Zdzisław Krzemiński
Więź praktyki adwokackiej z nauką
prawa
Palestra 17/1(181), 62-70
ZDZISŁAW KRZEMIŃSKI
W ię ź p ra ktyki a d w o ka ckie j z naukg prawa*
Nie da się oddzielić mechanicznej znajomości prawa od naukowego pojmowania prawa. Prawnik praktyk musi mieć przygotowanie nau kowe. Najwybitniejsi naukowcy dawali się poznać jako świetni prak tycy.
Nie jest słuszny art. 70 ustawy o ustroju adwokackim stanowiący, że osoby wpisane na listę adwokacką a zajmujące stanowisko praco- umika nauki nie mogą wykonywać zawodu adwokackiego.
Współpraca praktyków i teoretyków jest szczególnie cenna przy pra cach legislacyjnych.
1. M am y dzisiaj mówić o w ięzi n a u k i z p r a k t y k ą . Skoro ta k , to przede w szystkim p o sta ra jm y się odpowiedzieć na py tan ie, co m am y na m yśli używ ając słowa: n a u k a .
N iem iecki filozof O sw ald K u lp ę tw ierdzi, że um ysł ludzki m a p rz y rodzone zdolności dociekania. To dociekanie skierow ane jest na o kre ślone zjaw iska, z k tó ry m i spotyka się człowiek na drodze swego życia. W w y n ik u dociekań p o w staje p o z n a n i e . J e s t to zbiór w iadom ości o otaczającym nas świecie. A le to jeszcze nie n auk a. To dopiero w iedza. By z wiedzy, czyli zbioru w iadom ości o otaczających nas zjaw iskach n a rodziła się n auka, n iezbędny jest jeszcze jeden elem ent: sy stem atyk a. Ten elem en t spraw ia, że z luźny ch wiadomości pow staje „coś” zebrane w całość, w pew ien sy stem nacelow any na określony przedm iot.
I trzeb a schylić czoło przed p rec y z ją d efinicyjną P la to n a , k tó ry m ów ił, że n a u k a t o s y s t e m a t y c z n i e z e b r a n e w i a d o m o ś c i d o t y c z ą c e p e w n e j d z i e d z i n y z j a w i s k .
O n a u c e m ożem y m ówić dopiero w tedy, gdy m a ona zakreślony przedm iot dociekań i — poszukując p raw d y — p o sługuje się określoną m etodą badaw czą.
T ak pojęta n au k a byw a odróżniana od w iary , k tó ra opiera się tylko n a p rzek o n an iu o istnien iu pew n y ch zasad. W iara może istnieć nieza leżnie od tego, czy podm iotow e prześw iadczenie zostało p rzedm iotow o spraw dzone. N auk a nato m iast — nie: p rz y ję te przez nią p raw d y m uszą być udow odnione.
• S k r ó t r e f e r a tu w y g ło s z o n e g o w d n iu 11 lis to p a d a 1972 r. z o k a z j i o b c h o d ó w X X - l e c i a is t n ie n i a zespoftów a d w o k a c k i c h w Iz b ie w a r s z a w s k ie j .
N r 1 (18!) Więź p r a k ty k i adw okackiej z nauką prawa b 3
Istotę n au k i w odróżnieniu od w ia ry p rzedstaw ił P lato n w znanym dialogu pod ty tu łe m „G o rg jasz”. S o k rates p y ta G orgjasza: „G orgjaszu, azali byw a w ia ra fałszyw a i praw dziw a? Odpow iedziałbyś, jak m n ie m am , tw ierd ząco ?” G orgjasz: „ Z aiste” . Sokrates: „No, a w iedza, czy może być fałszyw a i p raw d ziw a?” Gorjasz: „Żadną m ia rą ”. Sokrates: „Jasn e ted y jest, że nie są one ty m sam y m ?” G orgjasz: -„Słusznie m ó w isz”. Sokrates: „Lecz w szakże przek o n an i są ci, co naukow o zbadali, i ci, co u w ierzy li?” G orgjasz: „T ak jest, rzeczyw iście” . Sokrates: „Zgadzasz się tedy, abyśm y p rz y ję li dw a rodzaje przekonania: jed en — dający w iarę bez w iedzy i d ru g i — d ający n a u k ę ? ” G orgjasz: „ N ajzu p ełn iej” h
W ypada pow tórzyć za G orgjaszem , że zgadzam y się z tym rozum ow a niem. Chcem y w ierzyć w pew ne rzeczy pod w arun kiem , że są one r a cjonalnie uzasadnione.
W m iarę rozw oju um ysłow ego ludzkości zasób zbieranych przez n a u k ę wiadom ości pow iększał się. N adszedł czas, że ogarnięcie przez um ysł ludzki w szystkich zasobów n au k i stało się niem ożliwe. Tak narodziła się specjalizacja. N auki zostały podzielone w zależności od p rzedm iotu ba dań i stosow anych m etod.
