w^Lmicjwo
zwMzrçu i swomczo ' w wyższej одой/ ąoiczej
9 WdipWIC
III
zflq«DHiCHifl=
==RÛLNICZC
©акззаюа.
Sktacl główny w l^sięgarniacfy Sebefynera i ©olffa
©arszawa ---- Cublin ---- 2óHź ---- Kraków.
19 17'
ооооооооооооооооооооо о о о о о о о
о о о о о о о о о о о о о о
Wydawnictwo М. ARCTA,
Nowość dla rolników!
Aleksandra Pajewskiego
ZARYS ANATOMJI OPISOWEJ ZWIERZĄT GOSPODARSKICH
Dla wyższych szkół rolniczych. 308 str. druku, 152 drzeworyty w tekście.
Cena Mk. 7.50, w oprawie 8.50.
Do nabycia we wszystkich księgarniach.
о о
■ о о о о 1 g о о о о о о ÖOOOOOOOOOOOOOOOO ooooooooo
oooooooooooooooooooooo
° NEO-FOSFATYNA
O
wyboruaptekiO ... ' =
§ Doskonały o o pokarm o
o lokkostrawny.
O Stoanja 11«: dl* niemowląt, iwł*»ea* w okresie ubko- Q want»; dl* diieei; dl* oeób ksrmląoyoh; dl* osłabionych
1 rekonwalescentów. Oo nabycia w aptekach I składach aptecznych.
oooooooooooooooooooooo L. KUMPLA i S-ki
ЧААААГАвЙУСгаа
Żądać tylko z sową;
o o o o o o o o o o o o o o o o
BRACIA HOSER
Warszawa, uliea Jerozolimska 59.
■ POLECAJĄ:
Olbrzymie zapasy drzew i krzewów owocowych wy borowych odmian, drzewa parkowe i alejowe, oraz krzewy ozdobne w licznych gatunkach i odmianach.
Nasiona roślin pastewnych, warzywnych i kwiatowych.
Narzędzia ogrodnicze.
ZWIĄZEK ZIEMIAN
WRRSZRtfR, KOPERNIKA 30.
FILJA W LUBLINIE, KRAK.-PRZEDM. 68.
Kredyt hipoteczny i osobisty. Konwersje długów. Finansowanie gospodarstw przemy- słowo-rolnych. Kupno i sprzedaż majątków.
Dzierżawy. Administracje. Kontrola. Lustracje.
Lokata kapitałów. Przyjmowanie wkładów na oprocentowanie.
ODDZIAŁY: W CHEŁMIE, GARWOLINIE, GRODZISKU, GRÓJCU. HRUBIESZOWIE, JANOWIE, JĘDRZEJOWIE, KALISZU, KIELCACH, KONINIE, KRA8NYMSTAW1E, KUTNIE, LIPNIE. ŁODZI, ŁOMŻY, MIECHOWIE. MIŃ
SKU MAZOWIECKIM, MŁAWIE, OSTROWIU, PIŃCZO
WIE. PIOTRKOWIE, PUŁAWACH, PŁOCKU, PUŁTUS
KU, RADOMIU, RADOMSKU, RAWIE, SOCHACZEWIE, STOPNICY, SIEDLCACH, SOKOŁOWIE, TOMASZO
WIE, WŁOCŁAWKU, WYSOKIEM MAZOWIECKIEM.
ZAMOŚCIU.
WJ/MWflCTWO
zwwzrçu i. słuchaczów wyższej szrçoLy ąoŁHiczej W WAĘSZAWIC
///
z<<K3fl£>NieNifl=
==ąoLrficze
©emszaw.
Spłaci główny w księgarniach Gebethnera i ©olffa Warszawa ---- Lublin ---- Łódź ---- Kraków.
1917
Polska Krajowa @ Loló bym
Rady Głównej Opiekuńczej
BIURO ZARZĄDU: WARSZAWA, KREDYTOWA 4.
42,000 losów, 21,000 wygranych i 1 premja na sarnę 5 miljonów 292 tysięcy Mk.
GŁÓWNE WYGRANE: ШИ ul MODO k . 2flD,000 ml i u
CENA LOSU w KAŻDEJ KLASIE 32 Mki. ’/< LOSU 8 Mk.
CIĄGNIENIE
i
KLASY 16 i 17 SIERPNIA, II KLASY 14 i 15 WRZEŚNIA, III KLASY 12 i 13 PAŹDZIERNIKA, IV KLASY 12 i 13 LISTOPADA, V KLASY OD 10 DO 22 GRUDNIA 1917 R.SPIS RZECZY.
Str.
1.
Od Komitetu
Redakcyjnego...
52. Zasady reform, rolnictwa
krajowego, napisał
Stefan Moszczeński ....7 3. Uwagi
o krajowej organizacji hodowlizwierząt
gospodarskich,napisał Z. Moczarski
...
234. Zarys stanu
przemysłu
rolnego wKrólestwie Polskim
i podstawyprzyszłej jego organizacji,
napisał Dr. St. Dąbrowski .....35
5. Hodowla nasion traw,napisał
Dr. A. Sempołowski ...43
6. O
Serwitutach, napisał
Jan Czaplicki ... 467.
SprawaMleczna w pojęciu
Komisji Mleczarskiej...
558. Naturalne ciążenie rolnictwa
w Królestwie Polskim,napisał Jan Grabowski .
599.
O wydział agrarny Agrotechniki...
6610. Kółka
Rolnicze, napisałAr.
... 7011. Najpilniejsze
zadania
rolnictwakrajowego, napisał Remigiusz
Ejchler . .75Pisownia
według uchwał komisji ortograficznej
Zjazdu
Rejowskiego w Krakowie.^Komitet eRedakcyjny.
a grudniowym Zjeździe członków Związku b. słuchaczów W. S. R. wygłoszone zostały trzy odczyty, w których p.p.: Prof. S. Moszczeński i prof. Z. Moczarski omawiali organizację krajową rolnictwa i hodowli w dobie powojen
nej, zaś dyr. F. Wojewódzki w swoim odczycie omówił powstałe w Warszawie nowe organizacje rolnicze.
Poważna treść odczytów, wygłoszonych przez tak dobrze znanych szerokiemu ogółowi naszemu — Szanownych prelegen
tów, skłoniła Komitet Redakcyjny „Zagadnień Rolniczych“ do uproszenia Ich, aby zechcieli na łamach „Zagadnień" ogłosić drukiem wypowiedziane w odczytach poglądy. Pierwsze dwa umieszczamy w niniejszym zeszycie, Aby zaś temat organizacji' krajowego rolnictwa i hodowli objął także i inne dziedziny gos
podarstwa rolnego, pozyskaliśmy szereg cennych artykułów, oma
wiających: organizację przemysłu rolnego—przez prof. Dr. S. Dą
browskiego, potrzebę zwiększenia uprawy traw—przez prof. dr.
A. Sempołowskiego, palącą konieczność uregulowania serwitu
tów — smutnej spuścizny po biurokracji rosyjskiej — przez p. J. Czaplickiego i wiele innych.
Szanownym Autorom artykułów, zawartych w niniejszym zeszycie, które złożyły się na pewną całość, wskazującą drogi wytyczne polskiemu rolnictwu, składamy na tym miejscu gorące
podziękowanie.
Zasady reform rolnictwa krajowego.
S
taramy się daremnie przejrzeć ciemnąza
gadkęprzyszłego
bytu iustroju Polski.
Nie znamy ni
granic, ni formy,ni
zale żności od państw
ościennych.Szalejące
wypadkiwojny
mogąprzynosić
niespodziankiza niespodziankami.
Tojedno
tylkowydaje
sięnam pewnym,
że naszeniepodległe
państwo, kiedy wejdzie w krąginnych ościennych, jako
jednostka równorzędna,znajdzie
sięw
bardzo trudnych warunkach.Będzie
to wmorzu
naro
dówwielkich
i silnych krajorganizujący
do
pieroswe
społeczeństwo,a
jednocześnie nęcą
cy otyle
bogactwemgleb
iwnętrza
ziemi iwielką
ilościąrąk
roboczych, że musi się stać pożądanym terenemdo
ekspansji ludówościennych.
