• Nie Znaleziono Wyników

Michała Hórnika pionierskie przekłady polskiej poezji romantycznej na język górnołużycki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Michała Hórnika pionierskie przekłady polskiej poezji romantycznej na język górnołużycki"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Rafał Leszczyński

Michała Hórnika pionierskie

przekłady polskiej poezji

romantycznej na język górnołużycki

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 16, 113-119

(2)

Rafał L e szc zy ń sk i

MICHAŁA HO RNIKA PIO N IER SK IE PRZEKŁADY

PO L SK IE J P O E Z JI ROM ANTYCZNEJ NA JĘZY K GÓRNOŁUŻYCKI

Schyłek lat trzy dziestych X IX w. przyniósł n a Łużycach w yraźne oży­ w ienie ru ch u narodow ego. W iparze z nim szło zainteresow anie S łow iań ­ szczyzną, szukanie w niej w sp arcia m oralnego i m aterialnego a także w zo­ ró w dla w łasnego piśm iennictw a. Uczniowie gim nazjum budziszyńskiego narodow ości łużyckiej, k tó rzy w 1839 r. u tw orzyli stow arzyszenie pn. So­

cietas Slavica B udissinensis, zaczęli rozczytyw ać się w w ierszach poetów słow iańskich. W iadomo, że jeden z założycieli Societatis, w przyszłości w y ­ b itn y działacz n a rzecz odrodzenia narodow ego — K orla A w gust M osak- -Kłosopólski, przeczytał wówczas Konrada W allenroda

W latach 1846 - 1847 do gim n azju m b u d ziszyń sk iego u częszczał M ichał H órnik (1833 — 1894), d alszą ed u k ację gim n azjaln ą i u n iw ersy teck ą odbył on jednak w P ra ­ dze. W stąpił tam do „S erb ów k i”, założonego w 1846 r. stow arzyszen ia studiujących w P radze Ł użyczan, w y b ił się na czoło spośród jej członków , a lata prezesury H ór- nika (1852— 1856) b yły w 90-letn iej h istorii „S erb ów k i” jed n ym z n ajp om yśln iejszych okresów . T alen t organ izacyjn y i ża rliw y patriotyzm łą czy ł H órnik z biegłością pióra i w y tr w a łą d o ciek liw o ścią filologa. P o p ow rocie do sw ojej ojczyzn y red agow ał cza ­ sopism o literack ie „L užičan” i w y zn a n io w e „K atolski P o so ł”, był w sp ó łza ło ży cielem m iesięczn ik a „Serbski H ospodar”, przez k ilk a lat w y d a w a ł k alen d arz „K rajan”, ok re­ sow o b y ł redaktorem „Serbskich N o w in ”. P o ło ży ł w ie lk ie zasługi dla u jed n olicen ia ortografii ew a n g elick ich i katolick ich Ł użyczan oraz w y z w o le n ia jej spod w p ły ­ w u p iso w n i n iem ieck iej, zu p ełn ie n ieod p ow ied n iej dla za p isyw an ia d źw ięk ó w m ow y łu życk iej. W ydał śp iew n ik i dla Ł u życzan -k atolik ów , w sp ó ln ie z J. L uščanskim p rze­ ło ży ł N o w y T e s ta m e n t na języ k górnołużycki i w ogóle „rozciągał sw oją działaln ość na w szy stk ie d zied zin y łu życk iego życia n arod ow ego” 2. N ie m a potrzeby om aw iać tutaj szerzej rozległej d ziałaln ości M ichała H órnika, która została przed staw ion a w liczn ych pracach szczegółow ych i n ied aw n o w m on ografii k s ią ż k o w e j3.

W arto wiszakże dodać, że iw m łodzieńczych lata ch Hórndk z (pow odze­

(3)

— 114 —

niem próbow ał sw ych sił n a polu twórczości poetyckiej, a tłum aczył z k il­ k u języków słow iańskich, n ajchętn iej w iersze liryczne.

