bowskiego, gd yż nie stracił on wcale na sw ojej rzeczow ej w a r to ś c i2); czy- w racano doń w następnych latach, nie w iadom o. P ró b o w a ł też Kościuszko* ró w n ie rzeczow o, m oże opierając się naw et w pew n ym stopniu na Jaku bowskim, ro zw ią za ć kw estię specjalną, a m ian ow icie taktykę czyli „O broty a rtylerii konnej“ . W tym kierunku w y d a ł w Lon d yn ie w r. 1809 pracę (w ję zyku ang.) „M anoeuvres of H orse A rtille rie by General Kościuszko“ . Rzecz, tę sfery fach ow e p o w ita ły p rzych yln ie i uznaniem J).
Tym czasem Jakubowski, o d p ra w iw szy now icjat, otrzym ał 9. V II. 1783 r. święcenia kapłańskie i rozpoczął n ow y etap sw ego życia, a terenem pracy stala się W a rsza w a i po części Gniezno. D la sw ych w a lo ró w duchow ych o trzy m uje w krótce odpow iedzialn e stanowisko dyrektora seminarium internum M i sjonarzy i w p ro w a d za tu ry g o r iście w o jsk o w y, żelazną dyscyplinę i duże w ym agan ia od strony m oralnej. T w a rd e j rę k i' nie w ytrzym u je duży procent spośród k leryk ó w i liczba ich w niektórych latach ograniczała się do kilku. Obok tego ro z w ija ks. Jakubowski inne ro d za je p racy zakonnej, oraz spra w u je zasadnicze funkcje kapłańskie w m isjonarskim kościele św. K rzyża w W arszaw ie, gdzie w ygłasza liczne kazania (d o r. 1814 w łącznie).
Rew olucja 1794 roku p rzy w o łu je znow u ks. Jakubowskiego do armaty, którą dzielnie i celnie obsługuje w czasie oblężenia W arszaw y, w y m a w ia ją c się jednak, jako kapłan, od propon ow an ego mu przez Kościuszkę objęcia d ow ód ztw a baterii. Dalsze losy życia ks. Jakubowskiego zam ykają się w p ra cy na terenie zakonu, prefektu rze seminarium, następnie na bardzo za szczytnej funkcji: w izyta to ra m isjon arzy polskich w7 ogóle (o d 13. V III. 1796). Jest to najchlubniejszy etap p racy ks. Jakubowskiego w zakonie, okres w ie l kich w y siłk ó w i zarazem w ielk ich w y n ik ó w na tle tak zasadniczej trudności, jaką było działanie w rozdartej rozbioram i Rzeczypospolitej, za czym p o szedł i rozd zia ł poszczególnych dom ów zakonnych pom iędzy trzy zabory. S pow odow ało to utw orzenie, nie bez dużych trudności, trzech p ro w in c ji m i sjonarskich z p row in cja ła m i na czele pod ległych ks. Jakubowskiemu. R o z szerzone agendy pracy przyn iosły szereg dalszych obow iązk ów jak i szereg trosk, głów n ie na tle gospodarczym Zgrom adzenia, w yw o ła n ych okresem kam panii napoleońskiej. W ie le zm artw ień dostarczyły mu też za w iłe spory z Kam erą pruską na tle gospodarczo-organizacyjnym w Szpitalu Dzieciątka Jezus.
Zm arł ks. Jakubowski po uznojonym życiu, m ając lat 71, 19. IX. 1814 r. zyskaw szy opinię jednego z n ajdzielniejszych polskich m isjon arzy i jednego z w ybitn iejszych przedstaw icieli Kościoła polskiego w epoce p o ro zb io ro w ej, sch arakteryzow an y współcześnie krótko a trafn ie jak o: „pius, zelans,' et eru- ditus“ .
Zam ykają ro zp ra w ę resume w języku franc., załączniki obejm ują 17 li stów ks. Jakubowskiego z lat 1775— 1805 oraz jego w ażniejsze dokumenty osobiste. Całość graficzn ie smaczna i starannie w ydana w yró żn ia się w śród w y d a w n ictw pow ojen n ej doby. K a rol Lew icki.