Będzieto
kraj, leżący na odwiecz nych
traktachz Zachodu
i Wschodu.Przezeń będą
sięprzewalały przemożne
siłykapitałów obcych,
handluzorganizowanego silnie,
prze
mocybezwzględnej.
Gdybyśmy
bylispołeczeństwem normal
nym,
toprzepływ sił obcych, a nawet
ekspan
sjadostarczałyby
nammaterjału fizycznego
iduchowego do przetwarzania na własny
uży
tek.Krzeplibyśmy
wogniu wzajemnych ście
ram Ale jesteśmy społeczeństwem w
najwyż
szym stopniu
zdezorganizowanym, usiłowania nasze
są rozatomizowaneprzez
wiekowywysi
łek rządów nieprawych; jesteśmy
zbiorowiskiem
ludzi na
kształtkupy liści, które wiatr
rozwie wa
izwiewa,
jako chce.Więc jakżeż
sięoprze my falom
siłwspółzawodniczących
znami?
A fale
te
są mocne, prawie jakprzezna
czenie.
Z
jednej
stronypotęga społeczna
ipań
stwowa, świadoma swej
siły iśrodków, świa
doma
od wieków
swegocelu, ze
wzrokiemutkwionym po
przez nasw
dalekie drogi Wschodu,potęga mądra,
nie rachującatylko na
dziś,ale na
wiekicale naprzód, idąca wol
no
a systematycznie.A z drugiej strony
siłaślepa, brutalna,
burząca kulturę nasząz niena
wiści do wszelkiej kultury, niszcząca bogactwa
zżądzy trwonienia,
plugawiącaduszę
narodu,bo
jejwłasne życie w
bagnie, siła nie myślą ca o jutrze, ale tylko
odniu
dzisiejszym, byle dziśdeptać
iłupić, pchająca
siędo nas
niewiadomo na
co ipo
co,jedynie
podparciem
swejzachłanności.
Aw Polsce
samej,na zie
mi
rodzinnej
wyrastanam
wróg,patrzący
nanas
wzrokiem nienawiściza to,,
że śmiemy żą dać praw do
szerszego, niżdotąd,
bytueko
nomicznego,
że nie chcemyczerpać sił
wyłącz
nie z gleby,ale
oprzeć swe ramiona o prze mysł
ihandel,—wróg, który piwa nam w
oczyza to, że mamy śmiałość mówić, że
tendom, w
którym mieszkamy wspólnie,może
byćgo
ścinnym,
może byćpełnym równouprawnień
7
ZAGADNIENIA
ROLNICZE“.politycznych
i narodowych do
rozwoju ducha,ale polskim
byćmusi, bo
przesiąkłkrwią ikul
turą polską
od
tysiąca lat.Wszystkie
te siły
łączą się i łączyć siębędą przeciwko nam,
choćbyusta
przedstawi
cieli innena razie
wymawiałyprzyrzeczenia, bo
tojest
konieczność dziejowa.Narody
sła
bemuszą
się staćnawozem
dla silniejszych nawetna
drodze rozwojupokojowego.
Jeżeli chcemy
posiadać samodzielność nietylko na
bibule, co więcej, jeżeli chcemy istniećjako
naródsilny, należy nam
życie spo łeczne
i gospodarczeugruntować
zupełnie w odmienny sposób, niż dotąd.Wszystkie
na
sze dotychczasowe przykazaniamoralne,wylęgłe
z pozytywistycznego ujęcia programu pracyna
rodowej,wszystkie
hasła w rodzaju„niech
każdy czyni wswym
kółku...”,
straciłyna znaczeniu oddawna
podwpływem pojęć o
spółdzielczości.Rozumiemy, że
tylkow skoordynowanej
wolinarodu spoczywa
siła,ale
pozostałonam na
tym poluwiele do zrobienia,
właściwiejesteś
my
dopiero u samychpoczątków. Chcąc w
za
kresiespółdzielczości
coś poważniejszegozdzia
łać,
musielibyśmy jejzasady
mocniejw
nas samychugruntować, potym
wprowadzićją w życie na
wszystkichpolach gospodarczego
ispołecznego
rozwoju. Jeżeli jest mowao jed
nym
z działów życia
gospodarczego, n. p.o
rolnictwie, to wiemy, żetylko
organizacjazbiorowa
czy toprodukcji roślin,
czy hodowli, czy przemysłu,czy
handlu, kredytumoże
nas utrzymać na poziomiepracy rzeczywiście
owo-codajnej.
Zachodzi
jednak pytanie,
czyidea spół
dzielczości
w dzisiejszymjej
rozumieniu możebyt nasz dość szybko
umocnić,że
oprzemy się wszystkim obcympotęgom? czy
nieza
wolnorozwijać
siębędzie proces
wnikaniatej
ideiw szerokie
masy? czybudziciele nasi
nie spotkająsię
wswej
pracyz siłami odśrodko- wemi
ludzi złej woli? Bonaprawdępotrzebaby w
tym kierunku wychować nowe pokolenie, którebyw całej pełni przeprowadziło
hasło dobrowolnegozrzeszania się.
Dobra wola przystępowania do
zrzeszeń iwspółdziałania z
niemioto
słabykamień
węgielny. Budowaćna
nim mogąspołeczeń
stwa
należycie
zorganizowane, z tradycjądłu-
gowiekowejspołecznej
karności, jak n. p.państwa
skandynawskie,
Anglja,ale
już Niem
cy,przywykłe do
karnościwięcej państwowej,
niż społecznej, szukająinnych dróg do
spo
tęgowaniaswegoekonomicznego rozwoju.
Niem?
cy jużdawno
postawiły naczele swych
wiel kich
zadańświatowych ideę przymusu praw
nego.
Nie jest to myśl
nowai nam
nie obca.Wspomnijmy o formowaniu
sięTowarzystw
Szkolnych w ustawiegminnej,
o prawie ko- masacyjnym,na mocy którego znikoma
więk szość
narzucaswą
wolęw zakresie przekształ- towania własności,
przenoszeniamiejsc
siedzi
by—
awięc wkracza w
prywatne gospodar cze życie.
Nie potrzebujemy przypominać,
że wiel
ka dziedzina życia
prawno-administracyjnego jest nieprzerwanym
pasmemprzymusu, ale oczywiście przypominamy
nie dla analogji,leczchcąc podkreślić, że z chwilą,
gdy wspołe
czeństwach
przymusstał
siękoniecznością roz
woju, stawał
się jednocześnie prawem.W przyszłym
ustroju
Polskizasada
przy
musu prawnego powinna znaleźćbardzo
sze
rokiezastosowanie
dlatego,że
jesteśmy słabi,źle
zorganizowani, nie przywyklido
karnościspołecznej, że
zdolnido
ofiar największych wchwili
uniesień—w życiu codziennym stawiamy prywatę wyżej nad
korzyśćogólną,
że nie pojmujemy własnego dobra,wyrzekamy
sięgo
zlekkim
sercem, gdy sprawapotrąca
oprzeczulone
uczucie indywidualizmu iźle zro
zumianej
wolnościosobistej.
Nasze „Wolnoć Tomku wswoim
domku”
nieobjęło
i nie po głębiło zasad
wolności ogniskadomowego, ale rozlało
się szerokimkorytem po sprawach
pu
blicznych, upiększając mdłym blaskiembagna rozbieżności narodowej.
Dlatego powinniśmy
sięodtąd
organizo
wać niewyłącznie
pod osobistymnakazem,
ZAGADNIENIA
ROLNICZE
“.
ale za wolą
ludzi,którzy
rozumiejąpotrzeby
narodowe.Że organizacja,
oparta na nowychzasa
dach,
musi objąć
pełniążycia narodu,
niewąt
pimy; wkroczy ona
zapewne zarówno w bytekonomiczny,
społecznyjak ipolityczny
wszyst
kichwarstw.
