• Nie Znaleziono Wyników

Odkrycie elektronu i struktura atomuTomasz Sowiński

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Odkrycie elektronu i struktura atomuTomasz Sowiński"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

K L A S Y C Z N A I D E A A T O M U

Od czasów Newtona funkcjonował w fizyce pogląd, że atomy to nic innego jak sztywne, jednorod- ne kulki. Atomy, choć niezmiernie małe, podlegają według tej koncepcji dokładnie tym samym prawom fizyki co wszystkie inne ciała, tzn. w każdej chwili każdy z nich ma dokładnie określone położenie i pręd- kość, a jego dynamiką rządzą trzy zasady Newtona.

Jedynym bardzo istotnym problemem związanym z takim rozumieniem sprawy, z którego notabene za- częto sobie zdawać sprawę na dobre dopiero w XVIII wieku, była praktyczna niemożność opisu z atomowe- go punktu widzenia żadnego makroskopowego proce- su. Wynikało to z faktu, że wypisanie równań ruchu dla każdego atomu, z których złożone jest dane ciało (choć teoretycznie możliwe), nie jest wykonalne w praktyce ze względu na ich astronomiczną liczbę.

Nie mówiąc już o rozwiązaniu tych równań i przewi- dzeniu tym samym trajektorii każdego z atomów.

Warto w tym miejscu na marginesie dodać, że rozwiązanie tego problemu stało się podwaliną stwo- rzenia całkowicie nowego gmachu fizyki teoretycznej, zwanego mechaniką statystyczną, o której na pewno jeszcze kiedyś sobie opowiemy. Na zachętę tylko do- dam, że jest z nią związanych bardzo wiele cieka- wych eksperymentów myślowych, paradoksów i nies- tety również nieszczęść ludzkich – jeden z ojców me- chaniki statystycznej, Ludwig Boltzmann, doznał psy- chicznego załamania na skutek nieuznania jego prac przez ówczesnych mu fizyków i odebrał sobie życie.

Sama koncepcja, że atomy tak jak każda inna materia podlega dos- konale sprawdzonym prawom dyna- miki i że ich wewnętrzna struktura nie podlegają doświadczalnemu sprawdzeniu, wydawała się słuszna i skutecznie kończyła każdą nauko- wą dyskusję. Doskonale wpisywała się ona bowiem w newtonowską prostotę, a zarazem przewidywal- ność świata. Zmianę w myśleniu przyniosły dopiero pionierskie bada- nia nad prądem elektrycznym w XIX wieku.

W Y Ł A D O W A N I A E L E K T R Y C Z N E W G A Z A C H Wiek XIX, jak na wiek pary i elektryczności przystało, był obfity w wiele doświadczeń zarówno nad przepływem prądu elektrycznego w ciałach sta- łych i cieczach, jak i nad wyładowaniami elektryczny- mi w gazach. Zaskakujące w tej całej sytuacji jest jed- nak to, że choć eksperymenty te były wykonywane z fenomenalną dokładnością, to przez długi czas nie było wiadomo, co tak naprawdę jest odpowiedzialne za przepływ prądu elektrycznego. Wiadomo było jedy- nie tyle, że ma to jakiś związek z poruszającą się ma- terią naładowaną elektrostatycznie. Najbardziej istot- ne w wyjaśnieniu tego problemu okazały się ekspery- menty związane z wyładowaniami elektrycznymi w rozrzedzonych gazach. Eksperymenty takie prze- prowadza się w specjalnych szklanych komorach, w których na dwóch końcach umieszcza się końcówki przewodów elektrycznych wychodzących na zew- nątrz z komory. Jeśli teraz pomiędzy końcami tych

j a k t o o d k r y l i eureka!

Tomasz Sowiński w 2005 roku skoń- czył z wyróżnieniem studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego w zakresie fizyki teoretycznej. Obec- nie jest asystentem w Centrum Fizyki Teoretycznej PAN.

Z zamiłowania zaj- muje się populary- zacją nauki. W roku 2005 był nominowany do nagrody w konkursie Popularyzator Nauki organizowanym przez Mi- nisterstwo Nauki i Informatyzacji oraz Polską Agencję Prasową.

