• Nie Znaleziono Wyników

Próby osiedlenia się zakonu braci mniejszych kapucynów na Śląsku w XVII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Próby osiedlenia się zakonu braci mniejszych kapucynów na Śląsku w XVII wieku"

Copied!
50
0
0

Pełen tekst

(1)

Zdzisław Komosiński

Próby osiedlenia się zakonu braci

mniejszych kapucynów na Śląsku w

XVII wieku

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 18/3-4, 195-243

1975

(2)

18 <1975) N r 3—4

O. ZDZISŁAW KOMOSIŃSKI O FM CAP.

PRÓBY OSIEDLENIA SIĘ ZAKONU BRACI MNIEJSZYCH KAPUCYNÓW N A ŚLĄSKU W XVII WIEKU

T r e ś ć : Wstęp. — I. K apucyni na Śląsku w czasie wojny trzydzie­ stoletniej. — II. S tarania biskupa pomocniczego wrocławskiego Baltazara Liescha o zdobycie dla kapucynów fundacji w Prudniku. — III. G rupa m isjonarzy kapucyńskich bada możliwości osiedlenia się w Prudniku i Nysie. — IV.Kapucyńscy m isjonarze badają możliwości osiedlenia się we Wrocławiu, Zielonej Górze i Sławie. — Zakończenie.

Wstęp

Dotychczasowa historiografia zakonu kapucynów n a Śląsku jest uboga i tylko popularna. Pomimo, że k apucyni na Śląsku osiedlili się n a stałe w 1654 roku i działali przez 156 la t (do 1810), dzieje ich nie doczekały się naukow ego opracow ania. P rzebyw ali jed n ak k apu ­ cyni n a Śląsku już wcześniej. Od ro k u 1629—1654 n a teren ach tych poszukiw ali oni dogodnych w aru n k ó w założenia klasztoru. Ich dzia­ łalność w ty m olkresie — w różnych m iastach śląskich — była tylko tym czasowa. P raw o zakonne zabraniało kapucynom przebyw ać poza klasztorem , chyba z pomocą duszpasterską na k ró tk i czas.

Poniew aż w X V II w ieku prow incja austriacko-czeska kapucynów otrzym yw ała w iele propozycji od fundatorów na założenie now ych klasztorów , dlatego proponow ane fundacje na Śląsku, n ie m ogły być dużo gorsze od tych, które oferow ano w innych częściach ce­ sarskiego państw a Habsburgów. Zarząd prow incji bowiem — kie­ ru ją c się dobrem zakonu — w ybierał placówki, które posiadały lepsze w aru n k i i d aw ały gw arancję lepszych możliwości bytow ania na przyszłość.

O pracow anie tego tem atu stało się aktualne, zwłaszcza w obec­ nym czasie, gdy po p rzerw ie 136 lat (1810—1946) kapucyni ponow­ nie p rzybyli n a Sląsik i podjęli działalność duszpasterską.

Większość archiw aliów o ówczesnych kapucynach śląskich zagi­ nęła w czasie drugiej w ojny św iatow ej. Na podstaw ie jednak tego co się zachowało i fragm entarycznych przekazów z lite ra tu ry można odtw orzyć obraz życia i działalności pierw szych kapucynów n a ty ch ziemiach.

(3)

A rty k u ł oparty jest zasadniczo na źródłach archiw alnych. A utor podaje w nim w iele szczegółów z działalności kapucynów , by zo­ brazow ać w jak specyficznych i tru d n y ch w arunkach, w śród jakiej atm osfery religijnej i działań w ojny 30-letniej, kapucyni usiłowa­ li osiedlić się n a Śląsku.

I. Kapucyni na Śląsku w czasie wojny trzydziestoletniej1 P ro testantyzm na Śląsku rozw ijał się szybko i intensyw nie. Po s tu latach od reform acji M arcina L u tra — Śląsk był praw ie całko­ wicie objęty przez w yznania protestanckie. W iarę katolicką w yzna­ w ały tylko nieliczne jednostki. Ziemie te pod względem politycznym podległe były władcom A ustrii.

Cesarz F erdyn and II postanow ił w 1628 r. rozpocząć rekatolizację Śląska czyli kontrreform ację. P rzeprow adzenie tej akcji zostało po­ w ierzone generałow i broni K arolow i H annibalow i z Dohnau. K o n tr­ reform ację Śląska rozpoczęto więc pod koniec roku 1628 przy po­ m ocy oddziałów wojskowych generała K arola H annibala z Dohnau i regim entu L ichtensteina. Tą akcją n ajp ierw objęto na Dolnym Śląsku księstwo głogowskie; na G órnym Śląsku (28 grud nia 1628 r.) księstw o opawskie (Troppau). Od początku roku następnego dzia­ łalnością tą objęto resztę Śląska 2.

Pierw szy okres w ojny trzydziestoletniej przyniósł sukcesy cesa­ rzowi i katolikom , dlatego cesarz F erdynand II (1619—1637) i jego sław ny generał, W allenstein, p ragnęli jak najszybciej w yciągnąć ko­ rzyści ze sw ych zw ycięstw przez odebranie książętom i m iastom pro­ testanckim m ajątków , które dała im reform acja.

Po zaw arciu w dniu 6 m arca 1629 r. pokoju w Lubece został w y­ dany „edykt re sty tu cy jn y ”, n a mocy którego m ajątk i sekularyzo- w ane po 1552 roku, a należące do arcybiskupstw , biskupstw , klasz­ torów i kościołów, przechodziły z pow rotem w ręce katolików . Przyw rócone też zostały w szystkie przyw ileje i władza sądow a bis­ kupów. E dykt m iał zostać w prow adzony w życie przez cesarskich kom isarzy, korzystających z ochrony wojskowej 3.

W tym że roku w większej części Górnego Śląska na rozkaz ce­ sarski katolikom z pow rotem zwrócono kościoły, usunięto p redy kan ­ tów, a na ich m iejsce zostali ustanow ieni katoliccy proboszczowie 4. B ram a dla kontrrefo rm acji została na Śląsk o tw arta. M isjonarze

1 W opisywaniu sytuacji na Śląsku zwróciłem szczególną uwagę na m iej­ scowości, w których potem kapucyni założyli klasztory.

* J. C h r z ą s z c z , Geschichte der Stadt Neustadt. Neustadt 1912 s. 171 n.

* Akademia Nauk ZSRR, Historia Powszechna. T. IV. W arszawa 1967 s. 806.

(4)

nie narażali już życia, idąc w k ra j protestancki, bo chroniły ich od­ działy wojskowe i w ładza państw ow a. U rzędy obsadzane były po­ now nie katolikam i.

Ju ż od 1629 roku na Śląsk udaw ali się m isjonarze kapucyńscy z prow incji austriacko-czeskiej. Przełożeni w ysyłali ochotników 5.

Dnia 10 w rześnia 1629 r., katolickie wojsko szturm em zdobyło Zie­ loną Górę 6.

W połowie października 1629 r. przyjechał do Zielonej Góry biskup B altazar Liesch i poświęcił kościół, by można w nim było odprawiać religijne obrzędy katolickie. W mieście byli wówczas jezuici.

W lecie 1630 roku pow stała w mieście zaraza. Rozszerzyła się szybko. Śm iertelność była bardzo wielka. W ciągu roku z 10.000 m ieszkańców zm arło 7000. Na jednej z ulic w ym arli wszyscy m iesz­ kańcy ,ulicę tę nazw ano ulicą Zm arłych (Totengasse); nazw a t a prze­ trw a ła do 19 w ieku. W ybuchł rów nież pożar, k tóry spalił jedną trz e ­ cią m iasta; szczególnie zniszczone zostały przedm ieścia. W tym roku jezuici opuścili m iasto i przekazali duszpasterstw o kapucynom 7. K a­ pucyni podjęli pracę w bardzo tru d n y ch w arunkach. Opiekując się chorym i w czasie zarazy, szerzyli szczególnie k u lt do M atki Boskiej. O dm aw iali p rz y chorych m odlitw ę do Bogarodzicy w celu odw ró­ cenia zarazy 8. O tej ich o fiarn ej pracy pozostało nam nieco szczegó­ łów.

W 1631 r. w Zielonej Górze pracow ało dwóch kapucyńskich m i­ sjonarzy. O. F ranciszek ze Śląska głosił słowo Boże. Tym, którzy nie przychodzili na jego kazania, niósł pry w atnie słowa napom nie­ nia i zachęty. O. A tanazy z Valdenone, m łody kapłan, uczył mło­ dzież. Podówczas w Zielonej Górze i w okolicy panow ała zaraza. W p ra cy nad niesieniem pomocy duchow nej d la chorych i konają­ cych, nie brakow ało kapucynów , którzy nie zw ażając na w łasne nie­ bezpieczeństwo, niezm ordow anie pracow ali przy chorych: naw iedza­ li ich w dom ach, pocieszali i um acniali w wierze, bliskich śm ierci zaopatryw ali sakram en tam i świętym i, przy konających m odlili się, zm arłych grzebali.

W krótce c. A tanazy zaraził się ciężką chorobą. O patrzony sak ra­ m entam i św iętym i przez o. Franciszka, zm arł dnia 6 czerwca 1631 r.

5 Annales Capucinorum, Liber seu Protocollum totius provinciae Boe-mo-Austriacae, Styriacae Ordinis R ratrum M inorum Capucinorum P ra-ha-Strahov. Bibliotheca Nationalis. T. III. 1653 n r 80, s. 185 (skrót: A.C.). 8 O. W o l f f , Geschichte der evangelischen Stadt und Landgemeinde

Grünberg in Nieder Schlesien. Grünberg 1841 s. 56 n. 1 Tamże s. 57 n.

8 Stella coeli extirpavit, quae lectavit Dominum, m ortis pestem, quam plantavit prim us parens hominum.”...

Tamże s. 58. Por. Preces quotidianae provinciae cracoviensis Ord. Min, Capuccinorum. Cracoviae 1937 s. 18 n.