Co więcej, pragnąc
utrzymać
się na moc
nym stanowisku,będziemy konsolidowali
swe siły nawszystkich polach. Będzie
to zadaniem niemałym rozpatrzenie dróg,
jakiemi kroczyćwypadnie. Wezmą
wnim udział liczne siły
społeczne.My
tuna razie
i to tylkoszkicowo,
jakobyramę do
ogólnego tła,chcielibyśmy
rozpatrzeć zasadęprzymusu
wstosunku do jednego
zdziałów produkcji krajowej, a
mia nowicie
rolniczej.Powołuje
nastu
natym
miejscuwspólność fachowa
i ważnośćtej gałęzi.Produkcja rolnicza żywi ludność, a
jako taka
stajesię
rękojmią niezależności ekono micznej, a w
następstwie i politycznej; za trudnia u
nasnajwiększą
ilośćrąk roboczych,
dajematerjał przemysłowi, zasila
handel;w na
szym kraju jest podstawą
bogactwanarodo
wego
ijako taka
powinnabyć
otoczonaopie
ką
wszechstronną, a
jednak widzimy natym polu
przepaść niedomagali.Brak
dobrych komunikacji, a
więcdróg bitych, kolejek
podjazdowych, dróg wodnych, brak środkówfinansowych, kredyt utrudniony,
brak ustawodawstwarolnego,
dopasowanegodo potrzeb
czasu, handelproduktami
rolnicze- mi ujęty wręce niewłaściwe,
produkcjana niskim
stopniurozwoju, niedbałe
uprawy, sła
benawożenie, nieumiejętne
pielęgnowanie,po
la
niezdrenowane, a grząskie od
nadmiaruwil goci, piaski
suche niezalesione,
wydmypias-
czyste, roznoszoneprzez wiatry na
polasąsied
nie, — ale zato
ręce
naszerobocze
idąna eksport, wzbogacając zagranicę, ale
zato spro
wadzamycorocznie
około 3 miljonów cent,zboża
więcej, niż eksportujemy:Ponieważ ogół nie może
się
dźwignąćz
podprzemożnych okoliczności,
przygniatają cych
produkcję, i nie manadziei,
ażeby,po
usunięciuniektórych przeszkód
prawnych,ogra
niczeń politycznych,
pewnych
zmian wusta
wodawstwie, jak to
się
stałow
EuropieCent
ralnej i
na
Zachodzie,wystarczyła
u nassama zachęta do szybkiego
zreformowania stosun ków,
potrzebaprzeto
sterprodukcji
rolniczej ująć wsilne ręce
i wywrzeć przymus.Jak
się tostanie, trudno
już dziśdokład
nie
przewidzieć, ale należy stopniowo
uświa damiać. sobie konieczność
imożność. Powie
dzą
niechętni(a
któż wobec idei przymusu jestchętnym?),
żerozciągnięcie tej zasady
nadziedzinę produkcji rolniczej jest tym trud
niejsze, że
akcja napotka się zoporem
miljo-na
gospodarstw drobnych. Nieprzeczymy, ale
wydajesię
prawdopodobnym,że
opórwłasno
ści
większej
byłbysilniejszym,
że to właśnie posiadacze więksidaliby
siętrudniej nagiąć do
karnościspołecznej.
Wstosunku do przed
stawicieli drobnych istnieje
trudnośćprzeko
nania
ich o pożytku reform,ale skoro na
pa
ru przykładach przekonalibysię, że
się ma ichdobro
na myśli, staliby się materjałem najzu pełniej plastycznym.
Chłop polski lubi,żeby
sięnims opiekować
inim
kierować, tylko nie ufa wszystkim rękom, któreopiekę
przynoszą.Zanim
jednak wzgląd na
psychikę wła
ścicieli ziemskich pod uwagę będzie branym, spróbujmyrozjaśnić sobie,
w jakim kierunku przedewszystkim iw
jakiej rozciągłości przy mus
zbiorowy musiałby byćwykonanym, bo
może w tensposób część wątpliwości
usuniętą, będzie. Dlamnie
nieulega
wątpliwości,że
napierwszym
planiestoi
przed namistworzenie warunków
normalnych rozwoju dlawszystkich jednostek gospodarczych
razem i dla każdej oddzielnie, iże przedewszystkim w
tym kie
runku, nawet,wbrew woli zainteresowanych,
na
leży przeprowadzićkampanję
o reformy.Do pierwszorzędnych
warunków rozwoju
produkcji rolniczej należyustawodawstwo agrar
ne,
budowa dróg, poprawa stosunków robo
czych, handlowych, kredytowych,
cłasprzyjają
ce,
pogłębienie irozszerzenie
umiejętności weI wszystkich
warstwach, poprawa kształtu warszta- 1tów,
usunięcie nieużytków,zmeljorowanie
pól,I' zasilenie
kapitałem jednostek mniejzasobnych
ZAGADNIENIA
ROLNICZE
“.
i
t. d.
Przeważnie sąto warunki ogólne,
t. j.dotyczące jednocześnie wielujednostek;
niektóre z
nichmają
charakter więcej lokalny,ale
za równo
jedne jakdrugie wymagają
interwencjizbiorowej.
Daleki
jednak
jestemod propagowania
bezwzględnego przymusu,zwłaszcza
w spra
wach, którychważność
i celowośćuświadomi
ła się
nawet wśród
najmniejkulturalnych warstw społecznych,
arównież
tam,gdzie na
strój społeczeństwa
byłby zbyt wrogim. Pocóżn.
p.wywierać
specjalnynacisk na
posiadaczy gruntóww szachownicy, żeby je
komasowali,kiedy w tym
kierunku istniałprzed
wojną ogromnypęd. Po
wydaniuw latach
1910,11
i12, przez rząd
rosyjski ówczesnychpraw,
zktórych .jedne
drugimprzeczyły,
idopiero prawo z
r. 1912 przyniosłonieco
konkretnych i dla naspomyślnych
wyjaśnień, widać, jakzaczął
sięodrazu
ogromnyruch
komasacyjny.Mimo, że prawo
o kamasacji,jak każde pra
wo w
ustawodawstwie rosyjskim, pełne było ograniczeń
najzupełniej niepotrzebnych, że nie obejmowało przepisówodnośnie do
szachownicmało-miasteczkowych,
ani nie wkraczało w te-rytorjalne
stosunki między gruntami dworskie-mi,
awłościańskiemi, jednak w
dwuchlatach j przejściowych
przygotowano projektów koma- sacyjnych dla 462 wsi opow.
172,305hai wy
kończonow
220 wypadkach napow. 62,309ha.
Zachodzi u nas potrzeba nie
przymusu, lecz rozszerzenia
ustawykomasacyjnej na
wszystkie grunta,kształcenia techników,
taksa- torów iznawców organizacji gospodarstw
ma
łych, zasilaniaspółek komasacyjnych
potrzeb- nemiśrodkami
finansowemi. Komasowanie niepowinno
się odbywać podługszablonu, lecz z największym zrozumieniem
potrzeb,a po
skomasowaniu już nieczas
gospodarować, jak dotąd,lecz
należałobyustrój
tak przekształcić,by odpowiedział nowoczesnym
potrzebomgo
spodarki
chłopskiej.
Toteż,
prócz techników komasacyjnych,potrzeba rolników
znawców urządzeńwłościańskich, którzyby pouczali wła
ścicieli małorolnych, na czym istotnie polega
przekształtowaniemajątku
i -jakiepociąga
zmiany
w organizacji. Zaplanowaćjednocześnie
zmiany iuspołecznić gospodarstwo
chłopskie,byłoby
wdzięcznym zadaniem sił,które powo
łać
może wielka organizacja
państwowa, czy społeczna.A jednak, mimo tak pomyślnego nastroju w
kierunku
komasowania, ostrzeprawa
powin no być
zwrócone nie tylkoprzeciw mniejszo
ści, która
nie chce dobrowolnie iśćza głosem przewagi
liczebnej,ale
również przeciwwięk
szości,
gdyby
mniej, niż połowa posiadaczy zechciałakomasować, a
reszta zachowywałasię
opornie. Prawo wprzyszłym ustroju
Polskimusi
być takujęte, ażeby poprawa warunków
gospodarkirolnej
nie doznawałaczęstych przeszkód. Sądzę, że
w wieluwypadkach orze
czenie
komisji rzeczoznawczej
powinno mocniej zaważyć,aniżeli
wolna wola właścicieli;szczególnie wówczas,
gdyprzyjdzie
komasować szachownicęgruntów dworskich
iwłościań
skich. Niemożebnym
byłoby wymagaćod wła
ścicieli większej posiadłości,
ażeby za wzajem
ną
korzystnąwymianę stron obu,
ofiarowywali włościanom specjalnedopłaty,
jak tojest słusz
nym
przy regulowaniuserwitutów.
