• Nie Znaleziono Wyników

Z zagadnień literackości tekstu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z zagadnień literackości tekstu"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Dąbrowski

Z zagadnień literackości tekstu

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 3, 127-142

(2)

Stanislaw Dąbrowski

Z zagadnień literackości

tekstu

(...) po to, b y co k o lw i e k zr ozu m ieć,

m u s im y koniec koń ców oprz eć się na j ę z y k u p o to c z n y m , p o n ie w a ż t y l k o w t e d y m a m y p ew n ość, że nie o d e s z liś m y od rz e c z y w is t o ś c i (...)

W. Heiseniberg 1 I

Decyzja obran ia jakiegoś „tego w łaśn ie” p u n k tu w idzenia jest, (bez w zględu na m o­ tyw y, w części p rzy n ajm n iej subiektyw na, lecz nie m usi być chyba su b iek ty w n y on ,sam. N adto p rz y ­ n ajm n ie j n iektó re przesłan k i decyzji mogą m ieć c h a ra k te r o biektyw ny. D ecyzja stanięcia w drzw iach jest u w aru n k o w an a podm iotowo, ale same drzw i — nie. Z tego p u n k tu w idzenia w ygląd rzeczy jest do­ p raw d y taki. P a trz ą c n a człow ieka z boku, widzę jed n o oko, jedno ucho i pół tw arzy — i to jest obiek­ ty w n y fak t fizyczny.

Pow iedzieć, że w kracza dzisiaj do badań pojęcie as­ p e k tu „p u n k tu w idzen ia” (W-ITI, s. 50— 51, 57) 2,

1 Cyt. za: J. G odzim ierz: J ę z y k fi z y k i, sz tu k i i religii. „T y­ godnik P o w szech n y ” 1966 nr 32.

2 Z astosow ane w artykule skróty: P s — H. D ziechcińska:

P ro za staropols ka. P r o b l e m y g a tu n k ó w i literackości. K r a ­

ków 1,967; Sg — S. Skw arczyńska: S y s t e m a t y k a g łó w n y c h

k ie r u n k ó w w badania ch literackich. Ł ó d ź 1948; Str —

W. Górny: S t r u k t u r a te k s tu na tle s t r u k tu r y ję z y k a . W:

P r o b l e m y te orii lite r a tu ry . W yboru prac dokonał H. M ar­

k iew icz. W rocław 1967; Tb — Teoria badań lite rackic h za

granicą. Antologia. Wybór, rozpraw a w stępna, kom entarze —

S. Skw arczyńska. K raków . T. I, cz. I (Tb-I) — 1965; cz. II

K ategoria aspektu

(3)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I 128

Poglądy G órne­ go i K ridla

to pow iedzieć mało, bo pojęcie to p a n u je w n auce od daw na. Założeniem niniejszej p racy jest stw ie r­ dzenie, że aspekt w ytw oru może być p rzedm iotem b ad ań n au k i 3 i że to w niczym nie godzi w sam o­ dzielność tej nauki jako d yscyp liny badaw czej. Li­ cząc się z aspektow ością, pisali W ellek i W arren:

„N igdy n ie poznam y przedm iotu w jego w szystk ich w ła ś ­ ciw ościach, a przecież rzadko m ożem y zaprzeczyć to ż sa ­ m ości przedm iotów , i to n aw et w ted y, kiedy m am y m o ż ­ ność oglądania ich w różnych p ersp ek tyw ach ” (Thl, s. 153).

Z innej stro n y ujm ow ał tę sp raw ę W ojciech G órny:

„(...) tek st b yw a przedm iotem bardzo w artościow ych o b ­ serw acji, które jed n ak n ie zaw sze skupiają się w okół jego w ła sn ej struktury. C zasem trzeba je zbierać z dorobku k il­ ku sp ecjaln ości, gd zie są rozp atryw an e w ed łu g zu p ełn ie innych potrzeb. C zasem pom ijane byw ają w ten sposób z a ­ gad n ien ia bardzo isto tn e dla w ła sn ej prob lem atyk i te k stu ” (Str, s. 60) 4.

In te n c ją niniejszej pracy je s t zakw estionow anie są­ dów podobnych do n astęp u jąceg o sądu M anfreda K rid la :

„(...) zab ytk ów p iśm ien n ictw a , n ie m ających charakteru literack iego, n ie sk azu je się w c a le na zap om n ien ie i z a g ła ­ dę, jeżeli się je odstąpi językoznaw com i historykom k u ltu ­ ry, a w ię c bardziej p o w o ła n y m ” 5.

M otyw em zakw estionow ania jest przekonanie, że c h a ra k te r literacki, ściślej: aspekt literack i, p rz y słu ­ gu je każdem u z zabytków piśm iennictw a. Przecież np. te same zjaw iska są w jedn ym aspekcie ś ro d ­ kam i stylisty czn y m i, a w innym czynnikam i jęz y ­ kow ym i, bo w każd y m śro dk u stylisty czny m istn ie ­ je g ru n t czynnika językow ego (W-II, s. 134). I od­

(T b-II) — 1966; Thl — R. W ellek, A. W arren: T h e o r y o j

L ite ra tu r e . N ew Y ork 1949; W — S. Skw arczyńska: W s t ę p do n a u k i o liter a tu rz e. T. III. W arszaw a, 1965 (tom y p o ­

p rzednie oznaczam : W -I, W -II; t. III czasem też: W -III); 3 K. T w ardow ski: W y b r a n e p is m a filo zofic zne. W arszaw a 1665, s. 70, 268— 269.

4 Por. też: W -I, s. 76; Sg, s. 296— 297.

5 M. K ridl: W s tę p do badań n a d d z i e łe m literackim . W ilno 1936, s. 26.

(4)

129

Z Z A G A D N IE Ń L IT E R A C K O SO I t e k s t u

w rotnie: w każdym zrealizow anym czynniku języko­ w ym m uszą dojść do głosu określone w alory sty li­ styczne. S chem aty szyku stałego, obow iązującego w dan ym języku, w yznaczają w sposób n ieuchro nn y k o n tu r stylistycznych znam ion u tw o ru napisanego w ty m języku (p rzy n ajm n iej w yznaczają w pew nej m ierze), a przecież każdy p rzyk ład szyku stałego to już nie slprawa langue, lecz spraw a parole. Ten p ro ­ blem relacji skład n i i sty lu odnotow ują także a u to ­ rzy cytow anego już podręcznika:

„S ty listy k a (...) bada to wszystko* co służy pew nej sw oistej ek sp resyw n ości, i dlatego ogarnia w ie le w ięcej niż literatura czy n a w et retoryka (Sądu tego nie podzielam — S. D.). W szystkie środki u żyte dla em fazy czy u w yraźnienia m ogą być zaliczon e do sty listy k i (...). N iem al każde u życie języka da się rozpatryw ać w asp ek cie w artości ekspresyw nej. (...) tylko przy p om ocy m etod stylistyczn ych m ożna ok reślić sw oistość dzieła litera ck ieg o ” 6.