(5)

Pochow any został w podziem iach kościoła parafialnego w pobliżu w ielkiego o łta rz a 9.

Po jego śm ierci o. F ranciszek nie opuścił m iasta i chorych, pracu­ jąc n ad al pom imo osam otnienia 10.

W tym czasie generał K aro l H annibal z D ohnau powziął decyzję bzwłocznego sprow adzenia kapucynów n a stałe do W rocławia i do­ konania erekcji klasztoru w m etropolii Śląska. W tym celu poszuki­ w ał on zarów no w mieście, ja k i n a przedm ieściach odpow iedniej parceli do zbudow ania klasztoru. Znalazł w końcu m iejsce odpowie­ dnie, położone poza rzeką Odrą, dość daleko od centru m m iasta, n a przedm ieściu zw anym E lbing.11

M iejsce to, a m ianow icie dom i ogród, nabył za w łasne pieniądze, postarał się rów nież o odpow iednie dokum enty kupna i sprzedaży i posiadłość tę przeznaczył na klasztor kapucyński. P arcela była opu­ stoszała i rozległa, rozciągała się aż do m ostu na rzece Odrze. H ra­ b ia nie szczędził pieniędzy z w łasnej skarbony, by możliwie jak n a j­ prędzej przygotow ać w szystko do przyszłej budowy. Polecił zwieźć na plac kam ienie, budulec i inne m ateriały konieczne do budowy. W ysłał swoich m ajstrów i strażników d la przygotow ania w szystkie­ go tak, aby w najkrótszym czasie m ożna było wznieść klasztor. Do przyspieszenia realizacji dzieła bardzo przyczyniła się obecność ka­ pucynów, których roztropność i bogobojność rob iły n a fundatorze dobre w rażenie.12

W ojna religijna nie była jednak zakończona. Książkę saski i król szwedzki zaw arli przym ierze, a ich protestanckie w ojska w kroczy­ ły na te re n y cesarza F erdynanda II. Książę saski planow ał zajęcie Śląska. S y tuacja ta k a w yw ołała w śród ludności, a zwłaszcza kato­ lików, przerażenie i niepokój. W ielu potajem nie opuszczało Śląsk, uidając się do A ustrii. W śród nich był rów nież h rab ia H annibal z Dohnau, któ ry w tym że ro k u uszedł do P ragi. Śląsk zajm ow ały w ojska protestanckie: saskie, duńskie i szwedzkie. Rozpoczęły się prześladow ania katolików , niszczono kościoły, pustoszono k ra j.

S ytuacja d la katolików stała się niebezpieczna, a dla duchow nych katolickich — w prost beznadziejna. Wobec siły obcych w ojsk i cią­ głego niebezpieczeństw a śm ierci ze stro n y sfanatyzow anych p ro te­ stan tó w — p raca m isjonarzy stała się niem ożliwa. Po w yjeździe z W rocławia generała H annibala z Dohnau, kapucyni nie m ieli w y­ starczających środków utrzym ania, a b ra k opieki wojskowej stw

a-» A. C., t. I. 1631 nr 26, s. 489. Por. A. C., t. III. 1654 n r 55, s. 282. A. C., U . 1631 n r 27, s. 489.

11 Tamże s. 490. Por. H. M a r k g r a f , Die Strassen Breslaus nach

ihrer Geschichte und ihrer Namen. Breslau 1896 s. 39. „Wieś Ołbin zn aj­

dowała się w rejonie kościoła św. Michała przy obecnej ulicy Nowowiej­ skiej... Nazwa Ołbin ustaliła się z czasem dla całego sąsiedniego terenu”. Por. Z. A n t k o w i a k , Ulice i place Wrocławia. Wrocław 1970 s. 180.

(6)

rż a ł obaw y u tra ty życia. Dlatego w większości w rócili do A u s tr ii1S. W 1632 r. w ojska saskie i szwedzkie zajęły okolice W rocławia. W posiadaniu ich znalazły się przedm ieścia W rocław ia aż po w yspę T um ską i w yspę P iaski włącznie. N ieprzyjacielskie wojska przeby­ w ały tam aż do 1635 r.14. We w ładaniu ich znalazła się rów nież po­ siadłość kapucynów.

W P radze hraibda K arol H annibal podupadł n a zdrowiu. Sporządził więc testam ent. Spostrzegł jed n ak Wkrótce, że w testam encie nic nie zapisał kapucynom , którym nie ty lk o obiecał zbudować klasztor we W rocławiu, lecz n aw et zobowiązał się do tego ślubem . Sporzą­ dził więc dnia 18 lutego 1633 r. kodycyl do testam en tu . K apucy­ nom podarow ał ogród i w szystkie swoje domy w e W rocław iu oraz

wszystkie m ateriały przygotow ane do budowy. Ponadto dał im dzie­ sięć tysięcy talaró w cesarskich.

W krótce po tym generał K arol H annibal z Dohnau zm arł. K apucy­ ni jed n ak ze zrealizow aniem leg atu tego wielkiego fu nd ato ra m usieli poczekać do bardziej pom yślnych czasów 1S.

N a sk u te k więc działań w ojennych do erekcji klasztoru w e W ro­ cław iu nie doszło.

W ro k u 1630 pracow ał w Głogowie przy kościele p arafialnym św. M ikołaja ojciec kapucyn B altazar S c h e tz e 16. Poniew aż w Gło­ gowie było w ielu duchow nych, dlatego w czasie zarazy o.B altazar w yjeżdżał do Zielonej G óry z pomocą duszpasterską 17.

Gdy skończyła się w Zielonej Górze zaraza, m iasto nie posiadało duszpasterza. O .Franciszek udał się do W rocławia, gdzie go wezwał burg rab ia H annibal z Dohnau. O byw atele z Zielonej G óry znali o. Bal­ tazara, k tó ry się odznaczał w ielką troską o dusze ludzkie. R ada m iej­ ska zw róciła się 16 czerw ca 1632 r. do biskupa w rocław skiego — K a­ ro la F erd y n an d a (który był królew iczem polskim), aby zechciał za­ tw ierdzić zaprezentow anego przez nich o.B altazara Schetzego, k a­ pucyna, n a proboszcza w Zielonej Górze 18. W praw dzie prośba zosta­ ła pozytyw nie załatw iana, jed nak okoliczności polityczne nie były sprzyjające, by o.B altazar mógł zaraz objąć w posiadanie urząd pro­ boszcza.

Księstw em głogowskim rządził wówczas wódz cesarski W allenste­ in. Był o n przeciw ny tak im sposobom kontrreform acyinym , jakie stosow ano w cesarstw ie tzn. bezwzględnego zabraniania p ro testan ­ tom k u ltu religijnego. Nie faw oryzow ał więc katolików w Zielonej

13 A. C., 1.1. 1631 nr 28, s. 490 n.

14 H. M a r k g r a f , Geschichte Breslaus in kurzer Übersicht. Breslau 1888 s. 27.

15 A. C., t. II. 1633 n r 1, s. 530 n.

“ H. S c h m i d t , Geschichte der Stadt Grünberg Schles. G rünberg 1922 s. 103.

17 O. W o 1 f f, dz. cyt., s. 58. 18 Tamże s. 60.

(7)

Górze. Poprzestał tylko na żądaniu, b y katolicy z Zielonej Góry po­ d ali sw oją listę. K atolicy nauczeni jaki ciężki los spotyka ich, gdy miasto dostaje się w ręce w ojsk protestanckich, zgłosili się tylko w liczbie 14. Poniew aż protestantom W allentein pozostawił całko­ w itą swobodę wyznania, dlatego chętnie skorzystali oni z tej okolicz­ ności i do Zielonej G óry przyw ołali z w ygnania swego pastora Nip- pego, któ ry przebyw ał w Torgau.

W 1632 roku w sierp niu pow róciły do księstw a głogowskiego w oj­ ska: saskie, bran deburskie i szwedzikie pod dowództw em saskiego generała A rnheim a, a dnia 6 sierpnia zdobyły one tw ierdzę Głogów. W śród protestanckich w ojsk znajdow ał się ich k apelan — pastor W illich. O dpraw iał on nabożeństw a dla ludności protestanckiej, o r­ ganizow ał gm inę oraz przyw racał na urzędy w ydalonych p red y k an ­ tów. Dnia 26 sierpnia przybył W illich z Głogowa do Zielonej Góry, o debrał katolikom kościół p arafialny, poświęcił go w sposób uroczy­ sty do celów protestanckich. W szystkie katolickie przedm ioty z koś­ cioła wyrzucił. W sierp niu 1632 r. w rócił do Zielonej G óry Polski Diakon — M elchior T riebskorn 19. P asto r Nippe, ponieważ sam był już w podeszłym w ieku, dnia 3 m arca 1633 r. ustanow ił swoim n a ­ stępcą diakona Ja n a Chryzostom a Nebiliusa. W ten sposób w Zielo­ nej Górze pracowało trzech duchow nych protestanckich, a nie było duchownego katolickiego.

Gdy zbliżały się wojska szwedzkie do Zielonej Góry, radcy m iej­ scy, którzy przeszli na katolicyzm , m usieli uchodzić z m iasta. P rze­ kroczyli oni granicę szukając schronienia w Polsce. Z apostatam i bowiem, którzy z pro testantyzm u przeszli na w iarę katolicką, o w iele gorzej się obchodzono niż z tym i, którzy w katolicyźm ie się urodzili 20

Z kolei dnia 16 lutego 1633 r. do Zielonej G óry weszły katolickie wojska austriackie. Poniew aż jed n ak zupełnie nie m ieszały się do sp raw religijnych, dlatego katolicy nie odw ażyli się dochodzie swo­ ich p ra w i nie wzywano z Polski ty ch katolickich obyw ateli, którzy tam się schronili. Gdy dnia 12 października 1633 r. w kroczyła na Ś ląsk arm ia W allenteina, by uw olnić te ziemie z w rogich wojsk — jednak sam W allenstein, coraz bardziej skłaniający się do p ro testan ­ tów, popierał ich religię. P rotestanccy obyw atele Zielonej Góry otrzym ali od niego 29 października 1633 r. dokum ent, zapew niający swobodne w yznaw anie religii.