Więctu by łaby
na miejscuinterwencja
strony trzeciej, organu społecznego,ale
tylkodo
pewnych granic, t. j.do tych granic,
pozaktóremi
za
czyna się wrzeniegromady chłopskiej.
Przykład powyższy jest właśnie
ilustracją naszych pierwotnychzałożeń,
opiewających, żenależy
się liczyć znastrojem
wrogim i że wtym
wypadku, pomimo widocznej,dwustron
nej
korzyści ze
zamiany, lepiejna jakiś
czasw
danymmiejscu
zaniechać myśli okomaso- waniu, aż
gdzieindziejosiągnięte
wyniki prac tegorodzaju usposobią przychylniej umysły
chłopów.Podobnie się
rzecz
maz
uregulowaniem serwitutów.Ustawodawstwo krajowe
i akcjaspo
łeczna powinny popierać
układy, ale charakter tych układówmusi
w wieluwypadkach
pozo
staćdobrowolnym ze
względuna
zaostrzone stosunki, jakie zwyklepanują między wsią
idworem
w tychokolicach, gdzie
sprawy ser
witutowerozogniły
namiętności. PrzymusoweZAGADNIENIA
ROLNICZE“.
uregulowanie w
krytycznych
chwilachodra
dzania
się organizmu państwowego zwróciłobyostrze
tegojednostronnego, bo przeważnie inte
resy większych majątków
uwzględniającegoaktu, przeciw
ideinarodowej,
niemówiąc
jużo łatwo
spodziewanych wybuchach zemsty osobistej.Wobec
upadku razna
zawszesyste
mu
rządówrosyjskich,
dobrowolneukłady
zy skują
podstawędaleko realniejszą,
niżprzed-
tym. Istniejewszelkie prawdopodobieństwo, że
natej
drodzeuzyskałoby
się wyniki całkiem poważne. Gdyby jednaknadzieje zawiodły, to oczywiście
interwencjaprzymusu, w tym
wy padku przymusu
państwowego, musiałaby wkroczyćw
dziedzinęregulacji
serwitutów,ale
to mogłoby się stać dopiero w późniejszymokresie, gdy rządy polskie zyskają zaufanie
ca
łego narodu.Przeciwnie, meljoracje
są przykładem,
jak wniektórych
sprawach interwencja zbiorowa powinna szybko,a bezwzględnie
wkraczać wdziedzinę,
którąotaczaliśmy
urokiemgospo
darstwa
prywatnego. Mamy
parę miljonówmorgów niezdrenowanych,
ajednak
wymaga jących zdrenowania,
olbrzymieobszary
bagien,piachów pustynnych,
torfowisk nie użytkowa nych,
łąk stalezalanych
wodą. Gdyby obniżyćpoziom wód, osuszyć
pola, łąki zmeljorować,podniosłaby się
produkcja rolniczaprzez
tenjeden
akto
tyle,że
nietylko pokrylibyśmy
całkowiciezapotrzebowanie rynku
wewnętrzne go,
lecz stalibyśmy siękrajem
eksportującym czy tozboże surowe,
czyjego przetwory.
Wo bec
tego nie wolno namcofać
się przedna
kazami
idącemi z góry. Koniecznym
namjest opracowanie
prawawodnego,
któreby wywarłonieodparty
przymusna
właścicieli, niechcą
cych drenować,
gdzie
tegozachodzibezwzględ
na potrzeba,
tym bardziej
na właścicieli, nie chcącychutrzymywać rowów
odpływowych wporządku należytym.
Nie możeod
ślepej niewiadomości czy ńiedbałości zależećboga
ctwo
narodu.
Naród, jakocałość
społeczna,musi mieć prawo
nakazywania swoim poszcze
gólnym członkom,by mu służyły
w miaręsił,
a zwłaszczanaród,
zagrożony wbycie.
Ktoś podniósł
projekt,by
państwoprze
prowadziło
niezbędne meljoracje na terenie
wszystkichziem Polski na własny koszt,
apo- tym
odnośni posiadacze gruntówzmeljorowa- nych
umarzalibydług w
ratachcorocznych.
Myśl
to
bez zaprzeczenia wspaniała; sfinanso wanie takiego
przedsiębiorstwawymagałoby przełamania
pewnychtrudności, ale
nie sądzę,by
taprzeszkoda
była niedo przezwyciężenia;
większych
wysiłków wymagałoby powołanie
odpowiedniego personelutechnicznego, którego
u nas brak w tej przynajmniej liczbie,jaka jest pożądana
w stosunkudo potrzeb
kraju;jeszcze
trudniej
przedstawiałoby się powołanie personelu administracyjnego,bo wielki
aparaturzędniczy
może byćwielkim a niedołężnym, niedołężnym
i obojętnymzarazem. To też
są
dzę,że
w zasadzie akcjapaństwa
powinna sięograniczać
na tworzeniuszkół technicznych
i ekonomicznych, wydawaniupraw
iinstrukcji,
organizowaniukredytu,
a inicjatywę meljoracji rolnychw
poszczególnychgospodarstwach,
czyna
większych obszarachkraju,
n.p. osuszanie
bagien, obniżaniepoziomu
wód, powinny brać na siebieprzymusowe
zrzeszenia zaintereso wanych posiadaczy.
Czy nasz
chłop będzie reagowałwrogo przeciw
przymusowi, dotyczącemu jego gospo darki
wewnętrznej?Sądzę, że
tak. Ale czaswrogiego oporu
będziekrótkotrwałym.
Skoro się tylko okażą owoce pracy meljoracyjnej, przycichniew
chłopiegniew, a natomiast
wzrośnie zaufanie.W
interesie
rozwojuwszystkich produkcji społecznych, a
nietylko
rolniczejjest
poprawawarunków komunikacyjnych,
któreu
nas podkażdym
względem przedstawiają sięopłakanie.
Dróg
bitych w
km.na 100 km. na 10,000 m.
posiada Francja
104 144
n Anglja
81 62n
Belgja
78 33»• Niemcy 48 47
n Austrja 33 38
» Włochy 28 25
n Poznańskie
27,5
27ZAGADNIENIA ROLNICZE“.
posiada Galicja
18
20„
Król. Polskie 6,6
3, Lepiejsię
przedstawiają drogiżelazne, mianowicie:
Belgja 16,0 6,3
Anglja
12,0 8,2
Niemcy
11,3 9,4Francja 9,2 12,6
Austrja 7,6 8,0
Włochy
5,9 4,9
Poznańskie
6,4
7,7Galicja
5,9 4,3
Król.
Polskie 2,6 2,6 Dróg
żelaznych mamyrównież za mało, ale stosunek
niejest
takkarykaturalny, gdyż
choćrząd rosyjski
hamowałrozwój sieci kole
jowej
na zachodzie
Królestwa, czego przykła
dem projekt drogiżelaznej z
Warszawydo
Radomska, z Kutnado
Słupcy iinne, to jed
nak budował drogi
strategiczne
wwschodnich
gubernjach.Za
tokomunikacje
wodne przed
stawiają sięznacznie gorzej, gorzejnawet,
ani
żeli szosowe. Podczas kiedydo
Berlinaprzy
chodzi wodą
rocznie
towarów302
mil.pud., do
Warszawy zaledwie9
mil.,a
przecież na turalnych dróg wodnych
mamy stosunkowo wiele.Naturalnych
dróg
wodnych na 100 km.posiada
Francja
2,43„
Niemcy
2,43„
Król. Polskie 3,60Przyczyną
małego
spławuu
nasjest nieuregulowanie rzek
i brak łączeniakanałami
naturalnychdróg wodnych,
choćbyto wyma
gało kanałów b. krótkich.