P e l c z a r s k i Tadeusz: K om isariaty W ojsk ow e Rządu Narodow ego w Królestw ie Polskim . 6. V IÍI — 5. IX 1914. Geneza i działalność. W a rsza w a .1939. R o zp ra w y Instytutu Józefa Piłsudskiego. Tom I, str. 262 + 2 nlb. Książka ta w yszła na p arę tygodn i p rzed wybuchem w ojn y. Jest to de biut autora, k tóry zginął, w alcząc na fron cie w e wrześniu 1939 r. Zarazem jest to debiut Instytutu Piłsudskiego w dziedzin ie w yd aw an ia opracow ań naukowych, instytutu, k tóry rów n ież w e w rześniu 1939 przestał de facto istnieć. Ďlatego pisanie recenzji o tego rodzaju książce połączone jest z
uczu-s) R adziszew ski Ign. Dom., W spom nienia przeszłości. W yd . dr. E. Kipa. W Pam iętniku Św iętokrzyskim 1931, s. 12 „o p rócz mustry... staraliśm y się o książki artyleryjskie, szczególniej obszerne dzieło uczonego pułkow nika ( ! ) Jakubowskiego było dla nas w ielk ą pom ocą do nauki“ .
8) ob. artykuł o Kościuszce p ióra H. M ościckiego w Żołnierzu Polskim- 1946, nr 6, str. 7.
ciam i nieco m elancholijnym i, tym bardziej, że p o d w ó jn y ten debiut należy uważać za udany. Uczucie żalu potęguje się jeszcze dlatego, iż publikacja ta jest dowodem , jak cenny m ateriał arch iw aln y zn ajd ow a ł się w zbiorach In stytutu Piłsudskiego, m ateriał, k tóry zapew ne też już nie istnieje.
K ied y Piłsudski w sierpniu 1914 w k raczał ze sw oim i oddziałam i do K rólestw a, p rzy g o to w a ł się do w yw o ła n ia lam pow stańczego ruchu. O głosił jak w iadom o Rząd N a ro d o w y, a dla adm inistracji zajętych terenów stw o rz y ł K om isariaty W ojsk ow e, działające w im ieniu lego rządu. Próba w y w o łania insurekcji nie p o w iod ła się. Piłsudski musiał poddać się polityczn ie galicyjskiem u N. K. N .-ow i, a sw oje od działy pod p orząd k ow ać w ła d zy austriackiej Kom endy Legion ów . W dniu 5 w rześnia zostały od działy P ił sudskiego zaprzysiężone w K ielcach w ed le ro ty austriackiego landszturmu. W tym dniu przestały zatem form aln ie istnieć K om isariaty W o js k o w e R zą du N arod ow ego. T a k ie zatem ram y chronologiczne p rzy ją ł autor dla sw ej m onografii. Jest to w ięc niejako historia trzydziestu dni, ale były to dni bar dzo doniosłe; poza tym autor przedstaw iając genezę K om isariatów cofa się do końca lipca 1914 roku, dzięki czemu m ogliśm y się zapoznać źród łow o z dziejam i spraw polskich w tym p rzełom ow ym okresie p ierw szych tygodni W ie lk ie j W ojn y.
Podstaw a źród łow a tej m onografii, to w p ierw szym rzęd zie arch iw alia Instytutu Piłsudskiego, a m ian ow icie Łzespół akt odnoszących się do P o ls k ie j O rganizacji N arod ow ej. B yła to organizacja, którą Piłsudski stw o rzył w ła śnie 5 w rześnia 1914, a która m iała być od niego w yłączn ie zależną ekspo zyturą polityczną na K rólestw o; objęła ona K om isariaty R. N., p rzem ia n o - w u jąc je na K om isariaty P. O. N. Ponadto niezm iernie ciek aw y m ateriał d a ły protok oły K om isji Skonfederow anych Stronnictw N iepodległościow ych ,, znajdujące się w Instytucie Piłsudskiego. W A rchiw u m W o jsk o w y m znalazł autor bogaty m ateriał w aktach operacyjn ych I B ry g a d y oraz odpisach z w iedeńskiego K riegsarchiv. C iekaw y depozyt W a le re g o Sław ka w y k o r z y stał autor w Polskim A rch iw u m W ojen n ym p rz y Centr. Bibliotece W o js k o w ej, w reszcie cenne dokumenty znalazły się w A rch iw u m N. K. N. p rzy A r chiwum Akt D aw nych m. K rakow a. Autor m iał ponadto możność zebrania- relacji od kilku osób, które o d g ry w a ły w ybitną ro lę w opracow anym przez, niego okresie *). O czyw iście źródła drukowane, jak prasę i druki w sp ółcze sne, dość bogatą literaturę pam iętnikarska autor w yzysk ał bardzo w y czerpująco.
