Rafał Leszczyński
Michała Hórnika pionierskie
przekłady polskiej poezji
romantycznej na język górnołużycki
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 16, 113-119Rafał L e szc zy ń sk i
MICHAŁA HO RNIKA PIO N IER SK IE PRZEKŁADY
PO L SK IE J P O E Z JI ROM ANTYCZNEJ NA JĘZY K GÓRNOŁUŻYCKI
Schyłek lat trzy dziestych X IX w. przyniósł n a Łużycach w yraźne oży w ienie ru ch u narodow ego. W iparze z nim szło zainteresow anie S łow iań szczyzną, szukanie w niej w sp arcia m oralnego i m aterialnego a także w zo ró w dla w łasnego piśm iennictw a. Uczniowie gim nazjum budziszyńskiego narodow ości łużyckiej, k tó rzy w 1839 r. u tw orzyli stow arzyszenie pn. So
cietas Slavica B udissinensis, zaczęli rozczytyw ać się w w ierszach poetów słow iańskich. W iadomo, że jeden z założycieli Societatis, w przyszłości w y b itn y działacz n a rzecz odrodzenia narodow ego — K orla A w gust M osak- -Kłosopólski, przeczytał wówczas Konrada W allenroda
W latach 1846 - 1847 do gim n azju m b u d ziszyń sk iego u częszczał M ichał H órnik (1833 — 1894), d alszą ed u k ację gim n azjaln ą i u n iw ersy teck ą odbył on jednak w P ra dze. W stąpił tam do „S erb ów k i”, założonego w 1846 r. stow arzyszen ia studiujących w P radze Ł użyczan, w y b ił się na czoło spośród jej członków , a lata prezesury H ór- nika (1852— 1856) b yły w 90-letn iej h istorii „S erb ów k i” jed n ym z n ajp om yśln iejszych okresów . T alen t organ izacyjn y i ża rliw y patriotyzm łą czy ł H órnik z biegłością pióra i w y tr w a łą d o ciek liw o ścią filologa. P o p ow rocie do sw ojej ojczyzn y red agow ał cza sopism o literack ie „L užičan” i w y zn a n io w e „K atolski P o so ł”, był w sp ó łza ło ży cielem m iesięczn ik a „Serbski H ospodar”, przez k ilk a lat w y d a w a ł k alen d arz „K rajan”, ok re sow o b y ł redaktorem „Serbskich N o w in ”. P o ło ży ł w ie lk ie zasługi dla u jed n olicen ia ortografii ew a n g elick ich i katolick ich Ł użyczan oraz w y z w o le n ia jej spod w p ły w u p iso w n i n iem ieck iej, zu p ełn ie n ieod p ow ied n iej dla za p isyw an ia d źw ięk ó w m ow y łu życk iej. W ydał śp iew n ik i dla Ł u życzan -k atolik ów , w sp ó ln ie z J. L uščanskim p rze ło ży ł N o w y T e s ta m e n t na języ k górnołużycki i w ogóle „rozciągał sw oją działaln ość na w szy stk ie d zied zin y łu życk iego życia n arod ow ego” 2. N ie m a potrzeby om aw iać tutaj szerzej rozległej d ziałaln ości M ichała H órnika, która została przed staw ion a w liczn ych pracach szczegółow ych i n ied aw n o w m on ografii k s ią ż k o w e j3.
W arto wiszakże dodać, że iw m łodzieńczych lata ch Hórndk z (pow odze
— 114 —
niem próbow ał sw ych sił n a polu twórczości poetyckiej, a tłum aczył z k il k u języków słow iańskich, n ajchętn iej w iersze liryczne.
