RECENZJE 145
godna jest polecenia wszystkim zainteresowanym tą problem atyką, zabrakło tego, co może nie jest najważniejsze, ale czego brak może niekiedy irytow ać (szczególnie w przypadku naukowej publikacji, dotowanej zresztą przez M inistra Edukacji N aro dowej). M am tu na myśli solidną korektę składu. Jej brak lub słabość objawiła się sporą ilością błędów. W iększość z nich jest łatw a do zauważenia i zneutralizowania (szczególnie błędy ortograficzne). Jednakże ze względu n a częstotliwość ich pojaw iania się i fascynującą różnorodność (podziękow ania pani H ałas składać pow inna bezpo
średnio na ręce wydawcy) sam nie wiem, ja k potraktow ać ostatnie zdanie zasadniczego tekstu: „W spólnota konwersji, retoryka konwersji i rytuały konwersji w y c z e r p u j ą (wyróżnienie P.Z.) analizę zjawiska konwersji kolektywnej, k tó ra jak o proces zachodzący w czasie pow inna dalej być b a d an a w związku z rozwojem i działaniem ruchu konwersji” . Błąd to, niedopatrzenie czy uproszczone widzenie problemu?
Paweł Załęcki
A N D R Z E J W O JTO W ICZ; Osoba i transcendencja. Karola Wojtyły antropologia wiary i Kościoła, W ydawnictwo U niwersytetu Wrocławskiego, W rocław 1993, 220 s.
Ważnej części socjologicznych badań nad religią patronuje przekonanie Emila D urkheim a, zgodnie z którym wyjaśnienie „elementów konstytutywnych religii”
możliwe jest przede wszystkim n a przykładzie „religii pierw otnych” . „Ponieważ fakty są tu prostsze, ich rozw iązania są także bardziej widoczne” - pisał autor Elementarnych fo rm życia religijnego. Andrzej W ojtowicz w swej książce nie akceptuje tego przekonania - choć więc przyjm uje inną tezę D urkheim a, zgodnie z k tórą nie m ożna wyobrazić sobie świata społecznego bez religii (s. 188), to za przedm iot swoich analiz przyjmuje ten dorobek filozoficzno-teologiczny, który na obszar współczesnego Kościoła rzym
skokatolickiego w prow adził K arol W ojtyła, nim został wybrany n a papieża. O tym zawężeniu przedm iotu analizy autor książki inform uje w tytule dwukrotnie, choć za każdym razem jest to raczej inform acja dla czytelnika wyczulonego na niuanse. Po pierwsze więc w tytule nie pojaw ia się imię przybrane przez K arola W ojtyłę po wyborze, po drugie tytuł „O soba i transcendencja” wyraźnie koresponduje właśnie z tą pierwszą częścią doro b k u papieża. Być może tytuł, w którym zakres badań autora byłby wskazany wyraźniej, byłby, ze względu na czytelników mniej zorien
towanych, bardziej użyteczny. U w aga ta nie może jednak osłabiać bardzo pozytywnej pierwszej oceny całej książki A ndrzeja W ojtowicza, który przedstawia propozycję dojrzałą intelektualnie i w arsztatow o.
K siążka Osoba i transcendencja. Karola W ojtyły antropologia wiary i Kościoła składa się z 10 rozdziałów, W stępu i Zakończenia. A utor prowadzi czytelnika przez trzy dające się wyróżnić części pracy: od analizy źródeł teologii podm iotu ludzkiego i analizy różnych koncepcji dośw iadczenia we wczesnych pracach K. Wojtyły, poprzez analizę fenomenologicznych kręgów zainteresowań dzisiejszego papieża, związanych z inspiracją dorobkiem M axa Schelera, aż do analizy relacji Kościoła i społeczeństwa.