Np.na połączenie
Gopłaz jeziorem Slesińskim, a przezto i z
War
tąpotrzeba tylko
pogłębićstare koryto jeziora
nadługości
kilkuwiorst
i pogłębićstary
10-wior-stowy kanał, kopany
niegdyśza okupacji pruskiej
między Wartą ajeziorem
Slesińskim.Na
przeprowadzenie dróg najniezbędniej szych,
czy tobitych,
czywodnych,
czy żelaz nych, nietylko
żepaństwo
rosyjskie nie chcia- ło łożyć,ale
niedawało zezwoleń
przedsię biorcom prywatnym, częstokroć
bezwyraź
niejszych
powodów,z prostej
niechęcido
nasz zazdrości, że
mimo wszystko złe,dźwigamy
sięekonomicznie. Dlatego
teżpozostało
nam niezmierniewiele do
zrobienia na tympolu.
Że
zaś
intensywnośćgospodarstw rolniczych,
czyprzemysłowych, jest
postulatem pierwszorzęd
nej wagi wdzisiejszym
układzie warunkówogólno-światowych,
a bez licznych i tanichkomunikacji
nieda
sięurzeczywistnić, winni
śmy wtym
kierunku wykazać energję
i pośpiech.Sfery
przemysłowe
stawiają na czele spraw komunikacyjnych regulację rzek, potym budowędróg
żelaznych, wreszcie budowędróg
bitych. My, rolnicy, innemamy potrzeby.
Ważniejsze
jest
dla nas rozszerzenie sieci drógbitych
niż żelaznych, żelaznych niż wodnych, awięc
interesanas rolników różnią
się kolej nością
wymagańod interesów
przemysłu wielkie go.
Przyczyny są dość proste. Przemysł spro wadza surowce,
amy przerabiamy nasze su
rowce (siano,
słomę,
okopowe) wprzeważ
nej
części
namiejscu, więc przemysłowi są
niezbędnetanie komunikacje.
Pan
Jan
Gryżewski*
) podaje,że opłata prze
wozowa
naRenie za
pudowiorstęczyni
1/350kop.,
naWołdze 1/200
kop., nakolejach
Król.Polskiego
1/35. Przewóz
szosamijest 10 12
razy droższy, aniżeli koleją.To też
dlaprze
mysłu drogi wodne
sąfundamentem rozwoju.
Powtóre
przemysł
ma'styczność z
punktami b.odległemi, sprowadza
surowcez dalekich
częściświata, a wytwory
wysyłarównież tysią
ce
mil,ale
zato małoposiada wewnętrznego ruchu kołowego;
przeciwnierolnictwo
nasze ma b. wiele wewnętrznegoruchu
kołowego i wielestyczności z pobliskiemi rynkami
zbytu i nabycia. Stąd dlarolnictwa
takwielkie
zna
czeniemają drogi bite,
dla przemysłu wielkie go drogi
żelazne i wodne.Z
gospodarstw rol niczych wysyła
sięwiele
produktówłatwo
się psujących, aposiadających,
stosunkowodo
swejwartości, małą wagę
lub objętość;więc prak-
*j Potrzeba uprzemysłowienia Kraju. Str. 391.
Niezbędny rozwój komunikacji lądowych i wod
nych w Polsce—patrz dyskusja. Warszawa r. 1916.
ZAGADNIENIA ROLNICZE
“.
tyczniejszy dla tej gałęzi
produkcji transport kolejowy,
aniżeli tańszy,lecz
powolniejszy transportwodą.
Wreszcie przemysłsadowi
się,gdzie zechce, a więc nad arterjami
komu
nikacyjnemu Gdzie sąnaturalne
drogiwodne,
gdzie sąbite kanały, tam dąży przemysł. Je
żeli chcemy
przemysł
zaszczepićw
nowychstronach kraju,
przeprowadzimynową arterję, żelazną
czywodną. Produkcja rolnicza odby
wa
siętam, gdzie
sągrunty
orne, a gruntyorne
sąrozrzucone po całym
kraju, jedneprzy drugich,
więc, by wzmóc ichintensywność, musimy
się posłużyć systemem drógtakich,
które mogą utworzyć siećjaknajgęściejszą. Są to przedewszystkim
drogibite,
kolejki pod
jazdowe, drogi żelaznewązkotorowe,
którebymogły
mieć przystankiniemal
w każdej wsi,a
dopieropotym drogi żelazne boczne
i głów ne
i drogiwodne.
Jednak u nas
należałoby, ze względu
na interesnawet
rolnictwa, położyć większy, ani
żeli w innych krajach, nacisk nabudowę
drógwodnych,
szczególnie regulacji rzek,bo mamy
ich znaczniewięcej, więc wiele jednostek
go
spodarczychznalazłoby
się wsferze
transportuwodnego.
Rozumiano to u nasoddawna.
Konstytucja Kazimierza Jagiellończyka
z r.1447 ogłasza jakorzeki spławne:
Wisłę,Dniepr, Styr, Narew, Wartę, Dunajec, Wisłokę, Bug, Wieprz, San, Tyśmienicę, Nidę,
Prosnę iwie
le
innych. Gopło było od
b. dawnych czasówośrodkiem ożywionego
ruchu handlowego.Z
r.
1631mamy
uchwałę Sejmu w sprawie budowy kanału Berezyńskiego;w
końcu XVIII w. pobudowano kanał Ogińskiego,łączący
Dniepr z Niemnem; wr.
1775Sejm ustanawia budowę
kanałuKrólewskiego celem
połącze
niaDniepru
zWisłą.
Później przerywa sięudział organizacji polskich
wtej dziedzinie
z przyczyn politycznych.Dopiero
wlatach
1815—30 ożywia
sięakcja.Wisła, Bug,
War
ta iwszystkie
ich spławne dopływyzostały oczyszczone.
Do regulacjiWisły *
przystąpiono już w r. 1818;zwożono materjały,
zaczętobu
dować
bulwarki;wybuch rewolucji
listopado
wej przerwałrozpoczętą
pracę,a z materjałów,
nagromadzonych
dla dobrakraju,
rządrosyj
ski
wybudowałcytadelę.
Ztego
samegocza
su pozostał
nam kanał Augustowski,łączący
Wisłę z Niemnem,a przeprowadzony celem uwolnienia
sięod
zależności Prus na drogachdo
morzaprzez Gdańsk. Kanał
Augustowskikończył
Bank Polskipo
rewolucji.Odtąd
udział siłpolskich
państwowych został usunię ty
bliskona
wiekcały. Nie
mogliśmy czynićzadość najelementarniejszym potrzebom
wza
kresie
budowy dróg lądowych
czy wodnych.Dlatego zostaliśmy
w tyleza państwami Za
chodu,
a obecnie
czeka nastrud
podwójny:wyrównanie braków i dorównywanie w dal
szympostępie.
Że dla zadosyćuczynieniatakrozległym
po
trzebom,
niezbędna będzie interwencja państwa
iprzymus, że
się władze niezapytają
oze
zwolenie posiadaczy
gruntu, przez który
bić będą drogę nową—
wto
nie wątpimy i niebę
dziemy się
dziwili i niebędziemy
sięoburzali, bo
już przywykliśmy, że wzakresie polityki komunikacyjnej
potrzebakrajowa
staje się przy
musem dlawszystkich.
Z
polityką
komunikacyjnąłączą
sięściśle cła rolnicze
iorganizacja
handlowa.One
sięwzajemnie uzupełniają. Polityka taryfowa mo
że do
pewnego stopniaprzeciwdziałać brakom
w układzie celnym,gdy
ten sięza
małozaopie
kował gałęziami danej
produkcji, a
to przez zwrócenie sięprzeciw importowi
a osłabie
nie eksportu.Organizacja handlowa służy tym samym celom
t. j.wbrew
utrudnieniomcelnym, jakie niejednokrotnie
stosują mocar
stwaościenne,
wyszukujerynki
i tam umiesz cza
wytwory krajowe.Pozatym dobra
organi zacja
handlowausuwa
drogieręce
pośredni ków
i pozwalaproducentowi
ciągnąć większezyski bez krzywdy konsumentów, a
nawetz ko
rzyściątegoostatniego. My,
rolnicy,
powinniśmyująć
w sweręce handel zbożem, inwentarzem
żywym,
nabiałem,a stopniowo
iinnemi
wy
tworami.
Powołane sądo spełnienia
tych za
dań
dobrowolne zrzeszenia.Przymus
w tejdziedzinie
podziałupracy
ludzkiej, aczkolwiekteoretycznie mógłby
przynieść ogromne korzy
ZAGADNIENIA
ROLNICZE
“.