Am bicją autora było potraktow anie zagadnienia na dość szerokim ile ,- dzięki temu poruszył problem y skądinąd ważne, a które zapew ne nie będą już n igdy szerzej opracowane, pon iew aż następni badacze nie będą dyspo n ow ali źródłam i, jakim i się m ożna było p rzed 1939 posługiwać. T y c z y się - to w p ierw szym rzęd zie sp raw y utw orzenia N. K. N.-u. Znaliśm y te w7ypadki przede wszystkim z pam iętników, przed w ojn ą bardzo poczytnych. Na p o d staw ie „K o m isa ria tó w “ m ożna sobie obecnie w y ro b ić bardzo ż y w y obraz tych gorączk ow ych dni końca lipca i początku sierpnia 1914. W św ietle ogłoszo nych przez autora dokum entów jasno uw ydatnia się kolosalny subiektywizm , poszczególnych pam iętnikarzy, p rzy czym bodaj na czele postaw ić można P o p ra w k i H istoryczne Piłsudskiego. Odnosi się w p ra w d zie w rażenie, że- autor m oże nie w pełnej m ierze zdaw ał sobie spraw ę z w a gi posiadanych in form acyj, co dla początkującego historyka jest zjaw iskiem dość typow ym . N a szczęście sumienność autora ocaliła te fakty dla tych, k tórzy się będą po- nim tym i spraw am i zajm ow ać, a to tym łatw iej, że w załącznikach zostały w ydru kow an e najciekaw sze dokumenty in extenso.
T ak w ięc d ow ied zieliśm y się o m isji H ipolita Śliw ińskiego do W ied n ia p rzy końcu lipca, kiedy om aw iał z szefem austriackiego w yw ia d u pułk. Hra- nilow iczem i przedstaw icielem M. S. Z. spraw7ę zorgan izow an ia insurekcji
') Tu m ogę wspom nieć o charakterystycznym szczególe, że kied y z in i c ja ty w y naukowych pracow n ik ów lnstylulu starano się o rela cję W ładysła w a Sikorskiego, Zarząd Instytutu z prezesem sw ym pułk. Sław kiem na czele sp rzeciw ił się temu stanowczo, uważając, że byłoby obrazą pam ięci Piłsud skiego szukanie in form a cji u gen. Sikorskiego. N iem n iej m gr. Pelczarski umieścił w aneksach sw ej książki bardzo ciek aw y m em oriał Sikorskiego in·· extenso.
w K rólestw ie. Czynniki austriackie odniosły się w ów czas bardzo p rzy c h y l n ie do tej myśli. K ied y po wybuchu w o jn y zjavVil się Śliwiński po raz drugi w e W iedniu, zastał tam już inne nastroje. B yło to w yn ik iem p rzeciw d ziałan ia p olsk ich sfer zachow aw czych, tak dobrze p o lity k ó w konserw atyw nych, jak
i Głąbińskiego, p rzy w ó d cy n arod ow ych dem okratów galicyjskich.
B ardzo ciekaw a jest konferencja odbyta jeszcze w lipcu m iędzy p rze d staw icielam i Kom. Skonf. Str. Niep., a w ysłannikam i tw orzącego się w e L w o w ie podolacko-endeckiego Kom itetu Centralnego. Do porozum ienia w ów cza s nie doszło, ale przebieg tych obrad dobitnie odzw ierciadla, jak bardzo r o z bieżne b yły sposoby m yślenia tych dwu orien tacyj polskich. Jedni interesują, się przed e w szystkim gw aran cjam i dyplom atycznym i, drudzy myślą tylko, •o stw orzeniu polskiej siły zbrojnej. A źródło to nieposzlakowane, bo p ro to
k o ły pisane w czasie obrad. K apitalny jest Daszyński w o ła ją cy do St. Grab skiego: „M y p ó jd ziem y do w a lk i i bez gw aran cyj, aby je wymusić... Jeśli p r z y jd z ie pruskie niebezpieczeństwo, postaram y się je odrzucić...“ . A le w id
mo klęski roku 1863, przez pół w ieku w pajan e w całe społeczeństwo, zja w ia się w tym m om encie i temu namiętnemu rew olucjoniście, to też jakby pod w p ły w em reflek sji dodaje: „N ie chcem y „b iałych “ i „czerw o n y ch “ , bo to, co będzie, nie jest p o w s t a n i e , ale raczej „ l e g i o n y “ . A trzeba zauważyć, że d zieje się to 27 lipca, kiedy Piłsudski m yśli tylko o powstaniu, a cały obóz niepodległościow y czeka na hasło do wybuchu. A le też p rze ja w ia się w tym różnica szkół politycznych. Daszyński, to agitator, trybun ludu i p a r lam entarzysta, Piłsudski konspirator, k tóry w ciąż m yśli jeszcze kategoriam i ludzi pow stania styczniowego.
