski Gra w Gombrowicza, Warszawa 1982, s. 375. 2 6 /T a m ż e .

2 7/ Wiele napisano na temat motywu „stłumionego" homoseksualizmu w prozie

Gombrowicza oraz na temat seksualnej tożsamości samego pisarza. Także na ten temat w: Kühl Narzißmus und Homosexualität; Der Zwang als Maske-, oraz Das erotische Objekt,

1994, s. 123, 126, 199); E. Plonowska-Ziarek Blizna cudzoziemca i barokowa fałda.

Przynależność narodowa a homoseksualizm w „Trans-Atlantyku" W. Gombrowicza, w: Grymasy..., s. 243-279; oraz G. Ritz Język pożądania u Witolda Gombrowicza, „Pogranicza"

(11)

którego glos jest „pieszczotliwy" i „cienki"; kapitan f l i r t u j e z bohaterem, zanim weźmie udział w „orgii" (s. 148), a marynarze o b e j m u j ą się w jednoznaczny sposób (s. 146).

Ponieważ u Gombrowicza homoerotyzm ujawnia się zasadniczo poprzez język czy raczej w g e ś c i e m o w y , można go traktować jako s t r u k t u r ę czy formę, nie zaś element treści. W narracji Z a n t m a n a , gdzie sygnalizowanie „morskiego" ero-tyzmu poprzez gesty mowy ukazuje, że akt wypowiedzi zosta! zrytualizowany jako sposób wyrażenia gestów erotycznych. Faktycznie, język jest erotyczny, lecz po-przez a k t mowy, nie zaś jej tematykę; język, będąc czymś więcej niż tylko wypo-wiedzią, jest gestem mowy. Istnieją liczne przykłady takich gestów, w których znaczący jest rytuał wypowiedzi zamiast słów: kapitan macha ręką w k i e r u n k u bo-hatera, co i m p l i k u j e bliskość, uśpioną i nieoficjalną sferę (s. 124); bohater pyta Thompsona: „Dlaczego to robicie?" (s. 131), co potwierdza tajne, w z a j e m n e zrozu-mienie; T h o m p s o n „rozejrzał się, czy nikogo w pobliżu nie ma" (s. 132) i przybliża do bohatera, co podkreśla cielesny apetyt i namiętność; Clarke, stojąc na mostku kapitańskim, oblizuje koniuszek zgiętego palca, w który się w p a t r u j e , sugerując w ten sposób obraz chłopca onanizującego się w samotności (s. 128, 146); bohater zapisuje w „rachunkach", że płaci „Stewensonowi za pewne pomidory oraz pąko-wie" (s. 133), co przywołuje utartą frazę z literatury p o p u l a r n e j „ D a j mi swoich ust pąkowie". Sugestywność marynarskich ablucji („żeby kochać, trzeba umyć nogi" s. 143); ich pobożne błagania („Ucałuj, ucałuj!" s. 139); oraz śpiew zawierają w so-bie akt seksualny czy raczej marginalną i graniczną seksualność: „Pod m o d r y m niebem Argentyny, gdzie zmysły poją cud dziewczyny. Zaśpiewajmy, bracia!" (s. 144). W opowiadaniu Gombrowicza erotyzm można opisać jako bezinteresowną grę polegającą na wolnej wymianie gestów werbalnych i pozawerbalnych. Inaczej mówiąc, (homo)erotyzm ulega sublimacji, i staje się g r ą z r z e c z y w i s t o -ś ć i ą, w której do-świadczanie ciała ani nie wynika z motywacji etycznej, ani nie podlega takiej ocenie2 8. By zacytować Janusza Pawłowskiego:

Erotyka ... nie jest tylko zwykłym elementem Gombrowiczowskiej sztuki czy izolowa-nym przypadkiem biografii, lecz stanowi ukryte l a b o r a t o r i u m , życiowy sprawdzian, a ta-kże swoisty meta-język całości ... artystycznego i duchowego d o k o n a n i a .2 9

W tym miejscu chciałbym na chwilę powrócić do wzajemnych powiązań mię-dzy historią Z a n t m a n a i historią tancerza Kraykowskiego. W anagramie „ Z a n t " przemieszczają się granice między oboma tekstami; w pewnym sensie oba się prze-nikają, przez co „ Z a n t " może określić szczególny sposób konstrukcji tekstów Gombrowicza. W kategoriach interekstualnych anagram składa się z elementów rozrzuconych po całym tekście (jak na przykład „ B a n b u r y " czy „Tancerz"); po ich

2 8 /J a k zauważył Miłosz, podejście Gombrowicza do erotyki jest szczególne choćby w tym, że

nie oferuje ani jednego o p i s u kopulacji (Cz. Miłosz Kim jest Gombrowicz? w:

Gombrowicz i krytycy, red. Z. Łapiński, Kraków 1984, s. 193).

