• Nie Znaleziono Wyników

W kręgu znajomych Mickiewicza z lat rosyjskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "W kręgu znajomych Mickiewicza z lat rosyjskich"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

W kręgu znajomych Mickiewicza z

lat rosyjskich

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 30, 57-83

(2)

M aria D anilew iczow a

W KRĘGU ZNAJOMYCH MICKIEWICZA

Z LAT ROSYJSKICH1

I

R zecz dzieje się w latach 1827-30. Thom as C am pbell, poeta nie tyle w ielki ile głośny, firm uje swym „w ielkim ” nazw iskiem czasopism o londyńskie „The N ew M onthly M agazine”, zw alając czarną robotę redakcyjną na C yrusa Red- dinga, autora cennych pam iętników o życiu literackim Anglii. M ocną stroną pism a są korespondencje z dalekich lub egzotycznych stron świata, dbałość o ich aktualność i atrakcyjną formę.

N a łam ach tego właśnie pism a ukazał się w latach 1829-1830 cykl złożony z 9 obszernych listów o ówczesnej M oskw ie i Petersburgu pod ogólnym i bagatelizującym rzecz tytułem A necdotes o f Russia. Zgodnie z praktyką pism a, w którym nazw iska autorów pojawiały się z rzadka i to raczej pod utw oram i poetyckim i, owe korespondencje o Rosji ogłoszone były bezim iennie.

A utor zasługiw ał jednak na utożsam ienie z wielu względów. P rim o : jest on jed n y m z pierw szych, jeśli nie pierw szym bliższym angielskim znajom ym M ickiew icza, który utrw alił w zapisie echa spotkań z poetą. Secun do : przebyw ał w Rosji w tym sam ym czasie, co M ickiew icz, a nadto obracał się w zbliżonym i podobnie m yślącym środowisku. Co więcej: przekazał barw ny i kom pleksam i słow iańskim i nie obciążony obraz M ikołaj o wskiej Rosji w skazujący zastana­ w iające zbieżności z w izją M ickiew iczow ską w D ziadów części III-ej Ustępie. W reszcie - orientow ał się doskonale w ów czesnej sytuacji politycznej, gdyż przed podróżą do Rosji przebyw ał przez czas pew ien w Turcji, z którą M ikołaj I był w r. 1828 w stanie wojny. Tertio: korespondencje zaw ierają ciekaw e charakterystyki pisarzy rosyjskich, z którym i stykał się M ickiew icz (Puszkina, K ozłow a, Ż ukow skiego i in.) oraz w czesne i cenne Puszkiniana angielskie.

Kim był ów Frederick C ham ier? Czy uszedł uw agi badaczy rosyjskiego okresu życia i tw órczości M ickiew icza? I tak i nie. Przede w szystkim odnotow ać

(3)

warto, iż Anecdotes o f Russia zauw ażyli współcześni, czego św iadectw em są wyjątki dotyczące M ickiew icza ogłoszone w przekładzie w num erze 230 w ar­ szawskiej „G azety P olskiej” z r. 1830. Znał je i wyzyskał prof. St. Pigoń w

Corollariach M ickiew iczow skich (1932)2). W obu przypadkach nie podano je d ­

nak nazw iska autora korespondencji, traktując je jak o anonim ow e.

Znane ono było jed n ak M rs. M arion M oore C olem an, która w pracy swej pt. M ickiew icz in E nglish (1954)3 cytuje opis w ieczoru literackiego u księżny Z. W ołkońskiej i angielskie przekłady A lpuhary i pieśni Wilija, naszych strum ieni

rodzica... z K onrada W allenroda, w łączone przez C ham iera do korespondencji

o życiu literackim w Rosji. Z identyfikow ał go rów nież prof. G leb Struve w zw iązku z w zm iankam i i Puszkinie4.

N ie udało się natom iast trafić na ślady C ham iera w rosyjskiej literaturze o Puszkinie. P oszukiw ania utrudnia chw iejna dotąd naw et wśród A nglików w y­ m ow a nazw iska C ham iera: „Szam ie” lub „C zam ier”, która w fonetycznej trans­ krypcji rosyjskiej nasuw a dodatkow e trudności. Głucho o C ham ierze w polskich opracow aniach okresu rosyjskiego w biografii M ickiew icza. N ie cytuje go prof. W acław Lednicki w licznych swych pracach na ten tem at ani H enryk B atow ski, Sam uel Fiszm an, Leon G om olicki, R om uald Kłosiewicz, W acław K ubacki, L eo­ nard Podhorski-O kołów i Teofil Syga.

Piszącej te słowa udało się udowodnić autorstwo Cham iera przy pomocy dowodzenia „łańcuszkowego”, którego pierwszym ogniwem była angielska prze­ róbka powieści M. Zagoskina pt. Jurij Dmitricz Milosławskij, pisanej w czasie pobytu M ickiewicza w M oskwie w r. 1826 a dotyczącej Borysa Godunowa. Z korespondencji poety wynika, że interesował się i powieścią i jej autorem. Dzieje owej przeróbki angielskiej zarysowują się w sposób następujący: zachwycona po­ wieścią „dama rosyjska i dwie jej czarujące córki” (mogła nią być E. M. Chitrowa5) przesłała do Londynu, prawdopodobnie na ręce Chamiera, angielski przekład po­ wieści. W ydano ją w 1834 r. w Londynie w trzech tomikach pt. The Young

Muscovite, or The Poles in Russia, bez podania na karcie tytułowej nazwiska autora

wymienianego jedynie i to jako „Michael Zakosken” w poprzedzającej powieść przedmowie. W yjaśniono natomiast, tuż pod tytułem, iż powieść wydał „Capt. Frederic Chamier, R(oyal) N(avy), autor of the Life o f a Sailor etc.” Słowo wydał (edited) ma tu pojemne znaczenie: Cham ier nie ograniczył się do przejrzenia i poprawienia przekładu, ale dodał „nowe epizody” i „wątek” („underplot”).

C ham ier określony je st na karcie tytułow ej powieści Z agoskina jak o autor

The Life o f a Sailor6 - rzecz oczyw iście wcześniejsza, w ydana w roku 1832.

C óż, kiedy znów bezim ienna! O kazała się jednak w arta sum iennego przejrzenia,

n

gdyż na końcu tomu III ujaw niła się poszlaka dalsza . A utor cytuje tam bow iem , jak o w łasne swe prace korespondencje z podróży po Rosji ogłoszone w „The New M onthly M agazine” w r. 1830. Jest w tym drobna nieścisłość, gdyż pierw sze

Q

(4)

Tak więc, drogą okrężną, udało się potw ierdzić autorstw o bezim iennie ogło­ szonego cyklu: napisał go Frederic Cham ier.

II

N azw isko C ham iera znane jest angielskim historykom literatury jak o autora licznych pow ieści o tem atyce morskiej. N ależy on jed n ak do pisarzy gruntow nie zapom nianych i od daw na nie w znaw ianych. W latach czterdziestych X IX w. był on jed nak pisarzem popularnym i chętnie czytanym , w ym ienianym często obok M arryata, na którym się otw arcie w zorow ał. P ow odzenie pow ieści C h a­ m iera w iązało się ściśle z tem atyką utw orów - te zaś były w iernym odbiciem barw nych kolei życia ich autora.

Frederick C ham ier9 urodził się w roku 1796 w M adras jak o czw arty syn Johna C ham iera, członka Council for the M adaras Presidency, który na stare lata przeniósł się z rodziną do Londynu i zam ieszkał przy G rosvenor Place. M atką jeg o była G eorginia Grace, najstarsza córka adm irała Sir W illiam a Bur- nabyego. Stryjecznym dziadem C ham iera był A nthony C ham ier, w ielokrotny poseł do Parlam entu z okręgu w yborczego Tam w orth. Jeden z braci, H enry, w stąpił w ślady ojca i był urzędnikiem w M adras w randze „secretary to the G overnm ent of M adras” .

F rederick C ham ier wcześnie, bo ju ż w czternastym roku życia, w czerw cu 1809 roku znalazł się jako kadet marynarki a następnie „m idshipm an” na po ­ kładzie fregaty „Salsette” biorącej udział w akcji bojow ej. D ow ódcą je g o był kpt. W alter B athurst poległy w bitwie pod N avarino, która - w spom nijm y n a­ w iasem - była tem atem jednej z im prow izacji M ickiew icza w Rosji w okresie spotkań z C ham ierem 10. Służył potem kolejno, nadal pod dow ództw em B athur- sta, na słynnych statkach „Fam e” i „A rethusa”, a następnie w latach 1811-1814 na fregacie „M enelaus”, dow odzonej przez Sir P eter Parkera. Z dow ódcą tym brał udział w ekspedycji am erykańskiej w roku 1814 i był naocznym św iadkiem jeg o śm ierci pod B ellair w pobliżu B altim ore w dn. 30 V III 1814 roku.

6 lipca 1815 r. dziew iętnastoletni C ham ier prom ow any został na porucznika Royal Navy i nadal przerzucał się z wód dom ow ych na M orze Śródziem ne, to znów na szlaki dalekich podróży do Indii Z achod nich1 K Tam właśnie, 9 sierpnia 1826 roku otrzym ał kom endę żaglow ca (sloop) „B rithm art” i pow rócił na nim do A nglii, by - jak Joseph C onrad - zakończyć służbę na morzu i - na pół św iadom ie - pośw ięcić się pracy literackiej. Przez kilka dalszych lat 1827-33 figurow ał jed nak na listach oficerów w służbie czynnej. N ie jest w ykluczone, że pow ierzano mu jakieś zadania specjalne.