Obszernie potraktow ana jest sprawa, która w okresie p rzed w ojen n ym była tematem szeptanej plotki, a m ian ow icie stosunek Piłsudskiego i jego ludzi do sztabowych czynników austriackich. Okazuje się, że cała ta spraw a nie była bynajm niej ani specjalnie tajem nicza, ani zbyt skom plikowana, jak to su gerow ali p rzeciw n icy Piłsudskiego. U m ow y były bardzo ogólnikow e, dość nieobow iązujące, a ze strony austriackiej w przededniu w'ybuchu w o j ny niecałkiem i respektowane. A lb ow iem i na sztab austriacki działały w p ły w y polskich p o lityk ó w konserw atyw nych, którzy starali się o ile możności skrępow ać sam odzielność i ogran iczyć zakres działania zdeklarow an ych so cjalistów , jakim i byli ludzie Piłsudskiego w ów czas dla całego społecźeństwa. Z konstrukcji pracy w ynikało, iż w ie le m iejsca musiał autor pośw ięcić szczegółow em u opisow i działalności Kom isariatów , co oczyw iście nie w zbu dza u czytelnika już tak w ielk iego zainteresowania, jak zagadnienia tem a tycznie uboczne, nie m niej i w tej m aterii ktoś, co się interesuje im p ro w iza cją powstańczą, znajdzie w iele ciekaw ych fak tów z dziedziny organ izacji ty łó w pow stańczej armii.
Autor nie w yciągn ął m oże w szystkich w niosków z niezm iernie cieka w e g o materiału, k tó ry opracow ał. Jest on zasugerow any osobą Piłsudskiego i niejako w odniesieniu do jego osoby ocenia wszystko inne. N ie m ożna mu się jednak zbytnie dziw ić. K ied y pisał swą książkę był jeszcze człow iekiem b ardzo m łodym , a od czasów gim nazjalnych aż po pracę w Instytucie w p a jano w niego kult dla Piłsudskiego. A le właśnie na p rzyk ład zie tej ro zp ra w y przekon ać się można dow odnie, że decydującą w artość historyka, stanow i jego rzetelność. T a k ie czy inne nastawienie k rytyczn y czytelnik sam sobie skory guje, byle m iał starannie zebrany i u czciw ie opracow an y m ateriał. A tak w ła śnie przdstawTia się spraw a wr om aw ianej książce.
O czyw iście m onografia ta — w zasadzie bardzo w a rtościow a ■— ma i usterki. P rze d e w szystkim styl jest nieudolny, m iejscam i aż mało zrozu m iały. Zapew ne było obow iązkiem instytucji, która tę książkę w ydaw ała, p o starać się o w ygład zen ie stylistyczne. B ądźm y jednak w dzięczn i za tę opie szałość. K orekta tego rodzaju byłaby napewno p otrw ała kilka tygodni i książka byłaby się w ogóle nie ukazała 2). Zresztą skoro już niema m iędzy
2) W ie m np., że jeszcze w jesieni 1939 byłaby się ukazała w yczerpująca praca p. W . K iedrzyń skiej o Zw iązku W a lk i Czynnej jako drugi tom r o z p r a w Instytutu, a która w łaśnie dla ostatecznego w yszliio w a n ia m iała pójść do druku w nieco późniejszym niż „K o m isariaty“ term inie. Rękopis, za w ie ra ją c y ró w n ie cenne m ateriały, spłonął w czasie pow stania w arszaw skiego.
nami autora, a instytucja w yd a w n icza nie istnieje, to w ypom in an ie usterek niema w łaściw ie celu. D obrze się w ięc stało, że nie zw lekano z w ydaniem „K o m isa ria tó w “ . D zięki temu bow iem h istoriografia nasza zdobyła w a rto ściową pozycję, rzetelny wysiłeK przedw cześnie zm arłego, tak dobrze zapo w iad ającego się historyka nie poszedł na marne, a tą jedną książką Instytut Piłsudskiego dał dowód, że bynajm niej nie był — jak społeczeństwo sądzi ło — w yłączn ie placów ką propagan dy rząd ow ej, lub naw et kuźnią fa łszow a nia historii, ale także warsztatem , gdzie m ogły pow staw ać i dobre prace naukowe.
N a zakończenie trzeba zauw ażyć, że książka Tadeusza Pelczarskiego musi nam teraz zastąpić całe zespoły aktów archiw alnych. Jest to dla na szego obecnego położenia zjaw isk o typow e. W ten sposób nagle h istoriogra fia nowoczesnych d zie jó w polskich upodobniła się w pew n ej m ierze do me- diew istyki, bo zamiast p o w o d zi źródeł, z którym i m ieliśm y p rzed tym do czynienia, teraz trzeba będzie rekonstruow ać źródła na podstaw ie p rzek a zó w z drugiej czy trzeciej ręki. Jeśli zaś id zie o tem aty zw iązan e z czasami Piłsudskiego, to w m iejsce całych arch iw ów , które istniały p rzed 1939 r o kiem, pozostały nam bez mała p ra w ie tylko „strzęp y m eldunków “ .
H en ry k W ereszycki.