(12)

zestawieniu czytelnik może rozpoznać spójną s t r u k t u r ę pre-tekstu, „cechę orygi-nalną", pierwotną konfigurację semantyczną, czy donnée semantiquei0. Jak

wskaza-no wcześniej, maska tancerza tworzy część takiej podstawowej „danej semantycz-nej"; mówiąc ściśle, taka maska pozwala obu bohaterom funkcjonować między ak-ceptowanymi n o r m a m i , przekroczyć ustalone granice - czy to seksualne, czy kul-turalne - w obliczu wielkiego emocjonalnego pomieszania. Można tu zacytować znaczący przykład:

Dopiero o 2-giej po północy wróciłem do d o m u i rzuciłem się w u b r a n i u na łóżko. Byłem przepełniony, zmiażdżony, dostałem czkawki, w głowie mi szumiało... Orgia!—Or-gia i używanie, h u l a n k a ! ... Po raz pierwszy - nocna hulanka! Przez niego - i dla niego! Odtąd codziennie przesiadywałem na werandzie mleczarni, czekając na mecenasa i szedłem za nim, gdy on się u k a z a ł . . . poza tym żadnych innych obowiązków, czas m i a ł e m wolny. Nie odciągali mię, jak innych, krewni, z n a j o m i i przyjaciele, kobiety i tańce, poza j e d n y m j e d n y m t a ń c e m - Ś w . W a l e n t e g o - nie znalem tańców ani ko-biet. (s. 9, podkr. - KAG)

Warto zauważyć, jak tancerz Kraykowskiego przedstawia siebie jako niekon-wencjonalnego wykonawcę, którego chorea - greckie słowo oznaczające taniec, a zarazem zaburzenie nerwowe zwane tańcem św. Wita - pozwalają się n a j l e p i e j scharakteryzować jako niekontrolowane, nieregularne, krótkie i nerwowe ruchy. (To do św. Wita, cieszącego się szczególną estymą w N i e m c z e c h , zwracano się z prośbą o r a t u n e k przed epilepsją, samą padaczkę zaś utożsamiano z diabłem i o p ę t a n i e m3 1) . Podobny brak kontroli i gwałtowność c e c h u j ą erotyczne

doświad-czenia Z a n t m a n a na brygu, gdzie on także p o d e j m u j e „jeden jeden taniec" dla wykluczenia kobiet i etykiety heteroseksualnej jako takiej. „Morski" opis n a m i ę t n e -go pościgu Tancerza za Kraykowskim - „to było morze - od rana do wieczora, a tak często i w nocy. Było dzikie, jak na przykład, gdy raz usiedliśmy naprzeciwko siebie, oko w oko, w t r a m w a j u ; i słodkie, gdym mógł oddać jaką przysługę" (s. 10) -rozbrzmiewa wszak w opisywanych przez Z a n t m a n a grach, rozgrywanych - ni-czym pojedynek - twarzą w twarz przez kapitana Clarke'a i porucznika Smitha: „Teraz ciężko nam przestać, a k ł u j e m y się coraz mocniej ... może pan zna co dobre-go, panie Z a n t m a n ? Jestem już cały pokłuty" (s. 121). Pierwsze opowiadanie w zbiorze również o b f i t u j e w homoerotyczne gesty mowy, które łatwo byłoby wy-mienić na gesty wykonywane przez bohatera w Banbury.

Przyjrzyjmy się na przykład p e ł n e m u zachwytu opisowi wyglądu mecenasa Kraykowskiego (a zwłaszcza jego różowym p a z n o k c i o m . . . ) ; m a r z e n i u o mecenasie wychodzącym z publicznego pisuaru (a należność została uiszczona wcześniej); powracające odwołania do zginania pleców przez Tancerza (w oczekiwaniu na la-skę mecenasa); przemożne poczucie, że należy pójść do p a r k u (w którym doprowa-dza do szału mecenasa) i tak dalej. Wszystkie te gesty werbalne wynikają ze „zgię-3 0 / Zob. M. Riffaterre La Production du texte, Paris 1979, s. 76.