Nie jest m oim zadaniem p rzed staw ian ie p rzy jęteg o obecnie podziału nauk. W ypada jed n ak stw ierdzić, że n a u k i p raw n e znalazły się w w iel kiej rodzinie n au k hum anisty czn y ch .
2. N arodziła się ta nauka praw a, ta k zwana jurisp ru dentia , w Rzym ie. Zaczęło się to od m echanicznego p rzy sw ajan ia przepisów p raw ny ch. Nie po p rzestan o jed n ak na tym . Zaczęto doszukiw ać się w przepisach p raw n y ch pew nej m yśli, n a w e t filozoficznej. Nie na darm o C icero pisał: Non ergo a praetoris edicto, u t plerique nunc, neque a duodecim tablis, u t superiores, sed pen itu s e x in tim a philosophia hauriendam iuris disci- plinam p u ta s”.
Dzisiaj n ik t nie m a w ątpliw ości, że n a u k i p raw n e m ają sw oją określoną i w ysoką pozycję w śró d in n y ch n au k . N auki p raw n e m ają nie ty lko określony p rzed m iot badań, ale — co jest rów nie w ażne — w łasne m e tody poznawcze. Chodzi już nie ty lk o o to, żeby przysw oić sobie znajo mość obow iązujących przepisów . Daleko w ażniejsze jest p oznanie isto ty p raw a, jego fu n k c ji społecznej oraz roli, ja k ą spełnia ono w nowo czesnym państw ie.
3. Z tego, co zostało pow iedziane, w y nik a w sposób jasny, że nie da się oddzielić m echanicznej znajom ości p raw a od naukow ego pojm ow a nia tego p raw a. P ra w n ik p ra k ty k m usi m ieć przygotow anie naukow e. N aukow iec m usi się legitym ow ać znajom ością obow iązujących p rze p i
sów. Tych rzeczy nie da się rozdzielić.
Że ta k jest, św iadczy o ty m n ajlep iej fakt, że n ajw y b itn ie jsi nau kow cy p a ra li się p ra k ty k ą praw niczą, a w y b itn i sędziowie, adw okaci daw ali
się poznać jak o naukow cy.
L ista p ra k ty k ó w zajm u jący ch się p racam i naukow ym i oraz lista n a u kow ców tk w iących w p ra k ty c e sędziow skiej czy adw okackiej jest o lbrzy m ia. P ełn e zestaw ienie ty ch nazw isk p rzekroczyłoby ro zm ary niniejszego opracow ania.
i T łu m a c z e n ie w e d łu g t e k s t u E. J a r r y z k s ią ż k i: O g ó ln a te o r ia p r a w a , W a r sz a w a 1922, s . 2.
64 Z d z i s ł a w K r z e m i ń s k i N r 1 (18l)
Czuję się też zw olniony od przekonyw ania czytelników , że zain tereso w a n ia naukow e p ra k ty k ó w poszerzają nie tylko horyzonty zain tereso w anych osób, ale chyba także dorobek naszej nauki. Równie oczywiste
je s t to, że w iedza naukow ca jest o w iele pełniejsza, gdy opiera się na znajom ości p ra k ty k i sądow ej czy adw okackiej. Mówię w tej chw ili o rze czach oczyw istych i w ydaw ałoby się przez nikogo nie kw estionow anych. Czyż nie jest w ty ch okolicznościach zaskoczeniem to, że w ustaw ie 0 u stro ju a d w o k a tu ry znalazł się przepis (art. 70) stanow iący, iż osoby w pisane na listę adw okatów a zajm ujące stanow iska pracow nika nau k i nie mogą w ykonyw ać zaw odu adw okackiego. Nic więc dziwnego, że p le n a rn e posiedzenie N aczelnej Rady A dw okackiej w uchw ale z dnia 15 paź dziernika 1972 r. w ypow iedziało się za uchyleniem tego przepisu. Im szybciej to nastąp i, ty m lepiej.
4. Nas, adw okatów , napaw a du m ą fak t, że w ogólnym dorobku n a u k p raw n y c h liczą się także prace publik ow ane przez adw okatów . Nie za m ierzam podaw ać tu ta j pełnego zestaw ienia m onografii, podręczników , kom en tarzy , arty k u łó w , k tó re w yszły spod pió ra adw okatów . N iech się ty m zajm ą a u to rz y bibliografii. Jed n ak że m ówiąc o dorobku n au kow ym adw okatów , nie m ożna nie w ym ienić tak ich nazwisk, jak H. Konic, L. Dom ański, S. G arlicki, S. Janczew ski, J. Jodłow ski, J. K orzonek, J. L itau er, J. N am itkiew icz, E. W aśkowski, A. Ohanowicz, J. G w iazdo- m orski, J. L itw in, Kozubski. O graniczyłem się do przykładow ego w y m ienienia sam ych ty lk o cyw ilistów , i to osób najb ard ziej re p re z e n ta ty w n ych dla naszego środow iska. A przecież rów nie obszerna jest lista adw ok ató w p u b lik u jący ch z zakresu n au k k a rn y c h czy praw a a d m in i stracyjnego.