S

Sffo orrm mu ułło ow waan nyy p prrzzeezz B Baallm meerraa w w 11888855 rro okku u w wzzó órr

o

okkrreeśśllaajjąąccyy p po ołło ożżeen niiee lliin niiii w wiid dm mo ow wyycch h aatto om mu u

w

wo od do orru u ((M MT T 0055//0077)) b byyłł d dllaa ó ów wcczzeessn nyycch h ffiizzyykkó ów w

n

niieessaam mo ow wiittąą zzaag gaad dkkąą.. N Niiee b byyłło o żżaad dn neeg go o rraaccjjo o--

n

naalln neeg go o w wyyttłłu um maacczzeen niiaa,, d dllaacczzeeg go o aakku urraatt ttaakkii

w

wzzó órr jjeesstt d do ob brryy ii d dllaacczzeeg go o ttaakk d do osskko on naallee zzg gaad dzzaa

ssiięę o on n zz d do ośśw wiiaad dcczzeen niieem m.. D Do od daattkko ow wyycch h p prro ob bllee--

m

mó ów w p prrzzyyssp paarrzzaałło o rró ów wn niieeżż zzrro ozzu um miieen niiee ssaam meejj

ssttrru ukkttu urryy,, w weed dłłu ug g kkttó órreejj m miiaałłyyb byy b byyćć zzb bu ud do ow waan nee

aatto om myy.. R Ro ozzw wiiąązzaan niiee ttyycch h d dw wó ócch h n niieezzm miieerrn niiee cciiee--

kkaaw wyycch h p prro ob blleem mó ów w p prrzzyyp paad dłło o m młło od deem mu u ii n niieezz--

w

wyykkllee u uttaalleen ntto ow waan neem mu u ffiizzyykko ow wii N Niieellsso ow wii B Bo oh hrro o--

w

wii,, kkttó órryy w w 11991133 rro okku u p prrzzeed dssttaaw wiiłł ssw wo ojjąą h hiip po ottee--

zzęę b bu ud do ow wyy aatto om mu u.. A Ab byy jjeed dn naakk m mó ócc d do occeen niićć zzn naa--

cczzeen niiee b bo oh hrro ow wsskkiieejj kko on ncceep pccjjii aatto om mu u,, m mu ussiim myy

ssiięę cco offn nąąćć w w cczzaassiiee d do o p po occzząąttkku u X XIIX X w wiieekku u,, g gd dyy

n

no ow wo occzzeessn nee tteeo orriiee aatto om miissttyycczzn nee d do op piieerro o b byyłłyy

w

w ffaazziiee rraacczzkko ow waan niiaa.. P Po osszzu ukkiiw waan niiee n naajjd drro ob bn niieejj--

sszzyycch h ii n naajjb baarrd dzziieejj eelleem meen nttaarrn nyycch h cceeg giieełłeekk m maa--

tteerriiii b byyłło o b bo ow wiieem m zzaaw wsszzee jjeed dn nyym m zz n naajjb baarrd dzziieejj

ffrraap pu ujjąąccyycch h zzaajjęęćć,, jjaakkiiee zzaajjm mo ow waałło o ffiizzyykkó ów w..

4

48 8

TEKST TRUDNY 

Odkrycie elektronu

i struktura atomu

T o m a s z S o w i ń s k i

(2)

przewodów wytworzymy bardzo dużą różnicę poten- cjałów elektrycznych (duże napięcie), to w pewnym momencie w bańce przy jednej z końcówek (tej z do- datnim potencjałem) zacznie powstawać światło.

Dokładna analiza tego zjawiska przekonuje, że za świecenie jest odpowiedzialne coś, co wylatuje z ujemnie naładowanej końcówki (zwanej katodą) i le- ci prostoliniowo w kierunku tej naładowanej dodatnio (tzw. anody). To „coś” zostało nazwane promienio- waniem katodowymi jak się za chwilę okaże, ma to ogromny związek z budową atomu.

P R O M I E N I O W A N I E K A T O D O W E

Zbadanie własności promieniowania katodowe- go nie jest prostą sztuką. Trudno jest bowiem zbadać coś, co wydawałoby się nie jest w ogóle do schwyta- nia. Promienie te powstają bowiem na samej powierz-

chni katody, która jest dla nas niedostępna, i ulegają przekształceniu w promieniowanie świetlne przy po- wierzchni anody, która również znajduje się wew- nątrz bańki. Nie ma się zatem co dziwić, że pod ko- niec XIX wieku więcej było spekulacji na temat natu- ry tego promieniowania niż samych doświadczalnych faktów.

