• Nie Znaleziono Wyników

Więź praktyki adwokackiej z nauką prawa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Więź praktyki adwokackiej z nauką prawa"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Zdzisław Krzemiński

Więź praktyki adwokackiej z nauką

prawa

Palestra 17/1(181), 62-70

(2)

ZDZISŁAW KRZEMIŃSKI

W ię ź p ra ktyki a d w o ka ckie j z naukg prawa*

Nie da się oddzielić mechanicznej znajomości prawa od naukowego pojmowania prawa. Prawnik praktyk musi mieć przygotowanie nau­ kowe. Najwybitniejsi naukowcy dawali się poznać jako świetni prak­ tycy.

Nie jest słuszny art. 70 ustawy o ustroju adwokackim stanowiący, że osoby wpisane na listę adwokacką a zajmujące stanowisko praco- umika nauki nie mogą wykonywać zawodu adwokackiego.

Współpraca praktyków i teoretyków jest szczególnie cenna przy pra­ cach legislacyjnych.

1. M am y dzisiaj mówić o w ięzi n a u k i z p r a k t y k ą . Skoro ta k , to przede w szystkim p o sta ra jm y się odpowiedzieć na py tan ie, co m am y na m yśli używ ając słowa: n a u k a .

N iem iecki filozof O sw ald K u lp ę tw ierdzi, że um ysł ludzki m a p rz y ­ rodzone zdolności dociekania. To dociekanie skierow ane jest na o kre­ ślone zjaw iska, z k tó ry m i spotyka się człowiek na drodze swego życia. W w y n ik u dociekań p o w staje p o z n a n i e . J e s t to zbiór w iadom ości o otaczającym nas świecie. A le to jeszcze nie n auk a. To dopiero w iedza. By z wiedzy, czyli zbioru w iadom ości o otaczających nas zjaw iskach n a ­ rodziła się n auka, n iezbędny jest jeszcze jeden elem ent: sy stem atyk a. Ten elem en t spraw ia, że z luźny ch wiadomości pow staje „coś” zebrane w całość, w pew ien sy stem nacelow any na określony przedm iot.

I trzeb a schylić czoło przed p rec y z ją d efinicyjną P la to n a , k tó ry m ów ił, że n a u k a t o s y s t e m a t y c z n i e z e b r a n e w i a d o m o ś c i d o ­ t y c z ą c e p e w n e j d z i e d z i n y z j a w i s k .

O n a u c e m ożem y m ówić dopiero w tedy, gdy m a ona zakreślony przedm iot dociekań i — poszukując p raw d y — p o sługuje się określoną m etodą badaw czą.

T ak pojęta n au k a byw a odróżniana od w iary , k tó ra opiera się tylko n a p rzek o n an iu o istnien iu pew n y ch zasad. W iara może istnieć nieza­ leżnie od tego, czy podm iotow e prześw iadczenie zostało p rzedm iotow o spraw dzone. N auk a nato m iast — nie: p rz y ję te przez nią p raw d y m uszą być udow odnione.

• S k r ó t r e f e r a tu w y g ło s z o n e g o w d n iu 11 lis to p a d a 1972 r. z o k a z j i o b c h o d ó w X X - l e c i a is t n ie n i a zespoftów a d w o k a c k i c h w Iz b ie w a r s z a w s k ie j .

(3)

N r 1 (18!) Więź p r a k ty k i adw okackiej z nauką prawa b 3

Istotę n au k i w odróżnieniu od w ia ry p rzedstaw ił P lato n w znanym dialogu pod ty tu łe m „G o rg jasz”. S o k rates p y ta G orgjasza: „G orgjaszu, azali byw a w ia ra fałszyw a i praw dziw a? Odpow iedziałbyś, jak m n ie­ m am , tw ierd ząco ?” G orgjasz: „ Z aiste” . Sokrates: „No, a w iedza, czy może być fałszyw a i p raw d ziw a?” Gorjasz: „Żadną m ia rą ”. Sokrates: „Jasn e ted y jest, że nie są one ty m sam y m ?” G orgjasz: -„Słusznie m ó­ w isz”. Sokrates: „Lecz w szakże przek o n an i są ci, co naukow o zbadali, i ci, co u w ierzy li?” G orgjasz: „T ak jest, rzeczyw iście” . Sokrates: „Zgadzasz się tedy, abyśm y p rz y ję li dw a rodzaje przekonania: jed en — dający w iarę bez w iedzy i d ru g i — d ający n a u k ę ? ” G orgjasz: „ N ajzu p ełn iej” h

W ypada pow tórzyć za G orgjaszem , że zgadzam y się z tym rozum ow a­ niem. Chcem y w ierzyć w pew ne rzeczy pod w arun kiem , że są one r a ­ cjonalnie uzasadnione.

W m iarę rozw oju um ysłow ego ludzkości zasób zbieranych przez n a u k ę wiadom ości pow iększał się. N adszedł czas, że ogarnięcie przez um ysł ludzki w szystkich zasobów n au k i stało się niem ożliwe. Tak narodziła się specjalizacja. N auki zostały podzielone w zależności od p rzedm iotu ba­ dań i stosow anych m etod.