S ytuacja dla katolików zm ieniła się dopiero wówczas, gdy 25 lu ­ tego 1634 ro k u zginął W allenstein. N a jego m iejsce g ubernatorem księstw a głogowskiego został h ra b ia Je rz y z O ppersdorf, przyjaciel jezuitów . T en zaraz po objęciu władzy, w ydał rozkaz zaprzestania w całym księstw ie nabożeństw ew angelickich. Rozlkaz w ysłany do

19 Tamże. 20 Tamże s. 61.

(8)

Zielonej G óry nakazyw ał katolikom zająć kościół, a protestanckim duchow nym opuścić miasto. R ada m iejska tym razem rozkazu nie usłuchała 21.

Gdzie przebyw ał o.B altazar Schetze od chw ili otrzym ania nom i­ n acji na proboszcza — nie wiadomo. Dokładanie śledził w ypadki

w księstw ie głogowskim. Po kilku tygodniach od chw ili objęcia w ła­ dzy przez hrabiego O ppersdorfa, o.Baltazar w y starał się u carskie­ go kom isarza z Żagania (Sagan) o rozikaz nakazujący radzie m iejskiej

w Zielonej Górze, by m u przekazała kościół. Dnia 12 kw ietnia 1634 r. o.Baltazar z tym pism em przyjechał do Zielonej Góry. R ada m iej­ ska uczyniła tylko tyle, że nakazała zam knąć kościół i naw et p re­ dykanci nie o dp raw iali w nim nabożeństw. P rotestanci w ysłali proś­ bę do Głogowa, by — do czasu roztrzygnięcia przez cesarza spraw y parafialnego kościoła — mogli nabożeństw a odpraw iać w polskim kościele św. Trójcy. Prośby tej nie przyjęto.

O .B altazar z niczym w yjechał z Zielonej Góry. Ale już 15 k w iet­ nia w rócił z pow rotem i zażądał ponow nie w ydania kluczy od koś­ cioła. S ytuacja w śród pro testantów stała się napięta. W niedzielę W ielkanocy nie odbyło się w mieście żadne publiczne nabożeństwo. W ywołało to u pro testan tó w rozgoryczenie, którego przyczynę przy­ pisyw ali o.Baltazarow i. Z ebrali się więc na naradę u b urm istrza M arcina Zyrusa. Potem w sposób gw ałtow ny w yjaśnili o.Baltazaro- wi, że jego pretensje są bezpraw ne, nie może się bowiem w ykazać odpow iednim i dokum entam i, które by m u daw ały upow ażnienie do jego roszczeń. W pierw szy więc dzień W ielkanocy zdołał o.B altazar ledw ie ujść z życiem z Zielonej Góry. Mieszczanie w ysłali rezolucję do Głogowa, w k tó rej w ytłum aczyli swoje zachowanie się wobec o.B altazara 22. Jed en z kom isarzy cesarskich w Głogowie, P io tr Ge­ bauer, odpisał im, że spraw a przedstaw iała się w rzeczywistości in a­ czej aniżeli rada opisała. O .B ltazar Schetze zdołał opuścić Zieloną Górę z dużym niebezpieczeństw em u tra ty życia. Tylko dzięki tem u w yjechał z m iasta, że przedstaw ił, jak ie konsekw encje i ciężkie k a ry grożą im w razie gdyby go zgładzili.

O. B altazar był człowiekiem nieustąpliw ym . Dnia 20 kw ietnia przy ­ jechał znowu do Zielonej Góry, żądając kluczy do kościoła. Rada m iejska dała m u pisem ną decyzję, że kluczy pow inien żądać od koś­ cielnego. Na to o.B altazar nie zgodził się. O baw iał się podstępu; bał się sam odbierać kościoła, żądał, by m u rad a m iejska przekazała klucze w sposób form alny. Dnia 24 kw ietnia o.B altazar napisał list do pastora Nippego, w którym nazw ał się proboszczem Zielonej Gó­ ry .23 Sam zaś nie odjeżdżał z m iasta i postanow ił dochodzić swoich p ra w proboszczowskich drogą listową. Dnia 25 kw ietnia 1634 r.

21 Tamże s. 62 r.. 22 Tamże s. 63. 23 Tamże s. 64.

(9)

w niósł zażalenie do ra d y m iasta, na duchow nych protestanckich. R ada m iejska zw lekała z daniem odpowiedzi o. B altazarow i. Ponie­ waż jednak groził, że użyje przemocy, poleciła dnia 28 kw ietnia, by pastor N ipę uw olnił plebanię. N ippe przeniósł się do pryw atnego do­ mu. Tylko ty le skorzystał o.B altazar, że m iał gdzie zamieszkać. K lu­ czy bowiem od kościoła n ie o trz y m a ł24.

Tym czasem sytuacja polityczna zm ieniła się. Dnia 3 m aja 1634 r. wojska saskie pod dowództw em generała A rnheim a wkroczyły na Śląsk i rozgrom iły pod Legnicą wojska cesarskie. 8 m aja protestanci z pow rotem otw orzyli kościół, b y spraw ow ać norm alne swoje n a­ bożeństwa. W krótce w ojska saskie w kroczyły do Zielonej Góry. P ro­ boszcz katolicki w ochronie w łasnego życia m usiał uchodzić z m ia­ sta tym razem nie n a długo.

Pod m uram i N ördlin dnia 6 w rześnia 1634 r. arm ie: szwedzka, i niem iecka poniosły od w ojsk katolickich całkow itą klęską. Obie stro n y dążyły do pokoju, k tó ry został zaw arty 30 m aja 1635 r. w Pradze. C esarz m usiał zgodzić się na zawieszenie edykłu re sty tu - cyjnego na 40 lat. P ro testanci m ieli zachować te n stan posiadania dóbr duchow nych, jaki istniał w 1627 r o k u 25. Jed n a k zawieszenie ed y k tu objęło tylko księstw a: legnickie, brzeskie i oleśnickie oraz m iasto W rocław. W nich zapew niono wolność religijną. Pozostała część Śląska, około trzy czwiarte, była n ad a l zależna całkow icie od woli cesarza.

N atychm iast więc po ustąpieniu z księstw a głogowskiego wojsk saskich protestanci u trac ili sw oje kościoły. W listopadzie 1635 r. h ra b ia Je rz y O ppersdorf, g u b ern ato r księstw a głogowskiego, został rów nież przewodniczącym komisji, k tórej zadaniem było przywrócić kościoły katolikom we w szystkich m iastach i wsiach. Kom isja ta przybyła do Zielonej Góry dnia 12 grudnia 1635 r. Zażądała opusz­ czenia kościoła i w ciągu pięciu dni w ysiedlenia predykantów . K a­ toliccy rad n i m iasta, którzy w roku 1632 uciekli przed w ojskam i szwedzkim i do PolsOri, w rócili te ra z do Zielonej G óry i 14 grudnia 1635 roku objęli urzędy. W radzie m iejskiej było tylko trzech pro­ testantów . Do Zielonej G óry przybył rów nież o. B altazar Schetize. Tym razem bez trudności otrzym ał klucze od kościoła. Dnia 18 g ru d ­ nia 1635 r. przekazano m u p aram en ty kościelne, a w d n iu następnym opróżniono m u plebanię i o.B altazar rozpoczął sw oją pracę duszpa- sterksą jako proboszcz 26. Kom isarze cesarscy czuw ali n ad przepro­ w adzaniem akcji kontrreform acyjnych.

Dnia 29 listopada 1637 r. ogłosił proboszcz Schetze z am bony roz­ kaz biskupa pomocniczego wrocławskiego, że każdy mieszkaniec m iasta ma chodzić do kościoła parafialnego, w nim pow inien chrzcić

24 Tamże s. 65.

25 W ielka Historia Powszechna. T. V. cz. 2. W arszawa 1938 s. 137. 26 O. W o 1 f f, dz. cyt., s. 67.

(10)

dzieci, zaw ierać związek m ałżeński i kom unikować. Dnia 3 grud nia tenże rozkaz został przyb ity na budyn ku ra d y m iejskiej do publicz­ n ej wiadomości. N astępnego dn ia otrzym ali p redykanci z Głogowa kategoryczny rozkaz natychm iastow ego w ysiedlenia, z zagrożeniem użycia przem ocy w razie nieusłuchania. P astor Nippe tego samego d n ia opuścił Zieloną G ó rę 27. Przez d w a la ta o. B altazar Schetze p ra ­ cow ał w spokoju. P raca jego w tym czasie była bardzo owocna. Nie­ długo jed n ak trw a ł pokój n a tych ziemiach.

W 1639 ro k u Szwedzi znow u w targ n ęli n a Śląsk. D nia 9 lipca weszli do Zielonej Góry. P rzez trz y dni trw a ło plądrow anie m iasta. W ielu obyw ateli, przew ażnie katolików , uciekało do Polstó. Dnia 16 lipca katoliccy ra d cy opuścili miasto. P rotestanci trium fow ali. Szwedzki porucznik Zedlitz 15 w rześnia 1639 r. nakazał otworzyć kościół i odbywać w nim ew angelickie nabożeństw a. W krótce w y­ b ran o now ą ra d ę m iejską złożoną z p ro te sta n tó w 28.

Od tego czasu kończą się inform acje o osobie o.kapucyna B alta­ zara Schetzego. Do Zielonej G óry n a urząd proboszcza już nie w ró­ cił. B rak m ateriałó w nie pozwala stwierdzać, czy w rócił do prow incji zakonnej. Mógł też zginąć z rą k protestantów .