Przełom w badaniach dokonał się za sprawą francuskiego fizyka Jeana Baptiste’a Perrina (Nagroda Nobla z fizyki w 1926), który modyfikując troszkę doś- wiadczenie, dosłownie złapał promieniowanie katodo- we do odizolowanego metalowego pojemnika (było już bowiem wtedy wiadomo, że promieniowanie kato- dowe doskonale jest pochłaniane przez metale). Na- stępnie zmierzył, jak na skutek pochłonięcia tych pro- mieni zmieniła się masa i ładunek elektryczny całego pojemnika. W wyniku takich pomiarów Perrin stwier- dził ponad wszelką wątpliwość, że promieniowanie katodowe jest czymś, co niesie UJEMNY ładunek elektryczny i jeśli ma masę, to jest ona na pewno za- niedbywalnie mała w porównaniu z masą pojemnika (dysponując bardzo dokładnymi jak na tamte czasy metodami pomiaru masy nie udało się stwierdzić na- wet najmniejszej zmiany masy pojemnika).

H I P O T E Z A I S T N I E N I A E L E K T R O N U

Wynik pionierskiego doświadczenia Perrina był ewidentnym dowodem na to, że promienie katodowe rzeczywiście istnieją i dodatkowo są obdarzone ła- dunkiem elektrycznym. Ostateczne rozstrzygnięcie wątpliwości, czym jest to tajemnicze promieniowanie, przyniósł przeprowadzony w 1897 roku eksperyment angielskiego fizyka Josepha Johna Thomsona, który już wtedy był znany na całym świecie jako J.J. Thom- son. W roku 1906 otrzymał on Nagrodę Nobla z fizyki za prace nad przewodnictwem prądu w gazach.

Doświadczenie J.J. Thomsona opiera się na spostrzeżeniu, że wszystkie ciała obdarzone ładun- kiem elektrycznym doznają przyśpieszenia, gdy znaj- dują się w polu elektrycznym. Dodatkowo jeśli tylko poruszają się z jakąś prędkością, to również pole magnetyczne wpływa na ich ruch.

Thomson chcąc wykorzystać ten efekt do zba- dania nieznanych promieni, założył najprostszą sytu- ację, że promieniowanie katodowe to nic innego jak strumień identycznych cząstek posiadających pewien nieznany ładunek elektryczny i obdarzonych pewną nieznaną masą. Tym samym przepuszczając promie- nie katodowe przez pole elektryczne i magnetyczne, które były ustawione prostopadle do siebie i prosto- padle do kierunku lotu promieni, spodziewał się sytu- acji, takiej jak przedstawiona na poniższym rysunku

4

49 9

(3)

Z rysunku wynika jasno, że dobierając odpo- wiednio wartości indukcji pola magnetycznego (

B

) i natężenia pola elektrycznego (

E

), można doprowa- dzić do sytuacji, w której siły działające na poruszają- cą się cząstkę o ładunku elektrycznym

q

będą się równoważyły i będzie się ona poruszała po linii pros- tej. Ponieważ wartości tych sił dane są odpowiednio wzorami

to widać, że doprowadzenie do sytuacji, w której się one równoważą, pozwala wyznaczyć prędkość, z jaką porusza się naładowana cząstka

==>

To pozwoliło Thomsonowi wyznaczyć prędkość z jaką poruszają się hipotetyczne cząstki, których strumień tworzy to tajemnicze promieniowanie kato- dowe. Jednak był to dopiero pierwszy krok do zrozu- mienia natury tych cząstek. Kolejnym krokiem było bowiem zbadania ruchu owych cząstek, gdy działało na nie tylko jedno z tych pól – pole magnetyczne. Po- nieważ siła pochodząca od pola magnetycznego dzia- ła zawsze prostopadle do prędkości cząstki, to jedy- nym jej skutkiem może być zmiana kierunku ruchu (cząstka ma ciągle stałą co do wartości prędkość).

Dokładna analiza sytuacji przekonuje, że pod wpły- wem takiej siły cząstka porusza się po łuku okręgu, którego promień dany jest wzorem

Ponieważ jednak udało się już wyznaczyć pręd- kość

v

cząstki dzięki poprzednim pomiarom, to teraz mierząc promień łuku, po którym porusza się cząstka, można wyznaczyć stosunek masy cząstki do jej ła- dunku elektrycznego.

Ta wielkość (stosunek masy do ładunku) nie za- dowala nas oczywiście w zupełności, bo najlepiej by- łoby wyznaczyć każdą z tych wielkości osobno. Niem- niej jednak z innych doświadczeń (głównie chemicz- nych) był już wtedy znany taki stosunek dla różnych jonów, np. dla jonu wodoru był on wyznaczony dzięki procesowi elektrolizy wody. Thomson zatem dobrze wiedział, że wyznaczenie tego stosunku może być po- mocne przy postawieniu hipotezy, czym jest ten nie- znany nośnik promieniowania katodowego.