W tej ostatniej części, k tó ra jest najciekawsza socjologicznie, W ojtowicz stawia problem stosunku tego w zorca wiary - który K. W ojtyła zbudował poprzez nawiązanie do mistycyzmu św. Ja n a od K rzyża i fenomenologii M axa Schelera - do instytucji Kościoła, pisząc: „W takiej perspektywie wszelkie form alne struktury kościelne
146 RECENZJE
przestają odgrywać głów ną rolę i sprowadzone są do funkcji podporządkow anej norm ie personalistycznej i wspólnotowej. Ciała kościelne, organizacje i instytucje m ają być środkam i realizacji istotowego pow ołania człowieka do życia wspólno
towego” (s. 179). Personalistyczne założenia struktur eklezjalnych i fenomenologiczne założenia analiz etycznych stanow ią doskonałe przygotowanie do napięcia, które musi się pojaw ić pomiędzy rolą Kościoła we współczesnym świecie a tego świata przemianami: D uszpasterstw o zawłaszczone przez Kościół instytucjonalny czy apos
tolstwo, którego rzeczywistym podm iotem jest Lud Boży? Sekularyzacja, jak za Maxem W eberem pow tarzały pokolenia socjologów, czy prywatyzacja religii, jak wydaje się sugerować w skazując tę drogę K. Wojtyła? W tle tych pytań i analiz znajdujemy w omawianej pracy ważne dyskusje dotyczące przemian struktury współ
czesnych społeczeństw i związku tych przem ian z dorobkiem intelektualnym K.
Wojtyły z jednej strony, a przeobrażeniem Kościoła z drugiej. Najważniejszym wydaje się problem różnic pomiędzy społeczeństwem segmentacyjnym i społeczeńst
wem zróżnicowanym funkcjonalnie. „O ba aspekty modernizacji - sekularyzacja i indywidualizacja - są rezultatam i tego samego procesu funkcjonalnej dyferencjacji i m ają charakter kom plem entarny” - pisze autor na s. 194-195. Inaczej mówiąc m odernizacja została wym uszona przez długi proces odchodzenia współczesnych społeczeństw od m odelu segmentacyjnego, w którym dom inow ała struktura klanow a lub stanowo-klasowa. K ażda jednostka w w arunkach społeczeństwa zróżnicowanego funkcjonalnie m a równe szanse uczestniczenia w dowolnym systemie, co sprawia, że wiele decyzji dawniej zapadających poza indywidualnym podm iotem (np. przez fakt urodzenia się w takim właśnie, a nie innym miejscu struktury społecznej) dzisiaj stało się decyzjami tego właśnie podm iotu. „Jest więc oczywiste - pisze A. Wojtowicz - że indyw idualizacja nie jest opcją pryw atną. Jest strukturalną konsekwencją struktury społecznej, k tó ra wymusza określony typ reakcji na siebie” (s. 195).
W moim przekonaniu autorow i udało się zrealizować zamiar bardzo trudny - p o kazać, w jaki sposób antropologia wiary i Kościoła K arola Wojtyły stanowi in- telektualno-filozoficzną odpowiedź n a te wyzwania, jakie przed Kościołem i wiarą postawiły rzeczywiste przeobrażenia współczesnych społeczeństw. Wojtowicz pokazuje jak K arol W ojtyła, poprzez wykreowanie personalistycznej perspektywy, narusza obszar ortodoksji. „K ierunek personalistyczny nie znosi zatem, ale wydobywa raczej opozycję człowiek - instytucja kościelna” - pisze W ojtowicz wskazując n a dalsze konsekwencje przyjęcia tej perspektywy. Jedną z nich jest np. wskazówka, zgodnie z którą duchowieństwo, członkowie zakonów oraz wszelkie hierarchicznie wyróżnione funkcje pełnić m uszą rolę służebną wobec tego naczelnego celu, jakim jest urzeczywis
tnienie n atu ry człowieka - osoby. W sytuacji, kiedy częścią natury osoby ludzkiej jest skłonność do bycia członkiem wspólnoty, instytucjonalizm albo jest zbędny, albo musi przekształcić się w struktury działania wspólnotowego. „Fenom enologia K ościoła jak o L udu Bożego [...] ujawnia możliwość destrukcji Kościoła jak o po
rządku władzy, ja k o wyróżnionego zestawu pozycji, ról i funkcji” - pisze autor (s.
180) wskazując jednocześnie, w jaki sposób K. W ojtyła omija tę niebezpieczną dla katolickiego teologa (bo groźną dla instytucji Kościoła) konsekwencję analiz feno
menologicznych. W prow adza on mianowicie Kościół jak o składnik funkcjonowania naturalnych grup społecznych - przede wszystkim rodziny. W ten sposób Kościół zostaje wpisany między osobę i wspólnotę, jak o pośrednik i miejsce urzeczywistniania istoty człowieka.