W św ietle dotychczasow ych publikacji dokonania H ornika n a polu tłu ­ m aczenia lite ra tu ry polskiej są błahe, zwłaszcza w zestaw ieniu z pokaźną liczbą przekładów z języka czeskiego, rosyjskiego i serbsko-chorw ackiego. Bibliografia prac M ichała H ornika sporządzona przez A dolfa Cernego, Cze­ cha, k tó ry sam wiele tłum aczył z lite ra tu ry polskiej i był polonofilem , w y ­ m ienia tylko opublikow any w „Serbskich N ow inach” w iersz W ojak [inc.: Jěch a w ojak přez lěs chłodny... czyli polskie Idzie żołnierz borem, lasem ] 4. T en sam a u to r przedstaw ił Ja k u b a B arta-C išinskiego jako jedynego tłu m a ­ cza poezji M ickiewicza n a język g ó rn o łu ży ck i5; zaraz się okaże, że n iesłu ­ sznie. O zasługach H ornika z ty tu łu tłum aczenia poezji polskiej nie w spo­ m niał też inny au to r czeski om aw iający „vlivy” polskie n a lite ra tu rę łużyc­ k ą 6, n ato m iast łużycki h isto ry k lite ra tu ry i praski m onografista H ornika w ym ienili m im ochodem kilk a nazw isk polskich poetów, k tó rych w iersze tłum aczył budziszyński p r a ł a t 7. Ich liczbę należy powiększyć o przekłady i przeróbki, jakie ukazały się w „Ł uźićanie”, gdy H ornik go redagow ał 8 i R y s dziejów serbolużyckich W ilhelm a Bogusławskiego przełożony pt. Hi- storija serbskeho naroda [1884].

Ju ż jako uczeń w yższych klas gim nazjalnych uczęszczał H ornik na lek ­ to ra t język a polskiego 9, o ty m zaś ,,jak śp. H ornik lub ił m ówić po polsku, m ógłby opowiadać każdy Polak, k tó ry się z nim w życiu spotk ał”, w spom i­ n ał A. G em y 10. W 1877 r. w n astęp u jący sposób zachęcał H ó m ik m łodą g e ­ nerację członków „Serbow ki” do n au k i języka polskiego:

„Potom ch cych Warn pisać, как w iižitn a za wědo,m ostné 9póznaće n ašeje m aćer- śćin y a sw o jeje boh ateje literatury dla nam blisk a polska rěč je a w ostan je. Tež tu m y tudy často trjeb am y” n .

Na tak i stosunek do języka polskiego mogło mieć w pływ polskie pocho­ dzenie H ornika, którego był w pełni świadom. W d zienniku „Serbow ki” pod d atą 29 m arca 1856 r. zostało zapisane w yznanie H ornika, że jego prad zia­ dek pochodził z Górnego Śląska, gdzie m ieszka słow iański lud. A utorzy łu ­ życcy piszący o H orniku nie w iedzieli chyba o jego polskiej genealogii, n a ­ tom iast czeskiem u m onografiście nie w y d ała się ona godna w zm ianki, choć wiedzieć o niej m usiał, skoro w ielokrotnie korzystał z przechow yw anego w Pradze archiw um „Serbow ki” . Sam Hornik' uw ażał się oczywiście za Serba i nie należy przeceniać roli jego rodowodu, ale z drugiej strony nie należy jej calk'owicie ignorow ać przy om aw ianiu polonofilskiej postaw y tłum acza.

C zytając protokoły posiedzeń „Serbow ki” łatw o dostrzec, że H ornik do­ pomógł kolegom przekroczyć dosyć szczupły k rąg zainteresow ania w ła ­ snym językiem i w łasną, ubogą jeszcze litera tu rą , co najw yżej poszerzony o piśm iennictw o czeskie, będące przecież także „n a dorobku” . Pod k ie ru n ­