ści
przez uregulowanie handlu
takbardzo zde
zorganizowanego,
jednakjest
przedwczesny zpowodu braku sił
wyszkolonychhandlowo.
Mamy żywe przykłady w
Sekcji Żywnościowej,
jakz
powodu niedość fachowegowykształce
nia
personelu powstają
straty,słychać
narze kania,
asprawa cierpi.
Do przymusowegoujęcia handlu w organizacji zbiorowej
mamyczas.
Wprzód musimy przejść praktyczną
szkołę
han dlu
w dobrowolnychzrzeszeniach producentów,
wzrzeszeniach
dobroczynnych it.
p.Pfzytym
zwróćmyuwagę, że istnienie
warstwykupców- indywidualistów,
silnychekonomicznie,
ma je szcze
dziśswoje
poważne znaczenie.Dlatego
nasza polityka handlowamusi dążyć do
koope
ratyw niebezwzględnie, lecz
przez popieranie ich rozwoju z pomocą rozporządzalnych środ
ków państwowych ispołecznych,
jakustawo
dawstwo,
kredyt,ułatwianie
zbytu spółkom, [ kształceniesił fachowych
w kierunku ekono-; miczno-handlowym,
propaganda, budząca po czucie solidarności zawodowej
inarodowej,
— a jeżeliprzez
przymus,to na
razietylko mo
ralny. Dopiero
z upływem lat,kiedy nasz
organizm społeczny,a
zwłaszczapaństwowy,
skrzepnie w pracynad sobą, będziemy
moglistworzyć
konkretnyprogram ujęcia w formy prawne handlu całą
produkcją rolniczą.Mówić obecnie coś konkretnego o
usta
wie celnej jest również
przedwcześnie.Nie wiemy
zkim
i wjakich granicach będziemy
się układać. Aleprzewodnie myśli
wysnuwa
ją się mimo.Kraj
nasz będzie potrzebowałwielu ceł
ochronnych, zarównood granicy wschodniej,
jak izachodniej; od pierwszej
prze ciw
naciskowizboża
ijego
wytworów,od dru
giej
przeciwwspółzawodnictwu
przemysłu i zbo
ża. Dla rolnictwa cłona zboże jest po
trzebne, by wyższemi cenami
pobudzić rol ników do
zwiększeniaintensywności
wproduk
cji
i bydać
imwiększą
siłę płatniczą,która w
zakresie kosztównajmu będzie musiała
wy
trzymaćpo
wojnie nie ladapróbę. Szczególną
musimyzwrócić
uwagęna dowóz
mąki, która, ęiążącdo czasu
wojny na krajowych rynkach,zniszczyła prawie
doszczętnie przemysł młynar
ski.
Zatopowinniśmy
się staraćza pomocą
ustaw prohibicyjnycho zahamowanie
wywo
zu otrąb ikuchów, by
nie ubożyć ziemiw
składniki pokarmowe,a
podeprzećhodowlę.
Nasz przemysł
wielki będzie
potrzebowałdługotrwałego wysiłku
ibardzo
starannejopie
ki. Obecnie,
po zniszczeniu
materjalnych pod staw
w budowlach, instalacjach,po poniesie
niu
bezporównanie większych
strat wducho
wych
siłach wykwalifikowanej
warstwy robo
tniczej,która
rozproszona nawschodzie
i za
chodzieobcy będzie
zapładniałaprzemysł,
niełatwo
wytrzymamy współzawodnictwo. Doczasu wojny coraz groźniejszą stawała się
kon kurencja przemysłu wschodniego, do którego
rozporządzeń byłtańszy surowiec
żelazny,tań
sza
sól, nafta,
a przedewszystkim niższestaw
ki
kolejowe, że
jużwówczas stawało
siępyta
nie
aktualnym,
czy niekorzystniej
byłobydla
całokształtu produkcji krajowejodgrodzenie
się rogatką celną.Obecnie po
wojnieczeka
naskonkurencja również z zachodem;
—czy,
tak bardzoosłabieni,
wytrzymamyją?
Nas, rolników, oczywiście interesuje prze
dewszystkim przemysł rolniczy, ale
iz
wiel
kimprzemysłem fabrycznym
łączą nasogniwa
wspólnegocelu. Nie
zatrudnirolnictwo
wszyst kich rąk
gęstozaludnionego
kraju, niezatrzy
ma
konsumentów
swej własnejprodukcji.
Z kraju czysto
rolniczego emigrująrzesze
podaleki zarobek, wzbogacają
sięinne narody
ich pracą,a
własny kraj pustoszeje.Nie uło
ży
państworolnicze budżetu,
odpowiadające go
powadze mocarstwowej, jeżeli jego kas niezasilą dochody
z przemysłu.Tylko wytwór
czość i
przetwórczość postawi
naródna
stano wisku niezależności
ekonomicznej i politycznej.Przekonała nas wojna obecna,
jaką
potę gę
państwową stanowi samostarczalność.Ro
zumiał to
każdy umysł
twórczy, w naszejhi-
storji
przedewszystkim Lubecki,choć
na cias
nymterenie
KrólestwaPolskiego
starając siępodnieść rolnictwo, wskrzesić
przemysł, prag
nąc własnych
fabrykbroni. My
wnowych
warunkach
rozwoju życiagospodarczego
idzie- ,my
dalej, rozumiejąc,że granice Królestwa
ZAGADNIENIA
ROLNICZE“.
Polskiego są
oczywiście za ciasne,
żemożna wśród
nich stworzyć Polskę niepodległą,a
niemożna stworzyć
Polski niezależnej.I
W Polsce, rządzącej się
samodzielnie, do
praczamierzonych
(meljoracjew
całym kraju, regulowanie rzek, bicie dróg twardych i żelaz
nych, biciekanałów,
wskrzeszenie i rozwój przemysłu fabrycznego, rozwój intensywnościrolnictwa)
potrzebabędzie wielu rąk roboczych.
Wprawdzie
obecnie rozporządzamy
jeszcze za
pasem obfitym,lecz
współzawodnictwopaństw ościennych
i dalszych zZachodu
zaciąży strasz liwie
nanaszych rynkach roboczych. Możemy
być ogołoceni całkowicie tak,że
naszezamia
ry pozostaną
w sferze planów, niedających
sięurzeczywistniać.
Otym winniśmy troskli
wie
pamiętać
i przeciwdziałać.Środków zaradczych
przeciwodpływowi rąk
roboczychza granicę kraju
mamybardzo wiele, to
jedno jednakwyznać trzeba, że
każ
dy z tychśrodków
osobno wziętyjest
wskut
kach swoich nikły, lub też
nie da sięw
całejpełni zastosować. Suma wszystkich środków, stosowanych planowo,
ma znaczenie poważne,że
kto wie, czybynam
nieudało
sięuniknąć
całkowicieodpływu rąk roboczych,
alboprzy
najmniej tak
go
zmniejszyć,że
nie będzie groził klęskąprodukcji
krajowej.Na
czoło wszystkich sprawwysuwa
siępodniesienie płac
roboczych.Ono przede- wszystkim
powinno hamowaćodpływ,
ajed
nak wyższe,
choćbynajwyższe
płace nie roz-wiążą zagadnienia.
Przedewszystkim bliskie są granice,do których możemy
płacepodno
sić bez
zakłócenia równowagi
w kosztach pro dukcji, powtóre na wysokość
płacodpowiada
ją
dalekie
rynki robocze jeszcze wyższemi stawkami. Wytrzymaniekonkurencji
wtym kierunku
wydaje mi sięniemożebnym
dlana
szego uboższego
kraju,zwłaszcza,
że organi zacja
pracy,a więc
i sprawnośćrobocza
po-zostają u nas znacznie
wtyle
poza normami zagranicznemi.Podnieść płacę powinniśmy,
częściowo dla zmniejszeniaróżnic, przeważnie
jednak dla innychcelów.
Otorobotnik powinien
czuć sięzadowolonym ze środków swego utrzy
mania,
gdyż wówczasnęci go
mniej świat da
leki;powtóre utrzymanie dostatnie,
ułatwiającpodniesienie
ogólnegopoziomu, wytwarza
stopniowowarstwę
robotnikówzdrową i czyn
ną,co
wcześniej
czypóźniej wywrze
swójwpływ
dodatnina całokształt produkcji.