W św ietle dotychczasow ych publikacji dokonania H ornika n a polu tłu m aczenia lite ra tu ry polskiej są błahe, zwłaszcza w zestaw ieniu z pokaźną liczbą przekładów z języka czeskiego, rosyjskiego i serbsko-chorw ackiego. Bibliografia prac M ichała H ornika sporządzona przez A dolfa Cernego, Cze cha, k tó ry sam wiele tłum aczył z lite ra tu ry polskiej i był polonofilem , w y m ienia tylko opublikow any w „Serbskich N ow inach” w iersz W ojak [inc.: Jěch a w ojak přez lěs chłodny... czyli polskie Idzie żołnierz borem, lasem ] 4. T en sam a u to r przedstaw ił Ja k u b a B arta-C išinskiego jako jedynego tłu m a cza poezji M ickiewicza n a język g ó rn o łu ży ck i5; zaraz się okaże, że n iesłu sznie. O zasługach H ornika z ty tu łu tłum aczenia poezji polskiej nie w spo m niał też inny au to r czeski om aw iający „vlivy” polskie n a lite ra tu rę łużyc k ą 6, n ato m iast łużycki h isto ry k lite ra tu ry i praski m onografista H ornika w ym ienili m im ochodem kilk a nazw isk polskich poetów, k tó rych w iersze tłum aczył budziszyński p r a ł a t 7. Ich liczbę należy powiększyć o przekłady i przeróbki, jakie ukazały się w „Ł uźićanie”, gdy H ornik go redagow ał 8 i R y s dziejów serbolużyckich W ilhelm a Bogusławskiego przełożony pt. Hi- storija serbskeho naroda [1884].
Ju ż jako uczeń w yższych klas gim nazjalnych uczęszczał H ornik na lek to ra t język a polskiego 9, o ty m zaś ,,jak śp. H ornik lub ił m ówić po polsku, m ógłby opowiadać każdy Polak, k tó ry się z nim w życiu spotk ał”, w spom i n ał A. G em y 10. W 1877 r. w n astęp u jący sposób zachęcał H ó m ik m łodą g e nerację członków „Serbow ki” do n au k i języka polskiego:
„Potom ch cych Warn pisać, как w iižitn a za wědo,m ostné 9póznaće n ašeje m aćer- śćin y a sw o jeje boh ateje literatury dla nam blisk a polska rěč je a w ostan je. Tež tu m y tudy často trjeb am y” n .
Na tak i stosunek do języka polskiego mogło mieć w pływ polskie pocho dzenie H ornika, którego był w pełni świadom. W d zienniku „Serbow ki” pod d atą 29 m arca 1856 r. zostało zapisane w yznanie H ornika, że jego prad zia dek pochodził z Górnego Śląska, gdzie m ieszka słow iański lud. A utorzy łu życcy piszący o H orniku nie w iedzieli chyba o jego polskiej genealogii, n a tom iast czeskiem u m onografiście nie w y d ała się ona godna w zm ianki, choć wiedzieć o niej m usiał, skoro w ielokrotnie korzystał z przechow yw anego w Pradze archiw um „Serbow ki” . Sam Hornik' uw ażał się oczywiście za Serba i nie należy przeceniać roli jego rodowodu, ale z drugiej strony nie należy jej calk'owicie ignorow ać przy om aw ianiu polonofilskiej postaw y tłum acza.
C zytając protokoły posiedzeń „Serbow ki” łatw o dostrzec, że H ornik do pomógł kolegom przekroczyć dosyć szczupły k rąg zainteresow ania w ła snym językiem i w łasną, ubogą jeszcze litera tu rą , co najw yżej poszerzony o piśm iennictw o czeskie, będące przecież także „n a dorobku” . Pod k ie ru n
kiem nowego prezesa „Serbow czanie” zabrali się do nauki języków sło w iańskich i studiów porów naw czych n ad nimi, zestaw iali w łasną poezję lu dową z folklorem innych narodów słow iańskich. Słuchali tłum aczeń sw oje go prezesa z epiki południow o- i w schodni »słow iańskiej, z Puszk'ina i — co nas najbardziej zajm uje — z poezji polskiej. Jako w ychow anek epoki ro m antycznej w iele czasu poświęcił prezentacji twórczości ludow ej. Z języka polskiego przełożył i przedstaw ił n a posiedzeniach „S erbów ki” następujące w iersze: K rako w jan ka [8 I 1853, inc.: Pod K rakow em čorna rola, /Chodża- chu tam K rakow janki], W esele p ta k ó w [12 III 1853]; p rzy okazji porów nyw ali z podobnym łużyckim pt. Ptači kw as, Żołnierz [7 V 1853, tyt. łużyc ki: W ojak]. Te w iersze przełożył H órnik na swój ojczysty język góm ołuży- cki, natom iast w iersz H uznanje [Wyznanie] przełożył n a język dolnołużyc- ki, aby — jak w yjaśnił — stow arzyszeni usłyszeli b ra tn ią mowę. Pod ko niec studiów w P radze przełożył kilka w ierszy J a n a Kochanowskiego, n a j chętniej wszakże tłum aczył poetów rom antycznych.