(4)

kiem nowego prezesa „Serbow czanie” zabrali się do nauki języków sło­ w iańskich i studiów porów naw czych n ad nimi, zestaw iali w łasną poezję lu ­ dową z folklorem innych narodów słow iańskich. Słuchali tłum aczeń sw oje­ go prezesa z epiki południow o- i w schodni »słow iańskiej, z Puszk'ina i — co nas najbardziej zajm uje — z poezji polskiej. Jako w ychow anek epoki ro ­ m antycznej w iele czasu poświęcił prezentacji twórczości ludow ej. Z języka polskiego przełożył i przedstaw ił n a posiedzeniach „S erbów ki” następujące w iersze: K rako w jan ka [8 I 1853, inc.: Pod K rakow em čorna rola, /Chodża- chu tam K rakow janki], W esele p ta k ó w [12 III 1853]; p rzy okazji porów ­ nyw ali z podobnym łużyckim pt. Ptači kw as, Żołnierz [7 V 1853, tyt. łużyc­ ki: W ojak]. Te w iersze przełożył H órnik na swój ojczysty język góm ołuży- cki, natom iast w iersz H uznanje [Wyznanie] przełożył n a język dolnołużyc- ki, aby — jak w yjaśnił — stow arzyszeni usłyszeli b ra tn ią mowę. Pod ko­ niec studiów w P radze przełożył kilka w ierszy J a n a Kochanowskiego, n a j­ chętniej wszakże tłum aczył poetów rom antycznych.

Jak o pierw szy został przełożony koniec pieśni pierw szej M arii A nto­ niego M alczewskiego [ww. 587— 640] ; odczytał go H órnik kolegom 3 stycz­ nia 1852 r. Ju ż 15 m aja tegoż ro k u w ystąpił z przekładem Pierw iosnka Mi­ ckiewicza. W now ym roku akadem ickim — [6 X I 1852] — obdarzył zebra­ nych w ierszem G uldja hetm anow a przetłum aczonym z Pieśni Janusza W in­ centego Pola, 8 stycznia 1853 r. oprócz w spom nianej K rakow ianki przed­ staw ił przekład Grobu Potockiej z S o netó w k rym skic h M ickiewicza i w re ­ szcie 3 g ru d n ia 1853 r. czytał W o p yt rowa Laury B ohdana Zaleskiego. Ten plon d w u letn iej ipracy był sukcesyw nie zapisyw any w tzw. ,,K w ětkach” — prow adzonych rów nocześnie z dziennikam i posiedzeń — tom ikach z pracam i literackim i członków ,,S erbów ki”. Rękopisy przechow yw ała troskliw ie H órnikow a serbska k nih o w nja w P radze w zabytkow ym b u dyn ku Sem ina­ rium łużyckiego przy ulicy „U lužického se m in á ři” 13. Po rozm aitych pe­ ry p etiach zw iązanych z likw idacją sem inarium księgozbiorem ostatecznie zaopiekowało się N árodní m uzeum , pozostaw iając wszakże druki i rękop i­ sy składające się n a bibliotekę byłej „Serbów ki” w jej historycznej sie­ dzibie 12. Pozostaw ienie księgozbioru poza obrębem Łużyc miało jed n ak ten skutek, że korzystano z niego n iezbyt często. Także translacje H ornika w zasadzie pozostały nieznane. W yjątkam i są przekłady Pierw iosnka i Grobu P otockiej opublikow ane po latach w pośw ięconym M ickiewiczowi z okazji stulecia jego śm ierci jed en asty m nu m erze m iesięcznika „R ozhlad” z 1955 r. Ale i te przedrukow ano niejako z drugiej ręki, m ianow icie z odpisu, jak i so­ bie sporządził kolega H ornika, H andrij Dućm an. N a szczęście „Z běrka ser­ bskich spěw ow a p ěsn i” D učm ana, rodzaj rękopiśm iennej antologii, pozo­ staje w Budziszynie [przejął ją Serbski k u ltu rn y archiw] i m ogła stać się p odstaw ą w ydania 13. Przek ład y z M alczewskiego, Pola i Zaleskiego nigdy dotychczas d rukow ane nie były. W ydaje się celowe podać tu ta j próbki tych tran slacji, aby czytelnik mógł ocenić efekt pracy przekładow ej H ornika. N ajp ierw frag m en ty z M arii:

(5)

— 116 —

N a rych łoh ’ zleci konja, m a pak starość w oku W jacysław m łody, w p rjenim zastaw i ho skoku. N a rych łoh ’ zleći konja, w id źi ho w je so ło h ’ Stary M ječnik — a w lětu z a w in y z nim koło. Za nim i k lin ča truby, za nim i, za nim i [...]