Po zejściu ze statku rozpoczął się dla C ham iera okres intensyw nych podróży podejm ow anych z niew yjaśnionych przez biografów pow odów . Z w yjątkiem autora panegirycznego życiorysu w „The New M onthly M agazine” (1838)

(5)

bio-grafie pom ijają m ilczeniem okres najbardziej nas interesujący, tj. podróż do R osji, jej cel, przebieg i wyniki. N ekrolog w „The T im es” mówi jedn ak znacząco, że przed rokiem 1832 „kpt. C ham ier pełnił oficjalne funkcje poza granicam i kraju ” , a „The N ew M onthly M agazine” zdaje się uzupełniać tę inform ację zdaniem , że C ham ier

„w roli pokojow ego pielgrzym a w poszukiwaniu informacyj... nagromadził obszerne i urozm aicone materiały do rozm yślań”. „M oże się on pochw alić - m ówi dalej autor artykułu - iż spożyw ał obiad w sław nym niegdyś pałacu m eksykańskim M ontezumy, że jadł kebaby (tj. kawałki baraniny opiekane na rożnie) w Konstantynopolu, jesiotra w M oskw ie, kawior w Petersburgu; że pożółkł od febry na Jamajce; poczerniał pod palącym słońcem Sierra Leone; że zw ied ził Szw ecję, Danię, Saksonię, Hiszpanię, W łochy i w szystkie w yspy Morza Śródziem nego” 12.

B iografow ie C ham iera w iążą początki jego pracy pisarskiej z ostatecznym porzuceniem m orza i osiedleniem się w Essex, po m ałżeństw ie (1832) z Elizabeth Soane, w nuczką słynnego architekta i oryginała Sir Johna Soanea. C ham ier pisał jed n ak ju ż w cześniej. Ś w iadczą o tym w łaśnie Anecdotes o f Russia, których styl zdradza rękę o pew nym wyrobieniu pisarskim i zadziw iającą w zestaw ieniu z m orską biografią rozległość oczytania.

Z Life an d Letters o f Thomas C am pbell W. B eattiego w ynika, że po p o­ w rocie z Rosji C ham ier w spółpracow ał z C am pbellem jak o „głów ny w łaściciel «The M etropolitan»” , finansując to pism o 13. W okresie pow stania listopadow ego łączyła nadto C ham iera z C am pbellem w spółpraca w organizacjach pom ocy Polsce. Są nikłe poszlaki, że utrzym yw ał rów nież kontakty z polskim i organi­ zacjam i o podobnych celach.

Działalność literacka C ham iera rozpoczyna się na dobre około roku 1832. M iędzy rokiem 1832 a 1855 wydał kilkanaście pow ieści czytanych pow szechnie, przedrukow yw anych, a naw et tłum aczonych na niem iecki. Lubił grę w chow a­ nego z czytelnikam i; w ydaw ał utwory swe anonim ow o albo stylizow ał się na ich w ydaw cę (np. Passion and Principles, 1842). Lubił także przenosić na karty pow ieści sytuacje autentyczne w lekkim przebraniu fikcji, to znów w cielać, bez w ielkich skrupułów , cudze teksty. Zam ożny i ustosunkow any ogłaszał bez trud ­ ności w szystko, co napisać lub opracow ać zdołał. Trudno więc pojąć, czem u nie w ydał w form ie książkow ej swoich listów z Rosji, choć relacje tego typu cieszyły się w ielką poczytnością14.

O dnotow ać warto, że C ham ier w yzyskał częściow o teksty swych korespon­ dencji z Rosji w pow ieści pt. The Unfortunate M an (1835), w której dodaje pew ne szczegóły, np. o trudnościach zw iązanych z w yjazdem z Rosji i konie­ czności uprzedniego ogłaszania zam iaru bliskiego wyjazdu, co krzyżow ało plany jeg o bohatera. R zuca w niej grom y na cenzurę rosyjską, która odm aw ia debitu książkom o Rosji om aw iającym „sprawy religijne” i takim , które zaw ierają „w zm ianki o rew olucji” . M ów i także, że zarzucano mu w padanie w przesadną

(6)

drobiazgow ość przy opisach realiów życia codziennego, strojów, m ieszkań itp. w Rosji, co niew ątpliw ie wiąże się z A necdotes o f Rus sia.

O polonica zahacza także C ount K oenigsm ark (1845), brak ich natom iast zupełnie w A Review o fth e French Revolution o f 1848, poza drobnym i w zm ian­ kam i o m anifestacjach na rzecz „notorycznych Polaków ” 15.

O stateczne w ycofanie się ze służby m orskiej w iązało się praw dopodobnie z odziedziczeniem schedy po zam ożnym ojcu (ponad 10 000 £ zainw estow anych w dom ach, papierach w artościow ych i przedsiębiorstw ach w Bengalu). W czasie służby na morzu zaoszczędził około 3 000, a piórem zarabiał około 300 £ rocznie.

Innym pow odem w ycofania się z m arynarki królew skiej był ożenek, którego okoliczności nasuw ają tem at do balzakow skiej pow ieści o zdziw aczałym a bo­ gatym opiekunie (Sir John Soane), w ydziedziczonym jeg o potom stw ie i pięknej w nuczce w ykradzionej przez aw anturniczego i ujm ującego sobie lat kapitana m arynarki, a następnie wiezionej rozstaw nym i końm i do G retne Green i tam poślubionej w słynnej kuźni ku szczerej radości londyńskich p lotkarzy16.

C harnier poznał swą przyszła żonę w Paryżu, a po ślubie spędzał dłuższe okresy, niem al m ieszkał we Francji. A ngielską jego siedzibą był W altham Hall na granicy Essex i H ertfordshire. Był sędzią pokoju w obu tych hrabstw ach . Z m arł 31 października 1870 r. w St. Leonards on Sea, nie pozostaw iając m ę­ skiego potom stw a. Krewni m ieszkający na Nowej Zelandii, z którym i naw iązano kontakt, nie zachow ali dokum entów ani rękopisów dotyczących C ham iera.

III

A necdotes o f Russia C ham iera ogłoszone były w „The New M onthly M a­

gazine” , ryw alizującym wówczas skutecznie z „M onthly” w ydaw anym przez Sir R icharda Phillipsa.

W okresie w spółpracy C ham iera oficjalnym redaktorem pism a był C am p­ bell, a rzeczyw istym kierow nikiem Cyrus Redding, który dzielił z C ham ierem zainteresow anie sprawam i m orskim i jak o autor A H istory o f Shipw recks and

D isasters at Sea. Około 1820 r. pism o należało do C olbruna, który starał się o

prow adzenie go w duchu torysow skim w wyraźnej opozycji do w higow skiego „M onthly” . N a reprezentacyjnego redaktora upatrzył jedn ak Colbrun C am pbella, doceniając jeg o ogrom ną popularność, a przechodząc do porządku nad jeg o prow higow skim i sym patiam i. Poeta zdaw ał sobie spraw ę ze swej roli. W roz­ m owie ze Schleglem w Bonn określił siebie bez ogródek jak o „synekurzystę” . Do roku 1830 pism o prow adził Redding, po czym wycofali się obaj. N akład w ynosił 8 000 egz.; cena num eru 3/6, a honoraria autorskie - 12 gw inei od arkusza druku.

(7)

obraz ów czesnej sytuacji politycznej, społecznej i literackiej. Poza ciekaw ym i,

1 7

ale traktow anym i drugoplanow o opisam i kraju i poszczególnych m iast zajm ują się one kolejno lepiej poznanym i przez C ham iera dziedzinam i życia. Treść ich da się scharakteryzow ać pokrótce j.n.:

I. Opis uroczystego obchodu rocznicy odwrotu N apoleona (M oskw a 1828). C harakterystyka stosunków wyznaniow ych (opis nabożeństw a i śpiew ów gre­ goriańskich w cerkwi praw osław nej, nabożeństw a w m eczecie oraz pogrzebu bogatego Tatara m oskiew skiego, m uzułm anina);

II. Opis galow ego obiadu w ydanego na rozkaz cara M ikołaja I przez gu­ bernatora M oskw y dla oddziałów w ojskow ych pow racających z kam panii per­ skiej. A ntycarskie nastroje w armii, szpiegow anie podejrzanych o sym patie prodekabrystow skie. Tegoż dnia w ieczorem bal u gubernatora, po nim nocna eskapada do C yganów ;

III. W ym iar spraw iedliw ości w Rosji. W ięzienia rosyjskie. D eportacje na Sybir.

IV. Jak wyżej, ze szczególnym uw zględnieniem problem u kar cielesnych. Zsyłki. Szpiegostw o w Rosji. C enzura i celnicy.;

V. Opis M oskwy ze szczególnym uw zględnieniem w ielkiego sierocińca; VI. Opis M oskw y i Petersburga oraz opis podróży i m ijanych miast; VII. Opis P etersburga ze wzm iankam i o spotykanych tam Polakach; VIII. Opis życia literackiego w Rosji ze wzm iankam i o Puszkinie i ob­ szernym epizodem M ickiew iczow skim ;

IX. Opis armii i m arynarki rosyjskiej, system u branki i badania rekrutów , m usztry, um undurow ania itp., z dalszym i w zm iankam i o Polakach.