5. J e st jeszcze jed n a dziedzina, w k tó re j ad w o katu ra m a swój po w szechnie doceniany w kład. M am na m y śli periodyki praw nicze. F a k tem jest, że adw okaci od daw na zasilali szeregi autorów pu b lik u jący ch a rty k u ły w perio d y kach praw niczych. N ajch ętn iej czynili to w powo
łanej do życia w ro ku 1873 „Gazecie Sądow ej W arszaw skiej” . Tu, w ty m piśm ie, w okresie ciężkim dla naro d u polskiego, bo w okresie zaborów , pisyw ali adw okaci n a ogólne tem a ty p raw nicze i jakże często na tem a ty ściśle adwokackie.
W rok u 1886 znany adw okat w arszaw ski A. Suligow ski w raz z k ole gam i S. Bełzą, J. B enzefem i A. P reisem pub lik u je „K w estionariusz do ety k i obrończej” . We w stępie do tej p u b lik acji A. Suligow ski pisze: „ S tan obrończy w naszym k raju , pom im o daw nego istnienia, nie sfo r m ułow ał do tąd zasad etycznych dla sw ej działalności w społeczeństw ie. W b rak u u stalonych n o rm obrońcy k iero w ali się w łasnym n atchnieniem , może zw ykle dobrym , k tó re jednak b yw ało błędne. Nie kręp o w an i żad nym i stały m i w skazów kam i, idąc drogą osobistych popędów i poglądów , staw ać m ogli niek ied y w sprzeczności z w y m aganiam i i po trzeb am i ogó łu. M usiało się to odbijać u jem nie w sku tk ach. Zapew ne przew adze szlachetnych stro n polskiej n a tu ry zawdzięczać należy to, że n a ty m ch w iejn ym poziom ie życia statek cnoty obrończej nie rozbił się i ocalał” . 1 dalej: „Zaw ód obrończy w ym aga pow ażnego przygotow ania, ta k p ra k tycznego jak i naukow ego (...). Nie m ożna się p raw ie dziw ić późniejszym błędom , k tó re w y n ik ają z nieśw iadom ości i n iejasny ch pojęć etycznych.
N r 1 (181) Więź p ra k ty k i a d w okackie j z nauką prawa 65
W ty m położeniu p o trzeb a w skazówek, zwłaszcza m oralnych, d aje się czuć coraz b a rd z iej”.
W spom inam o ty m w y stąp ien iu Suligow skiego dlatego, że był to po czątek akcji, k tó ra po w ielu, w ielu latach m iała doprow adzić do uchw a lenia przez sam orząd adw okacki Z bioru zasad e ty k i adw okackiej i god ności zawodu. Zbiór ten zw ykliśm y zwać naszym „kodeksem e ty k i”. I chociaż ostateczny tek st tego Z bioru został p rz y ję ty dopiero w roku 1961, fak tem jest, że polska ad w o k atu ra, i to pod b u te m zaborcy, p ierw sza w E uropie zrozum iała, iż adw ok at m usi m ieć w łasn y „drogow skaz e ty c z n y ”, jakże p o trz e b n y p rzy w ykon y w an iu tego n ap ra w d ę ciężkiego zawodu.
Dzisiaj nasz Zbiór zasad nie jest jed y n y m w Europie. Godzi-się przy po m nieć. że np. Z grom adzenie D elegatów M iędzynarodow ego Zrzeszenia A dw okatów uchw aliło w d niu 25 lipca 1956 r. na zjeździe w Oslo „M ię dzynarodow e zasady e ty k i stan u adw okackiego” . Zbiór ten m a c h a ra k te r ram o w y i składa się z 20 zasad.
O pierając się na ty ch zasadach F e d e ra ln a Izba A dw okacka Niemiec Z achodnich p rzy ję ła w 1957 r. „W ytyczne w sp raw ie w y konyw ania za w odu adw okackiego”. J e s t to obszerny zbiór sk ła d a jąc y się aż z jed e n a stu rozdziałów.
P odobnie w A u strii w ro k u 1951 S ta łe Z ebranie P rzedstaw icieli A u striack ich Izb A dw okackich uchw aliło „W ytyczne w spraw ie w y ko ny w ania zaw odu adw okackiego”.
N ależy dodać, że rów nież adw okaci ru m u ń sc y w prow adzili w życie jeszcze w okresie m ięd zyw o jen n ym (1937 r.) kodeks m oralności zaw o dow ej.