Thomson po przeprowadzeniu wielu serii swo- ich doświadczeń z różnymi gazami, z katodami zro- bionymi z różnych materiałów oraz po przykładaniu różnych napięć, stwierdził z dużą dokładnością, że stosunek masy do ładunku elektrycznego nośnika pro- mieni katodowych jest uniwersalny!,tzn. nie zależy on w ogóle od warunków, w jakich przeprowadzane jest doświadczenie. To od razu nasuwa myśl, że noś- niki promieni katodowych są takie same w każdej ma- terii – niezależnie przecież od tego, z czego była zro- biona katoda, to zawsze nośnik ma taki sam stosu- nek. Jakby tego było mało, okazało się również, że ten zmierzony stosunek masy do ładunku elektrycznego jest 2000 RAZY mniejszy od takiego samego stosunku wyznaczonego dla jonów wodoru, który do tej pory

był najmniejszym znanym. To może oznaczać tylko ty- le, że albo jon wodoru ma 2000 razy większą masę, al- bo 2000 razy mniejszy ładunek, albo jakąś kombinację tych dwóch rzeczy razem.

Thomson był przekonany, że odkrył nową cząs- tkę elementarną. Nazwał ją KORPUSKUŁĄ, a wartość ładunku elektrycznego, którą ona niesie, jednym ELEKTRONEM (w literaturze przyjął się „elektron” ja- ko nazwa dla nowej cząstki). Tym samym Thomson uznawany jest dziś za odkrywcę elektronu. Na margi- nesie dodajmy, że w roku 1909 w wyrafinowanym ek- sperymencie Robert Millikan doświadczalnie wykazał, że ładunek elektryczny elektronu jest ŁADUNKIEM ELEMENTRARNYM, czyli każdy inny ładunek istnie- jący swobodnie w przyrodzie musi być całkowitą wie- lokrotnością ładunku elektronu (Nagroda Nobla z fizy- ki w 1923 roku).

N O W A K O N C E P C J A A T O M U

Odkrycie elektronu przez Thomsona bardzo szybko przyniosło przełom w teorii budowy atomu, która, jak już wspominaliśmy, od czasów Newtona bazowała na przekonaniu, że atom jest jednorodną kulką bez żadnej struktury wewnętrznej. Odkrycie Thomsona wydawało się, że stoi w jawnej sprzecz- ności z taką hipotezą, bo jak zostało wykazane, elek- trony znajdują się w każdej materii i istnieją sposoby, aby je z niej wydobyć. Wygląda to tak, jakby elektro- ny rzeczywiście były jednym ze składników materii.

Dodatkowym argumentem były prace innych fizyków, głównie Pietera Zeemana i Hendrika Lorentza (Nagro- da Nobla 1902), które jakby sugerowały, że własności atomów zmieniają się pod wpływem zewnętrznego

B

v

q

R = m ⋅

B

v = E

B

E

F

F =

E

q

F

E

= ⋅

B

v

q

F

B

= ⋅ ⋅

j a k t o o d k r y l i eureka!

5

50 0

(4)

pola magnetycznego. To ni mniej, ni więcej oznaczało, że atomy wcale nie muszą być pozbawione wewnęt- rznej struktury, ale mogą być zlepkiem materii o prze- ciwnych ładunkach elektrycznych, tworzących razem obojętną elektrycznie „kulkę”. Idąc tym tropem, łatwo zauważyć, że gdyby atom wodoru (najprostszego pierwiastka chemicznego) zawierał tylko jeden ujem- nie naładowany elektron, to elektron ten musiałby mieć dokładnie przeciwny ładunek (czyli taki sam co do wartości) do dodatniego jonu wodoru, tak aby ra- zem mogły tworzyć obojętny atom. A to znaczy, że jon wodoru ma 2000 razy większą masę od elektronu.

Krótko mówiąc, cała masa atomu związana jest prak- tycznie z dodatnio naładowanymi cząstkami.