Nie jest m oim zadaniem p rzed staw ian ie p rzy jęteg o obecnie podziału nauk. W ypada jed n ak stw ierdzić, że n a u k i p raw n e znalazły się w w iel­ kiej rodzinie n au k hum anisty czn y ch .

2. N arodziła się ta nauka praw a, ta k zwana jurisp ru dentia , w Rzym ie. Zaczęło się to od m echanicznego p rzy sw ajan ia przepisów p raw ny ch. Nie po p rzestan o jed n ak na tym . Zaczęto doszukiw ać się w przepisach p raw n y ch pew nej m yśli, n a w e t filozoficznej. Nie na darm o C icero pisał: Non ergo a praetoris edicto, u t plerique nunc, neque a duodecim tablis, u t superiores, sed pen itu s e x in tim a philosophia hauriendam iuris disci- plinam p u ta s”.

Dzisiaj n ik t nie m a w ątpliw ości, że n a u k i p raw n e m ają sw oją określoną i w ysoką pozycję w śró d in n y ch n au k . N auki p raw n e m ają nie ty lko określony p rzed m iot badań, ale — co jest rów nie w ażne — w łasne m e­ tody poznawcze. Chodzi już nie ty lk o o to, żeby przysw oić sobie znajo­ mość obow iązujących przepisów . Daleko w ażniejsze jest p oznanie isto­ ty p raw a, jego fu n k c ji społecznej oraz roli, ja k ą spełnia ono w nowo­ czesnym państw ie.

3. Z tego, co zostało pow iedziane, w y nik a w sposób jasny, że nie da się oddzielić m echanicznej znajom ości p raw a od naukow ego pojm ow a­ nia tego p raw a. P ra w n ik p ra k ty k m usi m ieć przygotow anie naukow e. N aukow iec m usi się legitym ow ać znajom ością obow iązujących p rze p i­

sów. Tych rzeczy nie da się rozdzielić.

Że ta k jest, św iadczy o ty m n ajlep iej fakt, że n ajw y b itn ie jsi nau kow ­ cy p a ra li się p ra k ty k ą praw niczą, a w y b itn i sędziowie, adw okaci daw ali

się poznać jak o naukow cy.

L ista p ra k ty k ó w zajm u jący ch się p racam i naukow ym i oraz lista n a u ­ kow ców tk w iących w p ra k ty c e sędziow skiej czy adw okackiej jest o lbrzy­ m ia. P ełn e zestaw ienie ty ch nazw isk p rzekroczyłoby ro zm ary niniejszego opracow ania.

i T łu m a c z e n ie w e d łu g t e k s t u E. J a r r y z k s ią ż k i: O g ó ln a te o r ia p r a w a , W a r sz a w a 1922, s . 2.

(4)

64 Z d z i s ł a w K r z e m i ń s k i N r 1 (18l)

Czuję się też zw olniony od przekonyw ania czytelników , że zain tereso­ w a n ia naukow e p ra k ty k ó w poszerzają nie tylko horyzonty zain tereso­ w anych osób, ale chyba także dorobek naszej nauki. Równie oczywiste

je s t to, że w iedza naukow ca jest o w iele pełniejsza, gdy opiera się na znajom ości p ra k ty k i sądow ej czy adw okackiej. Mówię w tej chw ili o rze ­ czach oczyw istych i w ydaw ałoby się przez nikogo nie kw estionow anych. Czyż nie jest w ty ch okolicznościach zaskoczeniem to, że w ustaw ie 0 u stro ju a d w o k a tu ry znalazł się przepis (art. 70) stanow iący, iż osoby w pisane na listę adw okatów a zajm ujące stanow iska pracow nika nau k i nie mogą w ykonyw ać zaw odu adw okackiego. Nic więc dziwnego, że p le ­ n a rn e posiedzenie N aczelnej Rady A dw okackiej w uchw ale z dnia 15 paź­ dziernika 1972 r. w ypow iedziało się za uchyleniem tego przepisu. Im szybciej to nastąp i, ty m lepiej.

4. Nas, adw okatów , napaw a du m ą fak t, że w ogólnym dorobku n a u k p raw n y c h liczą się także prace publik ow ane przez adw okatów . Nie za­ m ierzam podaw ać tu ta j pełnego zestaw ienia m onografii, podręczników , kom en tarzy , arty k u łó w , k tó re w yszły spod pió ra adw okatów . N iech się ty m zajm ą a u to rz y bibliografii. Jed n ak że m ówiąc o dorobku n au kow ym adw okatów , nie m ożna nie w ym ienić tak ich nazwisk, jak H. Konic, L. Dom ański, S. G arlicki, S. Janczew ski, J. Jodłow ski, J. K orzonek, J. L itau er, J. N am itkiew icz, E. W aśkowski, A. Ohanowicz, J. G w iazdo- m orski, J. L itw in, Kozubski. O graniczyłem się do przykładow ego w y ­ m ienienia sam ych ty lk o cyw ilistów , i to osób najb ard ziej re p re z e n ta ­ ty w n ych dla naszego środow iska. A przecież rów nie obszerna jest lista adw ok ató w p u b lik u jący ch z zakresu n au k k a rn y c h czy praw a a d m in i­ stracyjnego.

