• Nie Znaleziono Wyników

Zarzucono opatowi niewywiązywanie się z obowiązków,

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zarzucono opatowi niewywiązywanie się z obowiązków,"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

7 0 K s. HENRYK FOLWARSKT [ 6 6 |

upadku życia wewnętrznego w konwencie był brak zgody m ię­

dzy opatem a zakonnikami.

W początkach, nieporozumienia te m iały raczej charakter indywidualny, ale jednak m usiały być dość częste, jeśli w y ­ wołały uchw ałę kapituły 22 września 1777 r., wykluczającą od udziału w jej posiedzeniach generalnych i partykularnych członków konwentu, pozostających w zatargach z o p atem 32'.

Jednym z prowadzących spór z J. Sosnkowskim był Tomasz Janiszewski, prepozyt kościoła parafialnego w Czerwińsku.

Czując się bowiem pokrzywdzony przez opata z powodu zabra­

nia, zdaniem jego niesłusznie, pewnych dochodów jego prepo- zytury na rzecz konwentu, wniósł 4 lipca 1776 r. skargę do Nuncjatury Ap. w W arszawie 325, jednocześnie występując z tego powodu z oskarżeniem i przed sądem świeckim w W y­

szogrodzie. W toku prowadzenia sprawy kapituła czerwińska 15 kwietnia 1777 r. powzięła decyzję, przenoszącą parafię Czer­

wińsk do kościoła konw entualnegoS26. Mimo to Janiszewski spór, rozpoczęty przed nuncjaturą w 1776 r., prowadził nadal aż do roku 1779. Sprawa cała zakończona została zrzeczeniem się Janiszewskiego prepozytury czerwińskiej 14 kwietnia t. r.32T.

Z czasem spory między opatem i poszczególnymi zakonni­

kami przekształciły się w zatargi o charakterze ogólnym. N aj­

prawdopodobniej i sam J. Sosnkowski dał ku temu powody, a ówczesna atmosfera konwentu, sprzyjająca rozwojowi w szel­

kich nieporozumień, mogła w poważnym stopniu zatargi w y ­ olbrzymić. Jak za czasów M. Kraszewskiego, kwestia włącze­

nia do uposażenia opata klasztornego prepozytury w Błoniu w yw ołała zatarg między nim i konwentem, tak obecnie sposób administrowania przez Sosnkowskiego majątkiem Sielce wzniecił silne nieporozumienie między nim i zakonnikami z przeorem W alentym Żaboklickim na czele.

’!4 A rch iw u m w C zerw iń sk u v. 4 f. 41.

S!5 A k ta N u n cjatu ry 151 f. 50.

**• A rch iw u m w C zerw ińsku v. 4 f. 31.

s” A k ta N u n cja tu ry v . 151 f. 50, 332 n., 382— 384, 405— 406, 408, 436, 442 n., v. 152 f. 44 n„ 81, 87 n., 106— 107, 247, 267; A cta ep iscop alia 102 f. 124— 143; — A rch iw u m K u rialn e w P łock u v. 41/2 f. 32—46. — A rch i­

w u m w C zerw ińsku v. 4 f. 48, 62— 65, 81—83.

1 6 7 1 POCZET OPATÓW 7 1

Zarzucono opatowi niew yw iązyw anie się z obowiązków, jakie nakładał na niego dekret z 1763 r. co do użytkowania dochodów dóbr Sielce, a co za tym idzie zaniedbanie studiów w konwencie i brak prowadzenia koniecznych inwestycji w posiadłościach klasztoru.

Zakonnicy skargę swą złożyli przed nuncjuszem w Warsza­

wie. Ten zaś celem zbadania stanu sprawy w ydelegow ał 29 sier­

pnia 1790 r. ks. Sebastiana Wolińskiego, wizytatora Zgroma­

dzenia Księży Misjonarzy w Polsce i Konstantego Wolickiego, prepozyta premonstrantek w Płocku, którzy po przybyciu 27 września t. r. do Czerwińska i przeprowadzeniu dochodze­

nia złożyli sprawozdanie nuncjuszowi.

W relacji swej wykazali w iele błędów i niewłaściwości w administracji dobrami klasztornymi i w życiu w ew nętrz­

nym konwentu, przedstawiając jednocześnie sposób ich usu­

nięcia. Opat Sosnkowski odmówił udziału w pracach delegacji, pociągając za sobą kilku młodszych zakonników. Co zaś do samego dekretu, przewidującego pewne reformy w klasztorze, zaapelował do Rzymu, zaznaczając, że reformie życia w ew ­ nętrznego w klasztorze nie staw ia przeszkód, jedynie broni s i ę

przeciw zarzutom, stawianym mu w sprawie nieodpowied­

niego korzystania z dóbr, zleconych jego administracji i-s.

Apelacja opata do Rzymu przeciągnęła sprawę jeszcze na kilka m iesięcy, wreszcie, nie czekając na jej wyniki, J. Sosn­

kowski w piśmie sw ym skierowanym do nuncjusza 16 lipca 1791 r. zgodził się przyjąć postanowienia delegacji, które uzy­

skały potwierdzenie n un cjuszaS29, co też wyraźnie zaznaczają akta kapituły generalnej z 5 września 1791 r., odbytej w Czer­

wińsku, podczas której przeprowadzono także wybór urzędni­

ków klasztornych. Powierzenie po raz trzeci godności przeora konwentu W alentemu Zaboklickiemu, znanemu z wystąpień przeciw Sosnkowskiemu, świadczy o całkowitej przegranej opata w sporze z podległym i mu zakonnikami 33°.

528 A k ta N u n cjatu ry 161 f. 201— 216; 162 f. 153'— 155'; A rch iw u m v / C zerw ińsku v. 4 f. 263— 285; v . 5 f. 14— 36'.

m A k ta N u n cjatu ry 174 f. 273 n.

»» A rch iw u m w C zerw ińsku v. 4 f. 286— 288.

(2)

7 2 Ks. HENRYK FOLW ARSKI 1 6 8 ]

W następnych latach nie spotykamy wiadomości, które by świadczyły o wznowieniu większych nieporozumień, nie widzi­

m y też specjalnych uchwał, mówiących o wprowadzeniu w ży­

cie dekretu nuncjusza, potwierdzającego postanowienia delega­

cji, odnoszące się do zachowania reguły i przepisów zakonnych w klasztorze. Harmonijnej współpracy jednak m iędzy opatem a zakonnikami nie widzimy do końca jego życia. Zaznaczyło się to szczególnie przy wyborze jego koadiutora z prawem na­

stępstwa.

Józef Sosnkowski mianowicie życzył sobie, by godność tę oddali zakonnicy prałatowi z Lubrańca Żdżarskiemu, zakon­

nikowi z Czerwińska, ale przebywającem u poza klasztorem i pełniącemu funkcję koadiutora infułata kłodawskiego. Spo­

dziewając się trudności w przeprowadzeniu swego życzenia, jednocześnie ze sw ym listem w tej sprawie, w ysłał zakonnikom także odpowiednie pismo nuncjusza apostolskiego w Warsza­

w ie i ówczesnego administratora diecezji płockiej, Onufrego Kajetana Szembeka.

Protekcja jednak nic nie pomogła. Zakonnicy na kapitule 25 lutego 1795 r., zebrani pod przewodnictwem przeora Stani­

sława Długosza, odmówili nawet Janowi Żdżarskiemu prawa głosu na kapitule i jednocześnie uchwalili, że listy w jego spra­

w ie przesłane, zostaną odczytane dopiero po wyborze koadiu­

tora. Przeprowadzenie tej uchw&ły było podyktowane naj­

pewniej chęcią niekrępowania się przy wyborze koadiutora;

o treści ow ych listów, polecających na to stanowisko J. Zdżar- skiego, niektórzy spośród zakonników m ogli być bowiem już poinformowani.

Z przeprowadzonego głosowania okazało się, że 34 człon­

ków konwentu opowiedziało się za Antonim Wołowskim, pre­

pozytem w Zuziu, za Janem Żdżarskim natomiast tylko sze­

ściu 3S1. W czasie załatwiania formalności, związanych z za­

twierdzeniem przeprowadzonego wyboru, umarł w Warsza­

w ie dnia 7 czerwca 1795 roku, opat Józef Sosnkowski 332.