Jak o pierw szy został przełożony koniec pieśni pierw szej M arii A nto niego M alczewskiego [ww. 587— 640] ; odczytał go H órnik kolegom 3 stycz nia 1852 r. Ju ż 15 m aja tegoż ro k u w ystąpił z przekładem Pierw iosnka Mi ckiewicza. W now ym roku akadem ickim — [6 X I 1852] — obdarzył zebra nych w ierszem G uldja hetm anow a przetłum aczonym z Pieśni Janusza W in centego Pola, 8 stycznia 1853 r. oprócz w spom nianej K rakow ianki przed staw ił przekład Grobu Potockiej z S o netó w k rym skic h M ickiewicza i w re szcie 3 g ru d n ia 1853 r. czytał W o p yt rowa Laury B ohdana Zaleskiego. Ten plon d w u letn iej ipracy był sukcesyw nie zapisyw any w tzw. ,,K w ětkach” — prow adzonych rów nocześnie z dziennikam i posiedzeń — tom ikach z pracam i literackim i członków ,,S erbów ki”. Rękopisy przechow yw ała troskliw ie H órnikow a serbska k nih o w nja w P radze w zabytkow ym b u dyn ku Sem ina rium łużyckiego przy ulicy „U lužického se m in á ři” 13. Po rozm aitych pe ry p etiach zw iązanych z likw idacją sem inarium księgozbiorem ostatecznie zaopiekowało się N árodní m uzeum , pozostaw iając wszakże druki i rękop i sy składające się n a bibliotekę byłej „Serbów ki” w jej historycznej sie dzibie 12. Pozostaw ienie księgozbioru poza obrębem Łużyc miało jed n ak ten skutek, że korzystano z niego n iezbyt często. Także translacje H ornika w zasadzie pozostały nieznane. W yjątkam i są przekłady Pierw iosnka i Grobu P otockiej opublikow ane po latach w pośw ięconym M ickiewiczowi z okazji stulecia jego śm ierci jed en asty m nu m erze m iesięcznika „R ozhlad” z 1955 r. Ale i te przedrukow ano niejako z drugiej ręki, m ianow icie z odpisu, jak i so bie sporządził kolega H ornika, H andrij Dućm an. N a szczęście „Z běrka ser bskich spěw ow a p ěsn i” D učm ana, rodzaj rękopiśm iennej antologii, pozo staje w Budziszynie [przejął ją Serbski k u ltu rn y archiw] i m ogła stać się p odstaw ą w ydania 13. Przek ład y z M alczewskiego, Pola i Zaleskiego nigdy dotychczas d rukow ane nie były. W ydaje się celowe podać tu ta j próbki tych tran slacji, aby czytelnik mógł ocenić efekt pracy przekładow ej H ornika. N ajp ierw frag m en ty z M arii:
— 116 —
N a rych łoh ’ zleci konja, m a pak starość w oku W jacysław m łody, w p rjenim zastaw i ho skoku. N a rych łoh ’ zleći konja, w id źi ho w je so ło h ’ Stary M ječnik — a w lětu z a w in y z nim koło. Za nim i k lin ča truby, za nim i, za nim i [...]
A ćicho, jak hdyž sm jerć sw ój w obraz w nadra ryje, A pusto, sm utno, styskno, kaž w duši M arije [...] A ćicho, kaž m o d litw a к łonej božom płynje, A pusto, sm utno, styskno, kaž hdyž zbožje m inje.
A teraz początek sonetu Zaleskiego N a w ied ziny grobu L aury III, w przekładzie — W o p yt rowa Laury
L ubość a tež pesń před sw ěto m je w u sm ěch w an a, N jem ěr w utroby, kiž zapuści w šej m łodosće M jenuja sła w y k u złarstw o a radosće.
Ach ! to ćern jow a je radość, sła w a w opłakana.
W reszcie początkow y frag m en t w iersza G uldja hetm anow a Pola:
L ećeć ptačik.a sym w id źa ł w čornom orskim kraju, P ěk n u holičk u sym poznał w p ašaw ym seraju. S ła w n y koń bě w złotym rjedźe n ěh d y stareh ’ chana, A le lěp ši n jebudźe h ač G uldja atam ana!