5. J e st jeszcze jed n a dziedzina, w k tó re j ad w o katu ra m a swój po­ w szechnie doceniany w kład. M am na m y śli periodyki praw nicze. F a k ­ tem jest, że adw okaci od daw na zasilali szeregi autorów pu b lik u jący ch a rty k u ły w perio d y kach praw niczych. N ajch ętn iej czynili to w powo­

łanej do życia w ro ku 1873 „Gazecie Sądow ej W arszaw skiej” . Tu, w ty m piśm ie, w okresie ciężkim dla naro d u polskiego, bo w okresie zaborów , pisyw ali adw okaci n a ogólne tem a ty p raw nicze i jakże często na tem a ty ściśle adwokackie.

W rok u 1886 znany adw okat w arszaw ski A. Suligow ski w raz z k ole­ gam i S. Bełzą, J. B enzefem i A. P reisem pub lik u je „K w estionariusz do ety k i obrończej” . We w stępie do tej p u b lik acji A. Suligow ski pisze: „ S tan obrończy w naszym k raju , pom im o daw nego istnienia, nie sfo r­ m ułow ał do tąd zasad etycznych dla sw ej działalności w społeczeństw ie. W b rak u u stalonych n o rm obrońcy k iero w ali się w łasnym n atchnieniem , może zw ykle dobrym , k tó re jednak b yw ało błędne. Nie kręp o w an i żad­ nym i stały m i w skazów kam i, idąc drogą osobistych popędów i poglądów , staw ać m ogli niek ied y w sprzeczności z w y m aganiam i i po trzeb am i ogó­ łu. M usiało się to odbijać u jem nie w sku tk ach. Zapew ne przew adze szlachetnych stro n polskiej n a tu ry zawdzięczać należy to, że n a ty m ch w iejn ym poziom ie życia statek cnoty obrończej nie rozbił się i ocalał” . 1 dalej: „Zaw ód obrończy w ym aga pow ażnego przygotow ania, ta k p ra k ­ tycznego jak i naukow ego (...). Nie m ożna się p raw ie dziw ić późniejszym błędom , k tó re w y n ik ają z nieśw iadom ości i n iejasny ch pojęć etycznych.

(5)

N r 1 (181) Więź p ra k ty k i a d w okackie j z nauką prawa 65

W ty m położeniu p o trzeb a w skazówek, zwłaszcza m oralnych, d aje się czuć coraz b a rd z iej”.

W spom inam o ty m w y stąp ien iu Suligow skiego dlatego, że był to po­ czątek akcji, k tó ra po w ielu, w ielu latach m iała doprow adzić do uchw a­ lenia przez sam orząd adw okacki Z bioru zasad e ty k i adw okackiej i god­ ności zawodu. Zbiór ten zw ykliśm y zwać naszym „kodeksem e ty k i”. I chociaż ostateczny tek st tego Z bioru został p rz y ję ty dopiero w roku 1961, fak tem jest, że polska ad w o k atu ra, i to pod b u te m zaborcy, p ierw ­ sza w E uropie zrozum iała, iż adw ok at m usi m ieć w łasn y „drogow skaz e ty c z n y ”, jakże p o trz e b n y p rzy w ykon y w an iu tego n ap ra w d ę ciężkiego zawodu.

Dzisiaj nasz Zbiór zasad nie jest jed y n y m w Europie. Godzi-się przy po ­ m nieć. że np. Z grom adzenie D elegatów M iędzynarodow ego Zrzeszenia A dw okatów uchw aliło w d niu 25 lipca 1956 r. na zjeździe w Oslo „M ię­ dzynarodow e zasady e ty k i stan u adw okackiego” . Zbiór ten m a c h a ra k ­ te r ram o w y i składa się z 20 zasad.

O pierając się na ty ch zasadach F e d e ra ln a Izba A dw okacka Niemiec Z achodnich p rzy ję ła w 1957 r. „W ytyczne w sp raw ie w y konyw ania za­ w odu adw okackiego”. J e s t to obszerny zbiór sk ła d a jąc y się aż z jed e­ n a stu rozdziałów.

P odobnie w A u strii w ro k u 1951 S ta łe Z ebranie P rzedstaw icieli A u ­ striack ich Izb A dw okackich uchw aliło „W ytyczne w spraw ie w y ko ny ­ w ania zaw odu adw okackiego”.

N ależy dodać, że rów nież adw okaci ru m u ń sc y w prow adzili w życie jeszcze w okresie m ięd zyw o jen n ym (1937 r.) kodeks m oralności zaw o­ dow ej.

A le p o ró w nu jąc ze sobą te w szystkie tek sty , trz e b a bez zarozum ial­ stw a stw ierdzić, że nasz polski Z biór zasad w yróżnia się jasnością u k ład u i p rostotą języka. N ie należy się więc dziw ić tem u, że przetłum aczony na język i obce, sta ł się w zorem przy o pracow yw aniu podobnych „Zbio­ ró w ” przez naszych kolegów z C zechosłow acji i Z w iązku Radzieckiego. Na tle obow iązującego u nas tek stu Zbioru m am y ciekaw e opracow ania teoretyczne, k om entarze.