3,1 A rch iw u m w C zerw ińsku v . 4 f. 329— 341.

,a!l A rch iw u m w C zerw ińsku v. 1 pod dn. 7 czerw ca; v. 4 f. 359.

[ 6 9 ] POCZET OFATOW 7 3

W chw ili śmierci opata nie posiadano jeszcze zatwierdzenia wybranego na koadiutora Antoniego Wołowskiego. Do czasu nadejścia bulli potwierdzającej mianował nuncjusz ap. w War­

szawie 9 czerwca t. r. administratorem opactwa W alentego Za- boklickiego, prepozyta w Łomnie 333.

W najbliższych dniach zatwierdzenia wyboru Antoniego Wołowskiego nie otrzymano. Wobec tego administrator opac­

twa W alenty Zaboklicki zwołuje kapitułę konwentu na 30 li­

stopada 1795 r. Zebrani zakonnicy w obecności komisarza, ge­

nerała pruskiego Gunthera, przystąpili do wyboru opata.

W szystkie głosy padły na Antoniego Wołowskiego 384. Zatwier­

dzenie wyboru, dokonane przez papieża Piusa VI 27 stycznia 1796 r., ogłosił oficjał płocki 2 lipca 1797 r .335. Benedykcja Antoniego Wołowskiego na opata czerwińskiego odbyła się 19 września t. r. 33B.

Antoniego Prus Wołowskiego spotykamy w Czerwińsku na stanowisku ekonoma dóbr klasztornych 4 lipca 1766 r., urząd ten sprawuje do roku 176 8 337. Po śmierci opata Jana Zdżarskiego otrzymuje 29 listopada 1775 r. nominację na pre­

pozyta w Krasnem 338. W roku następnym Antoni Wołowski przechodzi na takież stanowisko do parafii Zuzel 339, gdzie przebywa do czasu wyboru na opata 30 listopada 1795 r. 34#.

W międzyczasie kapituła konwentu deleguje A. Wołow­

skiego w r. 1779 wraz z Józefem Laskowskim, jako komisa­

rzy do sprawdzenia rachunków w m ajątku opactwa 341. W roku zaś 1790, zgodnie z poleceniem nuncjatury, kapituła konwentu wybrała go wraz ze Stanisławem Długołęckim administrato-

333 T am że f. 355— 357.

334 T am że f. 358—362.

335 A k ta K onsystorza P ło ck ieg o 196 f. 402— 405 nf.

"* A rch iw u m K u rialn e w P ło ck u v. 41 (2 m . s.) f. 11— 18.

337 A rch iw u m w C zerw ińsku v. 3 f. 236. 243: B. N. rk p s Lat. F. I I . 49 f. 11.

"* A cta ep iscop alia 128 f. 15.

“ • A cta p ostcu rialia P o n ia to w sk ieg o 130 L 30.

340 A rch iw u m w C zerw ińsku v. 4 f. 358 n.

341 A rch iw u m w C zerw iń sk u v. 4 f. 58.

(3)

7 4 K s. HENRYK FOLW ARSKI [ 7 0 J

rem dóbr Sielce 342. W ymienieni, jako administratorzy, wraz z opatem W alentym Żaboklickim podpisują 7 września 1791 r.

umową z opatem J. Sosnkowskim, oddającą mu zgodnie z po­

stanowieniam i Kongregacji z dn. 18 lipca 1791 r. w dzierżawę dobra Sielce 343.

Antoni Wołowski, jako opat, większej działalności nie roz­

winął, przebywał prawie stale w dobrach sieleckich, gdzie też za zgodą biskupa płockiego Krzysztofa Hilarego Szembeka z dnia 20 października 1795 r., urządził kaplicę, służącą jed­

nak tylko jem u i jego domownikom 344.

Antoni W ołowski pozostawał też zapewne w zgodzie z pod­

ległym i mu zakonnikami, czego wyraz znajdujemy w nekro­

logu klasztornym, charakteryzującym go w słowach: „vir anti- quae prosapiae et rarae hum ilitatis". Zmarł 13 marca 1803 r.

po przeżyciu 67 lat, w e wsi dziedzicznej swego brata, w Luto- miszynie, par. Gralew 345.

Następcą Antoniego Wołowskiego został W alenty Tomasz Nałęcz-Zaboklicki, prepozyt w Łomnie. Formalne objęcie opac­

twa nastąpiło w maju 1805 r. 346. Nowego opata spotykamy w konwencie czerwińskim w r. 1776, pracuje wówczas w W ie­

lisz e w ie 347. W r. 1778 zaś sprawuje urząd kaznodziei i magi­

stra nowicjuszów 348. W roku następnym natomiast na prośby prepozyta w W ieliszewie Macieja Ulatowskiego zostaje mia­

nowany jego koadiutorem z prawem n astęp stw a34*. W kw iet­

niu 1782 r. zlecono mu urząd ekonoma dóbr klasztornych i de­

legowano go do występowania w im ieniu opata i konwentu w sądach ziemskich, grodzkich i królewskich 350.

W alenty Tomasz Żaboklicki w godnościach klasztornych

342 A rch iw u m w C zerw ińsku v. 5 f. 25— 28.

343 T am że f. 41—42.

344 A cta ep iscop alia 116 f. 612— 613.

au A rch .w u m w C zerw ińsku v. 1 pod dniem 13 m arca.

346 A cta ep iscop alia 90 i. 644— 650.

347 A rch iw u m w C zerw iń sk u v. 4 f. 16'.

348 T am że f. 54'.

31* T am że f. 56 n.

350 T am że f. 113, 119.

] 7 1 | POCZET OPATÓW 7 5

postępował naprzód, bowiem w roku 1785 wybrano go przeo­

rem k on w en tu 351. Po upływ ie trzechlecia zakonnicy znowu oddali sw e głosy na dotychczasowego przeora. Zadowolenia to jednak ogólnego nie sprawiło, skoro powzięto uchwałę, że w przyszłości nie zostanie przeor potwierdzony na następne tizech lecie bez przynajmniej jednorocznej przerwy w urzę­

dowaniu 352.

Mimo tego zastrzeżenia, zakonnicy w Czerwińsku wybrali jednak w roku 1791 po raz trzeci sw ym przeorem W alentego

Tomasza Zaboklickiego 353.

Fakt ten staje się całkiem zrozumiały, jeśli zwrócimy uwagę na to, że właśnie w tym czasie zatarg istniejący już od kilku lat pomiędzy opatem J. Sosnkowskim i konwentem, o czym m ówiliśm y wyżej, wprawdzie się kończył, ale wpro­

wadzenie w życie umów, zawartych między skłóconym i stro­

nami, a będących skutkiem sporu, wym agało jeszcze nie tylko czasu, ale i właściwego pokierowania sprawą. Zakonnicy zaś znając energię i zdecydowanie W. Zaboklickiego w prowa­

dzeniu sporu, chcieli przez powierzenie mu po raz trzeci god­

ności przeora konwentu zapewnić sobie w łaściw e wykorzysta­

nie osiągniętych wyników.

I rzeczywiście po spełnieniu sw ego zadania w tym zakre­

sie, W. Żaboklicki nie czeka upływu trzechlecia, by ustąpić ze stanowiska przeora, ale już 6 listopada 1793 r. zrzeka się sw ego urzędu, sprawowanego bez przerwy osiem lat, zostając jednocześnie mianowanym prepozytem w Łomnie 354. Stąd zaś, jak już wiem y, przechodzi w 1803 r. na opactwo w Czerwiń­

sku. W m iędzyczasie nuncjusz ap. w W arszawie m ianuje go po śmierci J. Sosnkowskiego w 1795 r. administratorem opactwa do chwili objęcia go przez Antoniego Wołowskiego 35S.

W alenty Żaboklicki jako opat nie zostawił po sobie śla­

dów jakiejś specjalnej działalności. A w spełnianiu sw ych obo-

331 T am że f. 145.

343 A rch iw u m w C zerw iń sk u v . 4 f. 228.

333 T am żą v. 286.

334 T am że f. 301— 304.

T am że f. 355—357.

(4)

7 6 Ks. HENRYK FOLW ARSKI [ 7 2 J

wiązków opackich zwrócił uwagę na stan kościołów, przy któ­

rych pracę duszpasterską prowadzili kanonicy regułam i z Czerwińska, dokonując w r. 1808 ich generalnej wizytacji.