W edług A. R ap papo rta gram aty k a bada relacje m ię­ dzy słowami, logika — m iędzy sądam i, a se m a n ty ­ ka — m iędzy słow am i i sądam i; sem anty ka ogólna b ada n a d to w pływ sądów i słów n a postępow anie lu d z k ie 7. Z estaw m y to z p y tan iem Skw arczyń- skiej o genologię: o sądach m ówi logika, o ich fo r­ m ach językow ych — gram atyka, ale jak a nau ka zaj­ mie się ich isto tą gatunkow ą tkw iącą w m yśli, gno­ mie, aforyzm ie, m aksym ie, p a ra d o k sie ? 8 Języko­ znaw stw o już p rzez swe pojaw ienie się było w strząsem dla filologii (Sg, s. 32). Językoznaw stw o u jęte form alistycznie dążyło do pochłonięcia po

ety-6 Thl, s. 181, 183. Zob. też: W. Górny: O s t y l i s t y c z n e j i n t e r ­

p r e t a c ji składni. „P am iętnik L iteracki” 1960 z. 2, s. 476;

S. Szober: Z j a w i s k a s t y lu w stosunku do in n ych z j a w i s k

j ę z y k o w y c h . W: S t y l i s t y k a te o r e ty c z n a w Polsce. Z z a g a d ­ nień p o e ty k i . W arszaw a 1946, s. 83— 92. Hum boldt: O z w i ą z ­ kach j ę z y k a i l i te r a tu r y (Tb-I, s. 146: jest tu już w ła śc iw ie

schem at odróżnienia langue i p a r o l e )’, Z. K lem en siew icz:

J ę z y k a lite ratu ra. „Zycie L itera c k ie” 1965 nr il7.

7 Zob.: A. Schaff: W s tę p do se m a n ty k i . W arszaw a 1960, s. 160.

8 S. SkW arczyńska: G en eza i r o z w ó j r o d z a jó w liter ack ich. W: Z teorii li te r a tu r y c z t e r y r o z p r a w y . Łódź 1947, s. 68.

K om p eten cje języ k o zn a w ­ stw a i k om p e­ ten cje w ied zy o literaturze

(5)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I 1 3 0

ki, gdyż w dziele litera c k im w idziało w yłącznie ję ­ zyk a rty sty c z n ie zorganizow any. Jako bson m ów ił Związki i różnice n a p rzy k ład : „ling w isty ka jest ogólną w iedzą

obu nauk 0 st r u k tu rz e językow ej, p o ety k a może być ro

zpa-tryjwana ja k o in te g ra ln a część lin g w isty k i” 9. Z cza­ sem je d n a k sto su n k i m iędzy poetyk ą a języko zn aw ­ stw em (lingw istyką), m iędzy — ogólniej — n a u k ą o lite ra tu rz e a lin g w isty ką uległy w y jaśn ieniu . O bie n a u k i b a d a ją tw orzy w o językow e i tek st, ale różnią się w aspek tach badaw czych i b ad ają n iew ątp liw ie n a różne sposoby. Istn ie ją w y raźn e pożytki pły n ące zarów no z uznaw ania z w ią z k u obu n a u k , w y n ik a ­ jącego głów nie z ko ncen tro w an ia się — jak o n a przedm iocie b a d a ń — n a jed n y m i jed norodnym przedm iocie tw o rzy w a językow ego, ja k też z re sp e k ­ to w an ia różnic aspek tow y ch i m etodologicznych ty ch nauk. Jed n oro d ności p rzed m iotu n ie może n a ­ ru szyć ani p rzysłonić odm ienność p ersp e k ty w a n a ­ litycznych.

R o zp atru je się w ypow iedzenie w jego w artościach języ ko w y ch czy o strożn iej: w jego w łaściw ościach językow ych, w y n ik ający ch z samego fa k tu język o - wości k o m u nik atu . Ściśle biorąc, tw orzyw em w y ­ pow iedzi zajm u je się językoznaw stw o, k tó re w w y ­ pow iedzeniu b ada treściow o-form alne k w alifikacje tw orzyw a. Języ k ozn aw stw o poprzez w ypow iedzenie d ociera do p rzed m io tu sw ego b ad an ia — langue (podłoże językow e w ypow iedzi). Syn ta k ty k ę in te re -

L a n g u e su ją w yższe jed n o stk i składniow e. Dla w iedzy o lite

-i pa ro le ra tu rz e przed m iotem badania je st sam o w ypow ie­ dzenie — parole. P ro b le m a ty k ę m ożliwości języka n a le ż y odgraniczyć od p ro b le m aty k i sty lu leżącej ju ż w sferze k o n k rety z ac ji ję z y k a w w ypow iedzi. Tak to o k reśla ją badacze l i t e r a t u r y 10.

* R. Ingarden: S tu d i a z z a k r e s u e s t e ty k i . T. I. W arszaw a 1966, s. 294; R. Jakobson: P o e t y k a w ś w i e t l e j ę z y k o z n a w ­

s tw a . „ P am iętn ik L itera c k i” 1960 z. 2, s. 431.