L isty pisane są z w yraźną intencją zab aw ienia czytelnika; stąd skłonność do w łączania m ateriału anegdotycznego, pikantnych szczegółów i ironicznych porów nań (np. złośliw e opisy bielizny R osjanek i nieładu w pokoju h o telo ­ w ym zajm ow anym przez znajom ego R osjanina). Jest to dziś lektura lekka i zajm ująca, ale to w łaśnie obraca się przeciw autorow i w ykazującem u n ie­ w ątp liw ą skłonność do łatw ych uogólnień i p ow ierzchow nych sądów . B ył on je d n a k obserw atorem bardzo bystrym , spisującym - niekiedy b ezk ry ty cznie - w rażen ia w idza o dużym zapasie obserw acji z poznanych w cześniej krajów . N ad w szystko w ybija się jed n ak zdecydow anie antycarska p o staw a C h am iera, w y rażająca się m .in. żyw ym zainteresow aniem dekabrystam i i sym patiam i p ro polskim i. D alszym tego św iadectw em będą fragm enty pow ieści The Un-

fo r tu n a te M an, w której znajom y C ham iera, książę rosyjski, ocenia sytuację

w R osji w 1828 roku ja k następuje:

„Choć uginamy się pod władzą absolutnego monarchy i ochoczo spełniam y jeg o w o lę i rozkazy, boję się jednak, że ten system poniżania arystokracji uzbroi wkrótce przeciw niemu najpotężniejszych spośród nich. Rewolucja z r. 1825 obcięła gałęzie, ale tylko dotknęła korzeni”

(8)

- i nieco dalej - „Rosjanin pow inien zachow yw ać się jak automat: chwytać za broń na życzen ie cara; zabierać głos po to tylko, by schlebiać i łasić się; a gdy taka pańska w ola zapadać pod

• yy] 8 ziem ię .

C ham ier pisał na ogół lekko, gładko i „m odnie” . Ten w łaśnie styl kryty­ kow ał surow o w swych pam iętnikach C yrus R ed ding19, charakteryzując go - co praw da w odniesieniu do felietonów o spraw ach angielskich - jak o „szkołę uproszczonych osądów, udających prostotę i dobrotliw ość... przem ieszaną z opi­ niam i w ielkom iejskim i, obciążoną nałogiem rozw odzenia się o drobiazgach i odznaczającą się ograniczonym osądem spraw ” .

C ham ier pow iedział niew ątpliw ie mniej, niż wiedział i dostrzegł - m oże zresztą nie tylko dlatego, że chciał pisać lekko i zabawnie. Jest m im o to cennym źródłem pom ocniczym przy badaniu tła Ustępu M ickiew icza z roku 1828. Je­ dynym jeg o poprzednikiem był John B ow ring, który wym ienił nazw isko M ic­ kiew icza jak o autora „tomu poetycznych ballad” w przedm ow ie do antologii w ierszy polskich pt. Specim ens o f the Polish Poets (1827).

IV

Frederick C ham ier z roku 1827-1830 był, jak w ynika z biografii, m łodym oficerem m arynarki o stosunkow o rozległej znajom ości św iata i ludzi. Był czło­ w iekiem zam ożnym , a przynajm niej finansow o niezależnym . Nie w ydaje się jednak, by w yruszał do Turcji a następnie Rosji z czysto turystycznej chęci obejrzenia obu wrogich obozów. Przeciw staw ia się takiem u ujęciu fakt, że w

90

K ronsztadzie wyszedł na jego spotkanie konsul brytyjski , że przedstaw iony był na dw orze i zaproszony na obiad do Cesarzow ej M atki (zm arłej w kilka m iesięcy później 24.X/5.XI. 1828 r.) a także długi ciąg oficjalnych listów, które um ożliw iły mu szczegółow e zapoznanie się z system em wym iaru spraw iedli­ wości i organizacją sił zbrojnych ówczesnej Rosji. Zadziw ia także łatw ość, z ja k ą naw iązał szerokie stosunki w kołach arystokratycznych i literackich M oskw y

i Petersburga.

C ham ier jechał do Rosji przez Danię i Szw ecję w tow arzystw ie niejakiego kpt. Jonesa21 i służącego Szweda. W cześniej, w Ham burgu zakupili za 604 marki (rów now artość ów czesnych 35 funtów ) pojazd, który określa nazw ą „a britchka” u pew nego Żyda „u bardzo uczciw ego Żyda - tak uczciw ego, jak dalece jest to m ożliw e”22. Zaopatrzeni w żyw ność („eatables”) załadow ali się w Sztokholm ie na statek i popłynęli do Kronsztadu.

Początek pobytu w Rosji stał pod znakiem trudności celnych. P odróżni przybyli w poniedziałek i - aczkolw iek byli pow itani przez konsula brytyjskiego - do środy rano załatw iali form alności celne, polegające m.in na szczegółow ym przetrząśnięciu w w ożonych przez C ham iera książek23. W Petersburgu i M oskw ie

(9)

m usiał rejestrow ać się na policji, co uznał zresztą za czystą form alność. Znajom i ostrzegali go jednak stale przed Rosjankam i w służbie tajnej policji. Spraw dziło się to, gdy przyłapał przygodną znajom ą na chęci podtrzym yw ania rozm ow y „o m oich osądach działania Rządu i różnych jeg o w ydziałów ” - pisze C harnier24, dodając przy tym złośliw e, że „jedynym i rzeczam i, które m ożna by szpiegow ać w Rosji, jest golizna ziem i, daleki od cyw ilizacji stan kraju, rozległy jeg o obszar i rzadkie zaludnienie”25.

R adzono także C ham ierow i, by nadaw ał listy osobiście, gdyż służba hote­ low a kradnie je bez skrupułów. Pouczano go nadto, że listy czytane są przez cenzurę i pisać je należy ostrożnie. Są przetrzym yw ane lub konfiskow ane, gdy w zbudzą najlżejsze podejrzenia. Że odczuł to na własnej skórze, św iadczy po­ średnio pow ieść The Unfortunate M an, której bohater m a pow ażne trudności w w ym ianie listów z ukochaną Lucy.

M arszruta C ham iera da się ustalić w ogólnych tylko zarysach. Po w stępnym , zapew ne parotygodniow ym pobycie w Petersburgu, przebyw ał w M oskw ie od ostatnich m iesięcy 1827 r. do końca 1828 r., za dw om a naw rotam i przedzielo­ nym i ponow ną bytnością w Petersburgu, gdzie w sierpniu 1828 r. w dniu urodzin W .K s. K onstantego przedstaw iony był Cesarzow ej M atce (w dow ie po Paw le, M arii Teodorow nie). 4 października 1828 r. był jeszcze w M oskw ie i zw iedzał sierociniec dla „enfants trouvés”, podrzutków , który uznał za najdoskonalszy w św iecie26. Był także w M oskw ie w dniu obchodu rocznicy odw rotu N apoleona i uczestniczył w obiedzie galow ym w ydanym przez gubernatora M oskw y, księcia D ym itra G alicyna dla oddziałów wracających z Persji. M oskw ę opuścił bezpo ­ średnio po zgonie Cesarzow ej M atki; jechał do Petersburga dyliżansem przez Tw er, W ałdaj, Now ogród. W Petersburgu m ieszkał w hotelu Dem utha. Tu sp o­ tykał się z Polakam i, „biednym i Polakam i zam ieszkującym i Petersburg”27. O stat­ nia w zm ianka chronologiczna dotyczy końca 1828 r. i mówi o w zroście nastrojów opozycyjnych w Rosji („w szyscy spiskują, aby zachw iać rząd i uczynić go niepopularnym ” - Polacy w szczególności „dalecy są od tego, by zachw ycać się ich obecną sytuacją”28.

D roga pow rotna biegła praw dopodobnie, jak świadczy The U nfortunate

M an, przez Połągę, Królew iec, Gdańsk, Szczecin i H am burg29.

V

W czasie pobytu w Rosji Charnier stykał się wiele i chętnie z pisarzam i, których tw órczością interesow ał się żywo. Pośw ięcił im w całości koresponden­ cję V III, zatrzym ując się najdłużej przy „Polaku, obecnie więźniu rosyjskim , A dam ie M ickiew iczu”, którego na pew no znał osobiście. N ie udało się ustalić, gdzie go poznał i w jakich okolicznościach. Zapew nia, że „często w idyw ał go akom paniującego na fortepianie i usiłującego wpoić w um ysł śpiew aka

(10)

poszczę-gólne fragm enty swej pieśni” (tj. Alpuhary). W iele wskazuje na to, że poznał M ickiew icza za pośrednictw em Karoliny Jaenisch lub ks. Zeneidy W ołkońskiej. Stało się to praw dopodobnie w końcu 1827 r. w Petersburgu.

N a okres ten przypada wyraźne nasilenie zainteresow ań tem atyką angielską u M ickiew icza. W listach do przyjaciół nazw iska Shakespearea, B yrona i M oorea pojaw iają się szczególnie często; w tym także czasie M ickiew icz ofiarow uje Puszkinow i dzieła B yrona w wydaniu frankfurckim z 1826 r.30. N a szczególną uw agę zasługuje jednak kilka faktów w łącznym zestawieniu:

1) W dniu 27 grudnia 1827 r. tem atem im prowizacji M ickiew icza u Buł- haryna była w ypraw a kapitana Parryego do bieguna północnego. Tem at podany przez Sękow skiego. N azw isko Parryego wiąże się jednak z C ham ierem w sposób szczególny, bo właśnie autograf Parryego przesłał on w r. 1830 M arii Szym a­ now skiej z Londynu wraz z listem, w którym wspom ina „m ego przyjaciela M ickiew icza” („mon ami M ickiew itz”)31. Z relacji o ow ym w ieczorze wynika, że poeta w ykazał dobrą znajom ość tem atu, szczegółow o opisyw ał „budow lę okrętu” i szeroko rozw odził się nad „sław ą A nglików w żeglarstw ie”32.