O zamiarze jej przeprowadzenia przesłał 1 lutego t. r. zawia­

domienie do odpowiednich parafii, polecając jednocześnie przy­

gotować w łaściw e protokóły w 2 egzemplarzach. Winny one zawierać dane co do erekcji parafii i dotyczących jej doku­

mentów. Następnie należy podać dokładny opis i stan zacho­

wania kościoła i budynków parafialnych.

W protokole tym należy umieścić także wiadomość o szkole przy parafii i podać dokładny spis zawartości biblioteki para­

fialnej. Inne punkty mówią szczegółowo o uposażeniu kościo­

łów 356.

Zgodnie ze sw ym zarządzeniem, W. T. Żaboklicki odbył wizytację kościołów w maju 1808 roku. Rozpoczął od kościoła w Nasielsku dnia 4 maja, w następne zaś dni odwiedził Krasne, Lubotyń, Zuzel, W ieliszew, Pomnichowo, Skołatowo, gdzie był 11 czerwca t. r. W dwa tygodnie później 25 czerwca t. r.

przeprowadził też w izytację kościoła i klasztoru w Czerwińsku, bowiem do kościoła konwentualnego, jak w iem y, za czasów opata J- Sosnkowskiego w latach 1777— 1778 została przenie­

siona par. św. Wojciecha w Czerwińsku.

Jak widać z dekretów, wydanych po dokonaniu w izytacji W. T. Żaboklicki zwracał uwagę nie tylko na przeprowadze­

nie koniecznych inw estycji i reparacji w kościołach czy bu­

dynkach parafialnych, ale interesował się równocześnie w du­

żym stopniu porządkiem pracy duszpasterskiej, wytykając za­

niedbania i w ydając zarazem w razie zauważonych braków, zarządzenia celem ich usunięcia S57.

Przy końcu swego urzędowania na opactwie w Czerwińsku W. T. Żaboklicki więcej niż rok ciężko chorował. Umarł 23 kwietnia 1816 r. SS8.

A rch iw u m w C zerw iń sk u v. 5 w iz y ta c je f. i —5.

347 A rch iw u m w C zerw ińsku v. 5 f. 7— 123.

ms A rch iw u m w C zerw ińsku v. 1 p od d n iem 23 k w ietn ia.

J 7 3 J POCZET OPATÓW 7 7

Ostatnim opatem klasztornym był Stanisław Długołęcki, herbu Grzymała, bezpośredni następca W alentego Żaboklic- kiego 359.

W klasztorze czerwińskim spotykam y go w r. 1782— 1783 w charakterze wikariusza kościoła par. w Czerwińsku. W r. 1783 jest też kaznodzieją klasztornym. W dwa lata później już jako profesor teologii moralnej, otrzym uje nominację na magistra n o w icja tu M0. Po upływ ie trzech lat, na kapitule generalnej 6 maja 1788 r., zlecono mu urząd magistra nowicjuszów i na następny trzyletni okres 361.

W tym czasie zakonnicy z Czerwińska toczą znany nam już spór ze sw ym opatem J. Sosnkowskim. W zatargu tym razem z przeorem Żaboklickim intensyw ną pracę po stronie klasztoru prowadził Stanisław Długołęcki. Jego też wraz z W. Żaboklic­

kim i Antonim Wołowskim, ówczesnym prepozytem par. Zu­

zel, a późniejszym opatem klasztornym, wybrali zakonnicy w 1791 r. administratorem majątku Sielce 382.

W związku zaś z zakończeniem zatargu z opatem Sosnkow­

skim i koniecznością wprowadzenia w życie jego wyników , za­

konnicy, jak widzieliśm y, powierzając po raz trzeci urząd przeora W. Żaboklickiemu, a zarazem chcąc mu dać odpowied­

nią i wypróbowaną pomoc do dalszej pracy, w ybrali 5 maja 1791 r. wice-przeorem konwentu Stanisława Długołęckiego 363.

Sprawując ten urząd, otrzymuje w r. 1793 nom inację na koa­

diutora prepozyta w Pom nichowie. Przy przejściu zaś W alen­

tego Zaboklickiego ze stanowiska przeora konwentu na prepo­

zyta do Łomny, zostaje zastępcą przeora do czasu zwołania kapituły generalnej 364, która, zebrana w 1795 r., powierzyła mu 26 lutego t. r. stanowisko przeora konwentu 365.

S5ł A rch iw u m K u rialn e w P łock u . O pis k ościoła czerw iń sk iego z r. 1817 f. 17; R odzina, dz. cy t., III, s. 168.

5,0 M etryk i urodzeń par. C zerw iń sk v. 2 f. 8 n.: A rch iw u m w C zer­

w iń sk u V. 4 f . 123, 128, 145.

M1 T am że f. 228.

*“ A kta N u n cjatu ry v. 161 i. 201— 216; v. 162 f. 124— 126'. 153 — 155'.

1M A rch iw u m w C zerw ińsku v. 4 f. 287 n.

5,4 T am że f. 303 n.

*“ T am że f. 345.

(5)

7 8 K s. HENRYK FOLW ARSKI [ 7 4 1

Prepozytury w Pom nichowie zrzeka się Stanisław Długo­

łęcki 20 lipca 1815 r., będąc już prepozytem kościoła św. Je­

rzego w Warszawie. Stąd zaś w 1816 roku przechodzi na opac­

two czerwińskie 386.

Obowiązki, związane ze stanowiskiem opata klasztornego, Stanisław Długołęcki pełni jednak zaledwie 3 lata. Bowiem dnia 17 kwietnia 1819 r. arcybiskup warszawski Franciszek Skarbek M alczewski przeprowadza kasatę kilku klasztorów, a między nimi i klasztoru kanoników regularnych w Czerwiń­

sku 367.

Gmach zniesionego konwentu oddano norbertankom, usu­

niętym z Płocka, gdzie zajmowane przez nie budynki zamie­

niono na szpital wojskowy. W związku z tym ówczesna Ko­

misja Rządowa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w piśm ie sw ym z dnia 21 września 1819 r. zawiadamia biskupa płockiego, że wydała już polecenie komisji woj. płockiego, by przygotowano dla przyszłych mieszkanek Czerwińska odpo­

wiednie pomieszczenie, oddzielając murem lokal, zajmowany przez duchownych, mających prowadzić pracę parafialną w Czerwińsku od reszty gmachów klasztornych, które zostały oddane norbertankom 36R.

Po otrzymaniu tego pisma, biskup płocki Adam Michał Prażmowski polecił Konstantemu Plejewskiem u, oficjałow i płockiemu udać się do Czerwińska celem zbadania całej sprawy na miejscu. Na podstawie przedstawionego przez niego sprawozdania, sporządzono 13 października 1819 r. plan uży­

cia gmachów poklasztornych, w których, jak wiemy, należało umieścić norbertanki i jednocześnie zapewnić mieszkanie dla proboszcza i wikariuszów, pracujących w Czerwińsku. Ponie­

waż pracę duszpasterską w charakterze proboszcza miał pro­

wadzić nadal przeor Onufry Barcikowski przy pomocy dwóch

,e6 A cta ep iscop alia 107 f. 245.

5,7 A cta ep iscop alia 93 f. 255—280; G a w a r e c k i W. H., W iadom o­

ści o sta ro ży tn y m k lasztorze k a n o n ik ó w regu larn ych la tera n eń sk ich w C zerw ińsku, Pam . rei. m or. 1846, s. 203.

A rch iw u m S k arb ow e w W arszaw ie, A k ta K om isji R ządow ej S p raw W ew n ętrzn ych 2991 v . I f. 5— 7; A k ta K urii P łock iej v . 42 f. 2.

[ 7 5 ] POCZET OPATOW 7 9

wikariuszów, członków zniesionego klasztoru, wyznaczono w ięc na m ieszkanie proboszczowi „jeden pokój i dwom wikariuszom jedną stancję*1369.

Klasztor w Czerwińsku w ięc stracił swych dotychczaso­

wych w łaścicieli, przebywających tutaj od pierwszej połowy XII wieku. Miejsce ich, jak widzieliśm y, zajęły norbertanki, pracując tutaj do 1903 r., to znaczy do czasu przeniesienia się do Imbramowic 37°.