A le „G azeta S ądow a W arszaw ska” nie b yła ściśle pism em adw okac­ kim . Takim i pism am i b y ły n ato m iast perio dyk i, k tó re u k azyw ały się w b. zaborze au striack im , a m ianow icie „ P a le s tra ” w y d aw an a w e Lw o­ w ie od r. 1910, „P rzeg ląd A dw okacki” w y d a w an y w K rakow ie od r. 1913, „G łos O brońców ” w y d aw an y w K rakow ie od r. 1913 oraz „Czasopismo A dw okatów P o lsk ich” w y daw ane od ro k u 1916 w e Lwowie.

N ajb ard ziej jed n ak re p re z e n ta ty w n y m p erio d y k iem dla ad w o k atu ry polskiej m iała się stać u k azu jąca się w W arszaw ie od ro k u 1924 „P a­ le s tr a ”. Pism o to rep rezen to w ało zawsze b ardzo w ysoki poziom, p rzy czym a rty k u ły pu b liko w an e w „ P a le strz e ” nie o graniczały się do p ro b le­ m aty k i ściśle adw okackiej. O statn i n u m er pism a uk azał się w sierp n iu 1939 r., na k ilk a dni p rze d w ybuchem dru g iej w o jn y św iatow ej.

E k sterm in acy jn a p o lity k a prow adzona przez hitlerow ców w stosun­ k u do środow iska adw okackiego u d erzy ła tak że w „ P a le s trę ”. Nie było m ow y o uk azy w an iu się tego pism a w czasie w ojny. W ybuch w o jny p rz e rw a ł też w y d aw an ie innych pism adw okackich. M yślę tu ta j o w yd

(6)

6 6 Z d z i s ł a w K r z e m i ń s k i N r 1 (181)

w an y ch w e Lw owie „Głosie P ra w a ” i „Nowej P a le s trz e ”, a w K ra k o ­ w ie — „Głosie A dw okatów ” .

P o w yzw oleniu a d w o k atu ra p rzy stą p iła w 1956 r. do w ydaw ania „B iu­ le ty n u N aczelnej R ad y A dw okackiej” . P erio d yk te n p rzekształcił się w n a stę p n y m ro ku w „ P a le strę ” . Pism o w ydaw ane w W arszaw ie, jako organ NRA, stało się rep rezen taty w n y m organem całej adw okatury .

F a k tem jest, że w „P alestrze” u kazyw ały się i u k azu ją a rty k u ły do­ tyczące nie ty lk o p ro b lem aty k i adw okackiej, ale także innych dziedzin (praw a cyw ilnego, karnego, adm inistracyjnego, zagadnień polityczno-spo­ łecznych itp.). N iektóre kw estie dotyczące np. g w aran cji w ykonyw ania zaw odu adw okackiego doczekały się opracow ań ty p u m onograficznego. D otyczy to zagadnienia tajem nicy zawodowej i im m u n ite tu adw okackie­ go. P u b lik acje poświęcone tej tem aty ce przew yższają sw ym poziom em opracow ania p ublikow ane w prasie zagranicznej. J e s t to trw a ły doro­ b e k naszego środow iska, k tó ry przynosi nam zaszczyt.

W szerokim zakresie rep rezento w an a jest w „ P a le strz e ” tem aty k a cyw ilistyczna. P u b lik u ją swe prace w „ P a le strz e ” adw okaci, sędziowie, p ro k u ra to rz y , pracow nicy nauki, radcow ie praw ni, słow em wszyscy, k tó ­ rzy zajm u ją się p ra k ty k ą i teo rią praw a.

6. J e s t dziedzina, w której w spółpraca m iędzy teo rety k am i a p ra k ­ ty k am i jest szczególnie cenna. M am tu na m yśli l e g i s l a c j ę .

D ośw iadczenie nauczyło nas tego, że przy tw orzen iu przepisów n ie­ zbędne jest znalezienie złotego środka m iędzy n a d m iern ą kazu isty k ą z jed n ej stro n y a skłonnościam i do tw orzenia przepisów zbyt sk onden­ sow anych z d ru g iej. W szyscy też m arzy m y o tym , żeby przepis p raw n y nap isan y był językiem prostym i ładnym . By był on zrozum iały dla obyw ateli. T y lk o bow iem w tedy m ożna liczyć n a jego pow szechne p rz y ­ sw ojenie i stosow anie. T rudno w ym agać od obyw atela, by stosow ał p rz e ­ pis, któreg o po prostu... nie rozum ie.

To, co pow iedziałem , to są rzeczy „stare jak św ia t” . W szyscy te za­ sad y znam y. W szyscy uznajem y. Z w ykonaw stw em n atom iast byw a róż­ nie.