2) 25 stycznia 1828 r., w liście do Konstantego Rdułtowskiego w związku ze sprawą oceny przekładu Sonetów na angielski i przyznając się do słabej znajo­ mości języka pisze Mickiewicz, że „tutejsi [to znaczy wówczas petersburscy] re­ prezentanci John Bulla dosyć radzi tłumaczeniu wyjąwszy p. Cooper”. Zagadkowo również brzmi zdanie: „Trzeba koniecznie zasięgnąć rady jakiego goddama, który jadł bifsztyk «pod koroną i kotwicą». Zestawienie symboli korony i kotwicy dobrze przystaje do Chamiera jako oficera marynarki królewskiej; z listu wynika ponadto jasno, że M ickiewicz stykał się na przełomie 1827-1828 r. nie tylko z wymienionymi

z nazwiska Cooperem, ale i Anglikami w liczbie mnogiej.

3) Zastanawiająco brzmi również temat improwizacji Mickiewicza w dn. 8/20 lutego 1828: była nim bitwa pod Navarino stoczona 20 października 1827. Poległ w niej kpt. W alter Bathurst, pod którym Chamier służył przez kilka lat na „Salsette”, „Famie” i „Arethusie”. Bitwy tej, o której zresztą głośno było współcześnie, dotyczyły

Stanzas on the Battle o f Navarino Thomasa Campbella, pisane pod świeżym wraże­

niem wydarzeń i nasuwające pewne analogie z osnową improwizacji Mickiewicza. To zagęszczenie tem atyki związanej z A nglią i sprawam i m orskim i nasuw a m yśl o echach osobistych kontaktów z A nglikam i-m arynarzam i a pośrednio - C ham ierem .

VI

C ham ier orientow ał się dobrze w w arunkach życia i tw órczości M ickiew icza i staw iał go jak o poetę obok Puszkina, a znacznie wyżej od pozostałych pisarzy, z którym i zetknął się w Petersburgu i w M oskwie. W ym ow nym dow odem zainteresow ania je st włączenie do korespondencji V II33 w łasnych (lub podanych

(11)

jak o własne) przekładów A lpuhary i Lithuanian Song (tj. pieśni Wilija, naszych

strum ieni rodzica) z Konrada W allenroda. O koliczności zetknięcia się z tw ór­

czością M ickiew icza opisał C ham ier j.n .:34

„Bardzo sławna poetka [...] urządzała literackie soirees w każdą środę; oczyw iście, byliśm y na nie zaproszeni, udałem się tam raz. Księżna Zeneida W ołkońska, w łaścicielka wspaniałej rezydencji, jest autorką różnych pieśni rosyjskich, niesłusznie określanych mianem poezji i dziełka prozą o tytule Tableau slave wydrukowanego w M oskw ie w roku 1826. N ie umiem pow iedzieć, jak kończy się Tableau slave, gdyż zasypiałem nad tą książką z sześciom a nawrotami i nigdy nie m ogłem dobrnąć dalej jak do strony 171, po której, bez wątpienia, dzieło zaczyna być interesujące. Tow arzystw o było skazane na słuchanie recytacji w ierszy w ysm ażonych w ciągu ostatniego tygodnia, wygłaszanych przez kolejnych autorów, z których każdy starał się zużyć jak najwięcej czasu i cierpliw ości sw ego sąsiada. Ciągnęło się to w sposób nielitościw y, nudny i głupi, raz tylko jeden odciążony przez młodą osobę nazwiskiem Yenith35, która zdając sobie sprawę z tego jak niedorzecznie kom icznym było całe w idow isko, łaskaw ie oszczędziła nam żałosnych prób swojej własnej produkcji i gdy przyszła na nią kolej odczytała kilka francuskich pieśni Berangera [...]. Panna Yenith w szakże wspomniała łaskaw ie pod koniec wieczoru, że podjęła się przekładu całego poematu M ickiew icza pt. K on rad W allenrod i zaprodukowała gęsto zapisaną księgę o rozmiarach tych straszliwych foliałów , które widuje się na półkach banku Drummonda. Uczułem nagły zawrót głow y i oczekiw ałem zem dlenia, ale zapow iedź, że odczyta li tylko najpiękniejszą pieśń świata, natchnęła mnie pewną nadzieją, że być m oże przeżyję rozrywki tego wieczoru. M ickiew icz jest Polakiem z urodzenia a poemat jego został napisany w języku polskim ; panna Yenith przełożyła go na język francuski - a z francuskiego przeobraził się on w tekst angielski. Akompaniament muzyczny pieśni jest dziełem M adem oiselle Sim ionofsky36, damy polskiej która przed kilku laty przebywała w Anglii i była znana ze swej piękności, talentu i albumu”. „Przykro mi, że czuję się w obow iązku narzucania się wierszami memu cierpliw em u czytelnikow i: są to przekłady pieśni z francuskiego sporządzone przez przyjaciela M ickiew icza pod je g o własnym nadzorem; wersja angielska jest dziełem m łodego gentlemana, spisanym po ob ied zie dla zrobienia przyjemności M ile Sim ionofsky. Publikuję ją obecnie nie roszcząc bynaj­ mniej nadziei, że przyczyni się ona do jeg o sław y, ale z intencją dania ogóln ego pojęcia o stylu poety i pokazania, o ile przew yższa on wszystkich wspom nianych w antologii rosyjskiej” 37.

Dalej następuje tekst przekładu Alpuhary, w którym czterow iersze oryginału z rym am i typu abab zostały rozciągnięte w strofy pięciow ierszow e o rym ach

aabbc, które C ham ier uznał za odpow iadające bardziej duchow i poezji angiel­

skiej. Dało to zam iast 72 wierszy oryginału - 107 wierszy przekładu. Idzie on, m im o to, w iernie za oryginałem , oddając bez większych zniekształceń myśl M ickiew icza, co podkreśliła ju ż Mrs M. M oore Colem an. Przytoczyła ona 8 w ierszy, jak o przykład38. W całości brzmi on jak następuje:

ALPU H A R A

The dw ellings o f the Moors o ’erthrown Can scarcely show a stone on stone: The fetter’d lim bs proclaim their end -

(12)

For som e Grenada still defend, But in Grenada is the plague. From Alpuhara’s towers are seen The turban’d host in red and green; Almanzor still defies the foe,

Though few the arms which give the blow. C lose to the breach the Spaniards fight,

They plant their banners near the wall; And with to-morrows gleam o f light

The assaulted town must yield or fall. Fiercely they rush’d at break o f day To m ingle in the desperate fray; Nor ditch, nor rampart, can defend - The Cross above the Minah glow s, The strife o f blow s at last must end.

The Christians triumph o ’er their foes. Though swords and arrows’ mingled flights Almanzor still retreats and fights,

Hurls back the foremost enem y, - The victors for a moment fly, - Escapes with those who fight the most, And leaves the town for ever-lost!

N ow had the victors dress’d the feast Mid slaughter’d foes captive slave, They pledge with rosy w ine each guest

And share the spoil amongst the brave.

Amid the shouts o f victory, The song o f war, and revelry, The distant sentry’s sudden cry Warns an approaching stranger nigh. His garb was o f a foreign land, As worn by chiefs o f high command; He brought som e great intelligence O f those who were the fort’s defence, And claim ’d immediate audience.

The stranger bends his weary steps O ’er crumbled walls and bloody heaps - Tw as Almanzor, the Moorish King - But why should he the tidings bring? - Yet ere the victor silence broke, The M oorish King advanced and spoke:

„Spaniards, 1 com e from my abode, To serve your Prophet and your God! Grant me but this - to spare my life,

(13)

Already rescued from the strife - That all the world may henceforth know An Arab king - a conquer’d foe, Has o f the conqueror ask’d that boon - Nay, w ish ’d a brother to becom e - Left his own people, here to stand A vassal o f a foreign land!”

W ell did the Spaniards know the might, The Moor stern valour in the fight, And pleased to gain an enem y, For once without a treachery,

Embraced the King, and k iss’d his brow, - His foe before, his brother now.

Apparently o ’ercom e by this, The Moor return’d the w elcom e kiss; He press’d the Spaniard to his side, Like lover with his lovely bride, His arms around his neck he threw, His lips unto the Spaniard’s grew - Then press’d again the victors face. And k iss’d again the victor’s face.

A sudden flush his cheeks o ’ercame, His limbs refuse to bear his frame, And as he knelt upon the ground, His turban to the chiefs he bound, And holds the end with either hand, Like slaves, as crouching at command.

The Spaniard gazed in wild surprise; Around he glanced his blood-shot eyes, A livid paleness now appears,

A frantic laugh an instant cheers, And o ’er his quivering lip there grows A horrid laugh, the sneer o f foes.