C zytrelnik polski, n aw et gdy pierw szy raz spotyka się z językiem górno- łużyckim, bez tru d u zauw aży jego w ielkie podobieństw o do polszczyzny i pew nie pom yśli, że przy bliskości obu języków tłum aczenie je st spraw ą dziecinnie łatw ą. N ajpraw dę jed n ak czyhają n a tłum acza liczne pułapki, a n a jego drodze p iętrzą się przeszkody tru d n e do pokonania. Zw odzą w y razy o jednakow ym lub bliskim brzm ieniu (np. w przytoczonym frag m en cie M arii głuż. starosć — pl. troska, niepokój, nasza starość to głuż. staro ba), do rozterk i doprow adzają polskie form y czasu przeszłego, gdyż tłu macząc je trzeb a w ybrać jed en z czterech głuż. czasów przeszłych, a ta k że nasza liczba mnoga, k tó rą tłum acz łużycki może oddać podobnie liczbą mnogą, ale rów nież liczbą podw ójną, ciągle u nich żyw otną. Byw a, że wskazówka, jak ą form ę w ybrać, zn ajduje się w odległym m iejscu polskie go oryginału, niekiedy zaś nie m a jej zupełnie. D odatkow e przeciw ności czekają na tłum aczy w ierszy. Są one tak' duże, że zniechęcają do p rzek ła dania. Sporządzając bibliografię przekładów lite ra tu ry polskiej n a języki łużyckie stw ierdziłem , że w iersze stanow ią 18 procen t w szystkich pozycji. Jeśli się uwzględni, że po stronie poezji są u tw o ry kilkunastuw ierszow e, po stronie zaś prozy m.in. powieści K raszew skiego i now ele Sienkiew icza, fa k tyczna dysproporcja okaże się jeszcze większa.
Nowsi tłum acze m ają sporo trudności z polskim i w ierszam i sylabicz- nym i, poniew aż z jednej strony w języku górnołużyckim je st więcej niż
w polskim w yrazów krótkich, krótszych p rzyn ajm n iej o jed n ą sylabę (naj lepiej to w idać na w yrazach pokrew nych, np. pinca — piwnica, kónc — koniec, kćeć — kw itn ąć itd.), z drugiej stro ny złożone form y perfectum , dopełniacz l.p. r.ż. -eje w odm ianie przym iotników i zaim ków (np. m ojeje dobreje) itd. w y dłużają w ersy przełożone, a to w szystko bardzo u tru d n ia zachow anie ekw irytm ii, nie m ówiąc ju ż o inicjalnym , silnym akcencie gór- nołużyckim . D okładniejsza ek splikacja w szelkich przeszkód w pracy p rze kładow ej zajęłaby n a d e r wiele m iejsca, niechaj więc w ystarczy tu stw ier dzenie, że Łużyczaninow i jest znacznie łatw iej rozum ieć polską poezję czy tając ją w oryginale niż ją tłum aczyć. Do trudności w y nikającej ze stru k tu raln ej różnicy języków dołączały się dw ie dalsze. W połowie X IX w. poe tycki język łużycki był jeszcze m ało w yrobiony, ponadto sam tłum acz, k tó ry przekładając Marią ledw ie skończył osiem naście lat, nie posiadał duże go dośw iadczenia w pracy tra n sla to rsk ie j. W ielokrotnie zauważono, że po czątkujący tłum acze przekładają n azb y t dosłownie, onieśm ieleni urodą ory ginałów i sław ą ich autorów .
M ichał H órnik pokonał w szystkie (niemal) przeciw ności. Jego p rzekła dy nie tylko w y trzy m u ją porów nanie z dokonaniam i tłum aczy o całe s tu lecie od niego młodszych, ale okazują się gładsze i bliższe polskim orygina łom pod względem w ersyfikacyjnym . Osiągnął to rezygnując niekiedy z w erbalnej w ierności wobec oryginału, ale zachow yw ał szacunek' dla s tru k tu r głębszych. N ajśm ielej sobie poczynał w przekładzie M arii i P ierw ios nka, gdzie
Dni nasze jak dni m otylka, Ż yciem w schód, śm iercią południe; L epsza w k w ietn iu jed n a ch w ilk a N iż w jesien i całe grudnie
— przełożył odważnie i pom ysłowo:
N aše dny su d n y m jetelk a, Z iw iš rano, m rěč zw ječora; L ěpša w m eji jed n a ch w ilk a
D yžli w zym je dźesaćora
unikając zakłócenia długim w yrazem hodow niki (lub: decem bry) — g ru d nie.