(13)

tej" perspektywy, z jakiej bohater postrzega „zachłanność tajemnych związków", bezużytecznych i ledwo dostrzegalnych, które rodzą się między obcymi, „by skuć nieznacznie potworną więzią" (s. 10). Zakładając, że te czy podobne słowa mógłby wypowiedzieć Z a n t m a n , p r o p o n u j ę dalej rozwinąć Gombrowiczowską metaforę tańca: jego bohater nigdy nie jest wzniosłym solistą baletowym, lecz bardziej by-walcem w popularnym, przesyconym erotyzmem klubie. W jego przypadku zaw-sze chodzi o z b l i ż e n i e s i ę d o k o g o ś i z b l i ż e n i e s i ę ( l u b n i e ) i n n y c h d o n i e g o . Jeśli chodzi o taką o d m i a n ę „krążenia", zgadzam się z Włodzimierzem Boleckim, który twierdzi, że „antropologia Gombrowicza jest interakcyjna... erotyka jest zawsze formą k o m u n i k a c j i "3 2.

Bez wątpienia sukces tych przedsięwzięć ma żałosny wymiar: o ile tancerz Kraykowskiego nie przestaje ścigać ukochanego mecenasa, niepewny, czy przeżyje „podróż", ponieważ jego uczucia dla „gwiazdy przewodniej" są „zbyt silne" (s. 15)3 3, „Tanz-man" na końcu upiera się, że „nie chce wiedzieć" (s. 151); nie

po-trafi się w pełni oddać „życiu na morzu", zostaje wydrążony przez dystans emocjo-nalny, który musiał przebyć.

*

U źródeł Zdarzeń na brygu Banbury leży przekonanie Gombrowicza, iż ludzi tworzą ludzie, a własne ja zależy od międzyludzkiej przestrzeni, to znaczy jednost-kowej lub zbiorowej „inności". Podjąłem próbę wykazania, jak „zielony" F. Zant-man reaguje na obce kultury na pokładzie absurdalnego brygu za pomocą udawa-nia; opisuje własne sprzeczne emocje w kategoriach rytuału i inicjacji, rozumia-nych jako walka o własne ja. Ambiwalentna autoprezentacja jest symptomatyczna dla reprezentacji kultury w całej twórczości Gombrowicza. Z jednej strony k u l t u r a stanowi ogromny zbiornik „form", uświęconych wyobrażeń świata, ustalonych wzorców sytuacji i osobowości, i winna jest nieautentyczności i konwencjonalno-ści. W tym sensie bohater nigdy nie będzie w stanie uwolnić się całkowicie od kul-tury - czy to „własnej", czy męskiej kulkul-tury morskiej - lecz zawsze będzie lawiro-wał między prawdziwym istnieniem a bezmyślną akceptacją norm k u l t u r a l n y c h3 4.

Z drugiej strony jednak właśnie dzięki reakcji na k u l t u r a l n ą prowokację brygu staje wobec jakiejś alternatywy.

Jak widać w „erotycznych" opisach groteskowej niekonwencjonalności, Zant-man uporczywie obstaje przy swym jednoosobowym buncie i pozostaje

niewzru-3 2 /W . Bolecki Polowanie..., s. 131.

Gombrowicz określa Tancerza mecenasa Kraykowskiego mianem historii miłosnej: „Bohater Tancerza, zamiast znienawidzić go - kocha, zamiast pogardzać - wielbi, ponieważ jest zbyt bezsilny, aby mógł przeciwstawić własną rację istnienia racji żywotnego mecenasa" (W. Gombrowicz, Krótkie objaśnienie, 1986, s. 194).

3 4^Jarzębski (Między chaosem...s. 195) przyrównuje taki stan zawieszenia do

Heideggerowskiego dualizmu: człowiek istnieje na przecięciu ,Jch" i ,£ich" lub jak w polskim ekwiwalencie między »jä 1 «S1Ç .

(14)

szony aż do samego końca, kiedy - cierpiąc z powodu obezwładniającej siły stereo-typu i konwencji - musi porzucić poszukiwanie j e d n o r o d n e j tożsamości i stopnio-wo zgodzić się na podważenie tej jedności. Dzieje się tak, ponieważ w ostrej sprzeczności z F o r m ą , i wszystkim, co zostało przez nią ukształtowane, widać przebłysk Chaosu - wszystkiego, co „nieskończone", nieukształtowane, chwiejne, „dzikie", perwersyjne, pierwotne, d o m i n u j ą c e i trywialne. T u oto zmienność i p i ę k n o nikczemności i podrzędności mogą przyjść z pomocą bohaterowi, o ile pozwolą mu dokończyć grę, umieścić jego p r o b l e m y w cudzysłowie i uzyskać jak n a j -większy poziom wolności. W kontekście przedstawionej przeze m n i e symboliki tancerza, wydaje mi się, że należy na nowo rozważyć kwestię homoseksualizmu u Gombrowicza jako czegoś więcej niż m e t a f o r y chaotycznej niedojrzałości czy też zniesławienia w celu prowokacji. Sądzę, że żartobliwa stylizacja własnego ja pisa-rza również wymaga analizy w kategoriach pokornego samoobnażenia, nieudawa-nia i „wypowiadanieudawa-nia niewypowiedzianego". M i m o iż jego narratorzy na z m i a n ę ukrywają i u j a w n i a j ą niepewne zachowania, zostawiając czytelnikowi zadanie roz-szyfrowania ich znaczenia, w ostatecznym r o z r a c h u n k u tancerzem wydaje się sam Gombrowicz.