A le p o ró w nu jąc ze sobą te w szystkie tek sty , trz e b a bez zarozum ial stw a stw ierdzić, że nasz polski Z biór zasad w yróżnia się jasnością u k ład u i p rostotą języka. N ie należy się więc dziw ić tem u, że przetłum aczony na język i obce, sta ł się w zorem przy o pracow yw aniu podobnych „Zbio ró w ” przez naszych kolegów z C zechosłow acji i Z w iązku Radzieckiego. Na tle obow iązującego u nas tek stu Zbioru m am y ciekaw e opracow ania teoretyczne, k om entarze.
A le „G azeta S ądow a W arszaw ska” nie b yła ściśle pism em adw okac kim . Takim i pism am i b y ły n ato m iast perio dyk i, k tó re u k azyw ały się w b. zaborze au striack im , a m ianow icie „ P a le s tra ” w y d aw an a w e Lw o w ie od r. 1910, „P rzeg ląd A dw okacki” w y d a w an y w K rakow ie od r. 1913, „G łos O brońców ” w y d aw an y w K rakow ie od r. 1913 oraz „Czasopismo A dw okatów P o lsk ich” w y daw ane od ro k u 1916 w e Lwowie.
N ajb ard ziej jed n ak re p re z e n ta ty w n y m p erio d y k iem dla ad w o k atu ry polskiej m iała się stać u k azu jąca się w W arszaw ie od ro k u 1924 „P a le s tr a ”. Pism o to rep rezen to w ało zawsze b ardzo w ysoki poziom, p rzy czym a rty k u ły pu b liko w an e w „ P a le strz e ” nie o graniczały się do p ro b le m aty k i ściśle adw okackiej. O statn i n u m er pism a uk azał się w sierp n iu 1939 r., na k ilk a dni p rze d w ybuchem dru g iej w o jn y św iatow ej.
E k sterm in acy jn a p o lity k a prow adzona przez hitlerow ców w stosun k u do środow iska adw okackiego u d erzy ła tak że w „ P a le s trę ”. Nie było m ow y o uk azy w an iu się tego pism a w czasie w ojny. W ybuch w o jny p rz e rw a ł też w y d aw an ie innych pism adw okackich. M yślę tu ta j o w yd
6 6 Z d z i s ł a w K r z e m i ń s k i N r 1 (181)
w an y ch w e Lw owie „Głosie P ra w a ” i „Nowej P a le s trz e ”, a w K ra k o w ie — „Głosie A dw okatów ” .
P o w yzw oleniu a d w o k atu ra p rzy stą p iła w 1956 r. do w ydaw ania „B iu le ty n u N aczelnej R ad y A dw okackiej” . P erio d yk te n p rzekształcił się w n a stę p n y m ro ku w „ P a le strę ” . Pism o w ydaw ane w W arszaw ie, jako organ NRA, stało się rep rezen taty w n y m organem całej adw okatury .
F a k tem jest, że w „P alestrze” u kazyw ały się i u k azu ją a rty k u ły do tyczące nie ty lk o p ro b lem aty k i adw okackiej, ale także innych dziedzin (praw a cyw ilnego, karnego, adm inistracyjnego, zagadnień polityczno-spo łecznych itp.). N iektóre kw estie dotyczące np. g w aran cji w ykonyw ania zaw odu adw okackiego doczekały się opracow ań ty p u m onograficznego. D otyczy to zagadnienia tajem nicy zawodowej i im m u n ite tu adw okackie go. P u b lik acje poświęcone tej tem aty ce przew yższają sw ym poziom em opracow ania p ublikow ane w prasie zagranicznej. J e s t to trw a ły doro b e k naszego środow iska, k tó ry przynosi nam zaszczyt.
W szerokim zakresie rep rezento w an a jest w „ P a le strz e ” tem aty k a cyw ilistyczna. P u b lik u ją swe prace w „ P a le strz e ” adw okaci, sędziowie, p ro k u ra to rz y , pracow nicy nauki, radcow ie praw ni, słow em wszyscy, k tó rzy zajm u ją się p ra k ty k ą i teo rią praw a.
6. J e s t dziedzina, w której w spółpraca m iędzy teo rety k am i a p ra k ty k am i jest szczególnie cenna. M am tu na m yśli l e g i s l a c j ę .
D ośw iadczenie nauczyło nas tego, że przy tw orzen iu przepisów n ie zbędne jest znalezienie złotego środka m iędzy n a d m iern ą kazu isty k ą z jed n ej stro n y a skłonnościam i do tw orzenia przepisów zbyt sk onden sow anych z d ru g iej. W szyscy też m arzy m y o tym , żeby przepis p raw n y nap isan y był językiem prostym i ładnym . By był on zrozum iały dla obyw ateli. T y lk o bow iem w tedy m ożna liczyć n a jego pow szechne p rz y sw ojenie i stosow anie. T rudno w ym agać od obyw atela, by stosow ał p rz e pis, któreg o po prostu... nie rozum ie.