II. Starania biskupa pomocniczego wrocławskiego Baltazara Liescha o zdobycie dla kapucynów fundacji w Prudniku

Na ziem iach śląskich szalała w ojna 30-letnia. Na lepsze czasy i zakończenie w ojny czekali nie tylko kapucyni — cała bow iem E uropa czekała n a pokój. K res tych religijnych zm agań n astąpił do­ piero po zaw arciu pokoju w estfalskiego, tj. w 1648 r. Liczba ludności n a Śląsku z pow odu w ojny zm niejszyła się w stosunku do stan u sprzed 30 la t przeciętnie o 20% 29.

Na Ś ląsku odczuwało się duży b ra k księży. K atolicka szlachta śląslka poszukiw ała duchow nych do przeprow adzania relkatolizacji kraju . Z astanaw iano się, jak i zakon będzie m ógł najlepiej praco­ wać w tych tru d n y c h w arunkach, w śród zubożałej ludności. Uznano, że n ajlep iej do tego zadania nadadzą się zakonnicy kapucyna 30.

W tym czasie kapucyni prow adzili w A ustrii ożywioną działal­ ność duszpasterską, zwłaszcza w śród protestantów . W 1653 r. k apu­ cyni z prow incji au striackiej naw rócili na w iarę katolicką 17.400 p ro te s ta n tó w 31.

W trosce o rozszerzanie katolicyzm u na Śląsku szlachta śląska

27 Tamże s. 73. 28 Tamże s. 74.

80 Z. W ó j c i k , Historia Powszechna. T. III. W arszawa 1968 s. 350. 30 A. C., t. III. 1653 nr 80, s. 186.

81 M. H e i m b u c h e r, Orden und Kongregationen der katholischen

(11)

zw róciła się do cesarza F erdynanda III z prośbą o zakon kapucynów , jako najbardziej nadający się do dzieła naw racania lud u p ro tes­ tanckiego. O trzym ała ona zgodę na sprow adzenie kapucynów i po­ parcie cesarza u zakonnych władz kapucyńskich w 1653 ro ku s2.

W ty m czasie w ładcą księstw a opolsko-raciborskiego był K arol F erdy nand — książę polski i szwedzki, biskup w rocław ski i płocki. Ponieważ książę stale przebyw ał w Polsce, rządy obydwóch księstw pow ierzył gubernatorow i — Jerzem u M aksym ilianow i hrabiem u z Hoditz, któ ry swą władzę gubernatorską spraw ow ał w P ru d n ik u 3S. Żeby spraw y duchow ne diecezji w rocław skiej nie ponosiły szko­ dy z powodu b ra k u na m iejscu pasterza, biskup K arol F erdy nand przekazał zarządzanie diecezją biskupow i pomocniczemu Janow i B al­ tazarow i Lieschowi z H ornau. Biskup Liesch, bogaty i nadzwyczaj gorliwy, nie szczędził sił i funduszów z w łasnych dóbr, byle tylko szerzyć w iarę katolicką w diecezji w rocław skiej. On to przejął się wielce sp raw ą sprow adzenia kapucynów n a Śląsk. Na Śląsku dzia­ łali wówczas dw aj m agnaci katoliccy, którzy z zadowoleniem przy­ jęli m yśl sprow adzenia kapucynów n a Śląsik: J a n Franciszek, baron z F em em ond, g u b ern ato r księstw a głogowskiego i Jerzy M aksym i­ lian h ra b ia z Hoditz, g u bernator księstw a opolsko-raciborskiego.34 Biskup Liesch wspólnie z nim i n arad zał się w ięc nad w yborem m iej­ scowości, w k tó rej należałoby założyć pierw szy klasztor. P rzyjęto propozycję hrabiego Hoditza, by pierw szy klasztor kapucynów zlo­ kalizować w P rudniku.

Biskup Liesch i hrab ia Koditz zam ierzali zwrócić się o zakonnych kapłanów do kapucynów prow incji austriacko-czeskiej.

Prudnik; (Neustadt), jest to m iasto leżące n a G órnym Śląsku, na wzniesieniu, n ad strum ieniem P rąd n ik . Do 1708 roku nosiło nazw ę Polnische-N eustadt. Od Nysy jest oddalane o 28 k ilo m e tró w 35.

Dzieło rekatolizacji P ru d n ik a rozpoczęło się z początkiem 1629 r. Wówczas to jeszcze generał K arol H annibal z Dohnau w ysłał do P ru d n ik a oddział konny pod kom endą kapitan a La Mordi. Pod n a­ ciskiem kap itana i jego oddziału rad a m iejska uchw aliła, by pa­ stor Tilesius i w ik ary Simonius opuścili miasto. P rotestanccy du­ chowni w yjechali z P ru d n ik a 12 lutego 1629 r.36. Dzieło

kontrefor-82 A. C., t. III. 1653 nr 80, s. 185 n. *» A. C., t. III. 1654 nr 42, s. 254.

84 A. C., t. III. 1653 nr 81, s. 186. Por. J. C h r z ą s z c z , dz. cyt., s. 200. Por. A. W e 11 z e 1, Geschichte der Stadt Neustadt. N eustadt 1870 s. 683. 36 N eustadt — na Śląsku było pięć miejscowości o tej nazwie; by nie było wątpliwości, o którą miejscowość chodzi podano współrzędne geo­ graficzne: pod 50° 15 szer. geogr. półn. i 17° 34’ dług. wsch. od Green­ wich. Zob. Schlesisches Ortschaftsverzeichnis. Breslau 1941 s. 259 Por.

Słow nik Geograficzny Królestwa Polskiego. T. IX. W arszawa 1888 s. 26—28.

Por. E. M a l i s z e w s k i , Podręczny Słow nik Geograficzny. W arszawa 1927 s. 316. Por. A. C., t. III. 1654 n r 40, s. 251.

(12)

m acji było początkowo przeprow adzone przy pomocy oddziałów wojskowych, dopiero gdy w ojsko zdołało zapewnić osobiste bezpie­ czeństw o m isjonarzom mogli kapłani katoliccy rozpocząć swoją m i­ syjn ą działalność.

Z początkiem drugiej połowy XVII w ieku rekatolizacja w P ru d ­ n ik u była zadow alająca. 26 października 1651 ro k u na polecenie biskupa odbyła się w izytacja w p arafii P rudn ik, dokonana przez kanonika W altera. W sporządzonym spraw ozdaniu pow izytacyjnym nie podano liczby katolików i protestantów . Ten stan słabego zainte­ resow ania się duszpasterstw em należy tłum aczyć słabym zdrow iem proboszcza Frosa. Z m arł on 27 grud nia 1651 r. N astępnym probosz­ czem był G rzegorz H ilner z Rosenbach 37. T en usiłował powiększyć liczbę katolików . W drugim ro k u swojej p ra cy duszpasterskiej a k ty ­ w nie w spom agał biskupa pomocniczego Liescha w jego zam iarze sprow adzenia do P ru d n ik a kapucynów.

Biskup Liesch widząc, że istnieją realne możliwości sprow adzenia zakonników dzięki poparciu ze stron y w ładz świeckich i szlachty, zw rócił się do biskupa wrocławskiego o zezwolenie na w prow adze­ n ie do diecezji w rocław skiej kapucynów.

Biskup Liesch, po otrzym aniu zgody od biskupa K arola F erd y ­ nanda, zwrócił się z kolei z prośbą do Stolicy Apostolskiej o zezwo­ lenie n a sprow adzenie kapucynów na Śląsk. Papież Innocenty X w ysłał list dnia 18 m aja 1653 roku, w k tórym pochw alił ów zam iar, zachęcił do w ykonania go i zalecił b y m im o trudności, k tóre staną n a drodze do realizacji owego dzieła, od w ykonania jego nie od­ stąpić — n a co dał swoje papieskie błogosławieństwo 38.

W 1653 roku do P ru d n ik a przybył biskup Liesch, by w raz z gu­ b ern atorem h rab ią Hoditzem w ybrać parcelę na osiedlenie kapucy­ nów. Postanow ili oni przeznaczyć na ten cel parcelę Łukasza Sauera, protestanta, tj. dom, któ ry dotąd przez m iejscową ludność z powo­ d u swego w yglądu był nazw any M onasterem oraz pięknie u trzym a­ n y ogród, znajdujący się przy nim . Dla spraw ow ania k u ltu religij­ nego postanow ili przydzielić zakonnikom kaplicę cm entarną pod we­ zw aniem M atki B o sk ie j3P.

Żeby nabyć praw nie tę posiadłość należało zgłosić swój zam iar do ra d y m iasta, by otrzym ać od niej zgodę; oraz podać go do pu­ blicznej wiadomości, by osoby trzecie m ogły ew entualnie wnieść sw oje zastrzeżenia. G ub ernato r Hoditz dostosował się do przepisów praw a za pośrednictw em swoich kom isarzy, którym i byli: proboszcz z P ru d n ik a i szlachcic Franciszek L efler 40.

37 W. S c h w e d o w i t z , Geschichte der Kirchenneuerung in der Neu­ städter Gegend. Neustadt 1930 s. 40.

38 Bullarium Ordinis F ratru m M inorum Capucinorum. T. IV. Romae 1746 s. 212. (Skrót: Bull. Cap.).

19 J. C h r z ą s z c z , dz. cyt., s. 200. 40 A. C., t. III. 1654 n r 45, s. 259 n.

(13)

Do rady m iejskiej zgłosili się zainteresow ani. Nieliczni katolicy w yrazili zgodę n a przyjęcie do m iasta kapucynów. W śród g arstk i tej byli jed n ak rzem ieślnicy, jak tkacz w ełny Ja n Salinger, którzy zaprotestow ali, obaw iając się od kapucynów rzem ieślniczej konku­ rencji.