Dzisiaj m odne je s t na przy k ład narzek anie na tzw . „praw o pow iela­ n e ” . T erm in em ty m określane są wszelkiego ro dzaju norm y w yk o n aw ­ cze, a k ty zarządu, w ydaw ane przez w ła d z e ; ad m in istra c y jn e z m in iste r­ stw a m i na czele. B yw ało jednak i tak, że n iek tó rzy p raw n icy m ówili n a w e t o wyższości takiego praw a nad „p rzestarzały m i ak tam i n o rm a ty w ­ n y m i” . Wyższość ta m iała rzekom o w ynikać z tego, że „praw o pow ie­ la n e ” jest bard ziej elastyczne, że szybciej uzupełnia luki, k tó re m ogą pow staw ać w system ie praw nym , oraz dokładniej rozstrzyga w szelkie pow stałe w p ra k ty c e w ątpliwości.

D odajm y, że nie tylk o ad m inistracja uległa „czarow i” p raw a pow ie­ lanego. Za p rzy k ła d w ty m zakresie niechaj służy orzeczenie Sądu N a j­ wyższego z dnia 22 stycznia 1953 r. w spraw ie C 228/52 (PiP 1954 r., n r 2), w k tó ry m p rz y ję to zasadę, iż „okoliczność, że decyzja w przedm iocie u sta le n ia staw ek ryczałtow ych za godziny nadliczbow e pow zięta została p rzez naczelne o rg an y ad m in istracji P a ń stw a Ludow ego w porozum ieniu z kierow niczym i organam i ru ch u zawodowego, d aje całkow itą g w a ra n ­ cję, iż słuszne in te resy pracow ników zatrud niony ch w godzinach n a d ­ liczbow ych przez uspołecznione zakłady p racy zostały w pełn i uszano­

(7)

N r 1 (181) Wiąż p r a k ty k i a d w okackie j z nauką prawa 67

w ane. C zyni to zbędnym i niedopuszczalnym bad an ie w y m ienionych w yżej sta w ek przez sąd y od stro n y ich zgodności z przepisem a rt. 16 u s ta w y o czasie p ra c y w p rzem y śle i h a n d lu ” . W orzeczeniu ty m stw ierd zo n a została w sposób n ajz u p e łn ie j oczyw isty su p re m a cja aktów z arząd u n a d a k ta m i n o rm atyw ny m i.

I zanim żeśm y się obejrzeli, w zięto się z w ielk im zapałem do b u d o ­ w y sy stem u p raw a pow ielanego. W ydano niezliczone ilości okólników , za­ rządzeń, in stru k c ji i regulam inów . P o w stała sy tu a c ja, że w n iek tó ry ch dziedzinach n ajw ięk si specjaliści stra c ili rozeznanie co do a k tu aln eg o sta n u p raw nego. A le powoli to praw o pow ielane zam iast być rew elacją i pom ocą w urzęd o w aniu zaczęło staw ać się zm orą dla teo rety k ó w i p ra k ty k ó w . Dziś ju ż w szyscy zdają sobie spraw ę z tego, że konieczne je s t zaham ow anie tej „tw órczości” .

W ypada jed n a k zapytać, ja k to się stało, że doszło do u rucho m ien ia w y d aw an ia tego p raw a powielonego. Przysłow ie m ówi: „Nie m a d ym u bez ognia” . Czy w k o n k re tn y m w y pad k u nie zaw iniła przy p ad k iem sam a legislacja? M yślę, że tak.

Z aczn ijm y od p rzy po m nien ia sta re j jak św iat p raw d y , k tó ra mówi, że „życie n ie znosi p ró żn i” . Ta zasada d aje znać o sobie w szędzie, n aw et p rzy opraco w y w an iu kodeksów . I jeśli w kodeksie m am y zb yt m ało przepisów , to tę lu k ę m usi zapełnić p raw o pow ielane. T w orzenie b la n ­ k ieto w y ch przepisów stanow i zachętę do uzup ełnien ia tego b la n k ie tu ak te m p ra w n y m niższego rzędu. Byw ało, że ustaw odaw ca w ręcz zachę­ cał do tw o rzen ia ty ch aktów praw n ych . P rzy k ład ó w m am y, n iestety , dużo.

Oto p ierw szy z brzegu. K odeks postępow ania cyw ilnego w y m ien ia w a rt. 87 podm ioty, k tó re m ogą w ystępow ać w procesie jak o p ełn o ­ m ocnicy stron. W ydaw ałoby się, że lista podm iotów m ogących w y stę p o ­ w ać w c h a ra k te rz e pełnom ocnika sądow ego została w y czerp u jąco o k re ­ ślona. Je d n ak ż e tak nie jest. Oto § 2 w ym ienionego art. 87 k.p.c. upo­ w ażnia R adę M inistrów do u stalen ia odręb ny ch zasad u sta n a w ia n ia pełnom ocników p rzez jed n o stk i gospodarki uspołecznionej i organizacje społeczne lu d u pracującego. Otóż te odrębne zasady zostały ustalo n e. Ale nie w jed n y m akcie p raw n y m . I tak , m am y uch w ałę n r 533 R ad y M ini­ stró w z d n ia 13 g ru d n ia 1961 r. dotyczącą obsługi p ra w n e j p rzed się­ b io rstw p aństw ow ych, zjednoczeń oraz bankó w państw ow ych. O bow ią­ zuje też zarządzenie n r 62 P rezesa R ady M inistrów z d n ia 3 lipca 1962 r. w sp raw ie ogólnych zasad organizacji obsługi p raw n e j p rzedsiębiorstw państw o w ych , zjednoczeń oraz banków p aństw ow ych. Zanotow ać też n a ­ leży w y d an ie zarządzenia n r 36 przez P rezesa R ad y M inistrów z dnia 26 k w ie tn ia 1964 r. w spraw ie w y tyczn y ch dla w yk on yw ania obsługi p raw n e j jed n o stek gospodarki uspołecznionej p rzez zespoły adw okackie. D alej — u ch w ała P re zy d iu m N aczelnej R ady Spółdzielczej z dnia 2 sty czn ia 1963 r. rozszerzyła zasięg oddziaływ ania w ym ienionych p rze p i­ sów na spółdzielnie i ich związki. W reszcie u chw ała n r 2 P rezy d iu m K o m isji K o o rd y n acy jn ej D ziałalności G ospodarczej O rganizacji Społecz­ ny ch z d n ia 3 m a ja 1963 r. rozciągnęła zasięg u ch w ały n r 533 n a sto­ w arzy szen ia prow adzące działalność gospodarczą.