Pisząc o przekładach poezji M ickiewicza, badacz łużycki chw alił H or n ik a za zrozum ienie piękności oryginału, w yborną znajom ość języka łużyc kiego i „w opraw dźity basniski d a r” 14, k tó ry okazał rów nież w swoich balla dach oryginalnych, ale nie bez in sp iracji polskiej poezji napisanych. Nie cofał się H órnik przed sięganiem do słow nictw a dolnołużyckiego, jeśli przez to przekład staw ał się płynniejszy, nie gardził polonizm am i leksykalnym i (np. Sym -li hodź kochanki ručkow zam iast zbyt krótkiego: łubki) i m orflo- logicznym i. Stosow ał elizje (np. w P ierw iosnku: P o w itaju m je přecele/ N
a-— 118 a-—
leća now oh’ jandźelka; w Marii: Na ry chłoh’ zleci konja, widźi ho w jesołoh’) i rym y niedokładne, np.: d ycha-sucha i M jetelka-chw ilka w P ierw iosnku. Ale przekłady H ornika nie są tylko etiudam i w ersyfikacyjnym i. Do lite ra tu ry łużyckiej tam ty ch czasów, pozostającej w obrębie swojszczyzny i Słowiańszczyzny, w prow adził znam ienny dla rom antyzm u europejskiego elem ent orientalny, z S on etów k ry m sk ic h w ybierając do przekładu Grób Potockiej, z Pieśni Janusza — G uldię. Po części także Maria m iała dla od biorcy łużyckiego posm ak egzotyczny. Stw ierdzono, że studiujący w P ra dze Łużyczanie swym i zainteresow aniam i objęli „skrom ny dział polskiej poezji rom an tyczn ej w słow iańskiej chrestom atii Celakow skiego” 15. To praw da, że V šeslo va ské počáteční čteni, Častka prvni: z p ise m n ic tvi polskéhe w ydane przez F. Čelakovskiego w 1850 r. było dla stu d en tó w łu życkich w ygodnym , łatw o dostępnym i posiadającym sm ak nowości p rze w odnikiem po litera tu rz e polskiej. M arii wszakże w chrestom atii n ie było, ale H ornik doceniając jej ran g ę — może pod w pływ em w ykładów Ja n a K oubka staw iającego Marię obok Pana Tadeusza — postarał się o któreś z w y d ań lwowskich i spory frag m en t przełożył. Dobór przekładanych w ie r szy dobrze świadczy o w nikliw ości H ornika.
Czytane na posiedzeniach „S erbow ki” przekłady polskiej poezji ro m an tycznej nie były zam kniętym epizodem pozbaw ionym dalszego ciągu i zna czenia. Sam tłum acz interesow ał się nadal twórczością i życiem poetów, którzy go w Pradze zainteresow ali; w czasopismach przez siebie w y d a w a nych odnotow yw ał skw apliw ie now e w ydania ich poezyj, a po śm ierci Boh dana Zaleskiego um ieścił o nim dłuższą inform ację. Koledzy H ornika z „Serbow ki” na dobre zajęli się lite ra tu rą polską. Odpis D učm ana św iad czy o chęci posiadania czy naw et rozpow szechniania owych przekładów z polskiego, młodsze roczniki stow arzyszonych sięgały po tom y „K w ětk ó w ” pow stałe za prezesury H ornika i czytając je poznaw ały zarazem polskich rom antyków . W śród tych czytelników był najw iększy z poetów łużyckich, J a k u b B art-Č išinski. Znajom ość z polskim rom antyzm em naw iązan a w studenckich latach za pośrednictw em przekładów H ornika zaowocowała później tłum aczeniem czterech sonetów M ickiewicza i fragm entu Pana Ta
deusza. B rat-Č išinski posiadał zresztą dużo w iększą znajom ość polskich ro m antyków i np. swoim znajom ym chętnie recytow ał z pam ięci Dziady. Pod koniec życia w yznał, że Mickiewicz, Słowacki i K rasiński (obok' W yspiań skiego, K asprow icza i k ilku innych pisarzy) byli dla niego gw iazdą p rze wodnią. In icjacji Čišinskiego dokonał przecież swoimi przekładam i H ornik.
P r z y p i s y
1 A. C erny, S p o m j e n k a na M o s a k a - K lo s o p ó l s k e h o w : A d o lf C erny, A n to l o g ij a je h o d źe ło w . B u d y šin 1958, s. 112.