Czynnik tenuważam za
takważny,
że nie wahałbym się głosowaćza
ingierencjązbiorową, jakaby
się mogła ujawnićw
podnoszeniu i ujed
nostajnieniupłac
wwarunkach sobie
podob nych
na mocynakazu.
Oczywiścieingierencją
musiałaby się oprzeć ściśle na materjalesta
tystycznym i powinna wywierać
wpływ
nie- tylkona pracobiorców
wkierunku
zwyżkipłac, lecz również
na zwiększenie ichsiły płatniczej,
co między innemi mogłobysięujaw niać,
jakwyżej wspominaliśmy,
w opiece celnejoraz
wszerokim zakresie
pracokoło
podnie
sieniaprodukcji
rolniczej.Zwyżka płac
nie zapobiegnie emigracji robotnikaz
kraju.Musimy mu dać coś wię
cej,
czego
nieotrzyma
zagranicąlub
otrzy
ma wstopniu niedostatecznym. Znajdziemy
natym polu
wiele zadańdo
spełnienia.Ro
botnik
naszjest dotąd
pozbawionyopieki
ZAGADNIENIA
ROLNICZE“.
w
swoim
krajuprawie
całkowicie, stądteż
niejest
muprzykrym zdanie się
u obcych na ła
skę iniełaskę.
Przez stworzeniemu
podstawżycia
więcejhumanitarnych, zniechęcimy go do tułaczki
więcej, niżeliprzez
współzawodni
czenie w wynagrodzeniu.Środkami,
zabezpieczającemibyt
mater- jalnyi społeczny robotnika,
są między inne-mi; ubezpieczenia od wypadków,
chorób, nastarość, braku
zarobkowania,a
dalej opieka prawna isanitarna,
organizacjadobroczynno
ści
publicznej, życia
towarzyskiego,pośrednic
twa
pracy,
kooperatywy spożywczei kredyto
we, polityka kolonizacyjna.
Robotnik
powi nien
zdobyć przeświadczenie, że nigdzie naświecie
nie będziemu
takdobrze,
jak wkra
ju własnym,
nigdzie nie dozna takiej opieki izainteresowania,
tyle zadowoleniaswych
upodobań, tylezadosyćuczynienia potrzebom społecznym. Oczywiście,
ażebydany
osobnik mógł w podobnysposób odczuwać, należy go podnieść na
wyższe poziomy rozwoju przeznaukę
irozbudzanie duszy.
Służy znówdo
osiągnięcia tego celupraca
naddziećmi w ochronkach
i szkołach,odczyty,
pogadanki,pokazy,
walkaz
alkoholizmem,krzewienie
za miłowania do zdrowych rozrywek
towarzyskich,rozbudzanie
wyższych potrzebspołecznych pod
względemmieszkania
ijego urządzeń,
hygjeny,a
nawetubrania.
Inicjatywa zbiorowa ma
w tej pracy
udziałprzeważny.
Politykakolonizacyjna,
wiel ki
działubezpieczeń,
niezgłębiona nigdy spra wa szkolna, opieka prawna,
kooperatywy it.
p.środki nie
mogą
być wypływemwyników jed
nostki,
ale
nie mniej jednostka zainteresowa na, właściciel, musi
współdziałać wkażdej
z tychakcji.
Do zakresu jegoobowiązków
specjalnychnależy
stworzeniewarunków
bytu, ojakich
wielokrotniepisano, a więc odnośnie do mieszkań,
ogrodów przymieszkaniu
iurzą
dzeń
hygienicznych.Nie odrazu zrobimy
wszystko,ale kiedy cel został wytknięty, praca idzie
raźniej. Ziemianiepowinni
zrozumieć,że każdy z
tychśrodków,
zmierzającdo urzeczywistnienia głównych za
dań
narodowych, daje jednocześnie trwałąpodwalinę
w ich zarobkowej pracy nawarszta
cie
rolnym.Tylko
osiągnięciewysokiej
spraw ności
roboczejpozwoli nam współzawodniczyć
zrolnictwem i przemysłem obcym, a niema
sprawności bezpodniesienia
ogólnego rozwojurobotnika.
Szczególniewielki nacisk położył
bym na rozbudzanie potrzeb
wyższego
rzędu.Doświadczenie nas uczy,
że robotnik
zmałe-
mi kulturalnemi potrzebami, imjest wyżej wynagradzany, tym
mniejpracuje, tym
mniejceni
źródłozarobku, tym
częściej przerywa swąpracę, bo
natym
poziomierozwoju
więk szy
parodniowyzarobek
daje możność użycia największej przyjemności,t.
j.próżniaczenia
się.Wzrost potrzeb powinien wyprzedzać wzrost
płac.Jeżeli
więcjesteśmy
zmuszenipodnosić
płaceprzez obce współzawodnictwo, starajmy
się rozbudzać w robotniku tak wiel
kiepotrzeby, by intensywność
zarobkowania w kraju nigdy niesłabła.
Gdyby
ziemianie nie chcieli zaintereso
wać się żyworozwojem
robotnika, gdybygo
traktowalinadal
z punktuinteresów bieżących, to
społeczeństwo, dbałeo swoją przyszłość,
musiałoby całkowiciewziąć w swoje
ręce ini- I cjatywę reformi wywalczyć je choćby pod
największym przymusem, bo
tojest
sprawa życialub śmierci
dla całego narodu.Mniej
jasno przedstawia
mi się ingieren-cja
społeczeństwa w stosunkudo
gospodarstwaprywatnego. Należałoby
wpierw rozstrzygnąćpytanie
z punktuzasadniczego:
czyprodukcja
rolnika powinna podlegaćkontroli
społecznej, czyteż jest niezłomnie
zagwarantowana pra
wamiwłasności
prywatnej? Wpewnym
kie runku prawo
rolne jużdawno poczyniło wyło
my,
a mianowicie tam,
gdzie, wskutekgospo
darki
prywatnej jednegowłaściciela, cierpią gospodarstwa drugich
n.p.
przy odbieraniu wód, zaniechaniutępienia chwastów.
Uświęco
netradycjami
prawowłasności
pozwala, słusz
nie zupełnie, nastosowanie kar względem
te go
rolnika,który swoją
niedbałościąprzyczy
nia szkody
sąsiadom,
i niktsię temu
nie dzi
wi. Zapytuję przeto, czybyłoby
czym niewła
ZAGADNIENIA ROLNICZE
“.
ściwym, gdyby społeczeństwo zastosowało za
sadę tego
prawa nawet wprywatnej
gospo darce, jeżeli system
czyrodzaj
prowadzenia wyrządza społeczeństwukrzywdę? Sądzę,
że odpowiedź wypadłaby potakująco,bo przecież wyżej musimy
postawićinteresy
ogółuod in
teresów
jednostki,
tymbardziejże przez
topra
wo bierzemy ją samą w
opiekę przed jej własną
niedbałością.Do
bogacenia
się społeczeństwa prowa
dzisprawność
wprodukcji. Gdy
ta upada, ubożejeludność. Więc w
imiędobrobytu
iroz
woju
potęgiekonomicznej
tejpierwszorzędnej podwaliny
niezależności, maprawo
społeczeń
stwowymagać,
ażebywszyscy,
biorącyudział
wowocach
jegopracy, wydobywali ze siebie jaknajwiększą sumę wysiłków
celowych.To prawo wydaje mi się niezaprzeczalne.
Trudno jednak
określić
rodzaj isto
pień ingierencji
społecznej.
Wtym
kierunku należy działaćz
ostrożnością nadzwyczajną.Szczególnie
naobszarze własności drobnej mo
głyby się stać niebezpiecznemi
eksperymenty zbyt
doktrynerskie.Wyobrażam sobie, że na początek
należałobyrozciągać nad jednostkami ekonomicznie
słabemiopiekę troskliwą, podob
nie jak
to czyni Związek
Ziemian,a więc or
ganizować pomoc kredytową, rozplątywać in
teresy, służyćradą.