„Look, Giaours; infidels in race, Look on this pale and livid face. I have deceived your utmost care - Observe me w ell - the Plague is here; Soon through your veins the poison’d blood Shall urge along its deadly flood;

My Judas kiss shall art defy,

Tis thus that you must writhe and die!”

(14)

And give the ch ief a last embrace. The maniac shouts, with horrid yell - He laugh’d, and as he laugh’d, he fell - He laugh’d and died - but still in death You saw the sneer which lurk’d beneath; The open eyes, the lips declare

The vengeance o f the dying there; And oer the icy features play The maniac sm ile - the Kings decay!

The Spaniards fly Grenada’s walls, And pleasure quits the splendid halls - The plague begins its poisoning breath. In vain they fly - the avenger, Death.

On Alpuhara takes his stand. In vain they urge their utmost flight,

Their bones still whiten in the land, Their names are lost in endless night.”

C ham ier opatrzył przekład następującym kom entarzem :

„Oto przykład stylu M ickiewicza: jędrność oryginału uległa osłabieniu w wersji tłumacza, pozostaw iając jedynie poprawny zarys m yśli przewodniej Polaka; a warto przypom nieć, że jest to przekład podwójny. D o tekstu poematu w łączone są pieśni; do niemal w szystkich dorobiono m uzykę - stały się one narodowymi pieśniami w Polsce. W każdym tow arzystwie składającym się z sam ych Polaków śpiewane są nieodm iennie pieśni M ickiewicza; często w idyw ałem go akom paniującego na fortepianie i usiłującego w poić w umysł śpiewaka p oszczególn e fragmenty swej pieśni. Poniżej przekład jednej z najpopularniejszych:

LITH UA NIA N SONG

W ilia, the mother o f streamlets! tis true

That thy sands are o f gold, and thy waters are blue; But the virgin who bathes in thy water so clear, Her heart is much purer, her features more fair.

In the sw eet vale o f K owno thou rushest along, The tulip, the rose, the Narcissus among; So the fair Lithuanian may see at her feet

The youths o f her country, more bloom ing and sweet.

Through the valley thous murmurest scorning the flower, To join in the N iem en’s impetuous power;

So the fair Lithuanian her countrymen flies - This a stranger the beautiful maiden does prize.

The N iem en receives the with vigourous arms,

(15)

O ’er its bubbling surface the lover must flee, And the V ilia and N iem en are lost in the sea.

Thus the stranger shall bear thee form valley and glen, And be lost in the w aves o f forgetfulness then; But thy sorrowful destiny soon shall be known - Thous shalt perish forgotten, and perish alone.

How needles the counsel to torrents or hearts, The W ilia flow s on - the young stranger departs; The W ilia is lost in the quick N iem en’s power, And the young fem ale w eeps in som e far lonely tower.

„K on rad W allenrod jest w ielkim poematem [M ickiew icza]; postawić obok niego można

je g o pieśni o Krymie, niektóre z nich (G rób P otockiej) są piękne i zasługują na lep szego poetę- tłumacza, niż dwa przytoczone w yżej”.

C ham ier przechodzi następnie do om ów ienia sytuacji Puszkina i Kryłowa, po czym znów w raca do M ickiewicza:

„K onrad W allenrod ściągnął nadzór policyjny na osob ę M ickiew icza i ostatnio harfa jeg o

nie była strojona a głos jego zamilkł: jest on „w każdym calu Polakiem ”, w yznaw cą liberalnych poglądów , o w ielkim talencie. Mam nadzieję, że Mr. Bowring da nam przekłady jeg o poezji i że przyczyni się to do zw iększenia sław y poety jak i tłumacza i ozdobi A n tologię rosyjską w sposób skuteczniejszy od ckliw ych i pełnych pochlebstw wierszy Karamzina:

Oh thou noble King and Tzar, Earth neeer saw so bright a star; Tell me, have ye ever found Such a prince the world around?

„O szlachetny Królu i Carze - ziem ia nie w idziała nigdy gw iazdy o podobnym Tobie blasku; pow iedzcie mi, czyście znaleźli gdziekolw iek na św iecie podobnego mu w ładcę?” 39.

VII

Z tekstu korespondencji w ynika, że C h am ier spotykał się w ielok ro tnie z M ickiew iczem i innym i P olakam i40. M ówi przecież, że „często” w idyw ał go akom paniującego na fortepianie41, jest nadto dobrze zorientow any w jeg o sytuacji, jak św iadczy w zm ianka o policji interesującej się autorem K onrada

W allenroda. N ajpraw dopodobniej spotykał się z poetą w dom u M arii S zym a­

now skiej.

W zm ianek o M ickiew iczu je st zresztą u C ham iera więcej. W zagajeniu tejże (VII) korespondencji, m ówiąc o surow ości cenzury i strachu przed zsyłką na Syberię, przypisuje im

(16)

„kurcz pisarski geniuszu Puszkina i niemal zupełne zam ilknięcie M ickiew icza; pierwszy zam ie­ szkiw ać musiał wbrew w oli w odległych stronach cesarstwa, a drugi, Polak z urodzenia, jest w sytuacji niemal w ięźnia w Petersburgu czy M oskw ie”.

Jeszcze mocniej, bo „Polak, obecnie więzień rosyjski” powie o Mickiewiczu, wyliczając jego nazwisko między wybitnymi pisarzami przebywającymi w Rosji42. D alszym potw ierdzeniem osobistej znajom ości C ham iera z M ickiew iczem jest list jeg o pisany z Londynu (po francusku) do M arii Szym anow skiej 6 m aja 1830, przesłany do Rosji za pośrednictw em niejakiego Mr. Fullertona. Tekst listu brzm i w przekładzie jak następuje:43

Londyn, 6 maja 1830

Droga Pani,

Żeby przekonać Panią, iż nie potrafiłbym zapom nieć o Jej uprzejmości i okazyw anych mi względach, ośm ielam się przedstawić Jej za pośrednictwem tego listu Mr. Fullertona, któremu zaszczyt poznania jej stworzy również sposobność do w ejścia do W aszego towarzystwa polskiego.

Znajdzie Pani w załączniku dw a autografy: jeden p. Edwarda Parryego, słynnego podróżnika północnego i drugi, p. Sidneya Smitha, admirała cieszącego się w ielkim uznaniem.

O głoszono tutaj mój przekład Alpuhary. - Druk pozostałych, które pow ierzono mi do przekazania p. C am pbellowi, jest już pow ażnie zaawansowany.

Z echce Pani łaskaw ie przedstawić m ego przyjaciela w ielkiem u p oecie M ickiew iczow i, Ja- kowskiem u [prawdopodobnie Żukowskiem u] i K asloffow i [K ozłow ow i] i przypom nieć m nie pa­ m ięci tego ostatniego z wyrazami najwyższej w dzięczności. Schlebiam sobie, że te pełne wym agań prośby będą dow odem , że daleki od zapomnienia o Polakach przebywających w Petersburgu, m yślę stale o nich z w dzięcznością i tuszę, że zarówno Pani jak i oni u w ierzycie (proszę poprawić na wierzą lub vice versa) zapew nieniom szczerej przyjaźni z jakimi ma zaszczyt pozostaw ać pokornym i posłusznym sługą

(kpt.) Chamier

[Adres] Mme Schym ionofsky w Petersburgu

List jest w yraźnym potw ierdzeniem przyjaznego stanow iska C ham iera w stosunku do Szym anow skiej, M ickiew icza i „société polonaise” w Petersburgu. W ynika z niego jasno, że C ham ier zabrał ze sobą z Rosji nie tylko ogłoszone w „The N ew M onthly M agazine” przekłady, ale i jakieś inne, które w ręczył C am pbellow i. Zdanie: „Lim pression du reste que je fus chargé de rem ettre a Monsr. C am pbell est déjà bien avancée” otw iera szanse odszukania dalszych tekstów. N ie ujaw niły ich roczniki 1830-1834 „The M onthly M agazine” i „The M etropolitan” ani w spom niana ju ż wyżej bibliografia przekładów z M ickiew icza zestaw iona przez M rs Colem an. Z listu w ynika nadto, że C ham ier nie w iedział o wyjeździe M ickiew icza z Rosji, prosi bow iem Szym anow ską, by przedstaw iła poecie Mr. Fullertona.

(17)

D alsze w zm ianki o Polakach rozproszone są w innych korespondencjach. Tak więc np. w korespondencji VII opisując Petersburg w dniu św ięta galow ego z okazji rocznicy urodzin W. Ks. K onstantego, brata carskiego, pisze C harnier o skąpej ilum inacji dom ów pryw atnych:

„m oże nawet znaleźliby się Rosjanie dostatecznie dobrze usposobieni by urządzać pokaz, ale biedni Polacy m ieszkający w Petersburgu na pewno nie przyłączyliby do żadnych demonstracji radości na cześć tak nędznego W ielkiego K sięcia”44

R ów nie dobrą orientację w nastrojach Polaków wykazuje w zm ianka z końca 1828 r., gdy w całej Rosji panow ało wyraźne niezadow olenie z przebiegu kam ­ panii tureckiej. Charnier pisze bez osłonek: „Nie mam najlżejszej w ątpliw ości, że gdyby nie drugi tok [kampanii], który w pełni w ynagrodził pom yłki pier­ w szego, w ybuch rew olucji w Rosji mógł być całkiem praw dopodobnym zakoń­ czeniem w ojny. Polacy są dalecy od tego, by zachwycać się obecną sw ą sytuacją” „w szyscy spiskują, aby zachw iać rząd i uczynić go niepopularnym ”45.