2 S e r b s k i b io g r a fis k i s ł o w n i k . B u d y šin 1970, s. 100.
3 R ejestru je je J. W jacsław k , S e r b s k a b ibliogr afija, E erlin 1952 i J. M łynk S e r b s k a b ib lio g r a fija 1945 - 1957. B u d y šin 1959; tenże, S e r b s k a b ib l io g r a fij a 1958 - - 1965. B u d yšin 1968; I. G ardes, S e r b s k a b ib l io g r a fij a 1966 - 1970. B u d yšin 1972; taż, S e r b s k a b ib l io g r a fij a 1971 - 1975, B u d y šin 1978. J. P etr, M ichał Hór nik, ž i w j e - nje a s k u t k o w a n j e s e r b s k e h o w ó tč in c a . B u d y šin 1974.
4 A. Č erný, P ř e h la d s p i s ó w M ichała Hórnik a. „Č asopis M aćicy serb sk eje” 1895, s. 59. 5 A. C zerny, A. M i c k i e w i c z w li te r a tu r z e c z e s k ie j i ł u ż y c k ie j . „T yd zień ” 1898, nr 20/21, s. 163. 6 A. F rinta, S t o w a n s k é v l i v y na li t e r a t u r u lu ž ic k ý c h S r b ů w : S b o r n í k s l a v i s ti c k ý c h prací v ě n o v a n ý c h IV m e z i n á r o d n í m u s j e z d u s l a v i s t ů v M o s k w e . Praha 1958, s. 136, 139.
7 J. P etr, op. cit., s. 32, 46, 47. J. M öller-M lyn k , Zur R e z e p ti o n der sla w isc h e n L it e r a tu r e n bei de n Sorben... „Z eitsch rift für S la w is tik ” 1963, s. 222 przyp. 3.
8 J. M agn u szew sk i, Polonica in d e r so rbischen Z e it s c h r i f t „L užičan” aus den Jahren 1860 - 1867. „ S la v ica ” 1968, s. 159 - 163. P rzek ład y H órnika drukow ane w „L u žičan ie” n a leży u zu p ełn ić o S t y s k n o s ć horjana, druk. w nr 1, z r. 1861. J est to przekład T ę s k n o t y górala J. Ś m ig ie lsk ie j-D o b ie sz e w sk ie j zam. w „C zytelni N ie d zieln ej” 1859, s. 10 - 14.
9 P. N ow otn y, M ichał Hórnik . Ein B e itr a g z u s e i n e m L e b e n u n d W e r k w: B e it r ä g e z u r G e s ch ich te d e r S l a w i s ti k . B erlin 1964, s. 195.
10 A. C zerny, P a m ię c i M ichała H ór nika. „ Ś w ia t” 1894, s. 187.
11 Cyt. za: J. Petr, Z a r c h i w a p r a s k ę je S e r b ó w k i II. „L ětopis In stitu ta za serb ski ludospyt. Rjad A ” 1970, s- 85.
12 O p iekunem k sięgozb ioru jest p. dr Z deńek Boháč, którem u za u p rzy stęp n ie n ie „ K w ětk ó w ” i d zien n ik ó w „ S erb ó w k i” pragnę serd eczn ie p o d zięk ow ać.
13 Z b a s n j o w A d a m a M ic k ie w ic z a . „R ozhlad” 1955, s. 325 - 326. P. N ow otn y, Serb s ke p r e ł o ź k i p o e z i je A d a m a M i c k ie w ic z a . T am że, s. 341. M aszynopis p olsk iej w ersji rozpraw y prof. N o w o tn eg o p rzech ow u je A rch iw u m P A N w W arszaw ie, zesp ół „K om isja N au k ow a O bchodu R oku M ick iew icza ”, sygn. 126. Do druku w k sięd ze A d a m M i c k i e w i c z 1855 - 1955. W rocław 1958 poszło z tej rozpraw y krótk ie streszczen ie na s. 432.
14 P. N ow otn y, Serbs}ce prełozki..., s. 342.
15 J. M agn u szew sk i, P o lsk i r o m a n t y z m a l i t e r a t u r y za c h o d n i o s ło w i a ń s k ie w : Z p o ls k ic h s t u d i ó w s l a w i s t y c z n y c h , s. 2. W arszaw a 1963, s. 115.