Tak to w yg ląda „m ozaika” n o rm pozakodeksow ych dotyczących w y cin ­ kow ego zagadnienia pełnom ocników sądow ych jed no stek gospodarki uspo­

(8)

€8 Z d z i s ł a w K r z e m i ń s k i N r 1 (1 8 1 )

łecznionej. A w ynik tego w szystkiego? Tak, jak należało oczekiwać: od lat trw a spór o to, czy te zasady szczególne u reg u lo w an e w ym ienionym i u ch w ałam i u ch y lają dyspozycje kodeksu postępow ania cyw ilnego. Skoro jed n ak specjaliści m ają w ty m zakresie poważne w ątpliw ości, to jakież w ątpliw ości m usi mieć tu ta j zw ykły obyw atel? Czy jest on w ogóle w sta­ nie znaleźć te przepisy, nie m ów iąc ju ż o ich rozum ieniu?

P rz y k ła d drugi. D otyczy dla odm iany kodeksu cyw ilnego. A rty k u ł 1 kodeksu cyw ilnego głosi, że kodeks reg u lu je stosunki cyw ilnopraw ne m iędzy jed n o stkam i gospodarki uspołecznionej, m iędzy osobam i fizycz­ nym i oraz m iędzy jednostkam i gospodarki uspołecznionej a osobami fi­ zycznym i. W ydaw ałoby się przeto, że obyw atel, k tó ry nabędzie tekst kodeksu cyw ilnego, może się zapoznać ze w szystkim i przepisam i z w y ­ m ienionego w yżej zakresu. I znow u okazuje się, że tak nie jest. Bo oto a rt. 2 tegoż kodeksu głosi, że w w ypadkach gdy w y m ag ają tego szcze­ gólne potrzeby obro tu m iędzy jednostkam i gospodarki uspołecznionej, R ada M inistrów lub z jej upow ażnienia in n y naczelny organ ad m in i­ s tra c ji państw ow ej może regulow ać stosunki tego o b ro tu w sposób od­ biegający od przepisów niniejszego kodeksu. M am y więc zachętę do tw orzenia now ych zasad przez naczelne organy ad m in istra c ji i Radę M inistrów . A obyw atel — czuje się znów zgubiony, bo nie jest w stanie zapoznać się n aw et z tym i w szystkim i regu lacjam i szczegółowymi. A p rze ­ cież praw o pow inno być nie ty lk o jasne i proste, ale przede w szystkim dostępne dla każdego obyw atela.

My, prak ty cy , spoty kający się na co dzień z ty m i kłcpctam i, w iem y, iak w ielkie znaczenie m a dobrze opracow any kodeks. M am y też w ielki bagaż dośw iadczenia, k tó ry na pew no p rzy d ałb y się p rzy opracow yw a­ niu k o n k retn y c h przepisów Mówię o ty m z odrobiną żalu. D latego żalu, że udział adw okatów p rak ty k ó w w p racach legislacyjnych nie zawsze jest doceniany. Zle się stało, że tak m ało adw okatów było pow ołanych do K om isji K ody fikacy jnej. W łaśnie spotkanie teo rety k ó w i p rak ty k ó w na ty m fc ru m dałoby na pew no dobre w yniki. O by w przyszłości nie pow tórzono tego błędu.

P ra k ty k a dnia codziennego nauczyła nas, że istn ieje p iln a potrzeba w prow adzenia h ierarch ii w n orm ach praw ny ch. M ówiąc krócej, trzeba w reszcie pom yśleć o u staw ow ym u regulow aniu „ d ra b in y ” ak tów n o r­ m aty w n y ch . U szczytu tej d rab in y pow inna się znajdow ać u staw a za­ sadnicza (konstytucja). Na niższym szczeblu pow inna się znaleźć ustaw a zw ykła oraz d e k re ty w ydaw ane z m ocą ustaw y. Ja sn e jest, że ani u sta ­ wa, ani d e k re t nie m ogą zm ieniać ustaw y zasadniczej. Dalszy szczebel zajm u ją a k ty ty p u wykonaw czego: rozporządzenia, uchw ały, okólniki, zarządzenia, in stru kcje, regu lam in y, pism a okólne. D yspozycje aktów w ykonaw czych nie m ogą oczywiście stać w kolizji nie ty lk o z k o n sty ­ tucją, ale także ze zw ykłym i ustaw am i i dekretam i. P rzestrzeg an ie tej podstaw ow ej zasady u łatw i stosow anie przepisów p raw n ych. I co w aż­ niejsze: w prow adzi niezbędny porządek do legislacji. A na ty m nam w szystkim przecież n ap raw d ę zależy.