A ćicho, jak hdyž sm jerć sw ój w obraz w nadra ryje, A pusto, sm utno, styskno, kaž w duši M arije [...] A ćicho, kaž m o d litw a к łonej božom płynje, A pusto, sm utno, styskno, kaž hdyž zbožje m inje.

A teraz początek sonetu Zaleskiego N a w ied ziny grobu L aury III, w przekładzie — W o p yt rowa Laury

L ubość a tež pesń před sw ěto m je w u sm ěch w an a, N jem ěr w utroby, kiž zapuści w šej m łodosće M jenuja sła w y k u złarstw o a radosće.

Ach ! to ćern jow a je radość, sła w a w opłakana.

W reszcie początkow y frag m en t w iersza G uldja hetm anow a Pola:

L ećeć ptačik.a sym w id źa ł w čornom orskim kraju, P ěk n u holičk u sym poznał w p ašaw ym seraju. S ła w n y koń bě w złotym rjedźe n ěh d y stareh ’ chana, A le lěp ši n jebudźe h ač G uldja atam ana!

C zytrelnik polski, n aw et gdy pierw szy raz spotyka się z językiem górno- łużyckim, bez tru d u zauw aży jego w ielkie podobieństw o do polszczyzny i pew nie pom yśli, że przy bliskości obu języków tłum aczenie je st spraw ą dziecinnie łatw ą. N ajpraw dę jed n ak czyhają n a tłum acza liczne pułapki, a n a jego drodze p iętrzą się przeszkody tru d n e do pokonania. Zw odzą w y­ razy o jednakow ym lub bliskim brzm ieniu (np. w przytoczonym frag m en ­ cie M arii głuż. starosć — pl. troska, niepokój, nasza starość to głuż. staro ­ ba), do rozterk i doprow adzają polskie form y czasu przeszłego, gdyż tłu ­ macząc je trzeb a w ybrać jed en z czterech głuż. czasów przeszłych, a ta k ­ że nasza liczba mnoga, k tó rą tłum acz łużycki może oddać podobnie liczbą mnogą, ale rów nież liczbą podw ójną, ciągle u nich żyw otną. Byw a, że wskazówka, jak ą form ę w ybrać, zn ajduje się w odległym m iejscu polskie­ go oryginału, niekiedy zaś nie m a jej zupełnie. D odatkow e przeciw ności czekają na tłum aczy w ierszy. Są one tak' duże, że zniechęcają do p rzek ła­ dania. Sporządzając bibliografię przekładów lite ra tu ry polskiej n a języki łużyckie stw ierdziłem , że w iersze stanow ią 18 procen t w szystkich pozycji. Jeśli się uwzględni, że po stronie poezji są u tw o ry kilkunastuw ierszow e, po stronie zaś prozy m.in. powieści K raszew skiego i now ele Sienkiew icza, fa k ­ tyczna dysproporcja okaże się jeszcze większa.

Nowsi tłum acze m ają sporo trudności z polskim i w ierszam i sylabicz- nym i, poniew aż z jednej strony w języku górnołużyckim je st więcej niż

(6)

w polskim w yrazów krótkich, krótszych p rzyn ajm n iej o jed n ą sylabę (naj­ lepiej to w idać na w yrazach pokrew nych, np. pinca — piwnica, kónc — koniec, kćeć — kw itn ąć itd.), z drugiej stro ny złożone form y perfectum , dopełniacz l.p. r.ż. -eje w odm ianie przym iotników i zaim ków (np. m ojeje dobreje) itd. w y dłużają w ersy przełożone, a to w szystko bardzo u tru d n ia zachow anie ekw irytm ii, nie m ówiąc ju ż o inicjalnym , silnym akcencie gór- nołużyckim . D okładniejsza ek splikacja w szelkich przeszkód w pracy p rze­ kładow ej zajęłaby n a d e r wiele m iejsca, niechaj więc w ystarczy tu stw ier­ dzenie, że Łużyczaninow i jest znacznie łatw iej rozum ieć polską poezję czy­ tając ją w oryginale niż ją tłum aczyć. Do trudności w y nikającej ze stru k ­ tu raln ej różnicy języków dołączały się dw ie dalsze. W połowie X IX w. poe­ tycki język łużycki był jeszcze m ało w yrobiony, ponadto sam tłum acz, k tó ­ ry przekładając Marią ledw ie skończył osiem naście lat, nie posiadał duże­ go dośw iadczenia w pracy tra n sla to rsk ie j. W ielokrotnie zauważono, że po­ czątkujący tłum acze przekładają n azb y t dosłownie, onieśm ieleni urodą ory­ ginałów i sław ą ich autorów .