10 J. K lein er: S tu d i a z z a k r e s u li te r a tu r y i filozofii. W ar­ szaw a 1925, s. 169 i n.; W. K ayser: Das sprachliche K u n s t ­

(6)

131

Z Z A G A D N IE Ń L IT E R A C K O SC I T E K S T U

O ddajm y teraz głos językoznawcom . G a e rtn e r u trz y ­ m uje, że lingw istyka bada m.m. żyw e a lte m a c je m orfologiczne i słow nikow e, zagadnienia składnio­ we (np. szyk przym iotnika) i sem azjologiczne (np. form y znaczeniow e: m etafo ra itp.). L ingw istyka ob ­ se rw u je cząstkę system u, daną cechę w różnych jednostk ach, ale nic jej nie obchodzi jed no stka sa ­ m a i jej system u . W edług schem atu in te rp re ta c y j­ nego H jelm sleva opozycję w iedzy o lite ra tu rz e i ję ­ zykoznaw stw ie w olno by chyba przedstaw ić jako opozycję tek stu i system u: sy n -fu n k cji (funkcji k o n ­ stru k c y jn e j) i a u to fu n k c ji; osi sek u n darnej (pozio­ m ej) i osi p ry m a rn ej (pionowej); jako opozycję sy n - tagm y i p a rad y g m atu , oboksobności i posobnosci (al- tem a cji), koniunkcji i d y s ju n k c ji12.

Z daniem W ojciecha Górnego tek st stanow i podsta­ wę b ad an ia literackiego i językoznawczego: dla b a ­ dacza lite ra tu ry m ow na s tru k tu ra tek stu stanow i część składow ą i podłoże s tru k tu ry całego- utw oru, dla językoznaw cy tek st jest bezpośrednią rzeczy­ w istością m owną, ale m im o tej pozycji tek st nie jest c e n traln y m przedm iotem b adania żadnej z tych dyscyplin. W poprzednim w ieku nie w idziały one jasno swego przedm iotu i zajm ow ały się —- każda od sw ej stro n y — raczej genezą niż s tru k tu rą te k ­ stów. Język jest tw orem system atycznym , a tekst — linearnym . Istn ieją poza sfe rą badań językow ych pro blem y zw iązane z całością tek stu , sty listy k a lite ­ rack a (różna od sty listy k i językoznaw czej). Poza o b ­ rębem kom petencji językow ych leży tem aty k a w y ­ powiedzi. Badacz języka i badacz lite ra tu ry sp oty ­

A uflage. Bern und M ünchen 1963, s. 118; Thl, s. 152— 153; W -II, s. 42—44, 69, 101, 136; Skw arczyńska: G eneza i r o z ­

w ó j r o d z a jó w literackic h, s. 62; N ie d o s t r z e ż o n y p ro b l e m p o d s t a w o w y genologii. W: P r o b l e m y teorii li ter atu ry. W y ­

boru prac dokonał H. M arkiew icz. W rocław 1967, s. 164—155. 11 H. Gaertner: O za daniach st y li s ty k i . K raków .1922,

s. 22— 23.

12 A. W ierzbicka: R o s y js k a szkoła p o e t y k i lin g w is t y c z n e j

a j ę z y k o z n a w s t w o stru k tu r a ln e. „P am iętnik L iteracki” 1Q65

z. 2, pa ss im .

Głos m ają j ę ­ zyk ozn aw cy

(7)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I

132

Język — tw o ­ rzyw o o cechach sw o isty ch O w a rto ści estetyczn ej

k a ją się pom ocnie np. w tedy, k iedy idzie o zasadę u sta le n ia ustępu, któ ra nie może być w y k ry ta przez sty listy k a -lin g w istę zajm ującego się językow ą s tr u ­ k tu rą tek stu , lecz m uszą tu być zaangażow ane k o m ­ peten cje badacza całego utw oru, co ju ż jest dzie­ dziną sty listy k i literack iej (Str, s. 60— 73).

II

P osiłkując się o kreśleniam i

T. K otarbińskiego, trzeb a stw ierdzić, że języko ­ we tw o rzyw o używ ane przez a u to ra k o m u n ik atu nigdy nie jest surow cem , lecz zawsze tw orzyw em częściowo uro b ion j^m 13. W o d n iesieniu do' języka ja k o tw o rzy w a w yjątkow ego m usiałoby się pow ie­ dzieć — zm ieniając akcenty i p roporcje tego o rze­ czenia — że języ k jest tw orzyw em , k tó re ma jesz­ cze częściowo urobić a u to r danego kom unikatu. Boć tw orzyw o języka jest już w ytw orem p racy w ieków (brzm i to patetyczn ie, ale nie d a się w yrazić p ro ś­ ciej i praw dziw iej), anonim ow ej p rac y pokoleń i in d y w id u aln ej p racy autorów pochłanianej se le k ­ ty w n ie przez anonim ow ą p ra k ty k ę pow szednią. Sam o tw orzyw o je s t tu w yposażone w w alory este­ tyczn e i d lateg o ich funkcjonalność zatacza k rąg szerszy niż k rąg użyć in ten cy jn ie estetycznych lub w yłącznie estetycznych. D latego, kied y Skw 'arczyń- sk a godziła się z K ridlem n a istnienie różnicy m ię­ d zy m oże a m usi w artości estetycznych, należało się z ty m w łaśnie nie zgodzić, gdyż możliwości este­ tyczne tk w ią im m an en tn ie w sam ym m ateriale w y ­ razo w y m ( = ekspresyw nym ), w m ateriale s ło w a 14, a konieczność estetyczna dochodzi do głosu w każ­

13 T. K otarbiński: T r a k t a t o d o b r e j robocie. Łódź 1955, s. 179.

14 S. Skw arczyńska: U w a g i o p r z e d m io c i e badania d zie ła

lite r a c k ie g o i je g o u j m o w a n i u f i lo z o f ic z n y m (Na m a r g i n e ­ sie „ W s tę p u do b a d a ń nad d z i e ł e m l i te r a c k im ” M a n f re d a K rid la ). „Ruch L itera c k i” 1937 nr 7/8, s. 145— 146.

(8)

133

Z Z A G A D N IE Ń L IT E R A C K O SC I T E K S T U

dym użyciu języka (pom ijam różnicę stopnia k o n ­ cen tracji w alorów estetycznych jako drugorzędną w odniesieniu do m eritu m spraw y i jako nie d a ją ­ cą się przew idzieć w żaden schem atyczny sposób; zresztą w szystkie sposoby są schem atam i). Dopiero po u znaniu tej konieczności m ożna mówić o estetycz­ nej dynam ice języka w p ełny m znaczeniu słowa. N orm alna budow a zdania, zależnie od jej typu, m a

każdorazow o sw oisty sens artystyczn y. N a rra to r

i b o h a te r w y stę p u ją już na gruncie n ajbardziej sche­ m atycznych form w ypow iedzi i na gruncie n a jp ro st­ szych form językow ych wypow iedzeń: spraw ozdanie, re je s tr, pism o urzędow e. H ann a Dziechcińska je s t zdania, że n a rra to r w takich g atunkach je st w y zu ty z w szelkiej kreacyjności i dlatego jest „n ieliterac- k i” 15. Zdania tego nie podzielam y chociażby d la te ­ go, że ju ż schem atyczność, już w szelka konw encjo- nalność je st postacią kreacyjności, narzu tem na rzeczywistość.