Ż yjem y w bardzo ciekaw ym okresie. Z apoczątkow any na VI Zjeździe P a rtii proces porządkow ania różnych dziedzin naszego życia trw a. Z na­ lazł on ap ro b atę w społeczeństw ie. Tym porządkow aniem objęte zostało rów nież praw o. I słusznie. T rzeba usuw ać przepisy, k tó re sta ły się zaw a­

(9)

N r 1 (1 8 1 ) Więź p ra k ty k i adw okackie j z nauką prawa 69

lidrogam i. T ylko p a m ię ta jm y o jednym : tw orzenie p raw a w ym aga roz­ w agi i spokoju. Jeszcze nikom u nie udało się stw orzyć doskonałego p raw a w błyskaw icznym tem pie. K ażdy w ażniejszy ak t ustaw odaw czy pow i­ nien być poprzedzony p ubliczną d y skusją. Chodzi przecież nie ty lk o 0 m ożliw ie najlepsze opracow anie tekstu , ale także o po p u lary zację praw a. Z dośw iadczenia w iem y, że p ro je k ty tw orzone w ciszy g ab in e­ tów zdała od życia nie zrobiły w iększej k a rie ry .

„Szturm ow szczyzna” w legislacji nie zdaje egzam inu. U nikać też n a ­ leży ten dencji do ciągłego now elizow ania przepisów . P raw o m usi być szanow ane p rzede w szystkim przez ustaw odaw cę. Jeżeli kodeks w p ro w a ­ dzony niedaw no w życie pośpiesznie jest now elizow any, to podw aża to zaufanie do praw a. P o co szanow ać przepisy, k tó re i tak w szybkim czasie będą zm ienione? N atom iast przepis, k tó ry „obrósł” w p ra k ty k ę , zn ajd u je „praw o o b y w atelstw a” w społeczeństw ie. Nasze p rak ty c zn e dośw iadczenie m ówi nam , że s t a b i l i z a c j a jest niezbęd ną p rz e ­ słan ką praw orządności. N atom iast ciągłe zm iany przepisów prow adzą do dezorientacji i p o d ry w an ia a u to ry te tu obow iązującego praw a. O by ta p ro sta p raw d a b y ła rozu m iana przez w szystkich w naszym k ra ju . P rzed e w szystkim p rzez legislatorów .

Sądow nictw o nasze cieszy się dużym a u to ry te te m w społeczeństw ie. Cenione jest przez w szystkich. My, adw okaci, w iem y, że ta pozycja są­ dow nictw a jest w pełn i zasłużona. W iem y także, że jest to zasługa naszych k a d r naukow ych. Poziom w iedzy praw niczej i p ra k ty k a zależą w znacznym sto p n iu od poziom u w ykładów na w ydziałach p raw a. I nie pow iem żadnej rew elacji, gdy stw ierdzę, że przedstaw iciele polskiej nau k i p raw a należą do czołówki europejskiej.

Z ty ch oczyw istych faktów w y ciągajm y praw idłow e w nioski. Je śli m am y dobrą k a d rę nau k ow ą i dobrych p raw ników p rak tyk ów , to s ta ­ ra jm y się poszerzać płaszczyznę oddziaływ ania zarów no pierw szych jak 1 drugich n a szerokie k ręg i społeczeństw a.

Czy m ożna w ty ch w a ru n k a ch godzić się na ograniczanie w łaściw ości sądow ej w niek tó ry ch sporach cyw ilnych? J e s t to p y tan ie retory czn e. K ieru n ek m usi być odw rotny. K om petencje sądów m uszą być p ow ięk­ szane. Celowe jest też zapow iadane od dłuższego czasu w prow adzenie k o n tro li sądow ej nad niek tó ry m i decyzjam i ad m in istracyjn ym i.

Na zakończenie m uszę z naciskiem podkreślić, że nie chodzi tu ty lk o o nasze tak czy inaczej pojm ow ane interesy . Za takim rozw iązaniem przem aw ia in te re s p ań stw a i społeczeństw a. A to jest na pew no n a j ­ w a ż n i e j s z e .

Ź r ó d ł a :

P. A s ł a n o w i c z : Zarys historii czasopisma „Palestra”, Pal. 1971. nr 9.

Z. C z a y k o w s k a : Bibliografia historii adwokatury polskiej (1901—1918), Pal. 1968 (wkładka).

Z. C z a y k o w s k a : Bibliografia adwokatury polskiej (1945—1960), Pal. 1961, nr 6 (Wkładka).

Z. C z e s z e j k o , Z. K r z e m i ń s k i : Odpowiedzialność dyscyplinarna adwoka­ tów, Warszawa 1971.

(10)

70 S t e f a n M i z e r a N r 1 (181)

S. J a n c z e w s k i : Dzieje adwokatury w dawnej Polsce, Pal. 1970, nr 12 (wkładka). S. J a n c z e w s k i : Dzieje i charakter pracy adwokackiej w dwudziestoleciu mię­

dzywojennym, Pal. 1967, nr 3.