Opat Stanisław Długołęcki, pozbawiony klasztoru w 1819 r., mieszkał w Błoniach, kościół bowiem św. Jerzego w Warszawie zamknięto w grudniu 1819 r. i zamieniono na fabrykę odle­

wów, na plebanii zaś, zajętej już w 1808 r. urządzono szpital a następnie koszary w o jsk o w e371.

Ostatnie lata życia spędził opat Stanisław Długołęcki, jako prepozyt kościoła w Krasnem dokąd był instytuowany 20 li­

stopada 1820 r. 372. Zmarł prawdopodobnie w 1829 r., gdyż z zaznaczeniem jego śmierci biskup płocki oddaje 15 grudnia t. r. kościół w Krasnem Egidiuszowi Godlewskiemu 373.

I inni członkowie zniesionego klasztoru, podobnie jak ich opat zostali wyznaczeni przez biskupa płockiego do pracy dusz­

pasterskiej na terenie jego diecezji. W Czerwińsku zaś przy kościele parafialnym, jako proboszcz pozostał przeor konwentu Onufry Barcikowski z wikariuszami Michałem Brochockim i W ojciechem W yrzykow skim S74. Po śmierci Onufrego Barci- kowskiego mianowano 28 marca 1833 r. komendarzem w Czer­

wińsku Sebastiana Kowalewskiego, kapłana diec. płockiej 3,°.

Od tego czasu sprawowali duszpasterstwo w Czerwińsku już kapłani świeccy.

jb» A rch iw u m K urii P ło ck iej v. 41 f. 53— 55 n f. ,

*70 N o w o w i e j s k i A . J. b p ., dz. cyt., s. 593.

571 A rch iw u m K urii P ło ck iej v. 42 f. 31' n.; O d aw n ych k ościołach w a rsza w sk ich , P am . rei. m or. 1841, s. 43 n.

575 A cta ep iscop alia 93 f. 460.

S7S A cta ep iscop alia 122 f. 241.

’74 A rch iw u m K urii P ło ck iej v. 42 f. 27 n.

,75 A rch iw u m w C zerw ińsku v. 5 f. 139.

(6)

JE R Z Y K Ł O C Z O W S K t

DOMINIKANIE POLSCY NAD BAŁTYKIEM w XIII w.

Zadaniem, jakie w planach Kościoła i w łasnych spełnić miała potwierdzona w latach 1216— 1217 instytucja Zakonu Kaznodziejskiego, było objęcie siecią własnych, w ielkich kon­

w entów całego ówczesnego chrześcijaństwa i rozpoczęcie w oparciu o te konwenty pogłębionej akcji chrystianizacjił.

Sprężyste kierownictwo centralne zakonu, władza generała, któremu składać miał przysięgę posłuszeństwa każdy z nowo- przyjętych braci (w dawniejszych mniszych formacjach przy­

sięgę tą składano lokalnym przełożonym), ułatw iały znacznie realizację tego planu. A le istotnym oparciem dla ekspansji

*) R o zp ra w k ę pod tytuJem „ D om in ik an ie p o lscy n a d B a łty k iem w X III— X V w “ n ap isałem w 1952 r. d la p ozn ań sk iego P rzeg lą d u Z a­

chodniego. Ze w z g lęd ó w n ieza leżn y ch od autora i R ed ak cji n ie uk azała się ona w druku. K ied y jed n a k w 1953 r. p isa łem pracę „D om in ik an ie p olscy na Ś lą sk u w X II—X IV w .“, w y d a n ą w L u b lin ie w 1956 r-, od­

w o ły w a łe m się dość często do u sta le ń za w artych w p racy „bałtyckiej"

sądząc, że w k ażd ym razie u k aże s ię ona w cześn iej. S ta ło s ię inaczej.

O becnie m ając m ożność w y d ru k o w a n ia p racy „b ałtyck iej" w fo rm ie a rty k u łó w w „N aszej P rzeszłości" p o d zieliłem ją na d w ie części: p ie r w ­ sza p ośw ięcon a jest, jak w y n ik a z ty tu łu , p roblem om X III-w ie c z n y m , druga tra k to w a ć b ęd zie o zw iązk ach k lasztorów p om orsk o-p ru sk ich z p row in cją p olsk ą w X IV —X V I w . M im o rozbicia pracy, do tek stu z 1952 r. m ia łem m ożność w p ro w a d zić ty lk o w zg lęd n ie n ie w ie lk ie p o ­ p raw ki.

1 D la ogóln ej ch a ra k tery sty k i zakonu: J. K ł o c z o w s k i ..D om i­

n ik a n ie p olscy n a Ś lą sk u w X III— X IV w .“, L u b lin 1956, gd zie m . in.

zn ajd u je s ię zesta w ien ie i k ró tk ie o m ó w ien ie litera tu r y ogóln o-zak on n ej.

(7)

8 4 JERZY KŁOCZOWSKI [21

dominikańskiej m iały się stać wszędzie przede wszystkim m iejscowe siły i środowiska, przesiąknięte głębiej nurtującym i Kościół tendencjami reform atorskim i2. Mimo wszelkich wad nie brakło wśród ówczesnego kleru takich ośrodków. Mamy wszelkie podstawy do mniemania, że władze zakonne tak w ła­

śnie rozumiały rozwój swej instytucji. Kładziono nacisk, by zakon wprowadzali do danego kraju ludzie z tego kraju pocho­

dzący, a więc Anglicy w Anglii, Duńczycy w Danii, Polacy w Polsce itd. Zachowana wśród polskich dominikanów trady­

cja o pertraktacjach św. Dominika z Iwonem Odrowążem, w których założyciel zakonu zażądał przysłania mu Polaków dla przeszkolenia ich w życiu zakonnym, nabiera w tej sytuacji cech dużego prawdopodobieństwa 3.

Władze centralne z pewnością brały też poważnie pod uwagę rejon Morza Bałtyckiego, który przynajmniej od prze­

łomu XII i XIII w. nabierał stale znaczenia w oczach kierow­

niczych kół kościelnych jako teren koniecznych akcji m isyj­

nych *. Pogańskie ludy bałtyckie i fińskie m usiały budzić szcze­

gólne zainteresowanie zwłaszcza, że rozwijała się na ich obszarze ekspansja niemiecka i duńska. Ostatnio J. Gallen, fiński histo­

ryk skandynawskich dominikanów, zwrócił uwagę na znaczenie podróży biskupa Diego z Osma i św. Dominika, wówczas jeszcze podprzeora kapituły osmańskiej, jaką odbyli oni do Danii w latach 1204/5 z ramienia króla K a sty lii5. Zdaniem autora, podróż ta pozwoliła św. Dom inikowi zrozumieć potrzeby chrześcijaństwa w północno-wschodniej Europie, co wpłynęło nie tylko na, niezrealizowaną zresztą, chęć podjęcia przez obu Hiszpanów osobistej m isji wśród pogan, (jak chce Gallen wśród Prusów), ale spowodowało również silną ekspansję pierwszej generacji dominikańskiej w krajach skandynawskich, w Pru­

sach i w Polsce. N ie negując dużego znaczenia centralnych

* j. w ., s. 272 n.

* M on. P ol. H ist. IV, s. 845/6.

4 Z o sta tn ich w y p o w ie d z i n a te n tem a t por. T. M a n t e u f f e l ,

„ P a p iestw o i C ystersi", W arszaw a 1955, s. 87 n.

s J a r l G a l l e n , „La p ro v in ce d e D a cie d e l ’O rdre d es F reres P r e - cheurs", H elsin g fo rs 1946, e x c u r su s I, s. 196— 216.