To, co pow iedziałem , to są rzeczy „stare jak św ia t” . W szyscy te za sad y znam y. W szyscy uznajem y. Z w ykonaw stw em n atom iast byw a róż nie.
Dzisiaj m odne je s t na przy k ład narzek anie na tzw . „praw o pow iela n e ” . T erm in em ty m określane są wszelkiego ro dzaju norm y w yk o n aw cze, a k ty zarządu, w ydaw ane przez w ła d z e ; ad m in istra c y jn e z m in iste r stw a m i na czele. B yw ało jednak i tak, że n iek tó rzy p raw n icy m ówili n a w e t o wyższości takiego praw a nad „p rzestarzały m i ak tam i n o rm a ty w n y m i” . Wyższość ta m iała rzekom o w ynikać z tego, że „praw o pow ie la n e ” jest bard ziej elastyczne, że szybciej uzupełnia luki, k tó re m ogą pow staw ać w system ie praw nym , oraz dokładniej rozstrzyga w szelkie pow stałe w p ra k ty c e w ątpliwości.
D odajm y, że nie tylk o ad m inistracja uległa „czarow i” p raw a pow ie lanego. Za p rzy k ła d w ty m zakresie niechaj służy orzeczenie Sądu N a j wyższego z dnia 22 stycznia 1953 r. w spraw ie C 228/52 (PiP 1954 r., n r 2), w k tó ry m p rz y ję to zasadę, iż „okoliczność, że decyzja w przedm iocie u sta le n ia staw ek ryczałtow ych za godziny nadliczbow e pow zięta została p rzez naczelne o rg an y ad m in istracji P a ń stw a Ludow ego w porozum ieniu z kierow niczym i organam i ru ch u zawodowego, d aje całkow itą g w a ra n cję, iż słuszne in te resy pracow ników zatrud niony ch w godzinach n a d liczbow ych przez uspołecznione zakłady p racy zostały w pełn i uszano
N r 1 (181) Wiąż p r a k ty k i a d w okackie j z nauką prawa 67
w ane. C zyni to zbędnym i niedopuszczalnym bad an ie w y m ienionych w yżej sta w ek przez sąd y od stro n y ich zgodności z przepisem a rt. 16 u s ta w y o czasie p ra c y w p rzem y śle i h a n d lu ” . W orzeczeniu ty m stw ierd zo n a została w sposób n ajz u p e łn ie j oczyw isty su p re m a cja aktów z arząd u n a d a k ta m i n o rm atyw ny m i.
I zanim żeśm y się obejrzeli, w zięto się z w ielk im zapałem do b u d o w y sy stem u p raw a pow ielanego. W ydano niezliczone ilości okólników , za rządzeń, in stru k c ji i regulam inów . P o w stała sy tu a c ja, że w n iek tó ry ch dziedzinach n ajw ięk si specjaliści stra c ili rozeznanie co do a k tu aln eg o sta n u p raw nego. A le powoli to praw o pow ielane zam iast być rew elacją i pom ocą w urzęd o w aniu zaczęło staw ać się zm orą dla teo rety k ó w i p ra k ty k ó w . Dziś ju ż w szyscy zdają sobie spraw ę z tego, że konieczne je s t zaham ow anie tej „tw órczości” .
W ypada jed n a k zapytać, ja k to się stało, że doszło do u rucho m ien ia w y d aw an ia tego p raw a powielonego. Przysłow ie m ówi: „Nie m a d ym u bez ognia” . Czy w k o n k re tn y m w y pad k u nie zaw iniła przy p ad k iem sam a legislacja? M yślę, że tak.
Z aczn ijm y od p rzy po m nien ia sta re j jak św iat p raw d y , k tó ra mówi, że „życie n ie znosi p ró żn i” . Ta zasada d aje znać o sobie w szędzie, n aw et p rzy opraco w y w an iu kodeksów . I jeśli w kodeksie m am y zb yt m ało przepisów , to tę lu k ę m usi zapełnić p raw o pow ielane. T w orzenie b la n k ieto w y ch przepisów stanow i zachętę do uzup ełnien ia tego b la n k ie tu ak te m p ra w n y m niższego rzędu. Byw ało, że ustaw odaw ca w ręcz zachę cał do tw o rzen ia ty ch aktów praw n ych . P rzy k ład ó w m am y, n iestety , dużo.