S kładnik codziennej prozy m a w artość estetyczną. W łaściwości języka poezji — jak mówi B udzyk — tk w ią w m owie potocznej. Na te estetyczne w łaści­ wości, n a tw órcze pierw iastk i zaw arte w m owie uczuleni byli i dziew iętnastow ieczni idealiści i, w now szych czasach, językoznaw cy, etnologowie, szko­ ła psychologii postaci, zw olennicy psychoanalizy 16. W pew nej m ierze w alor estetyczny należy zapew ne także do tych cech tw orzyw a językow ego, któ ry ch ono może nab ierać n aw et w b rew inten cji użytkow ­ n ik a i niezależnie od jego świadom ości jed n ostko­ w ej, a w ydobyty (uw ydatniony) może być dopiero przez stylizację, kunszt naśladow czy, pastisz, p a ro ­ dię. Także K ridl nie kw estionow ał n ieo dpartej p ra w ­

15 !Ps, s. 7, 46; H. D ziech cińsk a: Z za g a d n ień li te m c k o ś c i ”

jako k a te g o r ii h is to ry c z n e j. „Studia E estety czn e” I (1964),

s. 30, 193.

10 K. Budzyk; O m o w i e p o to c z n e j i j ę z y k u poezji. W: S t y ­

listy k a , p o e ty k a , te o r ia li te r a tu ry . W rocław 1966, s. 66—

67; E. Csató: F u n kcje m o w y scen iczn ej. „E stetyka” 1962, s. 183. Istn ien ie w a ­ loru este ty c z ­ nego w k a ż­ dym u życiu języka

(9)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I

1 3 4

U w a g a Jean a P au lh an a

dy, że w artości estetyczne m ogą się pojaw ić niezależ­ nie od zasadniczego celu i z p u n k tu w idzenia tego celu ubocznie, ty lk o że nic stąd dla K ridlow skiej teo rii dzieła literackiego nie w ynikło.

W w a ru n k ach zaakceptow ania zreferow anych po­

w yżej opinii now e znaczenie m ogłoby uzyskać

stw ierd zenie, że Pam iętniki P aska to d o k u m en ta­ c y jn e odw zorow anie za po średnictw em w pełni lite ­ rac k iej m etody, w k tó rej języ k m ow y żyw ej uzyskał ra n g ę pom nika; stw ierdzenie, że i le k tu ra słow nika rodzi przeżycie, chyba estetyczne; czy w reszcie stw ierdzen ie Je a n a P a u lh a n a 17.

„N ie zao b serw o w a liśm y b ow iem w cale, żeby poezja u m y ­ k ała w arunkom języ k a potocznego. W prost p rzeciw n ie [...], ten sam fak t, który decyd u je o poezji, o d g ry w a ł już ro lę w n ajp rostszych przejaw ach ekspresji. A poezja po prostu p rzydała m u w ięcej w y p u k ło ści i w agi, zajaśn iał dzięki niej p ełn ym św ia tłe m ”.

D zięki ty m w łaściw ościom tw o rzy w a językow ego m ożliw a jest, znam ienna dla im prow izacji, jed n o - czesność rea liz a c ji celu — jak to o k reślała S k w ar- czyńska — prak ty czn eg o (aspektu p raktycznego) i d aw an ie w y razu arty sty c z n y m skłonnościom sp rzy ­ ja ją c y m p o w stan iu dzieła sztuki. Dzidki tym w ła ­ ściw ościom m ożliw y b y ł p o stu la t, b y ro zp a try w a ć ja ­

ko dzieło sztuki M o dlitw ę Pańską, k tó re j n ależy

p rzy zn ać (zakraw a to n a paradoks, w y m ag an y jed n ak przez ko n sek w encję założeń i u sta le ń d okonanych w W -III) fu n kcję p rak ty c zn ą , aspekt celu p ra k ty c z ­ ny, a nie ogólnohum anistyczny. To dzięki tym w ła­ ściwościom, m ówiąc ogólniej, ten sam u tw ó r m oże być ra z ro z p a try w a n y jako dokum ent życia, a raz jak o autonom iczny t e k s t 18. Dzięki ty m w łaściw o­

17 J. T rzynadlow ski: S z t u k a p a m i ę t n i k a r s k a Jana C h r y z o ­

s t o m a Pask a . „Prace P o lo n isty czn e” X X (1964), s. 267;

K. G rzybow ski: C z y ta n i e S ło w n i k a (R e f le k s je sceptyczne). „Z ycie L iterack ie” 1366 nr 20; J. Paulhan: K l u c z do p o ezji. „P oezja” 'l©®? nr 7, s. 67.

18 S. Sk w arczyń sk a: Is to ta im p r o w i z a c j i i j e j st a n o w i s k o

(10)

135

Z Z A G A D N IE Ń LIT E R A C K O ŚC I T E K S T U

ściom — tu ry zy k u ję dom ysł — mógł np. reizm k a ż ­

dą w ypow iedź sensow ną ro zp atry w ać (dla w yzn a­

czenia je j w iększej, reisty czn ej sensow ności czy bez­ sensowności) w rozum ieniu jej lite ra ln y m i p rze ­ n ośnym 19. I dzięki nim zapew ne dla każdego tek stu istn ieje szansa in te rp re ta c y jn e j regeneracji.