RECENZJE 147
W kontekście tych analiz zauważyć m ożna, iż wyzwania, wobec jakich stał Kościół w Polsce po II wojnie światowej, były zupełnie innej natury. Przede wszystkim więc nie było to wyzwanie pluralistycznego rynku idei i możliwości, który to rynek byłby bezpośrednio związany z wszechogarniającym rynkiem konsum enta. D latego też problem y, k tóre m usiał Kościół w Polsce podejmować, nie korespondowały z tymi problem am i, jakie stały się wyzwaniem dla K ościoła w krajach postindustrialnego i konsumpcyjnego Z achodu. Paradoksalnie przedpontyfikalny dorobek K arola Wojtyły w większym stopniu stanow i przygotowanie intelektualne do tych wyzwań, wobec jakich stanął Kościół n a Zachodzie niż w krajach Europy Środkowej i W schodniej, czy też, z drugiej strony, w krajach Ameryki Środkowej i Południowej, i oceniana praca pokazuje to bez niepotrzebnych spłyceń. Zmiany, jakie w tej twórczości zaszły w okresie pontyfikatu m uszą być przedmiotem osobnych analiz (np. nowa problem atyka filozofii pracy, nieobecna tak silnie we wczesnej twórczości papieża).
L ektura publikacji A ndrzeja W ojtowicza ciągle każe stawiać pytanie: ja k za
kwalifikować tę książkę, skoro tyle w niej analiz antropologicznych i etycznych, skoro cała przeniknięta jest tymi perspektywami teoretycznymi, które stanowią treść om a
wianego d o ro b k u tzn. personalizm em , a przede wszystkim fenomenologiczną per
spektywą. I zaraz przypom inają się prace Schelera, a przede wszystkim M axa W ebera - szczególnie te ostatnie bez wątpienia zaliczane do socjologii. Praca A ndrzeja W ojtowicza stanow i niezbyt częstą we współczesnej literaturze udaną propozycję socjologii hum anistycznej. Realizuje postulat Diltheya, aby główną m etodą badawczą było „rozum ienie” , a jego narzędziem „em patia” , „wczuwanie się” w przedmiot badań. Ew entualne uwagi krytyczne czy może tylko sceptyczne związane są z pewnymi ważnymi cechami metodologicznymi tej orientacji. T ak więc np. em patia i rozumienie jak o specjalny rodzaj doświadczenia nie zapewniają intersubiektywnej kontrolowalności twierdzeń - i dotyczy to również twierdzeń formułowanych w ocenianej pracy. Tak więc rzeczywiste zastosow anie takiej m etody prow adzi do pewnej formy utożsamienia się badającego podm iotu z przedm iotem badań - w „Osobie i transcendencji” też oczywiście bardzo często nie wiadom o, które poglądy i twierdzenia są poglądam i i twierdzeniami obecnymi w przedmiocie badań, czyli w dorobku Wojtyły, a które są poglądam i badacza. W tym kontekście sformułować trzeba jednak dw a twierdzenia, które w m oim przekonaniu trudno byłoby zakwestionować: 1. Perspektywa hum ani- styczno-fenom enologiczna jest jed n ą z akceptowanych we współczesnej socjologii perspektyw badawczych. (Dotyczy to przede wszystkim socjologii wiedzy, a socjologia religii upraw iana przez W ojtowicza w takiej właśnie perspektywie pow inna być postrzegana); 2. K siążka Osoba i transcendencja. Karola W ojtyły antropologia wiary i Kościoła należy do ważniejszych propozycji w ram ach tej orientacji, jakie w ostatnich latach pojawiły się w polskiej socjologii.
Jest ta k rów nież dlatego, że autor nie pom ija problem ów i pytań metodologicznie i teoretycznie trudnych, naw et wtedy, kiedy ich postawienie wymaga zdystansowania się od rozw iązań obecnych w przedmiocie analiz. D o najważniejszych z tych problem ów zaliczyłbym ten, który postaw iony jest pytaniem: Jak możliwa jest socjologia (i społeczeństwo) przy założeniu, iż relacja , j a - ty ” nie jest konieczna dla zaistnienia , j a ” ? (s. 155 i następne). „To, co miało być ewentualnie punktem dojścia - pisze np. W ojtowicz o analizach K . Wojtyły zawartych w pracy „Osoba: podm iot i wspólnota”
- stało się znienacka punktem wyjścia, to, co przedmiotem rozumienia, założeniem rozumienia. Sam a w spólnota jest, tak ja k czyn, ujawnieniem podmiotowości osoby,
148 RECENZJE
okazją do sam opotw ierdzenia, ale nie może w tej perspektywie pełnić konstytutywnej roli wobec osoby” (s. 159).