Innym polonicum - w korespondencji IV - jest opis aplikow ania kary knutem na przykładzie m ordercy ks. Jabłonow skiego („A Polish noblem an”) w r. 1806.

VIII

K orespondencja VIII pośw ięcona jest w całości charakterystyce ów czesnej literatury rosyjskiej i stanowi najcenniejszą część cyklu C ham iera. Sąd w ypadł bardzo surowo. „W Rosji - pisze Charnier 46 - m ożna pow iedzieć, że literatura jest zaledw ie w pow ijakach” . N a ogół biorąc - pisze dalej, w yłączyw szy z ujem nego sądu Puszkina, „poezja rosyjska jest żałosną sieczką, są to po prostu piosneczki, ani w połow ie tak dobre jak przeciętne angielskie b allady” .

Z najom ość literatury rosyjskiej uw arunkow ana była u C ham iera zasadni­ czym ograniczeniem : nie znał język a47 i opinie swe kształtow ał na podstaw ie przekładów i w ypow iedzi osób, z którym i na ten tem at dyskutow ał. Starał się zebrać m aksim um dostępnych w tych warunkach w iadom ości i niew ątpliw ie dow iedział się wiele. Zorientow ał się np. doskonale w sytuacji pisarzy rosyjskich lub deportow anych do Rosji Polaków i w arunkach uniem ożliw iających im sw o­ bodne w ypow iadanie się twórcze. Pisze o tym aż nadto otw arcie, tak otw arcie, że przypuszczać m ożna, że enuncjacje jeg o w yw ołały u niejednego z cytow anych obaw ę przed represjam i, a m oże i bardziej dotykalne przykre skutki. Z nana mu jest doskonale sytuacja życiow a Puszkina48 i M ickiew icza, do których odnosi się ze zrozum ieniem i przyjaźnią, a także Żukow skiego i K aram zina, którym i w yraźnie gardzi. R ozum ie i podziela stanow isko dekabrystów , opow iada się po stronie prześladow anych i szczutych, czyni to jed nak w sposób lekkom yślny,

(18)

przenosząc sensacyjność anegdoty nad bezpieczeństw o osobiste swoich rosyj­ skich znajom ych. Zidentyfikow anie księcia określonego jak o „Prince V -lk-nsky” albo „pew nego księcia, który był podejrzany o m ieszanie się do zam ierzonej w roku 1824 rew olucji, z którym byłem w bliskich stosunkach”, a który na dodatek był tow arzyszem C ham iera w czasie ściśle określonego bankietu w M oskw ie, nie nasuw a szczególnych trudności naw et dziś, z cóż dopiero w roku 1829 czy

1830, gdy C ham ier drukow ał swe rewelacje!

W ogólnych zarysach znana była C ham ierow i tw órczość Puszkina, Ż ukow skiego, Kryłowa, B atiuszkow a i W iaziem skiego. Zaw sze jed nak z drugiej ręki, za pośrednictw em przekładów na francuski (np. Św ietlana Ż ukow skiego) lub angielski (np. przekłady z Puszkina pióra Kozłowa).

N a pew no znał osobiście Żukow skiego i K ozłow a i odw iedzał ich w P e­ tersburgu, a jest w ysoce praw dopodobne, że mógł się zetknąć z Puszkinem bodaj w traktiem i Dem utha, w której zatrzym yw ali się obaj. Puszkin zajechał tam w łaśnie po zw olnieniu z zesłania, a następnie w maju 1828 zajm ow ał u D em utha „skrom ny num er” złożony z dwu pokojów 49.

Najczęściej stykał się C ham ier z K ozłow em „ślepym ja k nietoperz, o spa­ raliżow anych dolnych kończynach” , który „nauczył się sam angielskiego” i od­ w ażnie podejm ow ał próby przekładów poezji rosyjskich na angielski.

„Biedny K ozłow ! - pisze Chamier - W spom inam go zaw sze ze szczerą przyjem nością i w spółczuję mu, jak przyjaciel, w jeg o nieszczęściach”. [...] Pow iedział mi - pisze dalej - że gdy dośw iadcza go nagły atak bólów , recytuje spokojnie stanze Childe Harolda dopóki nie odwróci um ysłu od uczucia bólu - i tak w dzięczny jest Byronowi za przyjemność i kurację”50.

O ile łagodnie i przyjaźnie ocenia K ozłow a jako człow ieka, o tyle poetycka jeg o działalność potraktow ana została ironicznie. Przytoczone w tekście próbki przekładów z Puszkina51 m ają ukrytą intencję zabaw ienia czytelnika angielskie­ go, podkreślają ponadto oczyw isty w w ybranych w yjątkach w pływ B yrona, sprow adzając Puszkina do rangi jeszcze jednego naśladow cy poety angielskiego - „B yrona północy” .

C ham ier staw ia jednak K ozłow a-poetę (zw anego dla odm iany ze w zględu na kalectw o - „M iltonem Północy”) wyżej od Żukow skiego, który potraktow any jest przez niego zdecydow anie złośliwie. O kreśla go, w ykazując zresztą dobrą znajom ość sytuacji, jako „nie tylko poetę nadw ornego, ale i nauczyciela (tutora) m łodego W ielkiego K sięcia”52. W tw órczości własnej jest Żukow ski, zdaniem Cham iera, niew olnicznym naśladow cą szkoły niem ieckiej; dow odzi tego Ś w iet­

lana będąca w „niektórych częściach dosłow ną” adaptacją Lenory B urgera. „Z a­

czyna się i kończy inaczej, ale rodzaj wizji jest podobny a idee zapożyczone” . O sobistą znajom ość z Żukow skim potw ierdza opis w izyt pożegnalnych, które on i jeg o nie w ym ieniony z nazw iska „tow arzysz podróży” złożyli na w yjezdnym z Petersburga u Kozłow a, Żukow skiego i „kilkunastu innych w ybitnych o so b i­

(19)

stości” . C ham ier w ykpiw a przy tej okazji rosyjski zw yczaj przyw italnych i po­ żegnalnych pocałunków , określając go jak o zdecydow aną „przykrość” („an in­ fliction”).

C ham ier ceni wysoko Krylowa: przeniesiony na inny teren, byłby lepiej oceniany, ale i on, jak cała reszta, zna kaprysy pana (tj. cara) i niem ożność ogłaszania w Rosji sw obodnie sform ułow anych poglądów ”53. W ym ienia także nazw iska D zierżaw ina, W iaziem skiego i B oydanow itcha (B ogdanow icza?).

W arto odnotow ać w reszcie nazw iska znajom ych rosyjskich C ham iera; w różnych m iejscach korespondencji w ym ienia ks. Fiodora („T heodore”) G agarina, W iaziem skiego, Tołstoja oraz piękne m ałżonki „Sherbatoffs, S oltikoffs, You- soupoffs, Pouchkin, Galitzins, Potem kins” znane mu najw idoczniej osobiście lub z widzenia.

IX

C ham ier je st niew ątpliw ie autorem jednych z najw cześniejszych w zm ianek 0 Puszkinie w języku angielskim 54. Przed nim pojaw iło się ich niew iele, a więc np. wzm ianki w L.H .Saunders Poetical Translations fro m the Russian L anguage (1826), niepodpisanych artykułach w „Foreign R eview ” (1827 i 1828). D robne fragm enty przekładu R uslana i Ludm iły ukazały się nadto w „N ational R ev iew ” 1828, jest to jednak w zm ianka w tórna w recenzji książki N.I. G recza pt. O pyt

istorii russkoj literatury 1822. C ham ier zdaje się jed nak być pierw szym A ngli­

kiem , który zapoznał się z tw órczością Puszkina na miejscu, w R osji, a co więcej - dostrzegł w nim wielkość.

„N iepodobna - pisze w korespondencji VIII - oceniać go zbyt dobrze; cechuje go ży w o ść, imaginacja i oryginalność w łaściw a w ielkim twórcom; Rosjanie nazywają go Byronem Rosji i uważają go za najw iększego z żyjących poetów. I tylko faktowi, że urodził się w nieszczęsnym 1 barbarzyńskim kraju przypisać należy, że nawet im ię jeg o jest tak mało, tak bardzo mało znane cyw ilizow anym narodom...”55.

C ham ier w yraża żal, że żaden poeta angielski nie przetłum aczył dotąd dzieł Puszkina. Znane mu są tylko próby dokonane przez Kozłowa, a dedykow ane i przesłane Byronow i na krótko przed jego zgonem . Cham ierow i pokazał K ozłow przekład całości poem atu Bakczisarajskij Fontan\ ogłosił z niego w yjątek w korespondencji VIII; żałow ał po niew czasie, że nie zabrał ze sobą całego rę­ kopisu.

C ham ier znał nadto na pew no z przekładu francuskiego przezroczyście antycarski w iersz Puszkina Kindżał. Pisze, że utw ór ten „ogłoszony był po raz pierw szy w A ncelota Six m ois en Russie”, i „rozszedł się ja k płom ienie po rozgoryczonej M oskw ie; kupow ano go, przepisyw ano, podaw ano z rąk do rąk i podziw iano; sam autor jednak spotkał się z zim ną odpłatą za ten płom ienny

(20)

utw ór i m ało jest praw dopodobne by - tak długo jak trw ać będzie pobyt jeg o w Petersburgu pod nadzorem - M uza jego pozw oliła sobie na podobne poryw y zem sty albo tak daleko idącą pochw ałę sztyletu”56.