Oto p ierw szy z brzegu. K odeks postępow ania cyw ilnego w y m ien ia w a rt. 87 podm ioty, k tó re m ogą w ystępow ać w procesie jak o p ełn o m ocnicy stron. W ydaw ałoby się, że lista podm iotów m ogących w y stę p o w ać w c h a ra k te rz e pełnom ocnika sądow ego została w y czerp u jąco o k re ślona. Je d n ak ż e tak nie jest. Oto § 2 w ym ienionego art. 87 k.p.c. upo w ażnia R adę M inistrów do u stalen ia odręb ny ch zasad u sta n a w ia n ia pełnom ocników p rzez jed n o stk i gospodarki uspołecznionej i organizacje społeczne lu d u pracującego. Otóż te odrębne zasady zostały ustalo n e. Ale nie w jed n y m akcie p raw n y m . I tak , m am y uch w ałę n r 533 R ad y M ini stró w z d n ia 13 g ru d n ia 1961 r. dotyczącą obsługi p ra w n e j p rzed się b io rstw p aństw ow ych, zjednoczeń oraz bankó w państw ow ych. O bow ią zuje też zarządzenie n r 62 P rezesa R ady M inistrów z d n ia 3 lipca 1962 r. w sp raw ie ogólnych zasad organizacji obsługi p raw n e j p rzedsiębiorstw państw o w ych , zjednoczeń oraz banków p aństw ow ych. Zanotow ać też n a leży w y d an ie zarządzenia n r 36 przez P rezesa R ad y M inistrów z dnia 26 k w ie tn ia 1964 r. w spraw ie w y tyczn y ch dla w yk on yw ania obsługi p raw n e j jed n o stek gospodarki uspołecznionej p rzez zespoły adw okackie. D alej — u ch w ała P re zy d iu m N aczelnej R ady Spółdzielczej z dnia 2 sty czn ia 1963 r. rozszerzyła zasięg oddziaływ ania w ym ienionych p rze p i sów na spółdzielnie i ich związki. W reszcie u chw ała n r 2 P rezy d iu m K o m isji K o o rd y n acy jn ej D ziałalności G ospodarczej O rganizacji Społecz ny ch z d n ia 3 m a ja 1963 r. rozciągnęła zasięg u ch w ały n r 533 n a sto w arzy szen ia prow adzące działalność gospodarczą.
Tak to w yg ląda „m ozaika” n o rm pozakodeksow ych dotyczących w y cin kow ego zagadnienia pełnom ocników sądow ych jed no stek gospodarki uspo
€8 Z d z i s ł a w K r z e m i ń s k i N r 1 (1 8 1 )
łecznionej. A w ynik tego w szystkiego? Tak, jak należało oczekiwać: od lat trw a spór o to, czy te zasady szczególne u reg u lo w an e w ym ienionym i u ch w ałam i u ch y lają dyspozycje kodeksu postępow ania cyw ilnego. Skoro jed n ak specjaliści m ają w ty m zakresie poważne w ątpliw ości, to jakież w ątpliw ości m usi mieć tu ta j zw ykły obyw atel? Czy jest on w ogóle w sta nie znaleźć te przepisy, nie m ów iąc ju ż o ich rozum ieniu?
P rz y k ła d drugi. D otyczy dla odm iany kodeksu cyw ilnego. A rty k u ł 1 kodeksu cyw ilnego głosi, że kodeks reg u lu je stosunki cyw ilnopraw ne m iędzy jed n o stkam i gospodarki uspołecznionej, m iędzy osobam i fizycz nym i oraz m iędzy jednostkam i gospodarki uspołecznionej a osobami fi zycznym i. W ydaw ałoby się przeto, że obyw atel, k tó ry nabędzie tekst kodeksu cyw ilnego, może się zapoznać ze w szystkim i przepisam i z w y m ienionego w yżej zakresu. I znow u okazuje się, że tak nie jest. Bo oto a rt. 2 tegoż kodeksu głosi, że w w ypadkach gdy w y m ag ają tego szcze gólne potrzeby obro tu m iędzy jednostkam i gospodarki uspołecznionej, R ada M inistrów lub z jej upow ażnienia in n y naczelny organ ad m in i s tra c ji państw ow ej może regulow ać stosunki tego o b ro tu w sposób od biegający od przepisów niniejszego kodeksu. M am y więc zachętę do tw orzenia now ych zasad przez naczelne organy ad m in istra c ji i Radę M inistrów . A obyw atel — czuje się znów zgubiony, bo nie jest w stanie zapoznać się n aw et z tym i w szystkim i regu lacjam i szczegółowymi. A p rze cież praw o pow inno być nie ty lk o jasne i proste, ale przede w szystkim dostępne dla każdego obyw atela.
My, prak ty cy , spoty kający się na co dzień z ty m i kłcpctam i, w iem y, iak w ielkie znaczenie m a dobrze opracow any kodeks. M am y też w ielki bagaż dośw iadczenia, k tó ry na pew no p rzy d ałb y się p rzy opracow yw a niu k o n k retn y c h przepisów Mówię o ty m z odrobiną żalu. D latego żalu, że udział adw okatów p rak ty k ó w w p racach legislacyjnych nie zawsze jest doceniany. Zle się stało, że tak m ało adw okatów było pow ołanych do K om isji K ody fikacy jnej. W łaśnie spotkanie teo rety k ó w i p rak ty k ó w na ty m fc ru m dałoby na pew no dobre w yniki. O by w przyszłości nie pow tórzono tego błędu.