To o statn ie przypuszczenie byłoby odkryciem w każdej w ypow iedzi językow ej aspektu dzieła sz tu ­ ki. A jest to przypuszczenie tylk o w a ria n tem p rz y ­ puszczenia K saw erego Piwockiego, że znam ieniem każdego dzieła sztuki m usi być wieloznaczność, a za­ tem zdolność do reg e n e rac ji in te rp re ta c y jn ej. W ska­ zać na niejednoznaczność to ty le co odkryć dzieło sztuki. W odróżnieniu od niej dzieło techniki, na­ w et n ajp ięk n iejsze i najlogiczniejsze, w ydaje się jednoznaczne i dlatego jest ty lk o dokum entem , ja k obwieszczenia, w y ro k i sądowe w porów naniu z p a ­ m iętnikiem , pow ieścią i l ir y k ą 20. A my, w y chw y­ tu ją c z dom ysłu Piw ockiego jedynie najcenniejszą dla nas m yśl (opozycje: sztuka — technika, w ielo- i jednoznaczność), uznam y ją za opozycję uchw ytną jedy n ie w procesie abstrahow ania, a nie za d ającą się w skazać jako opozycja grupująca dw udzielnie osobne zbiory przedm iotów . Czyli uznam y ją za opo­ zycję tkw iącą w każdym w ytw orze, za opozycję aspektów w y tw o ru , a k ieru jem y się w tym p rze słan ­ k am i analogicznym i do tych, które sk ła n ia ją nas do u zn an ia faktyczności zjaw iska różnorakości genolo- gicznej k on kretnych dzieł literackich i nieuznaw a­ nia tego, że istn ieją czyste realizacje zjaw isk rodza­ jow ych i gatunkow ych.

Z ty ch też pow odów nie podzielam y oczywiście

O m e t o d z i e badania li te r a tu r y stosow an ej. „Ruch L iterack i”

1933 z. 7, s. 132.

19 J. K otarbińska: K ł o p o t y z istn ienie m . R o zw a ża n ia z z a ­

k re s u s e m a n ty k i . W: F r a g m e n t y filo zofic zne. Seria III. K s ię g a P a m i ą tk o w a k u czci prof. T. K o ta rb iń sk ie g o w 80-tą ro cznic ę urodzin. W arszaw a 1967, s. 132—137.

20 K. P iw ocki: D zie ło s z tu k i i p r z e d m i o t e s t e ty c z n y . „M ie­ sięczn ik L iteracki” 1(967 nr 6, s. 41. A utonom ia i h eteron o- m ia tekstu D w u fu n k cy j- ność każdego w ytw oru

(11)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I 1 3 6

A sp ek t litera ck i jest w szęd zie

przytoczonej pow yżej opinii o obw ieszczeniach

i w y rokach sądow ych, tak ja k nie podzielam y d aw ­ nej (z 1932 r.) qpinii Skw arczyńskiej o protokole ani n ied aw n ej opinii D ziechcińskiej o d iariuszu i o te k ­ stach p raktyczno-zaw odow ych, które uw aża za p o ­ zbaw ione całkow icie elem entów literack ich 21. N ależy się chyba spodziew ać, że ja k ona — p rzełam ując t r a ­ d y cyjne op o ry — zajęła się lite ra c k ą analizą dzieł h istoriograficznych, tak in n i — złam aw szy kolejną b a rie rę oporów — zajm ą się tym , co D ziechcińska w y k lu czała z pola sw ych bad ań literackich, i zn a jd ą oczywiście dla tej decyzji w y starczającą m otyw a­ cję, by móc się zająć aspektem literack im „każdego zespołu piśm ienniczego” (Ps, s. 37). Będzie to w r a ­ m ach „p e rsp e k ty w p e n e tra c ji” rząd dalszy niż p ierw szy (Ps, s. 42) i krok dalszy. A może krok ten zrobiono ju ż w cześniej?

Czy słusznie tra k tu ję tu dw uaspektow ość jak o sw o­ istość u tw o ru językow ego? K o tarb iń sk i zw raca u w a ­ gę, że w y zb y te jest precyzji w yodrębnienie u tw orów z ogólniejszej g ru p y w ytw orów , gdyż właściwość, a raczej zdolność (zdatność) utw oru, k tó rą jest sw e­ go ro d zaju u rab ian ie św iadom ości uży tko w nika (od­ biorcy, patrzącego), p rzy słu g u je w istocie — acz w ró żn y m stopniu — każdem u w ytw orow i. W praw ­ dzie K o tarb iń sk i rzecz u jm u je w płaszczyźnie in te n ­ c ji tw ó rcy (w ytw órcy), czego ja tu sta ra m się u n i­ kać, gdyż w ażn iejszy jest dla m nie w zgląd na fa k ­ tyczne w yposażenie (zdatność) utw o ru; ale przecież nie w y d a je mi się, b ym w ten sposób w ypaczał spo- żytk ow yw an ą m yśl. G dyby zaś ibyła to już in n a myśl, to lojaln ie przecież sygnalizuję, że tylko jak o ta in n a jest ula m nie do p rzy jęcia. K o tarb iński tak m .in. w y raża sw oje stanow isko:

„N igdy badaj w zgląd ten (scil. w zgląd na u rab ian ie p a trzą ­ cego — S. D.) nie je st całk ow icie w yłączon y, a w każdym razie — n igd y n ie jest w y łą czo n y w przypadkach w y tw o ró w 21 D ziechcińska: Z za g a d n ie ń „lite rackości” ja k o k a te g o r ii

(12)

1 3 7 Z Z A G A D N IE Ń L IT E R A C K O S C I T E K S T U

przeznaczonych do jakiegoś użytku 2'2. L iczy się bow iem w t e ­ dy na to, że przecież ktoś zrozum ie, że leży przed nim b o­ chen chleba (...) łopata (...), w ięc ubocznie niejako w ytw órcy bochenków , łopat itd. m ają na celu i to, by p ew nych p rzy­ najm niej ludzi urabiać na rozum iejących to a to (...). (...) tym w yraźniej jesteśm y skłonni te w y tw o ry n a m a ­ c a ln e 23 utw oram i (...), im w yraźn iej w y su w a s ię na p ie r w ­ szy plan (...) w zgląd na urobienie kogoś pod w zględ em d o­ zn a w a n ia ” (Tr, s. 282; zob. też s. 280—2i81).