Cham ier omawiał sytuację osobistą Puszkina dwukrotnie. Pisze więc naprzód, z okazji oceny ogólnej atmosfery panującej w Rosji, iż „surowej cenzurze i kli­ matowi Syberii przypisać należy kurcz pisarski geniuszu Puszkina”, który przez dłuższy czas „zamieszkiwał w dalekich stronach cesarstwa wbrew woli” a następnie

„po pow rocie z wygnania, Car panujący obecnie wyraził łaskaw e życzen ie by poeta tw orzył dalej, dodając rów nocześnie, iż on sam, Cesarz, będzie jego cenzorem. Puszkin miał najzupełniej dosyć tego dobrotliw ego cenzorskiego nadzoru i nie widział m ożliw ości pisania w ierszy w sytuacji nie w iele różniącej się od Damoklesa; w łos mógł się zerwać a m iecz spaść a jedno źle w yw ażone zdanie m ogło na now o sprowadzić nań opiekę gubernatora Syberii. Toteż ostatnio nie słyszy się w iele o twórczości Byrona P ółn ocy...”57.

O cena sytuacji, jak na cudzoziem ca, zadziw iająco trafna. X

S ytuacja Puszkina, M ickiew icza, K ryłow a i ogółu niezależnych pisarzy przebyw ających wów czas w Rosji nasunęła C ham ierow i sposobność do ostrego sform ułow ania sądu o terrorze stosow anym przez carat wobec w szelkich prze­ jaw ów wolnej myśli. Punktem w yjścia była dla niego spraw a K ryłow a jaskraw o

skrępow anego w sw obodzie tw órczej. „Przyjdzie m oże kiedyś dzień - pisze C ham ier - gdy zdolności tw órcze Rosji uw olnią się z więzów tyranii, przeko­ nam y się wtedy, że poeci Północy nie są tak pozbaw ieni liberalnych uczuć, nie tak ospali w spraw ie wolności, nie tak potulni i bezduszni jak w ydaw ać się nam m oże obecnie”58 tj. około roku 1830.

Sform ułow ania te poprzedziły w korespondencjach C ham iera szczegółow e rozw ażania oparte na obserw acjach i rozm ow ach zarów no z R osjanam i jak i przebyw ającym i w Rosji Anglikam i. D ow iedział się więc np. od tych ostatnich, że obow iązuje tu bezw zględnie surow a cenzura wwożonych książek i czasopism a nadto kontrola korespondencji.

„Z trudem przychodzi mi w ym ienić jakiekolw iek dzieło w jęz. obcych, które ma prawo wstępu, z wyjątkiem B iblii i słow n ik ów ”59.

„Czasopism a poddawane są niezw ykle surowemu badaniu; a jeśli się w nich zdarzy jakiś artykuł o religii lub sprawach rządowych, jeśli nawet pism o dopuszczone będzie do obiegu, pokreślone będzie czarnymi i czerw onym i liniami na tysiąc stron. A n glicy m ieszkający w M oskw ie zaprenumerowali przed kilku laty pewien tygodnik [...] z 52 numerów, które nadeszły do M oskw y w ciągu roku, tylko osiem dostało się do obiegu, a w następnym roku - dziesięć, poczem - bardzo rozsądnie - zrezygnowali z tak niepopłatnego przedsięw zięcia u progu trzeciego roku”60.

(21)

Interesow ał się także żywo C ham ier spraw ą debitu publikacji zagranicznych przynoszących opisy Rosji skreślone przez cudzoziem ców . „Jego Szatańska W y­ sokość” czuw ała rów nież pilnie nad niedopuszczaniem ich do Rosji.

Z drugiej strony C ham ier przekonał się naocznie o nieskuteczności owych zakazów . Książki zabronione nabyć m ożna było spod lady, gdzie były

„chytrze i starannie ukryte od oczu ogółu i [...] wtedy tylko w ystaw ione, gdy wyczerpany sprze­ daw ca wykrył, iż [Chamier] nie zakupi niczego z ofiarowanej mu sieczki. P ow ieści Sir Waltera Scotta, choć czytane pow szechnie w Rosji, nie mają prawa debitu; w Rosji jednak łapówki i przemyt rozwinięte są w e wspanialej skali i dlatego, zadawszy sobie nieco trudu i działając ostrożnie, m ożna zdobyć zakazane książki”61.

Do sprawy cenzury w Rosji pow rócił C ham ier w t. III pow ieści The U n­

fo rtu n a te M an, wzm ocniw szy swe poprzednie w rażenia dośw iadczeniem z re­

cepcji swoich w łasnych A necdotes o f Russia62

Dodać warto na m arginesie, że zabiegi cenzury rosyjskiej potępiał nieco wcześniej Francuz, J. A ncelot w Six mois en Rousie. P rzytacza on m.in. anegdotę opow iedzianą mu na pew nym zebraniu literackim w Rosji: „W roku 1813 chciano w ydać [w Petersburgu] opis podróży po Francji w roku 1812; nie znaleziono w tym nic zdrożnego [...] cenzura podstaw iła jedn ak zarów no w tytule jak i w całym ciągu opow ieści «Anglię» zam iast «Francji»”63.

Postaw a C ham iera wobec Rosji rysuje się w sposób bardzo zdecydow any: je st on we w łasnym wyczuciu przybyszem z w olnego św iata i obyw atelem kraju, którego w yższość nie ulega w jeg o oczach żadnej w ątpliw ości. Do cara i instytucji caratu odczuw a niechęć i pogardę, niedw uznacznie opow iada się po stronie ofiar despotyzm u - bez względu na ich narodow ość, jeg o sym patie dla dekabrystów ujaw niają się w sposób aż nadto widoczny, o czym ju ż wcześniej była mowa.

C ham ier potrafi zachw ycać się P etersb urg iem i patrzeć spod pom n ik a P io tra W ielkiego na „najw spanialszy plac na św iecie” . Jak M ickiew iczow i w je g o P etersburgu piękno stolicy carów nasuw ać będzie je d n a k ironiczne uw agi o „rządzie abso lu tn y m ”, który o siąga niekiedy „p ow szechn e k o rz y ści” pop rzez „krzyw dę je d n o ste k ” („m aking all partial evil universal go o d ”). P o ­ rów nyw ać będzie okupione krzyw dą ludzką piękno P etersb u rg a i sytuację je g o m ieszkańców z „w olnym i i niezależnym i obyw atelam i, którzy krążą w o kół św. P aw ła [w L ondynie], a których dom y tow arow e i k ręte u liczki p rzesłan iają w idok tego w spaniałego czarnego bu dy n k u ”64. N asuw a to w y raźne analogie z U stępem.

Przy całym w spółczuciu dla ofiar despotyzm u carskiego C ham ier - znów podobnie ja k M ickiew icz - nie m oże pogodzić się ze spostrzeżoną przy wielu okazjach biernością ogółu. Literatura w Rosji - pisze w zakończeniu VIII ko­ respondencji - m oże rozkw itnąć dopiero wtedy, gdy

(22)

„Rosjanie w yzw olą sami siebie z niew oli despotyzmu; gdy zamiast pochylać się ze ślepym i służalczym posłuszeństwem w obec woli jednego człow ieka, rozpoczną now ą egzystencję w olnych i niepod ległych poddanych, korzystających ze sw obody osobistej i zależnych li tylko od praw ustanow ionych przez samych siebie; wtedy i tylko wtedy m ożem y oczekiw ać, że posępna m e­ lancholia przenikająca obecnie ich poezję zamieni się na lżejszą i bardziej męską pieśń w olności; i wtedy spodziew ać się można, że ujrzymy w pełnym kw iecie geniusz, którego zaw iązki są już tak w idoczne choć duszone w zarodku i spóźnione. W ydarzenia te nie m ogą być sprawą dalekiej przyszłości; im bardziej ulepszają się Rosjanie, tym gwałtowniej gryzą narzucone im w ięzy. Ostatnia rewolucja była wym ow nym św iadectw em tego, jak daleko się mogą posunąć; a ci spośród nich, którzy podróżowali po św iecie i spróbowali smaku w olności w innych krajach, niew ielką mają ochotę na powrót do w łasnego kraju, by zaprząc się na now o w w ięzy niew oli i despotyzm u i trawić ży cie w roli pozostających pod nadzorem i poniżanych istot”65.

W strząsającą próbą charakteru Rosjan było dla C ham iera zachow anie się jeg o w łasnych „przyjaciół M oskali” w m oskiew skim M anegeu w czasie galo­

wego obiadu w ydanego przez gen. gubernatora M oskwy, księcia D ym itra Ga- licyna (w którego kancelarii urzędow ał M ickiew icz) dla pow racających z wojny perskiej oddziałów w ojskow ych, które „w ypadły z łaski na skutek czynnego udziału w zam achu rew olucyjnym gdy C ar obejm ow ał tron - a następnie po­ wróciły do łaski w uznaniu dzielnej postawy na W schodzie. Pułk w m aszerow ał tryum falnie do M oskwy w listopadzie [1828]...”66.