P ra k ty k a dnia codziennego nauczyła nas, że istn ieje p iln a potrzeba w prow adzenia h ierarch ii w n orm ach praw ny ch. M ówiąc krócej, trzeba w reszcie pom yśleć o u staw ow ym u regulow aniu „ d ra b in y ” ak tów n o r m aty w n y ch . U szczytu tej d rab in y pow inna się znajdow ać u staw a za sadnicza (konstytucja). Na niższym szczeblu pow inna się znaleźć ustaw a zw ykła oraz d e k re ty w ydaw ane z m ocą ustaw y. Ja sn e jest, że ani u sta wa, ani d e k re t nie m ogą zm ieniać ustaw y zasadniczej. Dalszy szczebel zajm u ją a k ty ty p u wykonaw czego: rozporządzenia, uchw ały, okólniki, zarządzenia, in stru kcje, regu lam in y, pism a okólne. D yspozycje aktów w ykonaw czych nie m ogą oczywiście stać w kolizji nie ty lk o z k o n sty tucją, ale także ze zw ykłym i ustaw am i i dekretam i. P rzestrzeg an ie tej podstaw ow ej zasady u łatw i stosow anie przepisów p raw n ych. I co w aż niejsze: w prow adzi niezbędny porządek do legislacji. A na ty m nam w szystkim przecież n ap raw d ę zależy.
Ż yjem y w bardzo ciekaw ym okresie. Z apoczątkow any na VI Zjeździe P a rtii proces porządkow ania różnych dziedzin naszego życia trw a. Z na lazł on ap ro b atę w społeczeństw ie. Tym porządkow aniem objęte zostało rów nież praw o. I słusznie. T rzeba usuw ać przepisy, k tó re sta ły się zaw a
N r 1 (1 8 1 ) Więź p ra k ty k i adw okackie j z nauką prawa 69
lidrogam i. T ylko p a m ię ta jm y o jednym : tw orzenie p raw a w ym aga roz w agi i spokoju. Jeszcze nikom u nie udało się stw orzyć doskonałego p raw a w błyskaw icznym tem pie. K ażdy w ażniejszy ak t ustaw odaw czy pow i nien być poprzedzony p ubliczną d y skusją. Chodzi przecież nie ty lk o 0 m ożliw ie najlepsze opracow anie tekstu , ale także o po p u lary zację praw a. Z dośw iadczenia w iem y, że p ro je k ty tw orzone w ciszy g ab in e tów zdała od życia nie zrobiły w iększej k a rie ry .
„Szturm ow szczyzna” w legislacji nie zdaje egzam inu. U nikać też n a leży ten dencji do ciągłego now elizow ania przepisów . P raw o m usi być szanow ane p rzede w szystkim przez ustaw odaw cę. Jeżeli kodeks w p ro w a dzony niedaw no w życie pośpiesznie jest now elizow any, to podw aża to zaufanie do praw a. P o co szanow ać przepisy, k tó re i tak w szybkim czasie będą zm ienione? N atom iast przepis, k tó ry „obrósł” w p ra k ty k ę , zn ajd u je „praw o o b y w atelstw a” w społeczeństw ie. Nasze p rak ty c zn e dośw iadczenie m ówi nam , że s t a b i l i z a c j a jest niezbęd ną p rz e słan ką praw orządności. N atom iast ciągłe zm iany przepisów prow adzą do dezorientacji i p o d ry w an ia a u to ry te tu obow iązującego praw a. O by ta p ro sta p raw d a b y ła rozu m iana przez w szystkich w naszym k ra ju . P rzed e w szystkim p rzez legislatorów .
Sądow nictw o nasze cieszy się dużym a u to ry te te m w społeczeństw ie. Cenione jest przez w szystkich. My, adw okaci, w iem y, że ta pozycja są dow nictw a jest w pełn i zasłużona. W iem y także, że jest to zasługa naszych k a d r naukow ych. Poziom w iedzy praw niczej i p ra k ty k a zależą w znacznym sto p n iu od poziom u w ykładów na w ydziałach p raw a. I nie pow iem żadnej rew elacji, gdy stw ierdzę, że przedstaw iciele polskiej nau k i p raw a należą do czołówki europejskiej.
Z ty ch oczyw istych faktów w y ciągajm y praw idłow e w nioski. Je śli m am y dobrą k a d rę nau k ow ą i dobrych p raw ników p rak tyk ów , to s ta ra jm y się poszerzać płaszczyznę oddziaływ ania zarów no pierw szych jak 1 drugich n a szerokie k ręg i społeczeństw a.