W spom niałem wcześniej o możliwych do wyróżnienia trzech częściach opracowania.
Myślę, że jakieś ich wyróżnienie przyczynić by się mogło do lepszej czytelności całości, ale to też jest uwaga, k tó rą nie tyle podejm uję polemikę z autorem , ile z reprezentowaną przez Niego orientacją, d la której rzeczywiste znaczenie elementu dialektycznie ujawnia się dopiero w całości itd. itd.
P o d o b n ą uwagę form ułuję w stosunku do poszczególnych rozdziałów: ich czytelność bardzo by zyskała n a w prow adzeniu jakiejś formy strukturalizacji wewnętrznej, podrozdziałów itp. Myślę, że nie jest to bynajmniej nadmiernie „pozytywizujące”
oczekiwanie, tym bardziej, że au to r sam mniej więcej od połowy książki wprowadza do pracy takie właśnie podtytuły - nie zaszkodziłyby również w pierwszej połowie.
Ciekawe też, że od rozdziału ósmego, kiedy pojawiają się analizy bardziej socjologizujące, tekst zaczyna być pisany nieco innym językiem. W rozdziale dziewiątym dopiero, razem z tym nowym językiem, bardziej zewnętrznym wobec przedm iotu badań, pojaw ia się też wyraźniej autor ja k o podm iot formułowanych w książce myśli.
T ak jak b y analizy wszystkich rozdziałów poprzednich były tylko przygotowaniem do rozdziałów końcowych. Twierdzę, iż autor jest w stanie, z korzyścią dla czytelnika, napisać całą książkę w tej konwencji, w jakiej napisany jest tu rozdział 9, nie opuszczając terenu socjologii humanistycznej.
Jakby chcąc osłabić wagę i pow agę podejmowanej problem atyki Andrzej W ojtowicz w prow adza w tytułach w stępu i zakończenia pewien dystans: Wstęp nosi tytuł „Słówko w prowadzenia” , a zakończenie „Słówko zakończenia” . Jakby dwie „klam erki” spinające książkę. M nie to nie przeszkadza, ale to już jest chyba kwestia gustu i takie klamry w kontekście podjętej problem atyki, nie każdemu muszą się podobać. Stanowią jednak ważny sygnał od au to ra, który w ten sposób zaznacza swoją podm iotowość, wcześniej chwilami roztopioną w przedmiocie analiz tej ważnej i dojrzałej książki.
Wojciech Sitek
Słownik katolickiej nauki społecznej. P raca zbiorowa pod redakcją W ładysława Piwowarskiego. In sty tu t W ydawniczy PAX, Wydawnictwo M isjonarzy Klaretynów, W arszawa 1993, 215 s.
W program ach wielu polskich partii i w wypowiedziach reprezentujących je polityków często pojaw iają się deklaracje, że w swojej działalności chcą się kierować zasadam i katolickiej nauki społecznej, czy też, inaczej mówiąc, nauką społeczną Kościoła (katolickiego). Zazwyczaj też nie wyjaśnia się dokładniej, jakie są to zasady i jak należy rozum ieć ich funkcjonowanie w warunkach transform acji ustrojowej, ja k a dokonuje się w Polsce. W iedza n a tem at „katolickiej nauki społecznej” sprow adza się do intuicyjnego przeczucia, że są to zaczerpnięte z Pisma świętego nauki Kościoła o człowieku w społeczeństwie i o ładzie społecznym. T rudno się dziwić, że do tego sprow adza się w Polsce wiedza n a ten tem at. D o roku 1985 w Polsce nie było żadnego podręcznika katolickiej nauki społecznej. Podręcznik Stanisława Jarockiego (Czesława Strzeszewskiego) pt. Katolicka nauka społeczna wydany w Paryżu w 1964 roku (Societe d ’Editions Internationales) był dostępny tylko dla nielicznych. Dopiero