C ham ier był zaproszony na uroczystą paradę wojskową. T ow arzyszył mu „pew ien książę podejrzany o m ieszanie się do zamierzonej w 1824 r. rew olucji, z którym byłem w bliskich stosunkach” . Był on w sposób oczyw isty i brutalny śledzony przez przydzielonego do jego osoby oficera, który tow arzyszył mu jak cień. Zirytow any książę skarżył się przed C ham ierem na absurdalność takiego postępow ania: „czyżbym mógł być aż takim durniem , by knuć zdradę wobec co najm niej dwu tysięcy ludzi?” Gdy jednak pod koniec obiadu kniaź G alicyn wzniósł toast za zdrowie cara - przyjęto go hucznym i oklaskam i. C ham ierow i w ydaw ało się, że przesadzano w okazyw aniu hałaśliwej gorliw ości „a wielu spośród obecnych tam arystokratów najdalszych od pragnienia spełnienia się toastu, ryczało najgłośniej” .

XII

C ham ier grom adził m ateriały do Anecdotes o f Russia nie tylko w okresie pobytu M ickiew icza w Petersburgu i M oskwie, ale i w podobnym środow isku. W iększość Rosjan wym ienionych przez C ham iera z nazw iska (np. księżna W oł- końska i m ąż jej Nikita, ks. W iaziem ski, ks. Fiodor Gagarin, Iwan K ozłow , Żukow ski i in.) m ieści się w kręgu znajom ych i przyjaciół M ickiew icza. M ów ić m ożna o wspólnych obu autorom „przyjaciołach M oskalach” . B ezim ienni Polacy, których sądy pow tarza C ham ier, należeli także najpraw dopodobniej do kręgu znajom ych M ickiew icza., Szym anow skiej czy M alew skiego. A necdotes o f Russia

(23)

były ponadto co najm niej planow ane, jeśli nie pisane na podstaw ie w ym iany poglądów z bliską M ickiew iczow i grupą ludzi w Rosji z lat 1828-29. Jest rzeczą uderzającą, że zarów no ogólny sąd o kraju i ludziach, jak w iele szczegółów w ykazuje uderzające zbieżności z w izją M ickiew icza.

Życie w Rosji w ydaje się obu pisarzom ponurą egzystencją zatrutą podej­ rzeniam i i groźbą terroru; obaj zdradzają w yraźne sym patie dla spiskującej opo­ zycji i - jak ujął to C ham ier - zdają sobie w pełni sprawę z tego, że wszyscy w okół spiskują. N ajbardziej zastanaw iająca jest jednak zbieżność C ham iero- wskiej oceny ogólnej sytuacji w Rosji i wróżb co do jej przyszłości z najistot­ niejszym i diagnozam i Ustępu:

Biedny narodzie! żal mi twojej doli,

Jeden znasz tylko heroizm - n iew oli67 (P rzeg lą d w ojska)

lub, w sposób jeszcze bliższy w zakończeniu Pom nika Piotra Wielkiego:

Lecz kiedy słońce sw obody zabłyśnie I wiatr zachodni ogrzeje te państwa, 1 cóż się stanie z kaskadą tyraństwa?68

O gólna ocena sytuacji u C ham ier zam yka się w zdaniach: „R osjanie nie są w olnym narodem ”69 i „N ajw cześniejszą lekcją wbijaną do głów rosyjskich je s t um iejętność biernego posłuszeństw a”70. Opinie te zbiegają z ogólnym te­ norem w iersza D o P rzyjaciół M oskali, a w szczególności z pojęciem „w aszych okow ów ” i strofą:

Innych m oże dotknęła sroższa niebios kara; M oże kto z was urzędem, orderem zhańbiony, D uszę wolną na wieki przedał w łaskę cara I dziś na progach jeg o wybija pokłony”71

O statnia linia w iersza jest, jak wiadom o, przejrzystą aluzją do Ż ukow skiego. I tu także przypom nieć warto, że C ham ier potępiał gorąco analogiczne utw ory K aram zina, a sam ego Żukow skiego określał m ianem poety-dw oraka72.

C zas pow stania Ustępu jest od daw na przedm iotem sporów i hipotez. P o­ szczególne składające się nań ogniw a pow staw ać mogły w redakcji brulionow ej pod św ieżym w rażeniem zetknięcia z now ym św iatem czy w ydarzeniam i, m ogły ulec następnie daleko idącym przeróbkom ; główny zrąb m ógł pow stać około 1829 a więc jeszcze w Rosji, czy w reszcie, ja k bardzo przekonyw ująco dow odzi prof. Pigoń, dopiero w D reźnie w espół z D ziadów częścią l l f 3. U dow odniono jed n ak ponad w szelką wątpliw ość, że wiele sytuacji może się odnosić li tylko do Rosji M ikołajow skiej a nie do czasów A leksandra I, który żył jeszcze, gdy M ickiew icz przybył do Rosji. Tę sam ą M ikołajow ską Rosję opisuje C ham ier i

(24)

dlatego jeg o Anecdotes o f Russia są m ateriałem do zestawień co najm niej tak ciekaw ych jak poem at Szew yriow a P etrograd (1829)74.

A necdotes o f Russia i Ustęp nasuw ają także pew ne analogie pod w zględem

prezentacji m ateriału. C ham ier zaplanow ał swój cykl rosyjski jak o serię saty­ rycznych felietonów na tem aty takie, jak: podróż przez Rosję, w ojsko, opisy poszczególnych miast. U M ickiew icza mamy: D rogę do Rosji, P rzegląd wojska,

Petersburg. M ożna by posunąć się dalej i pow iedzieć, że M ickiew icz dał poetycki

w yraz tem u, co C ham ier opisał dziennikarską prozą - i że źródła pom ysłu M ickiew iczow skiego cyklu m ogły kryć się w niepozornych próbach literackich je g o angielskiego znajom ego (albo w ym ianie zdań na tem at takiego cyklu).

Przedm ieścia stolicy i Petersburg roją się od detali takich ja k teksty ogłoszeń

czy napisy na szyldach sklepowych; rys raczej nowy w praktyce M ickiew icza. I znów nasuw a się tutaj analogia z C ham ierem , łączącym spostrzegaw czość i zainteresow anie detalam i z bliskim M ickiew iczow skiem u ujęciem satyrycznym . Obaj w yzyskują sym boliczną i reprezentacyjną wartość detalu i budują opisy z w yraźną troską o realizm.

M im o różniącej się drastycznie sytuacji osobistej obu piszących podchodzą oni do Rosji w sposób zasadniczo podobny - jak o przedstaw iciele cyw ilizacji zachodniej i m iłośnicy wolności. M ożna pokusić się o przypuszczenie, że spot­ kania z C ham ierem i w ym iana wrażeń i poglądów mogły przyczynić się w pew nym stopniu do skrystalizow ania się pom ysłu Ustępu, ukazując R osję jak o „tem at” . M ogły nadto uśw iadom ić M ickiew iczow i, że i on obserw uje Rosję okiem cudzoziem ca i przybysza z zasadniczo różnego świata.

Albo - bo i taki wniosek nasunąć się m oże czytelnikow i A necdotes o f

Russia - sytuacja w ygląda odw rotnie i nie C ham ier na M ickiew icza, ale silna

indyw idualność poety polskiego w płynęła na ironiczno-krytyczną postaw ę A n­ glika w stosunku do Rosji. O dpow iedź w ypada zdecydow anie negatyw nie. Cha- m ierow skie podejście do m ateriału zebranego w Rosji m a w szelkie cechy ów ­ czesnego angielskiego „reportażu” podróżniczego. C ham ier mógł brać żywy udział w politycznych dyskusjach swych przyjaciół w Rosji, zapożyczyć od nich pew ne detale, porów nania czy anegdoty, m ógł lepiej od wielu w spółczesnych mu autorów opisów Rosji orientow ać się w podtekście wierszy typu P u szkino­ w skiego K indżalu - nie w ystarcza to jednak do odebrania jeg o korespondencjom ich czysto angielskiego charakteru typow ego dla zaw artości licznych m agazynów literackich tego okresu.

O m yłką byłoby także doszukiw anie się bezpośrednich w pływ ów A necdotes

o f Russia na Ustęp. M ogły one jednak być podsunięciem pew nych pom ysłów

i zachętą do skreślenia opisu Rosji w serii poetyckich „artykułów ” . Trudno ustalić, czy M ickiew icz zapoznał się z tekstem Anecdotes przed napisaniem pierw szej - lub ostatecznej - redakcji Ustępu. N ie jest to jedn ak w ykluczone, skoro a) dotarły do W arszaw y, gdzie ogłoszono w przekładzie ich w yjątki;

Cytaty

Powiązane dokumenty

Spróbujcie uzupełnić zadanie 4 słówkami z ramki a potem przesłuchajcie nagranie po to by sprawdzić czy udało Wam się je poprawnie

Żonie Marii, synom – Pawłowi i Sławkowi wraz z Klaudią oraz ich córeczce Elizie pracę

Był również autorem licznych nowel, recenzji oraz przeglądów z utworów literackich i innych, które ukazywały się na łamach różnych czasopism.. Publikował też

Rezydenci w powieści Stanisława Rzewuskiego Hrabia Witold.. oraz w jego dramatach Le comte Witold i Na

prezentację ze zdjęciami, napisz referat lub wypisz po prostu w punktach swoją aktywność fizyczną w tym tygodniu od poniedziałku do piątku Liczy się Twoja kreatywność

[r]

Utrzymuję, że ten niepokój jest usprawiedliwiony. Judaizm jest ważny i musi pozostać obok chrześcijaństwa. Kto posiada taki niepokój jest prawdopodobnie dręczony przez