E. J a r r a : Ogólna teoria prawa, Warszawa 1922.

Z. K r z e m i ń s k i : Z historii prac nad kodyfikacją zasad etyki adwokackiej, Pal. 1968, nr 11.

Z. K r z e m i ń s k i : Nowy Zbiór zasad etyki adwokackiej i godności zawodu, Pal. 1970, nr 3.

O. K ü l p e : Einleitung in die Philosophie, Berlin 1915.

O. L e o n h a r d , W. H e l l e r : Die Rechtsanwaltsordnung, Wiedeń 1951. P l a t o n : Gorgiasz (oprać. W. Witwickiego), Warszawa 1958.

' J. G. P e r i e t z e a n u : O zasadach moralności zawodowej, Pal. 1936, s. 873. Richtlinien für die Ausübung des Anwaltsberufs, wyd. urzęd., Monachium—Berlin

1959.

J. R u f f : Kodeks czy zbiór zasad i prawideł, Pal. 1938, s. 328. J: R u f f: Dyscyplina adwokatury, Warszawa 1939.

A. S u l i g o w s k i : Wstęp do „Kwestionariusza do etyki obrończej”, „Gazeta Sądo­ wa Warszawska” 1886, s. 220.

B. S u l i g o w s k i : W sprawie etyki, Pal. 1969, nr 7.

M.St.: Przyczynek do kwestionariusza co do etyki obrończej, „Gazeta Sądowa Warszawska” 1886, s. 325 i 343.

STEFAN MIZERA

Sem inarium poświęcone tem atow i w ięzi p ra k ty k i

a d w o ka ckie j z naukq praw a

J e d n ą z im prez zorganizow anych dla uczczenia ju b ileu szu X X -lecia Zespołów A dw okackich Izby A dw okackiej w W arszaw ie było sp o tkanie w d n iu 11 listopada 1972 r. p rzed staw icieli stołecznej p a le s try z g ru p ą w y b itn y ch naukow ców , re p re z en tu ją c y c h różne dziedziny n a u k p ra w ­ nych. T em aty k a tego spotkania, określona hasłem : „W ięź p ra k ty k i adw o­ k ack iej z nauką p ra w a ”, m iała w sw y m założeniu um ożliw ić w y m ian ę poglądów uczestników tego sem in ariu m na p o trz e b y i k ie ru n k i pogłę­ b ian ia w ięzi p ra k ty k i z teorią, w a ru n k i ich w zajem nego oddziaływ ania i w zbogacania, a tak że n a fo rm y w spółdziałania członków ad w o k a tu ry , zaangażow anych w p rak ty czn y m stosow aniu obow iązującego p raw a, z r e ­ p re z e n ta n ta m i poszczególnych d y scy p lin nauko w ych w zakresie n a u k i p raw a — w in teresie dobrze p o jęte j słu żb y w y m ia ru spraw iedliw ości.

K oncepcję te m a tu sp otk an ia ja k i jej rea liz a c ję m ożna ocenić jako w p e łn i udaną, przynoszącą zasłużoną ch lubę jego o rg an izato ro m oraz sa ty sfak c ję jego uczestnikom . Dało to asu m p t Prezesow i N R A adw.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Skończyłeś w ychow anie przyzwoite rycerzowi i kaw alerow i, dziś pole obyw atelstw a otwiera się przed wami, sp osob iłeś się do oręża, dziś sposób się do

Zajęcia laboratoryjne odbywają się w Laboratorium Podstaw Automatyki (LPA), lokalizacja: B4, I piętro, do końca korytarzem, wejście do KAP (109), sala 20 (domofon).. 5/1 –

Wyobraźmy sobie planetę będącą skrzyżowaniem Ziemi i Urana – odpowiednio nasłonecznioną (znajdującą się w tak zwanej ekosferze gwiazdy), z dużą ilością wody na

Księżyc przejdzie przez I kwadrę 22 listopada, a dobę później spotka się z planetą Neptun, która pod koniec miesiąca zmieni kierunek ruchu z wstecznego na prosty, kończąc

Z dobroci serca nie posłużę się dla zilustrowania tego mechanizmu rozwojem istoty ludzkiej, lecz zaproponuję przykład róży, która w pełnym rozkwicie osiąga stan

nych z ciążą, przyczyniły się do zmiany poglądu na funkcję bariery łożyskowej, ponieważ okazało się że elem enty kom órkowe przechodzą przez łożysko.. Do

По нашему мнению, в русском языке название членов этой экстремистской, националистической партии вызывает более от­ рицательные ассоциации,

Niezależnie od tego, która z nich się zmniejszy (choć można dokład- nym rachunkiem pokazać, że zmniejszy się każdej po trochę), elektron po tym akcie będzie znajdował