Co się zaś tyczy protestantów , ci, z A lbertem Scheppe i Jan e m H eisig n a czele, byli jednom yślnie przeciw ni sprow adzeniu k apu ­ cynów i w zniesieniu klasztoru w P rudniku. O debrano bow iem pro­ testan to m w 1629 r. n a rzecz katolików kościół parafialn y , k tóry otrzym ali w 1556 r. od królow ej w ęgierskiej Izabelli, m usieli więc odt%d zadowolić się kaplicą cm entarną, k tó rą n a początku w ojny 30-letniej częściowo sobie powiększyli. W podziem iach te j kaplicy znajdow ały się grobowce bogatych protestantów . Obawiano się więc, że i tę kaplicę przyjdzie im u tracić n a rzecz kapucynów 41. Ponow nie zebrali się zainteresow ani w m agistracie d n ia 23 m aja 1653 r. Wspólnie tw ierdzili, że m iasto jest praw ie całe protestanckie; w rę ­ kach akatolików znajd u je się p raw o p atro n atu , którego to p ra w a ab­ solutnie nie dadzą sobie odebrać i publicznie p ro testu ją przeciw ko zabraniu im kaplicy.

G dy przeciw nicy skończyli w ysuwać swoje zarzuty, zabrał głos proboszcz m iasta P ru d n ik a i jako kom isarz w ystępujący w im ieniu gubernatora, usiłow ał wykazać bezpodstawność argum entacji miesz­ czan. Dowodził, że utrzym anie kapucynów opiera się na kweście a nie na dochodach płynących z w yrobów rzem ieślniczych. Z zado­ m ow ienia kapucynów w m ieście można spodziewać się naw et po­ żytku i korzyści. Bowiem, gdy do kościoła kapucynów zaczną n a­ pływ ać liczni w ierni n aw et z okolicznych m iast i wiosek, wówczas m ożna być pew nym , że nastąpi w zrost dochodów han dlarzy i rze­ m ieślników oraz innych m ieszkańców tego m iasta 42.

Proboszcz P ru d n ik a G rzegorz H ilner argum entow ał, iż ze w zględu n a to, że kapucyni utrzy m u ją się z jałm użny i po nią to udaw ać się będą przede wszystkim do katolickiej szlachty — której niem ało jest w okolicy — protestanccy m ieszkańcy P ru d n ik a nie potrzebują obaw iać się, że w ypadnie im łożyć na w yżyw ienie zakonników .43

Je d n a k przem ów ienie proboszcza nie odniosło w łaściw ego skut­ ku. P rotestanci n ad al protestow ali przeciwko w prow adzeniu kapu­ cynów do m iasta. Na skutek ich sprzeciw u m ag istrat prudnicki, prze­ słał gubernatorow i dnia 24 m aja 1653 r. negatyw n ą odpow iedź44.

Biskup Liesch w swoim i hrabiego Hoditza im ieniu zwrócił się do biskupa wrocławskiego, który w tym czasie przebyw ał w Nysie z prośbą o przekazanie kaplicy cm entarnej w P ru d n ik u kopucynom.

41 A. W e 11 z e 1, dz. cyt., s. 684 n. 42 A. C., t. III. 1654 n r 46, s. 260 n. 4® A. W e 11 z e 1, dz. cyt., s. 685. 44 A. C., t. III. 1654 nr 46, s. 261 n.

(14)

Biskup w rocław ski K arol F erd y n an d w ydał w Nysie dnia 2 czer­ wca 1653 r. pismo, w którym ogłasza zam iar w prow adzenia kapucy­ nów do P rudnika. Duda 8 czerwca pism o to zostało odczytane z am ­ bony, a następnie przybite do drzw i kościoła parafialnego w P ru d ­ n ik u 45.

Treść pism a była następująca: Biskup w rocław ski podał, że bis­ kup Liesch i h r. Hoditz zam ierzali sprowadzić n a Śląsk do m iasta P ru d n ik a zakon kapucynów i umieścić ich w dom u zw anym Monas- ter, jak rów nież przekazać im kaplicę cm entarn ą pod w ezw aniem N ajśw iętszej M aryi P anny. P rosili więc go, by tę prośbę ich zatw ier­ dził władzą książęcą i biskupią. Je d n a k k ieru ją c się w ym ogam i p ra ­ wa, by nie stała się kom ukolw iek krzyw da w ydał p a te n t z mocą generalnego pozwu. D okum ent ten należało odczytać z am bony, n a­ stępnie przybić do drzw i kościoła parafialnego, a bezpośrednio zain­ teresow anych osobiście powiadomić. W szystkich więc, k tórzy sądzili, że m ają jak ieś praw a do tych nieruchom ości, lub jakieś inne p re - temse, pozwano ich ido ostobistego staw ienia się przed sąd książęcy w Nysie, w ciągu 30 dni od ogłoszenia p aten tu . Pozew w ydano w ty m celu, by rozstrzygnąć pew ne zairzuty p ra w n e i sądowe; który ch nie pow inno się uprzedzać. W razie n ie staw ienia się s tro n m iano uznać je za u p a m e i przystąpić bez nicih do załatw ienia spraw y.

Poniew aż biskup w rocław ski skierow ał sprzeciw p ro testan tó w na drogę sądową, obie stro n y przygotow ały się do rozpraw y. Biskup Liesch badał pochodzenie kaplicy i praw o p atro n a tu jakie posiadała rada m iejska 46.

Zachowały się bowiem w ażne dokum enty dotyczące te j spraw y. Pierw szy — królow ej w ęgierskiej Izabeli, re g en tk i księstw a opol- sko-raciborskiego, sporządzony we Lw ow ie 25 lipca 1556 r. Drugi dokum ent z tego okresu, biskupa ołomunckiego, do którego ju ry s­ dykcji wówczas P ru d n ik należał.

Geneza pierw szego dokum entu jest następująca. K rólow a Izabela (Jagiellonka), siostra króla polskiego, była m ałżonką króla w ęgier­ skiego Ja n Zapolyi. G dy k ró l J a n zm arł, pozostaw ił swego następcę m ałoletniego syna Ja n a II Zygm unta. R ządy na W ęgrzech ob jął jed­ n ak król F erdynand, dając księciu Janow i II Zygm untow i, jako w y­ nagrodzenie za utracony tro n w ęgierski, rozm aite posiadłości. W śród nich w zastaw dał księstw o opolskie-raciborskie. Królow a Izabela w zastępstw ie m ałoletniego syna została reg entką ty ch księstw, m a­ jąc do pomocy dwóch kom isarzy.

F erd y n an d m ylnie ocenił królow ą Izabelę, k tó ra jakkolw iek ofi­ cjalnie pozostała katoliczką, to jed n ak w księstw ie

opolsko-raci-45 A. W e 11 z e 1, dz. cyt., s. 683 n. Por. Buli. Cap. T. IV. s. 213. *' A. C„ t. III. 1654 n r 43, s. 256.

(15)

borskim , a więc i w P rudniku, faktycznie popierała religię protest tanck ą.47

K iedy zm arł ostatni katolicki proboszcz P ru d n ik a — M arcin G re- m ell w 1552 r., wówczas królow a Izabela zwróciła się nie do bisku­ pa ołom unieckiego, do którego diecezji należał P rudnik, lecz do bi­ sk upa w rocław skiego — B altazara. Jem u to zaprezentow ała Sam u­ ela N eugebeuera na proboszcza. Biskup zatw ierdzał go w ystaw iając

dokum ent w Nysie dnia 25 listopada 1552 r. Przekazał m u całą opie­ kę duszpasterską i w szystkie parafialne dochody. Postaw ił jednak w arunki, by proboszcz nie naruszał jego p raw i p raw innych (tzn. biskupa ołomunieckiego) i że ważnie będzie urzędować ta k długo, ja k długo będzie trw ać w posłuszeństwie św iętem u Kościołowi kato­ lickiem u i biskupowi.

W tych ciężkich dla rełigii katolickiej czasach, mogli biskupi oło- munieccy przekazać jednorazow o jurysdykcję nad m iastem P ru d n i­ kiem biskupow i w rocław skiem u 48.

W rzeczywistości n a podstaw ie wszystkich późniejszych danych, ostatnim proboszczem katolickim był M arcin Grem ell, a Sam uel N eugebauer, zaprezentow any przez królow ą Izabelę, pierw szym lu- terań sk im proboszczem. P ełnił on jed n ak krótko swój urząd. Złożył niebaw em rezygnację na ręce królow ej Izabeli, k tóra wówczas prze­ kazała praw o p atro n atu radzie m iasta P ru d n ik a dokum entem z dnia 25 lipca 1556 r. we Lwowie 4J.

W dokum encie przekazującym praw o p atro n a tu radzie m iejskiej znajdow ał się jeszcze akt darow izny części pola, należącego do da­ wnego zamku, na grzebanie zm arłych chrześcijan.®0

Z praw a p atro n a tu skorzystano natychm iast, natom iast z otrzy­ m anego kaw ałka pola nie spieszono się zrobić cm entarza. Dopiero, gdy w ybuchła zaraza i zwłok nie można było chować na cm entarzu kościelnym i n a placu dookoła kościoła parafialnego, wówczas cała gm ina prudnicka zwróciła się do biskupa ołomunieckiego M arka i przedstaw iła mu, że do grzebania ciał zm arłych na zarazę m usieli używać placu szpitalnego, ponieważ dotychczasowa kaplica M atki Boskiej, stojąca pomiędzy karczm am i była zupełnie zniszczona. Mieszczanie chcieli nabyć znaczny ogród przed m uram i m iasta, a m ię­

dzy tym ogrodem i placem grzebalnym w zastępstw ie sta re j kapli— cy — w ybudow ać nową 51.

Dopiero więc w dziesięć lat później w ykorzystano w pełni daro­

47 A. C., t. III. 1654 nr 40, s. 251 n. Zob. W. F e l c z a k , Historia W ę­

gier. Wrocław 1966 s. 120 i 122. Por. J. C h r z ą s z c z , dz. cyt., s. 87 n.

48 J. C h r z ą s z c z, dz. cyt., s. 88.

49 Tamże.

50 A. C., t. III. 1654 nr 40, s. 252 n. 51 J. C h r z ą s z c z, dz. cyt., s. 98.

(16)

wiznę królow ej Izabeli. Dokonano tego dla dobra katolików oraz zgodnie z praw em Kościoła rzymskiego 52.