1 3 ] DO M INIK ANIE POLSCY N A D BAŁTYKIEM W X III W. 8 5

władz zakonnych w tej ekspansji przypomnijmy jednak, jak to już w yżej podkreśliliśmy, że bazowała ona świadom ie na siłach i potrzebach m iejscowych, reformatorskich, żyw o zresztą reagujących na nową instytucję. Stąd stopień zaawansowania krajów przylegających do Bałtyku, na drodze reformy kościel­

nej, którą mamy tu pełne prawo określić jako reformę gre­

goriańską, odegrał niew ątpliw ie rolę szczególnie istotną. Nie jest też rzeczą przypadku, że w basenie Bałtyku dwa kraje 0 starszej niż inne kulturze i tradycji chrześcijańskiej, zarazem kraje, w których wyraźnie od przełomu XII i XIII stulecia uwidocznił się ruch gregoriański, mianowicie Dania i Polska, zdecydowanie przodowały w rozwoju dom inikanów 6. Zwolna dopiero i z opóźnieniem nadążali za tym i krajami Niem cy, choć na odcinku gospodarczym, osadniczym, czy politycznym odno­

sili w rejonie Bałtyku tak w ielk ie sukcesy od drugiej połowy XII w . 7. Ze względu na to, że wydarzenia w dwudziestych latach XIII w ieku zadecydowały na stulecia, aż do Reforma­

cji, o podziale rejonu nadbałtyckiego między poszczególne pro­

wincje dominikańskie: duńską, polską i niemiecką, przyjrzyjmy się obecnie tym wydarzeniom nieco dokładniej.

Pierw si dominikanie skandynawscy rekrutowali się z sze­

regów studentów, studiujących na uniwersytetach włoskich 1 w Paryżu 8. Dnia 15 sierpnia 1219 r. w Bolonii przyjęto do za­

konu jednego Szweda i jednego Duńczyka, później w ich ślady poszli następni. Z tych kół w yszła też w 1220 r. nieudana w końcu próba utworzenia pierwszego klasztoru w Sigtuna, starym ośrodku gospodarczym i kościelnym m iędzy Sztokhol­

mem a Upsalą. Trwałego znaczenia nabrała dopiero sfinalizo­

wana w 1223 r. fundacja klasztoru w siedzibie arcybiskupiej w Lund. Po okrzepnięciu w tym głównym ośrodku kościelnym Skandynawii, dominikanie tworzą następne konw enty w Ribe, największym m ieście Danii i w ielkim emporium handlowym, w Visby na w yspie gotlandzkiej, emporium handlu bałtyckiego,

0 Co do D anii, por. u w a g i w : K ł o c z o w s k i , „D om inikanie p olscy n a Śląsku", s. 273— 4.

Por. u w a g i K. T y m i e n i e c k i e g o , „ D zieje N iem iec", P oznań 1948, s. 518 n.

O p row in cji d u ńskiej za G a l l ć n e m , „La p rovin ce d e Dacie".

(8)

8 6 JERZY KŁOCZOWSKI [ 4 ]

oraz w siedzibie arcybiskupa norweskiego w Nidaros. Dosko­

nale uwidacznia się w tych fundacjach zasadnicza linia zakonu osiadania w głównych centrach życia społecznego. Dwudzie­

stych lat XIII w. sięgają także pierwsze próby założenia kla­

sztoru w Revalu w Estonii, doprowadzone do ostatecznego skutku dopiero ok. 1248 r. W ten sposób szybko zarysowały się tereny prowincji duńskiej, obejmującej Danię z podbitą przez Duńczyków Estonią, Szwecją z wyspą Gotland i Finlandią oraz Norwegię. Na obszarze tym liczono w 1253 r. 22 konwenty, w 1303 — 26 konwentów. Trzon prowincji stanowiły klasztory skupione gęsto na ziemiach królestwa właściwej Danii;

w 130,'i r. ty ło ich tu, nie licząc estońskiego Revalu, 13, a więc równo połown ogólnej liczby konwentów prowincji. Szw tcja posiadała 9 klasztorów, Norwegia — 3. Do grupy konwentów zwanych morskimi należał obok Visby i Revalu konwent w Abo w Finlandii. W Finlandii, gdzie dopiero około 1220 r. powstało definitywnie biskupstwo, założony w 1249 r. klasztor domini­

kański był przez półtora wieku jedynym w całym kraju kla­

sztorem. Świadectwem znaczenia zakonu może być przyjęcie przez diecezję finlandzką liturgii dominikańskiej.

Początki Zakonu Kaznodziejskiego w Polsce wykazują pewne podobieństwo z początkami dominikanów skandynaw­

skich. Podstawow e znaczenie źródłowe ma tu relacja lektora Stanisława z połowy XIV w., bałamutna aż nadto często, choć niedostatecznie dotąd przebadana, a naw et poprawnie nie w y ­ dana 9. Z zawartych w niej wiadomości można jednak przyjąć za pewne, że u kolebki prowincji polskiej leżało wstąpienie do zakonu w e W łoszech grupy polskich księży z diecezji krakow­

skiej, które nastąpiło w każdym razie ok. 1220 r . 10. W dotych­

W yd. L. Ć w i k l i ń s k i w t. IV M on. P ol. H ist. na p o d sta w ie n iesk o la cjo n o w a n ej przez sieb ie kopii, sporządzonej w R zym ie ok. 1854 r.

n a zlec en ie A u gu sta B ie la w sk ie g o p rzez ja k ieg o ś br. M ullera. Por. u w a g i na tem at lek to ra S ta n isła w a i jeg o d zieła u P. D a v i d a. „L es S ources d e 1 H istoire de P o lo g n e a l'ep o q u e d es P ia s ts “, P a r is 1934, s. 155— 161.

<o W zw iązk u z przypadającą w 1957 r. 700-letnią rocznicą śm ierci św . Jack a zap ow iad ają arty k u ły p o św ięco n e m . in. ch ron ologii p ie r w ­ szy ch la t d o m in ik a n ó w p olsk ich O R. L oen ertz O. P. w R zy m ie i O. P a ­ w e ł K iela r O. P. w K rakow ie.

czasowych badaniach zbyt jednostronnie kładziono nacisk na stosunki osobiste Iwona czy Jacka Odrowążów ze św. Domini­

kiem, nie widząc związków między sprowadzeniem dominika­

nów a polskim ruchem reformy kościelnej, co tak mocno pod­

kreślam w e własnych pracach. W ysłana z Włoch grupa braci osiadła w latach 1222/3, a w ięc mniej więcej w tym czasie co i Skandynawowie w Lund, przy kościele poparafialnym św . Trójcy w K rakow ieu . W nikliwe badania Loenertza nad listą prowincjałów polskich zawartą w Liber Beneficiorum Długosza uprawdopodobniły w sposób wysoce przekonywujący zawartą tam wiadomość o wyznaczeniu w 1225 r. pierwszym prowincjałem polskim Gerarda z Wrocławia, poprzednio stu­

denta paryskiego, oraz o odbyciu przez niego w tym że 1225 r. pierwszej kapituły w Krakowie, na której zdecydowano w ysłać grupki braci do Pragi, Wrocławia, Kamienia, Gdańska i Sandomierza. Istnieją też podstawy do dodania do tej listy Płocka 12. „Rozesłanie" krakowskie świadczy bardzo w ym ow nie

[ 5 ] DO M INIK ANIE POLSCY N A D BAŁTYKIEM w X III W. 8 7

11 K ł o c z o w s k i J., „ D o m in ik a n ie p o lscy n a Śląsku", s. 290— 1.

12 L o e n e r t z R., „U ne a n cien n e ch ron iąu e d es p ro v in c;a u x d o m i- n ica in s de Pologne", A rch iv u m F ratru m P raed icatoru m , t. X X I , R om ae 1951, s. 15— 16; K ł o c z o w s k i J., „D om in ik an ie p o lscy n a Ś lą sk u w X III— X IV w .“, s. 49.

D ł u g o s z (Lib. B en ef. III, s. 450 i p opraw na w p e łn i p u b lik a cja od n ośn ego fra g m en tu u L oen ertza, j. w .) pow iada, iż G erard n a k a p i­

tu le „ m isit fr a tr e s re c ip e re d o m o s V a rtisla v ie n se m , P ra g en sem , C a m y e - n e n se m , S a n d o m irie n se m , G edan en sem ..." Isto tn ie w sz y stk ie te dom y w y stę p u ją w cią g u 2—3 la t n a jb liższy ch w źródłach w sp ó łczesn y ch (ze­

sta w ie n ie u L oenertza), w sz y stk ie tak że zn ajd u ją s ię n a czele za ch o w a ­ nej z p oczątk ów X IV w ., i oddającej dobrze ch ron ologię p o w sta w a n ia , liśc ie k la szto ró w B ernarda G u id on is ( K ł o c z o w s k i , „D om in ik an ie p olscy n a Śląsku", s. 288 n.). N a liśc ie B ernarda, odnoszącej się do pro­

w in c ji p olsk iej w 1303 r., już po jej od d zielen iu się od Czech, zn a jd u ­ jem y tak że na 4 m iejscu po K rak ow ie, W rocław iu i K am ien iu , a przed G d ań sk iem i S an dom ierzem — n ie w y m ie n io n y u D łu gosza p od r. 1225 — P ło ck . J e s t to p ow ażn y argu m en t za u m ieszczen iem P ło ck a w gru p ie p ierw szy ch fu n d a cji z la t 1225— 1228 i d latego m u sim y go szczegółow o rozpatrzyć.