M ichał H órnik pokonał w szystkie (niemal) przeciw ności. Jego p rzekła­ dy nie tylko w y trzy m u ją porów nanie z dokonaniam i tłum aczy o całe s tu ­ lecie od niego młodszych, ale okazują się gładsze i bliższe polskim orygina­ łom pod względem w ersyfikacyjnym . Osiągnął to rezygnując niekiedy z w erbalnej w ierności wobec oryginału, ale zachow yw ał szacunek' dla s tru k ­ tu r głębszych. N ajśm ielej sobie poczynał w przekładzie M arii i P ierw ios­ nka, gdzie

Dni nasze jak dni m otylka, Ż yciem w schód, śm iercią południe; L epsza w k w ietn iu jed n a ch w ilk a N iż w jesien i całe grudnie

— przełożył odważnie i pom ysłowo:

N aše dny su d n y m jetelk a, Z iw iš rano, m rěč zw ječora; L ěpša w m eji jed n a ch w ilk a

D yžli w zym je dźesaćora

unikając zakłócenia długim w yrazem hodow niki (lub: decem bry) — g ru d ­ nie.

Pisząc o przekładach poezji M ickiewicza, badacz łużycki chw alił H or­ n ik a za zrozum ienie piękności oryginału, w yborną znajom ość języka łużyc­ kiego i „w opraw dźity basniski d a r” 14, k tó ry okazał rów nież w swoich balla­ dach oryginalnych, ale nie bez in sp iracji polskiej poezji napisanych. Nie cofał się H órnik przed sięganiem do słow nictw a dolnołużyckiego, jeśli przez to przekład staw ał się płynniejszy, nie gardził polonizm am i leksykalnym i (np. Sym -li hodź kochanki ručkow zam iast zbyt krótkiego: łubki) i m orflo- logicznym i. Stosow ał elizje (np. w P ierw iosnku: P o w itaju m je přecele/ N

(7)

a-— 118 a-—

leća now oh’ jandźelka; w Marii: Na ry chłoh’ zleci konja, widźi ho w jesołoh’) i rym y niedokładne, np.: d ycha-sucha i M jetelka-chw ilka w P ierw iosnku. Ale przekłady H ornika nie są tylko etiudam i w ersyfikacyjnym i. Do lite ra ­ tu ry łużyckiej tam ty ch czasów, pozostającej w obrębie swojszczyzny i Słowiańszczyzny, w prow adził znam ienny dla rom antyzm u europejskiego elem ent orientalny, z S on etów k ry m sk ic h w ybierając do przekładu Grób Potockiej, z Pieśni Janusza — G uldię. Po części także Maria m iała dla od­ biorcy łużyckiego posm ak egzotyczny. Stw ierdzono, że studiujący w P ra ­ dze Łużyczanie swym i zainteresow aniam i objęli „skrom ny dział polskiej poezji rom an tyczn ej w słow iańskiej chrestom atii Celakow skiego” 15. To praw da, że V šeslo va ské počáteční čteni, Častka prvni: z p ise m n ic tvi polskéhe w ydane przez F. Čelakovskiego w 1850 r. było dla stu d en tó w łu ­ życkich w ygodnym , łatw o dostępnym i posiadającym sm ak nowości p rze ­ w odnikiem po litera tu rz e polskiej. M arii wszakże w chrestom atii n ie było, ale H ornik doceniając jej ran g ę — może pod w pływ em w ykładów Ja n a K oubka staw iającego Marię obok Pana Tadeusza — postarał się o któreś z w y d ań lwowskich i spory frag m en t przełożył. Dobór przekładanych w ie r­ szy dobrze świadczy o w nikliw ości H ornika.