Biskup ołom uniecki dnia 16 m aja 1563 ro k u w yraził zgodą n a za­ łożenie nowego cm entarza i przeniesienie kaplicy w inne miejsce, by była pośrodku nowego cm entarza. Biskup postaw ił w arunki, żeby konsekracja tak nowej kaplicy M atki Boskiej, ja k i cm entarza od­ była się w edług ry tu św. Kościoła oraz by odbyły się kościelne cere­ monie i pośw ięcenia.53

Św iadectw o to było ostatnim śladem istnienia katolicyzm u. K apli­ cy cm entarnej w następnych latach nie używ ano do katolickich ob­ rzędów . Całe m iasto przeszło n a p rotestantyzm , a rada m iasta aż do

1629 ro k u spraw ow ała jurysdy kcję w rzeczach kościelnych.

W 1629 roku biskup z Ołom uńca zrzekł się swoich p raw do P ru d ­ n ik a na rzecz biskupa wrocławskiego K arola F erdynanda. W ten sposób część Górnego Ś ląska przeszła pod rządy biskupów w rocław ­ skich. Po w ieloletniej przerw ie biskup w rocław ski dnia 2 czerwca

1629 r. m ianow ał pierw szego proboszcza katolickiego w P ru d n ik u — B altazara K ellera 54.

A nalizując w yżej w spom niane dokum enty biskup Liesch stw ier­ dził, że w dokum encie królow ej Izabeli jest mowa o praw ie p atro n a­ tu, k tóre otrzym ał m ag istrat prudnicki, a dotyczy ono tylko kościoła parafialnego. P ara fia prudn icka otrzym ała rów nież od królow ej ka­ w ałek pola n a plac do założenia cm entarza. Je d n a k w tym dokum en­ cie nie m a najm niejszej w zm ianki o kaplicy M atki Boskiej, która stała się przedm iotem sporu.

Z pism a biskup>a z Ołomuńca w ynika, że dał on pozwolenie na przeniesienie na now y cm entarz i powiększenie kaplicy M atki Bos­ kiej aby służyła jako kaplica cm entarna. N atom iast w dokum encie ty m nie m a nic o praw ie fundacji, erek cji czy posiadania te j kapli­

cy-Po zapoznaniu się z dwom a wyżej w spom nianym i dokum entam i oraz z kodeksam i fundacyjnym i biskup nie znalazł niczego, co mo­ głoby kom ukolw iek stw arzać podstaw y do zgłoszenia sw ych p re te n ­ sji, czy to na zasadzie pochodzenia tej kaplicy, czy też na podsawie nab y ty ch praw 55.

Dopiero teraz biskup Liesch zdecydow ał się na zakup dom u i ogro­ du jako p arceli budow lanej pod przyszły klasztor. P arcela ta i dom znajdow ały się w rę k a c h protestantów . W iadom e m u było, że p ro ­ testan ci nie chcą zgodzić się n a to, by w tym m iejscu stan ął klasztor. Obawiał się przeto odm owy sprzedaży danej parceli. Dlatego więc zw rócił się do hrabiego Hoditza z prośbą o pomoc.

52 A. C., t. III. 1654 nr 41, s. 253.

53 Tamże s. 253 n. Por. J . C h r z ą s z c z , dz. cyt., s. 98. 54 J. C h r z ą s z c z, dz. cyt., s. 99 i s. 177.

55 A. C., t.III. 1654 nr 43, s. 256.

(17)

G ubernator, jako gorliw y katolik p ro jek t działania podany przez biskupa Liescha nie tylko zaaprobował, ale jeszcze obiecał spraw ę posuwać naprzód w m iarą sw ojej w ładzy w ypływ ającej z urzędu i swoich m ożliw ości56. Biskup Liesch pow ierzył m u wówczas doko­ nanie tran sa k cji kupna posiadłości od spadkobierców Łukasza Sa- uera. G ubernator natychm iast podjął p ertrak tacje z właścicielam i, doszedł z nim i do porozum ienia i zaw arł umowę. Żeby um owa m ia­ ła moc p raw ną, potrzeba było zgody ra d y m iasta P rudnika. Człon­ kowie rad y udzielili gubernatorow i pozwolenia nabycia nowej po­ siadłości 57.

Biskup Liesch dał pieniądze gubernatorow i na zakupienie domu i o g ro d u 58. Sam akt kupna i sprzedaży odbył się w sposób zgodny z praw em . K o n trak t dokonano i dokum ent sporządzono dnia 13 lipca 1653 r. Za dom i ogród zapłacono 500 talaró w śląskich w gotówce pani Susannie K untze z dom u S auer, dziedziczce tej posiadłości. Obecny był p rzy tym jej m ąż — J a n K untze i opiekun — Jerem iasz H abric. J a n K untze zrzekł się całkowicie wszelkich praw do tej po­ siadłości. On też b y ł autorem dokum entu kupna i sp rz ed aż y 59.

P rotestanci złożyli w Nysie pism o protestacyjne skierow ane do biskupa wrocławskiego, a zarazem księcia i w ładcy P ru d n ik a — K a­ rola F erdynanda. Pism o to było następującej treści: P rotestnci przy­ pom nieli, że dnia 23 m aja 1653 r. proboszcz P rud nika w im ieniu gubern ato ra Hoditza przekazał im do wiadomości, że zam ierza osie­ dlić w P ru d n ik u kapucynów i przekazać im kaplicę cm entarną oraz kupić dla nich parcelę od dziedziców Łukasza S auera. P rotestanci zaś m ieli postarać się od władzy kościelnej o in n y kościół w księ­ stwie. Tem u zam iarow i gubern ato ra sprzeciw ili się.

Tw ierdzili, że nikom u bez powodu nie zabraniali, aby w P ru d n ik u nabył posiadłość ziemską. M iasto posiadało jed n ak praw nie na­ byte przyw ileje, k tó re dotąd zawsze były zachowywane. Jed en z nich brzm i następująco: „Jeśli jakiś szlachcic w tym mieście, albo we w ioskach do tego m iasta należących, chciałby zamieszkać, czyli w nich upatrzoną posiadłość ziem ską kupić, aby mogło to zaistnieć,

56 A. C., t. III. 1654 nr 42, s. 255. 57 A. C., t. III. 1654 n r 43, s. 256.

58 J. C h r z ą s z c z , dz. cyt., s. 200. Por. Almanach sämtliche Kloster. Breslau 1845 s. 486 n.

Autor Almanachu nazywa hrabiego Hoditza fundatorem , dlatego że on dokonał kupna tej parceli i domu. Pieniądze jednak dał na to biskup Liesch i dlatego on jest faktycznym fundatorem .

59 A. C., t. III. 1654 n r 43, s. 257.

Z dokum entu tego dowiadujemy się o osobie hrabiego Hoditza; jest w nim bowiem wymieniony pełny jego ty tu ł i wyliczone posiadłości. H ra­ bia był doradcą cesarza, arcyksięda A ustrii Leopolda Wilhelma, Karola Ferdynanda księcia polskiego i szwedzkiego, a także był gubernatorem księstwa opolsko-raciborskiego. Hr. Hoditz był także właścicielem licz­ nych posiadłości.

(18)

w pierw m usi mieć ta osoba papiery opatrzone pieczęcią m agistratu,

b e z których nikom u do m iasta, czy też do niego należących wiosek w prow adzić się nie wolno”.

Co się tyczy kupna dom u i ogrodu przez gubernatora, stw ierdzili, iż nie złożył on odpowiednich papierów opatrzonych pieczęcią, a za­ tem kupno jego jako niezgodne z przyw ilejam i n ie m a mocy praw ­ n ej.60

G u bernator chciał przekazać dom i ogród zakonnikom żebrzącym, którzy nie posiadali praw a własności i byli rów nież w olni od da­ nin, opłat i podatków . Zatem cały ciężar podatkow y z dornu i ogro­ du, należny księciu jako część podatku z m iasta P rud nik a, przejdzie na mieszczan, poniew aż w szystkie podatki i daniny m uszą płacić wspólnie z całego m iasta. P ru d n ik w czasie w ojny trzydziestoletniej, nadzw yczajnym i podatkam i był obkładany, z tego pow odu znacznie zubożał. P rzed 26 laty był duży pożar, spaliło się wówczas większość dom ostw i nie zdołano ich odbudować. D latego przełożenie na miesz­ czan pod atku ze w spom nianej posiadłości ogrodu i domu, przezna­ czonego na zakonną fundację, w ydaw ało się dla m ieszczan ciężarem nie do zniesienia.61

W okolicy P ru d n ik a znajdow ały się klasztory. Jeśliby ktoś życzył sobie w nich się modlić, łatw o m ógł się do nich udać, gdyż znajdo­ w ały się w niew ielkiej odległości od P rud nika. Prócz tego m iasto obow iązane było rocznie płacić n a rzecz klasztoru w Głogówku 156 talarów . M agistrat też m usiał udzielać środków do życia wdowom i sierotom , z których większa część m iała ledw ie kaw ałek chleba, by zachować życie.

A rgum entow ano, że gdy stan ie klasztor i kościół na wspom nianej parceli, obiekt te n będzie stw arzał w ielkie niebezpieczeństwo dla m iasta n a w ypadek w ojny, czy nagłego podejścia wroga.

P rotestanci tw ierdzili, że w prow adzenie kapucynów n aruszy p ra ­ wo własności. M ieszczanie posiadali do kaplicy i cm en tarza nabyte praw a. W żaden sposób n ie chcieli pozwolić, b y te j kaplicy i cm en­ tarza pozbawiono ich, an i nie chcieli się zrzec nabytych praw .

Poza m iastem , dla grzebania zm arłych już od niepam iętnych cza­ sów, m iasto posiadało cm entarz razem z kaplicą, k tó ra ponad 90 la t na nim stała. Do poszerzenia cm entarza mieszczanie kupili ogrody i w tym m iejscu w spólnym w ysiłkiem w ybudow ali kaplicę.