Przypom ina się uw aga Jo h n a W aina, że będąca Jak i cel kryje

także dokum entem w rażliw ości estetycznej swojej utw ór?

epoki k ate d ra św. P aw ła nie była budow ana jako dokum ent w rażliw ości estetycznej (ani W rena, ani epoki), ale m iała w łasny, inny cel 24. I tak i w łasny cel k ry je każdy utw ór. I każdy utw ór pow inien być ro zp atry w any w tym swoim uw ikłaniu w łasnościo­ wym (uw ikłaniu we własności), a nie w oderw aniu odeń. Tak na p rzyk ład składnia nie może być — naw et w analizie stylistycznej — trak to w an a jako układ wyosobniony, lecz w związku z pozostałym i elem entam i utw oru, k tóre się w łaśnie na podłożu składniow ym aktu alizu ją w te k ś c ie 23. P iękno — utrzym yw ał B ieliński — nie jest w yłącznym , lecz

jed n y m tylko spośród czynników sztuki (Tb-I,

s. 356).

Niejednoznaczność, niej ednoaspeiktowość jako cecha w szelkiego k o m u n ikatu językow ego pozw ala na

po-22 W trącę polem icznie: w yd aje się, że n ie m a w y tw o ró w in ­ nych niż przeznaczone do jak iegoś użytku. N a w et te w y ­ roby nietrw ałe, których u żytek polega na ich w y tw a rza ­ niu, tj. w którym zarów no pod w zględem czasow ym , jak pod w zględ em czynnościow ym i przeznacz-eniowym m om en t (i proces) w y tw a rza n ia jest tożsam y z m om en tem u ży tk o ­ w an ia, n a w et te w y tw o ry n ietrw ałe pow stają w ła śn ie dla sw ej użyteczności, np. gra na in stru m en cie — dla p rzyjem ­ ności grającego albo dla ćw iczen ia tech n ik i gry. Chyba że za w y tw ó r uznam y np. p r z y p a d k o w e stłu czen ie w azonu, bo stłu czen ie zam ierzone zaspokaja potrzebę, np. rozładow ania złości.

23 Ta nam acalność to reistyczn e piętno w yw odu.

24 Zob.: J. Prokop: O in terp reta cja ch d zieł literackich.

„Ruch L iteracki” 1963 z. 1, s. 4.

(13)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I 1 3 8 Liiterackość a dokum entarność U jęcie J. B. R ichtera

znawcze, czy też w ogóle odbiorcze, w yodrębnienie jed n eg o z aspektów k o m u nik atu, na położenie na nim ak cen tu in te rp re ta c y jn eg o , skupienie na nim (aspekcie!) uw agi, czy po p ro stu na upom nienie się o jeg o istn ien ie pow szechnie zapom niane, a n ie w ą t­ pliw e. N iew idzialne są n ieraz te n ajisto tn iejsze z aspektów , k tó re w a ru n k u ją w szystkie pozostałe, ta k ja k n iew id zialn e są b a rk i A tlasu dźw igającego Ziemię. M ożna więc tra k to w a ć dzieło literack ie (każ­ de) w aspekcie jego literackości, jego rodzajow ości, jego św iadczenia o czasie, w jak im pow stało (czyli w aspekcie dokum entalnym ) itd.

T eraz zająć się chcę rodzajem opozycji poznaw czej, ja k a w y n ik a z d w u różnych nastaw ień odbiorczych. Z yg m u n t Ł em picki ujm ow ał to w tak i sposób:

„M ożna trak tow ać dzieło litera ck ie jako d ok u m en t czy też źródło przy takich czy in n y ch dociekaniach z z a k r e ­ su historii ku ltu ry d uchow ej. M ożna tra k to w a ć dzieło li t e ­ rack ie jak o takie, a w ię c jako p rzedm iot bad an ia i rozp a­ tryw an ia sam przez s ię ” 26.

Przytoczę też (niezależnie od stopnia tru d ności zgo­ dy) ujęcie tej spraw y przez J.B. R ichtera:

„S łu szn ie uznano tek st za p u n k t w y jścia b adania lite r a c ­ kiego, a le n ie zaznaczono w yraźn ie, jak się odnosi do n ie ­ go historyk , a jak h istoryk literatury. A m ożna b yło p o ­ w ied zieć , że h istoryk a in teresu je g łó w n ie to, co tek st w y ­ raża i o ile o n jak o doku m en t od zw iercied la istotn ie d zia ­ ła n ie i m y ś le n ie czło w iek a w p rzeszłości, historyk zaś l i ­ teratury bada, ja k tek st oddaje tw órczość czło w iek a w s ło ­ w ie oraz zm ian ę prądów i k ieru n k ów litera ck o -a rty sty cz- n y ch ” 27.

W róćm y do c y ta tu z Łem pickiego, k tó ry d ru g ie z przytoczonych zdań tra k to w a ł zapew ne jako oczy­ w iste znaczeniow o. Tym czasem w cale on o tak ie n ie jest. W cale nie w iadom o, czem u dzieło w aspekcie

e stety czn y m m iałoby być ęlziełem jako takim ,

26 Z. Ł em picki: T w ó r c a i dzieło w po ezji. „P am iętn ik L i­ tera ck i” 1947, s. 22.

27 J. B. R ichter, rec.: T. G rabow ski: W s t ę p do nauka o l i t e ­

r a t u r z e z e s z c z e g ó ln y m u w z g l ę d n i e n i e m l i te r a tu r y pols k iej.

(14)

1 3 9 Z Z A G A D N IE Ń L IT E R A C K O ŚC I T E K S T U

a w aspekcie przekazyw anych treści i inform acji historycznych (bynajm niej nie ty lk o z zakresu sa­ m ej ty lk o k u ltu ry duchow ej) p rzestaw ałoby być dziełem jako tak im . A może raczej — wiadomo, ale w u jęciu historycznym : w ram ach w yznaw anej p rzez Łem pickiego teorii dzieła literackiego.

Pogląd, że ty lk o w jed n y m ze sw ym aspektów dzie­ ło literack ie w y stęp u je w pełni swej praw dy i w sw ej istocie, nie da się pogodzić ani z logiką, ani ze stru k tu ra ln y m potraktow an iem dzieła literack ie­ go jak o spójnej jedności, w której każdy z elem en­ tów n ależy do w spółstw arzanej całości. Do tej p eł­ ni bycia sobą, ja k ą jest dzieło literackie, należy za­ rów no jego history czn a im m anencja, jak też jego hum an isty czn a i a rty sty czn a transcendencja w sto ­ su n k u do m om entu historii. Zapew ne nie przek ro ­ czy swego czasu dzieło, k tó re o nim nie zdoła za­ świadczyć. A lbo raczej: św iadczenie sw em u czaso­ wi je st rów nie konieczne dla dzieła literackiego, jak np. jakościowość genologiczna. Do w y ją tk o ­ w ych w sw ej jaskraw ości form św iadectw a należy o stentacja odm ow y św iadczenia.