Czytane na posiedzeniach „S erbow ki” przekłady polskiej poezji ro m an ­ tycznej nie były zam kniętym epizodem pozbaw ionym dalszego ciągu i zna­ czenia. Sam tłum acz interesow ał się nadal twórczością i życiem poetów, którzy go w Pradze zainteresow ali; w czasopismach przez siebie w y d a w a ­ nych odnotow yw ał skw apliw ie now e w ydania ich poezyj, a po śm ierci Boh­ dana Zaleskiego um ieścił o nim dłuższą inform ację. Koledzy H ornika z „Serbow ki” na dobre zajęli się lite ra tu rą polską. Odpis D učm ana św iad­ czy o chęci posiadania czy naw et rozpow szechniania owych przekładów z polskiego, młodsze roczniki stow arzyszonych sięgały po tom y „K w ětk ó w ” pow stałe za prezesury H ornika i czytając je poznaw ały zarazem polskich rom antyków . W śród tych czytelników był najw iększy z poetów łużyckich, J a k u b B art-Č išinski. Znajom ość z polskim rom antyzm em naw iązan a w studenckich latach za pośrednictw em przekładów H ornika zaowocowała później tłum aczeniem czterech sonetów M ickiewicza i fragm entu Pana Ta­

deusza. B rat-Č išinski posiadał zresztą dużo w iększą znajom ość polskich ro ­ m antyków i np. swoim znajom ym chętnie recytow ał z pam ięci Dziady. Pod koniec życia w yznał, że Mickiewicz, Słowacki i K rasiński (obok' W yspiań­ skiego, K asprow icza i k ilku innych pisarzy) byli dla niego gw iazdą p rze­ wodnią. In icjacji Čišinskiego dokonał przecież swoimi przekładam i H ornik.

P r z y p i s y

1 A. C erny, S p o m j e n k a na M o s a k a - K lo s o p ó l s k e h o w : A d o lf C erny, A n to l o g ij a je h o d źe ło w . B u d y šin 1958, s. 112.

(8)

2 S e r b s k i b io g r a fis k i s ł o w n i k . B u d y šin 1970, s. 100.

3 R ejestru je je J. W jacsław k , S e r b s k a b ibliogr afija, E erlin 1952 i J. M łynk S e r b s k a b ib lio g r a fija 1945 - 1957. B u d y šin 1959; tenże, S e r b s k a b ib l io g r a fij a 1958 - - 1965. B u d yšin 1968; I. G ardes, S e r b s k a b ib l io g r a fij a 1966 - 1970. B u d yšin 1972; taż, S e r b s k a b ib l io g r a fij a 1971 - 1975, B u d y šin 1978. J. P etr, M ichał Hór nik, ž i w j e - nje a s k u t k o w a n j e s e r b s k e h o w ó tč in c a . B u d y šin 1974.

4 A. Č erný, P ř e h la d s p i s ó w M ichała Hórnik a. „Č asopis M aćicy serb sk eje” 1895, s. 59. 5 A. C zerny, A. M i c k i e w i c z w li te r a tu r z e c z e s k ie j i ł u ż y c k ie j . „T yd zień ” 1898, nr 20/21, s. 163. 6 A. F rinta, S t o w a n s k é v l i v y na li t e r a t u r u lu ž ic k ý c h S r b ů w : S b o r n í k s l a v i s ­ ti c k ý c h prací v ě n o v a n ý c h IV m e z i n á r o d n í m u s j e z d u s l a v i s t ů v M o s k w e . Praha 1958, s. 136, 139.

7 J. P etr, op. cit., s. 32, 46, 47. J. M öller-M lyn k , Zur R e z e p ti o n der sla w isc h e n L it e r a tu r e n bei de n Sorben... „Z eitsch rift für S la w is tik ” 1963, s. 222 przyp. 3.