Do mieszczan należało p raw o p a tro n a tu i to z potrójnego ty tu łu : 1) przez niepam iętne przedaw nienie, do którego w ystarczało 40 lat; 2) przez w ybudow anie i kupno dokonane przez przodków, po któ­ rych kościół i cm entarz odziedziczyli; 3) przez ogłoszenie od 1597 ro ­

•° A. C., t. III. n r 47, s. 264 n.

81 Tamże s. 265. Straszliwa klęska żywiołowa nawiedziła Prudnik w 1627 r. Wówczas z m aista ocalało tylko cztery domy. Por. W. G r a b s k i , 300

(19)

k u kaplicy cm entarnej kościołem filialnym kościoła parafialnego. W tak im w ypadku, w edług praw a, należało sądzić, że kaplica cmen­ ta rn a we w szystkim podlega kościołowi p arafialnem u jako m acie­ rzystem u (quod n atu ra m sui principalis seq u itu r aestim ata est). T ak znajduje się n aw et w cesarskim urb ariu m .62 Mieszczanie kaplicy zawsze używ ali w spokoju i korzystali z tego praw a.

Tak, ja k przodkowie, rów nież współcześni obyw atele P ru dn ik a proboszcza prezentow ali. W w yniku czego otrzym yw ał on od miesz­

czan zapłatę za kazania i inne cerem onie. Co więcej, przed niew ielo- m a laty g u b ern ato r prow incji F ry d e ry k h ra b ia z O persdorf praw o p atro n a tu i wszystko, co się z nim wiąże, poparł i zabezpieczył z ra ­ m ienia Cesarskiego M ajestatu.

W 1627 roku kościół parafialn y spalił się. Wówczas filialna kapli­ ca, na k tórą rozciągało się p raw o parafialne, m usiała protestantom zastępow ać kościół m acierzysty i stan te n nie zm ienił się.

G dyby jedn ak postanow ienie sprow adzenia kapucynów było nie­ odwołalne, protestanccy mieszczanie usilnie prosili ta k księcia bisku­ pa wrocławskiego, ja k rów nież biskupa Liescha i g ub ernatora Hodi- tza, żeby zechcieli inny plac obrać pod budow ę (a parceli w olnych było dużo) i tam w ystaw ić klasztor i kościół kapucynom , a im, by nie odbierali kaplicy cm entarnej.

Pism o zakończono uroczystym protestem przeciwko w prow adzeniu do m iasta P ru d n ik a tak kapucynów, jak i jakichkolw iek innych za­ konników .63

R ozpraw a sądow a odbyła się w Nysie dnia 18 lipca 1653 r. Sędzią był sam książę biskup w rocław ski K aro l F erd y n an d — jako sędzia zw yczajny. W celu podniesienia uroczystego ch a rak teru rozpraw y, na sali byli obecni tacy dostojnicy jak: G otthard Franciszek Schaff- gotsch — w rocław ski kantor, J a n Franciszek W ilczek — kanclerz w rocławski, archidiakon opolski, dziekan raciborski, A dam H eltze- lio — kanonik i proboszcz Nyspr i inni liczni świadkowie. Do sądu bi­ skupiego staw ili się szlachcice: J a n F ry d ery k G rün i Jerem iasz Szu­ b e rt — obaj senatorzy m iasta P rud nik a. Byli oni przedstaw icielam i katolickich obyw ateli. Ze strony m ieszczan — lu te ra n przy by li rów ­ nież przedstaw iciele w osobach D aniela A lberta Scheppe i Ja n a Hei- sigiusa. Udzielono im głosu, by mogli się wypowiedzieć i podać prze­

62 U rbarium = ,,Spis powinności gruntowych obowiązujących podda­ nych wobec pana; powinność zapisana w takim spisie”. Polska A kade­ m ia Nauk, Słow nik Języka Polskiego. T. IX. W arszawa 1967 s. 646.

63 A. C., t. III. 1654 nr 47, s. 265 n.

Należy przypuszczać, że dokum ent ten został sporządzony między 8 czerw­ ca a 13 lipca 1653 r. D ata 8 czerwca jest wymieniona w dokumencie. W piśmie tym protestanci zarzucają gubernatorow i niepraw ny sposób n a ­ bycia własności. Natomiast w dniu 13 lipca gubernator posiadał już wszy­ stkie dokum enty potrzebne do zgodnego z praw em — kupna domu i ogro­ du.

(20)

pisy praw n e n a poparcie swoich argum entów . Tych zaś, którzy otrzym ali pozew, m ieli pretensje, a nie staw ili się — uznano za u- pornych.

R eprezentanci katolików życzyli sobie, by ich nabyte praw a pozo­ stały nienaruszone, nie tylko odnośnie praw a p atro n a tu i prezento­ w ania do kościoła parafialnego, lecz także w szystkie i poszczególne przyw ileje m iasta P rud nika, zarezerw ow ane dla całego okręgu. Co się zaś tyczyło zam ierzonej fundacji kapucynów w P ru d n ik u — na założenie jej zgadzali się.

P rzedstaw iciele lu te ra n zw alczali p ro jekt fu nd acji kapucynów. Szczególnie odm aw iali odstąpienia kaplicy. A rgum entow ali w spo­ sób podany w piśm ie protestacyjnym .

Książę biskup — po w ysłuchaniu stron i zaznajom ieniu się z do­ kum entam i pochodzącym i od królow ej Izabeli, jak też z u rb ariu m i dołączonymi pism am i spadkow ym i — stw ierdził, że w dokum en­ tach nie m a w zm ianki o jakiejkolw iek kaplicy filialnej, przyłączonej do kościoła parafialnego. Dlatego też nie można wyciągać wniosku, że istnieje m iędzy kościołem p arafialnym w P ru d n ik u a kaplicą cm entarną jakaś unia lub inkorporacja. A rg um en ty protestan tó w zo­ stały uznane jako słabe i niew ystarczające.

Biskup jako sędzia zw yczajny zawyrokował, że zakonników ka­ pucynów zakonu św. Franciszka na stałe należy osiedlić i w prow a­ dzić w posiadanie w spom nianej kaplicy, gdyż jest to m iejsce dla nich odpow iednie. K aplicę m ają używać i konserw ow ać tak współ­ cześni kapucyni, ja k też ich następcy, z zachowaniem nienaruszo­ nych p ra w i w szystkich przyw ilejów m iasta P ru d n ik a i całego o- kręgu.

Sędzia rów nież nakazał sporządzić dokum enty erekcji i fundacji w edług obowiązującej form y praw nej.

W yrok ten stro na sprzeciw iająca się przyjęła i poddała się mu, bez zarezerw ow ania sobie jakiejś p re te n sji i bez jakiegokolw iek ozna­ czenia czasu na apelację.

Sporządzony w yrok tej rozpraw y biskup w rocław ski w ystaw ił w Nysie dnia 18 lipca 1653 roku.64

P rotestanci m ieli jeszcze nadzieję, że uda im się przeszkodzić w prow adzeniu kapucynów do P ru dnik a. W ysłali w tej spraw ie pis­ mo protestacyjne do cesarza. Ale i tam nic nie osiągnęli.85

III. Grupa misjonarzy kapucyńskich bada możliwości osiedlenia się w Prudniku i Nysie

Dnia 1 w rześnia 1653 r. zwrócił się biskup w rocław ski K arol F erd y n an d do generała zakonu kapucynów — ojca F o rtu n ata z K

a-64 Buli. Cap. T. IV, s. 213 n. Por. A. C., t. III. 1654 nr 48, s. 267—270. 15 A. W e 11 z e 1, dz. cyt., s. 205.

(21)

d oru z prośbą by zechciał członków swojego zakonu osiedlić n a no­ w ym terenie, m ianowicie na Śląsku.

Dnia 14 października tegoż ro k u biskup pomocniczy Liesch zw ró­ cił się do prow incjała kapucyńskiej prow incji austriacko-czeskiej o. Sam uela z P ilsenburga z prośbą, aby posłał dwóch zakonnych księży, którzy by óbejrzeli m iejsce i w skazali w edług jakiego sty lu pow inna być budowla.

G enerał zakonu dnia 10 stycznia 1654 r. dał odpowiedź biskupowi w rocław skiem u. W piśm ie sw ym w yraził zgodę n a założenie na Ślą­ sk u w mieście P ru d n ik u nowego klasztoru kapucyńskiego.

Biskup Liesch zawiadom ił dnia 18 stycznia 1654 ro ku prow incjała kapucynów w B rnie, że biskup w rocław ski K arol F erdynand, który w yjechał do Polski, przekazał m u funkcję w prow adzenia kapucynów do Prudnika. W piśm ie tym biskup Liesch jeszcze raz ponaw ia proś­ bę, b y prow incjał zechciał przyspieszyć w ysłanie księży zakonnych. Biskup K arol F erd ynand z W arszawy, do k tó rej ze Śląska przybył, osobiście ponowił prośbę o przyspieszenie przysłania kapucynów na ziem ie śląskie. Pismo swoje skierow ał w prost do generała zakonu.66 Biskup w rocław ski K arol Ferdynand, biskup pomocniczy B altazar Liesch, Je rz y M aksym ilian h rab ia Hoditz — g u b ern ato r księstwa opolsko-raciborskiego, jak też h rab ia Franciszek z F em em ond — gu­ bern ato r księstw a głogowskiego zam iar sprow adzenia kapucynów n a Śląsk przedstaw ili rów nież cesarzowi. C esarz dnia 5 m aja w ysłał pismo do prow incjała popierające prośby panów śląskich.67

W m aju 1654 r. w klasztorze kapucyńskim w Linzu postanowiono wysłać sześciu m isjonarzy na Śląsk. Byli to: o. Jo w ita z Dole w h rabstw ie burgundzkim , któ ry przed dziesięcioma laty był gw ar­ dianem w Ołom uńcu,68 o. E lzeary ślązak, o. Elizeusz ślązak, o. Eze­ chiel z Bam bergen, Francuz, o. H ilary z W eissenhorn, szwab, o. Ry­ szard z Lorens, Francuz.