D laczego P łock n ie jest w y m ie n io n y u D ługosza? W iadom o, że ręko­

p is „L iber B eneficiorum " n ie p rzed sta w ia d zieła w yk o ń czo n eg o , p o zo -

(9)

8 8 JERZY KŁOCZOWSKI [6 1

o szybkim okrzepnięciu i wzroście dominikanów w środowisku krakowskim, od dość dawna przenikanym szczególnie wyraźnie przez tendencje reformatorskie. Związek dominikanów z pol­

skimi kołami reformatorskimi uwidacznia się na mapie pierw­

szych fundacji: brak klasztorów na ziemiach niechętnego refor­

m ie W ładysława Laskonogiego, a chodziło przecież o tak ważne ośrodki życia kościelnego w kraju, jak Gniezno i Poznań, w y ­ stało w nim w ie le m iejsca n a p la n o w a n e p rzez D łu gosza dopiski. R elacja o „rozesłaniu" je s t tak że, jak stw ierd ził L oenertz, tak im p ó źn iejszy m d op ełn ien iem . O statn i z klasztorów , G dańsk, d op isan y został ju ż n a m a r­

g in esie. Tu jed n ak n ie ty le w ch od zi w grę n ied o sta rczen ie D łu goszow i m ateriałów , ile raczej sprzeczność, jak ą k a n o n ik k ra k o w sk i m ógł za u ­ w a ży ć m ięd zy e w en tu a ln ą w iad om ością o P ło ck u w 1225 r. a p osiad a­

n ym i przez n ieg o in form acjam i o fu n d acji k lasztoru d om in ik an ów p ło c­

kich w 1234 roku. W sw ej h isto rii n o tu je D łu g o sz pod tym rok iem „A n n o qu oqu e e o d e m p e r d u c e m C u n ra d u m M asoińae o rd o m o n a s te riu m jr a tr u m P raedicatoru m . fu n d a tu r in P loczsko" (H istoria, II, 245).

A. S e m k o w i c z , („K rytyczny rozbiór D ziejó w P o lsk ich Jan a D łu g o ­ sza", K rak ów 1887, s 233) przypuszcza, że p o d sta w ą tej w iad om ości jest ja k iś n iezn a n y dok u m en t. Isto tn ie n ie m am y żad n ego d ok u m en tu fu n ­ dacyjn ego dla d o m in ik a n ó w płockich, a le n a jp ew n iej, jak zaraz sp ró­

b uję ud ow od nić, n ie znał go już i D łu g o sz w X V w . W. T e l e ż y ń s k i , zn a ją cy n ie w ą tp liw ie dobrze arch iw alia d om in ik ań sk ie w P o lsce w X V III w iek u , w sw y m trak tacie o k lasztorze p łock im św . D om in ik a (T ra c ta tu s h isto ricu s d e ca en o b io P lo c e n si S. P. D o m in ici, K rak ów 1790) n ie w sp o ­ m ina n ic o in teresu ją cy m n a s dokum encie, dając tym dow ód, że ju ż w ó w cza s żad n ego p o n im ślad u n ie b yło. W d och ow an ym do n a szy ch cza só w k op iariu szu d ok u m en tów k la szto ru p ło ck ieg o z p oczątk ów X V II w ,, n a k tórym m . in. opierał się zresztą T eleży ń sk i, n ie zn a jd u ­ jem y, poza k ilk o m a w y ją tk a m i, d o k u m en tó w d a to w a n y ch przed połow ą X V w . W yjaśn ia to k ró tk o notatk a w k op iariu szu oparta o zap isk i k la ­ sztorn e p ło c k ie z p oł. X V w . 17. IX . 1436 r. „ in cin era tu s e s t c o n v e n tu s P lo cen sis S. D om inici" i to ta k straszn ie, że sp ło n ę li w k a ta stro fie trzej ud ający się ak u rat na k a p itu łę p row in cjaln ą do W arki o jcow ie z k o n - traty p ru sk iej i, ja d ą cy w id a ć z n im i, ja k iś m ło d zien iec z G dańska. S p ło ­ n ę ły te ż w ó w c z a s — jak św ia d czy w zm ia n k a w zn a jd u ją cy m s ię w k o ­ p iariu szu d o k u m en cie W ła d y sła w a II M a zow ieck iego z 1454 — zn a jd u ­ ją ce się w k la szto rze d ok u m en ty (...„p r iv ile g iu m e t m u n im e n ta m o n a - s te r ii e t co n ven tu s... p e r ig n is ro ra g in em ... con su m pta" ; ch o d zi tu o do­

k u m en t d otyczący m ły n a d om in ik ań sk iego n a B rzeźnicy). To, co b y ło z d yp lom ów k la szto rn y ch o d p o ło w y X V w . zn am y z kopiariusza. J e ś li w ię c istn ia ł jak iś d ok u m en t fu n d a cy jn y dla d o m in ik a n ó w płockich, to

DO M INIK ANIE POLSCY N A D BAŁTYKIEM W X i n W. 8 9

stępują, zaś one w księstwach Leszka Białego, Konrada czy Henryka Brodatego, bliżej związanych z nowym nurtem ko- ścielno-religijnym . Z interesującego nas w obecnym artykule punktu widzenia na szczególną uwagę zasługuje to, że klasztory powstałe na ziem iach polskich w w yniku decyzji krakowskiej 1225 r. w yznaczyły w ogólnym zarysie zasięg działania prowin­

cji polskiej w zasadniczej zgodzie z granicami Polski z XII w.,

sp ło n ą ł on bądź w 1436 r. bądź w ja k ie jś poprzedniej k a ta stro fie i D łu ­ g osz n ie m ó g ł m ieć go w ręku. K rótk a w iad om ość D łu gosza oparta w ię c raczej b y ła o ja k ą ś zap isk ę ty p u rocznikarskiego. M ożna s ię d om yślać, że chodzi?o tam o p o św ięcen ie k o ścio ła i e w . od d an ie braciom do u ż y tk u ca łeg o k o m p lek su k o śc ie ln o -k la sz to m e g o . K ościół b y ł pod w e zw a n iem św . D om in ik a, k an on izow an ego 3. V II. w ła śn ie 1234 r., w ię c ju ż jesien ią tegoż roku m ożna m u było n ad ać ja k o p atrona, za ło ży c iela zakonu.

W cześniej n ie m ogło to n astąp ić, sa m o w ię c w e zw a n ie p ło ck ie m ogło u tw ierd zić, a k to w ie czy i n ie n ap row ad zić D łu gosza n a d atę 1234.