Przez to, co zdarzyło się na Banbury - sam bryg w końcu staje się metaforą sek-sualnego „stawania się" - Z a n t m a n n a w i ą z u j e do „bezkszaltności" okresu dojrze-wania i jego sfery erotycznej, która pozwala uaktywnić „energię b u n t u " . Możemy stwierdzić, że homoerotyzm staje się figurą k u l t u r o w e j dwuznaczności: bohater, którego status umiejscawia go w sferze p o ś r e d n i e j między przynależnością - nie-przynależnością do załogi brygu, niewinnością - doświadczeniem, męskością - ko-biecością, odtwarza swój transatlantycki rejs, i n t e r p r e t u j ą c przy tym w niezwykle ambiwalentny sposób relacje międzykulturowe. Dlatego też narracja tworzy para-dygmat kulturowej autokreacji w h y b r y d a l n e j kulturze, w obrębie której dochodzi do k o n f r o n t a c j i „młodych" / „starych" światów i mentalności. Stąd też owa „szalo-na" historia zawiera wątek rozwinięty w późniejszych dziełach jak Ferdydurke, Trans-Atlantyk, Testament - wszędzie w y s t ę p u j e „europejski" pasażer tańczący ku „Argentynie" oraz decyzja, by nie przerywać podróży3 5. Czy też, jak wspomina

Gombrowicz w d z i e n n i k u , przebywając drogę w przeciwnym k i e r u n k u :

... napisałem wówczas opowiadanie pod tytułem Zdarzenia na brygu Banbury. Płynę w tym opowiadaniu do Południowej Ameryki. M a r y n a r z e śpiewają: Pod modrym niebem

Argenty-ny/ Gdzie zmysły poją cud dziewczyny... Ta nowelka dziwnym t r a f e m została przed p a r u

miesiącami przetłumaczona na f r a n c u s k i . . . Ku niej płynę.3 6

Przełożyła Olga Kubińska

By bliżej przyjrzeć się roli transatlantyzmu w Gombrowiczowskiej reprezentacji własnego ja, zob. mój przygotowany do d r u k u artykuł Globalization of Biography: On

Multilocalion in the Exile Writings of Witold Gombrowicz, 1939-1969, „Trondheim Studies of

East European Cultures and Societies", 2002.

Cytaty

Powiązane dokumenty

streszcza informacje dotyczące liturgii: wyjaśnia, czym jest Uroczystość Wszystkich Świętych i Chrystusa Króla; wyjaśnia rolę słowa pisanego i mówionego: wskazuje, że

Świadczenie usług porządkowo-czystościowych wewnątrz budynku Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu Sp. Przedmiotem zamówienia jest kompleksowe świadczenie

Ocena bardzo dobra: uczeń bezbłędnie rozumienie tekst pisany na poziomie klasy trzeciej, potrafi udzielić odpowiedzi na pytania dotyczące tekstu;. Ocena dobra: zdarzają się

Uczeń ten przedstawia się i rzuca kłębek do innego ucznia, trzymając nitkę w ręce.. Między uczniami powstaje

Podczas lekcji wyjaśniamy pojęcie krajobraz, stosując metodę mapowania pojęć, a następnie wyjaśniamy, jak rozumieją pojęcie krajobraz przekształcony. Warto zwrócić

Przykłady tego rodzaju ukazują wyższość analizy i ocen, jakie osiągnęła w cha­ rakterystyce wewnętrznych stosunków Rosji marksistowska nauka radziecka. Z

Pozytywne efekty transferu zdolności szachowych są dostrzegalne już po piętna- stogodzinnym treningu (Trinchero, 2013), przy czym lepsze rezultaty obserwuje się, gdy trwa on

The Taylor-Couette testing facility of the Laboratory for Aero- & Hydrodynamics at the Delft University of Technology proved to be useful to analyze the drag reducing effect