8 J. M agn u szew sk i, Polonica in d e r so rbischen Z e it s c h r i f t „L užičan” aus den Jahren 1860 - 1867. „ S la v ica ” 1968, s. 159 - 163. P rzek ład y H órnika drukow ane w „L u žičan ie” n a leży u zu p ełn ić o S t y s k n o s ć horjana, druk. w nr 1, z r. 1861. J est to przekład T ę s k n o t y górala J. Ś m ig ie lsk ie j-D o b ie sz e w sk ie j zam. w „C zytelni N ie ­ d zieln ej” 1859, s. 10 - 14.

9 P. N ow otn y, M ichał Hórnik . Ein B e itr a g z u s e i n e m L e b e n u n d W e r k w: B e it r ä g e z u r G e s ch ich te d e r S l a w i s ti k . B erlin 1964, s. 195.

10 A. C zerny, P a m ię c i M ichała H ór nika. „ Ś w ia t” 1894, s. 187.

11 Cyt. za: J. Petr, Z a r c h i w a p r a s k ę je S e r b ó w k i II. „L ětopis In stitu ta za serb ­ ski ludospyt. Rjad A ” 1970, s- 85.

12 O p iekunem k sięgozb ioru jest p. dr Z deńek Boháč, którem u za u p rzy stęp n ie­ n ie „ K w ětk ó w ” i d zien n ik ó w „ S erb ó w k i” pragnę serd eczn ie p o d zięk ow ać.

13 Z b a s n j o w A d a m a M ic k ie w ic z a . „R ozhlad” 1955, s. 325 - 326. P. N ow otn y, Serb s ke p r e ł o ź k i p o e z i je A d a m a M i c k ie w ic z a . T am że, s. 341. M aszynopis p olsk iej w ersji rozpraw y prof. N o w o tn eg o p rzech ow u je A rch iw u m P A N w W arszaw ie, zesp ół „K om isja N au k ow a O bchodu R oku M ick iew icza ”, sygn. 126. Do druku w k sięd ze A d a m M i c k i e w i c z 1855 - 1955. W rocław 1958 poszło z tej rozpraw y krótk ie streszczen ie na s. 432.

14 P. N ow otn y, Serbs}ce prełozki..., s. 342.

15 J. M agn u szew sk i, P o lsk i r o m a n t y z m a l i t e r a t u r y za c h o d n i o s ło w i a ń s k ie w : Z p o ls k ic h s t u d i ó w s l a w i s t y c z n y c h , s. 2. W arszaw a 1963, s. 115.

Cytaty

Powiązane dokumenty

zdeleksykalizo- wana formacja aluzyjna z bajki Koza, kózka i wilk: Ostrorożanka Mb 1, 373, gdzie mówi się o kozie, że jest „z rodu Ostrorożanka”, / „A tak rzeź- ka czołem,

Okazało się bowiem, że liczne wcześniejsze deminutywa z -ica (-yca) uległy już pod koniec XV wieku bądź semantycznej neutralizacji, bądź też leksyka-

Śmierć Władysława Warneńczyka. Bitwa pod Płowcami. Nadanie przywileju koszyckiego przez Ludwika Węgierskiego. Ucieczka Bolesława II Śmiałego na Węgry. Zdobycie

Jest rzeczą ciekawą, że wystarcza spryskiwanie liści roztworem soli miedzi, co wskazuje, że miedź może być wchłaniana również przez nad­. ziem ne części

Jeżeli spełnione są warunki ( 1.1 ) i ( 1.2 ), to powyższy rozkład nazywamy minimalnym rozkładem prymarnym.... 1.5.2 Ideały maksymalne

Onimiczny obraz świata w tłumaczeniu poprzez język trzeci na przykładzie antroponimów 

miast zbliżone średnie stężenia kobaltu wystąpiły w osadach dennych Rzeki Biebrzy i jej trzech do- pływów [Kazimierowicz i Kazimierowicz 2014] oraz w osadach wodnych cieku

Krewny Jakuba z Granowa, Jagowa i Nadarzyna – Hans von Billerbeck z Glezna – wspominał potem, że udali się wtedy do sądu ziemskiego w Pyrzy- cach, ponieważ „Jakub von