Jednostki gospodarcze,opuszczone
całkowicie,należałoby brać w
za
rząd; i to czyniZwiązek
Ziemian, więc i w tej sprawiemamy prejudykat. Czy dałoby
sięjed
nak wkraczać
z
wyraźnądyrektywą
wszędzie,gdzie
przedsiębiorcarolny
gospodaruje nieu dolnie,
nie możemy przesądzać,bo
choćistnie
ją
po
temu wielkietrudności,
myśli
wytężonawola człowieka potrafią nagiąć
formykażdej organizacji, by dopiąć celu. Chodzi
tylko o to,by zrozumieć
cel,uznać
prawo, a pracęroz
począć
pod
hasłem,nakazującym
zaparcie się siebie.Chcę
sięjeszcze
zastrzedz. Przymus prawnyw
zakresie produkcjiogranicza
narzecz
ogółu prawo własności, lecz nie wolno
ściosobistej. Przeciwnie, powinniśmy dążyć do coraz
większego uznania iszacunku
dlaswo
body ciała
iducha.
Swobodę tę, a więcroz
wój
indywidualizmuwewnętrznego, zapewnić może jedynie
państwo samo niezależne, a nie
zależnym państwembędzie
jedynie to,które rozporządza
siłą.Przeciwko skrępowaniu
swobody
przez organa własnego państwai zbyt
policyjnemu załatwianiuspraw, a
szczególnieprzeciw
łatwo mogącym się zakraśćnałogom,
że za naskto
inny powinienmyśleć,
a niemy sami —
ma my
środki zaradcze wsposobie rozdziału wła
dzy.
To
może jednaz najważniejszych
spraw:rozdział między
organa
ustawodawcze iwyko
nawcze państwa
z jednej
strony, aorgana społeczne
zdrugiej.
Kreślenie
ścisłego rozgraniczenia
niejest
zadaniem tejpracy. Wpierw
samazasada musi być
wsferach właściwych przyjęta. Na
stępnie
muszą
byćugruntowane
ogniwawła
dzy polskiej, bo od
ichzakresu zależy rozdział
funkcji międzyrządem, a
społeczeństwem. Dla nas Polaków,poddanych
obcych,wszelki
przy mus
będzieostrzem,
zwróconym przedewszyst- kimprzeciwko nam. Jeżeli
jednak zdobędzie-my
niepodległość i niezależnośćzupełną, to obawy przed ingierencją
rządu zbyt silnąbędą płonne,
przynajmniejz
punktubezpośredniego zagrożenia
interesów narodowych.W państwie
niepodległym układa
sięsto
sunek
między władząrządową,
aspołeczną
zależnieod
potrzeb chwilowych iod rozwoju samego
społeczeństwa.Wielkie
zdarzenia, jak wojna, rewolucja, odbudowapaństwa,
wyma gają
usteru rąk
silnych, nawetbezwzględnych, by olbrzymim
wysiłkiemwszystkich
siłmate- rjalnych
iduchowych
dopiąćcelu. Wówczas przymus jest
wyłącznym prawem władzy na czelnej.
Ale stantaki
niepowinien
długotrwać.
O
wielewyżej
musimystawiać to społeczeń
stwo, które bierze
w
swoje ręcejaknajwięcej
środkówwładzy. Świadczy to
o jegożywotno
ści i
wyrobieniu
duchowym.Władza wykonawcza w
ręku
społeczeń
stwajest pożądaną również z
pobudek peda
gogicznych.
W tensposób
wychowujemy lu
dzi, którzy
potrafiąmyśleć
idziałać
samo
ZAGADNIENIA ROLNICZE“.
dzielnie. W organizacji
państwowej,
obejmu
jącej długotrwalewięzami zależności cały apa
rat życia
społecznego,
może rozwijać siępo
myślnie
bieg spraw, o
ileorganizacja
państwo wa
odpowiadaswoim zadaniom, ale z cza
sem
wszyscy
członkowie społeczeństwa,kiero
wani
z góry,
stają się automataminiezdol
nymi do szerszej
inicjatywy,a
nawetczynu.
Ale
oczywiście musi
istnieć zawszepo
dział,
bo społeczeństwo samo, z pomocą
swychzróżniczkowanych organów wykonawczych,
niemoże podołać
wszystkimzadaniom. Weźmy
jako przykładobronę krajową
ipołączony z
niąprzymus powszechnej służby wojskowej,
a następnie bezpieczeństwopubliczne, sądow
nictwo, ustawodawstwo, lub
wielkiereformy.
Wszystkie te sprawy
muszą
spoczywaćw
rę
kach rządupaństwowego
lubkrajowego.
Dalej budowa głównych
arterji komunikacyj
nych,regulowanie
głównychrzek,
meljoracjena
wielkąskalę, szkolnictwo ogólno kształcące
izawodowe.
Nie przeczę, że iw
tych działach inicjatywaspołeczna,
arównież prywatna od
grywa
i powinnaodgrywać
poważnąrolę,
żez czasem coraz
więcejwładzy będzie
mogłoprzechodzić z rąk rządowych do
organizacji poszczególnych,ale u
nas, przynajmniej nara
zie,
wskazany
jestsilny kierunek z
góry.Np. w szkolnictwie
posiadamy dostatecz
ne
uświadomienie potrzeb wykształcenia, tak że zamiana inicjatywy ipracy
społecznej na pracę wyłączniepaństwową jest najzupełniej
bezcelową,lecz raczej
pożądanymjest
współ
działanie równoległe. Wjednym
tylkodziale
ogólnego elementarnegowykształcenia
powin
na zapanować silnaręka rządu,
mimoniektó
rych obaw przed
niepożądanym wpływem.
Oddanie
wykształcenia elementarnego organi
zacjom społecznym w rodzaju
rad
powiato
wychlub
gminnych groziłoby zabagnieniem, bo ogół naszjeszcze
nie zdaje sobiesprawy z potrzeb
szkolnictwanaszego. Przymus
szkol
ny niebędzie nigdy wywarty z
siłąnależytą
przez organizacjemiejscowe;
programówświat
łych i
jednolitych
nie nakreślikażda rada po
wiatowa, lecz
chybazłożona
z ludzi wyjątko
wych; bezwzględnych
wymagań wykształceniaod
personelunauczycielskiego
niebędziemy
sięspodziewali od
ludzi miejscowych,kierują
cych się sympatjami,
współczuciem
dla niedoli, czasami prywatą.Potrzeba
żelaznego kierunku z góry, by niepogrążać
wciemnościach
reak
cjizdrowego chłopskiego rozumu, lecz
opro
mienićgo
humanizmem.Inny przykład: w zakresie
polityki agrar
nej istnieje tendencja
tworzenia włości rento
wych.
Zadanieto powszechnie
spełniarząd. Zanim nieugruntujemy
polskiejwładzy
państwowej,two
rzenie włości grozić nam może
polityką
nie
przyjazną,więc społeczeństwo
powinno na wszelkiwypadek organizować
swąwłasną moc.
Dwie zawsze stoją naprzeciw
siebiesiły:
władza rządowa i siła społeczna.
W
miarę rozwoju sił społecznych
powin no
się wysuwaćz rąk rządowych coraz
więcej spraw,ale
u nasna razie trudno
sięspodziewać, żeby
się rozpocząłszybki
zwrotw
tym kierunku.Sprzeciwia się
temu duchem swoim tendencja państwowa
winnych
krajacheuropejskich, oraz niski
poziom społeczeństwaspecjalnie u nas. Dlatego będziemy
musielipoddać in-
gierencji władz państwowych nietylko
przy mus wojskowy,
lecz i szkolny i budowęwiel
kich
dróg komunikacyjnych
iprzymus ubez
pieczeniowy i
prace
meljoracyjne dlacałego kraju
iustawodawstwo, sądownictwo, bezpie
czeństwo
publiczne i
poprawę bytu klaspra
cujących,
a przedewszystkim
kontrolę nad życiem narodowym, zorganizowanym naza
sadach nowych.
Dla ingierencji
społecznej otwiera się
zato
szerokie pole pracy gospodarczej. Wtym
celupotrzebna jest zmiana ustawodawstwa.
Po
winien istnieć przymusnależenia do związków zawodowych,
stałychlub
czasowych, awięc
z ograniczonym czasem przymusu. Np.po-
wstaje Związekmeljoracyjny wśród grupy wła
ścicieli,
zainteresowanych w osuszeniudanej miejscowości.
Powołujego większość zainte
resowanych,