Ze w zględu n a p rzy ję tą nierozłączność aspektów dzieła literackiego tru d n o przyznać pełnię słuszno­ ści zdaniu, iż dzieło literackie nie przez to jest dzie­ łem literackim , iż może być dokum entem (Sg, s. 274), bo w zdaniu tym w pew nej m ierze historia przeciw staw iona je s t literackości. Tym czasem do literackości dociera się także przez gru nto w ny hi- storyzm . To dzięki niem u dostrzegam y elem ent li­ terackości w kronice, w raporcie, w piśm ie sądo­ wym , w piśm ie k ancelarii cesarskiej itp. Jeśli cias­ n y histo ryzm uniem ożliw iał w łaściw ie in n e pojm o­ w anie dzieła literackiego niż jak o dokum entu h i­ storycznego (lub psychologiczno-historycznego), a za­ poznaw ał aspekt literack i (W, s. 27), to z kolei (tak go nazw ijm y) ciasny „ lite ra tu ry z m ” uniem ożliw iał

spojrzenie na językow y dokum ent historyczny

w aspekcie jego literackości. Bo czyż sam ą tylko

C iasny h isto ­ ryzm i ciasny „U teraturyzm ”

(15)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I

140

L iterackość jako m o m en t sy n te ­ tyczn y utw oru

literackość m am y n a m yśli, kiedy z p ełn ą słuszno­ ścią u trzy m u jem y , że Sofokles i P lato n są dla n a s źródłem inform acji, ale w inny sposób niż doku­ m ent archiw alny, albo że u tw ó r literack i jest ró w ­ nież do kum entem historycznym , ale skrom na b y ła­ by jeg o w artość, gdyby m iał nim być p rze d e w szyst­ kim? 28 Dość w y raźn ie określał ów problem i sw ój doń stosunek G. G. G ervinus:

„D zieło p oety m oże m ieć w szela k ie w ła ściw o ści, m ożna by m ian ow icie w ep op ejach śred n iow iecza om aw iać za b y tk i starożytności, legen d y, znaczenie m ityczne, język ow e, m o ­ ralne, historyczne, ja u w zględ n iam jed n ak przede w s z y s t­ kim zn aczen ie p o ety ck ie” (T b-II, s. 337).

K iedy sposobem zap y tania sugerow ałem odpow iedź, żc Sofokles i P la to n to nie sam a „literackość” , ro ­

zum iałem ją w w ąskim sensie a rty sty czn y m ,

w sensie estetycznego w alo ru językow ego i kom po­ zycyjnego, a więc jako asipekt dzieła literackieg o, aspekt obok in n ych aspektów . Lecz czyż — w iążąc bezw zględnie literackość z w szelką językow ością, u zn ając literackość każdego w ypow iedzenia — nie n ależy spojrzeć również n a literackość w sensie szerszym (i może najistotniejszym ): ja k o na asp ek t

ponad in n y m i aspektam i, ich syntezę, aspekt asp ek ­

tów (lingw istycznego, poetyckiego, poznaw czego, m oralnego itp.)? U praw nienie do b a d a n ia ta k p o ­ ję te j literackości, tj. do całości dzieła literackiego, do jego zupełności, przyznać by należało w iedzy o lite ra tu rz e . J e s t to zgodne i z ta k ą koncepcją b a ­ d ań literack ich , jak ą p o stu lu je i realizu je Ju lia n K rzyżanow ski, i z taką, jak iej w ym aga teoria dzie­ ła literack ieg o jak o w szelkiego ko m u n ik atu języko­ wego. I jedynie aspekt pierw szy, literackość w se n ­ sie w ąskim , b ralib y w rac h u b ę ci, co przedm iotem bad an ia h isto rii lite r a tu r y chcieliby uczynić w y­

23 Zob.: Z. S zpotański: Los w liter a tu rz e. „Z nak” 1967 nr 5, s. 655; M. Brahm er; N ie k tó r e p e r s p e k t y w y p o r ó w n a w c z y c h

s t u d i ó w li t e r a t u r y p o ls k ie j. „P rzegląd H u m an istyczn y” 1961

(16)

1 4 1 Z Z A G A D N IE Ń L ITER A C K O SO I T E K S T U

łącznie dzieło literack ie pojm ow ane jako w ytw ór (przedm iot) arty sty czn y 29.

P rzyznając in n y m naukom pełne praw o do m a te ­ ria łu trad y cy jn ie uznaw anego za lite r a c k i30, zdo­ być m usim y (poprzez re z u lta ty badań) praw o do

m ateriałów językow ych trad y cy jn ie uznaw anych za n ieliterackie. Zachow am y w tedy tę trafn ie w y ­ słow ioną p rzez M ichała W iszniew skiego obustro n- ność: „szukać czasem poezji w kronice, a k roniki w pieśn iach ” 31. G dyby pom inąć cały system teo re ­ ty czn y K ridla, to jed n o w yizolow ane jego zdanie zabrzm iałoby niespodziew anie: „tę starszą, d a w ­ niejszą lite ra tu rę ocali się w łaśnie przez to, że się przestan ie ją ro zp atry w ać (tu chciałoby się w trącić: rozp atry w ać w yłącznie — S. D.). jak o zbiór do ku ­ m entów historycznych i k u ltu raln y ch , a ukaże się je j istotne w artości litera c k ie ” 32.

Do takich trad y cy jn ie nieliterack ich m ateriałów

n ależało p am iętn ik arstw o i kronikarstw o. Ja k o

źródło in fo rm acji historycznej (różnego rodzaju) tra k to w a li oba te g atun k i nie tylk o historycy, ale i h istory cy lite ra tu ry . Tak spoglądał Chlebowski. Ale naw et A. Sajkow ski, upom inając się w 1956 r. o w łaściw e m iejsce prozy pam iętnikarskiej, był zda­ nia, że dorobek p am iętnik arsk i jest cenny nie ty le ze względów literackich, ile jako m ate ria ł hisito- ryczno-obyczajow y. Stanow isko takie uległo zakw e­ stionow aniu, nazw ano je niedostrzeganiem podw ój­ nego oblicza tej lite ra tu ry , zaw ężaniem i nieporo­ zum ieniem badaw czym . U pom niano się o stro n ę sty ­

29 Zob. np. H. M arkiew icz: G łó w n e p r o b l e m y w i e d z y o li­

te r a tu rz e . W yd. I. K raków 1965, s. 41, 43.