Te wszystkie spekulacje doprowadziły w roku 1902 lorda Kelvina (wł. William Thomson, zbieżność nazwisk całkowicie przypadkowa) do postawienia no- wej hipotezy o budowie atomu. Zdaniem Kelvina atom miał mieć strukturę podobną do ciasta z rodzyn- kami. Ciasto jest odpowiednikiem dodatnio nałado-

wanej i równomiernie rozłożonej w pewnym małym obszarze masy. Rodzynki to bardzo lekkie elektrony, które są „powtykane” w tę masę. Ta koncepcja zosta- ła bardzo szybko podchwycona i rozbudowana przez Thomsona. Choć miała ona ewidentną wadę – nie by- ła w żadnym stopniu sprawdzalna i była czystą hipo- tezą, to miała bardzo dużo zalet.

Po pierwsze, tłumaczyła (oczywiście tylko ja- kościowo), skąd biorą się elektrony potrzebne przy wytwarzaniu promieni katodowych. Były to po prostu elektrony wyrywane z wnętrza atomu. Ponieważ w każdym atomie elektrony są takie same, to i włas- ności tych elektronów są takie same. Tym samym pro- mieniowanie katodowe ma ten uniwersalny charak- ter, który był wielkim odkryciem J.J. Thomsona.

Po drugie, tłumaczyła ona, na czym polega powstawanie jonów różnych atomów. Zgodnie z tą koncepcją jon to nic innego jak zwykły atom, z które- go wyrwano (wtedy powstaje jon dodatni) lub do któ- rego dołożono (wtedy powstaje jon ujemny) kilka elektronów. To tłumaczy również, dlaczego różne jony różnych pierwiastków zawsze mają albo ten sam ła- dunek elektryczny, albo różnią się całkowitą wielok- rotnością ładunku elektronu. Nie ma po prostu innej możliwości jak dołożenie lub wyciągnięcie całkowitej liczby elektronów do/z atomu.

No i w końcu taka budowa atomu otwiera fur- tkę do wytłumaczenia doświadczeń, z których najbar- dziej spektakularnymi były doświadczenia Zeemana.

Dzięki teoretycznemu wydzieleniu z wcześniej jedno- rodnego i całkowicie obojętnego atomu Newtona dwóch części przeciwnie naładowanych, możliwe sta- je się, aby własności atomu zmieniały się pod wpły- wem zewnętrznego pola magnetycznego czy elek- trycznego. Jeśli bowiem jest tak, że elektrony w tej dodatnio naładowanej masie poruszają się, to zew- nętrzne pola będą oczywiście zmieniały ten ruch i tym samym mogą się zmienić same własności ato- mów. Atom zaczyna więc od tej pory być obiektem, który nie tylko jako całość podlega prawom dynamiki Newtona, ale również dzięki swojej wewnętrznej strukturze zaczyna oddziaływać z zewnętrznymi pola- mi elektromagnetycznymi.

O T W A R T E N O W E D R Z W I

Doświadczenie J.J. Thomsona i jego hipoteza o atomie jako cieście z rodzynkami stała się podwali- ną nowej gałęzi fizyki – atomistyki. Od tej pory zaczę- to się bardzo burzliwie zastanawiać i bardzo dogłęb- nie badać, jaka naprawdę jest struktura atomu. Jed- nak sam model Thomsona atomu nie przetrwał zbyt długo. Już w roku 1910 Ernest Rutherford wykonał se- rię doświadczeń i obliczeń, z których jasno wynikało, że atom co prawda ma wewnętrzną strukturę, ale dużo bardziej ciekawą i fascynującą niż prosta cukier- nicza analogia. To, jak się okazało, miało doprowadzić do wielkiego zakwestionowania fizyki klasycznej no-

wymi eksperymentami. 

5 51 1

Cytaty

Powiązane dokumenty

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości

2 lata przy 38 to pestka… Izrael był na finiszu i to właśnie wtedy wybuch bunt, dopadł ich kryzys… tęsknota za Egiptem, za niewolą, za cebulą i czosnkiem przerosła Boże

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

Profesor Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przyznaje, że młodzi ludzie w stolicy województwa

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

• Możliwe jest także zawarcie małżeństwa, gdy mężczyzna i kobieta zawierający związek małżeński podlegający prawu wewnętrznemu Kościoła albo innego

Jechałam pospiesznie do domu, ignorowałam pytania i prośby męża i trójki dorosłych dzieci, szłam do kompute- ra i starałam się przypomnieć sobie wszystko, co tego dnia

delfiny znalazły się bowiem w tym samym czasie i miejscu , co ludzie, którzy brali udział w ciekawym i tajemniczym zdarzeniu.. delfiny znalazły się bowiem w tym samym czasie i miejscu