Przełożonym dla tej g ru py został m ianow any przez definitorium o. Jow ita, k tó ry od cesarza otrzym ał listy uw ierzytelniające.89

Ojcowie m isjonarze byli w ybrani z różnych klasztorów prow incji. W spólnie zebrali się w Ołomuńcu. Tam otrzym ali błogosławieństwo swoich przełożonych i udali się w drogę na Śląsk.70

W ładze zakonne kapucyńskie prow incji austriacko-czeskiej wysy­ łając g rupę m isjonarzy n a Śląsk m iały przede w szystkim n a uw a­

66 A. W e 11 z e 1, dz. cyt., s. 684. A. C„ t. III. 1654 n r 49 ,s. 270.

68 Według praw a zakonnego kapucyni nie używali nazwiska, tylko przy imieniu zakonnym (nie chrzestnym) podawali miejscowość lub kraj skąd pochodzili. Np. o. Jow ita pochodził z Dole w hrabstw ie burgundzkim. W kronice prowincji prócz jednego, wyżej wymienionego miejsca, imię jego wielokrotnie jest notowane: o. Jow ita z Burgundii.

«9 A. C., t. III. 1654 nr 49, s. 270. Zob. A. W e 11 z e 1, dz. cyt., s. 685 n. 70 A. C., t. III. 1654 nr 49, s. 271.

(22)

dze dw ie miejscowości: W rocław i Zieloną Górę. W obydw u tych m iejscowościach już pracow ali daw niej kapucyni, a we W rocław iu m ieli n a w e t plac, m ateriały budow lane i trochę pieniędzy na budo­ w ę klasztoru. N atom iast w Zielonej Górze nie tylko istniała tra d y ­ c ja kapucyńskiej p racy m isyjnej, ale n aw et jeden z nich piastow ał urząd proboszcza. D latego prośbę o kapucynów J a n a Franciszka, wolnego barona z Fem em ond, gub ern ato ra księstw a głogowskiego przyjęto z zadowoleniem. O. Jow ita otrzym ał listy polecające do gu­ b e rn ato ra i nakaz, by jak najpręd zej udał się do W rocław ia i Głogo­ w a w celu zbadania na m iejscu w arunków i możliwości założenia klasztorów we W rocław iu i księstw ie głogowskim.

D efinitorium kapucyńskie prow incji austriacko-czeskiej nic nie wiedziało o przygotow aniach i planach fundacyjnych wrocławskiego biskupa pomocniczego B altazara Liescha. Ten zaś po naradzie z gu­ b ernatorem księstw a opolsko-raciborskiegc hr. Hoditzem i gub ern a­ torem księstw a głogowskiego Franciszkiem F em em ond ustalił, że pierw szy klasztor kapucyński ufundow any zostanie w P rudn ik u. G u­ b ern ato r F em em on d nie zrzekł się przez to chęci osiedlenia k apu­ cynów w księstw ie głogowskim, ale nie m ając gotow ych funduszy m usiał decyzję w yboru pierw szej placów ki oddać biskupowi Lie- schowi.

G rupa m isjonarzy kapucyńskich pod przew odnictw em o. Jow ity m iała za cel dojść do W rocławia i księstw a głogowskiego. Jed n ak m usieli w pierw staw ić się przed w ładzą duchow ną diecezji w rocław ­ skiej, w celu otrzym ania ju rysdyk cji i listów polecających. Biskupi w rocław scy m ieli wówczas sw oją siedzibę w Nysie. Dlatego k ap u ­ cyńscy m isjonarze m usieli w p ierw przybyć do tego m iasta.

D nia 6 lipca 1654 r. d o tarli oni do Nysy. W mieście tym m iał rów ­ nież swą stałą siedzibę biskup pomocniczy Liesch, któ ry p rzyjął ser­ decznie kapucynów w sw ojej biskupiej rezydencji.

Na drugi dzień, biskup Liesch osobiście tow arzyszył kapucynom w zw iedzaniu m iasta i jego zabytków . Pokazyw ał im różne dom y p y ­ tając, czy ojcowie nie uznają za stosowne w przyszłości, w którym ś z nich zamieszkać na stałe.71 Poniew aż biskup Liesch m iał zam iar osiedlić kapucynów n ie tylko w P rudniku, ale rów nież w Nysie, dlatego usiłow ał przekonać zakonników, by zechcieli powziąść zobo­ wiązanie założenia tu klasztoru. Ojcowie byli zdziw ieni planam i b i­ skupa Liescha, n ie m ając jednak w tej spraw ie żadnych pełnom oc­ n ictw od sw ych wyższych przełożonych, n ie m ogli zgodzić się na now ą propozycję.

Na drugi dzień, zabrał biskup ojców ze sobą na zwiedzanie przed­ m ieść Nysy.

Za m iastem znajdow ało się wzgórze. Leżało ono za rzeką Nysą przy moście wiodącym do drogi w rocław skiej. Na wzgórzu tym stał

(23)

szpital dla biednych kobiet. Za budynkiem szpitalnym by ł kościół pod wezwaniem św iętych W aw rzyńca i Łazarza. Wzgórze było oto­ czone ogrodam i oraz zieleńcami. Było to m iejsce zaciszne, oddalone od zgiełku m iasta.

M isjonarze, gdy oglądnęli kościół i dom szpitalny, zwiedzili ogrody i zieleńce, uznali, że jest to m iejsce jak najbardziej stosowne do za­ łożenia klasztoru kapucyńskiego. Opinia ta ucieszyła biskupa. K a­ pucyni byli św iadkam i jak biskup Liesch zaraz rozpoczął p e rtra k ­ tacje z właścicielam i w spraw ie sprzedaży tego miejsca. D owiadywał się, w jaki sposób będzie można miejsce to przygotow ać na przyszły konw ent kapucynów .72 Powiadom iony przez biskupa Liescha g u b er­ n a to r Hoditz przyjechał do Nysy, by przyw itać ta k długo oczeki­ w anych gości i zaprosił ich do P rud nika.

Ojcowie kapucyni z udaniem się do P ru d n ik a nie zw lekali. Dzień opuszczenia Nysy został wyznaczony n a 11 lipca, w sobotę. Rano, wyruszyło sześciu kapucynów piechotą i boso z N ysy do Prudnika. Do tow arzystw a m ieli konnych i pieszych przew odników .73

W krótce za ojcam i w yjechali z Nysy biskup Liesch i h ra b ia Ho­ ditz w powozach zaprzężonych każdy w sześć koni. Do P ru d n ik a w y­ słano gońca, któ ry powiadom ił m ieszkańców o zbliżaniu się kap u ­ cynów do m iasta. P rzed P rudnikiem dostojnicy w powozach przy ­ łączyli się do kapucynów. M isjonarze więc weszli do m iasta w to­ w arzystw ie orszaku biskupa Liescha i gub ern ato ra księstw a opolsko- raciborskiego — hrabiego Hoditza. O rszak ten powiększyło piętnastu konnych rycerzy, dołączyli się także katoliccy obyw atele m iasta.74 W idok kapucynów wzbudził w m ieszkańcach różne uczucia. K ato­ licy cieszyli się z przybycia zakonników.

L u teran ie natom iast byli w yraźnie niezadowoleni. Szem rali i w y­ głaszali uw agi pod adresem kapucynów. W yśm iew ali ich powagę, chodzenie z bosym i nogami, dziwaczny, surow y i prosty strój, a zwłaszcza przedm iotem drw in był piram idalny k ap tu r kapucyński. W inili biskupa Liescha za przyprow adzenie do P ru dn ik a m isjonarzy katolickich. Przew idyw ali, że przy ich pomocy biskup zechce całą okolicę naw rócić na w iarę katolicką.

Tym czasem pochód dotarł do b u d yn ku gu bern ato ra Hoditza. P rzy ­ gotow ano tu przyjęcie dla zmęczonych m arszem kapucynów i dla in­ n ych dostojnych gości. W celu uśw ietnienia uroczystego przyjęcia h rab ia Hoditz przyprow adził swoich śpiewaków. Z gości, prócz bi­ skupa Liescha, byli przedstaw iciele m ag istratu i senatu m iasta P ru d ­ nika oraz rodzina hrabiego Hoditza. D eputow ani kom isarze m agi­ s tra tu z radością przyw itali m isjonarzy w im ieniu w szystkich miesz­ kańców P rudnika. Jed e n z ojców kapucynów w zwięzłych słowach

72 A. C., t. III. 1654 nr 50, s. 272.

73 Tsmżc s 272 n

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oto kilka porad dla osób, które chcą wybrać się w góry, a nie wiedzą jak się do

Dolso „północną” 54 , czyli z rękopisami pochodzącymi z Halle, Lwowa i Wiednia (przy czym omawiane kodeksy najbardziej są zgodne z dwoma ostatnimi) oraz rękopisem strasburskim

Podstawowa diagnostyka męskiej niepłodności opiera się na analizie mikroskopowej nasienia, jednakże żaden z badanych w ten sposób parametrów nie odnosi się bez­

Charyzmat „oddania siebie Świętej Rodzinie” jest uobecniany i zgłębia­ ny w Domu Świętej Rodziny: tutaj jest nam dane zrozumieć w pełni to, kim jest Chrystus. W szkole

M ożna powiedzieć, że kobieta daje znacznie więcej, gdyż przyjm ując życie dziecka, oddaje całe swoje życie dla rozwoju organizm u dziecka.. W idać już

Wracając do słowa wewnętrznego zauważmy, że o ile verbum cordis od- nosi się tylko do samego intelektu możnościowego, o tyle verbum interius Akwinata określa jako słowo,

De niercellen worden toegevoegd aan het medium. De roersnelheid in het medium in de reactor kan niet hoog zijn, omdat de afschuifkrachten dan zo groot zouden worden

ników z czasów II wojny światowej, wśród których jest 5 braci kapucynów, stały się okazją do poświęcenia proble­.. matyce męczeństwa kolejnego