30 Zob. np.: M. Jasiń sk a: S tefa n ia S k w a r c z y ń s k a ja k o te o r e ­

t y k li te r a tu ry . „Prace P olon istyczn e” X X C1964), s. 43;

B. Croce: Z a r y s e s t e ty k i . W arszaw a 1962, s. ,13; B. E jch en - baum : Teoria „ m e t o d y f o r m a ln e j”. „Przegląd H u m an istycz­ n y ” ,1962 nr 3, s. 73; Sg, s. 250— 251, ale i 274; J. K rzyżanow ­ ski: N au ka o li teratu rze. W yd. I. W rocław 1966, s. 65. 31 Cyt. za: P. C hm ielow ski: M e t o d y k a h is to rii lite r a tu r y

p o ls k ie j. W arszaw a 1899, s. 2:74.

12 K ridl: op. cit., s. 26.

P a m iętn ik a r­ stw o i k r o n i­ karstw o

(17)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I

142

P o d w ó jn e w id z e n ie

listyczną, o litera c k ą w artość, o pro blem y techniki arty sty czn ej ty ch utw orów , o ich rolę w p rzem ia­ n ach tech n ik i arty sty c z n e j i w p rzem ian ach form literack ich (rodzajow ych) prozy staropolskiej, o s y n ­ te ty z u ją c ą koncepcję całej lite ra tu ry tego okresu, 0 litera c k ą analizę porów naw czą, k tó rą podjąć trz e ­ ba w łaściw ie od now a. M y zaś — odnotow ując te w y stą p ie n ia i stan o w isk a —> pam iętam y też o za ­ służonych p oprzednikach, tak ic h ja k Sm olka (au tor stu d iu m o elem encie em ocji w pism ach o ficjal­ nych) czy P op ław sk i (który w idział lite ra ta w Ce­ zarze — auto rze P a m ię tn ik ó w ) 33.

1 jest jeszcze jed en asp ek t (i cel) podw ójnego p a ­ trzen ia:

T ukididesa czy tam y nie ty lk o d la poznania w y p ad ­ ków W ojny P eloponeskiej, ale i d la sposobu m y śle­ nia i p a trz e n ia jego sam ego 34. I chociaż u p a rc ie do­ dam y, że tak że osobiste spojrzenie T u k idid esa je st spo jrzen iem człow ieka ta m ty c h czasów i niesie w sobie historię, to jed n a k godzim y się z przek o n a­ niem , że n a w e t sfo rm ułow anie treści poznaw czych okazu je się także a u to ek sp resją podm iotu. I je st to chyba sprzężenie rów n ie nierozerw alne, ja k (w zn a­ nym u jęc iu Ju lia n a H ochfelda) sprzężenie fu n k cji relig ijn ej (w D urkheim ow skim ujęciu) i fu n k cji n au k ow ej 35.

33 J. R ytel: „P a m i ę t n i k i ” P a sk a n a tle p a m i ę t n i k a r s t w a s t a ­

ropolskie go. S z k i c z d z i e j ó w p r o z y n a r r a c y jn e j. W rocław

1962, s. 5—6, 29— 30, 37, 59; Z z a g a d n i e ń m e t o d o lo g i c z n y c h

b a d a ń n a d p a m i ę t n i k a r s t w e m sta ro p o ls k im . „Przegląd H u ­

m a n isty czn y ” 1959 nr 2, s. 19; A. S ajk ow sk i: O w ł a ś c i w e

m i e js c e p r o z y p a m i ę tn i k a r s k i e j. W: O d ro d ze n ie w Polsce.

T. IV (1956), s. 322; B. K rak ow sk i: Z b a d a ń n a d o r a t o r s t w e m

S e j m u C zter o letn ieg o . „G dańskie Z eszyty H u m an istyczn e.

P race H isto r y c z n o -lite r a c k ie ” 1965 nr 1, s. 127 (uw aga o K orzonie); M. S. P op ław sk i: L it e r a c k ie w a l o r y p a m i ę t n i ­

k ó w C ezara. L ublin 1933, s. 19; F. Sm olka: C z y n n i k e m o c j i w o fic ja ln y c h a k ta c h p a p ir u s o w y c h . W: A cta S ecu n d i C o n - gressu s P h il o lo g o r u m C lassicoru m S la v o r u m . P ragae 1931.

34 S zp otań sk i: op. cit., s. 656.

35 J. H och feld : O zn a c z e n iu m a r k s iz m u . „M yśl W sp ółczes­ n a ” 1948 nr 4, s. 92— 94.

Cytaty

Powiązane dokumenty

o utworzeniu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (Dz. Wadium wnoszone w pieniądzu wpłaca się przelewem na rachunek bankowy:.. sprawy: DFA.26.ZP.D.14.2019 zadanie

Największy ruch kolejowy na wschodniej granicy UE, gdzie następuje zmiana szerokości torów, odbywa się przez przejście graniczne w Terespolu, co związane jest z przebiegiem

1) w stosunku do którego otwarto likwidację, w zatwierdzonym przez sąd układzie w postępowaniu restrukturyzacyjnym jest przewidziane zaspokojenie wierzycieli przez likwidację

Poznaj Navident z trenerem klinicznym w swojej okolicy i stań się członkiem światowego Towarzystwa Nawigacji Dynamicznej. SIEDZIBA GŁÓWNA

Kodeks postępowania administracyjnego (tekst jednolity Dz. Granice obszaru scalenia obrazuje graficznie załącznik nr 1 do niniejszego postanowienia. Powierzchnia obszaru

T proletariackie, aby mogły one 'v 5Wym zwartym szyku wcielić bojo- rewolucyjne tradycje i cele klasy Robotniczej, jako całości.. W przeciwstawieniu do innych

Oceny te winny być dokonywane przez Wójta Gminy Wiśniowa, co najmniej raz w czasie kadencji Rady Gminy (nie rzadziej niż raz na 4 lata). Wyniki tych ocen winny być

Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo ochrony środowiska, monitoring (w tym metody monitoringu) jakości powietrza, wód, gleb i ziemi oraz poziomu hałasu