Czy m ożna w ty ch w a ru n k a ch godzić się na ograniczanie w łaściw ości sądow ej w niek tó ry ch sporach cyw ilnych? J e s t to p y tan ie retory czn e. K ieru n ek m usi być odw rotny. K om petencje sądów m uszą być p ow ięk szane. Celowe jest też zapow iadane od dłuższego czasu w prow adzenie k o n tro li sądow ej nad niek tó ry m i decyzjam i ad m in istracyjn ym i.
Na zakończenie m uszę z naciskiem podkreślić, że nie chodzi tu ty lk o o nasze tak czy inaczej pojm ow ane interesy . Za takim rozw iązaniem przem aw ia in te re s p ań stw a i społeczeństw a. A to jest na pew no n a j w a ż n i e j s z e .
Ź r ó d ł a :
P. A s ł a n o w i c z : Zarys historii czasopisma „Palestra”, Pal. 1971. nr 9.
Z. C z a y k o w s k a : Bibliografia historii adwokatury polskiej (1901—1918), Pal. 1968 (wkładka).
Z. C z a y k o w s k a : Bibliografia adwokatury polskiej (1945—1960), Pal. 1961, nr 6 (Wkładka).
Z. C z e s z e j k o , Z. K r z e m i ń s k i : Odpowiedzialność dyscyplinarna adwoka tów, Warszawa 1971.
70 S t e f a n M i z e r a N r 1 (181)
S. J a n c z e w s k i : Dzieje adwokatury w dawnej Polsce, Pal. 1970, nr 12 (wkładka). S. J a n c z e w s k i : Dzieje i charakter pracy adwokackiej w dwudziestoleciu mię
dzywojennym, Pal. 1967, nr 3.
E. J a r r a : Ogólna teoria prawa, Warszawa 1922.
Z. K r z e m i ń s k i : Z historii prac nad kodyfikacją zasad etyki adwokackiej, Pal. 1968, nr 11.
Z. K r z e m i ń s k i : Nowy Zbiór zasad etyki adwokackiej i godności zawodu, Pal. 1970, nr 3.
O. K ü l p e : Einleitung in die Philosophie, Berlin 1915.
O. L e o n h a r d , W. H e l l e r : Die Rechtsanwaltsordnung, Wiedeń 1951. P l a t o n : Gorgiasz (oprać. W. Witwickiego), Warszawa 1958.
' J. G. P e r i e t z e a n u : O zasadach moralności zawodowej, Pal. 1936, s. 873. Richtlinien für die Ausübung des Anwaltsberufs, wyd. urzęd., Monachium—Berlin
1959.
J. R u f f : Kodeks czy zbiór zasad i prawideł, Pal. 1938, s. 328. J: R u f f: Dyscyplina adwokatury, Warszawa 1939.
A. S u l i g o w s k i : Wstęp do „Kwestionariusza do etyki obrończej”, „Gazeta Sądo wa Warszawska” 1886, s. 220.
B. S u l i g o w s k i : W sprawie etyki, Pal. 1969, nr 7.
M.St.: Przyczynek do kwestionariusza co do etyki obrończej, „Gazeta Sądowa Warszawska” 1886, s. 325 i 343.
STEFAN MIZERA
Sem inarium poświęcone tem atow i w ięzi p ra k ty k i
a d w o ka ckie j z naukq praw a
J e d n ą z im prez zorganizow anych dla uczczenia ju b ileu szu X X -lecia Zespołów A dw okackich Izby A dw okackiej w W arszaw ie było sp o tkanie w d n iu 11 listopada 1972 r. p rzed staw icieli stołecznej p a le s try z g ru p ą w y b itn y ch naukow ców , re p re z en tu ją c y c h różne dziedziny n a u k p ra w nych. T em aty k a tego spotkania, określona hasłem : „W ięź p ra k ty k i adw o k ack iej z nauką p ra w a ”, m iała w sw y m założeniu um ożliw ić w y m ian ę poglądów uczestników tego sem in ariu m na p o trz e b y i k ie ru n k i pogłę b ian ia w ięzi p ra k ty k i z teorią, w a ru n k i ich w zajem nego oddziaływ ania i w zbogacania, a tak że n a fo rm y w spółdziałania członków ad w o k a tu ry , zaangażow anych w p rak ty czn y m stosow aniu obow iązującego p raw a, z r e p re z e n ta n ta m i poszczególnych d y scy p lin nauko w ych w zakresie n a u k i p raw a — w in teresie dobrze p o jęte j słu żb y w y m ia ru spraw iedliw ości.
K oncepcję te m a tu sp otk an ia ja k i jej rea liz a c ję m ożna ocenić jako w p e łn i udaną, przynoszącą zasłużoną ch lubę jego o rg an izato ro m oraz sa ty sfak c ję jego uczestnikom . Dało to asu m p t Prezesow i N R A adw.