T rzeba dodać, że ob jęcie b u d o w li k o śc ie ln o -k la sz to m y c h często łączono później w h isto rio g ra fii z e sfo rm o w a n iem się k on w en tu w tej m ie jsc o w o ­ ści, co, ja k w iem y , w c a le n ie je s t słu szn e. T enże D łu gosz p od aje np. w ia ­ dom ość o w y b u d o w a n iu d om in ik an om lu b elsk im k ościoła i k lasztoru i fu n d o w a n iu ich p rzez K azim ierza W. w 1342 r. (Lib. B e n e f. III, 458/9;

por. W a d o w s k i , „K ościoły lu b elsk ie", L u b lin 1907, s. 208), podczas gd y z lis ty B ern ard a G uidonis w ie m y , że k o n w en t ta m tejszy istn ia ł już w X III w . P oza P łock iem , w s z y stk ie in n e gru p k i d o m in ik a n ó w roze­

sła n e p o P o lsc e w 1225 r. otrzy m a ły sta r e k o ścio ły (W rocław , K am ień , G dańsk, Sandom ierz). P ó ź n ie jsz e n iż tam , u m ie jsc o w ie n ie s ię braci w P ło ck u m ożna w y tłu m a czy ć tym , że n ie oddano im starego, a w y b u ­ dow ano n o w y k ościół. N iżej w te k śc ie stw ierd zim y zresztą, że w K a ­ m ien iu b racia czek ać m u sieli n a jp ew n iej ok. 2 la ta n a o trzym an ie stałej siedziby. W p oczątkach sw ej d zia ła ln o ści zakon n ie ty le n a sta w io n y b y ł na p racę w e w ła sn y c h k o ścio ła ch , ile n a a k cję w k o ścio ła ch p a r a fia l­

n y ch , i stą d k o n w en t ła tw o m ó g ł zn a leźć ja k ieś ty m cza so w e p o m ie­

szczenie. W e W rocław iu, P ozn an iu , zach o w a ła s ię np. trad ycja tak ich ty m cza so w y ch sied zib braci przed ob jęciem k o ścio łó w św . W ojciecha i G otarda (por. B 1 a s e 1, „G esch ich te v o n K irch e und K lo ster St. A d a l­

bert zu B reslau", s. 6 i K ł o c z o w s k i , „D om inikanie p olscy na Ś lą ­ sku", s. 295/6). L ista B ernarda zdaje się św iad czyć, że i w P ło ck u m ia ła m iejsce podobna sytu acja.

N a leży zw rócić u w a g ę na jeszcze jed en m om en t u p raw d op odob n ia­

jący w is to tn y sposób w y n ik n a szy ch rozw ażań. N ie w y d a je się rzeczą m ożliw ą, aby przy „rozesłaniu" w 1225 r. p o m in :ęto k sięstw o K onrada, tak b lisk o zw iązan e w tym cza sie z M ałopolską. W iem y, jak zw iązan i

(10)

9 0 JERZY KŁOCZOW SKI [ 8 !

łącznie z form alnie odpadłym od Polski przed pięćdziesięciu laty Pomorzem Zachodnim i tam tejszym biskupstwem kam ień­

skim, którego przynależność do archidiecezji gnieźnieńskiej w y ­ w ołuje tyle w ą tp liw o ści13. Ponieważ zaś, jak mamy pełne prawo mniemać, prowincja polska w oparciu o klasztory w Gdańsku i może w Płocku rozpoczęła akcję m isyjną w Pru­

sach jeszcze przed przybyciem tu Krzyżaków w 1230 r., więc i Prusy wciągnięte zostały w orbitę jej w p ły w ó w 14. W ten

b y li d om in ik an ie z obozem reform y k o ścieln ej, do którego p o lity czn ie K onrad od początk u należał. M isja pruska, o której zakon m yślał, w ią ­ zała się w tych la ta ch bardziej m oże z K onradem niż Ś w ięto p ełk iem . W łaśnie w 1223 r., rok u u sta le n ia się d om in ik an ów w K rak ow ie, dochodzi do w sp ó łd zia ła n ia k siążąt p olsk ich L eszk a, K onrada, H en ryk a B rod a­

tego, Ś w ięto p ełk a i W arcisław a zach od n io-p om orsk iego w w y p ra w ie na P ru sów . W dw a la ta później do trzech o statn ich p rzyb yw ają d o m in ik a ­ n ie, n ie w id zim y zaś pow od ów , dla k tórych m ielib y op u ścić ziem ie K onrada.

Tak w ię c m im o relacji D łu goszow ej i zgodnej z n ią d o tych czasow ej h isto rio g ra fii zakonnej (por. B a r ą c z, „R ys D ziejó w Zak. K azn.

w P olsce", II, L w ó w 1861, s. 319 n.; W o r o n i e c k i , „Sw . J a cek Odro­

w ąż", K a to w ice 1947, s. 123 n.) tw ierd zim y, że początk i k o n w en tu p ło c­

k ieg o św . D om in ik a sięg a ją „rozesłania" k ra k o w sk ieg o 1225 r. P ierw szą w sp ó łczesn ą w iad om ość o klasztorze zn a jd u jem y w 1237 r. (Cod. dipl.

M as., w y d . J. K och an ow sk i, I, n r 362).

13 O zw ią zk a ch K am ien ia z G niezn em za K ietlicza (t 1219) patrz U m i ń s k i , „H enryk, arcy b isk u p gn ieżn ień k si" , L u b lin 1926, w róż­

n y ch m iejscach .

11 P o tw ie r d z e n ie m isy jn eg o (m ięd zy in n ym i!) charakteru fu n d acji G dańska w b u lli G rzegorza IX z 5. V. 1227 r., w y d . w „ P o m m erellisch es U rkundenbuch", I, s. 37 8. W edług b u lli, Ś w ięto p ełk i jego bracia „lo­

cum ... p r o p a g a n o ru m co n v e rsio n e d e d e ru n t fra trib u s" . P a trz także u w a g i w W. R o t h a, „D ie D om in ik an er u n d P ran zisk an er im D e u tsc h - O rdensland P reu ssen b is zum Jah re 1466", K on igsb erg i Pr. 1918, s. 3—

4, z k on k lu zją: „Ja, w ir k ó n n en artmehm en, d a ss d e D om n ik a n e r iib e r - h a u p t d en K a m p f gegen d a s H e id e n tu m n och v o r d en D e u tsch h erren a u fg en o m m en haben". D la teg o przesadza n ie w ą tp liw ie A 1 1 a n e r, „Di©

D o m in ik a n e r m ss io n e n d es 13. Jahrhunderts", H a b elsch w erd t 1924. s. 160 i przyp. 2, p rzyw iązu jąc, zd aje się, w ię k sz ą w a g ę do w y ra żen ia b u lli p ap iesk iej z 17. IX . 1930 r-, m ów iącej o za p roszen iu d om in ik an ów przez K rzyżaków do m isji. K rzyżacy za sta li ju ż d o m in ik a n ó w p olsk ich w te r e ­ n ie i sk a za n i b y li n ieja k o n a w sp ó łp ra cę z n im i jako z rzeczy w iście

1 9 ] D O M INIK ANIE POLSCY N A D BAŁTYKIEM W X III W. 9 1

sposób w ostatecznym w yniku dominikanie polscy oparli się mocno o południowe wybrzeże Bałtyku od rejonu dolnej Odry po Niemen.

Polacy i Duńczycy w yprzedzili dominikanów niem ieckich w zakładaniu klasztorów w krajach nadbałtyckich. Wprawdzie Niem cy znaleźli się bardzo rychło w szeregach zakonnych, a na­

w et jeden z nich, Jordan Sas, został w 1222 r. po śmierci św. Do­

minika obrany generałem zakonu, ale główne klasztory pro­

wincji niemieckiej skupiły się w początkach na obszarach nad- reńskich. Pow staw ały one tam w tym samym mniej więcej cza­

sie co i klasztory skandynawskie czy polskie. N ie jest pozba­

w iony w ym ow y fakt, że założenie klasztoru w Fryzaku w Ka- ryntii, który zajął pierwsze m iejsce na liście klasztorów pro­

w incji teutońskiej, przypisuje się z uzasadnieniem św. J a ck o w i15.

Gdy już w Krakowie czy w Lund dominikanie na dobre się usa­

dowili, arcybiskup magdeburski Albert podejmuje inicjatyw ę sprowadzenia ich z Paryża do swej siedziby metropolitalnej.

W w yniku jego starań bracia przybywają do Magdeburga w drugiej połowie 1224 r., ale jeszcze przez rok przeszło m usieli czekać na uzyskanie własnego, stałego pomieszczenia 16. Kla­

sztor magdeburski, pierwszy w tej części kraju, stał się zara­

zem głów nym klasztorem dominikańskim dla Niem iec wschod­

nich. K iedy w skutek bardzo poważnego rozwoju liczebnego prowincji niemieckiej dokonano w początkach XIV w. jej po­

działu na dwie nowe, niem iecką i saską, Magdeburg stał się

jed y n y m , sk u teczn ym n arzęd ziem p racy m isy jn ej. Por. L a b u d a G.,

„P olsk a i krzyżacka m isja", A n n a le s M issiologicae IX , P o zn a ń 1937, s. 377, przyp. 16. D odać trzeba z n acisk iem , że k iero w n ictw o liczn y ch m isji p od ejm ow an ych w X III w . p rzez d om in ik an ów sp o czy w a ło zaw sze w rękach p oszczególn ych p io w in c ji, p atrz M a n d o n n e t , „ S a in t-D o - m in.'que“, I. P aris 1938.

15 J. W o r o n i e c k i , „ S w . J a cek O drow ąż", K a to w ice 1947, s. 63—

6; fu n d a cję F ryzak u p rzez św . Jack a p rzyjm u je też G a l l e n , „La p r o - v in ce de D acie", s. 6.

18 P. L o e, „ S ta tistisch es iib er d ie O rdensprovinz S a x o n ia “, L eip- zig 1910, s. 11, 48— 9. W tej sam ej serii „Q uellen u n d F orsch u n gen zur G esch ich te d es D om in ik an erord en s in D eutschland": L o e , „ S ta tistisch es

iiber d ie O rdensprovinz T eutonia", 1907.

(11)

9 2 JERZY KŁOCZOWSKI [ 1 0 1

głową prowincji saskiej. Następne po Magdeburgu, fundacje dominikańskie w Niemczech wschodnich dochodzą do skutku dopiero w pięć łat później, w 1229 r. Są to m ianowicie Erfurt, Lipsk i pierwsza z nadbałtyckich, niemieckich fundacji, Lubeka.

Na stosunkową powolność działania wschodnio-niem ieckich do­

minikanów w tym czasie, zdaje się wskazywać między innym i fundacja Rygi 17. W 1234 r. biskup Mikołaj, poprzednio kano­

nik magdeburski, daje im siedzibę, podczas gdy ostateczną organizację konwentu datuje się na rok 1244, a więc w dziesięć lat później. Ryga wraz z ufundowanym ok. 1300 r. klasztorem w Dorpacie tworzyła następnie tak zwaną kontratę liwońską w obrębie prowincji saskiej. Natomiast w skład kontraty czyli nacji słowiańskiej tejże prowincji wchodziły w XV w. kon­

w enty w Lubece, Hamburgu, Wismarze, Roztoce, Strzałowie, Róbel i Meldorf. Klasztor hamburski powstał ok. 1240 r. Mia­

sta w endyjskie na dawnym wybrzeżu obodrzycko-Wieleckim otrzymały konw enty dominikańskie również w ciągu XIII w.:

Strzałów ok. 1251 r., Roztoka ok. 1256, Wismar ok. 1293. W Ró­

bel w Meklemburgii, konwent powstać miał w 1287 r„ wreszcie v/ Meldorf (Dithmarschen) w r. 1380 18. Można także wspom ­ nieć o klasztorze w Myśliborzu, w Nowej Marchii, powstałym ok. 1275 r. i przynależnym do nacji brandenburskiej. Klaszto­

rem tym zajm iem y się niżej nieco szczegółowiej.

Z powyższego zestawienia faktów wyraźnie widać, jak do­

minikanie duńscy i polscy skutecznie uprzedzili niem ieckich w obejmowaniu swą działalnością krajów nadbałtyckich. Zdaje się to świadczyć o większej dojrzałości ruchu reformatorskiego, bazy rozwoju dominikanów, w kościołach polskim i duńskim niż w e wschodnio-niem ieckim . Dla przyszłości zasadnicze zna­

czenie m iało to, że dzieło Polaków czy Duńczyków ujęte zostało

17 O d om in ik an ach k o n tra ty liw o ń sk iej: G. v o n W a l t h e r - W i t - t e n h e i m , „D ie D om in ik an er in L iv la n d im M ittelalter", R om ae 1938.

15 W w y żej (przyp. 16) w sp om n ian ej serii „Q uellen u n d F o rsch u n - f>en “ — A . V o r b e r g , „B eitra g e zu r G esch ich te d es D o m in ik a n ero r- d en s“ : I — „D as Joh a n n isk lo ster zu R ostock", L eip zig 1910 (nie m iałem w ręku); II — „D as D om in ik an erk loster zu R óbel"; III — „ M eck le n - b u rgisch e D om inikanerurkunden" 1913.

[ U ] DO M INIK ANIE POLSCY N A D BAŁTYKIEM W X III W. 9 3

od razu, ostatecznie w 1228 r., w mocne ramy system u prowin­

cjonalnego ł9. W przeciwieństw ie do dawnych formacji mni­

szych czy kanonickich, gdzie każde opactwo stanowiło w zasa­

dzie odrębną, autonomiczną jednostkę, zakony żebracze przy­

jęły już w początkach swej działalności obok zasady podpo­

rządkowania wszystkich zakonników przełożonemu generalne­

mu, zasadę podziału zakonu na grupy konwentów odpowiadają­

cych zw ykle określonym krajom czy rejonom geograf iczno- politycznym. Wchodzące w skład takiej grupy, czy prowincji, domy zakonne podporządkowane były, przy zachowaniu zresztą pewnej autonomii, władzom prowincjonalnym, m ianowicie ka­

pitule i prowincjałowi. Władze te m iały bardzo istotne znacze­

nie. Prowincjał, obierany i odpowiedzialny przed złożoną z przeorów i przedstawicieli wszystkich konwentów kapitułą, potwierdzał wybory przełożonych klasztornych, przenosił braci w edle swego uznania z klasztoru do klasztoru, dokonywał w izy­

tacji, troszczył się o całość spraw prowincji.

Zauważyć trzeba, że fakt przynależności dominikanów po­

morskich i pruskich do prowincji polskiej był do niedawna rzadko doceniany albo też wręcz kwestionowany. Lepiej przed­

stawiała się sytuacja odnośnie Prus krzyżackich. Werner Roth opublikował w 1918 r. sw ą dysertację doktorską poświęconą dominikanom i franciszkanom w państwie zakonnym do 1466 r., w której dobrze w zasadzie ośw ietlił ewolucję w położeniu braci kaznodziejów w tym kraju, od przyjaznych stosunków i współpracy w stuleciu XIII, do wrogości wobec Zakonu n ie­

mieckiego w XV w. 20. Tę ostatnią autor wiąże w łaśnie między innym i z przynależnością dominikanów do prowincji polskiej.

Później nieco Altaner w rozprawie poświęconej trzynastowiecz­

nym misjom dominikańskim podkreślił rolę prowincji i elem en-

*’ O gólna ch a ra k tery sty k a u stro ju d om in ik ań sk iego w w iek a ch śred n ich u W a 1 z a, „C om pendium h isto ria e O rdinis P raedicatorum ", * R om ae 1948, s. 91— 120. P a trz tak że K ł o c z o w s k i , „D om inikanie p olscy n a S lą sk u “, s. 15, 172, 176— 7.

10 R o t h W., „D ie D om in ik an er u n d Franziskaner" (cyt. w przy­

p isie 14).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po przedstaw ieniu rozw oju historycznego kary depozycji (i degra­ dacji), oddzielnie omawia k arę depozycji i oddzielnie karę degradacji, biorąc pod uwagę obecne

Control experiments for DNA translocation without recapturing show that the most probable dwell time for 48.5 kbp linear molecules at 50 mV was around 3.3 ms. Using the

nal Liberation (PKWN), Polish Workers’ Party (PPR), Polish Peasants’ Party (PSL), Provi- sional Government of National Unity (TRJN), Ministry of Education, Polish Teachers’

Ponieważ nie zachowały się żadne zapisane ani nagrane melodie pieśni re­ ligijnych wykonywanych przez ewangelików w powiatach słupskim, lęborskim i bytowskim,

Tableau représentant les „Troiis Saints' Jean s” de Czulice.. Obraz tablicow y „Trzech

„Na- ród — uważał który się chlubi Komisją Edukacji Narodowej zawsze po- winien dążyć do tego, aby jego młodzież wychowywała się w polskim systemie edukacyjnym.. Taki

Dyskutanci oce- nili zgodnie, że przedmiot ten powinien być wykładany na wyższych latach studiów medycznych w każdym zaś razie nie na II roku, jak to się dzieje obec- nie..

Jako członek Stowarzyszenia Klubu Pioniera Miasta Gorzowa włączył się do re- alizacji jego statutu w rożnych formach.. wykonywał i zamontował krzyże na grobach samotnych